Tyrowicz, Marian
Czynniki kalkulacyjne prasy polskiej
w kraju 1772-1850
Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 20/1, 5-21
1981
F L IS S N 0137-2998
CZY N N IK I K A L K U L A C Y JN E PR A SY P O L S K IE J W K R A JU 1772— 1850
MARIAN TYROWICZ
PR ZEG LĄ D ZA GA D N IEŃ
Ekonom iczne p o d staw y rozw o ju czasopiśm iennictw a polskiego od po czątków doby porozbiorow ej in try g o w a ły uw agę b adaczy dopiero od czasów, k ied y h isto rią p ra sy n aro d ow ej zaczęto in teresow ać się także od stro n y o rg an izacy jn o -techn iczn ej, a nie ty lk o ideow ej i an alizy treści. H isto ry cy bow iem p ra s y i p u b lic y sty k i do czasów P io tra C hm ie low skiego i R om ana P iła ta (nie m ów iąc o a u to ra ch d ro b n iejszy ch p rz y czynków )1 k ład li nacisk w rozw ażaniach n ad rozw ojem tegoż piśm ien nictw a na analizę treściow ą, n a w p ły w y p ra sy eu ro p e jsk ie j, a sp e k ty polity czn e gazet i czasopism. D opiero od czasów S tan isław a C zarnow skie go2, a jeszcze w y ra ź n ie j W ilhelm a B ru chn alskiego3 poczęto zw racać uw agę n a inne a sp ek ty rozw ojow e, głów nie o rg an iz ac y jn o -re d a k cy jn e i serw is w iadom ości, zaw sze b o ry k ają c się z tru d n ościam i, jeśli idzie o m a te ria ln e w a ru n k i w y d aw n ictw prasow ych. D opiero rozw ój bad ań p rasoznaw czych w la ta c h pięćd ziesiątych naszego stu lecia p rzy czynił się do podjęcia p ró b w glądnięcia w te tru d n e zagadnienia, rozw iązując n ie k tó re zagadki sukcesów i niepow odzeń im prez prasow o-w ydaw niczych, głów nie jedn ak że na te re n ie W arszaw y i b. K ró lestw a K ongresow ego4. W m ia rę p o stęp u b ad ań stro n y m a te ria ln e j ru c h u prasow ego za gadki się m nożą i coraz silniej in try g u ją . Pisze się sporo o ró żnych a sp ek tach tego ru ch u , jego tw ó rcach i ten d en cjach , ale — poza
spo-1 P ' C h m i e l o w s k i ' : spo-1) D zieje n a jn o w sze j lite ra tu ry p o lsk ie j, K ra k ó w spo-1898; 2) D zieje k r y ty k i lite ra c k ie j w Polsce, W arszaw a 1902; R. P i ł a t , P o czą tki p u b li
c y s ty k i lite ra c k ie j w Polsce. C zasopism a uczone, L w ów 1882.
2 S. J. C z a r n o w s k i , D zie n n ik a rstw o sło w ia ń sk ie i polskie, K ra k ó w 1895. 3 W. B r u c h n a l s k i , S tu le c ie „G azety L w o w s k ie j”, t. 1, L w ów 1911. 4 J. Ł o j e k : 1) D ochody z m o n o p o lu prasow ego w Polsce X V I I I w., „ P ra sa W spółczesna i D a w n a ”, 1959, n r 1/2; 2) D zie n n ika rze i prasa w W a rsza w ie iv
X V I I I w., W arszaw a 1960; 3) S tu d ia nad prasą i opinią p u b lic zn ą w K ró le stw ie P o lsk im , W arszaw a 1966; E. T o m a s z e w s k i , K s zta łto w a n ie s i ę " k a p ita lis ty c z n y c h p rze d się b io rstw p ra so w yc h w W a rsza w ie, W arszaw a 1968.
6 M A R IA N T Y H O W IC Z
ra d y c z n y m i w zm iank am i — tre ść ekonom iczna k ry je się n a d a l w głębo k im cieniu.
T rudności naukow ego b ad an ia tego zagadnienia w y n ik a ją p rzed e w szy stk im z rażącego u bó stw a źródeł. N asuw a się tu zasadnicze p y tan ie : k tó re z nich są n iezbędne do o kreślen ia rozw o ju im p rez p raso w y ch z kap italisty czn ego p u n k tu w idzenia?
B u c h a lte ria red a k c y jn o -a d m in istrac y jn a, ko resp o n d en cja w szelkiego ty p u zw iązana z prow ad zeniem red ak cji, osobiste w spom nienia w y d a w ców , red ak to ró w , w y b itn iejszy ch w spółpracow ników , w reszcie in fo r m a c je o d red ak cy jn e w sam ej p rasie — oto ta d o k u m en tacja, bez k tó re j tru d n o m ówić o k o n k retach . A co z nich m a dzisiejszy h isto ry k p rasy d o dyspozycji? K sięgow ości re d a k c y jn e j z I połow y ubiegłego w iek u nie w y k a z u ją p raw ie żadne in w e n ta rze archiw ów zarów no galicyjskich, ja k w dw óch in n y ch zaborach; znalezione nieliczne fra g m e n ty n ależą do b iały c h kruków . D o ku m en ty w y daw n iczo -red ak cy jn e tra k to w a li a n tre - p re n e rz y , jeśli idzie o stro n ę finansow ą (a często i zaw artość pism ), jako sp ra w y p ry w a tn e , zam y k an e w osobistym b iu rk u . Co w ięcej — nie u jaw n ili ty ch zagadek tak że p am ię tn ik a rz e -re d ak to rzy ; w spom nienia ich z re sz tą policzyć m ożna na p alcach jed n e j ręk i, w łączając także in ny ch a u to ró w tu i ówdzie w zm ian k u jący ch o prasie. K o resp o n d en cja re d a k c y jn a dotycząca in teresu jąceg o nas zak resu i czasu zachow ała się w d isso lu ta c h arc h iw a ln y c h bądź rękopisach bibliotecznych, k tó re czekają n a edytorów . P ro sp e k ty w ydaw nicze i w ypow iedzi red a k to rsk ie n a ła m ac h pism — poza ceną p erio d y k u — o m ijały kw estie ekonom iczne.
P rzedm io tem b ad ań k a lk u la cji b y li przede w szystk im in w esto rzy p ra s y o bardzo ró żn y m poziom ie i c h a ra k te rz e in te le k tu a ln y m i zaw o dow ym . W p ierw szy ch szeregach często szli — jako n ajśm ielsi — d r u k a rz e , np.. w e Lw ow ie rodzina P illeró w i Józef S ch n eid er5, w W arsza w ie W aw rzyniec M itz le r de K olof, M ichał G róll, później N a ta n G liicks- b erg, S am u el O rg elb ran d , w W ilnie Józef Z aw adzki, w K rak o w ie J a n M ay6, J. I. T rassler, A. T essarczyk, S ta n isław G ieszkow ski, w reszcie W ład ysław L u d w ik Anczyc. Po n ich p ry m przeszedł w ręce k sięg arzy w iększego i m niejszego k a lib ru ; w W arszaw ie — P io tra D ufoura, w y m ie n io n y ch w yżej w łaścicieli d ru k a rń , a p rz y ty m w ydaw ców , ja k M. G róll, N. G liicksberg, S. O rg elb ran d, w P o zn an iu — K a ro la A n to niego Sim ona, W ilhelm a D eckera, M acieja W. Stefańskiego, J. K. Ż u- pańskiego, w e Lw ow ie — K aro la W ilda, J a n a M ilikowskiego, L u dw ika Zielińskiego, B a rtło m ie ja Jabłońskiego, w K rak ow ie -— T ekli G reb lo - w e j, Józefa Czecha, A m brożego G rabow skiego, w e W rocław iu — J. J. K o rn a . Stosunkow o w iele n azw isk w gronie w ydaw ców do starczy ła n a
-5 O P ilłe ra c h zob. S ło w n ik p ra c o w n ik ó w k s ią ż k i p o lsk ie j, W arsza w a—Ł ódź 1972.
