• Nie Znaleziono Wyników

Pozytywistyczny poemat humorystyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pozytywistyczny poemat humorystyczny"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Pozytywistyczny poemat

humorystyczny

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 14, 281-302

2008

(2)

TIAPIS

Seria XIV 2008

Tadeusz Budrewicz

Pozytywistyczny poemat humorystyczny

O

d Piotra C hm ielow skiego począwszy, wszystkie syntezy literatury pozytyw izm u w ysoko cenią prozatorską hum orystykę epoki, uznając za klasyków Bolesława Prusa i Jana Lama, rzadziej w spom inając Kazimierza Bartoszewicza. Z nacznie niżej w hierarchii osiągnięć artystycznych lokuje się p o etó w -h u m o ry stó w czy satyryków. Tu zwykle ogranicza się do C hochlika (W łodzimierza Zagórskiego) i Rodocia (M iko­ łaja Biernackiego). Kanon nazw isk je st więc stabilny. Zw raca uwagę fakt, iż na tej liście znajduje się tylko je d e n przedstawiciel cen tru m literacko-artystycznego tego okresu, czyli Warszawy. G ros nazwisk reprezentuje Lwów. To kolejna niekw estionow ana teza: w Kongresówce, z pow odów politycznych, było strasznie, a w Galicji — śm iesznie. Z kolei w Galicji stańczykow sko-konserw atyw no-bigoteryjny Kraków nie miał zro zu ­ m ienia dla h u m o ru , w przeciw ieństw ie do liberalno-m ieszczańsko-dem okratycznego Lwowa. N aw iązując do w spółczesnego określenia „zielonogórskie zagłębie kabareto­ w e ”, m ożna powiedzieć, iż w drugiej połowie X IX w ieku istniało lwowskie zagłębie satyryczno-hum orystyczne. Taka teza znajduje potw ierdzenie w stanie badań nad sa­ tyrą polską okresu pozytyw izm u1. Z n am ienne, że najwybitniejsi autorzy do dziś nie doczekali się m onografii oraz że los pisarzy podzielają ówczesne czasopisma h u m o ry

-1 Z ob. S. Frybes, W krainie groteski. Problemy satyry galicyjskiej drugiej połowy X I X wieku, W rocław -G dańsk 1979; E. Skorupa, Lwowska satyra polityczna na łamach czasopism humorystyczno-satyrycznych epoki pozy­ tywizmu, K raków 1992; J. Korfel, Włodzimierz Zagórski. Portret biograficzno-literacki, K raków 2000; T. Krzyżewski, Weterani lwowskiego czasopiśmiennictwa humorystycznego ( Z dziejów polskiej prasy w Galicji 1843-1918), „R ocznik H istorii C zasopiśm iennictw a Polskiego” t. 15: 1976, z. 2, s. 171-205; E. Sko­ rupa, „Znamiona zbrodni”. Cenzura i o cenzurze na łamach lwowskiego „Szczutka” i krakowskiego „Diabła”, w: Piśmiennictwo — systemy kontroli — obiegi alternatywne, red. J. Kostecki, A. Brodzka, W arszawa 1992, s. 328-354.

(3)

styczne, choć niektóre m iały wysokie nakłady i dużą siłę opiniotw órczą. M ożna rzec, iż we wszystkich większych m iastach w szystkich zaborów (nie tylko Galicji) wystąpiła w ręcz „klęska urodzaju”, praw dziw y „wysyp” hum orystycznych czasopism, pisem ek, kalendarzy, now oroczników i jednod niów ek. Tym czasem K azim ierz Bartoszewicz, pe­ netrując dorobek polskiej hum orystyki, stwierdzał:

G dyby ułożyć spis bibliograficzny utw o ró w hum orystycznych z kilku­ dziesięciu lat ostatnich, to naw et pom ijając rzeczy słabe, pom ieścić by go m ożna zaledwie na kilku arkuszach d ru k u 2.

N aw et jeśli się przyjm ie stanowisko C hm ielow skiego, który w yraźnie lekceważył czasopisma hum orystyczne3 i pouczał, że tw orzone w ferw orze bieżących polem ik utw ory „starzeją się” szybko, „stają się niezrozum iałe bez objaśnienia lub też wyglą­ dają dla późniejszych pokoleń karykaturalnie”4, to i tak p ro blem u h u m o ru jak o istot­ nej, a niedostatecznie opisanej, sygnatury epoki pozytyw izm u nie m ożna lekceważyć. To w tedy powstały w ielotom ow e antologie, zbierające teksty historyczne i w spółcze­ sne: Księgi humoru polskiego3 oraz „encyklopedie h u m o ru ”6. C hm ielow ski, konsekw ent­ ny w m etodzie biograficznej, znalazł w ygodny argum ent, by tego działu piśm iennictw a nie omawiać:

C harakterystykę innych naszych satyryków, wypełniających łam y pism hum orystycznych, tru d n o podać, gdyż indyw idualność ich zakrywa się często rozm aitym i pseudonim am i7.

To istotnie znak rozpoznaw czy czasu — m no go ść p s e u d o - i kryptonim ów , cza­ sem po p ro stu koniecznych, aby ukryć p rzed czytelnikiem , że dany n u m e r pism a był w dużym sto p n iu dziełem tego sam ego auto ra (praktyka nierzadka i w pism ach dla dzieci, ja k w iem y z k o resp ondencji W ładysław a Bełzy z Jó ze fem Ignacym K raszew ­ skim ). W yliczm y tu n ajpopu larniejszych p o etó w — h u m o ry stó w epoki pozytyw i­ zm u w raz z używ anym i p rzez nich p seu d o n im am i, pod k tó ry m i byli bardziej znani, ograniczając się tylko do tw órców , który ch teksty p rzed ru k o w y w an o w ency klo pe­

2 K. Bartoszewicz, Wstęp w: Księgi humoru polskiego, zebrał K. Bartoszew icz, t. 4, Petersburg 1897, s. 7. 3 O ceniając „dłuższy poem acik satyryczny” W łodzim ierza Zagórskiego Poradnik dla konkurentów, wyrokował: „nie w arto było uw ieczniać tego u tw o ru w form ie książkowej; niechby sobie spoczywał w nu m erach któregoś z pism «hum orystycznych», gdzie zapew ne pierw otnie był pom ieszczony [ . . . ] ” — P C hm ielow ski, Współcześni poeci polscy. Szkice, Petersburg 1895, s. 266.

4 Ibidem, s. 265.

5 Z ob. Księgi humoru polskiego, zebrał K. Bartoszewicz, t. 1-4, op. cit.

6 Z ob. Encyklopedia humoru zawierająca najcelniejsze utwory humoru ludzkiego, red. M . W ołowski, t. 1, W arszawa 1889; Encyklopedia humoru i satyry polskiej, red. A. O strow ski, t. 1-4, W arszawa 1914. 7 P C hm ielow ski, Zarys najnowszej literatury polskiej (1864-1897), K raków -P etersburg 1898, s. 357.

(4)

Pozytyw istyczny poem at hum orystyczny 283

diach h u m o ru : K azim ierz B artoszew icz (C . H r. Z an, C . H r. Ypka); M ikołaj B ier­ nacki (R odoć); W ładysław B u c h n e r (N e r-b u c h ); Stanisław D ydyński (A sm odeusz, E s-d e ); M ieczysław D zikow ski (Iskra); A rtu r G lisczyński (Arg); W ik tor G om ulicki (Fantazy); C zesław Jankow ski (C zesław ); M aria K am ińska (E m -k a); W in cen ty Ko- siakiewicz (B. M łodyw ół); Paweł K ośm iński (A lm anzor, Paul de C oś, S altom or- tale); K onstanty K rum łow ski (C h a t-N o ir e ); K azim ierz Laskow ski (El); B olesław L ondyński (B ru n o Las); A leksander M essyng (Almess, G w ynplaine); A rtu r O p ­ p m an (O r -o t, G n o m , Szpilka); A n to n i O rłow ski (F -o , F o rtu n io , K -c, K rogulec, P uszczyk); F ran c isz e k R e in ste in (Francesco, F. R -n , Fulgenty, H idalgo); W ładysław Sabowski (Aureli Kurcz, W ołody Skiba); Ju lia n Starkel (N ie -D a n te ); W łodzim ierz Stebelski (A leksander D ym , Fidybus, M gła, R om an Z ero ); Faustyn Sw iderski (E x - B ocian); J ó z e f W aśniewski (D u d u ś); W ło d zim ierz Z agórski (C h och lik); Stanisław Ż yżkow ski (E sż et)... To tylko część piszących i publikujących. M o żn a tę listę w y­ dłużać o au to ró w publikujących p rzynajm niej lat kilkanaście, ja k na przykład M a ­ czuga (E dw ard Ł oziński), zapełniający łam y „D iabła”, czy rów n ież tu d ruk ujący pod p se u d o n im e m „Em . N e lin ” E m an u el G oździew icz — ale sporządzenie k o m p le tn e ­ go zestaw ienia je s t po p ro stu n iem ożliw e. D la w ielu piszących satyryków u jaw n ie­ nie nazw iska oznaczałoby kłop oty zaw odow e i tow arzyskie, n iek tó ry m zdolności rym otw órczy ch w ystarczyło na kilka w ierszyków , w ięc zam ilkli. O zdefek tow a­ nych, przetrzeb io n y ch , zniszczon ych itp. zbiorach czasopism satyrycznych m ożn a napisać to m y elegii i lam entów . U w a ru n k o w a n ia ze w n ętrz n e (niew ielkie rozm iary periodyków , w ydaw nictw a okolicznościow e, n ieregu larne) i uzależnienie po py tu od zaspokajania zró żnicow anych oczekiw ań czytelników powodowały, że w iększość tekstó w w prasie hum orystycznej m iała krótkie rozm iary. F orm y dłuższe, w tym poem aty satyryczne, gaw ędy h u m o ry sty czn e oraz p oem aty h eroiko m iczne, starano się w ydaw ać jak o osobne dru k i zw arte bądź zam ieszczano je w au to rsk ich to m ikach satyr i bajek.

