Zofia Rejman
Żale, sny i smutki : o poezji
patriotycznej 1795 roku
Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 3, 101-113
1997
T t A W S Seria III 1997
Z ofia R ejm an
Ż ale, sny i sm utki — o p oezji patriotycznej
1795 roku
A
ureli D rogoszew ski rozpoczyna swe rozw ażania o poezji zarazporozbiorow ej, a W ła dysław W ło ch kończy książkę zatytułow aną Polska elegia patriotyczna u> epoce rozbiorów p rz y p o m n ie n ie m now eli dziew iętnastow iecznego p oety i historyka literatu ry K onstantego M ariana G órskiego Biblioman. B o h a te r opow iadania, L eonard S ztrem er, gorączkow o p rze trząsa biblioteki szukając św iadectw a rozpaczy, która opanow ać m usiała P olaków po utracie niepodległości. N a próżno! W śród dziesiątków szpargałów nie m a ani je d n e g o w iersza, ani je d n e j linijki, w której zaśw iadczony zostałby d ram a t pierw szego p o k o len ia poro zb io ro w eg o , w k tó ry m b rzm iałb y ów wyższy, tragiczny ton. W reszcie znalazł to m ik , w k tó ry m były „żal i skarga i pogarda dla w spółczesnych i taki krzyk, taki h y m n , ja k gdyby te n czło w iek w iedział, że m ów i za całe przyszłe p o k o le n ia”1. Z m ę c z o n y i szczęśliw y zasnął na chw ilę, papiery zajęły się od dogasającej św iecy i w y m arz o n y to m ik spłonął.N o w e la G órskiego, dająca św iadectw o ro m a n ty c z n e m u ro z p o z n a n iu k u ltu ry p o ro zb io - row ej, w zb u d z a sprzeciw badaczy dow odzących, że przecież są Treny M o relo w sk ieg o , Emilka W oronicza, Sm utki N iem ce w icz a i Kołłątaja, Bard polski C zartoryskiego, Żale nad grobem Zygm unta Augusta K arpińskiego i kilka w ierszy an o n im o w y ch , w szystkie po św ięco n e la m en to m nad u traco n ą ojczyzną. Je d n ak ż e now ela G ó rskiego m a jeszcze je d e n aspekt: L eonard S ztrem er nie szuka jak ieg o k o lw iek tekstu; szuka dzieła, k tó reg o w ielkość odpow iadałaby pow adze chw ili, szuka arcydzieła. N ie znajduje go, bo nie m o że znaleźć. C o d o tego także
102 Z o fia R e jm a n
badacze są zgodni — w szystkie w y m ie n io n e p rzed chw ilą w iersze są słabe i na w szelkie m ożliw e sposoby w tó rn e.
Jeżeli je d n a k w arto przyjrzeć się w iersz o m z 1795 ro k u , to nie tylko po to, by podkreślić raz je szc ze silnie akcentowany, n o w y w literatu rze ośw ieceniow ej to n goryczy, żałości i ro z paczy. Także dlatego, że poszu k iw an ia au to ró w wierszy, zw rócone n iem al w całości w stecz, k u w z o ro m akceptow anym i w ypracow anym przez epokę staropolską, p rzynoszą kilka p ro b le m ó w w ażnych dla całej literatu ry XDC w iek u , staw ianych niekiedy z zastanaw iającą pasją i odw aga intelektualną, kilka lat później zatraconą n iem al w całości. W tej perspektyw ie literatu ra zarazporozbiorow a stanow i dość czytelne p o d su m o w a n ie re p e rtu a ru chw y tó w i w z o ró w w ypracow anych daw niej w literaturze okolicznościow ej i politycznej, a zarazem w skazuje, w pew nej m ierze, k ie ru n k i poszu k iw ań dziew iętnastow iecznej poezji polskiej.
F o rm ą gatunkow ą, w której pierw si poeci p o ro zb io ro w i zawarli swe refleksje i em ocje, była elegia. I to nie tylko w sensie d o sło w n y m — elegiam i w ypełnili swe zbiorki Kołłątaj i N iem ce w icz , cyklem elegii nazyw a Barda polskiego W acław B orow y — ale i w znaczeniu szerszym , w y tw o rz o n y m przez praktykę X VII w ieku. W ów czas to elegia stała się b ow iem kategorią p o nadgatunkow ą, ó w n o w y rodzaj literacki — poezja elegijna — obejm o w ał także
* 2
treny, epitafia, lam enty i żale, a w ięc w szystkie analizow ane teraz u tw o ry .
W swej p ierw otnej w ersji elegia z łą c z o n a je st na stałe z im ien ie m O w id iu sza, poety, który nie potrafił pogodzić się z w y g n an iem , w ciąż w n apięciu oczekiw ał zm ian y losu i zm arł w rozpaczy i o sam o tn ien iu . W pięciu cyklach elegii Tristia i czterech księgach Listów z Pontu O w id iu sz stale przyw ołuje na p am ięć daw ne, d o b re czasy, opłakuje o b ecn e nieszczęścia i w zyw a zm iany losu, w prow adzając do tego g atu n k u dw uczęściow ą kom pozycję, na którq składają się d w ie k o ntrastow e em ocje: radosna przeszłość i dram atyczna, p o n u ra te ra źn ie j szość, której tow arzyszy lęk p rze d n ie p ew n ą przyszłością. O d O w id iu sz a w yw odzi się także tradycja łączenia w elegii fra g m en tó w lirycznych, w postaci biografii je d n o stk o w e j, a naw el
. . . 3
autobiografii, z partiam i epickim i zaw ierającym i h isto rię polityczną n a ro d u . W szystkie te elem e n ty odnaleźć m o żn a w poezji 1795 ro k u , p rzy czym w arto na chw ilę zatrzym ać się p rz) pierw szym z nich — owej idealizow anej, zam kniętej ju ż przeszłości n arodu.
