• Nie Znaleziono Wyników

View of Dwa bieguny sonetów Słowackiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Dwa bieguny sonetów Słowackiego"

Copied!
37
0
0

Pełen tekst

(1)

IRENEUSZ O PA C K I

DWA BIEGUNY SONETÓW SŁOWACKIEGO

I

Gdy weźmie się dziś do ręki pokaźny zbiór prac o poezji Sło­ wackiego, gdy odnajdzie się w nich stronice poświęcone mło­ dzieńczej twórczości lirycznej poety, nie sposób oprzeć się wra­ żeniu, że na sądach badaczy o tej poezji zaciążyły bardziej oko­ liczności jej powstania, niż jej zawartość wewnętrzna. Okolicz­ ności te istotnie były bardzo sugestywne. Echo rewolucyjnych

Ballad i Romansów Mickiewicza na dobre ugruntowało się już

w literackich kręgach kraju, współcześnie wychodzą jego Sonety. Fakt, że młody Słowacki wyrastał w literackim środowisku w i­ leńskim, znanym z nowinek romantycznych, m ówi dziś sam za siebie. Więcej jeszcze mówi lista bywalców salonu państwa Bścu, na której widnieją nazwiska Mickiewicza, Odyńca, Chodźki. Gdy doda się do tego wykrywalne w młodzieńczej twórczości Słowac­ kiego liczne ślady zapożyczeń ze skarbca poezji Mickiewicza — sąd, że Słowacki startował jako poeta romantyczny, w yda się oczywisty.

I bezużyteczne wydawałoby się rewidowanie tego sądu, gdyby nie pewne znamienne napomknienia, niedomówienia i pominięcia, przewijające się na kartach opracowań młodzieńczej twórczości poety. Badania poddały skrupulatnej analizie fabularną twórczość tego okresu, zarówno większych (powieści poetyckie), jak m niej­ szych rozmiarów (Dumka ukraińska).

Badacze zdołali tu wykryć liczne ślady sentym entalizmu, ukryte pod powierzchowną często warstwą fabuły i m otyw ów

(2)

1 7 8 I R E N E U S Z O P A C K I

m antycznych h N ie pokuszono się o to w zakresie liryki afabular- nej, która zresztą niew iele miejsca w badaniach zajęła.

W tej sytuacji znalazły się również młodzieńcze sonety Sło­ wackiego. W ykrycie w nich licznych śladów lektury Mickiewicza stanowiło punkt w yjściow y dla dwóch stwierdzeń: romantycz­ nego ich profilu oraz artystycznej słabości. Obie te tezy zostały sprecyzowane ostro. „Ten sam ton, ten sam styl, ta sama maniera, ta sama konstrukcja; wszystko jakby wyszło spod pióra Mickie­ wicza; tylko prostoty m niej“ — pisał pierwszy komentator, Hoe- s ic k 2. Głębiej sięgnął Kridl, starając się o m otywację analogicz­ nego stwierdzenia. Motywacja ta wszakże nie wyszła poza krąg zagadnień osobowości: ,,i nic w tym ostatecznie dziwnego, jeśli się zważy, o ile młodszym b ył wówczas Słowacki, o ile mniej wyrobionym technicznie — jak również o ile mniej przeżył i prze­ cierpiał“ 3.

K leiner starał się przenieść zagadnienie na grunt historyczno­ literacki, ale i spostrzeżenia tego wielkiego badacza nie docierają do głębszych stref utworów. Zrozumiałe to jest zresztą w wielkiej monografii, dla której drobne iuvenilia m usiały być marginesem. N ic też dziwnego, że Kleiner rozpatruje jedynie zjawiska, w ystę­ pujące na powierzchni utworów, starając się m ożliwie najprostszą drogą dojść do uzasadnienia ich romantycznego profilu — przez wykazanie w pływ ów Mickiewicza i przez stwierdzenie, że już sam fakt uprawiania formy sonetu, tak rzadko występującej u poe­ tów sentym entalnych i klasycystycznych, na dobre rozkwitłej w romantyzmie, świadczy dobitnie o obliczu tych wierszy 4. Zbyt mało to jednak — zważywszy, że przy analizie innych utworów badacz, wychodząc poza krąg zagadnień powierzchniowych i ba­ dając także kierunek przekształcania zapożyczeń, natrafia na liczne niespodzianki.

Najwięcej m iejsca sonetom poświęcił Treugutt 5. I on wszakże

1 Por. J. K l e i n e r , J u liu sz S ło w a ck i, W arszaw a 1924, t. I, s. 37. £ F. H o e s i c k , Z y c ie J u liu sza S ło w a c k ie g o , Kr sików 1896, t. I, s. 183. 3 M. K r i d l , A n ta g o n izm w ie s z c z ó w , W arszaw a 1925, s. 23.

* K l e i n e r , op. cit., s. 20—21.

* S. T r e u g u t t , Pisarska m ło d o ść S ło w a c k ie g o , W arszaw a 1958, s. 36 i nn.

(3)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 1 7 9

nie próbował zrewidować tezy o ich romantycznym charakterze, szczegółowiej jedynie rozpatrzył różnice wobec sonetów Mickie­ wicza, stawiając to zagadnienie na nogi i gromadząc szereg no­ w ych i trafnych zestawień różnicujących. Poza to jednak w grun­ cie rzeczy nie w yszedł — i choć stwierdził, że Słowacki, czyniąc wybór między tendencjami sentym entalnym i i romantycznym i wybrał romantyzm, przecie ani razu nie zestawił sonetów z poe­ tyką sentymentalizmu. Tak to stwierdzenie zapożyczeń m ickie­ wiczowskich przesłania zagadnienie kierunku ich przekształcenia. Nie sposób przecie określić profilu sonetów Słowackiego bez roz­ strzygnięcia tego zagadnienia. Wpierw jednak trzeba oczyścić grunt dotychczasowych badań szczegółowych.

Gruntu kawałek to niewielki. Szczegółowszemu zestawieniu z Mickiewiczowskim pierwowzorem poddany został jedynie sonet

Już północ, zestawiany bezustannie z M ickiewiczowską Ciszą m or­ ską dla udokumentowania tezy o licznych, głównie kom pozycyj­

nych, zapożyczeniach. Kleiner mówi tu o naśladowaniu „wprost niewolniczym “ 6, nieco ostrożniejszy jest K rid l7, podkreślający zbieżności kompozycyjne w obrębie tercyn, ale wyraźnie różni­ cujący czterowiersze obu utworów. Biorąc pod uw agę przyjętą przez obu badaczy płaszczyznę poszukiwania zbieżności zewnętrz­ nych, bliższy prawdy jest niewątpliwie Kleiner.

Zestawienie czterowierszy bowiem wskazuje, że Słowacki nie­ mal żywcem przenosił mickiewiczowskie m otyw y i określenia poetyckie na odrębny grunt własnego sonetu. U M ickiewicza mamy:

Już w stą żk ę p a w ilo n u w ia tr za led w ie m u śn ie, C ichym i gra p i e r s i a m i rozjaśn ion a w oda; Jak m arząca o szczęściu n arzeczona m łoda

Z budzi się, aby w e s t c h n ą ć , i w n e t zn o w u uśnie. Słowacki niedaleko odbiegł:

J u ż północ. C ień p on u ry n ieb io sa okryw a, A jeszcze serce zm y sło m sp oczyn k u n ie daje; 6 K l e i n e r , op. cit., s. 21.

(4)

1 8 0 I R E N E U S Z O P A C K I

Z ew sząd m ię czarnych m y ś li otaczają zgraje, M im o w o ln e w e s t c h n i e n i e z p i e r s i się w yryw a.

Można by tu w yliczać i dalsze zbieżności frazeologiczne, ja­ w iące się u Słowackiego w drugim czterowierszu (sen, marzenie), można by wykazać pew ne trawestacje sytuacyjne. N iew iele to jednak da, w niczym n ie w yjaśni faktu odrębności obu wierszy, a ona jest tu przecie najważniejsza — odrębność nie tylko tema­ tyki, wartości artystycznej i głębi, jak chciał tego Kridl.

