• Nie Znaleziono Wyników

Jak dzisiaj modlić się psalmami?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jak dzisiaj modlić się psalmami?"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Czajkowski

Jak dzisiaj modlić się psalmami?

Studia Theologica Varsaviensia 18/2, 209-224

(2)

Studia Theol. Vars. 1β (1980) nr 2

MICHAŁ CZAJKOWSKI

JAK DZISIAJ MODLIĆ SIĘ PSALMAMI?

„N apełniajcie się Duchem, przem awiając do siebie w zajem nie w psalm ach i hym nach i pieśniach p ełn ych Ducha, śpiew ając i grając Panu w w aszych sercach.” (Ef 5, 18— 19)

T y tu ł ten w form ie py tania, zapropon ow an y mi, nie przeze m nie w ym yślony, rozum iem nie jako dom aganie się ode' m nie przepisu na sm aczną m o dlitw ę — ja k się m odlić psalm am i? — lecz jako w yraz pew nego zdziw ienia i zaskoczenia i może n aw et p ow ątpiew ania: J a k dzisiaj m ożna się m odlić psalm am i? Czy dziś m ożna jeszcze m odlić się psalm am i? Odpowiedź zuipełnie w y sta r­ czającą d aje ty łu św ieckich i duchow nych chrześcijan różnych w yznań, któ rzy codziennie m odlą się psalm am i. Dlatego m iast podsuw ać gotow e recep ty — tako w y ch nie posiadam — będę ra ­ czej próbow ał w poniższym opracow aniu pogłębiać naszą radość, że i dzisiaj m od lim y się tak że psalm am i.

I. PRZYPOMNIENIE WIADOMOŚCI WSTĘPNYCH

N ajpierw jed n ak przypom nijm y sobie bardzo k rótk o z in tro ­ d ukcji b ib lijn ej, że o au to ra ch owych 150 poem atów m ałego n a­ ro d u osiadłych nom adów nie w iem y p raw ie nic. 73 z nich p rz y p i­ sane są Dawidowi. Ale w iem y, że w starożytności in n e było po­ jęcie p ra w autorskich. Uczniowie P la to n a tw orzy li dialogi i zw ali je oczywiście platońskim i. Podobnie i nie raz w Biblii. J e s t to raczej ty tu ł ozy d edykacja aniżeli autorstw o. Ale w przeciw ień­ stw ie do daw niejszych poglądów odrzucających całkow icie au to r­ stwo D aw idow e i przesuw ających pow stanie psalm ów n a czasy m achabejiskie, dziś coraiz częściej p rzy jm u je się, że D aw id m a nie tylko pionierskie zasługi w dziedzinie litu rg i, m uzyki i poezji, ale m a także udział w pow stan iu n iek tó ry ch z owych z 150 m odlitw , a więc byłyby one starsze od dzieł H om era. P orów n anie psalm ów z pok rew n ą lite ra tu rą b ib lijn ą i pozabiiblijną, zw łaszcza o dk ry tą

(3)

210 MICHAŁ CZAJKOWSKI [2]

w U g a rit i Q um ran, kazało uczonym cofnąć pow stanie więikszośai z nich z epoki m ach abejśkiej w czasy królew skie. A w ięc współ­ czesna biblisty k a d aje nam p ięk n y obraz rodzenia się tej księgi: p ow staw ała ona w łaściw ie w przeciągu całej h isto rii Izraela — a p rz y n ajm n ie j od w. V III do II — i je s t jak b y w sp aniałą k a te d rą , do której poszczególne epoki dorzucały swój wfkład sztuki i m o­ dlitw y, nie u n ik ając także p rzeróbek dla celów litu rgiczny ch (fzw. W egzegezie „ relectu re”).

P salm y b y ły (i są) przeznaczone n a jp ie rw d la litu rg ii, której n ieu stan n ie tow arzyszyły. Ich strulkturę zaw dzięczam y także li­

turgii. T ak na p rzy k ład stru k tu ra psalm ów dziękczynnych w yraża poszczególne fazy ofiary dziękczynnej. S tru k tu ra zaś pozw ala nam w yróżnić odm ienne, bogate rodzaje lite rac k ie w psałterzu. A bez rozpoznania i u znania ro dzaju literackiego nie m ożna zrozum ieć psalm u i żadnego dzieła. Szukam y więc ty ch rodzajów czyli ga­ tu n k ó w nie z m iłości do porządkow ania, system atyzow ania i szu­ fladkow ania, lecz aby odnaleźć in ten cję psalm isty, aby w ejść w jego p u n k t w idzenia, aby usłyszeć orędzie. Ale· określenie ga­ tu n k u literackiego to wcale nie jest rzecz łatw a, w ym aga też ca­ łego szereg u b ad ań z dziedziny lingw istyk i, socjologii i h istorii. Nie wolno ulegać tu ta j kuszącem u psychodogizmowd czy też tej łatw iźnie, k tó ra polega na k lasyfikow aniu psalm ów w edle ich zaw artości. T rzeba n ato m iast poddać się surow ym rygorom s tru k ­ tu ry .

II. PSALM Y SZKOŁĄ MODLITWY

Po tym zew n ętrznym spojrzeniu na psalm y sp ró bu jm y te ra z p rzypatrzeć się ich natch nionej treści. Po to, by n a całe nasze życie m odlitew ne spojrzeć w św ietle O bjaw ienia. By w naszej m odlitw ie, w naszym życiu, nigdy nie zab rak ło tego bogactw a, k tó re nam w k ład a ją w serce i w usta psalm y: m ianow icie a) w y­ chw alanie Boga, b) okrzyków błagalnych i c) nadziei op artej n a obietnicy.

1. M o d l i t w a p o c h w a l n a

C hw alenie nie jest nam w rodzone. W rodzone jest nam sam olub- stwo. C hw alenie zaś, w ysław ianie Boga, zajm u je przeogrom ne m iejsce w m odlitw ie biblijn ej. Dzięki tem u P sałterz k o ry g u je, uszlachetnia n ieu stan n ie naszą m odlitw ę, n a tu ra ln ą , in sty n k to w ­ ną, a więc o n astaw ien iu egoistycznym . W inien on się w łaściw ie zw ać w języku polslkim „K sięgą P ochw ał”, gdybyśm y uw zględnili

(4)

[3] JAK MODLIĆ SIĘ PSALMAMI? 211

jego tonacją oraz ty tu ł heibrajisiki — T e h ilim — zam iast greckiego — B iblos P salm on.. „T ehilim ” w yw odzi się z ridzenia „fali”, sk ąd pochodzi nasze „A llelu ja”.

