• Nie Znaleziono Wyników

Ludożercy na Kremlu : we współczesnych opisach i własnych relacjach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ludożercy na Kremlu : we współczesnych opisach i własnych relacjach"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Ludożercy na Kremlu : we

współczesnych opisach i własnych

relacjach

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 183-195

2006

(2)

TtyłPOS

Seria X II 2006

Jerzy Kroczak

Ludożercy na Kremlu

(we w spółczesnych opisach i własnych relacjach)

U

schyłku polskiego panow ania na K rem lu , a dokładniej w o statn ich m iesiącach roku 1611 oraz na p rze ło m ie p aźd ziern ik a i listopada ro k u 1612, g arnizon o b ro ń c ó w d o tk n ę ­ ły po w ażn e k łopoty aprow izacyjne, k tó ry ch sk u tk iem był głód. W ty m d ru g im okresie (tj.

w t ro k u 1612, gdy zn iech ęco n e w ojska k o ro n n e po zaw iązaniu konfederacji w ycofały się ju ż z M oskw y, a rolę o b lężonych podjęły litew skie oddziały d o w o d z o n e przez M ikołaja S tru sia )1 w o b ec n ie d o sta tk u żyw ności m iały m iejsce liczne akty kanibalizm u. W cyw ilizacyjnych n o r­ m ach Z a c h o d u , ja k w iad o m o , nie m ieści się zjadanie człow ieczego m ięsa. M ożliw ość serw o ­ w ania takich p o traw nie tylko budziła odrazę u d aw nych P olaków 2, ale też skłaniała uczo n y ch do ukazania szkodliw ości owej diety dla zdrow ia i ludzkiej kon d y cji3, teo lo g ó w zaś zm uszała do in telek tu aln ej ekw ilibrystyki w o b ec kw estii: „jako sam ojedź [z m artw ych ] p o w sta n ie?”4.

1 O rozw oju w ypadków w M oskw ie w 1611 i 1612 r. zo b .W Polak, O K re m l i S m o le ń s z c z y z n ę . P o lity k a R z e c z y ­ p ospolitej wobec M o s k ir y w latach 1 6 0 7 - 1 6 1 2 . T oruń 1994 (tu ro zd z . IV: ] U tracone sza n se (lato 1 6 1 1 - z im a 1 6 1 3 ), s. 258-326; 11. Wisner. K ró l i car. R ze c zp o sp o lita i M o s k ir a w .VI I I i A l I I I w ie k u . Warszawa 1995 [tu rozdz.: J W y ­ p ra w a m o sk ie w sk a 1 6 1 2 ro ku , s. 64-72 (gdzie pośw ięcono kilka uwag sprawie ludożerstw a): A. A ndm siew icz. D z ie je w ie lkiej sm u ty , Katowice 1999, s. 357-386; zob. tez ew. starszą pracę: K. N iedzielski, P o d S m o le ń sk ie m i M o s k w ą te m u lat trzysta. K a r tk a z d ziejó w . 1 6 0 9 - 1 6 1 2 , Warszawa 191 1. s. 138-176.

: O czyni w rozdziale O m ięsiw ach w sze lkich do m o w ych i d zik ic h s'wiadczy Jakub Kazimierz 1 laur: „Znajdują się też ludzie tak źli i bezbożnego suninienia. którzy bestyjalskim i szatańskim sposobem umyślnie, po gościńcach lu­ dzie podróżne wędrujące zabijając, ludzkim ludzi na karczmach karmią mięsem, co jest niezm iernym grzechem, ciężką obrazą Bożą a przeciw bliźniem u okrucieństw em " (idem. S k ła d abo ska rb iec..., Kraków 1693, s. 505). 3 Z ob.W . Tylkowski, P hilo so p h ia curiosa. Kraków 1669 [tu w cz. IV:] rozdz. 1 b .A n tro p o p h a g ia , s. 24-25. Zjadanie ludzkiego mięsa uchodzić też m ogło za objaw jakiejś" dziw acznej choroby. Pewna kobieta „wstawszy w nocy, ukochanego swego m ałżonka śpiącego zajadła, a ostatek, czego nic dojadła, nasolila tejże nocy na pochwilek. C idy się po tym ta choroba wilcza odstąpiła, wielce żałując ukochanego m ałżonka, samaż, z żalu wielkiego nie

życząc już sobie dalej żywota, oznajm iła to sw oim jaw nie przyjaciołom " (C z a ro w n ic a p o w o ła n a G dańsk

1714, s'. 38). ' '

4 W. Tylkowski. P ro b lem a tu ś w i ę t e . Poznań 1688. k. U u u : „Jako sam ojedź powstanie? (Idzie ludzie jedzą ludz­ kie ciało, ciało zjedzone Piotrow e obróci się w Pawiowe, i z niego zrodzi fana Paweł, który Jan, karmiąc się

(3)

cia-N ic zatem d ziw nego, że część literackich relacji i p iśm ien n iczy c h św iadectw z epoki p o ­ m ija m ilcz en ie m k anibalizm w o b lę że n iu m o sk ie w sk im 3. Z n a n e są je d n a k teksty, w k tó ry ch rz e c z o n e m u lu d o ż erstw u p o św ię co n o uw agę, a niek ied y n aw et w y k o rzy stan o je tak, by p o ­ tw ierd zało idee głoszone w d an y m u tw o rze . N ie od rzeczy w ięc b ędzie p rześled zen ie tego o sobliw ego te m a tu , który w arto ro zp atrzy ć w kontek ście szerszej tradycji d aw n y c h w y o b ra ­ żeń o antropofagii.

W początkach w iek u XV II z k an ib alizm e m k o ja rz o n o p rze d e w szy stk im dzikie nacje, zw łaszcza zam ieszkujące od k ry te sto su n k o w o n ie d aw n o rejo n y N o w e g o Świata. W ty m n u r ­ cie, w k tó ry m u n ik a n o idealizow ania Ind ian , p rzypisyw ano im lu d o żercze naw yki o b o k p o ­ gaństw a, o k ru cień stw a, cz arnoksięstw a i seksualnego rozpasania, co stanow iło w id o m y w y ­ zn a cz n ik dzikości'1. M a rc in Bielski w swej K ronice. .., która d łu g o służyła u nas za podstaw ow e

źró d ło w ied zy o am erykańskich sam ojedach, zaw arł z n a m ie n n e uw agi o d zieciach tu c z o n y c h na rzeź, o w ęd z o n y m m ięsie lu d z k im , o p rze zn ac zo n y c h na p o k a rm w ięźn iach , k tó ry m „członki rodzące u rzazali”, o dziw acznych ro d z in n y c h relacjach: „O jciec, kiedy się zestarzeje, zjedzą go synow ie; takież ojciec syna, kiedy zły albo n ie u ro d z iw y ”7.

O sk arże n ia o zjadanie lu d z k ich cial, a także p rz e ró ż n y c h nieczystości, służyło tradycyjnie je d n o z n a c z n e j deprecjacji bohaterów . W sław n y m esch a to lo g ic zn y m p ro ro c tw ie P seu - d o -M e to d iu s z a , zn an y m u nas w p rzekładzie w y d an y m w drugiej poło w ie XVI w., znalazła się z n a m ie n n a w tej m ierze uw aga o g ro źn y c h ludach G o g i M agog, któ re m ają n aw iedzić nas w dniach o statecznych, by zadać p o tw o rn e gwałty:

będą je ść ciała lu d zk ie i pić k rew bydlęcą ja k o w o d ę. B ędą też je ść w szytki n ie ­ czyste a plugaw e rzeczy, ja k o w ęże, n iedźw iadki, psy, ścirw bydlęcy, ciała ludzi zm arły ch , dzieci z żyw ota niew ieściego w y p ro te i insze (k ró tk o m ów iąc) p rzy ­ kre a w szem n a ro d o m b rzydliw e ch ro b a ctw o , k tó re się czołga po ziem i — b ę ­ dzie im za najlepszy p o k arm . Z asię na w iętszą zarotę u b o g ic h i bogatych p an ien będą w ydzierać z ręk u dziatki ich i p rze d oczym a w łaściw ym i siekać w sztuki.

