• Nie Znaleziono Wyników

Śląsk i jego mieszkańcy w oczach Polaków w służbie Napoleona

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Śląsk i jego mieszkańcy w oczach Polaków w służbie Napoleona"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Śląsk i jego mieszkańcy w oczach

Polaków w służbie Napoleona

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 11, 149-164

(2)

'H?47*}S

Seria X I 2005

Tomasz Ślęczka

Śląsk i jego mieszkańcy w oczach Polaków

w służbie Napoleona I

P

rzedm iotem niniejszego szkicu je s t prezentacja sposobu w idzenia je d n e j z dawnych polskich ziem , przez kilkaset lat pozostającej poza polskim i granicam i, m ianow icie Śląska (w je g o pełnym kształcie). O gląd ten dokonyw any będzie oczam i bardzo specyficz­ nej kategorii postaci, m ianow icie przyjdzie nam zajrzeć na karty w spom nień polskich żoł­ nierzy, służących w arm ii napoleońskiej, ze szczególnym uw zględnieniem w ojsk Księstwa W arszawskiego. Autorzy, do których przyjdzie nam się odw ołać, pełnili służbę w różnych form acjach: w a rm ii Księstw a W arszawskiego, w jed n ostk ach polskich, znajdujących się w służbie francuskiej, w jed n o stk ach stricte francuskich, w reszcie zaś w zbrojnych form a­ cjach k r a jó w z F r a n c ją s p rz y m ie r z on y c h i w y sta w ia ją cy ch w łasn e od d ziały p o m o c n ic z e .

Z natury rzeczy będą to przede w szystkim w spom nienia oficerów , ja k o że — zw ażyw ­ szy na stan dziew iętnastow iecznej ośw iaty — piśm ienność nie była wówczas stanem p o­ w szechnym . D odatkow o zauważyć należy, że je d n y m z podstaw owych w arunków awansu oficerskiego w arm iach napoleońskich była (obok osobistej dzielności) u m iejętność czy­ tania i pisania. Zw ażyw szy zaś na dodatkową, polską specyfikę, przejawiającą się w tym , iż stanow iska oficerskie obsadzali przede w szystkim członkow ie stanu szlacheckiego i p o ­ tom kow ie rodzin m agnackich, nietrudno dociec powodów, dla których to przytłaczająca w iększość pam iętników pochodzi z kręgów oficerskich.

N ajsam przód wypada poczynić kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, podstawa tekstow a m o ­ je g o opracow ania nie je s t kom pletna. O granicza się do dzieł wydanych drukiem od koń­ ca X I X stulecia do czasów dzisiejszych, z pom inięciem źródeł rękopiśm iennych. Ponadto nad m ienić należy, iż edycje daw niejsze, z X I X i początków X X w ieku, cechują się nierzad­ ko ograniczoną przydatnością. Aparat krytyczny z reguły je s t w nich nieobecny bądź sym ­ boliczny. N iektóre dzieła wydane są w postaci skróconej, niekiedy nawet bez uprzedzania o tym czytelnika (albo skrócone m i m o zapew nienia, że edycja je s t kom pletna, ja k czynił

(3)

skądinąd zasłużony Jó z e f Ignacy Kraszew ski). W grę w chodzi ponadto cenzura, zwłaszcza w przypadku wydań pochodzących z terenów zaboru rosyjskiego (choć kwestia śląska m o ­ głaby m ieć tu m arginalne znaczenie, zatem i ingerencje cenzorskie pew nie były sym bolicz­ ne bądź nie było ich wcale, bez szczegółow ego porów nania rękopisu z tekstem w ydanym stw ierdzić tego niepodobna; niestety, nie zachow ały się wszystkie rękopisy).

Po w tóre, tem atyka śląska na kartach tychże tekstów pojawia się incydentalnie, a je ż e li ju ż uw ażnem u czytelnikow i przychodzi natrafić na ślad obecności śląskich w spom nień pa- m iętnikarza, to w w iększości dotyczą one sfery m ilitarnej, stanow iąc w spom nienia to czo ­ nych na tych terenach walk. N arratoram i są bow iem przede w szystkim żołnierze, zarów no profesjonalni, ja k i am ato rzy-o ch otn icy. Inne rzeczy znajdują się w cen tru m ich zaintereso­ wania, niż by to było w przypadku podróżników puszczających się w drogę z zam iłow ania do wrędrów ki lub z ciekaw ości obcych krajów. Ta zupełnie odm ienna m otyw acja niejako w ym usza też odm ienną perspektyw ę — najw ażniejsza je s t prezentacja w łasnych dokonań m ilitarnych (tak osobistych, ja k swojej je d n o stk i czy Polaków w ogóle), nie zaś zachw yt nad cudam i przyrody, architekturą m iejsca lub od m iennościam i narodów czy obyczajów. D opiero m ając na uwadze tę specyfikę, można kusić się o pewne w nioski. Ponadto poziom artystyczny interesujących nas tekstów zazwyczaj nie je s t w ysoki (poza w spom nieniam i B rod zińskiego i Fredry), je d n a k nie 011 przecież zajm ow ać nas będzie przede w szystkim . W spom nienia tego typu dla historyka, szukającego w iedzy o konkretnych w ydarzeniach z przeszłości (rzecz jasna z tym zastrzeżeniem , że pam iętniki nieczęsto zawierają prawdę), są oczyw iście cenne, je d n a k z m ojego punktu w idzenia na ogół nie okazały się przydatne. R eflek sje zogniskow ane w okół innych niż m ilitarne kw estii są rzadkie, i przychodzi w yd o­ byw ać je spośród znacznej ilości in form acji o innym charakterze.

Po trzecie w reszcie, naturalne w literaturze pam iętnikarskiej zm yślanie nie będzie sta­ now iło w tym przypadku problem u, ja k o że interesujące m nie kw estie nie dotyczą b ez­ pośrednio losów narratorów, zatem brak powodów, dla których m ieliby oni koloryzow ać akurat w kw estiach związanych ze Śląskiem , ale nie dotyczących bezpośrednio w ojennych przewag. C o innego w przypadku opisów w alk — cod ziennością je s t tu zawyżanie strat za­ danych przeciw nikow i, zaniżanie własnych, przekształcanie zw yczajnych potyczek w epic­ kie bitw y i tak dalej.

Po zastrzeżeniach pora przejść do kilku ustaleń term inologicznych. U ży te w tem acie pojęcie „Polacy” m oże się wydać nieco mylące, ja k o że m ateriał do m ojego wystąpienia p o­ chodzi nie tylko z dziel, których autoram i byli Polacy w rozum ieniu etnicznym , lecz raczej byli obywatele I Rzeczypospolitej; znajdziem y bow iem wśród nich i Koroniarzy, i L itw i­ nów (Jan W eysen h o tf), i N iem có w (Stanisław B roekere); znalazłby się nawet i spolonizo­ wany w pierw szym pokoleniu Flam and (M aurycy I lauke), je d n a k niestety nie pozostaw ił 011 w spom nień dotyczących Śląska. Z akres pojęcia „Polacy” je s t zatem szerszy, niżby tego m ożna było oczekiw ać.