C hw alić, sław ić, w ychw alać, w ysław iać, w yśpiew yw ać, podzi­ wiać, zachw ycać isię — to się przecież n am k o jarz y z łaslką i z ra ­ dością i- z bezinteresow nością, a n a w e t z m iłością. J a k bow iem człow iek zak och any p o tra fi uikryć sw ój zachw yt? Je śli Więc n ie .sławimy P an a lu b sław im y Go n iechętn ie — to Go nie kocham y. Jeśli Go k ocham y ilub p ró b u jem y kochać — otw ieram y usta... Na­ sza m o dlitw a pokazuje nam , kim jesteśm y.

Ale n iera z ta k tru d n o kochać, ta k tru d n o otw orzyć serce i u sta. P o trzeb u je m y bodźca. B ierzem y d o iręki P sałterz. I w te d y psal­ m ista w zyw a nais d o m od litw y pochw alnej ‘i m ów i n am dlaczego: .podaje m o ty w y naszego w ychw alania Boga, a są nim i Jego dzieła i przym ioty. J a k dziecko stojące n a uboczu sm utne ozy też n a - dąsame lub n iezainteresow ane, zo stajem y chw yceni za ręce i w c ią­ gnięci w roztańczony, radosn y k rą g . K toś m nie zaprasza — a n a j­ p ierw zaprasza zgrom adzenie Izraela czy w spólnotę chrześcijań­ ską — byśm y u w ielb iali Jah w e, k to ś m i Go opisuje, ktoś m n ie w ciąga do w spólnego chóru.

T aki je s t sens tego klasycznego re fre n u psalm ów „W ychw alajcie P a n a ” — „L au date D om inum ” — „H allel-ujah” (skrót od „Hallelai J a h w e ”), d o którego dorzuca isię m otyw : „ki to w ” — „quoniam bonus” — „bo d o b ry ”. S ta ro ży tn i a u to rz y chrześcijańscy in fo r­ m u ją nas, że „A llelu ja” śpiew ał ro ln ik za pługiem , żniw iarz o k ry ty potem , ro b o tn ik w w in nicy p od cinając krzew y, m a ry n a rz n a d a­ lekim m orzu, podróżny po przybiciu d o lądu... P atem zdaw ało się, że A lleluja u m arło ma zawsze, m ruczane ty lk o w b re w iarz u i Mszy, śpiew ane ty lk o na W ielkanoc, w litu rg ii, w b u d y n k u kościelnym.. Dzisiaj „A llelu ja” m ożna isłyszeć w yśpiew yw ane i w ygryw an e przez m łodzież w lesie, n ad jeziorem , n a szosie, n a peronie, w autobusie, wszędzie. T ylko drzw i naszych kościołów zam ykam y skrzętnie p rzed spontanicznym , rado snym śpiew em „A llelu ja”, p iln u jąc gorliw ie, ab y zostało ono do kład n ie przed E w angelią od­ m ów ione, w b rew duchow i i lite rze litu rg ii oraz zdrow em u roz­ sądkow i, k tó ry przecież n ie pozw ala :na o d m a w i a n i e „Sto la t ” czy „G óralu, czy ci nie żal” p rz y stole im ienionow ym .

Inw okacja „A llelu ja” angażuje p rz y n ajm n ie j trz y osoby; są to: 1) psalm ista, k a n to r, człow iek zapraszający, into nu jący , św iadek Boga, 2) Bóg, k tó reg o n ależ y w ysław iać, i 3) bliźni p salm isty lub jego w spólnota w ezw ana do chw alby Bożej. Tym w ezw anym jest więc cz y teln ik B iblii albo zgrom adzenie liturgiczne. C hw ała Boża p o trzeb u je nieu stan n ie, poprzez całą (historię tek stu i histo rię zb

(5)

a-212 MICHAŁ CZAJKOWSKI [4]

wieoiia, n ow ych uszu i now ych ust. A lbow iem ch w alen ie jest w y­ razem podziw u, a podziw z sam ej n a tu ry sw ej chce być u d zielany innym , dzielony. P salm ista doznał n ap raw d ę, dośw iadczalnie, p rz e ­ m ożnie dobroci Bożej, zanim w y k rz y k n ął do innych: „W ysław iaj­ cie P an a, bo je st d o b ry !” J a też m uszę w pierw otw orzyć się na dobroć i m iłosierdzie Boże, bym m ógł zapraszać in n y ch do o d d a­ w ania Bogu chw ały. N ajpierw sam em u się autentycznie zachw y ­ cić. T u się rodzi praw d ziw e apostolstwo.

To jest tak , ja k w tedy, .kiedy u jrz ę coś niebyw ałego — śpieszę podzielić się w rażeniem z kim ś bliskim , albo trąc am w ram ię p rz y ­ padkow ego przechodnia: „niech p a n p op atrzy, jak ie to piękne!” Jestem ta k zachw ycony, że m uszę oderw ać w zrok od tego dziw u, aby znaleźć kogoś drugiego, k to by podzielił ze m n ą ciężar tego zachw ytu: „powiedz, czy to nie w spaniałe?!” Zdobyw am y kogoś — ale w cale nie dla .siebie. Zdobyw ając go — n ie dla siebie — ubo­ gacam y go. A lbow iem dobro — od n a jb ard ziej b analnego aż do n ajintym niejszeg o najpotężniejszego, n ajho jn iejszeg o — dom aga się dzielenia. A jest to dzielenie niezw ykłe. K iedy obdzielają do­ b re m ręce — k a ż d y otrzym uje coś w yłącznie d la siebie. Ręce ob­ dzielające m ogą n aw et ludzi podzielić. K iedy jed n ak słowo obdzie­ la — sp ra w ia ono, że dobro sm akow ane je st przez w szystkich w spólnie, łączy ono ludzi w jedno unisono („una voce d icen te s”). Jeśli ko cham y Boga — pow iedzieliśm y — chcem y tę m iłość w y­ śpiew yw ać. A le każdy m dobrem — a n a jp ie rw Bogiem, m iłością i śpiew em — chcem y się dzielić. I ta k m iłość Boża zlew a się w jed n y m unisono z m iłością bliźniego. C hyba n ie -spuszczam za bardzo .z wysokiego tonu, k ied y m yślę tu o księżach, k tó rzy szu­ k a ją to w arzy stw a k o n fra tró w do odm aw iania b rew iarza lu b re ­ cy tu ją p salm y razem ze sw oją m łodzieżą.