Jem Tom aszow ym , wszystek w zrost swój z niego bierze, a zatym nie m a mc swego ciała Jan, ale Piotrow e i To- m aszow e, jakoż tedy zm artw ychw stanie? Tacy, którzyjedzą ludzkie ciało, na przykład Piotrow e, nie tylko to j e ­ dzą, co należało do całości Piotrow ej, ale też i to, co zbywało nad całość i to się w nie obraca, i z tego się Jan ro ­ dzi, zaczyni tego Ja n nie pow inien Piotrow i wracać, a toz jest w zględem Tomasza, i to sobie zatrzym a łan, i z tym pow stanie, co drugim zbywało. Także też o zebrze A dam ow ym , z którego Ewa uczyniona. D oktor Anielski uczy, iż było nad liczbę w A dam ie i dlatego m u go Ewra wracać nie pow inna".

? O gólnego przeglądu tekstów dotyczących w ojny w Rosji dokonuje ). N o w ak -D łu ż ew sk i, O k o lic zn o śc io w a p o e zja p o lity c zn a w Polsce. Z y g m u n t I I I . W arszawa 1971, s. 186-232; zob. też A. Sajkowski, IV stro n ę W ie d n ia . D o le

i niedole w o je n n e w św ietle listó w i p a m ię tn ik ó w , Poznań 1984, s. 73-127.

6 G. B. N asłi, T h e Im age oj the I n d ia n in the S o u th e rn C o lo n ia l M in d , w: T h e W ild M a n 111 th in . A n Im a g e in W estern T h o u g h t from the R enaissance to R o m a n tic is m , ed. E. D udley and M . E. N ovak, Pittsburgh 1972, s. 57, passim. Zob. też J. Tazbir, O p in ie o In d ia n a c h , w : idem . Prace ii'ybrane, t. 3. Kraków’ 2001, s. 68-70. passim.

7 M. Bielski. K ro n ik a , to jest histo iyja ś w ia ta Kraków 1564, k. 441 i\, 447 u., 445. Inform acje o N o w y m Swiecie

czerpał Bielski z dziel C o s m o g r a p h ia ... Sebastiana M im stera i N o u u s O rb is Szym ona G rynaeusa, o czym J. Ta­ zbir, E u ro p a Ś ro d k o w o w sc h o d n ia iivb ec „odkiycia A m e r y k i " , w: idem . Prace w y b ra n e, op. cit., s. 12.

(4)

Ludożercy na K rem lu (we w spółczesnych opisach i w łasnych relacjach) 185

P otym o n o ciało dziatek n ie w in n y ch będą sztu k am i m iotać m atk am ku stra­ w ien iu , któ re m uszą jeść*.

M a m y tu do czynienia z in te le k tu aln ą kon stru k cją będącą ziszczeniem p ew nego k u ltu ro ­ w ego m itu , k tórego głów ną tu n k c ją je s t zepchnięcie p rzed staw ian y ch b o h a te ró w w sferę d zi­ kości i ukazanie ich przez to w ja k najgorszych barw ach. W idać tę kw estię w yraźnie na p rzy ­ kładzie Katyliny, k tó ry w ed łu g Salustiusza m iał przy zaw iązyw aniu sw ego sprzysiężenia pić w raz ze spiskow cam i ludzką krew. Ale w nieco późniejszej relacji Kassjusz D io w p ro w ad za zn a m ie n n ą m odyfikację — spiskow cy zjedli chłopca. O ile je d n a k K atylinę oskarżano o j e d ­ n o raz o w y tego typu w ystępek, pierw szym ch rz eśc ija n o m w znaw iano, że z u p o d o b a n ie m i n a­ m ię tn ie oddają się kanibalizm ow i. N ie przeszk o d ziło to później ch rz eśc ija n o m staw iać ów za rzu t lu d o żerstw a p rz e ró ż n y m „ h e re ty k o m ”, k tórzy tym sposobem — działając p rzeciw na­ tu rz e ludzkiej — tak ja k p raw dziw i „dzicy” kanibale ja w ili się ja k o w ro g o w ie Boga i słudzy szatana \

Pow yższe przykłady dotyczą oczyw iście takich aktów lu dożerczych, któ re an tro p o lo d zy sklasyfikow ali albo ja k o zachow ania rytu aln e (niekiedy m agiczne), albo ja k o nastaw ione na w artości k u lin a rn e. N a le ż y je oczyw iście o d dzielić od tych, k tóre w iążą się z ja k im ś p rz y m u ­ sem sytuacji i p o d ejm o w an e są z konieczności p rz e trw a n ia " 1. O tym , że zdaw ano sobie spra­ w ę z ró żnic p o m ię d zy nim i, św iadczy choćby sposób ich ik o nograficznego przedstaw iania w X V I—w iecznych księgach — d rze w o ry t w C esm ographie universcUe A ndre T h ev e ta ukazuje

d zikich kanibali zjed n o c zo n y c h w ry tu aln y m posiłku w o k ó ł zw łok lu d z k ich [il. 1 ], natom iast na ilustracji T h e o d o ra de Bry do h isto rii opisanej w Americae pars I II zm u szen i gło d em do lu ­

do żerstw a H isz p an ie w B u en o s A ires odkraw ają w isielco m części ciała i u noszą je , by p otaje­ m n ie spożyć w zaciszu sw ych n a m io tó w [il. 2].

R ytu aln y rodzaj antro p o tag ii nie był chyba w E u ro p ie b ardzo rozpow szechniony, choć w ie rz o n o , że p rzy praktykach n ek ro m a n ty c z n y c h ludzkie m ięso spożyw ać m iały czarow ni­ c e 1 '.J u ż w X I w. B u rch a rd z W orm acji zaśw iadcza, że są takie kobiety, które, czarując, zabijają chrześcijan, „gotują i je d z ą ich ciała” 12. Ale też zjadanie lu d z k ich tru p ó w dla sam ego p rze trw a­ nia ró w n ież b u d ziło zgrozę i p rez e n to w a n e było w sto so w n y ch relacjach ja k o fo rm a d e g e n e­

s M etodiusz [P seu d o -M eto d iu s], P ro ro ctw o ..., tl. M. H ey Stawicki, [Kraków, m iędzy 1568-1580], k. F. Zob.

0 ludach tych szerzej w: A. R. A n d erso n ,/Alexander's G a te, G o g a n d M agog, a n d the Inclosed N a tio n s , C am bridge

(Mass.) 1932. ’ . . . c

4 N . C o h n . E u r o p e ’s In n e r D e m o n s. T h e D e m o u iz a tio u of C h ristia n s in M e d ie v a l C h r is te n d o m , L ondon 1993. s. 6, 1 1-12, 35-36, passim.

111 W. Arens, T h e M a n - E a t in g M y th . A n th ro p o lo g y a n d A n th ro p o p h a g y , O x fo rd -N e w York 1980, s. 18.