W yrok zapom nienia, który dotknął większość tych satyryków czy hum orystów , je st nieodwracalny, choć ostatnio podjęto próby ich częściowej rehabilitacji. Bo to właśnie ówcześni poeci przedstawili „wszystkie udręki cywilizacji, jak ich i m y dzisiaj dośw iad­ czamy. Ukazali pogoń za pieniądzem , m ieszczanienie narodu, korupcję instytucji p ań­ stwowych i społecznych, m anipulację opinią publiczną”8. W ierszowana hum orystyka pozytyw izm u nie stworzyła żadnego dzieła w ybitnego, ponadczasowego, choć niektóre utw ory Zagórskiego weszły do anonim ow ego obiegu literatury, dając w zó r erudycyj- nego k om izm u nonsensu — „bigosu historycznego” (Kiedy Kara M ustafa...) lub sta­ jąc się pieśnią biesiadną (Historia patriarchy Noego). M im o to je s t pouczającym zapisem

tamtejszej codzienności — typów, postaw, lęków, nadziei, irytacji, gniewu.

(5)

Wszyscy ci satyrycy-artyści lub z pretensjam i do artyzm u, w raz z w spa­ niałym i satyrykami felietonistycznym i; Św iętochow skim i P rusem , to mają z sobą w spólnego, że nie stoją ponad sw oim czasem. Każdy, ja k m oże, służy m u, nikt go nie w yprzedza; każdy tkwi w jeg o pojęciach i dążeniach, pragnie tylko usunąć dro bn e jeg o cienie, właściwe w ogól­ ności naturze ludzkiej lub rzucane przez w lokących się opieszale m a ru ­ derów — nikt, prócz zakam ieniałych konserwatystów, nie kw estionow ał ducha je g o ...9

Stąd form uła W ilhelm a Feldm ana o satyrze jako „negatywnej fotografii czasu, która odw rócona daje portret realny i w iern y ”10.

Pozytyw istyczna refleksja nad h u m o re m ograniczała się do pow tarzania zaleceń no rm atyw nej poetyki o u n ik an iu szydzenia z k on k retn y ch osób, nieprzekracza- niu granicy m iędzy satyrą a paszkw ilem 11 i w ykazyw aniu, iż h u m o r dotyczy uczuć, a opiera się na kom icznej sprzeczności. Pow tarzano w ięc i cytow ano12 po pu larn ą

Estetykę Karola L em cke13. Z niej w yczytyw ano naukę o psychospołecznym znaczeniu

h u m o ru jak o w a ru n k u biologicznego zdrow ia jed n o stk i, o jeg o w alorach tera p eu ­ tycznych i relaksacyjnych oraz o zw iązku h u m o ru , jak o m anifestacji w olności, z sy­ tuacją społeczeństw.

Litości godnym — pisał Lem cke — bywa tam życie ludu, gdzie pospolitą kom iczność w ykluczono z obyczajów; je st to stan wyśrubowany, szkodli­ w y dla całości14.

Krakowski inicjator „Biblioteczki H um orystycznej dla Porządnych L udzi” wykła­ dał, iż „hum o r nas ze w szystkich stron otacza”, nie pow inien więc być jednostronny, ,jeże li w szechstronne pragnie sobie zjednać upodobanie”. H u m orysta pisał, że

stara się o to, żeby się śm iano z jego pomysłów, a nie z niego sam e­ go — ofiaruje swój dow cip społeczeństw u, a nie społeczeństw o sw o­ je m u dow cipow i. [...] N ie masz żadnej rzeczy na świecie, której by

się nie dało śm iesznej strony upatrzyć — ja je ste m naw et tego zdania, że Stw órca w chw ili hum orystycznego nastroju świat stworzył, w k tó ­

9 W Feldm an, Piśmiennictwo polskie ostatnich lat dwudziestu, t. 1, L w ów 1902, s. 42. 10 Ibidem, s. 37.

11 Por. T. Z iem ba, Estetyka poezji, K raków 1882, s. 97; B. G rabow ski, Teoria literatury (stylu, prozy i poezji) do użytku szkolnego i nauki domowej, Warszawa 1901, s. 81; H . Galie, Teoria prozy i poezji w zarysie, War­ szawa 1904, s. 84-85; P C hm ielow ski, Współcześni poeci p o ls c y ., op. cit., s. 283-284.

12 Por. P. C hm ielow ski, Stylistyka polska wraz z nauką kompozycji pisarskiej, W arszawa 1903, s. 105. 13 K. Lem cke, Estetyka, tł. B. Z aw adzki, Lw ów 1901.

(6)

Pozytyw istyczny p oem at hum orystyczny 285

rym O n w chw ilach w olny ch jak b y z książki czyta i z naszych głupstw się naśm iew a15.

W pływ Lem ckego widać też w następującym wywodzie:

N ajlepszą oznaką zdrow ia je s t h u m o r wesoły — to pow szechnie znana prawda, którą uzasadnia higiena, a potw ierdza historia narodów. Ludy szczęśliwe, fizycznie zdrow e a politycznie potężne odznaczały się zawsze w okresach największego swego rozkw itu tryskającym h u m o rem i dow ci­ pem , przeciw nie narody upadłe, fizycznie zm arniałe i skarłowaciałe lubują się w n ędznych żartach i płaskich dowcipach. [... ] D ziś czasy się zmieniły. Śmiać się trudno, bardzo tru d n o . A je d n a k zabawa i rozryw ka dla ducha znękanego m ozolną pracą je s t konieczną. W pływa ona zbaw iennie na or­ ganizm , odświeża go, uspokaja i w zm acnia. Lecz w takim razie zamiast pow tarzać odgrzew ane często, w ręcz niezdrow e i niem oralne dowcipy naszych pseudo-hum orystów , raczej z krynicy ducha narodow ego za­ czerpnąć now e zdroje wesołej myśli [ . . . ] 16.

D ru g ą cechą m yśli pozytyw istycznej o h u m o rz e je s t zaskakująca zgodność re ­ p re z e n ta n tó w ró ż n y ch opcji ideow y ch w spraw ie n aro d o w y ch ele m e n tó w h u m o ru . I liberał C h m ie lo w sk i, i krytycy k onserw aty w ni — L ucjan S iem ieński, Stanisław Tarnow ski, a g łów n ie S tanisław K oźm ian, i na koniec bliski socjalizm ow i W ilh elm F eldm an — zgodn ie dom agali się h u m o ru „szczero polskiego”, o d rz u cen ia w z o ró w k o sm opo lity czn ych. C h m ielo w sk i w ytykał R odociow i n aśladow anie B erangera, S tebelskiem u — M u sse ta 17, a o Z ag ó rsk im w yrzekł, iż: „ H ein e i Scheffel byli dla niego w zo ram i i p rz ew o d n ik am i i to tak dalece, że n iek ied y ich pom ysły za sw oje p odaw ał”18. F eld m an o lw ow sk im kole „S zczutk a” orzekł: „Satyra ich je s t p o zb a­ w io n a w ielkości, h u m o r ich obcy, nic nie m ający w spó ln eg o z szczeropolskim , se n ­ ty m e n t ich H e in e ’ow ski”19. Ł agodniejszy dla „S zczutka” był S tanisław K oźm ian, bo w idział tu „m niej w pływ u o bczyzny i w iedeńskiej h u m o ry sty k i”. G e n eraln ie je d n a k zarzucał h u m o ry sty ce galicyjskiej, że nie m a podstaw y w w esołości M i­

kołaja Reja, Ignacego K rasickiego, H e n ry k a R zew uskiego, A leksandra F redry czy R adziw iłła Panie K ochanku, ale w w ied e ń sk ic h kaw iarn iach i pisem kach n ad d u

-15 Szym ko [pseud. niezidentyfikow any], O humorze, w: idem , Bomba, „Biblioteczka H um orystyczna dla Porządnych L u d zi”, ser. 1, K raków 1885, s. 8-9.

16 Humorystyka. Anegdoty i zdrowe myśli, w: Leopolda Lityńskiego Kalendarz Zdroańa Higieniczny, Informa­ cyjny, Lekarski i Ilustrowany na rok pański 1892, Lw ów [1892], s. 42.

17 Z ob. P C hm ielow ski, Zarys najnowszej literatury polskiej (1864-1897), op. cit., s. 356-357. 18 Idem , Współcześni poeci polscy..., op. cit., s. 265.

