• Nie Znaleziono Wyników

Technologja pracy umysłowej : (higjena, organizacja, metodyka)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Technologja pracy umysłowej : (higjena, organizacja, metodyka)"

Copied!
223
0
0

Pełen tekst

(1)

S T E F A N RU D N IA Ń SK I

TECHNOLOGJA

PRACY UMYSŁOWEJ

(HIGJENA, ORGANIZACJA, METODYKA)

(2)

STE FA N RUDNIAŃSKI

TECHNOLOGJA

PRACY UMYSŁOWEJ

(HIGJENA, ORGANIZACJA, METODYKA)

NAKŁADEM „ N A S Z E J K S I Ę G A R Ń I”, SP. AKC. ZWIĄZKU NAUCZYCIELSTWA POLSKIEGO

(3)

Dolnośląska Biblioteka Pedagogiczna we W rocławiu W R 00 140441

| Co . ^ 3 f b ! K ? • . , & ^ d ^ o g l c i n s (

j

4

8 &73cław5u

i

— ■ ■ i~ i m i \m i u ~ ii ■ 11 h m b m W m J Zakł. G ra f. ,.NASZA D R U K A R N IA ”, W a rs z a w a , S ie n n a 15.

(4)

P R Z E D M O W A .

B ardzo obiecujący tytu ł — powie sobie niejeden

czytelnik, który zd ą ży ł rzucić okiem na okładkę niniej­ sze j książki. W tem tylko rzecz cała, czy autor dotrzym a zapow iedzi, czy, nadaw szy sw em u dzieła nazw ę „Techno­ logii”, omówi przedew szystkiem całokształt konkretnych w a r u n k ó w, ód których zaw isio ^a ch o w a n ie zdoląoici m ózgow ca do pracy um ysłow ej draz w ydajności te j pra­ cy, czy poda następnie w ska zó w ki -praktyczne, (jlolyćzące racjonalnej o r g a n i z a c j i w ysiłku m ózgow ego w cza­ sie i w przestrzeni, t. zn. „budżetu czasu” oraz sta tyk i i dynam iki w arsztatu pracy, czy wreszcie — zgodnie z ty ­

tułem ksią żk i — w yłoży technikę posługiw ania się n a ­ r z ę d z i a m i pracy um ysłow ej, t. zn. m etodykę słticha- nia, dyskutow ania, czytania, notowania oraz pracy tw ór­

czej.

T yle spodziew ać się może czytelnik po tytule niniej­ sze j książki. A cóż na to autor? — C zyż spróbuje we w stę­ pie rozbroić w ym agającego czytelnika, w skazując mu na brak w naszem piśm iennictwie sam okształceniow em dzie­ ła o szerokim zakroju, które obejm ow ałoby w szystkie w y- łuszczone zagadnienia? A leż ta właśnie okoliczność nie- tylko nie usprawiedliwia w dostatecznej mierze żadnego

(5)

pow ażniejszego niedociągnięcia czy braku ze strony auto­ ra n iniejszej książki, ale, przeciwnie, nakazuje mu za sto ­ sow ać n a jw yższą miarę do oceny krytyczn ej własnego dzieła. Chodzi więc o to, czy w y zyska ł należycie całą — rodzim ą i obcą — literaturę przedm iotu, czy ją gruntow ­ nie przetrawił, no i wreszcie — co najw ażniejsze — czy dał w rezultacie dzieło oryginalne w pom yśle jako całość, aczkolw iek w szczegółach oparte tu i ówdzie na obcych wzorach.

N ie je st rzeczą autora wydawać ostateczny sąd 0 tem, czy w yw iązał się należycie z w ytkniętego przez siebie zadania: głos decydujący w tym względzie należy do fachow ego znaw cy wym ienionej literatury oraz do czy­ telnika, który wypróbuje w sw ej praktyce zalecone przez autora metody i wzory. Godzi się w szakże zaznaczyć, że autor usiłow ał uczynić w szystko , co było w jego mocy, aby nie zaw ieść oczekiwań czytelnika polskiego.

W pracy, w ym agającej tylu najróżnorodniejszych

obserwacyj, doświadczeń i pom ysłów, nie m ógł autor, rzecz prosta, poprzestać na czerpaniu m aterjału wyłącznie z ksią żek oraz z własnej długoletniej p ra k tyki nauczyciela, prelegenta i pisarza — zaw dzięcza więc niejeden cen­ ny pom ysł sw obodnej wymianie zdań z ludźm i, którym z a ­ wód nauczycielski pozw olił uzbierać niemało wartościow e­ go m aterjału zarówno z praktyki sam okształceniow ej, ja k 1 pedagogiczno-dydaktycznej. Ż y w y współudział w te j pra­ cy w ykazyw ali zw ła szcza uczestnicy Kursu W akacyjnego w Hallerowie oraz słuchacze Państw ow ego Instytutu Nauczycielskiego. Szczególną w sza kże w dzięczność w i­ nien je st autor w ybitnym znawcom przedm iotu niniej­ sze j książki, a więc p. doc. d-row i G ustaw ow i S zu

(6)

l-ćówt, D yrektorow i P aństw ow ego Z akładu H igjeny

oraz

p . prof. d-row i T adeuszow i Kotarbińskiem u, referentowi

Kom isji N aukow ej „Bibljoteki Sam okształcenia”, za sło­ wa życzliw ej krytyki, których nie szczędzili przy prze­ glądaniu pew nych rozdziałów te j pracy, a mianowi­ cie „Sam oorganizacji higjenicznej” i „Techniki pracy tw órczej”, przerobionej gruntow nie w m yśl św iatłej w ska ­ zó w ki prof. K otarbińskiego, ujętej w znanej m aksym ie „Verba docent, exem pla trahunt”.

P ozostaje teraz autorow i odwołać się w zakończe­ niu do p r z y s z ł y c h w s p ó ł p r a c o w n i k ó w , za których uważa w szystkich czytelników niniejszej k s ią ż­ ki, o ile tylko zechcą zakom unikow ać pod adresem w ydaw ­ nictwa w szelkie uwagi, jakie się im nasuną po je j p rze­ czytaniu. P rzyd a d zą się one wielce autorow i do dalszych studjów nad techniką sam okształcenia oraz nad techniką pracy twórczej.

S tefa n Rudniański. M aj, 1933 r.

(7)
(8)

SAMOORGANIZACJA HIGJENICZNA.

A. K O N IE C Z N O ŚĆ SA M O O RG A N IZA CJI H IG JE N IC Z N E J.

I. Szkodliwe następstwa rabunkowej gospodarki mózgowej.

W ielu ludzi pracuje umysłowo tak, jak b y kierow ało się św iadom ie fatalistyczną zasad ą: j a k s i ę d a , t o s i ę z r o b i . Czasem idzie im praca dobrze: czują do­ pływ sił, ożywienie, podniecenie, chęć do pracy; kiedy indziej znów robota się nie klei: w ątek w ciąż się prze­ rywa, czuje się ociężałość, niechęć do jakiegokolw iek sy­ stem atycznego wysiłku, a nieraz naw et dziw ną apatję, niemoc, depresję, niew iarę w siły w łasne. C zęsto usły­ szeć m ożna od najbliższych znajom ych tego rodzaju w y­ znania: dziś jestem „w nastroju” , „w tran sie”, czuję, jak ­ by się coś w e mnie odkręciło, pracuję dużo, łatw o i płod­ nie, a bez wytchnienia, jak b y mię coś ustaw icznie popę­ dzało. Mija czas jakiś — i oto ta sam a osoba uskarża się przed nami na chroniczne przemęczenie, na „h andrę”,

(9)

na upadek woli, b rak bodźca do pracy i t. p. Tłum aczy się to pospolicie w taki sposób, że „tran s” minął, nastrój się ulotnił, po przypływ ie zaś nastąpić m usiał — rzecz p ro sta — odpływ.

Nie dojdziemy, oczywiście, tą drogą do w yczerpu­ jącego w yjaśnienia naukow ego tak licznych u nas, nie­ stety, objaw ów przedw czesnego znużenia i przemęczenia, w yjałow ienia twórczości, niewypełnienia obiecujących za­ powiedzi talentu i t. p. skutków dew astacji, upraw ianej kosztem w łasnych zasobów umysłowych.

Nie w dając się narazie w próbę w ytłum aczenia w y­ mienionych objaw ów , poprzestaniem y na stwierdzeniu, że [wielu pracow ników umysłowych nie potrafi należycie ^gospodarować przyrodzonem narzędziem sw ego zaw o­

du — mózgiem. Je st to drogocenny ap arat, nie znoszący lekkom yślnego obchodzenia się z sobą. A tymczasem iluż to „m ózgow ców ” pozw ala sobie beztroskliw ie na naj- bezmyślniejszy rodzaj lekkom yślności: na b rak ustalone­ go, ścisłego „reżym u’\ j Ludzie ci nie pom yślą nigdy o przeprow adzeniu um iejętnej organizacji najbliższego otoczenia w zw iązku z w ym aganiam i swej pracy, o przy­ stosow aniu sw ego trybu życia do tych w ym agań: mie­ szkają, jak na biw aku, nie znają żadnego system u stałe­ go, czy doraźnego trainingu um ysłowego, gospodarują w łasnym mózgiem bez myśli o jutrze, ale zato, w razie nagłej potrzeby, podejm ują się najbardziej złożonej i od­ powiedzialnej pracy bez najm niejszej zm iany w cygań­ skim trybie życia, mobilizując się w ostatniej chwili na całe 100%, t. zn. czyniąc wszelkie wysiłki, aby sprostać chwilowemu zadaniu. '

(10)

P ra ca pod batem , pod dam oklesowym mieczem na^ glącego terminu nie daje zazw yczaj w artościow ych w y­ ników, jakich spodziew ają się po niej niektórzy ludzie, prześw iadczeni w prostocie ducha, że w ystarczy zasiąść kamieniem przy biurku i obłożyć je solidnie m aterjałem naukowym, aby praca poszła, jak z płatka. Cóż się jed ­ nak najczęściej okazuje? Otóż praca nie klei się, a to d la­ tego, że mózg jest czemś odmiennem od mięśnia, któremu m ożna nietylko nakazać wysiłek, ale i oczekiwać odeń bezw zględnego posłuszeństw a. N acisk na mózg nieprzy­ gotow any do system atycznego wysiłku, nieujęty w karby organizacji, nieurobiony przez dłuższy training i nie znaj­ dujący «ię w skutek tego w szystkiego w stałem pogotow iu do pracy, w ydaje m ierny rezultat: obfity m aterjał, m iast posuw ać pracę naprzód, m iast ją ułatw iać, staw ia jej bier­ ny opór, nie poddając się dyspozycjom woli pracow nika.