" P Lom bardi, F ilo z o f i czarow nica. R o z u m i św ia t m a g ic zn y , tl. A. D udzińska-Fncca, Warszawa 2004. s. 66-69. W arto przy okazji przytoczyć, co o interesującym nas okresie pisze Piero C am poresi: .,W szechobecne o k ru ­ cieństw o i fanatyczna nienawiść skłaniały społeczeństw o do ekshum ow ania zm arłych w celu profanow ania ich cial, krojenia w nętrzności, palenia, a naw et zjadania. Kanibalizm był skrajną formą rytualnego oczyszczenia, o czym świadczy wiele ów czesnych k ro n ik ' (idem . L aboratoria zm y sló ii'. tł. J. U gniew ska. G dańsk 2005, s. 184). i: Za: Ph. Walter. M ito lo g ia chrześcijańska. Ś w ię ta , rytu a ły i m ity śre d n io ifie c za . tl. E. Burska, Warszawa 2006, s. 116-117. A utor — zgodnie z naczelną koncepcją swojej książki — łączy takie praktyki z pogańskim i tradycja­ mi, jakie miały trwać w średniow iecznej Europie.

(5)

racji ludzkiej natury, ja k o objaw zdziczenia. J a n D łu g o sz zapisał o głodzie z ro k u 1282, że „P rzyciśnięte nirn m atki, zap o m n iaw szy o m iłości do dzieci, której zw ykły p rzestrzegać n a ­ w e t zw ierzęta, dla u śm ierze n ia gło d u zjadały w łasne d ziec i’' 13. Z a D łu g o sz em p o stę p u ją n a ­ stępni nasi h istoriografow ie, k tó rzy — ja k M aciej Stryjkow ski — dodają, że m atki ow e „bez w szelkiego m iłosierdzia dziatki sw oje w łasne rzezały” 14. M a rc in K ro m er p o dkreśla je d n a k , że cho d zi tu o „zgłodniałe p o sp ó ls tw o ”, i zastrzega p rzy tym : „jeżeli praw da, co D łu g o sz pisze, tedy ro d zicy dzieci swe, a o n i zasię rodzice na p rz e m ia n y zjadali”' 3.

P rzyw ołane przykłady ukazują p ew n ą z n a m ie n n ą cechę opisyw ania p rzy p ad k ó w lu d o - żerstw a. O tó ż w przew ażającej części są to relacje „z drugiej rę k i”, gdy albo je d n i opisują k a n i­ b alizm in n y c h (to je s t cyw ilizow ani E uropejczycy m ó w ią o obyczajach nacji dzik ich ), albo gdy w h isto rio g raficzn y ch tekstach n ad m ien ia się o takich zd arzen iach zaszłych w m niej lub bardziej odległej przeszłości. W p rzy p ad k u zaś antro p o fag ii P olaków na K re m lu m a m y do czynienia z osobliw ą i rzadką sytuacją, gdy to sam i lu d o ż ercy zabierają głos w e w łasnej sp ra­ w ie, e w e n tu aln ie gdy na bieżąco je s t ona k o m e n to w a n a przez ó w czesn y ch w spółobyw ateli rze czo n y c h k an ib ali16. W ja k i sposób tę spraw ę opisano? W ja k ie g o rodzaju tekstach p o ru sz o ­ n o tę kw estię? I czy to w ynikające z p rz y m u su lu d o ż erstw o trak to w a n o ja k o h ańbiący objaw zdziczenia ludzkiej natury?

N ajciekaw sze relacje o interesujących nas w ydarzeniach pozostaw ił J ó z e f B udziło, je d e n z d o w ó d có w polskiego g arn iz o n u w in teresu jący m nas schyłku 1612 ro k u , a u to r p am iętn ik a znan eg o ja k o Wojna moskiewska wzniecona i prow adzona z okazji fałszywych D ym itrów od 1603 do 1612 r. oraz d w óch listów n apisanych na początku ro k u 1613 ' 7. P am iętn ik ów, w ysoko cen io

-" J. D ługosz, R o c z n ik i czy li k r o n ik i sław nego K ró lestw a Polskiego. K s. 7 i 8 , t ł . ). M ruków na, red. K. Pieradzka, W ar­ szawa 1974, s. 281.

14 M. Stryjkowski, K r o n ik a p o lska , litew ska , ż m u d z k a i w s z y tk u j R u s i, wyd. M. M alinow ski, Warszawa 1846, t. 1, s. 326.

^ M. Krom er, K r o n ik a p o ls k a , tl. M . Blazewski. Sanok 1868, t. 1, s. 561 -562. K rom er pisze tu o głodzie z około 1315 r.. przy którym Długosz w spom ina tylko o m atkach zjadających dzieci (idem , R o c z n ik i czy li k r o n ik i sła w n e ­ g o K ró lestw a Polskiego. K s. 9. tł. ). M ruków na, re d .J. Garbacik, K. Pieradzka. W arszawa 1975, s. 122). M arcin

Bielski dram atyzuje nieco opis tych w ypadków dodając, że „matki swoje dzieci jadły, drudzy szlużebniczki” (idem . K r o n ik a ..., k. 370 /'.). R ów nież dram atyczniej przedstaw ia tę sprawę Stryjkowski, który, łącząc ów głód z pojaw ieniem się dw óch k om et i trzech księżyców w ym ienia różne „pokarm y sprosne”, w spom ina o m a­

jących kulinarne podłoże m orderstw ach w rodzinach oraz o zjadaniu tru p ó w (idem . K r o n ik a t. 1, s. 352).

Ten ostatni autor dodatkow o przedstaw ia w podobnym świetle w ypadki przy okazji niedostatków jedzenia z 1440r. (t. 2, s. 204-205), podczas gdy Długosz pisze tylko o um ierających z głodu (idem . R o c z n ik i c zy li k r o n ik i sław nego K ró lestw a Polskiego. K s. 1 1 i 12. t ł . }. M ruków na, red. (. W yrozum ski. Warszawa 2004, s. 245-246). Por. tez o tym — M. Stryjkowski, O p o czą tk a ch , w yiro d a c h , d zie ln o śc ia c h ... narodu lite w sk ie g o ..., opr. J. Radziszewska,

Warszawa 1978, s. 422-423. '

16 Z nane są w prawdzie pewne relacje o w spółczesnych autorom aktach ludożerczych, ale podkreśla się w nich o dm ienny od autorów status ich aktyw nych bohaterów; np. Stryjkowski notuje, że w roku 1570 to „ludzie p ro ­ ści’' „umarłych ludzi trupy wygrzebując jedli, aczkolwiek zboze nie nazbyt drogie było”, (idem. K r o n ik a ..., t. 2, s. 419). Pewni angielscy żołnierze na początku XVII w. ku sw em u przerażeniu znaleźli trójkę irlandzkich dzieci (najstarsze miało około 10 lat), które pożerały niezbyt świeżego trupa swojej matki. Dla Anglików' był to syndrom zdziczenia. O tym zob.E. M iner, T h e lV ild M a n T hrougli tlie L o o k iu g G la s s ,w : T h e W il d M a n W i t h i n . . . , s . 89-90.

