• Nie Znaleziono Wyników

Jesień 1831 : sprawa polska w świetle paryskich gazet

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jesień 1831 : sprawa polska w świetle paryskich gazet"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Kowalczykowa, Alina

Jesień 1831 : sprawa polska w świetle

paryskich gazet

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 29/1, 5-26

(2)

K w artalnik Historii Prasy Polskiej X X IX 1 PL ISSN 0137—2998 ALINA KOWALCZYKOWA (Warszawa)

JESIEŃ 1831.

SPRAWA POLSKA W ŚWIETLE PARYSKICH GAZET

Wiedza o stosunku Francuzów do spraw y polskiej w okresie pow sta­ nia listopadowego i nieco późniejszym opiera się głównie n a danych no­ tow anych w dokum entach sporządzanych przez Polaków. Podstawowe źródło — obok listów i wspom nień — stanow ią spraw ozdania i inne akty K om itetu Narodowego, którem u przewodził Lelewel; jest to zatem spoj­ rzenie dość jednostronne. M ateriały czerpane z zapisków Polaków m ają nadto tę niedogodność, że tylko w yrywkow o pojaw iają się w nich infor­ macje dotyczące okresu sprzed listopada (polscy uchodźcy zaczęli docie­ rać do Paryża w końcu października, pierw szym ich wspólnym dziełem było powołanie 6 listopada Tymczasowego K om itetu Narodowego pod przewodnictwem B. Niemojowskiego i Lelewela). Wcześniej, w momen­ tach tak ważnych dla oceny stosunku Francuzów do Polski, jak nadejście wiadomości o w ydarzeniach warszaw skich 15 sierpnia i później o upad­ ku Warszawy, w P aryżu nie było jeszcze ludzi, którzy by z polskiego pun k tu w idzenia te spraw y opisywali. Ze znaczniejszych byli w tedy gen. Kniaziewicz, Ludwik Plater, Leonard C hodźko1, Adam Gurowski, Wo­ łowski, Łubieński, Napoleon Żaba i — od 6 w rześnia — Juliusz Słowacki;

jedynie w jego listach do m atki znalazły się, kam uflowane w obawie przed cenzurą, aluzje do zachowań Francuzów.

W gazetach francuskich inform acje z pow stania listopadowego stale znajdowały się na pierwszych miejscach. Pow itano powstanie jako oca­ lenie F rancji przed interw encją rosyjską, nadto dogodnie zaprzątało ono przez wiele miesięcy uwagę P rus i A ustrii, m ocarstw także uczestniczą­ cych w rozbiorach.

Francja deklarowała chęć pomocy dla walczących Polaków — ale była ona zdeterm inowana przez ówczesną sytuację monarchii lipcowej. Główną troską rządu była niepew na stabilność własnego państw a: kw e­

1 Chodźko jako jedyny Polak w chodził w sklad K om itetu Polskiego, działają­ cego pod prezesurą L afayette’a.

(3)

6 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

stia rozwoju relacji dyplom atycznych między nową m onarchią a Europą; n ad to kraj wciąż jeszcze nie był w pełni uspokojony, łatw o w ybuchały zamieszki w P aryżu i na prowincji, obok burzył się Półwysep Pirenejski, interw encji w ym agała sytuacja w Algierze. Rząd Casim ira P érier tym usilniej zabiegał o utrzym anie dobrych stosunków z europejskim i mo­ carstwami, tym ostrożniej podchodził do deklarow ania się po stronie polskich buntowników. Jak zresztą konkretna, wojskowa pomoc m iałaby do pow stania dotrzeć? Przez wrogie Prusy? Czy drogą morską, również przez P rusy kontrolowaną?

W k raju zaś P érier m iał przeciw sobie silną, choć skłóconą opozycję liberalną, rew olucyjną i m onarchiczną (prezentującą interesy innej li­ nii), dysponującą potężną prasą. W gestii liberałów były m.in. dziennik 0 najw iększym nakładzie „Le C onstitutionnel” i propolski „Le N ational” ; bardzo Polsce życzliwe były też gazety rewolucyjne, których krótki ży­ w ot zakończył się z nakazu cenzury jesienią 1831 r.: „L’A venir” księdza Lam ennais i „La T ribune Politique et L ittéraire” .

Spraw a polska staw ała się dla opozycji znakom itym pretekstem do ataków n a rząd. Toteż często i burzliw ie podejmowano polski tem at także w Izbie D eputow anych — w imię honoru Francji przem awiali bohatero­ wie narodowi, generałowie L afayette i Lam arque; popierało ich wielu mówców.

W sferze mentalności stosunek Francuzów do spraw y polskiej, kształ­ tow any głównie przez opozycyjną propagandę, był jakby mało zależny od politycznych realiów. Wiedza o Polsce była bardzo nikła, opierała się głównie na w ydanym w 1807 r. dziele R uhlière’a Histoire de l’anarchie

de la Pologne, a uzupełniały ją doświadczenia byłych żołnierzy napoleoń­

skich przem ierzających polskie ziemie w latach 1807—1812, wyrywkow e 1 powierzchowne. Pozostało jednak wspomnienie długoletniego braterstw a broni, złączone z żywą we F rancji legendą księcia Józefa Poniatowskiego i z pam ięcią o niezwykłej wierności Polaków, do ostatka trw ających przy Napoleonie. Do tego wszystkiego dochodziła n atu raln a sym patia do ucie­ miężonego narodu, który porw ał się na potężną tyranię. Domagano się więc po prostu, by Francja pospieszyła z pomocą walczącym o wolność Polakom.

Rząd czuł się do tego zobowiązany; toteż mówiono początkowo o kon­ kretnej pomocy wojskowej, o przesyłaniu broni, o pomocy medycznej. A 16 m arca Sebastiani na ręce przedstawicieli polskiej dyplomacji, gen. Karola Kniaziewicza i Ludwika Platera, złożył zapewnienie, że Francja przyjm ie polskich uchodźców. D ata tej oferty, z której Polacy skorzysta­ ją dopiero po ponad sześciu miesiącach, nie była przypadkow a: niewiele wcześniej dotarły wieści o bitw ie pod Olszynką Grochowską i (podobnie ja k przez mom ent w Warszawie) uznano, że powstanie m a się już ku końcowi; niezależnie od w yniku bitwy, wojska rosyjskie znalazły się pod polską stolicą.

(4)

Powstanie jednak nie upadało, w alki trw ały nadal, a miej ce spraw y polskiej w gazetach osobliwie się ustabilizowało. Wszelkie doniesienia z powstania, napływ ające od w łasnych kurierów lub czerpane z dzienni­ ków niemieckich, zamieszczano n a pierwszych stronach. W prasie opo­ zycyjnej opatryw ano je rozbudowanymi komentarzam i. Informowano o działalności uformowanego przez Francuzów K om itetu Polskiego, 0 zbiórkach pieniężnych na rzecz powstania. I wciąż przynaglano rząd do pomocy. N arastająca monotonia tych w ezw ań spraw ia jednak w raże­ nie, jakby traktow ano to pow stanie jako trw ały już elem ent europej­ skiej sytuacji — choć latem w yraźnie zdawano sobie sprawę, że w alka zbliża się ku końcowi.

Z artykułów gazetowych, z publikowanych licznie tekstów literac­ kich — poczynając od W arszawianki Delavigne’a — utożsam iających wolnościowe dążenia Francuzów i P olaków 2, w yłaniał się niezwykle wyidealizowany obraz naszego ch arakteru narodowego. Nadawało mu kształt emocjonalne nastaw ienie Francuzów, pełnych podziwu i miłości dla narodu, k tó ry heroicznie zerw ał się w obronie wolności i samotnie walczy przeciw caratowi, darem nie oczekując na pomoc Europy. Toteż egzotyczny nieco wizerunek Polaka składał się wyłącznie z cech o n a j­ wyższym natężeniu szlachetności, jak honor, heroizm, bezinteresowność.

Absolutyzacji uległy uczucia wolnościowe i patriotyczne, towarzyszące ponoć Polakom od dziecka do starca, od kolebki po grób.

K ierunek tej idealizacji nie odbiegał zresztą od wzorca lansowanego przez samych Polaków: można przypomnieć i wcześniejszy wiersz Mic­ kiewicza Do m a tki P o lk i3, i późniejsze Księgi Narodu i Pielgrzym stwa

Polskiego. K arykaturalna zaś schematyczność tego obrazu pojawiała się

w sztukach granych w P aryżu już od wiosny 1831: próba sceny ukazy­ w ała nieznośny prym ityw izm postaci, w yzutych całkowicie z ludzkich namiętności, zdolnych tylko do deklam ow ania patetycznych frazesów 1 do hałaśliw ych bitew nych uniesień. Mniej w ybredna publiczność

tea-2 Ze szczególną dumą podkreślano uczestnictwo (lub choćby jego chęć) Fran­ cuzów w powstaniu liet opadowym: pomoc francuskich lekarzy, którzy udali się na teren walk; działalność dzielnych braci de Girard, którzy podobno założyli w War­ szaw ie fabrykę broni, a jeden z nich w alczył w oddziałach powstańczych („Le N a­ tional”, 27 VIII 1831); dramat francuskiej aktorki, której syn już po upadku pow sta­ nia w ybiera się do Polski, aby w alcząc o jej wolność zaprotestować przeciw bier­ ności Francji („Courier des Théâtres”, 4 X 1831); 27 maja „Le N ational” informuje o· śm ierci Constanta Quesnela, oficera francuskiego walczącego* w Polsce, który w drodze powrotnej zmarł w Strasburgu i któremu urządzono tłum ny pogrzeb.