II. Jak przekonywamy się praktycznie o różnicy między mózgiem a mięśniem, między pracą umysłową a fizyczną.

1. I s t o t n y w y p o c z y n e k m i ę ś n i a i p o z o r n y w y p o c z y n e k m ó z g u . Przypuść­ my, że udało się pewnem u pracow nikow i zapędzić niesforny mózg do wytężonej pracy. Cóż dalej? Niespo- sób przecież pracow ać bez końca: przychodzi chwila, kiedy pracow nik nakazać musi m ózgowi odpoczynek. T u­ taj jednak wznosi się przed mózgowcem nieoczekiw ana przeszkoda. Przekonyw a się znów dośw iadczalnie o róż­ nicy między mózgiem a mięśniem, czyli inaczej m i ę d z y p r a c ą u m y s ł o w ą a f i z y c z n ą — tym razem po dokonaniu nakazanego wysiłku. Skoro czynny uprzed­

(11)

on napraw dę nieczynny, w ów czas odpoczyw a istotnie, nie otrzym ując żadnych bodźców do ruchu. Inaczej m ó z g : wyłączenie mózgu nie daje natychm iast takie­ goż wyniku, ponieważ pracuje on nietylko na rozkaz m ózgow ca, lecz posiada ponadto potężną i n e r c j ę w ł a s n ą , będącą często najgłów niejszą częścią efektu tw órczego, a pow stałą w skutek rozkołysania, za spraw ą rozhuśtania mózgu przez nakaz woli — tak, jak inercja koła, w praw ionego w ruch z zew nątrz.

Skoro zatem pracow nik zaniecha św iadom ego popę­ dzania sw ego mózgu, nie znaczy to zgoła, jakoby sam m ózg zaw iesił napraw dę daną czynność. P ozorna bez­ czynność mózgu nie jest zgoła istotną bezczynnością, gdyż naw et i w mózgu „w yłączonym ” wre w dalszym ciągu gorączkow a p raca: roją się tam nieprzetraw ione myśli, kończy się podsum ow anie, dokonyw a się bilans p racy dokonanej. O dryw am y się oto np. od pracy bie­ żącej, spacerując lub rozm aw iając z kimś na tem at, nie m ający nic w spólnego z poprzedniem zajęciem, mimo w szakże prześw iadczenia o zupełnem oderw aniu się od rozpoczętego kiedyś układania myśli, mimo przekonania o całkowitem zapom nieniu w rozrywce, udaje się przecież niekiedy tej czy innej myśli z w arstw y pojęciowej, „w y­ łączonej” rozmyślnie od pracy, w targ n ąć mimo, a naw et w brew naszej woli do św iadom ości i przekroczyć tem sa ­ mem jej zakaz, nie pozw alając mózgowi odpocząć.

2. D o d a t n i e i u j e m n e n a s t ę p s t w a i n e r c j i m ó z g o w e j . Ktoś oto po przeczytaniu po­ w ażnej książki odkłada ją następnie na bok, w reszcie za­ pom ina o niej, bądź odpoczyw ając bezw zględnie, bądź u praw iając t. zw. „płodozm ian” , czyli przechodząc do in­

(12)

nego zajęcia. Po 2—3 dniach uśw iadam ia sobie nagle, że w ciągu tego czasu przetraw ił treść „zapom nianej” lektury znacznie gruntow niej, niż zaraz po jej zaniecha­ niu. D laczego? — Poniew aż mózg czytelnika nie usłuchał rozkazu, ciągnąc dalej sw ą pracę naw et po św iadom em zaprzestaniu lektury.

W t e m n i e p o s ł u s z e ń s t w i e m ó z g o - w e m t k w i ą w i e l k i e w a r t o ś c i t w ó r c z e , k r y j ą s i ę w n i e m j e d n a k z a r a z e m n a j ­ g r o ź n i e j s z e n i e b e z p i e c z e ń s t w a , których lekceważenie mści się fatalnie na indyw idualnej zdolności do pracy. Plusem nieposłuszeństw a jest dodatek bezpłat­ ny, otrzym yw any niepostrzeżenie w okresie w ypoczynku w brew świadom ej dyspozycji pracow nika, ale za sp raw ą jego mózgu. Minus natom iast polega na n i e ś w i a d o- m e m o b c i ą ż e n i u m ó z g u , przechodzącem nie­ kiedy nieoczekiwanie w odciążenie mózgowe, w stan t. zw. „pustki w głow ie”, niemniej niebezpieczny, niż przeciąże­ nie świadomości.

Nieświadom e obciążenie mózgu zachodzi wów czas, gdy znajdzie się on w stanie ciągłego pogotow ia do p ra ­ cy, w ym aganej odeń w najmniej stosow nych chwilach, gdy straci w skutek tego zdolność odpoczyw ania. Sześcio­ godzinny, dajm y na to, dzień pracy m ózgow ca zamieni się w tedy faktycznie, pomimo jego woli, na 12— 14-go- dzinny, a naw et i dłuższy, t. zn. podw oi się, a naw et i po­ troi, gdyż gw izdek syreny fabrycznej, oznaczający zaprze­ stanie pracy, jest dobrym sygnałem dla mięśnia, nie ma jednak mocy rozkazyw ania mózgowi.

Do 6-ciu godzin pracy przew idzianej dochodzą, prócz godzin pośw ięconych rzekom o wyłącznie spacero­

(13)

wi, rozrywkom i wizytom, w rzeczywistości zaś wypełnio­ nych pracą podśw iadom ą, jeszcze godziny przeznaczone na sen. T o potrojenie dnia roboczego dokonyw a się k o- s z t e m w y p o c z y n k u d z i e n n e g o i n o c n e - g o. Albowiem sen pracow nika zostaje w ów czas prze­ sycony ustaw icznie m aterjałem myślowym nieprzetraw io- nym w ciągu dnia. M aterjał ten, aczkolw iek bardzo zmie­ niony i naw et zniekształcony przez w idzenia senne, po­ zostaje przecież w św iadom ości jakby obcem ciałem, ob- ciążającem mózg oraz przeszkadzającem mu odpocząć i odśw ieżyć się. Bezw iedna praca m ózgow a przechodzi w istotne p r z e c i ą ż e n i e u m y s ł o w e : pracow ­ nik po przebudzeniu czuje się zmęczony, w ciągu dnia p opada łatw o w roztargnienie, lada nowe w rażenie od­ w raca jego uw agę, osłabiając jej natężenie.

III. Zagadnienie, wynikające z poprzednich rozważań i droga do jego rozwiązania.

Zachodzi pytanie, c o n a l e ż y u c z y n i ć , a b y w y k o r z y s t a ć b e z c e n n ą i n e r c j ę m ó z g o w ą , aby okiełznać ten potężny żywioł, który, pozostaw iony samemu sobie, staje się groźnym , niszczy­ cielskim dla indywidualnej zdolności do pracy, dla rów no­ w agi fizycznej i psychicznej, natom iast — ujarzm iony i umiejętnie w yzyskany — zdziałać może znacznie więcej dobrego, niż się zazw yczaj przypuszcza?

Otóż przedew szystkiem zdać sobie jasno trzeba sp ra ­ wę ze ścisłego związku, zachodzącego między czynnościa­ mi kory mózgowej a funkcjami innych narządów organiz­

(14)

mu, z jedności psychofizycznej ustroju, następnie zaś w y­ ciągnąć k o n s e k w e n c j e p r a k t y c z n e z tego faktu podstaw ow ego.

B. H IG JE N A PRACY U M Y SŁO W E J.

I. ZWIĄZEK MIĘDZY KORĄ MÓZGOWĄ A WSZYSTKIEMI CZYNNOŚCIAMI USTROJU. Poniew aż mózg uczestniczy we wspólnym krw io- biegu, dokonyw ającym się w ew nątrz ustroju, ponieważ bierze w raz z nim udział w e wspólnym procesie przem ia­ ny m aterji, nie w olno tedy pracow nikow i umysłowemu p o ­ stępow ać w ten sposób, jakgdyby uw ażał, że myśl jego istnieje i działa w oderw aniu od całości organizm u, ja k ­ gdyby istotnie z sam ego faktu m yślenia w nioskow ał o w łasnem istnieniu. Poniew aż, dalej, sam a praca umy­ słow a w pływ a bezsprzecznie na ustrój (czasow e unieru­ chomienie ciała w jednej pozycji, zmniejszenie oddechu, zwolnienie krw iobiegu i przem iany m aterji, zaham ow anie procesów traw ien ia), nie w olno przeto mózgowcowi lek­ cew ażyć niepożądanych zmian, w yw oływ anych w jego ustroju przez wysiłek m ózgowy. Na tem jednak nie ko­ niec: organizm jest przecież m a s z y n ą p r a c u j ą - c ą. Jakkolw iek jest to m aszyna żywa, a więc odmienna od m aszyn sztucznie zbudow anych, w ym aga jednak ów „Człowiek - m aszyna” również opału, ja k i m otory nieożywione, paliw o zaś otrzym yw ać musi tak samo, jak i one, z zew nątrz, gdyż bez niego nie może się doko­ nywać ani krwiobieg, ani zm iana składu krwi, ani praca płuc, ani czynności kory mózgowej. W nioskujem y stąd,

(15)

że nie w olno traktow ać kory mózgowej w oderw aniu od całego zew nętrznego otoczenia ustroju, podobnie, jak nie należy rozpatryw ać czynnego mózgu bez ścisłego zw iąz­ ku ze wszystkiem i czynnościami ustroju i ze zmianami, spow odow anem i w nich przez pracę um ysłową.

