• Nie Znaleziono Wyników

View of Theresita Polzin, The Polish Americans — Whence and Whither

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Theresita Polzin, The Polish Americans — Whence and Whither"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Theresita P o 1 z i n. The Polish A m ericans — W hence and W hither. Pulaski (Wisconsin) 1973 ss. 282. Franciscan Publishers.

■ \

Niewiele m am y publikacji n a tem a t życia naszych rodaków w USA. A pew na ilość wiadom ości je s t przecież konieczna dla w zajem nego zain- , teresow ania, zro z u m ie n ia . się i łączności. Chodzi m i tu głów nie o łącz­

ność kulturow ą. W iem y dobrze, jak ą cenę płacił nasz n a ró d za sw e roz­ bicie. Dziś w integ rujący m się św iecie rów nież n ieb ag teln ą rzeczą jest jedność i k u ltu ro w a pozycja każdego n arodu. N ie będę tu pisał o roli w ychodźstw a (diaspory) w rozw oju ogólnoludzkiej k u ltu ry . Z n an a dobrze socjologom te o ria dyfuzji k u ltu ro w e j1 p odkreśla jego znaczenie dosta­

tecznie. '

Książka T heresity Polzin A m ery k a n ie polskiego pochodzenia d aje nam garść inform acji u jęty c h z socjologicznego p u n k tu w idzenia. Są one dla • nas cenne. C hcielibyśm y przecież wiedzieć, ja k ie procesy zachodzą w życiu naszych rodaków za Oceanem i jak ie m ają oni problem y. P onie­ waż książka ta jest tru d n o dostępna dla polskiego czytelnika, uw ażam , że będzie rzeczą pożyteczną zreferow anie jej treści nieco szerzej.

A utorka książki T heresita Polzin jest w nuczką Połczyńskiego, k tó ry przybył do Illinois (USA) z Polski w 1880 r. Po ukończeniu studiów w Loyola U niversity (Chicago 1959 r.) Polzin prow adziła b ad an ia socjologicz­ ne w P e ru i w ykładała socjologię w P a u l U niversity. N astępnie zorgani­ zowała W ydział Socjologii w Lewis College w L ockport (USA) i z jego ram ienia rozpoczęła b ad ania n a d P olonią a m ery k ań sk ą (przy w spółpracy C enter for Polish Studies and C u ltu re w O rchard Lacke), w spółżyciem grup etnicznych, ich asym ilaćją. W ynikiem ty ch b a d ań jest pu b lik acja

The Polish Am ericans.

K siążka składa się z 4 części — 20 k ró tk ich rozdziałów i ap en d y k su zaw ierającego 19 tabel z danym i staty sty czn ym i przeprow adzonych b ad ań x oraz indeks nazw isk i bibliografię.

1. PROBLEM PRACY (CZ. I ROZDZ. 1-3)

W pierw szej części A uto rk a u k azuje problem pracy i om aw ia jej teo­ retyczne podstaw y.

(2)

Zasadniczym problem em g ru p y etnicznej żyjącej w jakim ś szerszym społeczeństw ie jest asym ilacja i u trzy m an ie w łasnej świadomości n aro ­ dowej. Społeczeństw o S tanów Zjednoczonych pod w zględem narodow oś­ ciow ym m a c h a ra k te r specyficzny. Czym jest tam asym ilacja? Istnieją n a ten tem at trz y teorie: 1. konform izm u, 2. stopu kulturow ego (M elting

Pot), 3. p luralizm u kulturow ego.

Jeśli za B rew tonem B e r r y 1 zdefiniujem y asym ilację jako proces, w k tó ry m g ru p a ludzi traci w szelką sw oją odrębność, przyjm ując kul­ tu rę szerszego społeczeństw a k ra ju swego osiedlenia, to stopień asym i­ lacji, np. Polaków , m ierzyłby się stopniem przyjęcia przez nich ku ltu ry p rotestanck ich Anglosasów (tzw. W A SP-istów — w h ite A nglo-Saxon

Protestant). Oznaczałoby to k o n f o r m i z m z najliczniejszą i wcześniej

osiadłą g ru p ą społeczną Stanów Zjednoczonych. B yła to najbardziej roz­ pow szechniona w X IX w. teo ria asym ilacji w USA, przyjm ow ana przez w ielu jako p rogram polityki społecznej.

Na przełom ie X IX i X X w. n ap ły n ę ła do USA m asa ludności ze w schodniej, środkow ej i południow ej Europy. Ludność ta, m. in. i polska, zachow yw ała o d ręb n e w artości sw ojej k u ltu ry, mimo nacisku otoczenia k u konform istycznej a s y m ila c ji2. .W ydano wówczas ustaw y ograniczające n ap ły w tej ludności. G dy to nie przyniosło pożądanych skutków , podw a­ żono słuszność teorii konform izm u kulturow ego (na terenie USA). S tw ier­ dzono bow iem , iż konform izm osiadłej ludnośi z k u ltu rą W ASP-istów jest niem ożliw y, a teoria konform izm u nie odzw ierciedla praw d y i nie jest w łaściw ym narzędziem polityki asym ilacyjnej.

Sięgnięto wówczas po sta rą teorię (z X V III w.) s t o p u k u l t u r o ­ w e g o 3. G łów ną tezą tej teorii jest stw ierdzenie trw ałości różnych prze­ konań relig ijn y ch i konsekw encji z nich płynących, co w in n a uwzględnić polityk a asym ilacyjna. A sym ilacja zatem m a się opierać n a w zajem nym przyporządkow aniu sobie różnych elem entów kultury.

P o w staje jed n a k pytanie, czy np. Polacy różnią się od innych grup etnicznych USA tylko cecham i i s tru k tu rą swej religijności? Czy nie p osiadają jakich ś odręb nych elem entów swojej k u ltu ry ?

Trzecia teo ria asym ilacji m ówi o p l u r a l i z m i e k u l t u r o w y m . P o dkreśla ona fa k t tw orzen ia przez różne grupy, etniczne sw oich „m ałych ojczyzn” w USA, niezależnie od m iejsca zam ieszkania, n a zasadach swoistych, specyficznych w ięzi grupow ych. B urzenie ich prowadziło do alienacji k u ltu row ej i w zro stu przestępstw . Należało zatem uszanować i zachow ać k u ltu ro w ą odrębność • w szystkich grup etnicznych. Jeśli w iele stanów może tw orzyć jedność polityczną państw a, ;o podobnie wiele

i---1 Race and Ethnic Relation. Boston i---1965 s. 247.

2 M. G o r d o n. A ssim ilation in A m erica. Daedalus 1969 s. 269. 3 W. H e r b e r g . Protestant, Catholic, Jew . Garden City 1960.

(3)

k u ltu r może tw orzyć jedność k u ltu ro w ą społeczeństw a, zachow ując sw oją odrębność. Teorię tę propagow ali m. in.: H orace H allen, Louis Adamie, Louis W irth.

K ażda z tych teorii m a p otw ierdzenie w procesie asym ilacji Polaków w Ameryce. Je d n a k nadal pozostaje o tw a rte p y tan ie ; czy A m erykanie polskiego pochodzenia posiadają w yróżniające ich elem enty w łasnej k u l­ tu ry ? Odpowiedź n a to py tan ie stanow i treść om aw ianej książki. A u to rk a przeprow adziła ankietę w śród duszpasterzy polskich parafii, w y k o rzy ­ stała rów nież w iele danych o życiu Polonii, zebranych przez innych uczonych,, zwłaszcza M iltona Gordona, od którego często b rała też p rze­ w odnią m yśl analizy socjologicznej.

G ordon prow adząc stud ia nad asym ilacją g ru p etnicznych w USA w yróżnił 7 następ ujących w skaźników procesu a s y m ila c ji4:

1. P rzyjęcie w zorów kultu ro w y ch tubylczego społeczeństw a. J e s t to asym ilacja kulturow a, czyli ak u lturacja.

2. W ejście n a szerszą skalę do klubów i stow arzyszeń tubylczego spo­ łeczeństw a n a płaszczyźnie podstaw ow ych (pierw otnych) g ru p społecz­ nych 5. J e st to asym ilacja strukturalna'.

3. Zaw ieranie m ałżeństw m ieszanych. J e s t to asym ilacja m ałżeńska. 4. Rozwój pojęcia jednego narodu, identyfikującego się z tubylczym społeczeństwem . J e st to asym ilacja id eń ty fik acy jn a (utożsam iająca).

5. B rak w zajem nych uprzedzeń. J e s t to asym ilacja postaw . 6. B rak dyskrym inacji. J e s t to asym ilacja zachow ań.

7. B rak konfliktów n a tle sy stem u w arto ści i w ładzy. J e s t to asym i­ lacja obyw atelska.

Polzin sprow adziła te w skaźniki do trzech zasadniczych w ym iarów (płaszczyzn) asym ilacji: kulturow ego (1), stru k tu ra ln eg o (2, 3, 7) i psy­ chologicznego (4, 5, 6). Idąc za H aroldem E. D riverem i W illiam em C. M assey em 6 ro zp atru je a s y m i l a c j ę k u l t u r o w ą w dziedzinie k u l­ tu ry m aterialnej, w zorów zachow ań oraz w iary i sy stem u w artości. Jeśli im igranci p rzy jm u ją w jakim ś stopniu od m iejscow ej ludności sposób ubierania się, m ieszkania, bycia, w iarę i system w artości, to m ożem y mówić o określonym stopniu asym ilacji kultu ro w ej. W ielką rolę odgryw a tu p resja (np. w yśm iew anie się) szerszej społeczności, w spólna praca,

szkoła, sąsiedztwo. .

