Notkowski, Andrzej
"Prasa Kielecczyzny : tradycje i
współczesność", Mieczysław
Adamczyk, Warszawa 1987 :
[recenzja]
Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 28/4, 125-138
R E C E N Z J E
I
O M Ó W I E N I A
K w artalnik Historii Prasy Polskiej XXVIII 4 PL ISSN 0137-2998
Prasa i radio na Pomorzu i K u jaw ach 1945— 1985. M ateriały z sesji zorganizo w an ej p rze z Zarząd Oddziału Stow arzyszenia Dziennikarzy P R L w Bydgoszczy,
Bydgoszcz 1988, ss.. 94.
Publikacja jest plonem sesji zorganizowanej w styczniu 198S r., a zatytułow anej „40 lat prasy i radia na Pomorzu i K ujaw ach”. Składa się z dwu części: pierwsza zawiera referaty i kom unikaty, druga — głosy w dyskusji. R eferentów było dzie w ięciu. Zefiryn Jędrzyński om awiał dzieje „Gazety Pom orskiej” i jej poprzedni czek, Zdzisław Urbanek przedstaw ił krótką historię radiofonii bydgoskiej, Zdzi sław Jastrzębski przypomniał w ydaw any w Bydgoszczy „Ilustrowany Kurier Polski”, a Andrzej B iałoszycki „Dziennik W ieczorny”. O toruńskich „Nowościach” mó w ił Henryk Rozwadowski, o· „Arkonie”, m iesięczniku poświęconym kulturze i sztu ce — Marian Turwid, o tygodniku „K ujawy” — Stan isław Białow ąs. W ypowiedź Stefana R okickiego dotyczyła bydgoskich „Profilów”, zaś Jan G órec-Rosiński na w iązał do tekstu Mariana Turwida, przedstawiając historię czasopiśm iennictwa spo łeczno-kulturalnego w Bydgoszczy.
W szystkie te teksty mają w jakim ś stopniu charakter w spom nieniow y. Ich auto rami są bowiem byli lub aktualni redaktorzy naczelni w ym ienionych wyżej pism bądź ludzie ze ścisłego· redakcyjnego kierownictwa. Swego rodzaju „szperaniem w kufrze pam ięci” są także w ypow iedzi dyskutantów. Zawierają w iele cennych uzu pełnień do kom unikatów i referatów. Sporo też w nich reflek sji ogólniejszej natury. W cíbu częściach publikacji znalazło· się dużo· nazw isk i tytu łów pism. Szkoda, iż przy opracowywaniu w szystkich w ypow iedzi do druku n ie pom yślano o indeksie tytu łów i osób.
Teksty referatów i kom unikatów z reguły są bardzo krótkie. Trochę dziwi ta la pidarność w środowisku, które nie należy do m ałom ównych. Jeśli już zdecydowa no się na nadanie sesji charakteru wspom nieniowego, należało wykorzystać m o m ent i w ysupłać z ludzkiej pam ięci jak najw ięcej informacji. Można było nato m iast zrezygnować z tych fragm entów , które m ają coś z bieżących „m anifestów ” programowych, z całą słow ną otoczką o powinnościach i służebnej roli prasy i dzien nikarza.
U rszu la J a k u b o w s k a
M ieczysław A d a m c z y k , Prasa Kielecczyzn y. Tradycje i współczesność, War szawa 1987, ss. 410 + 19.
Czterysta osiem dziesiąt cztery pisma, cztery, jakże odm ienne od siebie, epoki dziejów narodowych —· oto jak w najw iększym skrócie przedstawić można zaw ar tość książki M ieczysława Adam czyka. Praca ta, będąca podsum owaniem dotych
czasowych badań autora nad prasą na K ielecczyźnie, jest bodaj pierwszą opubliko waną po 1945 r. tak dogłębną syntezą historii czasopiśm iennictwa konkretnego re gionu kraju.
Autor, zauważm y na wstępie, podjął się niełatw ego zadania. Literatura p ośw ię cona prasie ziem i kielecko-radom skiej, w yjąw szy czasy okupacji hitlerow skiej i Pol sk i Ludowej, jest mniej niż skąpa. N ie istnieje też pełna bibliografia czasopiśm ien nictw a Kielecczyzny. A z drugiej strony, w ystępują duże luki w zasobach biblio tecznych, rozproszonych zresztą po różnych książnicach. Miał w ięc autor do poko nania znaczne trudności, już naw et z samym odtworzeniem dorobku edytorskiego regionu.
W takiej sytuacji zasadniczą podstawą źródłową pracy M. Adamczyka sitać się m usiały m ateriały archiwalne. Autor objął badaniami imponującą liczbę pięćdzie sięciu jeden kolekcji przechow ywanych w trzynastu archiwach w Warszawie, K iel cach i Radomiu — akta carskiej i polskiej adm inistracji państw owej, cyw ilnych i w ojskow ych agend ruchu oporu z lat 1939—1945, powojennych instancji PPR i PZPR, urzędów cenzorskich oraz instytucji kościelnych. Uzupełnił to jeszcze po nad pięćdziesięciom a zebranym i przez siebie relacjam i dziennikarzy pracujących w prasie K ielecczyzny, a także skrupulatną lekturą w szystkich głów nych pism lo kalnych.
Ów trud przyniósł poważne i ze w szech miar godne uznania w yniki. Prezentu jąc je, chciałbym się skupić na czasach m iędzywojennej Rzeczypospolitej. Odpo w iedni rozdział, drugi w kolejności, poprzedził autor panoramą czasopiśm iennictwa K ieleczyzny sprzed 1918 r. Z ustaleń tej części książki w ynika, że ruch w ydaw niczy w regionie rozw ijał się w tedy zgodnie z ogólnym i tendencjam i charakterystycznym i dla całej polskiej prasy prowincjonalnej w Kongresówce. W poszczególnych podroz działach (początki prasy kieleckiej, lata rew olucji 1905—1907 i czasy porew olucyjne, I wojna św iatowa) autor ukazał liczebność lokalnego czasopiśm iennictwa, przed staw ił zm ieniające się warunki polityczno-prawne działalności edytorskiej, podał głów ne czynniki określające zasięg społeczny prasy (nakłady, obszar kolportażu, środowisko czytelnicze) oraz om ówił — według orientacji ideowej — w ażniejsze pisma. Ten schem at konstrukcyjny utrzym any został rów nież w dalszych partiach książki.
Zasygnalizuję tylko, bez wchodzenia w detale, kilka w ątpliw ości, które nasunąć się mogą jednak w związku z rozdziałem pierwszym książki. Tak w ięc, czy rzeczy w iście z uw agi na „m iejscową” tem atykę „oddziaływanie prasy regionalnej jest w ię ksze niż centralnej, kolportowanej na danym terenie” (s. 8)? Pisma prowincjonalne i „centralne” pełnią w szelako odmienne funkcje i jedne pod pewnym i, w ielce istot nymi, w zględam i — np. informacja lokalna czy przenoszenie do m niejszych ośrodków „nowinek” kulturalno-obyczajow ych — drugich zastąpić nie mogą. Ponadto przy polskiej specyfice doby zaborów — z jej całym policentryzm em i dalekimi, „obcymi” stolicam i w głębi rozbiorczych monarchii — pojęcie prasy „centralnej” jest nader relatyw ne.
Odnieść też można w rażenie, jakby autor pom niejszał rolę pierwocin praso w ych na K ielecczyźnie, tj. periodyków urzędowych z pierwszej połowy X IX w. (s. 26—28). W tym sam ym m iejscu chyba również m inim alizuje stopień przygotowa nia ów czesnego społeczeństw a ziem i kielecko-radom skiej „do korzystania z prasy i w spółuczestnictw a w jej redagow aniu”. Inaczej przecież rzecz w yglądała w przy padku „prostaczej rzeszy” m ieszkańców regionu, a inaczej w przypadku tam tejszych elit kulturalnych. O słabym tętnie lokalnego ruchu w ydaw niczego decydowały po nadto w w ielkiej m ierze ograniczenia cenzorskie, w epoce m ikołajow skiej surowsze naw et jeszcze niż po powstaniu styczniowym .