Z aki •es chronologiczny w yznaczony je s t datami 1 7 9 6 -1 8 1 5 , czyli latam i, które h isto rio ­ grafia uznaje za „czasy napoleońskie”, rozpoczynające się m ianow aniem N apoleona B o n

(4)

a-Śląsk i j e g o m ie s z k a ń c y w oczac h P olaków w służbie N a p o leo n a I 151

partego dowódcą A rm ii W ło ch , zaś zakończone wydarzeniam i stu dni N apoleona z roku 1815. O N apoleonie ja k o N apoleonie Pierw szym m ożna m ów ić od daty jego cesarskiej koronacji, czyli od 2 grudnia 1804 roku, zatem ta część tytułu je s t jak najhardziej słuszna, ponieważ śląskie w spom nienia polskich żołnierzy nie w ykraczają przed tę datę, zaś naj­ w cześniejsze pochodzą z roku 1806.

W pam iętnikach natrafiam y na pojęcia „Śląsk pruski” i „Śląsk austriacki”. G eneza tego podziału sięga jeszcze X V III w ieku — jest on m ianow icie w yn ikiem trzech w ojen zwa­ nych śląskim i, toczonych m iędzy fryderycjańskim i Prusam i a Austrią w latach 1740-1742,

1744-1745 oraz 1 7 56-1763. O statecznie podział Śląska na dwie części — znacznie w ięk­ szą, obejm ującą niem al 7/8 je g o terytoriu m część pruską, oraz pozostawioną przy Austrii 1/8 dawnego terytoriu m tej dzielnicy — został ostatecznie ustanow iony na m ocy pokoju w H ubertusburgu 15 lutego 1763 roku. Stan taki istniał w interesującym m nie okresie dzie­ jów', zatem będę się posługiwał tym i pojęciam i. G odzi się ponadto nadm ienić, że to wła­ śnie zabór Śląska w yniósł prow incjonalne do tego m om entu Prusy do rangi europejskiego m ocarstw a.

Kim są Ślązacy — Polakami, Prusakami, Niemcami czy Ślązakami?

Zadaniem m oim w żadnym razie nie je s t opow iadanie się po którejkolw iek ze stron sporu o polskość czy niem ieckość Śląska1, zresztą m ateriał, którym dysponuję, w żadnym razie nie je s t w ystarczająco reprezentatyw ny, by w yciągać z niego jak iek olw iek kategorycz­ ne w nioski w tej kwestii. Pam iętać należy, że pam iętniki, z którym i m iałem przyjem ność się stykać, stanow ią jed y n ie wyraz pewnych dośw iadczeń ich autorów, oraz — czego nie sposób przecież w ykluczyć — indyw idualnych poglądów, wyznawanych w czasie spisy­ w ania w spom nień, a które to poglądy m ogły przecież w pływ ać na sposób przedstawiania w ydarzeń, dziejących się niekiedy w odległej już przeszłości.

Z atem jed y n y m pytaniem , na ja k ie je ste m w stanie udzielić odpowiedzi — z uwagi na niekom pletność źródeł niepełnej — je s t pytanie o sposób, w 'jaki polscy żołnierze N apole­ ona I postrzegali m ieszkańców Śląska, do ja k ie j narodow ości przynależność skłonni byli im przypisać. B yć m oże obraz uzyskany wskutek tak ujętych założeń okaże się obiektyw nie błędny i z punktu widzenia prawdy historycznej bałamutny, je d n a k da św iadectw o pew­ nym stanom św iadom ości, stanow ić będzie zapis w rażeń konkretnych osób.

W kw estii narodow ego kw alifikow ania m ieszkańców Śląska m ożliw e są bow iem trzy sytuacje:

1 O p i n i e publicystów' na te mat polsko ści Śląska i Śl ąza ków analizow ali history cy, m ię d z y i n n y m i w7 pracy

Ś lą sk a czy n n ik i z ew n ętrz n e w A / A - A ’A' iriek u . red. L. S m o lk a , Wrocław7 1992 (tu prace Z b ig n i e w a Frasa P roblem atyka śląska na lam ach prasy galicyjskiej w okresie W iosny L u d ów . A n drze ja Stan isze w sk ieg o Ś lą sk i Ś lą ­ z acy w prasie p o lsk ie j zaboru pruskiego p r z e d p ierw szą w ojną św iatow ą oraz W ło d z im i e r z a Sule i Ś lą sk w myśli polityczn ej p o lsk ie j irredeuty na p rz eło m ie X I X i X X w ieku ).

(5)

1. na Śląsku mieszkają i Polacy, i N iem cy, nie tw orząc je d n e j, w spólnej narodow ości; 2. na Śląsku mieszkają w yłącznie N iem cy (bądź P rusacy);

3. na Śląsku m ieszkają Ślązacy, niebędący ani Polakam i, ani N iem cam i.

W ydaje się, iż polscy żołnierze doby napoleońskiej postrzegali m ieszkańców Śląska dw o­ ja k o — ja k o i Polaków, i N iem ców oraz ja k o osobną, odm ienną od tych dwu nację. O strożnie

stawiam taką tezę, ja k o że nie cały m ateriał został spenetrowany, i m ożliw e je s t odnalezienie przykładów na odm ienne traktow anie ludzi zam ieszkujących interesujący nas region.

J ó z e f Z ałuski na tem at narodow ości m ieszkańców Śląska ma zdanie m oże nie najbar­ dziej w yrobione, ale na pew no najdobitniej je wyraża. O pow iadając m ianow icie o kam pa­ nii 1813 roku, której znaczna część toczyła się na ziem i śląskiej, stwierdza, iż Ślązacy nie są ani N iem cam i, ani Polakam i. Tak bow iem relacjonuje pobyt N apoleona w Z gorzelcu (23 maja 1813):

M iałem zaszczyt w kroczyć z nim [tj. N apoleonem ] do G orlic [Z gorzelca], m iasteczka znaczniejszego, był przyjęty z podziw em , m ożna pow iedzieć, z uw ielbieniem tych Ślęzaków, których obejście się z nam i Polakam i było uprzejm e, a nasza m ow ność w n iem ieckim języ k u niem ało w pływ ała na um ysł tych m ieszczan, którzy nie są ani N iem cam i, tym m niej P rusakam i, i którzy by łatwo to pojęli, że przyłączenie ich do Polski byłoby im ze wszech m iar korzystne2.

Z tego, że Polaków przyjm ow ali życzliw ie, trudno je d n a k d om niem yw ać o ich jakim ś szczególniejszym związku z polskością, ja k o że życzliw ego przyjm ow ania na kwaterach Polacy doznawali w różnych, nierzadko bardzo od siebie odległych częściach świata, zaś przejaw ów nieżyczliw ości doznawali rów nież i w K sięstw ie W arszaw skim . Z atem for­ m ułow anie na podstawie jed n ostko w ych przypadków życzliwej gościnności przekonania o głębszym zw iązku z polskością wydaje się je d n a k zbyt daleko idące. Poza tym w epoce, kiedy narodow ość identyfikow ano przede w szystkim z ję z y k ie m 3, fakt, że m ieszczanie ci m ów ili po niem iecku, miał swoją w ym ow ę.

P ytanie o stopień identyfikow ania się m ieszkańców Śląska u schyłku X V I I I wieku z pruskim państw em stawia rów nież G abriela Wąs w stosunkow o now ej pracy, pośw ię­ conej historii Śląska4. Rozw ażając całokształt polityki pruskich m onarchów w obec tej pro­ w in cji, autorka ostrożnie konkluduje, iż

2 J . Z a łu sk i, W spom nienia o p u łk u lekk o k on n y m polskim gw ard ii N a p o leo n a I, p r z e z cały czas od z a ir ią z a n ia p u łk u

w roku 1807, a ż do koń ca w roku 1814. K r a k ó w 1864, s. 3 0 0 .

