• Nie Znaleziono Wyników

Korespondecja Kazimierza Jaroszyka z Eugeniuszem Buchholzem

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Korespondecja Kazimierza Jaroszyka z Eugeniuszem Buchholzem"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Obłąk, Jan

Korespondecja Kazimierza Jaroszyka

z Eugeniuszem Buchholzem

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 642-660

(2)

K s. bp JA N O BŁĄK

KORESPONDENCJA KAZIMIERZA JAROSZYKA

Z EUGENIUSZEM BUCHHOLZEM

W zbiorach A rchiw um Diecezji W arm iń sk iej w O lsztynie p rzechow ała się w części z la t 1908—1913 ł) k o respondencja K azim ierza Ja ro szy k a (1878—1941), re d a k to ra gazety „M azur”. L isty są pisane n a zw ykłym papierze listow ym lub n a b lan k ietach firm ow ych z n ad ru k iem gotyckim : „W ydaw nictw o „M azur” w Szczytnie (O rtelsburg O stpr,)”. M iały one c h a ra k te r p ry w atn y , a czasem n a w e t ściśle poufny. Z tego w zględu Jaroszyk dom agał się: „Proszę listy m oje palić, spodziew am się, że Szan. P a n k o respondencję ze m ną tra k tu je d y sk re t­ n ie ” 2). Na szczęście odbiorca n ie okazał się pochopny do p alen ia i niszczenia otrzym yw anych listów.

A dresatem w szystkich listów Jaro szy k a był Eugeniusz Buchholz (1865—1928). Z pochodzenia był on N iem cem w arm iń sk im , k tó ry od młodości sw ojej pow ziął sym patię do ludności polskiej, choć nie m ia ł zrozum ienia dla politycznego ru c h u polskiego w P ru sach . N auczył się biegle w ład ać językiem polskim , pisał a rty k u ły i b roszury po polsku, w y d ał „K alendarz p o lsk o -w arm iń sk i” (1892), redagow ał gazety polskie „Nowiny W arm iń sk ie” i „W arm iak a”, prow adził d ru k a rn ię i k się g arn ię polską w O lsztynie, w spółpracow ał z różnym i w y d aw ­ n ictw am i polskim i i u trzy m y w ał szeroką korespondencję z w yb itn y m i osobi­ stościam i całego społeczeństw a p o lsk ie g o 3). P o stać Buchholza je st w ięc in te re ­ su ją ca i czeka na sw oje opracow anie.

B uchholz szczególnie in tereso w ał się sp raw am i m azurskim i, dlatego Jaroszyk naw iązał z nim b lisk i k o n ta k t, k tó ry szybko p rzek ształcił się w b lisk ą w spół­ p racę. „C ennym jest m i bezinteresow ne w spółpracow nictw o Szan. P a n a — pisał Jaroszyk — pozw alam sobie n a tym m iejscu złożyć uprzejm e podziękow anie za dotychczasow e w spółpracow nictw o w pracy n ad uśw iadom ieniem biednego lu d u m azurskiego i proszę o łask aw ą d alszą pom oc” 4). D opiero z listów Ja ro ­ szyka dow iadujem y się, że Buchholz d ru k o w ał a rty k u ły w „M azurze”, że Ja ro szy k posyłał m u do oceny a rty k u ły w łasne i innych, zasięgał u niego ra d y i om aw iał z nim każde sw oje w ystąpienie. „Jestem w p ro st n a trę tn y , p rz y ­ znaję — pisał do niego — W ybacz m i P an , w iem dobrze, że n ied elik atn ie sobie postępuję, n arzu cając się P an u , lecz proszę o w yrozum iałość i pobłażliw ość” 5). Co w ięcej, Ja ro szy k n a b ra ł do B uchholza zau fan ia ta k w ielkiego, że zw ie­ rz a ł m u się n a w e t ze sw oich przeżyć intym nych. W sp raw ach politycznych nie m iał przed nim żadnych tajem n ic. W liście z dnia 24 p aźd ziern ik a 1908 pisał: „Z aufanie m am ta k w ielkie, że n aw et może n araziłb y m się za to n a n aganę osób kom petentnych. Je steś Szan. P a n N iem cem , lecz w idzę w listach P ańskich spraw iedliw ość i serdeczne w spółczucie dla biednego lu d u m azurskiego. [....] D ziw na rzecz, gdy piszę do P a n a , zapom inam zw ykle, że P a n jeste ś N iem cem ” 8).

*) Sygn. K orespondencja K. Ja ro szy k a z Buchholzem . 2) L ist n r 17, z d n ia 17 listo p ad a 1913.

3) P isze o nim m. in. J a n B a c z e w s k i , W spom nienia W a rm ia ka, W a r­ szaw a 1961, s. 19, 108—109.

4) L ist n r 1, z dnia 10 m a ja 1908. 5) L ist n r 4, z dnia 30 w rześn ia 1908. 6) L ist n r 5.

(3)

To m u jed n ak nie przeszkadzało prow adzić z Buchholzem zacięte dyskusje, zw alczać jego opinie o działalności C e n tru m i sk reślać jego a rty k u ły czy zdania, sprzeczne z poglądam i i stanow iskiem re d a k c ji „M azura”.

Na szczególną uw agę zasługuje osobiste stanow isko Ja ro szy k a wobec problem ów narodow o-w yznaniow ych n a M azurach. Jaroszyk, k ato lik , uw ażał, że w działalności narodow ej, d la k tó re j został sk ie ro w an y n a placów kę w Szczytnie, nie może w ykorzystyw ać sw ojej gazety do szerzenia katolicyzm u. T ym b ard ziej było to w ażne, że w łaśnie przeciw nicy z „P ruskiego P rz y jaciela L u d u ” sta w ia li m u te n zarzut. I w idocznie n a tym tle toczyła się d yskusja z B uchholzem , kiedy Ja ro szy k m u siał stw ierdzać: „Z pro p ag an d ą kato lick ą do M azurów zbliżać się n ie m ożem y. Albo, albo...”, a n a innym m iejscu: „Nam chodzi o narodow ość, jeżeli uczucie narodow e rozbudzim y, n a tym i k a to ­ licyzm zyska”.

W k o resp o n d en c ji sw ojej Ja ro szy k dużo m iejsca pośw ięca sp ra w ie polem iki z pism em gadzinow ym — „ P ru sk im P rz y jacielem L u d u ”, a zw łaszcza próbom zid en ty fik o w an ia k ilk u zaciekłych przeciw ników polskości, z reguły piszących pod pseudonim am i.

W alka z „P ru sk im P rz y jacielem L u d u ” d latego należała do naczelnych zadań Jaroszyka, poniew aż pism o to rozchodziło się w n ak ład zie ok. 8.000 egz. „M azur” m u siał w ięc przez cały okres sw ego istn ien ia n ie u sta n n ie odpierać jego a ta k i i bronić słuszności sp raw y polskiej w śród m azurskiego ludu.

Ale ko resp o n d en c ja Ja ro szy k a ilu stru je n am p rzed e w szystkim sy tu a cję polityczną i ekonom iczną gazety „M azur” po jej w znow ieniu w r. 1908. P oło­ żenie „M azura” było w ów czas bardzo k ry ty czn e i ju ż po upływ ie połow y ro k u zaw isła nad nim groźba lik w id acji. Jaroszyk, choć obarczony p ra c ą nad m iarę i n ied o sta te czn ie w yn ag rad zan y , p ra g n ą ł d alej pracow ać d la sp raw y polskiej n a M azurach, jed n ak że niepew ność i w a h a n ie przełożonych osłabiały jego zapał i energię. Z tego pow odu ostro k ry ty k o w a ł sw oich m ocodaw ców : „Do w iązanki g łu p stw i błędów popełnionych na M azurach dołączony m a być błąd n a jf a ta l­ niejszy, k tó ry nas do reszty ośm ieszy i uniem ożliw i n a d a l w szelkie próby an ty g e rm a n iz a to rsk ie ” 7). A le odw aga, pracow itość, roztropność i całkow ite oddanie się Ja ro szy k a sp raw ie uśw iad o m ien ia narodow ego Polaków w P ru sa c h u rato w ały „M azura” . W ydaw nictw o, choć powoli, ro zw ijało się coraz lepiej.

W listach . Ja ro szy k a z n a jd u ją się rów nież dość liczne szczegóły, dotyczące jego życia. P rzyszły jego b io g raf z pew nością ch ętn ie z nich sk o rz y s ta 8).

W reg estrach lite ra B. oznacza B uchholza. 7) L ist n r 3, z d n ia 30 sie rp n ia 1908.

8) N a te m a t K. Ja ro szy k a oraz działalności pism a „M azur” zob. Hugo B a h r k e , K azim ierz J a r o s z y k , W a lka o M azow sze p ru skie, P oznań (1931), s. 67—74; W ładysław C h o j n a c k i , S p ra w y M azur i W arm ii w koresp o n d en cji

W ojciecha K ętrzy ń skieg o , W rocław 1952, s. XXV; tenże, P olska akcja narodow o- uśw iadam iająca na M azurach p rzed 1 w o jn ą św iatow ą. W ybór m ateriałów źró d ło w ych z la t 1910— 1914, Z a p isk i TNT, t. X X I, T o ru ń 1956, n r 3—4, s. 242—

289; T adeusz C i e ś l a k , P ierw sze lata działalności czasopism a „M azur”, K om u­ n ik a ty M azursko-W arm ińskie, 1957, n r 2, s. 89—92; tenże, D zieje czasopism

pod nazw ą „M azur”, Rocznik O lsztyński, II, 1959, s. 22—34, W alter P ó ź n y , M azurska Partia L udow a, R oczniki D ziejów R u ch u Ludow ego, I 1959, s. 145—

147; T adeusz G r y g i e r , R o zw ó j ru c h u ludow ego na M azurach w latach

1902—1914, K o m u n ik aty M a zursko-W arm ińskie, 1960, n r 3, s. 319—324;

W ładysław C h o j n a c k i , S y lw e tk i M a zu rskie, Szkice z dziejów Pom orza, t. III. Pom orze na progu d zie jó w n a jn o w szyc h , W arsz aw a 1961, s. 116—120; T adeusz G r y g i e r , Św iadom ość narodow a M azurów i W a rm ia kó w w polskich

rachubach p o lityczn y ch w latach 1870—1920, K o m u n ik aty M a zu rsk o -W arm iń ­

skie, 1962, n r 1, s. 68—92.