(7)

najsk ich 20. D o K oźm iana zbliżał się C h m ielo w sk i, defin iu jąc polski do w cip jak o : „dobroduszny, żartobliw y i rubaszny, ch ę tn ie osobę sam ą d ow cipkującego w ciąga­ jący w d zied zin ę w yśm iew anych, ażeby zm niejszyć o strość w yśm iania; zo w iem y

go zazwyczaj jo w ialn o ścią”21. A u to r Współczesnych poetów polskich na przykładzie satyr R odocia sform ułow ał teo rię satyry, któ ra je s t w y razem m iłości, a n ie n ie n a ­ w iści społecznej, satyry budo w an ej na obrazach ogóln ych , a nie „ink ry m in acjach o so b isty c h ”. U śm ie c h — tłum aczył —

dow odzi pobłażliwości, a raczej w yrozum iałości koniecznej w życiu za­ rów no towarzyskim, ja k społecznym , dow odzi zarazem , że R odoć kocha ludzi pom im o ich w ad i słabostek. Stąd i w czytelniku powstaje to błogie uczucie, że pom im o wszystko, co m ożna złego pow iedzieć o ludziach, są oni przecież godni kochania, że świat nie je s t zbiorem jakichś w y rzu t­ ków i śmieci. [...] Kto chce ludzi poprawiać, m usi ich przede w szystkim kochać, bo słowa płynące z nienaw istnego usposobienia m ogą w prost przeciw ny wywrzeć skutek; przejm ując ob urzeniem , rodzą nienaw iść i zamiast doprow adzić do porozum ienia i harm onii, a choćby tylko do ro ­ zum nej walki, czynią ją coraz zawziętszą i coraz bardziej zaślepioną22.

H u m o r w takich koncepcjach był gw arantem i k on tro lerem ładu społecznego, ujawniał dobre i zabawne strony rzeczywistości, stanow ił też elem ent k ultury i cha- rakterologii narodowej. N iew ątpliw ie obawa przed radykalną dezorganizacją życia społecznego, którą zapowiadały idee socjalistyczne, zbliżała w arszaw skich liberałów i galicyjskich konserw atystów oraz dem okratów. N ieprzejednany przez całe lata w ró g stańczyków i „C zasu” — W łodzim ierz Zagórski w końcu stał się jego p raco w n ik iem ... Łatwo też dostrzec w jeg o twórczości inspirow anie się narodow ą tradycją, zalecaną przez konserwatystów, ja k w idać z Peregrynacji J. O. X . Wojewody Wileńskiego do księżyca (trawestacja u tw o ru Juliusza Słowackiego Święcone u J. O. Ks. Radziwiłła Sierotki). D a­ leki od paszkwilu hum or, który w prow adza dysonanse społeczne, h u m o r korygujący

20 Z ob. S. K oźm ian, Listy o Galicji do „Gazety Polskiej” 1875-1876, K raków 1877, s. 128. Polem iki o pojm ow anie polskiego h u m o ru (szlachecki czy mieszczański?) m iędzy stańczykam i a lw ow skim i satyrykam i om aw ia Stanisław Frybes (op. cit., s. 15-26).

21 P. C hm ielow ski, Stylistyka polska..., op. cit., s. 103. R odzim e źródła satyry A ntoni B ądzkiew icz w i­ dział w klechdach, zwłaszcza z diabłem w roli bohatera. „Szydzili Polacy ze świata, ale bez drażliw ości, nie lżąc, ale dow cipkując i śmiejąc się z politycznego i dom ow ego życia oraz z charakteru swojego. Rodzaj ten hum orystyki znany pod im ieniem «bajów», «żartów», «śmieszków» niew ątpliw ie był ro d zi­ m y m źró d łem satyry aż do tego czasu, w którym na literaturę naszą w pływ satyry rzym skiej objawiać się zaczął. W pływ ten nie zm ienił ducha tw órczości rodzim ej, i satyra nasza pod p iórem najznakom it­ szych jej upraw iaczy nigdy nie była podobną d o ju w en aliso w ej i Persjuszow ej”(A. B ądzkiew icz, Teoria poezji w zw iązku z je j historią opowiedziana, W arszawa 1875, s. 239).

(8)

Pozytyw istyczny p oem at h um orystyczny 287

wady ludzkie i utrzym ujący społeczeństw o w stanie zdrowia, h u m o r stojący na straży narodowej charakterologii i podtrzym ujący cechy narodow e, słow em — h u m o r soli- darystyczny i rodzim y najlepiej ucieleśniały różne satyryczne „piosnki” w typie A rtura Bartelsa oraz dłuższe poem aty hum orystyczne. Teoretycy ówcześni zwykle w yróżniali „poezję dydaktyczną” jako osobny rodzaj literacki (zdecydowanie protestow ał prze­ ciw tem u A ntoni Bądzkiewicz, uznający dydaktyzm za „przeciw ny celowi poezji”, tj. tw orzeniu ideałów 23). O m aw iano więc taki poem at jako m odel bliski satyrze i listowi poetyckiem u24, „epos satyryczno-hum orystyczny”25, „poem at satyry czn o-hu m o ry - styczny”, będący bajką lub satyrą „rozszerzoną tak bardzo, że tw orzy cały p o em at”26. D la H enryka Gallego poem at to „nowela lub niewielka powieść, pisana m ow ą w iąza­ ną” o zróżnicowanej treści i form ie („może więc być poem at dramatyczny, liryczny, religijny, sielankowy itd.”27). W praktyce krytycznoliterackiej repertuar takich pojęć był poszerzany: „Fraszka ta, ja k ją nazywa autor, je s t rodzajem kom icznego i satyryczne­ go eposu z dziejów wiejskiej szlachty”28. M odel czy prototyp gatunkow y29 i uznaw any w sem antyce prototypu tzw. poziom podstaw ow y m ieszczą się w klasie pojęć: epos, poem at, wiersz, hum or, satyra. M entalną reprezentacją je st tu poem at heroikom iczny.

Poem at hum orystyczny w epoce pozytyw izm u wykształcił kilka wyraźnych form ga­ tunkow ych: poem at heroikomiczny, opisujący świat w kategoriach ostrego przeciwsta­ wienia wartości, konfliktu przedstawianego jako zbrojne starcie; poem at panoram iczny czy opisow o-panoram iczny, stanowiący cykl obrazków („fotografii”) z określonych miejsc, karykaturalnie wyjaskrawionych lub satyrycznie ocenianych — jed n y m z w a­ riantów jest trawestacja Pieśni o ziemi naszej W incentego Pola30; afabularny bądź o zre­ dukowanej fabularności żartobliwy „poradnik” (dla „now orodków ”, „now ożeńców ”,

23 A. Bądzkiewicz, op. cit., s. 98. 24 Z ob. T. Z iem ba, op. cit., s. 98.

25 A. G. Bem , Teoria poezji polskiej z przykładami w zarysie popularnym analityczno-dziejouym, Petersburg 1899, s. 170-174 (B em używ a też nazw „poem at” i „poem acik”).

26 Wł. W eychertów na, Stylistyka. Teoria prozy i poezji, Warszawa 1901, s. 168.

27 H . Galie, op. cit., s. 92-95. A utor m o cn o podkreślał, iż p oem at „form ą tylko różni się od no w eli”, gdyż przedstaw ia niew ielki w ycinek życia. Traktował go jak o gatunek epicki, nie w yróżniał rodzaju dydaktycznego.

28 Łada [J. G natow ski], Przegląd artystyczny i literacki, „N iw a” 1882, z. 183, s. 192. Rzecz dotyczy u tw o ­ ru W łodzim ierza Wysockiego Wszyscy za jednego. Fraszka (Kijów 1882). P io tr C hm ielow ski w Zarysie najnowszej literatury polskiej... (op. cit., s. 344) nazyw a utw o ry A leksandra M orgenbessera „poem aci­ kam i żartobliw o-satyrycznym i”, dystansując się od autorskiego określenia „hum orystyczne”, Ogniem i mieczem Kazim ierza Bartoszew icza uznaje za „satyrę”, a K lem ensa Bąkowskiego obszerny poem at heroikom iczny Pan Mateusz czyli ostatni zajazd na Kleparzu. Historia akademicka w 6 pieśniach (K raków 1885) nazywa „w ierszowaną fraszką”. Ju ż rozm iary tych u tw o ró w przeczą takim klasyfikacjom. 29 Teorię prototypów zastosow aną do genologii om aw ia B ożena W itosz (Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki, Katowice 2005).

30 Por. W. Zagórski, Pieśń o izbie naszej, w: idem , Z teki Chochlika. O zmierzchu i ślińcie (1865-1881), Lw ów [1881], s. 21-30:

(9)

„konkurentów ”, „żonatych”31); poem at dygresyjny (.Imagina Konopnickiej, twórczość Stebelskiego); hum orystyczny obrazek historyczny (częsty u O r-o ta, np. Imćpan Duda

w amorach, Gwiazdka panny Basi)', gawęda (Ludw ik N iem ojew ski, W łodzim ierz Wy­

socki); list (H enryk M erzbach i W łodzim ierz Wolski, Listy z Belgii, Rodoć, Pogadanki

lwowskie Roku Pańskiego Wystawy Krajowej pisane); form y balladow o-legendow e (wyjąt­

kowa popularność diabła B oruty jako typu rodzim ego h u m o ru 32). W tym repertuarze narracyjnych form hum orystyczno-satyrycznych poem at heroikom iczny miał wiele zalet i je d n ą poważną wadę. Zaletą była struktura, która ju ż w O św ieceniu uległa ro z­ luźnieniu, dopuszczając słabo związane z akcją dygresje, poprzez które w prow adzano różne aspekty w ypowiedzi podm iotow ej33, a także wyrazista relacja nadaw ca-odbiorca, umożliwiająca bezpośrednią perswazję i ariostyczne rozsnuw anie tem atu na oczach czy­ telnika. D zięki tym cechom strukturalnym poem at heroikom iczny mógł łatwo inkor- porować wstawki gatunków lirycznych, ja k pieśni, łatwo też m ógł wiązać się z gawędą

A czy znasz ty, bracie miody, Tw oich posłów chorow ody;

Twoich „D zikich”, tw ych „Stańczyków ”, „M am eluków ” i „Jurczyków ”?

