• Nie Znaleziono Wyników

Alojzy Śliwa : działacz i poeta (1885-1969)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Alojzy Śliwa : działacz i poeta (1885-1969)"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Kruk, Swietłana

Alojzy Śliwa : działacz i poeta

(1885-1969)

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 156-161

(2)

N

E

K

R

O

L

O

G

I

A L O J Z Y Ś L I W A

DZIAŁACZ I POETA (1885— 1969)

Do g rona budzicieli ducha polskiego w śród W arm iaków i M azurów należał A lojzy Ś liw a, zm arły 24 listopada 1969 r., działacz w arm iński, poeta i publicysta. Pom im o sędziwego w ieku, do ostatnich chw il pracow ał aktyw nie, a siły, ja k się zdaw ało, m iał niespożyte. D latego śm ierć poety sta ła się stra tą bolesną dla k u ltu ry W arm ii i M azur, a tak że dla w szystkich, którzy obecną egzystencję w ludow ej ojczyźnie p o trafią łączyć z przedw ojenną działalnością bojow ników o polskość tych ziem.

U rodzony 16 lutego 1885 r. w podolsztyńskiej w si S kajboty, jako syn Szczepana i K a ta rz y n y z domu B urkat, całe sw e życie i sw oją tw órczość pośw ięcił Alojzy Śliw a obronie polszczyzny — języka, k tó ry m w yłącznie posługiw ali się jego rodzice. Mówiąc zatem o działalności litera ck iej i publicystycznej A lojzego Śliw y, nie sposób pom inąć jego życiorysu, p rzy n ajm n iej w ażniejszych fak tó w z życia, gdyż one to przede w szystkim były m otorem tej niezbyt efektow nej, lecz mim o to niesłychanie w ażnej społecznie twórczości.

W domu rodzinnym w S k ajb o tach zwłaszcza m atk a, osoba nadzw yczaj relig ijn a i m iłu jąca książki, dbała, by ta k sam o, ja k w ia ry k ato lick iej, strzec w arm ińskich zw yczajów i obrzędów. Mimo to, ze w zględu na b ra k polskich szkół na W arm ii, w siódm ym ro k u życia A lojzy Ś liw a zm uszony był rozpocząć n aukę w szkółce n auczającej w języku niem ieckim . N iejednokrotnie szykanow any przez nauczycie­ la — h ak aty stę, k tó ry za k a rę zadaw ał dziecku ćwiczenia „uczące ład u i p o rząd k u ” :

Jch soll nicht polnisch sprechen, nie w stydził się, nie w y p arł się ojczystej mowy.

W domu m a tk a czytyw ała „G azetę O lsztyńską” oraz polskie w y d aw n ictw a religijne, które docierały na W arm ię z W ielkiego K sięstw a Poznańskiego, z K rólestw a i G a ­ licji i uczyła syna ojczystej mowy.

T ak oto w ychow any od dziecka w kulcie dla polskości i polskich trad y cji, prześladow any przez nauczyciela za używ anie mowy ojczystej — po ukończeniu szkółki w S kajbotach, A lojzy Śliw a udał się do O lsztyna, do te rm in u w zawodzie kraw ieckim . Opuszczenie rodzinnej w si stało się dlań koniecznością zarówno dlatego, że m ałe gospodarstw o Sliwów nie g w aran to w ało an i pràcy, ani godziwego utrzym ania, ja k i z tego w zględu, że chorow ity i nietęgiego zdrow ia chłopiec nie podołałby pracy na roli. W O lsztynie, p racu jąc u zniemczonego P olaka, sam po kryjom u czytał „G azetę O lsztyńską”, zaś jego m arzeniem — ja k w spom inał o tym po latach — było posiadanie polskiej książki n a w łasność. D latego też podczas term inow ania nie tylko czytał, ale sta ra ł się rów nież rozw iązyw ać krzyżów ki, kon­ kursy, by w nagrodę uzyskać z re d a k c ji pierw szą w życiu polską książkę. To zaś przyczyniło się do ściślejszych jego k o n tak tó w z „G azetą O lsztyńską”. Odtąd bowiem zaczął układać zagadki rym ow ane rebusy, nadsyłał korespondencje, a r ty ­ kuły. Tych prób nie poniechał i później, gdy w 1909 г., po ukończeniu służby

(3)

w ojskow ej w arm ii p ru sk iej, w poszukiw aniu p ra c y i chleba w y jech ał do B erlina, gdzie rychło rozpoczął działalność w K om itecie N arodow ym Polaków na Obczyźnie, obejm ując fu n k cją se k re ta rz a w w ydzielonym sta tu to w o T ow arzystw ie K raw ców .