(4)

1.

ö in a w ia współpracą В. w „M azurze”, porusza in stru kcją B. M ilskiego w spraw ie p rzyszłych w yborów .

Ot.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztyn ie , Korespondencja K. Jaroszyka z B uchholzem .

Szczytno, d nia 10 m aja 1908. Szan. P anie!

„Nie drażnić uczuć relig ijn y ch M azurów ew angelików ”, na to zw racano m i szczególnie uw agę przed moim w yjazdem do S zczytna °). C ennym jest m i bez­ in tereso w n e w spółpracow nictw o Szan. P ana, dlatego niechętnie skreślam lu b zm ijam zd an ia w nadesłanych m i łask aw ie rękopisach. K orespondencja P ań sk a o sta tn ia niem ile d o tk n ęła narodow o usposobionych p asto ró w ew angelickich, k tó ry ch w spółpracow nictw a zrzekać się nie możemy. „M azur” nie zw alcza i nie będzie zw alczał relig ii katolickiej, ale też nie może d rażnić uczuć relig ijn y ch tego ludu i daw ać przeciw nikom skuteczną b roń do ręki. Są niektórzy księża katoliccy, któ rzy z obecnego k ie ru n k u „M azura” są zadow oleni. Co się tyczy abonentów „M azura”, n ik t dotychczas w sp raw ie korespondencji P ań sk ie j o sta tn iej do m nie nie pisał.

Co się tyczy n o ta tk i o w yborach, posłałem ją do P oznania w ydaw cy „M a­ z u ra ” 10), gdyż sam n ie chcę w te j a k tu a ln e j k w estii postępow ać sam odzielnie. P e łn e odpow iedzialności stanow isko, m o ja niedostateczna znajom ość stosunków m azurskich, b ra k w szelkich podręczników i m ateriałó w , to w szystko pow oduje m nie do nadzw yczaj ostrożnego p o stępow ania i dlatego w k w estiach a k tu a l­ nych zasięgam ra d y z P o zn an ia u w ydaw cy, n a którego w głów nej m ierze sp a d a odpow iedzialność za sp raw ę p o d jętą n a now o w ta k tru d n y c h w a ru n - kaoh. N o tatk i o w yborach nie otrzym ałem z pow rotem z P oznania. O trzym ałem później list w ydaw cy, k tó ry zaleca m i podnieść hasło, aby „M azurzy w y b ierali w alm anów sw oich spom iędzy siebie”, a p rzy w y b o rach rzucić dru g ie hasło: „w strzym ać się od głosow ania”, gdyż k o n se rw aty stó w w y b ierać nie m ożna absolutnie, w olnom yślnych nie w arto, a socjalistów tak że ab so lu tn ie w ybierać nie wolno. P rosiłem w ydaw cę o a rty k u ł p rogram ow y w tym sensie, którego m i dotychczas nie n adesłał. Poślę P a ń sk ą korespondencję do P oznania.

S k reśliłem tak że n iek tó re zw roty w koresp o n d en cji Nieco o R u s in a c h 11), proszę o w yrozum iałość.

P a ń sk i a rty k u ł w stęp n y B a c zn o ść 12) uczynił d o d atn ie w rażenie, m yśl dobra, a sk u tk i dodatnie objaw iać się poczynają. R zecz z W a n n e iS) n ad esłał mi p ew ien obyw atel, k tó ry kazał sobie przysłać 100 egzempl. celem agitacji.

Z ecera ju ż m am . S ta ra m się, o ile możności, sp ro stać m em u zad an iu w tru d n y c h w a ru n k a c h tutejszych, o ile słabe siły m oje starczą. Szanow nem u

9) Po zdradzie H. F alk en b erg a w r. 1907, re d a k c ję „M azura” o b jął K. Ja ro ­ szyk. Do Szczytna p rz y je c h a ł on z P oznania w lu ty m 1908 r.

10) W ydaw cą „M azura” został, n a sk u te k decyzji W arszaw skiego K om itetu N iesienia Pom ocy M azurom , B e rn a rd M ilski w Poznaniu.

n ) A rty k u ł te n u k azał się w „M azurze”, 1908, n r 21 z dn. 3 m aja. 12) A rty k u ł B u c h h o l z a Baczność, nie podpisany przez niego, został w y d ru k o w an y w ty m sam ym n u m erze z dn. 3 m a ja 1908 r. Treść jego dotyczyła p ro p ag an d y „M azura” oraz konieczności w spółpracy czytelników z red ak cją. F ra g m en ty z tego a rty k u łu Ja ro szy k później jeszcze n ie jed n o k ro tn ie p rz e d ru ­ kow yw ał.

13) B yła to k ró tk a n o ta tk a zam ieszczona w ty m sam ym n um erze pt. Zdrada

w W anne w W estfa lii m ów iąca o ag itacji przedw yborczej w śród M azurów na

obczyźnie.

(5)

P a n u pozw alam sobie na tym m iejscu złożyć u p rzejm e podziękow anie za dotychczasow e w spółpracow nictw o w p ra c y n ad uśw iadom ieniem biednego ludu m azurskiego i proszę o łask aw ą dalszą pomoc.

Z w ysokim szacunkiem K azim ierz Ja ro szy k N. B.

H asło w yborcze p. M ilskiego dosłow nie: w strzy m ać się od głosow ania z n a stęp u jący ch pobudek: na k o n se rw aty stó w głosow ać żadną m ia rą nie m ożna, jako n a pow olne narzędzie w rę k u rząd u , n a socjalistów z zasady głosow ać niepodobna, a n a w olnom . n ie w arto , bo zdradzili zau fan ie sw ych w yborców , głosując n a par. 7.

2

.

S zc zytn o , 30 V I I I 1908. P rosi В. o zam ieszczenie a rty k u łu na te m a t m a z u rsk i w „D zie n n iku B e rliń sk im ”, p isze o sw o jej tru d n e j sy tu a cji m aterialnej.

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztynie, K orespondencja K. Jaroszyka z B uchholzem .

30. 8. 08. Szanow ny Panie!

O trzym ał P a n list m ój z a rty k u ła m i „D ziennika” i „G ońca”? 14). „D ziennika B e rliń sk .” n ie abonujem y, dlatego posyłać go P a n u nie mogę. Może by P a n p ch n ął koresp o n d en cję do „D ziennika” o sp raw ie m azu rsk iej? S p ra w a nabierze nieco rozgłosu i przez to może „M azur” się utrzy m a. N a tu ra ln ie nie m ożna w niozym p oruszać m ych pou fn y ch in fo rm acji, ch y b a o pierać się n a „P ru sk im ” 15) („zgalw anizow any” M azur). M nie zależy b ard zo n a u trzy m an iu tego p o ste ru n k u i to n ie z pobudek osobistych a n i m a te ria ln y c h , gdyż prosiłem n ieraz w in teresie sp raw y o dym isję, p rosząc o p rzy słan ie zdolniejszych, a może energiczniejszych ludzi ode m nie. J a zresztą stosunkow o do mego po p rzed n ik a pobieram bardzo lichą p en sję (32 m a rk i tyg.), a p ra c y m am aż n ad to . Z ie­ liń sk i ie), o ile m i wiadom o, p o b ierał 200 m arek m iesięcznie i oprócz tego otrzym yw ał „d ary honorow e”. M iał dw óch zecerów , ro b o tn ik a, czasam i było n a w e t trzech zereró w w d ru k a rn i. Ja , zecer i żona m oja, k tó ra pom aga m i w niejed n y m , otóż cały personel, n a któ ry tygodniow o w y d a je w ydaw ca 60 m arek , z k tórego 3 m a rk i idzie n a p o rto riu m i różne drobne w y d atk i. Z biór i in se rat, ab o n am en t idzie tak że n a agitację, z czego ato li d o k ład n y rach u n ek zdaw ać m uszę.

K. J. 3.

Donosi o nieb ezp ieczeń stw ie zaw ieszenia p rzez stronę polską „Mazura”, o obniżce p re n u m e ra ty „Mazura”, prosi В. o a rty k u ł.

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztynie, K orespondencja K. Jaroszyka z B uchholzem .

Szczytno, d n ia 30. 8. 1908. 14) Przypuszczalnie chodzi tu o „G ońca W ielkopolskiego”, gdzie Jaroszyk p raco w ał d a w n iej w c h a ra k te rz e zecera.

15) „ P ru sk i” — P ru s k i P rz y ja c ie l L udu.

ie) S tan isław Z ieliński — pierw szy re d a k to r „M azura” w 1. 1906—1907.

(6)

S za n o w n y Panie!

D ziękuję serdecznie za książkę, a rty k u ły dołączam , lecz korespondencji w tej form ie um ieścić nie mogę.

Szan. P an u donoszę, iż istn ieje niebezpieczeństw o zaniechania w y d aw n ictw a „M azura” 17). Donoszę to n a tu ra ln ie p o d n a j w i ę k s z ą d y s k r e c j ą . Doniósł mi o ty m z P o zn an ia przed tygodniem w ydaw ca, k tó ry atoli uczyni wszystko, aby tej now ej „bladze p o lsk iej” zapobiec. B yłoby to isto tn ie grobem dla w szelkich usiłow ań u św ia d am ian ia narodow ego M azurów . Po ty lu błędach tak ty czn y ch żąda się, aby w przeciągu pół ro k u w szystko n ap raw ić, a gdy sp raw a nareszcie należycie się rozw ija — zw ija po p ro stu w ydaw nictw o. D opraw dy je s t to śm iesznym , a ak c ja p o d jęta n a now o zam iast pom óc — zaszkodzić może całej spraw ie.