Chcąc tedy znaleźć sposób osiągnięcia maximum w ydajności pracy umysłowej, uw zględnić trzeb a przede- w szystkiem w a r u n k i , od których w ogóle zależy spraw ne funkcjonow anie kory m ózgowej, pow ołując się zaś na te warunki, uzasadnić następnie konieczność pew ­ nych w s k a z a ń p r a k t y c z n y c h , zap o b ieg ają­ cych szkodliw emu wpływ ow i pracy umysłowej na ustrój. Poznanie w spom nianych w arunków i wyciągnięcie z nich w skazań jest w łaśnie zadaniem h i g j e n y p r a ­ c y u m y s ł o w e j , posiadającej, jak w ynika z pow yż­ szych rozw ażań, znaczną w artość praktyczną dla sam o­ organizacji mózgowca.

II. FIZJOLOGICZNE WARUNKI SPRAWNEGO FUNKCJONOWANIA KORY MÓZGOWEJ.

1. Ilość i jakość opału żywej maszyny pracującej.

P rzypatrzm yż się teraz zagadnieniu, stanow iącem u n ajpierw szy przedm iot tej nauki, m ianowicie zależności spraw nego funkcjonow ania kory m ózgowej od w arunków f i z j o l o g i c z n y ch.

Zaczniem y od spraw y ilości, a przedew szystkiem ja ­ kości p a l i w a , jakiego w ym aga żyw a m aszyna p ra ­ cująca. Optimum pracy umysłowej zależne jest od

(16)

przyj-litowanych pokarmów w stopniu daleko silniejszym, niż się- wydaje licznym rzeszom mózgowców.

, Rzecz szczególna, że kiedy chodzi o wydobycie z sie­ bie maximum wysiłku f i z y c z n e g o , o osiągnięcie niebywałego wyczynu, o pobicie now ego rekordu sporto­ wego, a naw et poprostu o udział w meczu tej czy innej drużyny, w ów czas zaw odnicy trenują się całemi tygodnia­ mi, poddając się surowem u rygorow i (niedarm o training nazyw a się po grecku a s k e z i s), prow adząc skrupu­ latnie specjalny tryb życia, obm yślony aż do najdrobniej­ szych szczegółów, poniew aż lada uchybienie w diecie, la­ da nadużycie w odżywianiu, najlżejsze zaburzenie żołąd­ kowe Cofnąć może sportow ca o dnie i tygodnie w stecz.

Jakże inaczej traktuje się częstokroć przygotow anie do „rekordu” u m y s ł o w e g o , a więc do egzaminu, referatu, artykułu, w iększego dzieła naukow ego i t. p. Wielu pracowników nie dba w ów czas zazw yczaj ani o ja ­ kość i ilość pożywienia, ani o regularne przyjm ow anie po­ siłku, jedząc byle co, byle jak i byle kiedy i zapom inając 0 tein, że pracow nik umysłowy powinien się liczyć z hi- gjeną odżyw iania w większym jeszcze stopniu, niż p ra­ cownik fizyczny. Albowiem zmiany chemiczne, zachodzą­ ce w obrębie pracującej komórki nerw ow ej w skutek w y­ siłku m ózgowego, pociągają za sobą stratę substancji 1 konieczność jej uzupełnienia przez specjalnie dobrane pokarmy.

2. Najważniejsze substancje odżywcze.

a) B i a ł k o . Owa sw oista rekom pensata, m ająca przywrócić ustrojowi naruszoną zdolność do pracy, nie zasadza się, oczywiście, na czysto-m echanicznej kombi-T e c h n o lo g ja p r a c y u m y sło w e j 2

(17)

nacji pewnych ilościowych proporcyi białka, w ęglow oda­ nów, soli mineralnych i t. d.: braki jakościow e komórki nerwowej wypełnić mogą tylko takie pokarm y, których skład chemiczny dostarcza, po pierwsze,' organizm owi „b u d u 1 c a” dla rozwoju nowych komórek i dla za­ opatrzenia tychże w m aterjał niezbędny dla ich czynności, po drugie, zapew nia ustrojowi nerwowem u pew ien zasób e n e r g j i. Rolę „m aterjałów budow lanych” odgryw ają głównie s u b s t a n c j e b i a ł k o w e , źródłami zaś energji są, obok nich, przedew szystkiem w ę g l o w o ­ d a n y , t ł u s z c z e i w i t a m i n y .

Białko bądź pochodzenia roślinnego (zielone części roślin, ziem niaki), bądź zwierzęcego (n arząd y i mięśnie zwierząt, krew, jaja, mleko, ser) jest niezbędnym w aru n ­ kiem w zrostu i odnowy tkanki nerwowej. Ilość substan- cyj białkowych potrzebna koniecznie do tej odbudow y wynosi około 100 gr. na dobę, z czego połow a przypada na białko pochodzenia zwierzęcego, w tej liczbie połowa mniej więcej na mięso.

b) W ę g l o w o d a n y . W ęglow odany w p o sta­ ci cukru (w e wszystkich jego przetw orach), skrobi i błon­ nika (celulozy), pobudzającego ruch robaczkow y jelit, zaopatrują ustrój w energję w niemniejszym stopniu, niż substancje białkowe (1 gr. białka dostarcza ustrojow i ty­ leż ciepłostek, czyli kaloryj, co 1 gr. w ęglow odanów ). Szybka i łatw a przysw ajalność w ęglow odanów spraw ia, że możemy spożyw ać ich znacznie więcej, niż innych sub- stancyj pokarm owych. Minimum dziennej porcji w ęglo­ w odanów pracow nika um ysłowego w aha się w granicach

(18)

c) T ł u s z c z e . Natomiast dawka tłuszczów wy­ nosić powinna znacznie mniej, niż porcja węglowodanów, mianowicie tylko od 40 do 60-ciu gr., ponieważ te cenne źródła ciepła są n a j b a r d z i e j s k o n c e n t r o ­ w a n y m r o d z a j e m p o k a r m u ( I g r . tłuszczu dostarcza 9,3 ciepłostek, podczas gdy 1 gr. białka lub wę­ glowodanów — 4,1 ciepł.), następnie zaś z tego powodu, że żołądek przetrawia tłuszcze o wiele wolniej, niż inne pokarmy1).

d) S o l e m i n e r a l n e . Powinny one odgry­ wać wybitną rolę w diecie mózgowca, uczestniczą bowiem czynnie we wszystkich procesach chemicznych ustroju. Naruszenie równowagi soli powoduje w nim poważne za­ burzenia. Spożywamy sole mineralne w postaci jarzyn i owoców, obfitujących w żelazo i fosfor.

e) W i t a m i n y . Dieta mózgowca uwzględniać powinna — i to w jak największej mierze — obok soli mineralnych również pokarmy, obfitujące w w i t a m i - n y, których wartość odżywcza jest dziś powszechnie uznana, a więc: wit. A, podnoszące odporność ustroju przeciw zakażeniom i sprzyjające jego wzrostowi (znaj­ dują się one w niektórych pokarmach tłuszczowych: J) D o c. D r . O. S z u l c proponuje dla pracownika umysłowego następujący skład racji pokarmowej (ob. „Jak po­ winien się żywić człowiek przy pracy fizycznej, a jak przy umy­ słowej” . W-wa 1932, str. 7):

100 gr. białka . . . . ^0 0 kaloryj 55 „ tłuszczu . . . . '<500 „ 400 „ .węglowodanów . -1.600 „ 5.500 kaloryj

(19)

w tranie rybim, w maśle, w rciiinach zielonych i kiełkach roślin), wit. B, um ożliw iające przysw ajanie w ęglow oda­ nów, zaw arte w łusce nasion, w jarzynach zielonych i okopowiźnie, wreszcie w dużej ilości w drożdżach (brak tej w itam iny pow oduje chorobę, znaną w krajach egzo­ tycznych pod nazw ą beri-beri, u nas zaś — jak pow iada Dr. G. Szulc w cytow anej broszurce — w ystępującą „w słabszej postaci ...jako w yczerpanie nerw ow e i zapale­ nie nerw ów ” ), wit. C, znajdujące się zw łaszcza w sokach, wyciśniętych z roślin cytrynow atych (cytryn, pom arańczy, m andarynek), jarzynach zielonych i kiszonych i chroniące ustrój przed t. zw. gnilcem (szkorbutem ), wit. D, zaw a r­ te — podobnie, jak wit. A, — w pokarm ach tłuszczowych, sprzyjające przysw ajaniu z pokarm ów w apnia i fosforu i pow stające „w pokarm ach, a naw et w ustroju żywym pod wpływem naśw ietlania prom ieniami słońca i prom ie­ niami lam py kw arcow ej, która w ysyła, jak w iadom o, p ro­ mienie ultrafioletow e” (1. c. str. 9) i inn.

