• Nie Znaleziono Wyników

Widok Naród i Ojczyzna w nauce i działalności Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Polski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Naród i Ojczyzna w nauce i działalności Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Polski"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I N A U K S P O Ł E C Z N Y C H

T o m X — ¡982

R Y SZ A R D B EN D ER

NARÓD I OJCZYZN A W NAUCE I DZIAŁALNOŚCI STEFAN A KARDYNAŁA W YSZYŃSKIEGO PRYM ASA PO LSK I

Rozległa to sfera zagadnień. Św iadczą o ty m w ygłaszane w czoraj i dziś referaty . Zauw ażyć należy, że zarów no m yśl społeczna kard. W yszyń­ skiego, ja k też jej im plikacje, dotyczące sp raw m ieszczących się w ty ­ tule niniejszego w ystąpienia, są bardziej znane z jego ostatnich, p ry m a ­ sow skich lat.

O w iele m niej w iem y, jak na nie p a trz y ł ks. W yszyński, s tu d e n t K a ­ tolickiego U n iw ersy tetu L ubelskiego od 1925/26 r.1 Był wówczas nie ty l­ ko pilnym słuchaczem w ykładów ks. re k to ra A ntoniego Szym ańskiego, w ybitnego znawcy katolickie] n au k i społecznej, w k tó ry c h słow a N aród i O jczyzna b y ły ściśle pow iązane z problem am i katolicyzm u społeczne­ go. Ks. W yszyński dał się poznać w K U L -u rów nież jak o czynny dzia­ łacz społeczny. P rzejaw iał aktyw ność w Stow arzyszeniu K atolickiej M ło­ dzieży A kadem ickiej „O drodzenie” . K iedy zaś w 1928 r., za spraw ą S te ­ fana Sm ólskiego, byłego m in istra i sen ato ra z ram ienia C hrześcijańskiej D em okracji, powTstał w L ublinie oddział C hrześcijańskiego Zjednoczenia Zawodowego, stu den t, ks. W yszyński naw iązał z nim w spółpracę. Z resz­ tą, ju ż w cześniej, od 1924 r., był w e W łocław ku zw iązany z chrześcijań­ skim ruchem zw iązk o w y m 2. W ru c h u ty m obok słowa Bóg pojaw iały się często słowa: spraw iedliw ość społeczna, Ojczyzna i N aród.

O tych sp raw ach pisano niew iele. Nie za dużo w iem y, ja k pojm o­ w ał ks. W yszyński problem O jczyzny i N arodu w sw ej działalności dusz­ p asterskiej we W łocławku, zanim p rzy b ył do Lublina. A w tedy, w e W łoc­ ław ku, w tam tejszy m okręgu chrześcijańskich zw iązków zawodowych zajm ow ał się ośw iatą robotniczą. P isyw ał też na te te m a ty pod licznym i

1 Z. Z i e l i ń s k i . S t e f a n K a r d y n a ł W y s z y ń s k i . „Z eszy ty N a u k o w e K U L " 14:1971 n r 3 s. 112.

2 S. K a c z o r o w s k i . H istoria , d z ia ła ln o ść i tr a d y c j e „ O d r o d z e n i a ”. L o n d y n 1930 s. 52; K . T u r o w s k i . O b r o n a c z ł o w i e k a p r a c u ją c e g o . K a r d y n a ł S t e f a n W y ­ s z y ń s k i o z w i ą z k a c h z a w o d o w y c h . „ Ł a d ” n r 8 z 30 V 1982 r. s. 1.

(2)

pseudonim am i i k ry p to n im am i, dając się n ajszerzej poznać jako dr S te­ fan Z u z e ls k i8. M ało w iem y, co ' m ówił i pisał o N arodzie i Ojczyźnie jako biskup lub elsk i i W ielki K anclerz KUL. A przecież tu ta j, w L ubli­ nie, sta w ia ł pierw sze k ro k i jak o biskup. T utaj po raz pierw szy sp ra­ wy N arodu i O jczyzny zaczynał ujm ow ać jako członek Episkopatu Pol­ ski, w pow ojennej rzeczyw istości, kształtow anej przez nowe siły politycz­ ne, ju ż wów czas dążące do w yelim inow ania Kościoła i duchow ieństw a od w pływ u na bieg sp ra w n ajżyw otniejszych dla przyszłości Narodu i O jczyzny. W L ublinie, a także w K U L-u, gdzie w ykładał i gdzie przy­ czynił się do o tw arcia 10 X I 1946 r. W ydziału Filozofii C h rześcijań sk iej4, kształtow ać się m u sia ły poglądy dotyczące późniejszej posługi prym asow ­ skiej, spraw o w an ej przez kard. W yszyńskiego Kościołowi, Narodowi, O j­ czyźnie — Polsce. J u ż okres lubelski w p ły n ął na fakt, jak zauważył obecny Ojciec Ś w ięty J a n P aw eł II: „K ard y n ał S tefan W yszyński jest w K ościele w spółczesnym w yrazem , w ręcz sym bolem , tej właśnie histo­ rycznej próby, w k tó re j Kościół spraw dza sw oje siły” 6.