D yskusyjne w ydaje się także w iązanie szybkiego rozwoju czasopiśm iennictwa prow incjonalnego w K rólestw ie Polskim (m.in. na Kielecczyźnie) podczas rew olu
R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA
127
cji 1905— 1907 r. z techniczną niezdolnością prasy w arszaw skiej do zaspokojenia po pytu czytelniczego·, spotęgowanego przez burzliwe w ypadki polityczne (s. 37). War szawskie oficyny b yły w tedy bowiem na ogół przygotowane do zwiększenia produk cji, a tłoczone w nich pisma, zwłaszcza codzienne i tygodniowe, na prowincję na pływ ały szeroką falą К
Warto byłoby w reszcie silniej zaakcentować niezm ierzone i najróżnorodniejsze trudności m ateriałow o-techniczne, z którymi zmagać się m usiała prasa lokalna Kró lestw a podczas I w ojny św iatow ej (s. 49). To głów nie one, a n ie tyle „zmieniająca
się sytuacja w ojenna i polaryzacja społeczna” (s. 51), decydowały o małej żywotności ówczesnych w ydaw nictw , szczególnie nowo zakładanych 2.
W rozdziale poświęconym dwudziestoleciu m iędzywojennem u autor — w e w szyst kich zasadniczych ujęciach (liczba i ruch tytułów , w ysokość nakładów, typologia itp.) — ukazał rozwój ilościow y prasy kieleckiej na tle całości krajowego czasopiś m iennictwa prowincjonalnego oraz „geografię” polityczną m iejscowych wydaw nictw . Otrzymaliśm y w ten sposób pełny i w szechstronny w izerunek prasy na K ielecczyź n ie w okresie jej szczytowego rozkwitu (jeśli mierzyć to liczbą pism, ich zróżnico w aniem tem atycznym oraz rozm ieszczeniem terytorialnym — naw et w m ałych m ia steczkach). Na podstaw ie ustaleń M. Adam czyka stwierdzić można, iż czasopiśm ien nictw o K ielecczyzny w w iększości badanych cech, jak: mała stabilność wydaw nictw , stosunkowo niskie nakłady, niezbyt zróżnicowana specjalizacja tem atyczna, nie od biegało w tedy od tendencji typow ych dla całej (z w yjątkiem w ojew ództw zachodnich)
krajowej prasy prowincjonalnej. Różniło się natom iast słabą aktyw nością edytorską w latach 1918—1919 oraz nieprzerwanym wzrostem liczby pism w latach 1924— 1931.
Do dyskusji skłaniają też objaśnienia przebiegu kolejnych cyk li rozwojowych prasy na K ielecczyźnie w okresie m iędzyw ojennym (s. 58—61). Źródeł stagnacji, a potem pewnego spadku liczby pism w latach 1919—1923 upatryw ałbym nie tylko w czynnikach politycznych (region „przeżył fascynację niepodległościow o-legionow ą” w cześniej, podczas I w ojny św iatow ej), ale co najm niej na równi w powojennych problem ach społeczno-gospodarczych (powszechne zubożenie ludności» inflacja pie niądza, braki papieru i surow ców poligraficznych, dewastacja wyposażenia drukar ni itp.). Podobnie przy dynam icznym w zroście z lat 1927— 1931 — obok słusznie przez autora w skazanych przyczyn politycznych (oddziaływanie żyw ej na K ielecczyźnie tradycji legionow ej, szerokie poparcie dla stojącego u w ładzy Marszałka i jego obo zu, ofensyw a propagandowo-wydawnicza sanacji, inspirowana przez rząd tzw. akcja regionalistyczna) — uw zględniłbym także w pływ pom yślnej (do 1929 r.) koniunktu ry ekonomicznej.
Z kolei załamania rozwoju prasy w latach 1931-—1934 (a w łaściw ie 1932—1935) na pewno nie można tłum aczyć antyrządową, jak sugeruje autor, „reorientacją spo łeczeństw a kieleck iego po wyborach brzeskich” (s. 61). Już choćby dlatego, że na K ielecczyźnie n ie m iał w tedy m iejsca jakikolw iek zwrot w tym kierunku. Przeciw nie, jeżeli m ierzyć nastroje społeczne w ynikam i wyborów parlamentarnych, a i sa morządowych, to poparcie dla sanacji — bynajmniej n ie w ym uszone terrorem — stale tam rosło 3.
1 S. L e w a n d o w s k i , Poligrafia w arszaw ska 1870—1914, Warszawa 1982; Z. K m i e c i k , Prasa polska w rewolu cji 1905—1907, Warszawa 1980; „Echa Płockie i W łocław skie”, nr 79 z 21 IX (4 X) 1905.
2 Zob. np. J. S. Ż a k , Z moich w spom nień sprzed 25 lat. W łocławek w p ie r w
s z y m roku w o j n y św ia to w e j w dążeniu ku niepodległości, W łocławek 1939; R. W o j
d a 1 i ň s к i, „Głos Lubelski” podczas okupacji austriackiej (1915—1918). W sp o m
nienie, RHCzP, t. 14: 1975, z. 1.
8 S ta ty s ty k a w y b o r ó w do S ejm u i Senatu o dbytyc h w dniach 4 i 11 marca 1928 r., „Statystyka Polski”, t. 10, Warszawa 1930, s. X X X IV —X XXV II, tab. X,
N ajistotniejszym i bezpośrednim powodem regresu czasopiśm iennictwa K ielec czyzny w pierwszej połow ie lat trzydziestych był w ielk i kryzys, rujnujący — jak wiadom o — zw łaszcza prasę prowincjonalną. Na jego czyste ekonomiczne następstw a nakładała się świadom a akcja w ładz państwowych, które pogłębiały trudności w y daw nictw opozycyjnych, dokonując bezwzględnych konfiskat oraz podejm ując inne, nieraz bardzo w ym yślne, poczynania, dodatkowo podkopujące ich podstaw y m a terialne. W ten sposób w prasie antysanacyjnej dokonano ogromnych w yrw . Na K ielecczyźnie doprowadzono m.in. do upadku tam tejsze czołow e organy Narodowej Demokracji: dziennik „Słowo Radomskie i K ieleck ie” (1930) i tygodnik „Ojczyzna” (1931) oraz w yw ołano kilka przerw w druku socjalistycznego „2ycia Robotniczego” w Radomiu.
Kryzys, choć w m niejszym stopniu i w innym sensie, dawał się rów nież w e znaki prasie prorządowej. Władze państw ow e oraz instancje BBWR w obec zw iąza nych z n im i w ydaw n ictw ściśle przestrzegać zaczęły zasad rentowności, odpow iednie go poziomu publicystycznego i skuteczności propagandowej. Sporo pism n ie sp eł niających tych w ym ogów było zwijanych, jak np. codzienna „Opinia” w Kielcach (1931) i kontynuujący ją „Nowy Czas K ieleck i” (1934). Położenie prasy prorządowej kom plikow ały dodatkowo bezwład ogarniający terenow e ogniwa BBWR, a potem jego sam orozwiązanie w październiku 1935 r. Także i to spowodowało' likw idację pewnej liczby pism, m.in. dziennika „Ziemia Radomska” (1935). Owe ostatnie czyn
niki zupełnie zresztą uszły uwagi autora.. Sam kryzys natomiast· ■— wśród przy
czyn załam ania rozwoju prasy w latach 1932—1935 ■—■ potraktowany został przezeń jako zjaw isko drugorzędne (s. 61).
I odwrotnie — w yłącznie w sferze ekonom iki (pokryzysowa poprawa koniunk tury) autor w idzi źródła ożyw ienia ruchu w ydaw niczego w regionie w latach 1935—1936. N ie dostrzega zaś co najm niej tak samo doniosłych uwarunkowań poli tycznych: tarć i przetasowań w obozie rządzącym, antysanacyjnej ofensyw y opo zycji oraz kontruderzenia piłsudczyków. Na terenie kieleckim w ydarzenia te zao
w ocow ały m.in. powołaniem tygodnika Związku Zw iązków Zawodowych „Zew
Proletariatu”, codziennego „Robotnika Radom skiego” (odbitka centralnego organu PPS z Warszawy), endeckiego „Tygodnika K ieleckiego”, m utacji w arszawskiej „pra sy czerw onej”, i „Nowin Radom skich”, kontynuujących wspom nianą wyżej „Zie m ię Radomską”.