To, że historia nie je s t n am dana, nie stanow i katalogu faktów i dat, ośw ieceni rozum iel: doskonale. P roces w ydobyw ania ze starych k ro n ik tych zdarzeń i postaci, któ re g odne był) chwały, rozpoczął Stanisław A ugust, projek tu jąc Salę R ycerską Z a m k u K rólew skiego w W a r szawie. S k o n stru o w an y przez niego p a n teo n n aro d o w y ch b o h a te ró w w perspektyw ie okaza: się bard zo trwały. W 1795 ro k u uległ je d n a k , na chw ilę, w y ra źn e m u o graniczeniu. Sal Rycerskiej patro n o w ało d w ó ch b ohaterów : J a n Sobieski, k ró l-w o jo w n ik , i K azim ierz W ielki k ró l-b u d o w n iczy . O b o k rycerzy, h e tm a n ó w i w o d z ó w u m ie sz czo n o tu p o rtre ty i biusty
2 Z o b . Słow nik literatury polskiego Oświecenia, red . T. K o stk ie w iczo w a, W ro cław 1991, h asło Elegia. 3 Por. S. Stabryła, O w idiusz. Św iat poetycki, W ro cław 1989.
Z ale, sny i sm u tk i — o p oezji p a trio ty c z n e j 1795 r o k u 103
uczo n y ch , filo z o fó w i pisarzy. Z astan a w ia, ja k szybko i ja k d o k ła d n ie p o ec i p o ro z b io ro w i w y rz ek a ją się p o k o jo w y c h m itó w i b o h a te ró w ak c ep to w a n y ch p rz e z p o lsk ie O św ie c e n ie ! P ro c es, k tó ry T eresa K o stk ie w icz o w a nazw ała „sarm atyzacją h is to rii”, d o k o n u je się tu w sp o só b to ta ln y 4. D aw n a Polska je s t krajem w o jo w n ik ó w i rycerzy, p rz e d m u rz e m c h rz e ścijaństw a i o b ro ń cz y n ią europejskiej w olności. U k o ch a n y p rz e d te m w zór, K azim ierz W iel ki, pojaw ia się w śró d dziesiątków przyw oływ anych postaci histo ry czn y ch tylko raz — i to w b ardzo ciekawej roli. O to w o sta tn im tren ie M orelow skiego ożyw ają d aw ni bo h atero w ie, w szyscy z b ro n ią w ręku, w śród nich
Ł okietek m ały z synem w ielk im i w pokoju, K azim ierzem , i w ielkim , gdy potrzeba w boju, C zy n ią swoje narady nad B ran d en b u rczy k iem , Ja k go m ają na n o w o zrobić h o łd o w n ik ie m 5.
Tak w ięc K azim ierz uczestniczy tu w naradzie w ojennej! Z kolei A dam Je rz y C zartoryski przedstaw ia pow stanie kościuszkow skie ja k o odw rócenie sym bolicznego gestu p rze k u w a n ia m ieczy na lem iesze:
... O ra cz spokojny
Z ofiarą swego życia staje w szyku zb ro jn y 6.
Sarm acka przeszłość, która w yp ełn ia elegie p o ro zb io ro w e, staje się w artością, z której n aró d m oże czerpać poczucie dum y, staje się gw arancją narodow ej identyfikacji. Jeżeli ją mamy. Pojaw ił się b o w iem je d e n , m o c n y głos, iż zaborcy likw idując p ań stw o polskie odebrali n am też historię:
N iestety! m am że w yznać straszne dla m n ie słow o? K rakusie i ty, L echu, cnych P olaków głowo! G d y w asze dzieje w sp o m n ę , o to w ró g m i pow ie: „N ie m a Polski, nie tw oi oni są królow ie, N ie tw oi są rycerze C zarniecki, Ż ółkiew ski. Polak je s t dziś niepolski, L itw in nielitew ski. M iasto Lecha za p rzodka dziś R uryka dostał,
S u w o ro w tw ym Ż ó łk ie w sk im i C z arn ie ck im został. (...)”7
4 T. K o stk ie w iczo w a, H oryzonty wyobraźni. O ję z y k u poezji czasów Oświecenia, W arszaw a 1984 (ro zd z . 4: „G dzie lud rzekł: chcę być w olnym ”. Głóume m otywy słowne poezji patriotycznej).
5 J. M o re lo w sk i, Wiersze, opr. E. A lek san d ro w sk a, W ro cław 1983 (Z a p o m n ia n i Poeci O św ie c e n ia t. 2): Sen [w.
5 4 -5 7 ]. W szystkie cytaty z w ierszy M o re lo w s k ie g o p o c h o d z ą z tego w y d an ia.
6 A. J. C z a rto ry sk i, Bard polski 1795, opr. J. K allen b ach , B ro d y 1912 [w. 1 0 7 -1 0 8 ]. W szystkie cytaty p o c h o d z ą
z tego w y d an ia.