P a trio ty z m w iązał z ową historyczną próbą, w yrażaną przez Kościół w dziejach n a ro d u i w chw ili bieżącej. W niej go explicite dostrzegał, ze służby N arodow i, Ojczyźnie, Kościołowi w Polsce w yprow adzał. Słowa „p atrio ty zm ” k a rd . W yszyński nie nadużyw ał. U nikał go naw et, wiedząc, iż jest każdem u p raw e m u Polakow i niejako przyrodzony, n atu raln y . Po­ stępow ał ta k m oże i dlatego, gdyż już wówczas, zaraz po wojnie, słowem ..p atrio ty zm ” szafow ali ponad m iarę [---] [Ustawa z dn. 31 VII 1981 r., O k o n tro li p u b lik a c ji i w idow isk, art. 2, p k t 6 (Dz. U. n r 20, poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. n r 44, poz. 204)]. P atrio ty zm w nauczaniu biskupa lu ­

belskiego. a później P ry m a sa Polski, w y nik ał z jego dogłębnego rozu­

m ienia sp ra w N aro d u i Ojczyzny. W yczytać to m ożem y z jego pism

społecznych 6. Św iadczy o ty m cała jego biskupia, a później prym asow ­ ska posługa czyniona Ojczyźnie.

W lata ch pow ojennego zam ętu pozostały n ietk nięte, w swojej w łaści­ w ej w ym ow ie, słow a N aród i Ojczyzna. [--- ] [Ustawa z dn. 31 VII 1981 r., O k o n tro li publik acji i w idow isk, art. 2. p k t 6 (Dz. U. n r 20. poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. n r 44. poz. 204)]. Słowa te spotykamy stale w w ypow iedziach i pism ach k ard . W yszyńskiego. W opinii publicznej zrosły się z jego osobą. W chw ilach m rocznych i trud ny ch, jakich nie

5 C.7.. S t r z e s z c w s k i . W k ł a d S t e f a n a K a r d y n a ł a W y s z y ń s k i e g o P r y m a s a Pol s k i w k a t o l i c k ą n a u k ę społ eczną. „Z eszy ty N a u k o w e K U L ” 14:1971 n r 3 s. 76-77.

4 Cz. S t r z e s z e w s k i , E. L e s z c z u k. K r o n i k a W y d z i a ł u Filozofii C h r z e ś ­ c i j a ń s k i e j 1946-19SS. W : K s ię g a j u b i l e u s z o w a bO-lecia K U L . L u b lin 1969 s. 167.

5 K . W o j t y ł a . Z n a c z e n i e K a r d y n a ł a S t e f a n a W y s z y ń s k i e g o dla w s p ó łc z e s ­ nego K ościo ła. „ Z e sz y ty N a u k o w e K U L ” 14:1971 n r 3 s. 21.

(3)

brakow ało w naszych pow ojennych dziejach, on dokonyw ał słów tych autentycznej w ykładni.

Zaczął to czynić ju ż jako biskup lubelski. Na ty m wiec lubelskim okresie kształtow ania się jego poglądów na sp raw y N aro du i O jczyzny należy skupić baczną uwagę. Cofnąć się jed n a k trzeba o ro k w cześniej, zacząć rozw ażania od m om entu w ydania przez dra S te fa n a Zezulskiego we W łocławku, w 1945 r. książki, zaty tu ło w an ej: Stolica Apostolska

a świat powojenny.

Przeczuw ając zapew ne nadciągające napięcia polityczne i czekające naród polski tragedie w ew nętrzne, pow ołując się na n au k ę społeczną Papieża Piusa X II, ks. W yszyński pisał w 1945 r.: .,Ja k że może istnieć praw dziw y i trw a ły pokój, jeśli n a w e t dzieci jednego n aro du , niepom ne na wspólne pochodzenie i w spólną Ojczyznę, dla w ygody osobistej od­ dają się kłótniom i sporom ?” I dodaw ał: „Pokój w e w n ętrzn y naro du jest punktem wTyjścia dla pokoju w szechśw iatow ego”. P isał następnie: „W rozum ieniu Kościoła w szystkie w artości, k tó re są owocem n a tu ra l­ nego i rozum nego rozw oju życia naro d u, pow inny być uznawyane przez inne narody. Nie przeszkadza to ani posłannictw u Kościoła, ani w spólno­ cie narodow ej” . C zytam y dalej, w tejże pracy, iż Kościół, jako stróż m ądrości Bożej: „nie może zam ierzać i w cale o tym nie m yśli, by szcze­ gólnie cenne dla każdego n aro d u w artości, k tó re przez każdego z n a j­ czulszym przyw iązaniem i ze zrozum iałą dum ą są pielęgnow ane i uw a­ żane za drogocenną spuściznę naruszać albo źle o nich sądzić [...] K oś­ ciół z radością w ita i z m atczyną życzliw ością popiera k ażd y uczciwy wysiłek, m ający na celu rozum ny i u p orząd k ow any rozw ój ty ch swo- istych energii i dążności, które tk w ią w c h a ra k te rz e każdego n a ro d u ” . Podobne ko nstatacje, sform ułow ane przeż ks. W yszyńskiego, znaleźć można na łam ach w ielu spośród jego 61 a rty k u łó w zam ieszczonych w7 latach 1945-1946 w w ychodzącym po w ojnie w e W łocław ku tyg o dni­ ku „Ład Boży” 7. Rozszerzał je i w zbogacał ju ż jako a rc y p a ste rz L ublina, a później Gniezna i W arszaw y, K ard y n a ł i P ry m a s Polski. N aród, jak zauw ażył ks. prof. Czesław B artn ik w in au g u ra cy jn y m w y kładzie w K U L 115X1981 r., jaw i się w nauczaniu ks. W yszyńskiego ju ż od początku, od pierwszych jego w ypow iedzi i publikacji, jako w artość podstaw ow a. „Stoi on absolutnie przed państw em , k tó re jest raczej sposobem samo- w ładnej organizacji życia n a ro d u ” 8. Innego nieco zdania je s t prof. Czes­ ław Strzesze wsk;. Uważa, iż: „W nauce speieezej K siędza P ry m asa

