• Nie Znaleziono Wyników

Teatr Ludowy: miesięcznik Związku Teatrów Ludowych. R. 21, 1929, nr 10 (październik)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Teatr Ludowy: miesięcznik Związku Teatrów Ludowych. R. 21, 1929, nr 10 (październik)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

W A R S Z A W A , T A M K A 1 — R A C H U N E K P.K.O. N R. 3464

(2)

182

BOGACTWA ZIEMI LU BEŁSKIEJ______ Nr. .U

B O G A C T W A A R T Y S T Y C Z N E

Z I E M I

L U B E L S K I E J

Na w schód,

za W isłą,

k ę d y

p ły n ie

serp en tyn am i

W ieprz w sp a n ia ły , le ż y ziem ia lu b elsk a.

O d p ółn ocy , ze

stro n y Podlasia, b iegn ie W yżyna L u belska pasm em

d łu ­

giem , falistem , pop rzerzyn an em szerok iem i dolin am i W ie ­

prza, B y strzy cy , T y śm ie n ic y — i lien, na południu, przech o­

dzi w R oztocze L w ow sk o-T om aszow sk ie.

O d p ó łn o cy z ie ­

m ia lu b e lsk a m a za sąsiad ów M azurów, od w schodu, zą

B u giem — W ołyń, od p ołudnia uśm iecha się ziem ia san ­

dom ierska i od zachodu op a su je ją w stęgą szeroka, k ró low a

rzek polskich — W isła.

W d zisiejszem

w o je w ó d z tw ie

lu b ełsk iem , w skład

k tórego w chodzą daw ne ziem ie

L u b elszczyzn y, P odlasia

i C h ełm szczy zn y, zn a jd u ją się liczn e pam iątki, św ia d c z ą ­

ce o b o g a tej przeszłości h isto ry czn ej tego kraju . P am iątki

te są testam entem

u kochan ia

O jc z y z n y i św iadczą swą

k rw ią serd eczną o ch w ale oręża p o lsk ieg o w rękach o j ­

ców i dziadów . Ziem ia lu b elsk a b y ła zaw sze w iern ą córką

m atki — O jc z y zn y , k u ltu r y p o lsk iej i w ia r y k a to lic k iej —

strażnicą kresow ą.

N a w zn iesien iu w y ż y n y , u stóp B y str zy c y , C zechów k i

i C z e r n iejó w k i, leż y Lublin, gród B o lesła w ó w i J a g iello ­

nów , m iasto starożytn e i sła w n e d zieja m i i pam iątkam i,

Tu się od b y ła pam iętna U n ja z Litwą, zw ana Unją. L u bel­

ską, tu b y ła stolica sądów tryb u n a lsk ich na całą Małopo -

skę. K azim ierz nad W isłą i B ochotnica sły n ą pam ięcią i za­

b y tk a m i

sztuki

arch itek to n iczn ej z czasów

K azim ierza

W ielk ieg o. Babin, w p o w ie c ie lubelskim ,

zn an y z t. zw.

R zeczp o sp olitej B abińskiej w w iek u XVI, środ ow isk a sa ­

ty ry na złe o b y c z a je i n a ło g i ów czesn e. P u ła w y , ognisko

k u ltu r y i postępu, sied zib a zasłu żon ego

rodu

C za rto ry ­

skich.

Zamość, gród k a n ele:sk o -h etm a ń sk i w ie lk ie g o Jana

Z am ojskiego, tw ó r c y A k ad em ji Z am ojsk iej.

H rubieszów

zn a n y je st z fu n d a cji dla w ło ścia n k s. St. Staszica i w po­

w ie c ie h ru b ieszow sk im

H orodło, pam iętne U n ją z r. 1 4 0 .

Z ok olic

A dam ow a

w

łu k o w sk iem

pochodzi

Hen yk

S ien k iew icz, w ie lk i pisarz.

S k ierb ieszów w p o w ie c ie za­

m ojskim , to m ie jsc e rodzinne obecnego P rezyd en ta R ze­

czy p o sp o litej, Ignacego M ościckiego.

Z akusy

m o sk a lo filsk ie

ze

szczególn ą

zaciek ło ścią

sk iero w a n e b y ły na ludność unicką na Podlasiu. Rok 1874

to p a m iętn y rok

p rześlad o w a n ia U n itów .

N ie pom ogły

m ęczeństw a, ludność oparła się praw osła w iu . N a parę lat

przed w o jn ą św ia tow ą M oskwa ch ciała k on ieczn ie u d o ­

w odnić św iatu ,

i e C h ełm szczyzna je st praw osław ną, od­

ry w a ją c tę zL m ię od gubern i i lu b e lsk ie j i sie d le c k ie j, stw a ­

(3)

Nr. 10

BOGACTWA ZIEMI LUBELSKIEJ

183

rzając now ą

gu b ern ję

chełm ską i rozp oczy n a ją c usilną

d ziałaln ość ru syfik atorsk ą. A le i tu M oskale połam ali sobie

zęby, nic nie p orad ziw szy , bo chłop ta m tejszy uparcie., ob­

staw a ł p rzy w ierze sw y ch ojców .

L u b lin ia cy sta n o w ią grupę etn ograficzną, sk u p iającą

się g łó w n ie w p ó łn o cn ej i środkow ej części w y ż y n y l u ­

b e lsk ie j.

D a le j, na północ,

na

n izin ie za w iep rza ń sk iej,

m ieszk a ją P o d la sia cy, d aw ni

p otom k ow ie

Jadźw ingów .

Wśród nich rozróżniam y:

„bojarów

m ię d z y r ze c k ic h ',

ludność zam ieszk u jącą o k o lice M iędzyrzecza, dalej — Wo-

chów , p r z y b y sz ó w z p o b lisk ieg o

M azowsza,

osia d ły ch

w k ilk u w siach, oraz K oziarzy — szlachtę zagonow ą, p o ­

dlaską, zam ieszk u ją cą w k ilk u w siach m ięd zy Siedlcam i,

Ł u kow em i R ad zyn iem .

P o w iśla k a m i

zw ą się m ieszk a ń ­

c y z ok o lic G arw olin a i Żelechow a.

B orow iacy stan ow ią

m ałą grupę leśną, zam ieszk u jącą sk ra w ek ziem i, w p o łu d ­

n io w e j części pow . ja n o w sk ieg o . N a zw ę k a le cia r zy o trz y ­

m ali m ieszk ań cy

pow .

ja n o w sk ie g o i b iłg o r a jsk ie g o od

tego, że noszą sta le skórzaną torbę — k a letę. Na w schodzie,

w ok olicach

C hełm a i W łodaw y,

za m ieszk u je

ludność

ruska.

P ięk n a i bogata ziem ia lu b elsk a p osiada lud dorodny,

zdrow y, o w ie k o w e j k u ltu rze m a terja ln ej, d u ch ow ej i spo­

łeczn ej.

B ogactw o arch itek to n iczn e b u d ow li d rew n ia n y ch —

p o d cien io w y ch po naszych m iasteczkach, z n a jd u je p ierw o ­

w zór w chatach p o d cien io w y ch ch łop sk ich w e W rzelow cu,

G ora ju i Fram polu. P ob o żn y lud lu b e lsk i z um iłow an iem

sta w ia po drogach i p rzy chatach k rzy że i fig u r y p rzy­

drożne oraz k a p liczk i. S zczeg ó ln ie są o ry g in a ln e i n ie p o­

zb aw ion e sm aku a rty sty czn eg o k rzy że przyd rożn e z o k o­

lic Ł ęczn ej. W p o w ie c ie b iłg o ra jsk im i ja n o w sk im lud o d ­

znacza się zam iło w a n iem rzeźb iarsk ien ę k tórego p r z e ja w y

a rty sty czn e oglądać m ożna w figurkach C h rystu sa F raso­

b liw eg o , u m ieszczan ych w kap liczk ach . P ięk n e są w y r o b y

ceram iczne lu b e lsk ie z P a w ło w a i B aranow a, ż y ją c e tra d y ­

cją daw n ych , n ie istn ie jsc y c h dziś fab ryk ceram iczn ych

L ubartow a i T om aszow a Lub. Lubi lud tu te js z y p rz y str a ­

ja ć w n ętrze chaty, o d zn a cza jącej się czystością, w w y c i­

nanki, m alow anki, p ająk i. Zdobią je rów nież obrazy św ię ­

tych , m alow an e talerze, garnuszki, kub ki, w szystk o u sta­

w io n e na p ółkach, p a ją k i ze sło m y w iszą u pułapu, kro-

p ie ln ic zk i g lin ia n e p rzy drzw iach w e jścio w y c h .

D z ie w ­

częta zręczn ie p iszą p isanki, od zn aczające się b ogactw em

pomysłów^. W ycin an k i tu taj robią z jed n e g o k oloru p a p ie ­

ru, w k szta łcie rozety, które w prost p r z y le p ia ją na ścia ­

nach, pod obrazam i. Bardzo p ięk n e są w y c in a n k i p ap iero­

w e a r ty sty

w sio w eg o ,

Ignacego

D o b rzy ń sk ieg o ze w si

M iesiące, pow . p u ła w sk ieg o .

(4)

184

BOGACTWA ZIEM I LUBELSKIEJ

Nr 10

m entem

n ie zw y k ły m ,

szczeg ó ln ie

w

Z am ojszczyźnie.

S ław n e są zaw rotn e oberki b u d a czow sk ie z ok olic S zcze­

brzeszyna, m azurki i oberki z ok oliczn y ch w si Starego Za-

m pścia, z k tórych brał m o ty w y do

sw oich u tw orów m u­

zy czn y ch k om pozytor i tw órca o r k iestr y lu d o w ej Karol,

a p ó źn iej, S ta n isła w N am y sło w sk i.