6 O sobiście M ay w y d a w a ł „G azetę K ra k o w s k ą ” do sw ej śm ierci (1831), po nim d r u k a r z S ta n is ła w G ieszkow ski.
pływ ow a b iu ro k ra cja , szczególnie w b. zaborach p ru sk im i austriackim . I ta k w e L w ow ie w y b ił się p rzede w szy stk im F ra n cisz ek K r a tte r, za łożyciel w 1811 r. „G azety L w ow skiej” , a w 1817 r. „R ozm aitości” ; nie b ra k ło w śró d te j b iu ro k ra cji i p iastu ją c y c h różne u rz ę d y Polaków , jako śm iałych w ydaw ców w K rak o w ie, P o zn an iu i w e Lw owie. P olski św iat lite ra c k i i n auk o w y angażow ał się przew ażnie w im p rezy praso w e zbio row o; w te j g ru p ie z w ydaw ców na w łasn ą rę k ę ry z y k u ją c y c h gazety czy czasopism a w ym ienić n ależy chy b a nieliczne nazw iska: P io tra S w i- tkow skiego, A dam a N aruszew icza, B ru n o n a K icińskiego, K o n stantego M ajeranow skiego — jako n a ja m b itn ie jszy c h ; ich grono gw ałtow nie w zrośnie w okresie W iosny Ludów , zwłaszcza w zw iązku z n azw iskam i pu blicystów , k tó rz y z em ig racji n a p ły n ę li do k r a ju (Leon Zienkow icz, W ik to r H eltm an), i lite ra tó w n a w łasn ą rę k ę p ró b u ją c y ch d z ie n n ik a r stw a. N a te re n ie G alicji w okresie p rzed re w o lu cy jn y m szczególnym t y pem w y d aw cy b ył kraw iec lw ow ski Tom asz K ulczycki, k tó ry n a po stępow ym „D zienniku Mód P a ry sk ic h ” (1840— 1848) stra c ił nie ty lk o m nóstw o pieniędzy, ale i k o n se rw aty w n ą k lie n te lę szlachecką. Nie m u siał bać się tak ic h s tr a t śm iały ideow o a ry s to k ra ta L eon Rzew uski, k tó ry w 1848 r. założył, finan so w ał i sw ym piórem w y p e łn ia ł „P o stęp ”, gło szący hasła socjalizm u utopijnego. D oniosłą ro lę w śró d w ydaw ców ode g rali p raw ie w e w szy stk ich o środkach k u ltu ra ln y c h i w y daw niczych trz e c h zaborów — księża. P rzy k łado w o w śród n ich w ym ienić n ależy jako najgłośniejszych : F ran ciszk a Bohom olca, Józefa M ajera, S te fa n a Ł u s- k inę w W arszaw ie, K aro la M alinow skiego w G rodnie (głów nie potem w W arszaw ie, 1792— 1795), F ra n cisz k a Siarczyńskiego w e Lw ow ie, H e n ry k a K siężarskiego w K rakow ie, J. A. M unka w Poznaniu. Pow yższe nazw iska, i g ru p y w ydaw ców służyć tu m ogą ty lk o za obraz egzem - plary czny. W śród a n tre p re n e ró w w reszcie roiło się na przełom ie X V III/ /X IX w. od śm iałków ry zy k u ją cy c h im p rezy gazeciarskie z chęci zysku; nazw iska ich często pozostaw ały nie znane czytelnikom .
Rzecz jasna, że ren to w n o ść im p rez p rasow o-w ydaw niczych k sz ta ł to w a ła się bardzo różnie. W pływ ało na n ią w iele, przew ażnie niezależ n y ch od inw estorów czynników , w śród k tó ry c h n a pierw sze m iejsce w y b ijała się stro n a finansow a.
Pow ażne p o dstaw y finansow e czasopism i p ra sy w om aw ianym o k re sie zapew niał p rzede w szystkim m e c e n a t p r y w a t n y . L ista p ro tek to ró w i dobrodziejów czasopiśm iennictw a, zwłaszcza już po w o jnach napoleońskich, jest długa, skro m n iejsza gdy idzie o G alicję. M ecenat ró żnił się oczywiście zarów no w ysokością, ja k i trw ało ścią w kładów . N a lw ow ski „D ziennik P a trio ty c z n y c h P o lity k ó w ” (1792— 1798) d ał n ie m ałe su m y W a le ria n D zieduszycki, m ag n a t podlaski i założyciel d ru k a rn i w Jaryczow ie, gorący zw olen n ik in su re k c ji 1794 r. Józef M aksy m ilian O ssoliński w sw y m akcie fu n d a c y jn y m O ssolineum z 1817 r.
8 M A R I A N T Y R O W I C Z
zastrzegł, że z funduszów Zakładu ma być wydawane czasopismo nau kowe.7 Dzięki finansom ks. Adama Czartoryskiego, pana na Puławach i Sieniawie w Galicji, wydawano w Warszawie „Gazetę W iejską” (1817— — 1819). Mimo ograniczeń w powoływaniu now ych periodyków w dobie flettwelowskiej, paskiewiczowskiej czy m ettem ichowskiej mecenat — w różnej form ie i wysokości — działał na rzecz nie tyle gazet codziennych, co czasopism. I tak w Galicji swymi zabiegami i kiesą dopom ógł do wydawania „Pamiętnika Lwowskiego” (1816— 1819), kontynuowanego następnie pt. „Pszczoła Polska” (1820), adwokat i bibliofil Józef Dzierz- kowski, wspierając w tym dziele księgarza Karola Wilda. Wszystkich pobił swą ofiarnością i pokrywaniem deficytów krawiec T. Kulczycki, wspomniany wydawca „Dziennika Mód Paryskich” , przekształconego w 1848 r. na ,.Tygodnik Polski” . W latach 1842— 1843-Edward Dembowski łożył pieniądze na wydawany w Warszawie „Przegląd Naukowy” (1842— — 1848), Eleonora Ziemięcka na „Pielgrzym a” (1842— 1848), August Cie szkowski i Leon Łubieński na „Bibliotekę Warszawską” , zainicjowaną w 1840 r. Szczególnym mecenasem był dr Jan Fryderyk Malcz, finan sujący już wcześniej „Pamiętnik Lekarski” (1828— 1830), podobnie jak w Krakowie na „Pamiętnik Farmaceutyczny” (1834— 1836) składali się profesorowie tutejszego uniwersytetu. Była to szczególna forma mece natu profesjonalnego. W zakres mecenatu politycznego zaliczyć należy czyn zamożnego ziemianina z Medyki J. G. Pawlikowskiego, który od 1848 r. finansował — co prawda w celach kontrrew olucyjnych — pół- tygodnik „Polska” (1848— 1849) i hojnie opłacał sprowadzonego z K ra kowa do Lwowa redaktora Hilarego Meciszewskiego. Przeciwny ideolo gii „Polski” mecenat prezentował w tym czasie wspomniany Leon Rze wuski, łożąc hojnie na „Postęp” 8.
Wiadomo jednak, że żadna impreza wydawniczo-prasowa nie może obejść się bez kapitału zakładowego. Toteż skoro gazety ogólnoinform a cyjn e przeważnie nie m ogły przetrwać ponad 2 lata, stało się jasne, że antreprenerzy czasopism, zwłaszcza galicyjskich, musieli uciec się do form y s p ó ł e k w y d a w n i c z y c h . Miały one swój początek w Polsce już w dwuosobowych umowach redakcyjno-wydaw niczych, jak J. Maya z Jackiem Przybylskim w sprawie „M onitora Różnych Ciekawości” (1795) lub B. Kicińskiego najpierw z Józefem Brykczyńskim, następnie z
Teo-7 W 1828 r. zaczął ukazywać się „Czasopism Naukowy Księgozbioru P ubliczne go im. Ossolińskich” jak o kwartalnik, od 1831 tytułow any: „Czasopismo Naukowe od Zakładu im. Ossolińskich w ydaw ane” , od 1841 r. „B iblioteka Ossolińskich” . Zob. J. K o l a s a , Bibliografia „Czasopisma Z.N. i O.” , „R ocznik Z.N. i. O.,” t. 2, W
roc-8 Rola mecenatu dla prasy słabo dostrzegana w literaturze. W zmianki: A. B r u c k n e r , Dzieje kultury polskiej, t. 4, K raków 1946; R. Ż u r k o w a , „R oz
maitości Naukowe” krakowskie pismo naukowe, „R oczniki B iblioteczne” , 1965,
t. IX ; H. W i ę c k o w s k a , Zarys czasopiśm iennictwa naukow ego w Polsce, „S tu dia i M ateriały z D ziejów Nauki P olsk iej” , Warszawa 1966, Seria E, z. 2; T. O s t r o w s k a , Polskie czasopiśm iennictwo lekarskie w X I X w., W rocław
