• Nie Znaleziono Wyników

View of Przejawy retoryki epigramatycznej w Pieśniach sobie śpiewanych Konstancji Benistawskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Przejawy retoryki epigramatycznej w Pieśniach sobie śpiewanych Konstancji Benistawskiej"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X X I , z e s z y t 1 — 1973

MIECZYSŁAW KACZM ARZYK

PRZEJAW Y RETORYKI EPIGRAM ATYCZNEJ W P IE ŚN IA C H SO B IE Ś P IE W A N Y C H

K O NSTAN CJI BENISŁ A W SK IE J *

Poezja, której praw a jeszcze do końca X V III w. określały podręcz­ niki retoryki, dość długo posługiw ała się w łaściw ym i w ym ow ie klasycz­ nej środkam i a rty s ty c z n y m il. Na w. XV I i X V II w Europie, w ty m także i w Polsce, przypada wzm ożony rozw ój tw órczości panegirycznej, k tó ra częściej sięgała do k ształtu poetyckiego znanego od czasów staro żytn ych — napisu, e p ig ra m u 2. Przem ów ienie i napis ze w zględów genetycznych i technicznych w ykształtow ały w ciągu w ieków w łaściw e sobie i róż­ niące się dość w yraźnie środki artystycznej ekspresji. Środki te, przejęte przez stopniowo em ancypującą się twórczość poetycką, zachow ały jesz­ cze długo sw oje genetyczne właściwości, a teoria poezji zw ykła p rzy pi­ sywać je ściśle określonym form acjom gatunkow ym . Tak np. w zagadce czy bajce poetyckiej z całą pew nością znaleźć m ożna cechy daw nego epi­ gram u, zaś w odzie klasycystycznej — elem enty przem ów ienia. Środki te, używ ane łącznie w gatunkach obszerniejszych, w yzyskiw ane by ły do funkcji i zadań artystycznych, określonych przez ich rodowód g a tu n ­ kowy.

* A rtykuł jest częścią w ięk szej całości o m aw iającej ten d en cje retoryk i (ora- torskiej, epigram atycznej i em ocjon aln ej) w Pie śniach K . B en isła w sk iej na pod­ staw ie an aliz konstrukcji podm iotu, w y p o w ied zi poetyck iej, e le m e n tó w le k s y k a l­ nych i stylistyczn ych w y p o w ied zi, podejm ującej próby p o w ią za n ia w y m ien io n y ch tend en cji z b liższym lub d alszym k on tek stem historyczn oliterack im . F ragm en ty w ierszy przytaczane w artykule cy tu ję za w yd. K. B e n i s ł a w s k a . P ie śn i sobie śp iew a n e. L ublin 1958, do druku p rzygotow ali T. B rajerski i J. S tarnaw ski. L o k a li­ zacja pod każdym cytatem w sk azu je n a k sięg ę Pieśn i (cyfra rzym ska), k o lejn y num er utw oru w k sięd ze (cyfra arabska przed kreską) oraz k o le jn e w iersze utw oru (cyfry arabskie po kresce). W szystk ie p od k reślen ia autora (M. K.).

1 W skazuje na to p raktyka i teoria p oetyck a teg o okresu. P ierw szą próbą p ew n ego ograniczenia retoryki n a k orzyść p o ezji b y ł podręcznik F . N . G o la ń sk ie- go O w y m o w i e i poezji, w y d a n y po raz p ierw szy w r. 1786 (por. S. P i e t r a s z k o . D o k try n a lite racka p ols kie go k la s y c y z m u . W rocław 1960 s. 448 n.).

2 Por. B. O t w i n o w s k a . E lo gium w p o e ty c e s i e d e m n a s t o w ie c z n e g o p a n e - g ir y zm u . W : S tu d ia z te or ii i his to rii p oezji. W rocław 1961 s. 154.

(2)

Pieśni B enisław skiej, pochodzące z końca X V III w., nie rep rezen tu ją

jakiegoś zdecydow anie jednolitego pod w zględem gatunkow ym tw oru. Stąd w ich technice artystyczn ej w y stę p u ją sam odzielnie, bądź też krzy ­ żu ją się z sobą, zarów no elem enty pochodzenia oratorskiego, jak i epi- gram atycznego. W niniejszym szkicu pom ijam św iadom ie om aw ianie czynników re to ry k i oratorskiej, w yraźn ie obecnych w Pieśniach, a zaj­ m u ję się tylko czynnikam i pochodzenia epigram atycznego.

Ściśle relig ijn y c h a ra k te r w ierszy Benisław skiej każe dopatryw ać się w nich pew n ych zw iązków z określonym typem utw orów epigram atycz- nych, z tzw . elogium religijnym , g atu n kiem b u jn ie rozw ijającym się w w ieku X V II i oddziaływ ającym n a twórczość relig ijn ą jeszcze w d ru ­ giej połow ie X V III w ieku. Oto ja k ch a ra k te ry z u je ten gatunek poetycki B. O tw inow ska:

E logia r e lig ijn e k ieru ją n ajczęściej sw ą u w a g ę n a postaci ew an geliczn e, w ięcej w n ich jed n a k m istyczn ej reflek sji n iż h istoryczn ej narracji, zd u m iew a bardziej p sy ch o lo g ia św ię to śc i i p aradoksalność B ożych ta jem n ic n iż w ielk o ść czyn ów lu d z­ k ich czy n iezw y k ło ść h istoryczn ych w yd arzeń . Z tej racji b lisk ie są one elogiom reflek sy jn y m , filo zo ficzn y m , p ełn y m zadum y nad tajem n icam i b ytu lub ludzkich m y śli czy uczuć. W ydaje się, że ta d zied zin a tw órczości e lo g ia m e j — filozoficzn o- relig ijn ej w y d a ła zn aczn ie w a rto ścio w szą p o ezję n iż p ierw sza [...].

N a to m ia st stan em ocjon aln ego lu b in telek tu a ln eg o n ap ięcia w utw orach d oty­ czących przeżyć relig ijn y ch lu b filo zo ficzn y ch m ed ytacji n ie tylko n ie razi, ale k a że p o d ziw ia ć zn ak om itą oszczędność i n iek ied y k u n sztow n ą prostotę zastosow a­ n ych środków . C echą zn am ien n ą poezji elogiarnej w całej jej rozciągłości tem a­ tyczn ej jest sy n tety czn o ść. Z arów no p oszczególn y k on cep t zaw arty w osobnej l i ­ n ijc e [...], jak i o stateczn y w yraz ca ło ści są celo w o w p row ad zon ym i konkluzjam i, u jm u ją cy m i problem w sposób d e fin ity w n y i n ajgłęb szy [...].

P ro b lem a ty k a religijn a, zw ła szcza n iep o jęte ta jem n ice teologii ch rześcijań­ sk iej : W cielen ie i śm ierć B oga-C złow iek a, sta n o w iły n ajch ętn iej w yk orzystyw an e źród ła n atch n ień . P rostota i szeroka zn ajom ość ew an geliczn ej relacji d aw ały szan­ sę zrozu m iałości w zak resie realiów , stw arzając ty m d ogod n iejsze w arunki dla śm ia ły ch m eta fo r i sw ob od n ych operacji n a teren ie lek syk i, syn on im ik i i pojęcio- w o -lin g w isty c z n e j gry w y ra zó w 3.

8 T am że s. 162 n, R zecz charakterystyczna, że w określaniu p ew n ych typów elo g iu m k orzy sta ła O tw in ow sk a (tam że s. 154) z p odręcznika ks. Jana K w iatk ie- w ic z a (1630-1703) pt. P h o e n ix rh e t o r u m . P isarz ten i teoretyk zarazem , który w P o lsce p rzy czy n ił się do rozszerzen ia w p ły w u elogiu m n a in n e gatunki poezji, zn an y b y ł ta k że B en isła w sk iej. W jed n ym z p rzyp isów do sw oich w ierszy (Pie śni s. 110) p oetk a p o w o łu je się n a jego D z ie j e kościelne, dzieło, które w sp óln ie z P. Skargą p rzy sw o ił literatu rze p olsk iej. B yć m oże, ż e ta znajom ość autora re­ toryk i, choć — jak w y n ik a z in form acji zaw artej w w yżej w sp om n ian ym przypi­ sie — d o ty czy ła raczej treści D z i e j ó w kościeln ych, pozostaje w zw iązk u z jakim ś p o w in o w a c tw e m k on stru k cji Pieśn i. M oże zn a ła poetk a także in n e d zieła K w ia t- k iew icza , o k tórych n ie w sp om in a. A je ś li n ie, to i tak tech n ik i poetyckiej m u siała się u czyć z jezu ick ich p od ręczn ik ów retoryki. Propagatorem b ow iem p oetyki elo

(3)

-R E T O -R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 35

O m aw ianie przejaw ów reto ry k i epigram atycznej w Pieśniach roz­ pocznę od kategorii podm iotu lirycznego, k tó ry w o p arciu o poety k ę epi­ g ram atu p rzybiera nieco odm ienne oblicze niż podm iot-retor. Podm iot utw orów epigram atycznych to poeta-w irtuoz, dobierający słowa, zesta­ w iający je ze sobą na zasadach całkow icie odbiegających od norm pow ­ szechnie używ anych, to a rty sta w ydobyw ający nieoczekiw ane skojarze­ nia i związki m iędzy nim i zachodzące. N ajw yraźniej w idać to n a m eta ­ forycznych operacjach słow no-znaczeniow ych. Oto np. zabieg w y g ry w a­ jący wieloznaczność jednego w yrazu :

N ie, n ie zam ilk n ę, pom oc m i gotow a: S ło w o d la M atki sw ej u życzy s łowa.