» Obok niezliczonych wierszy powstających w ed le tego wzoru warto wspom nieć sporo późniejsze, kuriozalne św iadectw o sam odopasowywania się Polaków do tej w ersji ich narodowego portretu: Edmund Chojecki, który w Paris. Guide 1867 (cz. II, t. 3, s. 1086— 1098) opracował rozdział „La colonie polonaise”, jako charak­ terystykę polskiego środowiska dał po prostu przekład prozą na język francuski tegoż w iersza M ickiewicza.

(5)

8 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

traîna oklaskiwała jednak z uniesieniem te symbole patriotycznego po­ święcenia. Stereotyp ten zdawał się nadto dobrze służyć spraw ie polskiej, podtrzym ując w iarę w m oralną nieskalaność obrońców wolności.

Nawoływania o pomoc dla Polski, gromienie własnego rządu za opie­ szałość i ta powszechna sympatia, potw ierdzana deklaracjam i wdzięcz­ ności i b rate rstw a — wszystko to rozbudzało nadzieje wielu Polaków. Opierano je na zobowiązaniach m oralnych — nie brano pod uwagę ani francuskich interesów politycznych, ani realnych możliwości wspomoże­ nia pow stania. Na kruchej podstawie niejasnych obietnic budowano wiarę, że rząd francuski w brew interesom własnego państw a podejmie interw encję w spraw ie polskiej.

L ektura gazet paryskich jasno ukazuje, że w każdym razie łatem 1831 r. taka ewentualność nie była już serio brana pod uwagę. Skalę roz­ bieżności między złudzeniami Polaków a rozsądnymi poczynaniami F ran ­ cuzów unaocznia najlepiej charakter poparcia, nad którym jeszcze deba­ towano: ak t uznania praw a Polski do suwerenności państw ow ej i ewen­ tualność w ysłania do cara oficjalnego adresu w spraw ie polskiej. I oba te projekty upadły, jako niebezpieczne; w arto przypomnieć argum entację, do jakiej uciekano się w Izbie Deputowanych, gdy kw estia tego adresu stanęła 15 sierpnia na porządku dziennym. Otóż na interpelację gen. L afayette’a padła ze strony rządu odpowiedź, że jedyną obecnie możliwą form ą w ystąpienia w tej spraw ie są negocjacje, a deputow any Dupin, reprezentujący opinię um iarkowanego centrum , nawoływał, by zdać się na króla i n a Boga, na „m édiation offerte par le roi. Que la nation fran ­ çaise, comme un flot, se précipite au-devant des succès; qu’elle élève des mains suppliantes vers ľ Éternel, pour lui dem ander la consécration de ce voeu; mais n ’écrivons pas dans notre adresse une reconnaissance qui serait une déclaration de guerre à toute l’Europe” 4. W skutek gwał­ townego poparcia L afayette’a przez paru posłów i w ybuchłej aw antury posiedzenie zostało przerw ane. Okazało się, że ten tem at wciąż żywo porusza umysły, nic z tego wszakże nie wynikło; w przesadnym lęku przed przeciw stawieniem się neu traln ej postawie państw Świętego Przy­ m ierza niczego nie postanowiono. Opozycja rew olucyjna komentowała: ?,La p e u r donc, la p e u r domine la m ajorité comme elle domine le m inistère” 5.

Z jednej strony były więc deklaracje, z drugiej — tw arda realność. Gloryfikowano wszędzie Polaków, szerm ierzy wolności, i w m iarę jak pow stanie chyliło się do upadku, coraz mniej zdradzano chęci do anga­ żowania się w dyplom atyczny naw et konflikt z Rosją. Ale w przemó­

4 „La Tribune Politique et L ittéraire”, 16 VIII 1831. Jeśli w moim tekście pada nazwa czasopisma, cytatów nie opatruję przypisem, tylko podaną w naw iasie datą.

(6)

wieniach deputowanych i w gazetowych kom entarzach wciąż była w i­ doczna p rzykra świadomość niedopełnienia obietnic, niemoralnego uchy­ lenia się od okazania realnej pomocy walczącym Polakom.

I nagle objawiła się możliwość zakończenia tych kłopotliwych debat, honorowego odstąpienia od planów jakiejkolwiek interw encji w spraw ie polskiej. 2 w rześnia docierają pierwsze wiadomości o w ydarzeniach w ar­ szawskich z 15 sierpnia. Można oto potępić niegodne postępki Polaków, okazać, jak bardzo zawiedli oczekiwania Francji, odciąć się od kierunku, jaki przybiera powstanie, i tym samym od powstania. Uderza łatwość, z jaką uwierzono w przesadne w ersje rozpowszechniane przez gazety niemieckie, mówiące o krw aw ej masakrze, o zamordowaniu pięciu gene­ rałów i o bratobójczych walkach. Był w prawdzie ze strony liberałów mom ent niedowierzania — bo obraz ten zanadto zdawał się nie przysta­ wać do wyidealizowanego p ortretu szlachetnych Polaków. Ale zadziwia­ jąco zgodnie gazety rządowe i liberalne uznały, że zbrukana została mo­ ralna czystość pow stania; przyjęto ton potępienia i — litości: „M alhere- use Pologne! on a enfin des nouvelles, et ces nouvelles sont déplorables. Varsovie vient d’avoir, comme Paris, ses journées de sep tem b re!6 Le sang a coulé dans ses murs! cette révolution jusqu’a présent si pure et si noble a été souillée, si toutefois le crime de quelques misérables peut souiller la gloire d’une adm irable population” 7. Praw icow a „La Quoti­ dienne” po p aru dniach inform uje, iż „le gouvernem ent a reçu la con­ firm ation des nouvelles des massacres à Varsovie, que la »Gazette de Berlin« n ’avait nullem ent exagéré” (6 IX 1831), i naw et tak zwykle życzliwy Polakom „Le N ational” pouczał, że „les excès sont un m alheur que la victoire même n ’efface pas”, „qu’il fau t trem bler qu’en perdant sa pureté elle n ’ait pas augm enté ses forces” (2 IX 1831).

P rasa uskarżała się wprawdzie n a brak wiadomości od własnych ku­ rierów, na to, że są przetrzym yw ani na pruskiej granicy, że dawniej inform acje przychodziły w ciągu dziesięciu dni, a teraz trzeba czekać trzy tygodnie; nie przeszkadzało to jednak arbitralnem u potępieniu „ma­ sak ry ”. Toteż zmienia się tonacja pisania o Polakach, znika uw ielbienie dla nieskalanych żołnierzy wolności. W arto zauważyć, że już w tedy prze­ ciw realnym Polakom obracał się w ytw orzony przez francuskie w iersze i gazety stereotyp: im bardziej przedtem Polak był idealizowany, ty m straszliwsze plam y n a jego honorze pozostawiały bratobójcze walki, tym mocniej do tego narodu zniechęcały.

Od razu mniej się o nich pisze, prasa dystansuje się od spraw y pol­ skiej. C harakterystyczny kom entarz pojawił się w „La Q uotidienne” i

6 To lapsus dziennikarski — dni oczyw iście były sierpniowe, tylko inform acja dotarła do Paryża w e wrześniu.

(7)

10 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

„À la prem ière nouvelle du massacre des prisons de Varsovie, la p lu p art d e nos journaux se sont récriés contre cette froide atrocité. Ils ne pou­ vaient guère te n ir un au tre language après nous avoir si souvent entre­ tenus de la pureté des glorieuses journées et des émeutes qui les ont suivies. Mais enfin, il se sont m ontrés consequents là-dessus, en prote­ sta n t contre les actes de férocité qui vienne de couvrir le p a rti révolu­ tionnaire, en Pologne, d ’une souillure ineffaçable. [...] les Polonais sont pour nous des étrangers dont nous apprécions la conduite de sang-froid, que nous soumettons sans passion à des regies générales de devoir, à des principes universels de justice et d ’hum anité. Nous ne voulons de leur p a rt que de la bonne guerre, que ce qui est conforme au droit de gens, adm is dans la civilisation” (7 IX 1831).

U stanaw ia się zatem dość dziwaczne reguły „uczciwej w ojny”, któ­ rych m ają przestrzegać Polacy, by zachować praw o do szacunku. F ran ­ cuzi z widoczną ulgą uw alniali się od kompleksu winy.

Polakom będącym w tych dniach w P aryżu nagła zm iana opinii fran ­ cuskiej m usiała wydać się szokująca. Próbowali coś prostować, w yjaś­ niać przyczyny sierpniowych rozruchów — bez skutku. Jakiś anonimowy „rew olucjonista polski” opublikował list w tej spraw ie — spotkał się z odporem gazet prawicowych (wspomniano o nim m.in. w cytowanym w yżej artykule z „La Q uotidienne”). W „La Tribune Politique et L itté­ raire” ukazał się (inspirowany prawdopodobnie przez Adama Gurowskie- go) artykuł polemizujący z ocenami najbardziej wpływowego organu rzą­ dowego — „Journal des Débats Politiques et L ittéraires” ; w inę za m ordy zrzucano w nim na od piętnastu lat trw ającą nienawiść do rosyjskiego system u szpiegowskiego panującego w Warszawie: „Varsovie ne p ré­ sente et ne présentera jam ais l’exemple d’un acharnem ent sanguinaire d ’un p arti contre l’autre. Ceux qu’on d it être tombés dans la n u it du 15 a u 16 août ne sont que des traîtres dont le peuple attend ait en vain la punition m éritée et à laquelle il craignit de les voir arrachés” (15 IX 1831).