1973-dorem M oraw skim w W arszaw ie dla w y d aw ania „O rła Białego” (1819— — 1820). Było tak ic h um ów w ięcej, ale m iały one c h a ra k te r, p ry w a tn y , bez zapisu w sądzie. T akże u k a zu jący się od 1792 r. tygodnik, później półtygodnik, pt. „D ziennik P a trio ty c z n y c h P o lity k ó w ” , red ag o w an y kole gialnie przez T ow arzystw o U czonych L ite rató w (nazw a u k ry w a ła w istocie grono n ieliterató w ) za podstaw ę finansow ą m iał kieszeń w y b it ny ch działaczy, m .in. członków C en tralizacji L w ow skiej g o tu jącej w y buch rew o lu cji w Palsce w 1796 r .9 Spółki w ydaw nicze, dziś szczegóło wo nie znane, d ziałały i w la ta c h n astęp n y ch , a dla w y k ry c ia ich p a rtn e rów i w ysokości zaangażow anych k a p ita łó w trz e b a b y p rze trz ą sn ąć setki listów i innych rękopisów . S potyk ało się je w e w szystk ich środow iskach w ydaw niczych: ta k np. w 1837 r. p o w stała w P ozn an iu spółka księgarsk o- -d ru k a rsk a dla w y d aw an ia „D ziennika Dom owego” , w 1844 r. Józef I. K raszew ski pow ołał do życia „spółkę a k c y jn ą ” d la k o n ty n u o w an ia w ileńskiego „ A th e n ae u m ”, p ro p o n u jąc udziałow com ak cje po 300 ru b li i 6% zysku. T ak sprecyzow anej k a lk u la c ji nie znano w G alicji, gdzie apelow ano raczej o doraźne su b sy d ia z kiesy bogatych bibliofilów . Do piero grono polity k ó w k o n se rw aty w n y c h w K rakow ie stw orzyło w paź d ziern ik u 1846 r. kon so rcju m w ydaw nicze dziennika „Czas” , o p a rte na k a p ita le zakładow ym liczącym 17 000 złp., czyli 4250 florenów . K a p ita ł ten , znacznie później zasilony u d ziałam i A dam a Potockiego, b a n k ie ra W incentego K irc h m a je ra i k ilk u ziem ian, n azw ał jed e n z założycieli pism a — P a w e ł P opiel „m izern y m zasobem na p o czątek ” ; isto tn ie sta n o - m,ił on zaledw ie n iep eŁ n ą 1/3 ceny, za k tó rą lw ow ska P r o k u ra tu ra P a ń stw ow a zak u p iła w 1847 r. od ro d zin y K ra tte ró w „G azetę L w ow ską,,10. K a lk u la c je w y daw niczo-prasow e, zwłaszcza in d y w id u aln y c h n a k ła d ców, nie m ogły trw a le opierać się w yłącznie na k a p ita le zakładow ym i w sp arciach m ecenasów , k tó rz y p raw ie nig dy nie subw encjonow ali in w estoró w in d y w id u aln y ch . W ydaw cy tego ty p u , ja k J a n M ay, S tan isław G ierzkow ski i K o n sta n ty M ajerano w sk i w K rak ow ie czy P illero w ie, L u dw ik Z ieliński (w ydaw ca „L w o w ian in a” 1835— 1842) i F. K r a tte r w e Lw ow ie, A ntoni Lesznow ski, B ru no K iciński, L u d w ik D m uszew ski czy F ran ciszek S. D m ochow ski w W arszaw ie — m usieli liczyć na w łasne siły i ro zu m n ą k alk u lację, nieliczni d ali się ponieść zb y t n aiw n y m ho roskopom zdobycia p opularności, ja k np. ossolińczyk J u lia n A. K am iński ze sw ym „ P rzy jacielem L u d u ” (1848). Z drow a k a lk u la cja o p ierała się n a w s t ę p n y c h s u b s k r y p c j a c h , p re n u m e ra ta c h , dochodach z in- serató w i obw ieszczeń rządow ych. Z ty c h trz e ch elem en tów n a jw a ż n ie j sza b y ła p re n u m e ra ta , w y ra ż ają ca się w cenie k w a rta ln e j, półrocznej, S M. D z i e d u s z y c k i , P rze szlo w ie c zn y d z ie n n ik polski, L w ów 1875; zob.
t eż H. R z a d k o w s k a , S to s u n e k p o lsk ie j o pinii p u b lic zn e j do re w o lu c ji fr a n
cu sk ie j, W arszaw a 1948; B r u e h n a l s k i , op. cit.
10 P o w sta n ie spółki „C zasu” : P. P o p i e l , P a m ię tn ik i, K ra k ó w 1927; S. T a r n o w s k i , O „Czasie” i jego re d a kto ra c h , K ra k ó w 1905.
10 M A R IA N T Y R O W IC Z
rzadziej rocznej i w a k tu a ln e j w d an y m ro k u ilości p re n u m e ra to ró w . S u b sk ry p cje b y ły robione „na ślepo” lu b z n a m o w y k olek torów czy osób ag itu ją c y c h za pism em ; in se ra ty p ła tn e n a to m ia st nie p rz y ję ły się w om aw ianym okresie tak , b y stanow ić m ogły pow ażną pozycję w kosztach p ro d u k cji (może z p ew n y m w y ją tk ie m „G azety W arszaw sk iej”).
P rz y jrz y jm y się w ięc sp raw ie p r e n u m e r a t , d o m in ujący ch do po łow y X IX w. w całej n iem al E uropie jako e le m en t k a lk u la c y jn y w p r a sie. Polska n ależała do ty c h k ra jó w k o n ty n e n tu , w k tó ry c h p re n u m e ra ta b y ła zn an a już w X V II w., zaś w X V III sta ła się n a jb a rd zie j w ziętą fo r m ą rozpow szechniania d ru k ó w periodycznych. Początkow o przew ażała p re n u m e ra ta roczna, stosow ana n a w e t p rz y do starczan iu g azetek p isa nych. W końcu w. X V III i w połow ie X IX w eszła w życie p re n u m e ra ta półroczna i k w a rta ln a , z przew ag ą p ierw szej. B ilety su b sk ry p c y jn e roz pow szechniły się n a dobre w X V III w. Co p raw d a n ajw ięk szą p o p u la r nością cieszyły się one n a d y k cjo n arze (słowniki), m n iejszą ju ż n a różnego ro d za ju w y d aw n ictw a popularn o -po dręczn iko w e, zwłaszcza w zakresie roln ictw a, bardzo m ałą n a to m ik i poezji, np. K n iaźn in a w 1787 r .11
P re n u m e ra ty roczne czasopism i dzienników do 1816 r. ró żn iły się m ię dzy sobą bardzo znacznie, na co w pływ ało w iele czynników . N iek tó ry ch z nich nie będziem y tu analizow ali, ty m b ard ziej że i w arto ść pieniądza w o statn iej ćw ierci X V III i p oczątkach X IX w . u leg ała pow ażn ym w a haniom . P ow odow ały je w G alicji przede w szystkim w o jn y A u strii z T u rc ją , B aw arią, F ra n c ją , w W iełkopolsce i K sięstw ie W arszaw skim z m ian y w alu to w e do b y napoleońskiej. Doba pokongresow a — od 1815 r. ąż do p rzed ed n ia W iosny L udów — pozornie ustabilizow ana, operow ała w artością pieniądza zależnie od zjaw isk ekonom icznych, p o p y tu i podaży n a ry n k u tow arow ym . P re n u m e ra ty b y ły o k reślan e w złotych polskich, flo ren ach m o n ety k o n w en cy jn ej lu b d u k a ta c h (czerw onych złotych), co u tru d n ia nam dziś o rien tację. D la ok reślenia w arto ści złp. w a rto podać ówczesne ceny n iek tó ry ch a rty k u łó w spożyw czych np. w K rako w ie w 1795 r.: f u n t m ięsa 5 gr, chleba żytniego 3 gr, g arniec piw a 4 gr (1 złp. = 30 g r m iedz, albo 4 g r sre b rn e )12. T ak w ięc p o d ajem y p rz y k ła dowo: roczna p re n u m e ra ta „D ziennika P a trio ty c z n y c h P o lity k ó w ” w y nosiła w 1792 r. 4 d u k aty , ale już w 1794/95 o przeszło 1/3 ceny m n iej, bo ty lk o około 30 złp. (dukat, zw an y też „czerw onym z ło ty m ”, b y ł w ty m czasie ró w n y 18 złp.). Pvok później „G azetę K ra k o w sk ą ” p ren u m ero w an o rocznie za 36 złp., a „ K ra k a u e r Z e itu n g ” (półtygodnik w ychodzący w la ta c h 1799— 1808) za 10 fl., „G azetę L w ow ską” za 40 fl. (w 1811 r.), a po
11 M. M a c i e j e w s k i , O lista ch p re n u m e ra to ró w X V I I I / X I X w ., „ S p ra w o zdania T o w arzy stw a N aukow ego K .U .L.”, 1970; A. K a p ł o n , C z y te ln ic tw o cza
sów ośw iecenia sta n isła w o w skieg o w św ie tle list p re n u m e ra to ró w , [w:] P ro b le m y k u ltu r y lite ra c k ie j polskiego o św iecenia , W rocław 1978.