3. Narkotyki.

a) A l k o h o l . Gdy w artość odżyw cza w szyst­ kich wymienionych powyżej substancyj nie ulega najm niej­ szej w ątpliw ości, gdy każda z nich, w tej czy innej p ro­ porcji, wchodzić pow inna w skład diety pracow nika umy­ słow ego, inaczej zgoła przedstaw ia się rola narkotyków w tejże diecie. Co się tyczy alkoholu, to po klasycznych dośw iadczeniach K r a p e l i n a i A s c h a f f e n b u r - g a jest faktem bezspornym , że nietylko w iększe ilości tego narkotyku oddziaływ ają zdecydow anie ujemnie na szereg czynności m ózgowych (czytanie, liczenie, uczenie

(20)

się napamięć, wogóle wszelkie kojarzenie w yobrażeń), ale naw et i niewielkie, a system atycznie pow tarzane dawki alkoholu („jeden jedyny” kieliszek w ódki przed obiadem ) wywołują zczasem takież skutki, jak większe ilości w ostrem zatruciu alkoholowem.

b) K a w a i h e r b a t a . Jak w ykazały do­ św iadczenia psychologiczne K r a p e l i n a i M u n s t e r - b e r g a, podnoszą w praw dzie te narkotyki w ydajność wysiłku m ózgowego, pobudzając w yobraźnię i przyśpie­ szając odtw arzanie w yobrażeń, poniew aż jednak w skład w spomnianych napojów wchodzi k o f e i n a , będąca silnie działającym alkaloidem, nie zaleca się zw łaszcza kaw y osobom nerw ow ym i cierpiącym na serce. N adm ier­ ne spożyw anie kofeiny w postaci zapijania się czarną k a ­ w ą lub przyjm ow ania niezaw odnych jakoby proszków na ból głow y w yw ołać może bardzo niepożądane następstw a dla spraw ności m ózgowej naw et u osób skądinąd zupełnie zdrowych.

c) C z e k o l a d a . Posiada ona dla pracow nika umysłowego większą w artość od kaw y i herbaty, ponie­ w aż, w pływ ając dodatnio na św ieżość m ózgu (zw łaszcza w ieczorem ) — o czem wiemy na podstaw ie nowszych d o ­ świadczeń, — nie zaw iera trujących substancyj w tak znacznej mierze, jak wymienione poprzednio napoje.

4. Prawidłowość w przyjmowaniu i w przyswajaniu pokarmów.

1. K o n i e c z n o ś ć u s y s t e m a t y z o w a n i a p o d s t a w o w y c h c z y n n o ś c i b i o l o g i c z ­ n y c h . N ajracjonalniejszy dobór pokarm ów niewiele po ­

(21)

może pracow nikow i umysłowemu, skoro nie będzie prze­ strzegał pewnej praw idłow ości w czasie ich przyjm ow a­ n ia ./Je ż e li naw et w zakładach przem ysłow ych w yznacza się ściśle czas z a o p a try w a n ia m otorów w paliwo, to cóż dopiero mówić o czasie opalania żyw ej m aszyny pracu ją­ cej, posiadającej w łasną zautom atyzow aną ryTmikę p ro­ cesów życiowych, jak obieg krwi, oddychanie, traw ienie. Są to naw yknienia zakorzenione głęboko w ciągu życia setek pokoleń — zbaw ienne i nieustannie czynne m echa­ nizmy, przystosow ujące ustrój do otoczenia. Ciągłe ob­ ciążanie kory mózgowej, naruszające norm alny przebieg wspomnianych procesów , może się odbić w ysoce ujemnie w łaśnie na zdolności tejże kory do pracy, stą d zaś w ynika konieczność usystem atyzow ania podstaw ow ych czynności biologicznych, celem uwolnienia św iadom ości od „obo­ w iązku” pam iętania o nich.

2. R a c j o n a l n y r o z k ł a d p o s i ł k ó w . Zacznijmy próbę takiej system atyzacji od rozłożenia za­ sadniczych posiłków bez uszczerbku dla sił żyw otnych naszego ustroju. O rganizm, który nie otrzym ał swej porcji „paliw a”, choćby paru sucharków w czasie właściwym, t. zn. w chwilach przeznaczonych na jeden z posiłków z a ­ sadniczych (o ile z tych czy innych w zględów nie m oże­ m y spożyć takiego posiłku w zwykłych proporcjach), p ra ­ cuje pod naciskiem, traci intensyw nie sw e „rezerw y”, da­ jąc ostatecznie w ytw ór pracy mózgowej o gorszej ja ­ kości. Nieinaczej dzieje się z organizm em , skoro przecią­ żam y go „paliw em ” , choćbyśm y to naw et czynili w godzi­ nach w yznaczonych na posiłek.

Proporcje i l o ś c i o w e posiłków zasadniczych pracow nika umysłowego przedstaw iać się powinny, jak

(22)

następuje: około 35% całego pokarm u dziennego przy­ padać powinno na śniadanie, 40% na obiad, najmniej zaś, bo 25% — na kolację, a to z tego w zględu, aby nie ob­ ciążać na noc żołądka nadm ierną pracą.

O szczegółowym rozkładzie zasadniczych procesów odżywczych w c z a s i e w ypadnie nam mówić w związku z podstaw am i „budżetu czasu” .

3. Z n a c z e n i e a p e t y t u i j e g o o r g a ­ n i z a c j a . W arto ść odżyw cza wszelkich pokarm ów zależy nietylko od ich składu chemicznego i od praw idło­ wego rozkładu posiłków, ale i od tego, czy spożyw am y je z wyraźnym apetytem , czy też „z m usu”, czy jedzenie spraw ia nam przyjem ność, czy też jest dla nas obojętne, czy jemy sam otnie, czy też w tow arzystw ie. Znakomity fizjolog rosyjski P a w ł ó w w ykazał na podstaw ie sze­ regu dośw iadczeń, że czynniki psychiczne, mianowicie w z r u s z e n i o w e , w yw ierają wielki wpływ na czyn­ ność jedzenia i to zarów no w sensie dodatnim, jak ujem­ nym. Skuteczność przyjm ow anych posiłków dla odnow ie­ nia zdolności do pracy w yznaczona jest tedy zarów no przez w rażenia doznaw ane podczas jedzenia, jak przez doraźne usposobienie danego osobnika.

Skoro apetyt jest -dodatnim czynnikiem spraw ności mózgowej, należy go zatem zaw czasu z o r g a n i z o ­ w a ć bądź przez uprzednią przechadzkę (choćby półgo­ dzinną), bądź przez zaprzestanie pracy na kw adrans przed posiłkiem. Pow inno się jad ać w tow arzystw ie, w atm o­ sferze lekkiej pogaw ędki (ab y nie rozm yślać o poważnych spraw ach i nie czytać podczas jedzenia, gdyż jedno i dru­ gie wpływa wysoce ujemnie na czynność traw ienia, odcią­

(23)

gając krew od żołądka), w dobrze przewietrzonym lokalu, a jeszcze lepiej — na świeżem powietrzu.

4. P r z e ż u w a n i e i t r a w i e n i e p o k a r ­ m ó w . Proces ż u c i a pokarm ów zw iązany jest b a r ­ dzo ściśle z procesem ich p r z y s w a j a n i a : źle prze­ żuty pokarm utrudnia wydzielanie się soków traw iennych i przechodzi przez przew ód traw ienny bez w yzyskania jego zaw artości energetycznej, natom iast dokładne prze­ żuw anie w zm acnia w ydzielanie się śliny i soków traw ien­ nych, ułatw iając mechanicznie pracę dalszym „resortom ” traw iennym , działającym zbyt słabo u m ózgow ców . Praca owych resortów pow inna się, oczywiście, odbyw ać w a t­ mosferze c a ł k o w i t e g o o d p o c z y n k u , a więc zupełnego zaniechania wszelkiej pracy umysłowej — zw łaszcza w ciągu g o d z i n y p o o b i e d n i e j , gdy m asa krwi napływ a do narządów traw iennych, gdy mózg zostaje niejako pozbaw iony krwi, co przy pow ażniejszym wysiłku postrzegania lub rozm yślania pow oduje znużenie.

5. Sposoby usprawnienia ustroju i wykorzystania wro­ dzonej rytmiki jego czynności ruchowych (ćwiczenia

cielesne i sporty).

Sam przecież zaw ód pracow nika um ysłow ego — więcej, niż którykolw iek inny — w ym aga w yzyskania w szystkich rozporządzalnych środków celem uspraw nie­ nia ustroju, a więc celem pobudzenia krążenia krwi i w y ­ korzystania wrodzonej rytmiki ruchów ciała. U spraw ­ nienie czynności ustroju jest znowuż w arunkiem spotęgo­ w ania w ydajności w ysiłku mózgowego.

(24)

Rozróżniamy zasadniczo trzy rodzaje środków uspraw nienia ustroju, a m ianowicie: l e k k ą g i m n a ­ s t y k ę w raz z poważniejszem i ćwiczeniami ruchowemi, w łaściwy s p o r t i p r z e c h a d z k ę .

Lekką gim nastykę stanow ią ćwiczenia cielesne, do­ konywane dw a razy dziennie po 4— 5 min. (niekoniecznie według systemu M ullera) na świeżem pow ietrzu lub w po­ koju przy otw artem oknie w kostjumie gim nastycznym lub kąpielowym (bez w zględu na tem peraturę pom ie­ szczenia). Po dokonaniu tych ćwiczeń dobrze jest n a­ trzeć się rękaw icą, nam oczoną w zimnej wodzie (w zgl. z domieszką octu i soli w trzech częściach), w ytrzeć n a­ stępnie całe ciało grubym , włochatym ręcznikiem, w reszcie zaś umyć się zimną w odą.

Do najbardziej pożądanych rodzajów ćwiczeń ru­ chowych (ze względu na w yrobienie spostrzegaw czości i koordynacji ruchów ) należą: ślizgaw ka, narciarstw o, wiosłowanie, turystyka, siatków ka i tennis (ostatni tylko podczas feryj). ćw iczeń czysto-sportow ych, w y m ag ają­ cych szczególnego naprężenia ustroju i ruchów przyśpie­ szonych, używać powinien pracow nik umysłowy tylko za poradą lekarza.

