• Nie Znaleziono Wyników

Na szlakach włóczęgi, ścieżkach lektury i duktach języka : o przynależności gatunkowej i stylu "Dziennika północnego" Mariusza Wilka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Na szlakach włóczęgi, ścieżkach lektury i duktach języka : o przynależności gatunkowej i stylu "Dziennika północnego" Mariusza Wilka"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Na szlakach włóczęgi, ścieżkach

lektury i duktach języka : o

przynależności gatunkowej i stylu

"Dziennika północnego" Mariusza

Wilka

Język Artystyczny 15, 133-146

(2)

Na szlakach włóczęgi, ścieżkach lektury

i duktach języka:

o przynależności gatunkowej i stylu

Dziennika północnego Mariusza Wilka

Nieustanny ruch, przemieszczanie się w konkretnym czasie i wyznaczonej przestrzeni, spowodowane stałą potrzebą przenoszenia się z miejsca na miej‑ sce, tak dobrze widoczne już w tytułach poszczególnych tomów Dziennika pół‑

nocnego1 oraz ujawniające się dzięki dużej frekwencji czasowników ruchu, to

żywioł i siła napędowa twórczości Mariusza Wilka. Przemierzając w swojej wędrówce rozległe przestrzenie północnej części dawnego imperium rosyjskie‑ go, pisarz porusza się szlakami wodnymi po Morzu Białym (Wołoka), lądowy‑ mi i metaforycznie powietrznymi: podąża śladami reniferów dalekiej północy (Tropami rena) i uważnie śledzi przeloty gęsi nad jeziorem Oniego w Karelii (Lotem gęsi). Energia stałego ruchu czy też sem mobilności, jak precyzyjniej należałoby nazwać ten fenomen, tkwi głęboko w strukturze tekstu i warstwie semantycznej utworów Wilka. Jest bez wątpienia tym składnikiem, który wy‑ znacza kierunek rozwoju omawianej twórczości, w zasadniczy sposób decydu‑ jąc zarówno o formie gatunkowej kolejnych utworów, jak i wpływając na ich kształt stylistyczny.

O stylu poszczególnych tomów, składających się na cykl pt. Dziennik pół‑

nocny, zdaje się w dużej mierze przesądzać właśnie forma gatunkowa tych

utworów. Jej związek ze stylistyką tekstów jest, moim zdaniem, szczegól‑ nie dobrze widoczny. Tego rodzaju zjawisko, jakkolwiek dobrze znane geno‑ logii lingwistycznej, która traktuje płaszczyznę stylistyczną za istotny (obok

1 Tą nazwą gatunkową, która po raz pierwszy w twórczości Mariusza Wilka pojawia się jako

tytuł trzeciego ogniwa jego książki pt. Wołoka (2005), opatruje pisarz cykl następujących swoich utworów: Dom nad Oniego (2006), Tropami rena (2007), Lotem gęsi (2012), Dom włóczęgi (2014). Jako rodzaj nadtytułu nazwa ta występuje na kartach tytułowych tych książek. Przytaczając przykłady z wyżej wymienionych utworów, będę używać odpowiednio następujących skrótów: (W), (DO), (TR), (LG), (DW). Ponadto korzystam z Wilczego notesu (Gdańsk 1998), który syg‑ nalizuję skrótem WN. Cytaty lokalizuję, podając — po skrócie — strony, z których pochodzą przywołane fragmenty.

(3)

płaszczyzny strukturalnej, semantycznej i pragmatycznej) element składowy danego wzorca gatunkowego2 — w wypadku tej twórczości uzyskuje jednak

szczególny wymiar.

„Można jedynie własną tropę notować”

Gatunkiem, po który sięga M. Wilk, jest dziennik podróży, forma wypowie‑ dzi szczególnie predestynowana do relacjonowania jego doświadczeń, dobrze znana genologii i literaturze niefikcjonalnej. Ze względu na różne, brane pod uwagę właściwości utworów spod znaku Dziennika północnego, możemy przy‑ porządkować tej właśnie genologicznej klasie tekstów.

Pisarz jednak nie tyle nie realizuje obligatoryjnych reguł gatunkowych w sposób ścisły, bo takie działanie zdaniem genologów jest niemożliwe (Wi‑ tosz 2005: 196), ile w zauważalny sposób modyfikuje dobrze utrwalony w świadomości społecznej członków naszej wspólnoty kulturowej kanoniczny wzorzec gatunkowy tego typu dziennika, nadając mu jednak własną formalną i semantyczną postać. Zabieg ten pozostawia swój wyraźny ślad na stylistycz‑ nym kształcie poszczególnych utworów zgodnie z panującym w genologii lin‑ gwistycznej przekonaniem, iż „wszystkie aspekty wzorca gatunkowego wywie‑ rają istotny wpływ na stylistyczny kształt realizujących go wypowiedzi […]” (Wojtak 2004b: 31).

