• Nie Znaleziono Wyników

O miejsce dla kultu świętych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O miejsce dla kultu świętych"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Fros

O miejsce dla kultu świętych

Collectanea Theologica 64/3, 73-85

(2)

C o llectan ea T heologica 64 (1994) n r 3

O M IE JS C E DLA KULTU ŚW IĘTY C H

Tout cela éta it f o r t bien; m ais on ne p eu t se défendre de regretter que leur m éthode les ait am enés tous... à diviser la question du culte des saints entre d eu x ou trois traités, au lieu de la m e ttre dans la lumière chaude de la com m union des saints, fo rm u lé e désorm ais dans le Credo populaire.

P. S éjourné w D T h C 14 (1939), 962.

Nie o miejsce w liturgii tu chodzi. M ówiąc najogólniej, to było niewzruszone, jak b y na stałe zabezpieczone pierwotnym communicantes et

memoriam venerantes, granicami, poza które wychodzić nie należało.

Mąciła je nieco inwazja hagiograficznych legend, ale w liturgii mszalnej bardzo wcześnie ją powstrzym ano. Jeśli natom iast przez wieki osiągała swoje wśród czytań brewiarzowych, większych szkód tam nie wyrządzała. Nie sprzyjała co praw da wyrabianiu zmysłu historycznego, ale nie modyfikowała też w sposób znaczący samego kultu, raczej spowijała go w nim b poezji. Była nawet zdolna do tego, aby uwypuklać niektóre trwałe rysy świętości. N iektórzy utrzymywali dlatego, że legendy mówią więcej aniżeli fakty historyczne. Ci ostatni żałowali legend nawet wtedy, gdy Vaticanum II wydało na nie wyrok: „opis męczeństwa i żywoty świętych uzgodnić z praw dą historyczną” 1.

Znaczenia kultu nie przysłonił też nadm iar hagiograficznych wspo­ mnień. Z tym, jak wiadomo, kilkakrotnie walczono2, przy czym zawsze zdążano do tego, „aby uroczystości świętych nie przysłaniały świąt, których treścią są misteria zbawienia” 3.

Ale rozumienie liturgii, jej prom ocja i owocowanie uzależnione są nie od samego do bo ru tekstów i obrzędów oraz ich układu. Uzależnione są także od religijnego wykształcenia uczestników, zarów no tych, którzy liturgii przewodzą, jak i tych, którzy mieliby w niej partycypować „w sposób pełny, czynny i społeczny”4, ale którzy też m ogą pozostawać biernymi widzami jakiegoś religijnego spektaklu.

Wykształcenie natom iast w dużej mierze zależy od nauczania, a to - mówiąc najogólniej - odbywa się na dwóch płaszczyznach: katechetycz­ nej i seminaryjno-teologicznej. W ypada więc pytać: jakie miejsce kult świętych zajmował i zajmuje w katolickim nauczaniu? Czy jest to miejsce

. * *

K onstytucja o liturgii, n r 92 c, tłum . polskie, P o z n a ń 1968, s. 61.

2 N a p rz y k ła d M ik o łaj z C lem anges o p u b lik o w a ł w 1413 r. tr a k ta t D e novis fes tiv ita tib u s

non instituendis.

3 K o n stytucja o liturgii, n r 111, s. 65. 4 Tam że, n r 21, s. 47.

(3)

stosowne, trafnie dobrane, osadzone we właściwym kontekście? Czy kult świętych nie został może zepchnięty na margines, nawet na margines daleki, słabo związany z trzonem nauczania? A może uległ parcelacji, tem at podzielono na części, które poum ieszczano to tu, to tam , pomiędzy rozm aitymi fazami nauczania?

Nie są to pytania zbędne, powstałe z nadm iaru spekulacji, z bezpłod­ nych dociekań. Jeśli dotyczą miejsca, jakie kult świętych zajmował i zajmuje w katolickim nauczaniu, pytania wydają się być na miejscu zwłaszcza tam , gdzie chodzi także o uczczenie przyjaciela, który zawsze, od samego początku wspólnych studiów opow iadał się za pojęciami jasnymi oraz za właściwym, przejrzystym układem teologicznego studium.

Jakież więc miejsce kult świętych zajmował w nauczaniu?

W iadom o dobrze, że w pierwszych wiekach nauczanie to nie było usystem atyzowane, sprow adzało się raczej do żywej kerygmy, kształ­ towanej okolicznościami miejsca i środowiska. Jeśli przybierało charakter pewnego planu, wytyczał go przede wszystkim cykl liturgiczny i to cykl z wszystkimi jego „m em oriam i” . Memoriale Domini cyklowi przew od­ niczyło, ale było w nim także miejsce na inne memoriae, a tych długo nie dzielono sztucznie na temporale i sanctorale. Samo to zespolenie wyrażało wiele.

Jeszcze więcej elementów odnaleźć m ożna było w doborze tekstów liturgicznych oraz w homiliach Ojców Kościoła. Zauw ażono słusznie, że stały się jak b y solidnym budulcem, sposobnym do obróbki i do dalszego zagospodarow ania miejsca w nauczaniu5. Scalaniu tego budulca w jedno służyło wówczas wszystko: żywy chrystocentryzm , położenie sprzyjające wizjom eschatologicznym, idea naśladow ania Pana, myśl o nieuniknionej walce z mocami ciemności i w zdobyw aniu doskonałej miłości, nieco później także rozszerzone pojm ow anie martyrium, to znaczy budząca się świadomość, że o Chrystusie świadczyć m ożna nie tylko na arenach.

Nie tu miejsce na dokładne om awianie wszystkich elementów, które posłużyć mogły do tworzenia solidnej konstrukcji: właściwego pojm ow a­ nia i nauczania o kulcie świętych. Należy jednak podkreślić z naciskiem, że te tworzywa w świadomości chrześcijan spajała myśl o Koinonia - Com­

munio. Kościół tworzył wspólnotę w Chrystusie, ta w spólnota zaś ogar­

niała wielu: tych, którzy pielgrzymowali oraz tych, którzy doszli już do celu. Pierwsi w wieloraki sposób czuli się związani z drugimi, a ten związek wyrażali przede wszystkim aktam i czci, wzm iankowanym i wspomnieniami

(memoriae), naśladowaniem , prośbam i o wstawiennictwo; te ostatnie tak

były ufne, że nie rzadko stawały się prośbam i o cuda6. Taki kult wielki Augustyn nazwał kultem miłości i współuczestnictwa, cultus dilectionis et

5 P o r. G . L. M ü l l e r , G em einschaft und Verehrung der H eiligen, G eschichtlichsys­ tem atisch e G ru n d le g u n g d e r H eiligen, F re ib u rg 1986, zw łaszcza s. 210-264: Biblisch-

-patristische B auelem ente.