Przechadzać się należy nie mniej, niż dwie godziny dziennie w 2—3 „daw kach” bez pośpiechu, bez rozmów ani rozmyślań. Czas spacerów normuje się zależnie od uregulow ania terminu posiłków zasadniczych, a więc krótki spacer przed obiadem, dłuższy — po kolacji („...po kolacji przejdź się milkę!” ) i znów krótka przechadzka w bardzo wolnem tem pie tuż przed samem pójściem na spoczynek. Poniew aż wszelki dłuższy w ysiłek fizyczny jest niemniej m ęczący od t. zw. umysłowego, nie pow in­

(25)

no się — zarów no po ćwiczeniach ruchowych, jak po przechadzce — zabierać się natychm iast do pracy m ózgo­ wej, jeno zasiadać do niej dopiero p o o d p o c z y n k u co najmniej 10— 15-minutowym, niekiedy naw et i dłuż­ szym w zależności od rodzaju uprzednich ćwiczeń.

6. Spotęgowanie sprawności kory mózgowej jako po­ średnie następstwo podniesienia sprawności fizycznej

ustroju.

Ćwicząc nasze ciało, podnosim y jego spraw ność fi­ zyczną, wyzyskując zaś w ten sposób rolę ruchów w eko- nomji naszego ustroju, przyczyniam y się fce spotęgow ania wydajności wysiłku mózgowego. Nie należy tego, oczywi­ ście, rozumieć mechanistycznie w tym sensie, jakoby czyn­ ności kory mózgowej zależały bezpośrednio od trainingu mięśniowego, jakoby w ychow anie umysłu sprow adzało się poprostu do należytego w yćw iczenia mięśni lub do wydoskonalenia spraw ności narządów umysłowych. Cho­ dzi tylko o to, że dokładne w ykonyw anie ruchów fizycz­ nych p o m a g a w urobieniu ścisłości logicznej, że spraw ne działanie narządów zmysłowych w zm aga przej­ rzystość i konkretność procesów myślowych, że w droże­ nie się do pokonyw ania rozm aitych przeszkód fizycznych p o t ę g u j e a k t y w n o ś ć i w y t r w a ł o ś ć m y ­ ś l e n i a , rozw ijającego się również w walce z opornym materjałem , w ciągłem przezwyciężaniu przeszkód, sta ­ wianych przez środowisko.

Pracow nik umysłowy, który zahartow ał sw ą skórę na chłód i upał, na ból i zmęczenie, który, ćwicząc swe mięśnie, nauczył się dobrze patrzeć, uw ażnie słuchać, do­

(26)

kładnie wykonywać wszelkie czynności ruchowe, poradzi sobie tem lepiej z p racą naukow ą, w ym agającą bystrej orjentacji i ścisłości logicznej, nie rozproszy sw ej uw agi z powodu nieprzewidzianej przeszkody i nie zmęczy się tak prędko po znaczniejszym wysiłku mózgowym.

III. CZYNNIKI KONSTYTUCYJNE, WPŁYWAJĄCE BEZPO­ ŚREDNIO NA SPOSÓB WYKONYWANIA PRACY MÓZGO­

WEJ.

1. Typ postrzegania i wyobraźni.

Spraw ne działanie narządów zmysłowych w służbie wysiłku m ózgowego nie zależy wyłącznie od ich um iejęt­ nego ćwiczenia, jeno również od szeregu sw oistych czyn­ ników konstytucyjnych, zależnych od budow y i sposobu funkcjonowania sam ego ustroju. Czynniki te zw iązane są bardzo ściśle z t r e ś c i ą , t e m p e m i m e c h a ­ n i z m e m procesów, noszących miano pracy mózgowej. Przypatrzm yż się im nieco bliżej. ' •

Są ludzie, których m ożna „nastaw ić”, czy „nastroić” na pew ną pracę um ysłow ą tylko pod w arunkiem najener- giczniejszego w ciągnięcia do niej procesów w zrokowych. Przypom ną oni sobie pew ną myśl w ów czas dopiero, sko­ ro uprzytom nią sobie, g d z i e znalazła ona swój w yraz zewnętrzny, a więc w której książce, na której stronie, a naw et w którym ustępie i w ierszu; o ile znów chodzi’ o wykład, przysw oją sobie najlepiej jego treść w ówczas, kiedy patrzeć będą przez cały czas na prelegenta, obser­ wując jego ruchy, a zw łaszcza mimikę jego rąk i g rę jego mięśni tw arzow ych. Inni znó w zrozumieją i zapam iętają

(27)

treść danej książki tylko pod w arunkiem przeczytania jej n a g ł o s . Znajdują naw et upodobanie w głośnem m y­ śleniu, wykładu zaś słuchają nieraz z zam kniętem i oczy­ ma. Obok w z r o k o w c ó w i s ł u c h o w c ó w trafiają się dość często r u c h o w c y , którym najłatw iej przychodzi dokładnie zapam iętać to, co po kilkakroć prze­ pisali, w ynotow ali, zakreślili. Z darzają się wreszcie — najczęściej — osobnicy o typie mieszanym, z przew agą w szakże jednego rodzaju postrzegania i w yobraźni.

Poznanie w łasnego sposobu odbierania i utrw alania w rażeń ze św iata zew nętrznego jest sp raw ą pierw szorzęd­ nej w agi dla każdego pracow nika um ysłowego. O umie- jętnem w yzyskaniu w łasnego typu postrzegania i w yo­ braźni w służbie wysiłku m ózgow ego pomówimy sz czeg ó -1 łowiej w rozdziale, traktującym o um iejętności czytania.

2. Tempo reakcji.

Obok wrodzonej przew agi tego czy innego zmysłu róż­ nią się poszczególni pracow nicy umysłowi również w ro- dzonem tempem reakcji, czyli indywidualnym sposobem oddziaływ ania układu nerw ow ego na podniety zew nętrz­ ne, zależnym nietylko od sw oistych właściw ości danego układu, lecz i od przew agi tej czy innej grupy gruczołów w ydzielania w ew nętrznego. P rzew aga więc g r u c z o ł u t a r c z y k o w e g o w yznacza szybsze tem po reakcji danego osobnika, podczas kiedy p rzew ag a n e r w u b ł ą d z ą c e g o spraw ia, że w łaściw y osobnik wyróżnia się powolnem tempem reakcji.

Pierw szy z wymienionych typów odznacza się sze- rokiemi źrenicami, błyszczącemi oczyma, przyśpieszonem

(28)

tętnem, ożywioną m ow ą i szybszemi rucham i; drugiego cechuje zamglone spojrzenie, bardziej pow olny sposób mówienia, powolniejsze ruchy i rzadsze tętno. W zw iązku z charakterem ruchów odróżnić tutaj możemy — pom ija­ jąc typy m i e s z a n e — ludzi o tempie powolnem, czyli s t a t y k ó w , skłonnych do spokoju fizycznego oraz osobników o szybkiem tempie, czyli d y n a m i k o w, skłonnych do ruchu.

Jedni i drudzy zdobyć się mogą na doskonałą pro­ dukcję umysłową pod tym w szakże w arunkiem, że liczyć się będą w swej pracy z wrodzonem tempem reakcji, że nie będą naciskać sw ego ustroju i że nie przyśpieszą sw e­ go tem pa pracy powyżej pew nego maximum.

3. Rytm pracy.

Bez względu na rodzaj tem pa reakcji, choćbyśmy naw et należeli do „dynam ików ”, nie zabieram y się p rze­ cież zazw yczaj odrazu do pracy, lecz m usim y się do niej dopiero w d r o ż y ć za każdym razem, kiedy po dłuż­ szej przerw ie podejm ujem y znowu w ysiłek mózgowy. Każdego ranka, czy też wieczoru —■ zależnie od typu, do którego należym y — usiłujemy w dłuższym lub krótszym czasie pokonać bezw ładność, opór w łasnego ustroju — tak, jak m aszyna przezw ycięża bezw ładność swej m asy: ciężko i wolno posuw ając się naprzód, nabieram y dopiero stopniowo rozpędu, znow uż niczem maszyna.

Po wdrożeniu, które nie m a bynajm niej u w szyst­ kich jednakow ego przebiegu, ani też nie zabiera każdem u tej samej ilości czasu, następuje okres rów niejszego tem ­ pa pracy, w którym ujaw nia się już wpływ w p r a w y ,

(29)

zdobytej w drodze dośw iadczenia, dzięki ciągłemu ćw i­ czeniu się w nabyw aniu nowych wiadomości, w kojarze­ niu ich z poprzednim m aterjałem naukow ym ; wreszcie, poniew aż rozpęd, jakiego nabiera tem po pracy, trw ać mo­ że tylko przez czas ograniczony, w ystąpić musi zczasem z m ę c z e n i e , zm niejszające w ydajność wysiłku.

W drożenie, w p raw a i zmęczenie w kolejnej swej zmianie stanow ią t. zw. r y t m p r a c y , zależny u każdej jednostki od indywidualnej w ytrzym ałości ko­ mórki nerw ow ej w ciągu doby. W ytrzym ałość ta może być w yrażona w postaci indywidualnej krzywej pracy m ózgo­ wej danego pracow nika. Jakkolw iek wiemy, że krzyw a tygodnia roboczego wznosi się naogół w górę od ponie­ działku rano do połowy tygodnia, następnie zaś spada bez przerw y do soboty włącznie, — musimy uwzględnić poza tem znaczne w a h a n i a i n d y w i d u a l n e w obrębie tygodnia, a naw et dnia roboczego. Jedni więc pracują bardzo intensyw nie w godzinę— dwie po rozpo­ częciu wysiłku, skoro jednak „rozkołyszą się” w ów czas na dobre na przeciąg 4— 5-ciu godzin, „zam ierają” potem odrazu na resztę dnia. Inni znów zwykli pracow ać w cią­ gu dnia w obrębie trzech skoncentrow anych odcinków czasu po 2— 4 godziny z pewnemi przerw am i.

Co się tyczy p o r y d n i a sposobnej do pracy, wiemy o takich, co pracują najintensyw niej zaraz po prze­ budzeniu, podczas gdy inni osiągają sw e optimum pracy dopiero w ieczorem — niekiedy naw et „w śród nocnej ci­ szy”. Istnieją tedy i między ludźmi — jak ktoś się dow ­ cipnie w yraził — z w i e r z ę t a d z i e n n e i n o c n e , nie mówiąc już o typach pośrednich, zbliżonych do „zw ie­

(30)

rząt rannych” i osiągających swe „optim um ” w pierw ­ szych godzinach popołudniowych.