' Z o b . szerzej: A. Z ieliń sk i. N a ró d i narodow ość w p o lsk iej literaturze i publicystyce lat 1 8 1 5 -1 8 3 1 . W r o c ła w 1969, rozdz. 10 (J ę z y k a narodow ość).

(6)

Śląsk i j e g o m i e s z k a ń c y w oczach P olak ów w służbie N ap o leo n a 1 153

w iele w skazuje na to, iż pogodzeni z władzą now ego króla, u schyłku X V III w ieku Ślązacy czuli się jeszcze bardziej Ślązakam i\

Poniew aż m iędzy końcem X V I I I w ieku a rokiem 1806, czyli początkiem ingerencji francuskiej na ziem i śląskiej, nie zaszło nic, co m ogłoby istotnie stan ten zm ienić, wypada przyjąć, że — z natury oczyw iście pow ierzchow ne — obserw acje naszych pam iętnikarzy mają pokrycie w rzeczyw istości, mogą oddawać ów czesną narodową identyfikację m iesz­ kańców Śląska — ani polską, ani pruską, tylko w łaśnie śląską.

Gdyby odw ołać się do statystyki, to należałoby stw ierdzić, iz Polacy stanow ili 72 pro­ cent ludności G órn ego Śląska, 29 procent D olnego Śląska — łącznie dla całego Śląska pru­ skiego było to 23 procent, zaś na Śląsku austriackim Polacy stanow ili 73 procent ludności6. D ane te je d n a k nie znają kategorii „Ślązak", nie Polak i nie N iem iec. N ie statystyka m nie je d n a k interesuje, a konkretne, jed n ostko w e spostrzeżenia.

Franciszek G ajew ski w spom ina, iż był świadkiem pojedynku Polaka ze Ślązakiem , sto­ czonego na w ytrzym ałość głowry. O pow iada o nim następująco:

Baron Schw einichen, Ślązak i taki sam pijak ja k D obrzycki, usłyszał o sławie Polaka; chciał doświadczyć, czy zasługuje na nią, i w tym celu przybył do Poznania na transakcyje św iętojańskie. U m ów ili się antagoniści i w obec w ie­ lu świadków zaczęli się próbować. D obrzycki nalał wazę na 12 osób w inem w ęgierskim , wziął ją oburącz i w ypił do Ślązaka; ten go w strzym ał. „N ie tak — odezwał się — ja nie pijam m ałym i kieliszkam i”. Jakoż kazał sobie podać rodzaj szklannego w ęborka, przyw iezionego naum yślnie ze sobą, i duszkiem w ychylił do D obrzyckiego. C h orąży przypiął się także do statka, ale mu tchu zabrakło i musiał odpocząć, a zatem przegrał zakład, lubo nie pozostawił w w ęborku ani kropli w ina. T ak pijali jeszcze w 1806 roku7.

O prócz uroczego szczegółu obyczajow ego, obrazek ten kryje w sobie coś jeszcze. M ia n o ­ w icie, G ajew ski w odniesieniu do różnych nacji niem ieckich posługuje się zam iennie o k re­ śleniam i typu „Sasi — N iem cy ”; „W irtem berczycy — N iem cy ”, „B aw arczycy— N iem cy ”, „Prusacy — N iem cy ”, ani razu je d n a k nie stosuje tego w odniesieniu do Ślązaków. O ni zawsze są jedynie Ślązakam i. Tym , co ich w yróżnia, je s t posługiw anie się przede w szystkim języ k iem niem ieckim , nie zaś polskim , a je ż e li polskim , to złym i zepsutym . C h araktery­

zując poznanego szlachcica, niezw ykle skądinąd życzliw ego, urodzonego na Śląsku Tatara,

Ib id e m , s. 24 5.

u Z o b . H istoria Ś lą s k a , red. W. D lu g o b o r s k i, t. 2, cz. 1, W ro c ł a w 1966, s. 59 (analiza sto s u n k ó w n a r o d o w o ­

śc io w y c h na Śląsku: s. 4 7 - 6 0 ) .

(7)

pana M u rka, tak usprawiedliwia je g o niew praw ne posługiw anie się polszczyzną: „mówił źle po polsku, bo urodził się na Śląsku”8.

Jedyną rysę w tym stwierdzeniu może stanow ić zapis z 1813 roku, odnoszący się do sy­ tuacji na Śląsku w przededniu w kroczenia tam w ojsk zwycięskiej koalicji. Pam iętnikarz od­ notował, iż „każdy Prusak oczekiwał na Rosyan ja k na osw obodzicieli”9, nie wyjaśnia jed n ak, czy m ianem Prusaków obejm uje w s z y s t k i c h m ieszkańców Śląska, czy tylko N iem ców .

O d m ien n o ść m ieszkańców Śląska (tym je d n a k razem nie pruskiego, lecz austriackiego) w stosunku do Polaków dostrzega rów nież K azim ierz B rod ziński, zdecydow anie bardziej nam znany ja k o pisarz i poeta niż napoleoński żołnierz, cłioć i 011 przecież ma w swej b io ­ grafii epizod wojskowy. R elacjonując przem arsz w ojsk polskich przez A ustrię, we wpisie datow anym na 10 maja (w Kętach) zauważa:

G órale i Ślązaki (sąsiednie te ludy, a ubiorem i obyczajam i tak wiele się róż­ niące) przyjm ow ali nas z o ch o tą 111.

Podobnie dalej, ju ż po przekroczeniu granicy ze Śląskiem austriackim :

Przeszliśm y przez m iasto Bielsko o wsi Starego Bielska. ( ...) Kilka godzin tylko dalej, a ju ż tu inny język i ubiory (. . . ) 11.

I dalej pod datą 14 maja zapisuje:

W O grodzanach12 zebrani, przybyliśmy do Bobrka pod Cieszynem , gospodarz przyjął nas na kwaterze najuprzejm iej, rządność, gościnność tego człowieka tak mi się podobały, że chodziłem za nim i przysłuchiwałem się gospodarskim je g o rozporządzeniom. (...) U samych chłopów stawamy, a te nieznajom e potrawy pan żołądek nie najgrzeczniej przyjmuje (...) zły niezm iernie na tę reform ę z żo­ łądkiem. W ina dobrego dostać nie można, a złe po tej cenie, co 11 nas lepsze13.

Przez piękne m iasto C ieszyn tylkośm y p rzejech ali14 —

to ju ż 15 maja.

s Ib id em , s. 291. y Ibid em , s. 3 0 6 .

K. B r o d z iń s k i . D z ie n n ik w ojskow y z 1813 roku, w: idem. W spom nienia m ojej m łodości, opr. A. Ł u c k i, K r a k ó w 1928. s. 85.

" Ib id em , s. 88.

12 O g r o d z o n a — w ie ś m ię d z y S k o c z o w e m a C ie s z y n e m . 13 K. B r o d z i ń s k i. D z ie n n ik icojskow y op. cit., s. 91. 14 Ibid em .

(8)

Śląsk i j e g o m ie s z k a ń c y w o czach P olak ów w służbie N a p o le o n a 1 i r>5

Gdyby spojrzeć na rzecz całą z drugiej, niem ieckiej strony, to pow inniśm y odnotow ać zdanie wrocławskiego dziewiętnastow iecznego filozofa, C hristiana Garve, który stwierdził:

Śląsk w cielił się bez reszty w pruski organizm państw ow y (...) , nie ma ju ż prawie żadnej różnicy narodowej m iędzy m ieszkańcam i tej prow incji a inny­ m i; a je ś li ktoś o tym sądzi inaczej, w ynika to z pow ierzchow nych obserw a­ cji, m ylących indyw idualne od m ienności osób pochodzących z tej lub innej prow incji z charakterem narodow ym . M y Ślązacy staliśm y się nieco bardziej żołnierscy. N aszej szlachcie pochlebia mundur. N atom iast Brandenburczycy i Pom orzanie złagodzili swój dawny w ojow niczy charakter w ytw orniejszym obyczajem i większą wiedzą. Jesteśm y teraz dziećm i je d n e j rodziny ( . . . ) l3.

