ROCZNIK X. STYCZEŃ 1929. Nr. 109.
PISMO ILUSTROWANE, POŚWIĘCONE SZTUCE FOTOGRAFICZNEJ I GAŁĘZIOM POKREWNYM
Wychodzi w e Lwowie
pod red ak cją
J Ó Z E F A Ś W I T K O W S K I E G O
nauczyciela Uniwersytetu we Lwowie, ul. św. Marka 5.
Wydawcy: BARWIK & BORZEMSKI.
P rz ed p łata z przesyłką pocztow ą kw artalnie zł. 3 —. półrocznie zł. 5 .—, rocznie zł. 9*—
Zeszyt pojedynczy zł. — '80, z przesyłką zł. i;05.
Przedpłatę przyjmuje firm a: BARWIK & BORZEMSKI, Lwów, K opernika 18., tel. 18-60.
Jeneralne przedstaw icielstw o:
C. RAFFIN, WARSZAWA, Ujazdowska 37.
PflPlEBY FO IO bRA FIU H t:
BROMOSREBROWY w 2 g a tu n k a c h : normalny i kontrastow y do styku i po
większeń
RANO papier gazow y bardzo św iatłoczuły do p o r
tretów i pow iększeń
LUMARTO w 4 stopniach gradacji, znakomity papier do robót am atorskich
AUTO sam ozłotujący papier dzienny, najpraktyczniejszy dla am atora
P r z e d sta w ic ie lstw o n a P o ls k ę :
J. SEGAŁOW1CZ, W arszawa, Szpitalna 3
d E c i s s O J z o n
^yVtivcipfvot
id e a ln y rzu tnik do p o w ię k s z e ń z e sa m o czy n n em n a sta w ia n ie m o str o śc i.
JEDEN CHWYT
daje każdy rozmiar, każdy wycinek, każdgi wielkość. W łącza się do każdej sieci na 110 i 220 Yoltów. Negatywy do 9X 1 2 cm. dajj po
większenia aż na 3 0X 40 cm.
C e n y: z N ovarem 1 :6 ,8 Zl. 440'—
z Z e is sa -T e ssa r e m 1 : 4 ,5 Zł. 530*—
Objaśnienia szczegółow e na żądanie bezpłatnie.
Z a s t ę p c a na P o l s k ę : J. SEGAŁOWICZ, WARSZAWA, SZPITALNA 3.
KAMERA A w E R K S i m E R <
I,,. , curaBtfflCTSoyy a a e s a e w - jk '- ! '! |§ §
G ener. R eprez. GUSTAW GOLDHEIMER & Co., W a r sz a w a , M o k o to w sk a 15.
R z u tn ik i LIESEGANG’a
przodują od lat d ziesią tk ó w !
E P I D I A S K O P J A N A X
NOWY RZUTNIK
z l a m p ą r u r o w ą 400 - w a 11 o w ą DO RZUTOWANIA
OBRAZKÓW P A P IE R O W Y C H i SZKLANYCH.
Z A L E T Y : W ykonanie praktyczne, sp ra w n o ść znakom ita, cena niska.
S z c z e g ó ln ie p r z y d a tn y d la m a ły c h to w a r z y s tw , s z k ó ł i t. p.
CENNIKI I OFERTY BEZPŁATNIE.
ED. LIESEGANGj Dusseldorf, skrytw pocztowe 124i m.
ROK ZAŁOŻENIA 1854.
u om ziiiiie
E
barw oczułe,
bezodblaskow e
D L A A M A T O R A WYMAGAJĄCEGO
F A B R Y K A CHE MI CZ NA A K C Y J N A
(P R Z E D T E M E. SCHERING)
Reprezentant: A. E. HÓRWARTER
W iedeń VI. W eb gasse 2 a.
„STAFRA"
falu la M I ilir u liljn luięraliu
Poznań - Sw arzędz
ul. Dworcowa 17-19, Telefon 71.
Fabryka „STAFRAMw yrabia następujące gatunki:
PŁ Y T Y F O T O G R A F IC Z N E :
„STAFRA" Extra-rapid . . . 1 7 - 1 8 ° Sch.
„STAFRA“ U ltra-rapid .
„STAFRA“ Ortochromatyczne
„STAFPA" P O R T R E T O W E
„STAFRA" Orto-Antihalo .
„STAFRA" Reprodukcyjne
„STAFRA" Fotomechaniczne
„ STAFRA “ Przeźroczowe .
„STAFRA" Roentgenowskie
„STAFRA" Normalne . .
19 200 16— 17°
21°
17°
12°
2°
3°
18°
12°
C H EM IK A LJA F O T O G R A F IC Z N E : a) s tę ż o n e w p ł y n i e : wywoływacze, utrwa
lacze i kąpiel złotująca,
b) w r u r k a c h s z k l a n y c h : wywoływacze, utrwalacze, wzmacniacz i osłabiacz, c) w p u s z k a c h b la s z a n y c h p o 200 i 400
g r a m ó w : utrwalacz kw aśny, utrwalacz szybki.
U d o s k o n a lo n e p ły ty f o to g r a f ic z n e
„STAFRA"
n ie u s tę p u ją ja k o ś c io w o re n o m o w a n y m p ły to m z a g r a n ic z n y m !
Swojskie! Tanie! Niezawodne!
Przedstaw icielstw o i Skład fabryczny na całą M ałopolskę i Śląsk cieszyński, oraz wo- jew. Kieleckie, Lubelskie, W ołyńskie i Po
leskie
w e LWOWIE, ul. Zielona 1. 52.
s ° o
*
N A J S T A R S Z A F A B R Y K A N A JCZY STSZY CH i NIEZAWODNYCH
CHEMIKALJDW
F O T O G R A F I C Z N Y C H
is tn ie ją c a od r. 1743.
SCALOL - QUINOL
pew ny w działaniu w yw oływacz skoncentrow any
A Z O L
w yw oływ acz sk o n centrow any, d a j e dokładny, ostry w rysunku negatyw ,
p ie rw szo rzę d n e re p ro d u k c je i p o w ię ksze n ia .
WYWOŁYWACZ
do
PAPIERÓW GAZOWYCH JOHNSON’A Jedyny w swoim rodzaju bezkonkurencyjny pro
dukt specjalny do w szel
kich papierów gazowych.
JEN ER A LN A R EPR EZEN TA C JA
D om H a n d lo w y H E N R Y K P O L I T U R WARSZAWA, ZIELNA 45.
O B J E K T Y W Y F O T O G R A F I C Z N E
M E Y E R ’ a:
P la z m a t F : 1*5 F : 4 F : 5*5 P a t e n t D ra R u d o lp h a
Jasny anastygmat zestawiany o zwiększonej plastyce i głębokości. 5 jasności i 3 ogniskowe w jednym
obiektywie.
Objektywy Kinematograficzne MEYERA:
K i n o p l a s t F : 1-5, T r i o p l a n F : 3 . S o czew k i do k o n d en zo ró w . Katalog Nr. 83 na żądanie bezpłatnie.
