• Nie Znaleziono Wyników

View of Some Remarks on Cyprian Norwid’s Letters

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Some Remarks on Cyprian Norwid’s Letters"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

S T U D I A N O R W I D I A N A

3 - 4 , 1 9 8 5 - 1 9 8 6

K A Z IM IE R Z CYSEWSKI

UWAGI O LISTACH CYPRIANA NORW IDA

Listy N orw ida służyły w ielokrotnie jako m ateriał źródłow y, pom ocny zw ła­ szcza w rekonstrukcji poglądów poety. Nie negując znaczenia i wartości tego typu badań nad epistolografią, które czynią z niej m ateriał do stw ierdzeń bio- graficzno-psychologicznych czy kom entarz do twórczości uznanej za literacką sensu stricto, w niniejszym artykule odcinam się od zadań tego typu; nie in te re ­ suje mnie więc ani w eryfikacja zaw artych w listach inform acji, ani ich „p o d p ro ­ w adzanie” do pełnienia funkcji dokum entacyjno-kom entatorskich. N a listy Norwida chcę patrzeć „nieusługow o” , traktow ać je jak o przekaz rów noległy względem literatury ukierunkow anej autotelicznie. P o trzeba „nieusługow ych” badań nad epistolografią jest szczególnie w yraźna w przypadku w ybitnych osią­ gnięć artystycznych, do których bez w ątpienia należą listy N orw ida.

D ocenienie wielkości Norwidowskiej epistolografii zw iązane jest z koniecz­ nością zaakceptow ania charakterystycznej, w pew nym sensie „chropaw ej” ich powierzchni. Nie uda się tu zastosow ać nonsensow nej, a pojaw iającej się jesz­ cze niekiedy w badaniach, koncepcji piękna jak o lukru, którym sm aruje się ciasto1. O wartościow aniu musi decydować funkcjonalność języka, sposób re a ­ lizacji celów listu, potencja sem antyczna zbioru, nie zaś aprioryczne odniesienie do kanonów badacza. T ak częste w ykorzystywanie fragm entów listów N orw ida w charakterze precyzyjnego zapisu poglądów , wyrazistego ujęcia problem ów , „żyletkow ej” argum entacji, aforystycznego sk rótu - bez w ątpienia m ożna tra k ­ tować jako pośredni wyraz wysokiej oceny tej korespondencji.

Trochę jak kokieterię i zabieg m ający na celu au tok reację (człow iek bardzo zajęty sprawami poważnym i, wyższy od drobiazgów codzienności) czytać trzeba stwierdzenia N orw ida, że nie m a czasu na cyzelowanie listów i zajm ow anie się nieistotnymi sprawam i; niem niej jed n ak uwagi sugerujące, że pisanie listów to antrakt w pracy, ograniczony w arunkam i czasowymi i koniecznością zaro b k o ­

1 Praktyka m etodologiczna literaturoznaw stwa doby pozytyw izm u niejed nokrotnie m ogła prowadzić do w niosku, że wartości artystyczne istnieją jakby odd zieln ie od dzieła i stanowią rodzaj dodatku do innych jego składników .

(2)

w ania, m ogły daw ać asum pt do negatyw nego w artościow ania epistolografii po­ w stałej w takiej sytuacji.

N ie chodzi tu bynajm niej o jakąś norw idologiczną hagiografię. Z resztą trze­ ba pew nej ekw ilibrystyki lub naiwności, by na podstaw ie listów uczynić z N or­ wida postać szczególnie sym patyczną. T en m iejscam i m ało ujm ujący obraz au­ to ra utru d n ia bez w ątpienia właściwy stosunek do jego listów, sprawiedliwy o nich sąd. B o też list w potocznym odczuciu pozostaje w bezpośrednim i bardzo ścisłym zw iązku ze swoim tw órcą, wpływa n a jego ocenę, która z kolei jest czynnikiem w artościow ania sam ego listu. E kspresyjna lek tu ra2 epistolografii w łącza chętnie m oralną ocenę au to ra do oceny sam ego przekazu, rodząc opinie typu: „Te listy są nieznośne, ten au to r to w yjątkow o niesym patyczna postać” . Oczywiście, „nieusługow e” podejście do epistolografii nie może wiązać się z bezkrytycznym przenoszeniem m etodologii i aparatu ry pojęciowej z badań literatury fikcjonalnej, jest bowiem list form ą specyficzną, przeznaczoną pier­ w otnie do obsługi praktycznych sfer życia. Z astrzeżenie powyższe obow iązuje, m im o że w myśl założeń niniejszego artykułu (racjonalność tych założeń ujawni się w to k u dalszych rozw ażań) zbiór listów potraktow any zostanie jak fikcja literacka. Teoretyczno-m etodologiczne poszukiw ania i zobow iązania artykułu, zw iązane z podstaw ow ym i pytaniam i, jak badać listy N orw ida, jakie stosować narzędzia w obec epistolografii, k tó rą chce się czytać jak literaturę, m ają swoje inspiracje w sem iotyce, teorii odbioru oraz w nielicznych u nas pracach na te­ m at listu i k o respondencji3.

Już z uwag dotychczasowych niedw uznacznie wynika, że postępow anie b a­ dawcze w olne od usługowych i źródłow ych zobow iązań, od biograficznych we­ ryfikacji prow adzi w prost do trakto w ania św iata przedstaw ionego listów na p ra­ wach fikcji; w myśl tego również wpisany w listy au to r staje się sui generis fikcjonalną kreacją, nie tyle ze względu na fakt tak częstych przecież w

episto-2 N aw iązuje tu do w yod rębn ion ego przez M. G łow iń sk iego w studium Św iadectw a i style

o d b io ru (w je g o książce Style o dbioru . S zk ice o kom un ikacji literackiej. Kraków 1977 s. 131)

eksp resyjn ego stylu odbioru.

3 C iągle jeszcze aktualne i w artościow e inspiracje do badań nad epistolografią odnajduje­ my w przedw ojennych pracach S. Skw arczyńskiej, zw łaszcza w jej koncepcji literatury stosow a­ nej (O p o jęc iu literatury stosow an ej. „Pam iętnik L iteracki” 28:1931 z. 1 s. 1-24; Teoria listu. L w ów 1937). Z now szych opracow ań w ym ienić należy: M. C z e r m i ń s k a . P o m ię d zy listem a

p o w ieścią . „T eksty” [4]: 1975 nr 4 s. 28—49; t a ż . R o la o d b io rcy w dzien n iku intym nym . W: P ro b lem y o d b io ru i odb io rcy. Studia pod redakcją T. B ujnickiego i J. Sław ińskiego. W rocław

1977 s. 105-122; S. S k w a r c z y ń s k a . W o k ó ł teorii listu. P aradoksy. „Pamiętnikarstwo Pol­ sk ie” 2:1972 nr 4 s. 37 -4 5 . Przedruk w: S. S k w a r c z y ń s k a . P o m ię d zy historią a teorią litera­

tury. W arszawa 1975 s. 178-186; J. T r z y n a d l o w s k i . L ist i pam iętnik. D w ie fo rm y w yp o w ie­ d z i osobistej. W: t e n ż e . M ałe form y literackie. W rocław 1977. Zagadnieniu specyficzności ję ­

zykow ej listu (w ram ach tzw. gen ologii lingw istycznej) pośw ięcona została praca A . K alkow- skiej Struktura skła d n io w a listu. W rocław 1982.

(3)

lografii zabiegów autokreacyjnych4 (obecnych wyraźnie także u N orw ida), ile w efekcie określonego sposobu lektury.

Traktow anie rzeczywistości listów na praw ach fikcji literackiej pociąga za sobą możliwość w prow adzenia term inu „podm iot epistolarny” na oznaczenie obecnego tu „ ja ” , sytuującego się jako sprawca przekazu. Oczywiście, term in ten absolutyzuje jeden biegun epistolografii - jej kreacyjność, przekreślając bezpośrednie odniesienia listu do jego autora. Jednakże cel niniejszego tekstu: ujęcie listów w ich nieusługowej sam oistności, uspraw iedliw ia to m etodologicz­ ne uproszczenie. Nie m a bynajm niej konieczności, aby całkow icie w ykreślać z pola uwagi wszelkie ślady m etrykalnego N orw ida; w końcu podm iot posługuje się tym nazwiskiem. Raczej idzie o uczulenie, że poznajem y listy, nie zaś real­ nego autora, że rozw ażając ważne w niniejszym artykule zagadnienie auto krea- cji, opieram y się na tekście listów - bez przyw oływ ania naszej wiedzy o ich twórcy, konkretnym człow ieku; bez porów nyw ania, w jakich zakresach i n a ile upiększa on swój obraz. Zw rócenie uwagi na fakt stylizacji swojego obrazu przez autora listów prow adzi do wniosku o niem ożności całkow itego utożsam ie­ nia epistolarnego „ ja ” z realnym tw órcą; owo epistolarne „ ja ” i z tego pow odu może więc być rozpatryw ane jak o w znacznym stopniu fikcyjny podm iot w ypo­ wiedzi, „udający” , że jest autorem .

