R O C Z N IK I H U M A N IS T Y C Z N E T om X X X II, z e sz y t 4 — 1984
KS. JAN KUŚ
NIEZNANE MATERIAŁY
DO POLICHROMII I WITRAŻY WYSPIAŃSKIEGO W KOŚCIELE 0 0 . FRANCISZKANÓW W KRAKOWIE
W czasie pożaru1, jakiem u K raków uległ w r. 1850, bardzo u cierp ia ły wszystkie kościoły, które znajdow ały się w części m iasta ogarniętej żywiołem. Pożar rozpoczął się od Dolnych Młynów, objął szeroką prze strzeń między Wawelem a Rynkiem Głównym i zakończył się n a ulicy Poselskiej. Zupełnem u zniszczeniu uległy m. in. kościoły franciszka nów i dominikanów, w których stropy spadły do w nętrza, co spowodo wało wypalenie ołtarzy i całego urządzenia świątyń.
Kościół Franciszkanów 2 dźwigał się z ru in powoli, z w ielkim tr u dem, i to tylko dzięki zabiegom i wysiłkom energicznych i w ybitnych przełożonych, którzy w tym okresie nim kierow ali3. Ale w ostatnim dziesiątku XIX w. można już było przystąpić do urządzenia w nętrza świątyni, co świadczy, że cała budow la była gotowa. W styczniu 1894 r. ogłoszono konkurs na w ykonanie polichrom ii naw y głównej i prezbite rium w bazylice franciszkańskiej.
W konkursie wzięli udział w ybitni artyści krakowscy, jak Mehoffer, J. Mikulski, F. Górski, A. Tuch i inni. W m aju 1894 konkurs został rozstrzygnięty i w krótce w kościele rozpoczęły się prace n ad poli chromią pod kierunkiem arch itek ta W ładysława Ekielskiego.
Wśród artystów biorących udział w om aw ianym konkursie nie ma — jak widzimy — nazw iska W yspiańskiego, a przecież to w łaśnie jemu kościół Franciszkanów zawdzięcza swe przepiękne w nętrze.
1 W. K a l i n k a . H istoria pożaru m iasta K rakow a.Kraków 1850 s. 91— 103.
2 A. K a r w a c k i . Koronacja cudownego obrazu M atki B ożej Bolesnej w kościele OO. Franciszkanów w K rakow ie. Kraków 1908 s. 22.
3 Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie (dalej cyt.: AKM). Teka Franciszka nie. Korespondencja z lat 1880— 1902.Gwardianami w tym okresie byli: ks. Daniel Bieleń
od 28 1 1891 r., ks. Samuel Rajss od 5 XII 1892 r. Był to człow iek niesłychanie energiczny, dobry organizator, przy tym św iątobliw y i dbały o kościół i klasztor krakowski. Uprzed nio piastował godność ministra prowincji i stąd już wcześniej w pływ ał korzystnie na wszelkie inwencje artystyczne w kościele Franciszkanów. Jego następcami byli: ks. Franciszek Szym czykiewicz od 21 IX 1900 i ks. Marian Sobolewski od 7 VIII 1901.
W archiw um klasztoru oo. Franciszkanów odnalazło się kilka li stów i rachunków W yspiańskiego dotyczących wykonywania polichro mii i w itraży franciszkańskich, które rzucają światło na jego życie i działalność, z tego więc pow odu chcielibyśmy przypomnieć, czy może wyjaśnić, pew ne szczegóły zw iązane z tą sprawą.
W czasie trw an ia wspom nianego konkursu W yspiański przebywał w Paryżu. Do k raju w rócił w grudniu 1894 r., już po rozstrzygnięciu konkursu. Jego udział w w ykonyw aniu polichrom ii jest dziełem przy padku — jakże szczęśliwego dla tej świątyni. Jak do tego doszło, pisze w swych w spom nieniach W. Ekielski: „Mikulski więc rozpoczął malo w anie u Franciszkanów . Poleciłem mu zrobić próbę. W ypadła niepo myślnie [...]. W tedy przypom niałem sobie Wyspiańskiego, który w łaś nie w rócił z Francji i ledwie wegetował [...] Nie wiedziałem o tych stu diach, które robił w katedrach francuskich, słyszałem tylko, że ma być bardzo utalentow any [...] Postanow iłem jednak spróbować, posta naw iając sobie, że jeśliby się mi z W yspiańskim nie udało, odstąpię od kierow ania polichrom ią kościoła Franciszkanów . A jednak udało się. Już pierw sza rozmowa, po której zgodził się na robienie kartonów, i pierw sze stu d ia wydały mi się osobliwe i przekonujące”4.