104 Z o fia R e jm an
K onsekw encją określenia się ja k o „bycie n ik im ”, „bycie zn ik ąd ” je s t dram aty czn y i k u riozalny plan sam olikw idacji n aro d u , p rze d staw io n y przez M o relo w sk ieg o w tren ie VI D o matek polskich:
Przestańcie, m atki polskie, dostarczać w rogow i N ie p o trz e b n y c h ju ż dzieci p o lsk iem u krajowi! (...) „(...) N ieszc zęsn e m atki polskie! przebóg, nie Polaków, Lecz w ydacie n am N iem có w , M oskałów , Prusaków . (...) w ięc:
... gdy dalej P olakiem nie m a P olak słynąć,
Lepiej n am w szystkim w je d n y m p o k o le n iu zginąć. (...)”8
Je st to, ja k m ów iłam , głos odosobniony, interesujący przez swą skrajność, przez d o m y ślenie do końca konsekw encji rozbiorów . Je st je d n a k także sygnałem , że historia, jej form a, istota i funkcja stanie się p rz e d m io te m sporów, refleksji i rozm aitych, różniących się id e n ty fikacji.
W refleksje o przeszłości i opisy daw nych zw ycięstw w platano, zgodnie z k onw encją, partie liryczne. N ajw yraźniej w idać to na p o zio m ie autobiografii — literackiego w y korzysty w an ia w łasnych dośw iadczeń. Kołłątaj opatrzył swe Sm utki następującym w stęp em :
W tym d n iu [10 X 1795] o b c h o d z iłe m ro cznicę ow ego w ielkiego nieszczęścia, któ re p rzyniosła Polsce przegrana po d M aciejow icam i (...). T ru d n o było o p ędzić się n a jsm u tn ie j szym ob razo m (...). W ziąłem d o rąk p ió ro i pierw szy raz w m o im w ięz ie n iu następujący w iersz napisałem (...) .
O sobie i swej nieobecności w Polsce w czasie pow stania m yślał C zartoryski, gdy pytał: K to w ie, gdyby m a cn o ta jej spraw ę w zm ocniła,
M oże je d n y m tc h e m dłużej ojczyzna by żyła.
Swoje lęki i niepokoje w yrażał ów zakładnik Katarzyny, gdy pisał: By kawał ziem i nie był m i zabrany,
Z a kawał k ru szc u d u c h m ój zaprzedany N a przyszłość w ięzić (...)10
8 T enże, Tren VI. D o matek polskich.
9 H . K ołłątaj, Moje sm utki podczas długiej niewoli w Jose/stadzie. Sm utek I. D nia 10 października 1795, [w :]
P Z b ik o w sk i, Poezje więzienne Hugona Kołłątaja. Studia i teksty. W arszaw a 1993. W szystkie cytaty p o c h o d z ą z tego w y d an ia.
Z ale, sn y i sm u tk i — • o p oezji p atrio ty c zn ej 1795 ro k u 105
W reszcie o statnie słow a p o e m a tu „Z eg n am y ciebie, ziem io u lu b io n a ...” p o p rze d ziły rychły w yjazd księcia A dam a Je rz e g o d o Rosji.
N a nieco in n y m p o zio m ie ujaw niają się w ątki autobiograficzne w Śnie A ntka Paiuęży W oronicza. Z ale nad u p ad k iem ojczyzny zyskały tu charakter osobistego w y zn an ia skierow a
nego do brata poety, a h istoria n a ro d u została spleciona z dziejam i ro d u W oroniczów , niegdyś św ietnego, później skarlałego i pod u p ad łeg o . Z arysow ana na k o ń cu perspektyw a nadziei dotyczy ró w n o cześn ie d o m u ro d z in n e g o i ojczyzny.
Ale i tam , gdzie poeci nie ek sp o n u ją w łasn y ch dośw iadczeń, zaobserw ow ać m o ż n a proces indyw idualizacji p o d m io tu lirycznego. U praszczając m o ż n a pow iedzieć, że ten, k tóry m ów i, nie je s t ju ż kim ś a n o n im o w y m , o k reślo n y m w yłącznie przez słow a, które w ypow iada. N ie je s t też se n ty m e n taln y m cz łow iekiem pry w atn y m , o w łasnej, oryginalnej biografii. E k sp o
n u je za to bard zo silnie p oczucie w sp ó ln o ty ze w szystkim i, k tórych boli i przeraża u p ad e k ojczyzny. C zasem w iersz przy b iera ch a rak te r intym nej ro zm o w y z k o n k re tn y m czytelni- k iem -p rzy jacielem . O to p oczątek pierw szej elegii N iem cew icza:
W śród żalu, k tó ry m w sp ó ln ie cz u je m y się zdjęci, Jeśli m e im ię w tw ojej tkw i jeszc ze pam ięci, Jeśli tw e serce ró w n ą żalu przyjaźń dla m n ie czuje, Jeśli chcesz w iedzieć, w ja k im m iejscu się znajduję, (...) W iedz, że nad b rzegam i N e w y je s t m iejsce tajem ne O d d a lo n e od ludzi, zapadłe i ciem n e
Tam (...) dni i m iesiące W iodę n ieszczęsn y 11.