zazna-7 Z i e l i ń s k i . S t e f a n K a r d y n a ł W y s z y ń s k i s. i 15.

s Cz. B a r t n i k . T eolo gia n a r o d u w n c u c z a n iu p r y m a s a S t e f a n a W y s z y ń s k i e go. „Słow o P o w s z e c h n e ” n r 223 z 6 -8 X 1 19S1 r. s. 7.

(4)

cza się w yraźnie jedność naro d u i państw a. Oczywiście, nie w znaczeniu absolutnym , gdyż n aró d może istnieć bez państw a, czego przykładem są dzieje P o lsk i” 8. Z rozum ienie ty ch fak tó w już wówczas, w okresie je ­ szcze przedlubelskim , ułatw iło późniejszem u biskupow i lubelskiem u, a w szczególności P ry m asow i Polski, ja k zauw aża jego biograf, H indus P e ter R a in a 10, w łaściw e uprofilow anie stanow iska Kościoła w Polsce wobec w ładz p aństw ow ych i rządu, co stw ierd ziły same, pod koniec jego p ry ­ m asow skiej posługi czynionej N arodow i i Ojczyźnie. Tego samego zda­ nia są recenzenci tej n ajobszerniejszej dotąd biografii P rym asa końca naszych ty siącletn ich dziejów 11. W ierny sw em u rozum ieniu spraw K oś­ cioła, N arodu i państw a, opłaciw szy to licznym i trudnościam i i aresz­ tow aniem , mógł kard. W yszyński, jeszcze za życia, [---] [Usta­ w a z dn. 31 VII 1981 r., O k o n tro li pu b lik acji i w idowisk, art. 2, p k t 6 (Dz. U. n r 20, poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. n r 44, poz. 204)].

D ługa jed n a k droga poprzedziła ten m om ent. Je j niezw ykle ważnym elem en tem w życiu przyszłego K ard y n ała i P ry m a sa Polski był okres lubelski. Także w spojrzen iu na sp raw y N arodu i Ojczyzny, dotąd zbyt m ało eksponow any. Zapoczątkow ał go ingres do k a te d ry lubelskiej, któ­ ry odbył bp W yszyński w niedzielę 26 V 1946 r. W dniu tym , w godzi­ nach ran n y c h p o w itan y został now y biskup, przed gm achem K atolickie­ go U n iw e rsy te tu Lubelskiego, którego zostaw ał W ielkim K anclerzem ,

przez sen aty obu ówczesnych w yższych uczelni L ublina, KU L-u i

UM CS-u.

W przem ów ieniu ingresow ym 12, zaczynając od wrspólnoty człowieczeń­ stw a, o k reślając istotę w spólnoty ludzkiej, zaraz po tej ostatniej w ym ie­ nił biskup lubelski — narodow?ą w spólnotę. Tę ostatnią uznał za „ro­ dzinę ro dzin ” i postaw ił znak rów nania m iędzy nią a Ojczyzną, która zespala ową „rodzinę rodzin” . „O jczyzna to — cyt. ks. B artnika — świę­ ta tajem n ica początków genezy m ate ria ln e j i duchow ej wszelkich form życiodajnej m iłości”. I tak a jaw i się już u biskupa Lublina Stefana W y­ szyńskiego, co stw ierd ził w czasie swego ingresu: „Rodzina rodzin — Ojczyzna je s t dalszym przyrodzonym w yrazem tej w spólnoty ludzi.. Bóg tw ó rca narodów w yznaczył na okręgu ziem skim każdem u narodow i w ła ­

8 Cz, S t r z e s z e w s k i. N a r a d i p a ń s t w o w n a u c z a n i u s p o ł e c z n y m K s ię d z e P r y m a s a S t c j a n a W y s z y ń s k i e g o , „ C h rz e ś c ija n in w ś w ie c ie ” 1876 n r 44 s. 44. 19 P . R a i n a . S t e f a n K a r d y n a ł W y s z y ń s k i P r y m a s P o lski. T. 1. L o n d y n 1978 5, 334-323. 11 J . M ł r e w i. c z. K a r d y n a ł W y s z y ń s k i . „ W ia d o m o śc i’”' n r 27 z 26 V II 1360 r.; R. E n d e r . M o n o g r a fia o P r y m a s i e P o ls k i S t e f a n i e K a r d y n a l e W y s z y ń s k i m . „ S p o t­ k a n ia ” 1981 n r 14 s. 148-153. 1! S. W y s z y ń s k i . L i s t y p a s t e r s k i e P r y m a s a P o l s k i 1946-1974. P a ry ż 1975.