2. M o d l i t w a b ł a g a l n a

W m odlitw ie ja k w życiu: szczęście p rz e p la ta się nieszczęściem , m o dlitw a pochw alna — krzykiem rozpaczy, błaganiem gorącym , serdecznym , uczuciem i słow em gorzkim , ja k gorzka jest często condition h um aine. P sałterz je.st pod ty m w zględem au tentycznym obrazem praw dziw ego życia, tak że naszego dzisiejszego. Ale w b ła­ g an iu jest nie tylko p ra w d a o życiu; jest taikże p ra w d a o Bogu i o nas. T ylko w ysław iać i dziękow ać, nigdy o nic n ie prosić, toż to czysty faryzeim : „Boże, dzięk u ję Ci, że nie jestem ja k in n i lu ­ dzie...” Jezus pochw alił tego, k tó ry błagał: „Boże, m iej litość d la m nie, grzesznika!” (Łk 18, 9—14).

(6)

[5] JAK MODLIĆ SIĘ PSALMAMI? 2 1 3 czy: nigdy n ie pam iętać, że On jest Stw orzycielem , a ja stw orze­ niem . Nie pam iętać, że nie ty lk o w yszedłem z Jego ręk i, ale i dzi­ siaj potrzeb u ję Jego p raw icy bardziej niż czegokolw iek n a św ie­ cie. W łaściwie: prosząc — ja już w ysław iam P ana, bo okazuję, co m yślę o Nim d ja k m ało o sobie m niem am .

Zresztą to w łaśnie m oja ludzika bieda ściąga Bożą moc, k tó rą potem opiew am . Za co bow iem w ychw alam y Pana? Oczywiście za Jego dzieła n a tu ra ln e :

C hw alcie Jahw e, bo dobry... On w mądrości uczynił niebiosa, bo Jego łaska na w ieki.

W ysław iam y Go ta k ż e za Jego dzieła z h isto rii staro ż y tn e j n aro d u w ybranego, dzieła, k tó re n a b ra ły c h a ra k te ru rów nie stałego ja k dzieła n a tu ry :

I u w oln ił nas od wrogów, bo Jego łaska na w ieki.

(Ps 136)

Ale jest jeszcze in n a h isto ria, i o nią nam tu ta j chodzi: jest to dram aty czn a histo ria ak tu a ln a i ind y w id u aln a tego psalm isty, k tó ry in to n u je naszą pieśń chw ały. Zanim tę chw ałę w yśpiew yw ać będziem y, słucham y, co się przyd arzy ło soliście, poznajem y w y da­ rzenie, w k tó ry m uznaje on i w yznaje działanie Boga: w y rw ał się z zasadzki, zw yciężył nieprzyjaciół, w yzdrow iał z ciężkiej cho­

roby, u ra to w a ł się od niechybnej śm ierci:

Nie umrę, lecz będę żył i głosił dzieła Jahwe.

(Ps 148)

Nieszczęście w yrw ało b o h atera psalm u z kręg u czcicieli Boga. J a k m odlitw a pochw alna m ów i o Bogu innym , aby z nich uczy­ nić b l i ź n i c h , ta k m odlitw a błagalna m ów i Bogu o innych, k tó rzy byli braćm i, a stali się d a l e k i m i , jak przyjaciele Hioba, k tó rzy niezd olni byli w yjść z kręg u Bożych chw alców k u czło­ w iekow i w rozpaczy. N atom iast człow iek krzyczący w rozpaczy przekroczy ten k rą g k u nim . U ra to w an y przem ożną rę k ą i m iło­ siernym sercem Boga, tw o rz y na nowo k rą g i ożywia go ta k czę­ sto w spom inanym w psalm ach „now ym k an ty k iem ” — canticum novum : „Śpiew ajcie P a n u pieśń now ą!”. W jego u stach now a pieśń pochw alna staje się zw iastow aniem zbaw ienia, Ew angelią:

(7)

214 MICHAŁ CZAJKOWSKI [6]

S ch y lił się nade mną i w ysłu ch ał mego wołania.

I w łożył w m oje usta. śpiew nowy. G łosiłem Twoją spraw iedliw ość w w ielk im zgromadzeniu!

(Rs 40)

T ak apostoł i każdy uczeń Jezusa grom adzi i tw o rzy w spólnotę d o b rą n o w in ą i w okół miej. Czyni to jed n ak tylko o tyle, o ile jest św iadkiem : iwie, że został zbaw iony i d lateg o głosi zbaw ienie innym .

Z baw ienie rozpoczyna się już tu ta j i teraz: k ied y Bóg ra tu je m nie z k on k retn eg o , doczesnego, ziem skiego zagrożenia. M odlitw a p salm isty i chrześcijanina· w y ra sta z jego k o n kretn eg o, bolesnego losu. Jego o rato riu m jest św iat cały, w rogi i przyjazny. „Radość i nadzieja, s m u te k i trw o g a ludzi w spółczesnych” (Konst. o Kośc. w świecie współez., § 1) i jego w łasnego d n ia pow szedniego in sp i­ r u ją d ram atycznie k rz y k i śpiew jego m odlitw y.

D latego p salm ista jest m oim tow arzyszem , tow arzyszem m ej drogi i m odlitw y. Jeist on niedoskonały jaik ja, zm ysłow y jak ja, grzeszny ja:k ja, (pamiętliwy jak ja — i uznaje się za takiego! Ale oczerniany, w iedziony p rz ed ludzki try b u n a ł, niszczony — w y znaje swą niew inność i nie życzy inieba swym oskarżydielom , w ręcz o d ­ w rotnie. Otóż to w łaśnie dla swej niedoskonałości jest on nam d a n y n a tow arzysza, a jego n ie zawsze wzniosłe i b u d u jące sław a zostały włożone przez Boga w nasze usta. Naszym błędem , źró­ dłem obcości i przyczyną zgorszenia jest spoglądanie na psalm istę jako na m o d e l , gdy został on nam dan y za b r a t a . T u chyb a z n a jd u je .się najp ro stszy klucz do tzw. psalm ów złorzeczących, któ ry ch skandal na różne pom ysłow e sposoby od d aw na sobie i in n y m w yjaśniam y.