A czy znasz ty, bracie młody, Iw o jej Izby bujne płody: W nioski, wneski i wnesenia Czekające odroczenia? [s. 21].

In n y przykład zaczerpnięty z u tw o ru pt. Z dzisiejszych legend, „D iabeł” R. 21: 1889, n r 1, s. 6: Z nasz ty, bracie, znasz ty, kandy

Starożytny kopiec Wandy? Z nasz ty, bracie, gdzie M ogiła, W ioska piękna, w ioska miła, Której środkiem do Wisełki N iesie D łubnia w ód perełki?

(Poem at opow iada o w ylewie rzeki, który sparaliżował pracę licznych tu m łynów, bow iem zniszczył „Jaz, który budow ał pono / D la M ogilan Krakus z żoną”).

31 Z a „dłuższe poem aciki satyryczne” uznają je P io tr C hm ielow ski {Współcześni poeci polscy..., op. cit., s. 266) oraz Jerzy Korfel (op. cit., s. 133). Pisali je W łodzim ierz Z agórski i E m anuel G oździew icz (Poradnik dla żonatych, K raków 1886). Z ob. też: L. G. Kajtuś, Poradnik dla panien chcących wyjść za mąż. Studium etyczno-psychologiczno-społeczne dla użytku płci nadobnej, „D iabeł” R. 12: 1885, n r 4-7.

32 Z ob. B. C zerw ieński, Boruta diabeł łęczycki, w: idem , Poezje, Lw ów 1881; F. Świderski, Diabeł Boruta w Potoku Złotym. Ramota humorystyczna, w: idem , Pisma humorystyczne, z. 1, C zęstochow a 1883; W. Wy­ socki, Gawęda wesoła w dni słotne do czytania nader pożyteczna, w: idem , Satyry i fraszki, K ijów -O dessa 1894, s. 5 -43 (bohaterem poem atu je s t Bieś — Bism arck).

33 Z ob. G. Bystydzieńska, hasło Poemat heroikomiczny, w: Słownik rodzajów i gatunków literackich, red. G. Gazda, S. Tynecka-M akow ska, K raków 2006, s. 545-547; W Pusz, Tok narracyjny oświeceniowego heroicomicum, „Zeszyty N aukow e U n iw ersy tetu Ł ódzkiego” seria 1, 1974, z. 104; idem , Poemat heroiko­ miczny, w: Słownik literatury połskiego oświecenia, red. T. K ostkiewiczowa, W rocław 1977, s. 482-488.

(10)

Pozytyw istyczny poem at hum o ry sty czn y 289

oraz poem atem dygresyjnym. Spełniał zatem w arunki rodzim ości (gawęda, ramota) oraz nawiązywania do tradycji literackiej. Przez samo przywoływanie w zo ru eposu i wartości z eposowego świata, uwznioślanie cnót i prezentow anie ideałów, kontrastująca z nim i rzeczywistość, będąca treścią poem atu, wydawała się wystarczająco banalna, płaska, licha i m arna, dlatego przesada, karykatura i gwałtowność satyrycznej napaści m ogły być sto­ now ane. Postulat um iaru też więc był spełniony. Rekwizytornia antycznej kultury i siła um ow nych konw encji literackich stanowiły elem ent zabawy formą, zatem dodatkow o rozbrajały i łagodziły negatywne emocje. Konwencje pozwalały napiętnow ać dostrzeżo­ ne wady, ale w sposób na tyle ogólny i bezosobowy, że intencje satyryczne nie jątrzyły społeczeństwa, lecz raczej zawstydzały. Wadą był konw encjonalny i erudycyjny ro d o ­ w ód. Cytaty i aluzje, w tym z Monachomachii oraz Myszeidy Krasickiego, a także z Pana

Tadeusza Mickiewicza, tworzyły wysoką barierę erudycyjno-kulturow ą. Zawężały krąg

odbiorców, przem awiały tylko do tych, którzy byli w stanie deszyfrować ten kod, zwra­ cały się do własnego kręgu ideowego, przekonywały tych, którzy i bez tego wyznawali wartości autora. Ich główną wadą była więc herm etyczność przekazu, w skutek czego oddziaływanie społeczne poem atu hum orystycznego nie m ogło być duże.

M iał on bardzo różne rozmiary. Napoleon X III. Poemat heroikomiczny w dwudziestu

pieśniach Krystyna O strow skiego34 liczy stron 297. Obrona Sokołowa. Śpiew bohaterski w IXpieśniach Aleksandra M orgenbessera35 ju ż tylko 153. N iew iele ustępuje m u ro z­

m iaram i K lem ensa Bąkowskiego Pan Mateusz czyli ostatni zajazd na Kleparzu36. Inne mają od kilku do kilkudziesięciu stron. Krótsze form y pojawiały się jako w ierszow ane wstawki w prozatorskich felietonach („kronikach”37). W prasie hum orystycznej dość często spotykam y w yraźne stylizacje heroikom iczne opisujące pojedyncze zdarzenie; są raczej niedługie, dwuszpaltow e. Konwencje gatunkow e, projektujące zarazem styl lektury, były — najwidoczniej — szczególnie ważne, skoro autorzy bardzo zdecydow a­ nie pow iadam iali o nich czytelników. Czynili to na dwa sposoby:

1. Poprzez zabiegi słowotwórcze w tytułach, aluzyjnie wskazujące na znane eposy antyczne jako w zory genologiczne: Władysława L. Anczyca Dollingeriada to kontam i- nacja słów D óllinger i Iliada, utw ór opowiada o krakowskich perypetiach doktryny zaprzeczającej nieom ylności papieża; Lippertiada38 — kom iczna opowieść o pew nym niem ieckim litografie nazw iskiem Lippert, którego rajcy krakowscy nie chcieli przyjąć do gm iny Kraków w ram ach retorsji za „rugi prusk ie”; Galilejada39 — w yw odzi się

34 Z ob. H . Ś. [K. O strow ski], NapoleonXIII. Poemat heroikomiczny w dwudziestu pieśniach, Paryż 1871. 35 Z ob. A. M orgenbesser, Obrona Sokołowa. Śpiew bohaterski w IXpieśniach, W iedeń 1862.

36 Z ob. K. Bąkowski, Pan Mateusz czyli ostatni zajazd na Kleparzu. Historia akademicka w 6 pieśniach, Kra­ ków 1885.

37 Por. K. Bartoszewicz, 40 kronik Kazimierza Bartoszewicza, K raków 1884, s. 17-19 (w form ie poem atu heroikom icznego om ó w io n o k o nkurs na p o m n ik M ickiewicza).

38 D ru k : „D iabeł” R. 17: 1885, n r 22, s. 6. 39 D ru k : ibidem, R. 16: 1884, n r 4—5.

(11)

od słów: Galicja plus Iliada, zawiera opowieści drukow ane w „D iable” o zabawnych perypetiach życia społeczno-kulturalnego prow incji; M uzyko-machia40 — aluzja sło­ w otw órcza do poem atu Krasickiego.

2. Poprzez nazwy genologiczne w tytułach lub podtytułach, rzadziej w sam ym utw orze, choć i tak się zdarzało41. M am y tu n przykład tytuły: E p o p e j a [to i nast. wy- ró ż n .- T. B.] o bohaterze dni, w których na plantacjach salinarnych w Bochni przygrywa muzyka

górnicza42; Przed uryborami. T r a g i k o m i c z n a e p o p e j a napisana przez Chłopa43; W łady­

sław Anczyc, Dóllingeriada. P o e m a t b o h a t e r s k i 44; Krystyn O strow ski, NapoleonXIII.

P o e m a t h e r o i k o m i c z n y ...; Aleksander M orgenbesser Palestra c z y l i w o j n a praw­ ników. W siedmiu pieśniach45 oraz Obrona Sokołowa. Ś p i e w b o h a t e r s k i , i także: Myślący burmistrz. P o e m a t h u m o r y s t y c z n y w siedmiu pieśniach46. N iek tó re nazwy genologicz­

ne aluzyjnie wskazywały Pana Tadeusza, który w sporym stopniu odzwierciedlał cechy

heroicomicum, je st to więc pośrednie sygnalizowanie w zoru eposu. Tu w arto w ym ienić

poem at, którego autorstw o budzi wątpliwości: Powstanie w Czernichowie w roku 1888.

H i s t o r i a s z l a c h e c k a w siedmiu pieśniach (Kraków 189547) . W yróżnia się sporym i w a­

loram i ideow o-artystycznym i utw ór Klem ensa Bąkowskiego Pan Mateusz czyli ostatni

zajazd na Kleparzu. H i s t o r i a a k a d e m i c k a w 6 pieśniach. W brew podtytułow i u tw ór

Kazimierza Bartoszewicza Ogniem i mieczem. P o w i e ś ć z ostatnich dni czerwca49, je st p o ­

40 D ruk: ibidem, „D iabeł” R. 16: 1884, n r 3.

41 Por. Borba, „D iabeł” R. 16: 1884, n r 5, s. 7. Jest to w ierszow any konspekt planow anego „eposu w ier­ szem ” o zamieszkach, które m iały m iejsce w krakowskiej Radzie M iejskiej za p rezy d en tu ry Ferdy­ nanda Weigla. W istocie utw ór je s t m ikropoem atem heroikom icznym z podziałem na pieśni; o stanie niegotow ości stru k tu ry świadczy gram atyczny tryb przypuszczający:

W trzeciej pieśni byłaby borba opisana N apad w odza Faustyna i w odza Jordana. C o taki tam odnieśli triu m fjęzy k am i, Z e się m ogą o lepsze m ierzyć z przekupkam i. 42 D ruk: „D iabeł” R. 20: 1888, n r 13, Dodatek, s. 2.