(5)

ściwe m iejsce”. I dodał: „W ziem ię ojczystą w rośliśm y dziejam i, pracą ludu, krw ią rycerzy. I z niej nie ustąpim y! Boć nam jest dana z woli Boga, a m y m am y zwyczaj Boga słuchać” .

Biskup lubelski nie teo rety zu je. Z tej k o n statacji w yprow adza kon­ kretn e wnioski. Stw ierdza: „Ju ż tak im jesteśm y narodem , że nikom u się nie kłaniam y, choć chętnie gniem y ko lan a przed Bogiem. W ielkość k u ltu ry narodow ej polskiej n a ty m polega, że dum ni w obronie sw ych w artości k u ltu ra ln y c h , szanujem y obce k u ltu ry , co dobrego, z nich czer­ piemy. Nikogo nie poniew ieram y, z każdym n arodem u m iem y i chcem y żyć w przyjaźni. Ale p rzy jaźń w naszym pojęciu nie jest zd rad ą wobec naszych rodzim ych dóbr duchow ych, nie je s t czapkow aniem nikom u. Nie tylko od czasów Soboru K onstancjańskiego, ale od czasów M ieszka i Chrobrego, uczyliśm y się tej dum y i godności, k tó ra nikogo nie ponie­ wiera, staje w obronie uczciwych, ale siebie poniew ierać i uciskać nie pozwoli”.

Ze spraw ą N arodu i O jczyzny biskup lubelski zw iązał sp raw ę w spól­ noty państw ow ej. S tw ierdził jed n ak , iż: „ J e s t ona polityczną fo rm ą życia narodu” . I tylk o nią, nie czym ś w ięcej.' W ażną niem niej, gdyż, ja k zau­ ważył: „W edług nauk i Kościoła katolickiego państw o jest ta k konieczne dla obyw ateli w porządku przyrodzonym , ja k Kościół w nadp rzy ro d zo ­ nym ”. I Kościół, i państw o pow inna cechow ać „w zajem na w spółpraca dla dobra o byw ateli” , dla N arodu, dla „rodziny ro d zin ” — O jczyzny.

Ojczyzna i N aród stale pozostaw ały w polu w idzenia biskupa L u b li­ na. W sw ym pierw szym , po ingresie, liście pastersk im z 30 VI 1946 r. napisze: „N aród nasz, w zbudzony do sam odzielnego by tu pieśnią m a ­ ryjną rośnie w potęgę pod J e j opieką, otoczony m u rem cudow nych sto­ lic Je j łask. M aryja żyje w N arodzie, w yw yższona w nim ja k wieża Jasnogórska, dzieli jego dole i niedole, jest koronow ana raz złotą, to znów cierniow ą koroną [...]” .

K ard. W yszyński ju ż w L ublinie, jako jego biskup, w idział M aryję wraz z C hrystusem zw iązaną z dziejam i i histo rią Polski. K u lt M aryi kształtow ał, jego zdaniem , naszą przeszłość, nasze dzieje, w pły w ał na ich bieg aż do dzisiaj. W interesie w ięc N aro du był jego dalszy rozw ój. Zgodzić się więc trzeb a w pełni z uw agą, k tó rą czyni ks. J e rz y L ew an ­ dowski, gdy stw ierdza, że k ard . W yszyński rozw ija specjalną „m ariolo- gię dziejów polskich” i zarazem „h istorię polskiego przeżycia m isteriu m M aryi” 18. Dodać jed n ak należy, że czynił to ju ż jako biskup diecezji lu- beskiej. Św iadczą o tym dwa tek sty : A k t p o św ię cen ia się N a r o d u P ol­ skiego N i e p o k a la n e m u S e rc u N a j ś w i ę t s z e j M arii P a n n y oraz list p a ste

r-55 J. L e w a n d o w s k i . 'Teologia n a r o d u u: n a u c z a n i u K a r d y n a l e SM] a r a W y s z y ń s k i e g o . ..C h rz e ś c ija n in w ś w ie c ie ” 1981 n r 100 s. 86.

(6)

ski z 8 1X 1946 r., przyg o to w an y Na dzień poświęcenia się Narodu Pol­

s k ie m u N iepo kala n em u Sercu Maryi. We w spom nianym akcie naw iązał

bp W yszyński do osoby króla Ja n a K azim ierza i „potopu szwedzkiego” . Czytam y: „N iepokalana Dziewico! Boga M atko W ieczysta! Ja k ongiś po szw edzkim najeździe k ró l J a n K azim ierz Ciebie za P atro n k ę i Królową państw a o brał i Rzeczpospolitą Tw ojej szczególnej opiece i obronie po­ lecił, ta k w tę dzisiejszą chw ilę my, dzieci N arodu polskiego, stajem y pod Tw oim tro n em z hołdem miłości, czci serdecznej i wdzięczności. Tobie i T w ojem u N iepokalanem u Sercu pośw ięcam y siebie, n aród cały i w skrzeszoną Rzeczpospolitą

W liście p astersk im z 8 IX 1946 r. biskup lubelski swą retrospekcję m a ry jn y c h i chrystologicznych w ątków w dziejach Polski cofnął aż do początków naszej państw ow ości. Znów podniósł rolę pieśni m aryjnej. Stw ierdził: „D zieje N aro du otw iera Polska pieśnią m ary jn ą. Z pom ro- k u dziejów w y ła n ia ją się długie zastępy ry cerstw a polskiego, które w y­ rąb u je now e drogi cyw ilizacji chrześcijańskiej, a z serc ich rw ie się hym n: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiona Maryja.