Chciano uratow ać dobrą opinię Polaków, ale te i podobne próby wy­ jaśnień świadczą o nie najlepszym rozum ieniu sytuacji, o niezdaw aniu sobie spraw y z tego, jak bardzo na rękę francuskim politykom była nie­ oczekiwana możliwość zwiększenia dystansu wobec spraw y polskiej. A postaw a gazet wskazywała, jak bardzo „lipcowi rewolucjoniści” nie chcieli okazywać jakichkolwiek sym patii dla tradycji terroru i rew olu­ cjonizmu.

Nie rozum iał tego i Juliusz Słowacki, k tóry w tych właśnie dniach, 6 września, po w ypełnieniu swej kurierskiej misji przybył z Londynu do Paryża. P atrzył z perspektyw y F rancji i strat, jakie sierpniowe w yda­ rzenia przyniosły nam w oczach Europy; przeceniał ich znaczenie, pisał do m atki o „śnie okropnym ”, w którym brał udział w zaburzeniach — „było to 16 A ugusta” ; a jeszcze po roku dodawał: „Dzień okropny dla

(8)

nas — kiedy rzeź była [...] sen był d. 15, miesiąc przypom nijcie z listu z Anglii pisanego” 8.

I choć z pewnością nie te w ypadki zadecydowały o pow strzym aniu się zachodniej Europy od interw encji w spraw ie polskiej, to jednak w płynęły one n a stosunek do Polaków. Choć emocje opadły, gdy doszło trochę więcej inform acji i gdy opublikowano w gazetach m.in. akty z 15 sierpnia podpisyw ane przez Czartoryskiego, Niemojowskiego, Dembiń­

skiego i Krukowieckiego, to sym patia do Polaków w yraźnie zmalała. Powstanie nie było już tą „czystą i szlachetną” krucjatą w imię wolno­ ści. Polak nie sprostał wyobrażeniom, jakie o nim narzucała wcześniej francuska prasa.

Zobojętnienie na losy Polski i Polaków trw ało jednak niedługo, bo 16 w rześnia dotarła do P aryża przez depesze ze S trasburga inform acja o upadku Warszawy. Podał ją do publicznej wiadomości m inister Seba­ stiani w Izbie Deputowanych, kończąc słowami niezręcznym i, które dały asum pt do podsycenia nastrojów antyrządow ych; słynne stało się jego zdanie, iż „l’ordre règne a Varsovie” („Le N ational” wzmocnił: „Ľ o rd re l e p l u s p a r f a i t règne a Varsovie” — „ n a j d o s k o n a l s z y porzą­ dek p anuje w W arszawie”).

Przez kilka dni cała F rancja daw ała w yraz rozpaczy i współczucia dla Polaków: rozruchy n a ulicach, straszliwe kłótnie w Izbie Deputowanych, patetyczne teksty w gazetach: „Varsovie a succombé! quoique m alhereu- sem ent trop prevue depuis longtemps, cette nouvelle n ’en est pas moins déchirante. C’est la m ort d’un frère qu’on voit p é rir sans pouvoir le sauver!” 9 W „Le Constitutionnel” pisano: „L’affreuse nouvelle de la chute de Varsovie a produit dans P aris une profonde émotion: à la bourse, dans les cafés, dans tous les lieux de réunion, sur les places p u ­ bliques, dans les rues, on ne s’entreten ait que de cette catastrophe, su jet éternel de déuil pour les nations, de honte pour les gouvernem ents de l’Europe. On déplorait le sort de ce peuple de m artyrs, on m audissait la lâche politique qui les a livrés à ses ty ran s” (17 IX 1831).

Reakcja Francuzów w yrażała się zatem, w edług kolejności tu zapi­ sanej, najpierw skokami giełdy, dalej jako powszechny tem at rozmów o żałobie narodów i hańbie rządów europejskich; dalej jeszcze pisano szerzej o rozruchach w Paryżu. Gwałtowne i egzaltowane, pełne współ­ czucia zachowania Francuzów były przy tym i starannie wyważane; świadczy o tym ogromne zróżnicowanie tonacji prasowych komentarzy. O bardzo świadomym pom niejszaniu znaczenia kapitulacji W arszawy (bo winą, to było oczywiste, obarczać się będzie w P aryżu także francuski rząd) świadczyło podanie tej wiadomości w „Journal des D ébats” na

8 List z 20 X 1831 i list z 4/5 X 1832 — Korespondencja Juliusza Słowackiego, oprać. E. Sawrym owicz, t. 1, W rocław 1962, s. 82 i 145.

(9)

12 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

pierwszej w prawdzie stronie, lecz na miejscu poślednim, u dołu10. In­ formowano, że otrzym ane w tej spraw ie listy „ne contiennent point en­ core des détails circonstanciés sur les dernières scènes de ce grand et adm irable dram e” ; zaznaczano także patetycznie stronę emocjonalną: „Ľ independence polonaise a succombé, sublime dans son agonie, comme dans sa courte existence”, i od razu starano się spacyfikować w zburzone nastroje: „ U arm ée russe a occupé la ville. Les term es de la capitulation ont été respectés” (17 IX 1831). Zauważmy: to stwierdzenie, że w arunki kapitulacji są respektow ane, pada, kiedy brak jeszcze bliższych w iado­ mości, po otrzym aniu zaledwie pierwszych depesz ze Strasburga.

Z jakąż przew rotnością „La Q uotidienne”, wynosząc na piedestał upa­ dających Polaków, fak t ich bitew nej sławy przedstaw iała — już 17 września — jako zapewnienie pełnej szacunku sprawiedliwości cara (co zwalniało oczywiście Francuzów od dalszej troski o losy ich ojczyzny!): „Jam ais nation ne tom ba avec plus de gloire. Valeur, persévérance, h a­ bileté, to u t a été prodigué : l’arm ée polonaise a su, pen dan t une année, exciter l’adm iration de l’Europe, celle même de son ennemi, car son élo­ ge trouve place jusque dans les bulletines russes. Mais puisque la valeur des Polonais a conquis l’estime de leurs adversaires, puisqu’ils ont mon­ tré le danger qu’il y a à les avoir pour ennemis, il est facile de présager quelle sera la conduite de l’em pereur de Russie: il te n d ra noblem ent la m ain à une nation qui porte si bien ľé p ée” . I szybko przestrzega się — tym razem w „La France Nouvelle” — przed próbą jakichkolwiek nego­ cjacji w kw estii polskiej ; podobno mogłyby tylko zaszkodzić, gdyż Mi­ kołaj I zastrzegł, iż „toute intervention en faveur des Polonais ne ferait q u ’em pirer leur position; tandis que s’ils se soum ettaient spontaném ent, ils obtiendraient leur pardon et jouiraient des bienfaits d’une constitution libre” (19 IX 1831).

W ciągu paru najbliższych dni spraw a polska jest rozważana w pa­ ryskich gazetach głównie przez pryzm at ulicznych rozruchów we fran ­ cuskich miastach. N apełniają one niepokojem i z pewnością w pływ a to pacyfikująco na ton kom entarzy. „Journal des D ébats” pyta retorycznie : „Est-се la notre m anière de célébrer les sublimes funérailles de Polog­ ne?” (17 IX 1831), dzienniki prawicowe stw ierdzają, że sm utek trzeba nosić głęboko w sercach, a um iarkow any „Le Constitutionnel” poucza, iż godnemu polskiemu narodowi wręcz ubliżają zamieszki ludu paryskie­ go, a tym, którzy wołają „Vive la Pologne! m ort aux Russes!”, należy przypomnieć, że to nie okrzykam i przywróci się wolność Polsce. Oczy­ wiście zupełnie inne były kom entarze gazet prezentujących postaw y rewolucyjne. W „La Tribune Politique et L ittéraire” wszystkie strony num eru z 17 w rześnia były otoczone czarną, żałobną ram ką; pisze się o przykrej oschłości rządowego kom unikatu o upadku Polski, przestrzega

(10)

przed Rosją, która m a teraz otw artą drogę do Paryża, i daje malowniczą wizję zwyciężonego k raju : „Elle est m orte la Pologne! morte!... et son d ernier soupir a été une malédiction sur la France! Le h ourra des b ar­ bares couvre le râlem ent des m artyrs de la liberté; leurs cheveaux hen­ nissent enivrés de l’odeur du sang; et déjà p eu t-être le vieux cosaque raconte à ses compagnons ses exploits de France et leurs m ontre la route de P aris” (ten „stary kozak” to przypom nienie w ejścia arm ii rosyjskiej do Paryża w 1814 r . ) 11. Ale — co było znam ienne — ten patos prow a­ dził stale do obszernych i gorących rozrachunków z rządem francuskim , do konkluzji, iż „la Pologne a été trah ie p a r nos m inistres ! Qu’il soit bien proclamé, en présence de l’Europe, que c’est la France en même tem ps qu’ils ont tra h i” 12. Tem at polski przekształcał się więc n atych­ miast, naw et w tym tragicznym momencie, w pretekst dla w ew nątrzfran- cuskich rozgryw ek politycznych.

