Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
S T A N I S Ł A W PO SN E R
S T E F A N
Ż E R O M S K I
C H A R A l i T E R Y S T Y R A
W Ś W I E T L E W S P O M N I E Ń
WYDAWNI CTWO ODDZIAŁU WARSZAWSKIEGO
1'O W A R Z Y S T W A u n i w e r s y t e t u r o b o t n i c z e g o
W A R S Z A W A - 1926.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
W Y D A W N I C T W A O D D Z . W A R S Z A W S K I E G O T. U. R .
T a d e u s z H o ł ó w k o — Co robotnik zdobył przez nie podległość? (w yczerpane).
M i c h a ł W ijr o stek. — Ustrój państwowy Rzeczypos politej Polskiej (w yczerpane).
T a d e u s z S z p c t ański — K ra j, w którym żyjemy (w y
czerpane).
K a z i m i e r z P u ż a k — NoWa ustawa o ochronie lo~ katoraw (w yczerpane).
O t t o B a u e r — Młodzież robotnicza, a ruch socjalis tyczny (w yczerpane).
S t. S t e p o l — Jak jest naprawdę w Rosji? T a d e u s z S z p o t a ń s k i — Gruzja.
K a z i m i e r z Cz a p i ń s k i — W drodze do zwycięstwa. L e o n W a s i l e w s k i — Sprawa Kresów i mniejszości
narodowych w Pols S t a n i s ł a w P o s n e r — Dr. E u g e n j a P r a g i e r o wojnie światowej. A d a m S z c z y p i o r s k i - Sprawozdanie z działalność rok 1924125. M a r j a K o n o p n i c k a — Wybór poezji.
I g n a c y D a s z y ń s k i — W ielki człowiek w Polsce.
W ydanie I-sze — (w yczerpane).
I g n a c y D a s z y ń s k i — W ielki człowiek W Polsce.
W ydanie Il-gie.
S t a n i s ł a w P o sn er — Stefan Żeromski.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
STANISŁAW POSNER
STEFAN ŻEROMSKI
CHARAKTERYSTYKA W ŚWIETLE
WSPOMNIEŃ.
W ydaw nictw o Oddziału W arszaw skiego Towarzystwa Uniwersytetu R obotniczego.
W A R S Z A W A — 1926.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
2 7 7 4 8 3
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
S T E F A N Ż E R O M S K I
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
D w u d ziestego listopada 1925 r. w południe zmarł nagle, niespodziew anie, przed w cześn ie dla literatu ry i dla narodu — w ie lk i pisarz, n ajw iększy w rodz nie w spółczesnych pisarzy polskich — Stefan Żeromski.
L ic z y ł lat 61, M ó g ł b y ł długie jeszcze pracow ać lata, m ógł w ie le jeszcze tw o rzy ć i niejedno arcyd zieło w pleść do w ieńca, k tó ry społeczeństw u hojną, k ró
lew sk ą w ią za ł dłonią, do w ieńca, którym n ietylk o
sw oją zdobił Sław ę, ale którym N aród w ień czy ł. Z ły w y trą c ił p rzed w cześn ie pióro przecudow n e z pra
co w itej dłoni pisarza. Z ły los zam knął na zaw sze
oczy m arzyciela, co w id zia ł n ietylk o tę rzeczyw istość, którą m y w szyscy oglądamy, co głęb ok o okiem sięgał
w głęb ie św iadom ości jednostki i społeczności. Z ły
los spraw ił, że zm arło serce, k tóre cierp ia ło z „ B e z dom nym i“ , co szło za nimi w podziem ia naszej n ie w oli, co o ta cza ło ich m iłością, szacunkiem, u w ie lb ie niem, co sta w ia ło ich przed narodem, niby kolum ny płonące, — aby naród z pustynnych piasków n iew oli p ro w a d ziły ku zielonym , słonecznym łąkom W o li ości, Żerom ski narodził się w n iew oli, u czył się w gim nazjum pod knutem m oskiew skim , nie m ógł gimnezjum tego ukończyć, u czył się, nie mając patentu gimna zjalnego, w szkole w eteryn aryjn ej. P o zn a ł nędzę d zie
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
ci w gimnazjum rosvjskiem , poznał nęcłzę studenckie go bytow ania, z dośw iadczenia osobistego znał dni bez straw y, dziu raw e buty, brak mieszkania... P o zn a w a ł osobiście całe p iek ło życia pod knutem rosyjskie
go nauczyciela, rosyjskiego żandarma, rosyjskiego
profesora u niw ersyteck iego, w atm osferze d em ora li
zacji słabych ch arakterów , łudzi „p rzy ziem n ych “ ,
groszorobów , tch órzów , szarych, m ałych ludzi zab ło
conej prow incjonalnej, albo i w arszaw skiej ulicy ..
Zaś b y ł on w prostej linji dzied zicem R om an
tyzm u polskiego, jego T ę sk n oty „p rz e c iw n adziei1’ jego C ierpienia, jego W ia ry ,
C óż — że ży c ie tak ie straszne, że otoczen ie ta k ie przegniłe, zdeptane, zbłocone m oraln ie? N a nie bie w ieku iste znaki p rzep ow iadają odmianę: oby ty! ko czło w ie k , słaby czło w ie k zd ob ył świadomość, żc siła jego nie w matarji, jeno w p o tęd ze Ducha! Cóż, że biją w nas grom y, jedne ód drugich straszniejsze okrutniejsze, bezn adziejnie okrutne — w duszach na
szych płonie pochodnia Kościuszki, M ic k ie w ic za
S łow a ck iego, pochodnia Prom eteja i G iordano Bru no, pochodnia Chrystusa— pochodnia w szystkich m ę czen n ik ów ! G in ęli — ale z w y c ię ża li p rzecie! G inęl
ci z r. 1794 i 1830 i ci z r. 1846 i ci z r, 1863
i ci co ginęli potrochu w kazam atach Sybiru, w kaź- niach austrjackich, pruskich, rosyjskich co roku i cc m iesiąca tysiącam i: powstańcy, socjaliści, unici, mę
czen nicy języ k a polskiego, w ia ry prześladow anej
utopji społecznej, m ęczennicy honoru osobistego i od w agi zbiorow ej.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
B y ł to tak że czas „p ra c y organ iczn ej“ . Czas, k ie dy Św iętoch ow ski głosił hasło pożegnania w a lk i o n ie podległość, o k tórem m ów ił, że je głoszą ludzie o „sze-
lo k ich gardłach i w ąskich piersiach *. B ogaćm y się,
zdob yw ając rynki wschodnie, budując coraz to now e fabryki, tkajm y m iljony „a rs zy n ó w “ p erk a lik ów , k tó re spożyje m użyk nad W o łg ą , nad Kam ą, nad A m u
rem... Cóż, że szkoła jest rosyjska, że rządzi nią
Apuchtin, że na zamku w arszaw skim siedzi Hurko, że cenzurą rządzi jego żona!
F ab ryk a! kto nie pam ięta opisu fa b ryk i p a p ie rosów na u licy Krochm alnej w W a rs z a w ie z p ie r w szego tomu „L u d zi B ezdom nych“ ? T ę nędzę w p ro w a dził do p o w ieści polskiej Żerom ski: nędzę robotnika polskiego, k tóreg o Judym chce przeob razić w Polak a
i w yk rzesa ć z niego prom ień Prom etejskiej do w o l
ności i do w ie d z y tęsknoty. Nasam przód nędzę p e łz a jącą w błocie, w kurzu, w zaduchu fabryki, a potem nędzę podniesioną już p rzez Judym ów do godności C złow iek a , O b yw atela , klasow o uśw iadom ionego T o w arzysza — w w ięzienu, w C ytadeli, potem na w y gnaniu.