L u b lin ia cy noszą

sukm anę z grubego,

bronzow ego

k oloru sukna, bez k ołn ierza, w c ię tą w pasie, zapinaną na

h a ftk i m osiężn e i ozdobioną w w y s z y c ia czerw on em i i nie-

b ie sk ie m i sznurkam i na k ołnierzu i po bokach. Pod su ­

km aną noszą gran a to w e k am izele, k a fta n y t. zw. sp encery,

na g ło w ie k a p elu sze słom kow e, w ła sn e j roboty, z w y w i-

n iętem fa n ta z y jn ie rondem do góry. C zęsto u k a w aleró w ,

św ie c id e łk a — „błyszczoki"1 i paw ie pióra za ozdoby słu żą

i żeb y p an n y w ie d z ia ły , że n ieżon aty. W zim ie noszą k o żu ­

chy. W ja n o w sk im i b iłg o ra jsk im na su k m a n y n a k ła d ają

sa m od zia ły z płótna lnianego, b ielon ego. Sukm anę albo ko­

żuch p rzep asu je się pasem skórzanym z trzosem , szerokim ,

pas m a ornam ent w y tła cza n y , n a b ija n y , n acinany, ozda­

b ia n y k ółk a m i m osiężnem i. T yp pasa pod ob n y do k r a k o w ­

sk iego. Przed w o jn ą noszono w ą sk ie

p a sy

la k iero w a n e

czarne. W K rasnostaw skiem noszą su k m an y

granatow e,

na g ło w ie ro g a ty w k ę tegoż koloru, w C h ełm sk iem sukm a­

ny, p arcian k i z płótna ln ian ego. P o d la sia cy noszą sukm a­

nę burą, na g ło w ie b aran k ow a czapka, szpiczasta, na no­

gach łap cie z ły k a . K o b iety ubierają się w zorzyście. k o b ie­

ty zam ężne u b iera ją się p raw ie jed n a k o w o ; spódnica koloro­

wa, kaftan krótki, chustka jed w a b n a na głow ę, na nogi bu ­

cik i z d łu g iem i ch o lew k a m i zw an e „dżiny"”. P anny noszą

aksam itne i w zo rzy ście w y s z y te gorsety. N a jp ię k n ie jsz e

g o r sety n o siły B iłg ora jan k i.

D a w n iej noszono

zaw oje.

robione na o b ręczy d rew n ia n ej w t. zw. „kimbałke"'. W o k o­

licach L u blina noszono o ry g in a ln e „ h u m e łk f . B y ł to ro­

dzaj z a w o ju na g ło w ę, m ocno n a c ią g n ię ty na obręcz z tyłu

zn a jd o w a ł się pęk różnobarw nych w stążek . W zim ie ko­

b ie ty n o siły szu b y w atow an e.

U biór lu d o w y pow oli zanikał, je g o m iejsce za jm o ­

w a ł m iejsk i. W ojna d ok on ała reszty. Z m arły n ied aw n o lu­

belski a rtysta m alarz, K onstanty K ietlicz R a ysk i, u w ie c z ­

n ił w k ilk u serjach pocztów ek k olo ro w y ch strój Lubli-

n iaków .

P rzem y sł lu d o w y w ziem i lu b e lsk ie j p osiadał d a w n iej

liczn y ch p rzed staw icieli. Zaginął przem ysł sitarski w B ił­

goraju . obecnie na p o m y śln ej drodze rozw oju zn ajd u .je

się p rzem y sł tkacki w o k olicach W łod aw y, G oraja i Fram ­

pola. R ów nież istn ie je p rzem y sł garncarski.

L u b lin ia cy m ów ią ję z y k ie m czystym , p ięknym , bez

t zw . m azurzenia.

O brzędy, z w y c z a je i o b y c z a je

ludu

tu tejszg o

za­

słu g u ją na u w a g ę ze w zg lęd u na to, że obrzędow ość w

(5)

Lu-Nr. 10

BOGACTWA ZIEMI LUBELSKIEJ

185

b e lsz e z y źn ie p osiada dużo cech jęd rn ych , p oetyck ich , nie

sk ażon ych k u ltu rą m iejsk ą.

C ie k a w e są bardzo obrzędy

w eseln e. N a P od lasiu jesz c z e w p ierw o tn ej form ie zacho­

w a ł się obrzęd Sobótek, zw an y ch tam K upałą.

K ulturą ludow ą za jm o w a ł się u czo n y badacz lu b elsk i,

H ieron im Ł opaciński, k tó r y p o ło ż y ł duże zasłu gi dla ludo-

znaw stw a, L u b elszczy zn y. Jego to d ziełem b y ło zorganizo­

w a n ie działu etn ograficzn ego na W y staw ie R o ln iczo-P rze­

m y sło w e j w L u b lin ie w r. 1901. M aterjały, zebrane przez

L op aciń sk iego drogą k w estjo n a rju sza ,

ogłoszon e

zosta ły

w XVI tom ie W isły, w

4 zeszy cie, sp ecja ln ie pośw ięcon ym

ziem i lu b e lsk ie j. W pracy d zieln ie dopom agał

uczonem u

arty sta m alarz R ayski.

Zbiory etn ograficzne, -św iadczące o zdolnościach a r ty ­

styczn ych ludu lu b elsk ieg o , m ieszczą się w d ziale etn ogra­

ficznym M uzeum L u b elsk iego.

N ie ste ty , dotychczas dział

etn o g ra ficzn y nie u p orzą d k o w a n y i n ied o stęp n y dla p u b li­

czności. N a le ż y w y r a z ić n ad zieję, że ob ecn ie propagow ana

id ea orga n izow a n ia m u zeów

reg jo n a ln y ch na p row in cji

zn a jd zie n a le ży te zrozum ienie u Tow . M uzeum L u belskiego,

czego w yrazem będ zie reorg an izacja Mbizeum, u porządko­

w a n ie zb iorów etn ograficzn ych . S p od ziew ać się n a leży , że

w tej a k c ji czyn n ie dopom oże K om isja R e g jo n a listy czn a

Tow . P r z y ja c ió ł N au k w L ublinie, która na teren ie n a sz e ­

go w o je w ó d z tw a rozw ija ży w ą d ziałaln ość regjonalną.

H enryk Z w ołak iew icz

( P r z y p i s e k R e d a k c j i : W arto nadmienić, że spraw a prac te­ atralnych w Lubelszczyźnie wchodzi już w sferę urzeczywistniania orga­ nizacyjnego. Mianowicie tworzy się Lubelski Związek Teatrów Ludowych, oparty na w spółpracy nauczycielstwa i wszystkich organizacyj wiejskich w Lubelskiem, który to Związek postaw ił sobie na pierwszym planie urzą­ dzanie widowisk regjonalnych, opartych na miejscowych m aterjałach e t­ nograficznych i artystycznych),

NAJW AŻNIEJSZE W Y D A W N ICTW A O ZIEMI LU BELSK IEJ A raszk iew icz F e lik s: H ero n izm Ł opaciński, L u b lin 1928.

B obek Ignacy:* M o n o g rafja p o w iatu b iłg o ra jsk ie g o . O d b itk a . U- rz ą d W o jew ó d zk i w L u b lin ie. R ok 1927. ,

D ą b ro w sk i S tan isław : P a sy lu b e lsk ie . N ak ła d em M uzeum L ubel skiego rok 1929.

G aździcki Ja n : M onograf j a w si Ud rycz (pow. zam ojskiego) Z w ią­ ze k P olsk. N au c zy c ielstw a Szkół p o w szech n y ch w Zam ościu, ro k 1928. H a h n W ik to r: M onograf ja w ojew . lu b e lsk ie g o za ro k 1927 „Re- g jo n Lubelski'*, ro k II, N r. 2.

K o lb erg (Oskar: L u b elsk ie. C zęść I i II, ro k 1883 — 1884. K o lb erg O sk a r: C h e łm sk ie — o b raz etn o g ra ficz n y . Tom I i II. ro k 1890 — 1891.

(6)

186

ZŁA M ACO CH A

Nr. IG

K ot J u lja n (W iktor Z iółkow ski): W y c in a n k i D o b rzy ń sk ieg o . M a te rja ły e tn o g ra fic z n e : W isła, tom XVI, zeszyt 4, ro k 1902. Ze sz y t sp e c ja ln ie pośw ięco n y ziem i lu b e lsk ie j.

M azurow ski Z y g m u n t: C iso w n ick a p ie śń ludow a, Ł uków 1927. M. A. B.: Ilu stro w a n y p rz e w o d n ik po L u b lin ie, 1901 r.

P rz e m y sł lu d o w y w L ubelszczyźnie. „R zeczy P ięk n e ", ro k Vi 1927, N r. 12, str. 230.

R e g jo n a lizm L ubelski. L u b lin 1928 r.

Z w olakiew icz H e n ry k : K rzy że p rz y d ro ż n e w o kolicach Ł ęcznej Ziem ia N r. 21, ro k 1928.

Z w olakiew icz H e n ry k : L u b elsk ie k rz y ż e p rz y d ro ż n e . .. tę c z a ", ro k 1929.

Z Ł A

M A C

O C H A

O żen ił się w d o w iec z w dow ą. Óna m iała sw o ją córkę,

a ón m iał sw o ją córkę. Jak dorosły, tak zaw sze u sty g o w a ła

ta żonina córka na m ężow ą córkę. Tak w k oń cu ona m ężow a

córka m ów i: — „C hyba m nie tam gdzie w y p ro w a d z ic ie na

służbę, tato, żeb ym ju ż tu im w ię c y n ie zaw adzała", i tak ją

ociec w y p ro w a d z ił do lasu, tę sw o ją córkę, i óna zb ierała

tam ja g o d y , a ón drw a rąbał. I ón j e j się schow ał, i odszed

ją w lesie , bo n ie w ied zia ł, gdzie dla n ij słu żb y szukać. N a ­

zb iera ła ja g ód p ełen d zbanek i w o ła na ojca,— a ociec ji sie

n ie od zyw a. Tak óna chodzi po łe sie i p łacze i ni-m oże do

dom trafić. I p rzn ocow ała sie w tym lesie.