Podobnie działo się w Izbie Deputowanych. 16 w rześnia po w ysłucha­ n iu inform acji o losie W arszawy pierw szy zabrał głos gen. Lam arque ; słowa: „Messieurs, Varsovie a succombé!” w ywołały zaledwie „m arques d ’in térêt”, ale pod koniec jego przem ówienia doszło podobno już do „vive sensation”. N astępnie przem aw iał p. Podenas, i to właśnie w odpowiedzi na jego zarzuty zdenerwow any Sebastiani powiedział słynne ,,1’ordre règne à Varsovie”, na co z ław poselskich dobiegł okrzyk: „Qui, l’ordre! dites la paix des tom beaux!” 13 (według innej w ersji: „L’ordre que vous annoncez, c’est la servitude et la m ort!” 14). Potem mówił Lafayette, koń­ cząc patetycznie: „Je ne suis pas de ceux qui disent que la Pologne périra: non, elle ne périra pas!” Przez kilka dni wygłaszano płom ienne mowy, żądano — teraz! — natychm iastowego w sparcia walczących gdzieś jeszcze polskich oddziałów. Ale jeśli śledzi się przebieg tych parodnio­ wych sporów, uderza fakt, że choć w ybuchały one o Polskę, to jednak codziennie kończyły się wnioskiem opozycji o zdymisjonowanie rządu Périera, a nieszczęścia Polaków okazywały się ostatecznie mocnym ar­ gum entem we w łasnych sporach politycznych. Nie bez racji pisał w tedy Słowacki, że u Francuzów „taka nieszczerość — i tak wiele gadają” 1S.

Po kilku dniach rozruchy zamarły, emocje opadły, wszystko się uspo­ koiło. Dla przebyw aj ących w tedy w Paryżu Polaków znów było to przy­ k re zaskoczenie. G azety w prawdzie dość jednom yślnie jako przykry

11 Tam że rozw inięcie w izji tych przykrych dla Francji konsekw encji upadku Polski: „Reste à savoir si les vainqueurs de Varsovie, tout fiers de leur triomphe, et nous voyant aujourd’hui sans alliés, ne seront pas tentés de venir châtier notre prétendue révolte, chasser un usurpateur, et restaurer pour la troisièm e fois la branche ain ée des Bourbons”.

12 Tamże.

18 „Le Constitutionnel”, 22 IX 1831.

11 „La Tribune Politique et L ittéraire”, 17 IX 1831. 15 List z 20 października 1831, s. 79.

(11)

14 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

incydent oceniły zatrzym anie przez policję Adama Gurowskiego, k tó ry z kilku Polakami podburzał tłum zebrany przed Palais Royal, ale póź­ niejsze ich reakcje nie mogły Polaków satysfakcjonować: deklarowano współczucie i pomoc m aterialną, ale praktycznie pogodzono się z faktem zajęcia W arszawy — i K rólestw a — przez Rosjan. I naw oływ ano Pola­ ków do um iarkowania, do zaakceptowania tej nowej sytuacji. Toteż g ru ­ pa rozognionych młodych rodaków, kilkakroć już w ym ieniana w gazetach (Gurowski, Łubieński, Wołowski, Żaba), stw ierdzała w „La Tribune” z goryczą, że było to jedyne czasopismo odbijające uczucia szlachetnego ludu francuskiego: „Vous, d u m o i n s , m onsieur le rédacteur, vous avez exprim é dans toute leu r p ureté les sentim ents dont sont remplis, nous l’espérons, tous les coeurs généreux du peuple français” (20 IX 1831).

W patetycznej tonacji ówczesnych artykułów pojaw iały się często­ kroć m etafory złożenia Polski do grobu, jej przyszłego odrodzenia („il y a encore de la vie dans ce tom beau” 16), nadziei, że czysta i szlachetna postawa Polaków kiedyś zostanie nagrodzona. Tworzyło to wokół narodu polskiego egzaltowaną aurę, w której może mniej egzotyczne w ydaw ały się mesjaniczne wizje roztaczane w „Ľ A v en ir” ks. Lam ennais’go. Sze­ roko znany jest jego tekst Prise de Varsovie, rysujący mesjaniczne pers­ pektyw y: „Peuple de héros, peuple de notre amour, répose en paix dans la tombe que le crime des uns et la lâcheté des autres t ’ont creusée. Mais ne l’oublie point, cette tom be n ’est pas vide d ’esperance; sur elle il y a une croix, une croix prophétique, qui dit: »Tu revivras!«” (17 IX 1831). Wcześniej jeszcze, bo 12 września, ukazał się sygnowany „Ch. d e M.” szkic M ontalam berta Le douze septembre, przypom inający wiedeńską w iktorię Ja n a Sobieskiego i naw iązujący n a tym tle do sytuacji aktual­ nej, również z bardzo mocnym akcentem mesjanicznym: „Victime ex­ piatoire de notre civilisation im puissante e t corrompue, tu arriveras de­ v an t Dieu avec tou t le poids de nos inquiétudes et de notre honte! [...] Tu es comme ces vierges chrétiennes, livrées au déshonneur avant d ’être conduites au supplice [...]. Mais si cette dernière esperance est vaine, si les actes de ton m artyre sont accomplis, alors réjouis toi,, fille du Ciel, car tu auras été la prem ière élu — entre les nations du monde, e t tu sais que le m arty re est la plus belle des victoires”.

Coś wspólnego z tym przyznaw aniem narodow i polskiemu szczegól­ nej misji do spełnienia m iał zamieszczony 4 stycznia 1832 w „Journal des D ébats” obszerny arty k u ł De la nationalité polonaise, podpisany St. M. (prawdopodobnie kryptonim historyka St. M. Girardina, głównego publicysty gazety). Tekst ten jest pełen zachwytów nad trw ałością pol­ skiej narodowości, która istnieje, mimo że od pięćdziesięciu lat nie ma polskiego państw a: oto „D ieu avait compté à la nation polonaise plus de jours' que la politique n ’a voulu lui en accorder”, ten naród przetrw a.

(12)

a jego rolą dziejową ma być ustawiczne niecenie zarzewia b u ntu w ro­ syjskiej monarchii (czyli — jako jej część składowa). Filozofia historii poucza ponoć: „S ur le sort à venir de la Pologne, elle se perm ettra de penser que le rôle du peuple polonais n ’est pas fini, qu’il a quelque cho­ se encore à faire sur la terre, qu’il a une mission qui se découvre déjà, et dont le m ystère s’éclaircira à m esure que nous m archerons”. Znalazła się w tym artykule godna P iłata sugestia, która przekreśla nadzieje Po­ laków n a odzyskanie ojczyzny: „E ntre toutes les choses impossibles, la plus impossible, à mon avis, c’est la résurrection des peuples”. Przed narodem stoją więc opatrznościowe zadania, ale bez perspektyw y jego zm artw ychw stania w państw ow ym kształcie.

Przez najbliższe tygodnie po upadku W arszawy w gazetach pełno było inform acji dotyczących Polski. Publikow ano przede w szystkim wszelkie napływ ające dokum enty i wiadomości, początkowo opierane głównie — za gazetam i niemieckimi — na źródłach rosyjskich; polską w ersję w ydarzeń związanych z kapitulacją W arszawy podano dopiero po przybyciu pierw szej fali emigrantów, 14 listopada (podpisana była „les Exilés de Pologne”17). Publikow ano inform acje o dalszych losach polskich wojsk, kłócono się o oceny decyzji politycznych przywódców pow stania (gdy np. w „Journal des D ébats” w yrażono opinię, iż rozsądni Polacy, jak Chłopicki, Skrzynecki i Czartoryski, zawsze myśleli o układach, „Le N ational” ripostow ał w obronie honoru Polaków, iż naród ten „s’est m ontré jusq u’au dernier m om ent p rêt à com battre et à m ourir” — 11 X 1831). Podawano wieści o drakońskich represjach i o losach znanych szerzej osób; często zresztą były to wiadomości bałam utne, jak np. o śmierci P iotra Wysockiego (raz podano, że zm arł w lochach więzien­ nych, drugi raz — że zastrzelił się w chwili aresztowania, a w m arcu sprostowano, że je st więziony w Zamościu), o uwięzieniu generała So­ wińskiego, o aresztowaniu Lelewela.

Publikowano też wiele m ateriałów odbijających stosunek Francuzów do spraw y polskiej. Przede wszystkim sporo miejsca zajmowała ona w sprawozdaniach z Izby D eputow anych; były też jakieś notki o dzia­ łalności K om itetu Polskiego (m.in. w końcu października powiadamiano, że w rócił do H aw ru okręt Jules et Julie, za późno w ysłany przez Komi­ te t z am unicją dla powstańców), podawano różne przedruki z prasy pro­ w incjonalnej (m.in. o zbieraniu podpisów pod kierow anym do Izby D e­ putow anych protestem w spraw ie polskiej), o przygotowaniach m iast przygranicznych na przyjęcie Polaków. Reklamowano w prowadzane do sprzedaży książki: we w rześniu I tom Histoire de la Pologne depuis son

origine ju squ ’à 1S31 autorstw a M. Fayota (dwa następne tom y miał

opracować L. Chodźko), drugie w ydanie A. J a rry de Mancy Tableaux

historiques des revolutions nationales de la Pologne, recenzowano książ­

(13)

16 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

kę J. H. Schnitzlera La Pologne et la Russie, w grudniu podawano infor­ m ację o P. Maleszewskiego Histoire philosophique et politique de la

Pologne i o francuskim przekładzie Poland T. Campbella, a w pierwszych

miesiącach 1832 r. m.in. o sygnowanej P... [Ludwik Plater] książce La

Pologne province russe, o F letchera Histoire de la Pologne (tłum. z an­

gielskiego), o przygotow yw anym przez Lem aitre’a i Sowińskiego -wybo­ rze pieśni Souvenirs de Pologne, recenzowano książkę L ’em pereur Nico­

las et la constitution polonaise de 1815.