17 J. B udziło. W ojna m o sk ie w sk a w zn ie c o n a i p ro w a d zo n a z o k a z ji fa łszy w y c h D y m itr ó w od 1 6 0 3 do 1 6 1 2 opr.,

(6)

ny p rzez h isto ry k ó w za w iarygodność i w łączone d o ń in extenso dokum enty, zachow uje sche­

m at diariuszow y. J e d n a k o b szern y w pis pośw ięco n y lu d o ż e rstw u (zapisany pod datą 14 p aź­ d ziern ik a 1612) m a sw oisty charakter, bo cechuje się szerszym n arracyjnym ujęciem i ogarnia d łuższy okres g łodu, co czyni w rażen ie, że został sp o rząd zo n y nie „na g o rąco ”, ale z pew nej p erspektyw y czasu. M im o to p o rząd ek w y w o d u , obfitujący przecież w k o n k re tn e in form acje oraz refleksje, ujaw nia pew ną b ezrad n o ść w p ro w a d z e n iu spójnej narracji o tak niezw ykłych w ypadkach, ja k b y rządziły n im em ocje. A u to r rozpoczyna od uw agi o tru d n o śc i p o rad zen ia sobie w opisie tak w ielkiego g łodu, o k tórym — ja k m y ln ie tw ierd zi — „żadne k roniki i h isto ­ rie nie św iadczą, aby kiedy i na św iecie w o b lę że n iu będący któ ry go m ógł zn o sić”. Podaje listę ró żn o rak ic h i zn a m ie n n y c h dla o p isó w g łodu plugaw ych potraw, ja k im i p ró b o w a n o p rz e ­ zw yciężyć n iedostatki w żołądkach: trawy, korzo n k i, „ścierw o” „myszy, psów, k o te k ”. Dalej pojaw iają się uw agi o zjadaniu w ykopyw anych tru p ó w oraz o p rze zn ac za n iu żyw ych na p o ­ karm . Po spożyciu w ięź n ió w „piechota się sam a m ięd zy sobą w yjadała”. Te uw agi sugerow ać m ogą, że lu d o ż erstw o dotyczyło osób „p odlejszego” stanu, ale p rzy to c zo n e dalej k o n k re tn e przykłady dow odzą, iż p ro ce d er ó w był ud ziałem zaró w n o p ro sty ch żołnierzy, ja k i oficerów : „Truszkow ski, p o ru c z n ik piechoty, d w u synów sw oich zjadł; h a jd u k je d e n także syna zjadł, dru g i m a tk ę ”. To d w u stro n n e w zw iązkach ro d z in n y c h kalanie przez kanibalizm w ięz ó w p o ­ krew ieństw a w ydało się B udzile g o d n e opatrzen ia ogólniejszą uw agą, p o szerzo n ą o d o d a tk o ­ w e sp ostrzeżenie: „ow o zgoła syn ojcu, ociec synow i nie spuścił, pan sługi, sługa pana nie był bezpieczen; kto kogo zgoła m ógł, ten tego zjadł, zdrow szy ch o rszeg o p o zb y ł”.

Pow yższe uw agi d o w o d zą je d n o z n a c z n ie , że obyczaje o b lężo n y ch osiągnęły p o zio m zdziczenia i p rzerażały autora. I tu — w kolejnych zdaniach pam iętn ik a — pojaw ia się zasyg­ n alizow any p rzed chw ilą zgrzyt w spójności tej relacji:

O p o w in n eg o abo tow arzysza sw ego, je śli kto k o m u inszy zjadł, ja k o o w łasny spadek się praw ow ali, że go był bliższy zjeść, niż kto inszy, k tóra taka spraw'a przytoczyła się była w szeregu pana L enickiego, że hajd u cy zjedli w sw ym sze­ regu u m a rłeg o hajduka; p o w in n y nieboszczykow ski z inszego dziesiątku ska­ rżył się p rzed ro tm istrz e m , żem g o ja był bliższy zjeść,jako p o w in n y niż kto in ­ szy; ci zaś odpierali, żeśm y bliżsi d o zjedzenia je g o , poniew aż z nam i w je d n y m o rd y n k u i szeregu był, i dziesiątku. R o tm istrz ja k o norimi einergens nie w iedział,

ja k o d e k re tu ferow ać, obaw iając się też, aby która strona, będąc u rażona d e k re ­ te m , sam ego sędziego nie zjadła, m usiał z try b u n a łu u m y k a ć1 s.

Z m ia n a n astro ju narracji przez w p ro w a d ze n ie e le m e n tó w k o m ic zn y c h je s t dosyć k u rio ­ zalną decyzją autora. D o d atk o w o zadziw ia zd erzen ie aktów ludo żerczy ch , stanow iących

za-(skrom ne inform acje podają wydawcy — s. 28-30; zoh. tez biogram w: P o lsk i s ło w n ik b io g ra ficzn y , t. 3. Kraków 1937, s. 101, opr. K. Tyszkow'ski). D rugi z jeg o listów 'opublikow ano też w: H. M a le w s k a , L is ty staropolskie z epo­ k i l l i i z ó i i ’. Warszawa 1977. s. 133-137. Inne znane pam iętniki nie opisują ostatnich tygodni oblężenia; Mikołaj Ścibor M archocki kończy relację na początku roku 1612. Jan Piotr Sapieha — na w rześniu 1611 (zresztą w tedy rozstał się z życiem), a Sam uel M askiewicz był ju ż w tedy nieobecny na K rem lu.

IS J. B udziło, op. cit., s. 164.

(7)

prze cze n ie cyw ilizacyjnych obyczajów, z kw estią d o ch o d z en ia praw do p rze d staw io n e g o tn o sobliw ego spadku. To o statnie je s t w istocie p rze jaw em w ysoce cyw ilizow anych m e to d d zia­ łania, w d o d atk u w tej sytuacji b ard zo w y rafin o w a n y ch — sąd zo n o się nie o m ięso, k tó re ju ż przecież zostało spożyte, ale o słu szn o ść je d n e j ze stro n co d o przyw ileju zjedzenia n ie b o ­ szczyka.

Z araz po p rze d staw ie n iu tych rew elacji B ud ziło z n ó w w raca do posęp n eg o n astro ju o p o ­ w ieści i rozszerza p otraw y sam ojedów , pisząc, ze n ie jed e n z nich „ziem ię p o d sobą, ręce, nogi, ciało, ja k o m ógł, żarł”. W arto pod k reślić p rzy ty m dw ie kw estie. Po p ierw sze — Polacy na K re m lu przyczynili się do o sobliw ego ro zszerzen ia zakresu lu dożerstw a. A n tro p o lo d z y zw ykli b o w iem w ym ien iać tylko trzy je g o rodzaje: eiidocawiibalisiu (gdy zja d a n y je st członek

w łasnej gru p y ), ew caiuiibalism (gdy spożyw a się obcych) oraz autocannibalisni (polegający na

k a rm ie n iu się częściam i w łasnego ciała)l<>. Z relacji B udziły w ynika zaś, że zrealizo w an o w szystkie te m ożliw ości je d n o c z e śn ie . Po d ru g ie — spożyw anie ziem i w cale nie m usi być tu trak to w an e ja k o akt skrajnej desperacji, skoro (w ed łu g daw nych w y o b rażeń ) czynią tak w ilki w okresie głodu (o czym m ó w i A rystoteles), ja k ró w n ież dzieci oraz ko b iety w ciąży20.

Je d n o z n a c z n ie dram aty czn e n ato m ia st są kończące te n pam iętn ik arsk i zapis uw agi u k a­ zujące n ie sk u te czn o ść aktów m o d litew n y c h . O to b o w iem n ie jed e n „kam ień albo cegłę kąsał, prosząc Pana Boga, aby w chleb p rze m ien ił, ale ukąsić nie m ó g ł”. B ezn ad ziejn o ść i sm u te k tej sytuacji p o d k re ślo n o w ieńczącym całość o k rzy k ie m „Ach! A ch!”21, nadającym relacji w y m ia r biadania.