Podczas pobytu w ydaw cy w Szczytnie radziłem zniżyć abonam ent. W ydaw ca zgodził się na to i poczta o trzy m ała już uw iadom ienie, że „M azur” kosztow ał będzie 45 f e n , k w a r t a l n i e 18). T eraz n ie w iem , co robić. Z P o zn an ia piszą m i, abym chw ilow o w strzy m ał się z a g itacją i oczekiw ał pom yślnych in stru k cji. P rzygotow ałem w szystko do ag itacji i — czekam . W pom yślnym razie doniosę P a n u n a k arcie po niem iecku pisanej: „Die Sache geregelt — K. J .”.

G dyby sp raw a pom yślny o b ró t w zięła, należałoby o sta tn ie n u m e ra w m ie­ siącu w rześniu redagow ać bardzo przezornie. P o trzeb n e by m i były w tym m iesiacu: a rty k u ł om aw iający różnicę pom iędzy „M azurem ” a „P ru sk im ”, a rty k u ł: Ja k zapisyw ać gazetę, k tó ry by m ógł iść w ięcej razy, a k tó ry zaw ierać by m ógł pom iędzy innym i k ró tk ą niem iecką rek la m a c ję w razie n ieodbierania gazety przez czytelników . „ P ru sk i” podnieca tak że p rzesą d i zdanie różnych kół m azurskich, k tó re w idząc o b d arty ch P olaków z K rólestw a p racu jący ch na M azurach, sądzą, że wszyscy P olacy sto ją ta k nisko k u ltu ra ln ie i m a te ria l­ nie in). A rty k u ł w y jaśn iający tę sp raw ę byłby tak że potrzebny. D rukow ać chcę także felieton o cesarzu W ilhelm ie II. A dresów z kół m azu rsk ich przysłano mi dosyć w iele stosunkow o. D rukow ałoby się w ięc około 800 egzem plarzy w ięcej. Zniżenie abonam entu, sądzę, przyczyniłoby się do w zrostu abonentów , gdyż „P ru sk i” k o sz tu je 30 fen., a M azurzy sa rk a ją , że „M azur” za drogi.

W ydaw ca obiecuje, iż poruszy w szelkie sprężyny, aby rato w a ć sytuację. Pojedzie tak że do W arszaw y. W pom yślnym razie p rosiłbym Szan. P a n a 0 pomoc litera ck ą, gdyż chciałbym rozw inąć sp ręży stą ag itację — sam em u w szystkiem u podołać bardzo tru d n o .

A rty k u łu um ieścić nie mogę z tego powodu, iż kto w ie — czy w razie zaw ieszenia w y d aw n ictw a nie będę „kozłem o fiarn y m ” — ta k to zresztą byw a. U m ieszczając a rty k u ł, n araziłb y m się n a zarzu t p ro p ag an d y k atolickiej i w y­

nikłego z te j przyczyny niepow odzenia.

P rzyznać Szan. P a n m usisz, że podobna niepew ność osłabia znacznie zapał 1 energię, w iadom ość ta sp ad ła n a m nie ja k — p io ru n z pogodnego nieba. Do w iązanki głu p stw i błędów popełnionych na M azurach dołączony m a być błąd n ajfataln iejszy , któ ry n as do reszty ośm ieszy i uniem ożliw i n a d a l w szelkie

17) W K om itecie M azurskim istn iały pow ażne rozbieżności co do p ro g ram u działalności politycznej na M azurach. S p ecjaln ie nie w ierzy ł w pom yślne re z u lta ty pracy „M azura” Ja ro sła w L eitgeber. P o p ie ra ł n ato m iast u siln ie akcję narodow ą n a M azurach A. O suchow ski, k tó ry te ż do Ja ro szy k a żyw ił duże zaufanie.

,8) D otychczas p re n u m e ra ta „M azura” kosztow ała 75 fen., a w raz z odno­ szeniem gazety do dom u — 93 fen. Z niżka n a s tą p iła od o statniego k w a rta łu 1908 r.

1B) N a początku X X w. istn ia ła istotnie duża em ig racja sezonow a z K ró le­ stw a i G alicji. Z n a tu ry rzeczy do p ra c y w P ru sa c h szli n a jb ied n iejsi, którzy przez to nie byli n ajlepszym i orędow nikam i polskości w śród M azurów .

(7)

p ró b y an ty g erm an izacy jn e. W razie u p adku „M azura”, proszę, zapisz Szan. P a n sobie „G ońca”, którego w ydaw ca p rzy rzek ł m nie bronić przed ew en tu aln . zaczepkam i, a n a P a ń sk ą pomoc liczę także. M am jed n ak nadzieję, że sp raw a takiego obrotu nie w eźm ie — oczekuję pom yślnych w iadom ości.

Z w ysokim szacunkiem i pozdrow ieniem K. Jaroszyk

W razie pom yślnym prześlę Szan. P an u w szelkie listy M azurów celem in fo rm acji, a tak że ad resy po ich odpisaniu.

A rty k u ły „G ońca” i „D ziennika” proszę przysłać m i łaskaw ie po p rzejrz en iu . Sądzę iż a rty k u ł „G ońcow y” m ożna by um ieścić w „M azurze”. K o resp o n ­ dencję p rzyślę Szan. P anu!

4.

In fo rm u je o wzroście p renum eratorów „M azura”, przesyła korespon­ dencją czy te ln ik a z W estfalii.

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń skiej w O lsztyn ie, K orespondencja K . Ja ro szyka z Buchholzem .

Szczytno, d n ia 30 w rześn ia 1908. Szanow ny P anie!

Je stem w p ro st n a trę tn y — p rzyznaję, lecz P a n ie łaskaw y, jestem ta k pracą obarczony i opuszczony od w łasnych rodaków , że ra d y sobie nie d aję. P ra c u ję je d n a k ochoczo, lecz w szystkiem u podołać nie mogę. W ybacz m i P an, w iem dobrze, że n ie d e lik a tn ie sobie postępuję, n arz u c a ją c się P a n u , lecz proszę o w yrozum iałość i pobłażliw ość.

Do rzeczy.

D otychczas przybyło abonentów około 5 0 20). Z daje się, że te ra z osiągniem y tę liczbę, k tó rą m iał Z ieliński po 2 -letn iej pracy. J a sam p isu ję do M azurów , re a g u ję n a k a rty i listy. P rzy zn ać m uszę, że objaw iło się w ielkie zain tereso ­ w anie. P rz esy łam Szan. P an u korespondencje. K orespondencję z R o tth a u s e n 21) praw ie dosłow nie um ieszczę w num erze niedzielnym . Są tam n ie k tó re zw roty fataln e, lecz przerobiłem jako tako. U w ażam , że trzeb a, o ile m ożności, całe listy M azurów zam ieszczać i nie zrażać ich sobie ury w k am i. S p ra w ę giełd u re g u lu ję p rzy czasie.

T eraz, proszę P a n a , w yjeżdżam w p ią te k o godz. 11 do P o zn an ia n a 4 dni. W w to rek pow rócę. Jechać m uszę d la żony, k tó ra spodziew a się po ra z pierw szy połogu i chce p rzedtem zobaczyć się z m a tk ą i krew n y m i. Je śli Szan. P a n co nadeśle, proszę przesłać pod adresem : B. M ilski „M azur” O rte ls b u rg 22), K aiserstr. 21. On sta w iać będzie w czasie m ej nieobecności.

Listy, k tó re dzisiaj posyłam , przyślij m i P a n ja k n ajp ręd zej, gdyż oczekują one załatw ien ia, a prosić o to Szanow nego P a n a , czuję sam , byłoby bezczel­ nością po prostu.

20) P ra c a re d a k c y jn a Ja ro szy k a w y d aw ała owoce. W r. 1908 n a k ła d „M azura” wynoisił 500 egzem plarzy, w r. 1910 — 1000 egz., w 1911/12 r. — 1500 egz., a w 1913/14 r. — 2000 egz.

21) K orespondencję z P o tth a u se n koło D u isb u rg a n a d sy ła ł K. N eum ann. Polem izow ał on często z „P ru sk im P rz y jacielem L u d u ”.

22) O rtelsb u rg — Szczytno.

(8)

W ionie z tych listów duch ew angelicki. A więc proszę P an a, chw ilow o p ro p ag an d a k ato lick a zaszkodzi całej sp raw ie naszej.

Zasyłam serdeczne pozdrow ienie i serdeczne dzięki za w spółpracow nictw o. Z szacunkiem

K. Jaroszyk Ni B.

Mam jeszcze całą p lik ę k a rt, nie w iem , czy je P a n u przysłać. 5.

P rzesyła B. korespondencją c z y te ln ik ó w „Mazura'* prosząc o p rzygoto­ w anie je j pod w zglądem sty lis ty c zn y m do dru ku .

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztynie, Korespondencja K. Jaroszyka z B uchholzem .

Szczytno, dnia 24 p aźd ziern ik a 1908 r. Szanow ny Panie!

L ist odebrałem , za życzenia dziękuję. P rz y sy łam dw ie korespondencje M azurów , k tó re nadeszły po w y sła n iu paczki do P an a. W inszuję Szan. P an u sukcesu, gdyż w ielką część zasługi w tym w zględzie p rzy p isu ję Szan. P anu, k tó ry darzyłeś m nie dotąd szlachetną pom ocą sw oją, m n ie ta k opuszczonego i p ra c ą obarczonego.

M am zaufanie do Szan. P a n a . Dowód posyłka w szelkich korespondencji i pocztówek. Z aufanie m am ta k w ielkie, że n a w e t może n araziłb y m się za to na n aganę osób kom petentnych. Jesteś Szan. P a n N iem cem , lecz w idzę w listach P ań sk ic h spraw iedliw ość i serdeczne w spółczucie dla biednego lu d u m a z u r­ skiego.