Najwięcej uw agi poświęcili krytycy stosowanemu ustawicznie przez Słowackiego kompozycyjnemu zabiegowi „paralelizmu dwóch światów“, człowieka i otaczającej go rzeczywistości, w i­ dząc w tym najogólniejszy dowód uległości „mickiewiczowskiemu typowi sonetu“. Termin nie najszczęśliwszy i mogący powodować nieporozumienia. Mickiewicz nie stworzył na gruncie polskim tego typu Sonetu, dwa tylko z trzydziestu ośmiu opublikowanych przezeń w 1826 roku operują tym zabiegiem na wzór przez Sło­ wackiego podjęty: Cisza m orska oraz Ranek i wieczór. Typ, sche­ mat, stworzyła dopiero pomickiewiczowska sonetomania, w któ­ rej Słowacki miejsce zajmuje niepoślednie, choćby dlatego, że w stały, znormaitywizowany schemat zamienił to, co u Mickie­ wicza było jednym z rozlicznych wariantów jedynie. Zresztą — czy typizacja ta rzeczywiście odbyła się na drodze bliskiej Mic­ kiewiczow i i czy rzeczywiście można tu mówić o typizacji wa­ riantu sonetu romantycznego? W ydaje się, że na pierwsze z posta­ w ionych pytań paść m usi odpowiedź negatywna. Zabieg parale­ lizm u dwóch światów w obu cytowanych sonetach Mickiewicza nie narusza w niczym samoistności obu członów paralelnych. Ci­

sza m orska oparta jest o koncepcję skojarzenia sytuacji w przy­

rodzie z sytuacją duchową podmiotu lirycznego. Skojarzenia, które nie w pływ a na charakter obrazu przyrody. Zupełnie samo­ istny, lekki opis ciszy morskiej, zawarty w czterowierszach, w pierwszej tercynie zostaje wzbogacony o odmienne nastrojem przeczucie niebezpieczeństwa burzy (wszak najbliższe sonety cyklu to Żegluga, połowicznie naruszająca nieruchomość ciszy — i Burza). Dopiero ostatnia tercyna przynosi — jakby na zasadzie luźnego, przypadkowego niem al skojarzenia — w izję „hydry pa­

(5)

1 8 1

miątek“, burzącej spokój podmiotu lirycznego. Początkowy

wszakże opis ciszy w żadnym stopniu nie jest przesycony bole­ snym spojrzeniem lirycznego narratora, drzemiący zaś na dnie morza „polip“ burzy jest nie „odbitką“ stanu duszy podmiotu, lecz bodźcem do refleksji skojarzeniowej.

Inny wariant koncepcji paralelizmu przyniósł M ickiewiczow­ ski Ranek i wieczór. Tutaj strukturalne połączenie dwu członów paralelnych jest daleko ściślejsze, nie ma już m owy o luźnym skojarzeniu. Oba człony przeplatają się ze sobą przez cały ciąg sonetu — ale też początkowy paralelizm sceny porannej przecho­ dzi w kontrast w scenie wieczornej, przez oo człony paralelne stają się jedynie samoistnymi członami porównania, dalekie zaś są od koncepcji „odbitki“ stanu uczuciowego bohatera lirycznego. U Słowackiego, jak wynika z przekonywających w yw odów Treu- gutta, rzecz ma się odwrotnie —■ a to kładzie duży i podstawowy przedział między typami poetyk, stosowanych przez obu twórców.

Uderza fakt, że żaden z badaczy sonetów Słowackiego nie pró­ bował zestawić ich z Rankiem i wieczorem , znacznie przecież bliż­ szym Słowackiemu atmosferą poetycką. Zamknięcie przeżyć w kręgu miłosnego smutku, brak jego m otywacji, w sentym ental­ nym odcieniu utrzymana dekoracja przyrody, m otyw y smutku, kwiatów, księżyca, mroku — wszystko to narzuca wrażenie bli­ skości sonetu Już północ. Toć nawet rysunek sytuacyjny dziwnego kwiatu:

J e st k w ia t, co s ię otw iera pośrzód n o cy cien ia I spogląda na k siężyc, i lu b e tch n ie w o n ie

wyraźnie jest oparty o wzór Mickiewiczowskiego „fijołka“: W raca księżyc, tw arz jeg o p ełn a i rum iana,

F ijo łek p odniósł listk i otrzeźw ione m rokiem .

Zależność dużo większa niż w wypadku Ciszy m orskiej, zw a­ żywszy, że nie tylko rysunek sytuacyjny, ale cała koncepcja obu kwiatów jest wyraźnie zbieżna: smutne w dzień, rzeźwe w mroku. Stąd sonet Już północ wypadnie określić jako samodzielną krzy­ żówkę obu sonetów Mickiewicza, z wyraźną przewagą elem entów

(6)

1 8 2 I R E N E U S Z O P A C K I

M otywy i określenia poetyckie Mickiewiczowskiego erotyku odzywają się zresztą raz po raz i w pozostałych sonetach mło­ dzieńczych Słowackiego echem nierównie silniejszym niż Cisza

morska. To koncepcja rysunku przyrody, a w szczegółach ele­

m enty takie, jak m otyw róży, „chylącej się pod perłami“ w so­ necie I, wyraźnie przekalkowany z wizerunku Mickiewiczow­ skiego „fijołka“, o co „klęczy zgięty pod kroplami ranku“. A to nie jest już zbieżność tylko kompozycyjnego układu. To zbieżność atm osfery lirycznej, dekoracji, charakteru określeń poetyckich. Przywodzi to na m yśl określenie, które musi się wiązać i wiąże się z sonetem Mickiewicza: sentymentalizm V T ak i też, wyraźnie osiem nastowieczny charakter ma Słowackiego koncepcja parale- lizmu, koncepcja „odbitki“ w edle określenia Treugutta. Dwa św iaty paralelne w sonetach Słowackiego nie są samoistne (acz­ kolw iek zachowują pozorną samoistność strukturalną), świat przy­ rody zawsze jest uzależniony od spojrzenia bohatera lirycznego i posiada tę samą aurę nastrojową, co jego uczucia. Rzecz w zasa­ dzie obca poezji romantycznej, właściwa natomiast wierszopisom

sentym entalnym . W ich to wierszach przyroda odpowiadała

wprost uczuciom bohaterów lirycznych i odmieniała się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wraz ze zmianą nastroju bo­ haterów — jak w charakterystycznym utworze Karpińskiego:

S tru m ień dziś tylk o sm u tn o m ru cząc p ły n ie; S am a okropność po łąk ach p rzebyw a;

Jęcząc ptak śpiew a:

[ ]

O kropna przedtem łąka odm łodniała, R óża s ię razem rozw ija, p ta k w k oło

Ś p iew a w esoło.

Tego typu paralelizm dwóch światów, gdzie świat zewnętrzny był zw ykle „odbitką“ uczuć podmiotu lirycznego, pozorną tylko samoistność zachowując, powszechnie był używany w sentym en­

8 P or. są d y C zesław a Z g o r z e l s k i e g o , O son etach odeskich M ic k ie w ic z a , „R oczniki H u m an istyczn e“, V (1955) 146 i nn. Por. także sądy

H en ryk a S c h i p p e r a , S e n ty m e n ta liz m w tw ó rc z o śc i M ick iew icza ,

(7)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 183

talnej i klasycystycznej poezji osiemnastowiecznej. U żyw ali go też nader często Karpiński i Kniaźnin w erotykach — z utworami ich obu młody Słowacki zapewne się zetknął, zachęcony pismami ojca choćby, który szczególnie Karpińskiego cenił wysoko, choć i Kniaźninowi uznania nie szczędził 9.

To zbliżenie młodego Słowackiego do osiemnastowiecznego typu poetyckiego patrzenia na świat wyraźniej rzuci się w oczy przy spostrzeżeniu, jak dalece norm atywnie pojmował wówczas Słowacki zagadnienie sonetu, uprawiając jeden tylko typ jego kompozycji i jeden tylko rodzaj paralelizmu dwóch światów. Nie może tu być m owy o głębszym w p ływ ie Mickiewicza, który naj­ dowolniej i najrozmaiciej rygory tego gatunku przełamywał. I to jest zagadnienie centralne: z innego typu m yślenia poetyckiego wyniknęły sonety Mickiewicza, z innego — Słowackiego.

II

Wydobądźmy sumarycznie normatywne cechy sonetów Sło­ wackiego, cechy stałe, zbliżające je do typu poezji sentym ental­ nej i klasycystycznej. Wszystkie te sonety realizują ścisły rygor kom pozycyjny — cztero wiersze dają zarys sytuacji lirycznej, dą­ żącej od zarysu ogólnego w strofie pierwszej, do uściślenia i bliż­ szego określenia sytuacji w strofie drugiej, tercyny przynoszą re­ fleksję podmiotu lirycznego. Wszystkie wykorzystują popularny w poezji sentymentalnej i klasycystycznej zabieg analogii między sytuacją podmiotu lirycznego a sytuacją ze świata otaczającego. Wszystkie też legitym ują się bogatą zawartością m otywów senty­ mentalnych i sentym entalnego słownictwa.

