• Nie Znaleziono Wyników

Co teologia Marcina Lutra może dać teologii katolickiej?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Co teologia Marcina Lutra może dać teologii katolickiej?"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Alfons Nossol

Co teologia Marcina Lutra może dać

teologii katolickiej?

Collectanea Theologica 54/4, 5-20

(2)

C o lle c ta n e a T h e o lo g ic a 54/1984/ fasc. IV

b p A L F O N S N O S S O L , O pole

CO TEOLOGIA MARCINA LUTRA MOŻE DAC TEOLOGII KATOLICKIEJ?

Obchodzony w Kościele p ro testan ck im niezw ykle uroczyście jubileusz 500-lecia naro d zin ojca R eform acji znalazł rów nież żyw y oddźw ięk w K ościele katolickim . P rz y czym ■—· zaznaczm y to od raz u w y raźn ie — nie zam ierzam y w ty m p rzy p a d k u b y n a jm n ie j „św ięcić” w ielow iekow ego podziału Kościoła na Zachodzie, ty lk o dać w y raz słusznem u p rzekonaniu, że „ani ew angelickie, an i k ato lic­ kie chrześcijaństw o nie może przejść obojętnie obok postaci i o rę ­ dzia tego człow ieka. Na p rog u czasów now ożytnych L u te r współ- o kreślał rozw ój kościelnej, społecznej i duchow ej historii, co aż do dzisiaj posiada rozstrzyg ające znaczenie” ł .

W arto w ty m kontekście też odnotow ać, że w łaśnie J a n P aw eł II jako pierw szy papież po 450 lata ch w spom ina w y raźnie im ię M arci­ n a L u tra , i to „nie jako kacerza i sp raw cy rebellio luterana, lecz

n a jp ie rw jako tego, k tó ry jako pielgrzym , jako poszuk ujący i jako staw iający p y tan ia p rzy b y ł do grobów K siążąt A postolskich do R zy­ m u ”. Czyni to m ianow icie w czasie sw ej podróży do RFN, zaznacza­ jąc jednocześnie, że z tej okazji „sw oją w łasną pielgrzym kę (do tego k ra ju ) tra k tu je jak b y odpow iedź i rew izytę. L u te r zostaje przez p a­ pieża nie ty lk o w zm iankow any, lecz także d w u k ro tn ie cy to w an y ” 2. Skoro skądinąd zw ykliśm y zawsze radośnie chlubić się naszym w ie l­ k im rodakiem , pow inniśm y to uczynić rów nież teraz, pośw ięcając L u tro w i szczególną uw agę w jego ro k u jubileuszow ym .

K atolickie b ad ania fenom enu L u tra ulegały n a przestrzen i w ie­ ków sw oistej ew olucji, w yp racow u jąc w ko nsekw encji n iejed n o lity obraz R eform atora, k tó ry m ożna by n a ja d e k w a tn ie j opisać przy po ­ m ocy form uły: „ a rcy k acerz” i „ojciec w w ierze”, bo u jm u jąc e j dwa

1 M a r c in L u te r — ś w ia d e k J e z u s a C h ry stu sa . S ło w o K o m is ji K a to lic k o -

- L u t e r a ń s k i e j z o k a z ji 500-lecia u r o d z in M a r c in a L u tr a , n r 1. T P 37/1982/nr 34

(z 21.V III).

2 G. M a r o n . D as k a th o lis c h e L u th e r b ild d er G e g e n w a r t, G ö ttin g e n 1982, 41. P o r. L a s s t e u c h n ic h t e n tm u tig e n . D ie R e d e n d es P a p ste s , A s c h a ffe n b u r g 1980, 124.

(3)

s k ra jn e biegu ny całego w achlarza stosow anych w zględem niego określeń 3.

M ając w praw dzie na uw adze jak n ajb ard ziej in te g raln e ujęcie tej postaci histo ry czn ej jako w ybitnego człow ieka religijnego ·—■

homo religiosus 4, nie zam ierzam y jej w tej chw ili jed n ak osobowo

bliżej kw alifikow ać. In te re su je nas bow iem przede w szystkim te o ­ logia M arcina L u tra i to m ianow icie w jej t w ó r c z y m odniesieniu

do teologii k atolickiej. K ró tk o rzecz u jm u jąc, co ona może dać n a ­ szej teologii, w zględnie już jej dała jako „odnow ionej teologii poso­ b o ro w e j”? Z bytecznym w y d aje się podkreślanie, że może nam tu ta j chodzić ty lk o o „w ybiórcze” p o trak to w an ie zagadnienia w znaczeniu w yłącznie egzem plarycznego zasygnalizow ania isto tn y ch w tym w zględzie elem entów fo rm aln y ch teologii L u tra (I), jak też m e ry to ­ ryczn y ch (II), by móc w końcu uw yp u klić zasadnicze w ym ogi e k u ­ m eniczne jej katolickiej recep cji (III).

I. Elem enty formalne

1. Skrajna b i b l i j n o ś ć to chyba zasadniczy rys teologii L u ­ tra . W sw ojej k ry ty c e różnych aspektów teologicznej tra d y c ji oraz kościelnego życia swoich czasów L u te r uw ażał siebie za św iadka Ew angelii, za „niegodnego ew angelistę P a n a naszego Jezu sa C h ry ­ stu s a ”. P ow ołując się na apostolskie św iadectw o bib lijne, do k tó re ­ go in te rp re ta c ji oraz przepo w iad an ia zobow iązany b ył jako „doktor P ism a Ś w iętego” s. Pism o Ś w ięte lub raczej słowo Boże, w zględnie m ow a Boga — to n iejako rd zeń jego teologii. B iblię należy w y ja ­

śniać, tłum aczyć, ale jako „m ow y Boga” nie sposób jej zgłębić w y łą ­ cznie naukow o, czysto „sy stem aty czn ie” . M yślenie system atyczne było m u w ogóle obce, jeżeli rozum iem y przez nie proces d ed u k c y j­ n y i dy sk u rsy w n y . W łaściw ym sposobem „stu d iow ania teologii” jest w edług L u tra m o dlitw a, m edy tacja, zgłębianie. D roga do reflek sji teologicznej nie prow adzi zatem od poznania do m odlitw y, lecz od m o dlitw y do zgłębiania. Podczas gdy ta postać scholastyki, k tó ra dom inow ała na początku XVI w ieku, zw ykła b y ła rozpoczynać p ro ­ ces teologicznego poznania od ludzkiego w y siłk u (prudentia), by następ n ie móc stanow ić o słow ie Bożym, L u te r żyw i przekonanie, iż Boga m ożna dośw iadczyć oraz poznać w yłącznie przez Boga, d la ­

tego też m iejsce tego, co n azyw am y p rudentia, m usi zająć m odlitw a. Jego teologia zysku je ty m sam ym w y raźn y ry s egzystencjalny, po­

3 O. H . P e s с h , „ K e tz e r fü r s t’’ u n d „ V a te r im G la u b e n ”. D ie s e lts a m e n

W eg e k a th o lis c h e r „ L u th e r r e z e p tio n ”, w : W e d e r K e tz e r n o c h H eilig er. L u t ­ h e r s B e d e u tu n g f ü r d e n ö k u m e n is c h e n D ialog ( p r a c a z b io r o w a w y d . p rz e z

H. F. G e i s s e r a i in .). R e g e n s b u rg 1982, 123— 174. P o r. ta k ż e W. B e i n e r t,

D er th e o lo g is c h e G r u n d a n s a tz L u th e r s , R e g e n s b u rg 1938, 9.

4 J . H e s s e n , L u th e r in k a th o lis c h e r S ic h t, B o n n 1947, 7. 6 M a r c in L u te r ·— ś w ia d e k J e z u s a C h ry stu sa , n r 7.

(4)

niew aż dla niej nie to jest ważne, by m ogła zgłębić treść słow a Bo­ żego „sam ą w sobie”, lecz uznać w niej w yłącznie wolę Boga, k tó ra

hic-et n u n c odnosi się do m nie i m nie k o n k retn ie dotyczy. P rz y ty m

chodzi przede w szystkim o ducha, a nie o lite rę P ism a Św iętego, chociaż jego w łaściw y sens duchow y u siłu je znaleźć nie obok, lecz już w sam ym sensie literack im . Z asada sola Scriptura posiada w każdym razie c h a ra k te r w iążący dla całej teologii L u tra . S tąd też nie s tr u k tu ry filozoficznego, lecz n a w skroś biblijnego m yślenia są d la niej decydujące 6.