R ozw ażając te spraw y , niejako sam ze sobą i z diecezjsnam i, w ty m ­ że liście p astersk im biskup L ublina zauw aża: „Rzecz znam ienna, że w szelkie szlaki cyw ilizacyjne Polski są jednocześnie drogam i, którym i kroczyła nieodłączna cześć i chw ała M aryi [...] A P an przez M aryję ty le- kroć zaw stydzał n ieprzyjació ł naszjmh! Dzieje N arodu zapisały szereg w alnych zw ycięstw za J e j przyczyną odniesionych: G runw ald, Orsza, K ircholm , K łuszyn, Chocim, Beresteczko, Ja sn a Góra i Trem bow la, W ie­ deń i P a rk a n y zgodnym głosem w ołają: „Ubłogosławił Cię Pan w mocy sw ojej, iż przez Cię wmiwecz obrócił nieprzyjaciół naszych” .

Z daniem b iskupa lubelskiego: „Nie w łasną mocą zwyciężali królow ie i h e tm a n i nasi, ale m ocą Boga. który w zbudził w ich sercach żywa cześć do M aryi; żołnierskie serca Chodkiewicza i Koniecpolski ego, Batorego i Żółkiew skiego, Czarnieckiego, K ordeckiego — to były serca bijące czcią M ary i [...]” Bp W yszyński zauw aża: „Broń moca"zów naszych, k tó ­ rą P o lska pow strzy m ała h o rd y D żyngishana, potop tu reck i i szwedzki — to broń „W ieży D aw idow ej”.

W o m aw ianym liście p astersk im biskup Lublina dotyka późniejszych porozbiorow ych, trag iczn y ch dziejów N arodu w niewoli. Pisze: „Etapem na carsk i S y bir ciągnie z podzw onnym kajdanów , żałobny k o n d u k t żyw­ cem pogrzebanego N arodu. Lecz w durzy sw ej ntosą obraz l e i „co Ja s­ nej broni Częstochow y i w O strej świeci B ra m ie ”. W sercu miłość i n a­ dzieja w b re w w szelkiej nadziei — a na piersi m edalik M atki Bożej: jed yny o rd er, jak i się c sta ł — to Y irtu ti M iiitari... Polonia R estitu ía za­ razem !”

(7)

Um ocnieni ślubam i wolności, krzepiliśm y się ich słow am i w czasach nie­ woli. N aród nasz, w sp a rty o W ieżę D aw idow ą, oparł się szturm o m h i­ tlery zm u i pogaństw a. P rz etrw a liśm y i oto żyjem y! Gdzież są ci, k tó ­ rzy w ynosili się n ad nam i? Nie m asz ich! Nie m asz an i jednego!”

N aród w idział kard. W yszyński, także jako biskup L ublina, w ścis­ łej dziejowej sym biozie z Kościołem , z rac ji oparcia się narodu, ju ż od swego zarania, o w iarę C hrystusow ą i M aryję. W prow adził więc do swej n au k i społecznej, ja k uw ażają badacze, pojęcie „Kościoła N aro d u ” 14. U niego: „N aród jest więc w jak im ś sensie z woli S tw órcy podm iotem Kościoła. Nie znaczy to, żeby n aró d jako taki m iał być Kościołem , bo i rodzina jako tak a nie rów na się w całości Kościołowi. N aród, jako stw orzony przez Boga, ma sw oją autonom ię w zględem społeczności ko­ ścielnej nadaną m u przez Stw órcę i posiada sw oją n a tu ra ln ą godność. Ale Kościół egzystuje w narodzie w sposób sobie w łaściw y. N aród jako najdoskonalsza społeczność ludzka, realizu jąca się w h isto rii doczesności, stanow i jeden z n ajb ard ziej stosow nych podm iotów pow szechnego Kościo­ ła chrześcijańskiego i tw orzy z woli Bożej ram y zaistnienia „Kościoła N arodu ”.

W ychodząc z tego p u n k tu w idzenia sp raw Kościoła i N arodu w po­ w ojennej Ojczyźnie, u progu drugiego ro ku swojego pasterzow an ia w die­ cezji lubelskiej, w liście w ielkanocnym do w iernych z 1947 r„ bp W y­ szyński zauważy: „Całe nasze życie narodow e i polityczne m usi przepoić się pragnieniem zachow ania życia. Po ta k straszliw y m upły w ie k rw i za­ dziwia fakt, że żyjem y. Cud to praw dziw y niespożytej siły i woli życia Narodu.

Ten przyrodzony, zdrow y in sty n k t N arodu m usi być należycie w y­ chow any, a podstaw y jego rozszerzone, byśm y stw orzyli sobie naro d o ­ wą ekonomię żyw ota i na czoło w ysunęli politykę życia.