9 Por. E uzebiusz S ł o w a c k i , D zieła , W ilno 1826, t. III, s. 192— 197. K arpińskiego ceni k ry ty k g łó w n ie za d oskonały a rtystyczn ie w y ra z bólu („Serce lu d zk ie n ie m oże lep iej w yrazić ża lu “). Z n am ienne dla m ło d zień ­ czych son etów Juliusza! O strożne su g e s tie p o k rew ień stw om aw ian ych s o ­ n etó w ze sztu k ą p oetyck ą K n iaźn in a i K arp iń sk iego poddał M arek P i e ­ k a r s k i , om aw iając k la sy cy sty czn e i sen ty m en ta ln e elem en ty sty lu S ło ­ w ack iego (M istrzo s tw o fo r m y u J u liu sza S ło w a ck ieg o , W : K s ię g a p a m ią t­

(8)

1 8 4 IR E N E U S Z O P A C K I

Są to jednak, rzecz jasna, zjawiska jedynie powierzchowne i nie one stanowią o tradycyjnym profilu tych erotyków, gdyż nie są przyczyną, lecz skutkiem podstawowych założeń poetyckich. Pod­ stawowym zaś założeniem jest klasycystyczna dążność do jasno­ ści wykładu lirycznego. To od razu wymaga zastrzeżenia. Jeśli można m ówić o sentym entalizm ie sonetów Słowackiego, to nie o sentym entalizm ie dosłownie osiemnastowiecznym. Zmieniło się już przede wszystkim słownictwo. Pozostały wszakże podstawowe tendencje — i te u Słowackiego występują, zmieszane już wyra­ źnie z tendencjam i klasycystycznym i. Nie jest to zjawisko nie­ zw ykłe w okresie epigoństwa dwu tych poetyk, zrozumiałe też jest u stawiającego pierwsze kroki poety, dla którego przezwycię­ żenie w ielu jeszcze trudności, stających na drodze ku poetyce ro­ mantycznej, było ponad siły. Wszak i o w iele dojrzalszy Mickie­ wicz nie ustrzeże się sentym entalnych naleciałości w późniejszym o rok prawie od sonetów Słowackiego Konradzie Wallenrodzie, a po w ielu latach echo to u niego powróci w wierszu Te rozkw itłe

św ieżo drzewa. Mickiewicz jako romantyk startował ponadto z po­

zycji wygodniejszych: z pozycji poetyki klasycystycznej, wobec czego dokonanie przełomu w e własnej sztuce poetyckiej było mo­ żliw e często przez prostą opozycję do dobrze znanego klasycyzmu. Sentym entalizm nie był już prostym stosunkowo przeciwstawie­ niem romantyzmu, często z nim się mieszał, tworzył w pierwszych latach XIX stulecia ścieżynki „romantycznej łatw izny“, pseudo- romantyki, tak łatwo zauważyć dającej się w balladach, dumkach, dumach, lirykach tego okresu 10. Nie ulega wątpliwości, że nie­ dojrzały podówczas Słowacki pojmował romantyczną poetykę tak, jak mu ją narzucała lektura Zaleskiego, którego sztukę poezji dopiero po łatach oceni ostro w ironicznej rozprawce. Na razie nie m oże być o tym m owy — i to w dużej mierze tłumaczy poe­ tykę sonetów Słowackiego.

10 N arzuca to p od ob ień stw o fakt, że son ety S ło w a ck ieg o dążą do w n io ­ sku k oń cow ego, m ającego p ostać sen ten cji. P od ob n ie rzecz się p rzedsta­ w ia w pseu d orom an tyczn ych balladach i liryk ach drugo i trzeciorzędnych p o e tó w tego okresu, jak O dyniec, Ł ap siń sk i np. To o czyw iście jaskraw e, w id oczn e m iesza n ie się ten d en cji prądów sch y łk o w y ch i rom antyzm u.

(9)

1 8 5

Klasycystyczna tendencja jasności lirycznego wykładu pro­ wadzi do starcia się linii wewnętrznych w sonetach. Do starcia się linii lirycznego wyrażania z linią epickiego określania, a w konsekwencji do starcia się linii subiektywnej emocji z linią obiektywizacji poznawczej. W strukturze sonetów prowadzi to do dalekich konsekwencji kompozycyjnych. Podmiot liryczny, nie za­ chowuje postawy stałej, bezustannie przechodzi ze stanowiska narratora określającego na pozycje podmiotu wyrażającego. W ślad za tym mnożą się rozbudowane do pełnych strof porów­ nania dwóch członów strukturalnie przeciwstawnych (lecz seman­ tycznie podobnych), przy czym strukturalna przeciwstawność za­ chodzi z jednakowo żelazną konsekwencją w kilku aspektach: to przeciwstawność określenia i wyrażenia, sytuacji ze świata zew­ nętrznego i wewnętrznego, opowiadania i lirycznej sugestii. Oto typowy przykład:

T ak w ęd ro w iec, grożącej śm ierci n ied alek i, Choć ju ż do dna w y ch y lił tru cizn y nap oje, Jednak d łu go się m ęczy, n im zaw rze p o w iek i. Ja! co p iłem tak słodkie, zgubne szczęścia zdroje, P iłem śm ierć z rozkosz czary i za sn ę n a w ieki... L ecz n im zasnę — ach biedne! b iedne! serce m oje!

W starciu się dwóch linii sprzecznych dominuje jednak zawsze linia obiektywizacji i ograniczenia wybuchu emocjonalnego na rzecz jasności lirycznego wykładu. Stąd zmienność postaw pod­ miotu mówiącego nie następuje bezładnie, nie zaciemnia linii konstrukcyjnych, lecz jest w strukturze utworów podporządko­ wana logice poetyckiego rozumowania. Zmienność ta nigdy nie zachodzi w obrębie strof, lecz poszczególne postawy obejmują całe, zamknięte strofy. Skutkiem tego kompozycja strof jest kon­ centryczna, każda stanowi zamknięte ogniwo lirycznego wykładu. Cały natomiast utwór jest skomponowany na zasadzie wiązania ze sobą strof w logiczny proces wykładowy. Panuje w tym proce­ sie wzorowy ład. Postępuje on od zarysu ogólnego sytuacji, po­ przez jej uściślenie — do refleksji, stanowiącej wniosek, przygo­ towany lirycznymi przesłankami strof poprzedzających.

(10)

1 8 6 I R E N E U S Z O P A C K I

Dążność do jasności i przejrzystości wyciska znamię na innych także elementach składowych sonetów. Strukturą przeważającą w ich wewnętrznym ukształtowaniu jest struktura opowiadania i opisu, a więc struktura, gdzie podmiot liryczny nie sugeruje, lecz pokazuje i określa zjawiska. Obejmuje ta struktura strofy, poświęcone tematom ze świata zewnętrznego, które stanowią czterokrotnie 25% objętości sonetów, a raz 75% (sonet II z 1827 r.). A le i strofy, poświęcone wnętrzu podmiotu lirycznego, w dużej mierze pozostają również w jej ramach, na skutek dążenia do dookreślenia zjawisk i spojrzenia na nie z obiektywizującego dy­ stansu:

Z a led w ie w serce m oje spojrzała dziew ica, L ed w om zaczął ży ć d la n iej i dla niej jedynie, S zczęście w łz y się zm ien iło, m gła om am ień ginie, Z ostała ty lk o łza m i zalana zrzenica.

Gdy dodamy, że refleksję stanowi wniosek, ujęty najczęściej w kształt definicji lirycznej, nie sugerującej,, lecz określającej syntetycznie wartości liryczne:

Tak choć szczęście n ie w raca, gd y raz człeka m ija, Czasem przed zgonem u śm iech n a lic u osiada, A le i w tym u śm iech u już się śm ierć przebija

— skonstatujemy, że niemal całość struktury sonetów pozo­ staje pod silnym wpływ em tej tendencji.

Ta dążność do jasności wpływ a też silnie na sposób kształto­ wania poetyckiego przedmiotu wypowiedzi. Obowiązuje tu tech­ nika przedstawień plastycznych. Pojęcia abstrakcyjne — ból, roz­ pacz, szczęście, m yśl — ujęte są bądź dynamicznie, w ruchu po- strzegalnym zmysłowo —

M yśl za m in io n y m szczęściem gonić n ie przestaje — bądź są zastąpione objawami zewnętrznymi:

S zczęście w łz y s ię zm ieniło.

Akcent ostateczny w „wykładowości“ sonetów stanowi cha­ rakter i funkcja analogii, przeprowadzanych w każdym z sone­ tów między sytuacją podmiotu lirycznego a obrazem ze świata

(11)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O

18.7

otaczającego. Sytuacja zewnętrzna jest semantycznym zdublowa­ niem sytuacji wewnętrznej, stanowiąc transpozycję warstwy lirycznej i subiektywnej na język epiki i obiektywizacji. Dzieje się to na drodze zestawień, budowanych na zasadzie „tak, jak...“, a więc zestawień wyjaśniających:

Jask ółk a m iała w rócić, n im zefir zaw ion ie, P od strzechę, k tórej n iera z d oznała opieki, L ecz ją w p rzelocie m orsk ie p o ch ło n ęły tonie. Lauro! i ja n ieszczęsn y, id ąc w kraj d alek i M yślę, ż e w ró cę k ied y ś spocząć n a tw y m łon ie... P różne m arzen ia — żegnam ! żegnam cię n a w iek i.

Decyduje to o tym , że wątek liryczny przebiega dwutorowo, dwoma różnymi strukturalnie, lecz dublującymi się sem antycz­ nie drogami: drogą subiektywnej, emocjonalnej liryki i drogą obiektywizującej epiki, stanowiącej w sw ych podstawach egzem - plifikacyjne w yjaśnienie znaczeń drogi lirycznej.