(4)

societatis1. Jego zrozumienie przybliżał czytelnikowi spostrzeżeniami wzię­

tymi z życia, to znaczy z podobieństwam i i różnicami, zachodzącymi w naszych uczuciach; już tu na ziemi doznajemy przecież uczuć względem mężów oddanych Bogu i Ewangelii.

Te i tym podobne sform ułowania - a jest ich sporo - dobrze współbrzm ią z katechizm owym wykładem, pozostawionym przez Niceta- sa, biskupa Remesiany8. Posługując się po raz pierwszy wyrażeniem

sanctorum communio, Nicetas wskazał n ań jako na artykuł wiary, zawarty

w Składzie Apostolskim , zarazem zaś uczynił go fundam entem naszego odniesienia do świętych Pańskich.

Pow tarzana przez późniejszych, nie ta jednak form uła przykuw a­ ła uwagę pisarzy i nauczycieli. G dy mówili o czci świętych, skupiali się raczej na jej rozm aitych aspektach, podkreślali na przykład, że ta cześć to nie latreia, cześć oddaw ana Bogu, albo że wzywanie niebian jest uzasad­ nione.

Już Augustyn, tak rozm iłowany w Pawłowym pojm ow aniu Kościoła i tak wyraźnie podkreślający jego eschatologiczny wymiar, mówiąc o świętych, często dotykał wyłącznie niektórych aspektów ich kultu9. Ograniczał swe wywody, bo takie były wym agania chwili. Rozwijania ułamkowych zagadnień' dom agały się mianowicie pojawiające się w tym czasie błędy. To samo spotykam y w piśmie, które ze zwykłym u siebie impetem Hieronim skierował Contra Vigilantium10.

N a pograniczu szerokiego pojm ow ania kultu świętych oraz troski o wytłumaczenie i budzenie zrozum ienia dla niektórych z jego przejawów stanął W iktryk (Wiktrycjusz), biskup R ouen ( t po 404 r.), au tor kazania

De laude sanctorum11. Był to utw ór okazjonalny, później rzadko d o ­

strzegany.

Znacznie sławniejsza stała się synteza, sporządzona przez ostatniego z wielkich Ojców W schodu. Jan Damasceński - bo jego tu m am y na myśli - powiedział o świętych wiele. Ich kultu nie zapom niał także uwzględnić w wiekopomnym Wykładzie wiary prawdziwej , ale mówiąc o nim miał jednak na względzie przede wszystkim to, co za jego czasów nękało grecki

7 Contra F a ustum , 1. 20, ср. 21, P L 42, s. 384 n. Inne w yraziste tek sty o d n o to w u je P. B e r n a r d w D T h C 3 (1923), s. 442 n.

8 Z m a rł po 414 r. U to ż sa m ian o go z N icetasem z A kw ilei (484-485) i ja k o A quileiensis w idnieje w P L 52, s. 837-1134. O m aw ian y tek st ta m że , s. 871. N a te m a t w yrażenia sanctorum

com m unio zob. P. B e r n a r d , dz. cyt., s. 450 n. o ra z G . L. M ü l l e r , dz. cyt., s. 260.

P rzech o d ząc d o p o rz ą d k u n a d d y skusjam i, k tó re ongiś toczyły się co d o pierw o tn eg o znaczenia w yrażenia, now y rzym ski K atechizm ka to lick i cytuje N icetasa w rozdziale o św iętych o b co w an iu , zob. poniżej, przyp. 75.

9 P o r. np. D e C ivitate D ei, 8, 27; 10, 12; 22, 9 ( = C C 47, 1955, 248, 287; 48, 1955, 827) o ra z S erm o 285, 5 ( = P L 38, 1295) i wiele innych.

10 Z o b . P L 23, 353-368.

11 Z o b . C C 64 (1985). O W ik try k u najlepiej D S p 14 (1992), 562-568.

12 Z o b . P G 94, 1163-1168 lub W y kła d w iary praw dziw ej, w tłu m . B. W ojkow skiego (St. B ajki), W arszaw a 1969, s. 228-231.

(5)

W schód: rozpanoszone i cesarskimi sankcjami wspierane obrazoburst- w o13.

To uwzględnienie poszczególnych aspektów bez prezentow ania cało­ ści było wobec pojawiających się błędów potrzebne i użyteczne14, nie sprzyjało jednak pełnej wizji, ryzykowało nawet pewną izolację zagad­ nienia, a to odizolowanie mogło znowu sprzyjać dalszemu pojaw ianiu się błędów, które ponaw iano jakby po to, aby wywołały pow rotną falę.

Nie będziemy szczegółowo śledzić tych nawrotów . Tu wystarczy powiedzieć, że towarzyszyły niemal całemu średniowieczu15. One też chyba sprawiły, że scholastyka nie zapewniła kultowi świętych miejsca właś­ ciwego. N a jego tem at wypowiadała się często, ale niemal zawsze data

occasione, jak b y na marginesie innych absorbujących ją zagadnień.

Tak też rzecz potraktow ał sam książę teologii scholastycznej. Sporo miejsca poświęcił on zagadnieniu wzywania świętych i jego skuteczności16 oraz szczęśliwości będącej udziałem niebian17. O tym natom iast, że praw da o świętych obcowaniu nie zaabsorbow ała jego uwagi, zdaje się świadczyć samo pojm ow anie wyrażenia. Pierwszy jego człon wielki d oktor uważał za

neutrum i dlatego, tłumacząc Skład Apostolski, miał na uwadze przede

wszystkim wzajemne kom unikow anie dóbr duchownych, zwłaszcza dóbr sakram entalnych i to kom unikow anie dostępne dzieciom Bożym, przeby­ wającym na ziem i18. A rtykuł o świętych obcowaniu łączył nie z artykułem 0 Kościele, ale z praw dą o odpuszczeniu grzechów.

Skłonność do om awiania kultu świętych w rozm aitych miejscach 1 przy rozm aitych okazjach przetrw ała stulecia. Sobór wielkiego od ­ nowienia, jakim stało się długotrwałe Tridentinum , tej tendencji bynaj­ mniej nie zaham ow ał, raczej ją utrwalił. W czasie soborowych obrad nasuwało się tyle doniosłych zagadnień, a te tak dalece zajmowały obradujących i dyskutantów , że na omawianie kultu czasu zabrakło. Jedynie pod koniec sesji 25 na żądanie kardynała Gizewiusza dla zagad­ nienia znaleziono skrom ne miejsce. Francuski dostojnik miał przed oczyma przesady, które dostrzegał we własnej ojczyźnie. W obec takiego ujęcia sprawy sobór znalazł się w sytuacji trudnej, poniekąd dwuznacznej. Ujawniono niejasne i m ało konsekwentne objekcje reform atorów , ale równocześnie ukazano ewidentne przesady i nadużycia. W końcu zdecydo­ wano się na orzeczenie skromne, ujęte na modłę wykładu, w którym

13 N ie należy z ap o m in ać o tym , że je d n ą z p rzyczyn o b ra z o b u rstw a była p rzesad a w czci o d d aw an ej św iętym i ich relikw iom . P ro w ad ziła o n a d o k um ulacji d ó b r, a ta w y d aw ała się zag rażać ekon o m iczn ej ró w n o w ad z e cesarstw a. W yw ażo n e ujęcie o b ra z o b u rstw a znaleźć m o żn a u D . O b o l e n s k y ’ e g o w H isto rii K ościoła p o d red . L. J. R o g ier, R . A u b e rt, M . D. K now les, t. 2, W arszaw a 1988, s. 72-76.