16 i 23 listopada 1930 roku, „Statystyka P olsk i”. Seria C, z. 4, Warszawa 1935, s.
X X —X XV, tab. VIII A i VIII B, s. X X X —X X X I, tab. X i XI; „Mały Rocznik Sta tystyczn y”, Warszawa 1939, s. 355, tab. 1; J. P i k a ł k i e w i c z , Przybliżone obli
czenia odsetka glosujących p r z y wyborach do S ejm u w 1935 r., „Ruch Prawniczy,
Ekonom iczny i Socjologiczny”, 1936, z. 1, s. 67—70; B. M o r k a , Nie z w y c ię s tw o
OZN, lecz klęska, „Czarno na białem ”, 1939, nr 2; W. J a k u b o w s k i , Bilans p o lityc zn y w y b o r ó w samorządowych, „Św iatło”, 1939, nr 6/7; A. Ł u c z a k , Samorząd terytorialn y w program ach i działalności str onnictw lu dow ych 1918—1939, W arszawa
1973, s. 350—351. O m otyw acjach i postawach społeczeństwa w wyborach 1930 i 1838 r. zob. np. A. A j n e n k i e l , P arlam e n taryzm II Rzeczypospolitej, Warsza w a 1975, s. 299,303—305, 383; t e n ż e , Polska po przewrocie m a jo w ym . Zarys d zie
j ó w politycznych Polski 1926—1939, Warszawa 1980, s. 207; J. B o r k o w s k i , Posta w a polityczna chłopów polskich w latach 1930—1935, W arszawa 1970, s. 9—46;
A. C h o j n o w s k i , Piłsu dczycy u w ładzy. Dzieje Bezpartyjn ego Bloku Współpracy
z Rządem, W rocław 1986, s. 165; A. G a r l i c k i , Od Brześcia do maja, Warszawa
.1986, s. 70—77; P. Z a r e m b a , Historia dwudziesto lecia (1918—1939). Do druku przygotował M. Łatyński, t. 2, Paryż 1981, s. 168, 271—273; J. Ż a r n o w s k i , S tru
ktu ra i podłoże społeczne obozu rządzącego w Polsce w latach 1926—1939, „Naj
nowsze Dzieje Polski. M ateriały i Studia z okresu 1914—1939”, t. 10: 1966, s. 74. 4 W. W ł a d y k a , K r e w na pie rw sz ej stronie. Sensacyjne dzienniki Drugiej
R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA
129
U schyłku m iędzywojnia, w latach 1937—1939, ruch w ydaw niczy na K ielecczyź- :nie uległ głębokiem u załamaniu, na skalę równą spadkowi liczby tytułów w drugiej połow ie w ielkiego kryzysu. W książce n ie odnajdujemy w szakże w yjaśnienia przy czyn tego zjaw iska (przynajmniej w 1937 r., dla 'którego istnieją w miarę kom plet ne dane) odbiegającego jeszcze naw et nieco in minus od ujem nych tendencji rozwo jowych charakterystycznych dla ogółu krajowej prasy lokalnej. Lata 1938— 1939 przyniosły zapew ne dalsze ograniczenie działalności edytorskiej na prowincji i Kie lecczyzna rów nież w tedy nie stanow iła wyjątku.
Regres ten, jak można przypuszczać, miał w dużej m ierze podłoże polityczne. W 1937 r. napór opozycji na rząd — w yjąw szy w ielki strajk chłopski — -nie przyj m ował tak gw ałtow nych i różnorodnych form ani nie objaw iał się w tak licznych przedsięw zięciach prasowych, jak w roku poprzednim. W latach zaś 1938— 1939, w o
bec narastania zagrożenia zewnętrznego· państwa, stopniow o w ygasał. Z k olei obóz sanacyjny, który ok. 1935 r. w dziedzinie prasy uzyskał w szędzie, poza W ielkopol ską i Pomorzem, wyraźną przewagę ilościową, w ostatnich latach przedwojennych także nie czynił na prowincji poważniejszych „inw estycji” wydawniczych.
Ponadto w okresie kryzysu prowincję zalewać zaczęły m utacje tanich informa- cyjno-sensacyjnych dzienników wielkom iejskich, z reguły zresztą prorządowych. Rozwielm ożniły się one przede w szystkim w łaśnie w Polsce Centralnej, gdzie w n ie których regionach, m. in. na Kielecczyźnie, m iejscowe sam odzielne pisma codzienne
w ogóle przestały istnieć. W obliczu konkurencji z ich strony, polegającej na prze chw ytyw aniu czytelników oraz zysków z ogłoszeń, przetrzebiona kryzysem i znacz nie słabsza „rodzima” prasa lokalna ■—· zarówno dzienniki, jak też periodyki o rzad szej częstotliw ości — po przejściowym ożyw ieniu w 1936 r.. okazała się niezdolna do trw alszej odbudowy. Tym bardziej że w eszły tu jeszcze w grę w skazane w yżej okoliczności polityczne. Nie od rzeczy byłoby rów nież wspom nieć o· rozpowszech nianiu się w Polsce w latach trzydziestych, głównie· w m iastach środkowej i za chodniej części kraju, tzw. kultury m asowej. Pod jej w pływ em m. in. w cień od chodził tradycyjny typ pisma lokalnego, o wyraźnie sprecyzowanej polityczno-spo łecznej lub kulturalno-ośw iatow ej tem atyce. W kilku m iejscach (np. s., 80—81, 89і— 90, 309) autor odnotowuje te zjaw iska, nie łącząc ich jednak z zagadnieniam i roz woju ilościow ego.
I tu dochodzimy do zagadnienia prasy „popularnej” lub lepiej — „populistycz
n e j ”, czyli w ielkom iejskich, wysokonakładow ych dzienników inform acyjno-sensacyj- nych, zwłaszcza z W arszawy i Łodzi, które w latach trzydziestych, poprzez swoje mutacje, całkow icie zaw ojow ały kielecko-radom ski rynek edytorski. Stały się one wtedy jedynym typem „w ytw arzanych” na m iejscu, choć tylko częściowo, pism ■codziennych. Autor — utartym śladem dawnych, a także i sporej grupy w spółcze
snych publicystów i badaczy — poprzestaje w szelako na stwierdzeniach, że pisma t e były dość poczytne w w ielu niew yrobionych politycznie i zacofanych środowiskach ówczesnej Kielecczyzny. N astawione głów n ie na zysk, tem atyką brukową trafiały do gustu niew ybrednych czytelników (s. 65, 81). Jakże w zględne są te określenia w obec przysięgłych klientów „prasy brukowej”: robotnika, rzem ieślnika, drobnego kupca, szeregowego biuralisty, nauczyciela z Kielc, Radomia, Ostrowca, Skarżyska, Wierzbnika czy Sandomierza. „Zacofani” i „niew ybredni” w porównaniu do cze go? W iejskiej kultury swoich ojców, z której dopiero co· w yszli bądź jeszcze jedną nogą w niej tkw ili?
To prawda, że wśród prasy „popularnej”, jak pisze W iesław Władyka, były „dzienniki taniej sensacji i korsarskich m anier” 4. Pod w zględem techniczno-dzien- nikarskim , społecznym i kulturalnym zrew olucjonizowała ona jednak i zdemokra tyzow ała ca łe czasopiśm iennictwo krajowe oraz odegrała istotną rolę w dokonują cych się w ów czas w Polsce przem ianach ośw iatow ych. Przecież to ow e „expressy” i „kuriery” rozfcrzewiały, też i na K ielecczyźnie, nowoczesną, populistyczną kulturę
masową. I co najważniejsze, także w m niejszych ośrodkach wzorcami cyw ilizacji w ielkom iejskiej ulicy i przem ysłu dotąd jeszcze w łaściw ie n ie tk n ięty ch 6. Czy za sługują one zatem na tak niską ocenę?