Zmiany, których dokonuje Wilk, dotykają całości wielowymiarowej struk‑ tury wzorca gatunkowego dziennika i obejmują swym zasięgiem nie tylko — co najbardziej widoczne — jego komponent poznawczy, ale i strukturalny, seman‑ tyczny oraz pragmatyczny. Od strony genologicznej mamy tu więc do czynie‑ nia z realizacją jednego z typów wzorca alternacyjnego (Wojtak 2004b: 32), które to wzorce, jak pisze Maria Wojtak, „rozluźniają okowy konwencji” (Woj‑ tak 2004b: 32). Owo rozluźnienie autorskie o charakterze innowacji widoczne jest już na poziomie struktury formalnej poszczególnych tekstów. Jeśli bowiem ramy gatunkowe dziennika wyznacza regularność (zwykle codzienność) prowa‑ dzonych w nim zapisów, to utwory Wilka nie spełniają w pełni tego warunku. Jakkolwiek narracja w pięciu tomach składających się na cykl pt. Dziennik pół‑

nocny rozwija się zgodnie z porządkiem odbywanych przez autora wędrówek

i podróży (od Wysp Sołowieckich po Karelię), to jednak już podczas pierw‑ szej lektury dostrzegamy fakt, iż poszczególne teksty nie składają się wyłącz‑ nie — jak ma to miejsce w kanonicznym modelu dziennika podróży — z udo‑ kumentowanych datami i chronologicznie prowadzonych zapisków z podróży autora ‑narratora. Tylko w jakimś stopniu obowiązuje w nim ściśle przestrzegana reguła datowania zapisów, które, co trzeba koniecznie dodać — nie są prowa‑

(4)

dzone na bieżąco. Pisarz wprowadza natomiast do swoich dzienników nadrzęd‑ ną strukturę formalną w postaci rozdziałów i dopiero w obrębie tych obszer‑ nych segmentów przebiega, mająca wybiórczy charakter, dziennikowa relacja o hybrydycznym charakterze. Poszczególne komponenty, które składają się na globalną strukturę tekstów, różnią się zarówno pod względem tematycznym, jak i formalnym, a także gatunkowym (obok dokumentarnej narracji autobio‑ graficznej spotykamy tu narrację ściśle literacką, a także eseistyczną z liczny‑ mi odwołaniami do świata nauki i literatury). Znajdują się tu segmenty — co interesujące — o charakterze definicji słownikowej, filologicznego komentarza czy uwag autotematycznych, jak też i ich wzajemny układ jest zróżnicowany. Taka różnorodność gatunkowa i eklektyzm tematyczny sprawiają, że Dziennik

północny w wielu swoich fragmentach staje się szczególnego typu antologią wy‑

branych przez autora tekstów (ich znaczących fragmentów) z dziedziny histo‑ rii, antropologii, geopolityki i filologii, interesujących go przede wszystkim ze względu na specyfikę miejsca, w którym akurat się znajduje, lub które go przy tej okazji szczególnie zainteresowało. Jednostkowe wydarzenia z życia podczas odbywanej podróży często stają się pretekstem do naszkicowania dla nich co najmniej geograficzno ‑historycznego tła, zobaczenia ich w szerokiej perspekty‑ wie antropologii kulturowej czy historii idei. Wszystko to sprawia, że książki te możemy czytać jako rodzaj „wypisów z ksiąg użytecznych”, w których dominu‑ je funkcja poznawcza.

Staje się to możliwe między innym dlatego, że podróż, która w biografii Wilka, kontynuującego swoją przygodę ze światem rosyjskiej Północy, trwa od ponad dwudziestu lat, nie jest zwykłą wędrówką. Jest czymś znacznie więcej. Pisarz określi ją mianem włóczęgi (Dom włóczęgi), będącej w jego rozumieniu nie tylko zaprzeczeniem wojażowania („Gombrowicz zauważył, że »dziś w do‑ bie łatwych wojażów, pisarz staje się coraz bardziej czymś w rodzaju kulturalne‑ go komiwojażera«. Zrobić się komiwojażerem na stare lata? Nie, dziękuję […]”; DW, s. 57). Włóczęga Wilka jest nie tylko, co bardzo istotne, przemieszcza‑ niem się w konkretnej przestrzeni fizycznej połączonym z archiwistyczną do‑ kumentacją oglądanych miejsc i krajobrazów, lecz jest zarazem wędrówką po świecie wybranych lektur („włóczę się duktami Sebaldowskiego pisma, prze‑ łażąc z książki do książki, jakbym zbaczał z jednej ścieżki labiryntu w drugą, a potem trzecią i czwartą, i zatoczywszy krąg, wracam w to samo miejsce […]”; DW, s. 21; „I tak od kilku dni włóczę się po Prowansji, nie wychodząc z domu nad Oniego […]”; DW, s. 61). Spośród nich szczególnie uprzywilejowane miejsce zajmują pisarze ‑nomadzi („Na głównej półce mojej biblioteki […] obok Ken‑ netha White’a (autora Niebieskiej drogi i twórcy terminu »intelektualny noma‑ dyzm«), jest tam Bruce Chatwin, Claudio Magris, Nicolas Bouvier, Czesław Mi‑ łosz, Sándor Márai i paru innych”; TR, s. 79), a także geografowie, etnografowie oraz antropolodzy ‑podróżnicy opisujący i dokumentujący w swoich pracach od‑ wiedzane przez autora tereny, jak również autorzy dzienników (Gombrowicz).

(5)

Tożsamy z autorem narrator kolejnych tomów Dziennika północnego wystę‑ puje w roli klerka ‑włóczęgi, który, przeprowadzając czytelnika śladami swoich wypraw po rosyjskiej Północy, prowadzi go równocześnie, wzorem stroniących od polityki i sporów światopoglądowych średniowiecznych uczonych i duchow‑ nych, drogami własnych myśli. Włóczęga autora Wołoki jest zatem, czy może przede wszystkim, podróżą w sferze ducha, jest penetrowaniem — głównie po‑ przez nieustanną edukację i samodoskonalenie — przestrzeni własnej egzysten‑ cji, takim ruchem w głąb samego siebie, który staje się rodzajem namysłu nad ludzkim losem. Zajęciem narratora‑intelektualisty i artysty nie jest zwiedzanie, bezpieczne ślizganie się po powierzchni zjawisk oglądanego i przeżywanego świata, lecz kontemplacja. M. Wilk zanotował:

Nie po to wyruszamy w drogę, pisał Nicolas Bouvier, aby się nałykać egzotyki i błyskać anegdotami jak choinka

DW, s. 57

Przemierzając odległe i dzikie z perspektywy zachodniego czytelnika prze‑ strzenie, poruszając się śladami wybranych lektur i myśli, pisarz wydeptuje ścieżkę życia, szuka swojej tropy, czyli drogi swojego losu. Napisze Wilk:

Włóczęga to człowiek, który wyłania się z Drogi, i Droga, która z człowieka

wyrasta.