Znała literatu ra polska różnych w ygn ań ców :
szlachtę, chłopa, księdza, żyda — robotnika w p ro w a dził do literatu ry polskiej Żerom ski. W y d o b y ł go z podziem i, w c ie lił m ięd zy zorgan izow an y dla w alk i o w olność naród, cierp ieć i kochać k a zał z narodem całym i iść m ęczeńską drogą starszych poprzedn ik ów
na w ie lk ie j drodze C ierpienia i Idei. R odzin a n ie
śm iertelnych „n osicieli pochodni“ (lam p ad oforów sta
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
10
—regreckich ) została pow iększona o zastęp cały, stępy m nogie ludzi Pracy, rob otn ik ów w m ieście i dosów na wsi,..
O to zastęp długi, k o ro w ó d królew ski. Polska . uuadła zgoła. L e d w ie ją zb ójeck ie p o d zieliły dło
p iwstają ry cerze W oln ości — Legjoniści. Dale d oga do W oln ości: p op rzez W a rsza w ę, W en ec ję, Sa-
ragossę, w zdłu ż w ielk ie j drogi N apoleona, az po
M oskw ę, kęd y załam ało się słońce tego olbrzym a. P o „P o p io ła c h “ m iała przyjść opow ieść o roku 1830 i 1831, do k tórej Żerom ski grom adził m a ierjały i szki ce po p rzez długie lata, dalej 1863 rok znalazł odbicie w „W ie rn e j R z e c e “ , w reszcie p rzyszły czasy nasze czasy Judyma i „L u d zi B ezdom nych“ — sto lat w alki,
sto lat ponad ludzką m iarę zakrojonego cierpienia,
I to b y ło jedno skrzydło olbrzym iej płaskorzeźby jaką dała narodow i tw órczość Żerom skiego,
Żerom ski n ie ty lk o naród budził do w alki, n ietylk o t b y w a tela do w a lk i w szeregach narodu, ale budził t zło w iek a w ob yw atelu ! Zagadnienie etyczn e nigdy
nie przesta w a ło nękać pisarza: „Z ło n iew ą tp liw ie
jest tylk o jedno— m ó w i— K R Z Y W D A B L IŹ N IE G O ; dla tej k rz y w d y ma n ietylk o oko, myśl, serce. „ C z ło w ie k jest to rze cz święta, k tórej k rzy w d zić nie w oln e
nikomu“ . ^M iłość m ięd zy ludźmi należy siać, jako z ło te zboże, a kąkol nienaw iści należy w y ry w a ć i deptać i togami“ .
T a k m ów i w iara. A le w rzeczy w istości poeta w i dzi, jak dobro zmaga się ze złem, jak Orm uzd w a l czy z A rym anem , jak zło jest fatalne, konieczne, Ż e
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
11
—rom ski ca łe ż y c ie ,,w a lc zy z Szatanem ". Że zło jest jczne, ted y zzew n ą trz zw a lczy ć go nie można,
przymusu, m ów i, nie m oże być w ytrzebion a
b" dnia'\.. T a k u czy rozum. A le serce buntuje się
e w a lczy ć. Stąd rodzą się „S y z y fo w e p ra ce " „Lu-B ezdom nych" — że zacytu jem y dw a tytu ły dwuch a zie ł pisarza. C zy w eźm iem y do ręk i „O p ow ia d a n ia ", w ydan e po raz p ie rw s zy w r. 1896, c z y „U tw o r y P o w ie ś c io w e ", czy „R o zd zio b ią nas kruki w ro n y ” — w szęd zie stw ierd zić m ożem y fatalną siłę Zła i nakaz k a teg o ry czn y Dobra, o k tóre w alczą nadarem nie — m ęczennicy, ci, k tórzy, jak Judym „n ie mają ani ojca, ani matki, ani jednej rzeczy, którąbym do serca p rz y cisnął. M uszę być sam jeden"... I Judym odpycha u ko chaną od Żerom skiego Joasię, jasny, przep ięk n y typ w galerji jego postaci kobiecych. Zostaje sam — jak ow a sym boliczna Sosna z „ Ludzi B ezdom nych", która strzaskana od pioruna, rozłupana, ku rczow o trzym a się ziem i: „n ib y istota ludzka, którą na pal w b ito ", ,
Żałoba dzisiejsza jest i naszą żałobą. N ad m o giłą Żerom skiego i nasze pochylą się sztandary. I jego
serce b iło dla naszego C zerw on ego Sztandaru. B ył
czas, k ie d y b y ł w pierw szych z nami szeregach,
B y ł czas, k ied y b y ł takim samym, jak my, konspira torem , szukał Judyma pod sosną na rozstajnej drodze, ręk ę w yc ią g a ł do „B an dosa", co na straży w olności stał i ginął za nią.
O krzeja. Baron N ie zad ow alała go Polska nie
podległa. W id zia ł w szystk o zło, k tóre i m y w idzim y.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
12
-W „P rzed w io ś n iu “ tłu m aczył komunistom, źe się m y lą, bronił O jczyzn y, co z n iew oli za led w ie w ych od zi ła, I tu drgało serce Judyma, Szukał i kochał c z ło w ie ka, pożądał now ego czło w ie k a dla n ow ej Polski, szu
kał dróg now ych. P o szerza ł pejzaż O jczyzn y, w c ie
lając M o rz e do kalejdoskopu daw nej sw ojej geografji poetyckiej. Sercem ob ejm ow ał ogrom tej n ow ej oj czyzn y: góry, doliny, kopalnie, w ody, lasy i ludzi moc przeogrom ną, noszących w kieszeniach paszporty poi • skie. Szukał dróg do tego n ow ego ob yw atela. Pragnął
stw orzyć now ą P olsk ę P ra cy i do tej n ow ej Polski
chciał pójść p rzez now ą polską Szkołę,
Polska P ra cy — to D em okracja i tę D em okrację trzeb a podnieść do godności K rz y s z to fó w C edrów , R a fa łó w O lbrom skich i G in tu łtów (boh aterow ie „ P o p io łó w “ ), do godności Judym ów, Szkoła („U c ie k ła nm p rzep ió reczk a “ ,.,) prow adzi ku tym szczytom . O stat
nie lata życia ofiarow ał Żerom ski sprawom s z k o l
n ictw a p ow szech n ego w n ow ej P olsce: w p row ad ził
on nauczyciela do literatu ry odrodzonej O jczyzny,
p ra cow a ł nad spraw ą u n iw ersytetó w regjonalnych... N ie ty lk o sztandary nasze chylą się nad tą mogiłą, ale i serca nasze. T o b y ł pieśniarz naszego pokolenia. W szystk o , co w nas b yło najlepszego: m iłość c z ło w ie ka, w ia rę w lepsze jutro, tęsknotę do w olności, ofiarę społeczną — w y d o b y ł ze zb iorow ej duszy pokolenia i w nieśm iertelnych sk rysta lizow a ł arcydziełach . P ł a kaliśm y z jego bohateram i — cieszyliśm y się w raz
z nimi: bracia to nasi byli, najbliżsi, najukochańsi.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Od tej lek tu ry w y ra sta ły skrzydła, moc przed ziw n a sp ływ ała w dusze znękane niepow odzeniem , w dusze zm ęczone i zgorzkn iałe. U c z y ł nas w a lc zy ć z S zata nem, kochać C zło w ie k a i pracow ać, aby C zło w ie k o w i b yło lep iej na ziem i, n ietylk o na własnej ziemi, ale i w szerok iem p rzestw orzu świata, ile że w ierzy ł, iż ludzie są sobie braćm i i choć różnym i m ów ią ję z y k a mi, jedna jest m ow a w oln ych i dumnych serc ludzkich.