Epizacja egzem plilikacyjnych członów porównań jest tym moc­ niejsza, że opis traktuje tu rekwizyty całościowo, tworząc z nich pełne przedmioty. Ani tu śladu zabiegów w rodzaju pars proi toto, sugerujących „drugie dno“. To „drugie dno“ nie jest zasugero­ wane wewnątrz strof epickich, lecz określane osobno, w strofach lirycznych.

To dążenie do posłużenia się członem epickim porównania jako przykładem wyjaśniającym znaczenie strof lirycznych pro­ wadzi do tendencji maksymalnej identyfikacji zjawisk, w ystępu­ jących w dwóch warstwach struktury sonetów. W ynikiem tego jest używanie zbieżnych metafor w obu warstwach, nie dopusz­ czających przeoczenia analogii:

L e d w o słoń ce n a w sch o d zie od słon i sw e lica, L e d w o s p o j r z y po cichej, sam otnej d o lin ie, M g ł a s i ę m i e n i w ł z y rosy i na k w ia ty sp łyn ie

[

'

1

Z a l e d w i e w serce m o je s p o j r z a ł a dziew ica L e d w o m zaczął żyć d la n iej i d la n iej jed yn ie,

Szczęście w ł z y się z m i e n i ł o , m g ł a om am ień gin ie

(12)

1 8 8

Dążenie do jasności lirycznego wykładu ciąży w końcu na strukturze językowej sonetów. Podkreśla ład absolutna zgodność metryczno-składniowa. Zdania są pełne i spokojne, ni śladu rwa­ nia toku składniowego, elips. Jedynym i przejawami emocjonal­ nej struktury językowej są rzadko stosowane pytania, wykrzyk- nienia i powtórzenia emocjonalne.

Dochodzą one jednak do głosu jedynie w strofach lirycznych, nie zacierają więc w żadnym stopniu obiektywizacyjnych tenden­ cji strof opisowych i opowiadaniowych. Sonet Już północ jest od nich całkowicie wolny, pojawiają się dopiero w sonetach z roku 1827, zdradzając w ewolucji poezji Słowackiego narastanie linii emocjonalnej w strukturze językowej. Stanowią jednak sygnał drobny, nie ważący jeszcze na założeniach podstawowych tej poe­ zji. Dlaczego? Spójrzmy najpierw na rolę pytań.

Pojawiają się one zaledwie czterokrotnie: raz w sonecie II, raz w III, dwukrotnie w IV. W żadnym z tych wypadków pytanie nie występuje w roli czysto emocjonalnej. Za każdym razem pełni ono funkcję pytania problemowego w obrębie wiersza, kieruje uwagę ku centralnemu zagadnieniu lirycznemu sonetu — otrzy­ m uje też obiektywizującą odpowiedź. W sonecie II:

Już czas lecieć — gdzie? W sercu zn ajd ziesz przew odnika. W sonecie III:

Śpij serce! już dla cieb ie zn ik ły szczęścia ch w ile, B o n a cóż m asz się budzić na sam e cierpienia?

W dalszym ciągu sonetu właśnie zagadnienie „wiecznego snu“ i „cierpień“ zostaje rozwinięte w strofach egzemplifikacyjnych:

Jed n ak d łu go s ię m ęczy, n im zaw rze p o w iek i oraz w refleksji:

P iłe m śm ierć z rozkosz czary — i zasnę na w iek i... L ecz n im zasn ę — ach biedne! biedne! serce moje!

Sonet IV poświęcony jest problemowi bezpowrotności szczę­ ścia. I ku niemu to zwracają się pytania, zawarte już na po­ czątku:

(13)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O

Czyliż k to duszy m ojej w rócić szczęście zdoła? C zyliż k ie d y z łe z gorzkich o sch n ie m a zrzenica?

Przecina się w ięc w tych pytaniach linia emocjonalna z linią obiektywizującą, tendencja wyłożenia z tendencją wyrażenia. Z jednej strony są one liryczne, sugerują „ból“ podmiotu lirycz­ nego, z drugiej wyław iają centralne zagadnienie sonetu, są pyta­ niami problemowymi.

Analogicznie ma się rzecz z wykrzyknieniami. Jedynie pow tó­ rzenia pełnią funkcję czysto emocjonalną, bo, aczkolwiek też w y ­ stępują tylko w tedy, gdy mowa o problemie centralnym — to samą swą strukturą sugerują szczególne zapam iętanie bohatera lirycznego u .

III

Na tym tle sonety z roku 1838 stanowią zjawisko różne niem al biegunowo. Znikło rygorystyczne przestrzeganie prawideł kom­ pozycji sonetu — pozostała z ich grona jedynie zasada budowy stroficznej, w przeciwieństwie do praktyki Mickiewicza nie prze­ łamana ani razu. Całkowicie zanikła tendencja lirycznego w y­ kładu. Zanikło uporządkowanie szczegółów, pozostało jedynie prawo ładu w najogólniejszych zarysach. Skończyły się egzem - plifikacyjne paralele. Całościowe traktowanie przedmiotu w obra­ zowaniu ustąpiło miejsca konsekwentnej pars pro toto. Znikła zgodność składniowo-metryczna, znikł spokój i pełna budowa zdań. Zasada analogii, obowiązująca w sonetach młodzieńczych, została zastąpiona zasadą kontrastu.

Pomost ewolucyjny między tym i dwoma biegunami struktu­ ralnymi sonetu Słowackiego stanowi jego twórczość pozasone- towa.

11 B adanie sztu k i p oetyck iej m łod zień czych so n etó w S ło w a ck ieg o n a ­ stręcza okazję do podjęcia sp ra w y au to rstw a trzech odkrytych p rzez P a w ła H ertza sonetów , p rzyp isyw an ych — z dużym i w ą tp liw o ścia m i — S ło w a c ­ kiem u. Spraw a ta — ze w zg lęd u n a o b szem o ść i od m ien n ość p ro b lem a ty k i celu — zostanie p od jęta osobno.

(14)

1 9 0 I R E N E U S Z O P A C K I

Pierw szy okres tej twórczości, a więc ten, w którym powstały młodzieńcze sonety, ulega — jak one — tendencjom określenia. To krąg sentym entalnego dziedzictwa. Młody, nie wykrystalizo­ wany jeszcze poetycko Słowacki, nie umiejący stawić czoła św iatu — tym łatw iej to dziedzictwo bierności wobec świata adoptuje. Toteż jego wczesna liryka rozwija się w kręgu bezsil­ ności, owiana łagodnym, dalekim od buntu pesymizmem. Świat otaczający bowiem, acz sprzeczny z dążeniami i marzeniami za­ wartego w wierszach człowieka — nie rodzi buntu: człowiek nie ma żadnych wartości własnych, które mógłby światu przeciwsta­ wić. Wartościami wrogimi są w ówczesnych wierszach zagadnie­ nia, typow e dla osiemnastowiecznej liryki sentymentalnej: nie- czułość, obojętność. To typowa problematyka „smutnych“ pieśni Karpińskiego, w których Korydony wyrzuty czynią nieczułym Palmirom, ale też poza skargę i rezygnację wyjść nie potrafią. Typowe dla sentym entalizm u są też marzenia bohaterów lirycz­ nych ówczesnych drobnych w ierszy Słowackiego: tęsknota do łagodności, marzenia o czułym spojrzeniu kochanki. Brak wszak­ że realizacji tych marzeń nie rodzi konfliktu; jeśli można mówić w tych lirykach o jakim kolwiek konflikcie, to jedynie o konflik­ cie potencjalnym, konflikcie zewnętrznej siły i wewnętrznej bezsilności. Stąd nie ma w tej liryce zaskoczeń, rezygnacja na­ stępuje a priori, podmiot liryczny z góry jest przygotowany na ciosy i z góry im się poddaje. Rodzi to swoisty dystans wobec doznań — podmiot jest zdolny do ich ogarnięcia w całości i usy­ stem atyzowanej obiektywizacji. Nie jest to strukturalnie liryka teraźniejszości — to jakby liryka wspomnień, już przetrawionych, na podstawie których można snuć refleksje. Dlatego też tyle rze­ czywistej liryki wspomnieniowej spotykamy u Słowackiego w tym okresie: K siężyc, N ow y Rok. A le i sonety, nie wspomnie­ niow e przecie, tę strukturę posiadają, strukturę uporządkowat- nych przesłanek i wysnuwania wniosków bezapelacyjnej rezy­ gnacji. I tak to miesza się w tej liryce klasycystyczny nacjona­ lizm z sentym entalizm em : to jakby sentym entalizm zracjonali­ zowany, gdzie racjonalnemu procesowi wnioskowania poddane zostało czucie typowo sentymentalne.

