Szorc, Alojzy
"Jan Kostka kasztelan gdański",
Stanisław Bodniak, Zofia Skorupska,
Gdańsk 1979 : [recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 273-277
Recenzje i om ó wi e n ia 2 7 3
żowanie (s. 96) i P rzybycie św. U rszuli z tow arzyszkam i (s. 114). P o m ijam tu pom niejsze niedopatrzenia, ta k sam o sp ra w ą jakości d ru k u zdjąć oraz ich wartości d o k u m en tacy jn e (w p rz y p ad k u k ilk u rzeźb „uczciwsze” od k o lo ro wych b y ły b y fotografie czarno-białe). P orząd ek alb u m u — o czym była już m ow a — został ta k pom yślany, by zobrazow ać treści a rty s ty czn e i kolejne przeobrażanie sią sztuki, w ten sposób też k o re sp o n d u je z tek s tem w p ro w ad z e nia (w łaściw y k a talo g m a czytelny u k ład alfabetyczny), nie jest wiąc dziełem p rzy p ad k u , lecz autonom iczną częścią w ypow iedzi nau k o w ej.
A n d r z e j R ze m p o łu e h
S t a n i s ł a w B o d n i a k , Z o f i a S k o r u p s k a , J a n K o s t k a k a s z t e l a n g d a ń s k i , G d a ń s k 1979, G d a ń s k i e T o w a r z y s t w o N a u k o w e . W y d z i a ł I N a u k S p o ł e c z n y c h i H u m a n i s t y c z n y c h . S e r i a m o n o g r a f i i , n r 66, s s . 3 6 8 + 7 i l u s t r a c j i .
W ręcz n iezw ykłe dzieje po w stan ia recenzow anej książki z n ajd u jem y w jej wstępie, opraco w an y m przez w spółautora, Zofię S k o ru p sk ą. In ic ja to r dzieła i pierw szy k o n stru k to r, S ta n is ła w Bodniak, p race n ad Ja n em K o s tk ą rozpoczął około 50 lat tem u. Sam pochodził z M ałopolski, uro d ził się 29 p aździernika 1897 ro k u w S ta re j Wsi w powiecie brzozow skim . Sw oim i zain tereso w an iam i n au k o w y m i ob jął dzieje ziem na p rzeciw ległym k ra ń c u P olski w okresie ug ru n to w y w a n ia się tam w ład ztw a polskiego za ostatniego Jagiellona. T en w y bitny uczony sw oje osiągnięcia i p lan y n a u k o w e p rzed sta w ił w Ży ciorysie
w ła sn y m , sporządzonym 24 m a ja 1945 ro k u i o p u b lik o w an y m w „ P a m ię tn ik u
B iblioteki K ó rn ic k ie j” W ym ienia ta m prace, k tó re opublikow ał, oraz te m a ty, n a d k tó ry m i pracu je, z zaznaczeniem sta n u zaaw an so w an ia p racy. N a s. 33 czytam y: „ J a n K ostka, prezes K om isji M orskiej i szerm ierz unii P r u s (mono g rafia p ra w ie ukończona)”, zaś w p rzypisie dodaje: „P rzek a za n a do d ru k u Tow. P rzy j. N au k i i S ztuki w G d a ń sk u ” . B odniak z m a rł w niespełna 7 lat później, 15 p aździernika 1952 roku. W y d an ia tej p ra cy podjęła się Zofia S ko rupska, starszy kustosz B iblioteki PA N w K ó rn ik u (od k ilk u lat w stanie spoczynku), bliski w sp ó łp raco w n ik B odniaka, k tó ry był d y re k to re m tejże biblioteki. Niestety, jak zaznacza S k o ru p s k a w e w stępie, zachow ały się tylko pierw sze cztery opub lik o w an e tu rozdziały, i to w y m a g ając e uzupełnień, resz tę zaś trzeb a było napisać od podstaw . D ysponow ała n iew ielk ą ilością odpi sów, sporządzonych przez B odniaka, ale m u siała pow ażnie je uzupełnić w ła s ną k w e ren d ą. W sum ie pow stało spore dzieło, sk ład ające się z 12 rozdziałów. T ru d n e losy tego składanego dzieła m u sim y mieć na uw adze, k ied y p rz y stę p u jem y do jego oceny. Zatem , zgodnie z in fo rm acjam i z aw a rty m i w e wstępie, B odniaka należy uw ażać za a u to ra stro n 17— 130, au to rs tw o zaś pozostałej, znacznie większej części należy do Skoru p sk iej. O w sp ó łp racy obu au to ró w przy w ykończeniu dzieła oczywiście nie może być sensu stricto m owy, ale pew ne jej fo rm y m ożem y ch y b a dojrzeć w ty m , że S k o ru p s k a po B o d n iak u otrzy m ała ideę i część m a te ria łó w źródłow ych, zaś w zam ian zrew an żo w ała się przy g o to w an iem do d ru k u części B odniaka. O trzy m aliśm y książkę, k tó ra u jm u je najw ażn iejsze e ta p y życia i działalności postaci w y b itn ej, J a n a K ostki (ok. 1529— 1581), k a sz telan a gdańskiego, człowńeka związanego z ta k w ażn y mi zagadnieniam i ja k d o m in iu m m a r is B a lt ici, rzecznika bliższego zespolenia
1 P a m i ę t n i k B i b l i o t e k i K ó r n i c k i e j , z . 5, K ó r n i k 1955, s s . 7— 34. 18 K o m u n i k a t y . . .