S p oczyw a j w pokoju, na dostojnem w ezgłow iu ,
w ie lk i pisarzu! N ie ba n k ierzy tkali w e z g ło w ie tw oje, jeno M u zy, N ie nicią przem ijającego pow od zen ia — ale na zaw sze, na w ieki, ku w ieku istej pam ięci roda k ó w tw oich. P ó k i brzm ieć będzie po św iecie m ow a polska, im ię T w o je św iecić będ zie blaskiem niebled- nącym na jej firm am encie. Zostaniesz obok M ic k ie w i cza, S łow a ck iego, obok K onopnickiej i O rzeszkow ej, n ie ty lk o jednym z najw iększych a rtystów polskich,
rzeźb iarzem słowa, m uzykiem n a jtk liw szego lir y z
mu — ale poetą w znaczeniu staro-greckiem (od po- jejn— tw o rz y ć ) tw órcą, C złow iek iem czynu, n a jw ięk szego, jaki m oże być dany czło w ie k o w i, człow iekiem W a lk i o n ajw yższe dobra c z ło w ie k a na ziem i: o w o l ność, o dom ojczysty, o spraw iedliw ość, o pokój m ię dzy ludźmi!
K ła d ziem y na m ogile T w o je j nasz sztandar krw i, C ed ró w i Judym ów i Bandosów zbroczony. K ła d z ie m y oraz serce nasze pełne w dzięczn ości najgłębszej i żalu niczem nie zaspokojonego
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
W S P O M N I E N I A
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
I.
P. H. W . wspom nieniem w łasnego, ow ian ego a t m osferą 1906 roku dzieciń stw a — zbudziła i w e mnie przysypaną żw irem i popiołem długich lat następnych pam ięć w y p a d k ó w teg o roku, zw iązan ych z osobą Stefana Żerom skiego.
G d y c z ło w ie k zaczyna wspom inać, dzieje się tak,
jak k ie d y um iejętny palacz-artysta zaczyna k ółk a
z dymu puszczać. P ły n ie — jedno kółko, za nim dru gie — trz e c ie —- czw arte. Płynąc, zazębiają się w z a
jem, w ią żą c się w p rzed ziw n y w ien iec. T a k byw a
i z pam ięcią dni m inionych!
Znałem Ż erom skiego dawno, dawno, k ie d y jesz c ze au torki w spom nienia dru kow anego w ^R obotni ku ", nie b y ło na św iec ie! A z czasów , k ie d y go nie znałem , od niego sam ego różnem i czasy w W a rs z a w ie i w Paryżu otrzym ałem p rzy czyn k i do życia i do m arzenia o życiu.
M łod o ść m iał Zych ciężką. B y ł biedny i słab o w ity . P r a w ie nie znał m atki i stracił ją w najm łodszym w iek u na suchoty (sam, jak w iadom o, p rzez długie la
ta b o ry k a ł się ze śm iercią, zagrożon y suchotami,
w ieczn ą palony gorączką, — że żył, z a w d zięc za ł to
jak n iera z mi m ów ił, m iłosnej o p iece pani O k ta w ji
Żerom skiej). P e jza ż najbliższej ojczyzny, podnóża G ór
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
18 —
Św iętokrzyskich, ż y ł w ieku iście w jego duszy i nieraz znajd ow ał artystyczny, zadumą ow ian y w y ra z w „L u dziach B ezdom nych“ , w „P o p io ła c h “ , w „P u szczy i in. N ie m ogąc skończyć gimnazjum, Żerom ski w stąpił do S zk o ły W e te ry n a ry jn ej w W a rsza w ie, dokąd p rzy j
m ow ano podów czas z patentem sześciu klas gim
nazjalnych. W ą tp ię, czy się u czył nauk i sztuk w e te
rynaryjnych. J eźd ził po kondycjach, ły k a ł książki
z przeróżn ych dziedzin nauki i p rzyglą da ł się fali, k tó ra k o ło niego płynęła.
B rzydk a fala brudnego bajora! W W a rsza w ie
i w „P rz e g lą d z ie T y g o d n io w y m “ W iś lic k ie g o
i w „P r a w d z ie " Ś w iętoch ow sk iego tak zw ana „praca
organ iczna“ czy li zdob yw an ie ry n k ów wschodnich
dla p e rk a lik ó w łódzkich ! B ył to czas, k ied y polscy A rgon au ci z patentam i petersburskich in żyn ierów w y je żd ża li na podbój złotodajnej K o lch id y na K a u k a zie i Syberji, w M o sk w ie i K rz y w y m Rogu, zap om i nali m ów ić po polsku i grom adzili pełnem i rękam i nadwartość, W duszach pustka albo ruja nieczystych instynktÓY/ posiadania! Lep si ludzie, p o grob ow cy 63 roku —- odsunięci w cień zapom nienia. M ó w i się o nicn na salonach „o rg a n iczn ik ó w “ z uśmiechem p o lito w a nia. Już bez p rzek leń stw a (czas zrobił s w o je !) — ale z politow aniem , jak o cichych nieszkod liw ych w arja- tach. W e „W sp om n ien iu “ pisanym dla “ R obotnika w dzień śm ierci Żerom skiego, cy to w a łem opow ieść, k tórą od niego słyszałem , o w izy c ie u A d o lfa D y g a
sińskiego, pow stańca i pedagoga, w ie lk ie g o pisarza i w ie lk ie g o ob yw a tela, k tó ry z ro zp a czy zapił się na
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
19
—śmierć- Żerom ski w ra z z kilku kolegam i p rzec zy ta li broszurę Jeża o „S k a rb ie N a ro d o w y m “ i postanow ili a gitow ać w kierunku u rzeczyw istn ien ia haseł zb iera
nia p ien ięd zy dla w a lk i czynnej z zaborcam i. Zaszli
do D ygasińskiego; pow staniec, kielczanin, artysta,
trzy ty tu ły dla Żerom skiego do przyw iązania, miłości, w iern ości! S tarzeją cy się, smutny, rozgo ry czon y „D y - gas“ p rzyjął młodzież, jak m ógł najserdeczniej. Słuchał w y w o d ó w m ło d zie ży , a gdy mu w szystk o p ow iedzieli, śpiesząc się, jeden p rzez drugiego, p o łykając w yra zy , 0 sercach bijanych tak głośno, że słychać je b y ło jak
stukanie zegara, — ■ m istrz p o w ied zia ł; „dobrze, b ę
dziem y zbierali pieniądze, m oże zb ierzem y ich w ie
le — a kto je później u krad n ie?“ M ło d z ie ż drgnęła,
p odsk oczyła na zniszczonych krzesełkach. Jakto i najlepsi ludzie będą zbierali, b ęd zie kon trola opinji a Pan pyta; „k to u kradnie“ ? Dygas popatrzał na za paleńców , uśmiechnął się pod wąsem , posm akow ał 1 rze k ł: ,,w każdym m ieście gubernialnym jest k a m ie nica, zw ana „N a r o d o w ą “ . to z pieniędzy, gromadzo- nych na pow stanie 63-go roku,... Zresztą, k to tu da pienięd zy na tak i ceł?.,. Św iętoch ow ski p rzecie n a z y
w a takich jak w y „lu dźm i o szerokicn gardłach
i w ąskich piersiach“ . „Z m ien iły się czasy .