I w ram ach orientacji odm iennej od tu przyjm ow anej nie ulega wątpliwości, że list bardzo często tworzy lub sugeruje pożądany przez tw órcę jego obraz, że jest autokreacją złożoną z prawdziwych i fałszywych danych oraz in terp retacji, autokreacją inspirow aną przyjm ow anym i w artościam i, w zoram i, konw encjam i. Listy Krasińskiego m ogą stanowić doskonały przykład autok reacji ze względu na adresata i konw encje epoki. Jak już w spom niano, problem au to kreacji doty­ czy również N orw ida, aczkolwiek w specyficzny dla niego sposób. Jeszcze raz też podkreślm y, że dla badacza epistolografii traktow anej nieusługow o zagad­ nienie autokreacji nie może być wiązane z problem am i psychologii twórcy i wiarygodności stw ierdzeń; zm iana optyki u kierunku poznania p od m iotu epi­ stolarnego i ujaw niającego się w listach obrazu a u to ra 5 wiąże się z rozum ieniem tegoż podm iotu jak o kreacji literackiej i elem entu „języka” utw oru (utw oru pojm ow anego tu jak o pojedynczy list lub w yodrębniony blok listów).

4 A utokreacją jest w niniejszym artykule rozum iana jak o sugerow anie w liście pożądan ego przez autora obrazu własnej osoby.

5 Stosując term in „podm iot epistolarny” , naw iązuję oczyw iście do kategorii narratora, na­ tomiast termin „obraz autora” opiera się na tych przesłankach, które w literaturoznaw stw ie przywołują - oprócz obrazu autora - takie p ojęcia, jak autor w ew nętrzny czy gospodarz p o em a ­ tu; zob. w związku z tym: K. W y k a . „Pan T a d eu sz”. T. 2. Studia o tekście. W arszawa 1963; A . O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a . R elacje o so b o w e w literackiej kom un ikacji. W : P ro b lem y so c jo lo ­

gii literatury. P od redakcją J. Sław ińskiego. W rocław 1971 s. 109-125; E . B a l c e r z a n . S tyl i p o e tyk a tw ó rczo ści d w u języczn ej B runona Jasieńskiego. Z zagadn ień teorii p rze k ła d u . W rocław

(4)

T ak a postaw a badaw cza jest uw ikłana, rzecz jasna, w szerszą kwestię poza- adresow ego o dbioru listów, który w ytrąca je z macierzystego sposobu funkcjo­ now ania. „P rzesunięcie” lekturow e, zbliżające list do dzieła literackiego sensu stricto, szczególnie w yraźnie ujaw nić się m oże (m usi?) w przypadku zbioru ko­ respondencji, gdzie edytor pełni funkcję drugiego nadawcy - aczkolwiek dys­ k retnie uk rytego, zwłaszcza w edycjach zam ierzających naruszać jak najm niej naturalny u k ład listów (jednakże i tu obecnego choćby w kom entarzu, podsu­ w ającym przecież określony sposób lektury). Z agadnienie to jest om awiane w cytowanej literaturze, nadm ieńm y jed n ak , że listy jako pewien m odel do skła­ dania (i w yboru) - w gruncie rzeczy przez każdego ich czytelnika - kryją w sobie m ożliwość rozm aitych pow iązań m iędzy sobą i nawiązań do elem entów rzeczywistości zew nętrznej (np. „fab uła” zbioru listów naw iązująca do fabuł pow ieściow ych), co przecież konstytuuje now e sensy, nie mieszczące się raczej w świadom ości realnego a u to ra 6. Jest więc epistolografia, rozum iana jak o zbiór listów, dziełem bardzo w spółczesnym , na dziś i na ju tro , koresponduje bowiem z tymi ten dencjam i w literaturze w spółczesnej, które odw ołują się szczególnie do kom petencji czytelnika i jego w spółtw órczej roli. U jaw niający się w zbiorze listów obraz au to ra odsyła oczywiście do realnej postaci epistolografa, nie jest jed n ak z nią tożsam y, choćby z tego względu (ale nie tylko z tego), że jest w spółtw orzony przez drugiego nadaw cę7.

6 Zawarta w niniejszym tekście propozycja lektury listów N orwida jako sui gencris fikcji literackiej znajduje sw oje uzasadnienia m .in. w pow yższych stw ierdzeniach, aczkolw iek, oczy­ w ista, g łów n ie idzie o estetyczno-poznaw czy pożytek w ynikający z tego w znacznym stopniu antybiografistycznego i antym im etycznego sposobu czytania. W ynika rów nież zupełnie niedwu­ znacznie z uw ag dotychczasow ych, że opow iadam się za „nienaturalistyczną” koncepcją osob o­ w ości pisarza. Z ob. w związku z tym: E . B a l c e r z a n . A u to r i jeg o biografia. „Twórczość” 22:1966 nr 9 s. 74—89. W przypadku listu i epistolografii problem: „narrator - obraz autora - autor zew n ętrzny” , ulega dodatkow ym utrudnieniom czy zaciem nieniu, poniew aż w intencjach autorskich pod m iot epistolarny miał w skazywać wprost na tw órcę, i rzeczywiście w w ielu swoich aspektach w skazuje, jednakże zabiegi autokreacyjne i rozm aite stylizacje tę bezpośredniość przekreślają. W opcji „ n ieusłu gow ej” podm iot epistolarny staje się kreacją literacką, a sposób jego kreacji w esp ół z pozostałym i elem en tam i rzeczyw istości listów ujawnia określony obraz autora, autora rozum ianego - jak to b yło pow iedziane - „nienaturalistycznie” .

7 U w agi p ow yższe nie negują, rzecz jasna, m ożliw ości i znaczenia lektury m imetycznej i dok um entarnej epistolografii, nie podw ażają także zasadności opisu listu ze w zględu na natural­ ny i p od staw ow y dla niego sposób istnienia i funkcjonow ania. R óżnicę opcji można ująć w syntetycznej i trochę upraszczającej zagadnienie formule: u słu gow ość i zestaw ianie danych epi- stolarnych z biograficzno-psychologicznym kontekstem - rodzaj antybiograficznej herm eneuty­ ki, traktującej interpretacyjne układy odn iesienia, jak w przypadku dzieł literackich sensu stric­ to. M etod ologiczn ą postaw ę ob ecn ą w niniejszej pracy m ożna by w sp osób najbardziej radykal­ ny określić następująco: N orw id nie w ysyłał tych listów , są to listy całkow icie fikcyjne, do fikcyjnych adresatów , i tylko przypadek sprawia, że „bohater” tej epistolarnej pow ieści nazywa się rów nież N orw id; relacja pom iędzy N orw idem -autorem i Norwidem -„narratorem ” listów sta­ je się relacją analogiczną do relacji pom iędzy autorem i narratorem w tworach fikcji literackiej.

(5)

Jaki więc obraz autora zaw ierają listy N orw ida? Jaki podm iot epistolarny jest dla nich charakterystyczny?8

Istnieje opinia, że Norw id w zasadzie negow ał rom antyczną form ę listu-wy- znania, że - jak by m ożna powiedzieć w języku potocznym - niechętnie pisał o swoich spraw ach. Są to tw ierdzenia tylko częściowo słuszne. I znow u waż­ nym, aczkolwiek nie jedynym źródłem opinii tego typu m ogą być uwagi sam ego Norw ida, który kilkakrotnie wypowiadał się na tem at swojej epistolografii. D rugie źródło tkwi w tych cechach jego listów, k tó re określić m ożna m ianem tendencji uogólniająco-obiektyw izujących, oraz w intelektualizacji dyskusji i przedm iotu wypowiedzi.

Istotnie, przedm iotow e, intelektualizujące i uogólniające „nakiero w an ie” Norwidowskiej epistolografii różni się znacznie od konw encji listu rom antycz­ nego, nie bardzo „godząc się” z form ą listu-w yznania, dla którego ch arak tery ­ styczne były: indywidualizacja, przew aga egocentrycznego pu n k tu w idzenia, skłonności do autoanalizy. Niem niej jed n ak owo „ ja ” epistolarne w k o resp o n ­ dencji N orw ida nie ginie, i to nie tylko w sensie koniecznego p o d m io tu w ypo­ wiedzi.

Jeżeli w listach N orw ida stykam y się z relacjonow aniem szczegółów życia, szerokim opisywaniem doznań i przeżyć indyw idualnych, są one niem al zawsze podporządkow ane ogólnie potraktow anej problem atyce aksjologicznej, są wi­ dziane w szerszej perspektyw ie społecznej, n aro dow ej, filozoficznej. Stąd też - na pozór paradoksalnie - n abierają szczególnie autokreacyjnego ch arakteru . Epistolarne „ ja ” to nosiciel i realizator praw d, w artości, postulatów , to przy­ kład pozytywny ideałów i działań bądź też ofiara ich b raku w społeczeństw ie. Przy tym owa swoista egzem plifikacja w ystępuje albo w postaci ogólnej opinii bez szczegółowej i subiektywnej m otyw acji, albo też jest jedynie zasugerow a­ na. W kom unikacyjnych intencjach N orw ida nadrzędn e są zasady, nie zaś je d ­ nostkowy interes. A utokreacyjne działania są więc w listach N orw ida uk ry te, aczkolwiek bardzo silne.

Psychoanalityczna interp retacja, być m oże, w skazałaby, że tw orzenie p o żą­ danego obrazu „ ja ” to głów na intencja, główny cel listów N orw ida, cel realizo­

Ten punkt w idzenia - w m oim przekonaniu m ożliw y i poznaw czo w artościow y, bo odrywający potencję sem antyczną zbioru od ograniczeń narzuconych historyczno-biograficzną perspektyw ą - jest obecny w artykule, jednak nie w pełni k on sek w en tn ie, nie ze w szystkim i sw oim i k o n se­ kwencjami (by nie zrywać kontaktu z tradycją badawczą i u zup ełn iać spostrzeżenia p erspekty­ wą wynikłą z założen ia stylizacyjno-autokreacyjnych dążeń realnie istniejącego autora). N ie m ­ niej sem antyka tak pojętej fikcyjnej „pow ieści” epistolarnej N orw ida m oże być interesującym zadaniem dla potencjalnego interpretatora.