Takie właśnie powierzchowne, jednostkow e obserwacje stanowią przedm iot zaintereso­ wania niniejszej pracy, która w żaden sposób nie ma na celu ustalenia polskości bądź niem iec- kości Śląska, a je s t jed ynie pytaniem o sposób postrzegania Śląska, ziemi od dawna od Polski oddzielonej, przez określoną grupę społeczną — mianow icie napoleońskich żołnierzy.

Kazim ierz Tański pobyt na Śląsku kojarzy w yłącznie z m ilitarnym i przewagam i swojej form acji (a był nią pułk ułanów Legii P o lsk o -W ło sk iej), stw ierdzając, iz

W aleczny i w bojach zahartow any pułk nasz ułanów, sławny tylu św ietnym i czynam i, w ielkie zrobił w rażenie na m ieszkańcach W rocław ia i był postra­ chem dla N iem có w 16.

Przez „N iem có w ’' rozum iał nasz pam iętnikarz przede w szystkim nieregularne oddzia­ ły pow stańcze, z którym i na Śląsku walczyli wówczas Polacy. N otabene były to w alki na tyle krw awe, iż pułk utracił niem al połow ę stanu w yjściow ego.

Raport nieznanego z im ienia porucznika T rem bickiego, pełniącego swoją fu n kcję w po­ spolitym ruszeniu krakow skim , a datowany na 4 stycznia 1807, stwierdza, że Śląsk „nie je s t po O d rę pruski, lecz polski”17, zaś m iejscow i m ieszkańcy, w w iększości Polacy, chętnie w idzieliby w ysw obodzenie spod władzy pruskiej. Spojrzenie na mapkę, przedstawiającą stosunki etniczne na Śląsku na przełom ie X V I I I i X I X w iek u 18 (a w ięc w interesującym nas okresie) potw ierdza prawdziwość raportu porucznika Trem bickiego.

1:1 Cli. G ar v e, 1 erm ischte A u fsätze w elche ein zeln oder in Z eitschriften erschienen sind, t. 1, Br es la u 1796, s. 2 4 9 ­ - 2 5 0 ; cyt. za: J. Ba lc ke , Ś lą sk i Ślązacy, tl. M . M isi orn y. Z . R ybic ka , Warszawa 2 0 0 1 , s. 96.

|(' K. T ańsk i, P iętn aście lat ir L egion ach. W arszaw a 1905, s. 42.

17 C y t . za: D a l nam p r z y k ła d B on aparte. W spom nienia i relacje ż o łn ie rz y p olskich 1 7 9 6 -1 8 1 5 . opr. R. Bi e le ck i i A. Tyszka, t. 1, K r a k ó w 1984. s. 176.

(9)

K ończąc tę część rozw ażań, nadm ienić koniecznie należy, iż w kw estii poczucia n aro­ dow ościow ego niezw ykle doniosłe przem iany przyniosła właśnie epoka napoleońska, to je j zawdzięczam y przem iany w rozum ieniu idei narodu. Sytuacja, z ja k ą stykam y się na kar­ tach naszych pam iętników je s t o tyle szczególna, że wprawdzie tem atycznie dotyczą w yda­ rzeń z w łaśnie tej epoki, je d n a k na ogół pisane były znacznie później, stąd niektóre obser­ w acje m ogły zostać niejako „przefiltrow ane” przez znacznie późniejsze poglądy; tropienie tego rodzaju zależności, aczkolw iek z całą pew nością m ożliw e i w ykonalne, przekraczałoby je d n a k dość wąsko zakreślone ramy niniejszego sz k icu 19.

Witanie zdobywców wiwatami

I Iistoriografia — zwłaszcza niem iecka — dowodząc niem ieckości m ieszkańców Śląska, zatrzym ywała się w sposób szczególny nad obserw ow anym w 1813 roku w ybuchem pru­ skiego patriotyzm u wśród m ieszkańców tego państwa, przejaw iającym się przede w szystkim w m asow ym w stępowaniu do w ojska, tw orzeniu ochotniczych je d n o stek , m ających na celu walkę z Francu zam i211, w reszcie entuzjastycznym witaniu w kraczających w ojsk rosyjskich.

Sam o huczne i m anifestacyjne witanie zdobywców nie musi wcale świadczyć o ja k im ś szczególnym przywiązaniu do wkraczających w ojsk czy też monarchów. Dezydery C hłapow ­ ski zanotował dwie tego rodzaju sceny, spośród których jed n ej był naocznym świadkiem, o drugiej zaś słyszał (zapewne od innych oficerów sztabowych). M ianow icie W iedeńczycy w7 roku 1809 witali wkraczających do miasta Francuzów i ich władcę hucznym i w iw atam i21, czego przyczyn nasz oficer upatruje z jed n ej strony we właściwej m ieszkańcom stolicy Austrii obojętności, z drugiej zaś w m agnetycznym nieledwie uroku Napoleona. D odaje też, iż sły­ szał, że podobne sceny miały m iejsce w Berlinie, w roku 1806, gdy do stolicy Prus w kraczały zwycięskie wojska francuskie22. Być m oże w ięc m otyw em w ylew nego witania zdobywcy była zarówno ciekawość zobaczenia zwycięskich wojsk i ich wodza (choć naturalnie nikt nie chciałby wrogiej arm ii gościć na swoim terenie zbyt długo, skoro podstaw owym sposobem je j żywienia były rekwizycje), ja k tez i swego rodzaju przejaw zdrowego instynktu samoza­

chowawczego, próba swoistego „ułagodzenia'’ zdobywcy. Być może w ięc i m ieszkańcy W ro ­ cławia kierowali się podobnym i m otyw am i, witając monarchów, dowodzących w ojskam i zwycięskiej koalicji? Z naszego punktu widzenia je s t to zresztą kwestia marginalna.

Poza tym pokonani rzadko bywają obiektem wiwatów. Jó z e f Z ału ski, opisując pow rót z nieszczęsnej kam panii rosyjskiej (czy też, ja k zwał ją N apoleon, drugiej w ojny polskiej) stw ierdza, iż Śląsk przejechał po cyw ilnem u, podając się za zw ykłego podróżnego, ja k o że „kraje [tj. Śląsk austriacki, M oraw y, C zechy i Baw aria — przyp. T. Ś.] nie sprzyjały

spra-r' Z o b . prze de w s z y stk im A. Z ie liń s k i. N a ró d i n a rod o w o ść..., op. cit.

211 Z o b . M . O lc z a k . K a m p an ia 1813. Ś lą sk i Ł u ży ce. Warszawa 2 0 0 4 , s 5 0 i nast.

21 Z ob . D . C h ł a p o w s k i. P a m iętn iki, cz. 1: H ojn y n ap oleoń skie (1 8 0 6 - 1 8 1 3 ), P o z n a ń 1899, s. 64. 22 Z o b . ibidem .

