• Nie Znaleziono Wyników

Wigilia 1939 roku w więzieniu „Na Zamku” w Lublinie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wigilia 1939 roku w więzieniu „Na Zamku” w Lublinie"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Radzki

Wigilia 1939 roku w więzieniu „Na

Zamku” w Lublinie

Palestra 27/8(308), 87-89

1983

(2)

N r 8 (308) IV dział te m a ty c z n y 87

75 -letn i adw . d r D an iel G r o s s z B ielska i w y b itn y a d w o k a t cieszyński d r H e n ­ r y k G 1 a n z, k tó ry uciekł do L w ow a i ta m z o stał przez gestapo u jęty.

D o k to r D aw id S a n d h a u s , zn a n y a d w o k a t w C ieszynie, został za m o rd o w a ­ ny w M ałopolsce W schodniej p rzez b a n d ę U PA . T am też gestapo zam ordow ało d r a E d w in a N e u m a n n a . Dr Z. M a r i e n b e r g zginął z rą k gestapo w B ielsku, a a d w o k a t cieszyński m g r M arek B o l c h ó w e r został zastrzelo n y przez N iem ców w sw oim rod zin n y m m ieście C zort ko wie, gdzie się u k ry w a ł.

N a ogólną liczbę 105 ad w o k a tó w z C ieszyńskiego zaginęło w czasie II w ojny św ia to w ej 38.

Do nieszczęśliw ców , k tó rz y zostali zapędzeni d o obozów k o n c e n tra c y jn y c h , n a ­ leży zaliczyć n ie ty lk o ad w o k a tó w Żydów , ale rów nież ad w o k ató w P olaków , w y­ b itn y c h społeczników i działaczy n arodow ych. P rz y k ła d e m m oże t a być d r J e rz B a l o n (1883— 1940), k tó ry już 1 w rz eśn ia 1939 r. został are szto w a n y i u m iesz­ czony w ra z z in n y m i z n a n y m i działaczam i Z aolzia w obozie w S krochow icach. Z m uszano go, by w y p a rł się .polskości. Z ostał zw olniony, ale w czasie m asow ych are sz to w a ń P o lak ó w w k w ie tn iu 1940 zo stał ponow nie are szto w a n y i zesłany do D achau, a n a s tę p n ie d o M au th au se n -G u se n , gdzie zginął w p aź d ziern ik u tego roku.

W obozach zag ład y zginęli adw okaci: d r B e rg e r H e r z (1887— 1940) i d r P a ­ w eł M i c h e j d a (1887—1940), M ichejda był are szto w a n y d w u k ro tn ie. W ięzio­ ny w D achau i S ach sen h au sen , zginął w O ra n ie n b u rg u .

A d w o k at d r W ładysław M i c h e j d a („W it”) (1896—1943) z C ieszyna, w y ­ b itn y d ziałacz polski n a Ś ląsku, został a re szto w a n y w k w ie tn iu 1943. Był w ię­ ziony w C ieszynie, w obozie w M ysłow icach, a p o te m w O św ięcim u, gdzie został ro zstrz e la n y po d „ścianą śm ierci” w listo p ad zie 1943 roku.

S TA NI S ŁAW RADZKI

W igilia 1939 roku w w ięzieniu „Na Zamku” w Lublinie

Je sien ią 1939 r. rozb rzm iew ało n a cały św iat, że' F eldzug S ie b zeh n T age zm iótł P olskę z pow ierzch n i ziem i, a A dolf H itle r za ch ły sty w ał się rad o ścią n a m a só w k ac h , że ü b er das Polen H ören u n d S eh e n V ergeht.

U lice m iast polskich p ełn e były rozpy ch ająceg o się żołdactw a. P o lsk ie głow y je d n a k trzy m ały się w ysoko. U licam i p ły n ę ły tłu m y w energicznym te m p ie bąd ź szy k u jąc się do o p o ru , b ąd ź k ie ru ją c k ro k i za granicę.

Z b liżała się ro cznica o d zy sk an ia niepodległości (11 listo p a d a 1918). Ś m iało gło­ szono, że — ja k zw y k le — o d b ęd ą się obchody. N ie p o w sta ły jeszcze w te d y żad n e su ro g a ty polskich w ładz p ań stw o w y ch . L udzie g ro m ad z ili się w b u d y n k a c h lu b w lo k a la c h d aw n y ch z a k ła d ó w pracy . W ta k ic h p u n k ta c h ze b ra ń o m a w ian o b ie ­ żącą sytuację. P ogłoski o p rze w id y w a n y ch o bchodach w d n iu 11 listo p a d a d o ta rły do F ra n k a . W ydał w ięc rozkaz, aby z kam ienic, n a ścianach k tó ry ch w y w iesz o n o ogłoszenie zap o w iad ające obchody, w y b ra ć jednego m ężczyznę i ro zstrz ela ć go bez żadnego postępow ania.