Tak, na drugi dzień, je d z ie pani ja k a ś ćterem a końm i

bez las, w id zi ją i m ów i do n ij: „M ożebyś ty p oszła do m nie

s łu ż y ć ?“ — „A d laczego nie!" od p ow ie ona od jed n eg o razu,

„poszła-bym ". — I w z ię ła ją ta p an i i p ojech ała z nią do

sw ego dworu. A k ie d y się p y ta ła, ja k ą m a óna robić siużbę,

pani m ów i: „N ie b ęd ziesz nic robiła, ino k ole kotków i kole

piesków ". — I p o lu b iła óna te p iesk i i k otki. Zatem, k ie d y

pani m ów iła: „kotku, otw órz!" — albo

„piesku, p rzy n ieś

m i!“ — to óna sam a b ie g ła i za nich w szy stk o odrabiała; nic

a n ic p ie sk o w i i k o tk o w i n ie dała robić. I tak rok c a ły w y -

b y ła u tej pani. P ani sie ji p yta: „Może ci tęskn o bez ojca,

m ożeb yś ty p o je ch a ła do niego?" — A óna: „A p roszę pani,

to pojadę". — Pani: „Idź-że do sta jn i, które k o n ie do cieb ie

zarżą, to te tw o je będą. P otem idź do stan gretów , k tóry się

do cieb ie rozśm ieje, to tw ó j będ zie. T eraz chodź do garde­

roby; k tóry się k u fer do cieb ie ruszy, to tw ó j będzie".! każe

w yp ro w a d zać w szy stk o ze sta jn i i z w ozam i; kocz się za-

ruszał do n ij, ślic z n y z oknam i i ferd ek lem , i koni etery

p ięk n y ch zarziało; i stangret jest, i k u fer ze ślicną gard ero­

bą i z ubraniem i z p ien ięd zm i, w sz y stk o d la n ij. I k azała

(7)

Nr. 10

ZŁA MACOCHA

'87

prząc. Z aprzęgali to, i p o jech a ła do sw o jeg o ojca. I dała ji

pani piesk a. A ten p iesek przed pow ozem b ie ży i tak n a ­

szczek u je:

D ziam , dziam , dziam ula,

je d z ie d ziadow a dziw u la.

Przed nią brzęk, za nią brzęk,

w szy stk o złoto w iezie.

ja k p r z y je c h a ła do ojca. ji bardzo zazdrościli m aco­

cha i pasierbica, że ta k ie b o g actw a p rzy w iezła . A le ociec

sie c ie sz y ł i ten stangret zaraz sie z nią ożenił, bo b y ł to k a ­

w aler. i m iała m ęża.

T ym czasem ta znow u druga córka, ta pasierbica, za­

zdrościła ji tego dostatku i c h cia ła b y była , ż eb y i ją ta k ie

jak tam tą spotkało szczęście. No, i m atka ją zap row ad ziła

do lasu, i zo sta w iła ją w lesie. Tak, je d z ie znow u ta sam a

pani co w p rzó d y i p y ta ji sie: „C zegóż ty tu siedzisz k ole

d rogi i p łaczesz ?“ — „A bo m nie m atula odeśli, n ie w iem

gd zie do d om !44 — A pani na to: „P ojed ziesz ty ze m ną i b ę­

d ziesz u m nie

słu ż y ć ? 44 — „ A . p ojad ę i b ęd ę44. — P r z y ­

jeż d ż a ją do dw oru. Pani m ów i: „K otku, o tw órz!44 — A óna

do n iego: „Idź-że kocie, bo ci pani k a ż e “. — A sam a sied zia ­

ła i ro zp iera ła się, bo gu ła j b y ła . A ja k pani k a za ła p ie sk o ­

w i: „P rzyn ieś mi la se c z k ę 44. — To ona zaraz: „A idź-że psie,

bo ci pani k a ż e 44. — Tak w y b y ła rok u n ij. A pani m ów i:

„M ożebyś p ojech a ła do m atki ?“ — „P o ja d ę44. — „Idz-że do

sta jn i; które k on ie do cieb ie zarżą, to tw o je 44. — I poszła do

sta jn i, a tu zarżał do n ij śle p y koń i k u la w y . ,.Idź-że do

stan gretów ; k tó ry się rozśm ieje. to tw ó j b ę d z ie 44. I stangret

roześm iał się, ale g arb aty i stary.

„A k tó ry pow óz się zaru-

sza. to tw ó j“. — A pow óz b y ł obdarty, p ołatan y; z w y c z a j­

nie pow ozisko, sam e tele g i. A zaru szy ło ji sie i k u frzysk o,

a le p ełn e gad ów i w ężów . O na to w szy stk o zebrała i p o je ­

chała. I dała ji pani pieska, a ten pies przed nią naszcze-

k

11

j e :

;

D ziam , dziam , dziam ula,

je d z ie babina d ziw ula.

Przed nią pisk, za nią pisk,

w sz y stk ie g a d y w iezie.

Jak zajech ała , fo ry ś sta ry str z y la z bata. M atka za­

raz w y la tu je i w ita się. I k azała czem p ręd zy kufer zd jąć

z p ow o zu i od m yka go n ie cie rp liw ie . A tu sam e w y sk a k u ją

żaby, w ęże, jaszczu rk i i inne gady, a w szy stk o to na nią

i na córkę sie rzuca. I tak, ja k słu ży ła te j pani ta córka,

tak też i Pan Bóg j i dał.

(8)

188

PIEŚŃ O KRAKOWIANCE

Nr. 10

P I E Ś Ń O ŚLICZNEJ

KRAKOWIANCE

Zaszum iała dąbrow a,

zaszu m iała zielona,

tam, gdzie chodziła śliczna K rakow ianka,

a król o n ie j nie w ied zia ł.

Król się o n ie j d ow ied ział,

sześćm a końm i p rzy jech a ł:

— O j p o jm ij, p o jm ij, śliczna K rakow ianko,

ja k o k ró la sam ego.

— A ja b ied n a sierota

ni mam śry b ła ni złota;

ej p o jm ij, p ojm ij, k rólu sobie rów nę,

n a jja śn ie jsz ą k rólów nę.

Król się o to ro zgn iew ał,

i do k ata list pisał:

— Oj zetn ij, zetnij K rak ow ian ce sz y ję ,

ona królem w zgardziła.

Kat się o tern d ow ied zia ł,

K rak ow ian ce p ow ied zia ł:

— O j p o jm ij, p o jm ij, śliczn a K rakow ianko,

ja k o kata sam ego.

— N ie chciałam b y ć królow ą,

i nie chcę być kątow ą,

o zetn ij, zetn ij m oją b iałą sz y ję ,

bo ju ż m nie to n ie m inie.

Kat m ieczy k iem w y w ija ,

a n io ło w ie śp iew a ją :

— O j n ie lę k a j się, śliczn a K rakow ianko,

ju ż do n ieb a w stęp u jesz!

(9)

Nr. 10

PRACA W ZESPOŁACH

189

P R A C A

W

Z E S P O Ł A C H

OBC H Ó D 20-TEJ ROCZNICY ISTN IEN IA KOŁA ŚPIEW A CZEG O „H A R M O N JA " W CASTRlOP - SC H W ER IN (W E ST F A IJA ) W d n iu 7 P o c ą 1929 r. z a m a n ife sto w a li śpiew acy i śp iew aczk i z C a stro p -S ch w e rin , że pieśń p o lsk a pom im o tr u d n y c h w a ru n k ó w nie za g in ę ła i n ie zaginie.

S taro p o lsk im z w y c za jem za p o cz ątk o w a n o obchód rocznicy m szą św. ran o o godz. 6 i p ół n a in te n c ję z m a rły c h i p o le g ły ch członków Ko­ ła. M iejscow e Koło w y stęp o w ało pod b a tu tą d y r y g e n ta d r u h a K ubia- cz y k a z p ie śn ia m i kościeln em i i naro d o w em i. U ro c zy ste z e b ra n ie od­ b y ło się n a to m ia st o godz. 10-ej p rz e d p o łu d n ie m p rz y liczn y m u d ziale gości, o raz członków . P rz ew o d n ic ząc y , d r u h Er. W achow iak, zag aił ze­ b r a n ie h asłem śp iew aczem : „C ześć p o lsk iej pieśni", poczem o d śp ie w a­ no w sp ó ln ie je d n ą z w ro tk ę „K o c h ajm y się, b ra c ia m ili". P om iędzy p r z y b y ły m i gośćm i zauw ażono p re z e sa Z w iązku P o lsk ic h Kół śp ie w a ­ czych, d r u h a J. P rz y b y lsk ie g o , p re z e sa okręgow ego, d r u h a H ę d r y s ia ­ ka, o raz d y r y g e n ta zw iązkow ego, d ru h a L. K u b ia c z y k a z rodziną.

W u ro cz y stem z e b ra n iu b r a li u d z ia ł p rez eso w ie i d eleg a ci b r a t ­ n ic h Kół śpiew aczych. S p ra w o z d an ie z d w u d z ie sto le tn ie j d ziałalności „ H a rm o n ji" stre śc ił je d e n z członków , k tó re w y w a rło zdziw ienie n a słu c h ac za ch ta k ie , że łz y ro n iły się z ócz sta rs z y c h p io n ie ró w p racy śp ie w ac zej. P o tem za m ian o w an o za ło ż y cie li o raz d y r y g e n ta K oła człon­ k am i h o norow ym i. C złonkostw o hon o ro w e n a d a n e zostało d łu g o le tn ie ­ m u działaczow i, d ru h o w i M ichałow i S iek ie rsk iem u , o raz d y ry g e n to w i, d ru h o w i K u b iaczykow i. D ru h o w i G biorczykow i, k tó r y członkostw o h o n o ro w e o trz y m a ł w ro k u 1913 za to, że za sp ra w ę K oła pozn ał się z p ru sk ie m w ięzieniem , w ręczono sk ro m n y u pom inek, ja k w yżej w spo­ m n ia n y m druhom . Stosowaną d e k la m a c ję podczas tego a k tu , w ygłosiła śpiew aczka, d r u h n a C esia B esterd ó w n a.

P re ze s związkowcy, d ru c h P rz y b y lsk i, k tó r y p o p rze d n io d o k o n ał a k tu w rę cz en ia dyplom ów , zach w y co n y ta k p ię k n ą u ro czy sto ścią, pod­ k re ślił, że rza d k o w obw odzie w e stfa lsk o -n a d re ń sk im m ia ł sposoDuosc, b ra ć u d ział w p o d o b n y ch obchodach. W k ró tk ic h słow ach s k re ślił nam p o b y t w e stfa lsk o -n a d re ń sk ie g o C h ó ru Zbiorow ego na W szechsłowTań­ skim Z jeździe w P o zn an iu . Na tern zakończono p ie rw sz ą część p r o g r a ­ m u obchodu i u cz estn icy u ro cz y steg o z e b ra n ia zg ro m a d zili się na w spól­ n ym obiedzie.

