• Nie Znaleziono Wyników

Korespondencya króla z naczelnikiem podczas powstania 1794 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Korespondencya króla z naczelnikiem podczas powstania 1794 r."

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Korespondencya króla z naczelnikiem

podczas powstania 1794 r.

Podczas stałych zajęć nad katalogow aniem dokum entów t. zw.

„Archiwum K rólestw a P o lsk ieg o “, przechow ujących się obecnie

w Moskwie, w A rchiw um G łow nem M inisterstw a S p raw Zagra-

nicznych, znaleźliśmy niedaw no cenny i nieznany rękopis, należący

niegdyś do gabinetow ych papierów ostatniego króla polskiego,

przew iezkm ych w 1828 r. z P etersb u rg a do M oskwy, jak o doda­

tek do tej części A rchiw um K oronnego, która po wzięciu P ragi za­

b ran a była do P etersb u rg a przez S uw orow a i oddana z początku do

Kollegium S p raw Zagranicznych, a potem A rchiw um G łów nem u

w Moskwie. Rękopis ten, w ymienionjr w w ydanjun w r. b. kata­

logu polskich dokum entów M oskiewskiego Archiw um M inisterstw a

S praw Zagranicznych (str. 37—38, XLIII, ks. N 323), przedstaw ia

się jako opraw ny w ciem no-żółtą skórę foliant o 838 arkuszach

zatytułow any „Dzieje rew olucyi od 12 m arca do 15 8bris 1794 r .“,

i zaw iera oprócz innego m ateryału seryę oryginalnych listów K o­

ściuszki do S tan isław a-A u g u sta, oraz w łasnoręcznych lub p o ­

praw ionych ręką króla listów S ta n isła w a -A u g u sta do Kościuszki

z 1794 r.

Listy te podajem y poniżej.

1

.

W W a rsz a w ie , d. 5 m aji 1794 r.

Mości panie naczelniku siły zbrojnej narodowej. Jeżelim się prę­

dzej do w. pana nie zgłosił, to była przyczyna, żem się codziennie

spodziewał przybycia tutaj w. pana, i to jest wiadomo j. panu Zakrze­

wskiemu prezydentowi.

(3)

3 5 4 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N I K I E M .

Skłonności i postępki moje, ja k ie są w zglę dem aktualnego p o ­ wstania narodu, odwołują się do ś w iad ectw a tegoż j. pana prezy denta i całej R a d y Za stę pczej warszawskiej.

Spuszczając się na ich rzetelne i dokła dne w. panu donoszenia, powin ie nem się spodziewać, że i sam w. pan, w ied ząc o krokach mo­ ich i o skutkach o nych, nie tylko w W a rszaw ie , ale już i w kraju, tym chętniej i ufniej odbierzesz upewnienie moje, które w ręku w. pana składam, że o jc z y z n y i narodu nie odstąpię, c h o ć b y z największym moim niebezpieczeń stw em, ani osobistych ratunków oddzielnie od na­ rodu dla siebie szukać nie będę. Dzielić szczęście i nieszczęście na­ rodu zupełn ie jestem de terminowany.

W ład n y m i znaczącym zaś inaczej bydź nie pragnę, ty lko w te d y i tyle, jak sam w. pan z narodem osądzicie, że to będzie mogło b yd ż n a pożytek O j c z y z n y , to tylko sobie warując, a raczej mając za rzecz żadnej wątpliwości nie podlegającą, że w s z y s c y razem i nieodstępnie utrzym ywać będzie m y wiarę naszą świę tą katolicką rzymską panującą, za chow anie praw własności, aby O p atrzn o ść błogosławiła czystym za­ miarom naszym i że b y ś m y z e w s z ą d sobie najwięcej z jed ny w a li dobrze życzących .

A że najczystsze p o w o d y je d y n ie władały wszelkiemi postępkami memi dla o jc z y z n y w każdym czasie, te ja sn o wyłu szczyć zaw sze j e ­ stem go tó w, g d y będzie tego potrzeba i pora.

O mojej domowej osobistej sytua cy i najmniej tu chcę mówić, tyle tylko powiem, odwołując się i w tym do w y ż c y to w a n e g o świadectwa, że g d y - d o reszty stopię stołowe srebra moje, w ca le żadnego dochodu dla mnie nie pozostaje do życia, ani z ekonomij odjętych mi w G r o ­ dnie, a teraz p ew nie spustoszonych przez Moskwę w Litwie , ja k Ko- zienica w Koronie, ani ze skarbu publicznego.

K ończę, tw ie rdząc najszczerzej, że cnotę i od w a gę w. pana wiel­ bię i czczę i gorąco mu ży czę na jszczęśliw szych p o w o d z e ń dla ogól­ n e g o dobra spólnej o jc z y z n y naszej.

(Kopja).

Odpowiedź K ościuszki na te n list w y d ru k o w a n a w d ziele T. K orzona

„K ościuszko“, w yd, 2-ie, str. 327—328.

2

.

W Warszaw ie, d. 29 maja 17 9 4 r. Mości panie naczelniku siły zbrojnej narodow ej. Łatw o w. pan osądzisz, z jakim ukontentowanie m odebrałem w dniu 26 currentis list w. pan de 21 maji dato wany. Jakom się w pierwszym liście moim de 5 maji ośw iadczył w. p-u, że o j c z y z n y i narodu nie odstąpię, ch oćb y z najwię kszym osobistjun niebezpie czeństw em m o i m 1) i że władnym i znaczą cym bydź nie pragnę, tylko w t e d y i tyle, jak sam w. pan z narodem osądzicie, że to będzie mogło bydź na p o ż y te k o jczy zn y ,

t) Przekreślono: i że chcę ani o so b isty ch ratu n k ó w oddzielnie od n aro d u dla siebie szukać nie b ęd ę , dzielić szczęście i n ie szczęście n aro d u zu p e łn ie je ste m d e term in o w an y .

(4)

tak trwając w tym że przedsięw zięciu wdzięcznie przyjmuję oznajmienie w. pana, iżeś p r z e p i s a ł Ł) R a d z i e N a jw y ż s z ej obo wiązek zdawania mi s p r a w y z celn y c h s w y ch c zy n ó w . C o też potwierdzili mi dzisiaj jpp. Z a k r ze w s k i prezy dent i P o to ck i ex-marszałek imieniem już uformowa­ nej wczoraj tutaj N ajw yższej R a d y i z pokazaniem mi przysłanej sobie na to na piśmie od w. pana d y s p o z y c y i.

P o d ł u g spodzie wania i ż y c z e n ia w. pana b ę d ę 2) tejże R adzie poufale powierzał w sz y stk ic h myśli moich ku dobru o j c z y z n y zmierza­ jących, równie ja k nie ubliżę przy kła dać się wraz z nią do wszystkich m o żnych sp o sob ó w ubezpieczenia i uszczęśliwienia narodu i kraju n a ­ s z eg o 3).

Jako w najszczerszym i n a jz u p e łn ie js z y m 4) je dn oczen iu c h ę c i 5) i c z y n ó w 6) wszystkic h nas urodzo nych p olaków je d y n ą pod Boskim błogosła wie ństwem pokładam nadzie ję sp ólnego ratunku naszego, tak przykładem własnym i zachęceniem drugich staram się i starać będę tego ż ą d a n e g o dla nas domierzać celu 7).

Ż y c z e n i a moje najlepsze w szędzie tow arzyszą w. panu, któremu ochoczym sercem pon awiam u pewnie nia w y s o k ie g o szacunku i affektu mego.

(Bruljon z popraw am i ręką króla).

3.

W W a rsza w ie , d. 16 czerw ca 17 9 4 r. Mości panie naczelniku siły zbrojnej narodowej.* O d d a w ca listu niniejszego s y n o w ie c mój X ią ż e J ó z e f P o n ia to w s k i i samo p r zy b y c ie j e g o do wojska i p od komendę w. pana najlepiej mu zaświadczą o chę­ ciach i zamiarach moich ku dobru o j c z y z n y i sławie w. pana n a jż y ­ czliw szych. W i e d z ą c , ja k każde momenta w. pana są drogie, nie będę g o zatrudniał czyta niem d łu giego listu, ile że zupełnie się referuję do tego, co sy n o w iec mój z zle cenia mego ustnie op ow ie w. panu. Nikt g o r ę ce j nademnie ż y c z y ć nie może na jpo m yślnie jszych w. panu sukce­ só w i nikt nadem nie szczerszego dla w. pana nie ma szacunku i affektu.

(Bruljon).

4.

D o Kościuszki.

Z W a r s z a w y , d. 28 Junii 1794. O d d a w c a listu ni nie jszego K ick i Κ. Κ., zarządzający domem moim i wszystkiemi interesami memi, opow ie w. panu stan r z e c z y tutejszych i s c en ę okropną dzisiejszą, któ ra okazuje widocznie konieczną potrzebę

*) P rzekreślo n o : oddzielnie.

2) P rze k re ś lo n o : się z tą R a d ą N ajw y ż szą znosił. 3) P rze k reślo n o : słu ż y ć m ogących.