Celowi tem u ma służyć um acnianie w Narodzie odwiecznego praw a Bożego, k tóre wszczepia w wole ludzkie szacunek dla życia braci n a ­ szych. Je d n y m z naczelnych zadań państw a jest ochrona życia obyw a­ teli, a to zadanie musi państw o ta k sum iennie w ypełnić, by n ik t w

nim nie był pozbawiany życia bez podstaw praw nych. A n a w e t w tedy, gdy państwo krzystać będzie z praw a unieszkodliw iania w rogów życia

publicznego, m v. obowiązek użyć ty lk o tych środków , k tó re w ystarczą

do celu”.

Pisał w tymże liście przyszły P ry m a s Polski: „P aństw o szanujące ży­ cie swych obywateli jest najlepszym w ychow aw cą, albow iem budzi w społeczeństw ie cześć dla życia b liźnich.” I dodaw ał:: „T rzeba poskram iać

(8)

zapędy „synów grom u” , ta k ja k C hrystus upom niał uczniów swoich, k tó ­ rzy chcieli przyzyw ać ogień na niegościnne m iasto: „Nie wiecie, czyjego ducha jesteście” (Łk 9,55).

P ań stw o więc rozum iane przez przyszłego P rym asa jako narzędzie N arodu, w jego najgłębszym przekonaniu m a być narzędziem godziwym. W inno ono służyć społeczności narodow ej, bliźniem u, człowiekowi. Myśl tę rozw inie biskup lubelski ju ż jako P ry m as Polski, gdy stw ierdzi w 1968 r., że człow iek nie może czuć się „niew olnikiem we w łasnej spo­ łeczności naro d ow ej, państw ow ej, czy naw et re lig ijn e j” . W niosek stąd, że, zdaniem k ard . W yszyńskiego, w ynikającym już z jego nauki głoszo­ nej w L ublinie, w szelkie in sty tu cje życia społecznego, lokalne i narodo­ we, w inny służyć człowiekowi. Odnosi się to również, w jego rozum ie­ niu, do „K ościoła-N arodu”, ja k też „N arodu-K ościoia” , gdyż i to okre­ ślenie m ocno eksponuje. Obie te form y życia społecznego, jak w ynika z k o n tek stu w ypow iedzi biskupa Lublina, a później Prym asa Polski, w zajem nie się w a ru n k u ją , uzupełniają w służbie dla człowieka, bliźnie­ go, obyw atela, m im o że nigdy się nie utożsam iają. Szerzej omówi i sub­ teln iej zarazem te rozróżnienia ukaże biskup lubelski w swym później­ szym, prym asow skim n auczaniu społecznym.

P ry m a t sp ra w N arodu, także w aspekcie kościelnym , tj. „Kościoła- -N a ro d u ”, n ad prob lem am i p arty k u larn y m i, cząstkow ym i, dostrzec mo­ żem y w odezwie biskupa L ublina z m aja 1947 r., zatytułow anej: O ofia­

r y na odbudową ś w ią ty ń W arszawy. Stw ierdza w niej: „Jest to spraw a

leżąca nam w szystkim na sercu. Któż bowiem z nas nie boleje na widok gruzaw histo ry cznej k a te d ry św. Jana? Czy m ożem y p atrzeć na szczątki kościoła P a n n y M aryi na Nowym Mieście lub też św iątyni m ariackiej na Lesznie? Czy nas nie ranią sterczące sm utnie iglice skarp zrów na­ nego z ziem ią kościoła św. F lo riana na P rad ze?” I dodaje: „Praw da, że odbudow a naszej św iąty ni k a te d raln e j w L ublinie w ym aga ofiar. P ra w ­ da, że i na P ow iślu i w hrubieszow skim , w tyszow ieckim czy tom aszow­ skim dekanacie w iele zniszczono św iątyń, k tó re w ym agają odbudowy. U fajm y jed nak, że śpiesząc z pomocą katolikom stolicy m y rów nież za­ służym y sobie na Bożą pom oc”. Kończy biskup Lublina odezwę w ezw a­ niem : „Niech więc poruszą się serca nasze [...) ku stolicy N arodu k ato­ lickiego” .

Ju ż wówczas, w L ublinie, to określenie N arodu katolickiego się po­ jaw i. N aród bow iem „eg zy stu je” w Kościele, zarów no powszechnym , jak i sobie w łaściw ym , lokalnym . W edług nauki społecznej k ard. W yszyń­ skiego, rozw in iętej na podstaw ie przem yśleń lubelskich w okresie jego p rym asostw a, „naród kato lick i” pow staje, tw orzy się, m a możność za­ istnieć, w tedy, gdy nie utożsam ia się z Kościołem, ale znajd uje się w łonie Kościoła, w nurcie dziejów zbawienia, a zarazem kiedy sam tw orzy

(9)

w arunki dla ucieleśnienia się Kościoła pow szechnego i dla bytow ania party kularn eg o Kościoła „narodow ego” — „K ościoła-N arodu”. Zauw aża to, w cytow anej pracy, ks. Lew andow ski.