8 Szkic niniejszy opiera się na wydaniu: C. N o r w i d . Pism a w szystk ie. Z eb rał, tekst usta­ lił, wstępem i uw agam i krytycznymi opatrzył J. W . G om ulicki. T. 8: L isty. 1 8 3 9 -1 8 6 1 ; t. 9:

Listy. 1862-1872; t. 10: Listy. 1873-1883. W arszawa 1971. D o teg o w ydania (dalej cyt. PW sz)

odsyłają lokalizacje cytatów i odw ołań do listów N orw ida; liczba pierw sza oznacza tom , druga - stronę.

(6)

wany z podśw iadom ą „chytrością” , k tó ra naw et frustracje i am bicje (jako dys­ k redytujące w pew ien sposób obraz, jak o nie przylegające do posągu ze spiżu) nakazuje ukryć w ponadindyw idualnych żądaniach i postulatach, k tó ra indywi­ dualne interesy każe rozpatryw ać w uogólniającej perspektyw ie. Nie pozostaje to , rzecz jasn a, w sprzeczności z autentyzm em , w artością i słusznością owych ogólniejszych rozpoznań i ocen.

M ożna by długo opisywać charakterystyczne dla listów N orw ida zabiegi k re­ ujące pożądany obraz podm iotu, który adresat m a utożsam ić z realną postacią autora. N iek tó re z nich pojaw iają się w ielokrotnie, inne okazjonalnie. Przeważ­ nie bardzo „chytrze” (im plicite) są wpisane w k ontekst, bardzo „chytrze” wyko­ rzystują nadarzającą się okazję, ja k np. ta autok reacja, podporządkow ana uprzejm ości względem adresata:

Jeżeli m asz co kom u do polecen ia w francuskim św iecie, w którym bywam częściej niż w polskim , albo w polskim , gdzie mniej uczęszczam - pisz i polegaj jak na Zawiszy.

L ist d o M ic h ała K leczkow skiego z lipca 1857. PW sz 8, 313

Są tu w pisane inform acje i o uczynności, i o sum ienności, i o stosunkach w świecie - z rów noczesnym podkreśleniem pew nego outsiderstw a względem śro­ dow iska polskiego, k tó re najw yraźniej nie zasługuje na bliższe zainteresow anie; w kontekście innych listów ten ostatni składnik zaczyna funkcjonow ać jako ro­ dzaj asekuracyjnego niedom ów ienia (nie doceniają, bo m nie nie znają, bo sami niewiele re p rez en tu ją ). In teresu jące p en d an t m ogą tu stanowić słowa z listu do P iotra S em enenki, pochodzące z tego sam ego roku , z różnicą około miesiąca:

O d lat trzech p rzeszło nigdzie nie byw am w ś w i e c i e , gdzie, m łodszym będąc, uczęszcza­ łem , a to z pow od u prostego, iż nie jest świat tego wart.

[...] z em igracyjnym ciałem -zbiorow ym żadnej serdecznej łączności nie m am, a to z pow o­ du, iż zb iorow e to ciało nie jest nim.

[...] bardzo oszczędn e także m am i osob iste stosunki, z pow odu iż z pracy rąk mych żyję, a t o j e s t b a r d z o t r u d n o , k i e d y s i ę j e s t i b e z i n t e r e s o w n y m p r z y t y m .

L ist do P io tra S em enenki z 16 [sierpnia] 1857. PW sz 8, 314.

Z m iana akcentu (czy też po prostu rozbieżność pom iędzy obom a listami) um otyw ow ana jest bez w ątpienia zadaniam i autokreacyjnym i. Stykamy się tu z wpływem ad resata na k ierunek autokreacji, aczkolwiek słuszne jest w zasadzie tw ierdzenie, że listy N orw ida (w zestaw ieniu np. z epistolografią Krasińskiego) w ykazują stosunkow o niew ielkie uzależnienie od adresata - ze względu na ich znaczną bezkom prom isow ość i dążenia obiektyw izujące. Jeżeli uwzględnimy fakt, kim był S em enenko, owa zm iana akcentu stanie się zrozum iała. W po ­ przednim liście m iało m iejsce wykorzystanie do celów autokreacyjnych sytuacji K leczkow skiego, m ieszkającego daleko od F rancji i w związku z tym m ało zo­

(7)

rientow anego w życiu em igracji; tu natom iast w ystępuje takie „dopasow anie” typu inform acji do adresata, wpływowego księdza, tkw iącego w problem ach polskiego środow iska em igracyjnego, żeby korzystnie „w ypaść” , nie rozm ijając się przy tym z rzeczywistością. O ile w liście do Kleczkowskiego dom inuje d ą­ żenie, by w nadarzającej się okazji „godnie się zaprezentow ać” , cytowany frag­ m ent z listu do Sem enenki jest raczej „tłum aczeniem się” , w yjaśnianiem w łas­ nej sytuacji i własnych działań, budzących m oże niepożądane in terp re tacje, racjam i wyższego rzędu i przem yślanym w yborem ; takim nadd atk iem „przy okazji” - podkreślonym naw et - jest dopiero uw aga o bezinteresow ności. Na marginesie dodajm y, że cały list do Sem enenki uznać trzeba za m ały m ajster­ sztyk - uwzględniwszy konteksty, obraz podm iotu, który miał wytworzyć sobie adresat, zabiegi do tego prow adzące.

Techniki autokreacyjne w listach N orw ida niejed n o k ro tn ie są związane ze snobistycznymi skłonnościam i, są więc i popisyw aniem się znajom ościam i z ludźmi znaczącym i, naw et gdy stosunki z nimi nie uk ładały się najlepiej lub przy innych okazjach w innych listach oceniani byli negatyw nie. C zasem są to słowa lub zachow ania przytaczane na potw ierdzenie w artości, wielkości czy do ­ broci. Oczywiście, jak to zwykle w N orw idow skiej epistolografii - rów nież au- tokreacja tego typu m a najczęściej dodatkow e uzasadnienie, tkw iące w racjach kom unikow anych jako ważniejsze niż interes autokreacyjny lub - ja k w poniż­ szym przykładzie - w uprzejm ości względem adresata:

[...] nic nie szkodzi nieśw iadom ość adresu, albow iem tak m nie zw ykle kochają portiery i portierki, że zdarza mi się odebrać z trzeciego m ieszkania list przyniesiony przez portiera. K ie­ dy wróciłem do Europy i zaszed łem do starego portiera, skąd w yjech ałem na podróż - zastałem u niego robioną różę zatkniętą za ramy obrazu m eg o , który mu zostaw iłem na pam iątkę - tak dalece mam w nich przyjaciół, a od nich zależy list źle adresow any przestać, przenieść.

L ist do M a rii T ręb ick iej z 29 lipca 1857. PW sz 8, 313-314

Szeroki opis „stosunków ” z portieram i w ydaje się zbyteczny dla u zasadnie­ nia owego „nic nie szkodzi nieświadom ość ad resu ” ; raczej w łaśnie jest to sko­ rzystanie z okazji, raczej właśnie au tokreacja stanow i tu podstaw ow y elem ent, auto kreacja „u dająca” , że nie o nią tu chodzi. D odajm y na m arginesie, że frag­ m enty tego typu budzą rodzaj zażenow anego w spółczucia, przynoszą bowiem - implicite - obraz człow ieka bardzo „biednego” w swojej frustracji, który „do- prasza się” o odrobinę uznania, który całkiem być m oże nie znaczące fakty musi odbierać jako w ażne, podbudow ujące jego poczucie w łasnej w artości, i jako takie je kom unikuje, a przy tym wszystkim chce jeszcze „zachow ać tw arz” : ‘ja się nie chwalę, ja tylko chcę, żeby T rębicka nie przejm o w ała się kwestią adresu, i to uzasadniam ’.

A utokreacyjną funkcję pełni także wyraziste podporządkow yw anie tw ier­ dzeń nadrzędnem u członow i, eksponującem u podm iotow e ich źródło: „Ja przy­

(8)

zn a ję” , „Ja tw ierdzę” , „Ja u zn a ję” , „Ja w iem ” , „M niem am ” , „To m ów iłem ” , „Ja ci tak piszę” , „W ielce życzyłbym sobie” , „Ja, na przykład, zmuszony jestem m niem ać” , „M yślę” , „Zaw sze uw ażałem ” , „M niem anie m oje je s t” itp. D o d at­ kow o tę ich funkcję ujaw nia k ontek st oraz zaw artość podrzędnych członów wy­ pow iedzi, w skazując nie tylko na podm iotow ą sprawczość, ale i na wyjątkowość szacunku dla określonych w artości, pierw szeństw o w głoszeniu pewnych prawd, m iałkość tw ierdzeń innych. I znow u nie m ożna poprzestać na wyróżnieniu tylko takiej funkcji, bow iem uwzględnić trzeb a i konw encję epistolarną, i potrzebę przeciw staw ienia wyrazistszego dyskutow anych poglądów , i zam iar uwyraźnie­ nia społecznej nieobowiązywalności określonych praw d i wartości ( ‘tylko ja tak m yślę’, ‘tylko ja tak działam ’), naw et niekiedy segm entację wypowiedzi.