4) P rze k reślo n o : ściślejszym . 5) P rzekreślo n o : u m ysłów . 6) P rze k re ś lo n o : chęci.

7) P rze k reślo n o : że w . p a n te jż e R ad zie N ajw yższej zleciłeś o p atry w a ć o so b iste p o trz e b y m oje, i za to o so b n e sz cz eg ó ln e w. p.-u n io sę dzięki.

(5)

3 5 6 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N I K I E M .

uśmierzenia silnego, a to od niko go pochodzić nie może, jak od j e d n e g o w. pana. U ż y to ju ż to drugi raz kłamliwej suppozycyi, jak o b y m ja za­ m yśla ł sekretnie wyjeżdżać z W a r s z a w y , aby zburzyć umysły na w y ­ konanie okrucieństw, i tego dokazano, że teraz nikt nie ma m o cy u tr z y ­ mania p o w a gi i w ła d z y przyzwoitej, póki w. pan temu nie zaradzisz. Kończę, żebym w. pana długim pismem nie trudnił, wszelkich z serca ży c z ą c w. panu pomyślności.

(Bruljon ręką króla).

5.

Najjaśniejszy Królu. Miałem honor odebrać list waszej Król. M o­ ści przez ręce jmc. pana K ickie go koniuszego koronnego. Ż y w o zmar­ tw io n y jestem wiadomością tego, co się stało w W arszawie ; nie mogąc się oddalić od wojska dla blizkości nieprzyjaciela, idę za radą waszej królewskiej mości i posyłam do R a d y Najw yższej o dezw ę do ludu, która waszej królewskiej mości kommunikowaną będzie. Zalecam R a ­ dzie, aby wszelkich użyła sposobów, b y w yszukać burzycie lów spokoj- ności publicznej, ukarać o n ych i powrócić pokój i bezpie czeństw o p o ­ święconej osobie waszej królewskiej mości i wszystkim mieszkańcom. Zosta ję z głębokim uszanowaniem waszej król. mości T . Kościuszko. Dan w obozie pod G ołk ow em dnia 29 czerw ca 17 9 4 r-u.

(Oryginał).

6

.

Z W a r s z a w y , d. 29 Junii 1794. Mości panie naczelniku. Zdając się na rzetelność j. pana D e m ­ bowskiego, odda w cy listu niniejszego, nie będę tu w y pisy w a ł, co on dokładnie opowie w. panu o tutejszej sytuacyi i o moich chęciach. P o w tórzę tylko co mi je st zaw sze najmilej wyrazić, że nic sobie od w. pana lepiej nie żądam, tylko ż e b y ś w. pan o mnie tak dobrze t r z y ­ mał, ja k j a o w . panu trzymam, i ż e b y w. pan mnie tak dobrze ż y c z y ł, j a k ja w. panu z d uszy i z serca dobrze życzę.

(Bruljon).

7.

Z W arszaw y, d. 1 Julii 1794. Mości panie naczelniku. Jest potrzebą, abyś w. pan wiedział ex a­ cte, do ja k ie go stopnia tu rz eczy przychodziły. Na rynku i po szyn- kowniach słyszana b y ła piosnka, której koniec takow y:

my krakowiacy

nosiem g u z u pasa, powiesiem sobie króla i prym asa

, a w inszy ch kompanjach te słowa b y ł y słyszane wieczór w sobotę po e x e k u c y a c h szubienicznych:

co inszegośmy zam ierzyli, na co inszego wyszło.

Cała W a r s z a w a wie, że przez dwie n o c y przed tą sobotą n a dzw y cza jn e było strzeżenie zamku i W i s t y na wet przez cech rybacki niby to dla zabro­ nienia ucieczki mojej. I P a n Z a k r z e w s k i prezy dent, lubo sam b y ł p rze ­ konany o kłamliwości tego mniemania, ale musiał dozwolić tych nad­

(6)

z w y c z a jn y c h ostrożności, g d y na legan o na niego, twierdząc koniecznie o zamyśle mojej ucieczki jak o niew ątpliwym, i tym odgłosem zapalano umysły pospólstwa do g w a łt o w n y c h exekucyi na dniu 28 czerw ca tak właśnie, jak uczyn ion o dnia 9 maja. Zbierając wszystkie okoliczności, nie można nie konklu dować, że są czyjeś zam ysły najgorsze dla naszej powszechności i przeciwko mnie directe. W W arszaw ie całej nie masz teraz i jednej osoby, która b y była właściwie obowiązana strzedz i bro­ nić oso by mojej. Z tąd w y n ik a żądanie moje i prośba do w. pana, że­ byś któ rekolw ie k korpus militarne (byle nie z samych rekrutów) w y ­ z n a czy ł nietylko do W a r s z a w y , ale i do wiernej obrony o so by mojej. W inien em najlepsze świa dectw o dobrym chęciom j. pana komendanta O rło w sk iego 4) dla mnie i dla całego narodu. N a le ży i to pow ied zieć, że w m ie szcza n a ch 2), cośkolwiek mających, d o b r y 3) jest umysł. A le w s z y stk o to skutkować nie może na poskromienie nic wcale nie posia ­ dających 4), a nadto ciemnych, do których poduszczania zło śliwe tra­ fiają najłatwiej. W c a l e 5) dotąd jp. Orłowski nie miał nic re gula rnego żołnierza w ręku prócz artylerzy stó w garstki swoją oddzielną p o w in ­ nością zajętej. Jako polegam na cnocie i osobistej w. pana dla mnie życzliw ości, tak z ufnością na te moje żądanie oczekuję od w. pana responsu. A zresztą referuję się do ustnego opowiedzenia w. panu od­ d a w c y listu niniejszego. K o ń c z ę w najszczerszym upewnieniu nieo d­ m ie nnego szacunku i affektu m ego dla w, pana. Stan isław A ug ust król.

(Bruljon ręką króla).

8

.

Najjaśniejszy królu. W s z y s t k i e postempki moje pow inn y b y ł y w. k. mć równie jak i publiczność prześw iadczyć, iż w dziele dzisiejszym nie mam in nego zamiaru, jak tylko uszczęśliwienie o jc z y z n y i w s z y st­ kich ziemi naszej mieszkańców. Chcąc celu tego dosiągnąć, potrzeba jedności i spokojności wewnątrz, zewnątrz stałości i odwagi. Skorom się dowiedział o smutnej i go rszącej scen ie sobotniej, przykładałem w szelkie go starania, b y ją przytłumić i zapobiedz fatalnym jej skutkom, uczyniłem odezwę, wysła łem silną komendę, która stoi o puł mili od W a r s z a w y , go to w a na każde zawołanie generała Orłowskie go; oświad­ czyłe m na wet Radzie N a jw yższej, iż sam g o tó w jeste m zjechać do W ar s z a w y , jeżeli przyto mność moja pom ocn ą być może do powrócen ia spokojności. O odgrażaniu się na osobę w. k. mci nic nie słyszałem, ale wiem, że są zam achy na panów Ign a c e go P o to ck ie go i xiędza K o ł ­ łątaja. R a c z atoli b y ć w. k. mć p ew ny m , że b ezpie czeństw o osoby j e g o na jżyw ie j mię obchodzi; nie oddzielam jej od starań i baczności, któ- rern w in ie n krajowi i wszystkim je g o mieszkańcom. Z głębokim usza­ no wanie m zostaję waszej królewskiej mości T . Kościuszko. D a n w obo­ zie pod Pracką W ó lk ą , 2 lipca 1794.

( O d g i n a ł ) .

‘) Przekreślono: ale sk u te cz n iać o n e nie było d o tą d w m ocy jeg o . 2j „ : m ajętn iejszy ch .

3) „ : n ajlepszy. 4) „ .· a do k tórych. 5) „ : n ie m ając.

(7)

3 5 8 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N IK IE M .

9.

D. i 2 Julii 1794. Mości panie naczelniku. Dowiaduję się w tym momencie, że adju- tantowi memu K ir korow i odjęto pułk i dano go majorowi Ejdzia to wi- czowi. Kirkor z żalu ciężko zachorował. A ja ten żal j e g o dzielę mo­ cno. B o K irko ra i drugich trzech moich adjutantów bardzo kocham. B ys z ew s k ieg o posłałem na kompanią przy W ielourskim (sic)

4

, G r a b o ­ wski ranny, G o r d o n tylko co z choroby powstał, i on j e d e n czy ni p rzy mnie służbę. C i dwaj ostatni równie jak Kirkor i B y s z ew s k i mieli zaśw iadczenia od generała M okronoskiego, że w dniach 17 i 18 aprila i mężnie i roztropnie przy ło żyli się do rewolucyi. O raz tenże gen erał Mokronoski dał tymże adjutantom moim upewnienie, że kun ty nu acya służby ich przy mnie nie będzie im liczona za uchybienie służby p rzy swoich korpusach. Już teraz je d y n e g o tylko mam G o rd yn a (sic), g d y Grabowski ranny, a Kir kor z żalu tak zachorował, że mu aż k r e w pu ­ ścić kazano. Pro szę w. pana jako o dowód przywią zania je g o do mnie i jako o sprawiedliwość, aby pułk został p rzy w ró co ny Kirkorowi. Chciej mi w. pan p rzysła ć tak o w y paszpo rt lub ordynans g e n e r a ln y dla każ­ dego odemnie do w. pana posyłanego, jakiś mi w. pan obiecał w c z o ­ raj 2). X ią dz nuncyu sz czynił do mnie instancyą dzisiaj o uwolnienie xiędza biskupa Skarszew sk iego . D o tej i ja moją łączę instantissime, dziękując oraz w. panu za uwolnienie M oszyńskiego. Miło mi jest z ufnością i otwartością udawać się do w. pana na fundamencie zobo- p ólnych przyrzeczeń, któreśmy;- sobie dali wczoraj. G d y w. pan chciał­ byś osobiście ze mną rozmawiać, blizkie Ł azie nki obozu w. pana mogą b y d ź zaw sze miejscem n a szeg o rendez-vous wieczorem, byle mnie ostrzegł.

