ROCZNIKI PSYCHOLOGICZNE Tom IX, numer 1 – 2006
ODPOWIEDħ NA POLEMIKĉ
Zapoznanie siĊ z polemicznymi wypowiedziami, które powstały po lekturze mojego artykułu i zaprezentowanej w nim propozycji psychologii chrzeĞcijaĔ-skiej, wyzwoliło we mnie wiele emocji i refleksji. Z wdziĊcznoĞcią przyjąłem zainteresowanie przedłoĪonym tekstem i podjĊty wysiłek skomentowania zawar-tych w nim myĞli. W zdziwienie wprawiły mnie te komentarze, które zamiast odniesienia do istotnych treĞci artykułu, koncentrowały siĊ na niejednokrotnie wyrwanych z kontekstu cytatach. Autorzy tych wypowiedzi stosowali bardzo uproszczony schemat polemiki, według zasady: w kaĪdym tekĞcie moĪna znaleĨü coĞ, co mi siĊ nie podoba i co mogĊ skrytykowaü, bez podejmowania wysiłku zrozumienia partnera polemiki. Jest to chyba ta forma dyskusji (bo z pewnoĞcią nie dialogu), która u podejmujących ją osób ujawnia narcystyczną postawĊ zadu-fania w sobie i przekonania o wyłącznym dostĊpie do prawdy. Tego typu posta-wa bardzo utrudnia proposta-wadzenie konstruktywnej dyskusji.
Rozumiem, Īe ton polemiczny wyostrza widzenie wielu spraw i dlatego nie-którzy dyskutanci skoncentrowali siĊ na tych aspektach wystąpienia, które uznali za słabe, niewystarczająco uzasadnione czy niezgodne z ich stanowiskiem. OczywiĞcie moĪna i tak, chociaĪ rzetelne posługiwanie siĊ aparatem naukowym wymaga od badacza obiektywizmu przynajmniej w tym sensie, Īeby zaznaczyü równieĪ te czĊĞci omawianego tematu, które nie budzą wątpliwoĞci, są inspirujące i warte rozwiniĊcia, nawet gdy w omawianym tekĞcie autor wykazał zbyt mało precyzji, uwagi czy kompetencji w podejmowaniu niektórych wątków.
Jestem skłonny przyznaü racjĊ wypowiedziom, które wskazywały na braki w precyzji naukowej lub niedostateczne dookreĞlenie czy wyjaĞnienie niektórych tez zawartych w omawianych rozwaĪaniach. Na usprawiedliwienie tego niedociąg-niĊcia chciałbym tylko powiedzieü, Īe zawarte w tytule słowo „propozycja” jest nie tylko wyrazem mojej ostroĪnoĞci w prezentacji nowego podejĞcia w psycho-logii i psychoterapii, ale takĪe oznacza, Īe stanowisko to dalekie jest od ostatecz-nej, doprecyzowanej formy i jest raczej zaproszeniem do refleksji nad kondycją
psychologii w ogóle i lansowanymi w niektórych ujĊciach okreĞlonymi tezami, których słusznoĞü (juĪ z samej natury nauki empirycznej) nie jest niepodwaĪalna.
PamiĊtając oskarĪenie, jakie wobec współczesnych psychologów Rollo May (1989, s. 9-12) włoĪył w usta Ğw. Piotra, dotyczące powszechnie stosowanego przez nich nadmiernego upraszczania rzeczywistoĞci (nimis simplicandum), i po-zostając pod silnym wraĪeniem troski V. E. Frankla (1976) o przeciwstawienie siĊ redukcjonistycznemu widzeniu człowieka, postulujĊ, aby propozycjĊ psychologii chrzeĞcijaĔskiej uznaü przynajmniej za alternatywne ujĊcie do takich koncepcji, jak psychoanaliza czy psychologia humanistyczna. Postulat Frankla, by w reflek-sji psychologicznej z taką samą uwagą i troską traktowaü sfery: somatyczną, chiczną i duchową, wymaga konkretnych zmian w podejĞciu do uprawiania psy-chologii.