Polska była tem atem modnym, jednak nie we w szystkich gazetach. Uderza wyciszanie tych spraw w rządowym „Journal des D ébats” 18, a szczególnie szerokie i życzliwe ich rozbudowywanie w „Le N ational”. Wybór inform acji i tonacja ocen wskazują, że były one podsuwane przez ludzi z kręgu lelewelowskiego K om itetu Narodowego.

Mimo że W iktor Hugo był członkiem K om itetu Polskiego, w organie rom antyków „La Revue de P aris” spraw a polska nie była traktow ana szczególnie życzliwie. Przede wszystkim — mało poświęcano jej miejsca; pierw szy bodaj obszerniejszy artykuł, w którym była poruszana po upadku powstania, to Emila Morice La noblesse russe et l’em pereur N i­

colas (luty 1832). Gdy w czasopismach propolskich przypom inano stale

jeszcze, że pow stanie listopadowe ocaliło Francję przed interw encją ro­ syjską, to Morice uspokajał swych rodaków, że sytuacja polityczna, jaka ustaliła się jesienią 1831 r., je st dla F rancji bardzo korzystna: car, m ając mocne zbrojne oparcie o Wisłę, będzie kierow ał się teraz tylko ku Wscho­ dowi; spokojna konstatacja uspokajała sum ienia: „II est toutefois possi­ ble que ces influences aient appelé des rigeurs sur la Pologne; m ais les choses ne peuvent certainem ent être allées aussi loin qu’on veut bien le d ire”. N astępna w zm ianka o Polsce to tylko spostrzeżenie w żarciku o powszechnym zbieraniu datków, m.in. „en faveur de ces exilés polo­ nais, si m écham m em ent persécutés par le m inistère!” (marzec 1832). W rom antycznym za to guście leżała w yraźnie mitologizacja polskich bohaterów, jako osobliwie archaicznych dziwolągów; cechuje ich ponoć „un dévoum ent surhum ain, un enthousiasm e qui n ’est pas de ce siècle, u n courage hors de pair, un am our de la p atrie dont la recette est p e r­ due pour n o tre Europe occidentale” (sierpień 1832). I jest historia Polski tem atem wspaniale malowniczym: „L’histoire de Pologne a aussi son in térêt comme histoire. Ce gouvernem ent fu t toujours un phénom ène politique en Europe: moitié républicain, moitié monarchique, presque toujours le sabre en main, champion chevaleresque de l’Europe contre les Turcs, puis m utilée comme un serf rebelle p ar les ingrats qu’elle avait sauvée de la barbarie, aristocrate et liberale, religieuse et savante, sou­ vent trahie p ar la fortune, mais jam ais p ar la gloire, la Pologne s’offre

18 Po przyjeździe ks. Adam a Czartoryskiego to się zm ieniło, inform acje w p ły­ w ały z jego kręgu.

(14)

à nous comme l’héroïne d ’un rom an de chevalerie depuis ce roi Lech qui, dans le seizième siècle [!!] plaça le prem ier un aigle su r sa bannière, jusqu’à la fatale catastrophe de 1831” (notka na marginesie książek o P ol­ sce — marzec 1832). Zachw yt dla zmitologizowanej Polski historycznej szedł więc w parze z brakiem większego zainteresow ania aktualnym i problem ami Polaków, aktualną i realną historią ich ojczyzny.

Dość niezwykłe miejsce zajmowała kw estia polska w niewielkim objętościowo satyryczno-literackim pisem ku codziennym „Figaro”, or­ ganie Nestora Roqueplana. W brew satyrycznem u charakterow i gazetki, to w niej w łaśnie 17 w rześnia ukazał się najbardziej znany w iersz po­ święcony upadkowi W arszawy, autorstw a Gozlana, i przez kilka dni po­ jaw iały się wyciągi z dyskusji w Izbie Deputow anych n a tem at Polski. À potem stale już Polska powracała w dowcipach politycznych. Aż do znużenia, z wisielczym hum orem przypom inano w ątek „porządku zapro­ wadzonego w W arszawie” : „Les échafauds sont rangés avec beaucoup d ’ordre dans les rues de Varsovie” ; „s’il y a beaucoup d ’exécutions à Varsovie, m onsieur Sebastiani dira que c’est dans l’ordre” ; „on a tro u ­ vé un mot pour définir la structu re des échafauds russes. C’est l’ordre Sébastiani” ; „Les Russes se p rép aren t à venir rétab lir l’ordre à P aris” (motyw wiążący upadek W arszawy z zagrożeniem rosyjskim dla Paryża powraca i w innych dowcipach); „ľem pereur Nicolas fait égorger les Polonais uniquem ent pour les rappeler à l’ordre” ; „si l’on en croit M. Sébastiani, les cosaques form ent la grande arm ée de l’ordre euro­ péen” itp. Tem atem dowcipu stał się i przyjazd Lelewela: „L’intrépide docteur polonais Joachim Lelewel est arrivé à Paris, après avoir bravé mille dangers; e n tr’autres, la clémence de la Russie, la n éu tra lité d’Au­ triche et l’hospitalité de la P russe” . Pojaw ia się także m otyw syberyjski: „Cent mille Polonais ont été envoyés en Sibérie: le désordre règne à To­ bolsk”. I wreszcie znajdujem y w tym że „Figaro”, też podaną w form ie dowcipu, pierwszą w zm iankę o planow anym wcieleniu polskich żołnie­ rzy do arm ii walczącej w Algierze: już 15 listopada — a więc jeszcze przed dotarciem głównych sił Polaków! — pojaw ia się notka: „Les Po­ lonais sont venus en France pour échapper à l’esclavage russe, et le mi­ nistère français a l’intention de les em prisonner à A lger” 19 (11 lipca 1832 w liście z W arszawy, drukow anym w „Le N ational”, wspomina się kąśliwą wypowiedź Paskiewicza, że lepiej będzie Polakom wcielonym do arm ii rosyjskiej niż tym, których liberalna F rancja w ysyła do Afryki).

Polacy, inspirow ani nie tylko przeświadczeniem o braterstw ie obu narodów i o długotrwałych związkach przyjaźni łączących Francję z Pol­ ską, ale przede w szystkim skierow anym do przyszłych uchodźców rzą­ dowym zaproszeniem sformułowanym przez Sebastianiego, po upadku pow stania masowo kierow ali się ku Francji. W P aryżu pierw si em igran­

19 Dowcipy wybrane z num erów między 18 w rześnia a 15 listopada.

(15)

18 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

ci pojawili się ok. 20 października; 22-go fetowano na M ontm artre któ­ regoś z nich, ubranego w „polski strój narodow y”. 25 października w itano Bonaw enturę Niemojowskiego, T. Morawskiego, S. K u natta i An­ drzeja Plichtę. 29 października informowano o przybyciu wielu oficerów, 31-go pisano, że dziś przybył Lelewel (jego przyjazd był poprzedzony obszernym artykułem w „Le N ational” z 21 października, w którym prezentow ano go jako uosobienie polskiej rewolucji, która w ybuchła na jego wezwanie), 10 listopada M aurycy i Kamil Mochnaccy, później jesz­ cze Michał Podczaszyński, hrabina Potocka, 6 grudnia Roman Sołtyk, 15 grudnia gen. Ram orino i Langermann... Główne kolum ny — tych, którzy nie mieli funduszy na opłacenie powozu czy dyliżansu i szli pie­ chotą — nadchodziły później.

Jednak zanim jeszcze pierw si bohaterowie dotarli do Paryża, tem at polski praktycznie zszedł już z czołówek gazet. Zaś w połowie listopada miało miejsce w ydarzenie, które pośrednio, a bardzo negatyw nie w pły­ nęło na losy Polaków: rozruchy rew olucyjne w Lyonie.

22 listopada ukazują się w „Le N ational” dwie w zm ianki o Pola­ kach. Pierw sza to drobna inform acja o zatrzym aniu przez policję pp. Żaby i Chodźko; z notki Encore u n procès ridicule, z 27 kw ietnia 1832 r. można się dowiedzieć, że Żaba organizował podobno w raz z Włochem M irandoli spisek napoleoński. I w zm ianka druga — list jednego z „ré­ fugiés polonais”, sygnalizujący oburzające posunięcie francuskich władz: oto w ypłatę zasiłków policja uzależniła od natychm iastowego osiedlenia się Polaków w wyznaczonych miejscowościach (wymieniał Avignon), zam knięto przed nim i bram y P a ry ż a 20. Szokujący dla Polaków musiał być fakt, że w odpowiedzi na ten list nie odezwał isię ;żaden głos prote­ stu, że składane przez Francuzów deklaracje przyjaźni i braterstw a tak bardzo okazały się powierzchowne. Osobliwe internowanie, głodowe ren ­ ty, szybkie próby pozbycia się uchodźców przez wcielenie ich do wojsk walczących w Algierze — dalekie wszystko to było od polskich iluzji.

