Pozytywistyczny poemat
humorystyczny
Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 14, 281-302
2008
TIAPIS
Seria XIV 2008Tadeusz Budrewicz
Pozytywistyczny poemat humorystyczny
O
d Piotra C hm ielow skiego począwszy, wszystkie syntezy literatury pozytyw izm u w ysoko cenią prozatorską hum orystykę epoki, uznając za klasyków Bolesława Prusa i Jana Lama, rzadziej w spom inając Kazimierza Bartoszewicza. Z nacznie niżej w hierarchii osiągnięć artystycznych lokuje się p o etó w -h u m o ry stó w czy satyryków. Tu zwykle ogranicza się do C hochlika (W łodzimierza Zagórskiego) i Rodocia (M iko łaja Biernackiego). Kanon nazw isk je st więc stabilny. Zw raca uwagę fakt, iż na tej liście znajduje się tylko je d e n przedstawiciel cen tru m literacko-artystycznego tego okresu, czyli Warszawy. G ros nazwisk reprezentuje Lwów. To kolejna niekw estionow ana teza: w Kongresówce, z pow odów politycznych, było strasznie, a w Galicji — śm iesznie. Z kolei w Galicji stańczykow sko-konserw atyw no-bigoteryjny Kraków nie miał zro zu m ienia dla h u m o ru , w przeciw ieństw ie do liberalno-m ieszczańsko-dem okratycznego Lwowa. N aw iązując do w spółczesnego określenia „zielonogórskie zagłębie kabareto w e ”, m ożna powiedzieć, iż w drugiej połowie X IX w ieku istniało lwowskie zagłębie satyryczno-hum orystyczne. Taka teza znajduje potw ierdzenie w stanie badań nad sa tyrą polską okresu pozytyw izm u1. Z n am ienne, że najwybitniejsi autorzy do dziś nie doczekali się m onografii oraz że los pisarzy podzielają ówczesne czasopisma h u m o ry-1 Z ob. S. Frybes, W krainie groteski. Problemy satyry galicyjskiej drugiej połowy X I X wieku, W rocław -G dańsk 1979; E. Skorupa, Lwowska satyra polityczna na łamach czasopism humorystyczno-satyrycznych epoki pozy tywizmu, K raków 1992; J. Korfel, Włodzimierz Zagórski. Portret biograficzno-literacki, K raków 2000; T. Krzyżewski, Weterani lwowskiego czasopiśmiennictwa humorystycznego ( Z dziejów polskiej prasy w Galicji 1843-1918), „R ocznik H istorii C zasopiśm iennictw a Polskiego” t. 15: 1976, z. 2, s. 171-205; E. Sko rupa, „Znamiona zbrodni”. Cenzura i o cenzurze na łamach lwowskiego „Szczutka” i krakowskiego „Diabła”, w: Piśmiennictwo — systemy kontroli — obiegi alternatywne, red. J. Kostecki, A. Brodzka, W arszawa 1992, s. 328-354.
styczne, choć niektóre m iały wysokie nakłady i dużą siłę opiniotw órczą. M ożna rzec, iż we wszystkich większych m iastach w szystkich zaborów (nie tylko Galicji) wystąpiła w ręcz „klęska urodzaju”, praw dziw y „wysyp” hum orystycznych czasopism, pisem ek, kalendarzy, now oroczników i jednod niów ek. Tym czasem K azim ierz Bartoszewicz, pe netrując dorobek polskiej hum orystyki, stwierdzał:
G dyby ułożyć spis bibliograficzny utw o ró w hum orystycznych z kilku dziesięciu lat ostatnich, to naw et pom ijając rzeczy słabe, pom ieścić by go m ożna zaledwie na kilku arkuszach d ru k u 2.
N aw et jeśli się przyjm ie stanowisko C hm ielow skiego, który w yraźnie lekceważył czasopisma hum orystyczne3 i pouczał, że tw orzone w ferw orze bieżących polem ik utw ory „starzeją się” szybko, „stają się niezrozum iałe bez objaśnienia lub też wyglą dają dla późniejszych pokoleń karykaturalnie”4, to i tak p ro blem u h u m o ru jak o istot nej, a niedostatecznie opisanej, sygnatury epoki pozytyw izm u nie m ożna lekceważyć. To w tedy powstały w ielotom ow e antologie, zbierające teksty historyczne i w spółcze sne: Księgi humoru polskiego3 oraz „encyklopedie h u m o ru ”6. C hm ielow ski, konsekw ent ny w m etodzie biograficznej, znalazł w ygodny argum ent, by tego działu piśm iennictw a nie omawiać:
C harakterystykę innych naszych satyryków, wypełniających łam y pism hum orystycznych, tru d n o podać, gdyż indyw idualność ich zakrywa się często rozm aitym i pseudonim am i7.
To istotnie znak rozpoznaw czy czasu — m no go ść p s e u d o - i kryptonim ów , cza sem po p ro stu koniecznych, aby ukryć p rzed czytelnikiem , że dany n u m e r pism a był w dużym sto p n iu dziełem tego sam ego auto ra (praktyka nierzadka i w pism ach dla dzieci, ja k w iem y z k o resp ondencji W ładysław a Bełzy z Jó ze fem Ignacym K raszew skim ). W yliczm y tu n ajpopu larniejszych p o etó w — h u m o ry stó w epoki pozytyw i zm u w raz z używ anym i p rzez nich p seu d o n im am i, pod k tó ry m i byli bardziej znani, ograniczając się tylko do tw órców , który ch teksty p rzed ru k o w y w an o w ency klo pe
2 K. Bartoszewicz, Wstęp w: Księgi humoru polskiego, zebrał K. Bartoszew icz, t. 4, Petersburg 1897, s. 7. 3 O ceniając „dłuższy poem acik satyryczny” W łodzim ierza Zagórskiego Poradnik dla konkurentów, wyrokował: „nie w arto było uw ieczniać tego u tw o ru w form ie książkowej; niechby sobie spoczywał w nu m erach któregoś z pism «hum orystycznych», gdzie zapew ne pierw otnie był pom ieszczony [ . . . ] ” — P C hm ielow ski, Współcześni poeci polscy. Szkice, Petersburg 1895, s. 266.
4 Ibidem, s. 265.
5 Z ob. Księgi humoru polskiego, zebrał K. Bartoszewicz, t. 1-4, op. cit.
6 Z ob. Encyklopedia humoru zawierająca najcelniejsze utwory humoru ludzkiego, red. M . W ołowski, t. 1, W arszawa 1889; Encyklopedia humoru i satyry polskiej, red. A. O strow ski, t. 1-4, W arszawa 1914. 7 P C hm ielow ski, Zarys najnowszej literatury polskiej (1864-1897), K raków -P etersburg 1898, s. 357.
Pozytyw istyczny poem at hum orystyczny 283
diach h u m o ru : K azim ierz B artoszew icz (C . H r. Z an, C . H r. Ypka); M ikołaj B ier nacki (R odoć); W ładysław B u c h n e r (N e r-b u c h ); Stanisław D ydyński (A sm odeusz, E s-d e ); M ieczysław D zikow ski (Iskra); A rtu r G lisczyński (Arg); W ik tor G om ulicki (Fantazy); C zesław Jankow ski (C zesław ); M aria K am ińska (E m -k a); W in cen ty Ko- siakiewicz (B. M łodyw ół); Paweł K ośm iński (A lm anzor, Paul de C oś, S altom or- tale); K onstanty K rum łow ski (C h a t-N o ir e ); K azim ierz Laskow ski (El); B olesław L ondyński (B ru n o Las); A leksander M essyng (Almess, G w ynplaine); A rtu r O p p m an (O r -o t, G n o m , Szpilka); A n to n i O rłow ski (F -o , F o rtu n io , K -c, K rogulec, P uszczyk); F ran c isz e k R e in ste in (Francesco, F. R -n , Fulgenty, H idalgo); W ładysław Sabowski (Aureli Kurcz, W ołody Skiba); Ju lia n Starkel (N ie -D a n te ); W łodzim ierz Stebelski (A leksander D ym , Fidybus, M gła, R om an Z ero ); Faustyn Sw iderski (E x - B ocian); J ó z e f W aśniewski (D u d u ś); W ło d zim ierz Z agórski (C h och lik); Stanisław Ż yżkow ski (E sż et)... To tylko część piszących i publikujących. M o żn a tę listę w y dłużać o au to ró w publikujących p rzynajm niej lat kilkanaście, ja k na przykład M a czuga (E dw ard Ł oziński), zapełniający łam y „D iabła”, czy rów n ież tu d ruk ujący pod p se u d o n im e m „Em . N e lin ” E m an u el G oździew icz — ale sporządzenie k o m p le tn e go zestaw ienia je s t po p ro stu n iem ożliw e. D la w ielu piszących satyryków u jaw n ie nie nazw iska oznaczałoby kłop oty zaw odow e i tow arzyskie, n iek tó ry m zdolności rym otw órczy ch w ystarczyło na kilka w ierszyków , w ięc zam ilkli. O zdefek tow a nych, przetrzeb io n y ch , zniszczon ych itp. zbiorach czasopism satyrycznych m ożn a napisać to m y elegii i lam entów . U w a ru n k o w a n ia ze w n ętrz n e (niew ielkie rozm iary periodyków , w ydaw nictw a okolicznościow e, n ieregu larne) i uzależnienie po py tu od zaspokajania zró żnicow anych oczekiw ań czytelników powodowały, że w iększość tekstó w w prasie hum orystycznej m iała krótkie rozm iary. F orm y dłuższe, w tym poem aty satyryczne, gaw ędy h u m o ry sty czn e oraz p oem aty h eroiko m iczne, starano się w ydaw ać jak o osobne dru k i zw arte bądź zam ieszczano je w au to rsk ich to m ikach satyr i bajek.