12 Ceny te p o d ajem y za: J. P a c h o ń s k i , D ru ka rze, księgarze, b ib lio file k r a
5 lata ch aż za 70 fl. (z dostaw ą do dom u). „ P a m ię tn ik L w ow ski” (1816— — 1819) kosztow ał rocznie 12 fl., ale „D ziennik D e p a rta m e n to w y K r a ko w sk i” (1812— 1820), w y d aw an y o ficjalnie dla p o d prefek tów , b u rm i strzów i w ójtów , p ry w a tn y c h nabyw ców kosztow ał rocznie 8 złp. (urzę d y płaciły 5 złp.) i ta cena nie je s t ty p ow a dla ogólnej k a lk u la cji w y daw niczej. W okresie w zględnej stab ilizacji ekonom icznej po kongresie w iedeńskim p re n u m e ra ty roczne nieco się zrów now ażyły. I ta k -— p rz y kładow o — „Pszczółka K ra k o w sk a ” K. M ajeranow skiego (1819— 1822) kosztow ała 30 złp. w G alicji (40 złp. w K ró lestw ie K ongresow ym ), „Go niec K ra k o w sk i” (1828— 1831) 32 złp., na pap ierze w elinow ym 40 złp. W reszcie ro k 1848 przyn ió sł w b. zaborach p ru sk im i a u stria c k im now e zam ieszanie w cenach, zależnie od częstotliw ości u k azy w ania się, a tak że te n d e n c ji polity czn ej w ydaw ców . Tylko d zienniki lw ow skie (nie zawsze w ypuszczane codziennie) u sta liły p re n u m e ra ty roczne m iędzy 20 a 24 złp. („G azeta P o w szechna” , „R ada N aro do w a” przechrzczona na „G azetę N a ro d o w ą ”, ,,Czas”). Sam o zestaw ienie ty c h ró żn y ch cen p re n u m e ra tu r, k tó re w K ró lestw ie K ongresow ym kształto w ały się trw a le j, nie w nosi w iele do obrazu k a lk u la c ji13, ren to w no ść zależała bow iem od w ysokości n a k ła d u m arż y księgarsk iej i in n y ch kosztów , o k tó ry c h niżej.
O ile niezaw odnym źródłem dla poznania p re n u m e ra tu r pism są
w skazów ki od red ak cy jn e w p ro sp ek tach , w in ietach ty tu ło w y c h lu b w stopce n u m eru , o ty le w y s o k o ś ć n a k ł a d u — bez w zględu n a ró ż nice w okresie, o k tó ry m m ów im y — pozostaje przew ażnie zagadką. L e p iej znane są dziś ty lk o n a k ła d y gazet i czasopism w arszaw skich: „G a zeta W arszaw sk a” m iędzy I a II rozbiorem skoczyła z 500 na 1000 egzem plarzy. Z pism galicy jsk ich w iadom o, że „D ziennik P a trio ty c z n y c h P o lity k ó w ” w 1795 r. np. — a w ięc po k ilk u lata ch u k azy w an ia się — m ia ł ty lk o 200 p re n u m e ra to ró w (choć n a k ła d b y ł n iew ątp liw ie nieco w yższy). W cześniejsze p erio d y ki P ille ró w nie osiągały n a w e t setk i egzem plarzy, m im o że im p o rt p ra sy w iedeńskiej czy niem ieckiej poza- a u stria c k ie j nie zaspokajał jeszcze p o trzeb czytelniczych napływ ow ej b iu ro k ra cji. S ejm C ztero letn i w W arszaw ie i in su re k c ja kościuszkow ska podniosły bardzo w y raźn ie p okup gazet. W e Lw owie, K rak ow ie i po w iększych d w orach czytano „ P a m ię tn ik H isto ry czn o -P o lity czn y ” P io tra Sw itkow skiego, a n a w e t „G azetę H an d lo w ą” , w czasie pow stania k rą ż y ły tu obficiej „G azeta K ra jo w a ” T adeusza W łodka, „G azeta W olna W a r szaw ska” T adeusza Lesznow skiego, „G azeta R ządow a” (organ R ady N a czelnej N arodow ej). P rzed siębiorczy M ay począł w yd aw ać w K rakow ie periodyczne „W ypisy z P ism W arszaw skich ”, k tó re — w edług P ach o ń - skiego -— d ały początek „G azecie K ra k o w sk iej”. G azeta ta — w edług
13 W edług J. Ł o j k a, (Z za g a d n ień p rze d się b io rstw a prasow ego w K ró lestw ie
K o n g reso w ym , „R ocznik H isto rii C zaso p iśm ien n ictw a P o lskiego” (dalej: RH C P),
t. V, z. 2, s. 18) p re n u m e ra ty roczne p ism w arsz a w sk ic h w 1. 1819—1830 w ah a ły się: dla d zien n ik ó w m. 80—96 złp., dla m iesięczników m . 60—96 złp.
12 M A R I A N T Y R O W I C Z
Drewnowskiego •— skoczyła w 1796 r. do 600 egz., z czego 40 egz. szło do Warszawy i na Litw ę14. Ale nakłady innych periodyków galicyjskich do III rozbioru i w czasie w ojen napoleońskich nadal spadały; zadowa lano się nielegalnym kolportażem pronapoleońskiej prasy francuskiej. Am broży Grabowski pisze o Mayu, że zmarł w biedzie i obdłużony, bo „dochód z gazety bardzo był lichy” 15. Spadły co prawda katastrofalnie i o wiele rentowniejsze nakłady warszawskie po zajęciu miasta przez Prusaków16.
Dopiero epoka po kongresie wiedeńskim zdawała się zapowiadać ko rzystniejsze warunki w dziedzinie nakładów. Wzmógł się szczególnie popyt na czasopisma literackie i ogólnoinform acyjne. Po ogłoszeniu w 1816 r. prospektu „Pamiętnika Lw owskiego” bardzo szybko zgłosiło się kilkuset abonentów; w 1819 r. miał ten miesięcznik już ponad 260 pre numeratorów (czytelników oczywiście więcej). Głód treści odbiegającej od polityki i zarządzeń rządu był wielki, tak samo szukanie problema tyki polskiej. „Pamiętnik G alicyjski” (1821) dzięki temu zaczął listę subskrybentów już od 149 prenumeratorów (w tym 11 w Warszawie i Krakowie). Niemały w pływ na wysokość nakładów m iały zaintereso wania czytelnicze. Tak np. w Poznaniu słabe zainteresowanie zjawiska mi kulturalnymi w latach 1820— 1830 stało się przyczyną krótkotrwa- łości i upadku „Dziennika Poznańskiego” (1823), a ożyło dopiero wraz z „Tygodnikiem Literackim” W ojkowskich od 1838 r. Natomiast w Ga licji rażąco słabo zaznaczały się zainteresowania problematyką histo ryczną, czego doświadczył wydawca i redaktor „Czasopisma Naukowe go Księgozbioru Publicznego imienia Ossolińskich” ks. Franciszek Siar- czyński. Początkowy nakład tego periodyku nie przekraczał dwudziestu egzemplarzy, a ilość prenumeratorów kilku osób; dopiero po pięciu la tach prenumerata wzrosła do 122 odbiorców, oczywiście także spoza kordonu.
Można b y przypuszczać, że dynamiczny rozkwit prasy w W ielkopol- sce i Galicji w 1848 r. przyniósł rew olucję i w nakładach. W odniesieniu do Lwowa i Krakowa byłby to wniosek mylny. Rzucono wprawdzie na rynek dużo tytułów, ale przeważnie niskonakładowych, choć b yły one wyższe niż w okresie poprzednim. „Gazetę Lwowską” , bojkotowaną przez czytelników po zakupie jej przez rząd, bito zaledwie w ponad 550 egz. przy 416 abonentach. Krakowski „Czas” startował w listopa dzie tegoż roku z nakładem ponad 900 egz., by dopiero w roku
następ-14 W zmianki o nakładach: T. D r e w n o w s k i , Dziennikarstwo polskie za cza-
sóio powstania kościuszkowskiego, „Przegląd H istoryczny” , 1936; P a c h o ń s k i , op. cit., s. 80— 81; W. B i e ń k o w s k i , Jan May, „Prasa Współczesna i Dawna” , 1959, nr
1/2-16 A. G r a b o w s k i , Wspomnienia, t. 2, K raków 1909, s. 78— 80.