Chociaż oddalony od rodzim ej W arm ii, u trzy m y w ał żywe k o n ta k ty z czaso­ pism am i W ielkopolski i W arm ii, skąd otrzym ał niejed n ą książką polską, które ze szczególnym um iłow aniem czytał i kolekcjonow ał zarów no w ówczas, w młodości, ja k i u schyłku dni swoich. R ezultatem zam iłow ań bibliofilskich były p rzekazane w testam encie roczniki dzienników , czasopism i książek Ośrodkow i B adań N a u k o ­ wych im. W. K ętrzyńskiego.

Oprócz rym ow anych rebusów i zagadek rozpoczął w B erlinie tw órczość ściśle poetycką. Pierw sze w iersze Alojzego Śliw y to w iersze-apele, w iersze-odezw y, sk ie­ row ane do czytelnika m u najbliższego — do ludności W arm ii i M azur. W utw orach tych nie chodziło o poetycką ek w ilib ry sty k ą, o ku n szt poetycki, lecz o ich fu n k cją u ty lita rn ą , dydaktyczną, a wiąc o doraźną użytkowość. W iersz bow iem , zdaniem Siiw y, to nade w szystko uroczysta form a w ypow iedzi o sp raw ach w ażnych. Mowa w iązana stan o w iła jed en ze sposobów w yrażenia treści okazjonalnych. T aki też cel i sens m iał jed en z pierw szych, głośniejszych w ierszy Alojzego Śliw y, opublikow any w 1912 r. w „Gazecie O lszty ń sk iej” pt. Pobudka w yborcza, gdzie au to r propagow ał k a n d y d atu rą księdza W alentego Barczew skiego do sejm u pruskiego, głosząc, iż tylko on może skutecznie bronić sp raw narodow ych i społecznych ludności polskiej na W arm ii, poniew aż p racu je w śród tej ludności i znosi te sam e prześladow ania, co m ieszkańcy regionu. Podobny c h a ra k te r odezw y m iał opublikow any dw a lata później w „Gościu N iedzielnym ” (dodatku do „G azety O lsztyńskiej”) utw ór Do braci

W arm iaków , w k tó ry m autor w zyw ał do obrony w szystkiego co polskie:

Broń tej ziem i ukochanej, Potem ojców tw oich zlanej, Nie sprzedaw aj jej obcemu, Żyj po polsku, po naszem u.

To p rzykazanie, skierow ane do w spółbraci, sam realizow ał konsekw entnie. W ie­ rzył bow iem , że jeżeli wszyscy będą stać na straży polskości — „W arm ia nie zagi­ n ie”. Dlatego w ielkim ciosem m u siała być dlań wiadom ość, iż W arm ia i M azury znalazły się poza granicam i pow stałej po latach niew ili Polski Niepodległej, i że o ich przyszłości m iał zadecydow ać plebiscyt. Nie popadając jed n ak w rozpacz czym prędzej opuścił B erlin i zgłosił się w W arszaw ie do dyspozycji Głównego W arm ii, M azurach i Pow iślu. W stolicy A lojzy Śliw a ukończył specjalny k u rs dla K om tetu M azurskiego, k tó ry zajm ow ał się ju ż przygotow aniam i do plebiscytu na agitatorów , którzy później p rzerzu can i byli n ieoficjalnie n a te re n y objęte d ziałal­ nością K om itetu.

A utorow i P obudki w yborczej p rzy p ad ła odpow iedzialna fu n k c ja pełnom ocnika plebiscytu w D źw ierzutach, w si położonej w pow iecie szczycieńskim , nieom al na pograniczu dwóch regionów , gdzie szczególnie nasilona była działalność niem ieckich nacjonalistów i bojów ek pod w odzą re n e g a ta M axa W orgitzkiego. Ja k o agitator, Alojzy Ś liw a w pracę sw oją w k ład ał całe serce i um iejętności: w ygłaszał przem ó­ w ienia, przekonyw ał ludność m azurską, pisał w iersze i arty k u ły . O dośw iadczeniach z tam ty ch dni m ów ił po latach , już w ludow ej ojczyźnie, w poem acie Ja k to było

w plebiscycie (1945):

W olność była, aż śm iech bierze Ale tylko na papierze. Polak był w ciąż bity, gnany, J a k zw ierz na łow ach ścigany,

(4)

A kom isja z zagranicy, Francuzi, Włosi, Anglicy, Polaków licho broniły, M azury je nie obchodziły.