W yrok zapom nienia, który dotknął większość tych satyryków czy hum orystów , je st nieodwracalny, choć ostatnio podjęto próby ich częściowej rehabilitacji. Bo to właśnie ówcześni poeci przedstawili „wszystkie udręki cywilizacji, jak ich i m y dzisiaj dośw iad czamy. Ukazali pogoń za pieniądzem , m ieszczanienie narodu, korupcję instytucji p ań stwowych i społecznych, m anipulację opinią publiczną”8. W ierszowana hum orystyka pozytyw izm u nie stworzyła żadnego dzieła w ybitnego, ponadczasowego, choć niektóre utw ory Zagórskiego weszły do anonim ow ego obiegu literatury, dając w zó r erudycyj- nego k om izm u nonsensu — „bigosu historycznego” (Kiedy Kara M ustafa...) lub sta jąc się pieśnią biesiadną (Historia patriarchy Noego). M im o to je s t pouczającym zapisem
tamtejszej codzienności — typów, postaw, lęków, nadziei, irytacji, gniewu.
Wszyscy ci satyrycy-artyści lub z pretensjam i do artyzm u, w raz z w spa niałym i satyrykami felietonistycznym i; Św iętochow skim i P rusem , to mają z sobą w spólnego, że nie stoją ponad sw oim czasem. Każdy, ja k m oże, służy m u, nikt go nie w yprzedza; każdy tkwi w jeg o pojęciach i dążeniach, pragnie tylko usunąć dro bn e jeg o cienie, właściwe w ogól ności naturze ludzkiej lub rzucane przez w lokących się opieszale m a ru derów — nikt, prócz zakam ieniałych konserwatystów, nie kw estionow ał ducha je g o ...9
Stąd form uła W ilhelm a Feldm ana o satyrze jako „negatywnej fotografii czasu, która odw rócona daje portret realny i w iern y ”10.
Pozytyw istyczna refleksja nad h u m o re m ograniczała się do pow tarzania zaleceń no rm atyw nej poetyki o u n ik an iu szydzenia z k on k retn y ch osób, nieprzekracza- niu granicy m iędzy satyrą a paszkw ilem 11 i w ykazyw aniu, iż h u m o r dotyczy uczuć, a opiera się na kom icznej sprzeczności. Pow tarzano w ięc i cytow ano12 po pu larn ą
Estetykę Karola L em cke13. Z niej w yczytyw ano naukę o psychospołecznym znaczeniu
h u m o ru jak o w a ru n k u biologicznego zdrow ia jed n o stk i, o jeg o w alorach tera p eu tycznych i relaksacyjnych oraz o zw iązku h u m o ru , jak o m anifestacji w olności, z sy tuacją społeczeństw.
Litości godnym — pisał Lem cke — bywa tam życie ludu, gdzie pospolitą kom iczność w ykluczono z obyczajów; je st to stan wyśrubowany, szkodli w y dla całości14.
Krakowski inicjator „Biblioteczki H um orystycznej dla Porządnych L udzi” wykła dał, iż „hum o r nas ze w szystkich stron otacza”, nie pow inien więc być jednostronny, ,jeże li w szechstronne pragnie sobie zjednać upodobanie”. H u m orysta pisał, że
stara się o to, żeby się śm iano z jego pomysłów, a nie z niego sam e go — ofiaruje swój dow cip społeczeństw u, a nie społeczeństw o sw o je m u dow cipow i. [...] N ie masz żadnej rzeczy na świecie, której by
się nie dało śm iesznej strony upatrzyć — ja je ste m naw et tego zdania, że Stw órca w chw ili hum orystycznego nastroju świat stworzył, w k tó
9 W Feldm an, Piśmiennictwo polskie ostatnich lat dwudziestu, t. 1, L w ów 1902, s. 42. 10 Ibidem, s. 37.
11 Por. T. Z iem ba, Estetyka poezji, K raków 1882, s. 97; B. G rabow ski, Teoria literatury (stylu, prozy i poezji) do użytku szkolnego i nauki domowej, Warszawa 1901, s. 81; H . Galie, Teoria prozy i poezji w zarysie, War szawa 1904, s. 84-85; P C hm ielow ski, Współcześni poeci p o ls c y ., op. cit., s. 283-284.
12 Por. P. C hm ielow ski, Stylistyka polska wraz z nauką kompozycji pisarskiej, W arszawa 1903, s. 105. 13 K. Lem cke, Estetyka, tł. B. Z aw adzki, Lw ów 1901.
Pozytyw istyczny p oem at hum orystyczny 285
rym O n w chw ilach w olny ch jak b y z książki czyta i z naszych głupstw się naśm iew a15.
W pływ Lem ckego widać też w następującym wywodzie:
N ajlepszą oznaką zdrow ia je s t h u m o r wesoły — to pow szechnie znana prawda, którą uzasadnia higiena, a potw ierdza historia narodów. Ludy szczęśliwe, fizycznie zdrow e a politycznie potężne odznaczały się zawsze w okresach największego swego rozkw itu tryskającym h u m o rem i dow ci pem , przeciw nie narody upadłe, fizycznie zm arniałe i skarłowaciałe lubują się w n ędznych żartach i płaskich dowcipach. [... ] D ziś czasy się zmieniły. Śmiać się trudno, bardzo tru d n o . A je d n a k zabawa i rozryw ka dla ducha znękanego m ozolną pracą je s t konieczną. W pływa ona zbaw iennie na or ganizm , odświeża go, uspokaja i w zm acnia. Lecz w takim razie zamiast pow tarzać odgrzew ane często, w ręcz niezdrow e i niem oralne dowcipy naszych pseudo-hum orystów , raczej z krynicy ducha narodow ego za czerpnąć now e zdroje wesołej myśli [ . . . ] 16.
D ru g ą cechą m yśli pozytyw istycznej o h u m o rz e je s t zaskakująca zgodność re p re z e n ta n tó w ró ż n y ch opcji ideow y ch w spraw ie n aro d o w y ch ele m e n tó w h u m o ru . I liberał C h m ie lo w sk i, i krytycy k onserw aty w ni — L ucjan S iem ieński, Stanisław Tarnow ski, a g łów n ie S tanisław K oźm ian, i na koniec bliski socjalizm ow i W ilh elm F eldm an — zgodn ie dom agali się h u m o ru „szczero polskiego”, o d rz u cen ia w z o ró w k o sm opo lity czn ych. C h m ielo w sk i w ytykał R odociow i n aśladow anie B erangera, S tebelskiem u — M u sse ta 17, a o Z ag ó rsk im w yrzekł, iż: „ H ein e i Scheffel byli dla niego w zo ram i i p rz ew o d n ik am i i to tak dalece, że n iek ied y ich pom ysły za sw oje p odaw ał”18. F eld m an o lw ow sk im kole „S zczutk a” orzekł: „Satyra ich je s t p o zb a w io n a w ielkości, h u m o r ich obcy, nic nie m ający w spó ln eg o z szczeropolskim , se n ty m e n t ich H e in e ’ow ski”19. Ł agodniejszy dla „S zczutka” był S tanisław K oźm ian, bo w idział tu „m niej w pływ u o bczyzny i w iedeńskiej h u m o ry sty k i”. G e n eraln ie je d n a k zarzucał h u m o ry sty ce galicyjskiej, że nie m a podstaw y w w esołości M i
kołaja Reja, Ignacego K rasickiego, H e n ry k a R zew uskiego, A leksandra F redry czy R adziw iłła Panie K ochanku, ale w w ied e ń sk ic h kaw iarn iach i pisem kach n ad d u
-15 Szym ko [pseud. niezidentyfikow any], O humorze, w: idem , Bomba, „Biblioteczka H um orystyczna dla Porządnych L u d zi”, ser. 1, K raków 1885, s. 8-9.
16 Humorystyka. Anegdoty i zdrowe myśli, w: Leopolda Lityńskiego Kalendarz Zdroańa Higieniczny, Informa cyjny, Lekarski i Ilustrowany na rok pański 1892, Lw ów [1892], s. 42.