TR, s. 140

A droga ta jest niezwykła, to ścieżka o wyraźnym wymiarze aksjologicznym, która wiedzie autora ku samorealizacji przez samodoskonalenie, wysiłek fizycz‑ ny i poznawczy („Wędrowanie — to trud!”; DW, s. 57), naukę i deklarowaną praktykę minimalizmu życiowego („Tropa powinna nas ogołocić z wszystkiego (zatem także z własnego mniemania o tropie), abyśmy otworzyli się na oścież. Włóczęga jest praktyką ubóstwa”; DW, s. 57). W swojej deklaracji minimalizmu potrzeb autor Dziennika północnego jest bliski zarówno poglądom i praktykom amerykańskich nonkonformistów, jak i postawie Stanisława Vincenza3.

Trudno zatem jednoznacznie zdefiniować postawę podmiotu. Z jednej stro‑ ny owo ja piszące, będące klasycznym wykładnikiem standaryzacji formy ga‑ tunkowej dziennika, zwraca się ku światu zewnętrznemu, w pełni uczestni‑ cząc w jego zdarzeniach, z drugiej zaś — ten właśnie świat, a zwłaszcza jego wymiar duchowy i etyczny, staje się przedmiotem jego głębokiego namysłu i naukowej refleksji o charakterze antropologiczno ‑filologicznym. Możemy po‑ wiedzieć, że doraźność zyskuje w twórczości dziennikowej Wilka wymiar uni‑ wersalny — metafizyczny i etyczny. Dziennik M. Wilka to zatem nie dziennik

(6)

autokreacyjny, lecz rodzaj dziennika autorealizacji. Nie o kreację na użytek czy‑ telników bowiem tu chodzi, ale o samopoznanie, o doskonalenie się i samorea‑ lizację poprzez twórczą pracę połączoną z nieustannym procesem samokształ‑ cenia, poszerzania wiedzy, nie tylko przez wydarzenia życia, ale także przez literaturę. Pisarz nie dzieli jednak czasu na sferę sacrum (twórczość) i sferę pro‑

fanum (życie).

Dla mnie całe życie to sacrum! […] Dla mnie życie jest jednością.

DW, s. 70

Taka postawa pisarza pod wieloma względami bliska jest tym wszystkim koncepcjom pedagogicznym, w których edukacja nie służy tylko nabywaniu umiejętności i zdobywaniu sprawności, a polega przede wszystkim na pracy nad człowieczeństwem, nad kształtowaniem własnego wnętrza. Nie bez przyczyny Wilk jest wiernym czytelnikiem dzienników Józefa Czapskiego, które — jak pisze Dorota Sieroń ‑Galusek — „ukazują człowieka pracującego nad sobą przez całe życie, dla którego czytanie, pisanie, malowanie […] jest pracą nad formatem osoby, człowieczeństwem” (2013: 177).

Inwencja pisarza w obszarze struktury formalnej wzorca gatunkowego dzien‑

nika podróży pociąga za sobą modyfikacje w jego płaszczyźnie pragmatycznej,

bowiem, jak twierdzi M. Wojtak, „Struktura i potencjał illokucyjny warun‑ kują się wzajemnie” (2004b: 31). W kolejnych segmentach struktury po‑ szczególnych utworów ujawnia się globalna intencja i ich wspólny cel komuni‑ kacyjny.

* * *

Także styl Dziennika północnego, naznaczający w rozpoznawalny sposób twórczość pisarza, wymyka się łatwym próbom klasyfikacji i typologii. Wyda‑ je się, że podejmując próbę jego analizy, powinniśmy zastosować taki sposób myślenia o stylu, jaki proponuje nowocześnie rozumiana i uprawiana stylistyka. W jej ujęciu styl traktowany jest jako twór w dużym stopniu polimorficzny, który jakkolwiek złożony z niejednorodnych elementów, tworzy z nich jednak wspólną całość. Analiza stylistyczna w tym ujęciu nie zatrzymuje się na pozio‑ mie zjawisk czysto językowych, ale w duchu panujących we współczesnej styli‑ styce tendencji integracyjnych i holistycznych obejmuje swym zasięgiem także całe spektrum stojących za nimi zjawisk kulturowych i semiotycznych.

Zdaniem autorów tej koncepcji stylu w obszarze jego działania trzeba wy‑ różnić kilka płaszczyzn: z jednej strony tworzy go warstwa czysto językowa (składa się nań struktura systemu językowego, i odmiany komunikacyjne języ‑ ka), z drugiej zaś kulturowa (tworzą go stereotypy, mity, obraz świata, system

(7)

wartościowań, i przekonań), a także pragmatyczno ‑semiotyczna (tu należą kon‑ wencje estetyczne i etyczne, wzory zachowań) (Ruszkowski 2000: 8—23).