Z a k ła d y P rz e m y s ło w e O p ty c z n o -M e c h a n ic z n e
H U G O M E Y E R & CL Gorlitz (Niemcy)
Papier do pow iększeń
„ALFABROM“
w now ej udoskonalonej jakości, odznacza się w ie lk ą ' ro zp ięto ścią skali naśw ietleń.
Dzięki temu nadaje się rów nież do odbitek stykow ych z norm alnych negatyw ów , a szczególnie z tw ardych; a przy o d p o w ied - niem naśw ietleniu i w yw oływ aniu n aw et z miękkich negatyw ów daje harm onijne odbitki, co ma znaczenie szczególne do
zdjęć portretow ych.
Dzięki tym zaletom p ap ier „Alfabrom "
znaleść m oże zasto so w an ie rów nież do szybkiego w ykonyw ania odbitek z p o w odu
dostatecznej czułości.
G łó w n em z a ś p r z e z n a c z e n ie m „A LFA - B RO M U ", to p o w ię k s z e n ia . Mimo długiego w yw oływ ania nie zatraca czystości bieli św iateł, daje rów nocześnie d o sk o n ałą czerń w cieniach, a w półcieniach odznacza się głębiam i bardzo czystem i
i szlachetnem i.
W yrabiany w różnych odm ianach struktury papieru, nadaje się dzięki uniw ersalnym w łaściw ościom emulsji do w szelkiej indy
widualnej tw órczości w dziedzinie fo to grafji artystycznej, jak rów nież technicznej.
Do nabycia we w szystkich składach foto
graficznych.
GEN. REPREZENTA
RZECZPOSPOLITĄ POLSKA f . C H A f K I E L E W I C Z
WAR.5ZAWA Z G O D A A.
R O C Z N I K X. STYCZEŃ 1&&9. Nr. 1Ó§
OD REDAKCJI.
Rocznik dziesiąty czasopism a naszego rozpoczynam y bez zmian p o w ażniejszych w układzie treści. D ośw iadczenia bow iem , jakie poczyniliśm y dotychczas, pozwalają w nioskow ać, że układ ten odpowiada życzeniom w ięk
szości naszych Czytelników . M niejszość, złożona z fotografów dośw iadczo
nych, pragnęłaby wprawdzie, aby treść obfitowała we więcej artykułów z dzie
dziny artystycznej lub teoretyczno naukowej, jak świadczą dość częste listy do redakcji; zadaniem czasopism a jest jednak kształcić i pouczać początku
jących, aby jak najwięcej zdobyć m ogli w iadom ości praktycznych.
W skazówki techniczne, om ówienia krytyczne now ych w yrobów lub m etod, rady praktyczne i objaśnienia, pozostaną tedy i nadal treścią naj
częstszą artykułów w naszem czasopiśm ie, a poza nią podawać będziem y, jak zwykle, w każdym zeszycie jedną rozprawkę na tematy związane ze sztuką i jedną teoretyczno naukową. Poza tem zachowam y miejsce na „Ką
ciki" kinematograficzne, stereoskopow e i początkujących.
Rozszerzający się stale dział „O dpowiedzi redakcji." na przynoszone nam przez pocztę zapytania Czytelników świadczy o zainteresowaniu naszem pismem i dążności do nawiązywania z nami styczności bezpośred niej; p o św ięcim y tedy temu działowi równą jak dotychczas staranność.
W reszcie prosimy o jak najwcześniejsze zamawianie pisma naszego i nadsyłanie przedpłaty na rok bieżący; nakład bow iem — zw iększony w roku ubiegłym w ob ec napływu now ych zamówień — stosujem y ściśle do liczby prenumeratorów, zdarza się zatem często, że zam ówień późniejszych o do
starczenie zeszytów poprzednich lub całych roczników nie m ożem y już w y konać z pow odu wyczerpania nakładu.
Redakcja.
2 MIESIĘCZNIK FOTOGRAFICZNY J. ŚW1TKOWSKI.
JAKI MOŻNA MIEĆ OBJEKTYW.
W praktyce fotograficznej zarów no ama
tor, jak zaw odow iec, mało pośw ięca uwagi objektywowi, przyjm ując za rzecz nie ulega
jącą wątpliwości, że fabryki dostarczają ob- jektywów najlepszych, jakie tylko można wogóle sporządzić. Nie zastanaw ia się nad tem, czy te objektywy, które fabryki zachw a
lają, jako najlepsze, są rzeczywiście także d l a n i e g o najlepsze, czy odpow iadają ce
lom, do których je nabył.
Jednak to, co jest najlepsze dla fabryki, niezawsze musi być najlepsze także dla fo
tografa. Dla fabryki optycznej najlepszy jest objektyw taki, który można sprzedać naj
większej liczbie odbiorców; stąd też każda fabryka sili się przedewszystkiem na produ
kowanie objektywu „uniw ersalnego",któryby nadaw ał się każdemu fotografującemu i słu
żył mu do wszystkich celów.
Rzecz prosta, że narzędzie, które ma służyć do r ó ż n y c h celów, nie będzie tak dobre dla j e d n e g o celu szczególnego, jak narzędzie, tylko do tego celu przeznaczone.
To też i objektyw uniwersalny odrazu traci całą sw ą „uniwersalność" z chwilą, gdy cele, do których ma służyć, zaczynają się skupiać w jednym kierunku.
A takie skupianie się celów następuje u każdego fotografującego, który posiędzie już pew ną praktykę. Tylko w okresie po
czątkowym próbuje każdy robić „w szystko", bo nic jeszcze robić nie umie. G dy już coś umie, w tedy w ybiera sobie kierunki pracy, odpow iednie jego uzdolnieniom i upodoba
niom osobistym.
W tedy także spostrzega, że objektyw uniwersalny coraz mniej odpow iada jego żądaniom ; zaczyna zatem próbow ać objekty- wów specjalnych, niezawsze wiedząc, czego ma się od nich spodziew ać.
Nie wie zaś dlatego, bo fabryka, dawszy mu w rękę narzędzie uniwersalne, tak od
sunęła od niego wszelkie zastanaw ianie się nad celami szczególnymi, że aż odebrała mu
odw agę do zajm ow ania się nimi. Skoro bo
wiem naw et objektywem uniwersalnym, po
siadających mnóstwo udoskonaleń w każdym kierunku, niezupełnie dobrze można wywią
zać się ze zadania szczególnego, to jakże możnaby się z niego wywiązać objektywem prostszej konstrukcji, nie posiadającym tylu udoskonaleń?
Jest tu jednak coś podobnego, jak z owem znanem każdemu „narzędziem uni- w ersalnem ", które jest równocześnie młot
kiem, obcęgami, pilnikiem, dłutem, świdrem, piłką i nożycami. Rzecz prosta, że można niem w braku narzędzi właściwych wbić gwóźdź, wywiercić dziurę, i przeciąć drut lub de
seczkę, a młotkiem prawdziwym nie można ani deski przeciąć, ani dziury wywiercić;
jednak niepotrzebne, a naw et nieporęczne, byłoby ow o narzędzie uniwersalne komuś, kto ma tylko deski przecinać, bo piła zwy
czajna zrobi to znacznie lepiej.