U znając psalm istę za b ra ta (nie za model), w idząc siebie szczerze tam , gdzie· on jest — n a dnie, w n ęd zy k rz y w d y czy grzechu — pozw alam C hrystusow i zstąpić do m ych piekieł i w yprow adzić m nie, u ratow ać m nie, podnieść m nie, .zbawić m nie. C hrystus zbaw i m nie tylko n a m oim miiejiscu, tam , gdzie przynależę, tylko w po­ trzebie, do k tó rej się przy zn aję, ty lk o w bolesnej praw dzie o sobie sam ym , k tó rą w y k rzy k u ję razem z psalm istą.

3. M o d l i t w a m e s j a ń s k a

W psalm ach więc życie stało się m odlitw ą. H isto ria przeszła w eucharystię. Są one m o d litw ą śm iechu d łez. Są k rz y k ie m szczę­ ścia i bólu. Radość w nich w y strzela pośród lam en tacji nagle,

(8)

[7] JAK MODLIĆ SIĘ PSALMAMI? 2 1 5 gw ałtow nie, niespodziew anie. To Bóg — p rzez usta (kapłana lub p ro ro k a zw iązanego ze Ś w iątynią — n a b łag an ia człow ieka ucie­ m iężonego odpow iada zapow iedzią zbaw ienia. To nie psalm ista sam się pociesza p o ludzku, to Bóg sam nagle w kracza, in te rw e ­ niu je, odm ienia los człowieczy d arem Sw ojej O bietnicy.

Ta obietnica leży u pod staw n adziei m esjańskiej. N adzieja p sal­ m ów jest m esjańsk a nie tylko dlatego, że zw raca .się k u M esja­ szowi, ale także dlatego, że k ieru je się b u całkow itej odm ianie h isto rii d la w szystkich ludów , w duchu A pokalipsy, k tó ra poka­ zuje nam „m iasto św ięte Jeru zalem , zstępując z nieba od Boga... i w jego św iatłości chodzić będą n aro d y .” (21, 10. 24).

A lbow iem m odlitw a b ib lijn a wiąże m ocno los in d y w id u aln y z przeznaczeniem całej społeczności ludzkiej i jej środow iska. D la­ tego psalm ista, zagrożony w swej ziem skiej egzystencji i u ra to ­ w any Bożą dobrocią, in tere su je swoiim w yzdrow ieniem łub w y­ niesieniem cało głow y z ryzykow nego procesu w ielkie zgrom adze­ nie ludu, a n aw et św iat cały i wszeichświat:

C hw alcie Go, słońce i księżycu,

ch w alcie Go, w szystk ie gw iazdy św iecące. C hw alcie Jah w e z ziemi,

potwory i wszyistkie m orskie głębiny,

ogniu i gradzie, śniegu i mgło...” itd. (Ps 148)

P salm y były więc m o dlitw ą lu d u całego, k tó ry oczekiw ał p ie rw ­ szego p rzy jścia C hrystusa. S ta ły się także m od litw ą tego ludu, k tó ry oczekuje drugiego p rz y jśc ia C hrystusa. T ak pierw szy jak i drugi lud przeżyw a sw ą tragiczn ą prób ę w k o n k re tn e j h istorii. D latego i nadzieja może być n ieu stan n ie w y rażana w ty ch sam ych słow ach psalm ów. Bóg p rzecież zajaśn ieje nam na w ieki w sła­ bości naszego ciała i naszego św iata. Z ajaśnieje w słabości ciała i św iata p salm isty i m ojego, Izraela i Kościoła.

Z tej słabości św iata, rzeczyw istości ludzkiej, h isto rii naszej, w yłania .się w c iąg u w ieków postać, k tó ra dotyczy nas w szystkich. Ja k iś człowiek b łag ający Boga w ychodzi z k rę g u w ieczystej chw alby Bożej i zostaje zeń w ykluczony. Nie m a dlań m iejsca w w ielkim zgrom adzeniu ludu. Sam o n aw et jego istn ie n ie dyso­ nansem je st w ty m zgodnym chórze recytującym w ielkie dzieła Boże. Jego odrzucenie i jego k rzy k ta k są głębokie, ta k tragicznie dośw iadczył on ciężaru w in y i śm ierci, że — w ysłu chany przez P an a — będzie n ajb ard ziej auten tyczny m św iadkiem łaski, zw ia­ stu n em now iny, p ieśniarzem now ej pieśni.

(9)

2 1 6 MICHAŁ CZAJKOWSKI [8] Dzięki tem u, że ty lu przeszło tą D rogą K rzyżow ą przed Jez u ­ sem C hrystusem , zbaw ienie Boże nie je st a b stra k c ją relig ijn ą: jest rzeczyw istym ra tu n k ie m w rzeczyw istej ludzkiej biedzie m o ral­ n ej i fizycznej. Dzięki tem u też, że C hrystu s m iał swój p roto ty p w stary m ludzie Bożym, now y lud Boży może pójść za Nim. C hrystusa rozpoznajem y w starej m odlitw ie Izraela i w jego lo­ sie, ale w C hrystu sie rozpoznajem y histo ry czną drogę Izraela i au ten ty czn ą drogę życiow ą każdego człow ieka. Jezus w ykrzyczał n a krzyżu nasz psalm rozpaczy:

Boże mój, Boże mój, czem uś mnie opuścił? Boże mój, w-ołam przez dzień, a nie odpowiadasz, w ołam i nocą, a n ie zaznaję pokoju...

(Ps 22)

D latego m a p raw o zapraszać nas, abyśm y przez Niego, z Nim i w Nim śpiew ali Bogu i Ojcu naszem u w szechobejm ująeą pieśń chw ały, canticum novum , hy m n B aranka.

III. PSALM Y NASZĄ MODLITWĄ

1. P s a ł t e r z k s i ę g ą o b c ą n a m

Psalm iści kom ponow ali d la siebie i swoich współczesnych. Ich u tw o ry są w aru n k o w an e tam tym i czasam i i naznaczone ich n ie­ p o w tarzaln ą osobowością. To jest osobowość tam tych ludzi, nie m oja. A przecież praw dziw a m odlitw a m usi być osobiście m oja, m usi więc być subiektyw n a, psalm y zaś są d la m nie m odlitw ą zew nętrzn ą, obiektyw ną. M odlitw a jest ak tem n ajb ard ziej subiek­ tyw nym , do jakiego człow iek jest zdolny. M odlitw a jest sponta­ nicznym w yrazem jedy nej i n ajb ard ziej osobistej więzi z Bogiem jako żywą, najbliższą osobą. M odlitw a to ożyw ienie i uobecnienie w iary, nadziei i m iłości, m o j e j w iary, m o j e j nadziei, m o- j e j miłości. M odlitw a w yd arza się w bardzo k o n k re tn e j sytuacji, k tó ra nigdy już ta k samo się nie pow tórzy. J a k w tak im razie m ogą stać się m oją m o dlitw ą psalm y, k tó ry m i m odlił się zupełnie in n y człowiek, w in n ej epoce, w in n ej sytuacji?