I D ygasiński poszedł do knajpki zapijać piw em robaka, A Żerom ski poszedł zbierać... za w od y w spo łeczeń stw ie, k tó re później w „Lu dziach B ezdom nych i w „P ło m ien ia ch “ i w tylu opisał „opow iadaniach
Z aczą ł drukow ać u tw ory sw oje w „G ło sie organie M arjana Bohusza i Jana Popła w sk iego.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
20
—U czn io w ie gim nazjalni k o rzystali ze zniżki, ale
m usieli tygod n ik osobiście odbierać w redakcji.
Pam iętam dobrze jak co poniedziałek, ze szkoły
zbaczałem na Św iętokrzyską, aby odebrać ukochane pismo, gdzie i L u d w ik K r z y w ic k i dru kow ał p ierw sze
sw oje a rtyku ły publicystyczne, gdzie w rza ło życie,
gdzie m ów ion o to, co w y d a w a ło nam się praw dą
i gdzie m ięd zy w ierszam i czytaliśm y tę praw dę, która b y ła w sercach, ale k tó re j usta szeptać n a w et nie w a ż y ły się... C zytaliśm y tam te ż z zapartym oddechem p ie rw s ze opow iadania Żerom skiego.
M in ął ro k c z y dw a i opow iadań tych b y ło już t y
le, że m ożna b y ło pom yśleć o książce. Z nalazł się
księgarz, k tó ry zd ec y d o w a ł się je w ydać. N a z y w a ł się T e o d o r Paprocki. Za p ie rw s zy tom najpiękniejszych
now el, jakie są w literatu rze polskiej — Żerom ski
otrzym ał... siedem dziesiąt pięć rubli! G d y dziś p o cząt ku jący litera t słyszy cy frę taką, — uszom swoim w ie rzy ć nie chce, ,,M ogę ty lk o pięć rubli za arkusz za płacić... nie ja winienem , że tak m ało się u nas c z y ta ". N ie w iem ile egzem p la rzy ,,N o w e l" bił Paprocki, ale książka rozeszła się prędko i drugiem jej w ydaniem
zajął się już pan R o b e rt W o lff. Żerom ski ożen ił się
W y je c h a ł do R appersw ilu , gdzie b ib ljotek a rzem b ył k o leg a szkolny, tak że kielczan in Zygm unt W a s ile w ski, późn iejszy red ak tor ,,G a ze ty W a rsza w sk iej",. P o rzą d k ow a li razem zb iory rappersw ilskie, to c zy li w a l k i z Kustoszem , osław ion ym fa łszerzem d zieł sztuki,
w rogiem książek i bibljotekarzy.,.. W a lk i te sk oń czy ły się po czterech latach, Żerom ski opuścił Muzeum,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
21
—p odróżow ał, b y ł w P a ryżu i znalazł się znow u w W a r szaw ie, na stanowisku pom ocnika b ib liotekarza w b i b liotece Zam oyskich przy ulicy Żabiej w W a rsza w ie, C h orow ał już w ted y, musiał szukać ratunku w Z a k o panem, R atunek ten znajdow ał raczej w przyw iązaniu poprostu m acierzyń skiem żony O k ta w ji z domu R a- d ziw iłło w iczó w n y . M ó w io n o w kołach przyjaciół, że
p rzyw ią za n ie swoje, miłość, w d zięczn ość dla żony
zak lął w k ształt nieśm iertelny Joasi w ,,Ludziach B ezdom nych“ ,
W te d y , w podróżach pom iędzy Zakopanem
a ulicą Żabią w W a rs z a w ie pow stało w ie lk ie dzieło Żerom skiego: ,,Lu dzie B ezdom ni !
II,
„L u d zie B ezdom ni“ ! D zisiejsze pokolen ie nie r o zumie, nie m oże zrozum ieć w rażenia, k tóre uczyniła ta pow ieść. N ie była to tylk o piękna, w spaniała k siąż
ka. B yła to Ew angelja, dosłow nie „A w ia stow am e
D ob rej N o w in y ‘ ! B y ł to C zyn! K a ż d y p ep eeso w iec w i dział w tej książce obraz sw ojego życia i sw ojego M a rzenia, „zło c istą od m iesiąca“ drogę prow adzącą po p rzez m oczary ó w czesn ego życia zb iorow eg o! N ie c z y taliśm y jej tylk o, w chłanialiśm y ją, jak pielgrzym w o dę źródlaną wchłania, znużony długą w ęd rów k ą . K a ż dy z nas kochał Joasię. I w szystk ie Joasie pisać z a c z ę ły pam iętniki na tem at sw ojego każda Judyma. P r z e czytan ie tej książki b y ło w prost czynem „partyjnym
W y d a ł tę książkę szlachetny m arzyciel, naj zacniejszy w yd aw ca , B ronisław Natanson. C zło w ie k
L
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
22
—zam ożny, w y k szta łcon y (koń czył w y d zia ł praw a
w D orpacie), szukai w działalności w yd a w n iczej ujścia dla m łodzieńczej energji. U ło ż y ł sobie ca ły system at
w yd a w n ic zy 1 o nie m iał być, bynajmniej, interes
handlowy. D ob rze autorom płacić, torow a ć drogę m ło dym talentom , w yd a w a ć książkę raz jeden, dalsze w y dania pozostaw iając innym w ydaw com , w yd aw a ć książki na pięknym papierze, specjalnem i czcion ka mi, D w a lata trw a ła ta działalność. Szlach etn y pionier
now ych system ów w yd aw n iczych w granicach spo
łeczeń stw a kapitalistyczn ego znalazł się w domu
zd row ia i po kilku latach nieopisanej m ęk i ż y c ie za k o ń czy ł (1906). C a ły sw ój m ajątek „zm a rn o w a ł“ . P o
zostało pc nim kilk ad ziesiąt książek z różnych d z ie dzin w ie d z y ludzkiej, W sercach p rzy ja ciół pozostaw ił żal szczery, g łę b o k i i im bardziej bezin teresow n y, tem
głębszy. J ~
R z e c z prosta, że Żerom ski znalazł się w ciżbie autorów , k tórych w yd a w a ć B ronisław Natanson u w a żał sobie za pow ołan ie. On ted y w y d a ł „L u d zi B e z dom nych“ , płacąc po tysiąc rubli za tom pow ieści. B y ło to p ierw sze pow ażn e honorarjum, jakie Żerom ski
otrzym ał. O dtąd m iał już cenę sw oją na rynku. N ie
m ógł już „z e jś ć “ poniżej tej ceny.
Skąd w z ię li się „L u d zie B ezdom ni“ ? O pow iadał mi kiedyś autor, jak, studentem będąc, m ieszk ał z k il ku kolegam i w jednym pokoju na czw artaku. P r z y m ierali głodem . P o w ied zia n o im, że zam ieszk ały na Jasnej u licy historyk D a row sk i daje studentom pracę, Z głosili się i tę pracę otrzym ali: trzeb a b y ło przepisać
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
dokum enty do jakiejś pracy h istorykow i potrzebne. Pra ca b yła duża i zabrała masę czasu. Pisali nocami. W re s zc ie pew n ego dnia o w sch odzie słońca praca b y ła gotow a. Poszli, jak w ilk i pod bramę, k ę d y błogo w objęciach M orfeu sza sp oczyw a ł historyk. P a trzyli, czy uchylą się okiennice. Z ab iegli od kuchni. W re s zc ie o którejś godzinie służący, ze w spółczu ciem p rzyglą dający się studentom, rze k ł: „te ra z można, um ył się w łaśnie,.,,“ Żerom ski w szed ł do pokoju, długo czekał,
,,To pan, a to się panow ie pośpieszyli, D użo tego
w yszło. T kaligrafia piękna, w yraźna. Co ja panom
jestem dłużny? Ile panow ie żą d a cie“ ?