A we fotografji poważnej właśnie za
dania skupiają się zazwyczaj w jednym kie
runku. Fotograf zaw odow y ma w przeważ
nej części zadania portretowe, zdjęcia zaś architektury lub reprodukcje są dlań rzad
kością. Do żadnego z tych zadań nie wy
starczy mu objektyw uniwersalny, do każ
dego potrzebne są inne objektywy szczególne Fotograf sportow y nie ma innych za
dań prócz zdjęć sportowych; am ator artysta mierna w praw dzie prócz krajobrazów i ar
chitektury także portrety i przyrodę martwą, ale wszystkie te zdjęcia służą celom arty
stycznym, do których objektyw może być naw et jeden, byleby tylko nie uniwersalny.
Mimo całego podziwu i uznania, na ja
kie bez zastrzeżeń zasługuje objektyw uni
wersalny z powodu szeregu udoskonaleń, użyczonych mu we fabrykach przez kon
struktorów gienjalnych, niepodobna w pracy poważnej traktow ać go inaczej, jak rzemieśl
nik zawodowy traktowałby ów młotek z ob
Nr. 109 STYCZEŃ 1929 3 cęgami, świdrem i piłką w jednem narzę
dziu.
Stąd każdy fotograf poważny coraz kry
tyczniej patrzy na swój objektyw uniw er
salny, którym niegdyś rozpoczął, a ogląda się za jakim ś innym objektywem , któryby był mniej uniw ersalny, a zato lepiej dosto
sow yw ał się do pew nego celu szczególnego.
Niezawsze uda się znaleść takie narzę
dzie szczególne już gotow e we fabryce; na
w et nieraz nie pozostaje nic innego, jak zrobić sobie to narzędzie z części składo
wych, nabytych w różnych fabrykach. Aby zaś wiedzieć, z czego .je zrobić i jak je zro
bić, należy znać w łasności owych części składowych, któremi są w objektywie so
czewki.
W Polsce nie mamy dotychczas żadnej fabryki objektywów, ani naw et szlifierni so
czewek; mamy natom iast bystrość sądu, po
mysłowość praktyczną i fantazję twórczą, cżem nie każdy naród obcy poszczycić się może. Stąd zdołamy lepiej, niż ktokolw iek inny, dobrać sobie objektyw y do danych celów najodpow iedniejsze, a raczej obmy- śleć je sobie ze soczewek, których na żą
danie każda fabryka dostarczy.
Nie jest to ani tak niedostępne, ani tak mozolne, jak się wydaje. Pozbądźm y się tego wkorzenionego uprzedzenia, że jedynie za
granica może w ytw arzać rzeczy dobre i po
praw ne, że tylko tam sągienjusze w ynalaz
cze i odkrywcze. To sam o, co tam potrafią, potrafimy i my także; uwierzmy tylko we w łasne siły i weźmy się do pracy.
W e Francji dwaj am atorow ie (Puyo i Pulligny) obmyśleli objektyw anachrom a- tyczny do celów artystycznych; w Niemczech również dw aj am atorow ie (Zschokke i Ur
ban) obliczyli objektyw reprodukcyjny zna
komicie korygowany, który w yrabia fabryka Goerza, a zawodowiec (Perscheidt) obmyślił objektyw portretowy o miękkim rysunku, w yrabiany przez fabrykę Buscha. W Austrji artysta fotograf (Kiihn) podał fabryce Stae- blego pomysła anachrom atu o wielkiej jas
ności, a na W ęgrzech am ator (W essely)
skonstruow ał również objektyw o miękkim rysunku.
Oto kilka przykładów, świadczących wymownie, że w łaśnie objektywy do celów szczególnych są pomysłami fotografów pra
ktycznych, gdyż fabryki sam e takimi celajni 'dotychczas się nie zajmują. Pozatem przy
pomnę, że pomysł teleobjektywów o ogni
skowej niezmiennej, a wielkiej jasności, ja
kie dziś w yrabia niem al każda pow ażna fabryka optyczna, pow stał z moich prac te
oretycznych nad w łasnościam i soczewek, a pierw sza w prow adziła go we wykonanie jeszcze przed w ojną fabryka Buscha swym
„B is-Telerem “.
Skoro tedy za granicą pojaw iają się ciągle now e pomysły am atorów i zaw odow ców. które potem fabryki stosują do nowych typów objektywów, należy i nam wziąć udział w tej pracy twórczej.
Nie mamy dotychczas w literaturze pol
skiej żadnego podręcznika optyki fotogra
ficznej (poza moim: „O bjektyw y Fotogra
ficzne", oddaw na w yczerpanym ), ani naw et dzieła ogólnego z optyki m atematycznej;
może zatem brak takiej książki podstaw o
wej jest powodem , że dotychczas nie sły
chać nic o pracach Polaków w optyce fo
tograficznej.
Aby tę lukę zapełnić i zachęcić Czytel
ników do studjów w tak bardzo ciekaw ej dziedzinie, podam szereg w iadom ości pod
stawowych o soczewkach, ich w łasnościach fotograficzno-optycznych i sposobach obli
czania. Podam formuły matematyczne jak najprostsze i najprzejrzystsze, w ystrzegając się w prow adzania m atematyki wyższej, a przyjm ując tylko, że Czytelnik obznajo- miony jest z algebrą, nieco z trygonom etrją i z logarytm am i.
T e proste środki uzdolnią każdego, kto je sobie przyswoić zechce, do sam odziel
nego obliczania objektyw ów i może już wkrótce przem ysł optyczny zagranicy będzie w yrabiał nowe typy objektyw ów w edle po
mysłów polskich, znacznie prostsze i lepsze od obecnych.
4 MIESIĘCZNIK FOTOGRAFICZNY N r. 109 I.
S ta le o p ty c z n e s o c z e w e k .
N ajprostszą formą soczewki jest taka, jak ą ma soczew ica, a zatem z obu stron wypukła; zwiemy ją soczewką dwuwypukłą.
Gdy tylko jedna powierzchnia jest wypukła, druga zaś płaska, mamy soczewkę wypukło- płaską. Jeżeli jedna pow ierzchnia jest wy
pukła, druga zaś wklęsła, soczewka ma w przekroju form ę sierpa (księżyca); stąd soczewka w ypukło-wklęsła nazywa się także meniskiem.
Soczewki tych wszystkich form zbierają prom ienie św iatła (i ciepła), skupiając je w jednym punkcie, czyli w „ognisku", stąd zwą się z b i e r a j ą c e m i , lub s k u p i a j ą c e m i. Ponadto mogą soczewki takie r o z p r a s z a ć promienie, a to wtedy, gdy prze
w ażają w ich formie powierzchnie wklęsłe.
M amy tedy soczewki rozpraszające takie:
dw uw klęsła, płask o - wklęsła i w ypukło- wklęsła.