17 Z ob. P C hm ielow ski, Zarys najnowszej literatury polskiej (1864-1897), op. cit., s. 356-357. 18 Idem , Współcześni poeci polscy..., op. cit., s. 265.
najsk ich 20. D o K oźm iana zbliżał się C h m ielo w sk i, defin iu jąc polski do w cip jak o : „dobroduszny, żartobliw y i rubaszny, ch ę tn ie osobę sam ą d ow cipkującego w ciąga jący w d zied zin ę w yśm iew anych, ażeby zm niejszyć o strość w yśm iania; zo w iem y
go zazwyczaj jo w ialn o ścią”21. A u to r Współczesnych poetów polskich na przykładzie satyr R odocia sform ułow ał teo rię satyry, któ ra je s t w y razem m iłości, a n ie n ie n a w iści społecznej, satyry budo w an ej na obrazach ogóln ych , a nie „ink ry m in acjach o so b isty c h ”. U śm ie c h — tłum aczył —
dow odzi pobłażliwości, a raczej w yrozum iałości koniecznej w życiu za rów no towarzyskim, ja k społecznym , dow odzi zarazem , że R odoć kocha ludzi pom im o ich w ad i słabostek. Stąd i w czytelniku powstaje to błogie uczucie, że pom im o wszystko, co m ożna złego pow iedzieć o ludziach, są oni przecież godni kochania, że świat nie je s t zbiorem jakichś w y rzu t ków i śmieci. [...] Kto chce ludzi poprawiać, m usi ich przede w szystkim kochać, bo słowa płynące z nienaw istnego usposobienia m ogą w prost przeciw ny wywrzeć skutek; przejm ując ob urzeniem , rodzą nienaw iść i zamiast doprow adzić do porozum ienia i harm onii, a choćby tylko do ro zum nej walki, czynią ją coraz zawziętszą i coraz bardziej zaślepioną22.
H u m o r w takich koncepcjach był gw arantem i k on tro lerem ładu społecznego, ujawniał dobre i zabawne strony rzeczywistości, stanow ił też elem ent k ultury i cha- rakterologii narodowej. N iew ątpliw ie obawa przed radykalną dezorganizacją życia społecznego, którą zapowiadały idee socjalistyczne, zbliżała w arszaw skich liberałów i galicyjskich konserw atystów oraz dem okratów. N ieprzejednany przez całe lata w ró g stańczyków i „C zasu” — W łodzim ierz Zagórski w końcu stał się jego p raco w n ik iem ... Łatwo też dostrzec w jeg o twórczości inspirow anie się narodow ą tradycją, zalecaną przez konserwatystów, ja k w idać z Peregrynacji J. O. X . Wojewody Wileńskiego do księżyca (trawestacja u tw o ru Juliusza Słowackiego Święcone u J. O. Ks. Radziwiłła Sierotki). D a leki od paszkwilu hum or, który w prow adza dysonanse społeczne, h u m o r korygujący
20 Z ob. S. K oźm ian, Listy o Galicji do „Gazety Polskiej” 1875-1876, K raków 1877, s. 128. Polem iki o pojm ow anie polskiego h u m o ru (szlachecki czy mieszczański?) m iędzy stańczykam i a lw ow skim i satyrykam i om aw ia Stanisław Frybes (op. cit., s. 15-26).
21 P. C hm ielow ski, Stylistyka polska..., op. cit., s. 103. R odzim e źródła satyry A ntoni B ądzkiew icz w i dział w klechdach, zwłaszcza z diabłem w roli bohatera. „Szydzili Polacy ze świata, ale bez drażliw ości, nie lżąc, ale dow cipkując i śmiejąc się z politycznego i dom ow ego życia oraz z charakteru swojego. Rodzaj ten hum orystyki znany pod im ieniem «bajów», «żartów», «śmieszków» niew ątpliw ie był ro d zi m y m źró d łem satyry aż do tego czasu, w którym na literaturę naszą w pływ satyry rzym skiej objawiać się zaczął. W pływ ten nie zm ienił ducha tw órczości rodzim ej, i satyra nasza pod p iórem najznakom it szych jej upraw iaczy nigdy nie była podobną d o ju w en aliso w ej i Persjuszow ej”(A. B ądzkiew icz, Teoria poezji w zw iązku z je j historią opowiedziana, W arszawa 1875, s. 239).
Pozytyw istyczny p oem at h um orystyczny 287
wady ludzkie i utrzym ujący społeczeństw o w stanie zdrowia, h u m o r stojący na straży narodowej charakterologii i podtrzym ujący cechy narodow e, słow em — h u m o r soli- darystyczny i rodzim y najlepiej ucieleśniały różne satyryczne „piosnki” w typie A rtura Bartelsa oraz dłuższe poem aty hum orystyczne. Teoretycy ówcześni zwykle w yróżniali „poezję dydaktyczną” jako osobny rodzaj literacki (zdecydowanie protestow ał prze ciw tem u A ntoni Bądzkiewicz, uznający dydaktyzm za „przeciw ny celowi poezji”, tj. tw orzeniu ideałów 23). O m aw iano więc taki poem at jako m odel bliski satyrze i listowi poetyckiem u24, „epos satyryczno-hum orystyczny”25, „poem at satyry czn o-hu m o ry - styczny”, będący bajką lub satyrą „rozszerzoną tak bardzo, że tw orzy cały p o em at”26. D la H enryka Gallego poem at to „nowela lub niewielka powieść, pisana m ow ą w iąza ną” o zróżnicowanej treści i form ie („może więc być poem at dramatyczny, liryczny, religijny, sielankowy itd.”27). W praktyce krytycznoliterackiej repertuar takich pojęć był poszerzany: „Fraszka ta, ja k ją nazywa autor, je s t rodzajem kom icznego i satyryczne go eposu z dziejów wiejskiej szlachty”28. M odel czy prototyp gatunkow y29 i uznaw any w sem antyce prototypu tzw. poziom podstaw ow y m ieszczą się w klasie pojęć: epos, poem at, wiersz, hum or, satyra. M entalną reprezentacją je st tu poem at heroikom iczny.
Poem at hum orystyczny w epoce pozytyw izm u wykształcił kilka wyraźnych form ga tunkow ych: poem at heroikomiczny, opisujący świat w kategoriach ostrego przeciwsta wienia wartości, konfliktu przedstawianego jako zbrojne starcie; poem at panoram iczny czy opisow o-panoram iczny, stanowiący cykl obrazków („fotografii”) z określonych miejsc, karykaturalnie wyjaskrawionych lub satyrycznie ocenianych — jed n y m z w a riantów jest trawestacja Pieśni o ziemi naszej W incentego Pola30; afabularny bądź o zre dukowanej fabularności żartobliwy „poradnik” (dla „now orodków ”, „now ożeńców ”,
23 A. Bądzkiewicz, op. cit., s. 98. 24 Z ob. T. Z iem ba, op. cit., s. 98.
25 A. G. Bem , Teoria poezji polskiej z przykładami w zarysie popularnym analityczno-dziejouym, Petersburg 1899, s. 170-174 (B em używ a też nazw „poem at” i „poem acik”).
26 Wł. W eychertów na, Stylistyka. Teoria prozy i poezji, Warszawa 1901, s. 168.
27 H . Galie, op. cit., s. 92-95. A utor m o cn o podkreślał, iż p oem at „form ą tylko różni się od no w eli”, gdyż przedstaw ia niew ielki w ycinek życia. Traktował go jak o gatunek epicki, nie w yróżniał rodzaju dydaktycznego.
28 Łada [J. G natow ski], Przegląd artystyczny i literacki, „N iw a” 1882, z. 183, s. 192. Rzecz dotyczy u tw o ru W łodzim ierza Wysockiego Wszyscy za jednego. Fraszka (Kijów 1882). P io tr C hm ielow ski w Zarysie najnowszej literatury polskiej... (op. cit., s. 344) nazyw a utw o ry A leksandra M orgenbessera „poem aci kam i żartobliw o-satyrycznym i”, dystansując się od autorskiego określenia „hum orystyczne”, Ogniem i mieczem Kazim ierza Bartoszew icza uznaje za „satyrę”, a K lem ensa Bąkowskiego obszerny poem at heroikom iczny Pan Mateusz czyli ostatni zajazd na Kleparzu. Historia akademicka w 6 pieśniach (K raków 1885) nazywa „w ierszowaną fraszką”. Ju ż rozm iary tych u tw o ró w przeczą takim klasyfikacjom. 29 Teorię prototypów zastosow aną do genologii om aw ia B ożena W itosz (Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki, Katowice 2005).
30 Por. W. Zagórski, Pieśń o izbie naszej, w: idem , Z teki Chochlika. O zmierzchu i ślińcie (1865-1881), Lw ów [1881], s. 21-30:
„konkurentów ”, „żonatych”31); poem at dygresyjny (.Imagina Konopnickiej, twórczość Stebelskiego); hum orystyczny obrazek historyczny (częsty u O r-o ta, np. Imćpan Duda
w amorach, Gwiazdka panny Basi)', gawęda (Ludw ik N iem ojew ski, W łodzim ierz Wy
socki); list (H enryk M erzbach i W łodzim ierz Wolski, Listy z Belgii, Rodoć, Pogadanki
lwowskie Roku Pańskiego Wystawy Krajowej pisane); form y balladow o-legendow e (wyjąt
kowa popularność diabła B oruty jako typu rodzim ego h u m o ru 32). W tym repertuarze narracyjnych form hum orystyczno-satyrycznych poem at heroikom iczny miał wiele zalet i je d n ą poważną wadę. Zaletą była struktura, która ju ż w O św ieceniu uległa ro z luźnieniu, dopuszczając słabo związane z akcją dygresje, poprzez które w prow adzano różne aspekty w ypowiedzi podm iotow ej33, a także wyrazista relacja nadaw ca-odbiorca, umożliwiająca bezpośrednią perswazję i ariostyczne rozsnuw anie tem atu na oczach czy telnika. D zięki tym cechom strukturalnym poem at heroikom iczny mógł łatwo inkor- porować wstawki gatunków lirycznych, ja k pieśni, łatwo też m ógł wiązać się z gawędą
A czy znasz ty, bracie miody, Tw oich posłów chorow ody;
Twoich „D zikich”, tw ych „Stańczyków ”, „M am eluków ” i „Jurczyków ”?