Studentom psychologii przekazywane są nie tylko informacje dotyczące Īycia psychicznego (procesy poznawcze, emocjonalne, motywacyjne czy reakcje w sfe-rze zachowaĔ), ale równieĪ wiedza z fizjologii i biologicznych podstaw zachowa-nia. OczywiĞcie, kompetencje w tych zakresach są nieodzowne w pracy psycho-loga. Ale czy nie naleĪałoby poĞwiĊciü takĪe wiĊcej uwagi kształceniu w zakresie sfery noetycznej (duchowej)? Gdy przegląda siĊ podrĊczniki psychologii, moĪna tam znaleĨü wiele cennych informacji dotyczących biologiczno-społeczno-psy-chologicznego funkcjonowania człowieka. Natomiast sfera duchowoĞci i religij-noĞci jest albo całkiem pominiĊta, albo potraktowana marginalnie. Na ilu uczel-niach w Polsce kształcących psychologów powaĪnie traktowane są sfery Īycia duchowego i religijnego? Jaki procent treĞci zawartych w podrĊczniku akademic-kim Psychologia (Strelau, 2000) dotyczy doĞwiadczeĔ duchowych czy religijnych u człowieka? Czy minimalna przynajmniej kompetencja w zakresie doĞwiadczeĔ duchowych nie powinna byü wymagana od osoby legitymującej siĊ dyplomem psychologa? Czy ignorowanie doĞwiadczeĔ duchowych – zarówno w psychologii akademickiej, jak równieĪ w psychoterapii – słuĪy prawdzie i człowiekowi? Tych pytaĔ mogłoby byü wiĊcej…
MoĪe właĞnie z powodu niekompetencji w sferze duchowej coraz mniej psy-chologów podejmuje problematykĊ aktywnoĞci kultycznej człowieka. Zajmują siĊ kompetentnie zabawą, nauką i pracą, ale przecieĪ kult nie da siĊ sprowadziü do Īadnej z tych form aktywnoĞci ludzkiej, a jest dla ludzi bardzo waĪny – jeĞli nie wszystkich, to chyba dla wiĊkszoĞci. U klasyków XX-wiecznej psychologii spo-tykamy przynajmniej zainteresowanie tym obszarem Īycia. Freud, Jung, James, Allport i Fromm poĞwiĊcali tym problemom całe traktaty. DziĞ psycholodzy
wy-powiadający siĊ na temat obszarów religijnych przeĪyü i zachowaĔ ujawniają nieporadnoĞü, ignorancjĊ i lĊk.
Daleki jestem od upraszczania rzeczywistoĞci czy absolutyzacji własnych po-glądów. Staram siĊ zachowaü pokorną postawĊ wobec PRAWDY, bĊdąc Ğwia-domym własnej niedoskonałoĞci zbliĪania siĊ do niej. Jednak wobec róĪnorodno-Ğci podejĞü psychologicznych do tych samych faktów Īyciowych oĞmieliłem siĊ zaproponowaü takie podejĞcie, które u podstaw (na przedpolu) uprawiania psy-chologii Ğwiadomie przyjmuje załoĪenia dotyczące natury człowieka i jego odnie-sienia do Boga. Moim skromnym zdaniem takie podejĞcie jest odpowiedzią na postulaty Jana Pawła II zawarte w encyklice Fides et ratio (1998).
W drugim rozdziale tej encykliki, zatytułowanym „Credo ut intellegem”, spo-tykamy pogłĊbienie refleksji nad relacją rozumu i wiary, a takĪe nad znaczeniem inspiracji biblijnych dla uprawiania nauki: „[…] istnieje głĊboka i nierozerwalna jednoĞü miĊdzy poznaniem rozumowym i poznaniem wiary. […] Wiara wkracza nie po to, by pozbawiü rozum autonomii albo ograniczyü przestrzeĔ jego działa-nia, lecz po to tylko, by uzmysłowiü człowiekowi, Īe w tych wydarzeniach obja-wia siĊ i działa Bóg Izraela. […] Wiara wyostrza wewnĊtrzny wzrok i otwiera umysł, pozwalając mu dostrzec w strumieniu wydarzeĔ obecnoĞü opatrznoĞci. […] Nie moĪna zatem rozdzielaü wiary i rozumu, nie pozbawiając człowieka moĪliwoĞci właĞciwego poznania samego siebie, Ğwiata i Boga” (nr 16). „[…] rozum musi przestrzegaü pewnych podstawowych zasad, aby jak najlepiej wyra-Īaü swoją naturĊ. Pierwsza zasada polega na uznaniu faktu, Īe ludzkie poznanie jest nieustanną wĊdrówką; druga wyraĪa ĞwiadomoĞü, iĪ na tĊ drogĊ nie moĪe wejĞü człowieka pyszny, który mniema, Īe wszystko zawdziĊcza własnym osiąg-niĊciom; trzecia zasada opiera siĊ na «bojaĨni BoĪej», która kaĪe rozumowi uznaü niczym nie ograniczoną transcendencjĊ Boga, a zarazem jego opatrznoĞciową miłoĞü w kierowaniu Ğwiatem. Gdy człowiek nie przestrzega tych zasad, naraĪa siĊ na niepowodzenie i moĪe ostatecznie znaleĨü siĊ w sytuacji «głupca». We-dług Biblii tego rodzaju głupota niesie ze sobą zagroĪenie dla Īycia. Głupiec bo-wiem łudzi siĊ, Īe posiada rozległą wiedzĊ, ale w rzeczywistoĞci nie potrafi sku-piü uwagi na sprawach istotnych” (nr 18).