Chcąc poznać w łasny rytm pracy, należy, po pierw ­ sze, obserwować przebieg swej pracy w ciągu 2— 3 ty ­ godni zrzędu, aby potem ustalić, na które dnie i na które godziny przypada maximum jego w ydajności; po drugie— notować w ciągu kilku dni, kiedy zdołam y więcej zrobić (czytając np. książkę naukow ą), czy kładąc się spać o godz. 1-szej i w stając o 9-tej, czy też kładąc się do snu o 22-giej i w stając o 6-tej.

IV. UJEMNY WPŁYW PRACY UMYSŁOWEJ NA USTRÓJ NERWOWY.

1. Zmęczenie i jego źródła.

N ajdoskonalsze poznanie czynników konstytucyj­ nych, wpływających na sposób w ykonyw ania pracy m óz­ gowej, nie zabezpieczy jeszcze pracow nikow i osiągnięcia optimum wysiłku, o ile nie będzie się liczył z granicam i w ytrzymałości w łasnego ustroju na podniety, zw iązane z procesami korowemi. Albowiem rozpęd, jakiego nabie­ ra tempo pracy, trw ać może jedynie przez czas ograni­ czony. N ajpogodniejsze w świecie usposobienie, najlep­ sza wola, najżyw sze zainteresow anie dla przedm iotu p ra ­ cy nie jest, niestety, w stanie zapobiec nadejściu chwili, kiedy pióro czy książka w ypada z ręki pracow nika, kiedy poczucie bezwładu ogarnia całe jego jestestw o, a niechęć do myślenia i pragnienie spoczynku uniemożliwia mu d al­ szą pracę.

(31)

Zanim zresztą nastąpi ta chwila, zw iastują pracow ­ nikowi jej nadejście niektóre objaw y, będące z n a k a m i o s t r z e g a w c z e m i , jakoto w rażenie łomotu w skro­ niach, uczucie pustki w głowie, ból, który um iejscaw ia się naprzem ian w różnych częściach głowy, uczucie bólu w plecach i t. d. Organizm upom ina się w ów czas o swoje praw o do życia, alarm uje pracow nika swemi sygnałami coraz natarczyw iej, coraz dobitniej — alarm uje tak długo uczuciem znużenia, aż zmusi go do przedsięw zięcia środ­ ków zaradczych. Rzuca tedy pracę, zarządza przerwę i ordynuje sobie odpoczynek.

Przypatrzm yż się teraz bliżej wspom nianym „zna­ kom ostrzegaw czym ” . Są to podm iotow e objaw y pew ­ nych objektyw nych zmian chemicznych, zachodzących w naszym ustroju w skutek pracy um ysłowej. Zmiany te, będące źródłem z m ę c z e n i a odczuw anego przez pracow nika podm iotow o jako „znużenie” , w ynikają, po pierwsze, z n a r u s z e n i a r ó w n o w a g i e n e r ­ g e t y c z n e j organizm u, k tóra jest głów ną podstaw ą zdrow ia i zasadniczym w arunkiem zdolności ustroju do pracy. P raca jednak pow oduje zczasem zużyw anie się substancyj odżywczych, służących do odnow y tkanek, wy~ czerpując tem samem zasoby energji ustroju.

Drugiem źródłem zm ęczenia są n o w e s u b ­ s t a n c j e , będące w ytw orem rozkładu, zachodzącego w tkankach ustroju w skutek nadm iernej pracy. N agrom a­ dzenie znacznej ilości tych substancyj pow oduje sam oza- trucie organizm u. Jak silną trucizną są w spom niane sub­ stancje — o tem św iadczy fakt, że krew człowieka norm al­ nego, zm ęczonego pracą, zastrzyknięta pod skórę zwie­ rzęcia zdrow ego i nie pracującego, w yw ołuje u niego

(32)

wy-bitne przytłumienie procesów ruchowych, znaczne obniże­ nie pobudliwości i prężności mięśni oraz pow ażne zmiany w korze mózgowej.

2. Przemęczenie jako skutek niestosowania się do „sy­ gnałów ostrzegawczych”.

Uparte niestosow anie się do wspomnianych sy g n a­ łów, zapracow yw anie się bez wytchnienia, gonienie reszt­ kami sił aż do całkow itego ich upadku mści się fatalnie na indywidualnej zdolności do pracy: trujące w ytw ory rozkładu roznoszą się za pośrednictw em obiegu krwi po całym ustroju, w skutek czego zmęczenie specjalne, miej­ scowe i czasowe przechodzi w z m ę c z e n i e o g ó l ­ n e i c h r o n i c z n e , aż wreszcie najlżejszy wysiłek mózgowy staje się dla pracow nika niepokonaną trudno­ ścią. Stan taki trw ać może c a ł e l a t a , jak tego do­ wodzą dzieje wybitnych umysłów, które przepracow ały się zamłodu (J. S t. M i l 1) lub w wieku dojrzałym (H. S p e n c e r ) ; doprow adza on naw et niekiedy do samobójstwa, spow odow anego przez poczucie własnej bezużyteczności.

Zwiastunam i przem ęczenia ogólnego są: ucisk gło­ wy, ociężałość w myśieniu i niemożność należytego sku­ pienia uwagi na jednym przedmiocie, głów ny jednak jego symptomat stanow i c i ą g ł e . r o z d r a ż n i e n i e , t. zn. usposobienie do irytow ania się z byle jakiego po­ wodu. Ujawnia się ono nazew nątrz w nadmiernej gesty­ kulacji, w częstem podnoszeniu głosu i czerwienieniu się bez szczególniejszego powodu, w niespokojnych ruchach, jak np. w drżeniu rąk, t. zw. „nerwowem ziew aniu” , nie­ prawidłowym oddechu i t. p.

(33)

Przemęczeni mózgowcy, nieświadom i w łasnego sta ­ nu, biorą czasem te objaw y w yczerpania za w yraz spo­ tęgow anej zdolności do wysiłku umysłowego i popędzają siebie tak skutecznie do pracy — niekiedy zapom ocą sztucznych źródeł w zm ożenia siły roboczej (narkotyki, nadużycia seksualne), wywołujących w ów czas o wiele po­ w ażniejsze w strząśnienia ustroju, niż w w arunkach nor­ malnych, — aż, po zużyciu wszystkich energetycznych za­ sobów organizm u, doprow adzają kom órkę nerw ow ą do stanu nieuleczalnego w yczerpania.

V. WALKA ZE ZMĘCZENIEM (RACJONALNA ORGANIZACJA ODPOCZYNKU).

1. Odpoczynek przy pracy.

Chcąc uniknąć fatalnych następstw nieracjonalnego trybu pracy, chcąc jak najdłużej zachow ać św ieżość um y­ słu i zdolność do pracy, powinniśm y daw ać posłuch tyle- kroć już wspominanym „sygnałom ostrzegaw czym ” 1), a więc zarządzać od czasu do czasu p r z e r w y w p r a - c y , gdyż um iejętność odpoczyw ania — to jeno odw

rot-J) Zaznaczyć należy, że owe sygnały nie są bynajmniej bezwzględnie pewną oznaką zmęczenia, po pierwsze bowiem nie dostrzegamy ich wówczas, gdy są przytłumione przez wpra­ wę w pracy i przez bardzo żywe zainteresowanie dla niej; po drugie zaś mogą one niekiedy nas mylić i spowodować w na­ stępstwie — bądź wskutek przesadnej obawy przed zmęcze­ niem, właściwej niektórym nerwowcom, bądź też wskutek znu­ dzenia jednostajną pracą — złudne uczucie zmęczenia, osłabia­ jące sprawność umysłową.

(34)

na strona umiejętności pracy, a p r a c a u m i e j ę t ­ n i e p r z e r y w a n a j e s t i l o ś c i o w o , a z w ł a ­ s z c z a j a k o ś c i o w o , o w i e l e w y d a j n i e j ­ s z a , n i ż p r a c a c i ą g ł a b e z w y p o c z y n k u .

Zwróćmy przedew szystkiem uw agę na n a j k r ó t ­ s z e d a w k i w y p o c z y n k o w e , przeryw ające chwilowo bieg pracy. M ają one sw e uzasadnienie bio­ logiczne w ogólnym rytmie czynności w szystkich n a rzą­ dów ustroju, w których zaobserw ow ano kolejne okresy wzmożonej i osłabionej aktyw ności. W drugim z tych okresów, będącym następstw em czasow ego zm niejszenia zasobu energji oraz nagrom adzenia w ytw orów pracy, w y ­ m aga ustrój odpoczynku, a więc przerw y w pracy. Stąd właśnie w ynika konieczność zarządzenia naw et w ciągu t. zw. czasu roboczego osobnych przerw w ypoczynko­ wych, uwalniających organizm na czas pewien od w pły­ wu zwykłego otoczenia roboczego, zarazem w szakże nie wytrącających go na dłuższy okres z kolei system atycznej pracy i nie zmuszających do w ydatkow ania większych zasobów energji celem ponow nego w drożenia się i w p ra­ wienia do wysiłku mózgowego.

Zadanie tego rodzaju w ypełnić m ogą przerw y pię­ ciominutowe po godzinnej pracy lub 10— 15 m inutowe po dwugodzinnym wysiłku — zależnie od rodzaju pracy i od łatwości męczenia się danego m ózgowca. Podczas takiej przerwy powinno się przedew szystkiem — bez względu na porę roku — otw orzyć okno i wykonać kilka ćwiczeń ruchowych, następnie zaś zmienić p o zy cję1), a więc

po-J) Sama już z m i a n a p o z y c j i , bez przerywa­ nia pracy, pobudza serce, zwiększa ciśnienie krwi i czyni od­

(35)

łożyć się naw znak lub przechadzać się wolnym krokiem, starając się przytem o n i c z e m n i e m y ś l e ć , co jest najtrudniejszym , ale i najw ażniejszym arkanem umie­ jętności w ypoczyw ania.