Odnotowując w ypieranie lokalnych dzienników przez m utacje w arszawskich i łódzkich w ydaw nictw inform acyjno-sensacyjnych, „powiązanych różnym i form am i z władzam i państw ow ym i”, autor sugeruje, że rów nież i to zjaw isko było skutkiem, „ogólnopolitycznych dążeń i tendencji obozu rządowego do centralizacji i unifikacji. życia społeczno-politycznego w kraju, szczególnie od czasów w yborów brzeskich” (s. 81, 89—90, 308;). Bezpośrednia rola „sprawcza” sanacji została tu chyba jednak, wyolbrzymiona.
Rzeczywiście, rozwój dzienników m utacyjnych w całym kraju najszybsze tem po przybrał od początku lat trzydziestych. Aż kilkanaście takich pism założono w tedy m.in. w Kielcach i Radomiu.. Związane to było w szakże nie z „polityką”, a z trud nościam i prasy w okresie w ielkiego kryzysu. W ydawnictwa w ielkom iejskie, zm u szone w ówczas do obniżek cen oraz duszące się w sw ych aglom eracjach w skutek równorzędnej konkurencji, przetrwać mogły jedynie przez zdobycie nowych czytel ników. Poszukiw ały ich w szczególności na prowincji, co ułatw ione było- w dużym stopniu w yniszczeniem w ielu drobnych pism lokalnych. Mutacje, zwłaszcza tzw.. różnotytułowe, okazały się tu wyjątkowo- przydatną formą działania. Ich przyspie szony rozwój uznać wypada za zjaw isko głów nie o charakterze kulturowym , po budzane — patrząc od strony jego „twórców”, w łaścicieli i szefów w ydaw nictw — przede w szystkim rachubami m aterialnym i. Samo w sobie nie w ynikało z jakichś- planowych poczynań sprawującej w ładzę sanacji, ani też w swoim dalszym prze biegu, nie podlegało jej bezpośredniej k o n tro li0. Owszem, pod w ielom a w zględam i — co obszerniej przedstawiam w innym m iejscu ■— pozostawało n iew ątpliw ie zbież ne z politycznym i dążeniam i obozu rządzącego i było przezeń w ykorzystyw ane do· celów szerszego oddziaływ ania na sp ołeczeń stw o7. Zachowywało w szelako cechy całkow icie niezależnego procesu.
Podkreślić tu warto, że polityczne uwarunkowania „życia” prasy oraz jej po działy partyjne potraktowane zostały w książce jako rzecz zasadniczej wagL W tym zakresie w ykonał autor imponującą pracę, ustalając oblicze ideowe, a tak że w w ielu przypadkach finansow e powiązania i zależności 110 w ydaw nictw z lat 1918—1939. „G eografia” polityczna czasopiśm iennictwa K ielecczyzny z owego okre su podsumowana została w bardzo precyzyjnym i szczegółowym zestaw ieniu sta tystycznym (s, 6S—70). Toteż chyba na karb w pośpiechu popełnionej zw ykłej om yłki położyć należy stwierdzenie, jakoby w czasach m iędzyw ojennych na K ielec czyźnie najsilniejsza była prasa Narodowej D em okracji (s. 73). Tak w yglądała sy tuacja tylko do m aja 1926 r.
N atom iast po przewrocie m ajow ym —· dokładnie od kam panii wyborczej na przełom ie 1927 i 1928 r. — w regionie kielecko-radom skim , jak i zresztą w całej; Polsce Centralnej, zdecydowaną przewagę uzyskiw ać zaczęła prasa prosanacyjna. Zjawisko to autor w yraźnie dostrzega, aczkolwiek dość schem atycznie w yjaśnia
5 Potwierdzają to dobitnie znane autorowi m ateriały kieleckiej adm inistracji wojew ódzkiej, np. przedwyborcza analiza sytuacji propagandowo-prasowej na tym terenie przeprowadzona w listopadzie 1927 r. w m yśl ogólnokrajowego zarządzę^-, nia MSW (WAP K ielce, Urz. Woj. K ielecki, sygn. 2991, k. 73—76; sygn. 2997, k. 25—31, 71—73, 177—178) oraz sprawozdanie z kontroli punktów sprzedaży prasy To warzystw a K sięgarni K olejow ych „Ruch”, dokonanej przez starostwa pow iatow e na polecenie w ojew ody w lipcu 1929 r. (tamże, sygn. 2993, k. 34·—78).
6 Zob. np. A. P a c z k o w s k i , Prasa codzienna W arsz a w y w latach 1918—1939,. W arszawa 1983, s. 66—67; t e n ż e , Polska prasa codzienna w latach 1918—1939. Nie
które kierunki przemian, „Rocznik Biblioteki Narodow ej”, t. 12/13: 1979, s. 214.
7 A. N o t k o w s k i , Prasa w system ie propagandy rzą d o w ej w Polsce (1926—
R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA
131
jego podłoże. Sukcesy piłsudczyków na „froncie prasow ym ” przypisuje w yłącznie niszczącem u i odstraszającem u w p ływ ow i konfiskat oraz innych represji i nacis ków aparatu w ładzy, w ym ierzonych w podstawy finansow e pism opozycyjnych, a także przekupności w ielu w ydaw ców , gotowych przejść na stronę rządu za cenę pomocy m aterialnej (s. 89). Jednakże — jak zaznacza Andrzej Paczkow ski — „nie słuszne byłoby I...] generalizow anie i twierdzenie, że obóz rządzący zyskał sobie poparcie prasy [...] jedynie dzięki technice rządzenia [...] »kija i marchewki«. Od ruch niechęci w obec przedm ajowych elit politycznych, sposobów i skutków ich
rządzenia był w społeczeństw ie silny Istniały w ięc przesłanki do rozumowego·
(ożywienie gospodarcze) lub uczuciowego (koniec kom binacji prawicowych) popar cia reżimu pom ajow ego” 8. Na K ielecczyźnie typow ym przykładem poparcia sanacji z pobudek ideow ych był w ydaw any w latach 1924—1928 radom ski tygodnik in teli gencji dem okratycznej „Głos’', poprzedzający dziennik „Ziemia Radomska”.
Mylny jest rów nież pogląd autora, że stosow ane „zwłaszcza po 1926 r. [...] au tokratyczne {...] praktyki w ładz państw owych wobec prasy w następstw ie znalazłjr zapis w K onstytucji z 1935 r.” (s. 89). Zaiste, przeforsowana przez piłsudczyków nowa ustaw a zasadnicza poprzestawała tylko na ogólnikow ym zagwarantowaniu obywatelom przez państwo „wolności sumienia, słowa i zrzeszeń”. Ograniczała te swobody bliżej n ie określonym „dobrem pow szechnym ” (art. 5), sugerując m ożli wość ich zaw ężonej interpretacji. R ównocześnie rezygnow ała w tej dziedzinie z je dnoznacznych zasad art. 105 K onstytucji Marcowej z 1921 r. Żadnych sform uło wań, w spom nianych przez autora, jednak nie zawierała. Prędzej należałoby tu w ska zać dekrety Prezydenta RP o ujednoliconych przepisach prawa prasowego i ochro nie niektórych interesów państw a z 21 i 22 listopada 1938 r. oraz uchwaloną nieco wcześniej, 8 kw ietnia tego roku, ustawę o ochronie im ienia Marszałka Józefa P ił sudskiego.
Na ich mocy uszczuplono przede w szystkim , na rzecz w ładz adm inistracyjnych i prokuratorskich, uprawnienia sądów do nakładania i rozpatrywania konfiskat, a także zaostrzono sankcje za w ykroczenia popełnione drukiem. Poza postępow a niem w obec prasy lew icy rew olucyjnej n ie sięgano w szelako do przewidzianych nim i górnych w ym iarów kar zawieszenia, grzywny czy aresztu, pod których cię żarem, rzeczyw iście, paść by naw et m ogły najpotężniejsze krajowe w ydaw nictw a. Owe akty prawne m iały w ięc w w iększym stopniu odstraszający niż naprawdę represyjny charakter. Ich przepisy stanow iły nie tyle codzienną praktykę, ile po tencjalną groźbę.