Jed n o cześn ie rozpoczęły się ła p a n k i i aresztow iania. A genci gestapo rozp o w ­ szech n iali pogłoskę, że zo stan ą u ruchom ione są d y oraz szkoły. P ogłoska ta m iała n a celu z e b ran ie się w je d n y m p u n k cie je d n o ste k b a rd z ie j ru ch liw y ch . G dy w ięc w y p ełn iły się pom ieszczenia, to o b sta w io n o w ów czas w yjścia, p odjeżdżały cię ż a ­ rów ki, a ze b ran y ch , k tó rzy n ie zdążyli uciec, w yw ożono n a Z am ek.

Jednocześnie, w edług zeb ran y ch u przednio in fo rm ac ji, w y b ra n o p rze d staw ic ie li w ładz. Z ulicy za b ie ra n o przechodniów . W ystarczało być sch lu d n ie u b ra n y m . N ie

(3)

88 Część II. M ateriały z obrad se sji N r 8 (308) ch ro n iła rów n ież su ta n n a . P rzeciw nie, księży za b ieran o z kościołów . W te n sposób w ięzienie się w ypełniło.

Tego ro d z a ju sposób p o stę p o w an ia b y ł w y k o n an ie m in stru k c ji w y d an y ch przez w ładze h itlero w sk ie.

A resztow ano k ilk a s e t osób, w ich liczbie o b u m iejscow ych b isk u p ó w M ariana L eona F u lm a n a i A ntoniego G orala, k ilk u d y re k to ró w szkół, k ilk u profesorów i p ra w ie w szy stk ich adw o k ató w .

K iero w n ik k a n c e la r ii w ięziennej, N iem iec u d a ją c y Ś lązak a, s ta ra ją c y się n a w ią ­ zać i u trzy m y w a ć d o b re sto su n k i ż P o lak am i, zb ierał inform acje, k tó ry c h P o la ­ ków należało b y p rze d Bożym N arodzeniem zwolnić. T a k ie listy spo rząd zała k a n ­ c e la ria w ięzien n a. Ilu ich było oraz ja k ie ich losy, nie w iadom o. J e d y n ie w p rze d ­ dzień W igilii zw olniony został n a js ta rs z y w ów czas z ad w o k a tó w S te fa n G r y -

m i ń s k i .

W p ie rw sz ej połow ie listo p ad a do celi, w k tó re j przeb y w ałem , w padł g estap o ­ w iec w c z arn y m , sk ó rzan y m płaszczu. J e g o p rzy jśc ie zaanonsow ał dozorca, k tó ry u sta w ił n a s w reg u la m in o w ej zbiórce, J a w te j zbiórce pow in ien em być sk ra jn y , a le z z a ję c ie m sw ojego m ie jsc a spóźnił się adw . R u t k o w s k i i o n z a ją ł m oje m iejsce sk ra jn e , a ja jako d ru g i za ją łem jego m iejsce. G estapow iec zachow yw ał się n ie sły c h an ie b ru ta ln ie . Z apisał nazw isko R utkow skiego, a później moje.

M inęło k ilk a n a śc ie dni. O spisyw anych lista c h zapom niano w to k u codziennych zdarzeń, ro zstrz eliw a ń , g w ałtó w itp. N adeszła W igilia. N astró j św iąteczn y p rze sło ­ n ił sm u tk i. C zerw ony K rzyż uzyskał zezw olenia n a u rząd zen ie n a m w ieczerzy. Z n alazła się choinka, o p ła tk i, ryby, barszcz w igilijn y . Z estaw ione stoły w ięzienne, p rz y k ry te b ia ły m p ap ie re m , stw a rz a ły w ra ż e n ie czegoś dom ow ego. U staw iliśm y się w sz ereg u d la o d m ó w ie n ia m odlitw y. P o w stała p ełn a sk u p ie n ia cisza. P rz e r ­ w a ł ją o s tr y dzw onek n a k o ry tarzu . W ślad za nim b rzę k k luczy o raz zgrzyt o tw ie ra n e g o za m k a d rz w i w iodących do celi. W szedł dozorca M alesza i w yczytał z k a r tk i nazw isk a. K toś zap y tał, czy w y w o łan i m a ją w yjść z rzeczam i. D ozorca zaprzeczył. D rzw i celi za m k n ę ły się z ta k im sam ym zg rzytem ja k b y ły otw ierane. Z rozum ieliśm y. R ozw ałka. W yw ołani spokojnie w yszli.