P resja środow iska może spowodow ać pozorną, tylko zew nętrzną, asy­ m ilację kulturow ą. Dopiero przyjęcie im ig ran tów do klubów , sto w arzy

-4 Assim ilation in Am erican Life. N ew York 1964 s. 71.

5 „Primary group level” — niestety, nie wiadomo ściśle, czyim pojęciem po­ sługuje się Gordon i Polzin: Charlesa Coolega, Roberta Farisa, Edwarda A. Shilsa czy Roberta K. Mertona i Paula F. Lazarsfelda.

(4)

szeń, zaw ieranie m ieszanych m ałżeństw usuw a etniczne b a rie ry i w y ­ rab ia poczucie jednego n arod u . W ówczas m ożem y m ówić o określonym

sto p n iu asym ilacji stru k tu ra ln e j.

-P s y c h o l o g i c z n y w y m iar asym ilacji zw iązany je s t z system em w artości i w iarą, k tó re często w k raczają w dziedzinę k u ltu ry m atęrialnej, w sferę zachow ań i postaw . Je śli zaistn ieje sprzeczność m iędzy tym i dziedzinam i, asym ilacja n a pew no n ie będzie się m ogła rozw ijać. A utorka stw ierdza, iż m a to m iesjce w przy p ad k u Polonii am erykańskiej, i p rzy ­ tacza tu zdanie J o h n a F. K en n ed y ’ego o raz H arolda A. Pedersena, którzy p o dkreślają zachow anie przez Polaków swojej w iary, języ ka i zwy­

czajów 7. /

A utorka, posługując się w skaźnikam i asym ilacji Gordona, pragnie określić stopień asym ilacji polskiej g ru p y etnicznej w USA. N ajpierw jed n a k chce zapoznać czy teln ika z jego ojczystym krajem , z Polską. W o sta tn im (3) rozdziale pierw szej części książki kreśli więc w telegra­ ficznym skrócie h istorię Polski.

2. HISTORCZNE ASPEKTY IMIGRACJI (CZ. II ROZDZ. 4-6)

W drugiej części om ów ione zostały historyczne i dem ograficzne aspek­ ty em igracji polskiej do USA. E m igracja ta ze w zględu n a swój charak­ te r została podzielona n a 4 okresy.

E m igracja kolonialna 1608-1776. Rozpoczęli ją producenci smoły, łu ­ gu, szkła i lin okrętow ych, k tórzy osiedli w Jam estow n (Wirginia). Znam y ich nazw isk a z ra c ji stra jk u j jak i zorganizow ali przeciw w yzyskow i Lon­ dyńskiej K om panii K olonialnej. Polska im igracja do A m eryki w X V II i X V III w. n ie b y ła w ielka, lecz n a ty le liczna, że P aw eł M ostow ski mógł w ystąpić w 1776 r. do K ongresu S tanów Zjednoczonych z prośbą o przy­ dzielenie Polakom o b szaru do założenia’ tam „Nowej Polski”.

E m igracja polityczna 1776-1854. B yła w ynikiem u tra ty w łasnej p ań ­ stw ow ości przez Polaków . Polzin, idąc za M ieczysławem H aim anem , p rzy jm u je , iż pod koniec tego o k resu (1854-1860) w Stanach Zjednoczo­ n y c h żyło ok. 30 tys. Polaków . S tw ierdza następnie, iż ulegli oni szybkiej asym ilacji, i p rag n ie ten fa k t w ytłum aczyć n astęp ującym i okolicznoś­ ciam i: em ig ran tam i byli przew ażnie sam otni mężczyźni, którzy przez za­ w ieran ie zw iązków m ałżeńskich z osiadłą ludnością rozpoczynali proces asym ilacji stru k tu ra ln e j. N ależeli przew ażnie do klas wyższych, posiadali

7 J. F. K e n n e d y . A N ation of Im m igrants. N ew York 1964 s. 60; H. A. P e d e r s e n . The Em erging Cultural Concept: A n A proach ty the - S tu dy of Cul-

(5)

w ykształcenie, co um ożliw iło im w ejście w in te rak c ję społeczną z odpo­ w iednią im klasą ludzi i przyjęcie ich sy stem u w artości. N igdy n ie b y li dyskrym inow ani ani w yśm iew ani. Rychło zdobyli odpow iednią pozycję , społeczną i udział w e w ładzy 8. P rzez to sam o znaleźli się w n u rcie asym i­ lacji kulturow ej, stru k tu ra ln e j i p raw n o -o b y w atelsk iej. Polacy n ie zdo­ łali w ytw orzyć w łasnej w ięzi grupow ej, gdyż było ich stosunkow o n ie ­ w ielu. Zakładane przez nich organizacje m iały n a celu n iesienie pom ocy Polsce, odzyskanie niepodległości. Z tej też rac ji w ielu em igrantó w po­ w róciło do kraju.

Em igracja ekonom iczna (zarobkowa) 1854-1939. W przeciw ieństw ie do poprzedniego ok resu n a stą p iła te ra z law in a em ig racy jna z ziem pol­ skich do S tanów Zjednoczonych. Rozpoczęła ją polska ludność ze Śląska (ks. Leopold Moczygęba), zakładając pierw sze zw arte kolonie: P a n n a M a­ ria, Częstochowa, P olonia w Teksasie. W n a stęp n y ch la ta c h b ędą się osied­ lać w w ielkich m iastach (Detroit, Chicago, Nowy Jork), zawsze jed n a k zw artym i rodzinam i i grupam i, tw orząc specyficzne, w łasne środow isko.

A u to rk a podaje przyczyny em igracji: prześladow anie ludności pol­ skiej przez zaborców, służba w ojskow a, w zrost gęstości zalu dn ienia i tr u d ­ n e w ary n k i m aterialne. Polacy p rzybyw ali do A m eryki, b y dorobić się i móc kupić w łasne gospodarstw o. R ozw ijająca się w X IX w. gospodarka S tanów Zjednoczonych daw ała im duże szanse. W ielkie k o ncerny p rze - . m ysłowe h u t, kopalń, kolei, m etalu rg ii i chem ii oraz rolnictw o poszuki­ w ały rąk do pracy. Rząd S tanów w y d ał w 1864 r. specjalne zarządze­ n ia ułatw iające przyw óz robotników . R o zw in ęły ,się w ty m celu kom pa­ nie w erbunkow e i przew ozow e (ciągnące w ielkie zyski).

Wieści o możliwości lepszego zarobku d o tarły rów nież n a ziem ie pol­ skie. Listy pełne optym izm u, w ychw alające lepsze w a ru n k i ż y cia w USA, oraz w racający z zarobionym i dolaram i (które oznaczały fo rtu n ę) po­ ciągały do em igracji tysiące ludzi. Je j szczyt p rzy p ad ł n a r. 1912, kiedy to w yjechało 175 tys. osób.

W iek X X przyniósł jed n a k pierw sze oznaki k ry zy su gospodarczego w USA. D otknie on w pierw szym rzędzie im igrantów . P olacy b y li o s ta t­ n ią falą przybyszy. Podejm ow ali prace najniżej w ynagradzane. S tano ­ w ili przeto konkurencję dla pew nych k ategorii robotn ikó w i p rzez to ściągnęli n a siebie w iele u przedzeń i niechęci. F a k t te n zaciążył n a życiu społecznym Polonii i n a procesie jej asym ilacji.

W o sta tn im (6) rozdziale tej części a u to rk a podaje, za H aim anem i in ­ ny m i autoram i, dane dem ograficzne Polonii. W 1790 r. było w U SA 500 osób, w 1860 — 30 tys., w 1880 — 500 tys., w 1890 — 1 m in, w 1900 —

8 Autorka wym ienia szereg nazwisk zasłużonych Polaków dla rozwoju kul­ tury am erykańskiej: Karol Kurcyusz, A lbert Zaborowski, Antoni Sadowski, W ło­ dzimierz Krzyżanowski, Helena Modrzejewska i in.

(6)

2 m in, w 1910 — 3 m in, przed w ybuchem I w ojny św iatow ej — 4 m in osób. Po o dzy sk an iu przez Polskę ’ niepodległości wróciło do k raju ok. 100 tys. osób. O graniczenie im igracyjne, skierow ane głównie przeciw k ra ­ jom słow iańskim , spowodow ały, że w okresie m iędzyw ojennym przybyły z Polski do USA ty lk o 6524 psoby.

E im gracja uchodźcza. Znaczniejszy n ap ły w polskiej ludności do USA n a stą p ił po II w o jnie św iatow ej. Do 1954 r. przybyło tam ' 178 tys. osób, a w n a stę p n y m 10-leciu dalsze 75 tys. Byli to ludzie z kw alifikacjam i zaw odow ym i, często z w yższym w ykształceniem , ze znajom ością obcych języków . Zajęli więc dobre pozycje społeczne, w łączyli się bez tru d u w życie odpow iednich klas społeczeństw a i dążyli do szybkiej asym ilacji. Posiadali am bicje i przygotow anie do tw orzenia k u ltu ry am erykańskiej.

‘Spis ludności S tanó w Zjednoczonych z 1969 r. określa w ielkość Po­ lonii n a 4021 tys. osób. F ak ty czna liczba m a w ynosić 6-10 m in, co stano­ w iłoby 4-5% całej ludności USA.

Polacy osiedlali się g ru p am i głów nie w rejonach przem ysłow ych, ja ­ kim i były stan y : P ensylw ania, N ew Jersey, Nowy Jork, Michigan, Illi­ nois, W isconsin, Ohio i Indiana. Je śli chodzi o m iasta, to dziś najw ięcej Po­ lakó w m ieszka w Chicago — 500 tys., w D etro it — 300 tys., oraz M ilw au- ke, Cleveland, P ittsb u rg h u i Filadelfii — po 100 tys. osób. W iele tysięcy Polaków m ieszka w N ew ark, N ew B ritain , Bostonie, Toledo, Jersey City i Los Angeles.