— ,,Jaknajw iecej, panie profesorze. C zterech nas
pisało ty le n o c y !" G łu chy głos Żerom skiego zała
m ał się.
H istory k w stał i p rzeszedł do sąsiedniego pokoju. W yniósł,., pięć rubli, Żerom ski oniem iał. M yślał, że będzie dw adzieścia pięć. A le cena nie była u m ów io na. Z łapał za czapkę i co tchu w ylecia ł. Za brama czek a ło b ra ctw o głodom orów . P o b ieg li do H eneberga, „G d y b y ś cie w ied zieli, jak nam sm akow ała kaw a. Dziś po dwudziestu latach czuję, jak mi te ciep łe delicje sp ły w a ły do żołądka, I cheb jedliśm y z masłem od ty lu tygod ni po raz p ierw szy...“
Fabryka, opisana w „Lu dziach B ezdom nych“
istniała rze czy w iś cie p rzy ulicv Krochm alnej. B yła to fa b ryk a tytuniu Briinna. W Zurychu b y w a ł Żerom sk1 w kolonji m łodych em igrantów , chodził na ich obcho dy, odrabiał listop ad ow e i styczn iow e powstania, a tak że różne roczn ice socjalistyczne W id y w a ł Ju
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
dym ów i w id ział p ra w d ziw ych robotników . P ew n eg o dnia o d w ied ził go robotnik, k tó reg o znał w W a rs z a w ie. „U ciek łem , ale muszę w am p ow ied zieć, jak u ciek
łem z cytadeli. Zostałem agentem ochrany“ . — C o? — zap vtał p rzera żon y Żeromski.
— T ak — od rzek ł robotnik, i spuścił oczy, k tóre m głą zachodzić zaczęły. (K a zim ierz P ie tk ie w ic z opi sał te spraw y w broszurze, w ydan ej św ieżo staraniem Z w iązku b. W ię ź n ió w Polityczn ych .)
I op ow iedział, jak go zachęcano długo, aby został agentem . „B ęd zie sz m iał utrzym anie a jak nie pój
dziesz na służbę do nas — zginiesz w w ięzien iu .
„Pom yślałem sobie, że w ezm ę p ierw szą pensję i u ciek n ę". T a k się stało. „N ik o g o nie w ydałem . O p ow ia d a łem różne bzdurstwa, D ali mi 35 rubi na pierw szego i prosto od nich u ciekłem do Będzina, a z Będzina zieloną granicą do S zw a jca rji".
Z tych oto dośw iadczeń ż yc io w yc h — w yrosła ta pow ieść przecudna, k tóra nazaw sze zostanie w do robku literackim P. P, S. N ie w yd ała jej partja, nie układał jej członek C entralnego K om itetu R o b otn i
czego, — mimo to była to nasza pow ieść. P o raz
p ie rw s zy w ch od ził do literatu ry R ob otn ik polski, z je go troską, z jego bólem , z jego tęsknotą, z jego rew o lueją społeczną.
Tu, w „Ludziach B ezdom nych" w yra stał z ziem i
ojczystej, z piasków m azow ieckich , z suteryn w a r
szawskich n ow y typ polski: zorganizow any, m ocarny typ n ow ego Polaka, N ie szlachcic i nie chłop, b ez pa m ięci już n aw et o ziemi, dziś tu, jutro w Szw ajcarji
—
24
—Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
25
-albo w A m e r y c e („B essem er jest w s z ę d z ie “ — c z y ta m y w „Lu dziach B ezdom nych“ ) natura mocna, zw arta w sobie. Zaczyn a się n ow y rozd ział d ziejó w polskiej duszy zbiorow ej.
I doktór .Judym, k tó ry nie zna ani ojca, ani m at ki, k tó ry odtrąca przecudną Joasię (tak piękną jak
M adzia Prusa, ty lk o inną), Judym, k tó ry musi być
sam, za jedyną p rzy ja ciółk ę mając „sosnę rozd a rtą “ ,
w litym piasku kopalni kędyś m iędzy Sosnowcem ,
a B ędzinem — pop row ad zi ten n ow y typ Polaka, n ę dzarza jako jednostkę, m ocarza, jako zbiorow ość spo łeczną
III.
W r, 1901 założyliśm y w kilku (K rzy w ic k i, Sta
nisław Stem pow ski i ja przy w spółu dziale naj
zacniejszego w yd a w cy , Leona N iem ysk iego) — ty
godnik „naukow y, sp ołeczn y i lite ra c k i“ — „O g n iw o “ . N ik t dziś nie u w ierzy, co to zn aczyło podów czas za ło żyć tygodnik p o stęp o w y! Ile trzeb a się b y ło napłacić—
ła p ó w e k ! Jakich trzeb a b y ło szukać w W a rsza w ie
i w Petersburgu p ro tek to ró w ! Jak trzeba b yło co t y godnia drżeć zali w ydan o numer. Cenzura zjadała po ło w ę tekstu, tak, iż zamiast dwu tys ięc y w ierszy, trzeb a b y ło składać trzy tysiące! T rz e b a b y ło o k ażdy artyku ł staczać w alk i bohaterskie z cenzoram i. B e z cenna była w tym w zg lę d zie pom oc Leon a N iem y sk ie go, G dybym m iał pieniądze, w yd ałbym zbiór artyku łów , k tóre padły z ręk i cen zorów ,tych naw et, k t ó rych opłacaliśm y. O p o w ied ziałb ym historję w ydania
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
pierw szego tomu ,,P ra w a K on stytu cyjn ego“ Esmeina, książki spokojnej i um iarkow anej! , O g n iw o “ b yło t y godnikiem , w yd aw an ym p rzez — socjalistów . N ie k ie dy zbiera ł się w red ak cji sztab P, P. S, U rzęd ow aliśm y po czątk ow o na Ż óraw iej, później na Powiślu, na L i pow ej. Stempowsk? i ja m ieszkaliśm y w tym samym domu, w którym znajdow ała się redakcja. Dom ten b ył w łasnością w yd a w cy , N ie+vlko z w yd aw cą , ale z ca łą jego rodziną n a w ią zały się z natury r z e c z y stosun ki bardzo bliskie, W rew olu cji 1905 i 1096 roku s t o sunki te nabrały charakteru sam arytańskiego. Zanim jednak w ybuchła R ew o lu cja — redakcja była kuźnią
najróżnorodniejszych pom ysłów P, P. S. B y w a li tu
w szyscy, pom iędzy jednem w ięzien iem a drugiem,
pom iędzy jedną a drugą u cieczką za kordon. B y w a ł i Stefan Żeromski, k tóry u trzym yw ał bliskie stosunki z niektórym i pepeesow cam i, b y ł blisko zap rzyjaźn io ny ze Stanisław em Stem pow skim i M arją P a s z k o w ską (Gintrą), Zapadał często na zdrowiu, p rzeb yw a ł
m iesiącam i w Zakopanem , ale duszą i sercem był
z nami. P isał podów czas ..P op ioły“ , o k tórych A n d rzej Strug (Tadeusz G a łec k i) zam ieścił w ,,O gn iw ie“ en tuzjastyczny artykuł.