2. To właśnie konsekwentnie biblijne myślenie naprow adza na c h r y s t o c e n t r y z m , w k tó ry m zasada sola Scriptura p rzy jm u je

bard ziej jeszcze sk o nk retyzo w an ą postać, m ianow icie — solo Christo. Otóż in ic ja to r R eform acji „w zyw a nas do w spólnej w ia ry jako bezw arunkow ego zaufan ia Bogu, k tó ry objaw ił się w życiu, śm ierci i zm a rtw y ch w sta n iu swego S yna jako Bóg łask aw y ”, poniew aż L u te r jest p rzede w szystkim „św iadkiem Jezu sa C h ry stu sa ” 7. Nie ta k daw no zresztą jeszcze usiłow ano z tego głów nie pow odu p rze ­ ciw staw iać „filozoficznej” teologii katolickiej „ch ry sto ce n try c z n ą ” teologię p ro te s ta n c k ą 8 lub też określało się ją w p ro st jako „teo­ logię II a rty k u łu w ia ry ” 9. Ten fa k t nie p o trzeb u je w cale dziwić, skoro np. R efo rm ato r w przedm ow ie do w ielkiego k o m en tarza do L istu do G alatów w ypow iedział owo c h a ra k te ry sty c z n e zdanie: „W m oim sercu w łada bow iem ten jed en a rty k u ł, a m ianow icie w ia ­ ra w C h ry stu sa (fides Christi), z k tó re j, przez k tó rą i do k tó re j w szystkie m oje p rzem yślenia teologiczne dniem i nocą p ły n ą oraz prow adzą z pow rotem ...”10. N ależy tu od raz u zaznaczyć, że w iara ta m a c h a ra k te r ściśle zbawczy, poniew aż w całej pełn i i na serio w ie ­ rzy człow iek dopiero w C h ry stu sa w ted y , jeżeli w idzi w nim sw oje w łasne zbaw ienie i pozw ala m u w akcie rad y k aln eg o zaufania być dla siebie tym , czym on sam chce być w edług w oli Bożej. In n y m i słow y praw d ziw a w ia ra w C h ry stu sa odnosi zawsze Zbaw cę i jego dzieło do w łasnej egzystencji w ierzącego, a k cen tu jąc jego pro m e ·— „dla m n ie ”, „dla n a s” .

6 W. E e i n e r t , a rt. c y t., 12. P o r. J. H e s s e n , G r ie c h isc h e o b e r b ib l i­

s c h e T h e o lo g ie , M ü n c h e n 1962, 86—94.

7 T a k w s z a k ż e b rz m i ty t u ł w sp ó ln e g o sło w a w s p o m n ia n e j w p rz y p is ie 1 k o m is ji; zob. t u t a j je g o n r 26.

8 Z ob. H. U. v . B a l t h a s a r , K a r l B a r th . D a r s te llu n g u n d D e u tu n g s e i­

n e r T h e o lo g ie , K ö ln 1962, 371.

9 Z ob. R. M e h l , D ie K r is e d e r T r a n s z e n d e n z , N e u e Z e its c h r if t f ü r sy ­ s te m a tis c h e T h e o lo g ie u n d R e lig io n s p ilo s o p h ie 11 (1969); G. B a r t n i g , G e -

fä s s d e s W o r ts. V o m e v a n g e lis c h e n C h r is te n tu m , W ü rz b u r g 1964, 132.

w W A 40/1, 337 n.; p o r. E. B i s e r, Ü b e r R e c h tf e r ti g u n g , w : D as K r e u z

(5)

3. Skoro ju ż m ow a o p raw dziw ej w ierze, to należy n a ty c h m ia st zaznaczyć, że w p rzy p a d k u L u tra może nią być w yłącznie fides fi-

ducialis, k tó ra w rela cji zarów no do słow a Bożego, ja k też jego c h ry ­

stologicznej k o n k rety z ac ji m usi niejako w aspekcie fo rm aln y m p rzy ją ć zasadę s o l a f i d e . B iblijne poznanie dające nam w gląd w taje m n ic ę Boga i jego słow a je st bow iem w w y b itn y m stopniu poznaniem z w iary. W iara je s t przeto też naczelnym organem p o­ znaw czym całej teologii, k tó ra zresztą w sw ej całości zawsze pozo­ sta je „ n au k ą w ia ry ” — scientia fidei. W iara, w yłącznie w iara d ecy­ d u je też w ty m ujęciu o zbaw czym znaczeniu w szelkiego d ziałania Bożego odniesionego do człowieka.

4. D opiero teraz, po poznaniu zasadniczych elem entów fo rm a l­ ny ch teologii L u tra , w olno n a m p rzy stąp ić do jej jeszcze bliższego sprecyzow ania i opisu. W k ażdym razie posiada ona w edług niego c h a ra k te r ściśle e g z y s t e n c j a l n y . N igdy bow iem nie sp ek u lo ­ w ał on w chłodnym dystan sie o praw dzie, ale p rze b ija ł się ku niej stale jako poszu k u jący i w alczący o p raw d ę Bożą. D latego też te o ­ logia była dlań „żyw ą dośw iadczalną m ądrością a nie czystą d o k try ­ n ą ” — sapientia experim entalis, non d o c tr in a lis n . Podczas gdy teologia klasyczna rozpoczynała — zgodnie zresztą ze sw ą definicją etym ologiczną — od Boga, to L u te r rozpoczyna od człow ieka w jego rela cji do Boj»a. I ta k też stw ierdza, że w teologii „nie d y sk u tu je m y o Bogu, lecz o grzesznym i obarczonym w in ą człow ieku, k tó ry jest pod dan y śm ierci i grzechowi; nie o Bogu w jego w spaniałości, ale 0 Bożej spraw iedliw ości lub o u sp raw ied liw iający m B ogu” 12. „P o d­ m iotem (zaś) teologii we w łaściw ym znaczeniu jest obarczony w iną 1 zgubiony człow iek oraz u sp raw ied liw iający Bóg albo Odkupiciel. W szystko, co leży poza ty m arg u m e n te m i podm iotem , jest po p ro stu błędem i m arnością w teologii”13. P o w tó rzm y raz jeszcze, iż człowiek w swoim odniesieniu do Boga jest podm iotem , a nie „p rzedm iotem ” ta k pojętej re fle k sji w iary . Jego odniesienia do Boga nie w olno jed n a k pojm ow ać ontycznie, poniew aż posiada ono na w skroś d y n a ­ m iczny c h a ra k te r. O dniesienie do Boga m a m ianow icie na uw adze zbawcze oddziaływ anie w zględem człow ieka. In n y m i słowy, rela cja Bóg— człow iek nie jest w ty m p rzy p a d k u określona z p u n k tu w idze­ nia Bożego b y tu , lecz jego działania. Można by to i ta k określić, iż znany scholastyczny ak sjo m at zostaje przez L u tra odw rócony w zn a­

11 W A 9, 98, 12; p o r. W . B e i n e r t, a rt. cyt., 15. 12 W A 40/11, 327, 8— 10; „N o n d is p u ta m u s de deo, sed d e e h o m in e p e c c a to ­ r e v e l re o , m o r ti e t p e c c a to s u b ie c to — n o n s e d e n te in m a ie s ta te , se d iu s titia d e i v e l iu s tif ic a te d e o ” . 13 W A 40/11, 328, 1—3: „ U t p r o p r ie s it s u b ie c tu m th e o lo g ia e h o m o re u s a c p e r d itu s e t d e u s iu s tif ic a n s e t s a lv a to r . Q u ic q u id e x t r a is tu d a r g u m e n tu m v e l s u b ie c tu m q u a e r i tu r , h o c p la n e e s t e r r o r e t v a n it a s in th e o lo g ia ” .

(6)

czeniu: esse sequitur agere, a nie odw rotnie. P osługując się w ty m względzie w spółczesną n o m en k latu rą, m ożna by tu też mówić o tzw . „teologii o ddolnej”, w ychodzącej od stw orzenia, historii, ludzkiej, egzystencji, po p ro stu od w zm agającej się w iary człow ieka 14. S tąd też m usi ona z sam ej n a tu ry być reflek sją w ięcej egzy stencjo nałn ą i sp iritu a ln ą określaną pierw szorzędnie przez miłość i w yznanie, a nie przez suche akadem ickie rozum ow anie, k tó re zm ierzałoby do- „m ierzenia oraz u sp raw ied liw ian ia B oga” 15. Teologia w inna zawsze być m ed y tacją P ism a Św iętego realizu jącą się na drodze zgłębiania i uczucia, intellectu et af fectu, lub też bard ziej b ib lijnie rzecz u jm u ­ jąc — „całym um ysłem i sercem ” : tota m e n te et toto corde 16. J e st ona także w sw ej stru k tu rz e „ re la c y jn a ”, tzn. u w a ru n k o w an a osobo­ w y m odniesieniem pom iędzy Bogiem a człow iekiem k o n cen tru jący m się_, jak ju ż w iem y, na decydującym oraz w szystko obejm ujący m zbaw czym d ziałaniu Boga w Jezusie C hrystusie, w stosu nku do k tó ­ rego w szystko pozostałe jest niew ażne, p e ry fe ry jn e i drugorzędne. Bogu trzeb a bow iem koniecznie i w każdej sy tu acji „pozwolić być B ogiem ” 17. Z tego w zględu należy w aspekcie fo rm aln ym do teologii L u tra rów nież sw oistego rod zaju paradoksalność jako jej nieodzow ny elem en t s tru k tu ra ln y . Należycie a rty k u ło w ać może się ona bow iem w yłącznie w tedy, jeżeli dojdzie w niej do głosu cała potęga przeciw - staw ności łub raczej sprzeczności pom iędzy Bogiem a człowiekiem,, łaską i grzechem . T en fa k t jest z kolei przyczyną sk ra jn ie e k sk lu ­ zyw nego, w ykluczającego m yślenia, k tó re w y raża się w słynnych

particulae exclusivae: sam Bóg, samo Pism o, sam a łaska i sam a

w ia ra 18.