(R ęk ą króla).

10

.

Najjaśniejszy królu. Mam ho nor powrócić w. k. mci mappę, któ- roś (sic) mi z dobroci swojej komunikować r a c z y ł 3). Z a d o s y ć uczynić zaletom, które w. k. mć dajesz j. panu D eskurow i i w y m ie rzy ć ofice­ rowi temu winną sprawiedliwość dwojakim było b y dla mnie uko nten­ towaniem: zapadły już układ zdaje się rzecz tę trudnić. Daw niej już na silne rekom endancye generała W ielo h urskiego dałem j. panu D e ­ skurowi patent mój, dziś g d y mi w. k. mć zalecasz usługi oficera tego, g d y i generał Mokronowski daje mu swoje świadectwo, nie mogąc go już wrócić do od da nego innemu miejsca, a pragnąc go widzieć nad- gr od zon ym i ż y c z en ia w k. m. spełnionemi, daję mu patent na rangę

') Nad w iersz em nieczy teln e: a d ru g im o b ie ca łem , że ich . . . b ę d ę ta k ­ że , . . bo . . . 4 do k o rp u só w L i t t . . .

2) P a trz „R ozm ow y k ró la z n ac ze ln ik iem “, „P rzegląd H isto r.“ 1910 r. W rkp. N 323 znajd u je się też w łasn o rę c z n a k artk a K ościuszki: „Za tym p a s z p o r­ tem w o ln y je s t p rz e ja z d ad ju tan to w i J . Κ. M do obozu i z obozu. D nia 12 Julii 1794 T. K ościuszko“, z p ieczęcią naczelnika.

(8)

generała majora. P e łen w d zię czności za łaskaw e w. k. m. w y r a z y , mam honor zostaw ać z głębokim uszanowaniem waszej królewskiej mości T . Kościuszko. 14 julii 1794. W obozie pod Mokotowem.

(Oryginał).

11 .

D. 21 Julii 1794. Mości panie naczelniku. G d y słyszę o uwolnieniu wczorajszym g e n e r a łow e j Chruszczow ej, rozumiem, że to je s t najlepsza ok azy a o d ­ zyskania żon i dzieci pułkownika K ö n ig a i officera W o y c i e c h o w s k i e g o z pułku mego ułańskiego, któ re w K o zien ica ch zabrane zostały przez Moskwę. A jeżeli zam iany j ę c ó w mogą się zacząć, to bardzo bym rad widział o d zysk any ch Ł ę s k i e g o officera od k a d etó w i Bruneta, któ ry od K w a ś n ie w s k ie go piękne ma świa dectw o. Ł ę s k i jak był w K orpusie ka­ d e tó w przez le k c y e s w o je i publiczności przez pisma sw o je u ży tecz­ nym, za p e w n e jest wiadomo w. panu. O ty c h dwuch dla tego p arty­ kularnie piszę, bo o ty c h tylko mianowic ie wiem. A l e radbym pew nie i wszystkic h widział odzyskany ch . Ja nuszkie wicz pułkownik nie wątpię, że ma u w. pana ła s k ę г 1) szacunek, bo nikt lepiej nad w. pana war­ tość ludzi żołnierskich nie zna. Jednak, że i j a o nim dobrze wiem, rad jeste m go w. pana w zględ o m polecić. W ia d o m o je s t w. panu, jak mocno mnie interessuie konserwacya. corpusu k ad etó w w najlepszym jak tylko b yd ź może stanie. Obaw iam się, że nauka i porząd ek i o b y ­ czajność w tej szkole nie zepsuły się, g d y gen erał W o d z iń s k i i metro- wie k a d ec c y będą zajmowani służbą po okop ach. O n i mnie o to nie rekwirowali, ale sama rzecz jak mi się stawia w my^śli, tak ją w. panu przekładam. K o ń c z ę jak zaw sze w najszczerszym życzeniu dla mnie i całej o jczyzny , abyś w. pan b y ł najszczęśliwszym .

(Bruljon ręką króla).

12

.

Najjaśniejszy królu. Nim mię je s zc z e d o s z ły ż y c z e n ia w. k. m., uczyniłem kroki o zamianę p ułkownik a Dobka, Ł ę s k ie g o i Kołątaja porucznika; byłbym się i o drugich równie dopominał, g d y b y m był wiedział, że są pojmani; dziś o tych wszystkic h, o któ rych mi w. k. m. pisze, dopominać się nie omieszkam. Familja K en iga , jak w y czy tu ję z listu Chruszczewa, jest już wolna, lubo w więzach swoich najniego- dziwiej zelżona. Nie m ogę j a k tylko p odzię kow ać w. k. m. za przeło­ żenia, które mi czynić r a c z e y 2) w zglę dem korpusu kadetów; pamiętny p ie rw otnego w tym zgromadzeniu w y ch o w a n ia mego, powodzenie i do­ bro onego jak n a jży w ie j mię obchodzi; zalecę, b y metrow ie od d a w a ­ nia lekcyi, mali zaś kad eci od uczenia się o d r y w a n e m i nie byli; co się zaś t y c z y starszych i z do ln ych już do broni, tym bronić jej u ży ­ wać w dzisiejszym razie nie zdaje mi się. Miło mi jest pow tarzać

sen-') Z ak reślo n e. 2) raczysz?

(9)

3 6 0 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N I K I E M .

tymenta głęb ok iego uszanowania, z k t ó ^ m mam honor zostaw ać w a ­ szej królewskiej mości T . Kościuszko. 21 lipca. 1794.

(Oryginał).

13.

D. 2 augusti 1794. Mości panie naczelniku. L is t któ ry w sam obiad odebrałem od króla pruskie go przez obóz generała Mok ronow- sk iego in kopia tu łączę. T r w a ją c w rezolucyi bydź nierozd zie ln ym od w. pana i R a d y N a jw yższej, nie chcę i nie mogę odpisać na list króla pruskiego bez wiadomości i zdania w. panów. T y m bardziej, że g d y idzie o los W a r s z a w y , a w niej poniekąd całej ojczyzny , ja ani chcę, ani m o gę brać na siebie d e c y z y ę tak ważną, ile g d y jak najlepiej s a ­ mym w. panom jest wiadomo ja nie jestem informowany ani o ilości sil i sp oso b ó w obron naszych, ani wszelkich k o n n e x y i d o m o w ych 1 zagran iczn ych, które w. p anowie macie i na któ rych dalsze zamiary sw oje fundujecie. Żą danie moje daremne b yd ź o tym wszystkim uwia­ dom io ny inszego nie miały celu, jak ta go rą ca chęć, któ ra mną wła­ dała i włada jednostajnie, abym m ó gł bydź najistotniej u ży tecznym ojczyźnie naszej.

(Bruljon ręką króla).

Z listu Fryderyka W ilhelm a do króla z obozu pod Wolą:

L a position qu'occupent les armées autour de V a r s o v ie et les moiens efficaces qu’on com mence à emploier pour la réduire . . . do iv ent avoir c on vaincu v. m. que le sort de cette ville n ’est plus douteux. Je m’em­ presse de mettre celui de ses habitants entre les mains de v. mté. Une prompte reddition et l ’exacte discipline que j e ferai observer à mes trouppes destinées à entrer dans V a r sov ie assureront la vie et les propriétés de tous les habitans paisibles de cette r e s i d e n c e ... 2 août 1794.

14.

Najjaśnie jszy królu. O deb rałem z wdzię cznością i uszanowaniem n o w y dowód łaskaw ego zaufania w. k. mci w komunikowaniu mi listu króla pruskiego. Dziś w w ieczór o go dzin ie dziesiątej będę miał h o­ nor stawić się u w. k. m. wraz z jj. pp. Potockim, Zakrzeskim i Kołon- tajem. P e w n i o szczerych chęciach w. k. m. czy nien ia nieoddzielnie z narodem miło nam będzie zasiągać w y so k ie go światła w. k. m. i w s p ó l­ nie w dzisiejszej naradzać się z nim okoliczności, Z głębokim uszano­ waniem mam honor zostaw ać waszej królewskiej mości T . Kościuszko. 2 sierpnia 1794.