2 7 4
P ru s K ró lew sk ich z K oroną, egzekucji dó b r i p ra w w tej prow incji, k a n d y da ta do koro n y królew skiej. Nie jest to pełna biografia Kostki, nie obejm uje wszystkich dziedzin jego działalności, ponadto św iadom ie z pola zaintereso w ania został wyłączony ostatni etap życia Kostki, od nom inacji na w ojewodą sandom ierskiego, tj. od 2 k w ietn ia 1574 roku, do 1581 roku. P e łn y n aukow y życiorys K ostki jak dotychczas zn ajd u jem y ty lk o w P o ls kim sło w n iku bio
g ra ficz n ym 2. J e s t to jed n ak życiorys z aw ierający jedynie n ajw ażniejsze fakty,
stosow nie zresztą do założeń tego w y d aw n ictw a. Z atem m onografia Kostki pozostaje jeszcze do napisania.
Obow iązkiem recenzenta jest stw ierdzenie, jak i postaw ił sobie au to r cel i jak go w ykonał. I tu ta j od ra zu n a tra fia m y na trudności, bo oto we w s tę pie recenzow anego dzieła nie z n ajd u jem y p ro g ram u pracy; częściowo możemy go odczytać z korespondencji B odniaka z red ak c ją „Rocznika G d ańskiego”, na lam ach którego p raca o K ostce m iała się ukazać (ss. 8—12 recenzow anej p r a cy); k orespondencja ta, ro zb ra jają ca w p ro st w sw ojej szczerości, jest bardzo pom ocna do zrozum ienia atm osfery, w jakiej pow stało dzieło, ale nie jest w stanie zastąpić zam ierzeń autora. Nie z n ajd u jem y zatem w e w stępie uza sadnienia k o n stru k c ji pracy, podobnie b ra k oceny lite ra tu ry przed m io tu i b a zy źródłow ej. Z w ypow iedzi B odniaka możemy wnioskow ać, że nie zam ierzał on pisać ta k obszernej pracy, jak to ostatecznie n ap isała S k orupska. P rz e jd ź m y tera z kolejno przez 12 rozdziałów om aw ianego dzieła.