Nie wiem , czy Szan. P a n obrobisz owe korespondencje. Jeżeli ta k , to proszę, 0 ile możności, nic nie skreślać, dać się tym biednym ludziom w ygadać, w y n u ­ rzyć. T rzeba n a tu ra ln ie dodaw ać sw oje uw agi. Sądzę, że list z R o tte rh a u se n m ożna cały um ieścić. Zaznaczyć trzeb a, że polskie społeczeństw o p o trzebuje posłów n a sw oją obronę, uderzyć w am bicję M azurów , że oni, gdyby chcieli, mogą stanow czo w y b ierać posłów sw oich. Sądzę, że list te n p olitycznie bardzo w yzyskać m ożna. D rugi list m ało zm ian potrzebuje, je st w p ro st św ietny.

U w ażam także, że trz e b a w ystosow ać k ró tk i ap el do k orespondentów 1 zaznaczyć, że „P ru sk i” nazw ał ioh listy fa b ry k a te m redakcji.

Z d aje się, że М. К . 23) zraził się, żeśm y rzecz jego p rzero b ili (?) i m u n iek tó re ustęp y skreślili. T rzeba by tego unikać. Cóż Szan. P a n u w aża o a r ty ­ k u le w stępnym , k tó ry n ap isałem w o sta tn im num erze? 24).

W w torkow ym num erze um ieszczę dalszy ciąg a rty k u łu o w eselu w dom u c e s a rsk im 25). Sądzę, że trzeb a, ta k sam o była p o trzeb n a w zm ian k a o cesarzo­ w ej, k tó rą sta rałem się w ystylizow ać politycznie.

D ziw na rzecz, gdy piszę do P a n a , zapom inam zw ykle, że P a n jesteś N iem cem .

23) Być może chodzi tu o M ichała K ajkę, k tó ry n ależał do gorliw szych w spółpracow ników „M azura”.

84) W nu m erze 70 z dn. 22 p aźd ziern ik a ogłosił Ja ro szy k a rt. pt. W iece n iem e dotyczący niedaw no w ydanej u sta w y w y jątk o w ej zab ra n ia ją c e j używ ania polskiego języka na w iecach publicznych w okolicach liczących m n iej niż 60% ludności polskiej.

25) A rty k u ł u k azał się w num erze 72 z dn. 29 p aźd ziern ik a p t. W esele w dom u

cesarskim . O m aw iał on uroczystości ślu b n e A u g u sta W ilhelm a, sy n a cesarza.

(9)

Jeszcze jedno. Uw ażam , że „P ru sk ieg o ” trz e b a by nazw ać k ł a m c ą i o s z c z e r c ą , jeżeli nie odw oła tw ierd zen ia sw ego o fa b ry k a c ji korespon­ dencji, może by n a w e t zagrozić m u skargą. Je st to sw oją drogą bezczelność nie lada.

U fny on zan ad to w siebie i n ie spodziew ał się zapew ne takiego obrotu rzeczy. U w ażam także, że nie m ożem y pisać o sukcesach, co do liczby ab o n en ­ tów. K oła g e rm an izato rsk ie lekcew ażą nas, lepiej niech się łudzą i śpią dalej. My p racu jm y cicho i spokojnie.

Z w ysokim szacunkiem J.

6

.

Ż a li się n a sam otność w sw o je j pracy,, donosi o trudnościach, z ja k im i m u si w a lczyć p rzy redagow aniu „Mazura”.

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztyn ie, K orespondencja K . Jaroszyka z B uchholzem .

Szczytno, d n ia 10 stycznia 1909. S zanow ny Panie!

P o dłuższej p rz e rw ie znow u u d a ję się z p ro śb ą do Szan. P a n a . Otóż, o trzy ­ m ałem dw ie korespondencje. P roszę w k o resp o n d en c ji K alischa o dokładniejsze odpisanie m iejsc z P ism a św., gdyż z listu ab so lu tn ie w ty m m iejscu, nie m ając w dom u P ism a św., p o łap ać się nie mogę.

K o resp o n d en cja z R o tth au sen pisana, zd aje się, pod w pływ em Kolonii. C hw ilow o się w strzy m am z um ieszczeniem ta k o w e jso).

S p ra w a idzie bardzo licho. Z am iast polepszenia — pogorszenie n astąp iło od 1 stycznia. N ik ła liczba abo n en tó w w p ły w a zniechęcająco, a do tego docho­ dzą jeszcze u staw iczn e w a h a n ia się i n am y śla n ia osób ko m p eten tn y ch . O grom ny n aw ał pracy, m ianow icie podczas św iąt (w tym czasie bow iem w szystkie n u m era wyszły), przyczynia się także, że s a m j e d e n tra c ę ochotę do dalszej w a lk i z potęgą, k tó ra u siłu je b ru ta ln ie zgnieść p ró b y uśw iadom ienia biednego lu d u m azurskiego.

A bonenci przychodzą do re d a k c ji żaląc się n a re k to ró w 27), któ rzy ich w zy w ają do siebie i o d rad zają im czy tan ia „M azura”. Ż a n d a rm po w siach do p y tu je się o abonentów pism a naszego. Jeżeli k to p rzy jd zie do nas, k ry je się, n ieśm iały i bojaźliw y. K atoliccy abonenci żalą się, że k sią d z o d rad za im czy tan ia pism a luterskiego, a ew angeliccy znow u, że k siąd z im p o w iad a, że to kato lik red ag u je, że to je s t pism o k ato lick ie itd. K atolickich ab o n en tó w na palcach policzyć m ożna i zdaje się, k a to lic y w oleliby d ru k łaciński, lecz M azurzy ew angeliccy za to żądają, aby pozostać p rzy d ru k u gotyckim . A poczta, dochodzą w ciąż listy i żale n a n ie re g u la rn e do sta rcza n ie pism a. Słow em , trz e b a n erw ó w żelaznych, aby w y trw a ć n a sta n o w isk u i sam jeden w tych w a ru n k a c h k o n tynuow ać d alej w alkę, k tó re j w y n ik w podobnych w a ru n k a c h przew idzieć m ożna.

2e) Z am ieścił ją Ja ro szy k w num erze 5 z dn. 17 stycznia 1909 r. pt. O to w a ­

rzystw o polskie na M azurach.

27) Stanow isko re k to ra odpow iada stan o w isk u dzisiejszego k iero w n ik a szkołv podstaw ow ej.

(10)

O żandarm ach w piśm ie pisać nie m ożna, gdyż proszą się M azurzy, aby tej spraw y nie poruszać, a po dru g ie nie chcę odstraszać reszty.

O trzym ałem w ezw anie osób w sp raw ie m azursk. kom petentnych do sta ­ w ien ia się i przedłożenia im całej sytuacji. Za tydzień pojadę. P ostanow iłem sobie sp raw ę p rzedstaw ić rzeczowo, od w szelkich ra d i zachęcań w strzy m ać się zupełnie. M a teriał lub uw agi P ań sk ie , k tó re przed staw iłb y m ty m Panom , byłyby m i bardzo pożądane. Za tydzień chcę w yjechać.

O trzym ałem tak że list pew nego obyw atela z W estfalii, k tó ry rad zi m i przenieść się w tam tejsze strony.

Jeżeliby chodziło o dalsze forsow anie p rzed sięw ziętej akcji, trz e b a z asta­ now ić się nad -n o w y m i środkam i Rozchodzi się o to. co zrobić, aby sp raw a obrót pom yślniejszy w zięła. Ja sam przecież całej falandze w rogów oprzeć się i sukcesów odnieść na M azurach nie mogę. Zbliżyć się do ludu, studiow ać gruntow nie stosunki, tak że nie mogę. N ie m am czasu І funduszy.

R adzę się р. M. w Poznaniu co do podróży, zniechęcony odpow iada: „pow iedz im P an, co zechcesz”. A gdy się skarżę n a ogrom p racy : „ J a wiem , co m ożna zrobić”, lu b też: „ ja s a m bym te j pracy pod o łał” 28).

T ak a m n iej w ięcej sy tu a c ja obecna, k tó rą pobieżnie skreśliłem , gdyż czekają rzeczy inne załatw ienia.

Co do p ry w atn y ch stosunków , ja k zapew ne Szan. P a n u z gazety w iadom o, urodził m i się syn H enryk. O chrzczony w tu tejszy m kościele k atolickim .

Z w ysokim szacunkiem K. J.

7.

D onosi o nieznanym korespondencie „Pruskiego P rzyjaciela L u d u ”

ze Śląska.

Or,: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztyn ie, K orespondencja K. Jaroszyka z B uchholzem .

Szczytno, d n ia 16 g ru d n ia 1910. W ielce Szanow ny Panie!

D otychczas nie w iem , k to m a być owym L . 20). N a Śląsku au striack im ab o n u je k ilk u narodow ych pastorów , jeden nauczyciel itd., ale tego p a n a na pew no nie m a. L istu także znaleźć nie mogę. „P r.” 80) w idocznie m u po­ syła „M.” Я1).

K oresp. nasz „O rard zm sk i” (M azur rodow ity) u rząd ził ła p k ę n a niego, p y ta ją c się ja k i sta ry . L is w p ad ł w po trzask . Coś trz e b a te ra z zrobić. Ja k d alek o m ożna iść? W każdym razie pod k reślim y podejrzenie, że on daw niej m u siał być k atolikiem .

M) Pom iędzy Jaroszykiem a M ilskim dochodziło coraz częściej do n ieporo­ zum ień. M ilski żądał od Ja ro szy k a w iększej aktyw ności, z drugiej zaś stro n y Ja ro szy k próbow ał się pod w zględem politycznym uniezależnić od ośrodka poznańskiego. O statecznie bezpośrednim opiekunem „M azura” został d r Teofil R zeonikow ski w L ubaw ie.