Jest niezaprzeczalnym faktem , że „autokratyczne” poczynania podejmowane w oparciu o dekrety z 1938 r., jak też w cześniejsze rozporządzenia Prezydenta RP z 10 m aja 1827 r. — bezprawnie, w brew uchw ale Sejmu, obowiązujące przez dal sze trzy lata — w aln ie przyczyniły się do osiągnięcia i umocnienia ilościowej prze w agi sanacji na krajow ym rynku edytorskim . A le dominacja ta w żadnym przy padku nie oznaczała zniesienia, czy choćby naw et pom niejszenia, politycznej w ie- lobarwności, a jedynie zmianę proporcji. Toteż „zróżnicowanie polityczne prasy k ieleckiej było znaczne” nie tylko, jak pisze autor, „do czasów przewrotu m ajo w ego” (s. 89).
Na podstaw ie książki M. A dam czyka można w pełni zorientować się, że ob ostrzenia ze strony w ładz sanacyjnych nigdy nie poszły tak daleko, by prasa na. ziem i kielecko-radom skiej — jak i w całej Polsce — zatraciła swoją polityczną różnorodność. Mimo w szelkich restrykcji, do ostatniego dnia m iędzywojennej Rze czypospolitej oba głów ne, obok piłsudczyków, ów czesne ugrupowania: Narodowa. Demokracja i PPS, utrzym ywały na K ielecczyźnie po kilka legalnie
wychodzą-8 A. P a c z k o w s k i , Prasa polska w latach 1918—1939, Warszawa 1980, s. 100—- 102; t e n ż e , Prasa codzienna Warszawy..., s. 200—201; podobnie: D. i T. N a ł ę c z o w i e , P rasow a działalność piłsudc zyków , KHPP, 1979, nr 4, s. 82—83.
суch czasopism. Przez cały okres pom ajowy funkcjonow ał tam spory zespół kato lickich periodyków religijno-społecznych, szczególnie w stolicy regionu dalekich od
prorządowych sym patii. Od 1928 do września 1939 r. nieprzerwanie ukazyw ały się ponadto m iesięczniki w ybitnie wrogiego w obec sanacji ZMW RP „Wici”. Do 1931 r. w ychodził zaś lokalny organ chadeckich stowarzyszeń robotniczych.
Autor w ym ienia w książce ow e pism a, lecz jakby n ie w iąże tego z zasadni czym faktem , iż w pomajowej Polsce nie nastąpiła wyraźna totalizacja system u politycznego. W rezultacie nie zdelegalizowano ani stronnictw opozycyjnych, ani opozycyjnej prasy. N ie rozciągnięto także na w szystkie w ydaw nictw a polityczne i inform acyjne dyrektyw nego nadzoru czynników państw owych. Co w ięcej, acz k olw iek niektórzy działacze piłsudczykow scy przejawiali takie dążenia, sanacyjne rządy nie czyniły bardziej zdecydow anych prób wkroczenia na tę drogę.
P ew ne zastrzeżenia wzbudza ujęcie przez M. Adamczyka problem ów czytelnic tw a i um asow ienia prasy na K ielecczyźnie w epoce Drugiej Rzeczypospolitej. Au tor przecenił chyba aktyw ność czytelniczą „rzem ieślników, drobnych kupców, spo łeczności w iejskiej i środowisk robotniczych” (s. 66, 90—91). Według jednoznacz nych ocen Stefana Żółkiewskiego i Andrzeja Paczkowskiego, „publiczność praso w a ” w całej m iędzywojennej Polsce składała się przede w szystkim nie z tych grup, które w ym ienia autor, a z przedstaw icieli sfer posiadających (ziemiaństwa, zam ożniejszych przedsiębiorców przem ysłow ych, handlow ych itp.), inteligencji urzę dniczej i tzw. w olnych zawodów. Po 1918 r. czytelnictw o w kręgach drobnomiesz- czańskich, robotniczych i chłopskich ·— w porównaniu do czasów przed I wojną św iatow ą — owszem, w ydatnie wzrosło. W ielki kryzys spowodował jednak głębo k i ogólny spadek „konsumpcji” prasy, najszersze, katastrofalne wręcz rozmiary przybierający wśród w arstw ludow ych 9.
M ożliwe jest nawet, w brew pesym istycznem u przekonaniu autora (s. 65), obli czenie szacunkowych w skaźników czytelnictw a prasy w regionie, choć tylko dla głów nych miast: K ielc i Radomia. W szelkim i potrzebnymi elem entam i: w ielkością nakładów w ychodzących tam pism (z m ateriałów kieleckiego Urzędu W ojewódz kiego w ym ienionych w aneksie do książki M. Adamczyka), danym i o „eksporcie” i „imporcie” prasy (ze statystyk pocztow ych sporządzanych dla Polskiego Związku W ydawców D zienników i Czasopism),, liczbą m ieszkańców (Powszechny Spis Lu dności) — rozporządzamy za rok 1931. Poprzestając na m ierniku najprostszym — z uw zględnieniem w szystkich pism, zarówno polskich, jak i m niejszości narodo wych, oraz w ziąw szy pod uwagę całą ludność, niezależnie od w ieku, um iejęt n ości czytania i m owy ojczystej — dla Kielc uzyskam y w ynik plus-m inus 40 egz. rocznie na statystyczną „głowę”, dla Radomia zaś 50 egz. Aby rzecz ująć porów nawczo: dla Lublina obliczony taką samą m etodą w skaźnik czytelnictw a w 1933 r. w ynosi ok. 43 egz., a dla głów nych m iast w ojew ództw a pomorskiego (Toruń, Gdy nia, Grudziądz), pod w zględem m aterialnym i kulturalno-ośw iatow ym stojącego dużo w yżej niż Polska Środkowa, kształtuje się za rok 1934 na poziom ie ok. 180— 220 e g z .10
9 S. Ż ó ł k i e w s k i , K u ltu ra literacka (1918—1932), Wrocław 1973, s. 265—285; t e n ż e , Kultura, socjologia, se m ioty ka literacka. Studia, Warszawa 1979, s. 40—44; A. P a c z k o w s k i , Prasa polska w latach 1918—1939, s. 20—23; t e n ż e , Prasa po
lityczna ruchu ludowego (1918—1939), W arszawa 1970, s. 28—39; zob. też F. G r o s s, Proletariat i kultura, Warszawa 1986 (wyd. 2), passim.
10 A. N o t к o w s к i, Polska prasa prowincjonalna Drugiej R zeczypospolitej
(1918—1939), Warszawa—Łódź 1982, s. 241—258; „Mały Rocznik Statystyczny”, War
szawa 1939, s. 34—35 (tab. 31); dane o nakładach dla Lublina i m iast na Pomorzu w g WAP Lublin, Urz. w oj. Lubelski, sygn. 559, k. 62—75 (sprawozdanie prasowe Urzędu W ojewódzkiego dla MSW, X I 1933); WAP Bydgoszcz, St. Pow. Tuchola, sygn. 472 (elaborat poufny Urzędu W ojewódzkiego w Toruniu dla MSW „Prasa w w ojew ództw ie pomorskim. Styczeń 1934”); zob. też A. N o t k o w s k i , Prasa
lu-R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA
133
W św ietle ow ych danych dyskusyjne wydają się rozważania autora o umaso- w ien iu prasy w m iędzywojennej Rzeczypospolitej. Jedyny zwarty obszar, gdzie •czytelnictwo mogło m ieć powszechny charakter, stanow iły ziem ie b. zaboru pru
skiego. Tylko tam kom unikacja społeczna zbliżała się do typu nowoczesnego, tj. opartego na technicznych środkach przekazu. Wskazane przez autora czynniki po lityczne, społeczne i kulturalno-ośw iatow e w ynikające z odzyskania niepodległoś ci bezspornie w pływ ały na pobudzanie i wzrost czytelnictw a, zwłaszcza w łaśnie w Polsce Środkowej. Istotnym ham ulcem postępu było w szakże położenie m ate rialne społeczeństw a, odcinające — i to n ie tylko w okresach dekoniunktury — sporą ;ego część od bezpośredniego korzystania ze słowa drukowanego. Toteż na w e t pod koniec lat trzydziestych Kielecczyzna, mimo in w estycji COP w ciąż uboga i rolnicza oraz obciążona ponad dwudziestoprocentowym analfabetyzm em , stanu um asowienia prasy nie osiągnęła, aczkolw iek znajdowała się w tedy dużo bliżej progu niż wschodnie i południowo-w schodnie rejony kraju.