Do I w o jn y św iatow ej w yjeżdżało z ziem polskich więcej mężczyzn (69%) niż kobiet (31%). W 1931 r. w zajem ny stosunek mężczyzn i kobiet bardziej w y ró w n ał się: n a 100 kobiet przypadało 116 mężczyzn. W yjeż­ dżali najczęściej w w iek u 20-40 lat. W 1969 r. średnia w ieku mężczyzn urodzonych w Polsce (zam ieszkałych w USA) w ynosiła 64,2, a kobiet 68,0 lat. W iększa część Polonii jest więc urodzona w USA. Je j żyw ot­ ność i poczucie świadom ości narodow ej w ykazuje ilość mszy św., prog ra­ m ów rad io w y ch i publikacji w -jęz y k u polskim . P rz e d s ta w ia ’je tab. 1.

3. TWORZENIE SIĘ POLSKICH WSPÓLNOT (CZ. III ROZDZ. 7-11)

W trzeciej części om aw ia A u to rk a tw orzenie się polskich w spólnot i społecznych organizacji w USA.

Po p rzed staw ieniu społecznej stru k tu ry ludności ziem polskich stw ier­ dza, że do S tan ó w Z jednoczonych w yjeżdżali głównie drobni właściciele oraz w iejski i m iejski p ro letariat. N a ziem iach polskich w zam kniętych społecznościach istn iała bardzo silna k on trola społeczna, niski stan ośw ia­ ty (61% an alfabetó w w zaborze rosyjskim , 24% — w zaborze austriackim ) oraz w ielki w p ły w Kościoła (religia obejm ow ała całe życie człowieka).

(7)

Tab. 1. Rozmieszczenie m szy św., radiostacji i w ydaw nictw w języku polskim

Stany

Liczba parafii odprawiających msze

w języku polskim Liczba radiostacji Liczba Wydawnictw ponad , 100 mniej niż 100 Connecticut 12 2 5 —. Delaware1 .. Floryda 1 Illinois 11 7 17 Indiana . 4 5 __ Kalifornia 11 Kolorado 11 Kolumbii Dystrykt 2 Maryland 1 1 Massachusetts 6 10 1 Michigan 14 5 11 Minnesota 1 2 Montana1 _ New Hampshire 3 _ New Jersey 8 1 5 ; Nowy Jork 23 U 14 12 Ohio 9 2 3 Pensylwania 16 10 22 ‘ 9 Rhode Island 2 . 1Teksas 1 — _ _ Vermont1 1 _ Waszyngton ■ T T - 1Wirginia — — — 1 Wirginia Zach.1 1 _ Wisconsin1 2 3 R a z e m 107 61 80 68

W Stanach Zjednoczonych proces uspołecznienia jednostk i odbyw ał się przez rodzinę, sąsiedztwo, parafię, szkołę i przez społeczno-polityczne organizacje. Te ostatnie zasługują n a szczególną uw agę, gdyż były one łącznikiem m iędzy stary m a now ym św iatem . B roniły przyniesioną ro­ dzimą kulturę, u łatw iały życie, a rów nocześnie um ożliw iały adap tację i wchodzenie do nowego społeczeństwa. Socjologowie: W iliam I. Thom as, Florian Znaniecki, R obert E. Park, H erm an M iller 9, L athrop S tod dard l0, Jo h n H ig h a m n , Józef S w a s te k 12, N ath an G łazer i D aniel T. M

oyni-9 Old W orld Traits Transplanted. N ew York 1921.

Reforging Am erica. New York 1927. ,

11 Strengers in the Land. N ew York 1963.

(8)

ham 13 p odkreślają, iż k u ltu ra życia Polonii am erykańskiej nie b y ła i nie je s t o dtw orzeniem życia społeczeństw a polskiego w E uropie an i też żadną kopią życia am erykańskiego Anglosasów. J e s t to n ow a form a k ultury, złożona z polskiej tradycji, katolickich in sty tu cji i w artości oraz z am e­ rykań sk ieg o zurbanizow anego s ty lu życia i dem okratycznych idei. Jej w y tw o rzen ie m usiało przejść przez pew ien rodzaj izolacji, przyw iązania do ro d zin ny ch tra d y c ji, języ k a i w ia ry o jc ó w .. Jakk olw iek w now ym św iecie P olacy cieszyli się wolnością, to jednak, jako mniejszość, odczu­ w ali pew n e zagrożenie ze stro n y nieprzychylnego im protestanckiego śro­ dow iska. Rozum ieli, że m uszą tw orzyć jedność i posiadać odpow iednie in sty tu c je życia społecznego. R ealizując te n cel, n ie ste ty , nieto lerancyjń i przyw ódcy w prow adzili w życie Polonii rozbicie i skłócenie.

W edług A u to rk i kościół n a ziem iach polskich b y ł w yłącznym przy­ w ódcą politycznym . P o dobną ro lę chciał pełnić w USA. P rag n ął organi­ zować i .czuwać n a d całością życia. Inaczej jed n a k rzecz ukształtow ała aię w śró d Polaków w A m eryce, gdzie pod w pływ em otoczenia anglosas­ kiego znaleźli się przyw ódcy polityczni an tyk lery kaln i. Prow adziło to rów nież do o stry ch k onfliktów w e w n ątrz Polonii.

D la większości Polaków zachow anie języ k a ojczystego i katolickiej religii było rzeczą nierozdzielną. Te pojęcia, w yrosłe i u g run tow an e na ziem iach polskich, nic n ie stra c iły n a aktualności w Stanach Zjednoczo­ nych. W ynikała z tego w ażn a konsekw encja: Kościół (parafia) by ł przez

długi czas głów nym org anizato rem polskiej szkoły, w ychow aw cą m łodych po koleń i stróżem odpow iedniego sy stem u w artości. Z akładał też szpitale, ochronki, d ru k a rn ie i różnego ro d zaju przedsiębiorstw a gospodarcze. A w ans społeczny dom agał się je d n a k dobrej znajom ości języka angiel­ skiego. Pod tą p re sją szkoły polskie m usiały stać się dw ujęzyczne, a z cza- sem . języ k angielski zaczął w y p ierać języ k polski.

P a ra fia b y ła też pierw szą organizacją życia Społecznego pozareligij- nego, p e łn iła rolę opiekuńczą i doradczą. N iebaw em jed n a k w m iastach zaczęły pow staw ać kluby, jak o n astępstw o sp otk ań u właścicieli polskich sklepów i barów , a k tó re pow oli zaczęły przejm ow ać rolę, jak ą pełniły d o tąd parafie.

W w olno k onk u rency jny m , zorganizow anym system ie gospodarczym jed n o stk a b y ła bezsilna. W ypadki losow e i k ryzy sy gospodarcze (u trata pracy) dom agały się odpow iednich ubezpieczeń społecznych. Polacy nie byli p rzy jm ow ani n a sp raw ied liw y ch w a ru n k ach do istniejący ch organi­ zacji ubezpieczeniow ych, zaczęli je zatem tw orzyć sam i. B yły to pierwsze św ieckie form alne organizacje społeczne. Posiadały trzy znam iona: obej­ m ow ały n iem al w szystkich Polaków zam ieszkałych n a danym terenie,

(9)

zapew niały pomoc w czasie k ryzy su (bezrobocie, w ypadek, choroba, t

śmierć), organizow ały w ypoczynek i rozryw ki. ✓

O rganizacje p arafialne i św ieckie u tw o rzy ły 2 zw iązki: Zjednoczenie Polskie Rzym sko-K atolickie (założone w 1873 r.) oraz Z w iązek N arodow y Polski (założony w 1880 r.). D ługi czas w alczyły one z sobą o przew od­ nictw o n ad całą Polonią. Podobny c h a ra k te r m iał Z w iązek Polskich" Ko­ b ie t (założony w 1898r.) oraz dalszych 10 organizacji o bejm ujących szero­ kie rzesze Polaków. Jakk o lw iek istn ie ją one do d nia dzisiejszego, to jed ­ n a k m aleje ich znaczenie w życiu d ru g iej i trzeciej gen eracji Polonii. Cechą c h arak tery sty czn ą dla w szystkich organizacji polonijnych, któ­ ry ch liczba w okresie m iędzyw ojennym w yn o siła ok. 10 tys., b y ł ich głę­ boki patriotyzm . D ziałały one n a jp ie rw n a rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości, zbierały fundusze, organizow ały ochotników do w ojska, po ­ pierały krajo w y han del itp. Z drugiej zaś stro n y in teg ro w ały polską g ru ­ pę etniczną z szerszym społeczeństw em USA. U czyły języ k a angielskie­ go, w prow adzały w życie, ukazyw ały jego now e w zory, pom agały zaj­ m ować odpow iednie pozycje społeczne — elem enty ta k niezbędne w p ro - cie asym ilacji. Z atem ro la ich b yła podw ójna: zachow aw cza i dynam icz­ na, co w efekcie prow adziło do w y tw o rzen ia now ych form kultu row ych. N astępnie A u to rka cytując socjologów (Lloyd W. W arner, M aurice R. Davie, E dm und J. Olszyk i in.) u k azu je rolę p rasy w społeczeństw ie am erykańskim w ogóle, a w społeczności polskiej w szczególności.