D zięki tej K om isji Niem cy m ieli pełną swobodę, mogli stosować najrozm aitsze m etody zastraszan ia, jaw nego te rro ru , a w y n ik plebiscytu, w takich w aru n k ach , był w g runcie rzeczy przesądzony z góry. Po 11 lipca 1920 r. ag itato rzy polscy, p rześladow ani i ścigani przez rząd niem iecki, szukali schronienia poza granicam i regionu, w państw ie polskim . A lojzy Śliw a zam ieszkał w P oznaniu. Tam też p ra c o ­ wał zawodowo i społecznie — m iędzy innym i jako se k re ta rz T ow arzystw a byłych Pracow ników Plebiscytow ych — przez dw adzieścia la t, aż do w ybuchu drugiej w ojny św iatow ej.

N ieustannie w szelako pow racał m yślą do k ra ju la t dziecinnych, do tow arzyszy w alk. Nic dziwnego zatem , że coraz częściej w y sy łał do „G azety O lsztyńskiej” sw oje w ierszow ane odezwy, w których prezentow ał się jako pełen h a rtu W arm iak, p o d ­ trzy m u jący najcenniejsze dziedzictw o — polskość swych w spółbraci, u fający , że „w rócą na łono polskiej M acierzy W arm ia, Pow iśle, M azury” ( Hy mn w a rm iń sko -

-m a zu rski, Poznań 1925). Tę sam ą w iarę obrazow ał rów nież w iersz pow stały w d z ie ­

sięciolecie plebiscytu: O W arm io m oja m ila, w k tórym poeta w zyw ał do w y trw an ia, do obrony mowy i w iary ojców. C h a rak tery sty cz n y pod ty m w zględem w y d aje się w iersz: Ufaj, Polsko!, pow stały w g ru d n iu 1939 r., a w ięc w pierw szych m iesiącach okupacji hitlerow skiej i na kró tk o przed w łasnym w ysiedleniem przym usow ym z Poznania, po którym znalazł schronienie dopiero w M ałopolsce, gdzie p racu jąc w urzędzie gm innym w M ęrzechow ie jak o tłum acz przeżył la ta okupacji. Otóż w utw orze Uf aj , Polsko! A lojzy Ś liw a, pełen p ro stej, n iekłam anej w ia ry napisał, że z tej ziemi pierzchnie w róg ja k cień:

I w róci P olak do sw ych ścian, W ygnany z nich przez w roga, W yleczy się ze sw oich ra n Ojczyzna nasza droga.

T rzeba lat, by ziściły się m arzen ia poety. W 1945 r., po pow rocie z w ieloletniej tułaczki, A lojzy Śliw a dostrzegł w iele zaniedbań i w iele zła, ja k ie zakorzeniło się na W arm ii i M azurach. T rzeba było — z jednej strony — um acniać polskość w rodzinach o zachw ianym poczuciu narodow ym , z drugiej — u św iadam iać „pionie­ ró w ” , przybyszy o dziejach tej ziemi, o jej polskich trad y cjach , o w alce. Toteż praca p o d jęta przez „ try b u n a w alk i plebiscytow ej” — ja k nazyw ano Alojzego Śliw ę — nie b yła łatw a. Z początku, przez k ilk a m iesięcy pracow ał on w G utkow ie w pow iecie olsztyńskim jako sołtys, później został urzędnikiem w Olsztynie. Przede w szystkim jed n ak ukochał działanie społeczne: został jednym z pierw szych k o res­ pondentów „W iadomości M azurskich”, w spółpracow ał w In sp e k to ra te m K u ltu ra ln o - -O św iatow ym „C zytelnika”, z D elegaturą Państw ow ego In sty tu tu Sztuki, a od chwili założenia w 1952 r. „Słowa n a W arm ii i M azurach”, przeszedł do nowej pracy i sta ł się najczynniejszym re d a k to re m tego regionalnego dodatku do „Słow a P ow ­ szechnego”.