W ypadki te przedstaw ił B u d z iło ró w n ież w d w ó c h listach napisanych w w ię z ie n iu w N iż - n y m N o w o g ro d z ie i dato w an y ch na 14 stycznia 1613 roku. W p ierw szy m z nich, sk iero w a­ n y m do Z y g m u n ta III, znalazły się je d n a k tylko d ro b n e zapisy o „rzadko sły ch an ej” „jawnej sa m o je d zi” oraz znajom a uw aga o zagrożeniach: „pan sługi, sługa pana nie był b e z p ie c z e n ”. P o n ad to u kazan o zakusy na ludzkie m ięso w o d m ie n n e j niż w p a m ię tn ik u kolejności, co p o d ­ kreślić m a chyba d ram aty czn o ść i n ie lu d zk o ść poczynań: „nie tylko żyw ym , ale i w ziem i le­ żącym tru p o m nie p rz e p u sz c z a n o ”22. List ten e w id e n tn ie k o n c e n tru je się na u sp raw ie d liw ie­ n iu p o d d an ia K rem la R o sjan o m i ukazan iu w iern o śc i żo łn ierzy w zg lę d em in te resó w władcy, a m o ty w y lu d o ż ercz e w ystępują tu po p ro stu w śró d in n y c h niedoli oblężenia.

Z goła ciekawiej przedstaw ia się in teresująca nas p ro b lem aty k a w d ru g im liście, p o d p isa­ n y m p rzez B u d ziłę „im ie n iem w szystkiego to w arz y stw a”, któ reg o g łów ną część stanow i w ła­ śnie opis kanibalizm u. Z asa d n ic zo cele tego listu nie ró żn ią się od p o p rze d n ieg o , ale tu w z b u ­ d ze n ie litości nad u w ięz io n y m i p o w iązano z o d p o w ie d n im d o z o w a n ie m in fo rm acji o ich

14 W Arens, op. cit., s. 17-18.

20 O w e kobiety i dzieci zjadać też miały węgiel i w apno, o czym zob. P C am poresi, op. cit., s. 94. A rystoteles pi­ sze o w ilkach w Z o o lo g ii (594 a), a pow tarza to u nas Jak u b Kazim ierz Haur, choć z jakichś w zględów dodaje, że zwierz ów-przy tym „zdychać m u si” — zob. S ta ro p o lskie księgi o m y ś lis tw ie , opr. Wl. Dynak, |. Sokolski, Wrocław'

2001. s. 161. ' ’

2 W szystkie powyższe cytaty z pam iętnika — J. B udziło, op. cit., s. 164. 22 Ib id e m , s. 168-169.

(8)

nieszczęściu, któ re podjęli dla łaski króla i dla w dzięczności ojczyzny. Pojaw ia się zatem naj­ pierw tradycyjna lista plugaw ych p o traw („kotki, psy, szczury i łupieże") ro zsz erzo n a p o m y ­ słow o o kolejne elem enty: „ścierw y takroczne, roboczyw e a ro zsto czo n e, skóry i rze m ien ie w szelakie z siodeł i łu k ó w żyłow ania, pergam iny, w oski, [ ... ] d rze w o tarte, siano d ro b n o sie­ k an e”. Po takim w stępie relacja p rze ch o d zi do meritum i ukazuje je d n o z n a c z n ie św iadom ość

zdziczenia o b lężo n y ch , które zrealizow ali przez po łam an ie n o rm cyw ilizacyjnych: nie trzeba d o insuł kanibalskich m o rz e m żeglow ać — lądem się takiego o k ru ­ cieństw a na stolicy dojechało, kilkadziesiąt w ięź n ió w w g łodnych b rzu c h ach p o g rze b io n o , tych gdy nie stało, zrazu m iędzy sobą losy m io tan o , p o te m ju ż tak łakom ą paszczękę głodna sam ojedź rozw arła, że pan sługi, sługa pana, to w a­ rzysz towarzysz<a> nie był bezpieczen, ja w n ie ludzie na rzezią b rano, zabijano, w sztuki rąbano, pieczono, w arzo n o , na ro żn a ch obracano, żadna cząstka ciała d a rm o nie uszła; ustąpiła n aw et i p rz y ro d zo n a m iłość, a ociec dzieci swe, w za­ je m synow ie ro d zicó w na p o k arm zabijali — kto dłuższy, tym lepszy23.

Z g in ąć w ten sposób m iało kilkaset osób; dla p o trze b k u lin a rn y ch „śm ierdzących naw et tru p ó w z m ogił d o b y w an o ”.

D alej, w n u rcie u sp raw ied liw ień p o d d an ia tw ierdzy, pojaw ia się passus o znanych ze staro­

żytności przykładach złożenia b ro n i w obliczu głodu, w śró d k tó ry ch znalazł się sław ny p rzy­ p adek szeroko opisany przez Józefa Flaw iusza, gdy w o b lężonej przez R zym ian Je ro z o lim ie ku ew id e n tn e j zgrozie tego au to ra oraz sam ych n ap astn ik ó w m atka zjadła d ziec k o 24. P isany zapew ne w sp ó ln y m i siłam i przez w ięź n ió w list w zbogacił się zatem (w sto su n k u do stosow ­ nej części p am iętn ik a B udziły) o ów eru d y cy jn y frag m en t, k tó ry d o d atk o w o odgryw a tu zn a­ czącą rolę, bo w iedzie do dosyć osobliw ej konkluzji:

Z a m k u je d n a k takim i sposoby i o takim głodzie trzy m an eg o w ątpię, żeby gdzie k to znalazł. D o p iero to p o d o b n o pierw szy przykład polski n aród w iek o m p o ­ to m n y m podał; co sława, nad którą nic prędszego nie m asz, ju ż p o d o b n o w ca­ łym św iecie rozniosła.

W tym zatem u jęciu udziałem k rem lo w sk ich lu d o ż ercó w stała się nie tyle h ań b a zdzicze­ nia, co sława zw iązana z tak desperacką o b ro n ą tw ie rd z y 2'1.

Z auw ażm y, że w tradycji k u ltu ry taki ogląd p rzy m u so w e g o k an ib alizm u nie je s t je d n a k czym ś no w y m . O bjaw iający taki sto su n e k do ow ych srogich d ośw iadczeń Polacy m ieli ju ż

I b id e m , s. 171-172.

1:4 Zob. (ózefFlaw iusz, lib ju a ży d o ic sh a , ks. VI. III. 4 (tl.J. Radozycki. Warszawa 1991. s. 376-377). Zob. też ew. uwagi, które o przypadkach kanibalizm u (tak rytualnego, jak i z przym usu) zawarł w satyrze XV Juw enalis (w: T rze j siityiycy rzy m scy , tl.J. Sękowski, opr. L. W inniczuk, Warszawa 1958, s. 213-218).

W ywód o tym zakończono łacińskim cytatem z O w idiusza: „W braku sił chw alebnajest jed n a k w ola” (E p i- stulac c.yP o n to , III, 4, 79).