Uczono nas, że psalm y jako obiektyw na i oficjalna m odlitw a Kościoła d ziałają — n iem al ja k sak ram en ty — na zasadzie ex opere operato. Zacząłem co do tego m ieć w ątpliw ości już przed w ielu laty , w ysłuchując zw ierzeń m łodych księży, k tó rzy m ów ili m i o swoich kłopotach z m odlitw ą b rew iarzow ą i k tó rzy py tali, czy m ogą odm aw iać psalm y w języ k u polskim . A przecież p ro ­

(10)

[9] JAK MODLIĆ SIĘ PSALMAMI? 2 1 7 blem języtka B iblii to nie tylko prob lem hebrajiszozyzny, łaciny czy polszczyzny: to p ro blem innego św iata i innego losu człow ie­ czego. Czy p rzypadk iem z tym naszym opus op eratum n ie popa­ dam y w k o n flik t ze słowem P ana: „Na m odlitw ie nie bądźcie ga­ d atliw i jak poganie. Oni m yślą, że przez wzgląd n a swe w ielo- m óstw o będą w ysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich.” (Mt

6, 7—8)?

Ale cóż to znaczy w łaściw ie: m odlić się? To znaczy chyba: do­ puścić sw oje życie przed Bogiem do głosu. I obiektyw ne tek sty psalm iczne m ogą tu ta j być w spaniałą, wispaniałą pomocą! J e s t w nich przecież samo życie. Aż dziwić i gorszyć się może czytelnik, że ta k często zajm u ją się one „św ieckim i sp raw am i”. Słowo „m o­ dlić się”, z początku w ogóle nieznane S tarem u T estam entow i ledw o się w nich pokazuje. A za to bez p rz erw y n a ty k am y się n a tak ie „niepobożne” słowa ja k wołać, błagać, płakać, biadać, żalić się, w ykrzykiw ać z radością, w eselić się, śpiewać, itp . W p s a l­ m ach bow iem zadom ow ione są w szystkie stro n y i w ym iary, b la ­ ski i cienie, cała p raw d a i pełnia ludzkiego życia, każdy n astró j i każdy hum or, od rozpaczy aż do szczęścia. D latego psalm y są nam ta k bliskie i tak bardzo użyteczne. P od w aru nk iem oczywiś­ cie, że jed n o stk a czy w spólnota zdolna będzie przyw łaszczyć je sobie, uczynić je n ap raw d ę w łasną m odlitw ą, w yśpiew ać w nich czy w ypłakać swój w łasny los, w yrazić w nich swój w łasny, autentyczny, bezpośredni, żywy, osobisty stosunek do Boga.

Ale w cale nie je st to tak ie łatw e. T ym b ardziej że stajem y jesz­ cze przed d ru g ą trudnością: psalm y są tek stam i p rzedch rześcijań ­ skim i, często niechrześcijańskim i. W iem y z Nowego T estam entu, że u spraw iedliw ien ie zostaje nam podarow ane dzięki naszej w ie­ rze, a w ps 7, 9 prosim y: „Jahw e, przyznaj m i słuszność w edług m ej spraw iedliw ości, i w edług niew inności, jak a jest we m n ie”. W ierzym y, iż Jezus C hrystu s jed ynym jest pośrednikiem m iędzy Bogiem a ludźm i i że w żadnym innym nie m a zbaw ienia — o tym w psalm ach ani słowa. W szystkim i tk an k am i i n erw am i naszej isto ty trzym am y się nadziei, że po przekro czeniu gran icy śm ierci żyć będziem y z Bogiem — a w ps 6, 6 czytam y: „niifct po śm ierci nie w spom ni o Tobie: któż Cię w ychw ala w Szeolu?” Jezus do­ m aga się nie ty lk o absolutnej m iłości bliźniego, ale i m iłości n ie­ przyjaciół, a psalm ista pochw ala odw et, i to m etodą niem iecką, przepraszam , babilońską: „błogosław iony, kto schwyci i rozbije o skałę tw oje dzieci!” (137, 9). P rzy ślubie śpiew am y m łodej p arze życzenie: „m ałżonka tw o ja jak płodn y szczep w inny, synow ie tw oi ja k oliw ne gałązki” (128, 3) — i jak to pogodzić ze św iadom ym m acierzyństw em , trudnościam i m ieszkaniow ym i i p r z e l u d n i e n i ^ ™

(11)

2 1 8 MICHAŁ CZAJKOWSKI [10]

globu? P rzy k ład y tej obcości m ożna by m nożyć: w y darzen ia z h i­ sto rii Izraela, im iona i nazw y, m itologia itp.

A jed n ak już w czesny Kościół chrześcijański m odlił się psalm a­ mi, chociaż nie m usiał — ani sub gravi, ani sub levi. J a k oni d a­ w ali sobie rad ę z tym i problem am i psalm ów ? O ni psalm y po p ro ­ s tu za pomocą alegorii „ochrzcili”. P o d sensem dosłow nym szukali innego, Ukrytego, (głębszego, duchow ego. Nie (chodziło im bow iem 0 wiedzę, lecz o utw ierdzen ie w wierze. D latego z zadziw iającą sw obodą pokonyw ali dystanse czasowe, historyczne, ku ltu ro w e, a b y zdarzen ia (przeszłości n a b ra ły w alo ru hic et nunc. T ak np. św. A ugustyn w swoim ko m en tarzu „E n arratio n es in P salm os”, (którym naznaczył egzegezę psalm ów n a całe średniow iecze (i k tó ­

ry u każe się w k rótce w jęz. polskim), zajm u je się szeroko także tym i w spom nianym i już powyżej dziećm i z ps. 137, k tó re Chwyta się za nóżki i ro zb ija głów ką o m u r: dla niego te (dzieciątka to po p ro stu złe żądze, k tó re zaraz po naro d zen iu trzeb a likw idow ać, a najskuteczniej lik w id u je isię je ro zbijając je o (Skałę, a skałą jest oczywiście C hrystus.