M odlitew ny szereg a n i d rgnął. S pokojnie b rz m ia ł głos k a p ła n a prow adzącego m odły kończąc je „A Ty, K siążę W ojska N iebieskiego, sz a ta n a i inne złe m oce, k tó re n a zgubę ro d z a ju ludzkiego szaleją po św iecie, m ocą n ieb iesk ą z po w ro tem zapędź do p ie k ie ł”. Po p ew nym czasie w ró cił M alesza i zakom u n ik o w ał, że ro z ­ strz e la n y c h zostało 12, w tym 2 k ry m in a listó w . N azw isk a ty c h d w u nie znane. P ozostali to d w aj p rezesi sądów B olesław S ekutow icz i S ta n is ła w B ryła, d w a j sta ro sto w ie Jó zef D ań k o w sk i i T adeusz Illukiew icz, d w a j d y re k to rz y szkół ś r e d ­ n ic h A n to n i K rz y ża n o w sk i i T ad eu sz M oniew ski, d w a j p ro feso ro w ie u n iw e rs y te tu C zesław M a rty n ia k i ks. M ichał N iechaj oraz d w a j ad w o k aci W ładysław R u t ­ k o w s k i i E d w a rd L i p s k i .

N ieszczęścia n ie zgasiły radości Bożego N arodzenia, ale p rze k szta łc iły ją w x siln ą w ia rę i w olę p rz e trw a n ia .

W ro k u n a s tę p n y m , 6 stycznia 1940, po upływ ie k ró tk ie j k ilk u d n io w e j p rz e rw y znow u roz,poczęły się te rro ry sty c z n e ak c je gestapo. Rozpoczęło się w y w o ły w an ie z ceł. U k ład n a z w isk św iadczył, że b y ła to lis ta sporządzona przez czarnego g e ­ stapow ca. W yw ołano i m oje nazw isko.

O d b y w ają cy w ów czas służbę dozorca A leksandrow icz, w yw oław szy m nie, u d z ie ­ lił m i k r ó tk ie j in s tru k c ji, k tó rą częściowo niezw łocznie w ykonał. U k ry ł w ięc m n ie w zw ałach w ęgla i zlecił pozostanie ta m do czasu, gdy m n ie pow iadom i, że w y ­ w o ły w an i w ra c a ją do cel, co będzie znakiem , że bezpośredniego n ie b ez p iec ze ń stw a

(4)

N r 8 (308) IV dział te m a ty c z n y 89

nie m a. W przeciw n y m razie pozostaną ta m do czasu, gdy Sądzie zm ien iał służbą. W ów czas m nie w yprow adzi. Isto tn ie , po k ilk u n a s tu m in u ta c h p ow iadom ił m nie, ab y m w yszedł z u k ry cia i poszedł do k a n c e la rii w iązien n ej. P od d rz w ia m i jej został ufo rm o w an y szereg w ięźniów . Po chw ili zza d rzw i d a ły sią słyszeć w rz ask i niem ieckie. W yszedł z n ic h gestapow iec i rozw ścieczonym w zro k ie m sp o jrzał n a nas. D om yśliłem sią, że chodzi o tłum acza. Z ap y tałe m : V ie lle ic h t den D olm etscher? K iw n ął n a m nie palcem . W szedłem . O kazało się, że chodzi o b rzm ien ie nazw iska. P o dyktow ałem m u w sk az u ją c lite ry n a m aszynie. P rz y o k az ji sta ra łe m się zapoz­ nać z tym , co .pisał. Z orien to w ał sią co do m oich zam iarów . R u c h em rę k i w skazał m i m iejsce, z iktórego n ie m iałem w glądu w m aszyną. A le p rz y n a stę p n y m n a z w is­ k u znow u m nie w ezw ał do m aszyny. T ak trw a ło to do w y cz erp an ia listy. Nie była zbyt długa.

P o zakończeniu je j, n ajp o k o rn iejsz y m tonem pró b o w ałem n aw ią za ć dialog. Z a­ pytałem : D arf ich eine Frage stellen? i nie czekając odpow iedzi, zap y tałem W as

b ed e u te t diese liste? Tonem szczytow ej p o gardy odpow iedział: K e in e A h n u n g , ober es passierte ke in e U nglück? Tym raz em odpow iedzią był r y k R aus.