A czy znasz ty, bracie młody, Iw o jej Izby bujne płody: W nioski, wneski i wnesenia Czekające odroczenia? [s. 21].
In n y przykład zaczerpnięty z u tw o ru pt. Z dzisiejszych legend, „D iabeł” R. 21: 1889, n r 1, s. 6: Z nasz ty, bracie, znasz ty, kandy
Starożytny kopiec Wandy? Z nasz ty, bracie, gdzie M ogiła, W ioska piękna, w ioska miła, Której środkiem do Wisełki N iesie D łubnia w ód perełki?
(Poem at opow iada o w ylewie rzeki, który sparaliżował pracę licznych tu m łynów, bow iem zniszczył „Jaz, który budow ał pono / D la M ogilan Krakus z żoną”).
31 Z a „dłuższe poem aciki satyryczne” uznają je P io tr C hm ielow ski {Współcześni poeci polscy..., op. cit., s. 266) oraz Jerzy Korfel (op. cit., s. 133). Pisali je W łodzim ierz Z agórski i E m anuel G oździew icz (Poradnik dla żonatych, K raków 1886). Z ob. też: L. G. Kajtuś, Poradnik dla panien chcących wyjść za mąż. Studium etyczno-psychologiczno-społeczne dla użytku płci nadobnej, „D iabeł” R. 12: 1885, n r 4-7.
32 Z ob. B. C zerw ieński, Boruta diabeł łęczycki, w: idem , Poezje, Lw ów 1881; F. Świderski, Diabeł Boruta w Potoku Złotym. Ramota humorystyczna, w: idem , Pisma humorystyczne, z. 1, C zęstochow a 1883; W. Wy socki, Gawęda wesoła w dni słotne do czytania nader pożyteczna, w: idem , Satyry i fraszki, K ijów -O dessa 1894, s. 5 -43 (bohaterem poem atu je s t Bieś — Bism arck).
33 Z ob. G. Bystydzieńska, hasło Poemat heroikomiczny, w: Słownik rodzajów i gatunków literackich, red. G. Gazda, S. Tynecka-M akow ska, K raków 2006, s. 545-547; W Pusz, Tok narracyjny oświeceniowego heroicomicum, „Zeszyty N aukow e U n iw ersy tetu Ł ódzkiego” seria 1, 1974, z. 104; idem , Poemat heroiko miczny, w: Słownik literatury połskiego oświecenia, red. T. K ostkiewiczowa, W rocław 1977, s. 482-488.
Pozytyw istyczny poem at hum o ry sty czn y 289
oraz poem atem dygresyjnym. Spełniał zatem w arunki rodzim ości (gawęda, ramota) oraz nawiązywania do tradycji literackiej. Przez samo przywoływanie w zo ru eposu i wartości z eposowego świata, uwznioślanie cnót i prezentow anie ideałów, kontrastująca z nim i rzeczywistość, będąca treścią poem atu, wydawała się wystarczająco banalna, płaska, licha i m arna, dlatego przesada, karykatura i gwałtowność satyrycznej napaści m ogły być sto now ane. Postulat um iaru też więc był spełniony. Rekwizytornia antycznej kultury i siła um ow nych konw encji literackich stanowiły elem ent zabawy formą, zatem dodatkow o rozbrajały i łagodziły negatywne emocje. Konwencje pozwalały napiętnow ać dostrzeżo ne wady, ale w sposób na tyle ogólny i bezosobowy, że intencje satyryczne nie jątrzyły społeczeństwa, lecz raczej zawstydzały. Wadą był konw encjonalny i erudycyjny ro d o w ód. Cytaty i aluzje, w tym z Monachomachii oraz Myszeidy Krasickiego, a także z Pana
Tadeusza Mickiewicza, tworzyły wysoką barierę erudycyjno-kulturow ą. Zawężały krąg
odbiorców, przem awiały tylko do tych, którzy byli w stanie deszyfrować ten kod, zwra cały się do własnego kręgu ideowego, przekonywały tych, którzy i bez tego wyznawali wartości autora. Ich główną wadą była więc herm etyczność przekazu, w skutek czego oddziaływanie społeczne poem atu hum orystycznego nie m ogło być duże.
M iał on bardzo różne rozmiary. Napoleon X III. Poemat heroikomiczny w dwudziestu
pieśniach Krystyna O strow skiego34 liczy stron 297. Obrona Sokołowa. Śpiew bohaterski w IXpieśniach Aleksandra M orgenbessera35 ju ż tylko 153. N iew iele ustępuje m u ro z
m iaram i K lem ensa Bąkowskiego Pan Mateusz czyli ostatni zajazd na Kleparzu36. Inne mają od kilku do kilkudziesięciu stron. Krótsze form y pojawiały się jako w ierszow ane wstawki w prozatorskich felietonach („kronikach”37). W prasie hum orystycznej dość często spotykam y w yraźne stylizacje heroikom iczne opisujące pojedyncze zdarzenie; są raczej niedługie, dwuszpaltow e. Konwencje gatunkow e, projektujące zarazem styl lektury, były — najwidoczniej — szczególnie ważne, skoro autorzy bardzo zdecydow a nie pow iadam iali o nich czytelników. Czynili to na dwa sposoby:
1. Poprzez zabiegi słowotwórcze w tytułach, aluzyjnie wskazujące na znane eposy antyczne jako w zory genologiczne: Władysława L. Anczyca Dollingeriada to kontam i- nacja słów D óllinger i Iliada, utw ór opowiada o krakowskich perypetiach doktryny zaprzeczającej nieom ylności papieża; Lippertiada38 — kom iczna opowieść o pew nym niem ieckim litografie nazw iskiem Lippert, którego rajcy krakowscy nie chcieli przyjąć do gm iny Kraków w ram ach retorsji za „rugi prusk ie”; Galilejada39 — w yw odzi się
34 Z ob. H . Ś. [K. O strow ski], NapoleonXIII. Poemat heroikomiczny w dwudziestu pieśniach, Paryż 1871. 35 Z ob. A. M orgenbesser, Obrona Sokołowa. Śpiew bohaterski w IXpieśniach, W iedeń 1862.
36 Z ob. K. Bąkowski, Pan Mateusz czyli ostatni zajazd na Kleparzu. Historia akademicka w 6 pieśniach, Kra ków 1885.
37 Por. K. Bartoszewicz, 40 kronik Kazimierza Bartoszewicza, K raków 1884, s. 17-19 (w form ie poem atu heroikom icznego om ó w io n o k o nkurs na p o m n ik M ickiewicza).
38 D ru k : „D iabeł” R. 17: 1885, n r 22, s. 6. 39 D ru k : ibidem, R. 16: 1884, n r 4—5.
od słów: Galicja plus Iliada, zawiera opowieści drukow ane w „D iable” o zabawnych perypetiach życia społeczno-kulturalnego prow incji; M uzyko-machia40 — aluzja sło w otw órcza do poem atu Krasickiego.
2. Poprzez nazwy genologiczne w tytułach lub podtytułach, rzadziej w sam ym utw orze, choć i tak się zdarzało41. M am y tu n przykład tytuły: E p o p e j a [to i nast. wy- ró ż n .- T. B.] o bohaterze dni, w których na plantacjach salinarnych w Bochni przygrywa muzyka
górnicza42; Przed uryborami. T r a g i k o m i c z n a e p o p e j a napisana przez Chłopa43; W łady
sław Anczyc, Dóllingeriada. P o e m a t b o h a t e r s k i 44; Krystyn O strow ski, NapoleonXIII.
P o e m a t h e r o i k o m i c z n y ...; Aleksander M orgenbesser Palestra c z y l i w o j n a praw ników. W siedmiu pieśniach45 oraz Obrona Sokołowa. Ś p i e w b o h a t e r s k i , i także: Myślący burmistrz. P o e m a t h u m o r y s t y c z n y w siedmiu pieśniach46. N iek tó re nazwy genologicz
ne aluzyjnie wskazywały Pana Tadeusza, który w sporym stopniu odzwierciedlał cechy
heroicomicum, je st to więc pośrednie sygnalizowanie w zoru eposu. Tu w arto w ym ienić
poem at, którego autorstw o budzi wątpliwości: Powstanie w Czernichowie w roku 1888.