Z tym w szystkim w iąże się jeszcze problem roli prasy jako oręża w alki poli tycznej oraz jej w pływ u na ową sferę życia zbiorowego w latach trzydziestych. Autor mocno podkreśla fakt oddziaływ ania sanacji i stronnictw opozycyjnych na społeczeństw o za pomocą „m asowych” dzienników inform acyjno-sensacyjnych, któ r e zdom inowały w tedy całkow icie krajowy rynek edytorski (s. 81, 91). Pomija je dnak M. Adam czyk zjawisko daleko idącego „odpolitycznienia” ich zawartości. To prawda, że dyskretnie popierały one konkretne ugrupowania, w w iększości obóz rządzący. Czytelników — czy to polityką w cale nie interesujących się, czy to sym patyzujących z najróżniejszym i partiami — przyciągały w szelako głów nie treścia m i obyczajow ym i i „zabawowym i”
Czytanie „popularnego'’ dziennika w sposób oględny sprzyjającego np. piłsud- czykom, w cale w ięc nie m usiało św iadczyć o poparciu dla polityki lansowanej na jego łamach. Toteż „Express Poranny K ielce—Radom” czy „Dzień Dobry Ziemi R adom skiej”, których centralą w W arszawie dyrygował sam nieoficjalny „mini s te r ” propagandy rządowej płk B ogusław M iedziński, niekoniecznie w yw ierały w p ły w taki, jakiego oczekiw ali ich zwierzchnicy. Równocześnie rósł ciężar gatun
kowy niew ielkich tygodników, dwutygodników i m iesięczników społeczno-polity cznych oraz społeczno-kulturalnych. Na K ielecczyźnie były to w tedy m.in. socja listyczn e „Życie Robotnicze”, „w iciow y” „Głos Młodej W si”, endecka „Gazeta Ra domska” oraz związane z sanacją „Głos W si” i „Sandomierski Ruch R egionalny”. Coraz częściej raczej wybór któregoś z takich czasopism aniżeli dziennika św iad czy ł o rzeczyw istych przekonaniach czytelników. I one w szczególności, a nie —■
jak sądzi autor — „m asowe” dzienniki inform acyjno-sensacyjne, pobudzały „u od biorcy dążenia do w spółuczestnictw a w życiu społecznym i politycznym kraju” (s. 91). Pam iętać jednak należy, że ich obieg czytelniczy relatyw nie był bardzo w ą ski.
Zresztą oddziaływ anie ówczesnej prasy polskiej w e w szystkich płaszczyznach — w tym rów nież jako narzędzia propagandy i agitacji — drastycznie ograniczały szczupłe rozmiary „publiczności czytającej”, zw łaszcza na w si i w m ałych m iastach. •Jeszcze u schyłku Drugiej Rzeczypospolitej, pomimo oczyw istych postępów ośw ia ty, obejmowała ona n iew iele ponad 1/4 dorosłych „piśm iennych” obywateli. W
ystę-belska na tle czasopiśmiennictw a polskiego Drugiej Rzeczypospolitej, KHPP, 1983,
nr 4, s. 17; W. P e p l i ń s k i , Prasa pom orska w Drugiej R zeczypospolitej 1920—
1939. S y s te m funkcjonowania i oblicze społeczno-polityczne p rasy polskiej, Gdańsk
1987, s. 54—67.
11 Zob. np. A. P a c z k o w s k i , Prasa w ży ciu po lity c zn y m Drugiej Rzeczypos
politej, „Dzieje N ajnow sze”, 1978, nr 3, s. 51—53; W. W ł a d y k a , K r e w na p i e r w s z e j stronie..., passim; t e n ż e , Polityczne oblicze p rasy ogólnoinformacyjnej w Dru g ie j Rzeczypospolitej, KHPP, 1979, nr 4.
powała zatem ogromna rozbieżność między zasięgiem czytelnictw a (recie: bezpośred nich w pływ ów prasy) i aktyw nością polityczną różnych w arstw społeczeństwa. Naj wym ow niejsze jest tu zestaw ienie poważnego udziału chłopstwa w życiu kraju z niepom iernie niskim ogólnym poziomem „konsumpcji” prasy na w si oraz z n ie w ielką liczbą tytułów i m ałym i nakładam i pism ruchu ludowego 12
Kontrasty ow e z w yjątkow ą wyrazistością ujaw niały się przy wyborach
parlam entarnych, a też i samorządowych, będących najbardziej masową i kla syczną m anifestacją opinii publicznej. W przypadku niektórych partii, głów nie lew icow ych, stan ich prasy a liczebność k lienteli wyborczej były w ielkościam i w prost nieporów nywalnym i (np. PPS w wyborach w marcu 1928 r .) 1S. Zarówno całe w ojewództwo kieleckie, jak i sama Kielecczyzna nie odbiegały w tym za kresie od ogólnopolskich prawidłowości. Weźmy np. wybory 1930 r. Nakład jed norazowy m iejscow ych pism prorządowych w ynosił ok. 46,3 tys. egz. Prasa Na rodowej Dem okracji w ychodziła w ilości 11,3 tys. egz., a sym patyzujące z tym ugrupowaniem kościelne periodyki religijno-społeczne — w 17,5 tys. egz. Jeśli chodzi o stronnictwa Centrolewu, to lokalną prasę partyjną i związkową PPS drukowano w 7,7 tys. egz., a NPR ·— 6,0 tys. egz. W całym w ojew ództw ie obieg, prasy politycznej, w szerokim rozum ieniu tego pojęcia, oraz innych pism sym patyzujących z różnym i partiami szacować można w tedy na ok. 170—190 tys. egz. jednorazowo (w tym w ydaw nictw zam iejscowych, przeważnie prosanacyjnych,. chyba nie w ięcej niż podczas kampanii wyborczej na przełomie 1927 i 1928 r., czyli 55—75 tys. egz.). Natom iast wybory przyniosły następujące w yniki: BBWR (wraz z piłsudczykowską PPS d. Frakcją Rewolucyjną) — 468,4 tys. głosów, Na rodowa Demokracja — 149,6 tys., Centrolew — 300,4 tys. Ogółem w wyborach 1930 r. w w ojew ództw ie kieleckim w zięło udział 1072,0 tys. o b y w a te li14. Statystycz nie rzecz biorąc, jednym egzem plarzem czasopisma musiałoby w ięc być „obsłu żonych” z grubsza sześciu wyborców , co trudno raczej przyjąć za prawdopodobne. Zatem — stwierdza A. Paczkowski — prasa polska w latach trzydziestych, zgodnie z tendencjam i ujaw niającym i się dużo w cześniej na Zachodzie, „zawo dziła jako w szechogarniający instrum ent m asowego oddziaływania. [...] Przeważają ca część pism, naw et noszących cechy partyjno-polityczne, pełniła w obec czytel ników także funkcje ogólnoinform acyjne, kulturalne,, a nawet rozrywkowe. Toteż tylko pewną częścią sw ej zawartości uczestniczyły one w bezpośrednim kształto w aniu postav/ i poglądów politycznych” 1S. Ponadto w system ie kom unikacji spo łecznej ówczesnej Polski — co było już specyfiką naszego kraju, w ynikającą z jego zacofania — przemożną rolę odgryw ał w ciąż przekaz ustny. Ludzie po w tarzali sobie przypadkiem gdzieś zasłyszane wieści. Gazetowe „nowiny” docie rały do nich, nieraz mocno spóźnione i zniekształcone, w relacji osób pełniących
funkcję lokalnych autorytetów. Natom iast w okresach kampanii wyborczych
12 A. P a c z k o w s k i , Prasa polityczna ruchu ludowego, passim.
18 S ta ty s ty k a w y b o r ó w do S ejm u i Senatu... 4 i 11 marca 1928 roku, s. X X VIII, tab. IX; Sprawozdanie z X X I Kongresu PPS. Dąbrowa Górnicza—Sosnowiec 1—4
listopada 1928 roku, Warszawa 1928, s. 9—10; T. G ł o w a c k i , Działalność w y d a w nicza Polskiej Partii Socjalistycznej, (w:] „Książka i W ie dza” — przeszłość i te raź niejszość 1918—1968, Warszawa 1968, s. 33—42; J. T. M i e s z k o w s k i , W spom nie nia dziennikarza socjalisty, Warszawa 1971, s. 399—400.