14 Z a je d n o z najb ard ziej użytecznych osiągnięć teologii zach o d n iej u c h o d ziło p rz y ­ sw ojenie jej pojęcia doulii. Z aw dzięczam y je P aschazjuszow i R a d b e r t o w i , p o r. je g o In

M a th e u m , 4, 10, (w) C C 56 (1984), s. 258.

15 W D T h C 14 (1939), 950-963 sta ra n n ie zrefero w ał je cyt. pow yżej P. S é j o u r n é . 16 P o r. Su m m a theol., Il-a Il-ae , qu. 83, a. 4 i 11.

17 Ib. Suppl. q u 92-96.

(6)

wyczuwa się dw ustronną troskę. Nie w nikano w genezę kultu. D ekret ogólnikowo powołał się na „początki religii chrześcijańskiej” i naukę Ojców. Podkreślał prawdę o wstawiennictwie (intercessio) i pożytkach z wzywania (invocatio) świętych. Bronił w końcu czci obrazów i relikwii19.

To stanowisko soboru, który w sprawie kultu świętych zabrał głos jak by z osobna, a w każdym razie po omówieniu innych doniosłych zagadnień, wpłynęło przemożnie na wybór miejsca, jakie od tąd przez stulecia czci świętych zapewniano w katolickim nauczaniu.

Jednym, jeśli nie jedynym chlubnym wyjątkiem okazał się R obert Bellarmin, jeden z dwóch potrydenckich doktorów . K ult świętych był dlań wyraźnie zagadnieniem eklezjalnym. Mówić o tym kulcie to mówić

O Kościele w niebie triumfującym . Bellarmin rozważał ten kult razem

z zagadnieniem szczęśliwości niebieskiej i dopiero potem wyciągał prak ­ tyczne wnioski dotyczące jego przejawów. W tym wszystkim wielki kontrow ersista dał się jednak wciągnąć w odm ęty apologetyki, która pod jego piórem osiągnęła wysoki poziom , ale k tó ra z natury swojej m iała na względzie problem y ewokowane w doktrynach protestanckich . W każ­ dym razie kultowi świętych, włączonemu do eklozjologii Bellarmin zapewnił miejsce poczesne i bardziej właściwe.

Drugi z potrydenckich doktorów nie doszedł już do tego punktu widzenia. Zdając sobie sprawę z tego, że kultu trzeba bronić, wsparł wysiłki P. Costera, auto ra De invocatione sanctorum22, gdy jednak w katechizm ach oraz w Summ a Doctrinae Christianae jem u samemu przyszło mówić o tym kulcie, zwięzłe tezy umieścił w wykładzie o pierwszym przykazaniu Bożym23.

Takie zróżnicowanie usytuow ania kultu świętych w nauczaniu utrw a­ lić się miało na kilka stuleci. Nieco później pojawiły się wprawdzie

15 C one. T rid ., Sessio X X V , D ecretum de invocatione, veneratione et reliquis Sanbtorum ,

et sacris im aginibus, 3 D ec. 1563, zob. D S 1821. T ek st zo stał p rzetłu m aczo n y w K atechizm ie K atolickim P. G a s p a r i ’ e g o , P o z n a ń 1932, s. 324 n. (w znow ienia w W arszaw ie 1941 o raz

w L o n d y n ie 1944). T ek st p o m in ię to n a to m ias t w o b y d w ó ch w y d an iach (1964 i 1988)

Breviarium fid e i. O ty m , ja k d oszło d o uch w alen ia tek s tu , najlepiej H . J e d i n, E nstehung und Tragweite des Trienter D ekrets über die Bilderverehrung, w: Tübinger Theologische Q uartalsch­ rift, 116 (1935), s. 143-188 o ra z 404-429; p rz ed ru k w K irche des Glaubens - K irche der Geschichte, Bd. II, F re ib u rg 1966, s. 460-498. T a m tak że o p o g ląd a ch re fo rm a to ró w . O tych

o sta tn ic h rów nież w D T h C 14 (1939), s. 963-965. - P ro te stan c k ie ujęcie p ro b lem u p rezen tu je R. L a n s e m a n n , D ie H eiligentage, besonders die M arien-, A postel- und E ngeltage in der

R eform ationszeit, G ö ttin g e n 1938.

20 Z o b . D isputationes, P rim i tom i..., In g o lstad ii 1589: S ep tim a Controversia Generalis: D e

Ecclesia trium phante tribus libris explicata.

21 B e l l a r m i n zn ał d o b rze w ypow iedzi L u tra , M e lan c h to n a i K alw in a, ale pisząc w sp o m n ia n ą „ k o n tro w e rsję ” , m iał p rzed e w szystkim n a w zględzie C enturie M agdeburskie, p o r. G . L. M ü l l e r , dz. cyt., s. 86-104.

22 P o r. D T h C 14, dz. cyt., s. 967 o ra z Enchiridion C ontroversiardm ..., a u th o re R . P. F r. С о s t e r о, C o lo n iae... 1599, s. 453-483.

23 P or. D o c to ris P etri С a n i s i i . . . S u m m a doctrinae christianae, t. I, A u g u stae V in d elico ru m 1833, s. 250-308; a tak ż e S. P e tru s С a n i s i u s, C atechism i L a tin i et G erm anici, ed... F. S treicher, P a rs P rim a, R o m ae -M o n ach ii 1937, s. 9, 15, 89, 100-192.

(7)

tendencje do innego ujmowania zagadnienia, zwłaszcza próby bardziej ekumenicznego prezentow ania kultu (Camus, G rotius, M olanus, Leibniz, Bossuet), ale na bieg nauczania wpłynąć już nie zdołały.

Niczego pozytywnego nie wniósł tym bardziej wiek zwany oświeco­ nym. Teolodzy febroniańscy czy józefińscy kult świętych najwyraźniej minimalizowali, sprowadzali go na daleki margines, nawet tępili.

D opiero w wieku X IX świeże powiewy rom antyzm u przyniosły odnowę, którą później wzmogły inne czynniki i która w swym dalszym biegu nie m iała już ustać aż po Vaticanum II. Nie tu miejsce na wyliczanie poszczególnych faz tego długoletniego procesu czy omawianie n apotyka­ nych trudności i powikłań. D la naszego celu wystarczy zwięźle wskazać na to, jak teolodzy przedsoborowej epoki obchodzili się z kultem świętych i jakie w tym czasie zapewnili kultowi miejsce.