A le nadeszła epoka h isto ry czno -krytyczn a in te rp re ta c ji p sal­ mów. Do h isto rii przeszło nazw isko ew angelickiego egzegety H. G u n k e 1 a (f 1932), k tó ry p rz y pom ocy m etody Form geschiahte przeb ad ał psalm y, w ydobył z n ich w iele gatu n k ó w literack ich i oikreślił ich S itz im Leben. W tym k ie ru n k u poszły i id ą prace n astępnych badaczy psalm ów , a to wszystko po to, ab y ta m od lit­ w a S tarego T estam en tu m ogła stać się naszą, nie na łatw ej, szero­ k iej drodze alegoryzacji, lecz poprzez m ozolne i odw ażne szuka­ nie sensu dosłownego, historycznego.

Sobór W atyk ański II w ko nstytucji o O bjaw ieniu Bożym p rzy ­ pom ina, że te n „przedziw ny skarbiec m odlitw pow inien być przez w iernych chrześcijan ze czcią p rzyjm ow any ” (§ 15). K oś­ ciół m a n a pew no rację, że psalm y p osiad ają ogrom ną w artość re lig ijn ą — ale czy to znaczy, że dla każdego chrześcijanina p rz ed staw iają one w ystarczającą w artość? B yw ają teksty , które m im o w szystko pozostaną m i dług o albo i n a zawsze obce, ale są też teksty , k tó re m i stale albo n araz, nagle przynoszą św iatło 1 siłę. To zależy od tekstu, od sy tu acji psalm isty — i od m ojej sytuacji. Bywa, że jak iś psalm , dotychczas dla m nie m a rtw y czy obojętny, ożywa m i i przybliża się niespodzianie, staje się n a­ p ra w d ę m o i m słowem do Boga. P rzepraszam , że odwołam się do dośw iadczenia osobistego. W r. 1972 zostałem k arn ie probosz­ czem. K arnie, bo dla niek tó ry ch ludzi, któ rzy ,się nie plam ią p ra w ­ dziw ą p racą duszpasterską, m a ona c h a ra k te r pokuty. I ja chyba otrzym aw szy d e k re t p rzy jąłem ten ich p u n k t w idzenia, a je ­

(12)

i l l ] JAK MODLIĆ SIĘ PSALMAMI? 2 1 9 śli n aw et udało m i się tego fałszu uniknąć, to z inn ych w zględów b y ły to ciężkie dni. P rzyszła (pierwsza niedziela w p a ra fii — pam iętam ją dokładnie. Ś piew aliśm y we Mszy św. psalm respon- so ry jn y (23):

Pan jest moim pasterzem, niczego m i nie braknie...

Chociażbym przechodził przez ciem ną dolinę, zła się nie uilęknę, bo Ty jesteś ze mną... d ob roć i łaska pójdą w ślad za mną, przez Wszystkie dni m ego życia...

Coś się we m nie gw ałtow nie odmieniło! S płynął na m nie spokój, spłynęła radość. T en psalm nie tylko n ad a ł ton m ojej ówczesnej hom ilii i całej E ucharystii, ale także w szystkim latom mego proboszczow ania, k tó re chyba przeżyw ałem z hum orem . I n a d a l — ile razy go odm aw iam , śpiew am czy .słucham — obdarza m nie ufnością.

P salm może być obcy. P sałterz m oże jed n ak stać się szan­ są odnow ienia, ożyw ienia naszej osobistej m odlitw y, ta k często słabej, zam kniętej, p ły tk iej, nudnej. C hyba dlatego ty lu św iec­ kich, zw łaszcza m łodych, bierze go dziś do ręki. J e s t w nim bo­ w iem bezpośredniość w rozm ow ie z Bogiem, jest zw iązanie całej rzeczyw istości z jej szerokością, głębokością i tw ard ością z Tym, k tó ry jest Bogiem pobożnych i bezbożnych, przepaści i wysokości, stw orzenia i historii. Żeby jed n ak m ógł stać się w pełni m oją m odlitw ą, m uszę — pow tórzm y — m o j e ż y c i e z pom ocą tych tekstów p rzed Bogiem do głosu dopuścić.

2. O d n a l e ź ć s i e b i e w s y t u a c j i p s a l m i s t y Tak, psalm iści kom ponow ali dla sw ych współozesny-dh. Są dzieć­ m i swej epoki, w y ra żają w łasną m entalność, u w aru n k o w an i są ówczesną sytuacją historyczną i socjologiczną, ich k u ltu ra da­ leka jest od naszej. U tw o ry ich m ają k o n k re tn y S itz im Leben, przew ażnie zupełnie nam obcy. Z rażają nas nie ty lk o g atu n k i li­ terack ie psalm ów, ich ry tm , obrazy: gorzej jeszcze z ich teolo­ gią i etyką...

Taik, psalm y są w cieloną m odlitw ą k o n k retnego n a ro d u w ko n­ k re tn e j epoce. I dlatego dotyczą także nas! G dyby n ig d y nikogo nie tyczyły, gdyby nie były owocem praw dziw ego życia, gdyby nie był w nich zak lęty .konkretny los człowieczy, nie m ogłyby być naszą m odlitw ą. M odlitw a autentycznego lu d u Bożego — staje

(13)

220 MICHAŁ CZAJKOWSKI [12] siq m odlitw ą Kościoła, m odlitw a „biedaków J a h w e ” — m odlitw ą „ubogich w du chu ”. W szystko się zm ieniło, h isto ria zbaw ienia się odw róciła, człowiek jest całkow icie inny, ale m odli się to samo serce człowiecze, ten sam Lud Boży. O bow iązuje tu ta sam a za­ sada co przy całej B iblii i Ew angelii.

Można m odlić się psalm am i bezpośrednio, „n aiw n ie”. Ale n o r­ m alnie p o trzeb ny jest w ysiłek: zaznajam iać się z biblistyką, za­ glądać do kom entarza, przestudiow ać rodzaj literack i, odszukać znaczenie trudnego w yrażenia... W arto się chyba potrudzić: w y­ starczy pomyśleć, że za tydzień znow u te n psalm wróci. Ale to jeszcze za m ało: trzeb a uelastycznić nasze s tru k tu ry m yślowe, zostaw ić nasze lin earn e rozum ienie czasu, w ejść w zupełnie in ­ n y św iat pojęć, sym boli, obrazów... Nie chodzi więc tylko o w ie­ dzę bib lijną: chodzi o zm ianę m entalności, o naw rócenie. Je st to tru d , k tó ry się stokroć opłaca: przynosi m i radość, ubogaca m nie. A także u w alnia m nie od subiektyw izm u i indyw idualizm u: w prow adza m nie we w spólnotę.