16 J. Ł o j e k , Nakłady gazet w Warszawie pod zaberem pruskim, RHCP, t. VI, z. 1.
n y m osiągnąć 1500 egz. C hętn ie k u p o w a n y „D ziennik Mód P a ry sk ic h ”, k tó ry zaczynał w 1840 r. od 100 egz., doszedł, (jeszcze p rzed zm ianą n az w y n a „T ygodnik P o lsk i” w połow ie 1848 r.) ty lk o do 1000 abonentów , ty le zatem , co a k tu a ln ie o rgan sp ecjalisty czn y „T ygodnik R olniczo-Prze m y sło w y ” (w ychodzący od 1838 r.). In n e p erio d y k i lw ow skie, ja k np. p o p u larn y „T e le g raf” , i k rak ow sk ie („W ieśniak” , „ K ra k u s”, „O rzeł Bia ł y ” itp.) zaczynały najczęściej od kilkudziesięciu, rzadko dochodząc do
100 egz. Nieco, ale nie o w iele lepiej k sz ta łto w ały się ów czesne n a k ła dy period yk ów poznańskich m im o w ielkiej rzutkości i p a trio ty z m u d ru k arza, księg arza i w y d aw cy w jed n e j osobie W alentego M. S te fa ń sk ie go. Jego „G azeta P o lsk a” pod re d a k c ją H ipolita Cegielskiego zdobyw ała ry n e k 800— 1200 egzem plarzam i, podobnie ja k o rg an y in n y ch grup- „D ziennik P o lsk i” i „W ielkopolanin”, k ró tk o przew yższające w ym ienio ny n ak ła d o 100— 200 egz. J a k na atm o sferę olbrzym iego en tu zjazm u w olnościow ego n a k ła d y nie b y ły im p o n u jące17.
Poza nak ład am i i p re n u m e ra to ra m i w dochodowość p rzy n a jm n ie j n ie k tó ry c h pism m ogły być w k alk u lo w an e p łatn e o b w i e s z c z e n i a
r z ą d o w e i i n s e r a t y p r y w a t n e . Do początków „G azety
s L w o w sk iej” p ry w a tn e ogłoszenia w p ism ach g alicyjsk ich b y ły bardzo rzadkie i nie zabiegali o nie n a w e t w ydaw cy, m im o że w e w spółczes ny ch gazetach w arszaw sk ich — zwłaszcza w la ta c h 1782— 1792 — roiło się od nich, i to różnej treści: k sięg arsk iej, h andlow ej, p ry w a tn e j, nek ro - logicznej itp., a rozm nożyły się po 1815 r . 18 Je śli się w pism ach lw ow skich tra fia ły , b y ły na ogół drogie; np. k o m u n ik a ty lic y ta c y jn e w „L em - b e rg e r W öchentliche A n zeig en” (1792— 1798) płacono po 30 k rajc aró w od w iersza o 6— 8 słow ach, inne po 1 k ra jc a rz e od w iersza. Ale ogłoszeń n a łam ach lw ow skich i k rak o w sk ich p erio dyków sp o ty k am y niew iele. Jeszcze K r a tte r rozpoczynając „G azetę L w o w ską” (1811) i chcąc ją roz reklam o w ać zapow iadał, że będzie sam płacił za zgłoszone m u in seraty . D opiero ożyw ienie się ry n k u handlow ego i życia to w arzyskiego w n a stro jac h W iosny L udów uczy n iły in se ra t gazetow y pozycją dochodową, bo p o trz e b n ą czytelnikom . W ażne, choć często gratisow e, b y ły zapow iedzi różn ych im prez politycznych, zeb rań organizacyjn ych, nab o żeństw p a trio tyczny ch. „G azeta L w o w sk a” podobnie ja k obliczony iraczej na p u b li cysty k ę ów czesny „D ziennik S tan isław o w sk i” u sta liła cenę za 1 w iersz g arm on dem na 3 k ra jc a ry ■ (przy p o w tó rzen iu na 1,5 kraje.).
Inaczej k ształto w ała się pozycja z obw ieszczeń rządo w ych we w szy st kich trz e ch zaborach. Dochodowość z in serató w w p rasie w arszaw skiej n asiliła się — po chudszym okresie K sięstw a W arszaw skiego — dopiero
17 N ak ła d y p ra sy g a licy jsk iej i w ielkopolskiej zob. Prasa polska 1661—1864, W arszaw a 1976 (rozdziały a u to rs tw a I. H om oli i W. Jakóbczyka).
18 K o s , K ie d y p o ja w iły się p ie rw sze ogłoszenia?, „ Ś w ia t”, 1949, n r 35; J. Ł o - j e k, D ochody z m o n o p o lu prasow ego w Polsce X V I I I w., „ P ra sa W spółczesna i D aw n a”, 1959, n r 1/2, s. 198 i n.
14 M A R IA N T Y R O W IC Z
w lata ch 1820-tych. J e d e n w iersz w „G azecie C odziennej N arodow ej i O bcej” kosztow ał 1 s re b rn y grosz. „ K u rie r W arszaw ski” w ty m czasie zam ieszczał sporo re k la m zakładów toaleto w y ch , gastronom icznych, m .in. k aw ia rn i L o u rse ’a. D ru k p ła tn y c h obw ieszczeń rządow ych, sądo w ych i p ry w a tn y c h w y starczał — w edług D m ochow skiego — na u trz y m an ie pism a p rz y k ilk u se t p ren u m e ra to ra c h . W P oznan iu na p rz e strz e n i la t 1820— 1830 W ilhelm D ecker w alczył n a d a re m n ie z p rez y d e n te m reg e n c ji F lo ttw e lle m o płatn o ść obw ieszczeń urzędow ych, w idocznie w ięc in se ra ty p ry w a tn e w „G azecie W. Ks. P oznańskiego” (1815— 1831) nie ra to w a ły dochodowości z tego ty tu łu 19. N ato m iast w ładze au stria c k ie ju ż w cześniej zabezpieczały się p łatno ścią sw ych obw ieszczeń p rzed e w e n tu aln y m su b w encjo n ow an iem n iek tó ry ch pism , na k tó ry c h im za leżało. B rali to pod uw agę p rzed e w szystk im w y daw cy i re d a k to rz y p e riodyków w języ k u niem ieckim , n iek tó rzy i polskim , a więc: P illerow ie, J. S chn ay d er, J. F ry d e ry k S chütz w e Lw ow ie, J. J. T ra ssie r i K. M a- jera n o w sk i w K rak o w ie (ten o sta tn i p u b lik u jąc zarządzenia S e n a tu i in n ych w ładz W olnego M iasta). Zasadniczo obow iązek pub lik o w an ia ob w ieszczeń rządo w ych był o b jęty koncesją w ydaw niczą, u d zielan ą przez w ładze zaborcze, p rz y czym często zastrzeg ały one sobie p re n u m e ra tę k ilk u n a stu lu b w ięcej egzem plarzy. P łatn o ść obw ieszczeń i ew en tu aln a p re n u m e ra ta — o ile te w p ły w y zastrzeg ał te k s t ko ncesji — m ogły s ta now ić źródło dochodu w ydaw cy; ale nie było ta k zawsze, np. w sam ych początkach p ra s y galicyjskiej.
W ram a ch pow yższych czynników k sz ta łto w ały się, w ogólnym za rysie, w a ru n k i ew e n tu aln e j dochodowości im p rez prasow o-w ydaw niczych. S p ójrzm y z kolei na stro n ę kosztów . Z aczy nały się one jeszcze przed w ypuszczeniem na ry n e k pierw szego n u m eru . Rozpoczęcie w y d aw n ic tw a, na k tó re w ładze u d zielały zezw olenia (koncesji) w ym agało k a u c ji re d a k c y jn e j (prasow ej), za pom ocą k tó re j a d m in istra c ja polityczna za bezpieczała sobie ściągalność grzyw ny, a później k a r sądow ych, w razie w yroków w procesach prasow ych. K au cje te b y ły stosow ane w e w szy stkich k ra ja c h eu ro p ejsk ich (fran cuska u staw a prasow a z 1835 r. o k re ślała je dla dzienników n a 100 tys. fr., w 1848 r. obniżył je rzą d gen. G avaignaca do 24 tys. fr.). K au cje obow iązyw ały w e w szy stkich k r a jach Z w iązku N iem ieckiego, najw yższe b y ły w P ru sa c h i w łaśn ie w A u strii, potw ierdzone przez u sta w y k arlsb ad zk ie (1818). Pod w p ływ em w ypadków rew o lu cy jn y ch 1848 r. zostały obniżone dla gazet w ychodzą cych trz y ra z y w ty g od n iu do 100 fl.20
19 A. K o w a l s k a , W arszaw a litera c ka w o k re sie . p rze ło m u ku ltu ra ln eg o ,
W arszaw a 1961, s. 28, 67—68; W. G i e ł ż y ń s k i , Prasa w a r s z a w s k a - 1661—1914, W arszaw a 1962, s. 149 i n-; P. S. D m o c h o w s k i , W sp o m n ien ia 1806—1830, W a r szaw a 1959, s .' 206 i n.; E. S ł a b ę c k a . D zieje „ G azety W. Ks. P o zn a ń skieg o ”, „ K ro n ik a m. P o z n a n ia ”, 1935, n r 4, s. 371—372.
20 Zob. J. A. H e i f e r t , W ien e r J o u r n a listik im J. 1848, W ien 1977; E, Z e n k e r , G eschichte der J o u r n a listik in Ö sterreich, W ien 1900.