14 WAP Kielce, Urz. Woj. K ielecki, sygn. 2991, k. 73—76 („wykaz w pływ ów pra sy politycznej zam iejscow ej na terenie w ojew ództw a kieleckiego”, 1 XII 1927);
S ta ty s ty k a w y b o r ó w do S ejm u i Senatu... 16 i 23 listopada 1930 roku, s. X XIV —
X X V, tab. VIII A, s. X X X I, tab. XI; M. A d a m c z y k , Prasa Kielecczyzny. T ra d y
cje i współczesność. Aneks, s. 1—18; A. N o t k o w s k i , Polska prasa prowincjonal na..., s. 271—338, 412—413 (tab. 66); T. S e l i m o w s k i , Polskie legalne stronnictwa polityczne, Warszawa 1930, passim.
16 A. P a c z k o w s k i , Prasa w ży ciu po lity c zn y m Drugiej Rzeczypospolitej..., s. 52.
R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA
135
i w szelkich m asowych akcji propagandowych istotnego znaczenia nabierały jeszcze inne, pozaprasowe środki oddziaływania: demonstracje, pochody, w iece, zebrania itp. Zwiększało się w tedy rów nież krążenie różnych druków agitacyjnych: ulotek, afiszy, plakatów, broszur. Spojrzenie na m iejsce prasy w społeczeństw ie Drugiej Rzeczypospolitej w ym aga przeto dużej ostrożności.
Z drobniejszych uwag odnotować można rozbieżność dat ukazywania się nie których pism codziennych — np. „Dzień Dobry Ziemi Radom skiej” czy „Expressu Porannego K ielce—Radom” — w ym ienionych przez M. Adamczyka (s. 80—81; Aneks, s. 2, 12) oraz W. W ładykę w jego spisie dzienników polskich z okresu m ięd zyw ojen negoie. Z drugiej jednak strony, w kilku przypadkach (np. „Dzień Dobry Ziemi K ieleck iej”, „Nowiny Codzienne Radom skie”) autor opracowanie W. W ładyki uzupełnił bądź skorygował.
Na ogół zaś nietrafnie powiązał w ym ienione przez siebie endeckie i sana cyjne przedsięwzięcia edytorskie z wyborami parlam entarnym i (s. 71—73, 81—82). Z w yjątkiem uruchomienia w 1922 r. „Słowa Radomskiego i K ieleckiego”, na prze łom ie 1927 i 1928 r. „Opinii” i „Ziemi R adom skiej” oraz w 1930 r. „Kuriera K ie leckiego” i „Głosu Radomskiego”, podejmowano je w innych latach niż te, w któ
rych odbywały się wybory. Natom iast pisma zakładane na użytek wyborów
bynajm niej nie były „działaniami doraźnym i” czy „efem erydam i” (s. 82, 90). Wy chodziły one po trzy do pięciu lat, a „Ziemia Radom ska” naw et siedem. N ie zręcznością jest też określanie m ianem „kontynuacji” w ydaw nictw , które nosiły wpraw dzie tytuł taki sam, jak poszczególne pisma ukazujące się dawniej, ale m iały zupełnie innych w ydaw ców i redaktorów, inną częstotliw ość i nieraz bie gunowo odm ienny kierunek polityczny. Tak w ięc np. „Głos Radomski”, organ BBW R z 1930 r., nie m iał nic w spólnego z dwoma identycznie zatytułow anym i dziennikam i Narodowej Dem okracji z lat 1906—1807 i 1918—1920 (s. 69). To samo tyczy się np. „Ziemi Radom skiej” (1928—1935) i „Gazety Radom skiej” (1934— 1939).
N iezw ykle cenne uzupełnienie rozdziału drugiego stanow i załączony do książ ki aneks Prasa polska w y d a w a n a na Kielecczyźnie w latach 1918— 1939. Jest to pierwsze w literaturze specjalistycznej tak dokładne i szczegółow e zestaw ienie międzywojennęigo czasopiśm iennictwa w tym regionie. Zawiera ono skrócone opisy bibliograficzne 191 pism w języku polskim, w ychodzących w Kielcach, Radomiu i 21 m niejszych m iejscowościach. Poza tytułam i oraz m iejscam i, datami i częstotli wością ukazywania się opis uwzględnia jeszcze bardzo istotne elem enty: nakład jednorazowy, charakter pisma (według treści) i kierunek polityczny lub przyna leżność organizacyjną. Informacje te w dużej m ierze pochodzą z m ateriałów archi
walnych, co nadaje im w ysoki stopień wiarygodności.
Następna część książki M. Adamczyka poświęcona jest kielecko-radom skiem u czasopiśm iennictwu okupacji hitlerowskiej — „prasie niem ieckiej w języku pol skim ”, czyli tzw. gadzinowej, oraz bardzo licznym (ogółem 152 tytuły) lokalnym w ydaw nictw om podziemnym, związanym z obozem „londyńskim ” bądź lewicą spod znaku PPR. Autor, rzeczowo podchodząc do problemu prasy „gadzinowej”, stw ier dza, że w brew częstym w ezwaniom pism podziem nych do jej bojkotowania, jak też pokutującym do dziś m itom o skuteczności tych apeli, była ona jednak masowo czytana — głów nie ze w zględu na kom unikaty urzędowe, ogłoszenia prywatne i nekrologi (s. 96—97). Pom inięta w szakże została w książce rola prasy „gadzino w ej” jako specyficznego źródła wiadom ości o sytuacji politycznej i wojennej. Popularność „szm atław ców ” rosła przecież w miarę załam ywania się niem ieckiej
ie w . W ł a d y k a , Dzienniki w ję z y k u polskim w Drugiej Rzeczypospolitej
(1918—1939). Z estaw tytułów , RHCzP, t. 14: 1975, z. 4, s. 504, 507, 516 (poz. 127.3,
m achiny m ilitarnej, zw łaszcza od przełomu 1943 i 1944 r. N iekiedy wprost ją· rozchw ytywano, by z euforią czytać kom unikaty Oberkomando der Wehrmacht 0 „skracaniu lin ii bojow ej” czy „odchodzeniu naszych w alecznych w ojsk na uprzed nio zaplanowane pozycje” 17.
Dalej M. Adam czyk om awia prasę na K ielecczyźnie w latach 1944—1957,. działającą w zupełnie odm iennych niż w przedwojennej Rzeczypospolitej warun kach prawnych, ustrojowych i społecznych. Obok w ym ienionych już elem entów ogólnej charakterystyki ruchu wydaw niczego i prezentacji poszczególnych pism, autor dokładnie przedstawił now e zasady i praktykę partyjno-państw ow ego ste rowania prasą (przez agendy M inisterstwa Informacji i Propagandy, instancje PPR 1 PZPR, urzędy cenzorskie) oraz organizację i funkcjonow anie system u kolpor tażow ego w regionie kieleckim . Dokonał również metodą badania ilościowego do głębnej analizy tem atycznej m iejscowej publicystyki prasowej, a także obszernie opisał techniczną stronę działania w ydaw n ictw i kielecko-radom skie środowi sko dziennikarskie.
Te rozdziały książki z powodzeniem można opatrzyć marką „po raz pierwszy ujaw nione”. A przy tym dotyczą one szczególnie burzliwego i trudnego etapu najnowszych dziejów naszego kraju, co nadaje im dodatkową wartość. Bardzo sugestyw nie ukazał autor dojrzewanie i początki rozkładu stalinow skiego syste mu „prasy upaństw ow ionej” w latach 1955—1957. Na przykładzie prasy lokalnej1 ów obraz nabiera szczególnej ostrości. A lbowiem „w terenie” najwyraźniej widocz ne były znam ienne dla tam tych czasów autorytarne i centralistyczne praktyki kierowania pism am i „w łasnym i” oraz ścieśniania, od początku i tak w ąskiego, m arginesu w ydaw n ictw niezależnych od aparatu partyjno-państwow ego.