Jeszcze p rz e d o tw arc iem a k a d e m ji p o p o łu d n io w e j, z jeż d ża li się z b lisk a i z d a ła śp ie w ac y i śp ie w ac zk i b r a tn ic h Kół. ś w ie tn a d e k o ra c ja sceny oraz sali, w y k o n a n a p rze z cz ło n k a K oła „ H a rm o n ji", u d e rz y ła w szy stk ich gości. P u n k tu a ln ie o godz. 4 i pół za g aił przew o d n iczący , d ru h F r. W ach o w iak , obchód 20-tej rocznicy słow am i „C ześć p o lsk iej pieśni".

N astą p ił p ro lo g śpiew aczki, d r u h n y Ja d w ig i B ieg a ń sk ie j: „N am p ie śn i p o trz e b a " , poczem po p rz y w ita n iu gości i śpiew aków , w ystąpiło. Koło „ H a rm o n ja z p ie śn ią p o w ita ln ą z to w arz y sze n iem o r k ie s try . „Do W as b ra c ia , w ręc e W asze". N a uczczenie z m a rły c h i p o le g ły ch człon

(10)

190

PRACA W ZESPOŁACH

Nr. 10

ków , p u b liczn o ść p o d n io sła się z m iejsc, u d o w o d n ia ją c zro z u m ien ie ta k w a ż n e j ch w ili d la śp iew ak ó w nieo b ecn y ch . W tre śc iw y c h i p ię k n y c h słow ach p rze m ó w ił prez es zw iązków , d r u h P rz y b y lsk i. P o w tó rn y raz o k a z a li śp ie w ac y sw o je p rz y w ią z a n ie do d r u h a P rz y b y lsk ie g o huczn e m i o k la sk am i. K o lejn o w y stę p o w a ły p rz y b y łe b r a tn ie k o ła z śpiew em , o trz y m u ją c w n a g ro d ę u z n a n ie ze s tro n y słuchaczy. N a szczególne w y ­ ró żn ie n ie z a słu g u je Koło „ F io łe k " z R e ck lin g h au se n , k tó re p rze z swe w y stę p y udow odniło, że je s t p ie rw sz em K ołem w W e stfa lji i N ad re n ji. W m ię d zy c za sie p r z y b y ł do nas r e d a k to r „N aro d u ", p. K w iatkow ski, k tó r y w sw em p rze m ó w ien iu w sk azy w ał, b y p ielęg n o w a ć śpiew p olski i w y ch o w y w ać d ziatw ę sw ą w ję z y k u o jczy sty m . Z p rzem ó w ien ia w spom nieć n a le ż y słow a, k tó re w id n ia ły nad sceną: „P rzez p ie śń do serca, p rze z se rc e do O jcz y zn y ". W w o ln y ch ch w ilach k o n c e rto w a ła m u ­ z y k a sm yczkow a, w w y k o n a n iu członków g ro n a m u zy k ó w K oła m ie j­ scow ego pod b a tu tą d r u h a J. Ł aw n iczak a.

O godz. 8/4 rozpoczęto p rz e d sta w ie n ie o p e re tk i, „ J a g u sia p ła ­ cze, śm ieje się Jaś". P rz ed rozpoczęciem n a s tą p iła p rz e ślic z n a u w e r tu ­ ra, poczem k u r ty n a się podniosła, a a m a to rz y p o k a z y w a li k ilk o ty g o d - n iow ą m ozo ln ą p ra c ę . W u z n a n iu za ta k d o b re w y k o n a n ie w rę c z y ł p re zes zw iązkow y, d ru h P rz y b y lsk i, k ie ro w n ik o w i te a tru , d ru h o w i W ła d y ­ sław ow i K ry n o je w sk ie m u , dyrygentow d m u z y k i d ru h o w i . J. Ł aw n ic za­ kow i, oraz a m ato ro m b u k ie t p ię k n y c h kw iatów . Po w y c z e rp a n iu p r o ­ g ra m u d ru ż y n a śp iew acza p u śc iła się ochoczo wtta n y i prez es d ru h F r.

W a ch o w ia k m ógł z a m k n ą ć tę p ię k n ą u ro czy sto ść o godz. 1-ej h asłem „C ześć p o ls k ie j p ieśni".

Pom im o tego, że pogoda nie dopisała, u d a ła się m a n ife s ta c ja ś p ie ­ w acza znakom icie. P o d z ię k a n a le ż y członkom Z arzą d u o raz d y r y g e n ­ tow i. k tó rz y w ytężo n em i siłam i p ra c o w a li n a d u ro cz y sto śc ią i p o k a ­ zali m ło d szej g e n e ra c ji, w ja k i sposób u rz ą d z a się obchody.

Ś p iew aj ludu, śp ie w a j złoty, w y p o w ia d a j tw e tę sk n o ty , u o ra n ia , u zasiew u, p ó k i serca, p o ty śpiew u. P o e ta p o w iad a d a le j:

T am pozostań, gdzie śp ie w ają , źli lu d z ie p ie śn i nie m a ją.

G łę b o k a p ra w d a k r y je się w ty c h słow ach. Zły człow iek, nie za­ śp ie w a łb y sobie z serca, ty lk o czy ste su m ien ie zna rozkosz, k tó r ą da je p io se n k a. W ięc n ie ch ta p ie śń sk rz y d ła m i sw em i w szy stk ich otoczy, niech s ta ry c h pociesza, a m łodym zag rzew a p ie rś do czynów*. N iech b u d zi m iłość do przeszłości, n ie ch wlewm w serca o tu c h ę w lep szą p r z y ­ szłość.

„C ześć p o lsk ie j pieśni"!

F r. W achow iak, p rez es TRZESZCZANY (W OJ. LUBELSKIE)

W naszem K ole M łodzieży s e k c ja te a tr a ln a zo stała założona 1920 ro k u w ra z z założeniem K oła. O sp raw n o śc i zespołu m oże św iadczyć to, że w p rz e c ią g u 6 la t m ia ł 63 w y stę p ó w te a tr a ln y c h w sw o je j w*si

(11)

Nr. 10

PRACA W ZESPOŁACH

191

i w e w siach okolicznych, o raz w m ia ste cz k ac h ja k w H rubieszow ie, H orodle, G ra b o w cu i U cłm iach. W ro k u 1927 w ra z ze śm iercią k ie ro w ­ n ik a S ek cji i P rezesa, ś. p. P a w ła K ru czy ń sk ieg o , zespół te a tr a ln y p r z e ­ sta ł istnieć. W d n iu 20 sty c z n ia 1929 ro k u S e k c ja zo stała n a now o z o r­ g an izo w an a w liczb ie 20 członków . P od k ie ro w n ic tw em p re z e sa Koła, J a n a C h w ed czu k a, zo stała o d e g ra n a I k o m e d y jk a p. t : „C onsilium f a c u lta tis “ w d n iu 2 czerw ca, lecz w y p a d ła niep o m y śln ie- z pow odu deszczu. O b ecn ie ro z p isu je m y 2 now e sztuczki, a m ianow icie: „W ystęp n a p ro w in c ji" i „To p o lity k a " , k tó re chcem y te ra z odegrać. M łodzież w naszem K ole je s t b ard z o c h ę tn a do w y stęp ó w te a tra ln y c h . D uże n ie ­ d o m a g an ia d a ją się odczuw ać z pow odu b ra k ó w k o stju m ó w i ta k , gdy chcieliśm y o d eg ra ć d ra m a t „K a rp a cc y g órale", z w rac aliśm y się do k ilk u sz a tn i o w y p o ży czen ie k o stju m ó w i w szędzie o trz y m a liśm y od ­ pow iedź odm ow ną.

Ja n C hw edczuk, k ie ro w n ik S ek cji

BUBULCZYN (PiOW. SZAMOTULSKI)

M iejscow e Koło M łodzieży z a jm u je się b ard z o gorliw ie i te a tre m P rócz za b aw u rz ą d z iliśm y u ro c z y sty obchód p o w sta n ia listopadow ego. W ró w n ie u ro cz y sty m , niem al ro d z in n y m n a s tro ju św ięciliśm y W igiljc Bożego N aro d zen ia. W N ow y R ok o d eg ra liśm y k ilk a panto m in , a w dniu 2 lutego dość tr u d n ą k o m e d ję F re d ry , „G w ałtu , co się dzieje".

S tefań sk i, p rze w o d n iczą cy

RALF WICK (POW. SIERADZKI)

S e k c ja T e a tr a ln a naszego K oła M łodzieży zo rg a n izo w ała p r z e d ­ sta w ie n ie , n a k tó rern o d eg ra n o sz tu k i: „ Jed e n z nas się m usi ożenić" i „ Z ręk o w in y u D ru z g a ły ". N a za k o ń cz en ie za in scen izo w aliśm y śpiew k ę : ..Tdzie M aciek bez w ieś". N aogół p rz e d sta w ie n ie b y ło u d atn e.

S tefan S zuw edyk TEA TR NA ZJE/.DZIK MŁODZIEŻY WE LW O W IE.

W cz erw cu o d b y ł się Z jazd Z w iązku M łodzieży p o w iatu lw ow ­ skiego. P rócz o b ra d z jaz d o w y c h b y ły ta k ż e i w id o w isk a te a tra ln e . M ia­ now icie dzieci szk o ln e z S iem ianów ki, pod k ie ru n k ie m p. Józefa T ere- cha, d y r e k to r a szk o ły o d e g ra ły sztu czk ę B a ra ń sk ie g o „Św ięto 3 M aja". B ardzo ła d n a b y ła gra, a szczególnie ta ń c e ludow e, k tó re w zięły za s e r ­ ca w szystkich. P o p isy w ało się i Koło M łodzieży z K ozielnik sz tu k ą : „Za nic ży d o w sk ie sw aty". Było w esoło i radośnie. D w ie d ęte o rk ie s try z K o sieln ik i S iem ian ó w k i n a w y p rz ó d k i g ra ły w czasie p rz e d sta w ie ­ nia, a po p rz e d sta w ie n iu puszczono się w ta n y . Był i k ra k o w ia k , i m a ­ zur... aż żal b y ło rozchodzić się o p ie rw sz e j w nocy do dom ów i po cią­

gów . - • ■

S. W. R O K ITN IA (W OJ. ŁÓDZKIE)

D zień 24 czerw ca, św. Ja n a — je s t dniem radości, d niem rozpo­ c z y n a ją c y m lato. W tym dniu n a jd łu ż e j św ieci słońce. N asi p r a d z ia d o ­ w ie S łow ianie dzień te n czcili i św ięto w ali n a rzecz boga-słońca. W d n iu G m u rz ą d z a n o ro zm a itę uroczystości, odd aw an o cześć słońcu

(12)

192

PRACA W ZESPOŁACH

Nr. 1

p rze z śpiew , p a le n ie ognisk, o raz p u sz cz an ie w ian k ó w na w odę i t. p. 0 d n iu ty m do o b ecn y ch czasów k r ą ż y w iele p o d ań i legend. M ianow i­ cie: k to w d n iu ty m z n a jd z ie k w itn ą c y k w ia t p ap ro c i, b ęd z ie uszczę­ śliw iony. G d zie in d z iej dochow ał się zw y c z a j u ro cz y steg o o bchodzenia tego d n ia p rze z p a le n ie ognisk, t. zw. „sobótek", o raz p u szczan ie w ia n ­ ków n a w odę.