Bardziej poczesne i - powiedzmy zarazem - bardziej właściwe starali się m u przyznać przede wszystkim teolodzy z ośrodka w Tybindze. Wiele zawdzięczali oni wpływowi J. M. Seilera, myśliciela, który przebył długą drogę od teologii „oświeconej” do teologii epoki rom antyzm u. W 1822 r. Jan Sebastian von Drey (1777-1853) wydał rozprawę pt. Der katolische

Lehrsatz von der Gemeinschaft der Heiligen24. C entralną ideą była dla niego koinonia, w spólnota taka, jak a ukazuje się w Nowym Testamencie. Istnieją

trzy postacie tej wspólnoty, które ulegają przeobrażeniom , ale też wzajem­ nie na siebie oddziaływują. Przepływ wezwań o pom oc i niesienie tej pom ocy są w niej czymś zupełnie zrozum iałym. Prowadzą do udos­ konalania całości, przy czym decydującą rolę odgrywa miłość.

Uczniem D reya był Jan A dam M öhler (1796-1828), który tę refleksję poprow adził dalej. W skazał na odniesienia do Głowy i wyjaśniał wzajem­ nymi relacjami członków między sobą oraz z nią. Uważał, że takie pojm ow anie rozwiązuje także problem tzw. „skarbca Kościoła” .

C hrystusow a Pełnia znajduje swój wyraz w kościelnych wspom nie­ niach, bo ukazują się w nich radosne owoce Chrystusowych czynów i cierpień w Jego Ciele Kościele. M öhler zdawał sobie także sprawę z tego, że uwypuklenie takiego p unktu widzenia może teologię katolicką zbliżyć do tego, co bliskie było m łodemu Lutrow i25.

Choć wychodząc z innych rozw ażań, do podobnych wniosków doszedł też Jan H enryk Newman (1801-1890). Interesowała go tożsamość i wierna kontynuacja dogm atu. Z razu w kulcie świętych dostrzegał przeszkodę do decydującego zw rotu i to pom im o tego, że anglikanie dopuszczali pewną liczbę wspomnień hagiologicznych. Potem dostrzegł jednak, że kult świętych m ożna pojąć jak o refleks nicejskiego homousion.

24 R o z p raw a u k a z a ła się w Tübinger Theologische Q uartalschrift, 1822, s. 587-634. P rz e d ru k o w ał j ą R . G e i s e l m a n n w zbiorze: G eist des C hristentum s und des K atholizism us, A usg ew äh lte S chriften k a to lisc h er T heo lo g ie im Z e ita lte r des deu tsch en Idealism us und der R o m a n tik ( = D eutsche K lassiker der katolischer Theologie aus N eurer Z e it, 5), M ain z 1940, s. 359-388. Szersze o m ów ienie p o g ląd ó w D re y a u M ü 11 e r a. dz. cyt., s. 130-137.

25 Szersze o m ów ienie tych p o g ląd ó w u M ü 11 e r a, dz. cyt., s. 137-148, gdzie też p o d a n o od n iesien ia d o słynnej S y m b o lik i innych pism M ö h le ra.

(8)

W stępując do nieba, Chrystus -wyniósł do niego ludzką naturę i zapew­ nił ludziom przebóstwienie. Przebywał w nich nadal przez swego D u ­ cha. Będąc już jak On w niebie, święci poczuwają się do wstawiennictwa. W ten to sposób N ew m an nawiązał do idei wspólnoty, świętych ob­ cowania26.

W szystko to, oglądane z perspektywy mijających stuleci, uznać należy za prekursorkie, jakby w yartykułowane przed czasem. Jak w całej eklezjologii, tak również w ujm ow aniu teologicznych podstaw dla kultu świętych rządziły nadal potrydenckie schematy. Chodziło raczej o stawia­ nie i obronę szańców, aniżeli o właściwą integrację w nauczaniu. Punktem wyjścia była więc nadal apologetyka, nie zaś praw da podstaw ow a, na tle której rzeczony kult ukazać się mógł jak o coś łatwiej zrozumiałego, jakby naturalnego27.

Nie znaczy to, aby idee głoszone przez wymienionych, zwłaszcza przez M öhlera, nie zostały dostrzeżone i w jakiejś mierze zaakceptowane. H. de Lubac sygnalizuje, że Jan Perrone, który bronił ich w Rzymie (1841), zapoznał ż nimi swych uczniów i że potem Carlo Passaglia oraz jego w półpracow nik K. Schrader podsunęli je słynnemu Franzelinowi .W rzeczy samej ten ostatni w swych pośm iertnych Theses de Ecclesia Christi (1887) napisał już rozdział o Kościele rozum ianym wedle jego najpełniej­ szego znaczenia29. Z kultem świętych go jednak nie wiązał.

Potem nie sprzyjał tem u sprzężeniu ani odnowiony, ale nie zawsze pogłębiany tomizm , ani też racjonalizm, pod którego wpływem znalazło się wielu teologów protestanckich.

Gdy o ten ostatni chodzi, kult świętych chciano w nim wyprowadzać z kultu herosów pogańskich i dopiero studia E. V acanarda, a zwłaszcza H. Deleheye’a31 rozprawiły się z tymi dociekaniami; ewentualne wpływy na niektóre objawy kultu ludowego sprowadziły zarazem do właściwych proporcji.

26 N a ten te m a t M ü 11 e r, dz. cyt., s. 148-160. P o czątk o w e tru d n o ści N e w m an a znaleźć m o żn a w jeg o A pologia p ro vita sua, zob. tłum . S. G ą sio ro w sk ieg o , K ra k ó w 1948. K ilka tek stó w n a in teresujący n as tu tem at w Rozw oju d o k tryn y chrześcijańskiej, ib. 1857, s. 158-167, 425-430; o ra z w w yborze d o k o n a n y m p rzez J. K l e k o w s k i e g o , N ew m an i je g o dzieło, W arszaw a 1965, s. 190-194,251-253. Lepiej w zbiorze: J. H. N e w m a n , P ansées sur l ’Église, P aris 1956 ( = Unam S anctam , 50), s. 163-207; a tak że w w y d an y m p rzez О . K a r r e r a: J. H . N e w m a n , D ie Kirche, E in sied e ln -K ö ln 1945 ( = M enschen der Kirche in Z eu g n is und

U rkunde, s. 6-7). P rzy o kazji w a rto zasygnalizow ać h ag io g raficzn e szkice N e w m an a w tłum .

francuskim : S a in ts d ’autrefois, P a ris 1908 (ze w stępem H . B rem onda).