N ależy tu zaznaczyć, że W yspiański już w r. 1884 współpracował z M atejką n ad polichrom ią w kościele M ariackim i m iał zamówienie na polichrom ię w kościele Świętego Krzyża, do której sporządził już naw et kartony. Jednakże na skutek pewnych nieporozum ień z zarzą dem p arafii Świętego Krzyża i inw estoram i polichromię powierzono Tuchowi, który poczynił odbitki z kartonów W yspiańskiego i na nich oparł swoją koncepcję polichrom ii. Poza tym W yspiański m iał za sobą świeżo ukończone stu d ia w Paryżu i był „specjalnie wykształcony w kierunku dekoracji stylowej gotyckiej”. W chwili rozpoczęcia prac nad polichrom ią u franciszkanów nie był to artysta początkujący, ale — przeciw nie — m ający już duże doświadczenie praktyczne i gruntowne studia teoretyczne. A zatem w r. 1895 kierownictwo nad wykonaniem polichrom ii u franciszkanów powierzono W yspiańskiemu. Interesował się on polichrom ią kościoła Franciszkanów już wcześniej. Wynika to z jego listu do Lucjana Rydla z 16 XI 1894 r.:
Tymczasem zajęty jestem komponowaniem dekoracji kościoła Franciszka nów, którą zajmuję się na własną rękę i dla własnej tylko satysfakcji — ale kto wie, może jeszcze z tego co będzie. — dwie główne kompozycje do Fran ciszkanów ci wym ienię — a te są: — ogród zupełnej szczęśliwości, gdzie jest
4 L isty Stanisław a W yspiańskiego do Lucjana Rydla. T. 1—2. Kraków 1979 — t. 2 s. 151 przyp. 6 do listu z 15 XII 1894 r.
N IE Z N A N E MATERIAŁY DO POLICHROMII I WITRAŻY W Y SPIA Ń SK IE G O 165
N IE Z N A N E MATERIAŁY DO POLICHROMII I WITRAŻY W Y SPIA Ń SK IE G O 167
tak lubo, tak miło, tak spokojnie jak nigdy na ziem i być nie może i nie było [...] las zwątpienia, walki, trudów, przeciwieństw, przeszkód, gdzie pobyt jest straszny, przerażający.
Tyle da się powiedzieć o ogólnej różnicy tych dwóch obrazów, do których w ykonywania zabiorę się, chociażbym nawet robót w kościele Franciszka nów nie otrzymał. — (bo jak w iadomo konkurs jest tam już od dawna rozstrzygnięty)5.
15 XII 1894 r., już z Krakowa, zw ierza się Rydlowi:
[...] Kompozycje już całe do Franciszkanów ustalone mam — czytam życio rys Św. Franciszka i w nim odnajduję legendy [...] ale zawsze wolałbym je mieć w dziele originalnem włoskiem . — Rozmawiałem już parę razy z Przeorem zakonu w Krakowie — niedługo pójdę do niego z przedstaw ie niem pomysłów, a gdyby go zajęły i podobały się, wykonałbym je w iększe rozmiarami. Jest to w ogóle rzecz trudna i potrzeba by chyba samejże inter wencji Świętego Franc. aby mój projekt przeprowadzić, skoro jest już po konkursie i po tegoż konkursu rozstrzygnięciu6.
Gdy mu powierzono kierow nictw o nad w ykonaniem polichrom ii u Franciszkanów, zabrał się do pracy z w ielkim zapałem . Z czasem je dnak zaczęły się pojaw iać liczne nieporozum ienia, przeszkody i kw e stie sporne. W yspiański nie znosił żadnych uwag, nie uznaw ał n a j mniejszej krytyki. Tymczasem jego prace swym now atorstw em , tak niezgodnym z dotyczasowymi kanonam i sztuki kościelnej, budziły za strzeżenia. Każdy śmielszy projekt artysty n a trafiał n a sprzeciwy kon wentu lub głównego architekta. Wszystko to wywoływało napięcie i rozgoryczenie obu stron; padały ostre słowa, następow ała wym iana niemiłej korespondencji. W spom inają o tym autorzy kom entarza do li stów Wyspiańskiego: „Po dyskusji nad „drogą m leczną” na sklepieniu napisał do Ekielskiego „nieprzyjemny lis t”, zastrzegając się przed uwagami. Interw encja architekta w spraw ie aniołów — m inistrantów w obuwiu „tak dla onych chłopaków charakterystycznym, tzn. powy krzywianym”, którzy bardzo się gwardianowi nie podobali — zakończyła się zamalowaniem całego obrazu. A rtysta skarżył się w liście do H en ryka Opieńskiego 12 października: „Kościołem zam iast się cieszyć m altretuję się coraz zupełniej i coraz gruntow niej. Przeszkadzano mi ciągle, dzisiaj już mam spokój całkowity, ale najw ażniejsze idee są za bite i zdruzgotane lub zwichnięte. Ledwo mię to zatem cieszy”7. Niebawem w yniknęła spraw a fryzu z ptakam i. W yspiański — jak opo w iada W. Ekielski — naw iązując do legendy o św. Franciszku, który
5 Tamże t. 1 s. 263—264. 6 Tamże s. 266.
grom adził koło siebie ptactw o i rozm aw iał z nim „chciał umieścić fryz złożony z lecących ptaków różnego gatunku, a więc jaskółek, wróbli, czyżyków itd .; robił do tego studia w gabinecie h istorii naturalnej Uni w ersytetu Jagiellońskiego”. Ale wobec obawy Ekielskiego, że intencje artysty mogą być źle zrozum iane, zam iast fryzu z ptaków namalował fryz z lilii8.
Pisze o tym arty sta do Rydla 23 X 1895 r. „Kochany Lucku, imagi- nuj sobie ptaków nie może być w kościele 0 0 . Franciszkanów — obra zy zostają. — Zależy zatem tylko na kolorystycznem rozw iązaniu m a low ania. — [...] jedź do W arszawy jak najprędzej abyś nie był w moż ności oglądania odsłoniętych polybarw ności kościoła 0 0 . Francisz kan ó w ”9.