(10)

Ś l ą s k i je go m ie s z k a ń c y w o cza ch P ola k ó w w służbie N ap o leo n a I 157

wie N apoleona”23. D odatkow o podróż ta dala mu asum pt do stw ierdzenia, iż na terenach dawnej R zeczypospolitej, zajm ow anych przez wojska zw ycięskiej koalicji, stosunek władz cyw ilnych i w ojskow ych przypom ina! obchodzenie się z krajam i podbitym i, podczas gdy Śląsk pruski i austriacki były traktow ane przez w ojska koalicyjne zupełnie dobrze24.

G rom adzenie się ochotników do walki z Francuzam i we W rocław iu miał okazję na wła­ sne oczy w idzieć Jó z ef G rabow ski2 ’. N otu je on ponadto, że po rozejrnie z dnia 4 czerwca „obywatele opuszczali Śląsk i uchodzili za O d rę ”26. M o g ło to być racjonalne z ich punktu w idzenia opuszczanie terenu spodziew anych działań w ojennych. Ja k się m iało później oka­ zać, w rzeczyw istości toczyły się one na zachodzie, obejm u jąc Śląsk w stosunkow o n ie­ znacznym stopniu, zatem opuszczający Śląsk m ieszkańcy wpadali — ja k to celnie ujm uje przysłow ie — z deszczu pod rynnę.

N ajlogiczniej je d n a k rzecz całą ujął Aleksander Fredro, konstatując (wprawdzie pisał o Saksonii, ale zasada przezeń sform ułow ana zastosowanie m oże znaleźć i w przypadku innych krajów):

Sasi nas nie lubili, i nie tylko że nas nie lubili, ale byliby chętnie całą naszą ar­ m ię z C esarzem na je j czele w łyżce wody utopili, gdyby tylko m ogli byli taką łyżkę znaleźć. N ie ma się czem u dziwić. Ó w ciągły m enuet w ojsk w szystkich narodów od Portugalczyka do Czerkiesa, od N eapolitańczyka do Lapończyka po całej pięknej Saksonii nie m ógł ich ani bawić, ani uszczęśliw iać27.

Podobnie m ogło być również na Śląsku. Rów nie realistyczne spojrzenie ma G rabow ski28, analizujący przyczyny narastającej niechęci w krajach niem ieckich do Napoleona; wedle je g o wniosków w inne są przede wszystkim rekwizycje oraz system kontynentalny.

Śląsk — polska ziemia utracona

K olejnym zagadnieniem , w pewien sposób zw iązanym z identyfikacją narodową m iesz­ kańców Śląska, je s t problem natury czysto historycznej — czy walczący na Śląsku (lub Śląsk tylko przem ierzający) polscy żołnierze m ieli św iadom ość dawnej, polskiej przynależności tej prow incji.

23 }. Z ału ski, W sp o m n ien ia..., op. cit., s. 2 9 0 . 24 Z o b . ibidem .

25 Z o b . J. G r a bo w sk i . P a m iętn iki w ojskoire, Warszawa 1905. s. 1 5 - 1 6 . N o w e w y d an ie tego dzieła z 2 0 0 5 ro ku

nie było m i jeszcze dostępne. 2<' Ibid em , s. 51.

27 A. Fred ro, T rzy p o trzy, w: idem, P ism a w szystkie, opr. S. P ig o ń , t. 13: P ro za . opr. K. C zajk o w sk a. S. Pig oń, cz. I, W arszawa 1968, s. 77.

(11)

N ajdalej idącą w ypow iedź w tej kwestii form u łu je Jó z et Z ału ski, w skazując na fakt utraty Śląska przez naszych przodków. T ak o tym w spom ina:

Jakko lw iek opuszczaliśm y kraj rodzinny nie bez pewnej tęsknoty [działo się to w 1807 roku, jed n ostk a Z ału skiego ruszała do H iszpanii, 14 października przejeżdżała przez W rocław , gdzie oficerow ie wzięli udział w balu, zorgani­ zow anym przez m arszałka M ortiera na cześć rocznicy bitew pod Je n ą i Auer- stadt — przyp. T. Ś.], w zniecił w nas uczucie tęsknoty w idok Szląska, lepiej zabudow anego i zagospodarow anego od naszych stron, a razem żalu, że ta piękna kraina, niem al kolebka Polski, tak niezgrabnie została przez naszych przodków utracona”

W dalszej części tej w ypow iedzi Z ałuski opowiada o życzliw ym stosunku Ślązaków do Polaków, pisząc o Śląsku i Saksonii:

Jakko lw iek krainy Szląsk i Saksonia zdają się być nam obcym i, nie m oże­ m y się skarżyć na jakąś' odrazę do nas ze strony tam ecznych m ieszkańców ; przeciw nie, zdawało się nam , że nieszczęścia naszego kraju i nasza ochoczość zasługiwania się dla niego w zbudzały sympatią, której doznaw alisiny prawie w szędzie. N iem ało do tego uczucia przyczyniała się nasza um iejętn o ść języ k a n iem ieckiego, pozwalająca nam ośw iecać o naszym kraju, bronić je g o zasług i przekonyw ać; jak o ż dawne zabytki w Szląsku, s'wieże pam iątki królów pol­ skich w Saksonii, a cuda dziejące się w ów czesnej polityce, nie czyniły w stręt­ nym wiekowre braterstw o W isły, O d ry i Elby30.

N atom iast podobnego w rażenia nie odniósł K lem ens Kołaczkow ski, który stw ierdza, że z nauk we W rocław iu (pobieranych na m iejscow ym uniw ersytecie) w rócił pośpiesznie do Poznania na w ieść „o pow staniu ogólnym zabranych części Polski”31. D la niego zabranym i częściam i Polski były w yłącznie ziem ie w chodzące w skład Rzeczypospolitej przed 1772 rokiem — Śląsk najw yraźniej został utracony zbyt dawno, by Poznańczyk Kołaczkow ski m iał tego św iadom ość.

Św iadom ość odzyskiw ania dawnych ziem polskich z n a c z n i e silniejsza była je d n a k w stosunku do terenów w chodzących w skład daw nej, przedrozbiorow ej R zeczypospoli­ tej. N ajw yraźniej w spom nienia sięgające czasów je szcze piastow skich nie były ani silne, ani w yraziste. N atom iast spotykam y — zawsze zresztą w kontekście kam panii 1812 roku — refleksje na tem at osiągania, dochodzenia do slupów' Bolesław ow ych (tak na przykład

: ' J . Z a łu s k i. W sp o m n ien ia.... op. cit.. s. 51. 3(1 Ib id em , s. 5 1 - 5 2 .

(12)

Sułkow ski pisał o entuzjazm ie wśród polskich żołnierzy V korpusu, którzy „płoną chęcią udziału w przesuw aniu naszych granic do słupów Bolesław a”32). Ciekaw e skądinąd, że po drugiej w ojnie światowej pojęcie to pow róci, je d n a k z kolei w yłącznie w odniesieniu do zachodnich granic Polski.

Ślady refleksji (choć trudno dociec, na ile był to elem ent propagandy) o daw nym o b ­ szarze terytorialnym Polski, z czasów jeszcze piastow skich, znajdujem y w liście A ntoniego Sulkow skiej z 3 m aja 1807 roku, pisanego podczas oblegania K ołobrzegu, a opublikow ane­ go później w „Gazecie Poznańskiej” 27 maja tegoż roku. Sułkow ski cytu je kapelana 1 pułku piechoty, księdza Ignacego Przybylskiego, który tak zachęcał żołnierzy sw ojego pułku do działań bojow ych:

Ż ołn ierze polscy. Pod K olbergiem obozujem y. O d czasów C h rob rego nasz regim ent, na łonie w ojew ództw gnieźnieńskiego i poznańskiego utworzony, pierwszy chorągw ie w ojskow e polskie na Pom orzu rozw ija3'1.