I I 2/15-16

Poetka, k tó rą p rzerażają w ielkość i w spaniałość Bożej M atki, p rze ra ­ stające jej możliwości artystycznego ich w yrażenia, w ten w łaśnie spo­ sób określa natch nienie poetyckie, którego m oże jej udzielić Jezus, Syn M aryi. Dlaczego jednak nie użyła tu określenia: „Syn dla M atki udzieli słow a” (bardziej by tu chyba współgrało), lecz sięgnęła do określenia J a ­ nowego 4. W łaśnie to pozornie tautologicznie brzm iące sform ułow anie: „Słowo użyczy słow a” — jest tu najbliższe sam ej twórczości poetyckiej, któ ra operuje słowem jako w łaściw ym jej tw orzyw em . Stąd w y b ó r ta ­ kiego nazw ania Syna Bożego dowodzi artysty cznej pom ysłowości poetki, któ ra tym zabiegiem naw iązuje do znanych p ra k ty k elogiarystów . P ełny sens tego zagadkowego w ersetu jest zrozum iały tylko dla tych, którzy znają term inologię i sym bolikę biblijną.

In ny przykład:

P an z Tobą! Z T obą P an w k ażd ym obrocie, P an z Tobą w duszy, P a n z Tobą w ż y w o c ie ,

P an z Tobą w sercu, P an z Tobą na łonie, Pan z Tobą w ży w o c ie , P an z Tobą po zgonie.

I I 4/1-4

Także w tym konceptystycznie u kształtow anym przykładzie term in „ży­ w o t” w ykorzystany został w dwóch znaczeniach: pierw szy raz jako „łono”, drugi raz jako okres ludzkiego życia. Oba znaczenia m ożna ok reś­ lić na podstaw ie w zajem nego odniesienia poszczególnych cząstek w ersetu : gium na ziem iach polskich b yła jezu ick a szk oła retoryki, której reform a szkolna K onarskiego w ted y jeszcze n ie zd ołała obalić. O m o żliw o ści korzystan ia przez B e- n isła w sk ą ze źródeł retoryki jezu ick iej św ia d czy ć m oże fakt, ż e brat jej m ęża K on ­ stanty, jezuita, autor d ed yk acji do P ie śni (zob. u w a g ę n a s. 6 Pie śn i) i p ierw szy ich recenzent, był w y k ła d o w cą retoryki w A k ad em ii W ileń sk iej.

(4)

P an z Tobą w ży w o c ie — P an z Tobą po zgonie 5.

K iedy indziej poetka zestaw ia w yrazy zaw ierające jednakow e cząstki znaczeniow e i — jak b y w skazując w ten sposób na ich w spólne pole sem antyczne — ak ty w izu je dodatkow e związki skojarzeń tak dobranych w yrazów , na p rzykład:

Zdrow aś M aryja! P rzez C iebie — o d z i w y , O, w szęd zie d z i w y ! — ociec T w ój p r a w d z i w y , S tary nasz A dam , w z ią ł ży cie jed yn ie

W n o w y m A d am ie, T w y m p r a w d z i w y m S ynie.

I I 2/25-29

T rw oga! Z agrzm iało N i e b o ! ,,Niebogo, n i e b o g o !

K tórym grzech s m a c z n y , s m a k ó w onych czuć n ie m ogą”.

I 6/99-100

Z jaw isko podobieństw a brzm ieniow ego zestaw ianych w ten sposób w yrazów pełni tu fu n kcję czynnika w yw ołującego równoezesność ich znaczeń. N a m ocy tego podobieństw a jeden w yraz jak gdyby zostaje obciążony w łaściw ościam i znaczeniow ym i drugiego w yrazu.

Jeśli poprzednie przykłady w y gry w ały wieloznaczność jednego w y ra­ zu (słowo, żywot), to ostatn ie zestaw ienie przeciw nie — z bliskiego współ­ brzm ienia kilk u w yrazów w ydobyw ają jakieś jedrio wspólne, tajem ne znaczenie. Z jaw iska takie n asu w ają pew ne skojarzenia ze znacznie póź­ niejszą p ra k ty k ą poetycką przedstaw icieli aw angardy krakow skiej 6. Oto dla p rzy k ład u fra g m en t z w iersza T. P eip era pt. W yjazd niedzielny:

T ak; m ięd zy r z e k ą a rz e k ą i m ięd zy rz eczą a rzeczą p rom ien ie w id zę, n ie tylko m i ę d z y r z e c z a .

Obecność ty ch zjaw isk w poezji Benisław skiej należy chyba tłum a­ czyć w pływ em baroku lub barokow ego m anieryzm u. Stam tąd bowiem rodem są te w szystkie „igraszki słow ne”, do których nieraz naw iązyw ały późniejsze k ieru n k i poetyckie, w tym także aw angarda k ra k o w sk a 7. Oto jeszcze jed en p rzyk ład z w iersza J. A. M orsztyna pt. B og inie:

S łu szn ie m ów im y, że panny boginie, Bo ginie k a żd y , kto im się n a w in ie, K to ted y w p ad n ie w ręce tych to bogiń, Trudno in a c z e j: albo gni, albo giń. 5 Por. in n e przykłady: II 8/43-44.

8 Por, J, S ł a w i ń s k i . K o n c e p c ja j ę z y k a p o e ty c k ie g o a w a n g a r d y k ra k o w s k i e j. W arszaw a 1965 s. 61.

7 O p ow iązan iach artystyczn ych aw angardy k rak ow sk iej z poetyką baroko­ w ego m an ieryzm u p isze S ła w iń sk i w cytow an ej rozpraw ie (s. 196), pow ołując sie na w c z e śn ie jsz e o p in ie Cz. Z gorzelskiego (W s p ó ln e drogi d z i s ie j s z e j i b a r o k o w e j po ezji. „ P a x ” 1934 nr 9) i S. T elegi (U ź r ó d e ł w s p ó łc z e s n e j m e t a fo r y . „Z et” 1935 nr 82).

(5)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 37

Przytoczone tu przykłady postępow ania po ety -ep ig ram aty k a czy elo- giarysty, odnoszące się tylko do w arstw y słow nej w ypow iedzi, w pew nym stopniu charakteryzu ją k ieru n ek tego postępow ania. P o eta-w irtu oz od­ m iennie od p oety-retora, a więc nie drogą długiego w yw odu czy przeko­ nywania, lecz za pośrednictw em zwięzłego, konceptystycznego sform uło­ w ania m yśli i słów, przekazuje swe poetyckie treści.

Jeśli w ch arak tery sty ce przekazu poetyckiego o ten den cjach o rato r- skich na plan pierw szy w ysuw a się postać nadaw cy łub adresata, to w w ypow iedzi o tendencjach epigram atycznych przeciw nie — w cen tru m uw agi znajdu je się sam przekaz, s ł o w o poetyckie. W łaśnie to tw o­ rzyw o językow e jest tu najczęściej głów nym ośrodkiem artystycznego działania. J e st to działanie obliczone raczej na jakość niż na ilość, dzia­ łanie koncentrujące się na bardziej przem yślnym i w yszukanym sposo­ bie konstruow ania wypow iedzi, podkreślające jej fu n k cję p o e ty c k ą 8. Okaże się to lepiej w całościowej analizie koncepcji w ypow iedzenia epi- gram atycznego, a więc w analizie środków stylistycznych, składni i słow ­ nictwa.

Podm iot tak pojm ow anej poezji, p rzy b ierający postaw ę m istrza słowa i kompozycji, jest jako człowiek postacią m ało zindyw idualizow aną, n a to ­ m iast pełniej u jaw nia się jako tzw. podm iot czynności tw órczych. W epi­ gram acie bow iem na pierw szy plan w ysuw a się samo w ypow iedzenie, jego skoncentrow any ładunek sem antyczny, zm uszający czytelnika do głębszej refleksji. Podm iot zaś k ry je się jak b y za p araw an em poetyckiego przekazu. On nie jest najw ażniejszy, w ażny staje się sam tekst, k tó ry bardziej niż w innym ty p ie w ypow iedzi angażuje c z y te ln ik a 9. W ypada jednak zastrzec się, że Pieśni — to nie czysta epigram atyczna poezja, ale to tylko twórczość posługująca się niektórym i, n a pew no nie w szystkim i, środkam i tej techniki artystyczn ej. Są bow iem w w ierszach B enisław - skiej fragm enty, zwłaszcza w księdze drugiej, któ re p rze jaw ia ją w iększe lub m niejsze nasilenie tenden cji epigram atycznych. W zasadzie ten den cje te k rzyżują się z tendencjam i oratorskim i, tw orząc pew ne k on tam in acje stru kturaln e. A zatem analiza przejaw ów techniki poetyckiej musi uw zględniać ten p u n k t w idzenia.

Przejdźm y więc do ch arak tery sty k i w ypow iedzi o skłonnościach epi- gram atyczno-elogiarnych. W przeciw ieństw ie do w ypow iedzi oratorskiej, k tórą cechuje nastaw ienie n a adresata, w y rażane bardziej uroczyście

8 Por. R. J a k o b s o n . P o e t y k a w ś w i e t l e j ę z y k o z n a w s t w a . „P a m iętn ik L ite­ racki” 1960 z. 2 s. 439.

9 „Rola czyteln ik a sprow adza się do w n ik n ięcia w p rzed sta w io n e m u do roz­ w ażan ia zagadki paradoksów i elip ty czn y ch alu zji, p rzedzierania się przez te re­ b u sow e obrazow ania, sta w a n ia się n iejak o drugim obok autora od k ryw cą za w a r­ tych w nich skarbów tajem n ej m y ś li” ( O tw in o w s k a , jw . s. 163).