Filologiczne pasje autora

Niewątpliwie tym składnikiem stylu twórczości Wilka, który decyduje o jego niepowtarzalnym charakterze, jest słownictwo. Nasycanie warstwy lek‑ sykalnej poszczególnych tomów Dziennika północnego licznymi rusycyzmami, archaizmami, a także nielicznymi poetyckimi neologizmami oraz wyrazami pochodzącymi z rzadkich, egzotycznych języków wydaje się podstawowym zabiegiem stylotwórczym pisarza. Ten sposób postępowania, czy też może już swoista maniera stylistyczna, w pewien niepowtarzalny sposób stygmatyzuje tę twórczość, powodując, że nabiera ona nie tylko unikatowej wartości poznawczej i estetycznej, ale i, co chcę tu szczególnie podkreślić, etycznej.

Rusycyzmy

Na rolę rosyjskich elementów leksykalnych w języku twórczości M. Wilka zwrócił po raz pierwszy uwagę Zygmunt Gałecki (2006: 61—75), autor je‑ dynego jak dotąd opracowania języka (na materiale Wołoki) pisarza ‑włóczęgi. Pisał on o „mało starannym języku, jakimś kodzie mieszanym polsko‑

‑rosyjskim [podkr. — E.S.], jakim mogą posługiwać się ludzie w sytuacji ob‑

cojęzycznej, mieszając słowa i znaczenia bliskich sobie języków pokrewnych” (Gałecki 2006: 62). Autor tego bez wątpienia wartościowego opracowania podkreślał, iż język Wołoki „to środek zamierzony i nierzadko z filologiczną starannością stosowany” (Gałecki 2006: 62), nie dostrzegając jednak innych, wydaje się równie ważnych, aspektów owego rusyfikowania leksyki przez pisarza.

Trudno jednak uznać obecność rusycyzmów w warstwie leksykalnej po‑ szczególnych tomów Dziennika północnego wyłącznie za środek języka arty‑ stycznego, jak byłby skłonny sądzić Z. Gałecki. Wśród pojawiających się lek‑ semów te są rzeczywiście najczęściej, choć przecież nie wyłącznie, nazwami realiów, rekwizytów życia codziennego na dalekiej północy Rosji, współtwo‑ rząc świat przedstawiony poszczególnych utworów z jego lokalnym kolorytem. Bohaterowie Dziennika północnego wszak mówią na co dzień po rosyjsku i ten język jest przecież także częścią doświadczenia życiowego autora:

Na co dzień rozmawiam po rosyjsku. Mówiąc inaczej, żyję w żywiole ruskiej mowy, to znaczy w rzeczywistości ukształtowanej przez język rosyjski i kształ‑ tującej ten język zarazem. Niektóre przedmioty tejże rzeczywistości nie istnieją poza nią, na przykład karbas czy szyło, zatem na nic zda się szukanie ekwiwa‑ lentu w polskim języku.

(8)

1. W tej sytuacji obecność w tekstach Dziennika północnego leksemów, które zostały zapożyczone z języka rosyjskiego, a nazywających realia rosyjskiej i sowieckiej rzeczywistości geograficznej i społeczno ‑politycznej, jest najzu‑ pełniej zrozumiała. Są to najczęściej wyrazy już utrwalone w polszczyźnie, których pochodzenie jest jednak na ogół przez przeciętnego użytkownika języka dobrze rozpoznawalne. Wyrazy te, wśród których znajdują się takie leksemy, jak: bania, braga, chram, czaj, chłam, czastuszka, dacza, kartosz‑

ka, kniaź, kołchoz, naczalstwo, monastyr, mużyk, papacha, pieczka, piere‑ strojka, pop, posiołek, tundra, walonki, to znaki potocznego myślenia o Rosji

i jej kulturze.

2. Osobną grupę wśród wyrazów rosyjskich, którymi posłużył się pisarz, stano‑ wią nazwy o charakterze specjalistycznym, związane z topograficzną i kul‑ turową specyfiką odwiedzanego miejsca. W Karelskiej tropie, centralnym ogniwie Wołoki, będącej relacją z przeprawy przez Kanał Białomorski (od Morza Białego do Jeziora Ładoskiego) pełną sugestywnych opisów przyrody, zwyczajów ludów Północy odnajdziemy przykłady a) słownictwa botanicz‑ nego: czaga — ‘grzyb przypominający skrzepy soku brzozowego’; czermień — ‘roślina bagienna’; kałgan — ‘krzewinka leśna, której korzeń przypomi‑ na korzenie żeń ‑szenia’; moroszka — ‘gatunek maliny żółtawo ‑czerwonej’; b) słownictwo z zakresu budownictwa drewnianego: ambar — ‘spichrz’;

owin — ‘rodzaj stodoły’; mszanik — ‘komora ocieplona mchem na zimowa‑

nie pszczół’ oraz c) kulinarnego: rybnik — ‘ryba zapiekana w cieście chle‑ bowym, pieróg z rybą’; soczeń — ‘rodzaj placka z kory sosnowej’; ucha — ‘zupa rybna’. Zaś w książce Tropami rena opisującej życie i obyczaje ludu Saamów, trudniącego się głównie wypasem reniferów, występuje wiele ter‑ minów związanych z koczowniczym życiem tych plemion, np.:

kuwaksa — namiot dawniej zrobiony ze skór renów, dzisiaj z brezentu, rodzaj czumu

TR, s. 26

czy dokonujących precyzyjnych kategoryzacji w świecie zwierząt, wśród któ‑ rych żyją, np.:

ważenka — samica rena. W narzeczach kolskich Saamów istnieje osiemnaście określeń dla rena rodzaju męskiego i dziesięć dla osobników żeńskich, w zależ‑ ności od wieku, płodności, charakteru, miejsca w stadzie etc.