27 P or. H. d e L u b a c, M éditation sur l ’Église1, P aris 1953 ( = Théologie, 27), s. 78. 28 T am że, s. 78 n. M im o to J. P e r r o n e w ykład o kulcie św iętych pom ieścił jeszcze p o tra k ta c ie o W cieleniu, zob. je g o Praelectiones theologicae, v. V, R o m ae 1842, s. 373-463. - Theses theologicae С. Passaglii u k azały się w 1869 r., p o r. H . d e L u b a c ,d z . c yt., p rz y p . (e).

29 S. 8-21: D e Ecclesia D ei spectata secundum notionem am plissim am com m unionis

sanctorum ; p o r. H . d e L u b a c , tam że, przyp. (f).

30 P o r. H . d e L u b a c , dz. c yt., s. 80.

31 L es origines du culte des m a rtyrs, Bruxelles 1912; o ra z Sanctus, Essai su r le cu lte des sain ts d a n s l’a n tiq u ité , ib. 1927. O bydw ie ro z p raw y w zn aw ian o w 1933 i 1976; o ra z w 1970.

(9)

W szystko to nie sprzyjało właściwemu nauczaniu teologicznemu. W śród tych, którzy uchodzili za m istrzów i wielokrotnie wydawali swe podręczniki, byli tacy, którzy kultowi świętych nie poświęcili słowa32.

N aw et wielki. Scheeben, zwany odnowicielem katolickiej nauki wia­ ry33, nie znalazł dla niego miejsca w swych Die M ysterien des Christentums (1865)34. Z a H. de Lubac’iem należy jednak zauważyć, że swymi roz­ ważaniami przygotował grunt dla lepszego uplasow ania tego tem atu35.

Inni kult często traktow ali zdawkowo, a umiejscowiali rozmaicie, zazwyczaj albo po traktacie o Słowie W cielonym i Odkupieniu, albo też w wykładzie o eschatologii.

D o pierwszych między innymi zaliczyć należy takich autorów długo­ wiecznych podręczników jak tradycjonalista T. M. G ousset (1792-1866)36; J. Pohle (1852-1922)37; jezuita Chr. Pesch (1853-1925)38; dom inikanin E. H ugon (1 86 7-1 9 2 9), sulpicjanin A. Tanquerey (1854-1932), autor bardzo popularnego „sk ró tu ” 40; Tyrolczyk L. Lercher (1864-1937)41; Hiszpan I.A . de A ldam a (1906-1980), jeden z autorów zbiorowej Sacre Theologiae

Summ a41.

D rugą grupę teologów, którzy wykład o kulcie świętych i to zazwyczaj wykład bardzo schematyczny i zwięzły zamieszczali w eschatologii, tworzyli między innymi: H. Klee (1800-1840)43; Alzatczyk L. B. Lieber- m ann (1757-1844)^; kapucyn A lbert z Bulsano (1796-1863)45; belgijski

32 Z o b . n a p rz y k ła d B. B a r t m a n n a , G rundriss des D o g m a tik2, F re ib u rg 1931. 33 P o r. M a tth ia s Joseph Scheeben - D er E rneuerer katholischer G laubensw issenschaft, M ain z 1935.

34 P o r. tłum . polskie: Tajem nice chrześcijaństw a, K ra k ó w 1970.

35 Z o b . H . d e L u b a c, dz. c yt., s. 79, gdzie o p o głębieniu n a u k i o K ościele ja k o M istycznym Ciele C h ry stu sa.

A u to r zo stał później k ard y n ałem . Z o b . jeg o Théologie dogm atique7, P aris 1853, s. 303-323.

37 Z o b . jeg o L ehrbuch der D o g m a tik in sieben Büchern, w yd. 9-te, P a d e rb o rn 1937, s. 315-334. Jeszcze w la ta c h 1952-1956 u k a z a ło się w ydanie dziesiąte w o p ra co w a n iu J. G u m m e rs b a c h a , zo b . t. II, s. 461-487· Jest to b a rd z o scholastyczny w ykład. P o h le swą d łu g o letn ią k arierę u niw ersytecką kończył we W ro cław iu . Jeg o p o d ręczn ik tłu m aczo n o także n a angielski i w łoski.

3 Z o b . jeg o P raelectiones dogm aticae, t. IV , F rib u rg i 1900, s. 314-337; lub sk ró to w e

C om pendium théologie dogm aticae , ib. 1924, s. 110-117.

Z o b . jeg o Tractatus dogm atici, v. III, P arisiis 1920, s. 479-487 (w yłącznie w n aw iązan iu d o fo rm u ł try d en ck ich ).

40 S yn o p sis theologiae dogm aticae, t. II24, P arisiis 1933. Z o b . tam że, s. 845-857; D e

consectariis utriusque m ysterii (O Słowie W cielonym i O dkupicielu).

41 In stitu tio n es theologiqe dogm aticae, v. III, O e n ip o n te 1925, s. 369-377. 42 T. III, M a triti 1953 ( = Biblioteca de autores cristianos), s. 476-478.

43 Z o b . K atholische D og m a tik, Bd. III, M ain z 1835, s. 398-419; a p o d o b n ie Lehrbuch der

D ogm engeschichte, Bd. II, ib. 1938, s. 516-531.

44 Z o b . jeg o Institu tio n es theologicae, E d. 10-a, t. II, M o g u n tia e 1870, s. 798-816. 45 Z o b . jeg o Institutiones Theologiae theoreticae seu dogm atico-polem icae, P. V -ta, T au rin i 1859, s. 415-604; D e cultu Sanctorum , ale n a k o ń c u A ppendix de Com m unione

(10)

teolog F. X. Schouppe (1823-1904)46; kontrow ersyjny Badeńczyk H. Schell (1850-1906)47; H. T. Simar (1835-1910)48; jezuita H. H urter (1832-1914)49; Fr. Egger (1836-1918)50; T. Specht (1846-1918)51; F. Diekam p (1864-1943)52.

Te dwie dość długie listy nie zawierają wszystkich znaczących nazwisk i nie obejmują wszystkich uznanych powag. Uzmysławiają jednak dobrze, jakim i to toram i postępow ało nauczanie w zakładach teologicznych i jakie w tym nauczaniu miejsce zajmował wykład o kulcie świętych. Przy jego m arginalizow aniu to m ożna było jednak zauważyć, że coraz częściej przypom inano starą nazwę: świętych obcowanie.

Tak też było u nas. M. Sienatycki w swym czterotom owym Zarysie

dogmatyki katolickiej53 kultowi świętych nie poświęcił słowa, natom iast

w podręczniku dla szkół średnich54 omówił ten kult zwięźle w rozdziale poświęconym sprawom ostatecznym i to omówił w perspektywie świętych obcowania. Podobnie w kilkanaście lat później postąpił W. G ran at w obszernej Dogmatyce katolickiej. K ult świętych omówił w jej tomie ósmym55. Nie żałował miejsca i nie omieszkał związać tego kultu z wiarą w świętych obcowanie, ale jak jego poprzednicy wszystko pomieścił w kontekście rozw ażań eschatologicznych.