43 D ruk: ibidem, R. 21: 1889, n r 12, Dodatek, s. 1 (autor użył p seu d o n im u „W łościanin z brzeskiego po w iatu ”).

44 Zob. W Anczyc, Dóllingeriada (1871), w: idem, Wiersze i poematy, opr. M . Szyjkowski, t. 2, Kraków 1908. 45 D ruk: Lwów 1880.

46 D ruk: Lwów 1881.

47 N a karcie tytułow ej podpisany je s t Z. Z. M iłkow ski, co dla piszących o Teodorze Tom aszu Je ż u było w skazówką, iż pisarz użył w yjątkow o w łasnego nazwiska. Jego bibliografie przypisują m u autorstw o poem atu. Jed n ak nie uw zględniają innego dziełka Przygody kapelana przez autora Powstania w Czernicho­ wie w sześciu pieśniach (K raków 1895), rów nież podpisanego Z. Z . M iłkow ski. Są m ocne przesłanki, aby autorstw o przypisać księdzu M ateuszow i Jeżow i, zn an em u później literatow i, gdyż w ów czas kapela­ n em czernichow skim był w łaśnie ks. Jeż. N a ten tem at zob. D . Sw ierczyńska, Kłopoty z atrybucją, czyli uwagi o ustalaniu autorstwa, w: Pogranicza literatury. Księga ofiarowana Profesorowi Januszowi Maciejewskiemu na Jego siedemdziesięciolecie, red. G. Borkow ska, J. Wójcicki, Warszawa 2001, s. 359.

(12)

Pozytyw istyczny p oem at hum orystyczny 291

em atem hum orystycznym . Studiując zawarte w tytułach nazwy genologiczne, dostrze­ gamy, że tradycje hum orystyki oświeceniowej dopełniano tradycjami rom antycznym i (ilość trawestacji bajek Krasickiego, utw orów M ickiewicza, zwłaszcza ballad, a także psalm ów Z ygm unta Krasińskiego i Kornela Ujejskiego jest naprawdę duża zarów no w osobnych tom ikach bajek i satyr, ja k i w prasie hum orystycznej). N adto , że sfera he-

roicomicum jako um ow na przestrzeń pewnej egzotyki kulturow ej (grecka i rzymska o n o ­

mastyka) w chodzi w symbiozę z rodzim ym i gatunkam i wypowiedzi: gawędą, facecją, anegdotą myśliwską, ramotą, toastem , pochwałą. Literaci starszego pokolenia, a w każ­ dym razie debiutujący przed rokiem 1863, ja k A rtur Bartels, Aleksander M orgenbesser, Ludw ik N iem ojew ski czy Faustyn Swiderski, wprow adzali do takich poem atów narra­ cję gawędową, zachowując rodzim y h u m o r szlachecki. Swiderski na przykład opow ia­ da w kolejnych pieśniach poem atu o M uzach, o w drapaniu się na Parnas („Dostawszy ostrą od C harona burę, / Ż e m Styks przejechał, nie mając paszportu”49) i o piorunach w ręku Jowisza po to, aby zwyczajnie zadziwić konceptem i pokryć żartem w zruszenie przy składaniu hołdu Kraszewskiemu na jego jubileusz pięćdziesięciolecia pracy. K om ­ plet rekwizytów heroikom icznych w idzim y w innym jego poem acie, którego podtytuł sygnalizuje stan genologicznej niepewności: Wojna owadów przeciwko profesorowi Wadze.

C o ś na k s z t a ł t e p o p e i 50. W yraźne cechy gawędy zdradza Pospolite ruszenie wszel­ kiego rodzaju stworzeń i elementów przeciwko szlachcicowi wiejskiemu. P o e m a t h u m o ry - s t y c z n y 51, a także Napad Tatarów. O p o w i a d a n i e h u m o ry s t y c z n e z prawdziwego zdarzenia52. Elem enty struktury facecji i anegdoty myśliwskiej widać w utw orach Wielka defilada żab. O d e z w a h u m o r y s t y c z n a 53 czy Wielki koncert i dzień radosny wszelkiego ro­ dzaju zwierzyny w pewnej parafii zam ieszkałejex re odjazdu znakomitego myśliwego. R a m o t a h u m o r y s t y c z n a =4. N a pograniczu gawędy i legendy (konwencja snu po nadm iarze

alk o h o lu ...) sytuuje się Diabeł Boruta w Potoku Złotym. R a m o ta h u m o r y s t y c z n a . D o postulatu h u m o ru , który je s t w yrazem społecznego zdrow ia i pogody ducha, który w idzi świat z dobrej i złej strony, który ludzi zbliża, a nie dzieli, uczy i daje dobre rady zamiast grom ić i szydzić; h u m o ru rodzim ego, który obce w zory „przepolszcza” i unarodaw ia (częsty m otyw uitrum gloriosum w zięty z Monachomachii), najbardziej zbli­ żyli się Faustyn Swiderski i A leksander M orgenbesser. Poem aty Swiderskiego, p o d ob ­ nie ja k powiastki dla ludu i literatura dla dzieci55, stanowią dow ód na nieostre granice

49 F. Świderski (E x-B ocian),Jubileusz. Ramota heroi-komiczna, w: idem , Pisma humorystyczne, z. 1, C zę­ stochow a 1883, s. 9. 50 Z ob. ibidem, s. 13. 51 Z ob. ibidem, s. 42-57. d2 Z ob. ibidem, s. 38-41. 53 Z ob. ibidem, s. 23-26. 54 Z ob. ibidem, s. 26-29.

55 „D zieje ojczyste dla lu d u ”, w ielokrotnie w znaw iane, ja k w przypadku Lucjana Siem ieńskiego, p o ­ łączone z gatunkiem „śpiewów historycznych”, dały w efekcie sporo w ierszow anych w ykładów

(13)

oj-m iędzy rooj-m antyzoj-m eoj-m a pozytyw izoj-m eoj-m . N iek tó re teksty, powstałe w latach pięćdzie­ siątych w ieku XIX, a przedrukow ane w latach osiem dziesiątych, nie traciły aktualności. Ideały pracy i gospodarności jako w arunki utrzym ania bytu swego i rodziny oraz jak o czyn patriotyczny (postęp m aterialny b ro n i rodzinnej ziem i przed ekspansją niem iec­ ką) są niezm ienne. N ie zm ienia się solidaryzm sąsiedzki, grom adzki oraz kult w iedzy i nauki, których w artość w idzi się w zastosow aniach praktycznych. D yskretnie w p le­ cione m otyw y daw anych w oźnym w rublach łapów ek oraz w yraźna niechęć do ro z­ w iązań rew olucyjnych to satyryczne aktualizacje w Wojnie owadów... i zarys stanowiska ideowego bliskiego kręgom Towarzystwa Rolniczego. Jako żart i zabawa poem aty hum orystyczne E x-B ociana odpowiadają postulatom i Stanisława Koźmiana, i Piotra C hm ielow skiego. W inwokacji do Wojny owadów przeciwko profesoroiui Wadze m ożn a się dopatrzeć kontam inacji stylu heroicomicum oraz gawędy (zapowiedź tem atu śpiew u bohaterskiego z jednoczesnym i zw rotam i do adresata, które pełnią funkcje fatyczne, wyznaczają pole poufnej i bezpośredniej interakcji nadaw czo-odbiorczej56).

W ojnę opiew am — słuchajcie, panowie! W ojnę krzyżową zwaną kiedyś świętą, W łosy w am pew no pow staną na głowie, Tak była straszną, tak była zaciętą — Słuchajcie przeto — panow ie, uwaga!

N ajprzód w am pow iem , kto to je s t pan Waga57.

Przedstawiwszy uczonego biologa, który złow ione owady „męczy i srodze zabija”, choć go usprawiedliwia to, iż „rozum ludzki, naukę rozwija”, narrator przedstawia kontr­ akcję owadów. Talentem oratorskim wyróżnia się chrabąszcz, który wzywa owady:

Zemsty, panowie! Z em sty nam potrzeba —

Quonsque tandem abutere Vaga

Patientia nostral — to straszna zniewaga!58

A rm ia owadów, uszykow anych do boju w edług systematyki Linneusza, gotowa była ruszyć na Wagę. W ezwani przed oblicze Jow isza do trybunału w yw odzą swoje racje, zarzucając biologow i lekceważenie teorii m etem psychozy:

czystej historii przeznaczonych dla ludu i dla młodzieży. Były to abecadlniki, śpiewy uzupełniane w y­ kładem oraz rym ow ane syntezy dziejów. Pisali je epigoni rom antyczni oraz tw órcy pozytyw istyczni: W ładysław Ludw ik Anczyc, W ładysław Bełza, J ó z e f C hociszew ski, M aurycy D zieduszycki, Sew eryna D uchińska, M aria Ilnicka, M aria K onopnicka, Teofil N ow osielski.

d6 O roli inwokacji w gawędzie w ierszow anej, szczególnie w „apologizującej przeszłość gaw ędzie h i­ storycznej”, pisze K rzysztof S tępnik (idem , Poetykagaivędy wierszowanej, W rocław 1983, s. 68-71). 57 F. Swiderski, Wojna owadów przeciwko profesorowi Wadze. Coś na kształt epopei, op. cit., s. 13. 58 Ibidem, s. 14.

(14)

Pozytyw istyczny poem at hum orystyczny 293

Być m oże w raku dusza H annibala, A przeleciawszy Karpaty i Tatry, W skoczku uszatym dusza Kleopatry59.