Śląsk — zaawansowanie cywilizacyjne

Jó z e fZ a łu sk i podczas przem arszu swej jednostki przez Śląsk zauważa, iż dzielnica ta je s t w yraźnie lepiej zagospodarowana oraz cechuje się lepszą zabudową niż inne, które dane mu było w idzieć34. U w agę tę poczynił je d n a k w roku 1807, m ając przed sobą przemarsz przez N iem cy, Francję oraz pobyt w H iszpanii. Być m oże, gdyby pisał o tym później, zrew ido­ wałby swój pogląd na tem at w yższości Śląska nad innym i krajam i.

Franciszek G aw roński z czasów, gdy jeszcze nie służył w w ojsku, w spom ina, iż w jed­ nej ze w'si galicyjskich, w chodzących w skład m ajątku rodzinnego, budynki stawiane były przez rzem ieślników sprowadzonych ze Śląska3~\ N ie w spom ina wprawdzie, który Śląsk ma na myśli — pruski czy austriacki, je d n a k zasadne byłoby przypuszczenie, iż fakt spro­ wadzenia budow niczych z innej prow incji tego sam ego państwa (Austrii) nie byłby wart odnotow ania. Praw dopodobnie w ięc pracow nicy pochodzili z zagranicy, z pruskiej w ów ­ czas części ziem i śląskiej. Przypuszczenie takie m ożna dodatkowo w zm ocn ić innym i sąda­ m i, pochodzącym i od kilku pam iętnikarzy, którzy wskazyw ali na znaczny kontrast między pruską a austriacką częścią śląskiej ziemi.

B ogactw o i zam ożność ziem i śląskiej potwierdza rów nież Jaku b Kierzkow ski, choć nie to stanow iło dla niego inform ację pierwszej wagi. Podczas relacjonow ania działań w ojen ­ nych pod W rocław iem w J813 roku dostrzega bujne zboże pod je d n ą ze w si36 (D eutsche

Śląsk i jego m i e s z k a ń c y w oczach P olak ów w służbie N a p o le o n a I I r>9

32 A. P. Su lk o w sk i, L isty do żon y z irojcn n apoleoń skich, tl. i opr. R. Bi e le ck i, Warszaw a 1987. s. 2 4 4 - 2 4 5 . 33 C y t . za: R. Bieleck i, U stęp do: A. P. S u lk o w sk i, op. cif., s. 16.

34 Z o b . f. Z a łu sk i, W sp o m n ien ia..., op. cit., s. 51.

3:1 Z o b . F. S. G a w r o ń s k i , P am iętn ik roku 1830/31 i kro n ik a p a m iętn ik o w a ( 1 7 8 7 - 1 8 3 1), K r a k ó w 1916, s. 271. 3<’ Z o b . J. F. K ier zk o w sk i, P a m iętn iki, Warszawa 1903, s. 20 3 .

(13)

Lissa — obecnie Leśnica). Je d n a k oczyw iście nie bogactw o je s t dla niego inform acją pierw ­ szej wagi, a fakt, iż tam że Prusacy zostali w prow adzeni w błąd i ostrzelali w ieś, w której nie było ani je d n e g o Francuza. B ogactw o śląskiej ziem i dla K ierzkow skiego je s t szczegółem d rugoplanow ym , za to z m ojego punktu widzenia sprawa ma się dokładnie odw rotnie.

Podobne wrażenia zamożności śląskiej ziemi odniósł M arcin Smarzewski w trakcie prze­ mieszczania się korpusu księcia Poniatowskiego przez ziemie austriackie, gdy wojsko polskie przechodziło przez Śląsk Cieszyński, Morawy i Czechy do Saksonii. Zanotował on, iż krainy te (nie konkretyzując, czy ma na myśli t y l k o Morawy i Czechy, czy w ogóle ziemie pod panowa­ niem Austrii) stoją na znacznie wyższym poziomie kulturalnym oraz gospodarczym niż Polska czy G alicja37 (przez Polskę rozumiał z pewnością ziemie Księstwa Warszawskiego). Znacznie więcej uwagi poświęcił jed nak Saksonii, krainy istotnie w owym czasie stojącej na bardzo w yso­ kim stopniu rozwoju ekonomicznego; zachwyt ten podzielają zresztą i inni pamiętnikarze.

Kontrast m iędzy G alicją a Śląskiem C ieszyń skim i M oraw am i uderzył rów nież K le ­ m ensa Kołaczkow skiego. O d notow ał on następujące spostrzeżenie:

Inny obraz przedstawił nam się na Śląsku austriackim , i w M oraw ii. Tu u b ó ­ stwo nie m niejsze niż w G alicji, lecz dom ki schludne, w ybielone, m ieszkańcy gościnni, porządnie odziani, b ogobojn i, m oralni! A je d n a k je s t to ten sam ród słow iański. W kim że w ina?38

Postaw ione pytanie je s t je d n a k czysto retoryczne, pam iętnikarz nie udziela odpow iedzi, pozostaw iając czytelnika je g o w łasnym przem yśleniom .

Z u p ełnie odm ienne poglądy na tem at Śląska m iał z kolei A ntoni Paweł Sułkow ski. W je d n y m z listów do żony, datow anym na 26 grudnia 1812 roku, porusza kw estię karm ie­

nia ich now o narodzonego dziecka. Form u łu je w tej kw estii następujące żądanie:

P rotestu ję rów nocześnie przeciw ko w szystkim m am kom z W rocław ia, bo w całym Śląsku nie ma ani jed n eg o zdrow ego zęba39.

N ie zdradza je d n a k m ałżonce, skąd tego rodzaju inform acje pochodzą (zatem i nam nie będzie dane ich poznać). D od aje ponadto:

zobow iązuję Cię, abyś z chw ilą przybycia do W rocław ia pom yślała o znale­ zieniu ja k ie jś innej m am ki z G u rzna40 albo też innej w ioski polskiej41.

37 Z o b . M . S m a rz e w s k i. P am iętn ik 1 8 0 9 -1 8 3 1 , W r o c ła w 1962. s. 79. 3N K. K o łac zk o w sk i, op. cit., ks. 2, s. 11.

3'' A. P. S u lk o w sk i. L isty do ż o n y . .., op. cit., s. 334.

411 G u r z n o lub G ó r z n o , w ieś w okolic ach P leszewa, W ielkop olsk a. 41 A. P. Su lk o w sk i. L isty do ż o n y . ... op. cit.

(14)

Śląsk i j e g o m ie s z k a ń c y w oczach Pol ak ów w służbie N ap o leo n a 1 161

N ajw yraźniej książę Sulkow ski był przekonany o naturalnej wyższos'ci polskiego m le­ ka (lub podzielał poglądy o wysysaniu przez dzieci pewnych cech z m lekiem m atki, i nie chciał, by były to cechy niepolskie), bo w jed n y m z następnych listów, z 9 stycznia 1813 ro ­ ku, podnosi tę kw estię ponow nie, pisząc:

Przypuszczam też, że m am ka ju ż przybyła i że m oja mała I Ialina pozbyła się śląskiego m leka, i pije tylko czyste, słow iańskie42.