(6)

(w postaci apostrofy) lut) bardziej zw yczajnie (w słow ach-zw rotach do drugiej osoby), w ypow iedź epigram atyczna jest w zasadzie nie adreso­ w ana, anonim ow a, pozbaw iona zew nętrznych językow ych w yznaczników odniesienia do konkretnego odbiorcy. Nie w yn ika stąd, że w ypow iedź ta ­ k a je s t zupełnie anonim ow a, przeciw nie, b rak w yraźnego skonkretyzow a­ nia a d re sa ta pozw ala sens takiej w ypow iedzi odnosić do znacznie szer­ szego k ręg u odbiorców, niekiedy do ogółu ludzi. W ypowiedź taka nabiera cech uniw ersalistycznych, a co za ty m idzie, odbiega od założeń w ypo- w iedzi-przem ów ienia i sprow adza się do form y rozw ażania, analizy,

refleksji.

Nie ulega w ątpliw ości, że w Pieśniach przew aża typ w ypow iedzi-prze- m ów ienia. Je d n a k w w ielu pieśniach spotkać m ożna fragm enty odpowia­ dające, ja k się w ydaje, w yżej sform ułow anym cechom w ypow iedzi reflek ­ syjnej, p rzejaw iającym pow iązania z kom pozycją epigram atyczną. A oto p rz y k ła d :

„B ądź w o la T w o ja !” — w o ła sło ń c e n ieprzerw anie. Toż w o ła n ieo d m ien n ie k sięży c w sw ej odm ianie. „Bądź w o la T w o ja !” — rota gw ia zd i p la n et w oła, „B ądź w o la T w o ja !” — w o ła ją w szy stk ie nieb ios koła. N a T w ą w o lą i rozk az czu je N ep tu n głuchy.

N a T w o je z a w o ła n ie w ia try w n o szą słuchy. O gień i ziem ia, zgoła w sz y stk ie elem en ta

Jed n ym gło sem w o ła ją : „Bądź w o la T w a św ię ta !” P iln u je n aznaczonej so b ie p tastw o drogi,

N ie od stęp u je w o li T w ej zw ierz czw oronogi, R yby i w sz e lk i ż y w io ł z d u ch em i bez ducha T w oich patrzy przykazań, c z łe k j e d e n nie słucha!

I 5/21-32

A n alityczn o-reflek sy jny c h a ra k te r tego frag m en tu nie budzi wątpliwości. P o tw ierd zają to w yraźnie słowa stro fy p o p rze d n iej:

G dzie spojrzę, gd zie się zw rócę, gd zie u ch a nad staw ię, Zda m i się w szy stk o m oje w yrzu cać b ezpraw ie.

Zaim ki dzierżaw cze — Twoja, Tw a — choć w y stęp u ją w każdym w er­ secie, nie pełn ią tu fu n k cji w yznacznika w yraźnego adresu. Można by m ieć jakieś zastrzeżenia co do epigram atyczności tego fragm entu, jeśli się zważy, że rozciąga się aż na trzy zw rotki i jest nagrom adzeniem po­ dobnych k o n stru k cji składniow ych i analogicznych stw ierdzeń. Krótkość jed n a k nie zawsze rozum iano w znaczeniu m ałej rozciągłości utw oru. W w y p ad k u elogium, a więc g a tu n k u bliższego poezji religijnej — przez krótkość rozum iano zw artość i pointow ość s t y l u 10. Jeśli więc mówić

10 „ N ieod łączn e w ła śc iw o śc i elogiu m to krótkość n ie utw oru, lecz sty lu i p oin ­ ta n iem a l w każdej lin ijce. C zęsto zaś jed en okres n iezależn y jest od drugiego,

(7)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S L A W S K I E J 39

0 epigram atycznych cechach tego fragm entu, to chyba trz e b a zacząć w łaś­ nie od pointowości, która tu najbardziej rzu ca się w oczy. Nie m a w p ra w ­ dzie pointy we w szystkich w ersetach, ja k to postulow ały przepisy poetyki elogium, ale m ożna się jej dopatrzyć w ostatn im w ersecie każdej strofy, w postaci w yraźnego podsum ow ania różnych w yliczeń:

1. w o ła ją w s z y s t k i e n ieb io sa k oła

2. w s z y s t k i e elem en ta jed n y m g ło sem w o ła ją 3. w s z e l k i ż y w io ł patrzy T w oich przykazań

Dzięki anim izacji i antropom orfizacji św iata przyro dy postaw iła go poetka na w spólnej p latform ie z żyw ym człow iekiem : cała p rzy rod a: czuje, pilnuje, nie odstępuje (drogi), p atrzy (przykazań), w ola — człek jeden nie słucha. Choć ten „człek” je st określony dodaną przydaw ką „jeden ”, wiadomo, że należy to rozum ieć jako „pars pro to to ” i sens tego w yw odu odnosić do ogółu ludzi jako gatunku. Taki m a zakres ta r e ­ fleksja.

W innym w y padku pointow e sform ułow anie stoi na początku fra g ­ m entu i otw iera długi szereg analogicznie zbudow anych ko n stru k cji:

Jeszcze się n igd y z ust nabożnych m od ły Do T w ych p rzesłan e uszu n ie za w io d ły ! M odlił się W ojciech — i rozum u dostał M odlił się Bernard — i w y m o w n y m został, M odlił się P olak — i zb ił bisurm any, W zyw ał K orecki — i sp ad ły k ajdany!

I I 3/155-160

Cztery strofy, następujące po tej przytoczonej, k o n ty n u u ją ten sam bądź nieco zm odyfikow any schem at asyndetycznie i p araleln ie k o n stru o ­ w anych wyliczeniow ych zdań-w ersetów , k tó re w sum ie stanow ią uzasad­ nienie tezy sform ułow anej w początkow ej poincie. F rag m en t nie posiada także w yraźnego adresu, jest więc p red esty n ow any do pełn ienia fu n k cji analitycznych rozw ażań na tem a t różnorakich sk utków praw dziw ej 1 szczerej m odlitw y. Skutki te dotyczą w ielu aspektów życia ludzkiego, zarów no doczesnego (zdrowie, rozum , pomoc), ja k i nadprzyrodzonego (wiara, nadzieja, skrucha). I stąd przydatność takiego schem atu k o n stru k ­ cyjnego w wypowiedzi, k tó ra grom adzi sporą ilość w ariantów . Oto jeszcze

dwa najciekaw sze ze sform ułow ań tego frag m en tu :

spięty w ła sn ą p ointą [...]. W szystk ie jednak zm ierzają do tej sam ej k on k lu zji. Pod n azw ą p ointy rozum ie się także p o m y sło w e i d ow cip n e zd an ia oraz n ie z w y k łą grę w yrazów ” (tam że s. 154).

(8)

W zy w a osty g ło ść — aż w lod ach goreje, M odli się rozpacz — aż w ie ją n adzieje.

I I 8/167-1S8 »

Im ię w łasne lub nazw ę określającą stan (żeglarz, chromy) zastąpiono tu rzeczow nikiem ab strak cy jn y m : ostygłość, rozpacz. Dzięki takiem u per- sonifikacyjnem u zabiegowi w ydo by ty został artystyczny, graniczący z pa­ radoksem , k o n tra st: ostygłość — w lodach goreje. Tym w ysokim stop­ niem paradoksalnego napięcia m iędzy antytety czny m i elem entam i w yraża p oetka potęgę praw dziw ej i szczerej m odlitw y. Na uw agę zasługuje także zwięzłość i lakoniczność, z jak ą konstru o w an e są w szystkie zdania. Lako­ niczność ta pozw ala n a to, że jed en w e rset m ieści z zasady po dw a od­ ręb n e zd an ia o w spólnym podm iocie lub orzeczeniu, tak przem yślnie zbu­ dowane, iż sens niek tórych m ożliw y jest do odczytania tylko w oparciu o analogię w budow ie całego frag m en tu . W iersz: „W zywa ostygłość — aż w lodach g o reje ”, choć pozornie zaw iera w sobie całostkę treściow ą — w yrw an y z k o n tek stu sta je się niezrozum iały. Na tym m. in. polega owa m atem atyczno-zagadkow a, w ciągająca i zm uszająca do w ysiłku m yślo­ wego samego czytelnika — k on stru k cja epigram atyczna wypowiedzi.

Bardzo często w ypow iedź w Pieśniach, zwłaszcza w drugiej księdze, p rzy b iera k ształt kom pozycji złożonej z krótszego lub dłuższego szeregu analogicznie zbudow anych, jak b y nanizanych w ersetów -linijek. Poszcze­ gólne w ersety cechuje pew na autonom ia kom pozycyjno-znaczeniow a, któ­ ra swe dopełnienie zn ajd u je jednak dopiero w kom pozycji całości:

Z drow aś M aryja! W P oczęciu się — z dziatek, W P oczęciu S yn a — n a jczy ściejsza z m atek, Przy R odzeniu się — pierw orodna Ś w ięta, P rzy P orodzeniu — Ś w ięto ść n ieob jęta!

P rzy Z w ia sto w a n iu — w poch w ałach najniższa, P rzy N a w ied zen iu — w pokorze najw yższa, P rzy O czyszczeniu — p o słu szeń stw a w zorze, P rzy W n ieb ow zięciu — sam ych n ieb H onorze.