To ostatnie spostrzeżenie odnosi się głów nie do pism kościelnych i religijno- -społecznych. Autor sugeruje, że w owej w alce — już od lat 1945—1947 toczącej się rów nież na „froncie prasowym ” — stroną atakującą był Kościół (s. 208). Tym czasem to opanowane przez PPR w ładze państwowe, pomimo sw ych liberalnych deklaracji, obierały w obec Kościoła coraz ostrzejszy kurs. I bynajm niej nie dzia łały „w obronie w łasn ej”, prowokowane — w yw ażoną przecież — postawą prasy katolickiej. Postępow ały zaś w ed le z góry założonej i przem yślanej strategii „za czepnej”. Dobitnie o tym świadczy przytoczona w książce M. Adam czyka (s. 208— 209) w ypow iedź Jakuba Berm ana z odprawy kierowników wojew ódzkich urzędów cenzorskich w dniach 12—14 stycznia 1946 r.
Pew ne w ątpliw ości budzą rów nież rozważania o ludziach prasy. Zdaniem au tora, na K ielecczyźnie do m om entu założenia w 1949 r. dziennika „Słowo Ludu” m imo ożyw ionego ruchu edytorskiego „osoby zajm ujące się redagowaniem i w y dawaniem prasy nie w ytw orzyły i nie stanow iły osobnej kategorii zaw odow ej”. Pro w adzeniem dzienników i czasopism parali się jakoby w yłącznie amatorzy — lu dzie traktujący to jako „uboczne zajęcie”, w ykonyw ane „dla przyjem ności rozrywki intelektualne;, pasji twórczej lub politycznej”: regionalni pisarze, działacze społe czni, nauczyciele, przedstaw iciele w olnych zawodów, urzędnicy, duchowni (s. 235). Rzeczywiście, nie posiadali oni form alnie uzyskanego i udokum entowanego w y kształcenia dziennikarskiego. W Polsce studia z tej dziedziny do 1939 r. znajdowały się jeszcze w powijakach. Droga do prasowego fachu wiodła na ogół przez prakty kę w redakcji.
A tak ukształtow ane środowisko pracow ników prasy na K ielecczyźnie, przy najm niej w okresie m iędzywojennym , wszelako istniało. Niezbitym tego dowodem jest — odnotowane skądinąd w książce — powołanie w 1937 r. Syndykatu Dzien nikarzy W ojewództwa K ieleckiego, form alnie przyjętego do Związku Dziennikarzy
17 Zob. np. T. S z a r o t a , Okupow anej W a rsz a w y dzień powszedni. S tu diu m hi
R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA
137
RP. To fakt, że Syndykat kielecki, liczący 22 członków, był jedną z najm niejszych w ówczesnej Polsce organizacji d zienn ik arsk ich 18. A le o przynależności do niego, tak jak w całym Związku Dziennikarzy RP, decydowały ostre kryteria personalne- (umowa o pracę z w ydaw nictw em , dziennikarstwo jako podstaw owe źródło utrzy mania). Trudno w ięc ludzi zrzeszonych w kieleckim Syndykacie dziennikarskim nazwać hobbystami.
Ostatni rozdział książki M. Adamczyka jest syntetycznym zarysem dziejów drukarstwa prasowego na Kielecczyźnie. Przedstawiony tu został jego rodowód, sięgający drugiej połowy XVI w . i związany z reform acją religijną. Autor, kory gując niektóre źródła, ukazał stan ilościow y m iejscowej poligrafii w poszczegól nych epokach (do połowy lat osiem dziesiątych) oraz w yposażenie techniczne, w iel kość zatrudnienia i profil produkcji głów nych zakładów.
Uwagi można zgłosić tu przede w szystkim do interpretacji danych statystycz nych. Podając liczbę drukarni w w ojew ództw ie kieleckim w 1930 r., autor stw ier dza, że prawdopodobnie stan ten do wybuchu w ojny nie uległ „większym zm ia nom”, choć brak m ateriałów źródłowych nie pozwała na sform ułowanie jedno znacznych w niosków (s. 92, 296). Tym czasem m ateriały takie, w postaci kolejnych zeszytów „Statystyki Przem ysłow ej” GUS, za lata 1932—1937 istnieją. Wynika z nich, że w latach 1932—1935 w w ojew ództw ie kieleckim — tak samo jak w ca łym kraju — liczba drukarni i pracow ników tej gałęzi przem ysłu spadła o ok. 25%. W latach 1936—1937 m iejscow e drukarstwo, rów nież zgodnie z tendencjam i ogólnokrajowym i, zaczęło się odbudowywać, nie osiągając jednak stanu z 1932 roku u . O ostatnich - - ale tylko dwóch — latach przedwojennych, z braku danych, trudno cokolw iek powiedzieć.
Należy ponadto wskazać na ogromną różnicę między przytoczonym i w książ ce informacjam i Urzędu W ojewódzkiego za 1930 r. (136 zakładów) i danym i GUS za rok 1932 (41 zakładów). Taki regres w ciągu zaledw ie dwóch lat, naw et w dobie kryzysu, w ydaje się raczej nieprawdopodobny. Być może mamy tu do czynienia z jakąś om yłką w dokumentach w ojewódzkiej adm inistracji. K w estia ta w ym a gałaby w szelako próby w yjaśnienia, a nie jedynie pozostawionej bez komentarza, drobnej wzm ianki.
Na tym zakończyłbym rejestr spostrzeżeń. Jest on długi. Po pierwsze jednak, praca M. Adam czyka ma charakter na wskroś pionierski, a jako taka, z natury rzeczy nie może być wolna od ułomności. Po drugie, autor podjął am bitny, lecz niezw ykle trudny do zrealizowania zamiar połączenia w jednej książce w szystkich czterech, na dobrą sprawę w w ielu punktach odrębnych od siebie, płaszczyzn ba dawczych historii czasopiśm iennictwa: w szechstronnej statystyki ruchu edytor skiego, opisu okoliczności powstaw ania i dalszego funkcjonowania w ydaw nictw , analizy ich zaw artości tem atycznej oraz reflek sji nad oddziaływ aniem społecznym. Doprowadziło to do nadmiernej może skrótowości i „przesyntetyzowania” niejed nego w ątku i fragm entu w ywodów .
Niem niej udało się autorowi wybrać i konsekw entnie utrzymać odpowiednią,, tj. logiczną i przejrzystą form ułę konstrukcyjną. N iew ątpliw ym w alorem książki ;'est jej ogrom ne bogactwo faktograficzne. Na plus trzeba ponadto zapisać w yw a żony charakter sądów w sprawach n ie do końca w yjaśnionych i w ciąż jeszcze bu dzących em ocje, jak np. pogrom Żydów w Kielcach w lipcu 1946 r., restrykcje wobec w ydaw n ictw kościelnych w latach 1949—1959 czy „spacyfikow anie” śro dowiska dziennikarskiego w okresie odwrotu w ładzy od haseł Października 1956 r. I wreszcie rzecz najważniejsza: na przykładzie w ydaw nictw regionu kieleckiego au
18 D. N a ł ę c z , Zaw ód dziennikarza w Polsce 1918—1939, W arszawa—Łódź.
1982, s. 142, 149—157.
tor, bodaj po raz pierwszy w krajowej literaturze naukowej, tak szczegółowo i w y raziście ukazał kształtowanie się i działanie stalinow skiego system u prostackiej instrum entalizacji i zniew olenia prasy. Dodajmy, że zachowując naukowy obiek tywizm , dostrzegł też postępujący jednocześnie z narastaniem ow ych ujemnych zjaw isk i stanow iący w pewnym sensie ich nieodłączną część — proces um asow ie- nia czytelnictwa.
Skromnie, na tzw. małej poligrafii w ydana książka M ieczysława Adam czyka stanowić może zatem dobry przykład dla prac poświęconych dziejom polskiej pra sy regionalnej. Gdyby m iała powstać jej edycja typograficzna, powinny zostać wprowadzone korekty usuw ające obecne niedoskonałości. Lecz naw et i w teraź niejszej w ersji książki ow e uchybienia nie podważają ogólnych efektów w ysiłku badawczego autora.