N a Zachodzie tymczasem dokonywał się już znamienny postęp. Nie bez wpływu była niewątpliwie rozwijająca się bujnie teologia biblijna, przy czym, gdy o nasze zagadnienie chodzi, przypomnieć należy szeroko znane dzieło F. Prata, La théologie de S. Paul, które solidnie przedstawiało Pawiowe pojmowanie Kościoła56. Nieco później to samo ujmowanie tak jak ono przedstawiane było w tradycji w obszernym studium ukaże E. M ersch57.

46 Z o b . jeg o Elem enta theologiae dogm aticae19, t. II, P arisiis (1905), s. 489-497. 47 Z o b . je g o K atholische D og m a tik, 11/2, P a d e rb o rn 1893, s. 824-825.

48 Z o b . jeg o L ehrbuch der D o g m a tik2, F re ib u rg 1887, s. 887-894. Części tra k ta tu eschatologicznego n a d a l je d n a k tytuł: D ie G em einschaft der Heiligen.

49 Z o b . jeg o Theologiae Specialis p a rs altera4, O e n ip o n te 1883, s. 585-609; a tak że

Theologiae D ogm aticae C o m pendium ", ib. 1903, t. I l l, s. 668-695. H u rte r p o stą p ił p o d o b n ie

ja k Sim ar.

50 Z o stał p o tem b isk u p em Brixen. Z o b . jeg o Enchiridion theologiae dogm aticae specialis8, B rixinae 1915, 1055-1077 (w yd. pierw sze u k a za ło się w 1887).

51 Z o b . jeg o D o g m a tik', t. II, R eg en sb u rg 1925, s. 504-520 ( G em einschaft der Heiligen). 52 Z o b . jeg o Theologiae dogm aticae m anuale, V ersio la tin a 2, v. IV , P arisiis 1943, s. 560-568.

53 W yd. drugie, K ra k ó w 1933-1936. 54 D o g m a ty ka k a to lic k a 1, ib. 1927, s. 234 η.

55 L u b lin 1962, s. 309-343. - W późniejszym zarysie pt. K u człow iekow i i Bogu

w C hrystusie, ib. 1974, t. II, G r a n a t jeszcze bardziej z a a k c e n to w ał w sp o m n ian y zw iązek.

W części, w k tó rej m o w a o K ościele, ty tu ł p o d ro z d z iału z aczerp n ął z soborow ej k o n sty tu cji o K ościele, p o r. s. 154. O czci św iętych m ów ił je d n a k w ro zd ziale pośw ięconym „ k u lto w i religijnem u w K ościele” , s. 373-375; a o św iętych o b c o w an iu p o n a d to w części esch ato lo g icz­ nej, s. 569-580. D o k o n a ł w te n sp o só b sw oistej p arcelacji zag ad n ien ia.

56 Z o b . n a p rzy k ła d w yd. 20-ste, t. 2, P a ris 1937, s. 331-362. T em at p o d e jm u je p o tem L. C e r f a u s , L a théologie de l ’E glise suivant S. Paul, P a ris 1942.

57 Z o b . jeg o L e C orps m ystique du C hrist2, B ruxelles-P aris 1936; o ra z M o ra le et Corps

(11)

Dla krajów francuskojęzycznych inspirującymi staną się następnie rozw ażania Y. M ontcheuila (1900-1944)58 i H. de Lubaca (1896-1991)59. U koronow ała je seria Unam Sanctam, zainicjowana w 1937 r. przez Y. Congara.

Wydaje się jednak, że na początku bardziej inspirująca okazała się aktywność kilku teologów niemieckich. W ierny tradycji swej szkoły, K. Adam , profesor w Tybindze, wydał w 1924 r. swe konferencje o Kościele. Zatytułow ał je: Das Wesen des Katholizismus60. K siążka spotkała się z wielkim powodzeniem , o czym świadczy ilość wydań oraz tłumaczeń na kilkanaście języków 6!^ Świętych obcowaniu K. A dam poświęcił w niej dwa piękne rozdziały62.

Mniej więcej w tym samym czasie zainteresowano się na nowo ujęciami M óhlera, którego pisma ciągle wznawiano63, a w 1938 r. opublikow ano we wspomnianej powyżej serii Unam Sanctam. Potem pojawiły się jeszcze liczne studia C. Journeta, K. R ahnera, H. U. von B althasara, innych.

G dyby nie bariera językowa i fakt, że dziełko zostało wydane pośmiertnie, bez zamierzonej kontynuacji, pośród tych prekursorskich studiów poczesne miejsce zajęłoby niewątpliwie Świętych Obcowanie M ariana M oraw skiego (Seniora). W ydane w 1903 r. w Krakowie. Zdając sobie sprawę z postaw redaktorów ewokowanej co dopiero serii Unam

Sanctam, wolno przypuszczać, że praca polskiego teologa znalazłaby w niej

chętne przyjęcie.

W dziale czwartym M orawski szczero omówił współuczestnictwo

między świętymi w niebie, w czyścu i na ziemi. Przywołał najpierw na pamięć

świadectwa pierwotnej liturgii. N iektóre z nich po krytycznych wydaniach i znaczącym postępie w badaniach należałoby dziś prezentować nieco inaczej, nie zmieniłoby to jednak ich wydźwięku. To zastrzeżenie wypada rozciągnąć na inne historyczne ujęcia M oraw skiego, zwłaszcza też na te, które znajdują się w poddziale trzecim, poświęconym Pasterzowi Hermesa. Zresztą to wczesne pismo poprzez swe wizje dobrze świadczy o takim pojm ow aniu Kościoła, które staje się solidną podstaw ą dla kultu świętych, ale o samym kulcie wyraźnie nie mówi.

Podstaw y te jaśniej wystąpiły w Explanatio Nicetasa z Remazjany, o której już była mowa. M ówiąc w poddziale drugim i symbolach wiary, M orawski Nicetasowi po prekursorsku poświęcił wiele miejsca.

58 Z o b . je g o A sp ects de l ’Eglise, P aris 1949.

59 Z o b . C atholicism e, P aris 1938, o ra z znacznie pó źn iejszą M éd ita tio n sur l ’Église, ib. 1953.

60 P o r. w yd. 11-ste, D ü s se ld o rf 1946.

61 Z inicjatyw y b isk u p a A d am sk ieg o rzecz d o b rz e przełożył J. K orzonkiew icz. U k a za ła się w P o z n a n iu w 1930 r. pt. Isto ta katolicyzm u.

62 W cyt. o ry g in ale niem ieckim s. 117-165. T łu m acz, w yd. cy t., 147-211, złączył rozdziały w jed n o .

63 P or. np. J. A. M ö h l e r, S ym b o lik, hrsg... v o n J. R . G eiselm an n , K ö ln -O lten 1958, s. 15 i nast.: Z u r Einführung.