N a m arginesie tej w ypow iedzi zauważyć m ożem y, że dla Sułkow skiego przym iotniki „śląski" i „słow iański" nie są synonim am i, zatem i polskość Śląska czy raczej Ślązaków nie je s t dla niego faktem jed n ozn aczn ie potw ierdzonym , natom iast opowiada się w ten sposób

za śląskością Ślązaków.

N ie dysponujem y w ystarczającą wiedzą, by dociec, ja k ie przesłanki w p łynęły na taki a nie inny sąd Sułkow skiego o stanie uzębienia Ślązaków, je d n a k posiłkując się ogólną wiedzą na tem at ów czesnego położenia niższych warstw społeczeństw a (a z nich przecież rekrutow ały się w spom niane tnam ki), m ożna ostrożnie stw ierdzić, iż książę Sułkow ski miał rację. Ja k czytam y we w spółczesnej nam pracy o Śląsku i je g o m ieszkańcach, „sytu­ acja ludności w iejskiej w obrębie całego Śląska w porów naniu z sytuacją ogólnoniem iecką uchodziła za szczególnie złą"4’, je d n a k w czym mogła być lepsza od sytuacji na ziem iach w chodzących w skład Księstw a W arszawskiego, które przecież ani bogactw em , ani stanem higieny nie przewyższały prow incji śląskiej? Z nam y ponadto świadectwa z początków X I X w ieku, wcale liczne, które zdecydow anie przemaw iają na korzyść Śląska. H istoryk, ekonom ista i literat, Franciszek Skarbek, w pozostaw ionych notatkach z podróży po Śląsku (przede w szystkim listach) zawarł m iędzy innym i i taką uwagę (w liście datow anym na 23 p aźd ziern ika 1809 roku):

ja k a je s t znaczna różnica m iędzy w ioskam i śląskim i a naszego Księstw a, o je d n ą nawet m ilę od siebie nieodległym i. W jeżdżając do pruskich krajów, za pierw szym niejako krokiem odm ianę poznać m ożna i jak b y cudnym w pły­ wem dem arkacyjnej linii inny wcale kraj masz z je d n e j ja k z drugiej strony onejże. (...) Słow em , znaczne polepszenie w całkow itym pobyciu [tj. bycie, egzystencji — T. Ś.J chłopstw a uderza każdego, który z uwagą za nasze w y­ jeżd ża granice44.

42 Ib id em , s. 349.

43 J. Bal cke, Ś lą sk i Ślązacy, op. cit., s. 2 9 2 .

44 F. Sk arb ek , cyt. za: A. Z ieliń sk i. N a ró d i iia r o d o u w c .... op. cit., s. 8 5 - 8 6 . W dalszej częś ci w y p o w ied zi p o d ró ż n y pod kre śla z a m o ż n o ś ć i h ig ien ę m iejs c o w e j ludności.

(15)

M im o w szystko w spom niane powyżej uwagi na tem at zam ożności śląskiej ziem i, zwłaszcza w zestawieniu je j z ziem iam i w chodzącym i w skład Księstw a W arszawskiego, nie pozwalają na stw ierdzenie, iż polscy zołnierze N apoleona byli w ja k iś szczególny spo­ sób oszołom ieni śląskim dostatkiem . Inaczej je d n a k sprawy się m iały w przypadku żoł­ nierzy rosyjskich, dla których Śląsk stanow ił swego rodzaju przedsionek ziem skiego raju. Berend Jo h a n n U x k u ll, o ficer je d n e g o z pułków kirasjerów , w p row adzonym dzienniku tak pisał o Śląsku:

W ieś, gdzie obozow aliśm y, je s t pół m ili długa. W ójt, który nas przyjął, żyje ja k w ielki pan. (...) Ten Śląsk je s t rajem . W szystkie dom y są zbudow ane z ka­

m ienia. Chłopi są bogaci. ( ...) M eble, łóżka, jed zen ie, kawa, ow oce, piwo, w ino wspaniałe. Jaka różnica m iędzy naszym i tym krajem 43.

N aw iasem m ów iąc, spora część zapisów pośw ięconych je s t erotycznym przygodom U xku lla (m iał w tedy dwadzieścia lat). Gdyby szukać m iejsca na ziem i, które jaw iło b y się naszym pam iętnikarzom w podobnym , rajskim św ietle, byłaby nim Andaluzja.

Wspomnienia różne

A ntoni Białkow ski w spom ina, iż podczas stacjonow ania je g o pułku w Raw iczu, tuż — ja k podaje — „nad śląską granicą”46, w czasie karnaw ału przybyw ało wielu ludzi (w d o­ m yśle: spośród zam ożniejszych sfer społeczeństw a) z zagranicy, z prow incji śląskiej wła­ śnie. Bliższych szczegółów je d n a k nie podaje, nie inform uje też ani o narodow ości gości, ani o ję z y k u , w ja k im rozm aw iali. B yć m oże dla B iałkow skiego było to oczyw iste, je d n a k nie je s t to takie oczyw iste dla nas, ja k o że skądinąd wiemy, iż władał on i ję z y k iem pol­ skim , i niem ieckim . W ogóle zresztą Śląsk kojarzył m u się karnaw ałow o, bow iem kolejne w spom nienie, związane z tą dzielnicą, pochodzi z roku 1813 i rów nież zw iązane je s t ze św iętow aniem 47.

Franciszek G aw roński widzi Śląsk ja k o swego rodzaju — przejściow ą wprawdzie — Z iem ię O biecaną, ja k o że podczas w ojny 1806 roku „wielu ju ż z m łodzieży przekradało się przez granicę do Śląska”48. N a Śląsku bow iem działały nie tylko oddziały francuskie, ale i polskie, wśród nich Legia P olsk o -W łosk a, złożona z pułku ułanów oraz trzech pułków piechoty. N a Śląsku też form ow ano legię tę na now o, zasilając osłabione stratam i w ojenny­ mi trzy pułki piechoty św ieżym i rekru tam i, zm ieniono też nazw ę, „Legię P o lsk o -W ło sk ą” zastępując „Legią N adw iślańską”. Form acja ta po pew nym czasie przeszła na służbę króla

43 C y t . za: M . O lc z a k . K a m p a n ia 1 8 1 3 ..., op. cit.. s. 7 2 - 7 3 .

4,1 A. B ia łk o w sk i. P a m iętn iki starego ż o łn ie rz a (1 8 0 6 - 1 8 1 4 ), W arszaw a 1903. s. 73. 4 Z o h . ibidem , s. 2 8 5 .

(16)

W estfalii, a ostatecznie znalazła się w I liszpanii. Po powstaniu Księstw a W arszawskiego pa­ trioci z G alicji będą przekradać się ju ż bezpos'rednio do Księstw a, czego liczne świadectwa znajdujem y we w spom nieniach naszych żołnierzy tam tego czasu.

Jaku b Kierzkow ski podczas sluzby w korpusie marszałka Davouta, objętym później przez M ortiera, miał okazję stacjonow ania na Śląsku, w samej stolicy tej prow incji, we W rocław iu. Z całego tego pobytu odnotow uje jed y n ie to, że żołnierze zostali przeniesieni z dom ów pry­ watnych do koszar, czym sprawili m ieszkańcom miasta znaczną ulgę49 (norm ą w owych czasach był bow iem kw aterunek zołnierzy w dom ach prywatnych, koszary ja k o m iejsce pobytu wojskow ych stanow iły wówczas jeszcze pewne iiornm ). O dnotow uje również brak entuzjazm u żołnierzy, w yw ołany przenosinam i (co akurat nie dziwi, bo w koszarach wygód było z n a c z n i e m niej). Stwierdza rów nież, iż „zanosiło się na długi czas pobytu Francu­ zów w Prusach’00. Sform ułow anie takie w żadnym razie nie dziwi, bo skoro Śląsk stanowił prow incję pruską, to oczyw iście francuskie garnizony znajdowały się „w Prusach”. W żad­ nym razie nie wskazuje to na ewentualną pruskość m ieszkańców tej ziemi.