O w szem , użycie „ ja ” jest często gram atyczną koniecznością (bo jak pisać list, un ik ając 1. osoby lp .?), zgodzić się je d n a k trzeba i z tą oczywistością, że wszelkie egocentryczne nastaw ienia przejaw iają się w nadm iernym eksponow a­ niu w łasnego „ ja ” , w podkreślaniu osobistych zasług, sytuowaniu siebie w cen­ trum prezentow anych kwestii. A utokreacy jna funkcja znacznie bardziej jednak ujaw nia się w zestaw ieniu członu nadrzędnego wypowiedzi z podrzędnym w określonym kontekście. C harakterystyczny przykład m oże stanowić tu list do Z ygm unta S arneckiego [z grudnia 1868] (PW sz 9, 380-383), w którym p rezen­ tacja poglądów kilkakrotnie podporządkow ana została 1. osobie lp. w wyraźnie autokreacyjnej funkcji.

Z rozw ażaniam i powyższymi ko responduje ta cecha listów N orw ida, którą najogólniej m ożna scharakteryzow ać jak o „spoglądanie z góry” na przedm iot wypowiedzi i adresata, z czym wiąże się też wyrazistość ocen, autorytatyw ność czy swoista „ostateczność” rozpoznań:

G dyby te (głup ie) sp ołeczeństw o w ied ziało, co się robi!! - a m ianow icie, co m ó g ł b y m i b y ł b y m , i p o w i n i e n e m b y m b y ł z r o b i ć ! '. ? Ni em a z k i m g a d a ć - Przedwieczny czyni wszystko dla tego b ied n ego narodu, ale ludzie są żad ni...

List do B ro n isław a Z alesk ieg o [z listo p ad a 1876], PW sz 10, 85

N adm ieńm y w tym m iejscu, że z czasem następuje intensyfikacja takiej „agresyw nej” pew ności, takiego całkow icie kategorycznego stwierdzania włas­ nej racji i roli - w brew ujaw nianym i w listach m niem aniom innych; m ożna by rzec, intensyfikuje się „m ów ienie głosem praw dy sam ej” . Strategia „pouczają­ ca” czy „święte o b urzenie” w jednakow ym stopniu przyczyniają się do piedesta- lizacji p od m iotu , który przerasta m iałką rzeczywistość, który więcej rozumie niż inni, działa w sposób tylko właściwy i którego tru dn a sytuacja jest efektem negatyw nych zjaw isk w życiu społeczno-narodow ym ; ba, nie tylko sytuacja, ale rów nież ew entualne niedociągnięcia czy raczej niezrealizow anie tego, co m o­ głoby być przezeń zrobione.

(9)

Krytyka rzeczywistości nie tylko pozw ala zrozum ieć i wyjaśnić niepow odze­ nia, nie tylko „uniew innia” (‘to nie z m ojej winy, nie z m ojej przyczyny wynika mój trudny los’), pozw alając zachować posągow ość obrazu, ale służy też auto- kreacji na sposób „ekspansyw ny” (‘ja kry tykuję, ja oceniam , więc widzę i wiem, i robię lepiej’). Listy N orw ida przynoszą kreację pod m io tu jako ou tsid e­ ra - z w yboru i konieczności9; jest odrzucony przez świat, ale i sam odcina się od niego. Jego rzeczywistością jest świat właściwych rozpoznań, właściwej aksjologii, właściwego działania, świat postulow any.

A utok reacja obejm uje zabiegi podsuw ające pożądany obraz, ale i prze­ ciwstawiające się wszystkiem u, co m ogłoby ten obraz naruszać, ujaw niając w ten sposób bardzo wyraźnie ich frustracyjne podłoże (jak choćby w przypadku kilkakrotnie prostow anych w 1867 r. - oczywiście w kontekście zasad ogólniej­ szych i dodatkow ych działań autokreacyjnych - inform acji zawartych w pracach A ntoniego M ałeckiego i W ładysław a N ehringa).

Jak to już wskazywano wyżej, w gruncie rzeczy całokształt działań zm ierza­ jących do stw orzenia pozytywnego obrazu p odm iotu w większym lub m niej­ szym stopniu nacechow any jest perspektyw ą in terp retacy jn ą, nakazującą tra k ­ tować go jako przykład - w sensie dodatnim lub ujem nym . W sensie dodatnim idzie o reprezentow anie przez N orw ida określonych w artości, postaw , działań, które są w listach postulow ane i których często brak w życiu społecznym ; w sensie ujem nym sytuacja biograficzna N orw ida stanowi przykład b raku określo­ nych instytucji, wartości, postaw , działań, on sam zaś jest ofiarą ze względu na walory, któ re posiada - stąd przeciwstawiać się trzeb a błędnym w nioskom wy­ nikającym z jego sytuacji, błędnym negatyw nym opiniom . O b a te sensy są ze sobą sprzężone, w arunkując pow stanie owej swoistej konstrukcji psychologicz­ nej podm iotu, będącej połączeniem frustracji, kom pleksu niższości i dom inacji, połączeniem rozwiązywanym w działaniach m ających dow artościow ać go w oczach odbiorcy; służy tem u również postaw a ou tsid era, k tó ra jed n ak sam a w sobie jest antynom iczna, zaw ierając dylem at przynależności i odsunięcia.

Nie m ożna by twierdzić zasadnie, że w ym ienione tu przykładow o zabiegi autokreacyjne w ystępują tylko w listach N orw ida, jak o że spotkać je m ożna również u innych epistolografów , a liczba możliwych sposobów epistolarnej au- tokreacji jest bez w ątpienia ograniczona. P rzedstaw ione zabiegi są jed n ak dla Norwidowskiej epistolografii szczególnie charakterystyczne, a o ich indyw idu­ alnym obliczu decyduje nadto dość jednolita opcja interp retacy jn a, której są poddane. Nie są to tylko samochwalcze i podnoszące w artość piszącego w yjaś­ nienia - bez głębszych uzasadnień, bez uniw ersalnej, religijnej, m oralnej, n a ro ­

9 Podsuw anie normandzkiej genealogii pozostaje w niew ątpliw ym związku z outsiderskim i tendencjam i Norwida i daje się rozpatrywać w kręgu autokreacji, opartej z jednej strony na krytyce rzeczywistości otaczającej, z drugiej - na um ieszczaniu siebie w św iecie wartości p ożą­ danych i postulowanych.

(10)

dowej perspektyw y. Z asadność zabiegów rozum iana jest tu nie tyle w sensie dokum entacji działań autokreacyjnych, ile jak o zasadność tkwiąca w racjach wyższego rzędu, explicite osadzana najczęściej nie w chęci „pokazania się” ; do­ bro ogólne i racje wyższego rzędu są traktow ane jako najw ażniejsze, a wszelki indyw idualny interes z nich wynika i pozostaje z nimi w ścisłym związku. Jest to więc z reguły auto k reacja jakby „przy o k az ji” i ze względu na dobro ponad- jednostkow e.

A u to k re acja okazjonalna (w gruncie rzeczy jed n ak „czyhająca na o k azję”), p ojaw iająca się jakby m im ochodem , w kontekście sugerującym , że nie o nią tu chodzi, a przynajm niej, że kw estia pryw atna jest drobnym elem entem w ogól­ niejszej racji - wszystko to m ogłoby sugerow ać, że listy N orw ida nie są „doau- to rsk ie” , że „ ja ” , że sprawy indyw idualne nie są w nich ważnym przedm iotem zainteresow ania. Jednakże uw zględnienie faktów dodatkow ych - takich właśnie jak egzem plifikacja racji w łasną postaw ą, działaniam i i cechami - zm uszają do ko rek ty tego pow ierzchow nego rozpoznania. W listach N orw ida naw et skargi, naw et fakty świadczące o braku sukcesów i uznania, naw et poniżające skądinąd prośby służą au tokreacji (a przynajm niej tak są kom unikow ane, aby dodatnie­ go ..obrazu nie podw ażać), poniew aż wiążą się z jednej strony z krytyką tych sfer rzeczywistości, które ten stan rzeczy spow odow ały (zło zawsze jest na ze­ w nątrz podm io tu ), z drugiej - z p rezentacją explicite i implicite wartości włas­ nej lub sw ojego jedynie słusznego stanow iska, które nie może zmieścić się w m iałkiej współczesności.

U wagi powyższe nie pow inny być rozum iane w sensie kwestionowania przedm iotow ego ukierunkow ania strategii epistolarnej Norw ida. Strategia „na p rzed m io t” stanowi podstaw ow ą cechę tych listów, dotycząc także, oczywiście, zaw artych w nich działań autokreacyjnych, co odróżnia je zarówno od autokre- acyjnego w yznania (Słow acki), ja k i od listów z dom inacją strategii „na kon­ ta k t” (K rasiński); strategia na k o n tak t pociąga za sobą autokreację „przypodo­ bania się” 10, a tem atyka listów, ch arak ter interp retacji, naw et aksjologia nie­ kiedy są uzależnione od osobowości adresata. O biektyw izujący, jakby pozapod- m iotow y i pozaadresow y ch arak ter autokreacji w listach N orw ida, odwołujący się do racji ponadindyw idualnych, tkwiących w naturze rzeczywistości i boskim czy chrześcijańskim autorytecie - znajduje czasem swą szczególną postać, jaką jest list trzecioosobow y, przy czym trzecioosobow o m oże być traktow any za­ rów no podm iot, ja k i ad re sa t11. Takie listy (lub ich fragm enty) mogą się wiązać

1H Bliżej tą kw estią zajm ow ałem się w referacie E pistolografia ja k o literatura (na p rz y k ła ­

d zie listów Z yg m u n ta K rasiń skiego) , w ygłoszonym na konferencji „Epistolografia jako źródło

i jak o literatura” , zorganizow anej przez U n iw ersytet W arszawski w kwietniu 1985 r. M ateriały z konferencji pod redakcją Z . Sudolskiego i J. Pelca w przygotowaniu do druku.