C zęść sił owadzich, zarzucając innym o po rtu n izm i zdradę, w yw ołuje rew olucję i rusza do natarcia:

Ten w chodzi w rękaw — ów ciśnie się w oczy, Każdy, ja k m oże, profesora goni60.

Jow isz zirytow any owadzią sam ow olą sięga po pioruny, a burza i ulew a rozpędzają waleczną armię.

A utor nawiązuje do w spom nianego wyżej dzieła w inwokacji do Pospolitego ruszenia

wszelkiego rodzaju stworzeń i elementów przeciwko szlachcicowi uńejskiemu:

Panowie! Kiedy straszną opiew ałem w ojnę, Którą wiodły owady pod Potocką górą, Daliście mi oklaski i pochw ały hojne [ . .. ] 61

Treścią poem atu jest żyw ot szlachcica, który na nieurodzajnym gruncie, na posia­ dłości obciążonej pow innościam i i zapisami fam ilijnym i, co uniem ożliw ia jakiekol­ w iek reform y agrotechniczne, boryka się z nieszczęściam i spadającymi nań w stopniu tru d n y m do wyobrażenia. A utor przyrów nuje je do „napadu H unów , Allanów, G o ­ tów, W izygotów i O strogotów ”. B ohaterow i nie darzy się w pracy na roli, co w yw ołuje gniewy żony. Z łożony chorobą nie dopilnow ał robót, w padł przeto w długi i om al m u nie zasekw estrow ano m ajątku. N astępuje dalej kom iczny w przesadzie opis wszystkich m ożliw ych plag i szkód, które dotykają pechow ego ziem ianina:

W szystko — w ogóle wszystko — dzikie czy dom ow e, O tym tylko rozm yśla, nad tym suszy głowę,

Ptaki, gady, robaki, owady, zwierzęta,

K tórych tam biedny rolnik nigdy nie spamięta, G otow i wciąż do walki przeciw rolnikow i, M edytują i myślą, ja k kraść zysk Pawłowi62.

Ju ż więc pod koniec nierów nego boju, gdy na scenie pojawia się zw iastun ostatecz­ nego nieszczęścia:

59 Ibidem, s. 21. 60 Ibidem, s. 21.

61 Idem , Pospolite ruszenie wszelkiego rodzaju stworzeń i elementów..., op. cit., s. 42. 62 Ibidem, s. 51.

(15)

Ej, ty, na lichej szkapie, gdzie tak pędzisz, Żydzie? C zy ci o jaki handel, czy o szabas idzie? [...] N ie bój się — będziesz na czas dziś na licytacji63 —

przychodzi pom oc. Sąsiad „poratował” pożyczką, wyjaśniły się sprawy własnościow e, bohaterow i odm ieniło się życie, toteż autor w epilogu wygłasza apologię In stytutu w M arym oncie, który uczy now oczesnego gospodarowania. Tak się poem at h u m o ry ­ styczny przeistoczył w pow ieść tendencyjną.

P odobne rozwiązanie (odnalezienie satysfakcji w pracy, a nie w służbie Pegazowi) przynosi Młodość poety Kazimierza Bartoszewicza. A utor parodiuje różne style liryki ro ­ m antycznej, osobistej oraz języ k poezji pozytywistycznej (podobnie ja k A snyk w N a ­

padzie na Parnas), kończąc poem at apelem:

Bracia poeci! G dy chwila ponura

D o cnych serc waszych wsączy jad trucizny, Zerw ijcie z chwałą, rzućcie na bok pióra, Chw yćcie się bydła i nierogacizny!.. .64

N iek tó re poem aty M orgenbessera63 m ożna uznać za w ierszow ane w ersje pow ie­ ści M ichała Bałuckiego Pan burmistrz z Pipidówki oraz Jana Lama Wielki świat Capo-

wic. U nieśm iertelnił, m ów iąc stylem heroikom icznym , galicyjską prow incję, podniósł

do znaczenia rów nego historycznej Troi miasta Pacanów i Jarosław. W Pacanowie, w karczm ie Pod Ślim akiem , zaczyna się akcja poem atu w siedm iu pieśniach Palestra

czyli wojna prawników. Toczy się w edług schem atu bajkowego: chytrus przechytrzo­

ny. Świat przedstaw iony odw zorow ujący realia staroszlacheckie, zw roty do adresata, w yraźna rzew ność i ewazyjność zbliżają utw ór do gawędy. B ohaterem je s t m łody d e­ pendent, zarazem sprytny w wynajdyw aniu kruczków praw nych pozwalających albo wygrać sprawę, albo przynajm niej odwlekać w nieskończoność jej rozstrzygnięcie, ja k też skory do pochopnych obietnic dawanych m łodym kobietom . Podstępem , poda­ jąc się za narzeczonego dziewczyny, która spoliczkowala jego adwersarza, doprow adza

do ucieczki rywala z miejsca, w którym m iano rozstrzygnąć spór o ziemię. N ieo b ec­ ność adw okata-pow oda przynosi wygraną dependentow i. Rywal je d n a k doprow adza

63 Ibidem, s. 52.

64 C. H r. Ypka [K. B artoszew icz], Młodość poety, w: idem , Z wesołych chwil, K raków 1876, s. 34. 65 N ajlepszy artystycznie heroikom iczny poem at historyczny O brom Sokołowa traktuje o obro n ie m ia­ sta przed najazdem tatarskim i je s t tyleż żartobliw ą apologią m ieszczańskiego patriotyzm u oraz po m y ­ słowości i m ęstw a, co satyrycznym przedstaw ieniem ciasnoty umysłów. Z uwagi na czas pow stania (1862) należałoby go rozpatryw ać w kontekście ów czesnych p lanów politycznych co do roli m iesz­ czaństwa w organizacji pow stania, a w planie historycznoliterackim — w kontekście epiki historycznej M ichała Bałuckiego, Jana Lama i M ieczysława Rom anow skiego. M orgenbesser był, dodajmy, au to rem śpiew ów historycznych i opracow ań historiograficznych.

(16)

Pozytyw istyczny poem at h um orystyczny 295

do porażki bohatera podczas egzam inu adwokackiego, a na dom iar złego przed są­ dem przypom ina o skutkach kanonicznych publicznie danej obietnicy m ałżeństw a... Przegrany porzuca adw okaturę i nadzieje na posiadanie wioski szlacheckiej, żeni się z m ieszczanką i znajduje satysfakcję w pracy kowala. Zakończenie je s t tak optym istycz­ ne, ja k w e w czesnych powieściach Bałuckiego O kawał ziemi czy Byle wyżej.

Ciekawszy, bo odważniej w prow adzający elem enty satyryczne, je s t poem at M o rgen- bessera Myślący burmistrz. Tu autor w yraźnie zbliża się do satyrycznego obrazu p ro w in ­ cji z powieści Bałuckiego i Lama. W skutek osobistego sporu burm istrza z aptekarzem zaktualizowano w mieście starą ustawę zabraniającą dręczenia zwierząt. Dręczył, na­ turalnie, aptekarz preparujący m arnej jakości trutki na muchy, m yszy i szczury, przez co zw ierzęta cierpiały, nie mogąc skonać. Aptekarza złapano też na gorącym uczynku, ja k znęcał się nad pijawkami używ anym i w celach leczniczych. Praw dziw e w zburzenie w mieście zaczęło się jednak, gdy aresztow ano kilkoro Żydów, którzy nie chcieli ulżyć lichej szkapie zm uszanej do ciągnięcia w ozu ze zbyt dużą liczbą pasażerów. O b u rzen i wyznawcy M ojżesza na naradzie w ojennej w starej bożnicy postanawiają odbić w ięź­ niów. H e tm an ich woła:

D ziś nie czas w ody wlew ać do gorzałki, Ale najtęższej trza pochw ycić palki I bić, i łamać w szalonej wariacji,

N ie czas w am — m ów ię — dziś do szpekulacji, N ie czas dziś łokci skróconych dobierać, Lecz najdłuższym i drągam i nacierać, I w alić w bram ę, w żelazne drzw i godzić, By z furdygarni braci wyswobodzić. N ie czas fałszywe kłaść fun ty do czary, Lecz co największe dobierać ciężary I na łby m iotać tym przeklętym w rogom , Tym Filistynom , m niem anym p ó ł-b o g o m 66.

I byliby walne odnieśli zwycięstwo pod ratuszem , gdyby nie podstęp sekretarza, któ­ rem u burm istrz w zamian za wygraną obiecał rękę córki. Żydow skim zastępom zadawał on pytania, na które odpowiadali w m ieszani w tłu m szewczykowie. Pytania i odpow ie­ dzi były cytatami z obrzędu katolickiego chrztu (chcę wiary, w yrzekam się szatana, chcę być ochrzczony). Sekretarz był zarazem ... naczelnikiem straży ogniowej:

A w tem się bram y rozw arły podw oje, Z sikawki w ody wylały się zdroje

(17)

N a lud wybrany, na pejsy, na brody, W ciężkim frasunku dla serca ochłody. A gdy ten stru m ień w znosi się rzęsisty, Z balkonu dźw ięczy znów głos uroczysty, A lud w ybrany truchleje, gdy słucha:

„Więc was chrzczę w im ię Ojca, Syna, D u ch a!”67

Fortel uratował dobre im ię burm istrza, przywrócił porządek w mieście, pogodził zw aśnionych i połączył zakochanych. O ptym istyczny finał nie przesłania jed n ak przy­ gnębiającego obrazu żałosnych kom petencji zawodowych, miałkości umysłowej, kłó­ tliwości i niskiego poziom u etycznego galicyjskiej adm inistracji prow incjonalnej, ja k rów nież obrazu arogancji i pychy bogatych Ż ydów w stosunku do uboższych współple- mieńców, a także dezorganizacji etyczno-obyczaj owej tej (tylko pozornej) wspólnoty.