(Orjrginał).

15.

W W arszaw ie, d. 14 augusta 1794. Mości panie naczelniku. W i a ­ domo je s t w. panu, żem adjutanta mego B y szew sk ieg o u ży cz y ł j. panu gen erałow i Wielohurskiemu, że drugi mój adjutant G rabo wski dla ule­

(10)

czenia rany pojechał do wód. T r z e c i K irkor j e s t w obozie generała Mokronowskie go, i tam je s t am plojowany. J e d y n y G o r d on został przy mnie. D zie ń i noc czy nią c służbę w y s ta r cz y ć nie może. Proszę w. pana abj^ś kazał Frankowskie m u chorążemu g w a r d y i konnej koronnej, któ ry na ordynansie je st u mnie od tygodnia, aby konty nuowa ł też p rzy mnie służbę, ale chciej mu dodać dru giego S a w ic k ieg o także ch o­ rążego w tej g w a r d y i konnej. P ro szę o to w. pana, bo prawdziwie obejść się bez tego nie mogę.

(Kopja).

16.

Najjaśn ie jszy królu. S k w a p li w y w zadosyć uczynieniu życzeniom w. k. m. z największą chęcią dozwalam, aby chorążowie Franko wski i S a w ic k i zostali przy w. k. m. dla pełnienia służby adjutantskiej: sto­ s o w n y do tego ordynans wlas (własny? wraz?) im posyłam. Z głę b o ­ kim uszanowaniem mam honor zostawać waszej królewskiej mości T . Kościuszko. 4 sier. 1794.

(Oryginał).

17.

W W a r s z aw ie , d. 14 września 17 9 4 r. Mości panie naczelniku. P r z e cz y ta w s z y o d e z w ę w. pana do R a d y N. pod datą d. 10 praesentis, kazałem, aby co ty lko znajduje się u mnie monety srebrnej jeszcze, to je s t 40 i kilka t y s ię c y zło ty ch i w a z o n y z srebra, oddano do w y ­ działu skarbowego w zamian papierów skarbow ych, dla dodania tym że więcej kursu a zasilenia potrzeb publicznych praw dziwym metallem. Ż e zaś zostało je szcze u mnie kilkadziesiąt medallów złotych i srebr­ nych, którem ja zdawna z w y k ł rozdawać w zas z c zy t zasługującym, te w szy stk ie w ręce w. pana oddaję, abyś ich użył jak sam będziesz są­ dził najlepiej. S ą między niemi i takie, którem ja jeszcze podczas kam­ panii 17 9 2 r. bić kazał, a w tej liczbie są w osobnych trzech p a p ie ­ rach takie, które mi bjdy prosto odsyłane po ow ym okrutnym w yroku Targo wic kim , lecz tylko w małej liczbie, g d y ż prawie wszy stkie insze były'- w te d y odesłane do kom m is syów wojskowych, w archiwach k tó ­ rych muszą się znajdow ać dotąd. Jako p rzed dwoma laty zamyślałem podobnąż d y s ty n k c y ą zaszczy ca ć i c y w i ln eg o stanu osoby, które by się w obronie o jc z y z n y d y s ty n g w o w a ł y , oddaję i te podług regestrzyku tu przy łą czonego w ręce w. pana i do u życia je go , jak się w. panu będzie zdawało najlepiej. C o w y ra z iw sz y , w nieodm iennym o soby w. pana szacunku i affekcie wszelkic h mu z serca ż y c z ę od B o g a pom yśl­ ności.

(Kopja z poprawką ręką króla).

N d oddzielnej ćwiartce:

R e je s t r m ed a ló w .

16 medalów zło ty ch z napisem m e r e n tib u s .

(11)

3 6 2 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N IK IE M .

4 medale złote z napisem

pro fide, lege et grege.

4 medale srebrne z napisem

pro fid e , lege et grege.

50 m edalów srebrnych z napisem

v ir tu ti m ilita ri.

30 medalów sre brnych z napisem

v irtu ti civili.

i medal zło ty i 9 srebrnych z battalionu Uińskiego. 4 medale srebrne z regimentu Czapskiego.

4 medale srebrne z rejmentu W o d z ick ie go .

(Bruljon ręką króla i kopja z podpisem: „O d eb rałem wszystko podług sp ecy fik a cy i. J. U. Niemcewicz").

18

.

D. 25 augusti 1794. Mości panie naczelniku. K o p ia listu j. pana kasztelana chełmskiego tu przyłą czona opow ie da żądanie tego obywatela, któremu g d y ja za­ radzić nie m o gę w tej nieczynności, w której jestem obarczony, do w. pana się udaję, jako m ającego j e d y n i e możność przykazania p od zwierzchnością j e g o zostającym c zy n ie n ia favore teg o ż j. pana kaszte­ lana chełmskiego to, co tylko w tera źnie jszy ch okolicznościach może b yd ź dla konsolacyi je g o ja k k o lw iek uczynionym. O czekuję tedy uwia­ domienia od w. pana, co i jak będę mógł odpisać j. p-u kasztelanow i chełmskiemu. K o ń c z ę w ponawianiu na jszczerszy ch ż y c z e ń moich dla c h w ały i pomyślności w. pana.

(Kopja).

Z lista Wojciecha Poletyłla, kasztelana chełmskiego do króla,

z W o js ła w ic, d. 6 aug. 17 9 4 г.: . . . Jestem uciśniony od zwierzchności cesarskiej lwowskiej, która z akcyi z moskalami w dobrach moich W o j ­ sławicach na dniu 27 czerw ca przez sy n a mego podstolego K r a s n o ­ stawskie go zaszłej uformowaną została, zadając mnie zgw ałcenie terri­ torii; p o r w an y z domu mego własn ego z dóbr Korczmina, które mam w kordonie cesarskim, bez ż ad nego przekonania prowadzonj? przez komisarza cyrkularn ego Żółk ie wskie go i dwóch żołnierzy do Za mościa przez mil dzie więć, osa dzo n y w Zamościu pod strażą trzech żołnie rzy tak ścisłą, że niko go nie puszczano, zaprow adzo ny do cyrkularnego starosty zamojskiego, przez któ rego słuchany byłem indagacyi; syna zaś m ego w L w o w i e b ędą cego także porwano i p od strażą pocztą aż do Uhra p r z y w i e z i o n o . . . . R a c z w. k. m. p. m. m. obmyśleć środki mnie zabezpieczające od o b y d w ó ch potencyi; dosyć dla mnie umar­ twienia, że niew in nie w areszcie trzymany, że nieprzekonanego w areszt wzięto, że osiadłego więziono, i niech widzą, że o b yw atel je st pod obroną k r a j o w ą . . . (Oryg.)

Z listu króla do Wojciecha Poletyłły:

. . . J a k tylko odebrałem list w. pana, tak zaraz napisałem do j. pana naczelnika, naradzając się z nim, ć o i ja k uczynić b y można dla p oratow ania w. pana. S łow a responsu j e g o tu wypisuję: „ w zględ em j. pana kasztelana chełm­ skiego g d y dziś nie mamy ministra cesarskiego, do p óźnie jszego czasu od ło żyć trzeba starania, b y mu sp rawie dliw ość uczynioną została". G d y zaś ja sam król od początk u r ew o lu cy i teraźniejszej w takiej z o ­

(12)

stają sytyacyi, że bez R a d y N ajw yższej skutkować nic nie mogą, oso­ bliwie za granicą, ani to bez naczelnik a woli, w ięc p rzy najlepszej mojej osobistej dla w. pana chęci, ja urzędownie dla w. pana uczynić co śkolwie k teraz nie jestem w stanie. L e c z tę w. panu daję radę. Napisz w. pan do xięcia C zartory skiego generała podolskiego , w W i e ­ dniu baw iącego, opisz w. pan swój p r zy p a d e k i k r z y w d ę i proś go w. pan, aby on, jeżeli może, przez swoje tam p r zy s tę p y pomógł w. panu...“ (Bruljon, z poprawką króla).

19.