29) L = L abanow . Pod tym nazw iskiem „ P ru sk i P rz y jaciel L u d u ” zam ieszczał liczne a rtv k u ly antypolskie.

301 ..Pr.” — P ru sk i P rz y ja c ie l L udu. 31) „M.” = M azur.

(11)

L iczba czytelników w tym m iesiącu w zrosła znacznie. Do b a n k u 32), pom im o nacisku, bardzo w ielu przychodzi. D epozytów , n ieste ty , m ało.

Z ałączam w y razy szczerego szacunku, a zarazem życzenia „W esołych Ś w ią t”

K. J.

8

.

N ie m oże zam ieścić a rty k u łu B. ze w zglądu na jego ka to lic k i charakter, donosi o pobycie w S zc zy tn ie k się ży W a w rzyn ia ka , A d am skiego i Z im m e r-m anna. „ , ·'

O r.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztynie, Korespondencja

K. Ja ro szyka z B uchholzem .

Szczyt.io, d n ia 21 g ru d n ia 1910 r. Ł ask aw y Panie!

R ed ak to rem być, to rzeczyw iście p rz y k ry zawód. „P o lity k a to rzecz nie­ w dzięczna”, m ów ił do m nie swego Czasu Ks. P r a ła t S tychel, ale m iał słuszność. Stanow isko re d a k to ra w Szczytnie z pew nością należy do p o ste ru n k ó w n a jtr u d ­ niejszych i n ajw ięcej odpow iedzialnych. D latego też czując ogrom ny ciężar i odpow iedzialność w ielką, po w tarzam zaw sze osobom m iaro d ajn y m : „Panow ie za słaby jestem , proszę m nie zastąpić siłą lepszą, jedną z najlepszych w społe­ czeństw ie”. N ie słu c h a ją m nie, a n a w e t o b d arzają zaufaniem dosyć znacznym . W ym ogłem jed n ak u ty ch p an ó w to, że w sp raw ac h ak tu aln y ch radzić się ich będę, że w ażniejsze sp raw y p rz e d k ła d a ć im będę, gdyż sam odzielnie p o stę­ pow ać n ie chcę.

Jeżdżam ra z po ra z do W.32), porozum iew am się, radzim y w spólnie. Z ap ad ła uchw ała, że „M azur” m a być ew angelickim . Od tego p o stu la tu odstąpić nie mogę i nie m ogę dlatego um ieścić koresp o n d en cji P a ń sk ie j. N araziłbym się n a o stre zarzuty, u traciłb y m p o p arcie p astorów i dałbym w rogom znow u bro ń w ręk ę. Z am ieszczenie k o resp o n d en c ji byłoby niepew nością, w a h a n ie m się. Um ieścić by można, gdyby pism o było d la in telig en cji ew ang., w „M azurze” czynić tego nie m ożna. Albo, albo. K orespondencję p rzesłać m ogę n a życzenie osobom m iaro d aw n y m (sic), ale sądzę, że i one odm ow ną dadzą odpowiedź.

P rz y k ra to poniekąd sp raw a dla m nie jako k ato lik a. A le re d a g u ję sam tylko d ział polityczny, osobiście nigdy n ie zaczepiam kościoła katolickiego, a do p asto ró w pisałem , ażeby n ie p isa li nic takiego, co by m ogło d rażnić k a to ­ lick ie uczucia. Jeżeli w „M azurze” znajdzie się coś antykatolickiego, tego już u n ik n ąć się nie da, p ew n e fo rm y ew angelickie zachow ać trzeba.

N am chodzi o narodow ość, jeżeli uczucie narodow e rozbudzim y, n a tym i katolicyzm zyska. Z resztą są k sięża katoliccy, któ rzy „M azu ra” czytają i s ta ra ją się o rozszerzenie tego p ism a pom iędzy ew an g elik am i polskim i. K siądz P ra ła t W aw rzy n iak k ró tk o p rzed śm iercią sw oją p ro sił o p rzy słan ie „M azu ra” do W iesbadenu, do niego. On by ł u m nie z księżm i A dam skim i Z im m erm an n em i on też z pew nością sta ł za b a n k ie m 84).

32) B an k M azurski no w stał wt Szczytnie w r. 1P10. Pod koniec 1910 roku liczył on 40 członków. Ja ro szy k b y ł jego kiero w n ik iem i jednocześnie s k a rb n i­ kiem.

33) W. ~ W arszaw a. W W arszaw ie Ja ro szy k u zg ad n iał lin ie ideologiczną ..M azura” z d r A ntonim O suchow skim , faktycznym k iero w n ik iem ak c ji poli­ tycznej n a M azurach. Zob. p rzy p . 17.

84) S ły n n i w ielkopolscy działacze spółdzielczy — ks. P. W aw rzyniak, ks. St. A dam ski i ks. K. Z im m erm ann odw iedzili Ja ro szy k a w Szczytnie w celu założenia spółdzielni „R olnik” oraz kółek rolniczych.

(12)

Nie w iem nic o tym , że Szan. P an zażądał adresów celem propag. k ato lic­ kiej. W iem, że gdybym w iedział n a pew no o co chodzi, w tenczas ad resó w bym nie w ysłał.

A d resu R a c h e liu sa 35) nie m am dotychczas, a czasu nie m am do p rzeglą­ d a n ia m asy listów . K opczyński n ie je s t m i znany. „M ogiłki pod R a jsk ą G órą p e r Sw oszow ice” — pod tak im adresem w ysyłam „M azura” pew nem u p an u z G alicji. Zam ieścił on sw ego czasu w iersz w „M azurze”, ale nie pod n a z ­ w iskiem sw oim , były ty lk o lite ry początkow e. P isa ł do m nie często. Pozory n iek tó re p rzem aw iają za tym , że to on, inne listy i k a rty n ie św iadczą o in te li­ gencji pew nego rodzaju, k tó ra cechuje listy Rach. N auczyciel, któ ry pisuje, to L ed erm an n z K rólestw a. N a niego nie m am podejrzenia.

Załączam w yrazy szacunku K. J.

N. B.

Czy m ożna w P asym iu u ks. dz. L äm m era spow iadać się po polsku? Kiedy? 9.

Z astanaw ia się, k to k r y je się pod p seudonim em Labcmowa, czyni uw agi na te m a t ka to lickieg o ksiądza w S zczytn ie.

Ot.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń skiej w O lsztynie, Korespondencja

K. Jaroszyka z Buchholzem .

Szczytno, dnia 2 stycznia 1911 r. Szanow ny Panie!

P rzesyłam ad res i k ilk a pró b pism a L abanow a. Proszę je d n a k rzecz z a ła t­ w iać z n ajw ięk szą dy sk recją. Ja sam w obec Szan. P a n a rów nież tak o w ą n a jz u ­ pełniej zachow uję. Za inform ację w sp raw ie spow iedzi serdeczne dzięki. Przyznać się muszę, że do tutejszego k się d z a sc) nie m am zbyt w ielkiego zau fan ia. On to zapew ne spow odow ał niep raw d ziw ą n o tatk ę o personelu „M azura”. W sp raw ach duchow ych w y w ie ra na m n ie nacisk pew nego rodzaju. Je st duszpasterzem , m a poniekąd p raw o i obow iązek, lecz fo rm a jego postępo­ w an ia m i się nie podoba. W iem o tym , że w k ółku duchow ieństw a w y raził się o m nie nieprzychylnie, rów nież w Szczytnie za pom ocą osób trzecich w pływ ać n a m n ie usiłuje.

Co do L abanow a, to nie w ierzę, aby te n m iał być nim . N adesłał on znowu p rzed p łatę i zw raca uw agę, abyśm y k a len d arz um ieścili choć n a czw a rtej stro n ie „M.”. On swego czasu w do d atk u „M azura” zam ieścił w iersz pod ty tu łem Latarnia. T ak i by ł ty tu ł, o ile sobie przypom inam . W ym aw iał m i potem , że w iersz popraw iłem . W liście (którego m ógłbym ew. poszukać) prosił m nie, abym w iersz um ieścił, gdyż przecież nie może u d aw ać się do „P r.” . W iersz te n by ł p rzek ład em z d ziełka jakiegoś p asto ra. L ist owego p asto ra p rzy słał m i K. M uszę go tak że m ieć. Chw ilow o Szan. P a n u pew nie dalsze in fo rm acje niepotrzebne.

10

.

In fo rm u je o ro zszyfro w a n iu osoby piszącej do „P ruskiego P rzyjaciela L u d u ” pod pse u d o n im em Labanow a, zaw iadam ia, że w k ró tce rozpocznie ostrą kam panią p rzeciw ko re d a kto ro m gadzinow ego pism a.

**) R achelius = R achelius L abanów . Zob. przyp. 29. 30) B ył to ks. M aksym ilian T arnow ski.

(13)

От.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń skiej w O lsztynie, Korespondencja K . Ja ro szyka z Buchholzem .

Szczytno, d n ia 15 lip ca 1911 r. W. S zanow ny Panie!

O soba L ab an a je s t m i ju ż znana. S iedzibą jego je st G alicja, a ja ń sb o r- s k ic h 87) lasów n igdy nie w idział. A żeby zm ylić ślady, p y ta ł się m n ie w tym k w a rta le , czy nie m ógłby otrzym ać „M azura” po d aw n iejszej zniżonej cenie. O dpow iedziałem m u k ró tk o w p ią te k ubiegłego tygodnia, że „nie”, podpisałem k a rtę tak : z n a l e ż n y m szacunkiem

K. J.

Tym i zaznaczeniem , że jest A u striak iem tłum aczy się zapew nie jego m ilczenie. A kcję całą przeciw „P ru sk iem u ” zam ierzam rozpocząć pod nadzorem p r a w ­ nika. L ab an a w ym ienim y, szczędzić go nie będziem y, ta k sam o p. G e r s s a 38), k tó rem u już w p ro st o s z u s t w o zarzucić będzie m ożna. M am pew ne dane, że C a rl W isc h n ie w sk i30) je st socjaldem okratą.