M asy robotnicze nie m iały w X IX w. w Polsce sw ojej p rasy, stano ­ w iła o na dla nich w USA coś nowego. P ełn iła ro lę n ie ty lk o info rm ato ra, ale też kształciła ich i b y ła orężem w w alce o odpow iedni s ta tu s życia, o interesy poszczególnych organizacji. Przyw ódcy g ru p społecznych (księ­ ża) rozciągali przez n ią sw ą w ładzę, przedsiębiorcy w y k o rzysty w ali ją do realizacja sw ych interesów . P ra sa była m ostem łączącym P olonię ze spo­ łeczeństw em S tan ów Zjednoczonych, ale też ro zw ijała polską rodzim ą kulturę, stan ow iła środek w ym iany m yśli.

Nic dziwnego, że w łaśnie w USA n a stą p ił b u jn y ro zk w it polskiej p ra ­ sy. W okresie od 1863 do 1950 r. pow stało 600 period yk ów (w 100 m ie j­ scowościach). N astępuje jed n a k stopniow y spad ek ich liczby. W 1940 r. było 32 periodyki: 5 dzienników , 13 tygodników , 8 dw utygodników , 5 m iesięczników i 1 dw um iesięcznik. W ciągu 20 la t 5 z n ich przestało wychodzić, ale pow stały też now e. W 1970 r. było znów 32 periodyki:

4 dzienniki, 18 tygodników , 3 u k azyw ały się dw a razy w tygodniu, 6 dw u ­

tygodników , 1 m iesięcznik. ' ■

Jeśli chodzi o język, to 10 z n ich ukazyw ało się w yłącznie w języku polskim, 8 — w yłącznie w języ k u angielskim i 14 m iało c h a ra k te r d w u­ języczny. Pod tym w zględem zachodzi zm iana n a niekorzyść języ k a pol­ skiego.

(10)

W o statn im rozdziale (11) tej części A u to rk a przedstaw ia sytuację spo- łeczną-ekonom iczną polskich im igrantów . W porów naniu z osiadłą lu d ­ nością byli oni biedni. Z przyby w ający ch do USA biedniejszym i od nich byli jedynie U kraińcy. N adto nie znali języka, nie posiadali należnego p rzygotow ania do zawodu. .To w szystko u tru dniało ich s ta rt życiowy. M usieli podejm ow ać najcięższe i n ajm n iej w y n ag rad zan e prace w kopal­ niach, fab ry k ach i usługach społecznych. Jeśli np. przeciętny Anglik, Irland czy k czy Niem iec zarab iał 1015-1140 doi., to P olak otrzym yw ał po­ łow ę tej sum y. Polacy porów nyw ali jed n a k swój zarobek z tym, który o trzy m yw ali w k raju , i byli z tego zadowoleni;- przy skrom nym życiu m ogli zaoszczędzić 15 doi. m iesięcznie.

Byli w yzyskiw ani — pracow ali po 12 godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu. Podziw iano ich h a rt życia, gdyż pomimo tych tru d n y ch w a­ ru n k ó w Polacy tw orzyli najliczniejsze rodziny w Am eryce. Z czasem jed n a k zaczęli przyjm ow ać am ery k ań sk ie w zory życia — budziło się w nich p rag n ien ie w ygodniejszej egzystencji.

4. OD POLAKA DO AMERYKANINA POLSKIEGO POCHODZENIA (CZ. IV ROZDZ. 12-20)

W o statniej części p ragnie A u to rk a odpowiedzieć n a następu jące py ­ tan ia: Co się stało z P olakańii osiadłym i w USA? Czy ich k u ltu ra znikła w k u ltu rze W A SP-istów , czy może została tylko zm odyfikow ana? Czy P olonia a m ery k ań sk a stanow i jak ąś no w ą rzeczyw istość w społeczeństwie USA?

Polzin p rz y ta c z a -n a jp ie rw w yniki b adań socjologicznych nad asym i­ lacją Polaków przeprow adzonych w latach 1926-1928 przez N ilesa Car- p e n te ra i D aniela K atza 14. Stw ierdzili oni, iż Polacy są zadow alająco za­ m erykanizow ani, tzn. są zw iązani z h isto rią i k u ltu rą A m eryki, ale nie są zdepolonizow ani. N astąpił więc w Polonii proces akulturacji, ale nie asym ilacji. Czterdzieści la t później te same b adania przeprow adził Eugene E. O b id iń sk i15 i doszedł do identycznych wniosków. Porów naw cze studia nad asym ilacją różnych g ru p etnicznych, prow adzone przez H A. P eder- sena, C. W agleya i M. H a r r is a 16, R. Jo hstona, L. Stoddarda 17 i innych,

14 A S tu dy of A cculturation in the Polish Group of Buffalo, 1926-28. Buffalo

1929.

15 Ethnic to Status Group: A S tudy of Polish Am ericans in Buffalo. University

of N ew York at Buffalo 1968 (nie opublikowana rozprawa doktorska).

16 M inorites in the N ew W orld. N ew York 1968.

17 Reforging A m erica. N ew York 1927.

(11)

w ykazują odporność polskiego elem entu n a asym ilację. W szyscy jed n a k stw ierdzili integrację społeczeństw a am erykańskiego, a w nim rów nież Polonii.

K onstantin Sym m ons-Sym onolew icz 18, a n a liz u ją c akceptację A m eryki jako w łasny ojczyzny Polaków, w yróżnił 3 stopnie ich postaw y:

P ierw szy stopień cechow ała pow szechna chęć pow rotu do k raju . Te p rag nien ia ostygły po I w ojnie św iatow ej. Złożyło się na, to szereg

p rzy c z y n : , —

1° Niew łaściw e potraktow anie przez rząd Polski ochotników polo­ n ijn y ch z arm ii H allera.

2° Relacje 100 tys. Polaków, k tórzy pow rócili do k ra ju i stw ierdzili pogorszenie swej egzystencji.

3° Nieuczciwość przedsiębiorstw i banków polskich, które zm arno­ w ały oszczędności w ielu Polaków ze Stan ó w Zjednoczonych.

4° R ozgryw ki p a rty jn e i sy tu acja polityczna w Polsce.

D rugi stopień cechow ała dążność Polaków do jedności ze społeczeń­ stw em Stanów Zjednoczonych. P rzeprow adzone b ad an ia w 1928 r. w y ­ kazały, że w śród drugiej g eneracji polskich im igrantó w tylko 7% u w a­ żało się za Polaków, 54% — za A m erykanów , a 39% — za A m erykanów polskiego pochodzenia (badania te, zrealizow ane przez N. C a rp e n te ra i D. Katza, nie były rep rezen taty w n e —■ P. T.). D elegacja Polonii a m e ry k ań ­ skiej n a II Zjeździe Polaków z Z agranicy w W arszaw ie (1934) ośw iad­ czyła, iż są oni • A m erykanam i, a nie obyw atelam i Polski żyjącym i w S tanach Zjednoczonych.

Trzeci stopień cechuje akcep tacja pew nych zm ian w .modelu w łasnej k u ltu ry i przyjm ow anie k u ltu ry otoczenia. U w idacznia się też b ra k zna­ jomości języka polskiego. Proces ten m a d o d atn ią korelację ze statu sem społecznym : im wyższy status, ty m szybsza jest asym ilacja.

Czy to stw ierdzenie m ożna odnieść do całej P olonii am erykańskiej? Polzin w yraża tu swe zastrzeżenia i od tąd będzie prezentow ać w yniki swoich badań. Tu u kazuje też m etodę ty c h badań.

Idąc za Johnem L. Thom asem p rzy jm u je tezę, że cen tru m życia, ser­ cem Polonii jest parafia. P ostanow iła zatem zbadać „ tę tn o ” tego serca — życie polskich parafii. Po u stalen iu sk u p isk polonijnych w ysłała do 1012 „polskich” parafii odpow iednią ank ietę sondującą polskość i asym ilację Polonii. O trzym ała 707 (69,8%) odpowiedzi. Z ty ch 546 stw ierdziły swój polski charakter.

A utorka zdaw ała sobie spraw ę, że duszpasterze nie w e w szystkich zagadnieniach asym ilacji m ogą dać a d ek w atn ą odpowiedź, niem niej te odpowiedzi są cennym źródłem inform acji o życiu polonijnych skupisk.

18 The Polish A m erican C om m unity — Half a Century A fter ’’The Polish

(12)

W racając teraz do -wskaźników asym ilacji G ordona A u to rk a om a­ w ia najp ierw ' a k u ltu rac ję (asym ilację kultu row ą) Polaków. Ję st to bo- , w iem początek procesu asym ilacji i zw ykle rozpoczyna się o d dostoso­

w a n ia do otoczenia sw ojego u bioru, m ieszkania, pożyw ienia-i jn n y c h zew­ n ę trz n y c h fo rm k u ltu ry . M a to szczególne znaczenie w w y pad ku chęci u k ry cia się przed n ap iętn o w an iem ze stro n y in n y ch g ru p społecznych, a m iało to m iejsce w życiu Polonii. Zachow ano jed n a k pew ne potraw y, ja k pierogi, chruściki, kiełbasy, oraz zw yczaje św iąteczne (opłatek, św ię­ cone), gdyż te łatw iej je st u k ry ć przed otoczeniem ; 75% duszpasterzy

stw ierdziło, że tego rod zaju zw yczaję ży ją w rodzinach polskiego pocho­ dzenia.

D oniosłe znaczenie w każdej k u ltu rz e m a język. J e st on znakiem iden­ ty fik acji z d an ą g ru p ą etniczną. Otóż dzieci i m łodzież w yśm iew ane w szkole i n a ulicy n ie chciały m ówić po polsku. Języ k polski ju ż w d ru ­ giej generacji przestał być pow szechnie używ anym . Je d n a k jest nauczany w szkołach jak o d rugi języ k i' pod ty m w zględem zajm uje w USA czw arte m iejsce.