W poem atach dotykano też bieżących spraw i konfliktów, które przedstaw iano w stylu kom icznie zniekształcającym reguły eposu bohaterskiego. Tu ju ż nie szczędzo­ no nazw isk różnych powag życia publicznego, zwłaszcza stańczyków. W ogóle, roz­ patrując liczne pism a hum orystyczne i takież kalendarze, dochodzi się do w niosku, iż ugrupow anie stańczyków przyniosło Polsce najwięcej szkód. Teksty różnych „kra­ kow iaków ”, ballad, m onologów i poem atów antystańczykowskich zajęłyby objętość sporego tom u. Sprawę dziw acznych rozstrzygnięć konk ursu na p om n ik M ickiewicza, którą kom entow ano w całym kraju, Bartoszewicz w ykpiw a w krótkim poem aciku w y­ szydzającym w erdykt jury. O to podsum ow anie:

Takim sposobem ten konkurs odbyto, Gujski i Rygier rwą w łosy z rozpaczy, G adom ski szlocha, Siem iradzki ditto, M atejko przysiągł m alować inaczej, O zd obion bow iem tak potężnym sińcem Dostrzegł, że w sztuce je st dziś barbarzyńcem 68.

U lu b io n y m m otyw em hum o ry stó w były w ybory do sejm u i rad m iejskich oraz debaty nad sprawami publicznym i. Rozgrywały się one przez dłuższy czas. D ochodziło wówczas w nich do starcia różnych program ów, postaw i osobowości, toteż o skojarze­ nia z eposem bohaterskim było wyjątkowo łatw o69. Powagi publiczne, znani literaci,

67 Ibidem, s. 56.

68 K. B artoszew icz, 40 kronik..., op. cit., s. 19.

69 Por. W łościanin z brzeskiego pow iatu, Przed wyborami..., op. cit.; M aczuga [E. Ł oziński], Z sanockiej ziemi, „D iabeł” R. 17: 1885, n r 22, Dodatek, s. 1. E lem en tem degradującym p rzedm iot opow ieści m o ­ gły być, o bok stylu heroikom icznego, aluzje do niech lu b n y ch w ydarzeń historycznych. Z ob. Wojna kokoszą (z dziejów inteligencji krakowskiej), „D iabeł” R. 16: 1884, n r 4, s. 7:

(18)

Pozytyw istyczny p oem at hum orystyczny 297

dziennikarze i reprezentanci świata akademickiego, którzy się włączali w czynne życie polityczne, a w ferw orze polem ik ujawniali zacietrzewienie, stronniczość poglądów czy zachowania nielicujące z powagą spraw publicznych, stawali się — jak o b oh atero ­ w ie tekstów hum orystycznych — kom icznie zdegradow ani, m ali i pospolici. O śm ie­ szona powaga dotyczyła głównie osób, które były pow szechnie znane z manifestów, program ów i w ystąpień utrzym anych w stylu pow ażnym i w zniosłym : Stanisława Koź- m iana70, Tadeusza Rom anowicza, Józefa Szujskiego, Stanisława Tarnowskiego. Spór w krakowskiej Radzie M iasta o przeznaczenie placu, który straszył resztkam i daw nego kościoła Sw. D ucha, był przez „D iabła” przedstaw iony w rysunkow ej karykaturze jako starcie uzbrojonych w kopie husarzy. K om entarz w ierszow any wykorzystywał styl p o ­ em atu bohaterskiego, łącząc go z potocznym , co zresztą było złym rozw iązaniem , gdyż wulgaryzm y osłabiały siłę dow cipu satyrycznego:

I zaczął się bój srogi, aż trzaski leciały! Pan Tarnowski rozpoczął, ale spotniał cały,

Lecz przez R om anow skiego gdzieś w łydkę dotknięty, U sunął z placu boju rozm achane pięty. [...]

I nareszcie „Czas” się rzucił, ale ju ż po walce, I krzyczał na wsze strony: „Wandale! Padalce!”, Plótł trzy po trzy — dopóki nie padł z wściekłą pianą! Słychać, że do Pasteura tę pianę w ysłano!71

W grupie takich utw orów poziom em artystycznym w yróżnia się Ogniem i mieczem Bartoszewicza, poem at pośw ięcony starciu stańczyków ze stronnictw em dem okratów w w yborach do Rady Miasta.

W Radzie miejskiej w rzaski, krzyki, O skarżenia i repliki,

Pan m ecenas z akuszerem P rezydenta zowią zerem . P ełni werwy, pełni buty Straszne czynią m u w yrzuty: Ż e nie robi nic dla m iasta [...] .

70 N ieraz m o żn a ju ż m ów ić o paszkw ilu, ja k w poniższej trawestacji U jejskiego w ym ierzonej w Koź- miana:

Z d y m em gniazd naszych, z pianą ślin w ściekłych, D o C iebie, Panie, bije ten głos;

G rzm i ję k z gardzieli rozpaczą spieklych, Ratuj, bo straszny dotknął nas cios!

(Do bożka Molocha. Chorał skomponowany przez Stasia K., „D iabeł” R. 21: 1889, n r 14, s. 1).

71 Walka stoczona w radzie miejskiej o budynek S-go Ducha między zwolennikami teatru a stronnikami archeolo­ gów zbudzonych z snu siedmioletniego, „D iabeł” R. 20: 1888, n r 14, s. 8.

(19)

W ojnę opiewam, jakiej od lat wiela Ani w idziało oko Izraela,

Ani toczyły pocho pne do zgody, Lechii narody [... ]

N adszedł dzień straszny, gdy w edle ustaw y M iano wziąć starych rajców do naprawy, To je st przewietrzyć, dezynfekcjonow ać,

Polakierować. [...] W ięc Adam Asnyk rozgrzał się okrutnie, I potrząsając swym Kiejstutem butnie, Zakuw szy ciało w zbroicę ze stali,

Po ziobrach wali.

Koźm ian wziął srodze po łbie poem atem , Zollow i ucho oberw ał dram atem ,

Tarnowski, gdy się doń obrócił grzbietem , W ziął w kark son etem 72.

W ydarzenia w średniej szkole rolniczej w podkrakow skim C zernichow ie upam iętnił hum orystycznym eposem ks. M ateusz Jeż. M iały podtekst polityczno-w ychowaw czy. Przed sprow adzeniem p rochó w M ickiewicza do Krakowa (1890) m łodzież galicyjska rozwijała kult poety, urządzając w ieczorki literackie, które rów nocześnie były hołdem składanym pow staniu listopadow em u. Starostwo krakowskie w roku 1888 wydało za­ rządzenie ograniczające udział uczniów w tych obchodach. W szkole w C zern ich o ­ wie w ieczór połączony z koncertem i żywymi obrazam i odbył się spokojnie73, jed n ak 8 grudnia uczniow ie zirytow ani nadm iernym ko ntrolow aniem ich prywatności przez księdza-prefekta wybili m u szyby w oknach. Śledztw o doprow adziło do eskalacji w y­ bryków — dem olow ano sale szkolne, obrzucono nauczycieli jajkam i. Szkoła ta była początkow o przeznaczona dla kształcenia ek o no m ów i oficjalistów dw orskich, od roku 1882 przekształcono ją w państw ow ą szkołę średnią, co było dużym osiągnięciem or­ ganizacyjnym, dlatego om aw iane w ypadki uznano za bardzo poważne. N ie m a w ątpli­ wości, że uczniow ie złamali obowiązujący regulam in szkolny74.

72 [K. B artoszew icz], Ogniem i mieczem. Powieść z ostatnich dni czerwca, op. cit., s. 3—4, 12-13. 73 Z ob. [Kronika miejscowa i zagraniczna], „C zas” R. 41: 1888, n r 285, s. 3.

74 Z ob. Przepisy obowiązujące uczniów krajowej średniej Szkoły Rolniczej w Czernichowie, b. m. i r.; F. Stef- czyk, Pogląd historyczny na rozwój szkoły rolniczej w Czernichowie, K raków 1887; Krajowa Średnia Szkoła Rolnicza iv Czernichowie, K raków 1894. Przebieg w ypadków opisanych w poem acie zgadza się z relacją um ieszczoną w „C zasie” (op. cit.).

(20)

Pozytyw istyczny p o em at h um orystyczny 299

W zorem stylistycznym autora je st tu Pan Tadeusz: 0 roku ów! Pam iętny dotąd w C zernichow ie, Kto ciebie tam że widział, tem u dotąd m row ie Przelatuje po piętach. [...]

Pod w zględem strukturalnym poem at spełnia większość cech heroicomicum: inw oka­ cja, narada bitewna, bitwa z użyciem nietypow ych środków etc.

M łodzież widząc, że belfry są podszyci tchórzem , U staw iła się w oknach rzędem nad podw órzem Zakładow ym . — G dy oni zaczęli wychodzić, M łodzież dalej jajam i z góry na nich godzić. Był to pom ysł nie lada. Sztuka bicia jajem Jest w innych szkołach m ało znanym obyczajem!