2. Odpoczynek poza pracą, a. O d p o c z y n e k w z g l ę d n y .

a) U z a s a d n i e n i e b i o l o g i c z n e . Obok kolejnych zmian w rów now adze energetycznej, o których była poprzednio m owa, dostrzeżono w czynnościach na­ rządów ustroju inną jeszcze kolejność, m ianowicie p r z e ­ ł ą c z a n i e a k t y w n o ś c i d a n e g o n a r z ą d u z j e d n e j j e g o s f e r y d o d r u g i e j , co za­ pew nia pewnym sferom możność odpoczynku dzięki prze­ noszeniu nacisku na inne dotąd nieczynne. T ak właśnie pracują takie narządy, jak serce, płuca, żołądek.

Zjaw isko inercji mózgowej (ob. str. 12 — 14), będące przełączaniem wysiłku m ózgow ego ze sfery korowej do podkorowej (term iny fizjologiczne) lub — używ ając ter­ minów psychologicznych — z dziedziny św iadom ości do nj obrębu podśw iadom ości, a w ydarzające się tak często w dośw iadczeniu m ózgowca, w skazuje na możliwość racjonalnego w yzyskania tego rytmu żywiołowego w sy­ stemie pracy umysłowej, — podobnie jak poznanie rytmu przypływu i odpływu energji m ózgowej zmusza pracow­ nika do zarządzania krótkich przerw w toku zajęcia.

dychanie szybszem i głębszem, poęjnięęając i ożywiając tęm ea- jnem tempo pracy mózgowej,

(36)

Rozpatrzymy poniżej głów ne odm iany w zględnego odpoczynku, będącego w yzyskaniem p raw a kolejnej zm ia­ ny sfer pracujących gw oli utrzym aniu zdolności narządu do pracy.

b) G ł ó w n e o d m i a n y w z g l ę d n e g o o d p o c z y n k u . Dłuższe upraw ianie pew nego rodzaju odpowiedzialnej pracy intelektualnej (czytanie dzieł nau­ kowych, bądź też przygotow anie się do referatu lub do rozprawy naukow ej) w yw ołuje — zw łaszcza w okresie wyrabiania w praw y — przykre poczucie j e d n o s t a j - n o ś c i, zniechęcające pracow nika do dalszych w ysił­ ków i wywołujące stan znużenia um ysłowego. Zmiana samego e t a p u l ub t y p u p r a c y , a więc np. przej­ ście na czas pewien od system atyzacji m aterjału nauko­ wego do zbierania now ego „surow ca” lub też, dajmy na to, od studjów nad dziejami bibljotekarstw a w Polsce do badań nad stanem czytelnictw a w większych m iastach europejskich, może przez u r o z m a i c e n i e z a j ę - c i a, przez w ytrącenie z kolei dotychczasow ej pracy odświeżyć umysł i usunąć uczucie zn u żen ia1).

Jeszcze intensyw niej oddziaływ a w tym kierunku zmiana o charakterze r o z r y w k o w y m , uw alniająca

*) Szczególnie dodatnie następstwa wywołuje przejście od pracy o d b i o r c z e j , do pracy t w ó r c z e j . Praca odbiorcza w postaci np. czytania książek dostarcza czytelnikowi szeregu podniet, oddziaływa na jego ustrój nerwowy, przyczy­ niając się w ten sposób do nagromadzenia znacznego zasobu energji. O ile ta energja nie znajdzie ujścia, o ile nie wyzwoli się w procesach związanych z czynną, twórczą pracą umysło­ wą, wówczas ucierpi na tem z pewnością przemiana materji — wskutek mianowicie braku ruchu, wskutek biernego zachowa­

(37)

na jakiś czas od wysiłku sferę korow ą, względnie św ia­ domość przez absorbow anie sfery podkorow o-w zrusze- niowej. W zruszenia doznaw ane przy czytaniu literatury pięknej, przy słuchaniu muzyki lub sztuk teatralnych, w kinie i w galerji obrazów , na przechadzce i wycieczce (zw łaszcza krajoznaw czej) w yzw alają mózg z więzów pow szedniego zajęcia, osłabiają jego natężenie i oświe- żają go zarazem , d o starczając mu m aterjału nowego, nie­ codziennego i stosunkow o nietrudnego, podnosząc samo­ poczucie pracow nika um ysłowego i łącząc go z szerokim prądem życia, przebiegającym poza czterem a ścianami pracow ni.

O dodatniem znaczeniu takiej odm iany względnego wypoczynku, jak pow ażniejsze ćwiczenia ruchowe, wy­ padło nam wspomnieć przy rozpatryw aniu sposobów zaktyw izow ania ustroju i w ykorzystania wrodzonej rytmi­ ki czynności ruchow ych (str. 24 — 27).

c) K o r z y ś c i w z g l ę d n e g o o d p o c z y n ­ k u w ś w i e t l e d a n y c h f i z j o l o g j i i p s y ­ c h o 1 o g j i. O wpływie w zględnego odpoczynku na spotęgow anie zdolności do pracy św iadczą przedew

szyst-nia. „Czysta” lektura spowoduje wtedy przeciążenie mózgu, w dalszej zaś konsekwencji wystąpią zaburzenia w czynnościach ustroju nerwowego.

Praca wytwórcza stać się wówczas może skutecznem lekarstwem na przeładowanie ustroju, jedyną drogą wyzwole­ nia nagromadzonej w nim energji, jak o tem świadczą wyznania wybitnych pisarzy (rap. M i c h e 1 e t a), którzy doświadczyli na sobie objawów szczególnego rodzaju zmęczenia, wywoła­ nego przez samo czytanie książek, a więc przez bierną, odbior­ czą pracę umysłową.

(38)

kiem dane fizjologiczne, które zaw dzięczam y obser­ wacjom, dokonanym nad pracow nikam i umysłowymi po zmianie jednego zajęcia na inne. Zauw ażono w ów czas w badanych popraw ę apetytu, traw ienia, przem iany m a­ terji, krwiobiegu i snu.

Co się znów tyczy danych psychologicznych, to — jak słusznie zaznaczył d r . T. J a r o s z y ń s k i 1), „... po zmianie zajęcia... przy p o w r o c i e d o p r a ­ c y p i e r w o t n e j stw ierdzam y często w yraźnie zwiększoną spraw ność oraz jakby pewien przybytek do poprzednich skutków ćw iczenia” . Pochodzi to stąd, że „... praca świadoma, w ykonyw ana z wielkim wysiłkiem woli, pominąwszy już fakt większego zmęczenia, często daje wynik niezadow alający, gdyż myśl biegnie ze znacz­ nym oporem i ujmuje rzecz jednostronnie, gdy tymczasem po zmianie zajęcia i ponownym powrocie do przedm iotu następuje niejako podśw iadom a krystalizacja i szybkie rozwiązanie zagadnienia”.

b. O d p o c z y n e k b e z w z g l ę d n y .

a) S e n , t y p s n u . Choćbyśmy nie wiem jak m ądrze podzielili dzień roboczy na okresy pracy i wypoczynku bądź w postaci krótkich przerw przy pracy, bądź też czasowej zm iany zajęcia — nie ominie nas przecież chwila, kiedy ustrój, zmęczony ustawicznem czuwaniem, ciągłą gotow ością do odbierania bodźców oddziaływania na nie, wypowie nam posłuszeństw o. Nie

) Ob. art. „Higjena wychowawcza” w pracy zbiorowej „Higjena szkolna”, W-wa 1921, wyd. Arcta, str. 256_7. Pod­ kreślenie pochodzi od autora cytowanego artykułu.

(39)

zaradzi w ów czas znużeniu żadna przerw a kilkunastomi- nutow a czy naw et godzinna, a tem bardziej żadna zmiana zajęcia, żadna zm iana pozycji i żadne ćw iczenia ruchowe nie przyw rócą nam w ów czas zdolności do pracy: jedy­ nym środkiem na w yrów nanie zm ęczenia stanie się wtedy odpoczynek bezw zględny w najczystszej jego postaci, a więc stan, w którym procesy odnaw iania zasobów ener­ getycznych ustroju i zdolności jego narządów do pracy, zarów no jak procesy w ydalania w ytw orów przemiany m aterji przebiegają w najpom yślniejszych warunkach. Stanem takim jest s e n — oczywiście, jak najbardziej wolny od m arzeń, jak najtw ardszy, ja k najgłębszy.

Z krzyw ą snu m a się sp raw a tak samo, jak z krzy­ w ą pracy dziennej: nie da się ona również wykreślić jed, nakow o dla w szystkich. Podobnie jak pracow nicy umy­ słowi dzielą się na dziennych i wieczornych, istnieją wśród nich różnice ze w zględu na p o r ę s n u : jedni zasy­ piają wcześnie, inni późno; jednych zaliczam y do typu w i e c z o r n e g o , który jest pono bardziej normalny, innych — do typu r a n n e g o .

Między typem pracy a typem snu istnieje stosunek odw rotny: ci, których „optim um ” przypada na godziny wieczorne, zasypiają zwykle późno, a sen ich, zrazu po­ wierzchowny, staje się potem coraz głębszy; natom iast pracow nicy ranni zasypiają wcześnie, zapadając odrazu w sen głęboki, później zaś dopiero śpiąc coraz powierz­ chowniej. Drugim więc w ystarczyć może 6 godzin snu, a niekiedy —: w w yjątkow ych w ypadkach — i mniej; dla ustroju pierwszych skracanie rannych godzin snu byłoby krzywdą, pewnym bowiem pracow nikom nie w ystarczy na sen naw et 8 godzin. Zwyczaju sypiania 9— 10 godzin

(40)

nie można zatem zaw sze utożsam iać z lenistwem, w ynika on bowiem niekiedy z głębszej potrzeby ustroju, w ym a­ gającego nieraz dłuższego czasu dla w ydalania w ytw o­ rów rozkładu i dla odnow y m aterji.