N ajczęściej poeci p ró b u ją opisać nied o lę n aro d u opisując nied o le idyw idualnych b o h a te ró w — K ościuszki i w o d z ó w p ow stania 1794 ro k u zd rad zo n y ch i op u szczo n y ch przez w spółtow arzyszy (Kołłątaj i C zarto ry sk i). W Bardzie polskim są to w y zn an ia dziewicy, m ło dzieńca i starca — postaci sym bolicznych, ro d e m z Biblii, ale ró w n o c ze śn ie posiadających b ard z o k o n k retn e , o kreślone p rzez h isto rię biografie. N a in n y ciekawy aspekt tego zagadnie
. ^ . . . • • 12 - *
nia zw róciła uw agę Teresa K ostkiew iczow a w e w sp o m n ia n y m o p raco w an iu , pisząc, że w w ierszach p o ro zb io ro w y ch każda refleksja ogólna je s t n atychm iast aktualizow ana i k o n kretyzow ana. P osłużyła się przy k ład em an o n im o w y ch Trenów upadku Polski, w któ ry ch ba nalna dość refleksja o p rze m ija n iu w szystkiego szybko przech o d zi w skargę nad życiow ym d ram atem :
" J. U . N ie m c e w ic z , Sm utki... w więzieniu moskiewskim pisane do przyjaciela. ,.,o p r. L. K am y k o w sk i, L u b lin 1932:
Elegia I. W szystkie cytaty p o c h o d z ą z tego w y d an ia. 12 Z o b . w y żej, przy p . 4.
106 Z o fia R e jm a n
N a cóż, człecze, krajesz ziem ię, Sadzisz drzew a, stawiasz domy, By ciebie i tw oje plem ię P ochłonął tyran łakom y? A gdy cię znajdzie w ob ro n ie I tw ych w łasności i pracy,
Twą śm iercią w ień czy swe skronie... Wasz to je s t obraz, Polacy!13
W te n sposób na różnych p o zio m ach poezja p o ro zb io ro w a p rzy g o to w u je u k o n sty tu o w a ny w literaturze X IX w iek u typ bohatera, którego m yślenie i działanie, k tó reg o biografię określa fakt bycia członkiem zniew o lo n eg o naro d u .
Tak o to w ychodząc od O w id iu sz a d oszliśm y d o kreacji n arodow ego bohatera.
Trzeba teraz pow iedzieć, iż m a rację P io tr Z bik o w sk i, któ ry analizując Barda polskiego w skazyw ał, że zbiorek te n daleko w ykracza poza poetykę elegii, zaró w n o w skali p o d e jm o w anych problem ów , ja k i w stosow anych tech n ik ach p o ety ck ic h 14. To sam o m o ż n a p o w ie dzieć o w szystkich w ierszach z 1795 roku. W p oetykach bow iem , o d Scaligera d o B ro d z i ńskiego, akcentow ano silnie zw iązek elegii z poezją m iłosną, decydow ano, iż cechow ać ją p o w in n a rzew ność i łzaw ość, łagodność i słodycz, a n aw et w dzięk. Tonacja o m aw ianych w ierszy je s t zupełn ie inna. O w id iu sz a je d n a k nie m o ż n a pom inąć. W skazali na niego sam i poeci poro zb io ro w i, świadczą o tym zaczerpnięte z rzym skiego poety m o tta, k tó ry m i o p atry w ali swe w iersze, a także ukazanie się n ie d łu g o później Owidego N azona wierszy na wygnaniu pisanych... w tłu m ac ze n iu Jacka Idziego P rzybylskiego15. D ru g a uw aga je s t istotniejsza. O to Słow nik literatury staropolskiej in fo rm u je, że w X V II w iek u , w epoce b aro k u d o k o n ało się w praktyce literackiej, poza poetyką, połączenie elegii i poezji o k o lic zn o ścio w ej16. Pow stała w ów czas tzw. elegiosatyra, inaczej elegia polityczna. Tu w łaśnie u stalony został katalog w ątk ó w d o m in u jący ch w poezji po ro zb io ro w ej — apologia rycerskiej przeszłości, k u lt b o h a terów, w artość śm ierci za ojczyznę, nienaw iść d o w ro g ó w i zdrajców. K iedy czyta się elegie patriotyczne okresu ro zb io ró w zebrane i w y dane przez W ładysław a W ło ch a i R o m an a Kaletę, stanow iące b ezpośrednią tradycję dla w ierszy p o ro zb io ro w y ch , ud erza w ielka rozpiętość skali em ocjonalnej — od żalu do rozpaczy, od la m e n tu do nienaw iści, od rezygnacji p o nadzieję, od uw ielbienia dla b o h ateró w po je re m ia szo w e przek leń stw a rzucane na zd rajców ojczyzny. R etoryczność i apostroficzność charakterystyczna dla poezji politycznej oraz w łaściw y czystej
13 Treny upadku Polski, [w:] W. W ło c h , Polska elegia patriotyczna epoki rozbiorów, K rak ó w 1916: Tren IV . 14 R Z b ik o w sk i, Kiedy rozpacz staje się rzeczywistos'ciq. Uwagi o poemacie A . J . Czartoryskiego „Bard polski”,
„ P a m ię tn ik L iterack i” 1987 z.3.
15 Owidego N azona wiersze na urywaniu pisane, to jest R zeczy smutne, Klątum na Ibisa, Listy z Pontu, tł. J. I. P rz y
bylski, K rak ó w 1802.
Z ale, sn y i sm u tk i — o p o ezji p a trio ty c z n e j 1795 r o k u 107
elegii intym ny, o sobisty ton e m o cjo n a ln y w sp ó łtw o rzą charakterystyczny, n ie sp o k o jn y klim at poezji poro zb io ro w ej. „N ajd o w ałem jak ąś p rzy jem n o ść w rozb io rze tak b o leśn y ch dla serca
17
• •m eg o w id o k ó w ” — napisze Kołłątaj . ^Widzieć te okolice gorzko n am i m iło ” — k o nstatuje
18
znacznie bardziej m ro cz n y b ard C zartoryskiego .