(9)

sw oistych antenatów , o k tó ry ch w sp o m in a C e za r w Wojnie galijskiej. W łożył 011 w usta je d n e g o

z zam k n ięty ch w Alezji G allów słow a św iadczące o p o d o b n y c h p rzek o n an iach : P ostąpm y tak, ja k to zrobili nasi p rzo d k o w ie podczas w o jn y z C y m b ra m i i T eu- to n a m i [ ...] ; nasi p rzo d k o w ie zagnani do za m k n ię ty c h m iast i zg n ęb ien i p o d o ­ b n y m , ja k my, brak iem żyw ności, utrzym yw ali się p rzy życiu sp o ży w an iem ciał tych, k tó ry ch ze w zg lęd u na w iek u zn a n o za n iep rz y d atn y c h w tej w ojnie, i w ro g o m nie ulegli. G d y byśm y n aw et nie m ieli przy k ład u na tego ro d zaju p o ­ stępow anie, to je d n a k ze w zg lęd u na w o ln o ść Galii u zn a łb y m je za najw łaści­ w sze do w p ro w ad zen ia, a także przekazania ja k o w z ó r dla p o to m n y c h 20.

Sławy w ynikającej z takiej w ytrw ałości w głodach o b lężenia, która w iedzie aż d o lu d o ż e r- stwa, p o zazdrościli k olegom B u d ziły ci żołn ierze, k tó ry ch w o sta tn ic h m iesiącach o b ro n y na K re m lu ju ż nie było, ja k o że po zaw iązaniu k o nfederacji w ycofali się w cześniej z M oskw y. D ośw iadczyli o n i w praw d zie w ro k u 1611 p ew n y c h tru d n o śc i w dostaw ach je d z e n ia , ale d o ­ tk n ę ły one chyba głów nie k oni, dla k tó ry ch „zboża w ó r był dro ższy niż w ó r p ie p rz u ”27. N ie u d ało się stw ierdzić, by któryś z p am iętn ik arzy zanotow ał uw agi o głodzie tak w ielk im , by zja­ d an o ludzi (choć oczyw iście nie m o ż n a z całą stanow czością utrzym yw ać, że ja k ieś tego ro ­ dzaju pojedyncze przypadki nie m iały m iejsca). O w i żo łn ierze, k tó ry ch dla u p ro szc ze n ia n a­ zyw ajm y sk o n te d ero w an y m i, w sław ili się raczej ekscesam i i zachłannością, a p o o p u sz c z e n iu p o ste ru n k ó w — grabieżam i, któ re w y ró w n a ć m iały straty zw iązane z ich niezap łaco n y m żo łd em . W tej sytuacji w ro k u 1613 — z a p e w n e ju ż po tym , ja k zn a n e stały się relacje z listów B u d ziły 2* — ukazał się d ru k ie m ap ologetyczny tekst p o św ięco n y ich w y siłk o m z ro k u 1611, noszący z n a m ie n n y tytuł: Pasyja żotuierzów Obojga N arodów w stolicy inoskicii'skicj, to jest wytrzy­ manie nieznośnych stosów w oblężeniu ciężkim , głody, nędze, zim na, szturmy nieprzyjacielskie częste z wielkim krw ie ich przelaniem. K rótko opisana dla uw ażenia stanom Koronnym i wszytkiej R zeczypos­ politej w roku 1613.

A u to r tej krótkiej relacji sugeruje, że był o b ecn y w krytycznych d n ia ch ro k u 1611 w M o ­ skw ie, i w śró d o pisów d zielności i w ytrw ałości o b lę żo n y c h w y m ie n ia ty pow y zestaw ich p lu ­ gaw ych p o traw („psy, kotki, szczurki, skóry su c h e ”), by dodać, że zjadano i ludzi:

ab o w iem czasu je d n e g o przyszli N ie m c y do pana sędziego w ojskow ego, pana A leksandra K ow inickiego, w spraw ach rycerskich i w sądach biegłego, u sk a rż a­ ją c się na głód. O n nie m ając im co dać inego, za naleganiem dał im d w u w

ięź-2h Cezar, W ojna g a lijs k a , VII. 77. 12-13 (C o rp u s C a e s a r ia n u m .ń . io p r.E . Konik, W. N ow osielska. W rocław 2003,

s. 196-197). '

27 S. M : \ s k i c w \ c z . i ) ) j a r i u s z . w : M o s k w a w rękach P o la kó w . P a m ię tn ik i do\códcóu> i oficerów g a r n iz o n u polskiego w M o ­ s k w ie 1 6 1 0 - 1 6 1 2 . o pr. M . Kubala, T. Ściężor, K ryspinów 1995. s. 180. Także B udziło podkreśla, że ceny żyw no­ ści były bardzo wysokie, a ,,kto nie miał za co kupie, ścierw em się posilać m usiał" (op. cit., s. 136). -s Pewnie wieści o ludożerstw ie d oniósł też Jak u b Zadzik. sekretarz królew ski, w liście pisanym ju ż 7 listopada

1612 z Wiążmy, przekazując b ó lo w i różne inform acje zebrane o sytuacji w Rosji. O tym zob. W. Polak. op. cit.,

(10)

Ludożercy na K rem lu (we współczesnych opisach i w łasnych relacjach) 191

niów, p o ty n i trzech; i na w ycieczkach, kiedy zabili którego, tedy brali — tak pa- cholikow ie, ja k o i N ie m c y — d o je d z e n ia 2 \

Z n a m ie n n e , że w ty m pan eg iry czn y m w yw odzie, k tó ry m a uspraw iedliw ić sk o n fed e ro - w an y ch i p rzek o n ać odbiorców , że dosyć uczynili w tak ciężkim o b lę że n iu , znalazły się w zm ian k i o lu d o ż erstw ie , d o k o n y w an y m zresztą w św ietle praw a. O b sz e rn e frag m en ty tej relacji znalazły się w w y d an y m ro k później an o n im o w y m d ru c z k u Po sejmie N ow iniarz z Wie- lomówcą rozm awia, gdzie p o w tó rzo n o uw agi o kanibalizm ie, dodając tylko, że ludzkie m ięso

„tak pacholikow ie, ja k o i N ie m c y zjedli ja k m ió d "30.

C h y b a w łaśnie o tych N ie m c a c h w zm ian k u je kolejny a u to r — Ja n Krajewski, k tó ry ułożył o b sz ern y p o e m a t w y d an y w 1615 ro k u pod ty tu łem Chronologija wojny m oskiew skiej... U tw ó r

ten stawia sobie za cel unikanie w szelkich zm yśleń, m a być w ierszow aną k roniką w y p ad k ó w i prow adzi narrację w porząd k u p o szczególnych miesięcy, a czasem n aw et dni opisyw anych zm agań31. K rajew ski nie pom ija inform acji o plugaw ych potraw ach, ja k im i k arm io n o się w okresie g łodu („psy, kotki, śc ierw o ”) i relacjonuje (opatrując to okrzykiem : „ach, żałości!”), że w ro k u 1611 „ N ie m c y [... ] kilka dzieci zjed li”32. S tanow i to niejako p rzygotow anie dla w y­ p adków z n astępnego roku, któ re zostały opisane o w iele szerzej i o p atrz o n e em o cjo n a ln y m k o m e n ta rz e m narratora:

G łó d taki, któ ry nigdy p ism em w y rażony

N ie byl za żadnych wieków , ja k o św iat stw orzony, A ni w o jn a takow a z o b lę że n iem była,

Jaka w ten czas, gdzie ludzi p o je d zio n o siła. B rat brata h ajduka ja d ł, co nie tylko sprosna, Lecz n iegodna pow ieści rzecz, k’te m u żałosna. I o to się p o w in n i p rzed S tru sem sądzili, K o m u miał przyjść bliskością, ja k żałośni byli S łuchacze, gdzie w ro d z o n y afekt przed niew olą U stą p ić m usiał; słysząc to, aż uszy bolą. [ ...] Z d y b aw szy nieżyw ego, jako ja k im łu p e m K arm ił g łodny żołądek tak nieszczęsnym tru p e m . N ie ró w n e H ie ru z a le m w sw oim w sp o m in a n iu I je g o oblężen ie w p ię k n y m opisaniu

Jó zefa Flaw ijusza, b o tam nie czytamy, Tylko że m atka syna zjadła, a tu m am y

1Q Pasyja ż o lu ie r z ó w O bojga N a r o d ó w w stolicy m o sk ie w s k ie j— [b. m. ] 1613, k. B 4 i>. 30 Po sejm ie N o ir iu i a r z z W ie l o m ów cą r o zm a w ia , [b. m., 1614]. k. B 2 r.