N asze Koło p o stan o w iło ta k ą uroczystość urządzić. W y b ra liśm y osobny ko m itet, k tó ry się z a ją ł p rzy g o to w a n ie m p ro g ra m u .

N adszedł d zień św. Jan a. Po w si zaczął je źd z ić wóz z k ra k o w - skiem w eselem , k tó re m u to w arz y sz y ło k ilk a k o n n y ch jeźdźców . W eso­ ły śpiew ro zb rzm iew ał w około.

1 ta k d o cz ek a liśm y się w ieczora. W szyscy u d a liśm y się p o sp ó ln ie h e n n a p o la pod las, gdzie p rz y g o to w a n e b y ły ogniska. N a jp ie rw kol. Ju d asz i Ś w iderski zag aili u ro cz y sto ść p rze m ó w ien ia m i, w y ja ś n ia ją c e - m i cel i sens o b rzę d o w y sobótek. P oczem za p alo n o ogniska. B uch n ęły ja s n e p ło m ien ie h e n w obłoki, a w około ro zle g ły się śm iechy, śpiew y 1 rad o ść życia. P otem , u le w n y deszcz p rz e rw a ł n a chw ilę uroczystość, a le m im o to z a ra z po u sta n iu deszczu w y w ią z a ła się ochocza zabaw a, k tó ra trw a ła do p ó ź n e j nocy.

Ja n K lim ek OKLEŚNA (W OJ. KRA K OW SK IE)

Z zazd ro ścią sp o g lą d aliśm y , gdy w sąsied n ich w io sk a ch u rz ą d z a ­ no p rz e d sta w ie n ia , a m y w zg a rd z e n i m u sieliśm y z bólem se rc a ty lk o p a trz e ć z boku. To też z a k ie łk o w a ła m yśl z a ło ż en ia K oła M łodzieży. Poszło łatw o. W a ru n k i p ra c y ciężkie, bo n ie m a m y sw ojego dom u na p rz e d sta w ie n ia , ale n ie u p a d a m y n a d uchu. U rz ąd z iliśm y w c z te re ch m iesiącach pięć p rze d staw ie ń . P ierw sze „N a jn o w sze sw a ty “ w y p ad ło m a rn ie, ale i ta k je m iło w spom inam y, bo dało po czątek . D ru g ie ..P rz ą­ d k a pod k rzy żem ", w y w o łało zdziw ienie, trz e c ie „ P o ża r w P o d lip iu " zachw yt, a c z w a rte „W ieczo rek 3-go M a ja “ zd u m ien ie w śród n aszy ch gości.

Z. P a p ro tó w n a ( U w a g a o d R e d a k c j i . B ardzo ład n ie, że ta k d zieln ie Koło p ra c u je , ale le p ie j u rzą d zać p rz e d sta w ie n ia rza d zie j, a d o b rze i d o k ła d n ie p rzy g o to w a ć we w szy stk ich szczegółach. W tedy będ ziecie m ieć jeszcze w ięk sze zadow olenie m o raln e).

KORZEŃ (POW . KALISKI)

S e k c ja T e a tr a ln a naszego K oła M łodzieży o d e g ra ła w d niu I k w ie tn ia „ K rak o w sk ie W esele", k tó re połączone było z zab aw ą ta n e c z ­ ną. C z y sty zy sk z p rz e d sta w ie n ia w y n ió sł 112 zł. 70 gr. R e ż y se rk ą p rzed sta w ie n ia b y ła s e k r e ta r k a K oła, kol. F lo rc za k ó w n a. Za u z y s k a n e pie n iądze Z arząd K oła sp ra w ił b ib ljo te k ę , złożoną z 64 k sią że k .

A. W a lę ck i WZGÓRZE (W OJ. LUBELSKIE)

S e k c ja T e a tr a ln a K oła M łodzieży o d e g ra ła n a Boże N aro d ze n ie sz tu k ę „P an C h ciw sk i" i „W e rb e l dom ow y", w Now^ym R o k u znow u sz tu k ę „P o lsk a ju ż w olna", p rzy c zem po p rz e d sta w ie n iu o d b y ła się

(13)

Nr. 10

PRACA W ZESPOŁACH

193

zabaw a. W d n iu 1 k w ie tn ia o d eg ra liśm y „W óz D rz y m a ły 11, „D z iesiąty p a w ilo n ” i „P oseł i k o m in iarz", po tem znow u za b a w a ta n ec zn a .

B. Z ielonka PUD LÓW (ZIEMIA SIERADZKA)

Kolo n asze od p o c z ą tk u sw ego istn ie n ia u rz ą d z iło n a s tę p u ją c e p rz e d sta w ie n ia : „H a n u sia K ru ż a ń s k a “, tu zaznaczyć trz e b a , że p r z e ­ p ro w a d z e n ie i u rz ą d z e n ie było b ard z o tru d n e , bo nie b y ło o d p o w ied ­ niego b u d y n k u , ale w szy stk iem u podołano i sz tu k ę o d eg ra n o b a rd z o d o b rze : „K o sy n ierzy " — tu ta k ie sam e b y ły tru d n o ści. D a le j, gdy O chot. S tra ż P o ż a rn a w y b u d o w a ła rem izę, to ju ż b yło i je s t nam ła ­ tw ie j, bo je s t to sa la o b sz ern a z u rz ą d z e n ie m scenicznem , pom ieścić m oże około 200 osób. N astęp n e p rz e d sta w ie n ia u rzą d z a liśm y z pom ocą n au c zy c ie lstw a : „S p raw a M a rji S u p iciń sk iej", „M arcow y k a w a le r ', „T ak ich w ięcej", „S ta ry p ie c h u r i sy n je g o h u z a r", „T a jem n ica ". „B łażek o p ę ta n y " , „C onsiliuin fa c u lta tis" „ P o tró jn a narzeczo n a". „G w iazda S y b e rji", „P osażna je d y n a c z n a " „ P a c je n t z p ro w in c ji", „Ło- bzow ianie". P otem o w łasn y ch siłach u rz ą d z a liśm y i d a le j u rzą d zam y , gdyż z in n y c h stro n nie m am y pom ocy, a m ianow icie: „ Ja n k o d o k to ­ rem ", „Pogodzeni", „K om edja o człow ieku, k tó ry red a g o w a ł g azetę ro lniczą", „ je sie n ią ", „K o m e d ja o czło w iek u k tó r y za ślu b ił niem ow ę", „P o n ad śnieg bielszym się stanę".

W szy stk ie te k o m e d je i d r a m a ty o d e g ra n e zo stały dobrze, a n ie ­ k tó r e b a rd z o dobrze, z czego je ste śm y zadow oleni, a i publiczność też. bo nam n ie szczędziła p o ch w ał i oklasków .

P aw łow ski, prez es BOBIKI (POW . SOKOLSKIEGO)

Zespół nosi n azw ę T e a tru i C h ó ru Ludow ego w B obikach, z o rg a n i­ zow any został na z e b ra n iu za ło ży ciełsk iem w d niu 18 lu teg o 1927 r na p o d sta w ie s ta tu tu Zw. T e a tró w i C h ó ró w L udo w y ch w e Lw owie L iczba cz y n n y ch członków w y nosiła początkow o 14- osób, obecnie 24. P ra c ę sw o ją ro zpoczął zespół od w y sta w ie n ia sztuczki „ K re w n ia k z A m ery k i", k tó ra , ja k n a p ie rw sz y raz, w y p a d ła dość dobrze, ta k że p u b liczność w y p e łn ia ją c a salę po b rze g i o k la sk iw a ła po k a ż d e j z a ­ słonie głośno „a rty stó w ". N astęp n ie k o le jn o w ystaw iono sz tu c z k 1':

,S zla ch ta czynszow a". „Żyd w beczce", „K om iniarz i m ły n a rz ", ..K ar­ p ac cy gó rale", „P oseł czy ko m in iarz?", i „B łażek o p ętan y ". K ażdą s z tu ­ czkę s ta ra ł się zespół o ile m ożności ja k n a js ta r a n n ie j pod każdym w zględem opracow ać. N a jw ię c e j k ło p o tu m ieliśm y z w y staw ieniem „ K a rp a c k ic h g ó rali": b ra k nam b y ło kostjum ów i d e k o ra c y j. Z w ra ca­ liśm y się p rz e d w y staw ien iem d ra m a tu do W y d z ia łu P ow iatow ego z p ro śb ą o u d ziele n ie z w ro tn e j po ży czk i n a ko szta zw ią za n e z w y s ta ­ w ien iem sztuki, je d n a k o w o ż nie o trz y m a liśm y z w y d zia łu P ow iatow e­ go w S okółce an i pieniędzy, an i n a w e t odpow iedzi n a p o d an ie. P om i­ mo tego nie zniechęcono się, sztu czk ę w y sta w io n o i w y p a d ła dobrze, chociaż n ie ta k , ja k sobie ży czy ł zespół, czem u s ta n ą ł n a p rze szk o d z ie b r a k funduszów , nie m ożna b y ło w ypo ży czy ć ze sz atn i k o stju m ó w gó­ ra lsk ic h i u rzą d zić n ale ż y c ie scenę. Po k ażdem p rz e d sta w ie n iu o d b y ła

(14)

194

PRACA W ZESPOŁACH

Nr. 10

■się za b a w a ta n ec zn a . N ie k tó re ze sz tu k n a p ro śb ę pu b liczn o ści o d eg ra n o k ilk a ra z y ja k : ..K arp accy g órale", „S zlach ta czynszow a" i „Żyd w beczce". *

Zespół p o m ag ał ta k ż e k aż d o razo w o p rz y u rz ą d z a n iu p rz e d sta w ień p r/,ez d ziatw ę szkolną.