Znam y też naśw ietlenie tych spraw z pun k tu widzenia konwentu. Oto franciszkanin Alojzy K arw acki w swoim P am iętniku pisze, że gdy po pierw szych pracach n ad polichrom ią okazało się, że nie nadaje się ona do tego rodzaju kościoła i zdawało się, że trzeba będzie urządzić nowy konkurs, „przyszedł komuś na myśl młody artysta m alarz i poeta Stanisław W yspiański, krakow ianin, który już się zaznaczył w m alar stwie. Jem u tedy oddano m alow anie naszego kościoła, ale na całkowitą jego odpowiedzialność, bez żadnych uprzednich planów, bo to jesień, a n a Boże N arodzenie chciano kościół uprzątnąć z rusztowania. Zabrał się tedy W yspiański do dzieła, dziś robił plany, które jutro na ścianach wykonyw ali m alarze, pojutrze zam azyw ali częstokroć to, co wczoraj zrobili, a W yspiański kom binow ał nowe rzeczy i tak dorywczo, bez plan u pom alow ano całą część krzyżową kościoła [...]. Całość jednak w ypadła, moim zdaniem i zdaniem fachowców, bardzo ładnie, owszem, m alatu ra ta w zbudza podziw przyjezdnych”10.
A zatem W yspiański ukończył m alowanie polichromii w grudniu 1895 r.
Tu może należy jeszcze przypom nieć dla wyjaśnienia pewien fakt. W edług w arunków konkursu w projektach pozostawiono puste „czte ry pola wolne, przeznaczone w przyszłości na kompozycje figuralne, z tych dw a naprzeciw siebie n ad stalam i w prezbiterium , a dwa drugie w gotyckiej części naw y głów nej”. Pomysły „obrazów ” opisane w liście (do Rydla 23 X 1895 r.) dotyczą w łaśnie tych pól wolnych. — Gdy w roku następnym W yspiańskiem u powierzono dekorację wymienionych części kościoła, planow ał nam alow ać na filarach prezbiterium „cykl
8 Tamże.
9 Tamże t. 1 s. 282.
10 P am iętn ik znajduje się w Archiwum Prowincji OO. Franciszkanów w Krakowie (dalej cyt.: Arch. Prow. Franc.).
N IE Z N A N E MATERIAŁY DO POLICHROMII I WITRAŻY W Y SPIA Ń SK IE G O 169
mniejszych obrazów przedstaw iających Cnoty i W ystępki, z których wykonał tylko dwie pary: M adonnę i C aritas oraz Strąconych Aniołów i św. M ichała”11.
30 XII 1895 r. komisja artystyczna, do której weszli: Stanisław Tom- kowicz, dwaj przedstaw iciele Tow arzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych — architekt Karol Zarem ba i m alarz Ludom ir Benedyktowicz, doko nała oceny i odbioru dokonanych prac restauracyjnych i artystycznych w bazylice franciszkańskiej.
Stanisław W yspiański w ykonał — jak wiemy — polichrom ię w prezbiterium , w naw ach poprzecznych oraz w kaplicy św. Salomei.
Komisja w yraziła uznanie dla całości prac i dla tw órcy polichrom ii, wyrażając tylko pewne małe zastrzeżenie dotyczące niektórych jej szczegółów gdzieś u dołu ścian bocznych i koło wielkiego ołtarza. Po stanowiono wówczas, że niektóre z tych zm ian należy przeprow adzić dopiero po w ykonaniu polichrom ii naw y głównej.
I teraz stało się coś nieoczekiwanego i niezrozum iałego: gw ardian konwentu franciszkanów, ks. Leon Sam uel Rajss, na zlecenie komisji odbiorczej w strzym ał W yspiańskiemu resztę należnego m u honorarium w wysokości 250 zł i nie rozpoczął z nim żadnych rozmów n a tem at wykonania polichrom ii w naw ie głównej. W listach do Rydla arty sta pisze: „Ja pracuję od la t kilku na moją w łasną niesław ę i zagubienie. Podejmuję m alow ania u Franciszkanów dlatego, że ich nie m a kto zro bić i wychodzę po półrocznej pracy wyzyskany, nieom al wyrzucony za drzw i”12. Po kilku dniach pisze znowu:
„z moją Florencją bieda, bo mi Ojcowie Franciszkanie wypłacić reszty nie chcą”13 i dalej — 13 II 1896:
Wyobraź sobie księża zatrzymali mi pieniądze 250 złr. reszty aż do zupeł nego ukończenia poprawek, który się mają robić na w iosnę 1896, a zatem aże w miesiącu maju. Nigdy nie było mowy o żadnej ewentualności zatrzy mania pieniędzy moich i zrobiono mi to nagle bez żadnego uprzedzenia. Wszelkie drogi zwyczajne i perswazje na nic się nie przydały i muszę rezyg nować z mego projektu wyjazdu — co taką gorycz okropną m i sprawia, że spodziewałem się że po tylomiesięcznej pracy bez w ytchnienia przecież znajdą jakąś nagrodę. —
N ie znajdzie się widzisz nikt, co by się za mną i moją słuszną sprawą ujął i każdy się usuwa jak chodzi o jakąś sprawę gdzie trzeba się pokazać z cha rakterem14.