11 Z ob . np. listy: do M ateusza G ralew skiego [z 1866] (PW sz 9, 271), do W ojciecha Cybul­ sk iego [z 9 stycznia 1867] (PW sz 9, 2 7 1 -2 7 3 ), do A n to n ieg o M ałeck iego ]z połow y maja 1867]

(11)

z rezygnacją z jakiejkolw iek więzi osobistej z niegodnym tego adresatem , m ogą być wyrazem dum nego odcięcia się od przedkładanej prośby, ja k też wynikać z dążeń obiektywizujących przedm iot wypowiedzi (rów nież wypowiedź na te ­ mat podm iotu i adresata), zaw ierając ukrytą intencję sem antyczną: „To praw da sama mówi” .

Oczywistą konsekw encją przedstaw ionych cech Norw idow skiej epistolografii jest specyficzna interpretacja interesów podm iotu i interesów ogólnych, zasad uniwersalnych w konfrontacji z dobrem jednostkow ym . Przypom nijm y - w za­ kresie sposobów autokreacji obow iązuje w listach N orw ida prym at perspektyw y uniwersalizującej (mówić przede wszystkim o racjach ogólnych, o do bru w łas­ nym natom iast raczej przykładow o, a jeżeli o bszerniej, to i tak w kontekście uwag o dobru ogólniejszym , ze względu na nie). T en sposób pozostaje w ści­ słym związku z bezkonfliktow ym obrazem interesów podm iotu i racji ogólnych. Listy N orw ida w podstawowym swoim zrębie dążą do w ykazania zgodności p o ­ między dobrem ogólnym i jednostkow ym , zgodności zasad uniw ersalnych i w ła­ snych indywidualnych oczekiw ań, żądań, pragnień.

Oczywiście, dotyczy to sfery postulatów ; rzeczywistość często zaprzecza tem u ideałow i. Jeżeli więc w życiu zdarza się konflikt pom iędzy dobrem indywi­ dualnym a m niem aniam i na tem at interesu ogólnego, jest to w interpretacji Norwida albo „b łąd ” rzeczywistości, błąd w rozpoznaniu d obra ogólnego, albo zła postaw a jednostki (to ostatnie jed n ak nigdy nie wchodzi w rachubę w o d n ie­ sieniu do niego sam ego). Poniższy, najzupełniej przypadkow o dobrany (a więc tym bardziej wiarygodny) przykład w skazuje na łączenie krytyki, działań auto- kreacyjnych, żądania n a l e ż n e j pom ocy ze względu na racje n adrzędn e, które potw ierdzają zasadność oczekiwań prywatnych:

Jest-żc pod obieństw o, aby zupełnie na żadne sp ółd ziałan ie nie liczyć w czasie, w którym końcem końców pono że w c a ł e j Eu r o p i e jest zaledw o jak ie j e d e n a ś c i e artystów religijnego

stylu [...]!

Jeśli nie t r z y k r o ć , i l e m o g ł e m , to pew no c o m o g ł e m , u c z y n i ł e m , i w idzę się przy ciężarach końca roku opuszczonym . Przyszło mi na m yśl pisać do hrabiego Cezara Platera, którego animusz dla K ościoła był mi znany i którego poręki ofiarow anej mi niegdyś nie nadu­ żyłem!!

Smętna epoka! [...] ale jest absolutnym n iepod obień stw em być zarazem artystą (co lat pracy wym agało) i h om m e du m onde, financier, charm ant, po p u la ire, riche et p a r conséquent bien

com pris et secouru!

List do Ja n a K o źm ian a z 2 g ru d n ia [1866], PW sz ■ 9, 270

D odajm y w tym m iejscu, że wprawdzie istotnie Norw id ujaw nia „dylem at pisarza, który jest człowiekiem zawodu i człow iekiem po w o łan ia” 12, więc dyle­

(PW sz 9, 2 8 5 -2 8 6 ), do Józefa Ignacego K raszew skiego z 28 października 1876 (PW sz 10, 8 0 - -8 1 ).

(12)

m at bezinteresow ności i m aterialnego zainteresow ania, to jedn ak jest też fak­ tem , że uznanie konieczności zarobkow ania prow adzi w prost do wiązania w ła­ snych p otrzeb z dobrem społecznym , własnego interesu z interesem ogólnym. P erspektyw a uniw ersalizująca gw arantuje poczucie, że się jest „w porządku” (zwłaszcza jeżeli „jest się i bezinteresow nym przy tym ”), sankcjonuje prywatne oczekiw ania i żądania, stw arza uzasadnienie krytycyzm u; walka o „sw oje” jest w alką o „pow szechne” , w alka o „ogólne” - w alką o „sw oje” .

Z agadnienia, które m ożna ująć w hasłach: „podm iot epistolarny” , „obraz a u to ra ” , „a u to k reac ja” , nie w yczerpują oczywiście problem atyki badań nad epistolografią od strony instancji nadawczych - zwłaszcza w tak wybiórczym ujęciu ja k powyższe. Interesujące i przydatne w ydają się np. badania ról, w których p o dm io t realizuje zadania listu (epistolografii). Socjologiczna koncep­ cja roli sp o łeczn ej13 w zastosow aniu do listu wymaga dwu podstawowych do- określeń: a) rola społeczna m usi tu być rozpatryw ana jako k reacja epistolarna, b) w artość roli wiąże się z jej przydatnością do realizacji celów i zadań prakty­ cznych listu (bloku listów).

Z e względu na obszerność zagadnienia ograniczm y się do kilku uwag w stęp­ nych na tem at ról podm iotu charakterystycznych dla Norwidowskiej epistolo­ grafii. N a rolach podm iotu tych listów odciska się sytuacja em igracyjnego nie docenianego poety polskiego oraz perspektyw a chrześcijańska. F akt „bycia” ar­ tystą, chrześcijaninem , E uropejczykiem i Polakiem determ inuje równocześnie inne role. M am y zatem często do czynienia z kontam inacją ról w listach Norwi­ da, k o ntam inacją zhierarchizow aną. Z p u n k tu widzenia intencji kom unikacyj­ nych w ym ienione wyżej role, a zwłaszcza rola chrześcijanina, są nadrzędne i p o d porządk ow ują sobie inne bezapelacyjnie. G łębsze wniknięcie w listy wska­ zuje je d n a k na konfliktow ą niekiedy realizację ról, w których podm iot jest kre­ owany. Oczywiście, listy N orw ida są podporządkow ane przede wszystkim p er­ spektywie ogólnoludzkiej, co N orw id sam chętnie po dk reślał14, jednakże i ogólnoludzkie kw estie, ogólnoludzki p u nkt widzenia, są kom unikow ane p o ­ przez usytuow anie się w określonej roli (np. chrześcijanina czy poety). D o d aj­ my, że ro le, obok innych zadań, spełniają również funkcje autokreacyjne. Opis

13 P o jęcie roli przyjmuję za T adeuszem Szczurkiew iczem ( P o dstaw ow e zagadnienia so cjo lo ­

gii ogólnej. N a prawach rękopisu. W ydaw nictw a U n iw ersytetu M ikołaja Kopernika. Toruń

1967 s. 30): „W zór sp ołeczn y należy odróżnić od roli sp o łeczn ej, jakkolw iek oba te pojęcia są ze sobą ściśle zw iązane. W zór określa, co osobnik pow in ien wykonyw ać lub czego nie powinien w ykonyw ać. R ola sp ołeczn a natom iast to zesp ół działań w yznaczonych przez wzór społeczny [...]. K ażdy człow iek ma różne role w zależności od grup, do których należy” .

14 A czk olw iek problem atyka narodow a jest w je g o listach niezw ykle ważna (w iększość z nich tak czy inaczej jej dotyczy), to jednak - upraszczając to zagadnienie i pom ijając rozwój przekonań N orw ida - m ożem y pow ied zieć, że w zasadzie stanow i tylko podrzędny składnik jeg o wizji człow iek a w pojęciu uniwersalnym , albow iem „pierwsze poruszenie ducha jego jest jako C z ł o w i e k a , drugie - j a k o P olak a” .

(13)

przywoływanych tu zagadnień wymaga jed n ak kilku koniecznych zastrzeżeń n a­ tury m etodologicznej.

Dla badacza epistolografii nie tyle ważną jest rzeczą, jak p o jm uje Norw id np. rolę poety.czy chrześcijanina ani naw et jak w nich fu nk cjo nu je, ja k stara się je realizować, ile - mówiąc paradoksalnie - jak ą rolę p ełn ią te role w listach. Pierwsza z tych opcji sytuuje list jako źródło, jak o przekaz służebny względem rekonstrukcji poglądów indyw idualnych, postaw czy społecznej świa­ domości. D ruga, dla nas tu ważniejsza, jest skierow ana „do listu” i wiąże się z pytaniam i: W jakich rolach w ystępuje au to r, kom unikując określone treści? Jak role te są w list wpisane? Jakim celom ma służyć w ystępow anie w danej roli lub z czego ono wynika? Jak tym celom i zadaniom służy? Jak poszczególne role w spółistnieją ze sobą w listach? Jak p re zen tu ją się one w społecznym k o n ­ tekście?

Stosunkowo niewielki żywioł pryw atności w korespondencji N orw ida pow o­ duje, że role pełnione w skali m ikrospołecznej (członek rodziny, „k o ch an ek ” , pan dom u) schodzą wyraźnie na plan dalszy. W yjątek stanowi tu jedynie rola uczestnika życia towarzyskiego (bywalca salonów ), zwłaszcza w korespondencji wcześniejszej, co wiązać należy z potrzebam i autokreacyjnym i.