O dpow iednie stu d ia w lata ch sześćdziesiątych X X w. w ykazały, że ję­ zyk polski je s t w codziennym użyciu u 80% pierw szej generacji Polaków, u 20% drugiej gen eracji i u 7% trzeciej generacji. W w yższym stopniu je st on jeszcze rozum iany.

W ażnym czynnikiem p o d trzy m an ia język a je s t szkoła. Do 1940 r. ję ­ zyk polski b y ł nau czan y i używ any niem al w e w szystkich polskich szko­ łach p arafialn ych . O stoją języ k a polskiego i polskich szkół były polskie żeńskie zgrom adzenia zakonne, skąd rek ru to w an o nauczycieli. Celem za­ chow ania ich polskości n ie przyjm ow ano k an d y d atek z innych g ru p et­ nicznych. P ra k ty k ę ,tę zakazała K u ria Rzym ska. W latach czterdziestych w szedł w ięc do zgrom adzeń w raz z k an dy datkam i nie-Polkam i język angielski. O dbiło się to u jem n ie n a polskim szkolnictw ie.

W 1950 r. było jeszcze 540 polskich szkół, zaś w 1971 r. pozostało z n ich 310. Ich rozm ieszczenie w poszczególnych stanach i stosunek do języ k a polskiego p rzed staw ia tab. 2.

Polzin podkreśla, że m alejąca liczba polskich szkół podstaw ow ych nie oznacza z an ik an ia polskiej świadomości. W idoczny jest w ysiłek w jej u trz y m an iu i w utrzym aniu, znajom ości języka polskiego, ale w inny, bardziej sensow ny sposób. P rzy tacza w ięc fa k t w zrostu liczby wyższych in sty tu c ji n au k o w y ch nauczających języ k a i. k u ltu ry polskiej. W r. 1970 było ich 52, w 1971 — 54. W zrasta też liczba prac naukow ych dotyczą­ cych p ro b lem aty k i polonijnej'.

Je śli chodzi o używ anie języ k a polskiego w liturgii, to w 1971 r. 48,7% polskich p rafii m iało zawsze m sze w języku polskim , 4,3 % czasem \

(13)

Tabela 2 Stany 1 i 2 3 4 , 5 6 7 8 Arkansas (1) * 1 , Connecticut (19) 14 7 -3

1 1

1 Dakota Pn. (3) 1

-

-Delaware (2) 2 1 Floryda (3) - - - 1

Illinois (44) 39 1 7 1 10 1 Indiana (16) 9 1 2 - 1 2 1 Iowa (2) 1 Kalifornia (4) 2 -

-

1

Kansas (1) 1

Maryland (5)

,

3

— ‘

Massachusetts (26)

io

4 . 3 " 1 11 3 1 Michigan (70) 40 3 4 3 1 1 Minnestota (23) 7

— ■ Missouri (4) 2

_

Nebraska (10) 5

,

_

N ew Hampshire (5) 1 1

1

1 New Jersey (31) 22 10 10 1

4 1

N owy Jork (73) 53 9 16 1 3 15

. 5

2 Ohio (34) 21 1 3

1 2 2 _ Pensylwania (95) 35 ‘ 1 9 1 4 8 1 2 Rhode Island (3) 3 2

_ _

. _

1 _ _ Teksas (7) 1

_

_ _ _ _ _ 1 Vermont (1) 1 1 1 _ _ _ _ Wisconsin (57) 36' 6 1 . 1 - R a z e m 310 42 64 3 13 66 14 10

1 — liczba polskich szkół parafialnych, 2 — szkoły uczące czytania w języ k u polskim , 3 — szkoły nauczające h istorii i k u ltu ry polskiej,

4 — szkoły nauczające pół d n ia w języ k u pojskim i drugie pół dnia w języku angielskim ,

5 — szkoły, w k tó ry ch religia jest n au czan a w języ k u polskim , 6 — lekcje języka polskiego w soboty ■— dla dzieci,

7 — lekcje języka polskiego w sóboty — dla dorosłych, 8 — n a u k a języ ka polskiego n a k u rsach w ieczorow ych, * — liczba an k iet od duszpasterzy. ,

(w święta) i 47% nie m iało m szy w języ k u polskim . J e d n a k w 74% pa­ rafii zachował się polski zwyczaj o p łatk a i święconego, w 58% p arafii są odpraw iane gorzkie żale, droga krzyżow a, nabożeństw a m ajow e, pro ­ cesja Bożego Ciała (są to nabo żeń stw a w łaściw e tylko polskiej k u ltu rze religijnej).

(14)

A m erykanów polskiego pochodzenia, 54% duszpasterzy w skazało na Koś­ ciół, 30% n a szkołę i 7% n a szpitale.

N astępnie om aw ia A utork a rolę kontak tów m iędzyludzkich w u trz y ­ m an iu polskości i w asym ilacji. Chodzi tu głów nie o koleżeństwo, przy­ należność do klubów , stow arzyszeń i o m ałżeństw o. Zależą one często od m iejsca zam ieszkania (sąsiedztwa), szkoły, w spólnych spraw społecznych, in teresó w itp.

Z ap y tan i duszpasterze o postaw ę A m erykanów polskiego pochodzenia w spraw ie k o n taktów z innym i grupam i etnicznym i m ówią o zanikaniu polskiego g e tta w USA. N a ogólną sum ę 546 odpowiedzi tylko 69 w skazu­ je na p refe re n c je u trz y m y w a n ia w yłącznie polskiego koleżeństw a, 67 — polskiego sąsiedztw a, 161 — polskich klubów.

Jeśli chodzi o stow arzyszenia polonijne, to są one trojakiego rodzaju: asekuracyjne; spo łeczno-kulturalne i zawodowe. Czasem ich role w za­ jem nie zachodzą n a siebie. O pierw szych była już mowa.

Stow arzyszenia społeczno-kulturalne m iały jednoczyć i w spierać in­ te le k tu a ln ą elitę polonijną w celu w noszenia polskiej k u ltu ry ' w życie społeczeństw a am erykańskiego. N ależy tu w ym ienić założoną w 1935 r. F und ację Kościuszkow ską, K lub Polskich A artystów (1926), Polsko-A m e­ ryk ańskie Stow arzyszenie H istoryków itp.

O rganizacje zawodowe założone przez pierw szą generację Polaków albo upadły, albo straciły w yłącznie polski charakter. W szystkie stow a­ rzyszenia służyły żyw otnym potrzebom Polonii i w prow adzały ją w in­ te ra k c ję k u ltu ro w ą z całym społeczeństwem . Nie ograniczały też związ­ ków do sam ej polskiej g ru p y etnicznej, jakkolw iek Polacy niechętnie byli przyjm ow ani do organizacji anglosaskich. Te organizacje anglosaskie sta ­ now iły pew nego rodzaju b a rie rę w procesie asym ilacji stru k tu ra ln ej Po­ laków.

1 P ełn y m w yrazem tej asym ilacji są m ieszane m ałżeństw a. M. G ordon stw ierdził, iż z chw ilą zaw ierania m ałżeństw m ieszanych g rupy m niejsze tracą sw ą identyczność etniczną n a rzecz szerszego społeczeństwa. Otóż 88% d uszpasterzy stw ierd za istn ienie tendencji do zaw ierania m ałżeństw m ieszanych, gdy zaistnieją ku tem u sprzyjające okoliczności, a tylko 10% uw aża, że Polacy p re fe ru ją zaw ieranie m ałżeństw m iędzy sobą. Feliks Seroczyński obliczył, iż w latach czterdziestych w P ensylw anii 51% Po­ laków zaw arło m ałżeństw a z członkam i innych grup etnicznych 19. Thomas W est w ykazał, że w pierw szej generacji, 90% Polaków zaw ierało m ałżeń­ stw a pom iędzy sobą, w drugiej g eneracji postąpiło w ten sam sposób 40%, a w trzeciej generacji ty lk o 20%, Polaków zaw arło „polskie” m ał­ żeństw a 20. Podobne w yniki uzyskał Ronald P a c in 21. Polacy najczęściej

19 Poles in the U nited States. W : The Catholic Encyclopedia. 1950.

(15)

zaw ierają m ałżeństw a z Irlandczykam i, W łocham i i N iem cam i. P e w n ą rolę odgryw a tu w spólna religia, jak k olw iek 65% duszpasterzy ośw iadczy­ ło, iż obecnie nie stanow i on a w ty m w zględzie żadnej przeszkody.

Na uw agę zasługuje ośw iadczenie 25 d uszpasterzy z 9 stanów , że ich' parafianie są ta k zm ieszani pod w zględem . etnicznym (w skutek m iesza­ nych m ałżeństw ), iż nie sposób ich zaliczyć do jak iejk o lw iek narodow ości —■ po p rostu są A m erykaninam i. P o tw ierdzałoby to tezę G ordona, iż asym ilacja prow adzi do zagubienia identyczności etnicznej. P olzin p rze ­ ciw staw ia się tem u tw ierd zen iu uw ażając, że asym ilacja znosi tylko etniczne ośrodki grupow e, ich zam knięcie — to, co G ordon n azy w a inn er

layer, co odróżnia jednego A m ery k an in a od drugiego. U w aża ona bo­

wiem, że w USA istn ieje asym ilacja utożsam iająca (id e n tificational assi­

m ilation), polegająca n a rozw oju świadom ości jednego n a ro d u W A SP-

-istów, i asym ilacja (której ściśle n ie określa) polegająca n a kom pozycji i jedności w ielu etnicznych k u ltu r. Jak o p rzyk ład tak iej asym ilacji p rzy ­ t a c z a w łaśnie polską grup ę etniczną w USA, której członkow ie u w ażają

się za A m erykanów , a jed n ak nie utożsam iają się z głów ną g ru p ą spo­ łeczną W A SP-istów . Potw ierdzeniem takiego sta n u rzeczy je s t sam o- określenie si^ „polskich” p arafii (podstaw ow ych organizacji polonijnych) oraz stosunek A m erykanów polskiego pochodzenia do Polski.