5. Na jed en jeszcze zasadniczy elem en t fo rm a ln y teologii L u tra należy koniecznie zwrócić uwagę, m ianow icie na jej e w a n g e l i j - n o ś ć. „P raw d ziw y m sk arbem Kościoła jest n ajśw iętsza E w angelia chw ały i łaski B ożej” — głosi sły n na 62 teza. Dla cało kształtu teo- łogizow ania wiąże się z ty m stw ierd zen iem przede w szystkim w y ­ jątk o w a radość bycia chrześcijaninem , wolność dziecięctw a Bożego^ i pew ność w iary, ale nie w znaczeniu jakiejk o lw iek ludzkiej

secu-14 W . B e i n e r t, a rt. cyt., 15n.

15 W A 18, 706, 28. P o r. t u te ż u w a g ę W A 19, 206, 31— 33. „D as d ie V er­ n u n f t n ic h t k a n d ie G o th e y t, r e c h t a u s te y le n n o c h r e c h t z u e y g en , d e m sie a lle y n e g e b u rt. S ie w e y s d a s G o tt ist. A b e r w e r o d d e r w ilc h e r es sey, d e r d a r e c h t G o tt h e y s t, d a s w e y s sie n ic h t”.

36 W A 4, 308, 6n.

17 W A 2, 690, 16: „... d u m u s t d o c h G o tt la s s e n g o tt s e y n ” . Zob. tu ta k ż e P h . S. W a t s o n , L e t G o d be G od, L o n d o n 1960; P. A 1 1 h a u s, G o tte s G o tt­

h e it a ls S in n d e r R e c h tfe r tig u n g s le h r e L u th e r s , B e rlin 1951.

(7)

ritas, lecz p raw dziw ie zbaw iennej certitudo 19. Z tego p u n k tu w idze­

nia pow inno się dlatego o całej teologii L u tra m ówić nie przede w szystkim jako o „ew an g elick iej”, ile raczej „ e w a n g e lijn e j” reflek sji w iary , bo dogłębnie op artej na D obrej N ow inie i ro zp a tru ją ce j w szystko, całą ludzką egzystencję zawsze w św ietle E w angelii P an a naszego Jezusa C hrystusa.

II. Elem enty m erytoryczne

1. W ydaje się, iż w zakresie szczególnych w artości treściow ych n a u k i L u tra pow inniśm y w ysunąć przede w szystkim ten fak t, że u siłu je ona być od początku do końca p raw d ziw ą t e o l o g i ą s ł o - w a Bożego. S tąd też p o dkreślona pow yżej zasada sola Scriptura posiada w niej nie tylk o znaczenie m etodyczne, form alne, lecz o k re ­ śla w jak iś sposób rów nież w całości jej ściśle przedm iotow y zakres. D zięki tem u m am y tu do czynienia z niezw ykle k o n sekw entn y m u w y d atn ien iem roli słowa, k tó ra n ajb ard ziej bodajże krańcow ą po­ stać p rz y jm u je w sakram entologii. Nie chodzi w ty m p rzy p ad k u jed n a k w yłącznie o słyn n ą fo rm u łę v e r b u m et sacram entum , lecz przede w szystkim o sw oistego ro d za ju „sakram en taln ość słow a” 20. 2. N astępnie trzeb a podkreślić całkow icie skoncentrow anie się L u tra n a ł a s k a w o ś c i B o g a objaw ionego i rów nocześnie u k r y te ­ go. W ie b e k o m m e ich einen gnädigen Gott? ■—· ja k zn ajdę Boga łask a ­ wego? P y ta n ie to posiada kluczow e znaczenie dla cało kształtu jego religijnego rozw oju, jak rów nież dla zrozum ienia jego re f o r m a c ji21. Choć zasadnicza głębia owego p y tan ia m a u k ieru n kow an ie raczej soteriologiczne, z atrzy m ajm y się jed n a k n a jp ie rw na jego w ym iarze teologicznym i chrystologicznym zarazem . Dla L u tra jest wszakże C h ry stu s „ lu stre m ojcow skiego serca Bożego”, je s t tym , w k tó ry m posiadam y Boga. K to bow iem jego widzi, „zobaczył O jca” (J 14, 9). Nie sposób w ogóle inaczej Boga znaleźć jak ty lk o w człow ieczeń­ stw ie C hry stu sa, poniew aż Jezu s C h ry stu s to Bóg objaw iony — Deus

revelatus. P rz eto też w p o staw ach i działaniu historycznego C h ry ­

stu sa objaw ia się wola Ojca. Na kanw ie sw ych żarliw y ch uniesień

lS Zob. G. M a r o n , d z. cyt., 53. P o r. tu ta k ż e s tw ie r d z e n ie : „ L u d z ie k tó r y c h s u m ie n ie c ie r p ia ło p o d p a n o w a n ie m P r a w a i lu d z k ic h p rz e p isó w , i k tó r z y b y li u d rę c z e n i w ła s n y m i n ie p r a w o ś c ia m i o ra z tr o s k ą o sw e w ie c z n e z b a w ie n ie , m o g li o d n a le ź ć p e w n o ś ć w ie rz ą c w E w a n g e lię o w y z w a la ją c e j o b ie tn ic y ła s k i B o ż e j” — M a r c in L u te r — ś w ia d e k J e z u s a C h ry stu sa , n r 9. P o r. O. H . P e s c h , H in f ü h r u n g z u L u th e r , M a in z 19®2. 116nn; H . S c h u l z (w yd.), M it L u th e r im G esp rä ch . H e u tig e K o n fr o n ta tio n e n , M ü n c h e n 1983, 51nn.

20 Ο. H. P e s c h , a rt. c y t., 155n. Zob. A. S k o w r o n e k , S a k r a m e n t in

d e r e v a n g e lis c h e n T h e o lo g ie d e r G e g e n w a r t, P a d e r b o r n 1971.

21 Zob. G. B o s s — H. J. U r b a n , Z u m T h e m a „ M a r tin L u th e r ”, P a d e r ­ b o rn 1983, 20.

(8)

pobożności staw ia L u te r n aw et p a rad o k saln y znak rów ności m iędzy ziem skim poniżonym Jezu sem a sam ym Bogiem jako P an em św iata. S tąd też zw raca się w głębokiej szczerości do D zieciątka Jezu s w żło­ bie jako do S tw ó rcy w szechrzeczy. C h ry sto centryzm jego teologii n akazu je m u dlatego, obok pełn i tajem n icy objaw ienia Bożego, w i­ dzieć w Jezusie jednocześnie także i Boga u k ry teg o — deus abscon­

ditus 22. Chociaż łaskaw ość Boga dochodzi n a jw y raźn iej do głosu na

tajem n icy krzyża C hrystusow ego, to rów nież tu ta j osiąga ukrytość Boga swój p u n k t ku lm in acy jn y . A wiedzieć należy, że cała teologia R efo rm ato ra jest w łaściw ie nastaw io na na krzyż. O pisana np. w Flp 2, 5— 11 kenoza rozpoczęła się w edług niego już w akcie w cielenia, k tó re to w ydarzenie m ożna by w pew nym sensie nazw ać „uk rzy żo­ w aniem Boga jeszcze przed ukrzyżow aniem C h ry stu sa ” ·23.

3. T e o l o g i a k r z y ż a , rad y k a ln a theologia crucis to chyba n a jtra fn ie js z y i n ajb ard ziej ad ek w atn y opis całej reflek sji teologicz­

nej, a zwłaszcza ogniskow ej chrystologii R eform ato ra. C r u x probat

omnia — oto jej n ajk ró tsz a dew iza 24. „U k ry w an ie” i „zak ry w an ie”

się Boga w ciele osiągnęło rzeczyw iście swój szczyt w cierpieniu i śm ierci krzyżow ej. Jak o deus absconditus, u k ry ty w ciele Bóg, działa sub contrario. D latego też o brał w dynam icznym procesie ciąg ­ łej kenozy w końcu krzyż, owo n a jb a rd zie j gorszące i po lu dzku p o ­ niżające w ydarzenie, b y uczynić zeń m iejsce swojego szczególnego sam oobjaw ienia. N ależy jed nak z naciskiem podkreślić, że tu ta j na k rzyżu cierp iał i u m ierał w C hrystusie sam Bóg, jako że zbaw ienie nie jest ak tem ludzkiej n a tu ry C hrystusa, lecz od początku do k oń ­ ca dziełem Boga. O niepojętej tajem n icy k rzyża stanow i dlatego p y ­ tanie: w jak i w ogóle sposób może być obecne w cierp ien iu bezpo­ średnio bóstw o z całą swą m ocą? G dyby sam a ludzka ty lk o n a tu ra C h ry stu sa w te d y za nas cierpiała, b y łb y on „złym zbaw icielem ” i jako ta k i p o trzebow ałby też sam zbaw ienia. S tąd też m u siała c ie r­ pieć osoba, k tó rą w C h ry stu sie jest tylko Bóg. T aka ostatecznie jest soteriologiczna konsekw encja tej sk ra jn ie teocentryczn ej c h ry sto lo ­ gii, bo posuw ającej się aż do swoistego ro d za ju „deipasjonizm u” 25. W yłącznie dogłębna i bezgraniczna w iara w znaczeniu egzy sten cjal­ ne! fides fiducialis może w nieść zbaw ienne św iatło w tę sk ra jn ą t a ­ jem nicę u k ry to ści objaw ionego Boga. Z tak ą bow iem tylk o w iarą wiąże się łask a naszego zbaw ienia.