Poza bard zo nielicznymi wyjątkami (jak soczewki paraboliczne i cylindryczne) po
w ierzchnie soczewek są częściami kuli, a za
tem powierzchniam i sferycznemi, posiadają- cemi stałe p r o m i e n i e w o d z ą c e . Nie są to oczywiście promienie światła, lecz pro
mienie matematyczne, określające pew ną stałą odległość wszystkich miejsc powierzchni od w spólnego punktu środkow ego, podob
nie jak w geometrji mówi się o prom ieniu koła lub o promieniu kuli. Im krótszy jest taki promień, tem silniej w ygięta (w ypukła lub wklęsła) jest powierzchnia soczewki.
Soczewka skupiąca jest zaw sze grubsza w środku, a cieńsza na brzegach, rozprasza
jąca zaś jest cieńsza w środku niż na brze
gach. G r u b o ś ć s o c z e w k i , mierzona w środku jej (na osi) tworzy jedną ze s t a ł y c h (Konstantę); inemi stałemi są promie
nie soczewki.
Jeżeli dwie soczewki mają jednaką gru
bość (na osi) i jednakie promienie swych powierzchni, to i własności obu tych socze
w ek są jednakie... ale tylko wtedy, gdy obie zrobione są z jednakiego gatunku szkła, lub w ogóle z jednakiego materjału.
Do pewnych celów sporządza się so
czewki optyczne z kwarcu, fluorytu, lub in
nych m aterjałów; najczęściej jednak sporzą
dza się je ze szkła, w yrabianego w licznych gatunkach do celów optycznych, a od wła
sności danego gatunku zależą własności so
czewki.
Jedną z najważniejszych własności szkła jest jego zdolność załam yw ania promieni światła, jeżeli padną pod kątem poniżej 90°
na powierzchnię soczewki. Dla porównywa
nia tej zdolności u różnych gatunków szkła przyjęto zdolność załamywania światła przez powietrze jako = 1. Szkło ma zdolność o połowę wyższą, w s p ó ł c z y n n i k zatem z a ł a m a n i a św iatła w szkle wynosi około 1'5. U różnych gatunków szkła optycznego współczynnik ten sięga od 1'4 do 1 '7, a fa
bryki szkła podają go zwykle z dokładnością do sześciu miejsc dziesiętnych.
W spółczynnik załam ania szkła, z któ
rego sporządzono soczewkę, jest dalszą jej stałą; mamy zatem następujące stałe opty
czne:
a) stała obu promieni krzywizn po
w ierzchni soczewki,
b) stałe grubości osiowej, c) stała współczynnika szkła.
Te c z t e r y s t a ł e : dw a promienie, grubość, i współczynnik załam ania szkła, określają z dokładnością matem atyczną for
mę soczewki i jej wszystkie własności op
tyczne.
G dy soczew ka ma być wykonana fa
brycznie, wystarczy podać szlifierni te cztery stałe w cyfrach, aby już być zupełnie pew
nym, że soczewka będzie dokładnie odpo
wiadała obliczeniom.
II.
O g n is k o w a i z b ie g o w a .
W łasność soczewki skupiającej rysowa
nia w pewnej wielkości obrazów przedmio
tów, ustawionych przed soczewką w bardzo znacznem oddaleniu,nazyw a się jej o g n i s k o w ą . Obraz słońca (niesłychanie dalekiego od nas) rysuje soczewka w rozmiarze tem większym, im dłuższą ma ogniskową. Przed-
PORTRET p. K. V.
M iesięcznik Fotograficzny
Dr. Juljusz Rodkowski, Lwów
J . 'v>v-0isni UjJ ' .n.s.- iŁiSt’
.-oą ?b » :
•ł.j^ĄiStń JS Js
Nr. 109 STYCZEŃ 1929 5 mioty bliskie dają obrazy w rozm iarach tem
większych, im bliżej nich ustawim y soczewkę, mimo że gniskow a jej się nie zmieniła.
Ze zm ianą oddalenia przedm iotu zmie
nia się tylko jej z b i e g ó w a (Schnittweite), którą należy zawsze odróżniać od ognisko
wej (Brennweite).
Objektywy składają się zazwyczaj ze soczew ek dość grubych, lub naw et z kilku różnych soczewek, a ogniskow a ogólna ta
kiego system u nazyw a się o g n i s k o w ą r ó w n o w a ż n ą (Aequivalentbrenn weile), gdyż znaczy tyleż, co ogniskow a soczewki bardzo cienkiej, rysującej tak samo wielkie obrazy przedm iotów oddalonych.
Aby zmierzyć ogniskow ą rów now ażną jakiegokolw iek objektywu, skierujmy go na przedm iot rozległy (dom, góra), ale bardzo oddalony (conajmniej 200 metrów), i za
znaczmy na m atówce dokładną wielkość obrazu (długość lub wysokość) tego przed
miotu. Potem usuńmy objektyw, a w miejsce jego w staw m y karton czarny z małym otwor
kiem, przekłutym szpilką. Mieszek kamery rozsuw ajm y lub zesuwajm y dopóty, aż obraz tego samego, co pierwej, przedmiotu będzie miał na m atówce takiż rozm iar jak ten, który zaznaczyliśmy poprzednio na matówce.
O d l e g ł o ś ć m i ę d z y o t w o r k i e m kartonu, a m a t ó w k ą , zmierzona podziałką. milimetrową, j e s t ' dokładnie o g n i s k o w ą r ó w n o w a ż n ą objektywu badanego, mimo że nieraz rozsunięcie mieszka z kartonikiem różni się znacznie od rozsu
nięcia poprzedniego z objektywem.
O d ogniskowej zależy k ą t , pod jakim mieszczą się na matówce obrazy przedm io
tów, i to bez w zględu na odległość tych przedm iotów od soczewki. Kąt ten jest tem m n i e j s z y , im d ł u ż s z a jest ogniskow a.
Że zaś każdy objektyw rysuje obrazy w i ę k s z e po zbliżeniu go do przedm iotu przyczyną jest nie zm iana ogniskowej, lecz z m i a n a z b i e g o w e j , kąt bowiem, pod którym obrazy rysuje, pozostaje niezmie
niony.
Odległość soczewki od punktu, w któ
rym z b i e g a j ą s i ę prom ienie idące od przedm iotu przez soczewkę, nazywa się zbie- gową. Im b l i ż e j soczewki umieścimy przedmiot, tem dalej od niej odsunie się punkt w którym zbiegają się prom ienie; tem d ł u ż s z a wtedy będzie zbiegow a.
Zbiegową mierzy się o d t y 1 n e j p o w i e r z c h n i soczewki do matówki. Gdy przedm iot jest bardzo daleki, w tedy zbie
gow a mało się różni od ogniskowej, ale dokładnie byłaby jej rów na tylko u socze
wek niesłychanie cienkich i słabo wygiętych (niem al płaskich). U menisków, zwróconych stroną wypukłą ku przedm iotowi (bardzo dalekiem u), ą w klęsłą ku matówce, zbie
gow a jest krótsza od ogniskowej; dłuższa zaś od niej jest wtedy, gdy zwrócimy so
czewkę stroną w ypukłą ku m atów ce*).
C. d. n.
*) Powodem jest p ołożen ie t. zw. „punktów głównych" soczew ki, leżących u menisków poza powierzchnią wypukły; znajom ość tych punktów nie jest tu jednak niezbędna.