(15)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 1 9 1

Brak przeciwstawnych światu wartości własnych wiedzie do skupienia się bohatera lirycznego1 na św ieeie otaczającym, który ma dać przesłanki obiektywne, potwierdzające własną bez­ siłę. I to stanowi człowieczą podstawę, uczuciową podstawę po­ równawczej struktury sonetów. To stanowi o ich konstrukcji „rozumowania“. To decyduje o tendencjach „określenia“, patro­ nujących całej liryce młodzieńczego okresu twórczości poety. Obowiązuje w ówczesnych utworach logiczny ład kompozycyjny: zamykanie strof w obrębie jednej m yśli, koncentryczna ich kom­ pozycja, kolejne ich wiązanie ze sobą na mocy logiki m yśli lub logiki nastroju, traktowanie przedmiotu wypowiedzi z dystansu,

umożliwiającego spokojne określenie. Konstruowanie obrazu

najczęściej oparte jest o dążność do ogarnięcia całości przedmiotu; jeśli pojawi się traktowanie przedmiotu cząstkowe, rozbijające na szczegóły — to szczegóły te są „malarskie“, dekoracyjne, nie posiadające „drugiego dna“, lecz ważkie pięknem zewnętrznym , zmysłowym:

N a której cza rn y ch oczach i u stach z k oralu

[ 1

W sparłszy g ło w ę na białej jak alab astr dłoni

I w p ó ł ok ryta ciem n ych sw ych w ło só w pierścien iem .

Jeśli zaś pojawia się m otyw kochanki i kochanka — w n ie­ odstępnym kontekście szczęścia, nieszczęścia, nieczułośd i łez, wywodzącym się w prostej linii z poezji sentym entalnej — to ma cechy zgodne z owej poezji duchem: niemal w szystkie łzy, pojawiające się w tych wierszach, są niezmiennie „czyste“. Gorzki natomiast staje się ich smak, czystość w truciznę się zmienia w liryce szwajcarsko-rzymskiej:

Toś ty m i łz y w p o w szed n im p od aw ała chlebie.

K ażdy m ój jęk — zna ciebie, każda łza — pam ięta! W idzisz jad w sercu? — to łza ta sam a,

K tórąś ty w serce n alała.

Motyw łez — w ęzłow y dla liryków Słowackiego, występujący w tych lirykach niemal bezustannie i zmieniający się wraz z ewolucją sztuki lirycznej poety — naprowadza na jądro

(16)

prze-192 I R E N E U S Z O P A C K I

mian, zachodzących w poezji erotycznej Słowackiego na przeło­ m ie liryki młodzieńczej i szwajcarsko-rzymskiej. M otyw to z natury sentym entalny — ale, aczkolwiek w szwajcarsko-rzym- skiej liryce nie osłabia się częstotliwość jego występowania, w i­ dać jak na dłoni jego coraz mocniejsze „odsentymentalnienie“. Zważmy: widać zmianę znaczenia tego samego motywu, a więc ewolucja liryki erotycznej przebiega niezwykle regularnie i pra­ widłowo, nie ulegając żadnym namiastkowym wpływom z ze­ wnątrz, lecz kształtując własny tok ewolucyjny.

W okresie młodzieńczym m otyw łez jest wyznacznikiem pe­ symizmu, bezradności, smutku lub czułości; występuje wyłącz­ nie w kręgu uczuć egocentrycznych lub — w wypadku, gdy łzy nie podmiot liryczny roni — uczuć cudzych, ale egocentrycznie upragnionych (N ow y Rok). W liryce szwaj carsko-rzymskiej mo­ ty w łez staje się bodźcem do buntu, nie spotykanego w twór­ czości młodzieńczej i staje się wyznacznikiem siły wrogiej (P rze -

klęstw o, O statnie wspom nienie — Do Laury), traci znaczenie

sentym entalnej „rzewności“. Co więcej — zaczyna on wykraczać poza krąg zagadnień egocentrycznych, towarzysząc rozmyśla­ niom nad przemijaniem wartości pozaosobistych {Rzym). Jeśli zaś naw et pojawia się możliwość sentymentalnego wykorzysta­ nia tego m otywu, gdy przedmiotem wypowiedzi lirycznej staje się kobieta „niema płaczem“ — nie zaprzątają te łzy, na sposób sentym entalny, serca. Zaprzątają — Sumnienie.

Nie ma już w tej liryce sentencji, tak odpowiednich dla pozy rezygnacji. N ie ma też — rezygnacji. Podmiot liryczny zaczyna się światu przeciwstawiać. Nie mając jeszcze wartości prawdzi­ w ie światu przeciwstawnych — przeciwstawia się w im ię w łas­ nego czucia i czucia tego obrony. Zaczyna — miast poddawać się — chronić przed światem swe wnętrze. Chronić przez bunt przeciw światu. Tu dopiero w liryce Słowackiego zaczyna się ro­ dzić romantyzm, a zanikać sentym entalizm. W ślad za tym idą kolosalne przemiany strukturalne. Poetycki system zracjonalizo­ wanego, obiektywizującego dystansu zaczyna przechodzić w sy-- stem subiekty wizującego, emocjonalnego prześwietlenia zjawisk.

(17)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 1 9 3

Owo romantyczne przełamanie sztuki poetyckiej nie następuje w e wszystkich jej warstwach. Zachowuje Słowacki w iele tra­ dycyjnych, sentym entalnych m otywów, w iele ze słownictwa, zachowuje patos uczuciow y— a w ięc te pokłady sztuki poetyckiej, które liryka nowa, skupiająca się na uczuciowych doznaniach bohatera lirycznego, przejąć mogła z łatw ością i wykorzystać. Uzyskuje jednak w tej fazie twórczości Słowackiego ta scheda znaczenie now e — dzięki osadzeniu jej na kanwie romantycznego buntu wobec świata. Nie jest to jeszcze poza w pełni romantycz­ na. Brak tu charakterystycznego dla wczesnej liryki romantycz­ nej całkowitego odcięcia się od świata, poczucia całkowitej sa­ mowystarczalności wewnętrznej. Następuje tu bunt częściowy, równoważony tęsknotą, sentymentalną tęsknotą do innych, nie krzywdzących wartości świata:

C zekam — ale nie ciebie... T ęsk n ię — n ie za tobą. Tej czek am om am iony, tej sam otn y płaczę, K tóra m i b y ła siostrą n a w y g n a n iu ziem i,

M yśląc, że k ied y ś duszy oczym a zobaczę T ę, co w d u szę oczym a p atrzy an ielsk iem i. A n igd y se r c a m ego n ie um iała krw aw ić...

Choć jednak towarzyszy tej liryce jeszcze cień sentymentalnej tęsknoty za łagodnością i przyjaźnią — zasadniczy przełom zo­ stał już dokonany. I nastąpiły nowe dla liryki Słowackiego prze­ m iany strukturalne. Pojawia się rzecz dla dalszej liryki poety zasadnicza: inw ektyw ny monolog dramatyczny, zwrócony do bezpośredniego adresata. Monolog teatralny, retoryczny, odpo­ wiadający postawie gorączkowego buntu. Tutaj dopiero zaczyna ujawniać się „namiętny aktor sztuk własnych“ 12.

Zanika kompozycyjne stopniowanie emocji i tętna wiersza, tak charakterystyczne dla twórczości młodzieńczej. Wiersz za­ czyna mieć jednakowe natężenie od wersetu pierwszego do ostat­ niego, zaczyna się wprowadzeniem w emocjonalne m edias res i trwa to aż po koniec:

12 O kreślenie K l e i n e r a (S z tu k a p o e ty c k a S ło w a c k ie g o , W: S tu d ia

z za k re su te o rii lite r a tu r y , L u blin 1956, s. 178).

(18)

IR E N E U S Z O P A C K I

P rzek lęta! T y w y d a rła ś ostatn ie godziny

[

-1

[...] p rzek lęta bądź i zapom niana!

R ozłączen i — le c z jedno o drugim pam ięta; P o m ięd zy n a m i la ta b ia ły gołąb sm utku I n o si cią g łe w ieści.

[ ... ] Z am ilk n iem y n a c h w ilę i zn ó w s ię w ołam y J ak d w a sm u tn e sło w ik i, c o się w ab ią płaczem .

Zjawisko to występuje bez względu na problematykę i emo­ cjonalny charakter wiersza. Zwiastuje jedno: bezustanne, nie kończące się napięcie emocjonalne. Owiana rezygnacją liryka młodzieńcza zdążała do wniosku końcowego, który był i końcem czucia. Tutaj nie ma zakończeń wierszy. Kończą się tym , czym się zaczynały.

Zanika odrębne posługiw anie się liniami epicką i liryczną. Linia strukturalna, czerpiąca sw e środki wyrazowe z epiki, jest obecnie nosicielką zasugerowanych wartości lirycznych:

W iem , k ie d y w ogródku,

W iem , k ied y p ła czesz w cich ej k om n acie zam knięta; L ecz cyp rys p ła k a ł, gdym rozcinał korę;

A gd ym c io s s ta li p om n ik ow i zadał, To k a m ień jęczał ja k w e śn ie i gadał.