31 O poem acie tym pisze i niezbyt pochlebnie go ocenia j . N ow ak-D lużew ski. op. cit., s. 224—226.

(11)

Świeżą rzecz, kędy tru p ó w tak w iele p o jed zio n o , M oskiew skie w ięź n ie w p o k arm za zdobycz d z ie lo n o 33.

K rajew ski dodaje je szc ze in fo rm ację o zjadaniu w y d o b y w an y ch z g ro b ó w n ie b o szc zy ­ ków, i w całej tej relacji o lu d o ż erstw ie zasadniczo zgadza się z o p isem Budziły. Ale to w arz y ­ szące jej uw agi nie pozostaw iają w ątpliw ości co d o je g o o ceny tych w ypadków . In n i au to rz y u tw o ró w epickich pośw ięco n y ch o b lę ż o n y m na K re m lu w ogóle w olą po m ijać te n drażliw y te m a t m ilcz en ie m , choć piszą o p anującym tam głodzie. Taką w łaśnie taktykę obrał Ja n S tan i­ sławski, a u to r w ydanego w spółcześnie, ju ż w 1613 ro k u , p o em ac ik u Wojna nioskieu>ska34. Sa­

m u e l T w ardow ski, om aw iając tę h isto rię z p ersp ek ty w y w ielu lat, ró w n ież nie uzn ał za sto ­ so w n e w sp o m n ie ć o lu d o żerstw ie, ch o ć przy okazji u p ad k u K rem la m ó w i o ja d ło sp isie P ola­ ków i każe czytelnikow i e m o cjo n o w a ć się je g o w ersją n ad e r o ce n zu ro w an ą , o to b o w ie m o b ­ lężeni zjadać m ieli

Aż robactw o plugaw e i — któ re usłyszy

U c h o , na to nie zadrży? — szczurki, psy i m yszy3 ’.

Także Paw eł Piasecki w swej w ydanej w 1645 ro k u Kronice n ader oględnie ukazał całą spra­

w ę, kw itując ją d ro b n ą uw agą, że „psom , k o to m , ciałom n aw et u m a rły ch nie przepuszczali i d ro b n o posiekany rze m ień w yw arzali i je d li ”3<>. In n y a u to r pracy h istorycznej p o d p o rz ą d k o ­ w anej p anegirycznym celom — Stanisław K obierzycki w w y d an y m w ro k u 1655 łacińskim dziele Historia Władysława, królewicza polskiego i szw edzkiego, choć g rzęźnie w szczegółach i w ie-

losłow nych opisach w o jn y m oskiew skiej, z kw estią k an ib alizm u up o rał się w je d n e j, d ro b n ej u w ad z e37. Ale też tej w strzem ięźliw o ści u p rzyw ołanych a u to ró w tr u d n o się dziw ić — u tw o ­ ry w iersz o w a n e i h isto rio g raficzn e m ają na w zględzie p ew n e b u d u ją ce cele i zazwyczaj starają się unik ać kłopo tliw y ch czy d rażliw ych kw estii.

Inaczej je d n a k p ro b le m ten przed staw ił A ndrzej L ubieniecki w k ro n ik arsk im dziele Polo- neutychija... (pod którego p rze d m o w ą w pisał datę: 1616). A u to r te n w y ro b ił sobie dość d z i­

33 Ib id e m , k. I 2. D odano do tego m a rg iu a liu m : „Zborkow ego szeregu hajduk um arł, a miał tam że bracią i gdy przyszło pilnow ać m urów, dla nieprzyjaciela odeszli trupa; kto inszy go zjadł i oto praw o było bliskości; do ch o ­ dzili. który go był bliższy spadkiem zjeść. M izerna i niesłychana puścizna".

34 J. Stanisławski, IJb jn a m o sk ie w sk a . [Zam ość] 1613; o głodzie zob. k. F 4.

3:1 S. Twardowski, W ła d y sła w 1 1 ’ Leszno 1649, k. F 3 (wg błędnej paginacji s. 44). W cześniej (s. 34) narrator

zapowiadał fatalny o b ró t sprawy w M oskw ie poprzez przyw ołanie zestawu takich właśnie potraw

36 P Piasecki, K r o n ik a , tł. A. C hrząszczew ski. wyd. K. W. Wójcicki, K raków 1870, s. 248. Ta form uła w ym ienia­ nia pokarm ów pojawia się też w pam iętniku Jana C edrow skiego. który pod datą 21 marca 1656 zanotował: „Za którem dopuszczeniem Bozem zaraz głód straszny nastąpił, który trwał aż do żniw w r. 1657, tak że kotki, psy, zdechliny wszelakie ludzie jadali, na ostatek rznęli ludzie i ciała ludzkie jedli i um arłym tru p o m ludzkim w yle- żeć się w grobie nie dali, czegom się sam m izerny człow iek oczym a m oim i napatrzał” (D w a p a m ię tn ik i z A l I I w ie k u . J a n a C ed ro w skie g o i J a n a F lo ria n a D ro b y sz a T u szy ń sk ie g o , opr. A. Przyboś, W rocław 1954, s. 11). 37 St. Kobierzycki. H isto ria W ła d y sła w a , k ró le w icza polskiego i s z w e d z k ie g o , wyd. f. Byliński, W. Kaczorowski, tł. M. Krajewski. W rocław 2005, s. 201-202: „O blężonych nękał strasznie niedostatek pożywienia. Z jedli przez dwa m iesiące wszystkie psy. koty. szczury, po czym zm uszeni zostali do zjedzenia rzem ieni, które najpierw m oczyli, a potem kroili na cienkie paski i gotowali. Przerażenie ogarnia, kiedy się w spom ni, że w ykopyw ano w tedy trupy ludzi, a naw et zabijano się w zajem nie jak bydło, aby tylko nasycić straszliwy głód".

(12)

Ludożercy na K rem lu (we w spółczesnych opisach i własnych relacjach) 193

w aczną o p in ię h isto rio zo ficzn ą na te m at szczęścia K rólestw a Polskiego, rozw ijającego się za­ leżnie od p o b o żn o ści i ch rześcijańskich cn ó t obyw ateli. Jako arianin przeżył b oleśnie m ę ­ czeń stw o d w ó c h „bogobojnych lu d z i” — skazanych za głoszone „h e rezje” Iw ana Tyszkowica i Franco di F ranco, k tórych śm ierć m iała przynieść nagłą o d m ia n ę ow ego szczęścia w ram ach spraw iedliw ej in te rw e n cji Boga, sędziego dziejów. W d w u le tn im okresie karania (po ro k u za z a m o rd o w an ie każdego po b o żn eg o ), o b o k n ie u ro d z aju , drożyzny, szarańczy oraz c h o ró b lu ­ dzi i bydła, n iep o śle d n ią rolę pełnią w ypadki lu d o ż erstw a w M oskw ie. A u to r opow iada ze szczegółam i to, co znane je s t z relacji Budziły, dodając, że „do 800 tru p ó w tam z je d z o n o ”, a w k o m e n ta rz u pyta: „C zy nie był to znak w ielkiego sądu bożeg o ?”38. C o w ięcej — zapisuje w p ro st, że p rzy ty m „szw ankow aniu szczęścia” na m iejscu sławy „niesław a stanęła”3 ’.