Z pu nk tu widzenia francuskich władz rzecz przedstaw iała się jednak inaczej. Przede w szystkim — to jednak F rancja przyjęła Polaków, w y­ płacała im zasiłki. Okazywali się dobrem kłopotliwym: szli do F rancji pełni nadziei, że znajdą tu od razu realne poparcie dla idei sformowa­ nia nowej armii, która w yruszy do walki o niepodległość ich ojczy zn y21. Uważali się za nieustających szerm ierzy wolności — i wszędzie jako ta ­ kich ich przyjmowano. Przybyw ali do m iast francuskich, ledwo uspoko­ jonych po rew olucji lipcowej, uczestniczyli w organizowanych n a ich cześć dem onstracjach i pochodach, wznosili — jak tego po nich oczeki­

20 A nie było ich wielu. S. К a l e m b к a (Wielka Emigracja, W arszawa 1971) wylicza, że w grudniu 1831 w całym Paryżu było zaledw ie ok. stu Polaków!

21 Bardzo mocno to ich posłannictw o zostało w yartykułow ane już 25 listopada w odezw ie Do w o jo w n ik ó w polskich, wydanej przez Tym czasowy Komitet.

(16)

wano — rew olucyjne okrzyki; ich przybycie staw ało się wszędzie ogni­ stym zarzewiem, rozpalającym umysły, prow okującym do buntów i za­ mieszek. Toteż nie chciano ich w Paryżu, nie życzono sobie pretekstów do nowych zaburzeń. Obracało się oto przeciw Polakom wszystko, dzięki czemu zostali w yniesieni na piedestał obrońców wolności, ten żywy w świadomości Francuzów stereotyp. Rewolucja lyońska przypom inała nadto rozsądnym Francuzom, jak groźne może się okazać rozpalanie nie wygasłych jeszcze nam iętności — a rozpalały się one wszędzie, którędy szli Polacy; jednocześnie rew olucja ta, koncentrując w tych dniach cał­ kowicie uwagę ludności, zapewniała rządowi swobodę wydania i egzek­ wowania bez publicznych protestów antypolskiego edyktu.

Odtąd wstęp do Paryża został wzbroniony niem al w szystkim Pola­ kom, choć zarządzenie dotyczyło tych tylko, którzy chcieli pobierać za­ siłki. Wpuszczenie J. Zaliwskiego w styczniu wymagało osobistej in ter­ w encji Lelewela; on sam w czerwcu omal nie został usunięty, a Mickie­ wicz i Domeyko latem 1832 przekroczyli rogatki ukryci w kurierskiej karetce.

Po tym edykcie z 22 listopada 1831 r. dopiero 8 grudnia ukazał się w „Le N ational” pełen oburzenia arty k u ł redakcyjny z protestem przeciw w strzym aniu dla Polaków paszportów do Paryża. Niczego nie zmienił. 15 grudnia Lafayette przedstaw ił w tej spraw ie interpelację w Izbie De­ putow anych; nie chciano jej słuchać, bo — jak komentowała redakcja „Le N ational” : „Le nom seul de la Pologne est devenu u n reproche; m aintenant que cette glorieuse Pologne a succombé, et qu’on s’attend à la voir disparaître du rang des nations, on aim erait à n ’être plus im ­ portuné de son souvenir” (16 XII 1831).

Polscy bohaterowie zachowali swe wspaniałe miejsce w sercach F ran ­ cuzów — ale bohaterowie odlegli, ginący gdzieś daleko, przynależni do sfery wolnościowych mitów. Powszechne wzruszenie wywoływała np. już 18 w rześnia w teatrzyku V ariété „une cantate sur les Polonais chan­ tée p ar B oulard” i kuplety [!] „sur le deuil de la Pologne” 22, w Gaité na benefis grano „deux airs polonais, variés pour le violon” 23. W listo­ padzie powodzeniem cieszyło się koszm arne sztuczydło La vieillesse de

Stanislas, grane w łubianym szczególnie przez rom antyków Porte St

Martin. Bohaterem był dzielny wiarus, niegdyś Kościuszki i Napoleona, k tóry wiodąc kilku Francuzów, ruszał wspomóc walczących Polaków; w chwili w yjazdu dotarła wieść o upadku pow stania i jego zrozpaczone serce pękło. Bezkonkurencyjnym sukcesem kasowym sezonu zimowego była daw ana w Cirque Olimpique sztuka Les Polonais, zalecająca się strasznym hałasem bębnów i arm at; dla walecznych Polaków stale było zarezerw owane na widowni kilka darmowych miejsc. „C’est une grande

** „Figaro”, 18 IX 1831.

(17)

20 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

fatigue de voir comment le dram aturge a parvenu à abuser même de l ’héroïsm e polonais [...] cruelle et triste profanation!” — wybrzydzano w „Journal des D ébats” (26 X II 1831), lecz publiczność w aliła na przed­ staw ienia codziennie aż do 27 kw ietnia 1832 r.! Ubocznym efektem tej inscenizacji było spopularyzowanie postaci Emilii Plater, która tu n a j­ pierw w ydaw ała bal, a potem walczyła konno (ze względu Ina rozm iar sceny stale ukazywano na niej słonie lub konne potyczki —- to były główne atrakcje Cirque). Toteż w lutym i m arcu pojaw iają (się w prasie paryskiej różne wiadomości o losach hrabianki P later: że w łaśnie w itano ją w Lyonie, że zm arła na południu Francji, że to pogłoska fałszywa, bo przebyw a w Dreźnie, skąd załatw ia swe spraw y majątkowe.

Umiłowanie Polaka legendowego szło w parze ze zniecierpliwieniem przesadnym i w ym aganiam i Polaków w łaśnie do F rancji napływ ających; były to jakby dwie zupełnie różne kategorie. Polacy realni staw ali się przecież kolejnym kłopotem, od którego F rancja się nie uchyliła, ale ileż miano problem ów także z uchodźcami z Włoch, z Hiszpanii, z P o r­ tugalii — w debatach deputow anych coraz częściej zlewało się to w jed­ ną całość.

Tak niedaw no jeszcze każda wiadomość o losach Polaków imogła li­ czyć na życzliwe zainteresow anie gazet; teraz publikuje się w prawdzie wieści z Królestw a Polskiego, lecz wzmianki o życiu polskich em igrantów we F rancji rzadziej się spotyka. Tylko w „Le N ational” można odnaleźć, w yraźnie przez Polaków inspirowaną, kronikę ważniejszych wydarzeń. Pośród innych inform acji — obiad na cześć przybyłego do Paryża Lele­ wela, w ydany przez redaktorów tegoż pisma; notka o obchodzie rocznicy 29 listopada (to w p aru gazetach); 20 grudnia w zmianka o zatrzym aniu znów przez policję dwóch Polaków („parce que, aux cris de V iven t les

Polonais! dont ils étaient salués sur leur passage, ils avaient repondu

en ôtant leurs chapeaux” 24); później o loterii, którą na rzecz polskich „réfugiés” organizują damy; 11 stycznia 1832 o składkowym bankiecie na cześć przybyłego do Paryża Zaliwskiego, z patetycznym opisem wręcze­ nia m u pam iątkowej szabli przez Lelewela; tegoż dnia zapowiedź kon­ certu młodego polskiego artysty, Chopina, znanego szczególnie ze swych im prowizacji; 26 stycznia o spotkaniu z okazji rocznicy detronizacji cara... I ślady rozpaczliwych prób zarobkowania przez Polaków: oto jakiś ano­ nim owy kapitan 2. pułku ułanów, który studiow ał w Niemczech, pragnie udzielać lekcji języka niemieckiego; pianista A lbert Sowiński daje w ie­ czór m uzyczny (w październiku 1832 dał znów koncert w Rouen i „a ob­ tenu le plus grand succès” ; przew iduje się, że zarówno jego talent, jak „les m alheurs de la Pologne” [!] zapewnią sukces następnem u koncerto­ wi, w H avre — 9 X); 13 kw ietnia jest zapowiadany recital pieśni p a­ triotycznych, śpiewanych przez niewidomego lirnika Birowskiego, w

(18)

cu kw ietnia w V ariété ma miejsce w ystęp Polaka Saziński-Saukson (?) z instrum entem , który sam stworzył. Epitety, jakim i redakcja obdarza tych artystów : słynny, znakomity, świadczą wymownie o chęci pomo- żenia zubożałym Polakom. Przykładem egzotycznych pomysłów zarob­ kowych, świadczących o trudnościach m aterialnych Polaków, jest im preza sportowa, której atrakcją jest w arszaw iak Pawłowski: w niedzielę 7 paź­ dziernika 1832 podjął się obiec cztery razy Pola Marsowe i przyjm ował zakłady, że uczyni to szybciej niż koń dosiadany przez dżokeja; bilety w cenie 0,5 i 1 fr.