I I 2/121-127

Ten litan ijn o -e n u m era cy jn y frag m en t jako całość m a za cel w yrazić pochw ałę M aryi. Poszczególne w ersety przyw ołujące kolejno najw ażniej­

11 S ło w n ic tw o lod ów , u p ałów , ogni, zim na, słodyczy, goryczy — częste jest w p oezji b arokow ej (por. w iersz K. M iaskow skiego W d z ie ń ś w i ą t e c z n y do Ducha Ś w ię t e g o , Sz. S zy m o n o w ica T re n ś w i ę t e j M a r y je j M a g d a le n y ), np. w iersz M ias­ k ow sk iego:

O D uchu, słod k a tw y ch p ociecho, Ś w ięty, W języczn ym ogniu zn aczn ie dziś przyjęty, Przybądź a rozpuść w zim nych sercach lody

(9)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 41

sze m om enty z życia M atki Bożej, dokonują specyfikacji tej pochw ały n a poszczególne etapy posłannictw a M aryi. K om pozycją rządzi idealny paralełizm składniow o-m etryczny, sygnalizow any anaforą, a w budow ie zdań — konsekw entne stosow anie elipsy orzeczenia. P rzem yślnej bud o­ w ie służą także inne u kłady op arte na analogii znaczenia, n a p rzy kład :

W P oczęciu się — przy R odzeniu się W P oczęciu S yn a — przy P orodzeniu lub na przeciw staw ieniu:

W p och w ałach najn iższa W pokorze najw yższa.

F ragm ent ch arak tery zu je się także w ielką liczbą w spółbrzm ień, k tó re w ystępując z dość dużą regularnością n a m iejscach pozaklauzulowycfe, tw orzą jak gdyby w ew nętrzn e rym ow anie, w y raźn ie podkreślające p a ra - lelizm składniow o-m etryczny i znaczeniow y, na p rzykład:

Z drow aś M aryja! W Po cz ę c iu się — z W P o częciu S y n a — naj c z y ś c ie jsza z

Przy R odzeniu s ię — p ierw o ro d n a Ś w ię ta P rzy Po rod zen iu — Ś w ię to ść nieobjęta!

P rzy Z w iastow ajn iuw po ch w a ła ch n a jn iższa

P rzy N a w ied zein iu — w po k orze n a jw y ższa Przy O czy szczę niu — po słu sz e ń stw a w z orzey P rzy W n ieb o w zięc|iu sa m y ch n ieb W O G orze

,

Różnych efektów fonicznych, w łaściw ych tak że technice elogiarnej, jest w Pieśniach — zwłaszcza w drugiej księdze — dość dużo 12. P e łn ią też różne funkcje. Oto frag m en t w yrażający podziw dla M atki Bożej, w k tó ­ rym w śród w ielu uzgodnień n a uw agę zasługuje najczęściej pow tarzająca się g ru p a zgłoskowa, będąca cząstką w y razu „p ięk n a”, na przykład:

T yś T ak n adobna, tak pięk na P anienka —bna, -k n a , ńka Jak o b ły sk o tn a w p oran k u ju trzen k a, — tna, -n k u , ńka Jak p iękny księżyc w p e łn y m k o ło w ro cie, — k n y, - łn y Jak okazałe słońce w jed n y m zło cie -d n y

IX 3/5-8

W spółbrzm ienia, m imo nieraz w yraźn y ch ten den cji do ujednolicenia toku wypow iedzi, w większości nie służą w w ierszach tak iej rytm izacji

(10)

tekstu, k tó ra stw arzałaby lepsze możliwości dla śpiew u. Uzgodnienia dźw iękow e p ad ają często poza m iejscam i akcentow anym i lub przebiegają wzdłuż linii poziom ej w ersetu i stąd pełnią raczej in ne niż uśpiew niające funkcje.

W tak ie stru k tu ry , oparte n a zestaw ieniu analogicznie zbudow anych i an afo rą rozpoczynanych zdań-w ersetów , tw orzących tzw. ciągi lub k a ta ­ logi porów nań, w y rażeń m etaforycznych, sentencji i epitetów — o bfituje księga II Pieśni. Oto np. ciąg sam ych „d ostojnych” epitetów :

O, b lo g o sła w io n K ról królów , K ról ch w ały! K ról w szy stk ich w iek ó w , M onarcha w sp a n ia ły ! S ęd zia straszliw y, M ocarz niezrów n an y, P an w ie lk i bardzo, P an nad w szy stk ie pany!

I I 6/G9-72

Albo dla odm iany szereg sentencji:

Jezus, którem u słu ży ć — godność w szelk a, Jezus, k tórego k ochać św ią to ść w ielk a, Jezus, za k tórym iść jest p ierw szą chw ałą, A d ójść J ezu sa szczęśliw o ścią całą.

I I 6/17-20 <•

K o n stru k cje tak ie p rzy p om in ają p rak ty k ę poezji m aniery stycznej, a jej przykładów m ożna się doszukać w twórczości J. A. M orsztyna (O sobie,

Do galerników ) 14 lu b u D. N aborow skiego (Do A n ny). Spośród poetów

w spółczesnych B enisław skiej jeszcze N aruszew icz skorzysta z tego za­ biegu w p a rafrazie G en til-B ern ard a Nic nadto.

W ypowiedź o ten d en cjach epigram atycznych niekoniecznie przybierać m usi w yłącznie schem atyczne k ształty tzw. „konstrukcji puntycznych”. Także kom pozycja o ratorska może posługiw ać się niektórym i środkam i, w łaściw ym i dla poezji epigram atycznej. W Pieśniach, w który ch różne tendecje reto ry czne p rzen ik ają się w zajem nie i krzyżują w jednych i tych sam ych fragm entach, w ypadki tak ie nie należą do rzadkości. Oto przy­ kład w ypow iedzi łączącej obie techniki:

O, b lo g o sła w io n P an z P ana, B óg z Boga, Z S ło w a n iem o w ie, a słu g a P an z P ana! B óg z B oga człek iem w grzesznika postaci, T w órca stw orzen iem , B ratem grzesznych braci! L ew siln y czartu z p ok olen ia Judy,

!3 Por. in n e p o in to w e rozw iązan ia i k atalogi: II 2Ó29-136; 137-140; 141-144. u Por. W as w sp ó ln e słoń ce, m n ie w ła sn y jad grzeje,

W as pręt od grzbieta, m n ie z serca zacina, W as nogi łań cu ch , a m nie szyję spina, W am ręka tylko, a m nie dusza m dleje. (J. A. M o r s z t y n . W y b ó r p oezji. W arszaw a 1963 s. 125).

(11)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 43

L ew straszny w szy stk im — o cudo nad cudy! — W szopie przy b y d le m ien i się w B aranka! N ie darm o-ś, P anno, pod slała m u sianka! Ten, który d zieln ej w szech m o cn o ści ręką O d lew ał gw iazdy, p la n ety z jutrzeńką, Z budow ał n ieb o z p od n ieb n ym b u d yn k iem — P o d ły m stolarza rzem ieśln ik a S yn k iem ! D la nas, ach, d la nas ta w sz y stk a w yp raw a! Słow o zam ilk ło! P an się słu gą staw a, L ew się B arankiem n a g rzech ó w zgład zen ie, Z B oga Bóg człek iem na św ia ta zb a w ien ie!

I I 6/89-104

W ypowiedź rozpoczyna się apostrofą: „O, Błogosławion P an z P a n a ”. A postrofa podtrzym ana jest jeszcze w trzeciej stro fie p e ry fraz ą zaczyna­ jącą się od słów: „Ten, k tó ry Te zew nętrzne w yznaczniki adresu, choć tak bardzo kształtem zbliżone do w łaściw ych apostrof, różnią się jednak od nich tym , że nie zaw ierają bezpośredniego zw rotu przyw ołu ­ jącego odbiorcę, gdyż m ów ią o nim w trzeciej osobie: P an z Pana, Ten, który. Ale są jeszcze inne elem enty sty lu oratorskiego w ty m fragm encie, jak np. szeroko rozbudow ana peryfraza, spokojna i uroczysta składnia oraz inw ersje trzeciej strofy: dzielnej wszechm ocności ręką, podłym sto­ larza rzem ieślnika synkiem . W tej strofie jed n a k rzuca się w oczy w y ­ raźny k o n tra st i pointow ość w k o nstrukcji. K o n trast znaczeniow y m iędzy

trzem a w ersetam i i pointą ostatniego w e rsetu został tu podkreślony za­ równo w konstrukcji, jak rów nież w nagłym skręcie linii w ą tk u lirycz­ nego w ostatnim w ersecie oraz w barw ie stylistycznej słow nictw a. Słow­ nictwo bowiem i zw roty trzech pierw szych w ersetów odpow iadają pow a­ dze i dostojności składni: wszechmocności ręka, gw iazdy odlewał, niebo zbudował. W erset czw arty zaw iera tylko cztery w yrazy, z k tó ry ch dw a są potocznym określeniem zawodu, w y rażen ie „podły” — m a n ied w u ­ znaczną u jem ną barw ę stylistyczną, zaś zdrobnienie (choć pisane z dużej litery) „Synkiem ” —• pełni tu także fu n k cję deprecjonującą. W ten poe­ tycki sposób została ukazana różnica sy tu acji Boga w chw ili stw arzania św iata i po W cieleniu. Bóg-Stw órca i Bóg-Człowiek oraz w ielkość taje m ­ nicy ak tu W cielenia — oto m yśli tej strofy, a także pozostałych zw rotek, k tó re tę sam ą praw dę w yrażają, jed n ak w odm iennym nieco, bo w ściśle epigram atycznym stylu, m ianow icie za pom ocą an ty tety czn y ch i p a ra ­ doksalnych zestawień, na przykład:

Z S ło w a n iem o w lę P an z P an a sługą

Bóg z B oga człek iem (i to w grzeszn ik a postaci) T w órca stw orzen iem (bratem grzesznych braci).