Rozdziały p ierw szy — P osiew i plon młodości (ss. 17—28) i d ru g i — Po
czątki s łu żb y p ublic znej (ss. 31—58) dotyczą pierwszego, dziecięcego i m ło
dzieńczego, okresu życia Kostki, do roku 1560. W chronologicznej na ogół k o lejności p rzed sta w iają n a jp ie rw naukę, a p otem pierw sze aw anse młodego K ostki i jego działalność publiczną. T ak sform ułow ane ty tu ły rozdziałów d a w ały autorow i możliwość w łączenia opisu dość szerokiego w a ch larza zdarzeń, od prostych, w łaściw ych w iekow i m łodocianemu, aż do coraz bardziej skom plikow anych i odpow iedzialnych, jakie zw ykle niesie ze sobą w iek dojrzały. Dwa n astęp n e rozdziały B odniaka wnoszą już treść bardziej, n azw ałb y m to — specjalistyczną — rozdział trzeci nosi ty tu ł Z w r o t k u m o r zu (s. 59—71) i czw ar ty — P rzeciw egzekucji dóbr i unii (1562— 1565) — (ss. 72— 130). W stosunku do poprzednich stanow ią one k o n ty n u ację w sensie chronologicznym. Sam o sform ułow anie ty tu łó w rozdziałów robi w rażenie, że stanow ią one raczej ro dzaj hasła niż ty tu łu , ry gorystycznie dom agającego się a d ek w a tn ej treści. Bod- niak jak o doskonały znaw ca te m a tu w łącza do swego opow iadania w ątki, k tó re niezb y t p a su ją do ty tu łó w rozdziałów, ale zawsze p o tra fi je związać i pod porządkow ać głów nem u n u rto w i. W y d aje się, że ten ty p p isa rstw a jest czymś bardzo osobistym i tru d n y m do n aśladow ania. A w łaśnie wobec tej koniecz ności stanęła S k orupska, k tó ra m iała napisać i dopasować do sty lu B odniaka dalszy ciąg pracy, kiedy b o h a te r opow iadania wchodził w w iek najw iększej aktyw ności, p odejm ow ał pro b lem y i m isje coraz liczniejsze i coraz cięższe. S k o ru p sk a zajm u je się K o s tk ą od ro k u 1566. Pierw sze jej dw a rozdziały tr a k tu ją o m isji K ostki w K rólew cu; rozdział p ią ty — In te r w en c ja w K r ó l e w
cu (ss. 131— 148), szósty — K o m isa r z k r ó le w s k i do s p r a w y K sięstw a (ss. 150—
168). Rozdziały te udało się dostroić do poprzednich. O b ejm u ją one nie tylko m isję pruską, ale całą działalność K ostki w 1566 roku. P oniew aż m isja p ru sk a w ty m ro k u zajęła K ostce dużo czasu i była silnym ak cen tem jego d ziałal ności, przeto inne w ą tk i nie rozsadziły głównego toku m yśli i dlatego — moim
Recenzje i om ó wi e n ia 275
zdaniem — oba te rozdziały m ożna było z powodzeniem połączyć. P o ru szają one zasadniczo ten sam p ro b lem i to na p rzestrzen i stosunkow o krótk ieg o cza su, bo jednego ro k u : w k w ie tn iu K o stk a był w K ró lew cu z Hozjuszem, zaś potem w sierp n iu z trze m a in n y m i kom isarzam i, k tó ry ch nazw iska są w y p i sane (własnoręczne podpisy) na liście, zam ieszczonym w tej książce w form ie facsim ile jak o ry cin a 1 (z błędnym podpisem, należy zm ienić kolejność p o d pisów ry cin y pierw szej i drugiej). U w adze a u to rk i uszły dw a cenne a rty k u ły Jan u sz a M ałłka na te m a t słynnej a fe ry tzw. now ych rad có w księcia A lb re ch ta 3.
Rozdział siódmy — K om isarz k r ó le w s k i stra ż y m o r sk ie j (ss. 169— 192) — zaw iera niew iele treści, sygnalizow anej w ty tu le. P o w in ien on być raczej za tytułow any: Działalność K o s tk i w r o k u 1567. K o stk a w ty m ro k u został ko m isarzem stra ży m orskiej, sp ełn iał też inne sw oje obowiązki, w y n ik a ją ce z je go urzędów lub d oraźnych zleceń k rólew skich. W rozdziale ty m p rz ep lata ją się w yw ody o sy tu acji politycznej, relig ijn ej i o w ielo rak ich czynnościach K ostki w ty m roku, p rz y czym zasadniczy tem at, w sk azan y w ty tu le rozdziału, rozpływ a się i u stęp u je m iejsca b a rw n ej k ro n ik ars k ie j mozaice. Np. na s tr o nach 178— 182 jest m ow a o now ej m isji K ostki do K rólew ca, podobnie na stro nach 200— 205 rozdziału następnego. W edług m nie należało zaniechać tego szatkow ania tem a tó w k ró tk im i ra m a m i chronologicznym i i przeprow adzić je na p rzestrzen i jakiegoś dłuższego czasu.