W sw oich w ierszach, felietonach i a rty k u łach w y rażał radość z pow odu pow rotu W arm ii do M acierzy, opiew ał piękno k rajo b raz u , przypom inał sy lw etk i w spółbojow - ników . a w felietonach gw arow ych, ukazujących się pod pseudonim em : „K uba spod G ietrzw ałd u ”, popularyzow ał folklor, przypom inał zw yczaje i obrzędy, p ięk n ą mowę rodzim ego ludu. Ja k w p u b lik acjach przedw ojennych, ta k i tera z nie p om ijał spraw ak tu aln y ch . W gadkach i arty k u łach , w w ierszow anych przy p o w iastk ac h ro zw ijał

(5)

swój ta le n t satyryczny, będąc przy tym swego rodzaju kro n ik arze m czasów, w których żył.

Ja k o w yróżnienie, ale zarazem jako nowy obowiązek, p o tra k to w a ł te n sędziw y ju ż podów czas działacz i p isa rz p rzy jęcie go w raz z innym i tw órcam i ludow ym i do Z w iązku L iterató w Polskich, k tó re n astąp iło dzięki sta ran io m W ładysław a Gębika, w 1953 r. Ów zaszczyt rozum iał Alojzy Śliw a jako p rzejaw szacunku w ładz dla jego p racy włożonej w obronę języka i tra d y c ji polskich na W arm ii. Nie było to w szela­ ko jedyne w yróżnienie. Ludow a ojczyzna, doceniając w kład p racy społeczno-poli­ tycznej i litera ck iej Alojzego Śliw y, przyznała m u rów nież Złoty K rzyż Zasługi, K rzyż O ficerski O rderu O drodzenia Polski, złotą odznakę „Z asłużonym dla W arm ii i M azur".

T o lerancyjny w obec m łodych p isa rzy i publicystów , sam je d n a k często, m iew ał sk ru p u ły i w ątpliw ości, co do w artości sw ego p isa rstw a. D latego zapew ne pisał niew iele, w ciągłym napięciu i niepew ności, gdyż, ja k zw ierzył się w ankiecie „Nowej K u ltu ry ” (Pisarze wobec dziesięciolecia, 1954): „w iem , że je st ono [p isar­ stwo] zbyt skrom ne i nie stoi na w yżynie, na k tó rej bym je m ieć p rag n ął, a to z b rak u wyższego w ykształcenia. Lecz to już nie m oja w ina, a raczej epoki, w której się urodziłem , kiedy to dla dziecka chłopa, jak im ja jestem , dostęp do wyższych uczelni by ł p raw ie nieosiągalny”.

Sam ouśw iadom ienie brak ó w i niezadow olenie z efektów tw órczości spraw iły, że poeta nie dbał w tym stopniu ja k inni, o zaprezentow anie czytelnikom całej swej spuścizny lite ra c k ie j, o w ydanie książek. D latego też ogrom na część jego twórczości n ad al spoczywa na szpaltach gazet, w rękopisach, w ulotnych p u b lik acjach i an to ­ logiach. M iędzy in n y m i utw ory poetyckie Alojzego Ś liw y zamieszczono w książkach: W. K ochańskiego (Poezja W arm ii i M azur, W arszaw a 1949); R. M atuszew skiego i S. P oliaka (Poezje P o lski L udow ej, W arszaw a 1955); E. M artuszew skiego (W oczach

poetów , Olsztyn 1960), T. O rackiego (Poezja ludow a W a rm ii i M azur, W arszaw a

1957); J. S zczaw ieja (Antologia w spółczesnej poezji ludow ej, W arszaw a 1967) oraz w tom ach: P oezje W arm ii i M azur (W arszaw a 1953) i Z iem ia serdecznie znajom a (W arszaw a 1954). Poza tym napisane przez „Kubę spod G ietrzw ałd u ” b ajk i, legendy i opow iadania mieszczą się w zbiorach: K ierm a sz b a jek (W arszaw a 1957, 1959 i 1962),

N ow y kierm a sz bajek (W arszaw a 1965) i „K alendarz dla W arm iak ó w ” (1943). W iększość jednak jego tw órczości pozostała n ad al w rocznikach m acierzystego pism a — w „Słowie na W arm ii i M azurach”.