Otóż w szystkie (39) parafie Polskiego Kościoła Narodow ego określiły się jako parafie „etniczne” . Z 507 zaś (zapytanych) p arafii katolickich 328 określiły się jako „etniczne” — polskie, a 164 jako „ te ry to ria ln e ” — obejm ujące w szystkich katolików , a nie tylko Polaków.

Jed n ak n a sku tek m igracji ludności zan ikają polskie ośrodki, polskie narodow ościowe parafie i co najw yżej p o w stają p a ra fie tery to rialn e . Ten fakt potw ierdziło 45% duszpasterzy. A m ery k anie polskiego pochodzenia aw ansują i przenoszą się do odpow iednich im środow isk społecznych, nie zważając n a polskie parafie.

Jak i jest stosunek do Polski? Czy k to ś chciałby w sp rzy jający ch w a­ runkach w rócić lub odw iedzić „ sta ry k r a j” ? Przeprow ad zon y n a te n te­ m at so n d a ż 22 w ykazał, że z pierw szej g eneracji 60% chciałoby wrócić, a 16% nie chciałoby n aw et odwiedzić Polski, z drugiej generacji 12% w y ­ raziło chęć pow rotu, a 50% nie chciałoby n a w e t odw iedzić Polski, z trz e ­ ciej generacji 3% chciałoby wrócić, a 70% nie chciałoby n a w e t odw iedzić Polski.

W ażnym w skaźnikiem zw iązku z k u ltu rą polską je ś t p ren u m e ra ta (czytelnictwo) polonijej prasy. Otóż p ierw sza g en eracja p raw ie w 100%

21 A S tudy of Polish Am erican Inter-G enerational P attern s of M obility and

O ther Carcteristisc. Lew is College 1967 (mps).

22 J. S t e a b e n. The C ivic A ssim ilation of Polish A m ericans in Me H enry

County. Lewis College 1970 (mps).

(16)

czy tała polską prasę, d ru g a ty lk o w 37,5%, a trzecia w 12,3%. Podobnie 72% pierw szej g en e ra c ji obchodziło polskie św ięta, czyniło to rów nież 25% drugiej g en eracji i tylko 12% trzeciej generacji Polaków.

J a k o k reśla ją siebie polscy em igranci lu b ich potom kow ie? B adania E. O bidińskiego 23 w ykazały, iż 68% członków Polonii określiło się jako A m ery kan ie polskiego pochodzenia, 26% n a w si i 2% w m ieście jako Po­ lacy oraz 5% n a w si i 29% w m ieście jako A m erykanie.

Z ap y tan i zaś duszpasterze polonijnych p arafii, za kogo uw aża się w iększość ich p a ra fia n , 49% odpow iedziało, że za A m erykanów , 28% — za A m ery kan ó w polskiego pochodzenia, a 11% oświadczyło, iż ich p a ra ­ fianie n ie in te re s u ją się tego ro d zaju spraw am i.

Tu A u to rk a chce odpow iedzieć n a pytan ie, ja k ą treść zaw iera słowo „A m ery k an in ” w odniesien iu do polskiej g ru p y etnicznej. N a pew no nie oznacza ono k onform izm u z W A SP-istam i, w pew nych w ypadkach odpo­ w iad a p o jęciu asym ilacji określonej przez M elting Pot, a najczęściej ozna­ cza w ielokulturow ość, czyli k u ltu ro w ą kom pozycję „narod u narodów ” . J e s t to n ajlep sza a ltern aty w a, ale A u to rk a przyznaje, że kom pletna asy­ m ilacja niszczy k u ltu ro w y pluralizm . D latego z saty sfakcją mówi o pow­ sta n iu w śród M urzynów , In d ian i in n y ch narodow ości ru ch u „eth n icity ”. Istn ieje on rów nież w śród Polonii. O w zroście zainteresow ania swoim pochodzeniem , sw ą narodow ością m ówi 15,1% polonijnych duszpasterzy.

W rozdz. 17 pt. „A m erykanie polskiego pochodzenia w stru k tu rz e społeezno-klasow ej” om aw ia A u to rk a społeczną pozycją Polonii i w y n i­ k ające stąd konsekw encje asym ilacyjne. N a w stępie przytacza zdanie G ordona, iż „Ludzie tej sam ej klasy społecznej dążą do ty ch samych czynności i w arto ści m im o odm iennego pochodzenia etnicznego. Ludzie różnych klas społecznych różn ią się sw ym działaniem i różne posiadają w arto ści m im o tego sam ego pochodzenia etnicznego”. Zdaniem więc G or­ dona nie etniczność, lecz społeczna pozycja (w ykonyw any zawód, w y ­ kształcenie, w a ru n k i życia ipt.) liczy się w k u ltu rze i w życiu społecznym człow ieka.

J a k ą pozycję społeczną posiada Polonia? W edług spisu ludności USA w 1912/13 r. zaw ody Polaków p rzedstaw iały się następująco: inteligen­ c ja 1%, kupcy 1%, rzem ieślnicy i w ykw alifikow ani robotnicy 6%, służący 20% i n iew y k w alifikow an i robotnicy 72%. Po upływ ie 50 la t obraz zmie­ n ił się znacznie. W lata ch sześćdziesiątych 45% Polonii w ykonyw ało „w hi- te collar jo b s” (zawód w y k o n yw any w „białych kołnierzykach”). Było w ty m 14,5% techników , 15,5% w łaścicieli przedsiębiorstw lub kierow ni­ ków, 15% urzędników . 25% stanow ili robotnicy pełnokw alifikow ani, 19,5%

23 The R ural-U rban V ariable in Polish-A m erican Assim ilation. Paper deli­ vered at Second Congress of Polish American Scholars and Scientists. New York 1971. Abstracts of Parts I-IV.

(17)

—■ półkw alifikow ani, 5% — niew ykw alifikow ani, 2,2% farm erz y oraz 3,3% inne zawody. W 1970 r. Polacy zajm ow ali trzecie m iejsce w najlepszych w ynagrodzeniach i stanow iskach. Socjologów uderza fa k t posiadania przez Polaków nieruchom ości; 60% polskich duszpasterzy ośw iadczyło, że n ie ­ m al wszyscy ich p arafianie posiadają w łasn y dom, a 28% — że w ielu. • Podobnie m a się rzecz z w ykształceniem . Podczas gdy pierw sza gene­ racja em igracji ekonom icznej z reg u ły n ie posiadała pełnego w yk ształ­ cenia podstaw owego, , to w 1970 r. ponad 50% A m eryk anó w polskiego pochodzenia w w ieku pow yżej 25 la t posiadało w ykształcenie wyższe. Sam o zaś m łode pokolenie polonijne zajm u je pod w zględem w ykształce­ nia drugie m iejsce w USA.

Stw ierdza się więc ogólny aw ans społeczny Polonii. N asuw a się za­ tem pytanie, jak ą rolę odg ry w a te n aw ans w procesie asym ilacji, czy i jakie m a znaczenie w zachow aniu (lub w utracie) św iadom ości etnicz­ nej. Można w tej m aterii przytaczać różne (sprzeczne ze sobą) fak ty. Zachodzące procesy nie są jednoznaczne. Je d n o jest pew ne — społeczny aw ans otw iera drogę do in terak cji społecznych, do in sty tu cji społecz­ nych, do zdobycia prestiżu, a to u ła tw ia asym ilację. P o trzebn e tu są ścisłe badania.

W chodzenie do określonych klas społecznych łączy się z przyjęciem pew nych w zorów życia. W idoczne to je s t n a p rzykładzie życia ro d zin n e­ go. O ile pierw sze generacje opow iadały się za n ierozerw alnością zw iązku m ałżeńskiego niem al w 100%, to 32% drugiej generacji i 70% trzeciej generacji akceptow ało rozw ody. R ozw ody nie przekraczały je d n a k 10% związków m ałżeńskich. T. W est stw ierdził, iż polska ro dzina pierw szej generacji posiadała p rzeciętnie 6 dzieci, drugiej generacji 5 dzieci, a trz e ­ ciej generacji 1,8 dzieci. P rzeciętn a liczba dzieci w polo nijn ych rodzinach w ynosiła w 1969 r. 2,7, w całym zaś społeczeństw ie USA 3,1. J e s t to rów nież znak upodobnienia swojego życia do w zorów p rzy ję ty c h w od­ pow iednich klasach społecznych (co też u łatw ia asym ilację).

Rozdział 18 nosi ty tu ł „A sym ilacja praw no-obyw atelska; udział w e Władzy i w spólnych w artościach”. Za G ordonem przy tacza tu A u to rk a stw ierdzenie, iż z chw ilą gdy im ig ran t przejm ie sy stem w artości i celów danego społeczeństw a, nie może m ieć in ny ch p rag n ie ń politycznych i wówczas m a m iejsce asym ilacja praw n o -o b yw atelska, k tó ra w yklucza konflikt z władzą. J a k więc Polacy przestrzegali p raw a i rozporządzenia w ładz Stanów Zjednoczonych?

Pierw sze pokolenie im igran tó w żyło w łasną k u ltu rą w k ręg u stw o­ rzonych przez siebie in sty tu cji, a jeśli przekraczało praw o, to raczej z nieświadom ości, z b rak u znajom ości język a itp.