TR, s. 25

W dialekcie łowozierskich Saamów obrzędowe pojadanie ofiarnego rena nazywa‑ ło się lyhte ‑werra

(9)

3. W warstwie leksykalnej poszczególnych tomów Dziennika północnego zwra‑ ca także uwagę obecność wyrazów rosyjskich, które należą do potocznego i środowiskowego rejestru języka4: anasza — ‘narkotyk’, annuszka — ‘sa‑

molot AN’161’, bałanda — ‘rzadka zupa łagierna’, błatny — ‘kryminalista’,

błatna baba — ‘kobieta do towarzystwa’, błatny żargon, błatny romans od блат — 1) ‘znajomości’, 2) ‘grypsera; język złodziei, przestępców’, bomż —

‘bezdomny, włóczęga’, chruszczowka — ‘mieszkanie o jednakowym ogra‑ niczonym standardzie’, fienia — ‘złodziejski slang’, gowniuk — ‘lump, żul’,

kagiebucha — ‘KGB’, kołchoz, komandirowka — ‘delegacja, wyjazd służbo‑

wy’, naczalstwo, obkom — ‘komitet obwodowy’, pajok — ‘przydział, racja żywnościowa’, pacan — ‘facet’, plackarta — miejscówka, psychuszka — ‘szpital psychiatryczny’, rajkom — ‘komitet rejonowy’, rybałka — ‘łowienie ryb’, sowchoz, trudodzień — ‘dniówka obrachunkowa’, trudogolik — ‘praco‑ cholik’, wor — ‘złodziej’. Wymienić też trzeba potoczne związki wyrazowe:

jeździć w piter — ‘jeździć do Petersburga’, chmielne gadanie, rosyjska głu‑ binka — ‘prowincja’.

Osobną grupę wśród rusycyzmów stanowią wyrażenia: Gombrowicz był

praw (DW, s. 55) — ‘Gombrowicz miał rację’; Białe noce poszły na ubyl (DW,

s. 109) — ‘białych nocy zaczęło ubywać’; Trzy dni „kukujem” (WN, s. 154) — ‘stoimy czekając’.

* * *

Wszystko to jednak nie oznacza, że rolę rusycyzmów można łatwo i bez konsekwencji sprowadzić do wąsko rozumianej funkcji poznawczej języka. W moim przekonaniu pisarz wprowadza leksykę języka rosyjskiego do warstwy słownictwa swoich utworów także po to, by osiągnąć cele często odległe od czysto utylitarnych, co uwidacznia się już na poziomie formalnego traktowania tekstowych rusycyzmów przez pisarza. Co łatwo zauważalne, Wilk posługuje się nimi co najmniej na dwa sposoby, wskazując tym samym na fakt, iż mają one do spełnienia w tekście różne funkcje. Kiedy wplata je w tkankę dzienniko‑ wej narracji bez żadnego komentarza, występują one wtedy wyłącznie jako ele‑ menty tworzące świat przedstawiony, natomiast kiedy opatruje je filologicznymi uwagami, buduje bardziej lub mniej złożony tekst na podobieństwo słownikowej definicji (w Wilczym notesie zamieści na przykład oddzielny glosariusz objaś‑ niający znaczenie użytych w tekście rusycyzmów), występują wtedy w podwój‑ nej roli; oprócz funkcji komunikatywnej autor obdarza je równocześnie funkcją metajezykową, np. „Od rana dmie szałonnik (wiatr południowo ‑zachodni)”; DO, s. 150); „Wiatry na Północy mają swoje nazwy — szałonnik, moriana, obied‑

(10)

nik, połonosznik” (WN, s. 153); kabak — knajpa. „Siomga! Siomuszka! Carska ryba, z rodziny łososiowatych” (WN, s. 152). „Podwodne skały: korgi, bakłysze, poliwuchy, czury” (WN, s. 154). Niektóre z tych leksemów są znakami odmien‑ nego sposobu bycia w świecie, innego niż nasze doświadczenia codzienności, a w konsekwencji odrębności kulturowej. Wprowadzając je do tekstu w wer‑ sji oryginalnej, podejmuje problematykę, którą interesuje się dziś zarówno lin‑ gwistyka kulturowa, teoria komunikacji międzykulturowej, jak i translatologia. M. Wilk pisze:

Zauważyłem, że niektóre ruskie słowa, choć mają polski odpowiednik, mówią o innym doświadczeniu, o innym świecie. Im dłużej tu żyję, tym bardziej czuję słowa klucze, słowa znaki, słowa mity, które znaczą znacznie więcej, niżby to z wyrazu wyzierało. Ot, kartoszka […] u nas to kartofel (coraz bardziej potato), jeden z dodatków do mięs i mówi się, że tuczy i je się go coraz mniej. Nato‑ miast tutaj kartoszka to główne jadło, rytuał i sposób życia. Wiosną się kartoszku sadzi, latem okopuje, jesienią zbiera, a zimą się na kartoszkie… przezimowuje. Spolszczyć kartoszku na kartofle lub ziemniaki to odebrać jej ów magiczny i ży‑ ciodajny zarazem sens.

WN, s. 202

Ten sam problem staje się przedmiotem zainteresowania pisarza, kiedy stara się dać znaczącą dla etnolingwistyki i przydatną w praktyce przekładowej defini‑ cję rosyjskiego wyrazu czasownia, którą „różne słowniki rosyjsko ‑polskie prze‑ kładają na »kaplicę«, wypełniając przybytek katolickim sensem” (DW, s. 101). Zwraca uwagę, że z jego znaczeniem wiąże się odmienność doświadczenia reli‑ gijnego wyznawców prawosławia i nie odpowiada ono w pełni polskiej ‘kaplicy’ czy francuskiej la chapelle russe orthodoxe. „Prawosławna czasownia w od‑ różnieniu od katolickiej kaplicy nie ma ołtarza, a więc w żadnym wypadku nie można w niej odprawić mszy świętej” (DW, s. 101).