Jeśli p ró b u ję solidaryzow ać się z tam tą w spólnotą izraelską i m odlę się z m oją w spólnotą chrześcijańską, zaczynam chw y­ tać przedziw ną aktualność psalm u. Przecież w ychw alać, błagać, dziękow ać, św iętow ać M esjasza, w yśpiew yw ać K rólestw o, an g a­ żować się w P rzym ierze — to także nasze spraw y. A inne sy tu a­ cje psalm isty? B iegam zdrów po świecie, a tu m i każą recytow ać jęki trędow atego. U góry jestem dobrze w idziany, a m uszę odm a­ wiać b łagan ia niesłusznie oskarżonego. Jestem k u rialistą, a psalm m i każe przem aw iać głosem proroka. To wcale nie m uszą być rzeczyw iste sytuacje życiowe a u to ra czy recytujących jego psalm — często jest to po p ro stu spoisób ud ram aty zo w an ia rzeczy­ w istej sytuacji całego Izraela. P odobnie i m y m odląc się p sal­ m am i d ra m aty zu jem y nasze życie, nasze lęki, nasze bóle, nasze radości także...

Pow iedzm y sobie, że psalm posiada ja k b y dwa poziomy: po­ ziom k o n k re tu tekstow ego i poziom głębszego znaczenia. K iedy m odlim y się psalm am i, rzadko o dnajd u jem y się w tym k o n k r e ­ c i e choroby, oskarżenia, opuszczenia itp. Ale jakże często n a­ szą jest s y t u a c j a , k tó rą psalm przyw ołuje na sposób d ra ­ m atyczny. Do tego stopnia, że a u to r psalm u czy innego dzieła starożytnego byw a bliższy nam niż n iejeden w spółcześnie żyjący na pow ierzchni zjaw isk. T am ten — psalm ista, H om er czy Ko­ chanow ski — by ł człow iekiem i poetą, dlatego ja się w nim od­ n ajd u ję. K on k ret i uniw ersalizm — to p arad o k s każdego arcy ­ dzieła. P salm y d ają m i szansę słow am i tam tego dalekiego a u te n ­ tycznego b ra ta przekazać dzisiaj m ój auten ty czn y fcrizyk czło­

(14)

[13] JAK MODLIĆ SIĘ PSALMAMI? 221

wieczy. Dzięki tem u uobecnieniu przeszłości przez m oją te ra ź ­ niejszość m ogą dzisiaj dotknąć ponad w iekam i ludzi auten ty cz­ n ie żyw ych, żyjących:

To n'ie umarlii chw alą Jahw e — m y błogosław m y Jahwe odtąd i aż na wieki!

(Ps 115, .118)

P salm y sp raw iają, że przeszłość L u d u Bożego staje się m oim dniem dzisiejszym , a m oja w alk a teraźniejsza o trzym uje obiet­ nicę eschatologiczną.

3. U c z y n i ć s w o i m d o ś w i a d c z e n i e m o d l ą c e g o s i ę J e z u s a

Czy m odląc się psalm am i m odlim y się z Jezusem ? W ydarze­ nie, k tó rem u na im ię Jezu s C hrystus, rów nocześnie in te rp re tu je psalm y i jest przez nie in terp re to w an e. Z jedn ej bow iem stron y całe Pism o św. czytam y w św ietle tego W ydarzenia; z d ru giej zaś stro n y W ydarzenie jest odczytyw ane, rozum iane, pogłębiane i w y­ ra ż a n e poprzez Biblię.

P rzed C hrystusem w yglądało to tak, ja k już pokazyw aliśm y. Model, realizacja typiezma, znajdow ały się w (przeszłości, w prze­ życiu kogoś innego, spraw iedliw ego prześladow anego, k tó ry do­ znał sytuacji lęku, ucisku, a potem okaizał zaufanie, i obie po­ staw y w y raził w psalm ie. W innej epoce jakiś w ierzący odczy­ tu jąc w tam ty m staroży tnym dośw iadczeniu i przeżyciu coś współczesnego i w łasnego, przyw łaszcza sobie tam to błaganie i w ychw alanie Boga. A ktu alizu je i w łasnym czyni w te ra ź n ie j­ szości, dzięki analogii sytuacji, dośw iadczenie, k tó re zostało p rze­ żyte i w yrażone n a spoisób typiczny w przeszłości.

N atom iast po C h rystusie jest inaczej. C zytając np. ps 22 „Boże m ój, Boże m ój, czemuś m nie opuścił?” w spólnota p ierw o t­ na rozpoznaje w dośw iadczeniu Jezusa realizację doskonałą, w y­ pełnienie autentyczne, sy tuacji oipisanej w psalm ie. Z przeszło­ ści psalm isty ów m odel przenosi się ku przeszłości dośw iadcze­ n ia Jezusa. A więc gdy dzisiejszy chrześcijanin po dejm uje psalm dzięki analogicznej sytuacji, ak tu alizu je on dla siebie dośw iad- czenie psalm isty (prefig u racja w S tary m Testam encie) nie bezpo­ średnio, lecz p o p r z e z dośw iadczenia swego Zbaw iciela Jezusa C hrystusa (model w Nowym Testam encie).

(15)

222 MICHAŁ CZAJKOWSKI [141 w iarzu. Przez to stały się już one m odlitw ą chrześcijańską. Mo­ d litw a U kochanego nie może być obca kochającem u. Ale są one m o d litw ą chrześcijańską także dlatego, że są m esjańskie. T ylko n iek tó re są bezpośrednio m esjańskie (psalm y królew skie). Ale w szystkie odm aw iał lud m esjański S tarego P rzym ierza — i po­ tem , „gdy nadeszła p ełnia czasu” (Ga 4, 4) — lu d m esjań ski P rz y ­ m ierza Nowego. D latego Nowy T estam en t cytuje je z m iłością

(265 razy!) — i m ów i ich językiem . Ja, dzisiaj, dająic się w m ojej m odlitw ie nieść sw obodnie psalm ow i, wychodzę z radością poza h oryzont psalm isty, przedłużam tę linię m esjańską — poprzez m oje re aln e życie — aż do sam ej paruzji.

IV. CHRYSTUS ŚPIEW A Z NAMI

Na zakończenie, podsum ow ując nasze refleksje, Chcę p rzy to ­ czyć i k ró tk o rozw inąć cudownie sform ułow anie, jak im się po­ służył św. A ugustyn w Enarrationes in Psalmos kom en tując ps 122. W edług niego C hrystus, te n w span iały k a n to r psalm ów , w tro ja k i sposób śpiew ał i śpiew a psalm y: swoim głosem, swoim życiem i w swoim Ciele.