Rozdział ósm y — Prezes K o m isji M o rs kiej (ss. 193— 218) — jest k r o n ik a r skim przeg ląd em działalności K ostki w 1568 roku, podobnie jak rozdział d zie w ią ty przeg ląd em działalności w ro k u 1569, p rz y czym te n o statn i m iał silny p u n k t centraln y , jak im był sejm i jego sp raw y , więc i opis w y p a d ł bardziej k laro w n ie i zwarcie.
Najw ięcej zastrzeżeń budzi rozdział dziesiąty — W obronie p r a w i unii (ss. 238— 278). P rzed e w szystkim pytan ie. J a k go w sam y m sfo rm u ło w an iu pogodzić z rozdziałem czw artym ? W każd y m razie w to k u le k tu r y n ie widzę klaro w n ej linii ew olucji poglądów K ostki od regionalizm u pru sk ieg o do czyn nego zaangażow ania w sp ra w y unii. I ten rozdział ty lk o frag m e n ta m i odpo w iada tytułow i, w gru n cie rzeczy m am y tu znow u opisany cały s tru m ie ń czyn ności K ostki od sierpnia 1569 ro k u do śm ierci Z y g m u n ta A u g u sta 7 lipca 1572 roku. M ieszaniną w ą tk ó w po rzu can y ch i na nowo p o d ejm o w an y ch (np. w ielo k ro tn e w ra ca n ie do K o n s ty tu c ji K arnkow skiego, s p ra w a E lbląga itp.) jest tu n a d e r męcząca, do tego dochodzą su ro w e cy taty ze źródeł, w tłoczone często bez h a rm o n ii w tek s t polski a u to rk i (np. s. 253). Ju ż zupełnie nie p a su je tu dłuższy passus o gospodarności K ostki n a przykładzie ekonom ii m alborskiej (ss. 258—261). Słow a „w róćm y jednak...” (s. 262) są tu oznaką zdrow ej re fle k sji, że zbyt daleko opow iadanie zabrnęło na obcy teren . A u to rk a widocznie odczuw ała potrzebę w ypow iedzenia się n a te m a t gospodarczej działalności K ost ki. Stosow nym m iejscem m ógłby tu być może n a w e t osobny rozdział o K ostce jako p o d sk arb im p ru s k im i ekonom ie m alborskim . U w agi na te m a t ty c h p ro blem ów są rozproszone po całej książce. Do jaśniejszych p u n k tó w tego roz działu należy zaliczyć ciekaw y opis starcia się J a n a K ostki z J e rz y m K lefel- dem, b u rm is trz em gdańskim , na sejm ie w W arszaw ie w 1572 ro k u (ss. 275— 277).
3 J . M a J l e k , G e n e z a s e j m u 1566 r. w P r u s a c h K s i ą ż ę c y c h , K o m u n i k a t y M a z u r s k o - W a r m i ń s k i e , 1961, n r 4, s s . 497— 527 o r a z t e n ż e P r o c e s K r y m i n a l n y r a d c ó w w K n i p a w i e - K r ó l e w c u (9 X — 28 X 1566 r. ), i b i d e m , 1963, n r 2, s s . 181— 232.
276
Rozdział jed en asty — K a n d y d a t do tronu (ss. 279—308) — zaw iera opis działalności K ostki od śmierci k ró la Z y g m u n ta A ugusta do końca 1573 roku. Na te m a t k a n d y d a tu ry K ostki do tro n u z n ajd u jem y tu zaledw ie 3 s tro n y (ss. 297—300), co na tle całego rozdziału, liczącego stro n 30, stanow i 10%. Resztą zajm u ją sp ra w y bieżące i p ro b lem y pierw szego bezkrólew ia z uw zględnieniem oczywiście działalności Kostki.
Rozdział ostatni, d w u n a sty — U b o k u H e n r y k a Walezego (ss. 309—327), jest opracow any na podstaw ie starszej l ite r a tu r y i znanych, p u b likow anych żiódeł, m im o to w y p a d ł dość zw arcie i należy do lepszych. Zakończenie s ta nowi raczej przedłużenie rozdziału ostatniego, a nie, jak to zw ykle bywa, p odsum ow anie całej pracy. P rz y tak im ujęciu w a rto by już było opow iadanie 0 dalszych losach K ostki doprow adzić do jego śm ierci w 1581 roku.