Nie sposób także nie zauważyć i w analizie stylu twórczości M. Wilka pomi‑ nąć, że autor Domu nad Oniego mierzy się z rosyjskością także na inny sposób, próbując zrozumieć jej fenomen i mentalność. Urzeka go brzmienie języka, jego wartość instrumentalna, poetycki walor słów. Wplatanie w warstwę leksykalną elementów rosyjskich to w tym kontekście zatem wyraz określonej postawy in‑ telektualnej i etycznej pisarza: przede wszystkim zainteresowania światem sło‑ wiańskim jako językową i kulturową całością, jej pochodzeniem, przyszłością i teraźniejszością. Leksemy rosyjskie, będąc w tekście niewątpliwie znakami inności, paradoksalnie stają się wykładnikami wspólnoty, co M. Wilk wykłada w następujący sposób:

Rosyjski, wychodzący bezpośrednio ze słowiańskiego (tegoż, w którym zostały spisane wczesne zabytki literatury wschodniosłowiańskiej), przechował najwię‑ cej ze wspólnej słowiańskiej przeszłości, zarówno w słowie, jak i w budowie fra‑ zy (polska składnia sporo z łaciny przejęła…). Języki zachodnie, tak popularne

(11)

teraz wśród Polaków, są obce z gruntu rzeczy polskiej mowie. W rosyjskim —

polski może się przejrzeć — jak w lustrze, angielskim może — co najwyżej —

makaronizować.

W, s. 178

„Rusycyzmy swoje Wilk tłumaczy nie jakimiś błędami, nalotami czy braka‑ mi polszczyzny. Jest to świadoma praca nad swoistą utopią językową” — pisze Maria Janion (2006: 241). Kiedy bowiem pisarz używa słów, które w języku polskim lub w innym języku słowiańskim są już dziś często archaizmami lub dialektyzmami, a zachowały się na przykład we współczesnym języku rosyj‑ skim, to pokazuje wspólnotę słowiańskiego świata, dając w ten sposób wyraz tęsknocie za jednym wspólnym wielu narodom językiem słowiańskim, powro‑ tem do jednej słowiańskiej wspólnoty wielu narodów.

Język tylko wtedy żyje — argumentuje autor Wołoki — kiedy ma korzenie, i ko‑ rzeniami, niczym drzewo soki z ziemi — ciągnie esencje z głębi mowy. Słowiań‑ skie języki pochodzą z jednej rodziny, mają wspólnych przodków, być może tę samą pramatkę?

W, s. 177

W tym sposobie myślenia autora o polszczyźnie niespodziewanie odżywa, panujące wśród społeczeństw Europy Centralnej, a sięgające średniowiecza i ro‑ dzącej się już wtedy świadomości istnienia różnic językowych między poszcze‑ gólnymi narodami, przekonanie o tożsamym języku całej słowiańszczyzny. „Rozwój poczucia językowej wspólnoty z innymi ludami słowiańskimi i roz‑ wój świadomości zróżnicowania języków różnych Słowian — jak stwierdzają badacze tej problematyki — to dwie strony tego samego procesu” (Grabski 1970: 259, cyt. za: Maćkowiak 2011: 83). W dokumentach z XV stulecia, pi‑ sze K. Maćkowiak, często spotykamy „myśl o podwójnej naturze polszczyzny — jako o samodzielnym języku oraz jako o części składowej jednolitego języka słowiańskiego” (2011: 156).

* * *

W naszym przekonaniu tę stylistyczną manierę wplatania w warstwę narra‑ cyjną tekstów leksemów rosyjskich trzeba odczytywać jako wyraz troski pisa‑ rza o język uwikłany w procesy zachodzące w otaczającej nas rzeczywistości, wyraz niepokoju o stan polszczyzny, której historię i pochodzenie zacierają pro‑ cesy globalizacji i internacjonalizacji współczesnego świata. W tej cesze stylo‑ wej pisarstwa Wilka można widzieć próbę przeciwdziałania czy też przeciwsta‑ wienia się tym procesom unifikacyjnym, które ujawniają się przede wszystkim w dominacji języka angielskiego w edukacji. Stanowisko pisarza, który docenia

(12)

wartość nauczania, jakkolwiek obowiązkowego, języka rosyjskiego w polskich szkołach i ubolewa, że tak bezdusznie język ten usunięto z programu nauczania języków obcych, najlepiej ilustrują jego własne słowa: „A jednak mi żal, że zna‑ jomość rosyjskiego w Polsce zanika […]. Obawiam się, że młodzi Polacy, uczeni w szkołach bez rosyjskiego, będą chadzać po angielsku ścieżkami Internetu, lecz swojego języka w gębie zapomną”5.

Dla czytelnika przygoda ze słownictwem, jaką proponuje autor Wołoki, to nie tylko interesujące doświadczenie filologiczne, ale też ważne doznanie in‑ telektualne i emocjonalne. Lektura kolejnych tomów Dziennika północnego to wyjątkowa, skłaniająca do dyskusji i namysłu szansa konfrontacji z upraszają‑ cym nasze myślenie o rzeczywistości światem kulturowych i geopolitycznych stereotypów.