11 L isty t. 2 s. 147 przyp. 6 do listu z 16 XI 1894 r. 12 Tamże t. 1 s. 307 list z 4 II 1896 r.
13 Tamże s. 309 list z 7 II 1896 r. 14 Tamże s. 315.
Poniżej zamieszczam y niedaw no odnaleziony list Wyspiańskiego do gw ardiana konw entu franciszkanów dotyczący tej ta k przykrej dla a r tysty sprawy:
Po w idzeniu się z p. arch. Ekielskim i z jego upoważnienia zwracam się znów do Przewielebnego Księdza Gwardiana z prośbą o wypłacenie dla mnie sumy, ponieważ zatrzymanie tejże reszty tj. 250 złotych, ani się okazu je konieczne, ani też wydaje mi się słusznem. Skoro w ięc wszystkim człon kom Szan. Komisji znana była i jest znana moja gotowość do w szelkich prac uzupełniających dotychczasowe roboty w ięc proszę Przewielebnego Księdza Gwardiana prócz tego przyjąć ode mnie jeszcze pisemne zapewnienie tejże gotowości do dostarczenia potrzebnych kartonów do przeróbek nastąpić mających w części kościoła zwanej prezbiterium [...] Proszę bardzo Przewie lebnego Księdza Gwardiana, aby zechciał uważać pismo moje niniejsze jako rodzaj zapew nienia i gwarancji z mej strony, a zechciał ze Swojej moją słu szną prośbę łaskaw ie uwzględnić, gdyż kilkutygodniowy wypoczynek po uciążliwej pracy jest mi konieczny i potrzebny.
Z głębokim szacunkiem
S tanisław W yspiański Kraków, ul. Poselska 1.8, piętro II15.
W reszcie w r. 1896 franciszkanie w ypłacili W yspiańskiemu należną kw otę i widocznie obie strony nie zachowały do siebie urazy, skoro w r. 1897 o. gw ardian Rajss zwrócił się do W yspiańskiego z prośbą 0 zaprojektow anie w itraży do swego kościoła. I znowu w listach do Ry dla m ożna prześledzić niem al cały bieg tej sprawy. W liście z 20 VI 1897 r. W yspiański pisze:
„Dopisuję jeszcze raz i z w ielką uciechą do ciebie, bo oto najniespo- dziewaniej gw ardian 0 0 . Franciszkanów zażądał ode mnie w itrażów 1 udało m i się pozyskać jego zaufanie dla m oich pomysłów i mogę robić co mi się podoba: będą cuda.
Całe prezbiterium w barw ach i co za treść będzie fantastyczna. — mo żesz sobie wyobrazić. Żywioły będą wszystkie przedstawione.— Całą rzecz trzym ać będę w tajem nicy i pokażę publicznie dopiero gotową i ukończoną — tra k tu ję tylko z gw ardianem w prost i nie ma żadnych komisji ani żadnego Ekielskiego, ani tym podobnego k p a ”16.
N ależy tu taj zaznaczyć, że polichrom ia Wyspiańskiego podobała się bardzo odwiedzającej bazylikę publiczności, a poza tym zamieszczone n a w ystaw ie „sztuki” kartony z polichrom ii zyskały pochlebne recen zje w ówczesnej p rasie17.
15 K orespondencja z la t 1880—1900. Arch. Prow. Franc. List Stanisława Wyspiańs kiego z 4 II 1896, dotyczący polichromii kościoła.
16 L isty t. 1 s. 477—478.
N IE Z N A N E MATERIAŁY DO POLICHROMII I WITRAŻY W Y SPIA Ń SK IE G O 171
W liście z 3 VII 1987 r. artysta donosi przyjacielowi:
Witraże idą świetnie i będą bardzo ładne. Są oczyw iście zupełnie nowe, i całe na wskroś nowe, moje, caluśkie moje, bez hamulca żadnego, ani bez cienia hamulca jakiegokolwiek upersonifikowanego. —
Wszystkich architektów wyrzuciłem od siebie za drzwi. Ja dopiero jestem architekt prawdziwy — i taki jakiego by było potrzeba. — Gwardian trak tuje wprost ze mną i odtąd już nigdy n ie będę nigdzie używ ał ani zgadzał się na pośrednictwo.
Żywioły będą, woda, ogień, ziemia, powietrze — przedstawione w e w itra żach. Robię przy tem szkice do obrazów których skoro będę miał całą serię dopiero powiem sobie i drugim jaki jest mój św iat18,
a 5 VII 1897 r. pisze: „Właśnie ukończyłem rysować w itraż trzeci z rzędu. Jak ci wiadomo, będą one przedstawiać żywioły. Otóż żywioł wody już mam, obecnie rysuję żywioł ognia. Nie wprowadzam jednak od razu całe go olbrzymiego aparatu np. we wodzie, pomijam zupełnie (na razie) ryby i gady, poprzestając na wodnej roślinności i w cale nie m orskiej, ale skromniejszej, (będzie to więcej dla nas właściwsze). Ogień p rzed sta wiłem uduchowiony w liliach pąsowych, płom ykowych i m akach. Zaś irysy, grzybienie płaskolistne i grądziele baw ią się we w odzie”19.