22 F. L a n, C h r is to lo g ie (d o g m e n - u n d th e o lo g ie g e s c h ic h tlic h ), w : E v a n ­ g e lisc h e s K ir c h e n l e x ik o n I, G ö ttin g e n 1961, 767; p o r. P . T i l l i c h , V o r le s u n ­ g e n ü b e r d ie G e s c h ic h te d e s c h r is tlic h e n D e n k e n s II. S tu t t g a r t 1971, 262nn;

Ó. H. P e s c h , dz. cyt., 244nn.

23 H. W i 1 k e n s, C h ristu s, C h risto lo g ie , w : T a s c h e n le x ik o n (w yd. E. F a h 1 b u s с h), G ö ttin g e n 1971, 183.

24 W A 5, 179, 131 (z II w y k ła d u p s a lm ó w ); p o r. G. M a r o n , d z. c y t., 40. 25 Z ob. Y. M. C o n g a r, R e g a r d s e t r e fle x io n s s u r la Christologie de L u th e r , w : D as K o n z il v o n C h a lc e d o n II I, W ü rz b u r g 1954, 486.

(9)

4. I tak oto możemy z kolei przejść do najdrogocenniejszej perły soteriologii L u tra , tj. do tego p u n k tu , k tó ry w edług niego w ogóle stanow i o bycie Kościoła, czyli jest tra k to w a n y jako casus stantis-

et cadentis ecclesiae. Chodzi m ianow icie o u s p r a w i e d l i w i e ­

n i e z sam ej w ia ry i łaski, o słyn n e s o l a g r a t i a 26. N atarczyw e stu d iu m P ism a Św iętego naprow adziło L u tra do zbaw iennego od­ krycia, że w E w angelii „objaw ia się spraw iedliw ość Boża, k tó ra od w ia ry w ychodzi i ku w ierze p ro w ad zi”, że „spraw iedliw y z w ia ry żyć będzie” (Rz 1, 17). W łaśnie w ew n ętrzn y zw iązek „spraw iedliw o­ ści” z „ w ia rą ”, przy czym w ia ra jest pojm ow ana jako dar, czyli ła ­ ska, stanow i treść jego w yzw alającego poznania. Spraw iedliw ość, k tó re j m y ludzie p o trzeb u jem y w obliczu Bożego sądu, zostaje n am z w iarą i w w ierze darow ana. W ty m p rzy p a d k u nie chodzi zatem. o nasze uczynki, bo Jezu s C hry stu s w swoim zadośćczyniącym dzie­ le przez sw ą śm ierć na k rzy żu daw no już spłacił dług Bożej sp ra ­ w iedliwości. Od nas tera z zależy, b yśm y się o tw arli w w ierze na Bożą Łaskę. Z baw ienie jest darm o danym darem , jest łaską naszego Zbaw iciela. Człowiek dociera zatem do łaskaw ości Boga, do zbaw ie­ nia w yłącznie przez łaskę. Nie liczą się tu nasze dobre uczynki i za­ sługi. Bo gdybyśm y n im i usiłow ali Boga „p rzekupić”, przek reślam y ty m sam ym m a je sta t jego w ielkości i zapom inam y o w y jątk o w y m znaczeniu życia i śm ierci Jezu sa C hrystusa. C h rześcijanin w inien się bow iem w obliczu zasług C hrystusow ego k rzyża chlubić sw ą sła ­ bością. Chodzi tu o tajem n iczą „radosną zam ian ę” 27; im b ard ziej uśw iadom ię sobie sw oją niem oc, słabość, swe granice, grzech i w i­ nę, oraz z im w iększą ufnością sw oją w inę zrzucam na Jezusa C h ry ­ stusa, k tó ry niósł naszą w inę, ty m obficiej obdarow uje m nie w iek u ­ isty w swoim m iłosierdziu Bóg ty m w szystkim , co jest do zbaw ienia n ieo d z o w n e 28. I tak oto „in ten sy w n a p raca n ad P ism em Św iętym , doprow adziła L u tra , św iadom ego w łasnej odpow iedzialności za n a u ­ czanie i duszpasterstw o, a zarazem pozostającego w sy tu a c ji osobiste­ go dośw iadczenia u dręk , do odkrycia na nowo Bożego m iłosierdzia pośród u tra p ie ń i niepew ności jego czasów. To .refo rm ato rsk ie od­ k ry c ie ’ polegało... na tym , że spraw iedliw ość Bożą z L istu do R zy­

26 P o r. G. B o s s — H. J. U r b a n , dz. cyt., 23: „D as E v a n g e liu m v o n d e r R e c h tf e r tig u n g w a r f ü r M a r tin L u th e r d e r H a u p ta r t ik e l , d e r K e r n s e in e r F r ö m m ig k e it u n d s e in e r T h eo lo g ie. Es w a r f ü r ih n d ie M itte d e r H e ilig e n S c h rift... D ie R e c h tf e r tig u n g s le h r e se i d e r A rtik e l, m it d e m se in e S a c h e stehe- u n d f a l le ” . Z ob. t u ta k ż e Ο. H. P e s c h , d z. c y t., 264nn; R e c h tfe r tig u n g , w :

K le in e s L e x ik o n d e r R e fo r m a tio n , M ü n c h e n 1983, 130n.

27 Z ob. T. B e e r , D e r fr ö h lic h e W e c h s e l u n d S tr e it, G r u n d z ü g e d e r T h e ­

o lo g ie M a r tin L u th e r s , E in s ie d e ln 1980, 15'—33; 320nn: „ C h ris to lo g ie d e s f r ö h ­

lic h e n W e c h s e ls ” . Z ob. w o d n ie s ie n iu do p ra c y B e e ra : R. В ä u m e r, U m

L u th e r s T h e o lo g ie , M ü n c h e n e r T h e o lo g isc h e Z e its c h r if t 34 (1983) 146— 156,

224—231.

(10)

m ia n (1, 17) odczytał jako spraw iedliw ość d arow ującą, a nie sp ra w ie ­ dliw ość żądającą, k tó ra skazuje grzesznika. ,S praw iedliw y żyje z w ia­ r y ’: żyje z tego m iłosierdzia, k tó re Bóg d aje nam przez C hrystusa. W ty m odkryciu, którego po tw ierdzenie znalazł u św. A ugustyna, otw orzyło się przed nim orędzie P ism a Św iętego jako D obra Nowina, jako ,E w an g elia’. O tw orzyły się przed nim , jak pow iedział ,b ram y r a ju ’ ” 29.

W zw iązku ze s tr u k tu rą jego n a u k i o uspraw ied liw ien iu ,,z sa ­ m ej łask i i w ia ry ” należy koniecznie jeszcze w spom nieć re fo rm a to r­ ski aksjom at: sim ul iustus et peccator, k tó ry b y n ajm n iej nie jest ty l­ ko w yrazem parado k salizm u całej teologii L u tra , ale stanow i ra d y ­ k aln e ujęcie jej podstaw ow ej fo rm u ły w ogóle (G rundform el). C ho­ dzi m ianow icie o k ateg o rię — simul