Zimą 1832 r. w yraźnie widać, że w P aryżu los Polaków przybyłych do F rancji nie wzbudza już większego zainteresow ania. Ze sprawozdań K om itetu Narodowego w yłania się obraz ich nędzy, poniewierki, upoko­ rzeń — i rozpaczliwych prób, by przeżyć, zachować godność i resztki nadziei. Starania o pieniądze, o możliwość wyzwolenia się z tego osobli­ wego internow ania w wyznaczonych miejscowościach. I narastające szybko skłócenie, potwierdzone w spraw ozdaniu K om itetu za okres od m aja do w rześnia: „Ogół paryski jest rozerw any i pew na jego część w yrzekła się K om itetu lub na niego dla swego interesu pow stała” 25.

Spojrzenie Francuzów było odmienne. W Paryżu, dzięki ogranicze­ niom paszportowym, problem polski przycichł, ale napływ ają wciąż wieś­ ci z prow incji o gorących pow itaniach nadchodzących stale polskich żoł­ nierzy — i nadal o w ybuchających z tej okazji zaburzeniach. W ybuchały także w Avignon, dokąd zostali zesłani: „Quelques troubles ont eu lieu à Avignon à propos de l’arrivée des Polonais. On a voulu faire chanter

La Varsovienne sur le th éâtre de cette ville; l’autorité s’y est opposés.

Elle a fait évacuer le p a rte rre ” 26.

Ukazyw ały się w gazetach także teksty autorstw a znaczniejszych Po­ laków. A więc różne listy i w yjaśnienia, odbijające często ich rozgory­ czenie; np. 18 lutego ukazał się list Niemojowskiego, który obrażony artykułem umieszczonym w „La France Nouvelle” (z 8 lutego ■— insy­ nuowano, że żołnierze polscy, uciekając przed nienaw iścią Moskali, niosą bałagan do Paryża) opuścił niegościnną Francję, udając się do Brukseli. 14 lutego Lelewel złożył na ręce deputowanego Mauguin, znanego ze swej niezwykłej i trw ałej przychylności dla Polaków, petycję, w której domagano się, aby Polacy mogli osiedlać się w dowolnie obranej miejsco­ wości, aby wszyscy mogli korzystać z przyznanej pomocy finansowej, aby ułatw ić drogę do F rancji tym, którzy nie m ają niezbędnych funduszy, i aby stworzyć legion polski, który by walczył wszędzie, gdzie by to było dla F rancji korzystne, ale który by był w yraźnie wyodrębniony, mając polski sztandar i komendy w polskim języku. Dyskusja, jaka rozpętała

26 Całoroczne tr u d y , czyli zdanie sp r a w y z działalności K om ite tu Narodowego Polskiego w Paryżu 1831—1833, Paryż 1833, s. 162.

(19)

22 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

się po złożeniu przez M auguina tejże petycji 21 lutego w Izbie, znako­ micie ukazuje ogromną zmianę nastaw ienia Francuzów wobec Polaków. W iernymi rzecznikam i ich interesów pozostało kilku tylko deputow a­ nych: M auguin (to on już 7 m arca wypom niał Francuzom, że dla ;nich ,,l’affaire de Varsovie est arrangée”), Lafayette, Lam arque, Salverte, Tracy. Większość jest im obojętna lub niechętna; nie słychać już pro­ testów, gdy w odpowiedzi na gorące słowa M auguina, iż Polacy liczyli, że znajdą we F rancji drugą ojczyznę, a ci, którzy do niej doszli, nie znaleźli naw et wolności — p. D upin starszy replikował, sprzeciwiając się prośbie o polski sztandar dla polskiego pułku i napom inając, iż dla Francuzów od gościnności ważniejsze są interesy „de ses propres en­ fan ts”, że Polacy „cherchent à tro ubler la tranquilité publique” i trzeba wymagać od nich respektow ania praw . D armo Lafayette i O dilon-Barrot przypom inają: to Polacy obronili Francuzów przed Rosją, a trak tu jem y ich jak nieszczęśników ubiegających się o litość, zapominając, że mamy wobec nich św ięty dług. Z poparciem sali spotkało się stanowisko oficjal­ ne, iż „les m alheurs des Polonais n ’ap partiennent pas au gouvernem ent, mais a ceux qui leurs ont donné de m auvais conseil” (szło o radę w kwe­ stii w ybuchu powstania, niegdyś tak gorąco witanego!), zaakceptowano w yjaśnienia rządowe, iż paszporty odebrano tym tylko, którzy ubliżali królowi lub rząd o w i27.

P rzykrym incydentem była spraw a gen. Umińskiego, który broniąc swego honoru, w yjaśniał kwestię wizy, odmawianej mu w Strasburgu.

W yraźny związek z tym i m anifestacjam i mało przychylnego nasta­ w ienia wobec Polaków m iała praktyczna sugestia L afayette’a, w ysunię­ ta w liście do Lelewela z 20 marca, by Polacy przyjm ow ali gościnność tych Francuzów, którzy zgodzili się ich przygarnąć, lub by podjęli jed­ nak decyzję przeniesienia się do miejscowości wyznaczonych przez rząd. 1 m arca została podana wiadomość, iż Polacy z Avignon są przeno­ szeni do Lunel, gdzie będą skoszarow ani28. Spraw a przeciąga się, obroń­ cy Polaków znów podnoszą ten tem at w Izbie, powraca w dyskusjach 7 i 8 m arca — ale bez rozstrzygnięć. A gdy już część z nich znalazła się w Lunel, też w nieśli tam ożywienie: obchodzili rocznicę bitw y pod Ostro­ łęką, nie otrzym ali zgody na wywieszenie w kościele polskiego i francus­ kiego sztandaru — jakiś oficer wszedł na chór i wygłosił przemówienie, potem wszyscy wymaszerowali w ordynku do m iasta z okrzykam i: „V ivent les deux nations! vive la liberté! à bas les carlistes!”

27 Zob. tamże, 22 II 1832

28 A 11 kw ietnia w „Le N ational” znalazła się inform acja o samobójczej śm ier­ ci jednego z belwederczyków: „M. Rosiński, lieutenant polonais, l ’un de 18 porte­ -enseignes qui avaient pénétrés le 29 novembre 1830 dans le B elvedere s ’est brûlé la cervelle a Ulm, le 24 mars. Il était âgé de 19 an s”.

(20)

W m arcu w ybucha w P aryżu w ielka epidemia cholery (jej ofiarami stali się m.in. p rem ier Casimir P érie r i gen. Lamarque). Wszystkie inne spraw y schodzą n a plan dalszy. Polacy nie potrafili znaleźć się w nowej sytuacji. Gdy o nich n ie pisano — sami w listach otw artych przypom i­ nali swe bohaterstw o i zasługi dla Francji. Żenujące czasem w ydają się listy, sygnowane przez Lelewela i innych w im ieniu K om itetu Narodo­ wego, publikow ane w czasie tej straszliwej epidemii. Gdy np. wśród zgłaszających się z pomocą lekarzy znaleźli się dwaj przebyw ający w P a­ ryżu Polacy, Antoni Hłuszniewicz (ten sam, który potem leczył Słowac­ kiego) i Bolesław Dobrowolski, K om itet Narodowy miał okazję do p a­ tetycznego przypomnienia, iż Polacy wstrzym yw ali, „en couvrant de leurs poitrines, pendant dix mois, l’invasion de la coalition du Nord, conjurée pour attaq uer la F rance” 29 i że n ad al nie będą szczędzić życia, by pomóc Francji. Polacy, znający cholerę z Polski, uważali się za ekspertów w tej kw estii; toteż 8 kw ietnia d r Wołowski publikuje swe uw agi o cholerze, później reklam ują swe usługi — podkreślając, że są Polakam i — jakiś d r K ravudski (?) i d r Hoffmann, były dyrektor szpitala w Warszawie. A jednocześnie, pośród wiadomości o epidemii publikowano, wyraźnie już tylko grzecznościowo, bez w łasnych kom entarzy, dalsze listy Komi­ tetu Lelewela, wypełnione słusznymi skądinąd pretensjam i do F rancu­ zów (np. 17 kw ietnia, 23 kw ietnia, 1 maja).

W ciągu 1832 r. w wielu paryskich gazetach inform owano o w ażniej­ szych aktach dotyczących Polski — o statucie organicznym, nadanym przez cara Mikołaja, o bulli papieskiej. Ale w ystrzegano się komentarzy, i tylko liberałow ie — a właściwie „Le N ational” — angażowali się nadal gorąco po stronie Polski. Pod tytułem Fin de la nationalité polonaise przedrukow ano w „Le N ational” m anifest Mikołaja I, publikowany w Warszawie 1 marca, i fragm enty S ta tu tu organicznego (6 IV 1832); w dwa dni później dano arty k u ł redakcyjny On avait prom is de sauver

la nationalité polonaise, atakujący politykę rządu Périera. Bullę Grze­

gorza XVI do biskupów polskich określano jako „plus ridicule que r e ­ doutable”, jako tekst „lâche et odieux” .

Obrońcy Polaków mówili w Izbie D eputow anych o częstym zatrzy­ m yw aniu ich przez policję, o utrudnieniach paszportowych, które skłoni­ ły Ostrowskiego i L elew ela30 do groźby opuszczenia F rancji; w „Le N ational” pisano o niedopuszczalnej form ie wpisów dokonywanych do paszportów Polaków — np. A leksandra Bułhaka określono jako ,,ex-sous lieutenant dans l’arm ée i n s u r r e c t i o n n e l l e de L ithouanie”; miało to konsekwencje praktyczne, gdyż był rządowy projekt w ypłacania ren t

28 „Le N ational”, 2 IV 1832.