K. SŁONIMSKI.
ZNACZNE POWIĘKSZENIA.
D obry negatyw wytrzymuje pow iększę- nie na rozmiar 36 x 48 cm, pod warunkiem nie czterokrotne (linjowo) bez straty ostrości, oczywiście, że sam negatyw był zupełnie To znaczy, że z negatywu w rozmiarze ostry.
9 x 12 cm pow inno się otrzymać powiększę- W czasach nowszych jednak często za-
6 MIESIĘCZNIK FOTOGRAFICZNY chodzi potrzeba powiększania znaczniejszego
niż czterokrotnie. Rozpowszechnia się coraz bardziej użycie małych formatów zdjęć, od 4'/j x 6 w dół aż do 2'2 x 3‘3, które po czte- rokrotnem powiększeniu dałyby obrazki je
szcze za małe. Tak n. p. ze zdjęć „Leiką"
powiększenie czterokrotne dałoby zaledwie obrazek wielkości 8x 12 cm, a więc wcale nie duży.
Drugą, jeszcze ważniejszą, przyczyną konieczności znacznych powiększeń jest za krótka ogniskow a objektywów. Kamerki no
woczesne m ają prawie zawsze ogniskową objektyw ów mało co w iększą niż dłuższy bok płyty; n. p. kam erka 4'|2x6 ma zwy
kle objektyw ogniskowej 7'la ‘ cm, czasem naw et tylko 6'|2 cm; kam era 9 x 12 ma naj
częściej ogniskow ą 13‘|2 cm i t. d. Skutkiem tego zdjęcie obejmuje znacznie więcej przed
miotów, niż ich potrzeba, a przy pow iększa
niu te przedmioty niepotrzebne m uszą od
paść.
Nie pow iększa się zatem praw ie nigdy c a ł e j płyty 9 x 1 2 lub całej płyty 4'|2x6, lecz tylko c z ę ś ć jej, zazwyczaj część środ
kową, w rozm iarach nieraz ledw ie dosięga
jących czwartej części całej płyty. Innemi słowami, z płyty 9 x 1 2 pow iększa się tylko wycinek w rozmiarze 4'/2 x 6, a z płyty 4'/, x 6 wycinek w rozmiarze 2 x 3 cm.
Takie małe wycinki dałyby po powięk
szeniu czterokrotnem obrazki również małe;
stąd też bardzo często zachodzi konieczność pow iększania znaczniejszego.
Słyszeć można czasem zdanie, a naw et czytać je w pism ach niby poważnych, ja
koby przy powiększeniach ponad cztero
krotne w ystępow ało rażąco „ziarno" strątu srebrow ego. T ak źle jednak nie jest. Jeżeli naw et negatyw zdjęto na płycie o najw yż
szej czułości, ziarno strątu srebrow ego nie może być n a niej tak olbrzymie, aby już przy powiększeniu kilkakrotnem w ystępo
wało rażąco.
Kto oglądnął choćby raz strąt srebrow y negatyw u pod m ikroskopem , ten wie, źe dopiero w pow iększeniu 400—600 krotnem
można wogóle zobaczyć ziarenka pojedyn
cze srebra. To zaś, co się widzi na po
w iększeniach fotograficznych, i co się mylnie określa mianem „ziarna" negatywów, jest zjawiskiem dość złożonem.
Na płytach, które celem zwiększenia czułości poddano długiemu „dojrzewaniu"*) we fabryce, wielkość ziarn pojedynczych brom ku srebrow ego w zrasta stosunkowo nieznacznie, a tylko tw orzą się skupienia tych ziarn w grupy mniejsze lub większe, jednak i te skupienia nie dosięgają nigdy takich rozmiarów, żeby mogły być widoczne na obrazku, powiększonym n. p. 10— 20 razy.
W ystępują natom iast zjawiska uginania się św iatła (dyffrakcji) pomiędzy takiemi skupieniam i ziaren, i te zjawiska dają potem na pow iększeniu efekt, uważany błędnie za ziarno. W rzutnikach bezkondenzorowych, w których działa tylko światło rozprószone, zjawiska uginania się św iatła występują sła
biej, niż wtedy, gdy św iatło działa wprost przez kondenzor; stąd słusznie rzutniki bez- kondenzorow e uchodzą za dające obrazki bardziej bezziarniste.
W każdym razie ani ziarno negatywu, ani uginanie się św iatła między ziarenkami, nie jest tak znaczne — naw et przy rzutowa
niu kondenzorem — aby przy powiększe
niach ponad czterokrotne mogło występować rażąco.
Jeżeli zależy szczególnie na bezziarni- stości obrazka powiększonego, można obrać jedną z dw u dróg następujących:
Pierw sza droga: Poświęcić negatyw oryginalny na usunięcie zeń strątu srebro
wego, aby potem bejcą osadzić na nim bar
wik jednolity (Panchrom ogen Lumiere’a), nie zawierający oczywiście już żadnego ziarna.
Druga droga: Z nagatywu sporządzić przeźrocze, a wybieliwszy je garbikiem brom-
*) W czasach najnowszych nie uzyskuj? już fabryki podwyższenia czu łości żelów przez zwięk
szanie ziarna, lecz przez doczulanie barwikami, stgd i płyty najczulsze maj? dość drobne ziarno.
(P rz y p . r e d a k c ji).
ŚWIERKI
M iesięcznik Fotograficzny
Tadeusz Piątek, Tarnów
jgrnSi 'H jr3::>'ńmi.'-..-£s | fw ó ia f^ g ^ j "-t s-icr .•■■
w yH sido b a if .oj. : -:.:-a ho . ęW v-'.r 3;ft *vV. >!i.
'•4&vl ysbi SA;'tł ^wo?śaiiS§o z-.-:
| ‘fłsjsi54jrwt!>- ■■ • . ■• ■
*r.'?e;' ,!jśr- i i s | ‘ jsm sg . _ =s..i -w t!/wviS5|do . -/aińi-s -
^iśiss pafc-sę isw.- Mlo iftrutó.ł ś;33tft Ojtiłfsl •'.>••
!> 2kU : ’ •■ .• m
o b. rfT p srfh te u i as-
•<*ą rl^saisjfisSfirts pgoffl :>V'i sn fsb ^ n ^ '
*:T ; ,
«ff%£Sfet(*?£ k-A ■■it
•'hyiw
f &£3» ;ti i- - V H ;>| • *.;•
ę M p ^ l i i r o ^ b#4'i ęsdanfeHj B raiąsą rf:
5f3$i?3 ?fe aismism dtft !®si:<;
S j f e
jdS^WOJj .\s S
Nr. 109 STYCZEŃ 1929 7 olejowym, osadzić na niem barw ik pinaty-
powy, który utworzy duplikat negatywu, oczywiśaie bezziarnisty, i z tego drugiego negatywu robić powiększenia.
Szczegółowe opisy każdej z tych me
tod podaw ane były w rocznikach daw niej
szych „M iesięcznika", pow tarzać ich tu za
tem nie będę. Dodam tylko, że bezziarniste obrazki daje również sposób pigm entow y;
można zatem z negatyw u oryginalnego spo
rządzić przeźrocze pigm entow e, a z niego nowy negatyw pigmentowy, który potem służy do powiększeń.