H i s t o r i a s z l a c h e c k a w siedmiu pieśniach (Kraków 189547) . W yróżnia się sporym i w a
loram i ideow o-artystycznym i utw ór Klem ensa Bąkowskiego Pan Mateusz czyli ostatni
zajazd na Kleparzu. H i s t o r i a a k a d e m i c k a w 6 pieśniach. W brew podtytułow i u tw ór
Kazimierza Bartoszewicza Ogniem i mieczem. P o w i e ś ć z ostatnich dni czerwca49, je st p o
40 D ruk: ibidem, „D iabeł” R. 16: 1884, n r 3.
41 Por. Borba, „D iabeł” R. 16: 1884, n r 5, s. 7. Jest to w ierszow any konspekt planow anego „eposu w ier szem ” o zamieszkach, które m iały m iejsce w krakowskiej Radzie M iejskiej za p rezy d en tu ry Ferdy nanda Weigla. W istocie utw ór je s t m ikropoem atem heroikom icznym z podziałem na pieśni; o stanie niegotow ości stru k tu ry świadczy gram atyczny tryb przypuszczający:
W trzeciej pieśni byłaby borba opisana N apad w odza Faustyna i w odza Jordana. C o taki tam odnieśli triu m fjęzy k am i, Z e się m ogą o lepsze m ierzyć z przekupkam i. 42 D ruk: „D iabeł” R. 20: 1888, n r 13, Dodatek, s. 2.
43 D ruk: ibidem, R. 21: 1889, n r 12, Dodatek, s. 1 (autor użył p seu d o n im u „W łościanin z brzeskiego po w iatu ”).
44 Zob. W Anczyc, Dóllingeriada (1871), w: idem, Wiersze i poematy, opr. M . Szyjkowski, t. 2, Kraków 1908. 45 D ruk: Lwów 1880.
46 D ruk: Lwów 1881.
47 N a karcie tytułow ej podpisany je s t Z. Z. M iłkow ski, co dla piszących o Teodorze Tom aszu Je ż u było w skazówką, iż pisarz użył w yjątkow o w łasnego nazwiska. Jego bibliografie przypisują m u autorstw o poem atu. Jed n ak nie uw zględniają innego dziełka Przygody kapelana przez autora Powstania w Czernicho wie w sześciu pieśniach (K raków 1895), rów nież podpisanego Z. Z . M iłkow ski. Są m ocne przesłanki, aby autorstw o przypisać księdzu M ateuszow i Jeżow i, zn an em u później literatow i, gdyż w ów czas kapela n em czernichow skim był w łaśnie ks. Jeż. N a ten tem at zob. D . Sw ierczyńska, Kłopoty z atrybucją, czyli uwagi o ustalaniu autorstwa, w: Pogranicza literatury. Księga ofiarowana Profesorowi Januszowi Maciejewskiemu na Jego siedemdziesięciolecie, red. G. Borkow ska, J. Wójcicki, Warszawa 2001, s. 359.
Pozytyw istyczny p oem at hum orystyczny 291
em atem hum orystycznym . Studiując zawarte w tytułach nazwy genologiczne, dostrze gamy, że tradycje hum orystyki oświeceniowej dopełniano tradycjami rom antycznym i (ilość trawestacji bajek Krasickiego, utw orów M ickiewicza, zwłaszcza ballad, a także psalm ów Z ygm unta Krasińskiego i Kornela Ujejskiego jest naprawdę duża zarów no w osobnych tom ikach bajek i satyr, ja k i w prasie hum orystycznej). N adto , że sfera he-
roicomicum jako um ow na przestrzeń pewnej egzotyki kulturow ej (grecka i rzymska o n o
mastyka) w chodzi w symbiozę z rodzim ym i gatunkam i wypowiedzi: gawędą, facecją, anegdotą myśliwską, ramotą, toastem , pochwałą. Literaci starszego pokolenia, a w każ dym razie debiutujący przed rokiem 1863, ja k A rtur Bartels, Aleksander M orgenbesser, Ludw ik N iem ojew ski czy Faustyn Swiderski, wprow adzali do takich poem atów narra cję gawędową, zachowując rodzim y h u m o r szlachecki. Swiderski na przykład opow ia da w kolejnych pieśniach poem atu o M uzach, o w drapaniu się na Parnas („Dostawszy ostrą od C harona burę, / Ż e m Styks przejechał, nie mając paszportu”49) i o piorunach w ręku Jowisza po to, aby zwyczajnie zadziwić konceptem i pokryć żartem w zruszenie przy składaniu hołdu Kraszewskiemu na jego jubileusz pięćdziesięciolecia pracy. K om plet rekwizytów heroikom icznych w idzim y w innym jego poem acie, którego podtytuł sygnalizuje stan genologicznej niepewności: Wojna owadów przeciwko profesorowi Wadze.
C o ś na k s z t a ł t e p o p e i 50. W yraźne cechy gawędy zdradza Pospolite ruszenie wszel kiego rodzaju stworzeń i elementów przeciwko szlachcicowi wiejskiemu. P o e m a t h u m o ry - s t y c z n y 51, a także Napad Tatarów. O p o w i a d a n i e h u m o ry s t y c z n e z prawdziwego zdarzenia52. Elem enty struktury facecji i anegdoty myśliwskiej widać w utw orach Wielka defilada żab. O d e z w a h u m o r y s t y c z n a 53 czy Wielki koncert i dzień radosny wszelkiego ro dzaju zwierzyny w pewnej parafii zam ieszkałejex re odjazdu znakomitego myśliwego. R a m o t a h u m o r y s t y c z n a =4. N a pograniczu gawędy i legendy (konwencja snu po nadm iarze
alk o h o lu ...) sytuuje się Diabeł Boruta w Potoku Złotym. R a m o ta h u m o r y s t y c z n a . D o postulatu h u m o ru , który je s t w yrazem społecznego zdrow ia i pogody ducha, który w idzi świat z dobrej i złej strony, który ludzi zbliża, a nie dzieli, uczy i daje dobre rady zamiast grom ić i szydzić; h u m o ru rodzim ego, który obce w zory „przepolszcza” i unarodaw ia (częsty m otyw uitrum gloriosum w zięty z Monachomachii), najbardziej zbli żyli się Faustyn Swiderski i A leksander M orgenbesser. Poem aty Swiderskiego, p o d ob nie ja k powiastki dla ludu i literatura dla dzieci55, stanowią dow ód na nieostre granice
49 F. Świderski (E x-B ocian),Jubileusz. Ramota heroi-komiczna, w: idem , Pisma humorystyczne, z. 1, C zę stochow a 1883, s. 9. 50 Z ob. ibidem, s. 13. 51 Z ob. ibidem, s. 42-57. d2 Z ob. ibidem, s. 38-41. 53 Z ob. ibidem, s. 23-26. 54 Z ob. ibidem, s. 26-29.
55 „D zieje ojczyste dla lu d u ”, w ielokrotnie w znaw iane, ja k w przypadku Lucjana Siem ieńskiego, p o łączone z gatunkiem „śpiewów historycznych”, dały w efekcie sporo w ierszow anych w ykładów
oj-m iędzy rooj-m antyzoj-m eoj-m a pozytyw izoj-m eoj-m . N iek tó re teksty, powstałe w latach pięćdzie siątych w ieku XIX, a przedrukow ane w latach osiem dziesiątych, nie traciły aktualności. Ideały pracy i gospodarności jako w arunki utrzym ania bytu swego i rodziny oraz jak o czyn patriotyczny (postęp m aterialny b ro n i rodzinnej ziem i przed ekspansją niem iec ką) są niezm ienne. N ie zm ienia się solidaryzm sąsiedzki, grom adzki oraz kult w iedzy i nauki, których w artość w idzi się w zastosow aniach praktycznych. D yskretnie w p le cione m otyw y daw anych w oźnym w rublach łapów ek oraz w yraźna niechęć do ro z w iązań rew olucyjnych to satyryczne aktualizacje w Wojnie owadów... i zarys stanowiska ideowego bliskiego kręgom Towarzystwa Rolniczego. Jako żart i zabawa poem aty hum orystyczne E x-B ociana odpowiadają postulatom i Stanisława Koźmiana, i Piotra C hm ielow skiego. W inwokacji do Wojny owadów przeciwko profesoroiui Wadze m ożn a się dopatrzeć kontam inacji stylu heroicomicum oraz gawędy (zapowiedź tem atu śpiew u bohaterskiego z jednoczesnym i zw rotam i do adresata, które pełnią funkcje fatyczne, wyznaczają pole poufnej i bezpośredniej interakcji nadaw czo-odbiorczej56).
W ojnę opiew am — słuchajcie, panowie! W ojnę krzyżową zwaną kiedyś świętą, W łosy w am pew no pow staną na głowie, Tak była straszną, tak była zaciętą — Słuchajcie przeto — panow ie, uwaga!
N ajprzód w am pow iem , kto to je s t pan Waga57.