W iem y już, że jako „teologia oddolna” u jm u je ona w zakres swej p e n e tra c ji n a jp ie rw człow ieka. Ten zaś u k azu je się w obliczu Boga jako zagubiony grzesznik, jako nicość. A bsolutna Nieskończoność i skończoność bez w yjścia, św ięta Błogość oraz nieszczęsne zagu bie­ nie zderzają się ze sobą bez jakiegokolw iek złagodzenia. W ten spo­ sób nie opisuje jed n a k L u te r rela cji bytow ych, k tó re m ożna by u k a ­ zać przez analizy m yślow e, lecz określa jedynie m iejsce, w k tó ry m spełnia się owo o w szystkim decydujące w ydarzenie, k tó re stanow i zasadniczą treść chrześcijańskiego orędzia, że m ianow icie Bóg litu je się nad człow iekiem ; on czyni prostym , co było w ykrzyw ione. Ta jednakow oż fu n d am e n ta ln a treść nie stanow i już położenia, statu su , m iejsca, lecz jest w ydarzeniem , procesem , h istorią. To, co z isto ty sw ej byw a a lte rn a ty w ą , zostaje w procesie zbawczego działania Bo­ ga połączone w pełne napięcia (bo dualistyczne) „razem ” i „ró w n o­ cześnie”. T ak oto dla L u tra sta je się owo „sim u l” fak ty czn ą form u łą skrótow ą (K u r z fo r m e l), podczas gdy określenie solus stanow i dlań ty lk o nieodzow ną podstaw ę zrozum ienia. W yłącznie sam Bóg u s p ra ­ w iedliw ia i te m u fak to w i m ożna w yjść n aprzeciw tylko przez czystą w iarę. Że ta k się rzecz ma, tego znow u nie sposób pojąć w oparciu 0 m ądre refleksje, ale przez w skazanie na sam ą podstaw ę tegoż w y ­ darzenia, k tó rą jest w łaśnie solus Christus, łączący w sobie bóstw o 1 człow ieczeństw o, i k tó ry sam jest rów nocześnie „B łogosław ionym ” i „ P rze k lęty m ” — i to nie w znaczeniu n astęp stw a (po) lub p a ra le- lizm u (obok), ale w ow ym w łaśnie „rów nocześnie” (simul), w k tó ry m zagniew any Bóg P ra w a zbliża się do nas jako Bóg u sp ra w ie d liw ia ją ­ cej E w a n g e lii31. M ożna by to i ta k ująć: „U spraw iedliw ienie czło­

29 M a r c in L u te r ·— ś w ia d e k J e z u s a C h ry stu sa , n r 8. 30 W. B e i n e r t , a rt. c y t., 6 n n : „ e in e G r u n d f o r m e l d e r T h e o lo g ie L u ­ t h e r s ”. 31 P o r. W A 3, 426, 34n: „ E t id eo s im u l m a le d ic tu s e t b e n e d ic tu s , s im u l v iv u s e t m o r tu u s , s im u l d o le n s e t g a u d e n s , u t o m n is in se a b s o r b e r e t e t o m n ia e x se c o n f e r r e t b o n a ” ; p o r. ta k ż e W A 56, 343, 18—21. Z ob. W. B e i ­ n e r t , a rt. cyt., 18n.

(11)

w ieka oznacza, że nie jest on jeszcze spraw iedliw y, ale zn ajd u je się· w ruchu , jest w drodze k u spraw iedliw ości” 32. Chodzi zatem o wciąż realizu jące się w ydarzenie, zarów no u jednostki, ja k też całej lu d z ­ kości, aż do m o m en tu eschatologicznego spełnienia. Dlatego też m o­ żna b ra n e czasowo sim ul w yrazić także p rzestrzenn ie: człow iek z n a j­ d u je się zawsze w pew nym „pom iędzy”, w ru c h u k u doskonałej św ię­ tości 33.

Tylko w tak im ujęciu w y daje się być sły n n e sim ul iustus et pec­

cator do przyjęcia. K iedy tu jest m ow a o grzechu, L u te r wcale nie

m yśli o określonych m o raln y ch lub am o raln y ch aktach, lecz o pod­ staw ow ej „sam o relacji”, o egoistycznie u k ieru n k o w an ej woli czło­ w ieka, k tó ra należy do jego, grzechem pierw oro dn ym znam ionow a­ nej, e g z y ste n c ji34. Chodzi tu ta j zatem o stabilność egzystencjalnego* sam oskrzyw ienia człow ieka. Opisy iustus i peccator nie stanow ią w ty m p rzy p ad k u w łaściw ości lub przym iotów , poniew aż są re la c ja ­ m i w procesie, asp ek tam i m yślen ia perspektyw icznego 35. Bliżej rzecz ujm ując, m ożna b y tu u L u tra w yróżnić aż trz y w a ria n ty . F o rm uła

sim ul może m ianow icie być b ra n a w znaczeniu określenia „częścio­

w o” (partim —partim), tzn. że człow iek jest ty lko p a rc jaln ie sp raw ie­ dliw y. Można by je rów nież pojm ow ać jako w ypow iedź eschatolo­ giczną: uspraw iedliw io ny żyje wciąż jeszcze w świecie grzechu, jest on peccator in re, ale rów nocześnie może on sw ą nadzieję zwrócić na ostatecznie now ą rzeczyw istość; jest po pro stu iustus in spe. W reszcie m ożna tu rów nież m ieć na uw adze odniesienie człowieka do Boga jako takie. I dopiero w ty m p rzy p a d k u osiąga sim ul w łaści­ w ą sobie krańcow ość: człow iek jest i pozostaje podm iotem z am b i­ w a le n tn y m i odniesieniam i, rela cja m i do Boga. J e st on zarów no Jego nieprzyjacielem , jak też p rzyjacielem ; wciąż ta k samo przeciw ko Bogu, ja k Bóg k u n iem u zw rócony. Sam w sobie pozostaje grzeszni­ kiem , a w yłącznie ze stro n y Boga, tzn. od zew nątrz, staje się s p ra ­ w iedliw y. I w ten oto sposób może Bóg być w szystkim w e w szyst­ kich 3β.

5. Wśród dalszych ważnych elem entów treściowych teologii L u­ tra należałoby koniecznie jeszcze uw ypuklić powszechność k a p ła ń ­ stw a całego lu d u Bożego, fa k t u k ry to ści praw dziw ego Kościoła jako

creatura verb i oraz nieodzow ność pneum atycznego w y m iaru poboż­

ności. By jed n ak tego detalicznego w yliczania nie przedłużać, jak

32 W A 39/1, 83, 16; W A 39/1, 252, 8— 12. S3 W A 56/442, 15—21; p o r. W A 39/1, 521, 5—522, 3. s* W A 56/259, 2— 4. äs W A 39/1, 564, 5n. 36 W . B e i n e r t , a rt. c y t., 19; O. H . P e s с h, a rt. c y t., 152— 164; t e n ż e , K a th o lik e n le r n e n v o n L u th e r , w: K. L e h m a n n (w yd.), L u th e r s S e n d u n g f ü r K a th o lik e n u n d P r o te s ta n te n , M ü n c h e n - Z ü r ic h 1982, 153nn.

(12)

rów nież i z tego w zględu, że zagadnienia te w św ietle w spółczesnej teologii kato lick iej nie stanow ią już zasadniczych p u n k tó w k o n tro ­ w e rsy jn y c h 3i, p rzejd ziem y od raz u do części III naszych wywodów.

III. W ym ogi ekum eniczne k ato lick iej „re c e p cji” L u tra

1. N a jp ie rw trz e b a p odkreślić w agę historycznego k o n tek stu fenom enu L u tra . Chociaż nie u sp raw ied liw ia on b y n a jm n ie j w szyst­ kich jego su b ie k ty w n y c h aspek tó w i sk rajn o ści ujęć, zwłaszcza zaś a fe k ty w n y c h rea k c ji R efo rm ato ra, stanow i jed n a k niezm iernie w a­ żną rolę w n ależy ty m zrozum ieniu jego isto tn y ch zam iarów . P ra w ­ dą pozostanie — jak stw ierd za J a n P a w e ł II — że ,,dła Kościoła k a ­ tolickiego wiąże się przez całe w ieki z im ieniem M arcina L u tra w spom nienie o bolesnym czasie, p rzede w szystkim jed n ak św iado­ m ość początku w ielkich kościelnych podziałów. 500 urodziny M ar­ cina L u tra pow inny dlatego być dla nas okazją do przem y ślen ia w praw dziw ości i chrześcijańskiej m iłości w ażkich h istorycznie w y ­ d arzeń okresu R eform acji. W łaśnie z historycznego d ystan su można, historyczn e procesy często lepiej zrozum ieć i przed staw ić”. D alej k o n ty n u u je papież, że h istoryczne stu d ia nad L u tre m „pokazały oczywiście także w yraźnie, że zerw an ia jedności Kościoła nie sposób sprow adzić do (samego) niezrozum ienia ze stro n y p a ste rzy k a to lic ­ kiego Kościoła an i do niedostatecznego pojm ow ania k ato licyzm u ze stro n y L u tra , aczkolw iek i ono m ogło tu odgryw ać pew ną rolę. D e­ cyzje, o k tó re wówczas chodziło, sięgały głębiej. P rz y sporze o sto­ sunek w ia ry do tra d y c ji dochodziły do głosu zasadnicze p y tan ia o w łaściw y w y k ład i przyw łaszczenie sobie w ia ry ch rześcijańskiej, p y tan ia, k tó ry c h kościelnodzielącego sk u tk u nie m ożna b y n ajm n iej przezw yciężyć sam ym h isto ry czn y m zrozum ieniem ”. W każdym , bądź razie w odniesieniu do L u tra , do przyw rócenia jedności „po­ trzeb a n a jp ie rw prow adzić s k ru p u la tn ie dalej histo ryczn y wysiłek.. Chodzi o to, by b ezinteresow ne b adania, m otyw ow ane w yłącznie poszukiw aniem p raw d y , pom ogły zdobyć spraw ied liw y obraz R e­ fo rm a to ra jak też całej epoki refo rm a c ji oraz zaangażow anych w nią osób” 38. D odajm y tu ta j od siebie, iż dzisiaj już dobrze o tym w ie­ m y, że L u te r w cale nie chciał „ re fo rm a cji”, dążąc usilnie do nieo d­ zow nej w ów czas refo rm y Kościoła.