Najczęściej jednak wystarczy negatyw oryginalny, a to z tego powodu, że pow ięk
szenia dużych rozm iarów służą zwykle na obrazy ścienne, oglądane z większej odle
głości; nie w idać na nich zatem pew nej ziar
nistości, dostrzegalnej dopiero z bliska, lub pod lupą.
Trudności w innym kierunku po w stają przy znacznych pow iększeniach przez to, że rzutniki — zwłaszcza te o budow ie piono
wej —- nie w ystarczają na pow iększenia znaczniejsze ponad 3 —4 krotnych. Poprostu stojak, na którym przesuw a się w dół i wgórę lam pa z negatyw em , jest za krótki na to, aby lam pę można dostatecznie oddalić od płaszczyzny papieru brom osrebrow ego. Gdy znaczniejsze pow iększenia są regułą, a słab
sze tylko rzadkim wyjątkiem , należy stojak wymienić na dłuższy, albo też używać rzut
nika poziomego, ustaw ionego oddzielnie od płaszczyzny papieru.
Innym sposobem , prowadzącym również dobrze do celu, jest zaopatrzenie się w drugi objektyw do powiększeń, m ający ogniskow ą znacznie krótszą od tamtego. Taki objektyw w obec swych małych rozmiarów nie byw a drogi, a gdy ma ogniskow ą dw a razy krót
szą, niż pierwszy, daje pow iększenia d w a razy znaczniejsze niż tamten. Można pod o b nież użyć nasadki, takiej samej, jaka służy do skracania ogniskowej objektyw u w ka
merze (Proxar). Ma to naw et pew ną zaletę, gdyż nasadka zmiękcza nieco ostrość ob
jektyw u, daje zatem pow iększenia lekko zmiękczone, jakkolw iek bynajm niej nie roz
wiane.
Oto kilka w skazówek praktycznych do uzyskiw ania powiększeń znaczniejszych po
nad ogólnie stosow ane. Przydatne być mogą tem bardziej ze względu na rozpow szech
niające się obecnie kam erki rozm iarów naj
mniejszych, gdyż zdjęcia takiemi kam erkam i pow iększa się zawsze, aby dostateczną wiel
kość odbitki pozytywnej otrzymać.
Nakład pracy przy powiększaniu 10-krot- nem jest taki sam, jak przy pow iększaniu 3-krotnem ; jedyną różnicą jest tylko cena papieru; gdy jednak przed powiększeniem próbuje się na skraw kach papieru potrzebny czas naśw ietlenia, nie m arnuje się całych arkuszyków prześwietleniami lub niedośw ie- tleniami.
METOL Z HYDROCHINOMEM.
Za przykładem Francji wszystkie już niemal fabryki płyt w prow adziły jednolity przepis na wowoływacz. Tym w ywoływa
czem standardow ym jest metol z hydrochi
nonem w składzie nastupującym:
metol . . . . 3 g.
h y d ro c h in o n . , , 5 ,,
siarczyn sodow y kryst. 40 „ w ęglan potasow y . 20 „ brom ek potasow y . 1 „ w oda . . . . 1000 ccm.
Do w yw oływ ania szybkiego i kontra
stowego używa się tego roztw oru bez roz
cieńczania: do zdjęć migowych, niedośw ie-
8 MIESIĘCZNIK FOTOGRAFICZNY tlonych i do uzyskania negatyw ów miękkich
rozcieńcza się go 2—5 częściami wody.
Tyle podają najczęściej przepisy; nie
kiedy dodają jeszcze, że ciepłota wywoły
wacza nie pow inna być niższa od 18° C, ani wyższa od 20° C.
Jednak zm ianą ciepłoty i rozcieńczeniem można ten wywoływacz dostroić do bardzo różnych zadań, zwłaszcza, że składa się z dwu substancyj różnych, z których każda inaczej reaguje na zmiany ciepłoty i na roz
cieńczenie.
Jedną z nich jest metol, zaliczany ogól
nie do wywoływaczów szybkich (rapid).
Na zmiany ciepłoty jest niezbyt wrażliwy, wywołuje bowiem naw et w tem peraturze -f- 5°, jakkolw iek działa w tedy o wiele po- wolniej i słabiej. Im wyższa jest jego cie
płota, tem szybiej i silniej działa, aż w resz
cie przy tem peraturach ponad 25° C. za
czyna zadym iać negatywy, strącając na nich srebro naw et w miejscach nienaświetlonych.
Hydrochinon natom iast należy do wy
woływaczów powolnych, a cechą jego szcze
gólną jest szybsze działanie ua miejsca ne
gatywu mocniej naświetlone, stąd daw ałby negatywy kontrastow e, naw et twarde,- gdyby działał sam, bez metolu. Na tem peraturę jest bardzo wrażliwy; przy zbyt wysokiej działa energicznie i zadymiająco, poniżej 10° C.
już niemal wcale nie działa.
W łaściwości hydrochinonu są tedy na ogół w prost przeciwne własnościom metolu;
obie substancje uzupełniają się działaniu, dając szereg zalet, jakich jedna substancja wywołująca posiadaćby nie mogła. Właści
wości te objaw iają się oczywiście nie wszyst
kie razem, lecz zależnie od w arunków pewne przew ażają nad innemi.
Tak n. p. przy ciepłotach niższych od normalnej hydrochinon działać nie może;
wywoływanie zatem polega wówczas tylko na działaniu metolu. Tem tłumaczy się ob
jaw , znany zapew ne każdemu fotografują
cemu z dośw iadczenia w łasnego: gdy roz
tw ór jest za zimny, w yw oływanie idzie po
woli i negatyw nie nabiera kontrastów na
w et po długim czasie, Oto działa wówczas
sam tylko metol, a że go mało jest w roz
tworze, wywołuje słabo i bez siły.
Skorzystać można z tej właściwości we w ypadkach, w których przedm iot zdjęcia za
w iera bardzo wielkie kontrasty między świa
tłami a cieniami, i w yw ołać takie zdjęcie w roztworze metolu i hydrochinonu, oziębio
nym umyślnie na 10— 12° C.
Inaczej dostroić należy wywoływacz do zdjęć o kontrastach za małych. W tedy ozię
bienie roztworu nietylko nie przydałoby się na nic, lecz naw et byłoby szkodliwe, bo dałoby negatyw całkiem mdły i szary. Na
świetliwszy zdjęcie nie za długo, wywołać je należy w roztworze o ciepłocie normalnej (1 8 —20° C), a nadto dodać kilkanaście kro
pel brom ku potasow ego (10%).
Podw yższenie ciepłoty wywoływacza ponad norm alną może być pomocne we wy
padkach znacznego niedośw ietlenia zdjęcia.
Roztwór o ciepłocie normalnej dałby tu ne
gatyw twardy, że światłam i krytemi za sil
nie, a z pustymi zupełnie cieniami. Ogrzany roztwór zadymi w praw dzie nieco cały nega
tyw, ale w ydobędzie w cieniach niedoświe- tlonych wszystko, co wogóle w nich można wydobyć, św iateł zaś nie pokryje zbyt - sil
nie. Aby być pewnym zupełnie, że gęstość strątu w światłach nie będzie za wielka, należy ponadto rozcieńczyć roztw ór kilka
krotnie wodą, oczywiście również odpow ied
nio ogrzaną.