OczywiĞcie moĪna próbowaü uprawiaü psychologiĊ bez uwzglĊdniania wyĪej wymienionych postulatów, i wielu tak czyni. Sądząc po treĞci wypowiedzi pole-micznych, tego rodzaju stanowisko prezentuje czĊĞü recenzentów mojego artyku-łu (por. Cieciuch, Francuz, KrzyĪewski, Nosal). Z tego powodu nie zamierzam dokonywaü wobec nich inkwizycji, imputowanej mi przez jednego z autorów
polemiki. To raczej ja poczułem siĊ jak ten, na którego z powodu jego usiłowania zrozumienia człowieka, takĪe z jego doĞwiadczeniami i problemami religijnymi i duchowymi, naleĪy nałoĪyü „klątwĊ naukową” i wykluczyü z grona „oĞwieco-nych”, którzy są przekonani, Īe „jest tylko jeden model psychologii” – ten który oni uprawiają. Daleki jestem od lekcewaĪenia wartoĞci ich odkryü naukowych. OĞmielam siĊ jednak przeciwstawiü absolutyzacji przekonaĔ, Īe nie moĪe byü innej drogi rozumienia fenomenu ludzkich przeĪyü i zachowaĔ, niĪ ta, którą dziĞ kroczy psychologia akademicka.
PrzecieĪ w psychologii akademickiej dokonuje siĊ rozwój wiedzy i rozumie-nia człowieka. Zmierozumie-niały siĊ teĪ tematy uznawane za „psychologiczne”, na przy-kład jeszcze 20 lat temu psychologowie traktowali temat poczucia winy czy su-mienia jako problem natury religijnej, a nie psychologicznej. Dzisiaj mógłbym cytowaü wiele ksiąĪek, prac naukowych i popularyzatorskich ukazujących te te-maty z perspektywy psychologicznej.
CzyĪ nie ulegały rozwojowi poglądy psychologów na znaczące kwestie ludz-kiego Īycia? CzyĪ rodzące siĊ nowe nurty poznawcze w psychologii – obok trzech wymienianych przez Kozieleckiego (1998) koncepcji psychologicznych człowieka: psychoanalizy, behawioryzmu i psychologii humanistycznej, naleĪa-łoby pewnie dziĞ wymieniü wiele innych: psychologiĊ transpersonalną, kogni-tywną, gestaltowską, ekologiczną… – nie postulują reinterpretacji dotychczaso-wych ujĊü wielu znaczących aspektów badanej rzeczywistoĞci? Dlaczego propo-zycja takiej reinterpretacji z perspektywy psychologii chrzeĞcijaĔskiej budzi tak duĪy opór? Dlaczego z takim lĊkiem (a nawet z nieukrywaną agresją) reagują na propozycjĊ psychologii rozwijanej na bazie antropologii chrzeĞcijaĔskiej niektó-rzy przedstawiciele Ğwiata nauki, nawet ci związani z KUL-em? MoĪe psycho-analityk diagnozowałby to jako kompleks nierozwiązanych własnych odniesieĔ do Boga i religii, zwolennik behawioryzmu – jako niewspółmierną do bodĨca reakcjĊ, spowodowaną kumulacją afektu w tej dziedzinie, a psycholog o orientacji kognitywnej tłumaczyłby ten fakt zbyt ubogą mapą poznawczą i dezorientacją w tym obszarze... Pozostając na poziomie interpretacji psychologii chrzeĞcijaĔ-skiej, bazującej na antropologii chrzeĞcijaĔskiej i uznającej pokornie prawo do błĊdów w poszukiwaniu odpowiedzi na najbardziej znaczące pytania dotyczące ludzkiej egzystencji, moĪna by – byü moĪe – zinterpretowaü tĊ postawĊ jako po-kusĊ (to teĪ ciekawy fenomen, który warto dookreĞliü psychologicznie) tworzenia wizji człowieka i Ğwiata pozbawionej Boga i Jego wpływu.
Nie zamierzam siĊ sprzeczaü o to, czy jest wiele psychologii czy teĪ jedna, a jedynie podejĞü badawczych jest wiele. Tak czy inaczej, bez chrzeĞcijaĔskiego podejĞcia psychologia moĪe byü uboĪsza o te zagadnienia, które podejmuje tylko ona.