26 A ugusti 1794. Mości panie naczelniku. D o ty ch ciosów, któ- remi mnie przeznaczenie dotyka, przychodzi mi doznaw ać praw ie naj- przykrzejszego. Gazeta R z ą d o w a onegd ajsza zapowiedziała, że objawi imiona tych, któ rzy za pen sy e brane od zagran ic zn ych cyrografem obo­ wiązywali się do posłuszeństwa tymże. W czo ra jsza Gazeta R zą d o w a ja k o b y uiszczając się w tym zapow iedzeniu wydrukow ała imion kilka, o których ja niewiem, czy li dali na siebie takie cyrografy. A l e to wiem, żem ja go nie dawał, ani śmiano go odemnie żądać, ani pen syi n i g d y nie brałem od żadnego zagranicznego dworu, a je d n a k nie­ tylko w tym rzędzie oc h y d n y m imie moje je s t położone, ale je szc z e dla oczernienia w iększego immediate pod wyrazem mego imienia p o ­ łożono w y d a te k 6000 # na sejmiki podług myśli zagran icznych obrócone. T y l e jest świadków żyjących, k tó rzy dowiodą, że do sejmi­ ków przed sejm owych r-u 1 7 7 3 ullatenus nie przykładałem się i p r z y ­ łożyć się nie chciałem, tak dalece, że gd}^m obaczyl zebra ny ch posłów, ledwie dziesiąta część onych była mi znajoma. Ci sami świadkowie, 0 których w y żej wspomniałem, i djaryusze tamtego sejmu wyświadczą, 1 głosy moje drukowane, jak mocn o byłem p r ze c iw n y i rozbiorowi kraju i tym ustawom, które i R a d ę Nieustającą uchwaliły, i dystrybutę starostw i krzeseł mimo pacta co n v en ta z rąk moich w}^darły przez ow ą pamiętną na dniu 10 maja tylko 4 kresek większością. Dopiero g d y ta pod bronią trzech wojsk zagran iczn ych w samej W a r s z a w ie przyto m nych już nową formą rządu cały kraj w p o w szechności i mnie osobiście krzyw d zącą ustanowiła, dopiero w tedy odezwałem się o to, że zajęte przez wszystkie trzy p o te n c y e w szy stk ie bez e x c e p c y i e k o ­ nomie żup i intraty moje p rzypro wa dziły mnie i trzymały w tak z u ­ pełnym niedostatku, że exacte ż y ć nie miałem z czego, a zatym że konieczność wyciągała, aby mnie ci sami cóżkolw iek do życia uży czyli, któ rzy mnie ze wszystkie go obnażyli byli, dopóki b y albo ekonomiów choć część nie została wrócona, albo p e n s y a ze skarbu rzpltej nie była oznaczoną. T a k o w e dla mnie opatrzenie w późniejszym dale ko d o ­ piero czasie nastąpiło przez sejm, a tym czasem w nagłym razie, gdzie prawdziwie o utrzymanie ży cia m ego szło, te trzy p oten cye nie p en syą ani przedtym, ani p oty m n i g d y mi nie dały, ale ty lko te summy, które w remanentach po ekonomiach moich zostały u 3 dworów, za które ani obowiązku żad nego nie brałem, ani powolności żadnej nie czy n i­ łem i które to dw ory z moich w łasnych zajętych intrat w części mi wróciły. A zatym nie mogę nie żalić się najtkliwiej na te w y r a z y

(13)

3 6 4 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N I K I E M .

Rządowej G azety, która że R zą d o w ą je s t nazwana, od tegoż rządu na le ży mi domagać się uroczy stego objaśnienia, któreby całą publicz­ ność uwiadomiło o prawdzie i w y prow adziło z błędu, do któ rego w y ­ raz tej g a z e t y może dać pow ód dla mnie najbardziej krzyw d zący. T e moje żądanie sprawiedliw ości w. panu przekładając, domagam się od sum ie nnego charakteru w. panu najusilniej o uskutecznienie onego przez dzielne wstawienie się w. pana w tej mierze do R a d y . Sam w. pan zapewne przenikasz doskonale, jaką g o r y c z ą mój umysł je st napojony, a oraz jak je s t rzeczą przyzwoitą i kon ieczną (potrzeba) ta­ k ie go kroku, k tó r y b y ufność i dobre porozumienie m ię d zy mną a rzą­ dem teraźniejszym mógł ocalić. Ł ą c z ę tu w kopii to, com Radzie N a j­ w y ższej kazał podać i w. pana obliguję, abyś to skutecznie poparł i ż e b y ga zeta wczorajsza po kraju rozesłana nie została prędzej, aż razem i te moje pismo i w ra z z nim pismo R a d y N a jw y ższej aute n­ tyczn ie reparacyą dla mnie c zy n ią ce nie będzie do tej g a z e t y p rzy łą ­ czone. O to obliguję w. pana jako honor kochającego i cenić umieją­ cego, król i przyjaciel w. pana.

(Bruljon z poprawami ręką króla).

Z G a z e ty R z ą d o w e j, N. 52. 23 Sierpnia r. 1794.

E x t r a k t z d o w o d ó w a u te n ty czn ych i z regestrów moskiewskich, na p en s y e brane od M oskwy, przez D ep uta cyą R ew iz y jn ą roztrząsa­ n y c h i spisanych. Rozpatrując się w papierach zabranych l e g a c y i mo­ skiewskiej, widząc, do jak ie g o zepsucia przjmzli polacy, zaprzedając o jc z y z n ę i sumnienia s w o je obcym poten cyom , wstyd zić b y się trzeba w ła sn ego narodu, g d y b y zbrodnie jedn ej części zły ch o b y w a te ló w na wszystkic h hańbę i niesławę rzucać m ogły. B ęd ziem y tu umieszczać w y p is y z tych papierów, ab y wiedziała publiczność, kto kraj i jak drogo przedawał? a b y ż y j ą c y słuszną odebrali karę, a zmarłych imiona, nad k tó rych grobem może niektórzy z nas, niew iedząc o ich niepoczciwo- ści, zapłakali, przeklęstwu dzisiejszego i następnych pokoleń oddane zostały.

Z G a z e ty R z ą d o w e j, N. 53. 25 Sierpnia r. 1794.

W y d a t k i z kassy wspólnej trzech dw oró w w czasie sejmu dele- ga c y jn e g o .

N a wysłanie officerów i kommend na sejmiki koronne, c ze r w o ­ n y ch złł. 1,500.

N a podobnąż w y praw ę do sejmik ów litewskich, czerw. złł. 1,405. P . B e r g na j e g o podróż na prow in cyę, czerw, złł, 200.

G e nerałow i Romanus na niektóre wy da tki na wojsko, czerw, złł. 200.

K ró low i Imci, czer. złł. 6,000.

Dla otrzymania większości kresek na sejmie w j'da no czerw, złł. 6,000.

N a dwóch marszałków konfed eracyi, czerw. złł. 6,000. N a k ancella ryę, czerw. złł. 300.

S u m m a , czerw . z i ł . 21,605.

(14)

Dmochowski do Debolego.

P o słu szn y woli R a d y umieszczę to, co mi przysłano. L e c z proszę mię oświecić, czyim imieniem to zape­ wnienie uczyn ione b y d ź ma. Mnie się zdaje, że imieniem króla j. mci dla większej m o cy per modum biletu. O d d aję się dobrej łasce. D m o­ chowski. (Oryginał).

Deboli do Dmochowskiego.

W szystkim redaktorom g a z e t y tra­ fiać się może, iż ad malam narrationem umieszczą w ga zetach jaką rzecz, o której odwołanie są rekwirow an i. W takim właśnie sensie umieść w . m. p. i d. co mu się posłało w moim bilecie i co je st zu­ pełnie zgo dn ym z prawdą i sprawie dliw ością, g d y ż tego król j. m. c. żąda, i tym końcem posłany był przezemnie artykuł do g a z e t y jutrzej­ szej. A . Deboli d. 25 aug. 1794. (Oryginał).

P od tym ręką Dmochowskiego:

Dobrze! A le któż podpisze ten artykuł? C z y w. pan dóbr, c z y król jmć? bo dla wa gi trzeba tego k o ­ niecznie. C o b y to zna czyło, ż e b y gazecia rz sam od w o ły w ał?

2 0

.

Najjaśn ie jszy królu. Z na jwię kszym umartwieniem dowiaduję się o nieprzyzwoitym ze wszech miar umieszczeniu imienia w. k. m. w g a ­ zecie. Na honor mój mogę z aręczy ć w. k. m., iż to się stało bez wia­ domości mojej. Piszę nieodw ło czn ie do R a d y , a b y usprawiedliwienie w. k. m. wydrukować kazała; zalecam nadto, ab y numer, w którym się to znajduje, z pocztjr na prow incye w y p u s z c z o n y nie był. W z g l ę d e m j. pana kasztelana chełmskiego, g d y dziś n i e mamy ministra cesar­ skiego, do późniejszego czasu od ło żyć trzeba starania, b y mu sprawie­ dliwość u czynio ną została. R a c z w. k. m. w ierzy ć, iż zm artw ienie w. k. m. ż y w o mię obeszło, żem uczynił nieo dwłocznie, com mógł, b y je od serca w k. m. oddalić. Z głębokim uszanowaniem mam honor z o ­ stawać waszej królewskiej mości T . Kościuszko, 26 A u g . 1794- ( O r y ­ ginał).

„ Oświadczenie króla j . m ci“

i „

Odezwa króla j . m ci do R ady

Najwyższej Narodowej, dnia

26

sierpnia

1794

roku“

w y dru k ow a ne w „G azecie R z ą d o w e j “ N N 5 4 — 55 z d. 2 7 i 28 sierp. 17 9 4 r.

21

.