Archaizmy

Nie tylko balansowanie na granicy dwóch języków pozwala Wilkowi lepiej, jak pisze, docenić polszczyznę (DW, s. 108). Aby ukazać wspólny pień obu ję‑ zyków, pisarz sięga po archaizmy (np. aliści, azali, zali — ‘czy’, bieżeć — ‘iść, płynąć’, chwost — ‘ogon’, dumać — ‘myśleć’, dziewka ‘dziewczyna’, jeno — ‘tylko’, krasa — ‘piękno’, lice — ‘twarz, oblicze’, luty — ‘srogi’, mać — ‘mat‑ ka’, otrok — ‘chłopiec’, pąć — ‘droga’, pątnik; pochmiel — ‘przepicie’, pomnieć — ‘pamiętać, przywyczka — ‘przyzwyczajenie, zwyczaj’, śloza — ‘łza’, tropa — ‘ścieżka, droga, wydeptana przez człowieka lub zwierzę’, wołoka — ‘droga przęciągania łodzi lądem’; znachodzić — ‘znajdować’, zwarzyć — ‘ugotować’,

żyć — ‘mieszkać’) jako po te słowa, które w jednym języku już zapomniane

i obumarłe, żyją jeszcze w drugim lub odwrotnie. „Rychło się przekonacie — pisze — że owe pozornie ruskie słowa, których niekiedy używam — na przy‑ kład: »tucza«, »otrok« czy »śloza« — można znaleźć w Słowniku języka pol‑

skiego z adnotacją, że są przestarzałe”.

I ten właśnie moment, kiedy autor odkrywa, że „ruska mowa samą melo‑ dią wywołuje z głębin archetypicznej pamięci jakiś prastary słowiański rytm [podkr. — E.S.], a ten pasuje jak ulał do polskiej frazy” (DW, s. 108), nad któ‑ rą właśnie pracuje, jest dla niego — jak pisze — „wielkim odkryciem” (DW, s. 108). Archaizmom towarzyszą nieliczne neologizmy o poetyckim charakte‑ rze, np. „trawy pożuchłe (pożółkły i wyschły), Oniego niebieszczy się (gmatwa myśli), domiszcze, pustosz” (DO, s. 102).

Etymologizacje

Obok rusycyzmów w warstwie leksykalnej poszczególnych tomów z cyklu pt. Dziennik północny znajdują się także wyrazy pochodzące z ginących lub zapomnianych języków. Obecność tych leksemów, będących owocem etymolo‑

(13)

gicznych poszukiwań pisarza, to wyraz jego pasji filologicznej, każącej archiwi‑ zować ginący świat, i także czy przede wszystkim, wyłącznie objaw zaintere‑ sowania pisarza archaiczną kulturą ludów zamieszkujących Federację Rosyjską („Rosja jest Imperium Północnym, w którego granicach żyją nader różne ludy”, DW, s. 102 — napisze Wilk). Przytoczmy kilka przykładów:

W jednym z narzeczy Saamów słowo piras oznacza rodzinę bądź ród. Rodzina kojarzy się z domem. Dla nomadów Północy domem rodzinnym była ich koczow‑ na tropa, zazwyczaj należąca do rodowej wspólnoty.

TR, s. 117

Dopiero jako Lapończycy (od „lappia”) weszli na stałe do literatury […]. Do dziś niezbyt jasne jest pochodzenie tego słowa. Jedni je wiążą z mongolskim „lu ‑pe” (to znaczy: idący na północ) […]. Inni kojarzą z fińskim korzeniem „lap”, od którego pochodzi zarówno „lappes” (wygnaniec), jak i „lapu” (ostatnia granica, bądź wiedźma), a jeszcze inni ze szwedzkim czasownikiem „lopa” (czyli: uciekać bądź uchodzić).

TR, s. 69

* * * Autor Dziennika północnego pisze:

Język […] — o czym jestem głęboko przekonany — to swego rodzaju pamięć ple‑ mienna, w której zakodowane są zarówno doświadczenia historyczne językowej wspólnoty, jak i jej atawizmy, marzenia i sny. Co więcej, w języku każdego plemie‑ nia żyje Duch — im głębiej się wsłuchamy, tym wyraźniej usłyszymy jego głos.

TR, s. 80

To przekonanie pisarza, tak bliskie postawie badawczej współczesnego ję‑ zykoznawstwa, ujawnia się, jak sądzę, w sposób szczególny także na poziomie stylu jego twórczości. Na styl ten, uwarunkowany przynależnością genologiczną poszczególnych utworów, składa się głównie niepowtarzalna kompozycja zja‑ wisk leksykalnych odnoszących się do rozległego spektrum faktów i fenomenów kulturowych, z których najważniejsze dotyczą wspólnoty słowiańskiego świata oraz istniejących w jego obrębie różnic. Będące elementem stylu etymologiczne rozważania w rodzaju:

filo ‑sofia z greckiego, to umiłowanie mądrości. Czyli rozumu, rzecz jasna człe‑

czego. Rzeczy z gruntu omylnej, nietrwałej i pustej. Natomiast prawosławna asce‑ tyka […] to filo ‑kalos, na Rusi przełożona na dobroto ‑lubie, czyli miłość do pięk‑ na. (Dobrota, piękno, to jedno z imion Pana w starosłowiańskim języku). Może dlatego w Rosji nie filozofowie, lecz artyści częściej dotykali sedna bytu […].

(14)

objaśniają fundamentalne różnice kulturowe pomiędzy światem Zachodu i Wschodu Europy, w tym należącego do obu tych części świata słowiańskiego.

Styl w przyjętym tu rozumieniu jest także wyrazem takiego sposobu myśle‑ nia autora o świecie, którego istotę wyraża najlepiej odnoszące się do twórczości S. Vincenza następujące stwierdzenie Czesława Miłosza: „jabłko cywilizacji toczy się w niezupełnie właściwą stronę” (1990: 250). W naszym przekonaniu stylistyczną manierę wplatania w warstwę narracyjną poszczególnych utworów wyrazów obcojęzycznych, w tym przede wszystkim rosyjskich (objaśnianych lub nie w umieszczanych w nawiasach komentarzach), można odczytywać jako widoczny znak soczuwstwija (DW, s. 105), czyli — jak pisze autor — współ‑ ‑odczucia, tj. wspólnego odczuwania świata (DW, s. 105). I to uczucie powinno wyznaczyć zasadniczy kierunek naszej tropy.