Z powyższych u w ag w ynika, że źródeł niedociągnięć recenzow anej książ ki należy szukać w k o n stru k cji, w zbyt ku rczo w y m trzy m an iu się podziału chronologicznego. N azb y t często au to rzy poszli tro p em diariusza K ostki i nie zachow ali należytego d y stan su do s p ra w p rzeży w an y ch przez swego bohatera, Lepiej w y p ad ły te frag m e n ty książki, gdzie opisany został jak iś w ażny fakt, k tó ry zm usił K o stk ę do zajęcia się d a n ą sp ra w ą przez czas dłuższy. Zdaniem recenzenta lepiej byłoby p e w n e zagadnienia w yodrębnić i rozpatrzeć je choć by n a w e t na tle całego życia kasztelana, np. udział K o stk i w sejm ik u p ru sk im 1 sejm ie koronnym , legacje zagraniczne, stosunek do re fo rm acji w P ru sach K rólew skich itp. Można by przy ty m w prow adzić jakieś cezury czasowe, np. p rz y jm u jąc za k ry te r iu m rząd y króla, czy też inne logicznie uzasadnione.
A tera z k ilk a u w a g szczegółowych. Słowo „H ab" zastąpić przez „Zalew W iślany" (s. 126), w y rażen ie „jako w asalow i” zam ienić na „jako p a n u zw ierz ch n ie m u ” (s. 136), p rz y a d resach listów Hozjusza ciągle nązw ę H eilsberg od d aw ano jako „ B raniew o” , zam iast „ L id zb ark ” , zam iast „M em el” dać „ K łaj p e d a ” (s. 158), nie „p o rząd k ó w ” a „o rd y n k ó w ” (s. 265); niew łaściw e zw roty „zapośredniczyć u k ła d y ” (s. 184), „liczne obciążliwości ziem skie” i „piła do k ie szeni” (s. 285), „obciśliwe położenie” (s. 334), czasami dość tru d n o rozeznać się, czy chodzi tu o c y ta t z jakiego listu współczesnego Kostce, czy też jest to archaizacja samego autora, np. zaw żdy (s. 312); za często i zbyt p rzypadkow o stosuje się a linea (np. s. 272), m iejscam i tek s t jest niezrozum iały, jak np. na s. 383 k ilk a w ierszy od góry.
Mimo tych u w a g kry ty czn y ch , p ra ca o J a n ie K ostce rozszerza naszą w ie dzę o ty m rzeczniku kró la polskiego w P ru s a c h K rólew skich, uk azu je złożo ne tło jego w ielorakiej działalności, przy p o m in a o polskim ciążeniu do morza, k tórego P olska w 1933 roku, k ied y B odniak zaczął grom adzić m a te ria ły do sw ej pracy, posiadała ta k niew iele i to zagrożonego ze stro n y sąsiada.
W p ra cy — obok K ostki — na drugiego w ybitnego obrońcę s p ra w y p o l skiej w P ru s a c h u ra sta S tan isław Hozjusz b iskup w arm iń sk i, zaprzyjaźniony z kasztelan em gdańskim . Obaj bacznie obserw ow ali P ru s y Książęce, niespo kojne zwłaszcza w o statnich latach rządów księcia A lbrechta, obaj śledzili r u chy obcych wojsk, rzekom o spieszących królow i p olskiem u z pom ocą w I n flantach. K o stk a i H ozjusz re je stro w a li wszelkie niepokojące fa k ty i m eldo w ali o ty m królow i. K siążka u k a zu je kasztelan a jako czujnego stróża polskiej racji sta n u w ty m rejonie Rzeczypospolitej. W arto by tu dorzucić, że K ostka, znając dobrze język niem iecki i łaciński, p rzew ażnie pisał po polsku, ta k za p ośrednictw em swego sek retarza, Jo ach im a B endela, jak też i sam. N a w ia sem mówiąc, jego w łasnoręczne pismo sp ra w ia sporo kłopotów przy odczy
Recenzje i om ó wi e n ia 27 7