1. Ś p i e w a ł s w o i m g ł o s e m

Ewangeliści, zw łaszcza Łukasz, w spom inają k ilk a k ro tn ie Jezu ­ sa na m odlitw ie. Co nas wcale nie dziwi. Jezus by ł przecież pobożnym Żydem. A dodajm y, że kolekcja 150 psalm ów była w Jego czasach już Skompletow ana. N ietru d n o w yciągnąć z tego w łaściw y w niosek, m im o m ilczenia Ew angelii: p sałterz b y ł dla Jezusa m o dlitew n ikiem liturgicznym i pryw atn ym . M iszna b a r­ dzo polecała m odlitw ę w spólnotow ą. W Q um ran śpiew ano psalm y nieustan nie. W św iąty n i jerozolim skiej lew ici śpiew ali psalm y n a zakończenie dnia. W synagogach śpiew ano psalm responso- ry jn y w szabas i św ięta. A cóż dopiero mówić o uczcie p asch al­ n ej i o pielgrzym kach do Jerozolim y? Jed no w iem y na pew no: psałterz by ł księgą bardzo bliską Jezusow i. Na 75 cytatów lub aluzji staro testa m e n ta ln y ch w ustach Jezusa w edług ew angelii, 21 pochodzi z psalm ów.

2. Ś p i e w a ł s w y m ż y c i e m

O dkryli to chrześcijanie po Z m artw y ch w stan iu Jezusa. S top­ niowo, w m iarę ja k ro zjaśniał się sens tego, co Jezus przeżył, Jego śm ierć, Jego m ęka, całość Jego dzieła i Jego istnienia,

(16)

[15] JAK MODLIĆ SIĘ PSALMAMI? 2 2 3 w m iarę ja k rozjaśniała .się tajem nica Jego Osoby, niezliczone m iejsca Biblii, zwłaszcza Psalm ów , n ab ierały now ego znaczenia. „Rzekł do nich: Musi się w ypełnić w szystko, co napisane je st 0 m nie w P raw ie Mojżesza, u P roroków i w Psalm ach. T ak jest napisane: M esjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zm artw y ch w sta­ nie; w im ię Jego głoszone będzie naw rócenie i odpuszczenie grze­ chów w szystkim narodom , począwszy od Jerozolim y.” (Łk 24, 44.46—47). Z jed nej stro n y psalm y odczytano na now o w św ietle życia i m isterium Jezusa (psalm y interpretow ane), z drug iej stro­ n y w iele szczegółów ż y d a Jezusa i aspektów Jego m isteriu m zrozum iano, w yrażono, pogłębiono za pomocą w ersetów psalm ów (psalm y in te rp re tu j ące).

Rola in te rp re ta c y jn a psalm ów u łatw iona była przez ich język. Nie jest to język ab stra k cji koncep tualnej, lecz język sym bolu, obrazu, m etafory, ko nkretu, antropom orfizm u, m itu. Jeśli np. ps 110 nie w a h ał się pokazać nam Boga siedzącego n a tro n ie na sposób króla ziem skiego, pierw si chrześcijanie nie m ieli żadnych sk ru p u łó w przed staw iając nam C hrystusa zm artw ychw stałego za­ siadającego po Jego praw icy. D latego w łaśnie psalm y są ta k w ym ow ne, ta k silnie przem aw iające, że język sym bolu w w ydoby­ w aniu i w y rażan iu m isterium posiada moce i m ożliwości nieznane ideom jasnym i w yraźnym .

3. Ś p i e w a n a d a l w s w o i m C i e l e

P salm y pozostają aktualne, psalm y żyją, o ile w y rażają przed Bogiem autentyczne dośw iadczenia, sytuacje, uczucia w ierzących w szystkich czasów. P salm y u staw iają m nie w pew nym długim szeregu, w ciągają m nie do w ielkiego chóru, ob darzają minie ko­ m unią z tym i w szystkim i, któ rzy przede m ną — żydizi czy ch rze­ ścijanie ·—· odnaleźli się, rozpoznali swój los, w ty ch h ym n ach chw ały i uw ielbienia, w tych okrzykach nieszczęścia, błag an ia 1 nadziei.

C hrześcijanin biorący do rę k i P sałterz ma jeszcze inną, nową, ra d o sn ą świadom ość: tą m odlitw ą człow ieka czy lu d u S tarego P rzy m ierza m odlił się i m odli się n ad a l syn tam tej ziem i Jezus n asz Pan. Po ty lu in ny ch On także, przed nam i, w yśpiew ał psal­ m y — swym głosem i swym życiem. O dtąd pośrodku, w sam ym

centrum , tego k ręg u chw alców Bożych, jak i tw orzym y m odląc się psalm am i, stoi On, Boski K a n to r Kościoła. Ten k rą g — to w spól­ nota, to kom unia, Ciała C hrystusow ego, m istycznego, duchow e­ go.

(17)

dzi-siejisze, praw d ziw e życie z U krzyżow anym i Z m artw ychw stałym P anem we wspólnocie i solidarności Kościoła i całej obolałej Ro­ d zin y Człowieczej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

przez dziesięć dni w wiosce zanim tu przybyłem', Bakalalima (N246) 'Zostanę na pięć nocy' lub występuje on po baisa 'to' jako łączniku: Kala katumiki baisa maka-

Osobiście brakuje mi zarówno „mapy drogowej”, jak i całościowej wizji działań w zakresie opieki dziennej.. a dodatek zarówno organizacje na szczeblu lokalnym, jak i krajowym,

Medycyna wielkopolska w medalier- stwie – jak wielką historię zgromadził, a z jaką swadą opowiadał Janusz Sob- czyński – to warto było zobaczyć, tego warto

• używanie samochodu osobowego, stanowiącego własność (współwłasność) osoby niepełnosprawnej zaliczonej do I lub II grupy inwalidztwa lub podatnika mającego na

Każda ze strategii kształcenia pociąga za sobą odpowiednią strategię dokonywania ewaluacji: • wkształceniu opartym nastrategii nizania koralikówewaluacja tokońcowy etapw

El enchus cleri

ziornej Bajkału przed naukow cam i zajm ującym i się jej historią geologiczną w yłoniły się nowe problem y do rozwiązania. Czy ta trójdzielność jest pierw

ca powoduje usuwanie się i zapadanie się mas skalnych, z tej też przyczyny głazy zamknęły część pieczary, której b y t nie może być trwałym.. Pieczary w