W ślad za narostem tendencji emocjonalnych zmienia się i struktura językowa. Znika ład, pełnia zdań. Są rwane, niepełne. W dalszym ciągu utrzymują się dawne sposoby emocjonalnego ożyw ienia językowej struktury wypowiedzi — powtórzenie, prze­ ciw staw ienie, chiazm, wykrzyknienie, przerzutnia. O ile jednak dawniej b yły one rozproszone wśród kontekstu uspokajającego, obecnie gromadzą się licznie na krótkim odcinku wypowiedzi, wichrząc ją niepomiernie. Oto zjawiska, w ystępujące w pierwszej, czterowierszowej strofie Rozłączenia: wykrzyknienie, przerzutnia, anaforyczne powtórzenie, przerzutnia, wykrzyknienie, wykrzyk­ nienie, przeciwstawienie intonacyjne, przeciwstawienie intona­ cyjne anaforyczne z elipsą przedmiotu, wykrzyknienie. Dodajmy do tego nieregularną długość zdań, częste tuszowanie średniówki,

(19)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 1 9 5

naturalne dla języka Słowackiego inw ersje (naturalne, bo naw et potoczny język jego listów ulega tej manierze bardzo silnie), na­ bierające w rozwichrzonym kontekście szczególnej wagi — a otrzymamy pełną różnicę w stosunku do okresu młodzieńczego twórczości lirycznej w jej największym natężeniu.

Etap wędrówek wschodnich nie wprowadza innowacji w ięk­ szego kalibru do rozwoju erotycznej liryki Słowackiego. Wpro­ wadza szereg nowych motywów, znajdujących później ujście poza erotykami. Tak przedstawia się rzecz w zakresie szczegółów sztuki poetyckiej. W profilu jednak ogólnym przyczynia się ten etap do okrzepnięcia -wnętrza podmiotu lirycznego jako faktycz­ nego centrum w ierszy lirycznych, rozwija nutę patriotyzmu i — to szczególnie ważne — wprowadza nutę „wartości w łasnych“ do rozważań bohatera lirycznego, skutkiem czego bunt przeciw światu przeradza się w spokojniejsze przeciwstawienie dwóch wartości. Ta nuta wewnętrznej samooceny, uświadomienia sobie wartości własnych, odżyje w liryce lat 1838— 1842, a także w ówczesnych sonetach erotycznych, acz nie z erotyków, lecz z twórczości „ideowej“ się wywodzi (Rozm owa z piram idam i, Piram idy, Na szczycie piramid). To nuta „wartości ducha“, krzep­

nąca w tym okresie w liryce Słowackiego — która, chociaż na razie obejmuje odrębną grupę wierszy, w latach 1838— 1842 za­ władnie także erotykami.

Okres wędrówek wschodnich gruntuje w sztuce poetyckiej liryki Słowackiego umiejętność utrzymania całej strofy w jed­ nej, a wysokiej linii intonacyjnej (wykrzyknienie lub pytanie), a nawet widoczny jest dalszy postęp w tym zakresie. Ewolucja struktury wykrzyknieniowej i pytającej postępowała regularnie od pierwszych utworów lirycznych Słowackiego. Początkowo rzadko jednak dochodziła do głosu, będąc ponadto równoważona innymi, spokojnymi całostkami syntaktycznym i i intonacyjnym i, zgodnością składniowo-metryczną, pełnią zdaniowej konstrukcji pytania (rzadziej — wykrzyknienia, aczkolwiek wszystkie pozo­ stałe cechy i tego dotyczą). Obejmowały te konstrukcje na ogół nie więcej, niż jeden w erset i nie więcej, niż jedno zdanie poje­ dyncze. W liryce szwajcarsko-rzymskiej spotykamy już w

(20)

y-1 9 6 I R E N E U S Z O P A C K I

I

krzyknienie przerzutniowe, a w dodatku zbudowane z dwóch zdań współrzędnych złożonych:

T y w y d a rła ś o sta tn ie godziny

S zczęścia m ego na ziem i, ty żądłem gadziny W ygnałaś na sam otność!

Zjawisko to dowodzi łożenia coraz większego nacisku na rolę intonacji jako środka lirycznego wyrazu. I to utwierdza się, a naw et postępuje w Rozm owie z piram idam i, gdzie konstrukcja pytająca, obejmując już całe okresy zdaniowe i niemal pełne strofy, zgrana z prym itywną prostotą języka, wydobywa into­ nację specyficznego zawodzenia:

P iram id y, czy w y m acie T ak ie tru m n y, grobow niki, A b y n a sze m ęczen n ik i W b alsam ow ej złożyć szacie; T ak b y k a żd y n a dzień c h w a ły

W rócił w k raj, choć tru p em cały?

Tendencja ta pogłębia się na gruncie odmiennej emocji w so­ netach erotycznych z roku 1838.

Dochodzi do tego — w aspekcie nas interesującym —- jeszcze zdobycz trzecia. To zdobycz swobodnego posługiwania się szcze­ gółem epickim w roli sugerującej lirycznie pars pro toto. To zmetaforyzowane, żartobliwe spostrzeżenia krajobrazowe z Egiptu w liście Do Teofila Januszewskiego, przywodzące na m yśl ojczyznę:

R zek łb yś, ż e b ia ły sied zi na p iask ach gołąbek, P rzyp atru jąc się so b ie w zw ierciad lan ej fali...

A to b y ł p ałac w ie lk i M oh am ed a-A li.

R zek łb y ś, że przed n im resztk i w ieśn ia czeg o płota Sterczą... to b yła A li-M oh am ed a flota.

Przechodzi to czasem w całkowitą metaforę: T o eu rop ejsk i ubiór, w ie lk i rów n acz stan ów , D alej żebrzące stad o p ostaci b ocian ów G oni za tobą, prośbą grzechoczącą k laszcze — Czarne, w ych u d łe, w b iałe o b w in ięte płaszcze.

(21)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 19

?

To posługiwanie się szczegółem epickim w roli sugerującej lirycznie pars pro toto wystąpi z całą siłą w sonetach, skierowa­ nych do Aleksandry Moszczeńskiej.

Wszystkie zaś przemiany w zakresie sztuki poetyckiej Sło­ wackiego, narosłe w latach 1827— 1838, wśród których na plan pierwszy w ysuw a się przemiana stosunku ukazywanego w w ier­ szach bohatera lirycznego do świata i wzbogacenie jego wnętrza, stanowiąc podstawę i m otywację innych przemian struktural­ nych — rozbiją w pył uznaną w młodości rygorystyczną postać sonetu.

IV

„Wyznam Ci jednak, droga, że mi często dystrakcją sprawują zgrabne i ładne florentynki — nigdzie podobnych figurek nie widziałem i wybrałbym łatwo sto dziewczątek, w które, żeby mi Bóg tylko pozwolił włożyć duszę podług mego upodobania, to w każdej ze stu mógłbym się dziś zakochać szalenie. Takie jak są, przyciągają m oje oczy, ale nie serce“ — pisał Słowacki do matki 21 sierpnia 1837 roku z Florencji. To silne zaakcentowanie wartości duchowych, wyższych od piękna zm ysłowego, przewija się we wszystkich erotykach z lat 1838— 1842. Specjalnie zaś mocno waży na sonetach, skierowanych do Aleksandry Mosz­ czeńskiej, wyznaczając nie tylko ich ogólną problematykę, ale także ich główne, ścierające się dynamicznie linie strukturalne: linię piękna zm ysłowego i linię przeciwstawnych mu wartości „ducha“ i „serca“.

Na pierwszym z tych dwu sonetów waży ponadto inna jeszcze postawa, również świadoma Słowackiemu i podkreślona przezeń w liście do matki, pisanym w dziewięć prawie m iesięcy przed powstaniem sonetu (list z dn. 22 lutego 1838 r.). Pisał w nim poeta: „Tytuł mój: wojażera egipskiego i pielgrzyma Ziemi Św iętej bardzo mi teraz pomaga w towarzystwie; mogę czasem popra­ wiać Lamartina, czasem nadawać sobie trochę kolorytu i postawy rycerzy Tassa [...] — słowem, że wyciągam różnymi sposobami korzyści z odbytych wędrówek, a te w moich samotnych godzinach bawią m ię jak sen piękny. Lękam się m glistych obrazów prze­ lew ać na papier, aby nie straciły dla mnie wdzięku“. Przelał jed­

(22)

198 I R E N E U S Z O P A C K I

nak Słowacki „mgliste obrazy“ na papier, właśnie w sonecie do Aleksandry Moszczeńskiej, pierwszym z dwóch napisanych. Właśnie w postawie tassowskiego rycerza znalazł schronienie duchowe dla swego podmiotu lirycznego, w kulcie „rycerskiego serca“:

I próżno p o w iesz, bo n ik t n ie uw ierzy, A b ym tw ój n o sił znak u lew ej strony; B o m o je serce je s t w p łaszczu rycerzy. K tórzy n a b ie li m ają krzyż czerw ony; A n ad n im i jeszcze je s t p ancerz stalony,

Pierw szy czterowiersz przynosi zarys sytuacji lirycznej, wprowadzając starcie się dwóch sił przeciwstawnych: urocznego piękna zm ysłowego kobiety i opierającego się mu „serca“ pod­ miotu lirycznego.