80 Usuwano także płk. Chojnackiego, oficera napoleońskiego, co podkreślano w „Le N ational” (3 VII 1832).

(21)

24 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

tym tylko oficerom, którzy swój stopień otrzym ali przed wybuchem po­ w stania listopadowego.

9 kw ietnia 1832 r. w Izbie D eputow anych w ysunięto projekt praw a o im igrantach, uderzający najm ocniej w Polaków; szło przede w szyst­ kim o to, by rząd mógł narzucać im miejsca pobytu. Ostro i patetycznie protestow ał Lam arque, ale nastaw ienie sali nie było przychylne; gdy przypomniał, że Polacy bronili Francji, z sali wołano: „Les Français n ’ont pas besoin qu’on les défende” . Mimo protestów pp. O dilon-Barrot, Mau- guin, Trący (który przedstaw ił się jako „towarzysz broni Polaków” i mó­ w ił o hańbie) ustaw a przeszła, ale dodano dwie popraw ki: iż praw o to dotyczy tych, którzy pobierają zasiłki od rządu, i że jego ważność upły­ w a po roku. 166 osób głosowało za, 99 — jednak! — p rz e c iw 31. 13 kw iet­ nia opublikowano wiadomość, że gen. Lam arque uległ epidemii cholery, zm arł 1 czerwca; w arto pamiętać, że ostatnie jego publiczne w ystąpienie dotyczyło losu P o lak ó w 32.

81 „Journal des D ébats”, 10 IV 1832.

32 O tym , w jakim stylu zamykano francuską epopeję polskich żołnierzy, św iad­ czy relacja sław iąca m ęstw o francuskiego oficera, który złamał opór Polaków inter­ nowanych w Bergera-c. Ukazywano ich już n ie jako heroicznych szermierzy w o l­ ności, lecz jak jakichś dzikusów, rzucających się na bohatersko ich atakującego pułkow nika Lebeau: „ R é f u g i é s p o l o n a i s . Le vendredi 10 m ai un bataillon et demi du 57e partit de Perigueux sous les ordres du brave colonel Lebeau.

Les troupes, après avoir fait 12 lieues en dix heures par une p luie battante, arrivèrent à Bergerac le 11 à une heure du m atin, tandis que tout dormait. La caserne des Polonais et la m aison où logeait le lieutenant colonel R oslakovski fut sur-le-cham ps cernées, et on attendit ain si le jour.

A ussitôt que les Polonais s ’apperçurent qu’ils étaient bloqués., ils se précipi­ tèrent en m asse pour essayer d’enfoncer la compagnie de voltigeurs qui gardait la grille, et cela avec une fureur telle que les voltigeurs durent croiser la baïonette pour les em pêcher de passer. Trois Polonais furent blessés.

On essa y a en va in de referm er la grille; il fa/llut que les m êm es voltigeurs restassent quatre heures durant la baïonette croisée. On n e p eu t le relever, crai­ gnant que les réfugiés ne profitassent du m ouvem ent et qu’on ne perdît du terrain. Pendant ce tem ps, les officiers, avertis par la rum eur publique, s’étaient réunis pour assaillir la troupe par derrière. On essaieait vainem ent de donner une idée des vociferations furieuses de tous ces in sen sés {!!]; ils furent cependant contenus par la ferm eté du brave colonel Lebeau qui, après avoir fait barrer les avenues et charger les armés, déclara qu’il ferait feu à la prem ière agression.

Sur ces entrefaites sont arrivés M. le p réfet de la Dordogne, M. le baron Gaus- sart, m aréchal-de-cam p commandant par intérim la 20e division m ilitaire, et M. le chef d’escadron de gendarm erie Laribière. M. le préfet fit aussitôt appeler le sieur Roslakovski; cet officier se rendit à son invitation, et, sur la demande qui lu i en fut faite, donna ordre à ses com patriotes de rentrer dans la caserne; ils obéirent. On fit ensuite connaître à M. R oslakovski les intentions du gouvernem ent et, après de longues hesitations à ce qu’on assure, il déclara vouloir se retirer en B el­ gique.

(22)

Zamieszczano w „Le N ational” sporo interesujących inform acji doty­ czących losu Polski pod Paskiewiczem, także w 1832 r. N a przykład 0 budowie Cytadeli, o brance do wojska, o poryw aniu dzieci polskich przez Rosjan i o zesłaniu n a Sybir siedmioletniego w nuka H erm ana Po­ tockiego (9 II 1832). 9 kw ietnia opublikowano szczególnie dla nas inte­ resujące sprawozdanie jakiegoś Francuza z podróży od W iatki do Bo­ bruj ska, z relacją o spotykanych w drodze zesłańcach, oficerach i żoł­ nierzach wywożonych na Syberię.

Pośród inform acji z Polski zdarzały się i zgoła fantastyczne, jak te np., iż hrabina B ranicka podarow ała carowi 12 000 kobiet „pour ses co­ lonies”, a w lipcu (!) 1832 r., w rocznicę bitw y grochowskiej, jedenastu rosyjskich oficerów, którzy zebrali się na tym pam iętnym miejscu, trw a­ ło w milczeniu, ze łzami w oczach, za co Paskiewicz zesłał ich karnile jako prostych żołnierzy na Syberię. O nie najlepszej orientacji inform a­ torów pisma świadczy kom entarz tow arzyszący inform acji o zam knięciu uniw ersytetu w W ilnie: „Le conseiller d ’éta t Pelikan, qui a rendu tan t de service à cette institution f !] est aussi privé de ses fonctions” (12 VII 1832).

Nie m a oczywiście we francuskich gazetach w zmianki o przyj eździe Mickiewicza — przedarł się po kryjom u. Ale znajdujem y jego nazwisko 1 co więcej — inform ację o znanej jego im prowizacji w dwa tygodnie później, 15 sierpnia. Oto Polacy w ydali „un modeste banquet” na cześć generała Dwernickiego; w obszernej relacji z tego w ydarzenia streszczo­ ne są przemówienia, wymienione nazwiska Ledóchowskiego, Worcella,

Zwierkowskiego, Zaliwskiego, Lelewela, Umińskiego, Pułaskiego, jest tak ­ że wzmianka, że poeci narodowi Górecki, Mickiewicz, Kajsiewicz i Kli­ maszewski improwizowali lub czytali wiersze adresowane do D wernic­ kiego. Nic bliższego o tym tekście — czy improwizacji raczej — Mickie­ wicza nie wiadomo.

„Le N ational” prezentuje najżyczliwszą dla Polaków w ersję stosunku Francuzów do Polski i polskich uchodźców. Dużo jest tych wzm ianek; i ton bardzo przyjazny lub pełen oburzenia, gdy pisze się o jakichś doty­ kających ich restrykcjach. Ile by jednak o tym nie pisano, był to dla Francuzów — w 1832 r. — problem tylko m arginalny. Ważny o tyle, że coś trzeba było z tym i Polakam i zrobić: przyznać dotację, wysłać do Algieru, zniechęcić do pobytu we Francji.

M. le préfet annonça au restant des officiers qu’il leur laissait tout le jour pour réfléchir sur leur position, et décider s ’il voulaient obéir aux ordres du gou­ vernem ent en partant pour le départem ent des Landes, ou quitter la France et chosir le lieu de 'leur retraite en Belgique, au x Etats-U nis ou en Angleterre.

Bergerac, 12 mai Tout est rentré dans l ’ordre; la tranquilité la plus parfaite a régné aujourd’hui” („Le Tem ps”, 18 V 1833).

(23)

26 A L I N A K O W A L C Z Y K O W A

Pow staniem listopadowym, póki ono trwało, febrycznie aż interesował się rząd, interesow ały opozycja i publiczność. Gdy upadło, autentyczne zainteresow anie mija, ale nadchodzą nieopatrznie zachęceni do tego Po­ lacy; dokładnie w momencie, gdy pierw si z uchodźców docierają do P a­ ryża, okazują się — dla wszystkich, prócz garstki w iernych przyjaciół — kłopotliwymi natrętam i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The variables of main interest are: the steel corrosion parameters in both aqueous (model solutions) and solid (mortar) environment and the alterations in the

Takie bowiem kraje mają jedną tylko w roku noc i jeden dżień, to jeft przez jedne fześć miefięey mają dzień a przez drugie noc; á to z tey przyczyny, że

Użytkowanie gruntów w gospodarstwach indywidualnych według miast i gmin w 1975 Powierzchnia zasiewów w 1975 roku według użytkowników .... Powierzchnia zasiewów w 1975 roku

Badaczowi stosunków polsko-niem ieckich tym wyraźniej rzuca się ona w oczy, że nastaw ienie opinii publicznej do powstania listopadowego było w niem ieckich

We make the following contributions: (i) we present a scalable measurement methodology to measure session times of all active IPs within an AS (Section II), and (ii) we assess

Absolwent anglistyki UMCS (1970), asystent w Katedrze Literatury Po- równawczej oraz wieloletni dyrektor Szkoły Letniej Kultury i Języka Pol- skiego KUL, konsul w Konsulacie

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 50/3-4,

W naszym ujęciu Karolo wy wkład do pracy m isyjnej wśród Słowian daje się sprowadzić do dwóch ustaleń: z jednej strony do poszerzenia o Słowian panońskich,