(12)

Przede wszystkim widać, że we wspom nianym rozdziale o współuczest­

nictwie dla kultu świętych odnajdyw ał miejsce,najwłaściwsze, podstawowe.

W olno przypuszczać, że w zamierzonym tomie drugim swego ostatniego dzieła M orawski wyciągnąłby z takich założeń wnioski praktyczne, może także te, które dotyczyłyby nauczania.

K ończąc zwięzły przegląd miejsc, jakie kultowi świętych zapewnili teolodzy XIX i pierwszej połowy XX w., należy podkreślić, że pod koniec tego okresu decydującymi okazały się dwie encykliki Piusa XII: M ystici

Corporis Christi (1943) oraz Mediator Dei (1947). W pierwszej wielki

papież nie mówił wprost o kulcie świętych, ale uwypuklał jedność Kościoła, która sięga nieba. Pobudzał w ten sposób do pełniejszego ujmowania eklezjologii i osiągania punktu, z którego dostrzega się właściwe miejsce dla czci i łączności z Kościołem trium fującym 64.

N atom iast w trzeciej części encykliki Mediator D e?5 Pius XII sporo miejsca poświęcił kultowi świętych. W ich wspomnieniach, które są wyrazem kultu podporządkow anego66, ukazuje się nam cnota samego Chrystusa. Mówi następnie papież o naśladow aniu i prośbach skierowa­ nych do świętych, a rozdział kończy myślą o zjednoczeniu z K apłanem Wielkim i aluzją do liturgii niebieskiej.

Te autorytatyw ne enuncjacje razem ze studiami, o których mówiliśmy powyżej, doprowadziły do wyraźnej nobilitacji om awianego kultu i jego godniejszego umiejscowienia w nauczaniu. M. Schmaus (1897-?), autor jednego z najbardziej popularnych po wojnie podręczników teologii, umieścił już omówienie kultu w tomie poświęconym nauce o Kościele67; podjął tam zresztą wątki czerpane z konferencji K. Adam a. W tym samym duchu w osobnej książeczce zabrał głos P. M olinari68.

Nieco później, gdy na zlecenie Jana X X III Kongregacja Obrzędów zaczęła przygotowywać teksty dla zapowiedzianego soboru, tenże sam M olinari, pracując pod auspicjami kardynała L arraone, zredagował tekst bardzo jeszcze scholastyczny i najzupełniej izolowany69.

Tymczasem w komisjach toczyły się obrady i dyskusje nad konstytu­ cją o Kościele. Jej projekt z 1962 r. nie zawierał jeszcze części poświęconej kultowi świętych. Drugi z 1963 r. mówił już o świętości, ale kultu także nie

64 Z o b . A c ta A postolicae Sedis, 35 (1943), s. 193-248. T łum . polsk ie A. Ż ychlińskiego w ydali krak o w scy k arm elici w 1944 r.

65 Z o b . A cta A postolicae Sedis, 39 (1947), s. 521-600. T łum . po lsk ie u k a za ło się w K ielcach w ro k później.

66 A nie ja k błędnie p rzetłu m aczy ł J. W ierusz-K ow alski: k u ltu „ p o d rzę d n eg o ” , zob. w yd. kieleckie cyt. pow yżej, 91.

67 Z o b . jeg o K atholische D o g m a tik3, Bd. II!/! {Die L ehre von der K irche), M ü n ch en 1958, s. 596-602: D ie G em einschaft der Heiligen.

68 I S a n ti e i l loro culto, R o m a 1962. T łum . niem ieckie u k a za ło się pt. D ie H eiligne und ihre

Verehrung, F re ib u rg 1964.

® Z o b . P. M о 1 i n a r i, L a S to ria del Capitolo V I I della C onstituzione D ogm . « Lum en

g en tiu m », w: C o n g reg azio n e p e r le C au se dei S anti, M iscellanea in occasione del I V centenario della Congregazione..., C ittà del V atic an o 1988, s. 113-176.

(13)

Rozdział siódmy nosił wymowny tytuł: Eschatologiczny charakter

Kościoła pielgrzymującego i jego związek z Kościołem w niebie. T ak to

w oficjalny, autorytatyw ny sposób kult świętych odzyskał właściwe umiejscownienie. Jest w tym usytuow aniu przede wszystkim czymś eklez­ jalnym , ale m a też swój aspekt eschatologiczny, ściśle związany z wiekuis­ tym przeznaczeniem Kościoła70. M ożna powiedzieć, że przestał być bezdomny i nie musi już błąkać się po rozm aitych zakątkach teologii katolickiej. Nie będzie też chyba jak ongiś narażony na zapomnienie czy zlekceważenie.

Wiemy jednak, że recepcja nie zawsze podąża za intencjami oficjalnej wykładni. W ypada dlatego pytać, czy w nauczaniu kościelnym kult świętych przestał ju ż rzeczywiście być czymś bezdomnym, zepchniętym do rozm aitych zakątków , może zapom nianym .

O tym, że ze wspom nianą częścią soborowej konstytucji o Kościele wielu się nie zapoznało, dowodnie przekonyw ało zamieszanie, jakie w wielu środow iskach nastąpiło w sposobie traktow ania tradycyjnych objawów kultu świętych71. Znam ienne było to, że pom ijały ten kult także niektóre kom entarze do konstytucji72. Skupiały się na innych sprawach, kult zaś uszedł ich uwagi. Stało się tak może dlatego, że tę uwagę zacieśniały wcześnie urobione perspektywy albo nawet sam a lektura niektórych miejsc z konstytucji o liturgii, które zdawały się mieć charakter negatywny.

W tej sytuacji pytanie o to, jakie miejsce kult świętych zajmuje wśród wykładów w zakładach nauczania teologicznego nie wydaje się być pozbawiony znaczenia. Jakiekolwiek uogólnienia w poszukiw aniu o d­ powiedzi byłyby jednak ryzykowne, bo program y nauczania w ostatnich dziesiątkach lat ulegały rozm aitym przeobrażeniom , może także pow aż­ nemu zróżnicow aniu. W każdym razie transm isja tego teologicznego nauczania - a tę uchwycić najłatwiej - nie napaw a otuchą.

T ak więc w obszerniejszych podręcznikach do nauki religii kult świętych albo bywa zupełnie pom ijany, albo też jest tam ledwo syg­ nalizowany wzm iankami o kilku postaciach, przy czym ewokacja ich sylwetek m a wyraźnie charakter hom iletycznych exempla. Nie inaczej rzecz ma się w podręcznikach do metodologii nauczania religii73. W dość obfitej

70 Z o b . p rzed e w szystkim tek sty o zn aczo n e n u m era m i 48-51; w w yd. p o z n ań sk im z 1968 r. s. 152-157.

71 P o r. H e n ry k F r o s, Cele i s k u tk i posoborow ej refo rm y k u ltu św iętych, P rzegląd Pow szechny 11/807 (1988), s. 233-245.