Przedstawiwszy uczonego biologa, który złow ione owady „męczy i srodze zabija”, choć go usprawiedliwia to, iż „rozum ludzki, naukę rozwija”, narrator przedstawia kontr akcję owadów. Talentem oratorskim wyróżnia się chrabąszcz, który wzywa owady:
Zemsty, panowie! Z em sty nam potrzeba —
Quonsque tandem abutere Vaga
Patientia nostral — to straszna zniewaga!58
A rm ia owadów, uszykow anych do boju w edług systematyki Linneusza, gotowa była ruszyć na Wagę. W ezwani przed oblicze Jow isza do trybunału w yw odzą swoje racje, zarzucając biologow i lekceważenie teorii m etem psychozy:
czystej historii przeznaczonych dla ludu i dla młodzieży. Były to abecadlniki, śpiewy uzupełniane w y kładem oraz rym ow ane syntezy dziejów. Pisali je epigoni rom antyczni oraz tw órcy pozytyw istyczni: W ładysław Ludw ik Anczyc, W ładysław Bełza, J ó z e f C hociszew ski, M aurycy D zieduszycki, Sew eryna D uchińska, M aria Ilnicka, M aria K onopnicka, Teofil N ow osielski.
d6 O roli inwokacji w gawędzie w ierszow anej, szczególnie w „apologizującej przeszłość gaw ędzie h i storycznej”, pisze K rzysztof S tępnik (idem , Poetykagaivędy wierszowanej, W rocław 1983, s. 68-71). 57 F. Swiderski, Wojna owadów przeciwko profesorowi Wadze. Coś na kształt epopei, op. cit., s. 13. 58 Ibidem, s. 14.
Pozytyw istyczny poem at hum orystyczny 293
Być m oże w raku dusza H annibala, A przeleciawszy Karpaty i Tatry, W skoczku uszatym dusza Kleopatry59.
C zęść sił owadzich, zarzucając innym o po rtu n izm i zdradę, w yw ołuje rew olucję i rusza do natarcia:
Ten w chodzi w rękaw — ów ciśnie się w oczy, Każdy, ja k m oże, profesora goni60.
Jow isz zirytow any owadzią sam ow olą sięga po pioruny, a burza i ulew a rozpędzają waleczną armię.
A utor nawiązuje do w spom nianego wyżej dzieła w inwokacji do Pospolitego ruszenia
wszelkiego rodzaju stworzeń i elementów przeciwko szlachcicowi uńejskiemu:
Panowie! Kiedy straszną opiew ałem w ojnę, Którą wiodły owady pod Potocką górą, Daliście mi oklaski i pochw ały hojne [ . .. ] 61
Treścią poem atu jest żyw ot szlachcica, który na nieurodzajnym gruncie, na posia dłości obciążonej pow innościam i i zapisami fam ilijnym i, co uniem ożliw ia jakiekol w iek reform y agrotechniczne, boryka się z nieszczęściam i spadającymi nań w stopniu tru d n y m do wyobrażenia. A utor przyrów nuje je do „napadu H unów , Allanów, G o tów, W izygotów i O strogotów ”. B ohaterow i nie darzy się w pracy na roli, co w yw ołuje gniewy żony. Z łożony chorobą nie dopilnow ał robót, w padł przeto w długi i om al m u nie zasekw estrow ano m ajątku. N astępuje dalej kom iczny w przesadzie opis wszystkich m ożliw ych plag i szkód, które dotykają pechow ego ziem ianina:
W szystko — w ogóle wszystko — dzikie czy dom ow e, O tym tylko rozm yśla, nad tym suszy głowę,
Ptaki, gady, robaki, owady, zwierzęta,
K tórych tam biedny rolnik nigdy nie spamięta, G otow i wciąż do walki przeciw rolnikow i, M edytują i myślą, ja k kraść zysk Pawłowi62.
Ju ż więc pod koniec nierów nego boju, gdy na scenie pojawia się zw iastun ostatecz nego nieszczęścia:
59 Ibidem, s. 21. 60 Ibidem, s. 21.
61 Idem , Pospolite ruszenie wszelkiego rodzaju stworzeń i elementów..., op. cit., s. 42. 62 Ibidem, s. 51.
Ej, ty, na lichej szkapie, gdzie tak pędzisz, Żydzie? C zy ci o jaki handel, czy o szabas idzie? [...] N ie bój się — będziesz na czas dziś na licytacji63 —
przychodzi pom oc. Sąsiad „poratował” pożyczką, wyjaśniły się sprawy własnościow e, bohaterow i odm ieniło się życie, toteż autor w epilogu wygłasza apologię In stytutu w M arym oncie, który uczy now oczesnego gospodarowania. Tak się poem at h u m o ry styczny przeistoczył w pow ieść tendencyjną.
P odobne rozwiązanie (odnalezienie satysfakcji w pracy, a nie w służbie Pegazowi) przynosi Młodość poety Kazimierza Bartoszewicza. A utor parodiuje różne style liryki ro m antycznej, osobistej oraz języ k poezji pozytywistycznej (podobnie ja k A snyk w N a
padzie na Parnas), kończąc poem at apelem:
Bracia poeci! G dy chwila ponura
D o cnych serc waszych wsączy jad trucizny, Zerw ijcie z chwałą, rzućcie na bok pióra, Chw yćcie się bydła i nierogacizny!.. .64
N iek tó re poem aty M orgenbessera63 m ożna uznać za w ierszow ane w ersje pow ie ści M ichała Bałuckiego Pan burmistrz z Pipidówki oraz Jana Lama Wielki świat Capo-
wic. U nieśm iertelnił, m ów iąc stylem heroikom icznym , galicyjską prow incję, podniósł
do znaczenia rów nego historycznej Troi miasta Pacanów i Jarosław. W Pacanowie, w karczm ie Pod Ślim akiem , zaczyna się akcja poem atu w siedm iu pieśniach Palestra
czyli wojna prawników. Toczy się w edług schem atu bajkowego: chytrus przechytrzo
ny. Świat przedstaw iony odw zorow ujący realia staroszlacheckie, zw roty do adresata, w yraźna rzew ność i ewazyjność zbliżają utw ór do gawędy. B ohaterem je s t m łody d e pendent, zarazem sprytny w wynajdyw aniu kruczków praw nych pozwalających albo wygrać sprawę, albo przynajm niej odwlekać w nieskończoność jej rozstrzygnięcie, ja k też skory do pochopnych obietnic dawanych m łodym kobietom . Podstępem , poda jąc się za narzeczonego dziewczyny, która spoliczkowala jego adwersarza, doprow adza
do ucieczki rywala z miejsca, w którym m iano rozstrzygnąć spór o ziemię. N ieo b ec ność adw okata-pow oda przynosi wygraną dependentow i. Rywal je d n a k doprow adza
63 Ibidem, s. 52.
64 C. H r. Ypka [K. B artoszew icz], Młodość poety, w: idem , Z wesołych chwil, K raków 1876, s. 34. 65 N ajlepszy artystycznie heroikom iczny poem at historyczny O brom Sokołowa traktuje o obro n ie m ia sta przed najazdem tatarskim i je s t tyleż żartobliw ą apologią m ieszczańskiego patriotyzm u oraz po m y słowości i m ęstw a, co satyrycznym przedstaw ieniem ciasnoty umysłów. Z uwagi na czas pow stania (1862) należałoby go rozpatryw ać w kontekście ów czesnych p lanów politycznych co do roli m iesz czaństwa w organizacji pow stania, a w planie historycznoliterackim — w kontekście epiki historycznej M ichała Bałuckiego, Jana Lama i M ieczysława Rom anow skiego. M orgenbesser był, dodajmy, au to rem śpiew ów historycznych i opracow ań historiograficznych.
Pozytyw istyczny poem at h um orystyczny 295
do porażki bohatera podczas egzam inu adwokackiego, a na dom iar złego przed są dem przypom ina o skutkach kanonicznych publicznie danej obietnicy m ałżeństw a... Przegrany porzuca adw okaturę i nadzieje na posiadanie wioski szlacheckiej, żeni się z m ieszczanką i znajduje satysfakcję w pracy kowala. Zakończenie je s t tak optym istycz ne, ja k w e w czesnych powieściach Bałuckiego O kawał ziemi czy Byle wyżej.
Ciekawszy, bo odważniej w prow adzający elem enty satyryczne, je s t poem at M o rgen- bessera Myślący burmistrz. Tu autor w yraźnie zbliża się do satyrycznego obrazu p ro w in cji z powieści Bałuckiego i Lama. W skutek osobistego sporu burm istrza z aptekarzem zaktualizowano w mieście starą ustawę zabraniającą dręczenia zwierząt. Dręczył, na turalnie, aptekarz preparujący m arnej jakości trutki na muchy, m yszy i szczury, przez co zw ierzęta cierpiały, nie mogąc skonać. Aptekarza złapano też na gorącym uczynku, ja k znęcał się nad pijawkami używ anym i w celach leczniczych. Praw dziw e w zburzenie w mieście zaczęło się jednak, gdy aresztow ano kilkoro Żydów, którzy nie chcieli ulżyć lichej szkapie zm uszanej do ciągnięcia w ozu ze zbyt dużą liczbą pasażerów. O b u rzen i wyznawcy M ojżesza na naradzie w ojennej w starej bożnicy postanawiają odbić w ięź niów. H e tm an ich woła:
D ziś nie czas w ody wlew ać do gorzałki, Ale najtęższej trza pochw ycić palki I bić, i łamać w szalonej wariacji,
N ie czas w am — m ów ię — dziś do szpekulacji, N ie czas dziś łokci skróconych dobierać, Lecz najdłuższym i drągam i nacierać, I w alić w bram ę, w żelazne drzw i godzić, By z furdygarni braci wyswobodzić. N ie czas fałszywe kłaść fun ty do czary, Lecz co największe dobierać ciężary I na łby m iotać tym przeklętym w rogom , Tym Filistynom , m niem anym p ó ł-b o g o m 66.