O prócz w ym ienionych tu p rac A lojzy Śliw a ogłosił drukiem dw ie oddzielne publikacje: zeszyt poetycki: Sp isa łem dla potom ności (Olsztyn 1965) c raz książkę w spom nieniow ą S p a cerki po O lsztynie (W arszaw a 1967), której drugie w ydanie przygotow uje na rok 1970 olsztyńskie „P ojezierze”. W ydaw nictw o to zainteresow ało się tak że w yborem felietonów „K uby spod G ietrzw ałd u ”. N adal jed n ak że na w ydaw cę oczekuje rzecz fu n d am en taln a — p am iętn ik i Alojzego Śliwy, k tó re ze w zględu n a niezw ykły żywot tego działacza niew ątpliw ie uzupełnić mogą naszą w iedzę o dziejach ru ch u polskiego na W arm ii.

Poza zdaw kow ym i ocenam i, tw órczość p isa rsk a Alojzego Śliw y nie doczekała się dotąd szerszego om ów ienia. Zaiste, jego ta le n t nie był błyskotliw y. Źródła tego sam orodnego p isa rstw a w ypływ ały nade w szystko z dośw iadczeń m atk i, z jej religijności i k u ltu do mowy ojczystej. W ychow any na lek tu rze „G azety O lsztyń­ sk ie j”, a zw łaszcza czasopism galicyjskich i poznańskich, propagujących już w o sta t­ nim dw udziestoleciu X IX w ieku pro g ram y T ow arzystw a C zytelni L udow ych, p rze­ ją ł w znacznym stopniu i zaszczepił w sobie um iłow anie do w szystkiego, co polskie i katolickie. Toteż jako człowiek głęboko w ierzący, n aw et w w ierszach o w yraźnych

(6)

akcentach politycznych — nie stro n ił od elem entów religijnych. C h a rak tery sty cz n y pod tym w zględem w y d aje się w iersz n ap isan y w ro k u plebiscytow ym : H y m n

d zię kczyn n y , k tó ry nosi dopisek: „Na m elodię: Boże coś P olskę”. N ie inną w y m o w ę

zaw iera też utw ór pow stały dziesięć la t później: O, W arm io m oja m iła. W w ierszu tym poeta w yznaw ał:

I ufaj, nie tra ć w iary, Choć ciężkie tw e ofiary: N ad tobą czuwa Bóg.

P o m ijając tu czynniki relig ijn e, w a rto zwrócić uw agę na sam ą form ę utw orów . Otóż otrzym ały one k sz ta łt pieśni, są ja k gdyby podkładem tekstow ym do znanych m elodii, na ogół kościelnych, ale p rzew ija się przez n ie tak że treść św iecka. Dobór tem aty k i, sposób w y rażan ia m yśli, język, um iłow anie ludu, u tw ierd zają w p rzek o ­ naniu, że te n g a tu n ek tw órczości Alojzego Śliw y je st ja k najściślej pow iązany z anonim ow ą tw órczością ludow ą, gdzie nie ty le sposób ujęcia, co treść w yrażona w „m ow ie w ią z a n e j” zaw iera elem enty dla niej n ajw ażniejsze. P ieśń jak o gatu n ek poetycki, ta k ch arak tery sty czn y dla tw órczości ludow ej, u p raw iał A lojzy Śliw a zarów no w okresie m iędzyw ojennym , ja k i po w ojnie. Nie zawsze je d n a k ta form a u jaw n iała się ta k bezpośrednio podczas le k tu ry ja k w H ym n ie d zię kczyn n y m , w H ym n ie w a rm iń sko -m a zu rskim , czy w utw orze n apisanym w 1954 r. pod zn a­ m iennym ty tu łem Pieśń o siewie.

W o sta tn im ćw ierćw ieczu, oprócz utw orów o c h arak terze w spom nieniow ym , u p am iętn iający ch daw ne w alk i W arm iaków i M azurów , p o eta coraz częściej tw orzył w iersze o tem aty ce obyczajow ej, utw ory pisane w gw arze w arm iń sk iej. One przede w szystkim pośw iadczają, że Alojzy Ś liw a to nie tylko działacz plebiscytow y i to w a ­ rzystw ludow ych, lecz rów nież poeta. W utw orach tego kręgu pro b lem aty k ę św ia to ­ poglądow ą sprow adzał do jej korzeni, do uw aru n k o w ań społeczno-historycznych ukazyw ał folklor i jego siłę oddziaływ ania. W raz z k u ltem m ow y ojczystej autor