27 augusti 1794. Mości panie naczelniku. G d y widzę szkodliwość jak ą krajową, zap obiegać onej ile je st w mojej możności mam za p o ­ winność, i tę w ypełnia ć zawsze jest w e mnie pośpiechem. Z różnych stron mnie dochodzi, że w p o w sze ch n o ści zadziw ienie i nieu konten- towanie rozeszło się ztąd, iż sąd krymin alny n a j w y ż s z y z c y w i ln y c h rąk i z c y w i ln y c h praw i formy przeszedł w rę ce i pod praw o mili­ tarne i że ta sama zmiana, ch ociażb y z najle pszych in te n c y i w y n ik a ­ jąca, wyobrażana jest w umysłach zag r a n icz n y c h za n o w y do w o d p o­ dobieństwa c z y n ó w naszych z czynami i maxymami jakobińskiemi. Nie mam p otrzeb y rozwodzić się nad tym, co sam w. pan doskonale znasz,

(15)

3 6 6 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N I K I E M .

j a k każdemu zawsze, a tymbardziej nam potrzeba zachować i skarbić sobie opinię pow szechności w kraju i zagranicą, i nie odrażać umy­ słów obyw atelskic h w ywie ranie m ostrości w z g lę d em c z y n ó w i dziejów, po których tyło już upłynio nych lat, już i tyle aktorów onych z lidzby ży ją c y c h zabrały. Moim zdaniem, kto teraz nie grzeszy, kto teraz słu­ ż y ć o jc z y ź n ie ma ch ęć, nie pow inien b y d ź odstrasza ny zagrożaniem o dawne gr zech y, jeśli b y ł y jakie. K a ż d y głos, każda kreska, każda ręka teraz, która ty lko chce pomagać, niech będzie p rzy jęta nieo dpy- chana; wszakże nas wszy stkich je s t niew ie le , nie umniejszajmyż je s z ­ cze naszą liczbę. T o co piszę z najcz y sts z y c h dla o j c z y z n y pow odów, niech będzie p rzy ch y ln ie i pomyśln ie przyjętym .

(Bruljon z poprawkami ręką króla).

22

.

W W arszaw ie, d. 27 A u g . 1794. Mości panie naczelniku. Jako k a ż d y wakans rodzi sollicy tantów wielu, tak nie wątpię, że i śmierć x -a L e n c z o w s k ie go suffragana lubelskiego ten skutek będzie miała, i że do w. pana g ę s te będą zabie gi o rekom m en da cy e do mnie o beneficya po x-u L e n c z o w s k im pozostałe. Pro szę w. pana, nie chciej w. pan in te resso wania się s w ego do mnie ob o w iązy w a ć śpieszno nikomu, aby pozostał czas do rozw agi i wiadomości, co właśnie wakuje i co komu na jprzyzw oiciej dać wypadnie . Ja w domu moim mam x i ę ż y pięciu dobrze zasłużonych, to jest x-a L ub o ńsk iego lektora mego i x-a A w e - d y k a kapellana mego, któ rym w teraźniejszym moim własn ym niedo­ statku od pół roku i p en s y e zawiesiłem, tudzież x-a B ystr z y ck ie go astronoma mego, niemniej x -a Stankiewicza , któ ry przez lat kilkana­ ście kapellanizował p rzy j. p-u Debolim w Petersburgu, a teraz tu pra­ cuje w rewizyi papierów ruskich, nakoniec najuboższego prawie, a bar­ dzo cnotliw ego x-a W oro nic za, prawdziwie godnego, aby go pożałować. W oczekiwaniu responsu w tej mierze w. pana najchętniej pow ta­ rzam upewnienie najszczerszego szacunku i affektu mego dla w. pana.

(Kopja).

23,

Najjaśniejszy królu. U s taw ic z n e skargi i narzekania tak c y w i l ­ nych, jako też i w o jsko w y ch o opieszałość przeszłego sądu kryminal­ n e g o p rzy n a gliły mię do ustanowienia no w ego, k tó ry b y unikając wszelkich zwłok pieniactwa przyśpieszał sprawiedliwość tym, k tó rzy na nią od tak dawna czekają; przepisy dane sądowi temu i w„ k. m. i pu­ bliczności przekonać powinny, że nie chęć zemsty, nie prześladowania, nie rozsądzania spraw już udeszłych (sic), ale ukończenie zostaw ionych dotąd celem i p ow in nością są n o w y ch sędziów. N a drugi list w. k. m. odpisując mam honor w. k. m. zapewnić, że w żadne za nikim reko- mendacye względem sufraganii lubelskiej w d aw ać się nie będę, zosta- wując zupełnie woli w. k. m. oddać ją temu, któ rego najgodniejszym

(16)

miejsca tego sądzisz. Jestem z na jgłębszy m uszanowaniem waszej kró­ lewskiej mości T . Kościuszko. 27 Sierpnia 1794.

(O rygin ał).

24.

D. 29 A u g u s ti 1794. Mości panie naczelniku. P r zyn iesio no mi wiadomość nie wiem czy li prawdziwą, że miał przyjść do W a r s z a w y z P a r y ż a kopersztych, reprezentujący osobę w. pana z dwoma na pi­ sami, jako niżej. P ie r w s z y takowy: S o n bras ne s’est jamais souillé à la defense des rois. Dru gi takow y: T h a d é e Kościuszko, chef de la force armée nationale de P o lo g n e contre les satellites des brigands couronnées. Rozumiem, że sam w. pan uznasz za rz ecz przyzwoitą, a by zakazać, ż e b y ten kopersztych, je żeli są na nim takie napisy, nie rozchodził się tu w publiczności. Mam j a portret w. pana bardzo p i ę ­ knie s z ty ch o w a n y bez takiego napisu i któ ry szanownie chowam, bo jest bardzo p o d o b n y do oryginału.

(Kopja).

25.

Najjaśniejszy królu. O portrecie z napisem, któ ry mi w. k. m. wyrażasz, wcale nie wiem. P r z e d kilko (sic) tygo dn iam i pokazyw ano mi kopersztych w liście przy sła ny, ale ile pamiętam nie było tam p o ­ dobnego napisu. N asi u cz y n iw s z y dziś wycieczkę do W o l i zagwoźd zili 6 armat 12 ff. a 3. 6 ff. i posiekali kosami do 80 prusaków. K apelan od gen erała Za jączka bardzo się w tej potrzebie dy sty ngow a ł. Z g ł ę ­ bokim uszanowaniem mam honor zostaw ać waszej królew skiej mości T . Kościuszko. 29 Sier. 1794.

(Oryginał).

26.

D. 30 A u g u sti 1794. Mości panie naczelniku. W przekonaniu, że mi w. pan dobrze życzysz, powierzam w. panu odezwę, którą chcę uczynić do R a d y Najwyższej, nieo m ylnie spodziewając się, że i w tej ok azyi w. pan dasz poznać Radzie N ajw yższej, jak jesteś dla mnie szczerze życzliwym , a oraz dla oso by j. pana R o żn ie c k ieg o skłonnym.

(Kopja).

27.

W W arszaw ie, d. 31 A u g . 1794. Mości panie naczelniku. D o ­ chodzi mnie wiadomość, że prusacy w Kozienic ach zabrali kilka tysięcy wołó w i innej v i v e n d y dosyć, a do strzeżenia o n y c h 500 tylko ma b yd ź tam prusaków. P r z y s z ła mi myśl, czy nie można b y posłać tam z korpusikiem przyzw oitym kogoś sprawnego , któ ry p rzeszedłszy przez

(17)

3 6 8 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N I K I E M .

most na P r a g ę i p uściw szy rumor w W arszaw ie , że idzie do Z egrza, cicho nocą p o s z ed b y po nad W is łą aż do K a r c z e w a albo gd z ie k o l­ wiek i przeprawił się znowu na tę stronę, a b y napaść raptownie na K ozien ice i zabrać ten plon i sprowadzić go tu, nim go prussacy z sobą nie zabiorą gd zie indzi, bo słycha ć w Kozienicach, że wkró tce mają już prusacy ustąpić z K o z ien ic austryakom. Mógł ci b y to i Skilski sprawić, poniew aż już je s t w Gurze, tylko nie wiem, c z y ma dość siły i sposobności na pięćset prusaków, i c z y nie przydałby się na takową e x p e d y c y ą W o jcie cho wski, ten, co był w moim pułku, w ielce świado­ m y tamtego miejsca, gdzie tak długo konsistował? P r z y c h o d z i mi i ta myśl, c z y b y tym samym sposobem nie można wziąć tyłu obozowi mo­ skiewskiemu, co g d y b y stało się w umówionej godzinie wraz z atta- kiem tu od nas z przodu, c zy nie udałoby się znieść cały obóz mo­ skiewski służewiecki. Ja tej myśli tu nikomu nie pow ierzyłem i dla t ego własną rę ką ten list cały piszę J). Jakie mam myśli dla dobra naszego, takie podaję w. panu i poddaję one d e c y z y i i wysokie m u światłu w. pana. C z y przyjm ie sz one c zy odrzucisz, wszelako ujrzysz w. pan w nich chęć moją ku spólnemu dobru naszemu i sławie w. pana.