W d n iu 25 sty c zn ia b. r. odbyło się W a ln e Z grom adzenie człon­ ków zespołu, n a k tó re m o b ra n y został n o w y Z arząd, w skład k tó reg o w eszli: O lizaro w icz Jan ja k o p rzew o d n iczący , K ozaczyk Teofil, se k re la rz , K udaszew icz. L eonard, sk a rb n ik , i K ozaczy k o w a E u g e n ja . z a stę p ­ czyni prezesa.

Teofil K ozaczyk SZPI KOLOSY (W OJ. L U B El^ K IE )

N asza S ek c ja te a tr a ln a o d e g ra ła n a s tę p u ją c e sz tu k i: 13.1. 29 t. ..In te rm e d ja ucieszn e" B olesław icza, o b ecn y ch n a p rz e d sta w ie n iu 120 osób, 27.1. o d eg ra n o ..Sieroce w iano", D om nika, w idzów 150 osób. 10.11. o d eg ra n o „B ogatą w dow ę" K ołodzieja, w idzów W) osób. d n ia 5. V. ode­ g ran o ..św it" G ensów ny, w idzów 100 osób. 16.Yl, o d eg ra n o „N a w y m ia ­ rze", w idzów 120 osób.

W szy stk ie p rz e d sta w ie n ia o d b y w a ły się w sali sz k o ln ej. L udność m ie jsc o w a w ie jsk a , odnosiła się do p rz e d sta w ie ń życzliw ie, a d w ó r i p le b a n ja o b o ję tn ie .

S e k c ja p o sia d a w łasn ą scenę p rze n o śn ą, p a r ę d e k o ra c y j p ap iero w ych. 5 lam p, a w b ib ljo te c e 15 sztu czek te a tra ln y c h .

P a w e ł G ilecki. se k re ta rz M AJDÓW (PO W. KO NECKI)

S e k c ja T e a tr a ln a p o w sta ła w^ d n iu u tw o rze n ia K oła M łodzieży, t. j. 10 m a rc a 1929 roku. O d te j p o ry do dziś o d e g ra liśm y n a s tę p u ją c e sz tu k i: „C h leb lu d z i bodzie", „ D z iesiąty p aw ilon", „F lisacy", „Don Ju a n u k a ra n y " , „W gospodzie pod sro k ą", „K rew nie w oda", „M ąż od b ied y ", „W k ato rd z e".

O b ecn ie p rz y g o to w u je m y : „P oseł czy k o m in ia rz " i „Jed e n z nas m usi się ożenić".

D o tą d p rz e d sta w ie n ia u rz ą d z a liśm y w trz e c h m iejscow ościach t. j. w M ajdow ie i w C ichostaw icaeh gm. Szydłow iec, o ra z w C h le w i­ s k ie j gm inie wTe w si H ucie. N ie u p a d a m y n a ciuchu, lecz d a le j p ro w a d z im y naszą p ra c ę n ap rz ó d . W K ole p o sia d am y b ib ljo te k ę o 67 tom ach, w tein p rz e w a ż n ie sztu czk i te a tra ln e , w ięc m am y źródełko, z k tó reg o m ożem y czerpać.

P oniew aż p rz y K ole M łodzieży są ró żn e s e k c je ja k np. ośw iato wa. p rzy sp o so b ie n ia w ojskow ego, rolniczego, a Koło liczy m ało czło n ­ ków . p rz e to k a ż d y członek p ra w ie n a le ż y do k a ż d e j z nich, w ięc m a p r a c y dość.

B y liśm y p ierw szem K ołem M łodzieży W ie js k ie j w p ow iecie k o ­ neckim . a le o b ecnie p o w s ta ją now e, m a m y n a d z ie ję , iż w n iedługim czasie p o w ia t k o n ec k i się o budzi z le ta r g u i w k a ż d e j w si p o w sta n ie Koło. a w ięc i se k c ja te a tr a ln a , d a ją c a sztuczki lu d o w e d la ludu. S ek c ja te a tr a ln a b ęd z ie duchow o łączy ć nas P o lak ó w z ró żn y c h dzielnic. N a ­ u czy nas ró żn y c h zw y c za jó w i o b y cz ajó w lu d o w y ch , k tó ry c h lu d polski

(15)

Nr. 10

PRACA W ZESPOŁACH

195

nie p o w in ie n za tra c a ć , ow szem w in ie n p rze ch o w y w ać i pielęgnow ać l a k a m yśl p rz y św ie c a i n a s z e j S ekcji. S ta ra m y się d o b ie ra ć sztu czk i z ró żn y c h okolic P o lsk i z różnem i g w aram i. P o n iew aż je d n a k fu n d u sze sk ro m n e, w ięc pow oli m yśl naszą m ożem y realizow ać.

LISIEW ICZE (POW . ŁO W ICK I)

P ie rw sz ą m y ślą po z o rg a n izo w an iu u nas o d d ziału Z w iązku S tr z e ­ leckiego b y ło u tw o rz e n ie w łasnego k ó łk a a m ato rsk ie g o . M yśl tę z d o ła ­ liśm y w k ró tc e d o p ro w a d zić do s k u tk u d zięk i p o p a rc iu m iejscow ego n au c zy c ie lstw a, k tó re n am p rzy sz ło z w y d a tn ą pom ocą. Po zo rg a n izo ­ w aniu k ó łk a z a ra z zaczęliśm y sw ą p ra c ę od u rz ą d z e n ia p rz e d sta w ie n ia p. t. „B olszew icy pod W arszaw ą"1. W n astęp n y m , 1924 roku, o d e g ra ­

liśm y „K opciuszka"1, „Jaśk o w e z a m y sły 11 i „G ru b e r y b y 1". A\ ro k u 192> u rz ą d z iliśm y ty lk o w ieczornicę z cały m szereg iem lu d o w y ch dialogów i m onologów , a w ro k u 1926 o d eg ra liśm y sztu czk ę p. t. „Legjoniści"" W ro k u 1927 o d e g ra liśm y znow u „ F lisak ó w 11 i „ J a s e łk a 11. W' ro k u 1926 o d eg ra liśm y „ M a jstra K iliń sk ieg o 1" i „Noc w B e lw ed e rz e11. W ro k u 1929 u rządzono ju ż dw a p rz e d sta w ie n ia , n a k tó ry c h o d eg ra n o sz tu k i. „P oseł czy k o m in ia rz 11, „U licznik warszawski"" i „N a straż ". • C hociaż n ie w ie le m a m y dochodu z ty c h im prez, je d n a k ju ż ta k z w rodzonego p rz y z w y c z a je n ia m a m y je chęć urząd zać. 1 te ra z ju ż cz ek a m y z w iel- k iem z n iec ierp liw ie n iem zim ow ych m iesięcy, a b y znów zacząć sw ą t r a ­ d y c y jn ą p rac ę.

St. P aw lata

STAŃKO W ICE (fO W . BRASŁAW SKi)

Do roku 1926 n ik t z m ie jsc o w e j ludności, n ie m ów iąc ju ż o m ło ­ d zieży w y c h o w y w a n e j w w a ru n k a c h w o jen n y c h , m e m ia ł n a jm n ie j szego p o ję c ia o te a trz e , o p rz e d sta w ie n iu . Z ałożenie K ó łk a a m a to rsk ie g o p o p rz e d z iły k u rs y w ieczorow e, p o g ad a n k i, c z y ta n ie ła tw y c h n o w elek i n a re sz c ie dialogów i k o m e d y je k . P odobało się to w szy stk o m ło d z ie­ ży. N areszcie zd ecy d o w a liśm y „o d eg rać sa m i11. N a p o cz ątek w y b r a li­ śm y „R ed u tę n a p o d d aszu 11, ja k n a p ie rw sz y raz d o b rze nam poszło. M łodzież z za p ałem p ra c o w a ła n a d w ym ow ą, d y k c ją i t. d. Z adow oleni by li rów nież sta rsi, p ra w d a , m ieliśm y w rogów , ale o n ic h nie w a rto m ów ić, bo to są ludzie, k tó rz y w swoim czasie u zn a w a li ty lk o „ u rja d n ik a “ i je g o sym bol w ładzy, „ n o g a jk ę 11...

P rz e c ię tn ie g ra liśm y 4—5 ra z y w roku. P ra c y b y ło huk. bo trz e b a b yło w szystko zro b ić na m ie jsc u i p e ru k ę , i w ąsy, i u b ra n ie i t. p. D zię­ ki pom ysłow ości p. K az im ie ry M ilenkiew iczow ej, żony k ie ro w n ik a m ie jsc o w e j szkoły, zaw sze u d aw a ło się n am po staw ić sz tu k ę pow ażnie, p ra w ie z zach o w an iem w szy stk ich w y m a g a ń te a tru . G o rzej b y ło z p o ­ m ieszczeniem : w zim ie k o rz y sta liś m y z iz b y sz k o ln ej, w lecie zaś z szopy. W ciągu o sta tn ic h la t o d e g ra liśm y n a s tę p u ją c e sz tu k i: „M aj s te r i c z e la d n ik 11, „Żyd w b ec zc e11, „ J e d y n y w łam y w a cz w e wsi"1 „ C h ra p a n ie z ro z k a z u 11, „N ie o d p a rty a rg u m e n t11, „Nie m ów hop — aż p rz e s k o c z y s z 1, „P oseł czy k o m in ia rz 11, ..Bez te n św ię ty o p ła te k 11.

(16)

196

CIEKAWE WYDAWNICTWA

Nr 10

Zespół je st d o sk o n a le z g ra n y i c h ę tn ie p ro w a d zi p rac ę. Za p r z y ­ k ła d em naszego zespołu po szły in n e wsie, k tó re rów nież u s iłu ją robić w ty m k ie ru n k u postęp y . N iestety , b r a k n ie im odpo w ied n ich k ie r o w ­ n ik ó w p rac y .