(12)

Eliptyczność tych p aradoksalnych zestaw ień w yklucza możliwość ich m etaforycznego rozum ienia i dobitnie akcen tu je tożsamość znaczeniow ą tych d iam etraln ie przeciw staw nych członów. W drugiej strofie dla tej sam ej fu n k cji w y rażenia w ielkości tajem n icy W cielenia posłużyła się poetka dw iem a figu ram i biblijnym i, będącym i sym bolicznym w yobraże­ niem C hrystusa: lw em i barankiem . Nie w ystarczy podkreślić tu, i tak już oczyw istej, n a tu ra ln e j płaszczyzny kontrastow ej tych dwojga zwie­ rząt. O w iele głębszy sens m a ta an ty teza na płaszczyźnie figu r staro- testam entow ych, na płaszczyźnie ich sym boliki. Dlatego pełnia bogactwa artystycznego, zaw arta w tej strofie, stoi otw orem tylko dla „w tajem ni­ czonych” w rozum ienie sym boliki powyższych znaków. Strofa druga za­ w iera także ch arak tery sty czn y dla elogiów konceptyzm , w yrażający się w tym niespodziew anym przejściu z płaszczyzny m etaforyczno-sym bo- licznej do naiw nego realizm u:

L ew [...] z p ok olen ia Judy

W szop ie przy b y d le m ieni się w B aranka' N ie darm o-ś, P anno, pod słala m u sianka.

Podkreślić należy ch arakterystyczn e skoncentrow anie bogactw a treści m yślow ych i znaczeniow ych w lakonicznych zestaw ieniach tego fragm en­ tu. Oto, w jak pro sty i zwięzły sposób określiła B enisław ska fak t W ciele­ nia w o statniej stro fie frag m en tu :

S ło w o zam ilk ło! (Pan się słu gą staw a).

Dalsze określenia p ow tarzają tę sam ą myśl, rozw iązując niejako uprzednio sform ułow ane koncepty. F rag m en t ten, poniew aż odnosi się do fa k tu W cielenia S yna Bożego, m a w iele w spólnego z pierw szą częścią (dwie zw rotki) dobrze znanej kolędy F. K arpińskiego Bóg się rodzi. Zw ią­ zek ten nie tylko zaw iera się we w spólnej tem atyce i m otyw ach, ale także w technice poetyckiej obu fragm entów . W łaśnie w kon struk cji tych dwóch zw rotek kolędy K arpińskiego d o p atru je się O tw inow ska w pływ u tw ó r­ czości elogiarnej na poezję religijną, w pływ u, k tóry jej zdaniem sięgał jeszcze drugiej połowy X V III w ieku 15.

Cechą w spólną przytaczanych dotychczas odm ian w ypow iedzi epi- gram atyczno-elogiarnej jest ich pozorna statyczność. W ypowiedzi te sta­ now ią rodzaj n a rra c ji procesu myślowego, jak to określa O tw inow ska — prow adzącej poprzez różnorakie zabiegi form alne ku jego unaocznieniu i konkluzji. J e s t to bow iem poszukiw anie i odkryw anie najgłębszego — jedynego sensu danej w oszczędnym opisie sytuacji, m yśli, powiedzenia, nazw y 16.

15 Jw . s. 181. 16 T am że s . 180.

(13)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 45

Odm ienną od dotychczas analizow anych w łaściw ością w ypow iedzi elo- giarnej są przytoczenia w form ie cytatów z P ism a świętego. O tw inow ska dopatru je się w cytow aniu Biblii jego dość istotnego w pływ u na ukształ­ tow anie się g atu nku poezji elogiarnej 17. Elogia k o rzy stały z tekstów k a­ nonicznych w postaci dosłow nych cytatów lub traw estacji w kom pono­ w anych w w ersety, któ re w yróżniano graficznie przez użycie odm iennej czcionki. Dość liczne w Pieśniach cy ta ty z Pism a św. są jed n a k zróżnico­ w ane w swej konstrukcji. N iektóre z nich pełnią rzeczyw iście fun k cje przytoczeń i m ogą odpowiadać stylow i elogiarnem u. Od tek stu wiodącego w yróżniane byw ają zw ykle dw ukropkiem lub cudzysłowem . N a przy ­ kład:

O zaw sze P anno! O T obie, o T obie R zekł Izaijasz w proroka osobie: „D ziew ica pocznie i porodzi syn a E m anuelem n a zw ie się D ziecin a ” 1S.

I I 8/61-65

B łogosław ion aś, przez którą narody J ednym w o ła ją głosem p ełn e zgody: „B łogosław iony, który w Im ię P an a P rzyszedł! H osanna! hosanna! h o sa n n a !’' 1’

I I 5/25-28

Jed n ak większość cytatów w kom ponow ana jest w tek st tak przem yśl­ nie, że tw orzą one jak b y nam iastkę dialogu.

Podsum ujm y. U podstaw koncepcji w ypow iedzi ty p u epigram atycz- nego czy elogiarnego, w ypow iedzi o ch arak terze religijnym , leży dążność do analizy, refleksji, zgłębiania praw dy. W k o n stru kcji zew nętrzn ej w y ­ raża się to w postaci przem yślnie zbudow anych fragm entów n iek tó ry ch pieśni, w postaci dłuższych czy krótszych „ciągów ” lub „katalogów ”, w których samodzielność poszczególnych lin ijek-w ersetów form alnie cał­ kowicie autonom icznych, scala nad rzędna m yśl frag m en tu. W reszcie — także w postaci zbliżonej do w ypow iedzi oratorskiej, ale w ew n ątrz zaw ie­ rającej różne elem enty sty lu epigram atycznego. Tak ko n stru o w an a w y ­ powiedź służy rozw ażaniu tajem nic w iary chrześcijańskiej, takich jak W cielenie, narodzenie i śm ierć C hrystusa, niezw ykłe w yniesienie M aryi, służy do w yrażania antynom ii Boga i człowieka, dobra i zła itp.

Przechodząc do analizy sty lu w ypow iedzi o ch arakterze epigram atycz- nym z góry trzeba zauważyć, że posługuje się ona w ielu w spólnym i z w y ­ powiedzią oratorską czynnikam i. Na pew no w spólne będą tu tak ie fig u ry

17 T am że s. 170 n.

18 „Oto P an n a poczn ie i porodzi syn a i n azw ą im ię jeg o E m m a n u el” (Iz 7, 14). 19 „Rzesze, które w yp rzed zały, które p o stęp o w a ły za N im , w o ła ły m ów iąc: H osanna S yn ow i D aw id ow em u , b łogosław ion y, który p rzyb yw a w Im ię P ań sk ie, H osanna na w ysokościach" (Mt 21, 9).

(14)

jak w yliczenie, tak ie czynniki obrazow ego kształtow ania wypowiedzi, jak porów nanie, m etafo ra itp. W czym więc u p atryw ać różnicy m iędzy jedną i d rug ą płaszczyzną ich użycia? Na pew no g eneralną cechą tych środków zarów no w w y dan iu epigram atycznym , jak i w całej koncepcji tego ro ­ dzaju w ypow iedzi będzie — zwięzłość, lapidarność, konceptyzm . Będą to zatem w yliczenia, porów nania, m etafo ry innego typu niż te, którym i posługuje się w ypow iedź oratorska. Z zasobu środków w ykluczyć jednak trzeb a obecność takich figur, jak apostrofa, p ery frazy czy pytanie reto ­ ryczne, k tó re chyba w yłącznie należą do w ypow iedzi o charak terze ora­ to r skim.

W elogiarnych k o n stru k cjach pieśni znajdziem y także sporo wyliczeń. R óżnią się one od orato rskich nagrom adzeń tym , że ich elem enty skła­ dow e są krótkie, jednow yrazow e, zestaw iane bezspójnikow o 20. Oto p rzy­ kłady:

B ło g o sła w io n e z D ziecin y T w ej drogiej O czy i uszy, ręce, język , nogi,

M yśl, serce, zm y sły , ow o zgoła cała B ło g o sła w io n a ś i z duszy, i z ciała!

I I 5/109-112

P an z Tobą, k ie d y -ć Syn rów n ym zw yczajem T w arz, oczy, u sta o ca ło w a ł w zajem !

I I 4/107-108

Poetce nie w y starcza pow iedzieć: „Błogosławionaś zgoła cała”, ale w sposób ko nceptystyczny w ylicza n ajp ierw w szystkie części ciała ludz­ kiego, b y w zakończeniu dopiero stw ierdzić bardziej sum ująco: „Błogo­ sław ionaś i z duszy i z ciała”. Podobną techniką pisał w okresie baroku pochw ałę Boga W. Potocki (Boże nieogarniony) 21, a J. A. M orsztyn — swe

erotyki.

W yliczeniem synonim icznych określeń oddaje poetka piękność M aryi: Z drow aś M aryja, w d zięk ó w w szy stk ich zbiorze,

P ań stw o, fortuno, sła w o , czci, honorze, P ociech o, sm aku, rozkoszy, słodyczy,

I w szy stk o w szy stk im ! K tóż w szy stk o w y lic z y ?

I I 2/117-120

Innym razem , gdy chce w yrazić wielość kar, także nie uczyni tego za pom ocą jed nej przydaw ki, lecz sypnie całą garścią plag, k tó re grożą czło­ w iekow i za sprzeniew ierzenie się p raw u Bożem u:

20 W y licza n ie u w a ża O tw in ow sk a za jeden ze środ k ów tech n ik i elogiarnej. Cy­

tu je n a w et od p o w ied n ie p rzyk ład y z J. A. M orsztyna (jw. s. 178).

21 „D usza, ciało, zm ysł, żyw ot, zdrow ie, serce, siły, U sta, język, pióro m e b ę­ dą cię s ła w iły ” (cyt. za A nto lo g ią p o ls k ie j m o d l i t w y p o e ty c k ie j. Opr. A. Jastrzębski, A. P odsiad. W arszaw a 1966 s. 242).