O g ó ln ie d o m in u je p o n u ry to n . A u to rzy w ierszy z 1795 ro k u m ają w y raźn ą św iadom ość n ieodw racalności i ostateczności klęski. To krótki czas, zaledw ie kilka miesięcy, najbardziej chyba dram aty czn y czas w histo rii n aro d u . D o bitw y m aciejow ickiej pojaw ia się jeszcze w poezji nadzieja na zw ycięstw o; napisane w kilka m iesięcy później Zjawienie E m ilki W oro nicza w skazuje ju ż na N ap o le o n a i w n im w id zi szansę na restytucję państw a. W 1795 roku nie było nic. U p a d ł naród, zginęła Polska, ojczyzna rozszarpana i w szystko stracone — napisze C zartoryski. O jczyzna ta zg o n u dobiegła — to Kołłątaj. I jeszcze: „Lecz Polsko! ju ż ciebie silne tyrany N a zawsze z kraju św iata w ym azały” . N a w e t to p o s P olska-T roja, który taką karierę zrobi na początku X IX w iek u , pozb aw io n y je s t nadziei na n o w y R zym , służy tylko zapisow i klęski:
Był n aród, była Polska, byliśm y Polacy! Ta ojczyzna nabyta z długiej p rz o d k ó w pracy, C o rosła, co słynęłą przez w iek ó w trzynaście,
W je d n y m d n iu z szczytu sławy spada na przepaście20.
K iedy je d n a k przyglądam y się bliżej z n a m io n o m owej klęski ostatecznej, zapisanej w w ierszach 1795 ro k u , okazuje się, iż poeci nie szukali no w eg o języ k a dla opisu sytuacji, k tó rą postrzegali ja k o zu p e łn ie now ą. W ołaniem : „Jerem ijasza tre n y n u cić by potrzeba, Zw ażając, ja k na Polskę uw zięły się n ie b a” zaczynał an o n im o w y a u to r Treny nad upadkiem
21 • . . .
ojczyzny 1768 roku napisane . I w łaśnie łatw o czytelne to n y Jerem iasza po b rzm iew ają w ana lizow anych w ierszach: „G dzie rzuć, w szędy p rzekleństw a, płacz i n arz ek an ie” — to Emilka W oronicza; „Płacz p o w szech n y w stolicy na ulicach, ry n k ac h ” (Kołłątaj). C zasem klęska zam ienia się w zagładę całkowitą:
G d zie spojrzę, sp u sto szen ie o k ro p n e i srogie Z żarło , co tylko lu d z io m na ziem i je s t drogie, Po całym gruncie tw o im drap ieżn o ść się w iła, C o żyje, rośnie, w szystko sw ym zęb em zniszczyła,
17 H. Kołłątaj, Elegia I.
18 A. J. Czartoryski, B a rd po lski... [w. 125]. 19 Treny u p a d ku Polski, Tren V.
20 J. M orelowski, Tren II.
21 Treny nad upa d kiem o jc zy zn y 1 7 6 8 roku napisane, [w:] Literatura barska (A ntologia), opr. J. Maciejewski, Wrocław
108 Z o fia R e jm an
Trawie nie darow ała! (...) P u sto ...22
T ę sam ą retorykę sp u sto szen ia i klęski żyw iołow ej słychać w Trenach upadku Polski: Tak w ięc n ajez d n ik zaczął się nam sunąć
Ja k czarny obłok, co w k ró tce m a runąć, A kędy tylko k ro k postaw ił mściwy, U p ad ły dom y, spustoszały niwy...23
Z agładzie tow arzyszy u p o k o rze n ie. M o relo w sk i słyszy, ja k nieszczęśliw em u naro d o w i „bez im ien ia i sławy urągają w ro g i”. U p o k o rz e n ie zaś w yw ołuje p rzekleństw a. M orelo w sk i p rze k lin a tragiczny los, C zarto ry sk i K atarzynę, Kołłątaj i an o n im o w y a u to r Trenów na upadek ojczyzny — zdrajców. O w e b iblijne przek leń stw a dopełn iają opisu klęski, jak i zaw ierają w iersze z 1795 roku. Być m o że chęć przełam an ia tej w izji rzeczyw istości, któ ra w ygląda ja k sp e łn io n e pro ro ctw o , spraw iła, iż au to rz y ch ę tn ie o d w o łu ją się do poetyki sn u , m arzenia i w izji sennej. N a pew n o nie m oże to być zjaw isko przypadkow e, dotyczy b o w iem w iększości analizow anych utw orów. Sen A ntka Pawęży to ty tu ł w iersza W oronicza, Sen to o statni tre n M orelo w sk ieg o , D ziew icy z Barda polskiego zm arły k o ch a n ek pojaw ia się na granicy ja w y i sn u , śpi w reszcie E m ilka, m ała bo h aterk a sielanki W oronicza.