K au cje prasow e w trz e c h zaborach, ich pow stanie, w ysokość i p rz e p isy w ykonaw cze w y m a g a ją osobnych studiów . R egulow ały je odm ien ne w a ru n k i na p rz e strz e n i I połow y ubiegłego w ieku. B yły też różne w G alicji w X V III i z początk iem X IX w., o k reślane każdorazow o a k ta m i koncesyjnym i. A le obok k au cji w ydaw ca ponosił koszt s t e m p l a p o c z t o w e g o , w prow adzonego — jeśli chodzi o G alicję — już w 1784 r., n a jp ie rw na k alen d arze, a w m aju 1789 na gazety, co rząd uza sadnił p o trzeb ą stw orzenia fu n d u szu na ośw iatę (kształcenie nauczycie li). S tem p el ten , w ynoszący n a jp ie rw pół k ra jc a ra od każd ej gazety, szybko w zrósł do 1 k ra jc a ra za k a żd y a rk u sz 21. W zab orach p ru sk im i ro sy jsk im sp raw a stem p la pocztow ego, zwłaszcza do czasu w p ro w adze nia znaczków pocztow ych w la ta c h 1860-tych bądź ry czałtow ych opłat, w iązała się ja k n ajściślej z o rg an izacją poczty. Często na w ysokość opła t y stem p la pocztow ego, zw łaszcza w K ró lestw ie K ongresow ym , w p ły w a ły przep isy o debicie p ra sy bądź jej zakazie, dlatego tru d n o ro z p a try w ać to zagadnienie z p u n k tu w idzenia k ształto w an ia się kosztów w y - daw niczo-prasow ych. K oszt stem p la pocztow ego np. w W. Ks. P o zn ań skim w 1819 r. b ył ta k w ysoki, że nie opłacało się w ysyłać tu te jsz y c h gazet i czasopism poza kordon. Poza ty m g azety w olno było abonow ać w różn ych okresach w trz e c h dzielnicach P olski w yłącznie w u rzędach pocztow ych, w G alicji np. za o p łatą 10% od cen y p re n u m e ra ty . Do trz e ch w yżej w y m ien io n y ch ro dzajó w o p łat w liczyć b y jeszcze należało nie księgow ane w b u c h a lte rii re d a k c y jn e j w y d a tk i na pozyskiw anie „przychy lności” urzędników , na w y ja z d y i k o resp o n d en cję w sp raw ach koncesji, k a u c ji i in n y ch w y d a tk ó w zw iązanych z uru ch o m ien iem kol portażu.
Ścisłe koszty red a k c y jn e , od gry w ające już znaczną rolę w ów czesnej p rasie z a c h o d n io e u ro p e jsk ie j,, a n a w e t w y stę p u ją c e w ró żnej postaci — choć sporadycznie — w d z ie n n ik arstw ie w arszaw sk im i poznańskim pod koniec X V III w., w G alicji poczęły pojaw iać się w łaściw ie dopiero po założeniu „G azety L w o w sk iej”, d o k ład n iej w 1826 r., kiedy K r a tte r za angażow ał na stanow isko re d a k to ra i „ G a z e ty ”, i „R ozm aitości” Józefa Benzę. W cześniej h o n o r a r i ó w r e d a k t o r a ani se k re ta rz a re d a k cji nie spotykam y. G rabow ski, do sk o n ały znaw ca stosunków k rak o w skich, pisze, że M ay żad n ych w y nag ro d zeń n a w e t Jack o w i P rz y b y lsk ie mu, sw em u w spółpracow nikow i, nie płacił. Nie płacono ich i w e L w o wie. W ydaw cy sam i b y li red a k to ra m i, a d m in istra to ra m i, sam i załatw iali cenzurę (jeszcze po 1820 r. zastępcę re d a k to ra w y rzu cał cenzor w K ra kowie za drzw i). M ay sam redagow ał, d ru k o w ał i sp rzed aw ał „G azetę K rak o w sk ą” ; red ag o w ali i k o lp o rto w ali osobiście: K. M ajeran ow ski sw e pism a i L u d w ik Z ieliński „L w o w ian in a” (1835— 1842). W p ra k ty c e
ga-21 K. S t r a s s e r , D ie W ien e r P resse in der jo se p h in isc h en Z eit, W ien 1882; S. S c h n ü r - P e p l o w s k i , Z przeszło ści G alicji, w yd. II, L w ów 1896. '
16 M A R IA N T Y R O W IC Z
licyjsk iej po K ra tte rz e h o n o ru ją c y m red a k to ró w płacono ich w p ó łty - godniku niem ieckim „M nem osyne” (1824— 1840) i w sp om nian ym „D zien n ik u Mód P a ry sk ic h ” z k iesy k raw ca T. K ulczyckiego (K. Szajnocha o trzy m ał od niego w 1845 r. 300 flo renów sreb rnych ). D okładne sp re cyzow anie w ysokości gaż red a k to rsk ich w G alicji w o m aw ian ym okresie w ym aga drobiazgow ych stu diów w arch iw aliach i rękopisach, czego do tą d n ik t się nie p o d jął22. Z h o n o rarió w re d a k to ró w w 1848 r. znane są jako bodaj n ajw yższe gaże re d a k to ró w k o n trre w o lu c y jn e j „P o lsk i” , tj. H. M eciszew skiego i A. W alew skiego, w ynoszące po 1000 złr. konw . m on.23
O h o n o rariac h w arszaw sk ich re d a k to ró w naczelnych w iem y ju ż bez po ró w n an ia w ięcej. J e d n y m z pierw szych p ła tn y c h red a k to ró w był F e liks B entkow ski, p ro w ad zący w la ta c h 1815— 1821 „ P a m ię tn ik W arszaw sk i” z p e n sją roczną 5000 złp. (rów ną więc p e n sji naczelnika W ydziału w K om isji Rządow ej). Po dziesięciu la ta c h gaża re d a k to rsk a podskoczyła do 6000 złp. (np. A. T. Chłędow skiego w „G azecie R ządow ej K ró lestw a P olskiego”); obniżyła się w n ie k tó ry c h pism ach p o w stan ia listopadow ego, np. re d a k to ra „ W arsch au er Z e itu n g ” do 4800 zł; za to re d a k to ra „L ’Echo de V arso vie” skoczyła do 7200 zł (w ty m czasie profesorow ie U n iw ersy te tu K rakow skiego p o b ierali p rzeciętn ie 6000 złp.). W dobie p askiew i- czow skiej h o n o raria red a k to ró w nieco się obniżyły, co zależało też od częstotliw ości organu: np. J. I. K raszew ski za redagow anie „ A th e n a e u m ” b ra ł od T. G lücksberga ty lk o 2000 złp. S e k re ta rz e re d a k c ji kosztow ali oczywiście znacznie m niej: w 1820-tych la ta c h 1800— 2000 złp. (czasem z b e z p ła tn y m m ieszkaniem ), n a to m ia st w 1831 r. do ty siąca złp. w ięcej. B yły to chude p e n sje , w y m ag ające dorobkow ania.
B ard ziej skom plikow aną pozycję p rze d staw ia ły h o n o r a r i a
w s p ó ł p r a c o w n i k ó w , i to ró w n ież stoso w ane dopiero w lata ch d w u dziesty ch X IX w. D zien n ik arzy z p ro fe sji nie znano w łaściw ie aż do ro zk w itu czasopiśm iennictw a literackiego po 1815 r. N iew ątpliw ie w cześniej istn ia ły sporadyczne fo rm y opłacania m ate ria łó w do starcza nych w ydaw com , nie zaw sze pieniężne; F ra n cisz ek S. D m ochow ski za w iadom ości do „G azety K o resp o n d en ta W arszaw skiego” jeszcze w po czątk ach K ró lestw a K ongresow ego w y n a g ra d za ł sw ych re p o rte ró w bi leta m i na sp ek tak le lu b poczęstu n kiem w w in iarn i. O płacanie „dzienni k a rz y ” (tj. różn ych autorów ) w W arszaw ie w prow adził dopiero B. K i ciński, d ając za ark u sz o ry g in aln ej p rac y 30 złp., tłu m aczon ej zaś 15 złp., co w p ły nęło na rozm nożenie się p rze ra b ia c zy te k stó w obcych. K r a tte r zak ład ając „G azetę L w o w sk ą” oferow ał a u to ro m po 40— 50 złp, „w b a n
-22 Zob- M. T y r o w i c z : 1) O rganizacja re d a k c ji w cza so p iśm ie n n ictw ie p o l
s k im w I połow ie X I X w., RH C P, t. V III, z. 2; 2) Rola re d a kto ra naczelnego i gro na red a kc yjn e g o w prasie p o lsk ie j I p o ło w y X I X w., [w:] Prasa p o lska a k s z ta ł to w a n ie się k u ltu r y naro d o w ej, W arszaw a 1967.