Nadszedł trzeci rok pasterzow ania b iskupa lubelskiego. W liście pas­ terskim na czw arty Tydzień M iłosierdzia, z w rześnia 1948 r., naw iąże do w zajem nych relacji zachodzących m iędzy N arodem , rodziną i p a ń ­ stwem. Stw ierdzi: „W szak rodzina d aje społeczeństw u, N arodow i i p ań­ stw u d ar Boży — człowieka; ona daje pierw sze przygotow anie do życia społecznego [...] Dzięki tem u rodzina jest poniekąd m atk ą społeczeństw a, gdyż N aród pow staje z rodzin. R odziny p iastu ją w swoich dłoniach losy narodów ” .

W czasie ingresu do k ated ry lubelskiej bp W yszyński m ów ił o O j­ czyźnie jako „rodzinie-rodzin” . Teraz, w trzecim ro k u swego pasterzo ­ wania w diecezji za taką „rodzinę-rod zin ” u znał rów nież N aród, gdyż i on pow staje z rodzin. Uczynił więc oba te pojęcia bliskim i, n a jb liż ­ szymi sobie, złączył je więzam i najbliższego, znaczeniow ego pokrew ień­ stwa. I odtąd, już jako Prym as, będzie obu ty ch określeń używ ał często łącznie, niem al zam ienne, nie id en ty fik u jąc jed n a k obu ty ch pojęć. Bliż­ sze ich sprecyzow anie, ukazanie obok w zajem nych zw iązków także i różnic, pozostawił kard. W yszyński w y raźn ie innym . Sam sta ra ł się ze­ brać cechy wspólne.

Pow ołany na m etropolitę G niezna i W arszaw y, a tym sam ym i P ry ­ masa Polski, abp W yszyński, rozstając się z diecezją lubelską, pisze w Lublinie 6 I 1949 r. list p asterski na dzień in g re su do k a te d ry gnieźnień­ skiej i do k ated ry w arszaw skiej. W skazuje w nich na słu py m ilow e w dziejach N arodu polskiego — Gniezno i W arszaw ę. Pisze: „Od kołyski m ęczeńskich narodzin św. W ojciecha, apostoła Polski, głosiciela E w an­ gelii, k tó ry — jak C hrystus — u m ari za lud, żeby nie zginął cały N a­ ród (zob. ,T 11,50), m iłosierny Bóg w zniecił tu znaki ofiary i poświęcenia, wiecznie płonący krzew7 p oryw ającej m iłości, aby gorzał niezniszczalnie i rozśw iecał Narodowi drogi w7 jego w ędrów ce przez polską ziem ię do Bo­ ga nieba” . Zauw7aża tam że: „Stolica A postolska w czuw ała się w te głę­ bokie n u rty dziejowe N arodu i dlatego zw iązała latorośl odradzającej się z gruzów W arszaw y z krzew7em w innym — G nieznem , aby now a Polska

budow!ala z żywych i w y b ran y ch k am ieni, na fundam encie apostołów7

i proroków7, gdzie główmym kam ieniem w ęgielnym sam Jezus C hrys­ tus [...]”.

A więc znowu naw iązanie do dziejów N arodu, do jego przeszłości i k u ltu ry w7 płaszczyźnie „K ościoła-N arodu” . Gniezno i \Varszaw7a, kon­ ty n uacja w osobie now'ego P ry m asa unii ty ch dw u m etropolii, uzm ysła­ wia przyszłem u K ardynałow i w zajem ną, dziejowrą, aż po współczesność

(10)

gruzów stolicy Polski, łączność Kościoła i Narodu. Ich w zajem ne prze­ nikanie się w przeszłości i w pow ojennej teraźniejszości.

N aród i Kościół są, w edług niego, stale ze sobą na historycznym szla­ ku naszych ty siącletnich dziejów. Żyw y zm ysł historii! P rzejaw iony już w tedy, jeszcze w Lublinie. Tow arzyszył będzie Prym asow i-K ardynałow i w ciągu 32 la t jego p rym asostw a. Napisze po latach: „N aród bez dzie­ jów to naród tragiczny. N aród, k tó ry odcina się od historii, k tó ry się jej w stydzi, k tó ry w ychow uje m łode pokolenie bez pow iązań historycznych [...] skazu je się dobrow olnie na śm ierć, podcina korzenie w łasnego istnie­ n ia” .

[--- ] [U staw a z dn. 31 VII 1981 r., O k ontroli publikacji i wi­ dowisk, a rt. 2, p k t 6 (Dz. U. n r 20, poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. n r 44, poz. 204)]. P ry m a s Polski S te fa n W yszyński, z jednej stro ny — w ska­ zując dobrą wolę negocjacji — zaw iera 1 4 IV 1950 r., w sposób od­ ważny, szokujący w ręcz Stolicę A postolską, porozum ienie z rządem , z drugiej zaś — b ro n i najży w o tn iejszy ch spraw Kościoła i Narodu.

W raz z E piskopatem Polski 8 V 1953 r. oświadczy prem ierow i B ieru­ towi, iż „Rzeczy Bożych na o łtarzach Cezara składać nam nie wolno. Non possum us” !