Lecz m łodzież czernichow ska dobrze zna się na niej, Bo też — co praw da — na wsi jaja kupi taniej. Jest to b roń niebezpieczna. C hociaż nie kaleczy, Ale zostawia ślady blado-żółtej cieczy,

A jeśli jeszcze jaja nie są całkiem świeże, To na w idok tych śladów obrzydzenie bierze. M im o nocnych ciem ności strzały były celne, 1 zrobiły na belfrach w rażenie piekielne: O bryzgani paskudnie do dom u zmykają I po drodze na uczniów srodze narzekają75.

N ajdonioślejszym politycznie w ydarzeniem , które opisano w dw óch obszernych poem atach, była karczem na aw antura krakowska dotycząca dyskutow anego na sobo­ rze dogm atu o nieom ylności papieża. W latach 1870-1871 tak w Krakowie, ja k i we Lwowie ogłoszono kilka broszur o tzw. ultram ontanach i m oderantach. „Tydzień” Kraszewskiego i „Przegląd Lwowski” ks. Edw arda Podolskiego, a także pow ołana spe­ cjalnie dla propagowania uchw ał soboru „Warownia Krzyża” podnosiły tem p eratu ­ rę ideową sporów. Personifikacją poglądów antypapieskich stał się niem iecki ksiądz D óllinger, który nieom ylność ograniczał do rozstrzygania dylem atów podczas soboru. C zęść profesorów uniw ersyteckich w Krakowie do akcji poparcia poglądów D óllingera włączyła studentów , proponując im podpisanie specjalnego adresu. Publikacje „Kra­ j u ” i „C zasu” w tej sprawie w zburzyły um ysły do tego stopnia, że w m ieście doszło

do zam ieszek rów nych niedaw nej sprawie z Barbarą U b ry k (zam urow aną zakonni­

75 Z. Z . M iłkow ski [M . Jeż?], Powstanie w Czernidiowie. Historia szlachecka w siedmiu pieśniach, K raków 1895, s. 6, 13.

(21)

cą). Z nan y z oratorskiego talentu ksiądz Z y g m u n t G olian podczas kazań wygłaszanych w kościele św. Floriana na Kleparzu oskarżył o herezję stu d en tó w podpisujących adres. M iędzy m ieszczaństw em kleparskim a studentam i doszło do bójki, którą zresztą łatwo przerw ała policja. Stan w zburzenia trwał je d n a k kilka tygodni, gdyż w krótce zm arł Karol Gilewski, inicjator adresu, a ja k pierw sze w ystąpienia zbiegły się w czasie z u ro ­ czystością św. Stanisława, tak ów zgon przypadł na czas Bożego Ciała76, toteż łatwo było o niekontrolow ane rozruchy społeczne. Echa w ojny francusko-pruskiej i los K o m u­ ny Paryskiej były sm utną przestrogą przed konfliktam i w ew nętrznym i. A utorzy tych poematów, Anczyc i Bąkowski, starali się apelować o solidaryzm , choć nie ukrywali inspirującej roli księdza Goliana. Tak przedstawiał go Anczyc:

G dy głos potężny w zniesie na am bonie, D rży wszelki kacerz i zdycha liberał, G dy na bezbożnych gniew srogi w yzionie, Z da się, że w szystkich w pro ch by porozcierał. A gazeciarzom gdy wlezie na skórę,

To ju ż każdem u chyba w mysią dziurę. Kończy zaś opis zawstydzeniem :

Ż arty na stronę. O biedny narodzie! N a toż ci przyszło, że zamiast żyć z sobą W miłości bratniej i serdecznej zgodzie N a biednej ziem i, okrytej żałobą — Kiedy cię lada podjudzi człeczyna, W bratobójczego zm ieniasz się Kaina?!77

D rugi z autorów, Bąkowski, wydał swój poem at w kilkanaście lat po w spom nianych wyżej wypadkach. Z treści w yraźnie widać, iż korzystał z publikacji w „Przeglądzie Lw ow skim ”, w tym z wersji samego Goliana. N ie uspraw iedliw iał księdza, ale praw ­ dziwych inspiratorów widział w gronie stu den tó w narodow ości żydowskiej. Tak lud kleparski, jak studenci mają w łasnych przywódców, którzy odm iennie im rzecz n a­ świetlają. Z perspektyw y parafian księdza Goliana rzecz się m a następująco:

Ponoć stolicę Kościoła zamierza

W róg zabrać, pragnie w ypędzić papieża? [...] Ej akademiki! Ej panow ie m łodzi,

76 Jed n o stro n n e, ale bardzo dokładne spraw ozdania z w ypadków przynosi „Przegląd Lw ow ski” R. 1: 1871, z. 11-13. Por. też Do historii ivypadków krakowskich w maju 1871 r., L w ów 1871.

(22)

Pozytyw istyczny poem at h um orystyczny 301

U was to wszystko po głowie w am chodzi, N iew iara u was skrzydła rozpościera, Z ust bezbożnika, jakiegoś Girtlera. Profesorow ie plotą w am androny — M ów ił i o tym wczoraj ksiądz z ambony. Studenci mają własne zdanie:

N ie w iem , koledzy, dokąd Kościół zm ierza, G dy nieom ylność przyjm uje papieża, Atoli skutki ju ż się okazały,

N asz Padurow icz, Gilewski — wyklęci!78

G łów na rola przypada w utw orze starem u M ateuszow i, który jako w eteran roku 1863 wzywa do jedności inteligencję i robotników. U tw ó r kończy się w yraźnym i ak­ centam i antysem ickim i — jed n o ść narodow a, potw ierdzona czynam i Kościuszki i Po­ niatowskiego, m a być zagrożona w skutek wzrastającego znaczenia ekonom icznego ludności żydowskiej. N a ideę utw oru, obok antysem ityzm u, miała też w pływ potęż­ niejąca fala propagandy socjalistycznej. Ideologia solidarności narodow ej, p otw ierdzo­ nej w ydarzeniam i z historii Polski, służyła autorow i do obrony przed w pływ em haseł socjalistycznych.

W ażnym dow odem rozpaczy Polaków po klęsce Francji w w ojnie z Prusam i był poem at heroikom iczny Krystyna O strow skiego Napoleon X III. N ie miał je d n a k siły oddziaływania społecznego, gdyż w ydano go w Paryżu, toteż nie trafił do w ielu czytel­ ników. Jest to w ierszow any żyw ot cesarza N apoleona III, przedstaw iony jak o pasm o nieustannych oszustw, zdrad, niedorzeczności politycznych, bezeceństw osobistych i pospolitej głupoty. Gdyby go przeczytał Ignacy Rzecki, to — jak o oficer węgierskiej piechoty — pew nie zażądałby od autora satysfakcji... Bo, ja k zapewniał autor, to:

Ż yw ot zbrodniczy, piekielny, Pełen żydowskiej obłudy, I w tym tylko nieśm iertelny, Ż e um iał oszukać ludy. Więc, bracia dziejopisarze,

Przed Boga i Praw dy tronem , Z w ijm y go, z Judaszem w parze, Trzynastym N a p o leo n em 79.

78 K. Bąkowski, Pan Mateusz czyli ostatni zajazd na Kleparzu..., op. cit., s. 9, 19.

(23)

Pozytywistyczny poem at hum orystyczny, a zwłaszcza heroikom iczny, dotykał więc bardzo różnych problem ów. N iew ątpliw ie zapisywał stan uczuć i umysłów, zwłaszcza społeczeństwa w Galicji. W yraźnie podtrzym yw ał żyw otność rom antycznej tradycji li­ terackiej zarów no poprzez cytaty i aluzje, ja k też poprzez przedłużenie atrakcyjności gawędy i ram oty jako gatunku literackiego. Nawiązywał też do satyrycznych utw o ró w O św iecenia i był bliski ideow o-tem atycznem u kręgowi pozytywistycznej powieści tendencyjnej oraz satyrycznej. M ożna w nim znaleźć napraw dę zabawne i udane p o ­ mysły. Jako świadek czasów je st ciekawym d o k um entem nastrojów społecznych. Ż a ­ den je d n a k utw ór z tego kręgu nie przeżył swojej epoki.

Cytaty

Powiązane dokumenty

jest promowany na poziomie ogólnopolskim, regionalnym i lokalnym poprzez media tradycyjne (radio, telewizję, prasę) oraz Internet (stronę www.spisrolny.gov.pl,

Ryzyko związane z pandemią koronawirusa (COVID-19) ... Ryzyko zmniejszenia dostępności kredytów mieszkaniowych ... Ryzyko związane z procesem budowlanym ... Ryzyko związane

Ryzyko związane z pandemią koronawirusa (COVID-19) ... Ryzyko zmniejszenia dostępności kredytów mieszkaniowych ... Ryzyko związane z procesem budowlanym ... Ryzyko związane

Oceny te winny być dokonywane przez Wójta Gminy Wiśniowa, co najmniej raz w czasie kadencji Rady Gminy (nie rzadziej niż raz na 4 lata). Wyniki tych ocen winny być

Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo ochrony środowiska, monitoring (w tym metody monitoringu) jakości powietrza, wód, gleb i ziemi oraz poziomu hałasu

Dozownik z nawilżaczem, zakres 0-17 l/min, mocowany na szynie DIN/MODURA z uchwytem, wężem i wtykiem kątowym AGA. Dozownik z nawilżaczem, zakres 0-17 l/min, mocowany na szynie

Potwierdzając moje wrażenia, zgadza się, że teraz właśnie jest narzędziem eksperymentu, wręcz dlatego tylko może jeszcze pisać, takie znajdując

Jeśli tak, to rodzic może najpierw wziąć trzy wdechy i uświadomić sobie, że teraz tak bardzo potrze- buje tego dotrzymywania umów, łatwości, itd., a potem spokojnie