Mówiąc o konflikcie ról, możem y mieć na myśli albo konflikt pom iędzy przyjm owanymi rolam i, albo też konflikt rodzący się ze względu na sposób ro ­ zumienia i pełnienia danej roli; pierwszy jest konfliktem „w ew nętrznym ” , drugi - „zew nętrznym ” . W przypadku znalezienia się w roli ocenianej jak o dew alory- zująca lub też w przypadku konfliktow ego zderzenia ról pow staje dysonans p o ­ znawczy15, którego likwidacja wiąże się z kilkom a charakterystycznym i dla epi­ stolografii Norwidowskiej zabiegam i, wśród których wym ienić trzeba: uzgad­ nianie i odkryw anie głębszej niesprzeczności ról, podkreślanie zła w arunków społecznych i postaw ludzkich, hierarchizację ról, łączenie w łasnej jed no stk o- wości z sensem ogólniejszym , ponadosobow ym . R ozw iązanie konfliktu nie usu ­ wa, rzecz jasn a, świadomości antynom iczności sytuacji, antynom iczność ta je d ­ nak przeniesiona zostaje w „uniew inniającą” rzeczywistość społeczną. Z a ch a­ rakterystyczny przykład służyć m oże list do W ładysław a C zartoryskiego [z ok. 19 stycznia 1877] (PWsz 10, 90), zaw ierający znam ienną i często cytow aną k o n ­ kluzję:

To pisarz polski przyszedł prosić księcia Czartoryskiego o nieco k r e d y t u , ale nie j a

[o jałm użnę].

15 Termin „dysonans poznaw czy” , charakterystyczny dla am erykańskiej psychologii sp o łe ­ cznej, stosow any jest na określen ie stanu, w którym jed n ostka ma rów nocześn ie dwa elem en ty poznawcze (id e e, postaw y, opinie itp .), psych ologiczn ie niezgod n e ze sobą. Stan dysonansu w yw ołuje działania zm ierzające do jego redukcji. Z ob. na ten temat: E . A r o n s o n , C zło w iek

(14)

Co do drugiej z wym ienionych możliwości wskażmy na ten oczywisty fakt, że role P olaka czy em igranta (i inne też) - tak jak rozum iał je Norwid - pozo­ stają w wielu swoich elem entach w sprzeczności z powszechnie panującym spo­ sobem ich pełnienia, z powszechnie przyjętym i ich wzoram i. K onflikt ma tu swoje źródło w odm ienności wzorów i ich realizacji. W ynikają stąd tendencje ou tsid ersk ie16, n ad er charakterystycznie obecne w listach, a sam konflikt, kon­ flikt „na zew nątrz” przecież, wyznacza los odrzuconego, ale i odrzucającego twórcy. K onflikt przynależności i zew nętrzności, będący efektem z jednej stro­ ny rozbieżności pom iędzy w zoram i a ich realizacją, z drugiej - obustronnego odrzucenia, stanow i podstaw ow e znam ię listów N orw ida w zakresie ról, w któ ­ rych sytuow any jest podm iot.

O bo k opisu listów od strony instancji nadawczych dwa jeszcze kręgi zagad­ nień w ym agałyby szczególniejszego zainteresow ania:

1. cele i zadania listów w pow iązaniu ze sposobam i ich realizacji, 2. epistolografia w związku z kategorią odbiorcy.

Ich bliższy ogląd przekracza pojem ność jednego artykułu, stąd też ogranicz­ my się do kilku uwag w prow adzających.

Cele N orw idow skiej epistolografii ująć m ożna w pięciu podstawowych gru­ pach:

a) cele zw iązane z organizacją okoliczności biograficznych autora (byt m ate­ rialny, sprzedaż utw orów literackich i innych dziel sztuki, w arunki pracy itp .); b) cele zw iązane z organizacją okoliczności biograficznych osób trzecich; c) cele dotyczące „przekształcania” adresata, aby wywołać określone jego nastaw ienia, działania, przekonania;

d) cele „teoretyczne” ; e) cele autokreacyjne.

Oczywiście, przyjęty podział nie jest „rozłączny” . W yodrębnione grupy są ze sobą w rozm aity sposób pow iązane, współ w ystępują niejednokrotnie w liś­ cie, i to w sposób zhierarchizow any - nie tylko w sensie rangi przypisywanej im w intencjach kom unikacyjnych, ale rów nież ze względu na służebność jed ­ nych w stosunku do drugich. N ajw ięcej wątpliwości budzić może umieszczenie w tym sam ym podziale celów „teoretycznych” i związanych z oddziaływaniem na odbiorcę, poniew aż zdają się one wyłam ywać z jednolitego principium divi- sionis.

W odniesieniu do celów „teoretycznych” w spom nieć trzeba o specyficznym charakterze N orw idow skiej epistolografii, w której niejednokrotnie idzie właś­ nie o intelektualne rozpoznanie pewnych sfer rzeczywistości, o prezentację nie­ właściwych zjawisk społecznych czy m oralnych w powiązaniu z m odelem postu­

16 N a tem at uw arunkow ań, roli i sytuacji outsidera zob .: R. K. M e r t o n . C zło n k o w ie gru­

p y i o u ts id e r z y ; r o z d z ia ł z socjologii w ie d z y . W: C z y k ry zy s socjologii? W ybrał i w stępem opa­

(15)

lowanym; epistolografii, której znaczne fragm enty stają się sui generis rozpraw ­ kami. Z tych pow odów , mówiąc o celach listów N orw ida, nie należy ograniczać się do wąsko pojm ow anych zadań praktycznych, które są u jęte w punk tach a, b, c. Inna rzecz, że Norwidowskiej „teorii” przyśw iecają zawsze cele p ra k ty ­ czne, że elem ent praktyczny jest jej nieodłącznym składnikiem . A le przecież czym innym są cele praktyczne listu, czym innym praktyczny składnik teorii; są to różne płaszczyzny.

Z kolei w yodrębnienie celów dotyczących oddziaływ ania na odbiorcę budzić może wątpliwości z tej przyczyny, że w gruncie rzeczy cała epistolografia polega w pewnym sensie na wpływaniu na adresata, że wszystkie cele listu m uszą być realizowane przez to oddziaływ anie, np. organizacja okoliczności biograficz­ nych wymaga nakłonienia odbiorcy do podjęcia pew nych działań, skuteczna autokreacja musi się oprzeć na mniej czy bardziej uzasadnionych wm ówieniach. Innymi słowy oddziaływ anie na adresata jest podstaw ow ym sposobem realizacji celów listu. Te względy przem aw iałyby przeciw um ieszczeniu w jednym szeregu z pozostałym i celów „przekształcania” adresata. Są je d n a k sfery, w których cele te m ają charak ter „sam oistny” , nie stanow ią zespołu służebnego wobec pozostałych. W najbardziej czystej postaci dzieje się tak w dwu przypadkach: 1. gdy oddziaływ anie na adresata m otyw ow ane jest wyłącznie jego dobrem , jego interesem , 2. gdy adresat staje się p artn e rem intelektualnej dyskusji, gdy chodzi o przekonanie go niejako bezinteresow ne. Przecież epistolografia N or­ wida realizuje takie cele, aczkolwiek - dodajm y - najczęściej w ystępują one w różnorakich pow iązaniach, również w takich, w których członem podrzędnym są inne cele (wraz ze środkam i ich realizacji służącym i).

Realizacji wyżej wymienionych celów służy w N orw idow skiej k o resp o n d en ­ cji bogactwo sposobów. W prawdzie nie m ożna tw ierdzić, że dany typ celów m a tu sobie tylko właściwe i ściśle określone sposoby ich realizacji, istnieje jed n ak niewątpliwie predylekcja w tym zakresie, istnieje d o b ó r i pow tarzalność „m eto ­ dologii” ze względu na rodzaj celów. P rośba i żądanie są szczególnie ch a rak te­ rystyczne dla organizow ania własnych okoliczności biograficznych; w organizo­ waniu okoliczności biograficznych osób trzecich dom inu je krytyka i oskarżenie, rzadziej pochw ała - w sytuacji np. rekom endow ania; w realizacji celów „ teo re­ tycznych” wyrazista jest argum entacja odw ołująca się do chrześcijaństw a, po- stulatywność oraz syntetyczna myśl ogólna (często w postaci parad ok su lub afo­ ryzmu); cele autokreacyjne - jak to już wskazywano - realizow ane są w p e r­ spektywie uniw ersalizującej; cele związane z „przekształcaniem ” adresata m ają bardzo różną „m etodologię” - w przypadku oddziaływ ania bezinteresow nego jest to życzenie lub intelektualna argum entacja, w przypadku ich służebności dochodzi tu oskarżenie, ale też prośba, żądanie czy ironia. Oczywiście te p o ­ wierzchowne i wybiórcze spostrzeżenia nie m ogą oddać całego bogactw a stoso­ wanej w listach N orw ida „m etodologii” , w jej skom plikow aniu i celowości. B a­ dania w tym zakresie - zarów no w odniesieniu do realizacji konkretnych celów,

(16)

ja k i rysujących się tu praw idłow ości - w ydają się potrzebne, gdyż w tej sferze kryje się w znacznym stopniu i w artość, i oryginalność Norwidowskiej kores­ pondencji.