Jeżeli zaś przedmiot zdjęcia był dość szary, bez kontrastów , a czas naświetlenia m usiał być za krótki z jakichkolwiek powo
dów (szybki ruch przedmiotu, mała jasność objektywu i t. p ), wtedy wywoływacza roz
cieńczać nie potrzeba, ale ogrzanie go po
nad ciepłotę norm alną będzie mimo to ko
rzystne.
Poza tem jest jeszcze jeden wypadek, w którym zastosowanie wywoływacza ener
gicznego, a za te n nie rozcieńczonego, a na
w et ogrzanego, może okazać się korzystnem.
Gdy dokonywa się zdjęć o bardzo silnych kontrastach, podobnież zdjęć, w których źródło światła (słońce, lam pa) mieści się również n a negatywie, Wtedy czywiście po
Nr. 109 STYCZEŃ 1929 9 trzebne są płyty bezodblaskow e. Skoro tedy
zdarzy się, że płyt takich niema w łaśnie pod ręką, można i na zwykłych — nie zabez
pieczonych od odblasków — uzyskać zdjęcia zadow alniające, jeżeli się je odpow iednio naświetli i um iejętnie wywoła.
Naświetlić należy tak krótko, aby można było wywoływaczem energicznym w ydobyć z płyty wszystko bez przedłużania wywoły
wania. Każdy roztwór, a więc także metol z hydrochinonem , wym aga pew nego czasu, aby mógł w siąknąć w głąb w arstew ki że
latynowej; z początku działa tylko n a jej powierzchnię, a dopiero stopniowo przenika do głębi.
O dblaski pow stają, jak w iadom o, przez to, że św iatło silne przechodzi przez całą w arstew kę i przez szybę płyty, a odbiw szy się od jej powierzchni tylnej, w raca na żel i naśw ietla go poza mk-jscem pierwotnem . Poniew aż tedy zjaw iska odblasków mieszczą
się dopiero w głębi w arstew ki żelowej, a na powierzchni ich niema, należy dozwolić wy
woływaczowi działać tylko na sam ą po
wierzchnię płyty, ale nie dać mu czasu na wsiąknięcie do głębi.
Do tego potrzebny jest właśnie w ywo
ływacz bardzo energiczny, któryby w czasie stosunkow o krótkim ( ’/»— 1 minuty) w ydo
był na negatyw ie nietylko wszystkie szcze
góły w cieniach, ale ponadto pokrył św iatła dość gęsto. Gdy zważa się pilnie na tok wyw oływ ania i przerwie się je w chwili od
powiedniej, można na płytach zwykłych uzyskać zdjęcia niemal zupełnie w olne od odblasków.
Oto kilka w skazów ek praktycznych do w yzyskiw ania różnych w łaściw ości w ywo
ływacza najwięcej rozpow szechnionego obec
nie, jakim jest metol z hydrohinonem.
A. S.
e/oc/SG/se/DG/oG/se/de/de/se/de/OG/so/se/de/se/Bee/se/dG/de/Be/se/tio/d&tie/BG/zo/so/SG/DG/BG/BiisB
GŁĘBIA OSTROŚCI OBJEKTYWU.
Pod głębią ostrości rozumie się zdol
ność objektywu oddaw ania ostro nietylko tej płaszczyzny, na którą się go nastawi, ale zarazem płaszczyzn bliższych i dalszych.
Gdy nastaw im y objektyw ostro na przed
miot, leżący n. p. w odległości 2 m, to także przedmioty nieco bliższe lub dalsze otrzy
mamy jeszcze dość ostro. Im większa jest ta rozpiętość między przedmiotami dalekimi a bliskimi, które są równocześnie ostre, tem w iększą głębokość ostrości posiada objektyw.
W iadom o, że głębokość każdego objek
tywu można zwiększyć przez zwężanie przy
słony; w iadom o także, że ogniskowe krótkie d ają przy tym samym otworze względnym (n. p. F:6) w iększą głębokość niż ogniskow e dłuższe, czyli że głębokość ostrości stoi w sto
sunku odw rotnym do ogniskowej.
Stopień dopuszczalnej jeszcze nieostro
ści z pow odu różnic w nastawieniu, a więc
z powodu braku dostatecznej głębokości objektywu, określa się zwykle na jedną dzie
siątą milimetra. Przez to wyraża się żądanie, aby na negatywie przedm ioty bliższe lub dalsze nie były tak dalece nieostre, iżby po powiększeniu dziesięciokrotnem kontury tych przedm iotów były rozm azane szerzej nad 1 milimetr.
Słuszniej byłoby nieostrość oznaczać nie częściami milimetra, lecz częściami ognisko
wej, i przyjąć tysięczną część ogniskow ej jako granicę nieostrości dopuszczalnej. Ma to uzasadnienie z tego powodu, że nega
tywy, zdjęte ogniskowemi długiemi, pow ięk
sza się zazwyczaj nie tak silnie, jak nega
tywy zdjęte ogniskowemi krótkiemi. Rzecz prosta, że zdjęcia objektywem o ogniskowej 50 cm nie będzie nikt powiększał dziesię
ciokrotnie, a natom iast zdjęcie ogniskow ą 5 cm wymaga nieraz powiększenia naw et
10 MIESIĘCZNIK FOTOGRAFICZNY dziesięciokrotnego, w yjąw szy oczywiście fo
tograf ję naukową, która zresztą posługuje się objektywam i do jej celów skonstruowanym i.
Optyka fotograficzna podaje różne wzory matematyczne do obliczania ostrości w dal i w przód przy danem nastawieniu objek
tywu na pew ną odległość. Łatwo obliczyć ją można w edług takiego wzoru:
d
g j [ / _ d _____ 1 _ \
i ± 10 V f2 f ) W e wzorze tym znaczy:
g = głębokość ostrości. Głębokość w tył otrzymamy wtedy, gdy w m ianowniku za
stosujemy znak odejm owania, głębokość w przód zaś wtedy, gdy przyjmiemy znak dodaw ania,
d = odległość objektyw u od przęd- miotu, na który nastawiliśmy ostro.
P = r cyfra przysłony objektywu, a więc n. p. 6 3, jeżeli użyć chcemy przysłony F:6'3.
F = ogniskow a objektywu.
W szystkie cyfry podane być muszą w mi
limetrach. W zór ten określa dopuszczalną nie
ostrość na Vio milimetra.
Jeszcze łatwiejszy wzór otrzymamy, gdy przyjmiemy dopuszczalną nieostrość jako ty
sięczną część ogniskowej, a to:
d
W- g = p 7 d 7 \ 1 — 1000 \ F — /
Przykład: Objektyw ma 150 mm ognis
kowej. Przysłona, której chcemy użyć przy zdjęciu, ma cyfrę 11 (F: 11). Nastawiliśmy ostro na przedmiot w odległości trzymetro
wej i chcemy wiedzieć, jak daleko sięgać będzie ostrość w przód i w tył od tego przedmiotu.