P e w n e g o dnia w pierw szym m iesiącu istnie
nia pisma w tym czasow ej red ak cji na H ożej
pod nr. 36 k ie d y w jednym pokoju m ieściła
się redakcja i adm inistracja pisma, zgłosił się
Żeromski, prosząc o zajęcie się broszurą Sta
nisława W itk ie w ic z a o stosunkach zakopiańskich
„B a g n o“ . K ie d v in d ziej op ow iadał o spotkaniach
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
27
-z W yspiańskim . Z aw sze b y ł pełen pom ysłów , obu
rzenia na w szystk o co carat czynił P olsce i socja listom polskim. Entuzjastycznie śledził rozw ój w ojny rosyjsko-japońskiej. P e w n eg o dnia przyniósł nam w ia domość o pew n ym d y rek to rze kom ory celnej w Sos nowcu, k tó ry m iał m ów ić, że nie czytu je gazet, tylk o
przygląda się... Polakom . „G d y w ych od zę rano na
dw orzec, patrzę: P o la c y śmieją się, źle — z nami. P o la cy smutni, znaczy w ygraliśm y jakąś b itw ę “ . Zbroi ny protest na placu G rzybow skim , w listopadzie 1904 r. p rzec iw k o brance, u czyn ił na Żerom skim głębok ie w rażen ie. R o zp łom ien ił jego w yobraźn ię (zdaje mi się, że p rzeb y w a ł podów czas w N a łę c zo w ie ).
Pani H, W , w spom inała w „R o b o tn ik u “ o U n i
w e rsy tecie Ludow ym , założonym w Lublinie i N a łę czow ie. K to inny wspom niał o dmach listopadow ych, o nadaniu tak zw anej Konstytucji. Poch od y n a łę czo w skie olbrzym ie, w spaniałe — to b y ło d zieło ,,tow. Ja ku ba“ — nie w iem , czy chciałby, aby w ym ieniać je go nazwisko, — do k tóreg o p racy p rzy łą czy ł się Ż e romski. P ro w a d zili w e dwu ten olbrzym i pochód ch ło p ó w polskich ku szlakom W oln ości, W y d o b y li z m a sy obrzym ią m oc entuzjazmu, którą trzeb a było w c ie lić w jakiś ż y w y organizm i czuwać, aby się nie zm ar
now ała. M om en ty społeczne ruchu rew olu cyjn ego
zn ala zły ujście sw oje wr utopjach społeczno- agrarnych Bodzanty, w „D ziejach G rzech u “ i w „S ło w ie o Ban-
d o sie“ . W ie le czy ta ł Ż, w tych czasach z zakresu
socjalnej rew olu cji. W iadom o, że Rosja paliła się ca ła w olbrzym im , dziejow ym p ożarze „Z iem i i W o li“
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
28
—(na pierw szem mieiscu ,,Z iem ia “ , nie „W o ln o ś ć “ !). Z a ło ży ł U n iw e rsy te t Ludow y, do k tóreg o sprow adzał prelegen tów zew sząd. K tó ż b y od m ów ił w ołaniu w ie l kiego pisarza? Jeździła ted y do N a łę c zo w a cała lew a literack a W a rszaw a, P e w n eg o dnia— 30 k w ietn ia (pa
miętam, b yło to w przededniu pierw szego maja) zna
lazłem się i ja w ob ec audytorjum nałęczow skiego.
Pam iętam : olbrzym ia zielona, u jakiegoś pagórka, po lana, w o z y chłopskie w około, tłum olbrzym i od św ięt nie ubranych w łościan, cały lu dow y N ałęczów , w szy stka inteligen cja m iejscow a w kom plecie (Żeromscy, dr. R u dzcy — P rzem y sła w i Julja, G ustaw D aniłow ski z żoną i w ielu innych). O d czyt trw a ł długo, p o w ietrze i krajobraz usposabiały mnie dobrze, audytorjum bar dzo w d zięczn e — rozrzew n iło. W ie c z ó r już zapadł
pow ied ziałem : dosyć. Słuchacze w oła li: jeszcze!
D eszcz zaczą ł padać: tłum aczyłem , że natura sama
chce, abyśm y skończyli. Żerom ski bardzo r o z rz e w
niony, zaczą ł mnie nam awiać, aby pójść w gorę do
stodoły (bez ścian): to nasza A k a d em ja ! — m ów ii.
M ó w iłe m ted y i pod dachem, tłum acząc szeroko,
m ożliw ie popularnie, obrazow o, po chłopsku, bardzc pow ażn ie i bardzo serdecznie, jakem się nauczył, dłu gie lata spędzając na w si w daw niejszym okresie ż y
cia i działając śród w łościan razem z „en d ek iem .
doktorem Leonem Rutkow skim , najzacniejszym z lu
dzi, najbliższym przyjacielem ..,] Zm rok zapadł, nie
b yło św iatła, b y ł tłum olbrzym i i dw ie pary rozża rzonych oczu ś w iec iły niby św iętojańskie robaczki — b y ły to oczy, poprostu w izjon ersk ie jakiegoś
starsze-Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
29
-go brodate-go chłopa i oczy Żerom skie-go, M ó w iłe m o— W oln ości, o praw ach obyw atelskich, ale tak że i o —
obowiązkach.,. N ie m ogę b ez rozrzew n ien ia czasów
tych wspom inać i raz po raz muszę pióro odkładać,,.
Z e stodoły na górze zeszliśm y śpiew ając. Co
ch w ila ktoś dochodził do mnie i ob ejm ow ał mnie. P o chód doszedł do Zakładu, Tam , zdaje mi się, przed d o mem lekarza, późniejszego posła en deckiego — śpie w aliśm y znowu i na żądanie d-ra R u dzk iego m ów iłem jeszcze o ,,Pierw szvm M a ja ". Potem jak m ów i pani H. W ., zaczęto mnie podrzucać w górę. C zyn iły to dłonie mocne, zgrubiałe z pracy, w yd a w a ło mi się, że to A n io ło w ie unoszą mnie w górę *),
W ie c zo re m była herbata w domu Żeromskich,
Gadaliśm y późno w noc. D ob rze po półn ocy — od jeż dżałem do W a rsza w y . P r z e z całą drogę do dw orca ikilka k ilo m e tró w ) żegnano m nie: w szęd zie stały g ro
m adki w łościan i w zn osiły m nogie i ch w ytające za
serce ok rzyki. T o b y ło d zieło państwa D aniłow skich, P o te m p rzy szły cię żk ie dni próby, w ięzienia, tri
um fy reakcji, szubienice, procesy sądowe, zesłania.
P rz y s z e d ł rozłam w partji **), P rzy szło tułactw o.
Spotkałem, się z Żerom skim — w Paryżu.
* ) E n t u z j a z m n a ł ę c z o w s k i b y ł w t e d y c a ł y p r z y n a s i a d w o k a t S u l i g o w s k i s k a r ż y ł s ię w W a r s z a w i e , ż e z p o w o d u m o j e g o o d c z y t u n ie b y ł o w Z a k ł a d z i e k o l a c j i na c z a s , b o c a ł a s łu ż b a b y ł a n a o d c z y c i e s oc ja lis ty . * * ) T o w . P e r l p a m i ę t a , ż e Ż e r o m s k i b y ł o b e c n y , j a k o g o ś ć , na z e b r a n i u w K r a k o w i e , n a k t ó r e m . p o z j e ź d z i e r o z ł a m o w y m w W i e d n i u , u t w o r z y ł a s ię „ F r a k c j a R e w o l u c y j n a P. P. S . “ . Z e b r a n i e to o d b y ł o s ię w r e d a k c j i „ T r y b i m y ” . Ż e r o m s k i e g o p r z y p r o w a d z i ł r e d a k t o r „ T r y b u n y ” , f lr t u r Śli w iń s k i.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
30
—ÏV .