Jednak gdy Rydel pisze do W yspiańskiego o swoich trudnościach finansowych, ten zastrzega się stanowczo w liście z 8 IX 1897 r.;
[...] to samo ze mną co i z tobą co się tycze pieniędzy, tylko że ja już w ęzły pozawiązywałem i w w ielu wypadkach już powiedziałem „halt” i św ięcie przyrzekłem nic nie dać, jeśli należycie nie zapłacą.
Witraże franciszkańskie są ostatnią tego rodzaju pracą którą daję za nic, bo bio rę za wszystkie razem 360 złr. ale ponieważ chcę mieć pracę tę wykonaną i wiem najściślej że takiej drugiej nigdzie w Europie nie ma, więc mię to cieszy. [...] N astępnie skoro w p rezb iteriu m będą w ram ach o b ra zy K ossow skiego na płótnie, dam za darmo i wymaluję za darmo (skoro mi oddadzą nawę) dwa freski pod sklepieniem, gdzie m leczne drogi. Treść ich zupełnie oczyw iście jak zawsze ode mnie zależy i chcę robić cuda fantazji. —
Następnie zrobię s z k i c , p r o j e k t na nawę za darmo, po czem jeśli projekt w całości przejdzie, bez żadnej głupiej zmiany, bo w ogóle na żadną zm ianę się niezgodzę, to podejmuję m alowanie na rok przyszły (bo tak to już ułożo ne, że tak być musi) i żądam 10.000 które dostanę albo się cofam — [...] (ma lowanie kwiatów w kościele już ukończone, ogromnie się polepszyło, Ko chanowscy Jan i Piotr wśród róż).
Całe sklepienie będzie freskiem — czy znasz treść czy ci opowiadałem kiedy? Otóż skoro będę mieć 10.000 tysięcy (!), to będziem y mieć w szyscy pienią dze, w ięc ja i to muszę mieć na względzie, bo ja doskonale pamiętam że o mnie samego chodzi. —
18 Tamże t. 1 s. 478—479. 19 Tamże s. 480.
Tymczasem za półtora tygodnia rozpoczynam m alowanie Z a k r y s t i i obok prezbiterium również za darmo i gratis zupełnie, celem uzyskania wdzięcz ności klasztoru. —
Księża są tak zachwyceni witrażami, że najnieprzychylniejsza krytyka naj w iększych powag nic by nie pomogła zwłaszcza że gwardian pieniądze dał, a tern samem powiedział że je mieć chce a ustnie dodał, że je mieć gorąco pragnie, —
W szystkie te sprawy załatw ią się do G r u d n i a , więc do G r u d n i a 30 będę w iedział jak stoję na rok przyszły20.
Zastrzeżenie to jednak widocznie niewiele pomogło, gdyż i przy w itrażach doszło do nowych pow ikłań, nieporozum ień i kontrowersji, znow u w ytw orzyła się atm osfera niechęci, w ynikły spory, wymiana korespondencji i w reszcie nastąpiło całkow ite zerwanie wzajemnych kontaktów .
W A rchiw um Prow incji oo. Franciszkanów w Krakowie natrafiono n a pokw itow anie w ystaw ione przez W yspiańskiego na odbiór sum po branych jako zaliczka n a w ykonanie w itraży.
Pierw sze pokw itow anie opiewa n a kwotę 360 zł, którą artysta otrzym ał za 7 w itrażow ych k artonów przedstaw iających: św. Francisz ka, św. Salomeę, Boga Ojca i cztery żywioły: ogień, wodę, ziemię i po w ietrze.
Kraków, 2 X 1897 r. Za w ykonanie kartonów w itrażowych dla Prezbiterium Kościoła OO. Fran ciszkanów (kartonów w liczbie szesnaście) otrzymałem sumę 360 zł (trzysta- sześćdziesięciu).
Kraków, dnia 2 X 1897 r. S tanisław W yspiański21
„K alendarz K rakow ski J. Czecha” za rok 1900 zamieścił recenzję tych p rac podpisaną literam i S. T. (prawdopodobnie Stanisław Tomko- wicz):
Witraży jest 7. Trzy okna w obsydzie ponad ołtarzem mają przedmiot re ligijny. Zwłaszcza piękna jest ascetyczna postać św. Franciszka wśród cier ni, ku któremu spływa z góry na skrzydłach Chrystus Ukrzyżowany. Cztery inne okna po bokach ołtarza przedstawiają cztery żywioły. Pan Wyspiański, który dostarczył do tych okien kartonów, jest na wskroś modernistą, a przy tym talentem nadzwyczaj oryginalnym. Lubuje się w wielkich plamach jedno barwnych, w poplątanych jak warkocze podłużnych wstęgach, łodygach i splotach, w zwrotnikowej bujności wegetacji, o rozmiarach przesadnych
20 Tamże s. 493—495.
N IE Z N A N E M ATERIAŁY DO POLICHROMII I WITRAŻY W Y SPIA Ń SK IE G O 173
w stosunku do umieszczonych wśród niej postaci ludzkich, wreszcie w no wych i niezwykłych zestawieniach barw. [...] Ale trudno zaprzeczyć, że kombinacje barw i motywa roślinne nadają się równie dobrze do kościoła i mają tu swoje uprawnienie. Czymże innym jak nie zbiorem m otywów ro ślinnych jest cała niemal dekoracyjna rzeźba gotycka? W każdym razie Kra ków jest bodaj pierwszym miastem, w którym sprowadzono modernizm do witraży kościelnych. Próba wypadła zajmująco, choć wolelibyśm y, aby ta kie doświadczenia odbywały się w kościołach nowych, a nie w zabytkach architektury średniowiecznej22.