W szystkie te m om enta zużyję n a tu ra ln ie bezw zględnie nie ja k o m ściciel, nie ze zem sty osobistej, ja k oni to czynili, ale w in te re sie słusznej sp raw y naszej, w obronie p ra w d y celem zdem askow ania podłych zdrajców .

L abanem je s t K .10), a siedziba jego N ow aw ieś w G alicji. U p r a s z a m j e d n a k b a r d z o o r e s p e k t o w a n i e z a u f a n i a m e g o . M a teriały m oje n ie pochodzą od pastorów , któ rzy niedw uznacznie odm ów ili.

Dziw ny zbieg okoliczności w y d aje nam w ręce m ach in acje zajad ły ch w ro ­ gów polskości, k tó rzy nie cofali się przed niczym , aby nas zohydzić. N iestety, P o lak z d rajca m iędzy nim i.

Czy Szan. P a n czytał spraw ozdanie B anku? D otychczas n ie m am żadnej pom ocy, chociaż się n a w e t B ankiem zajm uję. B ankiem o p iek u je się p. D r R zep- nikow ski z L ubaw y. Nie w ierzą m i bardzo, iż u p ad am pod n ad m iarem pracy.

Proszę o ra d y i u w agi co do L ab an a, ale zaznaczam , że w obec zdrajcy i fa n a ty k a h a k a ty sty G erssa w ystępow ać b ęd ę bezw zględnie.

Z ałączam w yrazy szacunku K. J.

N. B.

M a te ria ł ogłoszony będzie może ju ż w przyszłym tyg. O dpow iedź E. B uchholza:

16. 7 odpisałem (por. D zień. V, str. 124). L. czy Rach, nie trzeb a w ym ienić po nazw isku, ażeby m ściw e społeczeństw o polskie nie doprow adziło go do rozpaczy. P oniew aż u talen to w an y , m ógłby ew. jako re d a k to r „ P ru sk ieg o ” lu b szpicel zaw odow y ludności polskiej w ielce zaszkodzić. G.41) zaś z d rajcą zwać nie m ożna, poniew aż n a w e t in telig en cja z lu d u m azurskiego (a on je st N iem ­ cem!) pow szechnie się niem czy. P isać trz e b a rzeczowo, u m iark o w an ie.

37) Jań sb o rsk ich = piskich.

38) S u p e rin te n d e n t O tto G erss był re d a k to re m „P ruskiego P rz y ja c ie la L u d u ” . 30) R e d ak to r odpow iedzialny „P ru sk ieg o P rz y ja c ie la L u d u ”.

40) K ap u ściń sk i M ichał. Ja ro szy k po dłuższych dociekaniach udow odnił, że pisząca pod pseudonim em „R acheliusa L a b an o w a” osoba, a podszyw ająca się pod rdzennego M azu ra je s t w rzeczyw istości polskim ren eg atem z G alicji — M ichałem K apuścińskim . S p ra w ę tę podał do publicznej w iadom ości Jaroszyk w „M azurze”, 1913 n r 32 z dn. 23 k w ietn ia.

41) G. = O tto G erss.

(14)

ii.

Zastanaw ia się, w ja k i sposób fa k ty c zn ie rozpocząć w a lk ę z „P ru sk im P rzyjacielem L u d u ”, om aw ia tę spraw ę od stro n y m oralnej, porusza zagad­ n ienie ka to licyza cji M azurów .

Ot.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń skiej w O lsztynie, Korespondencja K. Jaroszyka z B uchholzem .

Szczytno, d n ia 17. 7.1911 Szanow ny Panie!

L ist z przyjem nością czytałem . Jak o polityk stosunkow o m łody zasięgam zd an ia osób pow ażnych, rad zę się, zachow ując ostatecznie dla siebie zdanie i in icjaty w ę w działaniu. S p ra w ę L ab an a m a jeszcze in n a osoba w ręk u , aby u g ru n to w ać nasze stanow isko pod w zględem p raw n y m . L ist P a ń sk i — bez podpisu — posyłam owej osobie.

W przyszłym n um erze będzie aluzja, iż znam y L ab an a. Może odczekam y skutków , a może poruszym y rzecz w num erze na niedzielę.

Człowiek, k tó ry nosi płaszcz n a dw óch ram io n ach , k tó ry p isu je k a rty i listy do n as z pochlebstw am i, a ta m bryzga jadem i błotem n a sw oją krew , ta k i człow iek n a oszczędzanie nie zasługuje. Nie w iadom o jeszcze, ja k tę spraw ę poprow adzim y. Zw ażyć trz e b a także, że człow ieka tego działalność nie o g ra­ nicza się z pew nością n a P ru sy . On ta m m oże u p ra w ia szpiclow ską działalność, szkodliw ą ru ch o w i polskiem u. G dybyś Szan. był P olakiem , w ychodziłbyś może z tego sam ego założenia.

Ś ro d k i nasze, p ra w d a , n ie zawsze szlachetne. A le cóż, gdzie drzew a rąb ią, tam i w ióry p ad ają. S pojrzyjm y n a Śląsk, n a centrum,, n ieste ty , n a ag itację n a kazalnicach, przy spow iedzi. P rz y p atrzm y się Ruskom , Fejom itd . P rz y ­ p a trz m y się W arm ii.

Zaczepiłem tak że księdza Ы.42), to może Szan. P a n uw aża tak że za niesłuszne. G erm an izu je on robotników polskich w sw oim to w arzy stw ie, d aje im b laty niem ieckie do czytania i w ygłasza z pew nością ten d en cy jn e odczyty o G ru n ­ w aldzie. G erm an izacja cicha, ale skuteczna. S łyszałem od żony ro b o tn ik a katolickiego D ąm brow skiego, k tó ry należy do tow arzystw a, zdanie do nas skierow ane: psiak... Polaki.

Z p ro p ag an d ą k ato lick ą do M azurów zbliżać się nie m ożemy. Albo, albo... Z nając sto su n k i jako tak o , w ygłosiłem zdanie w ym ienione przez Szan. P an a. P ozostaw iłem d ział re lig ijn y w piśm ie d la ew angelickich M azurów ew an g e­ lickim duchow nym , a sum ienie m oje k ato lick ie nic m i nie w yrzuca. R adzi­ łem się ta k ż e w te j sp raw ie księży kato lick ich Polaków .

P r o s z ę l i s t z n i s z c z y ć . J a k ze zdrow iem Szan. P a n a ’

Z szacunkiem i pozdrow ieniem K. J.

„P o lity k a to rzecz niew dzięczna” — ta k m ów ił do m nie swego czasu pew ien w y b itn y p a rlam en tarz y sta, ksiądz polsko-katolicki. O dczuw am słuszność zdania. Ale cóż robić? W polityce k iero w ać się trz e b a p ew n ą tw ard o ścią i stanow czością, choć bez osobistej nienaw iści i m ściw ości. O statniego un ik ać m ożna i trzeba.

42) H. = P aw eł H ensel, p a s to r m azurski, szow inista niem iecki, w ydrukow ał w r. 1908 książkę pt. Die evangelischen M asuren9 a po śm ierci O. G erssa został w y d aw cą „K alen d a rza kró lew sk o -p ru sk o -ew an g elick ieg o ”.

(15)

12.

C zyni u w agi na te m a t w spó łp ra co w n ikó w „P ruskiego P rzyjaciela L u d u 1’. Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztynie, K orespondencja K . Jaroszyka z B uchholzem .

Szczytno, d n ia 24.2.1913. Szanow ny Panie!

Nie m iałem ju ż tej gazety, lecz n a w ezw anie p rzy słan o m i tak o w ą z kół czytelników . P osyłam rów nocześnie pod opaską, ale proszę o zw rot.

P osłałem a rty k u ł do „V o lk sb lattu ” o Pieńkow skim , pro sili m nie o n u m era „P ruskiego”, aby mogli skonstatow ać czy to p raw d a, ale a rty k u łu n ie zam ieścili.

D ziw na rzecz, że ci d w aj ludzie K ap u ściń sk i i P ie ń k o w s k i4S) w p isa n iu do siebie podobni. N iek tó re ich a rty k u ły są ta k napisane, że podejrzew ać by m ożna, iż cierp ią n a jak iś obłęd.

P rz y n a jm n ie j o P ieńkow skim w y raziły się do m nie dw ie pow ażne osoby, że człowiek m usi m ieć w głow ie coś nie w porządku.

L iczba czytelników w zrasta , lecz ogrom nie powoli.

Der schw arze Berg to m a być p a s to r w P u p ach . Był on podobno także

w Szczytnie sw ego czasu i prow adzić się m iał dobrze.

Załączam w yrazy szacunku i pozdrow ienia K. J.

13.

P rzyp u szcza , że ko resp o n d en tem „Pruskiego P rzyjaciela L u d u ”, piszącym pod p se u d o n im em D ziengiela, je st pastor A b ra m o w sk i z M iłek.

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń skiej w O lsztyn ie, Korespondencjo K . Ja ro szyka z B uchholzem .

Szczytno, d n ia 16.4.1913 W ielm ożny Panie!

M am prośbę do W ielm . P an a. Może Szan. P a n m a sta re n u m e ra „P ru sk ieg o ” i k alen d arze. Rozchodzi się o p o ró w n an ie arty k u łó w A bram ow skiego z M iłk z a rty k u ła m i D ziengiela. S ą bow iem poszlaki, że A bram ow ski to D z i e ń - g i e l 44). G dyby ta ohydna robota się w ydała, n aten czas k o m p ro m itacja t u te j­ szych p asto ró w g erm an izato ró w byłaby zupełna. M ożna by może teraz, g d y p o s z l a k i s ą , to m n ie skonstatow ać. L abanow , A bram ow ski i D ziengiel.