D rugie pokolenie przeżyw ało rozdw ojenie sw ych postaw . Z jed nej strony tkw ili w system ie w artości swoich ojców, a z drugiej stro n y w i­

(18)

dzieli in n y system k u ltu ry swego otoczenia. Byli w yśm iew ani i dy skry­ m inow ani w pracy, w zarządzaniu, w klubach. Mogli więc wchodzić w k o n flik t ze społeczeństw em , z w ładzą, jakkolw iek pragnęli dostosować się do porządku praw nego S tan ó w Zjednoczonych. Porów naw cze studium przestęp stw różnych narodow ości w ykazało m niejszą ich proporcję wśród P olonii (1,5% w szystkich przestęp stw , P olonia stanow i 5% całego spo­ łeczeństw a). Podobne stanow isko zajęli duszpasterze w osądzie częstotli­ wości p rzestęp stw popełnianych przez Polaków w porów n aniu z innym i g ru p am i etnicznym i.

F a k ty te (trw ałość m ałżeństw a, przestępczość) pozytyw nie oddziały- w u ją n a asym ilację, ale są one, ja k sądzi Polzin, w ynikiem religijności Polaków . R eligia zaś katolick a n ie sp rzy ja asym ilacji z protestanckim społeczeństw em Anglosasów. P row adzi to do tw orzenia się nowej kultury.

W ielkie znaczenie w procesie asym ilacji m a uczestnictw o w organach w ładzy państw o w ej. W am ery kań sk im system ie w yborczym w iększą część P olonii (88% drugiej generacji, 73% trzeciej generacji) popiera partię dem okratyczną. J e s t to zgodne z regułą, k tó rą w ykazali R obert Alford i S eym our M. Lipset, iż D em okratów po p ierają osoby m niej zarabiające, katolicy, żyjący w' m ieście. W chodzą tu więc w grę inne czynniki niż pochodzenie narodow e.

N asuw a się jed n a k pytanie, czy n a polu politycznym następ u je też asym ilacja Polonii? Otóż n ie m ożna tego powiedzieć. Udział bowiem A m erykanów polskiego pochodzenia w e w ładzy jest proporcjonalnie m a­ ły. Z am iast zajm ow ać w w yższych urzędach 6500 stanow isk, zajm u ją ich obecnie 25. A u to rk a dochodzi więc do następnego zagadnienia — dyskry­

m inacji, do czynników u tru d n ia ją c y ch asym ilację.

Mówi o ty m w rozdz. 19 pt. „U przedzenie i dyskrym inacja” . Jeśli istniej dyskrym in acja, nie może być m ow y o asym ilacji. Oczywiście n a­ leży też odróżnić uprzedzen ia od konfliktów grupow ych w ynikających z różnic in teresów (Gordon). J a k już w spom niano, Polacy spotkali się w USA z dyskrym inacją. Stw ierdzili to rów nież obecnie duszpasterze (10-50%). D y skrym inacja Polaków p rzejaw ia się w pracy, w szkolnictw ie, w urzędach, a jej źródło jest dość złożone. U siłuje się odebrać Polakom ich dobre im ię, tw orząc i p u b lik u jąc anegdoty o ograniczoności ich u m y ­ słu, okrutności, w ulgarności. J e st to rów nież w y tw arzanie społecznej p resji w celu przyśpieszenia asym ilacji (w iele osób nie chce się przyznać do polskości). Oczywiście P o lo n ia broni się, p ro testu je, ale czasem, zda­ niem A utorki, w sposób niew łaściw y.

Z u przedzeniam i i d y sk ry m in acją łączy się zjaw isko społecznego dys­ tansu. S tu d ia n a d społecznym d y stan sem 30 gru p etnicznych w USA prow adził E m ory B ogardus, a n astęp nie A lbert G ordon (używ ając zmo­

(19)

dyfikow aną skalę Bogardusa), k tó ry w lata ch 1955-1958 b ad ał postaw ę studentów wobec Polaków. Otóż:

1° n a zaw arcie m ałżeństw a z Polakiem (Polką) godziło się 61% resp o n ­ dentów ,

2° d anie lub przyjęcie dziecka — 72%, 3° zażyłą p rzyjaźń — 83%,

4° przyjęcie do k lu b u — 96%,

5° pracę w tym sam ym przedsiębiorstw ie — 93%, 6° m ieszkanie w ty m sam ym bloku — 83%,

7° zakaz m ieszkania w ty m sam ym 'bloku w yraziło 3% respondentów . Podobne b adania przeprow adzono jeszcze w 1969 r. w Chicago. P o ­ tw ierdziły one zm niejszenie się d y stan su społecznego w sto su n k u do P o­ laków, ale też potw ierdziły jego istnienie, w p ły w ające ujem nie n a p rze­ bieg asym ilacji.

Pozostaje jeszcze pytanie, czy Polacy są uprzedzeni w sto su n k u do in ­ nych gru p etnicznych? P rzeprow adzone sondaże w sk azu ją n a zróżnico­ w anie w tym względzie postaw Polaków . Zależy to od m iejsca zam iesz­ kania, stanu, przynależności społecznej, w iek u itp. N a przy k ład duszpa­ sterze ze stanów : D elaw are, Indiana, M issouri, N ew Jersey , D ak o ta Pn., Ohio oświadczyli, iż w ielu ich p a ra fia n (z T eksasu 100%) n ie ak cep tu je związków m ałżeńskich z czarnym i, a 10-15% z P o rtorykańczykam i, M ek- sykańczykam i i Żydam i, n ato m iast w inn y ch dziedzinach życia (kluby, praca, zabawy) nie czuje do n ich żadnych uprzedzeń. O gólnie m ożna powiedzieć, że blisko połow a Polonii m a pod jakim ś w zględem zastrze­ żenia do któ rejś z grup etnicznych. J e s t to w p ływ p an u jący ch stosunków społecznych i zachow ania się odpow iednich klas, do k tó ry ch u p o dab n iają swój styl życia i Pólacy. S tu d ia n a d w pływ em g ru p etniczny ch n a za­ chow anie się w ykazały, że np. 64% W A SP -istów dom aga się w yklucze­ nia dzieci m urzyńskich ze szkół, do k tó rch uczęszczają dzieci białych, podczas gdy z najbard ziej uprzedzonych środow isk polonijnych tego ro ­ dzaju żądania w y su w a tylko 38% osób. W y rażają je — rzecz c h a ra k te ­ rystyczna — zw ykle w łaściciele dom ów w c e n trac h m iast, gdzie osie­ dlają się czarni, co pow oduje spadek w arto ści ty c h domów. Źródło up rze­ dzeń przeto tk w i nie w „etniczności”, lecz w fu nk cjonow aniu system u społecznego Stanów Zjednoczonych. Taki w niosek w yciąga z p rzepro w a­ dzonych badań H. E. R ansford 24.

Na uw agę zasługuje jesżcze fakt, że spośród b iałych g ru p etnicznych jedynie Polacy stw orzyli w spólnie z czarnym i w 1960 r. w D e tro it sw oiste­ go rodzaju K onferencję, a następ n ie W spólną R adę do rozw iązyw ania

21 Blue Collar Anger: Reactions to stu den t and Black Protest. „American So­ ciological R eview” 37:1972 s. 333-346.

(20)

in teresu jący ch ich problem ów społecznych. Podobna w spółpraca pow stała w Lansing (Michigan) i w w ielu in n ych m iejscowościach.

W podsum ow aniu (rozdz. 20) pt. „Co Polonia dała Stanom Zjedno­ czonym ” A u to rk a m ówi o tym , co P olonia w niosła w życie S tanów Zjed­ noczonych i co w ty m k ra ju otrzym ała.

K u ltu ra n ap ły w a ła do S tan ów Zjednoczonych w raz z falam i im igran­ tów ponad 35 narodów św iata. N iełatw o jest zatem powiedzieć, co p rzy­ niosła lub co stw orzy ła tam każda g ru p a etniczna. Zachodziło przecież ciągłe krzyżow anie się w zajem n ych w pływów .

Jak k o lw iek Polacy rozpoczęli swój po b yt n a ziemi am erykańskiej już w X V II w. od budow y przem ysłu, to je d n a k byli o statn ią falą im igra- cy jn ą do tego k raju . Z tej racji ich s ta r t społeczny był tru d n y . M ają je d n a k zasługi w każdej dziedzinie życia, o czym świadczą nazw y m iast, terenó w , rzek, jezior, ulic. W rozw oju k u ltu ry am erykańskiej należy pod­ kreślić ich w alkę z k rzyw dą społeczną, począwszy od pierwszego stra jk u w Jam esto w n, poprzez działalność takich osób, ja k Kościuszko i Pułaski, a skończyw szy n a W spólnej R adzie z czarnym i w D etroit. Polacy utw o­ rzyli społeczność z w łaściw ą sobie k u ltu rą i dali przykład budow y spo­ łeczeństw a w ielokulturow ego. Pozostali w iern i sw ym zasadom (wierze), w ybudow ali 830 kościołów, 630 szkół i 180 in nych instytucji.

*

S tarałem się przedstaw ić w iern ie treść książki T heresity Polzin, n a ile jest to m ożliw e uczynić w ta k w ielkim skrócie. Oczywiście, spraw y znane i m niej ciekaw e d la polskiego czy teln ik a (np. h isto ria Polski) pom ijałem lu b skracałem .