W P a ryżu Żerom ski p rzeb yw a ł rok czy dwa, p rę dze) dw a lata. T a k się złożyło, źe w tym samym roku zbiegła się do Paryża cała literatura polska. Żeromski, Sieroszew ski, Strug, A rtu r G órski, A n to n i Lange.., W s zy s c y m ieszkali na lew y m brzegu Sekw any, w ok o licach M ontparnasse'u. Zbieraliśm y się w mieszkaniu Struga, gdzie odbyw aliśm y nam iętne dyskusje literae- ko-p olityczn o-sp ołeczn e Potem p ow stał klub literac- ko-artystvczn y, k tó ry m iał sw ój w łasny domek. Z o r ganizow aliśm y obiad literack i i jeden w ystęp zb io ro w y, którem u p rzew o d n iczył W ła d y s ła w M ic k ie w icz. Żerom ski b y ł w szędzie, pom agał w iązać pierzchająca od lada pow iew u , chorą na „in d yw idu alistyczn ość" brać artystyczna. M y ś la ł też o sobie, sw oje) tw ó r czości: ch odził w ie le po Paryżu, c z y ta ł i u czył się.
R o z w ie ra ł się przed nim n ow y świat, k tórego nie
znał. P rosił raz, abym go zap row a d ził do parlamentu. B ył bardzo w zru szony w idok iem tej pięknej Izb y P ra w od a w czej, N abożnie przyglą d a ł się trybunie, z k tórej
tylu przem a w ia ło w ielkich m ężó w stanu. Staremu
woźnem u k a zał opow iadać o G am becie, Z ap ełn iały się p o w oli stalle i w oźny, wskazując grubym palcem , p o uczał, jak się nazyw a poseł, w ch od zą cy na salę. ,,M on sieur Jaurès“ — zaw o ła ł w oźn y. Żerom ski ścisnął mnie za rękę. Jaurès, czy słyszał nazw isko swoje, czy też z p rzy zw y cza jen ia spojrzał w naszą stronę i przy w ita ł się, ,,To musi być dziw nie dobry c z ło w ie k !“ — szepnął Żerom ski, Jaurès zaczą ł ożyw ion ą prow adzić
rozm o w ę z otaczającym i go posłami, Żerom ski
nie
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—s lP 1
—
spuszczał oka z w ie lk ie g o socjalisty, z najw iększego m ów cy, z w ielk iego , naprawdę, Francuza, Z a c zę ło się posiedzenie, zaczą ł się z w y k ły zgiełk, hałasy, za częło w zb iera ć m orze nam iętności to od tej prawej, to od
le w e j strony Izb y. „J a k oni mogą p racow ać głow ą
w takim zgiełk u ? — szepnął zd en erw o w a n y Żeromski. M n ie już głow a b o li!“ Jednak przesiedzieliśm y na m iejscach sw oich ze d w ie godziny. Żerom ski był bar dzo poruszony. N ie orjen tow a ł się w obrazie, k tóry poraź p ierw szy w id ział. P o d ziw ia ł Brianda. „S k ąd ten c z ło w ie k ma ty le w sobie spokoju. W s zy s c y krzyczą na niego. K a ż d y mu w ym yśla, a on siedzi i uśmiecha się. P e w n ie m yśli o czem innem “ ,,,
— N ie, uważa, zau w ażyliście, że odpow iada
i często śmiech w yw ołu je,
— Ta k , prawda, zau w ażyłem . A le to w szystko
bardzo dziw ne. Jabym nie m ógł być posłem.
Z ajm ow ał Żerom skiego n ietylk o parlam entaryzm , zajm ow ał go przedews/.ystkiem — syndykalizm fran cuski, P rz e c z y ta ł k ilk a książek, w ie le rozm a w iał na ten tem at z doktorem Józefem Zielińskim i doktorow ą Izą Zielińską, ch odził po zebraniach robotniczych p ol skich i francuskich. P rzy glą d a ł się ludziom i ich spra wom , ich nieskończonym kłótniom , w yklinaniom bur- żuazji, polityki, nav/et socjalizmu. Pam iętam jedno ta k ie zebranie polskie, zw ołan e p rzez anarchizujących P o la k ó w w celu „n apiętn ow a n ia “ Biura Pośrednictw a Pra cy, prow a d zon ego p rzez tow . H ieronim kę, b ezin teresow n ego, dręczon ego b ez litości p rzez szukają cych p ra cy i w ieczn ie niezadow olon ych robotn ik ów !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
32
—Z rozp aczon y i zniechęcony — Żerom ski w y s ze d ł ze zgrom adzenia przed północą P ó źn ie ’ opisał te p rz e życia w „ W a lc e z Szatanem “ , Późn iej też napisał b r o szurę o „Ś w iec ie P r a c y “ , nawianą na ru b ieży W ojny św ia tow ej i Pokoju p rzez w spom nienia paryskie.
W ostatnim roku pobytu Żerom skiego w P a ry ża zd a rzył się w ypadek, w k tórym „Ż erom ski-społecz- nik“ odgrał bardzo w yb itn ą rolę. P e w n eg o dnia zgłosił się do mnie z tow . Strugiem i żądał in terw en cji m ojej w tak zw anej spraw ie M achajskiego, T e n stary k o le
ga gim nazjalny „W a c ła w S tan isław “ , o którym tak
pięknie pisał następnie w e wspom nieniach życia
szkolnego, ch w ycon y na granicy przy p rzew ożen iu
o d e z w y partyjnej na 3 maja 1891 oku, zesłany na
Sibir, — stał się na S yb erji anarchistą, zu
pełn ie d zik iego rodzaju, w rogiem inteligencji, w rogiem socjalizmu. B y ł to fanatyk, jednostronny i w jedno-
stronności b ezw zględ n y. B ył też samoukiem, który
w y k szta łcen ie p olityczn e i społeczne z a w d zięc za ł bi- bljotekom w ięziennym , o w ąskim bardzo horyzoncie,
rozumując bez p ersp e k ty w y historycznej, naiwny
i u praszczający sobie rozum ow anie. Pisał broszury ro syjskie, stw o rzy ł ruch rob otn iczy anarchistyczny, anti- inteligen cki. U c ie k ł z Syberji, zam ieszkał w Z ak op a nem i tam w n et k o ło jego im ienia u tw orzy ła się le genda, a k o ło osoby — grupa m łodych zapaleńców . W tym czasie b y ł zam ach na m iejscow ego bankiera i aresztow ano kilku podejrzanych o zamach em igran tów , P a d ł ofiarą podejrzeń i M achajski. N ieostrożna list zam ieszk ałego w P aryżu literata m iał posłużyć za
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
33
-p o w ó d do aresztow an ia M achajskiego. Jednak w y puszczono go na w olność, spraw a została przerw ana, czy umorzona, zebrano fundusz, k tóry u m ożliw ił M, pracę w „B ib ljo tec e P o ls k ie j“ w Paryżu. M . przyjech ał do P a ry ża i zaczą ł dom agać się satysfakcji.
I Żerom ski z w ró c ił się do mnie, abym przekonał o w e g o n ieostrożn ego literata, że n ależy się od niegc satysfakcja czło w ie k o w i, tak bardzo na honorze do tkniętemu.