(Bruljon z dodatkami ręką króla).

28.

W myślach, które mi w. k. m. podajesz w zględ em podejści (sic) nieprzyjacie la widzę n o w y do wó d przj^wiązania i pieczołowitości je g o o dobro ojczyzny,' będę się starał użyć ich jak b ędzie można najzrę­ czniej i najlepiej. Z głębokim uszanowaniem mam honor zostaw ać w a ­ szej królewskiej mości T . Kościuszko. 3 1 sier. 1794.

(Oryginał).

29.

Najjaśnie jsz y królu. Jako w niczym nie chcę uwłaczać preroga­ tywo m które się w. k. m. należą, tak i w okoliczności tyczącej się p o c z ty nie chciałbym b y najmniejsze zkądko lw iek zachodzić m o gły tru­ dności. P e w i e n jestem, że i R a d a N ajw yższa Narodowa do tych że stosować się będzie prawideł i nic nie przedsieweźm ie , co by prawo w. k. m. nad w erężyć miało. Z najgłębszym uszanowaniem mam honor zostaw ać waszej królewskiej mości T . Kościuszko. 31 sier. 1794.

(O ryginał).

30.

W Warszaw ie, d. 3 7bris 1794. Mości panie naczelniku. W i n ­ szuję w. panu i sobie pow stan ia w ielkopolskie go. B ó g przecię

(18)

rzał się łaskawie na nas i na dgradza cnotę w. pana. C z y ta łe m z uwie l­ bieniem projekt responsu, któ ry w. pan zgoto wałeś na o w e pruskie pismo, któ rym chciano bunto wać nasze wojsko; c z y nie zdało b y się w. panu kazać przydać do te g o responsu o d e zw ę do w szy stk ich pola­ k ów w wojsku pruskim będących, a b y pow stali za ojczyzną rów nie jak obyw atele po domach m ie szkający uczynili i ż e b y razem w s z y s c y p o ­ rzucili służbę nieprzyjacie lską, widząc, jak sam B ó g zdaje się pow o ty - wać teraz do ratunku o j c z y z n y ty c h w szystkic h, k tó rzy się w P o ls z c zę rodzili. C o mi go rliw ość serca do myśli podaje, j a w. panu p ow ie ­ rzam, jak temu, któ rego praw dziwemu patryotyzm ow i zupełnie wierzę. A ż e b y rozmnożyć prędko takie pismo w obozie pruskim, rozumiał­ bym, że byłby łatw y sposób, k a ż d y èxemplarz w b iw s z y na strzałę, z łu­ k ów wypuszczać o kilkaset k ro k ó w je d e n od drugiego.

(Kopja).

Doniesienie komendanta W arszaw y gen. Józefa Orłowskiego

do króla.

D. 3 7bris. Mam honor waszej królewskiej mości donieść pierw ­ szą p o m y śln ą no win ę, która nam ja k ie ś obie cywać może nadzieje, to je st o insurrekcyi w ielkopolskie j. Już je s t ona authentyczną, ponie ­ wa ż je d n eg o d e l e g o w a n e g o od generała p o z n a ń s k ie go Niemojowskie go umyślnie z tym doniesieniem do N a cze ln ika w tym momencie do j e g o wysłałem obozu. T a in su rrekcya już prawie je s t generalną. P o z n a ń ­ skie, Kaliskie, K ujaw skie, G osty ń skie , Ł ę c z y c k i e etc. w sz y stk o to p o ­ wstało. K ujaw sk ie już n a m istotną sprawiło usługę, k ie d y amunicyą id ącą z Grudziądza tu do W a r s z a w y nieprzyjacielo w i zabrało. T e j było 20 galarów, z któ rych siedm już się tu dostało, ale 13 kujawia- nom w r ę ce wpadło. Z tej amunicyi część zatopili, a resztę insurgenci mię dzy siebie rozebrali, zachowując jedn akow o znaczną je j część dla siebie lub dla k o g o w potrzebie, z in te n c y ą zawsze, że je ż eli b y się p rzy niej utrzymać nie mogli, zatopienia jej lub spalenia. W a s z e j k r ó ­ lewskiej mci pana m ego miłościwego w i e r n y p o dd an y Orłowski K . W . (Oryginał).

31.

Najjaśnie jszy królu. W za je m n ie i j a p o w inszo w ać w. k. m. p o ­ winienem powstan ia W ie lk o po lsk iej, rozszerzenia ducha obyw atelskie go, pow iększenia ztąd sił naszych; trzeba sił, sposobów w szystkic h używać, b y wspierać ziom ków i ich szlachetną odw agę; chciej ich w. k. m. i z strony swojej użyć. W z g lę d e m zachęcenia i prusaków i naszych do przebyw an ia do nas, dziś kartki wy dru k ow a ne i w y r z u c o n e będą; na officerach polakach w służbie pruskiej niew iele polegam; zupełnie zniemczeli i zapomnieli o ojczyźnie swojej. Z głębokim uszanowaniem mam honor zostaw ać w aszej królewskiej mości T . Kościuszko. 4 w r z e ­ śnia 1794.

(O ry ginał).

(19)

3 7 0 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N I K f E M .

32.

D. 8 7bris 1794. Mości panie naczelniku. Z ukontentowaniem do­ wiaduję się o awansie na ge n e ralstw o Stanis ła w a B y s z ew s k ieg o adju- tanta mego, praw dziwie takow ego awansu g o d n e go . O świa dczając za to wdzię czność w, panu, proszę go oraz usilnie, aby tenże Stan isław B y s z e w s k i p r zy szeffostwie pułku swego, któren kupił, utrzym anym zo­ stał. O to proszę w. pana za Byszew skim , jako za w y ch o w a n k ie m moim i chwalebnie służącym . W i a d o m y już je st w. panu interes adju- tanta mego Gordona, któremu b ezw inn ie odjęto i ran gę i chorągiew. Jako już sprawiedliwość w. pana zaleciła przed kilku tygodniami por praw ienie tej omyłki, tak spodziewam się i proszę, abyś takow e p o ­ prawienie do skutku nieo dw ło czn eg o p rzy pro wa dzić kazał. K ończę w najszczerszym upewnianiu nieodmie nnego szacunku i affektu mego dla w. pana.

(Bruljon z poprawkami ręką króla).

33.

D. 8 7bris 1794. M o ś ci panie naczelniku. G d y słyszę, że sprawa

X . Skarszewskie go biskupa chełmskiego jest actu na stole w sądzie kryminalnym wojskowym, ponawiam w. panu dawnie jsze przełożenie moje favore tegoż biskupa, jako tenże p o dczas bytności mojej osta­ tniej w Grodnie wielokrotnie skuteczne czynił starania do umniejsze­ nia wielu przykrości i niesprawiedliwości, które przemoc knowała. T e g o jestem świadkiem oc zywis ty m . Oraz przypominam, ż e j . m. xiądz nuncyusz wnosił do mnie powtarzane instancye za tym że biskupem. Z tąd jestem w życzeniu i nadziei, że w. pan p o w agą swoją będziesz skłaniał ten sąd, przed którym to c z y się teraz- sprawa tego biskupa, a b y się łagodnie z nim obszedł i wolność jemu przywrócił co rychlej. 0 to proszę w. pana tymbardziej, że nie wątpię, iż w. pan sam b ę ­ dziesz rad okazać publiczności naszej i zagranicznej, a mianowicie R z y m o w i istotną różność ducha i c z y n ó w tego sądu od fatalnych dzie­ j ó w 9 maja a jeszcze bardzi 28 junii. W y g lą d a jąc żądanego od w. pana responsu, najchętniej ponawiam w y r a z najszczerszego affektu 1 szacunku mego dla w. pana.

(Bruljon ręką króla).

Niewykonany wyrok brzmiał:

„J. x. S k arszew sk i do spisku Tar-

g o w ic k ie go na konsyliarza wcisnął się, na zniszczenie k o n stytu cy i 3 maja pow tórną p rzy się gę wyk onał, do różnych deputacyów był nomi­ no wany, dzieło spisku T a r g o w ic k ie g o wychw alał, sejm konstytucj^jny niszczył, przeciw administracyi biskupstw a krakow skie go nie manife­ stował się, do sejmu G rod zińsk iego w pierwszych dniach wcielił się, na projekt Łob a rze w sk ie go affirmative woto wał i projektu stał się w s p ó l­ nikiem, projekt zaboru dla króla pruskiego w trzech turnach poparł, sam projekt podziękow an ia S y w e r s o w i do izb y wniósł, alianse podpi­ sywał, prezent k rzyża i pierścienia odebrał, za wysłaniem wielkiego poselstwa do imperatorowej poszedł affirmative, tylko co do summy

(20)

70,000 do biskupstwa w}7z n a cz o n e j sejm p rzeszły k o n s ty tu c y jn y u trz y ­ mywał, przeto jako w i n n y przeciw ko ojczyźnie , a bardziej w ykraczający ja k o biskup i senator, od czci i sławy odsądzony i na karę pow ieszenia skazan y. E x e k u c y a od p rom ulgacyi w y r o k u w e 24 god zin po zdjęciu s ak ry z przyzwoitemi ceremoniałami, majątek zaś na konfiskatę skarbu p rzeznaczony . D a n w W a r s z a w ie dnia 12 mca września 1794 roku “..