ko cetlach” za jed e n ark u sz ręko p isu, a m im o to c h ę tn y c h nie było. Sy tu a c ja w y raźn ie po p raw iła się w la ta c h czterd ziesty ch dzięki K ra tte ro - w i i K ulczyckiem u, ale ty lk o w e L w ow ie; K rak ó w tak ic h w ydaw ców nie posiadał. M ajeranow ski, Jó zef C yp cer („D w u tyg od nik L ite ra c k i” 1844— 1845), A n to ni T essarczy k („ K u rie r K ra k o w sk i 1834— 1836), L esław Ł ukaszew icz („P am iętn ik N au k o w y ” 1837— 1838) przew ażn ie sam i w y p ełn iali sz p alty sw ych pism . N ie płacono tu re g u la rn ie i w m iesiącach W iosny Ludów , np. w spółpracow nikom ch ętn ie k u p o w an ej „ J u trz e n k i”. Około 1845 r. poczęto w e L w ow ie uzależniać w ysokość h o n o rarió w od poczytności i pop u larno ści danego a u to ra . T ylko w „G azecie L w o w sk iej” zaczęto płacić re g u la rn ie p e n sje k ilk u n a stu w spółpracow nikom , do k tó ry c h zaliczali się i tłum acze, i k o rek to rzy , i k iero w n ik red a k cy jn eg o a r chiw um . Szajnocha w „B ibliotece N aukow ego Z ak ład u im. O ssolińskich” o trzy m y w ał 500 złp. rocznie (za 5 a rk u sz y te k s tu za k w a rta ł). W 1848 i 1849 r. w n iew ielu z licznych lw ow skich perio dyk ó w h o n o raria zw yż kow ały — p rzede w szy stk im w „T ygodniku P o lsk im ”, „R ozm aitościach” , „G azecie P o w szech n ej”, „D zienniku N aro d o w y m ”. N a jh o jn ie j płacili w ydaw cy-ziem ianie: L. R zew uski za a rty k u ły do „ P o stę p u ”, G w a lb e rt Paw likow sk i do „P o lsk i”. T łum acz w re d a k c ji „P o lsk i” o trzy m y w ał po 500 złp. konw . m on. (połowę gaży re d a k to ra naczelnego), a k o rek to r 300 złp. konw . m on. — oczywiście rocznie24.
O w iele stalsze i nie zw iązane z k ie ru n k ie m ideow ym i poziom em
d zien n ik arsk im b y ły k o s z t y r z e c z o w e : m ateriało w e (czcionki, p a pier, fa rb y d ru k arsk ie) i tech n iczne (skład zecerski, d ru k , in tro lig a to r stwo). W szystkie te zagadnienia u szły n a jz u p e łn ie j uw agi histo ry k ó w (z w y ją tk ie m M em oriału B ru no n a K iciń skieg o w spraw ie G a zety Co d zie n n e j N aro do w ej i O bcej” (1819), opr. J . Ł ojek, „R ocznik H istorii
C zasopiśm iennictw a P olskiego”, t. IV, z. 2), k tó ry c h usp raw ied liw ia fa k t zaginięcia i ta k nieliczn ych a k t re d a k c y jn y c h w sk u te k zniszczeń w o je n nych w X IX w. i rozproszenia ich w ró żn y ch arch iw ach, tak że poza Polską. T ylko przy k łado w o m ożem y pow iedzieć o koszcie d ru k u n iek tó ry c h periodyków . T ak np. d ru k 60 a rk u sz y krakow skiego „ K w a rta ln ik a N aukow ego” (1835— 1836) w ynosił 2160 złp., p a p ie r n a 2 po szy ty (tj. jed e n rocznik) — 720 złp. D ru k a rń p rzysposobionych do sk ład u i odbi jan ia gazet i czasopism było bardzo niew iele, szczególnie w G alicji (np. w 1828 r. d y re k to r O ssolineum ks. F ra n cisz ek S iarczyń ski naliczył ich — poza W olnym m. K rak o w em —- zaledw ie 4).
M ałe zak ład y u leg a ły szybkiej likw idacji; obostrzenia k o n tro li po licy jnej i ad m in istra c y jn ej n a d zak ład am i d ru k a rsk im i i litog raficzn ym i od stręczały od bicia periodyków . W y d aw cy g alicy jscy m usieli często ucie kać się do d ru k a rń w iedeńskich,, n a w e t d rezdeńskich. Szczupłość k a d r
24 M. T y r o w i c z , Prasa G alicji i R zec zy p o sp o lite j K r a k o w s k ie j, K ra k ó w 1979, s. 132—133.
1 8 M A R I A N T Y R O W I C Z
zecerskich powodowała sprowadzanie ich z Pragi, Wiednia, Lipska, a w 1848 r. nawet z Paryża. K łopoty nastręczał również papier. Ten, które go używano w Polsce prawie do 1830 r., miał znacznie wyższą gramaturę niż gruboziarnisty, często bibulasty, o brzegach szarpanych i powierz chni szorstkiej, ale o wiele trwalszy od dzisiejszego; tzw. dziś (o wiele gorszego) papieru gazetowego, czy nawet dziełowego wówczas jeszcze nie znano. W związku z gatunkiem papieru czytelność tekstu często była utrudniona, odbicie czcionki nieprecyzyjne łub zalane farbą. Sorty po lepszyły się wyraźnie po 1830 r., a w 1848 stosowano prawie powszech nie papier zbliżony do gatunków używanych do druku gazet z począt kiem naszego stulecia. Rzadko w niektórych periodykach — z uwagi na pokup pism przez miłośników druków —■ stosowano papier w elinow y bądź ilustracyjny. W cenie papieru może nas zorientować rynek war szawski: jedna bela, dająca 4800 arkuszy, kosztowała 240 złp., druk jednego arkusza 30— 80 złp. (w dysponującej prasą parową drukarni Banku Polskiego — 65— 80 złp.). Ł ojek oblicza, że druk dziennika w ar szawskiego o nakładzie 500 egz. kosztował przed 1830 r. 15 780 złp.23 W Galicji druk ten wypadał niewątpliwie drożej z uwagi na większe trudności z nabyciem papieru i szczupłą kadrą zecerów. Podrażały pro dukcję ambicje niektórych w ydaw ców (np. Majeranowski i Ludwik Zie liński w e Lwowie) w zakresie ilustrowania swych wydawnictw.
Wreszcie po stronie w ydatków w kalkulacji figurowała m a r ż a k s i ę g a r s k a względnie rabat dla innych sprzedawców gazet; często sprzedawano je w „handlach” z innymi artykułami, np. w winiarniach. Określenie wysokości marży wymaga specjalnych badań, które wykra czają poza niniejsze rozważania. Że straty z tego tytułu musiały być wysokie, zdaje się wskazywać fakt, iż w ydaw cy woleli sami sprzedawać swój nakład w lokalu redakcji bądź nawet zakładali spe.cjalne kantory, trudniące się nadto i pośrednictwem pracy, i usługami informacyjnym i.
K o s z t y l o k a l o w e , ogrzewanie i oświetlenie redakcji nie sta now iły zapewne pozycji obciążającej imprezy wydawnicze, skoro pra wie wszystkie czynności redakcyjne wykonywano w prywatnych miesz kaniach w ydaw ców bądź w lokalach drukarń. Dopiero chyba B. Kiciń ski i A. Lesznowski w Warszawie mieli odrębne lokale redakcyjne. W Galicji tylko „Gazeta Lwowska” z dodatkiem „Rozmaitości” urosła z czasem do instytucji, posiadającej nie tylko osobną przestrzeń do pra cy dziennikarskiej, ale i bibliotekę, szafy na księgowość, rękopisy i mapy, archiwum i kantor sprzedaży.