Źródła

W — Wilk M., 2005: Wołoka. Kraków.

DO — Wilk M., 2006: Dom nad Oniego. Warszawa. TR — Wilk M., 2007: Tropami rena. Warszawa. LG — Wilk M., 2012: Lotem gęsi. Warszawa. DW — Wilk M., 2014: Dom włóczęgi. Warszawa. WN — Wilk M., 1998: Wilczy notes. Gdańsk.

Literatura

Gałecki Z, 2006: Język polsko ‑ruski w dzienniku Mariusza Wilka „Wołoka”. W: No‑ wowiejski B., red.: Wokół polszczyzny dawnej i obecnej. Białystok.

Grabski A.F., 1970: „Lingua slavonica” w poglądach polskich i zachodnioeuro‑

pejskich (XI—XV wiek). „Rozprawy Komisji Językowej Łódzkiego Towarzystwa

Naukowego”, T. 16.

Janion M., 2006: Niesamowita Słowiańszczyzna. Kraków.

Maćkowiak K., 2011: U źródeł polskiej świadomości językowej (X—XV wiek). Po‑ znań.

Miłosz C., 1990: Zaczynając od moich ulic. Wrocław.

Ruszkowski M., 2000: Językoznawcza interpretacja pojęcia „styl”. W: Idem: O sty‑

lu prozy polskiej XX wieku. Kielce.

Sieroń ‑Galusek D., 2013: Moment osobisty. Stempowski, Czapski, Miłosz. Kato‑ wice.

Sławkowa E., 2012: „Nie zapomnieć języka w gębie”. „Wołoka” Mariusza Wilka.

Proseminarium z historii języka i językoznawstwa normatywnego. W: Eadem: Tekst literacki w kręgu językoznawstwa. T. 1. Katowice.

Witosz B., 2005: Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki. Katowice. Wojtak M., 2004a: Gatunki prasowe. Lublin.

(15)

Wojtak M., 2004b: Wzorce gatunkowe wypowiedzi a realizacje tekstowe. W: Osta‑ szewska D., red.: Gatunki mowy. T. 2: Tekst a gatunek. Katowice.

Ewa Sławkowa

On the trails of wandering, paths of reading, and ducts of language on the genre and style

of Mariusz Wilk’s Northern diary

Sum mar y

The paper argues that the genre of the “travel diary” which Mariusz Wilk uses in various parts of his Northern Diary entails characteristic stylistic choices. From the point of view of contemporary stylistics Wilk’s polimorphic work results from innovations and modifications of the structural, pragmatic, and semantic levels of the genre model. Wilk’s style, in which the lexi‑ cal aspect is modified by interventions of the Russian language, archaic expressions and poetic phrases, is the effect of operations conducted by the author upon the semantic level of the genre model.

Key words: style, genre, Russianism, poetism, archaism

Ewa Sławkowa

Sur les sentiers de l’errance, les chemins de la lecture et les laies de la langue : sur l’appartenance generique et le style de Le journal du nord

de Mariusz Wilk

Résumé

Selon l’auteur la forme générique (journal de voyage), employée par l’écrivain dans des vo‑ lumes du cycle Le Journal du Nord, décide de sa dimension stylistique. Le style caractéristique de ces oeuvres, compris par l’auteur dans l’esprit de la stylistique contemporaine comme une création polymorphe, ne se pose, comme le dit l’auteur, qu’en résultat des modifications artis‑ tiques du modèle générique de journal de voyage. Mariusz Wilk s’ingère dans tous les niveaux de ce modèle (structural, pragmatique et sémantique).

Le style de Wilk nait avant tout à la suite des opérations effectuées au niveau sémantique du modèle générique. L’auteur sature la couche lexicale des oeuvres particulières par des rus‑ sicismes, des archaïsmes et des poétismes, en leur attribuant la fonction cognitive, poétique et éthique.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uczniowie dzielą się własnymi refleksjami na temat miejsc, do których tęsknią i do których uciekają w swoich marzeniach. Słownik terminów literackich,

Zdaleka już było widać, że pokłady były pełne, a przyjęcie jeszcze tych, którzy czekali, wydało się niemożliwem. Tłum więc począł się niecierpliwić i

ności Bożej mogła sprawić, że ta nieliczna grupka chrześcijan m iała później podbić dla swej praw dy nie tylko pogański Rzym, ale też — niby gorczyczne

Program został przygotowany we współpracy z dietetykami, pedagogami i objęty patronatem Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Edukacji Narodowej, Instytutu Żywności i

To ona tworzy przeciwwagę dla wyłącznie przyciągającej grawitacji (która spowalnia ekspansję), a ponieważ ciemnej energii jest odpowiednio dużo (w przeliczeniu na

Czasem rozpatruje się ją jeszcze szerzej, a mianowicie jako system pieniężny, w którym nie funkcjonuje bank centralny (lub nie ma żadnych szczególnych prerogatyw), a

Ponieważ ta instrukcja może okazać się niewystarczająca udostępniam test gry z 7 zadaniami aby sprawdzić możliwości platformy – dostępny jest on pod nr

 êîíòåêñòå èíòåðåñóþùåé íàñ ïðîáëåìàòèêè âàæíûì ÿâëÿåòñÿ òî îáñòîÿòåëüñòâî, ÷òî â ðóññêîì ÿçûêå äàííîå ñëîâî ÿâëÿåòñÿ äèàëåêòíûì è êàê ýëåìåíò íàðîäíîé ðå÷è