43), F ran ciszek P ień k o w sk i ogłosił w „M azurze”, 1907, n r 19 a rt. pt. C okol­

w ie k o stra jka ch szko ln ych w prow incjach polskich. N a sk u te k tego a rty k u łu

w ładze p ru sk ie w ytoczyły proces re d a k to ro w i „M azu ra”, St. Z ielińskiem u, re d a k to ro w i odpow iedzialnem u, Ii. Falkenbergow i, oraz P ieńkow skiem u. P ie ń ­ kow ski został zasądzony n a k a rę grzyw ny 150 m k. P oniew aż nie stać go było n a zapłacenie k ary , z a rek w iro w an o m u kozę. Po tym zd arzen iu Pieńkow ski oburzony n a polskich działaczy, p isy w a ł do „P ruskiego P rz y ja c ie la L u d u ”.

44) P a s to r R yszard A bram ow ski był re d a k to re m gadzinow ego pism a „Pol­ skiego P rz y ja c ie la F am ilii”, a później został czynnym w spółpracow nikiem „P ruskiego P rz y jaciela L u d u ” . Isto tn ie p isy w a ł pod pseudonim em Dziengiela. N a te m a t ks. A bram ow skiego zob. Wł. C h o j n a c k i , S p ra w y M azur i W arm ii... s. 303—304 oraz F rid o M e t s k , Z agadnienia m a z u rsk o -lu ży c k ie w listach R y ­

szarda A b ra m o w skieg o z lat 1925—1930, K o m u n ik aty M azursko-W arm ińskie,

1960, n r 1, s. 101— 113.

(16)

O kropna tró jk a . A nienaw iśó okropna. B ó g w i d z i , ż e j a d o t y c h l u d z i n i e ż y w i ę n i e n a w i ś c i , a l e o n i d o n a s t a k o w ą ż y w i l i i ż y w i ą . Jeżeli łaska, to proszę o m a te ria ł z listów D ziengiela, abym go m ógł w sto so w n ym czasie użyć. J a m am ju ż p raw ie p ew n e dane, że Dziengiel to ks. A. Ź ródeł podać nie mogę.

Z ałączam w y razy szacunku K. Jaroszyk 14.

P rzesyła B. listy P ień ko w skieg o , opisuje w łasne re fle k sje na tem a t germ anizacji.

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń skiej w O lsztynie, Korespondencja K. Jaroszyka z B uchholzem .

S zczytn o , dnia 3. 5. 1913.

W ielm. P anie!

Może z ain teresu ją Szan. P a n a listy Pieńkow skiego, p isa n e w ostatnim czasie do m nie. Proszę m i takow e jed n ak z pow rotem n ad esłać i zachow ać dyskrecję. Coś m n ie zaw sze ciągnie do Szan. P an a, choć n ie ra z słyszę gorzkie uw agi, a n a w e t zarzu ty , k tó ry ch sum ienie m o je m i w cale nie w yrzuca. Ja oczywiście niech ętn ie baw ię się w politykę. N a polu socjalnym pracow ałbym o w iele chętniej.

Wiem, że i u n as źle jest. To jed n ak je st pew ne, że N iem cy nam s t r a s z n ą k r z y w d ę w y rząd zają. D ośw iadczyłem tego już jak o chłopak szkolny, później przy w o jsk u itd. Jako dziecko w ychow any po polsku, um iałem czytać i pisać, byłem idealnie usposobiony, a p ru sk a szkoła o k ropnie n a m nie oddziałała. A wojskow ość? L epiej nie pisać o tym .

J a k się Szan. P a n z a p a tru je n a sp raw ę Pieńkow skiego. Z daje się, że to człow iek niezupełnie norm alny. P isałem do niego, a po odpow iedzi n ie będę się z nim w daw ał.

Załączam w yrazy szacunku K. J. N. B.

P ra w d ą jest, że w y stą p iłe m przeciw ko elaboratom Szan. P a n a w „Gazecie O lsztyńskiej”. Jeżeli się w p ra sie polskiej p o ja w ia ją zaczepki „M azura”, to p ra c a nasza tu n ie m a sensu.

15.

Prosi В. o pom oc p rzy pisaniu a rty k u łu w ję z y k u n iem ieckim , oburza się,

że nauczycielstw o n iem ieckie ko lp o rtu je „Pruskiego P rzyjaciela L u d u ”

w szkołach m azurskich.

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń skiej го O lsztynie, Korespondencja K . Jaroszyka z Buchholzem .

Szczytno. 1.8.1913. W ielm . P anie!

W a rty k u le Z u r A u fk lä ru n g chciałem dodać, co n astęp u je: za u stęp em o Ja k u b ie K acheliusie: „G dyśm y stw ie rd z ili nazw isko, narodow ość i w yznanie owego R acheliusa L abanow a, n aten cza s człow iek te n nazw a ł „M azura”

(17)

d i a b ł e m i p s e m w ś c i e k ł y m , groził nam użyciem s e k r e t u , źe „M a­ zurow i” się p ra sa d ru k a rs k a z całym nu m erem w d ru k u rozsypie. To nic now ego u tego człow ieka (nr 35 z r. 1911). U żyw ał on w yzw isk w ro d zaju : u sm a rk an i św iniarze, jezuicko-polscy łgarze, kopnę w as po zadku, niech się d iab eł w p ru sk im Szczytnie w pysk po rząd n ie w y tn ie ” itd.

2 a ustępem W arum liebster König... N aw et psy w ściekłe, g ran u lo sa i ospa od gryw ają w arty k u ła c h D ziengiela p ew n ą rolę i to w celu zohydzenia M azu­ rom polskości.

W n r 20 „P ruskiego P rz y ja c ie la ” z tego ro k u czytam y: „M y tu niedaleko gran icy m usim y często m ieć H undesperre. C ała P o lsk a pełna szalonych psów, bo tam n ik t nie dba. I ta choroba na oczy (granulosa — A utor) byłaby już daw no w ytępiona, kieby nie ta P o lsk a ta k blisko. I ospa ta m w dom u. A sta m -te la to -też -ten h eeb latt. K opnij go nogą, a u k ry je się w k ą t ”.

Je żeli łaska, n a te n czas up rasza m bardzo o łask aw e p rzetłu m aczen ie tych ustępów do przyszłego nu m eru .

Do u stę p u V erschiedene G ründe sprechen da fü r m ożna by dodać: V ielleicht

kö n n te H err P farrer A b ra m o w ski aus M ilk en K reis L ö tzen darüber A u s k u n ft erteilen.

Jeżeli m ożliw em , proszę tłum aczenie łask aw ie w ysłać o d w r o t n i e . M am w ręk u do k u m en t d ru kow any, k tó ry dowodzi, że pieniądze za „O głu- p iciela” 45) zb iera K re isa u ssch u tzsek retä r L en tk ö fe r w Szczytnie. W ystąpię z a rty k u łem dłuższym dow odzącym , że „ P ru sk i” po d b u rza do gw ałtów i n ie­ naw iści klasow ej i w ezw ę rząd, aby zaniechał te j działalności.

Za zarzu t ta k i np. p a n H a rp e in w W u jak ach nic mi zrobić nie może, a zask arży ł m nie 40).

Czyż Szan. P an nie m a tak że w rażenia, iż przez sw oją nienaw iść okropną oni sam i w po trzask w chodzą i o k ropnie się kom p ro m itu ją?

J a do p raw d y n ie rozum iem tych ludzi „w ykształconych”. Przecież całe duchow ieństw o m azu rsk ie je s t o k r o p n i e s k o m p r o m i t o w a n e .

Rząd i w ładza kościelna, czy chcą czy nie chcą, reag o w ać n a nasze a rty k u ły w końcu b ęd ą m usieli.

Załączam w yrazy szczerego szacu n k u K. J.

O dpow iedź Buchholza:

O dpisałem , żem obarczony p racą. I w polityce n ie należy zaniechać zasad m iłości i spraw iedliw ości.

16.

P o lem izu je z a rty k u łe m B. ogłoszonym w prasie, w yrzu ca autorow i, że je st z b y t to lera n c yjn y dla „P ruskiego P rzyjaciela L u d u ” а геюЪес niego n iespraw iedliw y.

Or.: A rchiioum D iecezji W a rm iń skiej w O lszty n ie , K orespondencja

K. Ja ro szyka z B uchholzem .

L i s t p o u f n y . P r o s z ę z n i s z c z y ć ! Szczytno, d n ia 4.8.1913. 45) „O głupiciel” = P ru sk i P rz y ja c ie l L udu, w ferw orze polem icznym zw any przez jego przeciw ników .

40) Jaroszyk n ap iętn o w ał re d a k to ra H arp ein a w W u jak ach za to, że sta n o ­ w isko sw oje w y k o rzy sty w ał do rozpow szechniania w śród m azu rsk ich dzieci „P ruskiego P rz y ja c ie la L u d u ” (M azur, 1913, n r 33). Tenże nauczyciel w sła w ił się nieludzkim tra k to w a n ie m d zieci za używ anie polskiego języka, a zaw ieszony przez niego „Polak” n a p iersiach uczniów sta ł się n a w e t p rzed m io tem d eb aty p a rla m e n ta rn e j w E erlin ie (M azur, 1913, n r 88).

(18)

W ielm. P a n B uchholz w W o rm d itt47)

Czytałem n a tu ra ln ie a rty k u ł P a ń sk i dotyczący „P ru sk ieg o ”. Cieszę się z tego, że w reszcie także społeczeństw o n iem ieckie p rzek o n a się o sm u tn ej robocie tu tejszy c h germ anizatorów . A rty k u ł, p rzyznać trzeba, p isa n y sp raw ied liw ie i rzeczowo, o ile dotyczy „P ruskiego”. W a rty k u le w oczy b ije nadzw yczajna ostrożność w obliczaniu w yrazów , a n a w e t przytoczone są w nim zdania D ziengiela, osłabiające b ru taln o ść zdań poprzednich.