I byliby walne odnieśli zwycięstwo pod ratuszem , gdyby nie podstęp sekretarza, któ rem u burm istrz w zamian za wygraną obiecał rękę córki. Żydow skim zastępom zadawał on pytania, na które odpowiadali w m ieszani w tłu m szewczykowie. Pytania i odpow ie dzi były cytatami z obrzędu katolickiego chrztu (chcę wiary, w yrzekam się szatana, chcę być ochrzczony). Sekretarz był zarazem ... naczelnikiem straży ogniowej:
A w tem się bram y rozw arły podw oje, Z sikawki w ody wylały się zdroje
N a lud wybrany, na pejsy, na brody, W ciężkim frasunku dla serca ochłody. A gdy ten stru m ień w znosi się rzęsisty, Z balkonu dźw ięczy znów głos uroczysty, A lud w ybrany truchleje, gdy słucha:
„Więc was chrzczę w im ię Ojca, Syna, D u ch a!”67
Fortel uratował dobre im ię burm istrza, przywrócił porządek w mieście, pogodził zw aśnionych i połączył zakochanych. O ptym istyczny finał nie przesłania jed n ak przy gnębiającego obrazu żałosnych kom petencji zawodowych, miałkości umysłowej, kłó tliwości i niskiego poziom u etycznego galicyjskiej adm inistracji prow incjonalnej, ja k rów nież obrazu arogancji i pychy bogatych Ż ydów w stosunku do uboższych współple- mieńców, a także dezorganizacji etyczno-obyczaj owej tej (tylko pozornej) wspólnoty.
W poem atach dotykano też bieżących spraw i konfliktów, które przedstaw iano w stylu kom icznie zniekształcającym reguły eposu bohaterskiego. Tu ju ż nie szczędzo no nazw isk różnych powag życia publicznego, zwłaszcza stańczyków. W ogóle, roz patrując liczne pism a hum orystyczne i takież kalendarze, dochodzi się do w niosku, iż ugrupow anie stańczyków przyniosło Polsce najwięcej szkód. Teksty różnych „kra kow iaków ”, ballad, m onologów i poem atów antystańczykowskich zajęłyby objętość sporego tom u. Sprawę dziw acznych rozstrzygnięć konk ursu na p om n ik M ickiewicza, którą kom entow ano w całym kraju, Bartoszewicz w ykpiw a w krótkim poem aciku w y szydzającym w erdykt jury. O to podsum ow anie:
Takim sposobem ten konkurs odbyto, Gujski i Rygier rwą w łosy z rozpaczy, G adom ski szlocha, Siem iradzki ditto, M atejko przysiągł m alować inaczej, O zd obion bow iem tak potężnym sińcem Dostrzegł, że w sztuce je st dziś barbarzyńcem 68.
U lu b io n y m m otyw em hum o ry stó w były w ybory do sejm u i rad m iejskich oraz debaty nad sprawami publicznym i. Rozgrywały się one przez dłuższy czas. D ochodziło wówczas w nich do starcia różnych program ów, postaw i osobowości, toteż o skojarze nia z eposem bohaterskim było wyjątkowo łatw o69. Powagi publiczne, znani literaci,
67 Ibidem, s. 56.
68 K. B artoszew icz, 40 kronik..., op. cit., s. 19.
69 Por. W łościanin z brzeskiego pow iatu, Przed wyborami..., op. cit.; M aczuga [E. Ł oziński], Z sanockiej ziemi, „D iabeł” R. 17: 1885, n r 22, Dodatek, s. 1. E lem en tem degradującym p rzedm iot opow ieści m o gły być, o bok stylu heroikom icznego, aluzje do niech lu b n y ch w ydarzeń historycznych. Z ob. Wojna kokoszą (z dziejów inteligencji krakowskiej), „D iabeł” R. 16: 1884, n r 4, s. 7:
Pozytyw istyczny p oem at hum orystyczny 297
dziennikarze i reprezentanci świata akademickiego, którzy się włączali w czynne życie polityczne, a w ferw orze polem ik ujawniali zacietrzewienie, stronniczość poglądów czy zachowania nielicujące z powagą spraw publicznych, stawali się — jak o b oh atero w ie tekstów hum orystycznych — kom icznie zdegradow ani, m ali i pospolici. O śm ie szona powaga dotyczyła głównie osób, które były pow szechnie znane z manifestów, program ów i w ystąpień utrzym anych w stylu pow ażnym i w zniosłym : Stanisława Koź- m iana70, Tadeusza Rom anowicza, Józefa Szujskiego, Stanisława Tarnowskiego. Spór w krakowskiej Radzie M iasta o przeznaczenie placu, który straszył resztkam i daw nego kościoła Sw. D ucha, był przez „D iabła” przedstaw iony w rysunkow ej karykaturze jako starcie uzbrojonych w kopie husarzy. K om entarz w ierszow any wykorzystywał styl p o em atu bohaterskiego, łącząc go z potocznym , co zresztą było złym rozw iązaniem , gdyż wulgaryzm y osłabiały siłę dow cipu satyrycznego:
I zaczął się bój srogi, aż trzaski leciały! Pan Tarnowski rozpoczął, ale spotniał cały,
Lecz przez R om anow skiego gdzieś w łydkę dotknięty, U sunął z placu boju rozm achane pięty. [...]
I nareszcie „Czas” się rzucił, ale ju ż po walce, I krzyczał na wsze strony: „Wandale! Padalce!”, Plótł trzy po trzy — dopóki nie padł z wściekłą pianą! Słychać, że do Pasteura tę pianę w ysłano!71
W grupie takich utw orów poziom em artystycznym w yróżnia się Ogniem i mieczem Bartoszewicza, poem at pośw ięcony starciu stańczyków ze stronnictw em dem okratów w w yborach do Rady Miasta.
W Radzie miejskiej w rzaski, krzyki, O skarżenia i repliki,
Pan m ecenas z akuszerem P rezydenta zowią zerem . P ełni werwy, pełni buty Straszne czynią m u w yrzuty: Ż e nie robi nic dla m iasta [...] .
70 N ieraz m o żn a ju ż m ów ić o paszkw ilu, ja k w poniższej trawestacji U jejskiego w ym ierzonej w Koź- miana:
Z d y m em gniazd naszych, z pianą ślin w ściekłych, D o C iebie, Panie, bije ten głos;
G rzm i ję k z gardzieli rozpaczą spieklych, Ratuj, bo straszny dotknął nas cios!
(Do bożka Molocha. Chorał skomponowany przez Stasia K., „D iabeł” R. 21: 1889, n r 14, s. 1).
71 Walka stoczona w radzie miejskiej o budynek S-go Ducha między zwolennikami teatru a stronnikami archeolo gów zbudzonych z snu siedmioletniego, „D iabeł” R. 20: 1888, n r 14, s. 8.
W ojnę opiewam, jakiej od lat wiela Ani w idziało oko Izraela,
Ani toczyły pocho pne do zgody, Lechii narody [... ]
N adszedł dzień straszny, gdy w edle ustaw y M iano wziąć starych rajców do naprawy, To je st przewietrzyć, dezynfekcjonow ać,
Polakierować. [...] W ięc Adam Asnyk rozgrzał się okrutnie, I potrząsając swym Kiejstutem butnie, Zakuw szy ciało w zbroicę ze stali,
Po ziobrach wali.
Koźm ian wziął srodze po łbie poem atem , Zollow i ucho oberw ał dram atem ,
Tarnowski, gdy się doń obrócił grzbietem , W ziął w kark son etem 72.
W ydarzenia w średniej szkole rolniczej w podkrakow skim C zernichow ie upam iętnił hum orystycznym eposem ks. M ateusz Jeż. M iały podtekst polityczno-w ychowaw czy. Przed sprow adzeniem p rochó w M ickiewicza do Krakowa (1890) m łodzież galicyjska rozwijała kult poety, urządzając w ieczorki literackie, które rów nocześnie były hołdem składanym pow staniu listopadow em u. Starostwo krakowskie w roku 1888 wydało za rządzenie ograniczające udział uczniów w tych obchodach. W szkole w C zern ich o wie w ieczór połączony z koncertem i żywymi obrazam i odbył się spokojnie73, jed n ak 8 grudnia uczniow ie zirytow ani nadm iernym ko ntrolow aniem ich prywatności przez księdza-prefekta wybili m u szyby w oknach. Śledztw o doprow adziło do eskalacji w y bryków — dem olow ano sale szkolne, obrzucono nauczycieli jajkam i. Szkoła ta była początkow o przeznaczona dla kształcenia ek o no m ów i oficjalistów dw orskich, od roku 1882 przekształcono ją w państw ow ą szkołę średnią, co było dużym osiągnięciem or ganizacyjnym, dlatego om aw iane w ypadki uznano za bardzo poważne. N ie m a w ątpli wości, że uczniow ie złamali obowiązujący regulam in szkolny74.
72 [K. B artoszew icz], Ogniem i mieczem. Powieść z ostatnich dni czerwca, op. cit., s. 3—4, 12-13. 73 Z ob. [Kronika miejscowa i zagraniczna], „C zas” R. 41: 1888, n r 285, s. 3.