72 T a k ró w n ież w e w stępie d o cyt. w y d an ia p olskiego. Inaczej O. S a m m e l r o t h w u zu p ełn iający m to m ie L e x ik o n f ü r Theologie u n d K irche, D as V atikanische K o n zil, 1, F re ib u rg 1966, s. 314 n. N ajlepiej rzecz sk o m e n to w ał je d e n z głów nych re d a k to ró w k o n sty tu cji, G . P h i 1 i p s: L 'É g lise e t son m ystè re au I T Concile du Vatican, t. Il, P a ris 1968, 161-205. P o r. tak ż e a rt. G . L. M ü 11 e r a, D er theologische O rt der H eiligen, Z eitsc h rift fü r k a th o lisc h e T heo lo g ie, 1 0 8 (1 9 8 6 ),s. 145-154. Z w ięzłą syntezę d a l K. R a h η e r we w stępie d o wyd.: P. M a n s (hrsg.), D ie H eiligen in ihren Z e it, I, M a in z 1966, s. 9-26. Z o b . p o n a d to zb io ro w ą p ra cę p o d red. W . B e i n e r t a, D ie H eilige heute ehren, F re ib u rg 1983.

73 N ie u w zg lęd n ia się w nich n a w e t tego, o czym G . K r a n z , Heiligenleben als

(14)

produkcji katechetycznej, której jesteśmy świadkami, chlubnym wyjąt­ kiem zdaje się być jedynie podręcznik metodyczny pt. Spotkania z Bogiem

w Kościele74, ale i tam zagadnienie nie zostało opracow ane wyczerpująco

i dostatecznie jasno.

Podobnie rzecz m a się z rozm aitymi słownikami teologicznymi, których wiele ukazało się w ostatnich latach.

W olno na zakończenie wyrazić nadzieję, że właściwy kierunek nada może tej produkcji nowy katechizm rzymski. W rozdziale poświęconym świętych obcowaniu o kulcie świętych powiedziano zwięźle wszystko .

« PETIT PLEDOYER POUR LE CULTE DES SAINTS

Il ne s’ag it p as de la place, bien établie, q u e ce cu lte occupe d a n s la liturgie. N i de celle, b e au c o u p p lu s variée, q u ’il a d a n s la vie religieuse des différentes c o m m u n a u té s chrétiennes. Le sujet a b o rd é est plus m odeste. D a n s un b re f a p erçu h isto riq u e l’a u te u r d em an d e quelle place le culte des sain ts o c cu p a it d a n s l'enseignem ent c ath o liq u e . P o u r les d ern iers siècles il suffit p a rc o u rir les m an u els d e th éologie que les p rofesseurs, p a rfo is ren o m m és, é d itaien t souvent. P resq u e to u jo u rs le cu lte des sain ts y é ta it placé en m arg e des d ifféren ts traités th éologiques et d a n s la perspective a p o lo g é tiq u e , fondée su r l’én o n cé d u concile de T ren te (Sess. X X V ). R a rem en t o n y inse ra it l’idée de la C om m unio sanctorum et ja m a is on ne le situ ait d a n s les perspectives eccalésiales. M ais a u m êm e tem p s les th éo lo g ien s d e q u a lité d év elo p ­ p a ie n t l'idée de Koinonia. A p rè s P. H . de L u b ac et G .L . M ü ller (v o ir n o te 5), l’a u te u r rap p ele ces théo lo g ien s (de l’école d e T ü b in g e n et les a u tre s), p u is il a jo u te q u e p a rm i les p ré cu rse u rs il fa u t aussi placer P. M a ria n M o raw sk i, théologien p o lo n ais. S on oeuvre su r la c o m m u n io n des sain ts reste inachevé: le to m e p re m ier a été p u b lié en 1903, a p rès la m o rt d e l’a u te u r. Il m éritait d ’être ran g é p a rm i les é d itio n s reprises d a n s la sésie bien c o n n u e sous le titre: Unam Sanctam . D a n s to u t cas l’é v o lu tio n é ta it longue et to u te l’h isto ire d u c h a p itre V II de la c o n stitu tio n

L um en gentium reste in téressan te. C ’est là q u e le cu lte des sain ts a enfin retro u v é son lieu

p ro p re, ses valeu rs bien p o n d é rée s e t ses perspectives ju stes. M ais, en c o n clu an t, o n p e u t se dem an d er: est-ce q u e l’en seig n em en t suit ces p erspectives et fait a tte n tio n a u lieu bien choisi? L a rép o n se positive laisserait q u elq u es d o u tes, m ais le catéchism e p o u r to u te l’Église (avec son c h ap itre su r la co m m u n io n des saints) soulève n o tre o ptim ism e.

74 W arszaw a 1991, s. 393-408. W y kład, n a p isan y w sp o só b m ało k o m u n ik aty w n y , o p ra co w a n y zo stał w edług k o m e n ta rz a O. S am m e lro th a , cyt. w p rzy p isk u 72. W k o m e n ta rz u nie uw zględ n io n o je d n a k w szystkich a sp e k tó w k u ltu tak , ja k je p rzed sta w ia so b o ro w a k o n sty tu cja. A u to r o p ra c o w a n ia uczyniłby lepiej, g d yby o p a rł się n a niej i po szed ł za jasn y m biegiem m yśli w y rażo n y ch w czytelnym dokum encie.

75 W wyd. niem ieckim , K atechism us der katholischen Kirche, M ü n ch en -W ien etc., 1993, s. 274-277 n r 946-953 (A b sa tz 5: D ie G em einschaft der Heiligen).

Cytaty

Powiązane dokumenty

W podręcznikach dobrych manier autorzy częściej kierowali swe nauki do indywidualnego odbiorcy, zwracając się do niego w drugiej osobie, zdarzały się jednak również dyrektywy

In this paper, nonlinear dynamics, stability and pull-in mech- anisms of an electrically actuated circular micro-plate subjected to a differential pressure are studied.. For

Lecz mimo w szystko uw aga autorów podręcznika koncentruje się na treści postępow ej publicystyki rosyjskiej, ukazaniu ew olucji ideolo­ gii postępow ej inteligencji

Bardzo du¿a pracoch³onnoœæ tego rodzaju badañ wymaga zaanga¿owania wiêkszego zespo³u eks- pertów w celu przeprowadzenia poszerzonych analiz (mo¿na przyj¹æ, i¿ jeden

Jednoczeœnie warto, z pozycji praktyka œledczego, podzieliæ siê refleksjami nad bezwzglêdnoœci¹ zakazu ujawniania przez lecz¹cego lekarza z³o¿onych wobec niego

The following Markov-based framework (see Fig. 2) has been applied to spatially map the length of dry spells for fixed probabilities of non-exceedance in the Makanya catchment for

Do tych spraw przede wszy­ stkim zalicza się: poszerzanie i rzeczywi­ ste równouprawnienie wszystkich form wykonywania zawodu, dalsze odbiuro­ kratyzowanie