M ożem y zaznaczyć, że p la n y p ra c y zespołu są w sp a n ia łe : m ie j­ scow a m łodzież, ju ż zro z u m iała doniosłość te a tr u ludow ego, bo k aż d a o d e g ra n a s z tu k a p rz y s p a rz a j e j now ego zasobu słow nictw a, ro zszerza h o ry z o n ty estety czn e , ro b i ją w ra żliw szą n a p ię k n e rzeczy, je d n em słow em o d d ziały w a je w ychow aw czo.

Józef M ilenkiew icz

C I E K A W E W Y D A W N I C T W A

„ZA RA N IE ŚLĄSKIE", K W A RTA LN IK LITERAC KI, ROK V, ZESZYT I i 2, CIESZYN 1929.

R ozm aicie się p o czy n a z n aszem i czasopism am i reg jo n a ln em i. N iem a jeszcze sk ry sta liz o w a n y c h poglądów na c h a r a k te r ta k ie g o p i­ sma. J a k 'ta m kto m oże i um ie, ta k sw o je j ziem i służy. M am y w ięc i z u ­ p e łn ie p o p u la rn e pisem ko, j a k „G azeta P o d h a la ń sk a " , i n au k o w y „R egjon L u b elsk i", i c a ły szereg ty p ó w pośred n ich .

Z. pośród ty c h pism t. zw. re g jo n a łn y c h kto wie, czy nie n a j l e ­ piej p rz e d sta w ia się „ Z a ra n ie Ś ląskie". Pism o to rozpoczęto w y d aw ać jeszcze w r. 1907. W y d an o 4 ro cz n ik i i p rz e rw a n o . (Obecnie w y d a w n ic ­ tw o w znow iono, n a w ią z u ją c do p ię k n e j tr a d y c ji w zasadniczym p r o ­ g ram ie pism a.

1 nas to w y d aw n ic tw o żyw o in te re s u je , gdyż m a w sw oim p r o ­ gram ie, ogłoszonym jeszcze w r. 1907, a obecnie p ow tórzonym , b a rd z > p o w aż n ie u w zg lę d n io n ą sz tu k ę ludow ą.

„O g łaszan ie b ez im ien n y c h au to ró w ludu śląskiego, ja k o p o w ia­ dań. b a je k , fra sze k , pieśni w ra z z m elo d ją, o p isy w a n ie i u trw a la n ie s ta ry c h zw yczajów , tańców , stro jó w śląskich i t. p. Nie je d y n ie w artość fo lk lo ry sty c z n a ro zstrz y g ać b ęd z ie o w y d aw an iu utw oru, lecz przed e- w szy stk iem w arto ść lite ra c k o -a rty s ty c z n a . R zeczy piękne, n ie c h a j w ra ­ c a ją tam , skąd p rz y sz ły : m iędzy lud. Chodzi w ięc o o d d an ie i uch w y ­ cenie arty z m u w sty lu ludow ym .

U m ieszczając u tw o ry , p isa n e narzeczem ludow em , „Z a ra n ie " chce w y k a z a ć tem u ludow i, że ję z y k je g o je s t ję z y k ie m ży jący m , że w sty ­ dzić się go nie m a p o trze b y , że w in ien go p ielęgnow ać i ochronić przed n aleciało ściam i, — bo ty lk o te n ję z y k zbliżyć go m oże do sk a rb ó w j ę ­ zyka polskiego, z a k lę ty c h w słow ach naszy ch W ieszczów — ja k n ie­ m niej. u m ie sz cza ją c u tw o ry , p isa n e g w arą. ..Z aranie" chce zadać złem m n iem an iu , ja k o b y n arz ecz e ślą sk ie b yło ja k ie m ś z w y ro d n ia łem na rzeczem .

N ie zap o m n i „Z a ra n ie " rów n ież i o te a tra c h am ato rsk ic h . P rzez ocenę d ziała ln o śc i ty c h te a tró w i p rze z w sk az y w a n ie am atorom na jod p o w ie d n ie jsz y c h sz tu k chce p rz y c z y n ić sic do rozw oju te a tró w lu ­ dow ych".

(17)

CIEKAWE WYDAWNICTWA

197

Nr. iO

1 rzeczyw iście sztuce lu d o w e j ślą sk ie j użyczono w „Z araniu dużo m iejsca, a je szc ze w ięc ej serca. Już n a sa m ej o k ła d ce m am y w k aż d y m n -rz e ła d n e lu d o w e m a lo w an k i. A w e w n ą trz pism a, ja k ie ż ce n n e i p rz e m iłe rzeczy. C z y ta się to je d n y m tchem . Są i w spom nienia o zasłu żo n y ch i u ta le n to w a n y c h sy n a ch ziem i ślą sk ie j (K arol M iarka, Jan Ja ro ń , Jan Ł ysek. ks. Józef L ondzin, Jan K ubisz), je s t opis zw y­ czajów w e se ln y c h n a G ó rn y m Śląsku, zw y czajó w w ig ilijn y c h w H ałcno- wie. je s t n a w e t je d e p a k t inscenizow anego „W esela n a G ó rn y m Ślą­ sku" (Ligoń — K ubiczek), je s t też je d n a opow ieść o św ię te j B arbórce, a d ru g a o z łe j żonie, to znow u o p o w ia rk a c h , zab o b o n ach i przy p o w ie- dniach, zaś o O n d ra sz k u , z b ó jn ik u śląskim , są i p ie śn i lu d o w e z m elo- djam i...

Z resztą nie sposób w szystko w yliczyć, n a p ra w d ę je s t co p o c z y ­ tać. M am y n a d z ie ję , że „Z a ra n ie " się u trz y m a , ja k o ch lu b a naszego Śląska. W zięli je w ręce lu d z ie b a rd z o p ow ażni i zdolni, m a ją c y d la sw ej ślą s k ie j k u ltu r y sy n o w sk ie p rzy w ią zan ie. Już oni tego pism a z rąk n ie w ypuszczą. A do w sp ó łp ra c y zd o łali w cią g n ąć k ilk a d z ie sią t osób, ta k ż e w y b itn ie z n a ją c y c h się na re g jo n a liż m ie śląskim .

„W ESELE NA WILEŃSZCZYŹNIE", „ŻYTNIE ŻNIW O NA WILEŃSZ­ CZYŹNIE", W Y D A W N ICTW O . SCENA WILEŃSKA, W ILN O 1929. O b y d w ie te k siążeczki są b ard z o p o ciesz ają cy m o b ja w e m roz­ bu d zan ia się w m łodzieży sz k o ln ej zam iło w ań re g jo n a ln o -a rty sty c z - nych. O to Koło K ra jo z n a w c z e G im n a z ju m im. M ickiew icza w W ilnie ze b rało m a te r ja ły etn o g ra fic z n e w p o w iatac h : w ile ń sk o -tro c k im , lidz- kim . św ięciańskim , m o ło d eczań sk im i d ziśnieńskim , a n a po d staw ie ty c h m a te rja łó w o p raco w ało sobie zespołow o dw a w id o w is k a -o b rz ę ­ dow e. N ad p ra c a m i ro zto c zy ła o p ie k ę zasłu żo n a p. D om aniew ska, w w ątp liw o ściach u ciek a n o się do p ro fe so ró w u n iw e rs y te tu (bardzo to ch w aleb n e!), w idać, że chciano zrobić rzeczy n ie b y le ja k ie .

Z apew ne, pod w zględem te a tr a ln y m m o ż n ab y się dom agać n ie ­ je d n e j p o p ra w k i, zw łaszcza w „Ż ytniem żniw ie", a le naogół obydw ie p ró b y są u d a n e i ju ż — ja k m ogłem stw ie rd z ić wr N ow ogródzkiem — po w siach w chodzące na scenę. W „W eselu" zb y t trz y m a n o się d z isie j­ szej rzeczyw istości, zw łaszcza w k o stju m a c h , co psuło czystość c h a r a k ­ te ru całego w idow iska, w „ż y tn ie m żniw ie" ju ż to n ie d o p a trz e n ie po­ praw iono.

O m a w ia ją c pow yższe w y d aw n ic tw a, tru d n o się nie w ypow iedzieć szerzej w ogóle o in sc e n iz a c ji m a te rja łó w etn o g ra ficz n y ch . Z d aje się, że je d n a k trz e b a op raco w ać d a n y m a te r ja ł sy n te ty c zn ie , t. zn. z z e b ra ­ nych sk rz ę tn ie i m ożliw ie n a jb o g a tsz y c h szczegółów , d o ty c zą cy c h d a ­ nego te m a tu (obrzęd, pieśń, opow ieść, stró j, m u z y k a i t. d.), w y b ra ć rz e ­ czy n a jb a r d z ie j c h a ra k te ry s ty c z n e , m ożliw ie h a rm o n iz u ją c e z sobą, i dopiero, z tego skom ponow ać je d n o litą całość.

1 w tym w zględzie nie ty lk o trz e b a sięgnąć wT przeszłość (archa- izować), ale n ie ra z b ra k i d o p ełn ić m a te r ja ła m i z sąsied n ich okolic, m o­ że n a w e t od innego n aro d u , a czasem n a podstaw de n ik ły c h fra g m e n ­ tów, k ie ru ją c się i nau k o w y m i u sta le n ia m i i w łasn em a rty sty c z n e m w yczuciem .

(18)

Nr. 10

I9S

CO SŁYCHAĆ NOWEGO?

N iew ą tp liw ie W ileń sk ie T o w arzy stw o P o lskiego T e a tr u L u d o w e­ go, o rg a n iz u ją c e p ra c ę n a sw oim te re n ie , op rze sw ój re g jo n a ln y r e p e r ­ tu a r o te dw ie pie rw sz e p ró b y m łodzieży w ile ń sk ie j.

J. C.

C O S Ł Y C H A Ć N O W E G O ?

W „W iciaclT‘ przeszło od ro k u toczy się ży w a d y s k u s ja n a te m a t u b iorów lu dow ych. D y s k u s ję tę b ard z o ż y w o tn ą z a m k n ię to (nr. 40 z d n ia 29 w rześn ia) o b sz e rn ie jsz y m a rty k u łe m j^uj. C ie rn ia k a p. t. „W ięc cóż m a m y zroboić z tą w ie js k ą p rzy o d z iew ą", w k tó ry m a u to r z e ­ sta w ił w ypow iedzi w szy stk ich u cz estn ik ó w d y sk u sji, i p o d zieliw szy je n a 3 zasa d n icz e g r u p y (za stro ja m i, p rzeciw , i sta n o w isk o p o śre d n ie : u- b io ry lu d o w e n a uroczystości), ta k d a le j sobie rzecz om aw ia:

„W ięc cóż robić, żeb y b y ło n ie ty lk o dobrze, ale n a jle p ie j d la sa ­ m e j sp raw y , w j e j z a sa d n icz ej, id e o w e j treśc i?