tyw aniu. W książce w k ilk u m iejscach został zasygnalizow any in n y w ątek, ale nie dość w yjaśniony, m ianow icie rozbieżności w polityce p ru sk iej m iędzy K o stką a in n y m P olakiem , k tó ry rów nież pisał przew ażn ie po polsku — Ja n e m D ziałyńskim , w ojew odą chełm ińskim , ostoją sep a ra ty zm u pruskiego. W jed ny m tylko, niestety, K o stk a zbliżył się do Działyńskiego, jeśli chodzi o politykę w P ru sach , m ianow icie obaj bojkotow ali k o ad iu to ra, a potem bisk u p a w a r m ińskiego, M arcina K ro m era, i w alnie przyczynili się do tego, że nie został on dopuszczony do przew odniczenia stanom p ru sk im . Dom agali się od króla usunięcia go z b isk u p stw a w arm ińskiego, poniew aż nie posiadał in d y g en atu pruskiego. P ro b le m te n w ym aga jeszcze dokładniejszego zbadania. Nie w ia d o mo np., jak ten rzecznik k ró la u sto su n k o w ał się do lansow anej przez d w ó r in te rp re ta c ji in d y g en a tu pruskiego, m ianow icie że n ab y w a się go nie ty lk o przez urodzenie się w P ru s a c h z rodziców tu zam ieszkałych, ale też z pozytyw nej woli króla, k tó ry może udzielić kom u zechce p ra w a o b y w atelstw a jako zw ierz chni p an tej ziemi. Sto su n ek K ostki do K ro m e ra raczej w skazyw ałby, że K ostka m ia ł tra d y c y jn e pojęcie in d y g en a tu pruskiego i nie k ręp o w ał się n a w et w ielką zażyłością z Hozjuszem, k tó ry przecież spow odow ał nom inację K ro m e ra na b isk u p stw o w arm iń sk ie. P o d o b n y ch p y ta ń jes t więcej i to c h y ba też jest owocem l e k tu r y tej książki, k tó ra może stanow ić d o b rą pozycję w yjściow ą do dalszych b a d ań ta k n ad K ostką, ja k też i polską p o lity k ą w P ru s ac h K siążęcych i K rólew skich. T rzeb a też podkreślić, że B odniak w yko rzy stał i częściowo w odpisach zostaw ił m a te ria ły źródłow e, k tó re podczas ostatniej w o jn y bezpow rotnie zaginęły.
A lo jz y Szorc
E r n s t B r i n k m a n n , D i e E w a n g e l i s c h e K i r c h e i m D o r t m u n d e r R a u m i n d e r Z e i t v o n IS IS — 1945, H i s t o r i s c h e r V e r e i n D o r t m u n d , G e s c h i c h t e D o r t m u n d s i m 19. u n d 20 J a h r h u n d e r t , B d . 2, D o r t m u n d 1979, s s . 268.
W praw dzie książka dotyczy dalekiego D o rtm u n d u , ale n iew ątp liw ie za in te res u je czytelników „ K o m u n ik ató w M a z u rsk o -W arm iń sk ich ”, bow iem z a j m u je się rów nież p ro b lem em em igracji zaro b k o w ej z M azur. A u to r zamieścił w p ra c y na ten te m a t od ręb n y rozdział pt. O p ieka nad M a zu r a m i i ich in te
gracja, analizując w nim specjalne fo rm y opieki Kościoła ew angelickiego nad
M azuram i, k tó rzy osiedlali się w D ortm undzie. P rzy p o m in a, że w 1906 roku m ieszkało w regionie n ad reń sk o -w es tfa lsk im około 60 tys. rodzin m azu rsk ich , co stanow iło łącznie ćw ierć m iliona ludzi. W odniesieniu do samego D o rtm u n du i najbliższej okolicy przytacza jed y n ie dane z 1910 ro k u o u rodzonych w P ru s ac h W schodnich, k tó ry c h było blisko 26 tysięcy osób. Zakłada, że zna ko m ita ich większość była M azuram i. A u to r podkreśla, że mów ili po polsku i często mieli trudności p rz y p o rozum iew aniu się w języku niem ieckim . N a silona od la t siedem dziesiątych em ig racja m az u rsk a nie znalazła, z daniem a u tora, początkow o du ch o w ej ojczyzny w now ym m iejscu zam ieszkania i dopie ro od połowy la t osiem dziesiątych utw orzono odrębne stanow isko o p iekuna kościelnego dla M azurów . P ierw szy m był jak iś e m e ry to w an y nauczyciel z Essen, k tó ry zorganizow ał specjalne nabożeństw a w G elsenkirchen. J u ż od następnego, 1885, ro k u sprow adzono do W estfalii, na zasadzie porozum ienia