Pobiidki w yborczej w iele uw agi pośw ięcał językow i w yniesionem u z dom u —

gw arze. Je d n ą z pierw szych oznak tych dążeń był utw ór Gody na W arm ii, zam iesz­ czony w num erze bożenarodzeniow ym „G azety O lszty ń sk iej” w 1938 r. Otóż poem at ten, u kazujący tra d y c je polskie na W arm ii, kończy się stw ierdzeniem , iż obchody W igilii i zw iązane z nią zw yczaje są tu podobne i nie różnią się w niczym od tych jak ie m ożna zaobserw ow ać w innych regionach k ra ju :

Brzni kolanda po kolandzie, Na W arniji cały wszandzie, B rznią kolandów polskich tony T ak je k w Polsce łodrodzony.

Przede w szystkim jed n ak dopiero w ostatnim ćw ierćw ieczu ta le n t poetycki Alojzego Śliw y objaw ił się n ajp ełn iej, i· to w łaśnie w u tw orach w ierszow anych, pisanych gw arą. Ich celem, ja k się zdaje, było przypom nienie zanikających tu i ówdzie zw yczajów i obyczajów ludu w arm ińskiego. Słowo poety chroniło je więc przed niepam ięcią, na nowo rozbudzając miłość do ludu, do jego obrzędów i d ia ­ lektu. W tej g ru p ie uw agę zw racają ta k ie utw ory ja k : W inczara, P rządki, a także

P łynie Ł yn a i inne.

Rzecz c h arak tery sty czn a — poeci zazw yczaj zaczynają sw oją tw órczość od liryków . Tym czasem A lojzy Śliw a, przez la ta pochłonięty działaniem społecznym, pisaniem w ierszow anych apeli i odezw, twórczość liryczną rozpoczął nadzw yczaj późno, bo dopiero po drugiej w ojnie św iatow ej, a więc wówczas, gdy ukończył już sześćdziesiąt lat swego pracow itego życia. W liry k a c h — nie zm ąconych żadnym i

(7)

ten d en cjam i po zaliterack im i — tw órca zaprezentow ał się jako człow iek zafascyno­ w any urodą św iata, zachw ycony rodzim ym k rajo b raz em i jego przyrodą. Dlatego też w tych w łaśnie utw orach n a jła tw ie j dostrzec zam knięty w nich i p rom ieniujący na czytelnika ła d u n ek poezji, zadum ę nad życiem i raczej obcą dotąd poecie re fle k - syjność (O statnia róża, R o zk w itły w rzosy, K w itn ą konw alie, Przedw iośnie i inne). W jed n y m z tych liry k ó w n ap isał d y sk retn ie i jak że praw dziw ie:

Ma jesień życia p rz e trw a ła W szelkie burze, szrony i chłody.

W arto zatem zrobić w szystko, by zarów no żywot, ja k i działalność społeczna i lite ra c k a Alojzego Śliw y p rz e trw a ła w naszej pam ięci, żeby n a d a l m ogły daw ać św iadectw o o człowieku, k tó ry przez całe sw oje życie sta ł na p o ste ru n k u i chronił polskie dziedzictw o na W arm ii i M azurach.

Ś w ietla n a K rn k

Cytaty

Powiązane dokumenty

W „-dodatkach" (s. 327—721) umieszczone zostały wszystkie z ustawodaw- stwem synodalnym związane dokumenty w tej samej kolejności chronologicz- nej jak w poprzedniej części z

Lemat 3.8 Każdy homomorfizm ciała albo jest stale równy 0, albo jest różnowartościowy, czyli jest izomorfizmem.. Obraz izomorficzny ciała

[r]

Dzieci te cechują: elastycz- ność, psychiczna, odporność emocjonalna i zdolność do pozytywnego myślenia, które mogą być podstawą lepszego funkcjonowania emocjonalnego (Beer

Narcyzm a twórczość 135 pomiędzy narcyzmem a twórczością będzie rozpatrzenie tych koncepcji, które starają się ukazać zarówno specyfikę twórczości naukowej,

Hanna Więckowska,Maria Chmielewska.

I rzy kolejne prace pośw ięcone są określeniu funkcji turystycznej trzech obiektów będących przedm iotem licznych odw iedzin

W omawianym projekcie dzięki zastosowaniu triangu- lacji i różnych metod jakościowych udało się zrozumieć praktykę budżetowania nie jako proste działanie ekonomiczne, ale