2. I ta k b y liby śm y od raz u przy d rug im stw ierdzeniu, że m ia ­

37 Zob. A. B r a n d e n b u r g , M a r tin L u th e r g e g e n w ä r tig . K a th o lis c h e L u th e r S tu d ie n , P a d e r b o r n 1969; t e n ż e , D ie Z u k u n f t d e s M a r tin L u th e r . M a r tin L u th e r — E v a n g e liu m u n d d ie K a th o liz itä t, M ü n s te r 1977; J . B r o s -

s e d e r , D ie k a th o lis c h e L u th e r - R e z e p tio n , C o n c iliu m 12 (1976) 515—521. 38 U n m e ssa g g io d e l S a n to P a d re a l c a rd in a le W ille b r a n d s : L a v e r ità

sto r ic a su L u te r o a lim e r iti il d ia lo g o p e r l’u n ità . L ’O s s e rv a to re R o m a n o 123/

(13)

nowicie, ty ch to szczerych zam ierzeń relig ijn o -refo rm isty czn y ch nie sposób już dzisiaj L u tro w i odmówić. Sam zresztą Ojciec św. w cy ­ tow anym pow yżej liście do k a rd y n a ła J. W illebrandsa z 31.X.1983 r. stw ierdza, że w spółczesne b ad ania nad sam ym R efo rm ato rem oraz skom plikow anym h istory czny m uw aru n k o w an iem jego w y stąpien ia dow iodły „głębokiej religijności L u tra , k tó ry był pchany palącą nam iętnością co do p y tan ia o w ieczne zbaw ienie”. W ielu historyk ów reform acji, zwłaszcza zaś luterologów , pod k reśla w ty m kontekście, że b y ł on rzeczyw iście praw d ziw y m homo religiosus, i to m ianow icie ty p u profetycznego 39; dlatego też dla w ielkiej sp ra w y dał się n ie­ jed n o k ro tn ie ponieść afektow i, na wzór po p ro stu s ta ro te sta m e n ta l­ n ych proroków 4Ö.

3. Następnie trzeba koniecznie pam iętać o obustronnej winie.

S zw ajcarski teolog zw ingliański i p ro te sta n c k i hagiog raf W alter Nigg zw ykł w ty m p rzy p ad k u przypom inać ew angeliczny fak t, zgodnie z k tó ry m n aw et rzy m scy żołdacy nie odw ażyli się podzielić szaty C h ry stu sa, ale rzucili o nią los 40. To dopiero m y christóphoroi, n o ­ siciele im ienia C hrystusow ego to uczyniliśm y, ro zd zierając naszym i g rzecham i jeden C h rystusow y Kościół. D latego to Ojciec św. w sw o­ im liście z okazji ju bileu szu 500-lecia urodzin L u tra podkreśla: „G dzie jest w ina, m usi być uznana, obojętnie k tó re j dotyczy strony; gdzie zaś n a p o ty k am y na polem ikę, k tó ra w ypaczyła spojrzenie, trz e b a je skorygow ać i znowuż niezależnie od tego, o jak ą tu ta j stro n ę by chodziło. P rz y ty m nie wolno n am się jed n a k kierow ać chęcią stan ia się sędziam i histo rii, lecz za jed y n y cel pow inno nam przyśw iecać lepsze poznanie, abyśm y przez nie m ogli stać się po- d atn iejszy m i na praw dę. T ylko w postaw ie, k tó ra jest b ez w a ru n k o ­ wo o tw a rta na oczyszczenie przez praw dę, jesteśm y w stanie od n a­ leźć w spólne zrozum ienie ta m ty c h w y d arzeń i ta k też zdobyć now e p u n k ty w yjściow e dla a k tu a ln y ch rozm ów ” 41. Zaznaczm y, iż w tym względzie posiada zwłaszcza pierw sza teza L u tra wciąż jeszcze sw ą

39 Z te g o p u n k tu w id z e n ia p o d c h o d z i ze s tr o n y k a to lic k ie j do L u tr a j e ­ d n o z n a c z n ie z w ła sz c z a J o h a n n e s H e s s e n w c y to w a n e j p o w y ż e j p r a c y (L u ­

th e r in k a th o lis c h e r S ic h t, B o n n 1047). P r z e d n im u s iło w a ł to ta k ż e czy n ić

sły n n y b a d a c z re f o r m a c ji J o s e f L o r t z, a o b e c n ie ro b ią to z w ła sz c z a P e te r M a n u s o ra z O tto H e r m a n n P e s с h. P o r. tu ta k ż e G. В o s s — H. J . U r - b a n, d z. cyt., 42n; O. H. P e s с h, K a th o lik e n le r n e n v o n L u th e r , a rt. c y t., 152. K a rd . J. H ö f f n e r s tw ie r d z ił w k o n te k ś c ie te g o ro c z n y c h u ro c z y s to śc i j u b i ­ le u sz o w y c h , iż n a w e t u z a s a d n io n a k a to lic k a k r y t y k a w z g lę d e m L u tr a „ h in ­ d e r t u n s n ic h t in L u th e r d e n r e lig iö s e n M e n s c h e n , d e n g ro s s e n B e te r, d en c h a r is m a tis c h - p r o p h e t is c h e n G e is t z u s e h e n ” — K N A D o k u m e n ta tio n (1983) N r. 31 (2.X I). 40 Zob. A. N о s s o 1, P r z e z n a w r ó c e n ie do je d n o ś c i, W ięź 26 (1983) z. 3, 49. 41 W ty m k o n te k ś c ie w a r to te ż p rz y to c z y ć in n e z n a m ie n n e s ło w a O jc a św . z je g o p o d ró ż y w R F N — A n s p r a c h e a n d ie V e r tr e te r d e r A r b e its g e m e in ­

s c h a ft c h r is tlic h e r K ir c h e n in d e r B u n d e s r e p u b lik D e u ts c h la n d u n d B e r lin (W e st) im D o m m u s e u m in M a in z a m 17. N o v e m b e r 1980, w : L a s s t e u c h n ic h t

(14)

aktualność: „Poniew aż P a n i M istrz nasz Jezu s C h ry stu s mówi: Czyńcie pokutę! (Mt 4, 17), chciał, ażeby całe życie w iernych było p o k u tą ”. D latego dobrze się dzieje, że dziś znow u „zaczyna się go w spólnie uw ażać za św iadka Ew angelii, nauczyciela w dziedzinie w ia ry i naw ołującego do duchow ej odnow y” 42. „W ołanie L u tra 0 refo rm ę Kościoła, k tó re było naw o ły w an iem do pokuty, płynie do nas w dalszym ciągu. S kłania nas do tego, b yśm y na nowo słuchali Ew angelii, byśm y uznaw ali naszą w łasną niew ierność w stosun k u do E w angelii i byśm y św iadczyli o ty m w sposób w iarygodny. J e st to dziś niem ożliw e bez zw racania uw agi na inne Kościoły oraz ich św iadectw o, bez prób p o jed nan ia z nim i i bez porzucenia p rz e sta ­ rza ły ch n iep rzy jazn y ch sposobów ich p rze d staw ia n ia ” 43.

4. Otóż nie w olno nam w żadnym w y p ad k u zapom inać o innych K ościołach. P row adząc zatem dialog z K ościołam i w yrosłym i z r e ­ form acji, pow inniśm y stale zwłaszcza m ieć na uw adze także trz e cie ­ go w ielkiego p a rtn e ra w „tró jk ącie ch rz e śc ijań stw a ” 44, k tó ry m jest Kościół praw osław ny.