Sny od w iek ó w zajm ow ały p o e tó w i zaw sze w ydaw ały się im p e łn e znaczenia. W idziano w n ich za M ak ro b iu sze m „łaskaw y lub n ien aw istn y przejaw działania sił w yższych, d e m o n iczn y ch lub b o sk ic h ” lub za P lato n e m w yraz „skrytego p rag n ie n ia”" . S ny odgryw ały istotną rolę w B iblii i Eneidzie W ergilego, d w ó ch księgach w ażnych dla poezji p o ro zb io ro w ej. W obu w ykorzystyw ane były po to, by przekazać p o u cz en ie lub o strzeżen ie albo zapow iedzieć przyszłość. M iały w ięc ch arak ter proroctw a. We śnie B óg przekazał A b ra h am o w i objaw ienie (R dz 5,12), śpiąca m atka E neasza usłyszała głos, zapow iadający zb u d o w a n ie R zy m u . O d w o łanie się d o poetyki snu sygnalizow ało w w ierszach p o ro zb io ro w y ch niech ęć lub n ie m o żn o ść p o p rze stan ia na racjonalistycznym w yjaśnieniu p o rzą d k u św iata i k o n ie cz n o ść o d w ołania się d o praw w yższych, do m yślenia religijnego. Ale — pisze M a n fre d L u rk e r — w k u ltu rz e chrześcijańskiej „przejście ze stanu pełnej św iadom ości w krainę m a rz eń sen n y ch m o ż e być uw ażane za pow ażne zagrożenie, p rzynosi b o w iem nieśw iadom ość i całkow ite u w ikłanie się w spraw y tego św iata”0 . P rzynosi chaos i prow adzić m o że do b lu źn ierstw a. M ro c z n y ton Sm utków K ołłątaja i N iem cew icza, h isteryczny k lim at E m ilki W oronicza, straszliw a w izja
22 A. J. Czartoryski, B a rd p o lski... [w. 27-35]. 23 Treny u p a d ku Polski, Tren II.
24 Por. C. L. Lewis, O d rzu co n y obraz, tł. W. Ostrowski, Warszawa 1986.
Z ale, sn y i sm u tk i — o p o ezji p atrio ty c z n e j 1795 ro k u 109
okaleczonego kochanka z Barda polskiego, w reszcie groteskow e polskie „pola elizejskie” z tre n ó w M o relow skiego k o resp o n d u ją w jakiś sposób z tym d ru g im zn a cz en iem snu.
Tym niem n iej w ażne je s t także to, że a u to ro m p o ro zb io ro w y m nie w ystarczały rozw aża nia p olityczne, kiedy ju ż zadali sobie pytanie o przyczyny u p ad k u Polski. D yskusja nad przyczynam i klęski I R zeczypospolitej trw ała przez cały w iek XIX. P ierw si poeci p o ro z b io - row i w yznaczyli je j dw a podstaw ow e kierunki: z n aro d e m om aw iali p rzyw ary Polaków, B ogu przedstaw iali n iew inność.
N a tym pierw szym , racjonalnym p o zio m ie przy w o łan o cały n iem al re p e rtu a r oskarżeń, ja k im i w y p ełn io n a była poezja polityczna od XVI w iek u . N ajd o b itn ie j zapisał je Kołłątaj:
Z ginął n aró d przez p ło d u w łasnego poczwary, G orszego nad się zro d ził syna A dam stary. (...) Ten zdradą kraju b erło dla siebie zapew nił, Ten się z nieprzyjacioły ojczyzny spokrew nił, Ów, złota chciwy, w łasnych spółbraci zaprzedał I dla lichego zysku d o rządu przyjść nie dał,
Ó w M oskw ę naprow adził, ów kraj dzielił w G ro d n ie, Szarpał kościelną w łasność, kradł bratn ią niegodnie, Posiadł u rzęd y kraju, poczciw ym w ydarte,
Z łu p ił skarb, w skazał drogi do zb ro d n i otw arte. W rócił nierząd i ja w n ie z cn o ty się naśm iew ał,
N ie bał się grozy nieba, zem sty nie spodziew ał26.
C ały dziesiąty tre n M o relow skiego je s t ilustracją p rzedstaw ionej w p oczątkow ych w e r sach tezy, iż
Z ła niew ola, zła w olność, gdy z niej zły użytek, Skąd też naszą ojczyznę zgubił sw obód zbytek.
Po czym au to r d o kładnie in fo rm u je, na czym ow o nadużycie sw o b o d y polegało. O to pacta conventa, któ re „na zgubę Polski ję d z a w ściekła (...) p rzyniosła nam z p ie k ła”. I „stan w yższy”, co „w ładze sobie przyw łaszczył bez granic, / Pisał praw a na sejm ach, a praw a m iał za n ic ”. I b ezm y śln e p om iatanie stan em rolniczym . Także sejm , co „Sam uchw alał podatk i, a nigdy
27
nie p łacił” . Lista zarzu tó w je s t długa i rozsądna, a zespół w ad n aro d o w y ch i b łę d ó w p o li tycznych w ystarczyłby do u p ad k u p aństw a o w iele silniejszego od Polski. A przecież je s t jeszc ze zdrada. Kołłątaj m iał obsesję zdrady, m ów i o tym P io tr Z b ikow ski. Z d ra d z ił król i m agnaci, przyjaciele i sojusznicy, generałow ie i żołnierze. Ale także pozostali au to rz y w szę
26 H . Kołłątaj, Elegia II.
110 Z o fia Rej m a n
dzie w idzieli pod stęp i p rzen iew ierstw o , rzucali przekleństw a na króla, targow iczan, w iaro ło m n y c h dow ódców , i byli pew ni, że w skazują w in n y c h klęski ojczyzny.
Ó w p ew n y siebie to n tego, który w ie i oskarża, w każdym tekście, gdzie się pojawia, je s t n atychm iast przełam yw any. P u n k te m kulm inacyjnym , pow o d u jący m zastąpienie rozw ażań publicystycznych d yskursem histo rio zo ficzn y m , je s t p rz y p o m n ien ie i opisanie M aciejow ic i rzezi Pragi. W relacjach p o etó w nie są to przegrane bitwy, nie p rzegrana w o jn a naw et, ale zu p e łn a zagłada, p o rów nyw ana d o klęski żyw iołow ej, p rzynoszącej m o rd i zniszczenie, ru in y i spalona ziem ię. Szok w yw ołany brutaln o ścią i o k ru cie ń stw em zwycięzców, poczucie całko w itej b e z b ro n n o ści ofiar spow odow ał, że pytanie o przyczyny klęski zastąpiono p y ta n iem o sens zagłady.