Wspominany już tutaj kronikarz zakonu franciszkanów w yraził swą opinię w słowach: „Na tym w itrażu napraw dę tru d n o się poznać, bo artyście więcej chodziło o barw ne plam y niż o rysunek, który jest chaotycznym”23.
N astępne pokw itow ania, załączone poniżej, pochodzące z różnych dat, mogą świadczyć, iż kwoty w ypłacane były artyście m niej więcej co kw artał i że dalekie były od osiągnięcia owych w ym arzonych 10000 zł, o których poeta wspom ina w liście z 8 IX 1897 r.
Kraków, 5 V 1898 r. Otrzymałem 70 zł reńskich a conto dalszych kartonów witrażowych. Kraków, dnia 5 V 1898. S tanisław W yspiański
Jako uzupełnienie honorarium za kartony w itrażowe do okna nad chórem (wielkiego) otrzymałem zł 80 do poprzednio podjętych 70 zł.
Kraków, 9 IX 1898. S tanisław W yspiański
Kraków, 29 XII 1898 r. A conto 300 zł reńskich za wykonanie w szystkich rysunków do witraży Prezbiterium otrzymałem 50 zł reńskich.
Kraków, 29 grudnia 1898. S tanisław W yspiański24
Po naw iązaniu ponownych kontaktów między konw entem francisz kanów a W yspiańskim należałoby się spodziewać, że zostanie m u po wierzone wykonanie polichromii w nawie głównej. Niestety, przy p ro jekcie w itraża błogosławionej Salomei doszło do nowego konfliktu. A rtysta w w itrażu tym obok postaci bł. Salomei zam ierzał również umieścić postacie św. Kingi i św. Jolanty przedstaw ione w ruchu, pogrążone w głębokim sm utku, w patrzone w dal. G w ardian o. Rajss tego projektu nie przyjął i zażądał postaci samej tylko bł. Salomei. Wyspiański nie chciał odstąpić od swej koncepcji — spraw a się
22 L isty t. 2 s. 304—305 przyp. 1 do listu z 8 IX 1897 r. 23 K a r w a c k i . Pam iętnik
przeciągała, a poza tym wynikły znowu jakieś niedokładności finanso we i opóźnienie w zapłacie honorarium za wykonane w itraże, jak do wodzi niedawno odnaleziony list Wyspiańskiego do o. gwardiana Rajssa z 28 XII 1898 r.i
P rzew ielebn y K siąże Gwardianie!
Jest dla mnie rzeczą niem ożliwą dłużej przyjmować takie honoraria, ja kie przyjmowałem dotąd i stać na tym stanowisku jak dotąd, ponieważ w ło żony duży zasób energii w te prace, dziś gdy przychodzi dalej działać nie mam za co jednego kroku zrobić swobodnego. Jeżeli w ięc nadal mam cokol w iek dla kościoła OO. Franciszkanów robić muszę być należycie płacony, gdyż moja w łasna delikatność w tym względzie, przeciwko mnie się obraca. Pojechałem do Insbrucka moim kosztem i tam siedziałem trzy tygodnie moim kosztem, za pieniądze jakie otrzymałem na witraż oraz za jeden ze sprzedanych moich rysunków na W ystawie Sztuk Pięknych — i tego nadal czynić nie mogę. Na obecny w ięc wyjazd do Tyrolu do Insbrucka i na pracę jaką tam w ypadnie mi robić (a która jak Księdzu Gwardianowi wiadomo jest ciężka) proszę tytułem honorarium o 300 złotych reńskich oraz oświad czam, że inaczej żadną miarą pojechać nie będę mógł.
Oczekuję odpowiedzi Księdza Gwardiana łaskawej, abym w idział że nare szcie w yrozum iał moje położenie, że niepodobna mi być ciągłym fundato rem, zwłaszcza gdy żadnego majątku nie posiadam ani nie posiadałem nigdy.
Z wysokim poważaniem i wielkim dla Księdza Gwardiana uwielbieniem się kreślę
S tanisław W yspiański plac Mariacki 9, piętro II25
N astępne dwa listy dotyczące spraw y przerobienia i zakończenia w itraża w kaplicy bł. Salomei pochodzą już z r. 1899. Jeden nosi datę 20 m arca. Zaw iera tylko prośbę o przybycie G w ardiana do pracowni:
W ielebny K sięże G w ardianie D obrodzieju !
Oczekuję Wielebnego Księdza Gwardiana w pracowni w środę o godzi nie 11 rano.
Proszę przyjąć wyrazy głębokiego szacunku
S tanisław W yspiański26.
D rugi list, utrzym any jest w tonie trochę kategorycznym. A rtysta proponuje w nim, aby w sporze poprosić na arb itra architekta Ekiel- skiego:
25 Tamże. List W yspiańskiego do ks. Samuela Rajssa Gwardiana z dn. 20 XII 1898. 26 Tamże. List w sprawie przerobienia figur świętych niew iast do witrażów.