Sp raw a była trudna. P rzek on a ć? Jak uczynić,
aby lite ra t dał satysfakcję.
N a domiar złego ,,ok azało się“ , że w kochanym P aryżu są „m a c h a jczyc y “ i jeden z nich m iał grozić, że czek a u w ylo tu ulicy, na której literat m ieszkał, z brauningiem (pew n ie nienabitym ) w kieszeni, aby li terata ,,zro b ić“ ... Poszliśm y ted y w trójkę i odbyliśm y długą, trudną dyskusję. B yło już po północy, gdy była skończona. L itera t bronił się długo, argum enty zbijał argumentami, odruchem serca a najczęściej, po lit e
racku, obrazem... K łóciliśm y się mocno. W re s zc ie
z w y c ię ż y ła „d o b ra w o la “ ,
Żerom ski m ów ił najmniej — słuchał uważnie,
rzucając surow e spojrzenia w m ów iących. Chwilam i
w idać b yło zn iech ęcen ie w jego oczech. K iedyśm y
w re szcie w yszli, zafundow ał mi filiżan k ę czek ola d y w kaw iarn i na u licy D en fert-R ocherau, m ów iąc, źe „ to honorarjum “ . P rzy szed ł nazajutrz i kilk a godzin spędziliśm y na rozm o w ie o tej za w iłe j spraw ie, K ie d y w y je żd ża ł z Paryża, prosił, aby op iek ow a ć się M a- chajskim. N ik t się nim nie m ógł op iekow ać. N ik t nie
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
34
-w iedział, gdzie m ieszka. P ra co -w a ł -w B ib ljotece P o l skiej, pobierając pięćdziesiąt fran ków za dw ie g od zi ny dziennie. W B ibljotece odpow iadał tylk o na za p y tania. W, r. 1917 po R ew o lu cji odjechał na statku, k tó ry K iereń sk i przysłał po em igrantów . Z ginął podobno w odm ętach b o lszew ick iej tragedji.
W „U ro d z ie Ż y cia “ , w „ W a lc e z Szatanem “ zna leźć można odbicie paryskich p rzeży ć „socjaln ych “ .
V.
P o raz ostatni przed w ojną w idziałem Żerom skie go w Zakopanem w r, 1913, P o w ojnie — w W a rs z a w ie, u znajom ych na O kólniku i w cukierni „S z w a j
carskie] na w iosnę 1920 r. W y jeżd ża łem do P a ryża
w jakiejś spraw ie publicznej i m ów iliśm y całą godzinę o Paryżu, „Ja.kżebym chciał znowu do P a ry ża poje ch ać!“ — m ó w ił 'i zaczą ł wspominać, pytać o wojnę,
0 Reim s i Verdun, o ulicę D en fert-R och erau i u li
cę Ernest Cresson, „B y łem nieraz w mieszkaniu w a-
szem, m ieszka tam obecnie p rofesor Sorbony, moj
znajomy. M ó w iłe m mu k to b y ł jego poprzednikiem
1 przyrzek łem , że was zapoznam. T o cie k a w y F ran cuz: m ów i n aw et po w ęgiersk u “ ,..
Pisano w ie le o Żeromskim, N apiszą w ięce j jesz cze. K ie d y opadną dym y kadzideł, zacznie się praca krytyczn a, Pow stan ie cała literatu ra rozp raw o Ż e romskim. P ro fes o ro w ie u n iw ersytetó w będą zadaw ali studentom tem aty do opracow ań: „Ż erom sk i a język
polski , „Ż erom ski jako podróżnik „Żerom ski jako
utopista , „Ż erom sk i jako p o lity k “ , „Żerom ski jako
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
h istoryk ” , K o b ie ty Ż erom skiego” , Świat p ra cy u Że rom skiego i t d. i t, d. N iechaj nie zapomną nigdy
o p ra cow itości Żerom skiego, Żył lat sześćdziesiąt,
napisał tom ów czterd zieści— a ileż lat straw ił na cho robie, k tóra m e zna litości! A ile ż książek p rz e c zy ta ł? Z ali b y ł jeden dział w iedzy, do k tó reg o b y nie zag rza ł? jeden d zia ł techniki, k tó ry b y nie n ęcił c ie k a w ości cz ło w ie k a i w yob raźn i pisarza? M iłosnem spoj rzeniem ogarnął pejzaż kultury i pejzaż duszy lu dz
k ie j w szędzie, n iety lk o w P o lsce k oło góry Łysicy,
czy w N a łę c zo w ie , czy na k ie lec k ich polach, zroszo nych k rw ią pow stańców , czy pod Saragossą — w s z ę dzie, dokąd dotarło oko pielgrzym a. B y ł to czło w ie k b y w a ły „p o litro p o s” jak H om er m ów i o Odyseju.
C z y Żerom ski b v ł socjalistą? B ędą tacy, k tó rzy
p o w ied zą : „ n ie !” . Będą tacy, k tó rzy p o w ied zą „ o c z y w iście ta k !” . Znałem go socjalistą. B y ł napew no s o cjalistą gdy pisał „L u d zi B ezdom nych” , albo kreślił a rchitektu rę utopji agrarnci B odzanty. Jeżeli naw et później w ie lk i ten artysta odszedł od nas, — cóż to zn aczy? Dusza jego była z nami zaw sze. Jego ból spo łeczny, jego tęsknota, jego protest p rzec iw k o k rzy w -
zie b y ły zaw sze jednakie. Z n a lazły sw ój w yra z
w „P rzed w io ś n iu ” . K ie d y zbierano w W a rs z a w ie p o d pisy pod protest p rz e c iw k o w ie lk ie j k rzy w d zie, która nosiła na jesieni 1920 r. im ię „Ja b łon n y” — i je g 0 pod
pis znalał się na tym dokumencie, obok podpisów
S ieroszew skiego, Struga,. Ziem ieckiego, N ie d zia łk o w skiego, R y g ie r - N a łk ow sk iej (G orzech ow sk iej) i tyłu innych.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
36
-P o c h y liły się nad jego grobem nasze sztandary czerw on e. W W a rsza w ie, w Ł o d zi i w Radom iu orga nizacje robotn icze urządz;iią A k a d em je ku czci w ie l k iego pisarza. W Łod zi — olbrzym ia sala Filharm onii
nie m ogła pom ieścić tych, co hołd przyszli oddać
ostatni pam ięci autora ,.Ludzi B ezdom nych“ . I b yli
to socjaliści, partyjn icy — m e b y ły to piękne damy
z burżuazji, m arzące o m iłości w edłu g w zo
ró w boh aterek Żerom skiego... P o ło w a książek
Żerom skiego — to bibljoteka ośw ieconej klasy r o botniczej, D zw on nik dzw oni w w ie lk i śp iżow y dzw on S U M IE N IA — to Judym, D zw on nik dzw oni w w ie lk i dzw on W O L N O Ś C I— to „S en o S zp a d zie“ . D zw on nik dzw oni w w ie lk i dzw on S P R A W IE D L IW O Ś C I S P O Ł E C Z N E J — to „R z e c z o B andosie", to „P rz e d w io ś
n ie“ k rz y w d y i szklanych domów...
K lasa robotnicza nie zapomni. S tw o rzy sw oją l e gendę Żerom skiego. W ie rn a jest R z e k a — w d z ię c z ności „Ś w iata P r a c y “ ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
w r a z » Szkoła Pedagogiczna w Kielcach b i b l i o t e k a