S tanisław Tarnow ski z kapitalną intuicją nazw ał Barda polskiego C zartoryskiego „rozpraw ą m iędzy ludzkością a B o g iem ”2^. Taką w łaśnie „ro zp raw ę” pro w ad zą w szyscy bez w yjątku au to rz y w ierszy z 1795 roku. Ton em o cjo n aln y ow ego dy sk u rsu je s t b ardzo zró żn ico w an y — p rzy p o m in a bardziej gw ałtow ną ro zm o w ę niż m odlitw ę. Ten b o w iem , k tó ry pyta o sens klęski, nie zna odpow iedzi, ale zna ogólne zasady, n ie z m ie n n e praw a rządzące polityką. Polityka je s t tylko częścią historii, a h istoria św iecka to tylko odbicie histo rii św iętej. Bóg, do którego zw racają się C zartoryski, N iem ce w icz , Kołłątaj, nie je s t Tajem nicą, ale O patrzn o ścią, je s t gw aran tem w iecznego ładu. Je st w ielk im etykiem . Stąd błagania: w ejrzyj na naszą
n ie w in n o ść lub chociaż zważ ciężar w in — A chociaż słusznie skarałeś za w in y N as, od sw ych ojców m niej cnotliw e syny, Lecz czyliż nasze lepsze od nas w rogi? C zyliz je s t lepszy od nas M oskal srogi? A lbo nasz sługa, K rzyżak w iaro ło m n y (...)?29
Stąd prośba o interw encję: „Pow stań, o Boże! karz w rogi złośliw e”. Albo: Boże! gnębią cn o tę zbro d n ie,
Z ła m a n a Tobie przysięga,
C zas podnieść g niew u p o ch o d n ie, N iech aj ogień zdrajców sięga, N iechaj sie kają zuchw alce30.
Stąd prośba o litość: „m oże Boga Z astęp ó w łzy n ie w in n e w z ru sz ą ” — napisze N ie m c e w icz. W szystkie te lamenty, prośby i narzekania w ielo k ro tn ie odzyw ały się w d aw nej, staro
28 S. Tarnowski, R ozpraitry i spraw ozdania, K raków l895, t. 1.
29 J. M orelow ski, Tren X I I I . D o Boga.
Ż ale, sn y i sm u tk i — o p o ezji p atrio ty c zn ej 1795 ro k u 111
polskiej literatu rze p rzen ik n iętej p ro w id en c jaln ą w iarą w Boską in terw en cję i spraw iedliw ość historii. Trzeba od razu pow iedzieć, iż takie m yślenie d o m in u je w w ierszach zarazp o ro zb io - row ych.
Pojaw iają się je d n a k i głosy in n e, ja k b y przychodzące z tej ciem nej stro n y snu. G łosy zw ątpienia i bluźnierstw a.
R ozpocząć m o ż n a od bardzo interesującej refleksji Kołłątaja. W drugiej elegii napisał: „Z ginęła Polska... Z ginęła! Lecz to skutek, ja szukam p rzyczyny”. I zaraz się reflektuje:
Ślepy! czem u ż n ie p o m n ę na p raw dę tak daw ną? Tam przyczyna, gdzie rzą d y Tam ją p o z n a m kiedy, Lecz nie w życiu śm ierteln y m .
N ie znaczy to je d n a k , iż w y ro k i Pańskie są niepoznaw alne. To tylko w Polsce, tym kraju „płaczu, biedy, / Skąd praw da uleciała, skąd w ygnana c n o ta ”, n aturalna h arm o n ia m iędzy B ogiem i cz łow iekiem uległa zakłóceniu:
Trzeba w ięc m ę żn ie cierpieć, zawiesić badanie, C z y w id z im ok o ło nas śm iech, czy narzekanie, Bo d o p ie ro w ojczyźnie praw dy i nagrody
N a jd z ie m y sp rzecznych sku tk ó w przyczyny, d ow ody31.
Skargę na to, że rzeczyw istość stała się zbyt tru d n a, niejasna i zagm atw ana, kierują poeci nie b e z p o śred n io do Boga. O skarżają o k ru tn y los. M orelo w sk i pyta:
Losie, kim je ste ś i z czyjej to w oli J e d n eg o sadzasz na w y so k im tronie,
G dy m ilijony w n ajsm utniejszej doli N ieszczęsn e do cię w yciągają d ło n ie ?32 D ziew ica skarży się w Bardzie polskim:
... Losie o k ru tn y i niezrozum iały,
D aw co ty ślepy zaw sze i szczęścia i chwały, Kiedyż to klęski nasze w y b io rą tw e groty, Z ażarty na nas z daw na...33
31 H . Kołłątaj, Elegia II.
32 Treny u p a d k u Polski, Tren V.
112 Z o fia R e jm a n
B adanie ślepych kolei losu pro w ad zić m oże d o p rzejm ującego poczucia całkow itego osam otnienia. C ó ż robić, pyta M o relo w sk i, „G dy n iebo, gdy św iat cały opuścił n ie w in n y c h ”? P row adzić też m oże do utraty w iary:
N a toż tyle lat p o b o żn ie przeży łem , Byś w k o ń cu życia, o p o tw o ro sroga, Przyczyną była, że n aw e t zw ątpiłem O rządzie praw ej o p atrz n o ści Boga!...34
W yznanie C zartoryskiego, najbardziej dram aty czn e, je d y n e w poezji p o ro zb io ro w ej, je s t p u n k te m kulm in acy jn y m sp o ru m ię d zy B ogiem i n a ro d e m o praw o d o ojczyzny.