O! tak, zapraw dę, że w y b ra ła ś św ietn e Oczy, ażeb y je łzam i zaprószyć.

O! tak, zapraw dę, że ch cą c serce skruszyć W ybrałaś dzikie, sm u tn e i szlach etn e.

To ukazanie dwóch sił, które starły się w przeszłości. U jęte są one w konstrukcję rzeczywistej akcji lirycznej: jest równo­ waga obu sił (oczy świetne, serce dzikie i szlachetne), jest też działanie jednej siły przeciw drugiej (wybrałaś... chcąc skruszyć). Stanowi w ięc ta strofa zawiązanie akcji — i to jedynie zawią­ zanie, gdyż nie ma w niej najdrobniejszych naw et sygnałów, mó­ w iących o wynikach działania jednej siły przeciw drugiej. Prze­ ciw nie — ukazany jest jedynie zamiar -wywarcia efektu, jedynie jego pragnienie.

O ile w sonetach młodzieńczych, sonetach statycznych, w któ­ rych od początku wszystko było jasne i do końca nic się nie zmieniało, m ieliśm y do czynienia z kompozycją prostego parale- lizm u — tutaj, gdzie został zadzierzgnięty w ęzeł dramatyczny, gdzie ma się odbywać rzeczywista walka dwóch przeciwstaw­ nych a rów nych sobie sił, dyktująca strukturę dynamiczną, mamy do czynienia z kompozycją skomplikowanych przeciwstawień. Pierw szy w ątek kompozycyjny opiera się o fakt, że jedna tylko

(23)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 1 9 9

z dwu sił przeciwstawnych chce działać czynnie: siła kobiety o urocznych oczach. W obu dwuwersetowych cząstkach pierwszej strofy działa tylk o ta siła, ona jedynie dokonywa wyboru. Stąd bierze źródło cząstka kompozycji paralelicznej:

O! tak, zapraw dę, że... [ ...] O! tak, zapraw dę, że...

[ ...I

Równocześnie jednak zachodzi tu przeciw staw ienie dwu sił równoważnych, oczu i serca. To powoduje wprowadzenie kom­ pozycji chiazmu; chiazmu, będącego strukturalnym odpowiedni­ kiem semantycznego przeciwstawienia sił:

...w yb rałaś św ietn e ... zaprószyć

... skruszyć

W ybrałaś d zik ie, sm u tn e i szlach etn e.

Tak w ięc semantycznemu skrzyżowaniu się paraleli i kontrastu towarzyszy strukturalne skrzyżowanie paraleli i chiazmu, tw o­ rząc swoiste pogodzenie kompozycji ,,abab“ z kompozycją „abba“. O ile pierwsza strofa, poświęcona zawiązaniu akcji lirycznej, toczyła się w czasie przeszłym i traktowała akcję analitycznie, szczegółowo rysując ścieranie się sił w e wszystkich płaszczyznach poetyckiej struktury utworu — strofa druga przechodzi do stanu aktualnego akcji, przeciwstawiając formom czasu przeszłego czasowników strofy pierwszej, formę czasu teraźniejszego;

Bo m o je ser c e j e s t lo su ł Boga.

Strofa ta jest strofą przejściową, zawierającą trzy etapy akcji. Syntetycznie zamyka wypadki, jakie rozegrały się między zawią­ zaniem akcji a jej stanem aktualnym. Syntetycznie — bo to wszystko, ku czemu wiodły cztery w ersety strofy poprzedniej, zamknięte jest tutaj w krótkim, pierwszym wersecie, obdarzo­ nym właściwościami sugestii wielokierunkowej. Ukazuje ten werset działanie siły urocznych oczu, charakter tego działania, jego w ynik — i stanowi pomost przejściowy między przeszłością strofy poprzedniej a aktualnością strofy drugiej:

(24)

20 0 I R E N E U S Z O P A C K I L ecz łz y go d otąd n ie otru ły setn e.

Werset drugi przebiega w czasie aktualnym, ukazując prze­ ciwdziałanie siły atakowanej oraz przyczynę braku efektów dzia­ łania siły atakującej. Przeciwdziałanie to jest oparte na oporze statycznym, werset ten w ięc, jak poprzedni, zamyka w sobie syntetyczny rys przeszłości, przeciwdziałanie aktualne i — po­ przez swą statyczność — wybiega strukturalnie naprzód, stano­ w iąc nawiązanie między dynamiką opowiadania strof pierwszej i drugiej, a statyką opisu tercyn końcowych sonetu. Znów więc spotykamy się z kolosalną oszczędnością miejsca i środków słow­ nych, uzyskaną przez wielokierunkowe wykorzystanie słów za pomocą różnorakich powiązań strukturalnych. Dodajmy, że w strofie pierwszej w ystępuje jedyna w całym sonecie przerzutnia, w ysuw ająca na m iejsce silnie akcentowane siłę działającą dyna­ micznie: oczy. Tutaj widać największą różnicę w stosunku do sztuki poetyckiej młodzieńczych sonetów Słowackiego. Tam główną rolę grało słowo i jego bezpośrednie znaczenie. Tutaj ogromną część znaczeń przenosi struktura, urastająca do drugie­ go, obok słowa, czynnika znaczeniowego utworu; świetnym tego przykładem jest rozwiązanie strofy pierwszej sonetu, w której czynnikiem, przeciwstawiającym sobie dwie skłócone siły, jest nie określenie słowne, lecz wyłącznie strukturalny zabieg chiazmu.

Podobnie rzecz ma się w dalszym ciągu sonetu. W ersety trzeci i czwarty drugiej strofy wybiegają w przyszłość. Są one znów dynamiczne ( r o z e t n ę ) — wybiegając zaś w przyszłość, uzyskują ponownie kilka znaczeń. Niwelują nadzieję wrogiej siły na zwy­ cięstwo w walce. Przygotowują wygaśnięcie akcji w strofach na­ stępnych na rzecz statyki opisu. Wybiegając zaś w przyszłość, sugerując postawę czynną podmiotu lirycznego jedynie in poten-

tia, nie naruszają w rzeczywistości statyki tej postawy, pozwala­

jąc na konsekwentne utrzymanie jej do końca. Przez swą poten­ cjalną zaś dynamikę stanowią te w ersety nawiązanie do początko­ wych, dynamicznych wersetów strofy trzeciej, ostatecznie wytrą­ cających broń z ręki wrogiej siły, bo uprzedzających jej zamiary i tym samym prowadzących do całkowitego wygaśnięcia akcji:

(25)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 20.1 A w przód, niż m ia ła b y je zdeptać noga,

P rędzej je zim nym żelazem rozetnę. I p różno p ow iesz, b o n ik t n ie u w ierzy , A b ym tw ój n o sił zn a k u le w e j stron y;

I znów, jak w strofie pierwszej, następuje wysunięcie na m iej­ sca szczególnie mocno akcentowane rekwizytów związanych z siłą wrogą. Tym razem nie za pomocą przerzutni, ale przez zgrupo­ wanie dwóch słów jednosylabowych i przedzielenie ich inw ersyj- nym wtrętem. To ostateczne zaakcentowanie zwycięstwa. A le to też strukturalne wyodrębnienie, dyskretne wyodrębnienie tej partii sonetu, w której rolę główną grała siła wroga podmiotowi lirycz­ nemu. Początek sonetu akcentował jej pierwsze, św ietne poczy­ nania. Tutaj akcent wydobywa ostateczną porażkę tych poczy­ nań:

A b y m t w ó j n o sił z n a k [...]

Następują teraz cztery końcowe w ersety sonetu, związane z podmiotem lirycznym semantycznie i, poprzez swą nienaruszoną statykę, strukturalnie. W strofie pierwszej spotkaliśmy analizę siły wrogiej — tu mamy analizę siły podmiotu lirycznego. W stro­ fie pierwszej m ieliśm y strukturę dynamiki, odpowiadającą czyn­ nem u działaniu siły przeciwstawnej podmiotowi: wybrałaś, za­ prószyć, skruszyć. Tu mamy strukturę statyki, odpowiadającą biernej postawie bohatera lirycznego: mają, leży. W strofie pierw ­ szej rządziła niespokojna konstrukcja chiazmu. Tu — paralelizm:

A n a d n im jeszcze je s t pancerz stalon y, A ono je szcze głęb iej — w trum nie leży.

Dynamiczna wszakże strofa pierwsza obejmowała cztery wer­ sety o rymach „abba“. Ostatnie cztery w ersety sonetu, przełamu­ jące rozdzielność kompozycyjną tercyn, tworzą cząstkę o rymach analogicznych. To jakby podkreślenie całkowitego odwrócenia początkowej sytuacji sonetu:

B o m o je serce je s t w p łaszczu rycerzy, K tórzy n a b ie li m ają krzyż czerw ony;

(26)

2 0 2 I R E N E U S Z O P A C K I

A nad n im jeszcze jest p ancerz stalony, A ono jeszcze głęb iej — w tru m n ie leży.