N IE Z N A N E MATERIAŁY DO POLICHROMII I WITRAŻY W Y SPIA Ń SK IE G O 175
Przew ielebny K sięże G wardianie
Mimo nadzwyczaj w ielkiej energii jaką m iałem ciągle dla załatw ienia sprawy w itrażów tą drogą i tym sposobem , jak to ostatnim i czasy u łoży liśmy, nie mogę iść dalej, m uszę teraz zm ienić zu p ełnie p ostępow an ie moje, gdyż to co dotąd było nie zaprow adzi m nie nigdzie. N ie m ogę się zgodzić na to, aby skoro ja pracę m oją uw ażam za skończoną, K siądz Gwardian osobiście uw aża ją za niedokończoną, i dlatego proszę K siędza Gwardiana o zaw ezw anie p. E kielskiego jako pośrednika m iędzy mną a Księdzem Gwardianem — żadna inna droga nie pozostaje, n ie m ogę zby tecznie dużo czasu p ośw ięcać li tylko na rzeczy, których trudności dla m nie są już dawno rozwiązane.
Z wysokim poważaniem i uszanowaniem dla Przewielebnego Księdza Gwardiana pozostaję
S tanisław W yspiański Kraków, 22 marca 1899 r.27
W liście z 17 IV 1899 r. a rty sta w stanow czy sposób b ro n i sw oich p raw autorskich. W idocznie o. g w ard ian w yraził pogląd, że k a rto ny mógłby ktoś inny skończyć, skoro W yspiański kategorycznie za strzega: „pod żadnym pozorem nikom u nie w olno w ykańczać p racę przeze m nie ro zp o czętą”.
P rzew ieleb n y K sięże G w ardianie
Ponieważ pod żadnym pozorem nikom u n ie w olno w ykańczać pracę przeze m nie rozpoczętą, w ięc m owy być n ie m oże o tym aby tego k toś do konywał. Proszę, aby Ksiądz Gwardian w ybrał p. E kielskiego jako archi tekta na pośrednika i przy tym obstaję, inaczej ta sprawa i praca nie m oże być załatw iona. Oczekuję dalszych rezolucji.
Pozostaję z w ysokim pow ażaniem S tan isław W yspiański
Kraków, dnia 17 kw ietnia 1899 r.28
Nie wiemy, czy doszło do a rb itra ż u Ekielskiego, ale chyba i ta m ediacja nie odniosła skutku, skoro W yspiański w liście z 7 I 1901 r. prosi gw ardiana R ajssa o zw rot k arto n ó w w itrażow ych:
W ielebny K sięże G w ardian ie D obrodzieju
Chory jestem i z mego upow ażnienia przychodzi w im ieniu m oim S za
27 Tamże. List W yspiańskiego S tan isław a z dn. 22 III 1899. 28 Tamże. List w spraw ie przerabiania figur św iętych niew iast.
nowny Pan Profesor Doktor Julian Nowak29 z prośbą o zwrot kartonów w i trażowych, będących moją własnością.
Z wysokim poważaniem
Kraków, Stanisław W yspiański
1 stycznia 190 1 30.
K rzyw da w yrządzona artyście została napraw iona, ale dopiero po jego śmierci, bo „W yspiański zrobił później pastelowy obraz tej Błogo sławionej z myślą, że kiedyś w ypalony na szkle będzie wstawiony w okno, ale obrazu tego nie dał mimo upom inania się o niego później szych gw ardianów . Po śmierci Wyspiańskiego sprzedano ten obraz p ani Pareńskiej i dopiero gw ardian o. K arw acki wypożyczył go i dał go skopiować w szkle, co w ykonała firm a Żeleńskiego w Krakowie, w staw ił go w okno”31.
Dzisiaj w itraż bł. Salomei, stanow iący wyłącznie dzieło W yspiańs kiego, zachw yca oczy w idza nieporów naną harm onią barw , wykwin- tnością linii i świadczy w raz z innym i w itrażam i o geniuszu wielkiego artysty.
Nawy głównej w kościele franciszkańskim W yspiański już nie m a lował. K ontakt między konw entem a arty stą został zerwany definityw nie. Jak wiadomo, tw órcą polichrom ii naw y głównej w bazylice franci szkańskiej jest Tadeusz Popiel. Inny kronikarz zakonu franciszkanów, o. Joachim Kuszel, zanotow ał słowa, które najtrafniej obrazują sy tuację, w jakiej znalazł się Popiel: „Trudne zadanie m iał artysta, by dostosować się o ile możności, do krzyżowej części kościoła malowanej przez p. W yspiańskiego”32.
Trzeba tu przypom nieć, że w ostatnich dniach stycznia i początku lutego 1898 r. w W arszawie w Towarzystwie Zachęty do Sztuk Pięk nych odbyła się w ystaw a konkursow a obrazów religijnych. W yspiański otrzym ał za w itraże franciszkańskie nagrodę w wysokości 400 rs. rów nającą się pierwszej nagrodzie.
W świetle nowych badań n ad dziejami konw entu krakowskiego okazuje się, że krakow scy franciszkanie, mimo trudnych ówczesnych w arunków ekonomicznych, w ykazali niezwykłą energię i wytrwałość w odbudow yw aniu swego kościoła. Położyli wńele starań około wypo sażenia jego w nętrza i nad an ia mu w yglądu zgodnego z najnowszymi osiągnięciam i sztuki i wym agań artystycznych. Dowodem tego jest
za-29 Nowak Julian, profesor UJ, lekarz, znany ówczesny kolekcjoner, m. in. zbierał porcelanę kopenhaską o wzorach jakońskich.