S ilne poczucie tragizm u losu p o d b ite g o n a ro d u zaow ocow ało także w poezji 1795 ro k u zapisem przyszłych biografii Polaków, biografii, na któ re skazani będą przez następne sto lat. Kołłątaj i N iem ce w icz są w ięźn iam i. Są, w e d łu g naszej te rm in o lo g ii, w ięźn iam i polity czn y m i. Kołłątaj przedstaw ił też pierw szy chyba w naszej literatu rze, ciekaw y opis niedoli w ię zien n eg o żywota:
Ju ż rok m inął, ja k p ró ż n o nadzieja m n ie łudzi, D z ie ń przeszły ró w n y te m u , co m ię ze sn u budzi, Je d n a tylko c h o ro b a o d m ia n ę p rzynosi (...)
Z d ro w ie m ię od stęp u je, podagra się w zm aga, Z ycie takie rze teln y m je s t śm ierci obrazem ,
P ogrzebany w tych w ięzach, ledw ie w iem , czy żyję (...) C zy zasypiam w śró d jęków , czy ze sn u się b u d zę, Tym się trapię, że czuję, ty m się tylko n u d z ę 35.
C z artoryski je s t zakładnikiem . W yjeżdża do P etersburga, by być gw aran tem lojalności swojej ro d z in y Ten sam C zarto ry sk i zapisuje w Bardzie je s z c z e dw ie, dram atyczne decyzje: sam obójstw o — zrozpaczony, skaczący d o W isły starzec to pierw szy sam obójca w polskiej literatu rze — i em igrację; M ło d z ie n ie c m ów i:
Tam pójdę szukać śm ierci, gdzie je j ogień czują, G dzie za nią stale w alczą, gdzie Polski żałują36.
Lecz je d e n tylko los ja w i się w tej poezji ja k o k o szm ar — niew ola. N a ró d n ie w o ln ik ó w — nie m a w iersza, w k tó ry m nie p adałoby to określenie. W iele się tu zm ieniło. Jeszcze kilka lat te m u S u c h o rz e w sk i p o w ie d z ia ł: że n ie ch c e eg z y ste n cji P olski, nie chce eg z y ste n cji
34 T am że, w. 4 9 5 -4 9 9 .
35 H . K ołłątaj, Elegia II.
Z a le , sn y i sm u tk i — o p o e z ji p atrio ty c zn ej 1795 ro k u 113
im ie n ia P olaka, je ż e li m iałb y być n ie w o ln ik ie m króla. N a w e t T adeusz C z ac k i nie był p e w ie n , czy w olałby być n ie w o ln ik ie m obcego m ocarstw a, czy Stanisław a A ugusta. Teraz n ie w o la p o strz e g a n a je s t ja k o ko szm ar. P oeci p o ro z b io ro w i n a ty c h m ia st d o strz e g li jej niszczącą i degenerującą siłę. L apidarnie opisał to C zartoryski:
S pojrzeć na ucisk braci nie w o ln o ze łzam i, W ielbić gw ałt u n ich cnota, drżeć p rzed w yrokam i,
K tóre m u s i n iecn o ta w sw ojej biją kuźni, A gdy kto ro zu m , cn o tę i ojczyznę zbluźni, P odłym u śm iec h em stw ierdzić i jeszcze się łasić, By n aw et iskrę w sobie szlachetności zgasić37.
Z n o w u najdram atyczniejsze konsekw encje niew oli dostrzeg ł i opisał M orelow ski. Są n im i walki bratobójcze:
C óż, gdy się m ięd zy sobą w asze zw aśnią w rogi? O , ja k i w aszych dzieci los nap o tk a srogi!
Każą im w św iętokradzkie iść sro m o tn e w o jn y - Z je d n e j i z drugiej stro n y stanie Polak zbrojny. Przyjaciel w przyjaciela sw ego piersi strzeli (...)38.
A co w tym w szystkim m ają robić poeci, gdzie je s t ich m iejsce i ja k a rola? W ydaje się, iż je d e n tylko autor, A dam Je rz y C z artoryski, podjął p ró b ę stw o rzen ia koncepcji poety now ego typu. P ow ołał o n b o w iem do życia polskiego barda. Być m o że był to św iadom y akt, p o w tó rzo n y za p oetam i n iem ieckim i. „ U staro ży tn y ch G e rm a n ó w b ard ó w raczej nie było — pisze M aria Ja n io n — ale w połow ie X V III w ie k u poeci (...) dopatrzyli się je d n a k obecności bard ó w u źró d eł literatu ry niem ieckiej i zapragnęli naśladow ać sw oich poprzedników , czy też tw
o-39 • . . . . .
rzyć w ich d u c h u ” . W N ie m c z e c h b ard nabiera znaczenia, o ja k im M a c p h e rso n n aw et nie m yślał, znaczenia w ieszcza narodow ego. Ale b ard polski C zartoryskiego milczy, je st, żeby w rócić do słów M arii Ja n io n , „m ilczącym św iadkiem klęski”. Z m ilczen iem barda k o re sp o n d u je sym boliczny, p o w tó rzo n y przez K arpińskiego, N iem cew icza, M o relo w sk ieg o gest o d rzu cen ia lutni.
37 Tamże, w. 327-332.
38 J. M orelow ski, Tren VI. D o m atek polskich.