5. P ra w d ą jest, że „historyczne w yjaśnianie, k tó re zw raca się k u daw n y m w ydarzen io m w ich a k tu a ln ie o dd ziaływ ającym z n a ­ czeniu, m usi pójść ręk a w rękę z dialogiem w iary, w k tó ry m tu 1 te ra z poszukujem y jedności. Sw oją m ocną podstaw ę z n a jd u je on w tym , co nas — zgodnie z ew an g elick o-lu terańsk im i księgam i w y ­ znaniow ym i — tak że po odłączeniu spaja: w słowie P ism a Św iętego,

e n t m u t i g e n , d z. c y t., s. 132n. „ U n s e r Z u s a m m e n se in , in I h r e m d e u ts c h e n V a te r la n d k o n f r o n tie r t u n s m it d e m G e s c h e h e n d e r R e fo rm a tio n . W ir m ü s ­ s e n a n d a s d e n k e n , w a s ih r v o ra u s g in g u n d w a s s e i th e r g e s c h e h e n ist. W e i­ c h e n w ir d e n F a k te n n ic h t a u s, d a n n w ir d u n s b e w u s s t, d a s s m e n s c h lic h e s V e rs c h u ld e n z u d e r u n h e ilv o lle n T re n n u n g d e r C h r is te n g e f ü h r t h a t u n d d a s s u n s e r V e rs a g e n im m e r w ie d e r S c h r i tt e z u r E in h e it b e h in d e r t, d ie m ö g ­ lic h u n d n ö tig sin d . N a c h d r ü c k lic h m a c h e ic h m ir z u e ig e n , w a s m e in V o r­ g ä n g e r H a d r ia n V I. 1523 a u f d e m R e ic h s ta g z u N ü r n b e r g b e k a n n t h a t: » G e­ w is s is t d ie H a n d d e s H e r r n n ic h t v e r k ü r z t, d a s s e r u n s n ic h t r e t t e n k o n n te , a b e r d ie S ü n d e s c h e id e t u n s v o n ih m ... W ir a lle . P r ä l a t e n u n d G e istlic h e , s in d v o m W eg d es R e c h te n a b g e w ic h e n , u n d se g a b la n g e k e in e n e in z ig e n , d e r G u te s t a t (P s 14, 3). D e s h a lb m ü s s e n w ir a lle G o tt d ie E h re g e b e n u n d u n s v o r ih m d e m ü tig e n . E in je d e r v o n u n s so ll b e tr a c h te n , w e s h a lb e r g e ­ fa lle n , u n d s ic h lie b e r s e lb s t ric h te n , a ls d a s s e r G o tt a m T a g e s e in e s Z o rn s g e r i c h te t w e rd e « . M it d e m le tz te n d e u ts c h e n , b e z ie h u n g s w e is e n ie d e r lä n d i s ­ c h e n P a p s t sag e ic h : »D ie K r a n k h e it is t ti e f e in g e w u r z e lt u n d v ie lg e s ta ltig ; e s m u s s d a h e r S c h r i tt f ü r S c h r i tt v o rg e g a n g e n u n d z u e r s t d e n s c h w e r s te n u n d g e f ä h r li c h s te n Ü b e ln d u r c h re c h te A rz n e in e b e g e g n e t w e r d e n , u m n ic h t d u r c h e in e ü b e r e ilte R e fo rm a lle D in g e n o c h m e h r z u v e rw ir re n « . H e u te w ie •dam als is t d ie E r n e u e r u n g des c h r is tlic h e n L e b e n s d e r e r s te u n d w ic h tig s te S c h r itt z u r E in h e it. »Es g ib t k e in e n e c h te n Ö k u m e n is m u s o h n e in n e r e B e ­ k e h r u n g « ” (U n. R e d ., N r 7).

42 M a r c in L u te r — ś w ia d e k J e z u s a C h ry stu sa , n r 4. 46 T a m ż e , n r 6.

44 Zob. P. M e i n h o 1 d, D as D r e ie c k d e r C h r is te n h e it. H a m b u r g 1974.

(15)

w w yznaniach w iary, w soborach starożytnego K ościoła” 45. K ró tk o rzecz ujm u jąc, obok całego naszego ludzkiego w ysiłku, m u sim y 'zd ać się także na tego, k tó ry w w yliczonych przez papieża fak ta ch wciąż jeszcze istn iejącej łączności o dgryw a isto tn ą rolę, m ianow icie na sam ego D ucha Św iętego, k tó ry też jest decy d u jącym Spraw cą je d ­ ności T ró jcy P rzen ajśw iętszej, stanow iącej w szakże o zasadniczym

specificum naszej w spólnej w ia ry chrześcijań sk iej. Choć sam i spo­

w odow aliśm y rozdarcie chrześcijaństw a, sam i jed n ak nigdy, tzn. bez pom ocy D ucha Bożego, nie doprow adzim y teraz już do jedności.

6. Stąd też bierze się tak wielkie znaczenie modlitwy. L uter

m. in. „uczy nas, iż może istn ieć jedność w koniecznej różnorodności zw yczajów , porządków i teologii. — Jak o teolog w skazuje nam , ja k poznanie Bożego m iłosierdzia otw iera się jed y n ie przed tym i, którzy m odlą się i rozm yślają, k tó ry c h D uch Ś w ięty p rzek o n u je o praw dzie Ew angelii oraz — w brew w szelkim udrękom —· u trz y m u je i u m ac­ nia w tej sp raw ie” 46. A papież powie, że „w ad o ru jącej pokorze przed m isteriu m O patrzności Bożej oraz w p ełn y m szacunku w słu ­ chiw aniu się w to, co D uch Boży uczy nas dzisiaj w odniesieniu do w yd arzeń okresu refo rm acji, zm ierza Kościół do poszerzenia granic sw ej m iłości i u k ieru n k o w u je się k u jedności w szystkich, k tó rzy ja ­ ko ochrzczeni noszą im ię Jezu sa C h ry stu sa ”, sam szczerze się m o­ dląc w in te n c ji usiłow ań ekum enicznych i błogosław iąc im 47.

Kończąc, należy raz jeszcze stw ierdzić, że M arcin L u te r też chciał jedności, bo działał w jed n y m K ościele i p rag n ą ł serio ty lk o jego dobra 48. D latego też ju b ileu sz 500-lecia jego urodzin nie może za żadną cenę stanow ić podstaw y dla jakiegokolw iek „uczczenia” podziału Kościoła, jak w e w stępie zaznaczono. A ile zaś w jego teo ­ logii drzem ie p o ten cjału czystego dziedzictw a chrześcijańskiego, św iadczy sam proces przejęcia go w całej niem alże pełni, i to za­ rów no w aspekcie fo rm aln y m , jak też i m ery to ry c z n y m , przez naszą „odnow ioną” teologię posoborow ą, łącznie z w ielom a ak cen tam i li­ turg iczny m i naszego Kościoła 49. T en fa k t nie oznacza długo jeszcze apoteozy^ samego R eform atora. Bo na nią po p ro stu nie zasługuje,

“ J a n P a w e ł II w c y to w a n y m ju ż liś c ie do k a r d . J. W i l l e -b r a n d s a z 31 X 1983 r. 45 M a r c in L u te r — ś w ia d e k J e z u s a C h ry stu sa , n r 26. 47 Z a k o ń c z e n ie je g o lis tu z 31 X 1983 r. do k a r d . W ille b r a n d s a . O z n a c z e ­ n iu te o lo g ic z n y m li s t u i je g o e k u m e n ic z n e j w y m o w ie zob. A n d e r S c h w e lle d e r N e u z e it. E in P a p s tb r ie f z u m L u th e r - J a h r , C h r is t in G e g e n w a r t 35/1983/ N r. 46 (z 13.X I) 387n. 48 Z ob. O. H . P e s c h , K a th o lik e n le r n e n v o n L u th e r , a rt. c y t., 164η: 49 T a m ż e , 159— 181; t e n ż e , D er „ lu th e r is c h e ” L u th e r — e in e k a th o lis c h e M ö g lic h k e it? V e r s u c h e in e r V e r s tä n d ig u n g ü b e r „h is to r is c h e L u th e r fo r - s c h u n g ” u n d „ sy s te m a tis c h e L u th e r de n tu n g ”, w; P. M a n n s — H. M e y e r

(w yd.). Ö k u m e n is c h e E r s c h lie s s u n g M a r tin L u th e r s , P a d e r b o r n - M a in z 1983, 44-66.

(16)

podobnie jak nie w olno go żadną m ia rą „diabolizow ać”. Na pew no bow iem nie jest on „św ięty m ” w znaczeniu tra d y c y jn y m , ale też nie „arcy k acerzem ” w e w spółczesnym znaczeniu. Je st natom iast w spólnym nauczycielem w ia ry chrześcijańskiej 50 i piew cą chw ały Ew angelii P an a naszego Jezu sa C hrystusa, niezależnie od w szystkich boleści w iążących się h istorycznie z dziełem zam ierzonej przezeń zbaw iennej r e f o r m y Kościoła, reform y , k tó ra stała się niesz­ częsną r e f o r m a c j ą . W A S K A N N D IE T H E O L O G IE M A R T IN L U T H E R S D E R K A T H O L IS C H E N T H E O L O G IE B IE T E N ? L u th e r w ill a u c h a u s A n la s s d e r F e ie r s e in e s 500. G e b u r ts ta g e s n ic h t „ g e f e ie r t” , s o n d e r n e r g r ü n d e t w e rd e n . D as k a th o lis c h e L u th e r b i ld h a t in ­ z w is c h e n e in e w e s e n tlic h e W a n d lu n g e r f a h r e n , d e r e n R a h m e n s ic h a d ä q u a t m it 'd e r B e z e ic h n u n g „ E r z k e tz e r ” u n d „ V a te r im G la u b e n ” u m s c h r e ib e n lä s st. N ic h t o h n e B e d e u tu n g is t d a h e r d ie T a ts a c h e , d a s s g e ra d e J o h a n n e s P a u l II. a ls d e r e r s te P a p s t n a c h 450 J a h r e n (b ei s e in e m D e u ts c h la n d b e ­ su c h 1980) L u th e r w ie d e r b e im N a m e n n a n n te u n d s e in e n R ö m e r b r ie f - K o m ­ m e n t a r z itie r te ; s c h lie s s lic h a u c h z u m J u b i l ä u m s j a h r 1983 e in e n s p e z ie lle n B rie f a n d e n P r ä s id e n te n d e s E in h e i ts s e k r e ta r ia t s v e rf a s s te . D as a lle s r e c h t­ f e r tig t u .a . d ie F r a g e n a c h d e r B e d e u tu n g v o n L u th e r s T h e o lo g ie f ü r d ie a k tu e lle k a th o lis c h e G la u b e n s w is s e n s c h a ft, w o b e i es z u e rs t u m d ie H e r a u s ­ s te llu n g d e r w e s e n tlic h s te n fo r m a le n , s o d a n n a u c h d e r in h a ltlic h e n E le m e n te d e r T h e o lo g ie d es R e f o r m a to r s g e h t. Im E n d e r g e b n is w ir d d ie F r a g e n a c h d e n ö k u m e n is c h e n V o ra u s s e tz u n g e n e in e r k a th o lis c h e n „ R e z e p tio n ” L u th e r s g e s te llt.