N ie czekając n a d alsze zachęty, rozem ocjow any tą d y sk u sją w yszedłem n a dzie­ dziniec w ięzienny. N ie spiesząc się do celi, ro zg lą d ałe m sę po otoczeniu. M oją osobą zainteresow ało się k ilk a kobiet ze zn ak am i niem ieckiego C zerw onego K rzyża. E legancko ubrane, o w y tw o rn y ch ru ch a ch . S pojrzeniam i, ja k ie sk ie ro w a ły na m nie, zachęciły m nie do pró b naw ią za n ia rozm ow y. Z agaiłem : „B u d y n k i, k tó r e P an ie w idzą, n ie są ta k b ard z o in te resu ją ce . N ato m iast o k rąg ła w ieża z a w iera w e w n ę ­ trz u kap licę .katolicką, k tó re j ściany są p o k ry te a l fresoo z w ie k u X V ”. P oprosiłem dozorcę, aby otw orzył kaplicę. O pisałem w nętrze. N iem ki b y ły b a rd z o w dzięczne za obejrzenie kaplicy. Je d n a z n ic h z a p y ta ła: „K im P a n je s t? ”. O dparłem : Ic h bin

ve rh a fte t, m eh r w eiss ich nichts. „A le przecież nic złego n ie d zieje sią w am ?”.

„Tak, a le 12 ta k ich ja k ja ro zstrz ela n o ”. A ch G ott! — p ad ły słow a uw agi. O dcho­ dząc, m ów iły ze sobą półgłosem . O czym je d n a k , tego ju ż n ie m ogłem usłyszeć.

Styczeń 1940 ro k u w y k az ał osłabienie fa li te rro ru . P o d k oniec tego m iesiąca p raw ie w szystkich a d w o k a tó w zwolniono.

JAN PIETRZYKOWSKI

Akcja AB w Częstochowie

A k cja AB to — ja k w iadom o — nad z w y cz ajn a a k c ja p a c y fik a c y jn a (A usseror­

den tlich e B efried u n g sa ktio n — A B -A k lio n ). C elem je j było zlikw idow anie, a p ro ś­

ciej się w y ra ża jąc — w y m ordow anie p rz e d sta w ic ie li p o lsk iej in te lig e n c ji i rz e ­ czyw istych lu b p o te n cja ln y c h przyw ódców r u c h u oporu. Z godnie z p la n em m ia ła ona być p rzep ro w ad zo n a p rze z niem ieck ie w ład z e b ezpieczeństw a n a te re n ie c a ­ łego okupow anego k r a ju w 1940 r.

W C zęstochow ie n ajlic zn ie jsz y ch a re szto w a ń doko n ało g e sta p o w nocy z 3 na 4 czerw ca. Ł ącznie w czerw cu 1940 r. are szto w a n o 63 osoby. P o d o b n e a re sz to w a ­ n ia przeprow adzono w pobliskim R adom iu i n a te re n ie p o w iatu . Do w ięzienia w Częstochow ie przyw ieziono 53 osoby. W śród uw ięzionych znaleźli się adw okaaci: S tan isław G a w r o ń s k i , T adeusz P l e b a n e k i Z y g m u n t C h o ł d y k z C zęstochow y oraz Z y gfryd S m u d z i ń s k i i S te fa n O p i e ł i ń s k i , p rzy w ie­ zieni z R adom ska.

S tan isław G aw ro ń sk i i T adeusz P le b a n e k byli zn an i w C zęstch o w ie n ie ty lk o jako adw okaci. W y różniali się w ielo stro n n ą działaln o ścią społeczną. Pow odem

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja hitlerowska, więzienie na Zamku w Lublinie, pomoc więźniom na Zamku, Edward Scholz (1888-1975), siostra, Kalina Moszyńska..

Tu trzeba powiedzieć, że się UB szybko zorganizowało, ze służby folwarcznej, z takiego elementu i chętnych, którzy wierzyli, że jeżeli wejdą do milicji, jeżeli wejdą nawet do

Mój przełożony z Armii Krajowej siedział na Zamku i jedynym warunkiem wyjścia było wydanie nas. On podał nasze nazwiska Urzędowi Bezpieczeństwa

Cały czas było to robione, najlepiej to było robić w nocy, kiedy już zasypialiśmy, a tu otwierają się drzwi i zaczynają z nami zabawy.. Trzeba było raz dwa te sienniki w

A jeszcze Lell to powiedział tak: „Wiesz co, dziecko drogie?” – po tym jak ojcu spadło to wszystko i on się tym podparł chyba, użył tego fortelu, żeby ojca zwolnić, że nic

Płażewskiego i rękopisu pana dr Jana Zgierskiego oraz z cza- sopism wychodzących w tym okresie wynika, że w Lublinie istnia- ły trzy amatorskie organizacje fotograficzne:

Stamtąd mnie wzywali na rozprawę w Lublinie, nie przyznałem się, także dostałem cztery lata więzienia i pozbawiono mnie praw obywatelskich przez sąd rosyjski.. Prokuratorem

W nocy, po apelu, jeszcze nie spaliśmy, było słychać jakieś bieganie po korytarzu – otwierają kolejne cele, otwierają się drzwi do nas, wpadają ci klawisze czy UB-owcy, dużo