W artość książki Polzin polega n a tym , że jest to w zględnie całościowe p rzedstaw ien ie p ro blem atyk i polonijnej w USA. Od czasu ukazania się pam iętnego dzieła W. I. Thom asa i F. Znanieckiego The Polish Peasant

in Europe and A m erica (Boston 1918) jest to pierw sze tego rodzaju o p ra­

cow anie (w prow adza ono też k o rek tu rę w przew idyw aniu tych socjolo­ gów, np. co do trw ałości polskich rodzin). Oczywiście ukazało się w tym czasie w iele przyczynków nau ko w ych z zakresu historii i socjologii pol­ skiej g ru p y etnicznej w S tan ach Zjednoczonych. Są cenne opracow ania pew n ych zagadnień, ja k np. Józefa A. W ytrw ała A m erica’s Polish Heri­

tage (D etroit 1961), Poles in A m erica n H istory and Tradition (Detroit

1969), jed n a k b ra k było syntetycznego opracow ania, jakiego podjęła się T h eresita Polzin, i za to należy się jej uznanie, tym większe, że publikacja ukazała się w p rzed ed niu obchodów dw usetnej rocznicy niepodległości U SA oraz w kontekście ru c h u „e th n icity ”, przez co zwróci uw agę na m iejsce Polonii i n a jej żyw ą obecność w k u ltu rze Stanów Zjednoczonych.

(21)

O plusach tej publikacji m ów i p rzedstaw iona jej treść. W idoczne są też jed n a k i słabe jej strony.

1. M ateriał do analizy socjologicznej n ie je s t w niej jednorodny. Są dane zaczerpnięte zarów no z solidnych bad ań znanych socjologów, ja k i z n iereprezentatyw nych, próbnych badań, k tó ry ch uogólnienia są w ą t­ pliw ej w artości (często pom ijałem je w streszczeniu). Co gorsze, m e ry ­ toryczna w artość przeprow adzonych b adań przez sam ą Polzin budzi w w ielu p u n k tach pow ażne w ątpliw ości. Id ea zw rócenia się z a n k ie tą do duszpasterzy polonijnych p arafii jest j a k ‘n ajb ard ziej słuszna, ale należało przy pom ocy księży przeprow adzić b ad an ia i w śród w iernych. Cóż bo­ w iem może w iedzieć duszpasterz o tym , k tó ra g ru p a etniczna częściej łam ie praw o lub jak ie ceni insty tu cje, jak ie najczęściej zajm u je po­ staw y, jeśli w tej m aterii nie prow adził badań, obliczeń i p ro po rcjo nal­ n ych porów nań. A o ty m A u to rk a n ie w spom ina. Nic dziw nego, że księża

daw ali nieprecyzy jn e odpowiedzi, np. że „m ało” lu b „w iele” ich p a ra fia n uw aża się za Polaków czy A m erykanów , m a ta k ie czy inne w ykształce­ nie, łam ie praw o, czyta polską p rasę itp. U jednego „w ielu” m ogło ozna­ czać 20%, a innego 80%. P isan ie zatem , że 27,2% duszpasterzy podaje, iż „w ielu” ich p a ra fia n posiada fachow e przygotow anie zawodowe, nic nie mówi o stru k tu rz e zawodowej Polonii, n ie jest też in fo rm acją ścisłą ani naukow ą. Dobrze, że A u to rk a p odaje w y niki innych badań, gdyż one są bardziej wartościow e.

2. W iele tw ierdzeń je s t zbyt pochopnych i niedokładnych. P olzin prze­ sadnie przedstaw ia biedę w Polsce, n iep raw d ziw a jest inform acja, że w X IX w. w yłącznie księża stanow ili siłę polityczną n a ro d u (były p rz e ­ cież partie antyklerykalne) i że w d niu 3 m aja święciło się p o la (s. 70). N iedokładnie in form uje też o ilości polonijnych periodyków w USA, np. nie wylicza kw artaln ików („The Polish R eview ”).

3. Czasami u d erza b ra k zw artości logicznej i pow tarzanie w sposób ogólnikowy ty ch sam ych wiadom ości, np. p rasę om aw ia n a str. 111 i 152, w podrozdziale o em igracji politycznej X IX w. o m aw ia sp ra w y em igracji z w. XVII. Nie p rzeprow adza socjologicznej analizy przedstaw ion ych faktów , np. poprzestaje n a w yliczeniu ilości mszy, rad io stacji i w y d aw ­ nictw w języku polskim , ale nie m ówi, jakie znaczenie m a dany sta n w procesie asym ilacji.

4. W rozw ażania naukow e w prow adza A u to rk a jakieś pseudom istyczne sugestie. Z fa k tu czczenia przez Polaków M atki Boskiej Częstochow skiej w yciąga w niosek, iż znam ieniem ich życia jest „częste chow anie się” w społeczeństwie (w kulturze) am ery k ań sk im (s. 6, 129).

5. Staw ia w iele p y tań , n a któ re n ie daje w yczerpującej odpow iedzi, np.: Czy Polacy różnią się od in ny ch narodow ości tylko sw o ją relig ij­ nością? Co stanow i diferentia m specificam polskiej g ru p y etnicznej,

(22)

poi-skiej k u ltu ry ? Przytoczone przez A u to rk ę w skaźniki „polonijności” : ję­ zyk, w ięź z Polską, czytelnictw o, polskie p arafie i stow arzyszenia itd., są w sta d iu m reg resji, zm niejszają sw ą żywotność, m ów ią o procesie asy­ m ilacji. J a k w obec tego fa k tu przed staw ia się lansow ana przez A utorkę idea społeczeństw a w ielokulturow ego?

Oczywiście jest w iele ra c ji uspraw iedliw iających T heresitę Polzin. A by odpow iedzieć n a szereg postaw ionych przez n ią lub nasuw ających się p y tań , n ależałoby dokonać jeszcze w ielu m onograficznych opracow ań. Sam a A u to rk a u sp raw ied liw ia się, że nie m iała zam iaru dać w yczerpu­ jącej analizy i przed staw ić p ełn y ob raz życia polskiej g rupy etnicznej w USA. U w zględniła asp ekt asym ilacji, i w tym leży w artość jej pracy.

6. N ależy zaznaczyć, że są pew ne słabe p u n k ty w jej założeniach teoretycznych. Polzin nie rozróżnia in teg racji od asym ilacji. W USA jest bardzo w iele osób doskonale zintegrow anych z tam tejszym społeczeń­ stw em , ale n ie zasym ilow anych, i to n aw et z trzeciego pokolenia em i­ gran tó w — o czym pisze sam a Polzin. W prow adzone zaś w e W stępie pojęcie asym ilacji k u lturow ej, stru k tu ra ln e j i psychologicznej czy też 7 stopni asym ilacji M. G ordona n ie są konsekw entnie w ykorzystane w ańalizie przytoczonych faktów . Z am iast w prow adzać pojęcie asym ilacji utożsam iającej (id entificational assim ilation) i asym ilacji w ielokulturo­ w ej, należało po p ro stu m ówć o asym ilacji i integracji.

P olzin p rzep ro w ad za sw ą analizę socjologiczną w oparciu o tezy M. G ordona. K ażdy rozdział rozpoczyna od przytoczenia odpow iedniego jego tw ierdzen ia, co sp raw ia w rażenie, że jej p raca jest jakąś egzem plifikacją tez G ordona n a g run cie polskiej g ru p y e tn ic zn e j. O dstąpiła od tej zasady w jed n y m punkcie, kiedy przeciw staw iła się jego tw ierdzeniu, iż asym i­ lacja prow adzi do zagubienia identyczności etnicznej, i w ty m w ypadku nie m a racji. S am a u trz y m u je przecież, że asym ilacja niszczy ośrodek grupow y (inner layer) społeczności etnicznej, k tó ry jest czymś nieod­ łącznym od istn ien ia jak iejk o lw iek g ru p y społecznej. Z daje się, że kon­ cepcja G ordona o istn ien iu w ielu ośrodków grupow ych o ch arakterze etniczn y m w społeczeństw ie S tanów Zjednoczonych jest bardziej prze­ k o nyw ająca niż m gliste, niesprecyzow ane pojęcie „kom pozycji w ielu k ul­ tu r ” , k tó ry c h specyfiki Polzin, niestety , n ie określa.

Poza ty m A u to rk a popełnia błąd w analizie asym ilacji polskiej grupy etnicznej, biorąc pod Uwagę jed y n ie W A SP-istów jako społeczność od­ n iesien ia procesu asym ilacji i tw ierdząc, że asym ilacja Polonii ze środo­ w iskiem p ro testan ck ich A nglosasów nigdy nie nastąpi, poniew aż Polacy n ie sta n ą się W A SP-istam i. Otóż społeczeństw a am erykańskiego nie sta­ now ią jed y n ie p rotestanci. Są katolicy irlandzcy, francuscy, niemieccy, w łoscy (uw ażający się za A m erykanów ), z którym i Polacy wchodzą w in te ra k c je społeczne, zaw ierają zw iązki m ałżeńskie. Św iadczy o ty m

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

[r]

Jihočeská Univerzita v Českých Budějovicích Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie Pontificia Universita Gregoriana, Roma Jihočeska Univerzita v Českych

Aby zbudować model kompetencyjności zawodowej w terminach, pojęciach i kategoriach podejścia kompetencyjnego, kompetencyjność zawodowa jest po- zytywnym stosunkiem

Jednak ilos´c´ łacin´skich tekstów oddanych do publikacji wykraczała poza te ramy, mimo to nie była wystarczaj ˛ aca do wy- pełnienia kolejnej setki (zaledwie 55 utworów). I

2014.. Patří mezi teorie, které zdůrazňují aktivní úlohu subjektu a význam jeho vnitřních předpokladů v pedagogických a psychologických procesech

Since 2012 the actions directed “on the increase of efficiency of realization of actions for assistance to employment of disabled people, on ensur- ing the availability

1 2 3 4 5 6 Problemy pozyski- wania i wykorzy- stania energii na świecie i w Polsce geografia 1 Ekonomiczne i ekologiczne aspekty związków między człowie- kiem i jego