U n te r d e n z u e r s t g e n a n n te n E le m e n te n w e r d e n v o r a lle m so lc h e h e r v o r ­ g e h o b e n w ie : e in b ib lis c h e r G ru n d z u g , d ie C h ris to z e n trik , d ie G la u b e n r a ­ d ik a l it ä t im S in n e e in e r fid e s f id u c ia lis , d ie s a p ie n tia e x p e r im e n ta lis , n o n

50 Zob. c y to w a n ą p o w y ż e j p r a c ę z b io r o w ą : L u th e r s S e n d u n g f ü r K a th o ­

li k e n u n d P r o te s ta n te n . M ü n c h e n - Z ü r ic h 1982; P . M e i n h o l d , D ie g e s a m tc h r is tlic h e B e d e u tu n g d e r T h e o lo g ie M a r tin L u th e r s , W ie s b a d e n 1976; O. K ö h l e r , M a r tin L u th e r in s e in e m J u b ilä u m s ja h r , S tim m e n d e r Z e it 108/19ЭЗ/Н. 11, 732 n. W c y to w a n e j p r a c y z b io r o w e j ö k u m e n i s c h e E r s ­

c h lie s s u n g M a r tin L u th e r s c z y ta m y ju ż w s ło w ie z a le c a ją c y m d w ó c h b is k u ­

p ó w (H a n s H e in r ic h H a r m s i P a u l- W e r n e r S с h e e 1 e): „ L u th e r s C h r is tu s ­ z e u g n is , d a s in s e in e r b ib lis c h e n V e r a n k e r u n g s ic h v o n A n fa n g a n e in e r p a r t ik u l a r k ir c h li c h e n I n b e s itz n a h m e e n tz o g , h a tt e u n d h a t a u c h h e u te n o ch d e r g e s a m te n C h r is te n h e it in ih r e m V e r k ü n d ig u n g s - u n d Z e u g n is a u f tr a g W e s e n tlic h e s z u s a g e n ” . K a rd . J . W i l l e b r a n d s w y g ło sił ja k o p r z e w o d n i­ cz ą c y S e k r e t a r i a tu do S p r a w J e d n o ś c i p rz e m ó w ie n ie n a V S e s ji p le n a r n e j Ś w ia to w e g o Z w ią z k u L u te r a ń s k ie g o w É v ia n -le s - B a in s w lip c u 1970 r., k tó ­ re z a k o ń c z jd z n a m ie n n y m s tw ie r d z e n ie m : „ N a z g ro m a d z e n iu , k tó r e o b ra ło za te m a t » P o s ła n n ic tw o w o b e c św ia ta « , je s t rz e c z ą d o b r ą w s p o m n ie ć m ę ż a , d la k tó r e g o n a u k a o u s p r a w ie d liw ie n iu b y ła a r ty k u łe m , od k tó r e g o z a le ż y »być a lb o n ie być« K o śc io ła (a r tic u lu s s ta n tis e t cade.ntis ecclesiae). W ty m m o ­ że on być n a s z y m w s p ó l n y m n a u c z y c i e l e m (p o d k re ś le n ie m o je), że B óg z a w sz e m u s i p o z o sta ć P a n e m , i że n a s z ą n a jw a ż n ie js z ą lu d z k ą o d p o ­ w ie d z ią m u si by ć b e z w z g lę d n e z a u f a n ie i u w ie lb ie n ie B o g a ” — cyt. za A. S к o IV r o n e k, L u te r , W ięź 26/1983/ n r 3, 54; p o r. t u ta k ż e , J. M a r o n ,

d z. cyt., 40.

(17)

d o c tr in a lis m it d e m S im u l- P r in z ip a ls G r u n d f o r m e l d ie s e r T h eo lo g ie, u n d d ie E v a n g e liz itä t m it i h r e r h e ilb r in g e n d e n c e r titu d o , d ie k e in e s e c u r ia ta s b e a n s p r u c h e n w ill.

V o n d e n in h a ltlic h e n E le m e n te n tr e t e n w ie d e r fo lg e n d e h e r v o r : D ie T h e o lo g ie d e s G o tte s w o rte s , G o tte s G n ä d ig k e it, d ie K re u z e s th e o lo g ie u n d d ie R e c h tf e r tig u n g s le h r e m it ih r e r Z u s p itz u n g in d e r F o r m e l: s i m u l iu s tu s e t p e c c a to r. I m N a c h h e r s in d n o c h d a s a llg e m e in e P r i e s t e r t u m d e s G o tte s v o l­ k e s, d ie V e r b o r g e n h e it d e r K ir c h e a ls c r e a tu r a v e r b i, u n d d ie p n e u m a tis c h e D im e n s io n d e r F r ö m m ig k e it a n g e d e u te t w o rd e n . S o d a n n w ir d im 3. T e il d ie g e n a u e B e r ü c k s ic h tig u n g d e s g e s c h ic h tlic h e n K o n te x te s so w o h l L u th e r s w ie d e r g a n z e n R e fo rm a tio n g e fo r d e rt. I m g le i­ c h e n Z u g w ir d a u f L u th e r s „ tie fe R e lig io s itä t” h in g e w ie s e n u n d d ie b e re c h ­ tig te S c h u ld f ra g e a u f b e id e n S e ite n a u fg e w o rfe n . E r in n e r t w ir d a u c h a n d ie O r th o d o x ie a ls d ie d r i t t e G rö sse im „ D re ie c k d e r C h r is te n h e i t” , so w ie a n a lle c h r is tlic h v e r b in d lic h e n T a ts a c h e n , d ie im m e r sc h o n , tr o tz d e r T r e n ­ n u n g , u n s e r g e m e in s a m e s G u t w a r e n , z u m a l es f e s ts te h t, d a s s L u th e r u m e in e R e fo rm in d e r e in e n K ir c h e C h r is ti ra n g , u n d s o m it v o n v o r n h e r e in k e in e „ R e f o r m a tio n ” a n s tr e b te . E r s e lb s t i s t im G ru n d e g e n o m m e n w e d e r „ K e tz e r ” n o c h „ H e ilig e r”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Żadną miarą nie m oże rząd wszystkim - bezrolnym ziem i dać, sprzedać czy udzielić, bo tych bezrolnych jest w P o lsc e dziś już za dużo, a ziem i do

Jeśli więc jakieś Ja jest i tego doświadcza, to tylko dlatego, że pojawia się razem z tym, czym nie jest i czym stać się nie może, choć to na- kazuje mu coś lub

Zasadniczo, jeśli szkolenie jest opłacane przed jego wykonaniem, obowią- zek podatkowy przeważnie powstaje w całości przed wy- konaniem usługi (na podstawie art. 8 UVAT).. Krok

W rankingu Euro Health Consumer Index (EHCI) 2016, przygotowywanym co roku przez szwedzki think tank Health Consumer Powerhouse i oceniającym po- ziom ochrony zdrowia w

Nie- dawno minister zdrowia (ten sam, który jako prezes NIL domagał się dwóch średnich krajowych dla leka- rzy bez specjalizacji) zapowiedział, że podwyżek dla lekarzy

Wydaje się być słusznym, jest jednak bardzo nieprecyzyjny i jak doświadczamy tego od końca XIX wieku, a szczególnie w XX wieku, służył on często jako parawan usprawiedliwiający

starczonych maszyn wyniesie w przeliczeniu na złote z 1937 roku 550 milionów), przez wzmożone zaopatrzenie w nawozy sztuczne (będzie ich 6 razy więcej na 1 ha niż przed

Scena jest dla mnie pięknym miejscem, ale wokół tego piękna i satysfakcji, które jest niewątpliwie we mnie, jest wiele różnych smaczków w po- staci stresu, tremy i tego, co