Z agadnienie odbiorcy rozpatryw ać m ożna w trzech podstawowych perspek­ tywach: w perspektyw ie odbiorczych determ inacji utw oru, w perspektyw ie za­ w artego w nim p ro jek tu czytelnika oraz w perspektyw ie czytelniczego „użycia” dzieła. Te oczywistości współczesnego literaturoznaw stw a w odniesieniu do li­ stu (korespo ndencji) m uszą być uściślone w związku ze szczególnym charakte­ rem g atun ku, w którym d ram at kom unikacyjny znacznie bardziej wypływa na pow ierzchnię, odbiorcze determ inacje ulegają ukonkretnieniu w związku z oso­ bą ad resata, kom unikow anie nabierać może specyficznego nacechow ania z p o ­ wodu jakiegoś uprzedniego porozum ienia nadaw czo-odbiorczego i wiedzy tego osobow ego adresata. Podkreślm y jed n ak , że ów adresat jest jedynie pewnym szczególnym przypadkiem odbiorcy w ogóle, że list musi w znacznym stopniu realizow ać kulturow o usankcjonow ane sposoby porozum ienia, nadając im tylko indyw idualne zabarw ienie17.

R ów nież listy N orw ida rozpatryw ać należy z uwzględnieniem tych podstaw o­ wych dyrektyw , tzn. dostrzegając z jednej strony indywidualne determ inacje ich zaw artości i kształtu- (przy czym ów wpływ adresata traktow any być musi jak o specyficzny przejaw obow iązujących konw encji i aktualizacja uniwersum , w którego ram ach zachodzi kom unikacja), z drugiej - widząc „nakierow anie” tych listów na osobow ość i sytuację ad resata, reprezentującego jedn ak określo­ ną społeczność czytelniczą18. D odajm y, że w odbiorze pozaadresow ym rysująca się w listach postać adresata osobow ego musi być traktow ana jako elem ent ich „języka” , co w ydaje się oczywiste, gdy uwzględnimy fakt odm iennej pozycji, ja k ą w zestaw ieniu z adresatem zajm uje w procesie lektury „podglądacz” cu­ dzej korespondencji.

Listy N orw ida, jak to już wskazywano, w ykazują stosunkow o niewielkie uzależnienie od osobowości adresata. Istniejące uzależnienia dotyczą raczej p o ­ wierzchniowej warstwy listu i przejaw iają się np. w form ach grzecznościo­ wych w arunkow anych pozycją, płcią i rodzajem stosunków pom iędzy respon­ dentam i. N o tab e n e różnice są bardziej jaskraw e tylko w zestawieniu: adresat sym patyczny - adresat niegodny szacunku. M ożna by powiedzieć, że Norwid dostosow uje list nie tyle do osobowości adresata, ile do jego a k s j o l o g i c z ­

17 O bok literatury już cytow anej na ustalenia zawarte w niniejszym akapicie w płynęły pra­ ce: M. G ł o w i ń s k i . K om u n ikacja literacka ja k o sfera napiąć. W: t e n ż e . Style odbioru s. 7 -2 8 ; J. L a l e w i c z . K om u n ikacja ję z y k o w a i literatura. W rocław 1975. W zastosow aniu do epistolografii w ydaje się potrzeb ne rozróżnienie term inologiczne pom iędzy adresatem (konkre­ tny, oso b o w y sem antycznie w yznaczony odbiorca) i odbiorcą (czytelnik nie będący adresatem listów ).

18 P ow yższe stw ierdzenia stanow ią przeform utow ane ze względu na specyficzność listu usta­ lenia G ło w iń sk ieg o (K o m u n ik a cja literacka) i Lalew icza (jw. s. 81-8 5 ).

(17)

n e g o p o r t r e t u konstruow anego na podstaw ie własnych wym ogów etycz­ nych i społecznych oraz autokreacyjnych p otrzeb. Opis sposobów i stopni deza- ksjologizacji adresata w listach N orw ida m oże być bardzo interesującym zad a­ niem badawczym. Podobnie ze źródłam i i sposobam i pozytywnych w artościo­ wań.

Dość oczywistą sferę odbiorczych uzależnień N orw idow skiej ko respondencji możemy odnaleźć w jej zróżnicow aniu tem atycznym . D otyczy to zwłaszcza związku pom iędzy pozycją społeczną adresata a zespołem postulatów , żądań czy próśb do niego kierow anych. Stwierdzić je d n a k trzeb a, że N orw id często pisał o tych samych sprawach do różnych adresatów , uznając widać, że winny one obchodzić wszystkich. B a, naw et pisał w ten sam sposób, tymi samymi słowy, wykorzystując zwłaszcza co celniejsze ujęcia aforystyczne19; ad resat nie wpływał więc w tych przypadkach ani na in terp re tację, ani na stylistykę. Jest to bardzo wyraźne znam ię strategii „na przed m io t” . D ążenie do m aksym alnie obiektyw nego, niezależnego ujęcia przedm iotu wypowiedzi po w od uje, że inne czynniki stają się mniej w ażne, a w przypadku uznania adekw atności wyrazu względem intencji nie m a potrzeby starać się o zm iany.

Jeżeli do powyższych uwag dodam y i tę, że tru d n o w odniesieniu do listów Norw ida mówić o tego typu kontakcie z adresatem , który w yzwalałby ukryte sfery psychiki piszącego - dokum entacja tezy o niew ielkim uzależnieniu tej epi- stolografii od osobowości adresata stanie się w m iarę w ystarczająca, choć ogól­ nikowa. A dresat w listach N orw ida to w m ałym stopniu w spółtw órca ich k ształ­ tu, ich indywidualnego charakteru. To raczej inspirator sam ego ich zaistnienia lub tem atów ; to p artn e r w yraźnie nierów norzędny (znacznie bardziej nierów no- rzędny niż w ogrom nej większości epistolografii), p a rtn e r „ustaw iany” ; to „uczeń” , naw et jeżeli jest intelektualistą; to ktoś, do kogo trzeba mówić, aby nie mówić do siebie, ktoś, kto m oże stać się lustrem au tok reacji lub „n arzę­ dziem ” (trochę za m ocno pow iedziane) realizacji określonych celów i potrzeb. Spostrzeżenia dotyczące roli adresata należałoby rozszerzyć o opis uzależ­ nień Norwidowskiej epistolografii od tradycji ep isto larn e j, obow iązujących konwencji i wspólnego dla wszystkich członków danej społeczności uniw ersum , w którego ram ach odbywa się kom unikacja; są to rów nież w pew nym sensie uzależnienia odbiorcze, jed n ak o charakterze intersubiektyw nym , i m uszą być respektow ane zaacznie bardziej niż jednostkow e cechy adresata. B adania w tym zakresie wykażą, w jakich zakresach realizuje on przyjęte zasady, w jakich je neguje, gdzie jest kontynuatorem tradycji, gdzie zaś obecna jest innow acyj­ ność. Bez wątpliwości już teraz m ożna stwierdzić, że elem ent innow acyjny jest w listach N orw ida znaczny, tak znaczny, że mógł co najm niej oddziaływ ać szo­

ly Por. np. listy, do W ojciecha C ybulskiego [z 9 stycznia] 1867 (PW sz 9 , 2 7 1 -2 7 3 ), d o K a­ rola [właśc. A ndrzeja] Z am oyskiego [ze stycznia 1867] (PW sz 9, 274-275; zob . popraw ka w y­ dawcy w PW sz 11, 273).

(18)

kująco na adresatów , a m oże i utrudniać porozum ienie czy naw iązanie bliższe­ go k o n tak tu (to nie jest „sw ój” człow iek, to jakiś „obcy” , mimo słownych d e­ klaracji nie należący do „naszego” św iata’).

R ozw ażania o odbiorczych determ inacjach kształtu utw oru nieuchronnie - co ilustrują rów nież dotychczasowe uwagi - kojarzą się z zagadnieniem p ro jek ­ tu czytelnika czy też - w innej term inologii - odbiorcy w irtualnego. Są to w istocie odw rotne i uzupełniające się perspektyw y oglądu dzieła20. W odniesie­ niu do listów w ikła się tu jeszcze kilka kwestii dodatkow ych, wymagających osobnych teoretycznych i m etodologicznych roztrząsań. Ograniczm y się jednak w tym zakresie do stw ierdzenia, że:

a) rozróżnienia w ym aga rola wyznaczona osobow em u adresatowi przez praktyczne zadania listu (m a coś załatw ić, pożyczyć, wydać itp.) i jego rola jak o uczestnika kom unikacji, jak o „deszyfratora” tekstu;

b) odróżnić trzeba rolę adresata osobow ego jako czytelnika listu od roli od­ biorcy pozaadresow ego, dla którego osobowy adresat (zaw arte implicite i expli­ cite w tekście inform acje o nim ) staje się dodatkow ym znakiem , warunkującym zrozum ienie listu;

c) rola czytelnika pozaadresow ego jest wyznaczona przez listy, co nie zna­ czy, że je st w yznaczona przez autorskie intencje, które związane były przecież z k o n k re tn ą osobą adresata21.

O dbiór pozaadresow y epistolografii daje czytelnikowi stosunkow o szerokie możliwości lektury. P rzede wszystkim może on zdecydować, czy czyta listy jako źródło i d o k u m en t, czy jako utw ór literacki. D ecyzja w tym zakresie - zwłasz­ cza jeżeli będzie realizow ana bardzo konsekw entnie i radykalnie - zmienia w zasadniczy sposób status epistolografii (co zresztą częściowo wynika i z uwag w niniejszym artykule).

Jakich więc kom petencji w ym agają od swego czytelnika listy Norw ida? Speł­ nienia jakich w arunków dom agają się? Jakie w yznaczają mu role?