O strożności te j i w yrozum iałości nie w idzę je d n a k w k ry ty ce, k tó ra się zw raca n ieuchronnie przeciw ko nam . Rozchodzi się o zdanie: d en n die K r itik e r

polnischer Z e itu n g e n і d en nationalpolnischen P o litikern .

Nie sądziłem , aby N iem ieo czytający „M azura” i „P ruskiego” m ógł publicznie podobne zdania ogłosić.

N ie sądzę, aby a rty k u ły m oje zaw ierały ta k ą nienaw iść. Zam ieszczałem tak że arty k u ły , m ianow icie: R o zm o w y K arla z F rycem , k tó re m i się sam em u bardzo nie podobały, ale czyniłem to zmuszony sto su n k am i i w zględam i, k tó ­ ry m i się k iero w ać jako p o lity k po p ro stu m usiałem . N arażając się n a n iep rzy ­ jem ności i przy k ro ści pom im o tego, bardzo w iele tak ich arty k u łó w n ie zam ieś­ ciłem. W czasie w yborów m ianow icie b yły a rty k u ły n ag an y godne w „M.” . A le ja sam przecież nie m am tych danych, abym jak o d y k ta to r całe k iero w ­ nictw o ak cji m ógł u jąć w rę k ę i zrażać sobie innych osób w sp ółpracujących n ie mogłem.

Je stem Polakiem i jako ta k i uw ażam obronę sam ych w łaściw ości n aro d o ­ w ych za konieczną. A le w idzę także, że ta ob ro n a u n as często w niestosow nej form ie zn ajd u je zastosow anie. My, jako n aró d m ający w w alce m o ra ln ą p rze­ w agę, m u sim y koniecznie unikać szow inizm u i nienaw iści, choć przyznać m u ­ szę, że w a lk a toczona przeciw ko n am n ieraz i spokojnego człow ieka w y p ro w a­ dzić może czasam i z rów now agi. K r z y w d a w i e l k a n a m w y r z ą d z o n a o b u r z y ł a S z a n . P a n a j a k o N i e m c a c z a s a m i t a k , i ż J e g o a r t y k u ł y ł a g o d z i ć m u s i a ł e m („O P r u s a k a c h ”). To jest f a k t e m .

N ie w idzę więc, ab y Szan. P a n k ry ty k ę sw ą o strą m ógł sum iennie podtrzym ać.

N iesłuszny je st tak że za rz u t dotyczący religii k ato lick iej überw iegend

gleichgültig. Z daniem m oim p e w n a obojętność n a sp raw y re lig ijn e p a n u j e

w s z ę d z i e . A przyczyny tego objaw u są różne. L udzie w alczący o b y t m ało m ają czasu do p ogłębiania sp ra w religijnych, a k a zan ia w kościołach są cza­ sam i nieco p łytkie, k tó re osobom z w iększym k w a n tu m in te lig e n c ji nie w y s ta r­ czają, choć przyznać m uszę, że k a z a n ia głębsze, że ta k pow iem , d l a n a s nie byłyby zrozum iałe. I Szan. P a n m oże ju ż ta k ą p ew n ą obojętność zapew ne d aw n iej przechodził. T a obojętność je d n a k nie w yklucza objaw u, że człow iek „obojętny” um ie czasam i pod każdym w zględem lepszym być, aniżeli ludzie bardzo relig ijn i. D ośw iadczenie życiowe w iele ta k ic h p rzy k ład ó w w skazuje.

Słow o niem ieckie gleichgültig jest jeszcze gorszym od słow a „obojętny”. M ało znam Polaków , k tó ry m by relig ia była gleichgültig. U m ieszczanie a r ty k u ­ łów księży ew angelickich nie dowodzi także, ab y relig ia k ato lick a była re d a k ­ to ro w i gleichgültig.

Toć przecież a rty k u ły in n e „M azura” są p ra w ie w y raźn y m zaprzeczeniem

w yw odów niek tó ry ch pastorów , że Polacy zn ajd ą szczęście w ew angelicyźm ie.

R ozm yślania nie są ta k ż e po m ojej m yśli, ale a rty k u ły polem iczne p a sto ra

z a w ierają ta k t i znam ię to leran cji. P rzecież P a n sam pew nie będzie tego zdania, że kościół ew angelicki w społeczeństw ie polskim z ledw ością zachow a to, co jest, a n ab y tk ó w now ych zapew ne nie zrobi. Można by n a te n te m a t pisać

47) W o rm d itt = O rneta.

(19)

bardzo w iele. Piszę ju ż za dużo, ale zarzu ty P a ń sk ie m i przykrość sp raw iły , ty m w ięcej, że panow ie p asto rzy tra k to w a n i w „R u n d sch au ” oględniej, aniżeli m y tu ta j.

Jezus ze sw oim i w zniosłym i n a u k a m i nam obojętnym być n ie może. Nie byłem ra z u w ielkanocnej spow iedzi. W yw ierał n a m n ie n acisk w ty m k ie ru n k u tu te jsz y k siąd z kato lick i. T en nacisk m i się n ie podobał, poszedłem z obaw ą, abym pod w pływ em owego n acisk u nie popełnił św iętokradztw a. Rozm ów i­ łem się, że ta k pow iem , przed k o m u n ią św. z Bogiem n a sw ój sposób i ł z y m i w o c z a c h s t a n ę ł y , czułem się lek k im i sw obodnym w duszy. To przykład.

M yślę, że pow yższe słow a Szan. P a n a p rzek o n ają, że słuszności P a n nie m iałeś. Te zd an ia m ogły śm iało być opuszczone.

Załączam w yrazy szacunku K. J.

O dpow iedź Buchholza:

6. 8.13. odpisałem , że może być zadow olony z a rty k u łu . P rzeciw n ik o m ta p rzy słu g u je okoliczność łagodząca, że w idzą sw e pan o w an ie zagrożone. A rty k u ł ju ż zalegał tygodniam i, inaczej może byłbym łagodniej osądzał czynność obecnego r e d a k to ra 48) „P ruskiego”, k tó ry (w gorszącej polemice!) nie dosięga p o p rz e d n ik a 40).

17.

Donosi В że n ie m ógł zam ieścić jego a rty k u łu , w spom ina o działalności

B a n ku M azurskiego w S zc zytn ie.

Or.: A rc h iw u m D iecezji W a rm iń sk ie j w O lsztynie, K orespondencja K. Jaroszyka z B u ch h o lzem .

Szczytno, d n ia 17.11.1913. S zanow ny P an iei

Donoszę, iż „Z w ia stu n a ” nie m am , rozdałem je w szystkie. W jed n y m z o statnich nu m eró w sk a rżą się duchow ni polscy ew angeliccy, że o trzy m u ją pism a k a to lick ie z n ieznanych rąk .

Z raził p ew n ie Szan. P a n a a rty k u ł o Ł askim . D ałem „Słow o Ż yw ota” zece- row i, ab y um ieszczał a rty k u ły z niego. A rty k u ł czytałem dopiero w odbitce i cofnąć go nie mogłem. J a sam nie byłbym go um ieścił.

S kow ronkow i odpow iem w p rzyszłym num erze i podpiszę s i ę 50). A rty k u ł n ie będzie się m oże Szan. P a n u podobał. J a je d n a k jako k a to lik te n a rty k u ł ze spokojnym sum ieniem podpisać mogę.

Za nad esłan ie k o re k ty niem ieckiego a rty k u łu dziękuję. Z łapali się praw ie sam i w ła p k ę przez n ich n a m nie zastaw ioną.

A rty k u łu P ań sk ieg o zam ieścić nie m ogłem . P ow ody Szan. P a n u

2

apew ne zrozum iałe. C órka G. L. b y ła w jak im ś k laszto rze polskim . Chodzi jed n ak o k sz tałcen ie jej, ale nic n ie uczyniono, aby ją przero b ić n a katoliczkę.

48) P a sto r M aks Skow ronek został re d a k to re m „P ru sk ieg o P rz y ja c ie la L u d u ” w r. 1911.

40) Tzn. O tto n a G erssa.

50) A rty k u ł został w y d ru k o w an y w num erze 92 1913 r. z dn. 19 listo p ad a pt. Panu K sięd zu S ko w ro n k o w i z T relk o w a w odpow iedzi. W a rty k u le tym Ja ro szy k zarzu ca księżom ew angelickim , że niezgodnie ze sw ym pow ołaniem sie ją nienaw iść do polskości, oraz że „kościół ew angelicki n a M azurach stoi n a u sługach germ an izm u ” .

Cytaty

Powiązane dokumenty

dany prostokąt miał pole

JEŚ Siostra namawia cię na zrobienie niespodzianki dla rodziców: sałatki owocowej, którą. umiecie

nie rozumie dlatego, że zamiast powiedzieć konkretnie, o co ci chodzi („Pozbieraj klocki do pudełka"), zalewasz je potokiem słów albo wściekasz się.

To tym bardziej jest ważne osiągnięcie, bo medal olimpijski stał się teraz tak drogi… Zawodnicy z wielu krajów zaczęli biegać bardzo szybko 400 m, w tym zawodnicy z rejonu

11) w celu oferowania Pani/Panu bezpośrednio (marketing bezpośredni) produktów i usług firm współpracujących z Administratorem (partnerów Administratora), w tym

własnych, zrozumiałam, czego wspinacz musi się nauczyć, jaki ro- dzaj doświadczenia cielesnego musi osiągnąć, by móc w ogóle za- cząć się wspinać i wykonywać zjazdy oraz

Reakcją na pojawiające się przejawy agresji wobec Żydów, którzy po wojnie zdecydowali się pozostać w kraju, gdzie rozpoczął się Holocaust, stały się nowe programy

ustanawiającego wspólne przepisy dotyczące Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego, Funduszu Spójności, Europejskiego Funduszu Rolnego na