Ukazana w ięc przez poetę kompozycja chiazmu w pierwszej strofie jest najogólniejszą zasadą kompozycyjną całego sonetu. W yciska też ona znamię i na innych, pozakompozycyjnych ukształ- towaniach słow nych poszczególnych partii utworu. Pochodzi ta zasada — jak m ówiliśm y — od przeciwstawienia dwóch walczą­ cych sił. Towarzyszy temu znaczące strukturalnie przeciwsta­ w ienie statyki i dynamiki. A le nie tylko. Sonet, wbrew rygorom stroficznym, tak dawniej przez Słowackiego przestrzeganym, rozpada się wyraźnie na dwie połowy; w cyfrach oznaczających liczbę wersetów przedstawia się to dokładnie 7 + 7.

Pierwsza połowa sonetu, w której działa siła wroga podmioto­ w i lirycznemu, posiada m etaforykę w tonacji właściwej tej sile cielesnej. To zabiegi pars pro toto, działające dramatycznie strzę­ py epickie, przenoszące wartości liryczne: zaprószone oczy, setne łzy, depcąca noga. W wersecie ósmym zdecydowaną przewagę uzyskuje podmiot liryczny — i odtąd metaforyka utrzymuje tonację rycerską: zimne żelazo, znak u lewej strony, płaszcz rycerzy, pancerz stalony.

Obok tych wszystkich przeciwstawień sonet posiada elem enty jednoczące strukturalnie, tak, jak paralela towarzyszyła chiaz- m ow i w strofie pierwszej. I znów paraleliczność zachodzi w tych sam ych cząstkach i elementach co przeciwstawność, tworząc

z sonetu przedziwną jedność przeciwieństw. Wszak — mimo prze-

ciwstawności statyki opisu i dynamiki opowiadania — cały sonet jest skonstruowany ze strzępów epickich o w ym ow ie i funkcji lirycznej. Cały jest okryty szatą zabiegów pars pro toto, jedynie ich charakter jest przeciwstawny. W brew sonetowym rygorom kompozycyjnym układa się on w dwie równoważne połowy. I — w brew strukturalnym przeciwstawieniom oraz przepisanej sone­ tow i cesze rozwoju m yśli etapami pełnostroficznymi — wątek m yślow y rozwija się tutaj konsekwentnie dwuwersetami, których kolejne następstwo jest kolejnym krokiem naprzód, stanowiąc poziomą linię paraleli na pionowej linii przeciwstawień przez cały ciąg utworu.

(27)

S O N E T Y S Ł O W A C K IE G O 2 0 3

Zważywszy, że tak ogromna rzeczy rozmaitość zawiera się w krótkim odcinku czternastu w ersetów — można jeden tylko w niosek wysnuć: wniosek wielkiej syntetyczności tego wiersza. Syntetyczność konstrukcji pociąga za sobą nie ty le oszczędność środków słowno-stylowych, co ich maksymalne wykorzystanie. Obserwujemy w sonecie dużą przewagę form rzeczownikowych nad przymiotnikowymi, wyrażającą się stosunkiem 18 :9. Jeszcze mocniej przedstawia się to w zakresie zaimków, gdzie formy rze- czowne nad przymiotnymi osiągają przewagę w stosunku 8 : 3. Dodając, że czasowników mamy siedemnaście, nasuwa się wnio­ sek, że sonet toczy się w kręgu rzeczy i czynności. Dynamika jego wszakże nie wynika z tych obliczeń mechanicznie: podobny stosunek, z bardzo niewielkim i odchyleniami, spotykamy w so­ netach młodzieńczych.

Różnice płyną z charakteru słownictwa i jego funkcjonalnego wykorzystania. Czasowniki sonetów m łodzieńczych oznaczają czynności niezależne od przedmiotów, nie mają charakteru czyn­ ności doraźnych i świadomych, lecz rozciągających się w czasie i fatalistycznych: przeminąć, ginąć, kończyć się, mienić się. Tutaj zaś są uzależnione od świadomości rzeczy działających: zdeptać, wybrać, rozciąć, zaprószyć, skruszyć — i mają charakter czyn­ ności prawdziwie dynamicznych, doraźnych, pozostających naj­ częściej w sferze gestu. Przymiotniki w sonetach młodzieńczych są z jednej strony rozsiane na długim odcinku sonetu, nie dają natężenia emocjonalnego, lecz rozproszenie — z drugiej posiadają jednolity charakter. Tutaj — panuje prawo kontrastu: smutny i dziki, biały i czerwony. To przesądza o ich dynamice. Ponadto — aczkolwiek tak rzadkie w zestawieniu z liczbą rzeczowników — są maksymalnie wykorzystane i podkreślone. Utrzymane są w to­ nie patetycznym, co je uwydatnia (setne, szlachetne, świetne) i grupowane licznie na krótkim odcinku wiersza. Cztery z nich — połowa prawie — zgrupowane są na krótkim odcinku pierwszej strofy, przy czym trzy tworzą „przymiotnikowy“ w erset czwarty tego czterowiersza:

(28)

2 0 4 I R E N E U S Z O P A C K I

dzięki czemu tworzą silny akcent na ogólnym profilu wiersza. Akcent ten powiększa fakt, że cztery przymiotniki dysponują, identyczną końcówką morfologiczną — tne, wybijając się całą grupą dzięki specyficznej instrumentacji głoskowej (świetne, smutne, szlachetne, setne).

Podobne zjawisko obserwujem y w zakresie konstrukcji zdań. Aczkolwiek ogromna ich większość utrzymana jest w tonacji oznajmującej, choć prawie wszystkie posiadają ten sam rysunek intonacyjny (jeden w erset antykadencja, drugi kadencja) — to urozmaicają ich ton liczne inwersje i łacińskie szyki zdaniowe, utrzymując „góm ość“ tonu i pełne jego brzmienie.

Zbierzmy najważniejsze przeciwstawienia tego sonetu, w któ­ rych poetyckim kontekście toczy się walka dwóch sił akcji lirycz­ nej: paralela i chiazm, opis i opowiadanie, rzeczowość i przy- miotność, statyka i dynamika, oznajmująca struktura zdań i w e­ wnętrzne wichrzenia inwersyjne, opór bierny i działanie aktywne.. Pierw sze człony tych zestaw ień odpowiadają postawie spo­ koju, drugie — niepokoju. Zważywszy, że w sonecie zawsze przewagę uzyskują pierwsze człony zestawień skonstatujemy, że ma on profil spokojny. Stanowi więc nawiązanie struktural­ ne — oczywiście dalekie, odległe o wskazane etapy ewolucji sztuki lirycznej Słowackiego — do jego pierwszych sonetów. Różnice są oczyw iście kolosalne, zostały one już w szczegółach w ydobyte zresztą. Wydobądźmy teraz różnicę najważniejszą. Sonety i mło­ dzieńcze, i ten, oparte są o spokojną strukturę, płynącą z postawy konstatacji. W sonetach młodzieńczych jednak postawa podmiotu lirycznego była postawą konstatacji własnej bezradności wobec świata. To decydowało o strukturze analogii, gdyż podmiot n ie przeciwstawiał światu żadnych wartości własnych. Tutaj zaś po­ stawa konstatacji jest podyktowana poczuciem siły. To rodzi strukturę przeciwstawień — podmiot przeciwstawia światu war­ tości własne. Przeciwstawienia z kolei są okryte stylowym spo­ kojem, gdyż podmiot pew ny jest skuteczności swej siły. I stop­ niow e ukazywanie tej siły dyktuje sposób rozwijania podmioto­ wego wątku lirycznego w tym sonecie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ciśnienie jest wielkością fizyczną skalarną, którego miarą jest iloraz wartości siły działającej na powierzchnię przez wielkość tej powierzchni. p

Hoofdstuk 7 (Spectrum Schatten) gaat in op methoden om van een (kortdurend) signaal het vermogensdichtheidsspectrum of de autocorrelatiefunctie te bepalen. Als echter een

Because of it's small test section, both the tangential velocity distribution and the cavitating core radius are relatively easy to measure.. The tunnel, build of 5" stainless

Ciekawym przykładem skóry naturalnej licowej jest skóra nappa, która wyglądem przypomina delikatną skórę cielęcą, wykonana jest jednak ze skóry koziej.. Jest ona

Skoro już wspomniałem o przydzieleniu rozmaitych tematów do Podstaw pro- gramowych dla kolejnych etapów kształcenia, to warto wspomnieć, że o polu magnetycznym nie

Załóżmy, że ustawiliśmy płyty z rysunku 24.16a i b blisko siebie i równo- legle (rys. Płyty są przewodnikami, dlatego też po takim ich ustawieniu ładunek nadmiarowy na

3) metoda Coulomba-Ponceleta jest metodą dobrą do szybkiej oceny parcia czynnego, w szczegól- ności opiera się ona na dosyć realistycznym założeniu, że linia ścięcia BC w

Proszę rozważyć przypadki rozmieszczenia niemalejącego i nieros- nącego.. Przepisy trzeba