(15)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 47

Za którym i w tropy kara d yb ie co godzina: Głod, mor, ogień, m iecz, w ojn a, i śm ierć, i r u in a 22.

I 9/39-40

W niektóry ch w yliczeniach liczba elem entów ograniczana by w a tylko do trzech:

B om źle się zeń zrodziła: m dło, garbato, krzyw o

I 2/179

Odpuść nam nasze w in y , k tóreśm y zbroili M yślą, m ow ą, u czyn k iem w ja k ie jk o lw ie k ch w ili, Jak i m y w in o w a jco m n aszym odpuszczam y Z u p ełn ie m yślą, usty, sercem w rzeczy sam ej.

I 7/25-28

Z przykładów konceptystycznych w yliczeń m ożna w nioskow ać, że poetka ucieka się do tego środka w tedy, gdy chce w yrazić coś niew yrażalnego. Wówczas zam iast użyć jednej przydaw ki, jednego m ocniejszego o k reśle­ nia, stosuje krótsze lub dłuższe en u m eracy jn e c ią g i23.

Porów nania, k tórym i posługują się te k sty o ch arak terze elogiarno- -epigram atycznym , cechuje niezw ykłość zestaw ianych elem entów ; czyli konceptyzm , w innym znów w y p ad k u zwięzłość, prow adząca do m eta- foryczności. Oto przykłady porów nań, k tó re zaw ierają tzw. „dow cip”, k o n cep t:

P an z Tobą za w sze i w szęd zie! P an w T obie Jak w p rzyjaciela p rzyjaciel osobie,

Jak król n a tronie, jak p o jęcie w m y śli! Ba, n ad al z Tobą i w T ob ie P an ś c iś le j !

I I 4/33-36 T a k ch cę Cię kochać, ch cę k ochać i ty le,

Jak N ieb o -ć k ocha i k ocha Cię ile, Jako i ile k och ali C ię Ś w ięci, T ak chcę i ty l e k ochać z całej chęci!

I I 3/233-336

Przykład pierw szy niezw ykłość p odkreśla doborem porów nań z trzech odm iennych płaszczyzn. Jed n o jest odniesieniem czysto zew nętrznym : „jak

22 Jako przykład elogiarnej en u m eracji u D. N aborow sk iego cy tu je O tw in o w ­ ska fragm en t następ u jący:

K rótka rozpraw a: jutro, coś dziś jest, n ie będziesz, A żeś był, n ieb oszczyk a im ien ia nabędziesz. D źw ięk , cień, dym , w ia tr, b łysk, głos, punkt —

ży w o t ludzki p łyn ie, S łoń ce w ię c e j n ie w sch od zi, to, które raz m inie.

K r ó tk o ś ć ż y w o t a

23 O fu n k cji w y lic z e n ia tak pisze J. B łoń sk i: „N ic jaśn iejszego, o czy w istszeg o n iż w y licze n ie, k tóre — ob fitością p rzyk ład ów — u ła tw ia zrozu m ien ie p o jęcia lub u czestn ictw o w u czu ciu ” (M ik o ła j S ęp S a r z y ń s k i a p o c z ą t k i b aroku w Polsce. K raków 1967 s. 116).

(16)

król n a tro n ie ”, drugie zaś jest typow o intencjonalne: „jak pojęcie w m yśli”, trzecie — „jak w przyjaciela przyjaciel osobie”, choć w yraźnie nie sprecyzow ane, należy chyba rozum ieć ja k poprzednie, a więc także jako odniesienie w ew nętrzne, duchowe. N ajdziw niejszym z tych trzech w ydaje się być to: ja k król na tronie, z którego w ynika, że tronem jest M aryja, a królem C hrystus. Zestaw ienie to może się w ydaw ać bardzo banalne, gdyż zakłada pew ien konceptystyczny stosunek odniesienia M aryi do Jezusa. Niezwykłość drugiego p rzy k ład u tkw i w jego kompozycji, a k on k retn ie w ow ym łączeniu i rozdzielaniu podw ójnych w yznaczni­ ków porów nan ia: ta k — tyle, jak — i l e 24.

W kom pozycji porów nania może w ystępow ać rów nocześnie przeciw sta­ wienie, g rad acja i pointo w e rozw iązanie. Na przykład:

Job b y ł cier p liw y , aleś T y cierpliw sza, A braham w iern y , lecz T w a w ia ra żyw sza, I in n i św ię c i dość św ięty m i byli,

L ecz T w ój p oczątek, gd zie in n i k ończyli.

I I 7/61-64

E fekt g radacji osiąga poetka także za pomocą kilkakrotnego pow tórzenia stopniującego u kład u porów nań:

W ięcej C ię k och am n iż z ludźm i krąg ziem i, W ięcej C ię kocham n iż N ieb o z S w iętem i, W ięcej C ię k och am — w y ją w szy Cię, B oże, — W ięcej n iż w szystk o, n iż rzec język m oże!

I I 3/225-228

Są w reszcie zestaw ienia, co do który ch nie wiadomo, czy uważać je za p orów nania czy już za m etafory. Nie m ają bowiem żadnych gram a­ tycznych w yznaczników odniesienia. K onstruow ane są na zasadzie prze­ ciw staw nych lub p aradoksalnych układów :

Jezus przy piersiach M atki — ch leb w łak n ien iu , C hleb ó w p ra w d ziw y , zdrój ży w y w pragnieniu, J ezu s w czas różny — p ła czliw e w esele, J ezu s w Ogrójcu — radość sm u tn a w iele! M iłość zh ydzona — Jezu s u Judasza, Szczerość zh ań b ion a — Jezu s u K ajfasza, M ądrość w y śm ia n a — Jezus u Heroda!

U w szy stk ich b u n tem — Jezus w szy stk ich zgoda.

I I 6/122-125 i 133-136

Do większości z tych katalogow ych zestaw ień w ystarczyłoby dodać w yróżnik gram atyczny „ ja k ”, by uzyskać pełne porów nania. Być może fu nkcję tę spełnia m yślnik. T aki jedn ak sposób porów nyw ania w skazuje

(17)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S L A W S K I E J 49

na tendencję utożsam iającą człony porów nyw ane, ten dencję zbliżającą porów nanie do m etafory. P rzy p atrzm y się jednej części ty ch zestaw ień, części przyw ołującej n iek tó re au ten ty czn e w ydarzenia z życia C hrystusa. Chronologiczny ich układ, będący tu zasadą rozw oju w ą tk u lirycznego, realizuje jeden n u rt historycznego opow iadania o życiu Boga-Człowieka. Ale n u rt ten nie jest sam oistny. Stanow i on tylko p retek st dla k o n cepty- stycznych sform ułow ań drugiej części w ersetów , k tó re za pom ocą oksy- m oronicznych zestaw ień takich, jak : chleb w łaknieniu, płaczliw e w esele itp., lub personifikacji, k o n trastów i paradoksów — p ró b u ją określić nie­ zwykłość sytuacji, w jakich znalazł się Bóg i Człowiek zarazem 2S. W yni­ kiem tych operacji, u podstaw któ rych leży zjaw isko nakładania się dw óch płaszczyzn: natu raln ej i nadprzyrodzonej, jest szczegółowe rozprow adza­ nie na konk retne m om enty z życia C hrystusa — owego generalnego i ta ­ jemniczego w ydarzenia, jakim b y ł fak t W cielenia S yna Bożego. (To nie­ zwykłe złączenie bóstw a z człow ieczeństw em o ddaje p oetka za pośrednic­ tw em oksym oronicznych i paradoksalnych zestaw ień, któ re realizow ane na kanw ie narracyjnego przyw oływ ania au tentyczn ych w ydarzeń z życia Jezusa, zm uszają czytelnika do refleksji. Do reflek sji nad n iew yrażalnoś- cią tych sytuacji — stąd owa dziwność i konceptyczność n iek tóry ch ze­ staw ień, na przykład:

Jezus w pielu ch ach — Sam son skrępow any, Jezus przy żłob ie — w nędzy Pan nad pany.

I I 6/111-112

Cechy bliższe m etaforze m ają chyba tego ty p u lakoniczne w ypow iedzenia: T on iesz — On portem , b łądzisz — On jest drogą,

W ierzysz — On praw dą, gin iesz — On w spom ogą, P racu jesz — płacą, w o ju jesz — koroną,

Z aw ód w y b ieg a sz — m etą w yznaczoną.

n 6/57-60

Zwięzłość i eliptyczność sform ułow ań pozw ala na w iększe ich nag rom a­ dzenie. I tym różni się ta k o n stru k cja od rozległej m etafory-alegorii, właściwej w ypow iedzi retorycznej o ch arak terze oratorskim . W obecnym w ypadku — jedn a strofa zaw iera cały szereg m etaforycznych zestaw ień, obejm ujących szeroki zakres różnych sy tu acji życiow ych. N iekiedy m eta ­ fora przybiera w yolbrzym ione, konceptystyczne k ształty i znaczenie. Na

p rzy k ła d :

25 Z jaw isko to tak określa O tw in o w sk a (jw . s. 162): „E logia relig ijn e k ieru ją rów nież u w agę na postaci ew a n g elicz n e , w ię c e j w nich jed n ak m isty czn ej r e fle k ­ sji n iż historycznej narracji, zd u m iew a bardziej p sych ologia św ię to śc i i para- d oksalność B ożych tajem n ic niż w ie lk o ść c zy n ó w lu d zk ich czy n ie z w y k ło ść h isto ­ rycznych w yd arzeń ”.