[— --- ] [U staw a z dn. 31 VII 1981 r., O kon tro li pu b lik acji i w i­ dowisk, a rt. 2, p k t 6 (Dz. U. n r 20, poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. n r 44, poz. 204)] później zaś jego try u m fa ln y p ow rót do W arszaw y w Św ięto

C hry stu sa K róla, 28 X 1956 r. W zmógł on nadzieje całego N arodu na lepszą przyszłość O jczyzny 1!. W dziesięć la t później, w dzień Nowego Roku 1966 ogłosił P ry m a s Polski K a rd y n a ł Stefan W yszyński, w b a­ zylice gnieźnieńskiej, in au g u ra cję M illenium Polski. A ktem ty m pow ią­ zał niem al w sposób organiczny, bieżącą działalność Kościoła z tysiąc­ letnim i dziejam i N aro du i O jczyzny. Rok m illenijny spraw i, że Kościół

w Polsce L udow ej [ ] [U staw a z dn. 31 VII 1981 r., O kontroli

p u b lik acji i w idow isk, a rt. 2, p k t 6 (Dz. U. n r 20, poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. n r 44, poz. 204.}]. U znanie dla ty ch efektów posługi prym asow skiej K a rd y n a ła W yszyńskiego, czynionych w jego Ojczyźnie i dla jego N a­ rodu, znalazło w y raz w piśm ie papieża P aw ła VI, w ręczonym jem u i biskupom polskim 9 X II1 S 6 5 r. P ap ież p isał wówczas: „Gorąco p rag nie­ my, ab y ta jubileuszow a u roczystość Tysiąclecia stała się dla W as jakby now ym chrztem , k tó ry by dopom ógł do głębszego, skuteczniejszego i peł­ nego większej m ocy oddziały w an ia u ch w ał soborow ych na życie wszy­ stkich narodów. K atolicyzm polski ro zw ijany w O jczyźnie był więc w skazany przez P aw ła VI za w zorcow y i dla innych narodów 16.

R. B e n d e r . M i i K o ic i o ła i m ą i st a n u . „ K u rie r L u b e ls k i” n r 104 z 29-31 V ¡ 983 r. s. 1-2.

(11)

J a k w ytłum aczyć to w yjątko w o m ocne skupienie uw agi k ard . W y­ szyńskiego, w jego n auczaniu społecznym , n a spraw ach N arodu i Ojczyz­ ny, v/ dziejow ej przeszłości i współcześnie? W yjaśnienia należy szukać m.in. w przem ów ieniu, któ re w ygłosił 4 V 1958 r. do pisarzy i pracow ­ ników lite ra tu ry na Ja sn e j Górze.

P rym as n aw iązał wówczas do ew angelicznego zdarzenia, dotyczące­ go Łazarza, do fak tu , iż gdy leżał on u d rzw i pałacu bogacza, to tylk o kręcące się w pobliżu psy przyszły m u z pom ocą i lizały jego ran y , gdy w pałacu ucztow ano i nie było ta m m iejsca dla poranionych, nieszczę­ śliwych, o bdartych. Tylko psy zaopiekow ały się w yrzuconym człow ie­ kiem i przyszły ze współczuciem , w ylizując rany.

Zw rócił się więc P ry m as do słuch ający ch go ludzi pióra ze słow a­ mi: „macie być psam i”, dla człow ieka w spółcześnie pokaleczonego i po­ ranionego, w służbie dla „cierpiącej duszy N aro d u ” . I zakończył s tw ie r­ dzeniem: „Bo Kościół uwraża się w tej O jczyźnie za sługę i za psa p o ra ­ nionego N arodu, którego ra n y chce leczyć”. Słowa te w yjaśn iają wiele. W łaściwie w szystko.

Służba Kościołowi, k tó rą spełniał zm arły P ry m as z natężeniem w szy st­ kich sw ych sił, była u niego jednocześnie służbą N arodow i i służbą O j­ czyźnie. O statn i jej w ielki akord — to polskie lato 1980 r. Zawdzięcza m u ono bardzo w iele, był w raz z rzeszam i polskich robotników — jego

w spółarchitektem . P rzygotow ał je w cześniej, niż ktokolw iek wt O jczyź­

nie naszej, bo już u zarania jej pow ojennej rzeczywistości.

10 Z. Z i e l i ń s k i . S t e f a n K a r d y n a ł W y s z y ń s k i P r y m a s P o ls k i 1901-1981. ..C h rz e śc ija n in w św ie c ie ” 1981 n r 100 s. 15-16.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwotną (referencyjną) wersją czasopisma jest wydanie

Here we present photovoltaic measurements on a single carbon nanotube diode and compare the internal power con- version efficiency of the device for different excitation ener- gies..

Bestaande bijna nul- energie renovaties Inschrijven van actoren/ kwaliteits- bewaking Structuren voor samen- werking in de “Business collaboration events” Faciliteren van

Schrappen ZZP 1 t/m 4 als aanspraak AWBZ tussen 2013 en 2016,  Extramurale verpleging naar Zorgverzekeringswet. Zorgakkoord Van Rijn (vakbonden

Oprócz wymienionych wyzwań strategii Unii Europejskiej w odniesieniu do re- gionu Morza Bałtyckiego, zasadnicze znaczenie mają działania przekrojowe, które obejmują lądowe i

Support that local authorities provide to organization of sports events is not the only way they can pursue territorial marketing with the use of professional sport.. Promotional

Finally, the team performs a comprehensive assessment of the impact of each risk factor identified by the Authors of the method on the contract and their correlation with