Przyjąć m ożna rozm aite kryteria charakterystyki odbiorcy w listach Norwi­ da. P rzede wszystkim nasuw a się możliwość ich opisu ze względu na osobniczą k o n kretno ść adresata, opisu charakteryzującego zaw arte explicite i implicite in­

20 M. G łow iń sk i w studium W irtualny odbiorca w stru ktu rze utworu po etyck ieg o (W: Style

o d b io ru s. 65) stw ierdza, że „rolę odbiorcy zakłada budow a utworu literackiego. M ożliw e jest

jednak sp ojrzen ie odw rotn e, pytanie m ianow icie, w jaki sposób wym agania odbiorców (ich «zam ów ien ie sp o łeczn e» ) w pływ ają na kształt utworu poetyck iego, decydując o jego struktu­ rze. Są to pytania uzupełn iające się, choć drugie ma zasięg niew ątpliw ie w ęższy” .

21 Pom ijam tu problem listów pisanych do konkretnego odbiorcy (adresata), ale z myślą o p otom n ych czy - inaczej, ale i szerzej m ów iąc - o czytelnikach pozaadresow ych, więc listów z założen ia m ających stanow ić „m ateriał na pomnik". Z daje się, że m ożliw a byłaby próba ich teoretyczn ego opisu , odn alezienia ich w yznaczników (autokreacja nabiera tu prawdopodobnie sp ecyficznego charakteru). N ie jest to jednak z całą pew nością problem norw idologiczny - m im o „ p om n ik ow ego” w w ielu zakresach typu autokreacji w jego epistolografii.

(19)

form acje o nim , głównie zaś zadania staw iane m u przez list (zespół listów). D ruga możliwość wiąże się z typologią adresatów osobowych ze względu na form ę listów i wym agane kom petencje. O bie w ym ienione opcje, aczkolwiek nie wykluczone, nie w ydają się szczególnie odpow iednie dla Norw idow skiej epistolografii. W odniesieniu do pierwszej przypom nijm y, że listy N orw ida ró ż­ nią się bardzo od listów K rasińskiego, który „dopasow yw ał” wypowiedź do oso­ bowego adresata, tak że pow staw ały odm ienne w zakresie tem atyki, sposobu interpretacji i kom unikow ania zespoły epistolarne; N orw ida dotyczy to w zna­ cznie mniejszym stopniu; p ro jek t odbiorcy ze względu na osobniczą jed no stk o- wość adresata jest tu mniej wyraźny. Co do typologii adresatów (a rów noznacz­ ne jest to, rzecz jasna, z analogiczną typologią listów) wskażmy na ten p o d sta­ wowy fakt, że ogrom ne bogactw o form wypowiedzi w listach N orw ida nie p o d ­ daje się typologizacji ani w edług poszczególnych adresatów , ani ze względu na różnorakie ich klasyfikacje; środki stosow ane w tej epistolografii stanow ią m o­ zaikę m otywowaną przede wszystkim celam i i strategią „na p rzedm iot” , m o­ zaikę raczej nie poddającą się rozgraniczeniom ze względu na adresatów , nie pozw alającą typologizować całych listów w edług tychże adresatów .

Z powyższych powodów najwłaściwsze w ydaje się podejście n iejak o ab stra­ hujące od osobniczej konkretności odbiorców , ujm u jące p roblem atykę od b io r­ cy ze względu na:

1. rolę społeczną adresata, związane z nią k om peten cje, zainteresow ania, aksjologię, co odbija się w tem atyce, sposobie kom unikow ania treści, odw o ła­ niach do wiedzy i system u wartości (P olak, E uropejczyk, polityk, chrześcijanin, kobieta, em igrant, filozof, człowiek sztuki, ksiądz itp .);

2. stosunek do N orw ida, jego dzieła i system u wartości (negatyw ny, pozy­ tywny, obojętny);

3. rolę wyznaczoną przez zadania praktyczne listu (np. wykonaw ca zleceń, propagator poglądów , wydawca, „kasa zapom ogow a”).

Skonstruow ana w ten sposób siatka, „przyłożona” do poszczególnych listów, pozwala na ich ujęcie ze względu na zaw arty w nich p ro je k t czytelnika. List do konkretnego adresata m oże więc być np. listem do P olaka, chrześcijanina, wy­ dawcy neutralnie ustosunkow anego do nadaw cy, innym i słowy - list ten p o ­ przez swoją zaw artość tem atyczną i problem ow ą, użyte środki, w ym aganą w ie­ dzę zakłada takiego w łaśnie odbiorcę, który będzie go w stanie zrozum ieć, w ła­ ściwie przyjąć i odpow iednio na niego zareagow ać, ale który - często u N orw i­ da - winien też ulec w wyniku lektury odpow iednim przekształceniom . K ażda rola z tej Norwidowskiej m atrycy m oże być w list ró żn orako w pisana, ró ż n o ra­ kie mieć w nim odzw ierciedlenie - w zależności od pow iązań z innym i rolam i (pociągając za sobą równocześnie pew ne dające się syntetycznie ująć k o n sek­ wencje) i, oczywiście, z punktu w idzenia badacza tylko na podstaw ie listów jest rekonstruow ana. W ynika z powyższych uwag, że rów nież zaw arty w listach

(20)

N orw ida p ro je k t czytelnika jest efektem określonego rozwiązania zamierzeń nadawczych i odbiorczych determ inacji22.

Z b ió r listów tworzy now ą całość, kształtującą nowe sensy i naw iązania ga­ tunkow e, k tó re raczej nie mieściły się w intencjach autora. Odpow iednio do tego pow stają też now e zadania dla odbiorcy, ale też - jak to już wskazywano - now e możliwości lektury. P ro jek t odbiorcy zaw arty w określonej epistologra- fii, więc rów nież w zbiorze listów N orw ida, zakłada potrzebę następujących kom petencji i działań:

1. realizacji zadań zaw artych w poszczególnych listach, więc posiadania um iejętności i wiedzy, do której się od w ołują;

2. d okon an ia operacji łączących jed n e listy z drugimi i rozszyfrowania zna­ ków pow stałych w wyniku naw iązań pom iędzy listami;

3. odkrycia sensów, k tó re narzuca na poszczególne składniki całość zbioru; 4. odkrycia i sem antyzacji nowych naw iązań do rzeczywistości zewnętrznej (np. innych gatunków literackich, treści psychologicznych czy filozoficznych), k tó re po w stają dzięki nowej całości znaczeniow ej, jak ą jest zbiór listów;

5. „w łączenia” - ze względu na odm ienność pozycji adresata i odbiorcy po- zaadresow ego - w znakow ą strukturę poszczególnych listów rysującego się tu obrazu a u to ra i osobow ego ad resata23, co jest jednym z w arunków dla 1;

6. d okon an ia operacji scalających w zakresie wpisanych w poszczególne li­ sty obrazów au to ra i osobowych adresatów , co jest jednym z w arunków dla 2, 3 i 4;

7. decyzji w zakresie sposobu in terp retacji (więc wykorzystywanych uk ła­ dów odniesienia), co w arunkuje sposób lektury, odkryw ane sensy, wpływając naw et na status epistolografii.

Te działania w zastosow aniu do listów N orw ida pozw alają czytać je jak o sui generis „pow ieść” , analogiczną do w pełni fikcjonalnej powieści w listach, „po­ wieść” o dośw iadczeniach i reakcjach człow ieka myślącego w zetknięciu z nieła- skawym dla niego św iatem ; lekturow e „przesunięcie” tych listów w kierunku dzieła literackiego sensu stricto nad aje całej rzeczywistości zbioru charakter fikcji. P o dm iot epistolarny o nazwisku N orw id w ram ach takiej fikcji (rozum ia­ nej oczywiście jak o „język”) staje się sposobem zdobyw ania praw d o człowieku - w tym przypadku człow ieku sfrustrow anym o nieco anankastycznej osobo­ wości24 , z dążeniam i dom inacyjnym i, który usiłuje rozwiązywać swoje i cudze

22 N a tem at reprezentow ania przez pod m iot literacki interesów w łasnych i interesów czytel­ nika pisał G łow iń sk i (K om u n ikacja literacka s. 16-17).

23 Sytuacja jest tu analogiczna do w szelkich stylizacji oraz utw orów „dla” (dzieci, ludu, dziew cząt), czytanych przez k ogoś in n ego, kto w ystęp uje w ów czas w „cudzej” roli; zespól za­ dań, które tem u „cudzem u” zadano, staje się znakiem mającym charakter zadania. Z ob. w zw iązku z tym: E . B a l c e r z a n . P ersp ek tyw y „ poetyki o d b io r u ”. W : P roblem y teorii literatury.

Cytaty

Powiązane dokumenty

71, który w fundacji Czerwińska domyślał się udziału Bolesława Krzywo­ ustego, a co za tym idzie datował założenie klasztoru na lata przed 1138 r..

Obejmuje bogate zbiory starolitew skiej m aterialn ej k u ltu ry ludowej, w tym szczególnie bogate kolekcje sakralnej sztuki ludowej. Zachowały się jeszcze jeden dom

Poprzez wielowiekową obecność w Oriencie, a w zw iązku z tym dysponując dobrą znajom o­ ścią św iata islam u, stanow ili niezw ykle cenny elem ent gry

From the above canons that refer to the nature of things emerges the following image of marriage, which is liable to legal regulation: a) it is a matrimonial

isterium of John Paul II: “the covenant of conjugal love.” Suffice it to say that the mentioned formula confirms its importance in two “fields,” outlined by the

The Convention on the Rights of the Child is an international human rights treaty, the aim of which is to ensure that all children and each child individually have the right to

2 tego dekretu mówił: „Junackie Hufce Pracy zapewniają młodzieży, obok pełnienia służby pracy, także przysposobienie do służby wojskowej lub do wojskowej

Fakulta špeciálneho inžinierstva ponúka pre všetky tri stupne vysokoškolského štúdia (Bc., Ing., PhD.) tri odbory orientované na oblasť BOZP: v študijnom