34.

N ajjaśnie jszy panie. Na dwa listy, któremiś mię w. k. m. z a s z c z y ­ cić raczył, mam honor od powiedzieć najprzód co do w. pana B y s z e w - skiego, iż ten mimo postompienia s w e g o na gen eralstw o nie utraci pułku, któren nikomu od da nym nie jest i nie będzie. W z g l ę d e m j. pana pułkownika G o r d o n a już pisałem do G enerała M okron ow skiego . C o się t y c z y s p r a w y j. m. x ię dza biskupa S k a r s z e w s k ie go , mam honor w. k. m. rzetelnie ośw iad czyć, iż miałbym sobie za wy stem p ek mieszać się w sądow nic tw o i czy n ić jakie kolwie k in sy n u a c y ę moję do sędzió w , Pra wid łe m je st moim ani nastawać na nikogo, ani się wdaw ać za ni­ kim. Z głębokim uszanowanie m mam honor zostawać waszej królew. skiej mości T . Kościuszko. 8 w rze śn ia 1794.

(Oryginał).

35.

D. i i 7 b r i s 1 7 9 4 . Mości pan ie naczelniku. K o p ja listu S o b o l e w ­ skiego podpułk ownik a do mnie tu p rzyłą czo na opow iada żądanie jego. Jako ten pułk b y ł przez łat - blisko 30 moim własnym, jako nieboszczyk A z u lew ic z za moim wezwaniem poszedł do obozu w tegoro cznej kam ­ panii, to pomnaża szczegulniejsże inte resso wanie się moje za temi offi- cerami, któ rych z tego pow odu i z naturalnych stopniów zalecam w. panu.

(Bruljon ręką króla).

Z

l i s t u E . S o b o le w s k ie g o d o k r ó la z d n ia 22 A u g . I J 9 4 r. w o b o z ie p o d J a n o w e m : G d y po utracie szeffa A z u lew ic za w czasie p o tyczk i pod W iln e m awans na mnię spada, udaję się do wspaniałych w z g lę d ó w pańskich, abym tęż rangę mógł pozyskać. O b y w a t e l zaś Eljasz Ch ale cki major r ó w n y w zalecie i cnocie żołnierskiej, w niczym nie ubliżony, czego dawał d o w o d y podczas siedmioletniej w o jn y i te­ raz w e w szystkic h zdarzeniach, uprasza, aby mógł postąpić na p o d ­ pułkownika. C o zaś starszy syn nieb oszczyk a szefa A z u le w ic za Maciej Azulew ic z, jako już dosłużył się rottmistrzowstwa w tym że pułku 6-ym, dając ró w ny ze wszystkiemi dobremi officyerami dowód odw a gi dobrego żołnierza, oddaje się protekcyi w. k. mości do awansu na majora oraz za azardy i zasługi ojca sw o jego w sz ę d z ie i zdatność do postąpienia i w y a w a nso w a nia się na majora“ (sic). (Oryginał).

36.

Najjaśnie jszy królu. Odbieram z uszanowaniem n o w y dow ód h o j ­ ności w. k. m. dla dobra p ublicznego w ofiarach zło żonych na ręce

(21)

3 7 2 K O R E S P O N D E N C Y A K R Ó L A Z N A C Z E L N I K I E M .

moje przez j. pana pułkownik a Gordona: do wdzięczności publicznej za te dary p ozwó l w. k. m. p rzy łą czy ć i moje wraz z zapewnieniem na jgłębsz ego uszanowania z któ rym mam honor zostaw ać waszej kró­ lewskiej mości T . Kościuszko. D. 17 7br. 1794. P o równ. list króla pod N 17.

(O ryginał).

37.

D. 24 7bris 1794. Mości panie naczelniku siły zbrojnej narodo­ wej. S k ło n n y będąc ku wszelkiemu żądaniu w. pana, był bym zaraz dogo dził proźbie imieniem je g o mi przesłanej, g d y b y mię nie zastana­ wiały геПехзге, które g d y będą w. panu przez oddawcę listu ninie jszego przełożone, rozumiem, że sam w. pan uznasz ważność on}mh. W o cze ­ kiwaniu responsu i determinacyi w. pana wszelkich ja k zaw sze i n i e ­ odmiennie ży czę mu od B o g a pomyślności. D ow iad uję się z żalem 0 niezdrowiu w. pana х); ochraniaj go lepiej dla nas wszystkic h. P r z y j ­ mij w. pan odemnie mieszkanie w Łazie nkach w domu nazwanym M y ­ słowice. T a m i sam i z całą ka n ce lla ry ą i adjutantami swemi będziesz się w y g o d n i e mieścił, a obok znajdziesz dla siebie i swoich stajnie, a wszelako będziesz i obozu i W i s ł y bliskim.

(Bruljon ręką króla).

L is t Ignacego Potockiego do króla:

N ajjaśn ie jszy królu panie mój miłościwy. Mam zle cenie od n a jw y ż s z e g o na czelnik a siły zbrojnej narodow ej upraszać waszą królew ską mość o sześć dy plom atów na order Orla B ia łe g o i tyleż ś-o Stanisława. Jeżeli je s t wolą w aszej królewskiej mści skłonić się do tej próśb}*·, z e ch cesz łaskawie oddać je w ręce O. D e m b o w sk ieg o. Jestem z głębokim uszanowaniem waszej królewskiej mości pana mego miłościw ego wierną radą I. Po to cki.

2

W a r s z a w y , 23 września 94. (Oryginał).

Notata króla.

1. Król chce miewać od sam ego naczelnika ż ą ­ dania. 2. Pra wo zabrania z okienkami d a w a ć przywileje. 3. Gd}*by 1 poszły, toćb}* trzeba taż samą ręką aby bydy zapisane imiona, więc je szcze raz trzeba by je tam i nazad przesyłać. 4. Mając tyle d o w o ­ d ó w złej woli X . Koll(Kołłątaja) i w xiąszce i w codzie nnych p rzy pa d ­ kach i w z g lę d em mnie i w zglę dem x. Józefa, g d y on pieczęci (?) od­ mawia i (?) mi daje ob awę (?), pow in ie nem się obawiać, że on mi i za tfe okie nka szkodzić będzie, chyb a że b ę d ę miał na piśmie ręką n a ­ czelnik a zlecone (? obrane ? ) 2). T y l e orderów, a osobliwie błękitnych

1l Przekreślono: nam w szystkim tak p o trz e b n y m . P ro sz ę w. p a n a im ie­

niem dob...

2) O to p rzy k ła d sto su n k ó w k ró la z K o łłątajem . P o d dniem 5 cz erw ca 1794 r. k ró l zapisuje: „D eboli p rz y sz e d ł m i pow iedzieć, że na z a p y ta n ie m oje w zg lę d em re sp o n su do k ró la h isz p ań sk ieg o z ra zu on sam chciał con trsig n o - w ać m ój re sp o n s ja k o m in iste r te ra z d zieł zag ran ic zn y c h , lecz po ty m ro zm y ­ ślił się, że K o łłą taj p o w in ie n i p ie cz ęto w a ć i kotresig n o w ać.

Ja. A czym p ie c z ę ć będzie p ie c z ę to w a ł, gdy p ie cz ęć u mnie. Deboli. T eg o m ja nie w iedział.

Ja. Im m e d iate p rz e d a re sz to w a n ie m sw oim x. S k a rs z e w s k i m nie rezy-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Współczesny świat jest bowiem o wiele bardziej skompliko- wany, niż śniłoby się to Ginsbergowi, a świadomość tego, z czym mierzymy się na co dzień, jest często

Innym sposobem informowania uczestników badań klinicznych o ich prawach będzie utworzenie na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia zakładki dotyczącej udziału w

Warto dodać, że zarówno nauczyciele (48,7%), jak i część uczniów (34,1%) bardzo często lub często czują się niewyspani z powodu używania internetu,. komputera czy smartfona;

Zakład funkcjonuje już kilka lat, ale chyba tak naprawdę niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, czym się zajmujecie.. - Na pewno dzieci wiedzą więcej niż

Gdy pokazuje sylwetę księżyca – co jest sygnałem zbliżającej się nocy – dzieci kładą się na dywanie i przez chwilę nieruchomieją – śpią.. Zachęcam do obejrzenia

W „Klubie Politechnik” odbywały się też: pre- miery Teatru Tańca, Festiwal Teatrów Studenc- kich, Ogólnopolski Akademicki Turniej Tańca Towarzyskiego, spotkania

Dzisiejsze spotkanie jest jednak bardziej pogodne, bo świętujemy urodziny i chcemy się częstować jego poezją” – napisała poetka.. Swoimi wspomnieniami podzie- liła się

cych się określić w trzech profilach po­.. litycznych : socjaldemokratyczny,