Mam nadziejĊ, Īe w duchu „otwartoĞci umysłu na odmienne perspektywy ba-dawcze” pan prof. Cz. S. Nosal dopuĞci moĪliwoĞü badaĔ psychologicznych in-spirowanych Ewangelią (nawet jeĞli sam nie bĊdzie chciał ich rozwijaü). UwaĪam bowiem, Īe przyczynią siĊ one do rozwoju dorobku psychologii w ogólnoĞci. Nawiązując do wypowiedzi Pana Profesora, chcĊ powiedzieü, Īe relacja Bóg– –człowiek i ocena ingerencji Boga w tĊ relacjĊ stanowią nie tylko doniosły
pro-blem teologiczny, ale takĪe psychologiczny, bo dotyczący doĞwiadczania przez człowieka tej rzeczywistoĞci na poziomie poznawczym, emocjonalno-motywa-cyjnym czy działaniowym (behawioralnym).
Profesor P. Francuz moĪe oczywiĞcie uprawiaü psychologiĊ po swojemu. Je-Ğli perspektywa moĪliwoĞci wykorzystania XX-wiecznego dorobku myJe-Ğli chrze-ĞcijaĔskiej we współczesnej psychologii „wzbudziła w nim czujnoĞü”, to moĪe dlatego, Īe uwaĪa, iĪ poznawanie prawdy o człowieku, o jego psychice, ducho-woĞci, przeĪyciach i działaniach, zaczĊło siĊ dopiero na przełomie XIX i XX wie-ku wraz z wystąpieniami empirystów, którzy mieli prawo do swoistego manifestu w uprawianiu psychologii jako nauki przyrodniczej. Tej opcji wydaje siĊ broniü mgr J. Cieciuch. Mnie bliĪsze jest rozumienie psychologii, które zaprezentował w swoim tekĞcie ks. prof. Z. Uchnast.
Po przeczytaniu tak zróĪnicowanych (pod wzglĊdem merytorycznym i for-malnym) opinii nie sposób odnieĞü siĊ do wszystkich wypowiedzi w ten sam spo-sób. Gdyby to było moĪliwe, chĊtnie podjąłbym bardziej analityczną dyskusjĊ z niektórymi spoĞród prezentowanych tu stanowisk. Chciałbym mianowicie do-precyzowaü niektóre pojĊcia czy tezy w moim wystąpieniu, ale teĪ zwróciü uwagĊ na niektóre błĊdne i uproszczone tezy lansowane przez moich adwersarzy. Wy-stĊpujące w ich wypowiedziach nieporozumienia dotyczące interpretacji teologii i brak zrozumienia problematyki psychologii religii wymagałyby szerszego spro-stowania. Jednak brak tutaj miejsca na podjĊcie bardziej wnikliwej polemiki.
Serdecznie dziĊkujĊ moim adwersarzom – zarówno tym, którzy po zapozna-niu siĊ z moim tekstem przyczynili siĊ do pogłĊbienia zawartych w nim refleksji, doprecyzowali pojĊcia, pogłĊbili analitycznie wiele wątków, ukazali kontekst historyczny aktualnego sporu o psychologiczne rozumienie człowieka, jak i tym, którzy wobec koncepcji psychologii chrzeĞcijaĔskiej mają odrĊbne niĪ ja
stanowi-sko. Ich uwagi, z którymi w wielu punktach mam prawo siĊ nie zgadzaü (wszak nie są dogmatami wiary, a bazując na empirycznych przesłankach, podlegają kwestionowaniu), pomagają odkryü złoĪonoĞü tematu i mobilizują do wiĊkszego wysiłku intelektualnego dla uzasadnienia nadziei wiąĪącej siĊ z przekonaniem, Īe na zasadzie synergii (por. ks. prof. Uchnast) moĪna stworzyü taką psychologiĊ, która nie zignoruje ani nie odrzuci dorobku myĞli chrzeĞcijaĔskiej, ale konstruk-tywnie go wykorzysta. MoĪe przez to bĊdzie jeszcze bliĪsza PRAWDZIE.
BIBLIOGRAFIA Frankl, V. E. (1976). Homo patiens. Warszawa: IW PAX.
Jan Paweł II (1998). Encyklika „Fides et ratio”. Libreria Editrice Vaticana. Kozielecki, J. (1998). Koncepcje psychologiczne człowieka. Warszawa: PWN. May, R. (1989). Psychologia i dylemat ludzki. Warszawa: IW PAX.
Strelau, J. (red.) (2000). Psychologia – podrcznik akademicki. GdaĔsk: GWP.