(18)

Tyś to jest górą u Proroka, oną,

N a kark gór w szy stk ich n ajw yższych w sadzoną, W którą w szed ł olbrzym , w y ższy jeszcze C iebie, M ieszcząc się w Tobie, co n ie m ieści w n ie b ie 2*.

n 3/101-104

albo cały szeregy podobnych:

T yś N ieb em w ie lk im w n ieb ios Stw orzyciela, T yś k arm icielk ą w szy stk ich K arm iciela, T yś o g a m ien iem , o M atko praw dziw a, T ego, co w szystk o sobą o g a m y w a !

I I 2/113-116

W śród ty ch m etaforycznych w yrażeń przew ażają sform ułow ania o szcze­ gólnym w alorze intelektualnym , refleksyjnym . A jeśli naw et pojaw i się m etafo ra o ch arak terze w izualnym , ja k n a przykład:

W ięcej P rzed w ieczn e Sło ńce kocha, w ięcej P e łn y sw ój K s i ę ż y c n iż gw ia zd sto tysięcy.

I I 5/67-68

to i ta k w ażniejsze jest jej znaczenie symboliczne, tj. zależności łączące te dw a zjaw iska, niż realistyczny ich obraz. Słońce oznacza tu Boga, a K siężyc M aryję.

J a k m ożna było zauważyć, co podkreślano w poszczególnych anali­ zach, kom pozycją w ypow iedzi o ch arak terze elogiarno-epigram atycznym rządzi najczęściej zasada analogii, k o n tra stu lub paradoksu. W pew nych tek stach w y ró żn ia się jedna, w innych druga, w niektóry ch zaś w y stę­

p u ją rów nocześnie dwie, a może i trz y zasady łącznie. Analogie obserw o­ w aliśm y ju ż nieraz w postaci p araleln ie zbudow anych strof, w ersetów , zdań lub m niejszych elem entów . U kładów takich, zw anych katalogam i, najw ięcej jest w pieśniach księgi II, a więc w utw orach przejaw iających n ajw yraźn iej ten d en cje elogiarno-epigram atyczne. Analogiczne układy zdań i w ersetó w sięgają sw ym pochodzeniem w łaśnie k o n stru kcji napisu, epitafium . M onotonię, jak a pow staje w w y nik u częstszego stosow ania paraleln y ch układów w dłuższych fragm en tach poetyckich, autorzy n eu­ tra liz u ją za pom ocą przestaw nego szyku poszczególnych członów, chiaz- m u. Z m etody tej korzysta także dość często Benisław ska, na przykład:

B y nas n akarm ił, ch leb ła k n ie praw d ziw y B y n a s n apoił, zdrój pragnie, zdrój ży w y ! W esele płacze, b y płacz się h am ow ał, R adość się sm uci, b y sm utek radow ał!

I I 6/125-128

26 Por, „I b ęd zie w osta teczn e dni przygotow an a góra dom u P ań sk iego na w ierzch u gór, i w y w y ż sz y się nad pagórki, a p op łyn ą do n iej w szy stk ie narody” (Iz 2, 2). P o w ią z a n ie tych słó w z M atką N ajśw . jest m od yfik acją poetki (Pieśn i s. 90).

(19)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 51

Chiazmowo ułożone by w ają w ersety, całe stro fy (por. II 6/117-120, 133-136) lub zdania, na przykład:

B ez T w e j w o li żad n em u g ło w a n ie zaboli, W iosek lich y n ie sp adnie z g ło w y b e z T w e j woli. B ez T w e j w o li m ach ch yb n y n iep rzyjazn y szabli, N ie straszni bez T w ej w o li z p iek łó w w szy scy diabli.

I 2/97-100

Z paralelizm em w parze idzie zw ykle anafora. A naforycznie k on­ struow ana w ypow iedź w Pieśniach bardzo często pozostaje także w ja ­ kim ś związku z elogiarnym stylem poezji polskiego baroku, z jej k a ta ­ logowym sposobem układania wypow iedzi. A nafora nie tylko cechuje paralelizm , ale może także spełniać sam odzielne funkcje. Liczne w Pieś­

niach odm iany an afory pełnią w nich różne zadania arty sty czn e 27. Nie

w szystkie będą nas tu jednak interesow ały. Są w u tw o rach B enisław - skiej anafory w szczególny sposób eksponujące w y b ran e słow a o zna­ czeniu dla utw orów zasadniczym , jak n p .: Bóg (I 4/245-252), Jezu s (II 6/17-24), M aryja (II 8/25-28), Anioł (II 5/86-88). Na przykład:

Boga, bez którego by n ieb o p iek łem było, B oga, z k tórym by p iek ło w n ieb o się zm ien iło, B oga, który sam tylk o jed en bez w ą tp ien ia Istnym b ło g o sła w ień stw em w szelk ieg o stw orzen ia.

I 4/249-252

Takie reg u larn e w ypunktow anie na początku kilku pod rząd w ersetów im ion Boga, M aryi, Jezusa w skazuje, że poetce chodziło w ty m w y p ad k u o w yraźne ich zaakcentow anie. F rag m en ty te, podobnie ja k w iele innych, stanow ią przykład w ykorzystania an afo ry do rozw oju w ą tk u lirycznego. Zabieg to dość częsty u Benisław skiej, o b ejm ujący m niejsze lub w iększe fragm enty, a n aw et całe pieśni, jak np. pieśń Blogoslawionaś (księga II). Niekiedy anafora zdaje się pełni fu n k cję m niej odpow iedzialną, fu n k cję swoiście „onom atopeiczną”, np. an aforyczne pow tórzenie czasow nika „otw órz m i” przyw odzi na m yśl częstotliw e, u p a rte pukan ie do drzw i. Na przykład:

O tw órz m i, otw órz, o m oja S iestrzyco! O tw órz m i, otw órz, m oja gołębico! O tw órz m i, proszę, przyjaciółk o C iebie! N iepokalana, przyjm , w p u ść m ię do siebie.

I I 5/49-52

Choć w anaforze zw ykła użytkow ać poetka w szystkie części mowy, nie­ w iele jest takich anafor, k tó re byłyby nosicielkam i określonych rodzajów

(20)

uczuć. W yrazy takie, jak p ow tarzany w pieśni piątej (księga I, wiersze 80-93) przy m iotn ik „szczęśliw y”, należą do rzadkości. Z nam ienny jest dla B enisław skiej ten niedobór anafo r o ch arak terze em ocjonalnym , ana- for w łaściw ych liry ce in ty m n ej, pieśniow ej 2S. P rzew ażającą większość s ta ­ now ią słow a w chodzące w zw iązki skład n iow e: czasowniki (por. II 5/49-52;

II 6/40-42, 57-60), przy m iotniki w stopniu w yższym służące do porów ny­ w an ia (por. II 5/137-145), przysłów ki w tej sam ej funkcji (por. I 2/41-46; II 3/225-228), a szczególnie słowa w yznaczające pew ne stosunki skład­ niow e: spójniki, przyim ki, zaimki, a także w ykrzykniki. Dla zilustrow a­ n ia — przykład anafo ry czasow nikow ej z tzw . „verbum dicendi” otw ie­ rający m zdanie dopełnieniow e:

P rzyjdź K rólestw o T w oje! A ch, cóż w onej dobie, G dy przed tronem T w y m stan ę, p ow iem , B oże, T obie? P o w i e m , że w m iłosierd ziu T yś n ad er bogaty, P o w i e m , żem z m ych niegod n a zasłu g takiej płaty.

I 4/169-172

Jeszcze trz y n astęp n e stro fy rozpoczynają się tym sam ym słowem, kształ­ tu ją c w ypow iedź na w zór okresu retorycznego.

Dzięki przeróżnym kom binacjom , przesunięciom i rozmieszczeniom w stro fach elem entów pow tarzalnych, dzięki odm iennym sposobom k ształtow ania członów postanaforycznych — anafora, choć bardzo częsta w Pieśniach, nie pow oduje w rażen ia nużącej m onotonii. N iektóre frag ­ m en ty stanow ią praw dziw ie m istrzow skie próbki ukształtow ania w ypo­ w iedzi i k o n stru k cji stroficznej lu b całego fragm entu wiersza, jak np. takie w y k o rzy stan ie anaforycznego przym iotnika w funkcji porów­ nawczej :

D ro ższ a tam k ażda ozdobka zapew ne, N i ż w ło sk ich P a d ó w p iaski złotolew n e, N iż H ebry trackie, G an gesy in d yjsk ie, H iszp ań sk ie T agi, P a k to le azyjsk ie! D ro ższ a nad szafir na tru cizn ę czuły, N a d u ryjań sk ie perły, karbunkuły, N a d d yjam en ty i których n ie m ien ię D ro ższ a nad w szy stk ie n ajdroższe k am ienie.

11 5/137-148

M otyw y i w yliczenia tego frag m en tu p rzypom inają w iersze J. A. Mor­ sztyna (np. O sobie).

W trak cie analiz zw racano też uw agę n a różne układy kontrastow e. K o n trast różnicow ał niekiedy dłuższy frag m ent i m aleńką pointę, roz­

28 Por. Cz. Z g o r z e l s k i . N a r u s z e w i c z — poeta. „R oczniki H u m an istyczn e” R. 4:1953 (w yd. 1955) z. 1 s. 133.

(21)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 53

dzielał na przeciw staw ne części w ersety, zdania lub strofy, a n aw et po­ jęcia. Przebiegał w w ierszu linią poziom ą lub pionową, zachodził za­ równo w tem atyce, jak i w kom pozycji. Oto jeszcze kilka przykładów :

Pan z Tobą, w Tobie, P an jeszcze z C iebie! Ten Pan, co P an em n a ziem i i niebie, Ten Pan, co w szy stk o z n ic e stw a w y w o d zi, Z C iebie w b etlejem sk iej sta jen ce się rodzi.