P rzed cw szy stk iem — ja k sądzę — tr z e b a b y sobie d o b rze i d o ­ k ła d n ie uśw iadom ić, ja k ie są d z ie je p o lsk ich u b io ró w ludow ych, n a ile są sam o d zieln y m w y tw o re m wsi, czy rzeczy w iście m a ją one dla nas nie ty lk o uczuciow ą, ale k u ltu r a ln o -a rty s ty c z n ą w arto ść. N iełatw o je d ­ n a k d o jść do tego uśw iad o m ien ia, gdyż w ogóle s tr o je lu d o w e a n i n ie są w m u z ea ch sk o m p leto w an e, an i n ie zo stały n au k o w o o p raco w an e. I nic dziw nego: w ieś ży ła sobie sw o jem w łasn em życiem całe se tk i lat, n a u k a o k u ltu rz e lu d o w ej, zw a n a e tn o g ra fją czy etn o lo g ją , p o w sta ła u nas n iedaw no, za n a s z e j pam ięci.

A ty m czasem pro ces n iw e la c ji k u ltu r y lu d o w ej, n ie rz a d k o b a r ­ dzo p ie rw o tn e j i c ie k a w e j, p o s tę p u je n ie sły c h a n ie szybko n ap rzó d . N ie­ m a p o p ro stu czasu n a za d u m ę w ty m k ie ru n k u .

N ie m ożem y je d n a k puścić n aszych ub io ró w n a z u p e łn ą z a tra tę . Je stem p rz e k o n a n y , n a p o d sta w ie z re sz tą dość n ie d o k ła d n y c h jeszcze b ad a ń , że nasze u b io ry w ie jsk ie m a ją w sobie n ie b y le ja k ie w arto ść: a rty sty c z n e , zw łaszcza w fo rm ie (k ró j, m a te r ja ł, b arw a) i w ozdobach (w yszycia). N iew ą tp liw ie je d n a k ż e są one pod w ielu w zględam i nie p ra k ty c z n e i n ie h ig je n icz n e.

P rócz tego trz e b a się liczyć i z t. zw. p sy c h o lo g ją gro m ad y , k tó ra bez w zględu n a sens, k a ż e ludziom iść za „m odą", zw łaszcza, że w chodzą tu w g rę sto su n k i społeczne. C hłop w ie jsk i je s t za p atrz o n y w m iasto, k tó re m u im p o n u je n ie m a l w szy stk iem , a p r z y łatw ości k o ­ m u n ik a c ji p r z e jm u je w ieś, co się ty lk o da, z m ia sta , p r z e jm u je b e z k ry tycznie, n a jc z ę śc ie j ta n d e tę , a w y z b y w a się rze czy p ełn o w a rto ścio w y c h . T ru d n o się z re sz tą dziw ić, że i lu d z ie w ie jsc y chcą b y ć „p an am i", u b ie ­ ra ć się „po p a ń s k u " i „po p a ń s k u " m ów ić i żyć.

A i m y, syn o w ie chłopscy, cośm y to p rz e sz li w yższe sz k o ły i osie­ dli w m ia sta ch ja k o t. zw. in te lig e n ci, czyż chodzim y w ro d zo n y c h n a ­ szych su k m a n ac h , p łó tn ia k a c h , w e łn ia k a c h czy g u n ia ch ? Nie. Też u b r a ­ liśm y się po m iastow em u, bo in a cz ej p a trz a n o b y n a nas j a k n a d zi­ w aków .

(19)

Nr 1Q

CO SŁYCHAĆ NOWEGO?

199

A przecież... a przecież, m im o w szy stk o nasz ch ło p sk i s tró j m a w sobie p rz e d z iw n ą u rodę, zw łaszcza n a tle w si w w ięk szej g rom adzie je s t ła d n y , za ch w y c a oczy i r a d u je serce, je s t ta k i „ sw ó j“. A ta ró żn o ­ rodność ty p ó w tego s tr o ju re g jo n a ln a , ja k ie ż to b ogactw o po m y sło w o ­ ści a rty s ty c z n e j.

N iestety , ż y je m y w czasach p rz e s a d n e j p ra k ty c z n o śc i i u ży tec z­ ności, w szędzie sz u k am y k o rzy śc i m a te r ja ln e j, za m ało d b am y o piękno, o u ro d ę naszego życia. S tąd dziś b u d u je m y b y le ja k , z a d aw a ln ia m y się b y le ja k im , n a ta n d e c ie ży d o w sk ie j k u p io n y m łachem , czy gratem , śp ie w am y i g ra m y sam i z siebie coraz m n ie j, a coraz c h ę tn ie j p o d c h w y ­ tu je m y b y le głup stew k o , czy n a w e t św iń stew k o (w ybaczcie te n p rz y k r y w y ra z), z k a b a re tó w m ie jsk ich . I to ta k idzie coraz d a le j i coraz sz erze j. W ieś w sw ej w ła s n e j u ro d z ie z k a ż d y m dn iem się zatraca...

Bo też p rz e ż y w a o b ecnie p o lsk a w ieś m om ent przełom ow y. D o ­ tąd, z a m k n ię ta d esk am i od św iata, tw o rz y ła z konieczności, in s ty n k to ­ w nie, sw o ją w łasn ą, p r y m ity w n ą k u ltu r ę ludow ą, tw o rz y ła ją bez św ia­ dom ości j e j celu, c h a r a k te ru i k ie ru n k u . O becn ie zaś, z p rz e m ia n ą s to ­ su n k ó w społecznych, n ad e sz ła chw ila, że lu d zie w iejscy , nie ty lk o ci, co m a ją w y k sz ta łc e n ie w yższe, ale i ci, co n a ro li zostali, m ogą, a n a ­ w et m uszą (zm usza ich do tego życie) ju ż św iadom ie k ie ro w a ć tem i w szy stk iem i zbiorow em i w ysiłkam i, k tó re się s k ła d a ją w sum ie n a k u l­ tu r ę wsi.

I p ow iedzm y sobie otw arcie, że nas tu życie zaskoczyło, że nie je ste śm y p rz y g o to w a n i jeszcze do z a ję c ia zd e cydow anego i św ia d o m e­ go odpow ied zialn o ści sta n o w isk a w te j sp raw ie, ż y je m y d oraźnością, ja k nas te n w ir n o w oczesnej cy w iliza cji z sobą unosi. S tan ę liśm y p r z e ) zasad n iczem p y ta n ie m : co robić, żeb y się stać ludźm i cyw ilizow anym i, a p rze cie ż ch ło p sk ie j d u szy i c h ło p sk ie j k u ltu r y się nie w yrzec, ostać sobą?

O tóż sp ra w a ch ło p sk ie j p rzo d z iew y ta k ż e m ieści się w powyż- szem p y ta n iu zasadniczem . T a k o d razu , n a k o la n ie, ro zstrz y g a ć j e j nie m ożem y. J a k n a dziś, sądzę, że w o rg a n iz a c ja c h m łodzieży w inniśm y się z a ją ć tern, b y :

1. w n aszy c h m u zeach e tn o g ra fic z n y c h (W arszaw a, K raków , P oznań, W ilno, Lwów, Ł uck, W dzydze, N ow ogród Ł om żyński, P łock, Łow icz, Z akopane) zeb rać ja k n a jp r ę d z e j w szy stk ie ty p o w e o k az y u- bio ró w re g jo n a ln y c h ,

2. o ile się ty lk o da, użyć w szelk ich środków , b y d aw n e s tro je re g jo n a ln e , n ie p rz e k sz ta łc a n e i nie p rze n o szo n e z in n y c h okolic, z a ­ trz y m a ć i nosić, je ż e li ju ż n ie n a k a ż d ą nied zielę, to p r z y n a jm n ie j na w ięk sze uro czy sto ści i św ię ta re lig ijn e , naro d o w e, o rg a n iz a c y jn e , ro ­ dzinne...

3. w y zy sk a ć s tro je ludow e, w ty p ie czystym , do re g jo n a ln y c h w idow isk te a tra ln y c h ,

4. w y tw a rz a ć p o w szech n ą i zd e cy d o w a n ą o p in ję o n ie p rz e m ija ­ ją c e j w arto śc i u czu cio w ej i a rty s ty c z n e j n aszy c h ubiorów .

U w ażam , że to zrobić m ożna, b y n a ra z ie sp ra w y n ie z a p r z e p a ­ ścić. W przy szło ści zaś w y o b ra ż a m sobie, że m ożem y się d oczekać z r o ­ zw ojem id ei re g jo n a liz m u ta k ic h czasów, k ie d y k aż d a ziem ia

Cytaty

Powiązane dokumenty

niością i nadzw yczajną szybkością tak, że można poczekać na sw oją podobiznę, musi pow tarzać się przy każdym obrazie, nie po­.. zwala więc na

W tedy także spostrzega, że objektyw uniwersalny coraz mniej odpow iada jego żądaniom ; zaczyna zatem próbow ać objekty- wów specjalnych, niezawsze wiedząc, czego

Może być także po prostu prete kstem do spotkania się ludzi, ni e- koniecznie również chorych, za to otwartych i ch ętnych do kontaktów. Obok licznych dzieł pani

(dowody i daty wpłaty sprawdza- ne b ędą przez rozpoczęciem przetargu). Wpłacone wadium będz ie wypłacone w dniu przetargu o godz. Wadium wpłacone przez uczestnika,

ponad 25 000 000 zł. tt'łl gest, to bardzo cenna pomoc dla najslabszydt chorych. Brygada PBROL przeniosła się teraz na pólnocną ściru1ę wymienionego budynku

rze tam występujący uważają, że lokata zajmowana przez nich jest zbyt niska, ale nowy zarząd klubu postawił w tej klasie rozgrywek na ogrywanie młodzieży i tak być

średnich. o godzinie 17 00 odbyło się ofi- cjalne otwarcie pawilonu sportowego na stadionie miej- skim. Zwycięstwo odniosła drużyna policji 4:2. W przerwie meczu

Na koniec naszej pracy odbył się piknik przy ognisku?. Chwilę mogliśmy