74 Z ob. Przepisy obowiązujące uczniów krajowej średniej Szkoły Rolniczej w Czernichowie, b. m. i r.; F. Stef- czyk, Pogląd historyczny na rozwój szkoły rolniczej w Czernichowie, K raków 1887; Krajowa Średnia Szkoła Rolnicza iv Czernichowie, K raków 1894. Przebieg w ypadków opisanych w poem acie zgadza się z relacją um ieszczoną w „C zasie” (op. cit.).
Pozytyw istyczny p o em at h um orystyczny 299
W zorem stylistycznym autora je st tu Pan Tadeusz: 0 roku ów! Pam iętny dotąd w C zernichow ie, Kto ciebie tam że widział, tem u dotąd m row ie Przelatuje po piętach. [...]
Pod w zględem strukturalnym poem at spełnia większość cech heroicomicum: inw oka cja, narada bitewna, bitwa z użyciem nietypow ych środków etc.
M łodzież widząc, że belfry są podszyci tchórzem , U staw iła się w oknach rzędem nad podw órzem Zakładow ym . — G dy oni zaczęli wychodzić, M łodzież dalej jajam i z góry na nich godzić. Był to pom ysł nie lada. Sztuka bicia jajem Jest w innych szkołach m ało znanym obyczajem!
Lecz m łodzież czernichow ska dobrze zna się na niej, Bo też — co praw da — na wsi jaja kupi taniej. Jest to b roń niebezpieczna. C hociaż nie kaleczy, Ale zostawia ślady blado-żółtej cieczy,
A jeśli jeszcze jaja nie są całkiem świeże, To na w idok tych śladów obrzydzenie bierze. M im o nocnych ciem ności strzały były celne, 1 zrobiły na belfrach w rażenie piekielne: O bryzgani paskudnie do dom u zmykają I po drodze na uczniów srodze narzekają75.
N ajdonioślejszym politycznie w ydarzeniem , które opisano w dw óch obszernych poem atach, była karczem na aw antura krakowska dotycząca dyskutow anego na sobo rze dogm atu o nieom ylności papieża. W latach 1870-1871 tak w Krakowie, ja k i we Lwowie ogłoszono kilka broszur o tzw. ultram ontanach i m oderantach. „Tydzień” Kraszewskiego i „Przegląd Lwowski” ks. Edw arda Podolskiego, a także pow ołana spe cjalnie dla propagowania uchw ał soboru „Warownia Krzyża” podnosiły tem p eratu rę ideową sporów. Personifikacją poglądów antypapieskich stał się niem iecki ksiądz D óllinger, który nieom ylność ograniczał do rozstrzygania dylem atów podczas soboru. C zęść profesorów uniw ersyteckich w Krakowie do akcji poparcia poglądów D óllingera włączyła studentów , proponując im podpisanie specjalnego adresu. Publikacje „Kra j u ” i „C zasu” w tej sprawie w zburzyły um ysły do tego stopnia, że w m ieście doszło
do zam ieszek rów nych niedaw nej sprawie z Barbarą U b ry k (zam urow aną zakonni
75 Z. Z . M iłkow ski [M . Jeż?], Powstanie w Czernidiowie. Historia szlachecka w siedmiu pieśniach, K raków 1895, s. 6, 13.
cą). Z nan y z oratorskiego talentu ksiądz Z y g m u n t G olian podczas kazań wygłaszanych w kościele św. Floriana na Kleparzu oskarżył o herezję stu d en tó w podpisujących adres. M iędzy m ieszczaństw em kleparskim a studentam i doszło do bójki, którą zresztą łatwo przerw ała policja. Stan w zburzenia trwał je d n a k kilka tygodni, gdyż w krótce zm arł Karol Gilewski, inicjator adresu, a ja k pierw sze w ystąpienia zbiegły się w czasie z u ro czystością św. Stanisława, tak ów zgon przypadł na czas Bożego Ciała76, toteż łatwo było o niekontrolow ane rozruchy społeczne. Echa w ojny francusko-pruskiej i los K o m u ny Paryskiej były sm utną przestrogą przed konfliktam i w ew nętrznym i. A utorzy tych poematów, Anczyc i Bąkowski, starali się apelować o solidaryzm , choć nie ukrywali inspirującej roli księdza Goliana. Tak przedstawiał go Anczyc:
G dy głos potężny w zniesie na am bonie, D rży wszelki kacerz i zdycha liberał, G dy na bezbożnych gniew srogi w yzionie, Z da się, że w szystkich w pro ch by porozcierał. A gazeciarzom gdy wlezie na skórę,
To ju ż każdem u chyba w mysią dziurę. Kończy zaś opis zawstydzeniem :
Ż arty na stronę. O biedny narodzie! N a toż ci przyszło, że zamiast żyć z sobą W miłości bratniej i serdecznej zgodzie N a biednej ziem i, okrytej żałobą — Kiedy cię lada podjudzi człeczyna, W bratobójczego zm ieniasz się Kaina?!77
D rugi z autorów, Bąkowski, wydał swój poem at w kilkanaście lat po w spom nianych wyżej wypadkach. Z treści w yraźnie widać, iż korzystał z publikacji w „Przeglądzie Lw ow skim ”, w tym z wersji samego Goliana. N ie uspraw iedliw iał księdza, ale praw dziwych inspiratorów widział w gronie stu den tó w narodow ości żydowskiej. Tak lud kleparski, jak studenci mają w łasnych przywódców, którzy odm iennie im rzecz n a świetlają. Z perspektyw y parafian księdza Goliana rzecz się m a następująco:
Ponoć stolicę Kościoła zamierza
W róg zabrać, pragnie w ypędzić papieża? [...] Ej akademiki! Ej panow ie m łodzi,
76 Jed n o stro n n e, ale bardzo dokładne spraw ozdania z w ypadków przynosi „Przegląd Lw ow ski” R. 1: 1871, z. 11-13. Por. też Do historii ivypadków krakowskich w maju 1871 r., L w ów 1871.
Pozytyw istyczny poem at h um orystyczny 301
U was to wszystko po głowie w am chodzi, N iew iara u was skrzydła rozpościera, Z ust bezbożnika, jakiegoś Girtlera. Profesorow ie plotą w am androny — M ów ił i o tym wczoraj ksiądz z ambony. Studenci mają własne zdanie:
N ie w iem , koledzy, dokąd Kościół zm ierza, G dy nieom ylność przyjm uje papieża, Atoli skutki ju ż się okazały,
N asz Padurow icz, Gilewski — wyklęci!78
G łów na rola przypada w utw orze starem u M ateuszow i, który jako w eteran roku 1863 wzywa do jedności inteligencję i robotników. U tw ó r kończy się w yraźnym i ak centam i antysem ickim i — jed n o ść narodow a, potw ierdzona czynam i Kościuszki i Po niatowskiego, m a być zagrożona w skutek wzrastającego znaczenia ekonom icznego ludności żydowskiej. N a ideę utw oru, obok antysem ityzm u, miała też w pływ potęż niejąca fala propagandy socjalistycznej. Ideologia solidarności narodow ej, p otw ierdzo nej w ydarzeniam i z historii Polski, służyła autorow i do obrony przed w pływ em haseł socjalistycznych.
W ażnym dow odem rozpaczy Polaków po klęsce Francji w w ojnie z Prusam i był poem at heroikom iczny Krystyna O strow skiego Napoleon X III. N ie miał je d n a k siły oddziaływania społecznego, gdyż w ydano go w Paryżu, toteż nie trafił do w ielu czytel ników. Jest to w ierszow any żyw ot cesarza N apoleona III, przedstaw iony jak o pasm o nieustannych oszustw, zdrad, niedorzeczności politycznych, bezeceństw osobistych i pospolitej głupoty. Gdyby go przeczytał Ignacy Rzecki, to — jak o oficer węgierskiej piechoty — pew nie zażądałby od autora satysfakcji... Bo, ja k zapewniał autor, to:
Ż yw ot zbrodniczy, piekielny, Pełen żydowskiej obłudy, I w tym tylko nieśm iertelny, Ż e um iał oszukać ludy. Więc, bracia dziejopisarze,
Przed Boga i Praw dy tronem , Z w ijm y go, z Judaszem w parze, Trzynastym N a p o leo n em 79.
78 K. Bąkowski, Pan Mateusz czyli ostatni zajazd na Kleparzu..., op. cit., s. 9, 19.
Pozytywistyczny poem at hum orystyczny, a zwłaszcza heroikom iczny, dotykał więc bardzo różnych problem ów. N iew ątpliw ie zapisywał stan uczuć i umysłów, zwłaszcza społeczeństwa w Galicji. W yraźnie podtrzym yw ał żyw otność rom antycznej tradycji li terackiej zarów no poprzez cytaty i aluzje, ja k też poprzez przedłużenie atrakcyjności gawędy i ram oty jako gatunku literackiego. Nawiązywał też do satyrycznych utw o ró w O św iecenia i był bliski ideow o-tem atycznem u kręgowi pozytywistycznej powieści tendencyjnej oraz satyrycznej. M ożna w nim znaleźć napraw dę zabawne i udane p o mysły. Jako świadek czasów je st ciekawym d o k um entem nastrojów społecznych. Ż a den je d n a k utw ór z tego kręgu nie przeżył swojej epoki.