I I 4/49-52

W tej strofie k o n trast zachodzi m iędzy ostatn im w ersetem a dw om a po­ przednim i, jest w zasadzie kon trastem tem atycznym , częściowo tylko podkreślony w kom pozycji przez odm ienną budow ę ostatniego w ersetu. Jego linia podziału przebiega pionowo.

A oto inny układ kontrastu jący , układ poziom y: Jeśli kto ślep y — Jezu s o św iecen iem , J eśli k to słab y — Jezus u m ocn ien iem , J eśli kto pragnie — Jezu s źrzódłem żyw ym ,

J eśli k to ła k n ie — jest Chlebem p raw d ziw ym .

n 6/29-32

K o n trastu ją z sobą sym etryczne części każdego w ersetu, a linia podziału przebiega dokładnie przez pauzę średniów kow ą.

K o ntrast to jednak nie tylko spraw a kom pozycji, układów , spraw a rozw oju w ątk u lirycznego. W dalszej konsekw encji to środek arty sty czn y o znacznie w ażniejszej funkcji, za pom ocą którego poetk a oddaje n iew y ­ tłum aczalne antynom ie doczesności i nadprzyrodzoności, n ieba i ziem i:

[...] Tu (na ziem i) w szystk o w nieład zie,

A t a m (w nieb ie) w szy stk o w porządku przy w ięk szej grom adzie. Tu u jada człek człeka, za grosz chodzą w czuby,

T a m ni zw ada, ni ch ciw ość, w szęd zie pokój luby.

I 4/53-56

lub w ew nętrzne sprzeczności człowieka:

Z ew sząd n ieb ezp ieczeń stw o i trw oga n iem ała: T a m z ponętam i św iata, t u z p od n ietą ciała.

I 9/27-28

a naw et tajem nicę Bożego działania określa się przez użycie an ty te z: O jcze nasz! Bo choć ręka T w a nas dobrze otnie,

P o tem nas po ojcow sku g ła s zc ze s z postokrotnie. O jcze nasz! O jcze w szęd zie, O jcze w każdej dobie: W ró z d z e i pogła skaniu , w z d r o w i u i chorobie.

(22)

Nie sposób cytow ać w szystkie przy k łady kontrastów . Z przytoczo­ nych fragm entów w y łania się głów na fu n k cja stosow ania tego środka, znanego od daw n a w retoryce, środka używ anego już w poezji psal- m icznej, znanego w relig ijn y m piśm iennictw ie m istycznym . Za pomocą przeciw ieństw i sprzeczności twórczość relig ijn a najczęściej próbow ała w yrażać tajem n ice Boga, nadprzyrodzoności, istotę ludzkiego w nętrza. Technika k o n tra stu n ajlep iej p rzy sta je do takich zadań, stw arza pozory oddaw ania isto ty rzeczy, sedna niezbadanych spraw 29.

Tym sam ym celom służył paradoks, k tó ry z n a tu ry swej nie jest niczym innym , jak pró b ą zjednoczenia przeciw ieństw , połączenia sk ra j­ nych sprzeczn o ści30. J a k w kontraście — zaskoczeniem zm uszającym do reflek sji czytelnika staje się drastyczne zarysow anie przeciw ieństw , tak w paradoksie — n iespotykane ich stow arzyszenie. Zabiegi te stw arzają podstaw ę do ew okacji nieokreślonych związków, jakie zaczynają funkcjo­ now ać m iędzy skon trastow an y m i elem entam i lub paradoksalnie zjedno­ czonym i przeciw ieństw am i. Zw iązki te w y rażają zarazem jakieś w artości sem antyczne i em ocjonalne. Ich nieokreśloność, w ynikająca z niespoty­ kanego, w yjątkow ego stow arzyszenia, bliska jak iejś tajemniczości, może n ajlep iej spełniać fu n k cję określania stanów i spraw nadzm ysłowych. I tym trz e b a chyba tłum aczyć częstotliw ość ich •występowania w tw ór­ czości relig ijn ej i m istycznej, a w ięc w twórczości, w której w yrażanie tego, co niew y rażalne jest problem em , o k tó ry rozbijają się zwyczajne środki poetyckiego działania 31. P aradoksem posługiw ała się także poezja elogiarna polskiego b aroku 32.

Parado ks w Pieśniach przejaw ia się w różnej postaci. N iekiedy w y ­ raża się w tak im sform ułow aniu tw ierdzenia, które diam etralnie różni się od pow szechnie przyjętego. N a przykład:

O, ła sk i p ełna! Bo B óg bez w ą tp ien ia Z T w ojej m iłości, d la T w ego zb aw ien ia, Z goła d la C iebie z n ieb a zstąp ił w ięcej,

N iż d la n as reszty ty sią có w tysięcy. n :i/â,_24

*• P orów n aj b ogaty w k on trasty fragm en t w iersza S. H. L ubom irskiego pt. D ile c tu s m e u s m ihi, e t ego Uli:

K ocham , to n ie d ziw , ale kocham B oga, W raz n a m n ie b iją i m iło ść i trw oga: Strach n a m n ie lodem , m iło ść ogn iem sieje Strach k ości trzęsie, a m iło ść się śm ieje. Strach drze ¡po skórze, a m iło ść m n ie głaszcze, Strach jak grad bije, a m iłość się praszcze.

30 O fu n k cji paradoksu w tw órczości M. Sępa Szarzyń sk iego i poezji baroko­ w ej p isa ł B ło ń sk i (jw . s. 135-145).

31 Por. zd an ie z T h e o r y of L it e r a tu r ę R. W ellek a i A. W arrena (London 1955 s. 187): „O xym oron, parad ox and h yp erb ole are figu res n ecessary to th e articula­ tion o f th e C atholic fa ith ”.

(23)

R E T O R Y K A W P I E Ś N I A C H B E N I S Ł A W S K I E J 55

B łogosław ion aś, C iebie i poganin I dziki C iebie w ie lb i b isu rm an in ! Sam i C ię w ie lb ią h eretycy hardzi,

I któż w ie — w sty d zie! — nad nas czy n ie bardziej!

n 5/116-120

Stwierdzenie, że Bóg zstąpił na ziem ię tylko dla sam ej M aryi albo że heretycy oddają jej w iększą cześć niż w ierzący — jest staw ianiem sp ra ­ wy n a głowie, jest stw ierdzeniem , k tó re sw ą w yjątkow ością szokuje. J e s t to zatem paradoks, za pom ocą którego au to rk a chce w yrazić wielkość M aryi lub zaw stydzenie ospałych jej czcicieli. O człow ieku szczerze po­ słusznym woli Bożej au to rk a tak się w yrazi:

Ten w sam głąb p rzezn aczen ia zgryzotą n ie w p ad n ie, B y ć-li onem u w n ieb ie, b y ć -li w p iek le n a dnie, Bo w szęd zie rów no jem u, i w p iek le, i w N ieb ie, K tóry tak chce jako Ty, i C iebie, n ie sieb ie.

I 5/85-88

Do paradoksalnych ujęć najlepiej n ad ają się tajem nice religii chrześci­ jańskiej: W cielenie Syna Bożego, m acierzyństw o N ajśw iętszej M aryi P a n ­ ny, śm ierć Boga-Człowieka i inne. Oto w paradok salny sposób przed sta­ w ione W cielenie Boga i m acierzyństw o M aryi:

O M atko Boga! Tyś p raw d ziw ą M atką Ojca w ła sn eg o ! O d ziw n a zagadko! P ra w d ziw y O ciec p rzecu d ow n ym czynem S taje się Córki S w ej p ra w d ziw y m Syn em !

I I 8/9-12

Bardziej efektow ne są krótsze paradoksalne sform ułow ania o p a rte na sem antyce słów:

P an z Tobą, m ó w i ć gdyś u czy ła Sło wo, Przez które sta ł się św ia t z całą budow ą.

I I 4/81-82

S ło w o z a m ilk ło ! P an się słu gą staw a.

I I 8/101

N ajliczniejsze są paradoksy w postaci oksym oronów , czyli niezw ykłych zestaw ień słownych. Przytaczano już n iektó re przyk łady ich użycia. Dla pełniejszego obrazu jeszcze kilka ch arak tery stycznych: płaczliw e wesele, radość sm utna wiele, światłość zćmiona, niezm ierność w zam knieniu, wolność w niewoli, wszechmocność w słabości.

Osobliwe układy ty ch zestaw ień w n iektórych stro fach prow adzą do jeszcze większego spiętrzenia sprzeczności. P aradoks sta je się w ielo­ krotny, piętrow y.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jego przygotowanie okazało się znacznie trudniejsze niż po- czątkowo można się było spodziewać, i to właśnie stało się przyczyną opóźnienia edycji w stosunku do

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Utrwalanie wiadomości dzieci na temat zwyczajów i symboliki Świąt Wielkanocnych Zachęcanie dzieci do podejmowania aktywności językowych, plastycznych, ruchowych. Otwieramy

strzeń znacznie wrażliwsza – przestrzeń postaw, wy- obrażeń, oczekiwań oraz poziomu zaufania: społecznej gotowości do ponoszenia ciężarów na zdrowie wła- sne i

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Jednak nie może zostać pominięty gatunek (tu traktowany szerzej, jako sposób konceptualizowania idei), który obok powieści grozy i baśni jest fundatorem dzieł science

Na kartach Ocalił mnie kowal przedstawia następującą scenę, która rozegrać się miała po opuszczeniu przez nią getta warszawskiego, kiedy wraz z opłaconym gestapowcem

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by