R a c j o n a l n a o r g a n i z a c j a s n u , p r z y g o t o w a n i e f i z j o l o g i c z n e . T a podstawowa funkcja fizjologiczna, którą wypełnia sen, świadczy dowodnie o jego olbrzymiem znaczeniu dla p ra ­ cowników umysłowych. Słusznie powiedziano, że „k t o ź l e s y p i a , t e n ź l e p r a c u j e ” : dośw iadcze­ nia W e i g a n d t a w ykazały osłabienie pamięci o 50% u osób, które odkładały czas rozpoczęcia snu nocnego o 3 godziny. Zaobserw ow ano również u tychże osób znaczne obniżenie roztropności oraz zdolności postrze- gawczej i kojarzeniow ej. W ynika stąd konieczność racjo­ nalnej organizacji snu zarów no w sensie przygotow ania dlań odpowiednich w arunków c h e m i c z n o - f i z j o - l o g i c z n y c h , jak w sensie pew nego t r a i n i n g u p s y c h i c z n e g o .

Chcąc praw idłow o zorganizow ać swój sen pod względem chemiczno - fizjologicznym, pow inniśm y n aj­ pierw nie obciążać na noc żołądka nadm ierną pracą, a więc spożyw ać lekką kolację nie później, niż 2 — 2/t godziny przed snem, następnie zaś nie pijać w ów czas stanowczo ani kawy, ani mocniejszej herbaty.

Poza bardzo pożyteczną przechadzką bezpośrednio po kolacji pam iętać należy o jeszcze ważniejszym , choć krótszym (10— 15 m in.), spacerze przed samym snem ,' spacer taki jest bowiem doskonałą odtrutką dla przem ę­ czonego ustroju. Zanim jeszcze ułożymy się do snu, p o ­

(41)

winniśmy gruntow nie przew ietrzyć nasze mieszkanie ^ sypiać zaś należy, bez względu na porę roku, przy otwars tem oknie, względnie lufciku, o ile tem p eratu ra sypialni nie spada poniżej 10° R.

Co się tyczy rozm aitych środków nasennych — bądź sztucznych, jak lekarstw a, bądź naturalnych, jak gorące kąpiele nożne lub ciepłe w anny ogólne — nie należy ich stosow ać bez w yraźnego zalecenia lekarza, inaczej bo­ wiem mogą pow ażnie zaszkodzić danemu osobnikowi.

R a c j o n a l n a o r g a n i z a c j a s n u : p r z y g o t o w a n i e p s y c h i c z n e . Po­ nieważ zadanie w yrów nania zm ęczenia spełnić może je­ dynie s e n j a k n a j g ł ę b s z y , jak najbardziej w olny od marzeń, św iadczących o częściowem czuwaniu mózgu, a więc w yczerpujących ustrój mózgowca, powi­ nien on tedy zorganizow ać swój sen zaw czasu w taki spo­ sób, aby, po pierwsze, zapew nić sobie wogóle jego na-J) Niepoprawni palacze powinni przynajmniej, chcąc zabezpieczyć sobie prawidłowy sen, powstrzymać się od wy­ palenia „paru papierosów” na noc, pamiętając o tem, że nikotyna zanieczyszcza powietrze, niszcząc jego działanie odżywcze i że jest poza tem z a b ó j c z ą t r u c i z n ą d l a p r o c e s ó w o d d e c h o w y c h , nie mówiąc już o stwierdzonym doświad­ czalnie ujemnym wpływie palenia na czynności serca, narządów trawiennych, na wzrok i t. d. Pozwolę sobie zaznaczyć przy tej sposobności — gwoli nawrócenia zatwardziałych nieprzyjaciół własnego zdrowia, — że bardzo sumienne zestawienia amery­ kańskich towarzystw ubezpieczeniowych wykazują w i ę k ­ s z y % ś m i e r t e l n o ś c i p a l a c z y , porównanie zaś przeciętnych i najwyższych ocen postępów palących i nie palących słuchaczy amerykańskich szkól wyższych wykazało bez wyjątku m n i e j s z e p o s t ę p y u p a l a c z y .

(42)

stą p ien ie, można bowiem kłaść się system atycznie co w ie­

czór do łóżka w nadziei na sen norm alny — i rów nież sy­ stematycznie nie sypiać w ciągu „norm alnych” 8 godzin, w stając bardziej zmęczonym, niż w chwili udania się na sp o czy n ek , co, oczywiście, w charakterze chronicznej bez­ senności, narusza podstaw ow e funkcje fizjologiczne ustro­ ju, prowadząc w dalszej konsekwencji do zaburzeń ner­ wowych, do sklerozy mózgu i serca i t. d., o ile pracow nik umysłowy nie podejmie w porę energicznej walki z groź- nem niebezpieczeństwem. Drugim zasadniczym w aru n ­ kiem umiejętnej psychicznej organizacji snu jest przed­ sięwzięcie skutecznych środków , zapobiegających „oku­ pacji” mózgu przez „resztki pracy dziennej” w postaci obfitych w treść wizyj sennych, cenzurow anych w dodatku przez minimalną chociażby św iadom ość, m ożna bowiem, śpiąc naw et formalnie 8 godzin, w stać kom pletnie niew y- poczętym — o ile nasz dzień roboczy zostanie pow iększo­ ny kosztem odpoczynku nocnego, przesyconego nieprze- trawionym należycie m aterjałem myślowym, nad którego opracowaniem biedzimy się w „m ądrych” snach.

Chcąc uniknąć zarów no bezsenności, jak męczącej pracy mózgowej w postaci wspom nianych widzeń sen­ nych, powinno się przedew szystkiem , pam iętając o m ą- drem przysłowiu „o czem kto myśli, to mu się i przyśni”, kończyć wszelką aktyw ną i odpow iedzialną pracę m ózgo­ wą nie później, niż godzinę przed snem, następnie godzi­ ny wieczorne, a przynajm niej 2— 3 godziny przed snem, spędzić bez silnie podniecających w rażeń, wreszcie w go­ dzinach wieczornych nie zabierać się do zajęcia, w ym a­ gającego dalszego skom plikow anego opracow ania p o d ­ ś w i a d o m e g o . W szystkie te środki psychologiczne

(43)

m uszą być organicznie zw iązane z f i z j o l o g i c z n e m p r z y g o t o w a n i e m s n u , o którem była poprzed­ nio mowa, inaczej bowiem chybią celu.

b ) D ł u ż s z a b e z c z y n n o ś ć . Sen, choćby najbardziej głęboki, w yrów nyw a jedynie zmęczenie nagro­ m adzone w okresie czuw ania jednodniow ego lub paro­ dniowego, natom iast usunięcie osadu zmęczenia, niewy- rów nanego w ciągu szeregu dni, w ym aga przerw y dłuż­ szej, a więc całodziennej, czasem kilkudniowej, niekiedy zaś parotygodniow ej lub parom iesięcznej. Przerw a tego rodzaju spełnić może całkowicie swe zadanie tylko pod w arunkiem u m i e j ę t n e g o j e j w y z y s k a n i a .

Powinniśm y ją tedy zaw czasu zorganizow ać, a więc w yznaczyć zgóry część roku, tygodnia i dnia, którą można najlepiej w ykorzystać dla tego w łaśnie typu wypoczyn­ ku — w ów czas, gdy okaże się najniezbędniejszym i dają­ cym się urzeczywistnić. Niedość na tem : racjonalna orga­ nizacja takiego w ypoczynku w ym aga rów nież specjalnego r o z k ł a d u c z a s u , norm ującego tryb życia pra­ cow nika umysłowego zależnie od jego rodzaju pracy, od stanu zdrow ia i od stopnia przem ęczenia.

Pom ijając te czynniki czysto-indyw idualne, dzielić naogół należy dłuższy wypoczynek m iędzy b e z c z y n ­ n o ś ć a „ n i e p r ó ż n u j ą c e p r ó ż n o w a n i e”. W pierwszym okresie, obejm ującym co najmniej połowę naszego w ypoczynku, n i e w o l n o z a j m o w a ć s i ę n i c z e m , c o b y w p o w a ż n i e j s z y m s t o p n i u a b s o r b o w a ł o i z a p r z ą t a ł o u m y s ł : nietylko żadną pracą w potocznem znaczeniu tego w yrazu, ale naw et rozryw ką, w ym agającą wysiłku umysłowego, wogóle czemkolwiek, co zakłóca spokój

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na terenie Europy transport drobnico- wy realizowany jest dzięki uczestnictwu w ONLINE Systemlogistik i sieci oddziałów partnerskich.. Konkurencyjne czasy dostawy

Nasuwa się jednak w tym miejscu zasadnicze pytanie: czy owa nacechowana indywidualnie refleksja, daleka niekiedy od obiek- tywności naukowego dyskursu, stanowi wystarczającą podstawę

Nauczyciel prosi uczniów, by na podstawie wiadomości z podręcznika, podali cechy charakterystyczne dla organizacji (załącznik 1).. Na podstawie własnych spostrzeżeń uczniowie

• Nadzoruje prace porządkowe wykonywane przez pracowników przedszkola zgodnie z powierzonymi im obowiązkami. • Dba o to by w salach, w których spędzają czas

OLDRZYCHOWICE – MK PZKO zaprasza swoich członków i sympa- tyków na zebranie sprawozdawcze połączone z obchodami Dnia Ko- biet, które odbędzie się w niedzielę 8. W

Co więcej, wskazuje, że świat cyfrowy może być oknem na świat rzeczywisty, który nie jest dostępny naszej bezpośredniej obserwacji, gdyż znajduje się daleko

Zobowiązuję się do zatrudnienia skierowanego(ych) bezrobotnego(ych) przez okres 24 miesięcy na podstawie umowy o pracę w pełnym wymiarze czasu pracy, z co

WROCZYŃSKI Ryszard : O niektórych właściwościach badań pedagogicznych // Studia