Ostrość w przód g = ^ y /30ÓÓ 1 TOOO\ 150 _ ) _______3000______ =3920 Ostrość w głjib g = ^ j j /300O _ A mm
_ 1000\ 150 / Z tego prostego obliczenia wiemy, że nastaw iw szy ostro przedmiot w odległości trzym etrowej i stosując przysłonę F:11, otrzy
mamy wszystkie przedmioty ostro, które leżą między odległością 2'48 tn (w przód) a od
ległością 3‘92 m (w dal) od objektywu.
J. S.
MIGAWKA.
Kapturkiem objektywu można przy pew nej w praw ie naśw ietlać zdjęcia dość krótko, n. p. pół sekundy, a naw et Vs lub 'U se
kundy. Zjęcia jeszcze krótsze, 1k —Vis se
kundy, naśw ietlać można urządzeniem, zło- żonem z kaw ałka tkaniny nieprzejrzystej, jak n. p. klot lub sukno, zeszytej we formie rękaw ka, którego jeden w ylot przywiązuje się na objektyw , a drugi zamyka się de
seczką podłużną z wyciętym w środku otwo
rem , prostokątnym lub okrągłym, o średnicy takiej jak opraw a objektyw u. Deseczka, zwi
sając w dół własnym ciężarem, zakryw a suknem otw ór objektywu od światła. Gdy
ujmiemy deseczkę w rękę i uniesiemy ją nad objektyw, aby dolna część sukna za
słaniała otwór objektywu, a potem deseczkę tę przesuniemy tuż przed objektywem pio
now o w dół, otwór deseczki odsłoni objek
tyw na krótką część sekundy, tem krótszą, im szybciej poruszamy deseczką. W ten spo
sób można bez trudności dokonywać zdjęć, trwających króciej niż ł/s sekundy, a równie łatw o można dokonyw ać zdjęć kilkusekun
dowych, trzym ając otwór deseczki przed ob
jektyw em przez chwilę nieruchomo.
Oto forma najprostsza migawki. Gdy poruszamy deseczką tak szybko, aby otwór
ULICZKA WIEJSKA
M iesięcznik Fotograficzny
Dr. Stefan Jakubowski, Lwów
Nr. 109 STYCZEŃ 1929 11 jej tylko m i g n ą ł przed objektywem, mamy
zdjęcia m i g o w e ; gdy zaś otwór deseczki przez c z a s pewien trzymamy nieruchom o przed obejktywem , mamy zdjęcia c z a s o w e . M igawką tedy można robić zdjęcia nietylko m igowe, ale i czasowe.
Bardziej złożona jest budow a migawek n o ż y c o w y c h , polegająca na ruchu dwóch blaszek, otwierających się i zamykających pod naciskiem sprężyn jak nożyce. Buduje je kilka fabryk pod różnemi nazwami (Pronto, Bob), a nacisk sprężyn da się zazwyczaj zmieniać celem nadania zdjęciom migowym różnych szybkości (od 1/’a5 do Y ioo sekundy).
Ulepszeniem nożycowych są migawki w y c i n k o w e (Sektor), złożone nie z dwu, lecz kilku blaszek, zazwyczaj trzech, rozstę- pujących się pod naciskiem sprężyny. Blaszki te m ają formę wycinków koła, rozsuw ają
cych się od środka jego ku brzegom. Na
pięcie sprężyny, posuw ającej wycinki, ham o
w ane jest jużto tarciem krążków skórzanych!
jużto oporem powietrza, wobec czego wy
świetlenia takiemi m igawkami regulow ać się d ają w granicach bardzo szerokich (lbso
l - 1/ioo sek., Com pur l-Vsoo sek.)
Ponadto praw ie w szystkie te migawki posiadaią urządzenie do naśw ietleń dłuż
szych, zazwyczaj dwojakie, a to za pociś- nięciem i puszczeniem sprężyny, przyczem przez cały czas nacisku m igaw ka jest otw arta (B), albo otw ierające migawkę za jednem pociśnięciem, a zam ykające ją za drugiem (T). W jeden z tych dwu sposobów naśw ie
tlać można m igaw ką od 1 sekundy aż do kilku minut.
Skoro jako m igaw kę zastosujem y roletę z otworkiem , przesuw ającą się przed objek
tyw em , otrzymamy m igaw kę r o i e t o w ą.
Nacisk sprężyny w praw ia w ruch roletę,
naw iniętą na w ałek ponad objektywem, od
słaniającą go swem. wycięciem, i nawija się na drugi w ałek poniżej objektywu. Zm ianą napięcia sprężyny można nadać takim mi
gawkom szybkość od ’/i5 do '/w sekundy.
M igaw kę roletową odpow iednich roz
miarów można umieścić tuż przed płytą lub błoną, zam iast przy objektywie; można także zwęzić jej otwór aż na szczelinę, ledwie kilka milimetrów szeroką. W ten sposób z role- towych pow stały migawki s z c z e l i n o w e (Schlitzverschluss).
Ten typ migawek uważać można za najdoskonalszy, jakkolwiek mniej łatw y w użyciu, niż inne. Doskonałość polega na lepszem w ykorzystaniu całego otworu ob
jektyw u; u wycinkowych bowiem odsłania się naprzód drobna częć otworu objektywu, później cały, a tuż przed zamknięciem znowu część tylko. Migawki szczelinowe natomiast od pierwszego do ostatniego momentu swego ruchu pozw alają działać na płytę c a ł e m u otworowi objektywu.
Dalszą ich zaletą jest ogromna szero
kość granic wyświetleń, można bowiem do
konyw ać równie dobrze zdjęć długotrwałych, jak i migowych, od najpowolniejszych ('/i5 sekundy) do najszybszych ('liooo i wyżej). Do zmian tak szerokich służą dwie drogi: zmiana napięcia sprężyny, poruszającej roletę, i zmiana szerokości szczeliny, od najwęższej (2 mm) aż do rów nej rozmiarowi płyty.
Do zdjęć bardzo szybkich, czy to spor
towych, czy naukowych, jest m igaw ka szcze
linowa jedyną, która sprostać zdoła w ym a
ganiom tak szczególnym. Do wszystkich in
nych celów, w których nie idzie o zdjęcia szybsze nad 'lioo sekundy, dogodniejsze są o wiele m igaw ki w ycinkow e lub nożycowe, jako łatwiejsze w użyciu. A. S.
C/O 0 /3 C/O O/O <2/0 O/O G/O e/O O/O 0 /0 0 /8 C/O C/O C/O G/O G/O G/O 0 /8 O/O C/O G/O G/O G/D G/O 8 /0 8/® G /8 O/O G/O e /D C/O G/O G/O
KĄCIK POCZĄTKUJĄCYCH.
D o c z e g o s łu ż ą p r z y s ło n y .
Średnica otw oru objektywu, przez który zwężać lub rozszerzać stosownie do potrzeby- św iatło w pada do w nętrza kamery, da się Gdy objektyw osadzony jest na migawce,