W kw estii kwaterowania żołnierzy w dom ach pryw atnych odm ienne zdanie ma inny spośród naszych autorów, m ianow icie W ojciech D obiecki, żołnierz Legii N adw iślańskiej^1. Stw ierdza on, iż

nie było to w ielkim ciężarem dla miasta, bo rzem ieślnicy i kupcy wielkie m ieli zarobki, gdy wszystkie zakłady (depóts) całej w ielkiej arm ii kon cen tro­ wały się wre W rocław iu i przez cały czas pobytu w ojsk naszych w tym m ieście żadna zwada ani skarga miejsca nie m iały02.

Rz ecz cała działa się w 1807 roku. G odzi się nadm ienić, że w czasach późniejszych, po roku 1815, m ieszkańcy poszczególnych m iast śląskich zabiegali o utw orzenie w nich gar­ nizonów, widząc w tym źródło dochodów dla m ieszkańców ; zauważyć je d n a k wypada, że ciężar utrzym ania garnizonów spoczyw ał na państw ie, zaś w czasach napoleońskich utrzy­ m anie dla stacjonującego w m ieście garnizonu zapewniali sami m ieszkańcy.

Innego rodzaju w spom nienia, związane ze Śląskiem , notuje K lem ens Kołaczkow ski. W w ojnie 1 8 0 6 -1 8 0 7 roku, której fragm ent dotknął pruskiego Śląska, nie brał bezpośred­ nio udziału (bo był za m łody), natom iast znajdował się we W rocław iu, oblężonym przez I X korpus dow odzony przez cesarskiego brata, H ieronim a B onaparte, złożony głów nie z posiłkow ych w ojsk niem ieckich (oblężenie trw ało m iędzy 7 grudnia 1806 roku a 7 stycz­ nia roku następnego), gdy w m ieście tym pobierał nauki, wysłany tam przez zapobiegliw

e-+,) Z o b . ). F. K ier zk o w sk i, op. cit. , s. 142.

Ib id em , s. 143.

^ W. D o b ie c k i. [L egia N a d w iślań sk a na Ś lą s k u ], w: P o lsk ie po d ró ż e p o Ś lą sku w X I I I I i X I X w ieku , w yb. i opr. A. Z ieliń sk i, W r o c ła w 1974. s. 7 6 - 8 0 .

3: Ib id em , s. 79.

(17)

go ojca. K ilku kolegów z czasów w rocław skich przyjdzie mu spotkać po latach we Francji, w 1814, gdy w m undurach zw ycięskiej arm ii pruskiej będą paradować po stolicy F ran cji53.

K ołaczkow ski w ym ienia kilka m iejsc, które w e W rocław iu odw iedził, m iejsca przecha­ dzek, zajazd, w którym zam ieszkiw ał. W spom ina:

Spacery nasze zwykle kierow aliśm y w w olniejszych chw ilach na wały, w k ie­ ru nku I Imidsfeld (Psie pole, sławne pobojow isko z czasów Bolesław a K rzy­ w oustego, 1109) na drodze ku Polsce, ku ogrodow i księcia H oh en loe i p o ­ m nikow i na cześć generała Tauenzien przez Św idnicką bram ę w ystaw ione­ m u, albo też za bram ę O ław ską (O lauer T lio r), lub nareszcie ku pięknem u dębow em u lasku na lew ym brzegu O d ry 34.

W stolicy Śląska pozostał do 1808 roku, pobierając niezbędne nauki. O bserw ow ał rów ­ nież w ydarzenia, które na trw ałe ukształtow ały krajobraz m ojego m iasta rodzinnego, m ia­ now icie wysadzanie m iejskich fo rtyfikacji. D ziałania te kw ituje krótko: piękny w id ok33.

Z asadniczo rzecz biorąc, spośród naszych pam iętnikarzy najw ięcej do pow iedzenia pow inien m ieć Stanisław B roekere, ja k o że początki je g o kariery w ojskow ej zw iązane są z arm ią pruską, zaś jed n o stk a, w skład której w chodził, stacjonow ała na Śląsku. N iestety je d n a k , najw yraźniej uznał on, iż Śląsk pruski ja k i je s t, każdy widzi, i przytłaczającą w ięk­

szość uwagi pośw ięcił obserw acjom dotyczącym H iszpanii, kraju, w którym spędził sporą część sw ojego w ojskow ego życia. W spom nienia z w alk w tym kraju, aczkolw iek w ielce in ­ teresujące, przekraczają je d n a k ramy m ojego artykułu.

Zakończenie

P olscy żołnierze w służbie N apoleona I trafiali na Śląsk w różny cli okolicznościach, przede w szystkim związanych z działalnością m ilitarną, je d n a k refleksje z pobytu na tej ziem i najczęściej dotyczą toczonych na Śląsku w alk bądź tras przem arszów. U w agi n ie- zw iązane bezpośrednio z w ojną koncentrują się w okół kilku różnych zagadnień. Są nim i przede w szystkim rozm yślania nad narodow ością m ieszkańców Śląska, nad zam ożnością tej dzielnicy, w szczególności skontrastow anej z poziom em rozw oju ziem w chodzących w skład Księstw a W arszawskiego, ja k też i inne, rzadziej pojaw iające się kwestie. W każ­ dym razie stw ierdzić należy, iż Polacy nie czuli się na Śląsku obco, nie odbierali go tak, ja k traktow ali inne kraje, do których przyszło im trafić: N iem cy, Francję, W łochy, H iszpanię, R osję czy odlegle Santo D om in go. Śląsk, zam ieszkany przez Ślązaków, byl krainą bliską, bogatszą wprawdzie, ale nie obcą.

53 K. Kołac zkow ski, op. d t .. ks. 2, s. 122. 14 Ib id em , k s . l . s. 15.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kalkulacja własna konserwacja węzłów cieplnych strona niska i wysoka konserwacja polega na: 1.. przeglądzie węzłów cieplnych przed sezonem

ketchup, tomato paste, cured meats etc.) may contain trace levels of allergens: gluten, milk (including lactose), eggs, soy, nuts, celeriac and

Dla realizacji Umowy Zespół zobowiązuje się do dołożenia wszelkich starań by zapewnić Przyjmującemu zamówienie pełny i nieodpłatny dostęp do środków i aparatury

http://rcin.org.pl.. Na- miętności duchowne nie zamieniły nas zupełnie na austryaków. Zwycięztwo pod Morgarten jest owo- cem ohydnej kradzieży i niegodnego napadu. Ci ludzie

litej sprowadzając, z powodu jej wstrętu i obrzydzenia do handlu i interesowania się nim, nie mogła się w żadnym poszczególnym wypadku, bez różnicy do

członka zasiądą pomału, sekretarza powiatu. skatbnika powiatu, kierownika jednostki organizacyjnej powiatu, osoby zarządzającej i członka organu zarządzającego powiatową

(produkty mleczne), soja (produkty sojowe i pochodne), sezam (i pochodne), jaja (i pochodne), orzechy (orzechy ziemne migdały) seler gorczyca łubin lub zawierające siarczany,

Przy ruchu w drugą stronę zmienia się kierunek tarcia, więc należy przeliczyć