P rzy praw ie w szystkich o m ó w io n y c h relacjach istotną rolę odgryw a zatem kategoria sła­ wy, dw ojako zresztą ro zu m ian a: ja k o rozgłos (u B udziły) i ja k o h ań b a (u L ubienieckiego). O c e n a tego, co zjadać m usieli o blężeni na K rem lu , w aha się w p rzyw ołanych tekstach od w y ­ rażenia zgrozy, przez kłopotliw e p rze m ilc ze n ie kw estii aż do osobliw ej p rzechw ałki, z jaką m am y d o czynienia w liście Budziły. W tym p ierw szym i o sta tn im przy p ad k u w iąże się to z niejako te n d e n c y jn y m oglądem sytuacji. L u b ie n iec k iem u b o w iem był p o trz e b n y ja k iś n a d ­ zw yczajny p rzy p ad ek d ow odzący słuszności je g o koncepcji dziejow ej, k tó ry znalazł w łaśnie w antropofagii sw ych w spółobyw ateli. U w ięz ien i n ato m ia st w N iż n y m N o w o g ro d z ie oy—lu ­ do żercy czynili, co m ogli, by zjednać sobie stany R zeczypospolitej, i przez ob razo w e ukazanie sw ych budzący ch litość dośw iadczeń spodziew ali się, że ktoś zorganizuje dla n ic h jak iś ra tu ­ nek. Ten w y m y śln y plan zrodzić się w szakże m usiał w sporej d eterm in acji, skoro w spo­ rządzanych m niej w ięcej w tym sam ym czasie zapisach p am iętn ik arsk ich B udziło je d n a k w in n y m św ietle przedstaw ił te sam e w ypadki. Z n a m ie n n e je s t przy tym , ż e ja k o ich u cz estn ik k o n se k w e n tn ie u nikał b ezp o śred n ie g o przy zn an ia się do spożyw ania ludzkiego m ięsa, i n a ­ w et w rze czo n y m liście prow adził narrację po p rzez dość ogó ln ik o w e form y, poprzestając na uw agach typu: „sm ak o w a lije d n ak n aszem u b rz u c h o w i [ ... ] kotki, psy, szczury i łu p ie ż e ”, lu ­ dzi zaś (ró w n ie b ezosobow o) „rąbano, pieczono, w arzo n o , na ro żn a ch o b ra c a n o ”40.

N a koniec w arto pośw ięcić kilka chw il w ierszow i, któ ry zdaje się traktow ać spraw y lu d o ­ żerstw a w M o sk w ie w sposób żartobliw y. Z p ew n y ch zaw artych w n im aluzji dom yślać się m o żn a, że sk o n fed e ro w a n y m o d d ziało m , któ re opuściły K rem l i na w łasnych ziem iach sz u ­ kały w y n ag ro d ze n ia za niew ypłacony żołd, tow arzyszyła osobliw a sława kanibali. O to b o ­ w iem B altyzer z K aliskiego P ow iatu w zb io rk u Biesiady rozkoszne (datow anym na w czesne lata

naste X V II w ) u m ieścił zn a m ie n n y u tw ó r Do niekonjederatów:

C o żyw o się u nas skonfederaciało Tylko dlatego, by się d o b rze m iało.

,s A. Lubieniecki, P oloneutychio. opr. A. Linda, M. M aciejewska, J. Tazbir, Z. Zaw adzki. W arszaw a-Łódź 1982, s. 103; zob. tez s. 94. O historiozoficznej koncepcji Lubienieckiego zob. tu: [l sffyj, s. XI-XV.

14 Ib id e m , s. 102.

(13)

Ale, panow ie, w M o sk w i to być trzeba I m ężn ie czynić, gdzie tego potrzeba. Ja k o praw dziw i k o n fed e ra to w ie.

C i tam stawiali na szanc sw oje zdrow ie; P rz eto też teraz odbierają śm iele, Bo im za służbę zatrzy m a n o w iele. W p raw d zieć to u b o g im lu d z io m n ie m iło Tu płacić, co się w M o sk w i zadłużyło. W M oskw i służyli, M oskw ą im nagrodzić, Lepiej m y m zd a n ie m , niż Polskę w ygłodzić. Bo tak pojadszy teg o ro c zn ie snopy,

N a przyszłą w io sn ę ro zżen iecie chłopy. C ó ż b ęd z ie m y je ść, kiedy g u m n a puste, N ie będą kury, ni gąsiory tłuste.

D o czegóż p o ty m za czasem przyjdziem y? D o tego, że się sam i je ść b ęd z ie m y 41.

41 Baltyzer z Kaliskiego Powiatu, B ie sia d y r o zk o sz n e , w: P olska fra szk a m ie szc za ń sk a . M in t u je s o w iź rz a lsk ie , opr. K. Badecki, K raków 1948 (B PP 88), s. 244. Zoh. też uwagi wydaw cy o d atow aniu daw nych edycji tego zbioru — s. 333-335. Ż artobliw e relacje o nieco późniejszym ludożerstw ie znalazły się u Józefa Pięknorzyckiego, Z b ió r ró żn y ch anegdot i śm ie szn y c h p rzy p o w ie śc i na k s z ta łt torby z n o w in a m i w: P olska satyra m ie szc za ń sk a . S a ty iy s o w iź rz a lsk ie , opr. K. Badecki. Kraków 1950 [tu:] anegdota nr 57 (s. 316).

(14)

Ludożercy na K rem lu (we w spółczesnych opisach i własnych relacjach) 195

II. 1. A n d re T h e v e t, C o s m o g r a p h ic u iiir c is c llc , Paris 1575, k. 946

II. 2. T h e o d o r de Bry, T a b id a c ct im a g iu c s a d s c p tim a n i c t o c ta iw m A m c r ic a c p a r t e m .. F ra n c o fu rti ad M o e in u n 1599, k. A 2

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autorka, poza oczywistym wkładem do historii prasy, skupiła się przede wszystkim na trzech istotnych z punktu widzenia tej dziedziny zagadnieniach: funk- cji informacyjnej prasy

oil on canvas.. W pracy „Zäo- te drzewo” tylko siedzñca kobieca postaè i sfera nieba jest malowana z trójwymiarowym Ĉwiatäocieniem. Natomiast pozostaäe elementy

Sześćdziesiąt niemieckich hoteli, sześćdziesiąt niemieckich miast, sześćdziesiąt dworców i siedem niemieckich lotnisk – nie‑miejsca w

Uwagi na marginesie pracy Z. Stąd też poglądy, zawarte przeze mnie w krótkim przyczynku o charakterze polemicznym pt. Kobylińskiego, autora niedawno wydanej

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Dzięki rozważnemu gospoda- rowaniu możemy się nim cieszyć na co dzień, a lasów w Polsce i tak jest coraz więcej.. Zapraszam więc do nich ludzi, choć wielu zapraszać

Ważną funkcją sojuszu marek, dostrzeganą przez sieci handlowe, jest przede wszystkim duża możliwość wzmocnienia kapitału marek własnych poprzez zjawisko transferu wizerunku

Źródło: Global corporate sustainability report 2013, United Nations Global Compact Office, Two United Nations Plaza, New York 2013, NY 10017, USA, s. Region pochodzenia