Bardzo poważną pozycją rozchodową były p r e n u m e r a t y z a
-25 Sprawy drukarń i papieru zob.: J. S i n i a r s k a - C z a p l i c k a , Papier
n ictw o na ziem iach środkow ej Polski 10 latach 1750— 1850, „Studia z D ziejów Rze
miosła i Przem ysłu”, 1966, t. V I; J. B o b e r , Historia drukarni i stowarzyszeń dru
karskich w e L w ow ie, L w ów 1926; J. Ł o j e k, Z zagadnień przedsiębiorstwa pra sow ego w K rólestw ie Kongresow ym , RHCP, t. V, z. 1.
g r a n i c z n y c h g a z e t i c z a s o p i s m . D zienniki obce stan o w iły podstaw ow e źródło serw isu w iadom ości — nie ty lk o w Polsce, ale i w p ra k ty c e d z ien n ik arsk iej ogólno eu rop ejsk iej; np. re d a k c ja „L eipziger Z e itu n g ” już w 1766 r, k o rzy stała, poza „czasopism am i u czonym i”, z 88 perio dy k ów w ró żn ych języ k ach i o ró żn ej częstotliw ości. A gencje ko resp o n d en cy jn e, ja k H avas (1833) i W olf (1849), dopiero się ro zw ija ły jako b iu ra in fo rm acy jn e, ich usłu g i bezpośrednio do P olski nie d ociera ły. N a przeszkodzie w w y k o rz y sty w an iu pism obcych s ta ły zakazy im portow e p ra sy — ostre, jeśli chodzi o G alicję — zw łaszcza w dobie r e w olucji fra n c u sk ie j, w o jen napoleońskich i reży m u m atte rn ic h o w sk ie - go26. W G alicji te j d o b y pod staw o w ym źródłem in fo rm acji była „W iener H ofzeitu n g” (podaw ana w skrócie jako „W ien er Z e itu n g ”), k tó rą zn aw ca w czesnej p ra sy lw ow skiej B. B ru ch n alsk i nazw ał „ S p re c h ro h r” ca łej p ra s y w m o n arch ii27. Z in n y ch d zienników p ren u m ero w an o tu „L eip ziger Z e itu n g ” , „ B e rlin er Z e itu n g ”, „ Ö sterreic h isc h e r B eo b ach ter” , „ .P re ssb u rg e r Z e itu n g ” i szereg innych. Z tzw . „gazet m ięd zynaro do w y ch ” już w cześniej posługiw ano się „ J o u rn a l de F ra n c fo rt” (zw łasz cza M ay), „N ouvelles E x tra o rd in a ire s de D ivers E n d ro its” , potocznie zw ana „G azette de L e y d e ” (do 1798) i „C o u rier d u Bas R h in ” (do 1809). O cy rk u la cji p eriodyków obcych św iadczy fak t, że już w 1793 U n iw e r sy te t K rak o w sk i sprow ad ził je za łączną kw otę 168 duk atów ; b y ły więc w yzyskiw ane i przez czasopism a polskie. Do czasu ko ng resu w iedeńsk ie go serw is pow iększył się jeszcze o „ Jo u rn a l des D éb ats” i lon dy ńsk i „Ti m es” , k tó ry w abonam encie ro czny m kosztow ał 900 złp. Po 1815 r. p re n u m ero w ali re d a k to rz y g alicyjscy tak że polską p rasę zakordonow ą; w ie my, że dla „G azety L w o w sk iej” abonow ano m .in. „G azetę K o respo nd en ta W arszaw skiego”, „G azetę P o lsk ą ”, „ K u rie ra W arszaw skiego” , „G a zetę W. Ks. P oznańskiego”, po 1830 r. „T ygodnik P e te rs b u rs k i” , „A th e n a e u m ” J. I. K raszew skiego. W y d atk i ty lk o jed n e j red a k c ji „ K w a rta l nika N aukow ego” na perio d y k i polskie i obce w y no siły w lata ch 1835— 1836 aż 1000 złp., a p o rto ria pocztow e około 400 złp. J a k obficie ko rzy stan o z serw isu pism zag ran iczn ych szczególnie w 1848 i Ц849 r., św iadczy fak t, że około 70% w szelkich in fo rm a c ji p rzed ru k o w y w an y ch przez „Czas” pochodziło z 3 dzienników : praskiego „O d e r-Z e itu n g ” , w rocław skiego „ B reslau er Z e itu n g ” i parysk ieg o „ Jo u rn a l des D é b a ts”28. 26 O. G г o t h, D ie u n e r k a n n te K u ltu r m a c h t, t. 4, B e rlin 1964, s. 70. P o r. te ż: J. K i r c h n e r , Das d eu tsch e Z e its c h rifte n w e se n . S ein e G eschichte u n d sein e
Problem e, W iesbaden 1958; F. K ä m m e r e r , Die P ressep o litik M ettern ich s, W ien
1958.
27 „W olność p ra s y ” b y ła z jaw isk iem rac zej żyw iołow ym , nie o p a rty m n a cał kow icie zlib eralizo w a n y m p ra w ie prasow ym . Zob. M. T y r o w i с z, A u stria c k a po
lity k a cenzu ra ln a a prasa g a lic y jsk a 1772—1849, „ K w a rta ln ik H isto rii P ra sy P o l
sk ie j”, 1978, n r 1.
28 J. D r o b i s z e w s k i , S e r w is in fo r m a c y jn y „Czasu” w latach 1848—1865, „Z eszyty P ra so zn a w c ze”, 1968, n r 1, s. 75 i n.
20 M A R I A N T Y R O W I C Z
Prenumerata prasy zagranicznej obciążała zatem budżet redakcyjny bardzo poważnie, tym bardziej że nieraz trzeba było przem ycać także pisma nie mające debitu, na które w informacjach pism się nie pow o ływano. Wreszcie nie sposób pominąć faktu, że od 1776 r. obowiązywał w Galicji obowiązek oddawania przez redakcje władzom administracyj nym kraju 35 egzemplarzy gratis, co później uległo pewnym redukcjom aż do zupełnego zaniechania tego ciężaru w 1848 r., ale na czas niedługi.
Zamykając szkicowy przegląd zagadnień warto zastanowić się nad wartością postulowanych badań dla historii prasy polskiej. Nie da się chyba zaprzeczyć, że badania „czynników kalkulacyjnych” i tych wszyst kich warunków, które te czynniki wspomagają, zmierzają do pogłębie nia naszej wiedzy o całokształcie ew olucji przekazu masowej informacji, inspirują do wnikania w coraz głębsze tajniki mechanizmu prasotwór- czego, a tym samym i kulturotwórczego, słowem — stawiają przeszłość naszej prasy w konfrontacji idei z realnymi warunkami ich realizacji.
A b y z tej tezy ogólnej zejść do bardziej konkretnych, stwierdzić należy, że badania „czynników kalkulacyjnych” —• które w powyższych rozważaniach, i to w ograniczonej czasowo przestrzeni, bynajm niej za gadnienia nie wyczerpują — uprawniają do następujących uwag. Po pierwsze: wykazują, w jakim stopniu warunki materialne, ekonomicz ne, techniczne i kadrowe z jednej strony wspomagały prasę jako instru ment walki politycznej, z drugiej ją utrudniały. Po wtóre: czynniki te m ocniej lub słabiej um ożliwiały określonym środowiskom twórczym , grupom (do koterii włącznie) przenosić zachodnie trendy kulturowe na grunt ojczysty. Po trzecie: regulowały one rozw ój czytelnictwa gazet i czasopism jako nieodzownego motoru szerokiej percepcji nowych treści, stanowiąc — na odwrót — poprzez rynek czytelniczy bodźce typologicz nego rozw oju prasy.
Tak sprecyzowana lista założeń przedm iotowych badań nie jest kompletna. Ale wystarcza chyba, b y jasna stała się potrzeba dociekań tego rodzaju. Mimo wielu negatywnych rysów w rozw oju naszej prasy i czasopiśmiennictwa w dobie porozbiorowej wyłaniają się z ich dzie jów niezwykle pozytywne wnioski o doniosłej roli nawet tych imprez wydawniczych, które zamierały szybko bądź ulegały zawężeniu jakościo wemu lub ilościowemu. Mimo bowiem niepowodzeń prasa Królestwa Polskiego miała olbrzymie znaczenie w transferze na grunt ojczysty za chodnioeuropejskich prądów literackich doby romantyzmu, a także idei politycznych i ekonomicznych, prasa wielkopolska spełniała doniosłą rolę w walce z germanizacją i pruską reakcją galicyjska zaś infiltro wała w społeczeństwo zapadające w marazm polityczny (do początku okresu rew olucyjnego lat czterdziestych) ducha oporu i postępu, wreszcie tak ważne poczucie łączności narodu podzielonego kordonami, zwłaszcza w jego walce o niepodległość i przebudowę społeczną.
ysu-w ały na pierysu-w sze m iejsce p u b l i c y s t y k ę społeczną, litera c k ą, ysu-w y chow aw czą i gospodarczą, nie dociągając do poziom u d zie n n ik arstw a europejskiego w sposób aż n ad to w idoczny w dziedzinie p rzek azu a k tu a l nej in fo rm a c ji o życiu codziennym . D opiero od o kresu tzw . „ re fo rm y p rasy p o lsk iej” — p rzy p a d a ją c e j w łaśn ie n a połow ę X IX stulecia w zw iązku z przecho dzen iem naszej p ra sy („C zasu” , „D ziennika W arszaw skiego”, „ P rze g ląd u Poznańskieg o ”) na drogę europejskiego o rg an izacy j no-technicznego i b ard ziej skom ercjalizow anego ro zw oju — je j f u n k c j a i n f o r m a c y j n a w zm agała się z k ażdym rok iem i sp rz y ja ła w y k ształcan iu się d z ie n n ik arstw a p ro fesjonalnego. B y drogę tę zrozu mieć, pow yższym rozw ażaniom pośw ięciliśm y etap ro zw oju p ra s y przed przełom ow ą „ re fo rm ą p ra s y ”.