30 K orespondencja z lat 1880—1910. List W yspiańskiego z 7 I 1901. 31 K a r w a c k i . Pam iętnik.
N IE Z N A N E MATERIAŁY DO POLICHROMII I WITRAŻY W YSPIA Ń SK IE GO 177 Kośc iół o o . Fr a nc isz ka n ów w K r a k o w ie .
N IE Z N A N E MATERIAŁY DO POLICHROMII I WITRAŻY W Y SPIA Ń SK IE G O 179
N IE Z N A N E MATERIAŁY D O POLICHROMII I WITRAŻY W Y SPIA Ń SK IE G O 181
angażowanie do ozdobienia w nętrza św iątyni najw ybitniejszych ów czesnych artystów, a między nim i W yspiańskiego.
Należy żałować, że arty sta nie w ykonał całej polichrom ii, ale w iną za to nie można obciążać jedynie tylko o. gw ardiana Sam uela Rajssa. Wiemy, że W yspiański jak każdy w ielki arty sta odznaczał się niezw y kłą wrażliwością, a równocześnie apodyktycznością. N adm iernie d ra żliwy na punkcie swojej twórczości, nie znosił żadnych krytycznych uwag. W chwili gdy zaczynał polichrom ię u franciszkanów , m iał za sobą przykre niepowodzenie zw iązane z wykonyw aniem polichrom ii w kościele Świętego Krzyża, od której go odsunięto. Ponadto w tym cza sie musiał już zapracow ać na utrzym anie żony i dzieci, b ra ł więc liczne zamówienia, które go nadm iernie wyczerpywały, a przecież był już wtedy człowiekiem bardzo chorym. Nic więc dziwnego, że n ad szar pnięty system nerwowy powodował jego w ielką niecierpliw ość i ostre reakcje na wszelkie sprzeciwy czy naw et tylko uwagi.
N atom iast o. gw ardian Rajss m iał n a celu tylko i wyłącznie dobro i piękno kościoła, n ad którym spraw ow ał pieczę. Śm iałe i niezwykle nowatorskie projekty W yspiańskiego w prow adzone do św iątyni o w y bitnie średniowiecznym charakterze mogły m u się w ydaw ać niestoso wne, bo naw et ówcześni artyści początkowo m ieli pew ne co do tego za strzeżenia. Zresztą — jak pow iedział chyba Tomkowicz — „K raków jest bodaj pierwszym miastem, w którym Wprowadzono m odernizm do w itraży kościelnych”. To zdanie dowodzi dużej odwagi a równocześnie i zrozumienia postępowości w sztuce u ojca R ajssa33.
W rezultacie działalności tego niew ątpliw ie jednego z najbardziej zasłużonych dla konw entu gw ardianów bazylika franciszkańska po siada w prezbiterium , zakrystii i w naw ach poprzecznych polichrom ię Wyspiańskiego zaliczaną do najpiękniejszych w k raju i słynie niezrów nanymi w itrażam i św. Franciszka, bł. Salomei, a przede w szystkim głęboko przejmującym, niedoścignionym w barw ie i pięknie „Stań się!”
UNBEKANNTE MATERIALIEN ZU DER POLYCHROMIE U N D D EN GLASFENSTERN WYSPIAŃSKIS IN DER KRAKAUER
FRANZISKANERKIRCHE
Z u s a m m e n f a s s u n g
Der A rtikel stützt sich ausschliesslich auf die unveröffentlichte Korrespondenz des Künstlers mit dem Franziskanerkonvent in Kraków (mit Pater Samuel Rajs) und spiegelt den Verlauf der Arbeiten und die Schwierigkeiten des Künstlers sowohl bei der Fertig stellung der Polychromie als auch der Glasfensterkartons in dr Franziskanerkirche wider.
Aus dieser Korrespondenz wird ersichtlich, dass Wyspiański die Polychromie nur im Chor, der Sakristei und den Querschiffen fertigstellte sowie Kartons für die Glasfenster von Gottvater, dem hl. Franziskus und der sel. Salome anferzigte. Infolge von Missver ständnissen mit den Auftraggebern konnte er die Polychromie des Hauptschiffes nicht beenden; sie ist das Werk von Tadeusz Popiel.
D ie Briefe zeugen von der grossen Verbitterung des schon damals kranken Künstlers infolge der Unterschätzung seines Talents und der seiner Meinung nach kleinlichen fi nanziellen Verrechnungen. Im Lichte der neuesten Untersuchungen können wir heute feststellen, dass die Franziskaner trotz erheblicher finanzieller Schwierigkeiten ungeheu re Mühe aufbrachten, um das Innere ihrer Kirche künstlerisch auszugestalten, und dazu den hervorragendsten Künstler seiner Zeit engagierten. Wie die Kunstkenner damals feststellten, war dies der erste Fall in Kraków, dass der Modernismus in einer Kirche Eingang fand, w as von dem grossen Mut und der Fortschrittlichkeit der Vorgesetzten der Franziskaner am Fusse des Wawel zeugte.