• Nie Znaleziono Wyników

Konspiracyjne Towarzystwo Literackie w Warszawie 1887-1901

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Konspiracyjne Towarzystwo Literackie w Warszawie 1887-1901"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Brykalska

Konspiracyjne Towarzystwo

Literackie w Warszawie 1887-1901

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 67/4, 229-271

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V I I , 1976, z . 4

' MARIA BRYKALSKA

K O N SPIR A C Y JN E TOW ARZYSTW O LITERACK IE W W ARSZAW IE 1887— 1901

Nie ma [...] w Europie zwierciadła, w którym by prze­ glądała się nasza niewola i które by pouczało tych, co ją widzieć pragną lub powinni. W yrąbywany las skarży się przynajmniej odgłosem ścinających go siekier i padających drzew, my i tego jesteśm y pozbawieni: w yrąbyw anie nas odbywa się cicho 1.

H istoria działalności T ow arzystw a L iterackiego jako nielegalnej akcji publicystycznej środow iska pozytyw istów w arszaw skich znana je s t z n ie­ licznych, rozproszonych rela cji w spom nieniow ych jej uczestników 2 oraz z k ilk u w zm ianek w książkach i a rty k u ła c h o ch arak terze biograficznym , pisanych z ró żnych okazji przez ludzi, k tó rzy się z nią z e tk n ę li3. O p arta na ty ch m ateriałach i na zachow anych, zidentyfikow anych dokum entach dorobku w ydaw niczego T ow arzystw a pełniejsza re k o n stru k c ja jego dzie­ jów — początkow o u k ry w an y ch ze względów ko nspiracyjnych, n a stę p ­ nie, po zm ianie sy tu acji politycznej, nie p rzypom inanych i zasadniczo nie znanych wówczas, kiedy form ow ały się i u trw a la ły opinie o pozytyw

iz-1 T. L. [A. Ś w i ę t o c h o w s k i ] , Z domu niewoli. (Glos Polski). Lwów iz-1889, s. 9— 10.

2 S. K r z e m i ń s k i , w: S. P o s n e r , Autobiografia St. Krzemińskiego w lis­ tach do Stanisława Posnera. „Przegląd H istoryczny” 1930/31, s. 369—371. — W. S m o l e ń s k i , Fragment pamiętnika. W: Monteskiusz w Polsce w ieku XVIII. Warszawa 1927, s. 13—20. — A. Ś w i ę t o c h o w s k i : Lib erum veto. „Gazeta W arszawska” 1924, nr 47; Lib erum veto. Garść wspomnień. „Myśl Narodowa” 1929, nr 13 (przedruk pt. Garść wspomnień w: Wspomnienia. Opracował i wstępem opatrzył S. S a n d l e r . W rocław 1966).

3 M. in.: S. L a m , Stanisław Krzemiński. „Kronika Powszechna” 1912, nr 49, s. 389. — J. G r a b i e c [J. D ą b r o w s k i ] , Czerwona Warszawa przed ćw ie rć- w iekiem . Poznań 1925, s. 199. — S. D e m b y , Aleksander Świętochowski. W 60-tą rocznicę działalności literackiej i społecznej. „Kurier W arszawski” 1927, nr 315. — K. G ó r s k i , Stanisław Krzemiński. Wilno 1936, s. 107—109.

(3)

m ie w arszaw skim , może dostarczyć podstaw do precyzyjniejszego o kreśle­ nia jego koncepcji i p ra k ty k i w p olityce narodow ej i ich historycznej ew olucji. Na działalność T o w arzystw a pow oływ ał się w prow adzonej po odzyskaniu niepodległości polem ice z z arzu tam i propagow ania „organicz­ nego w cielenia się w p ań stw a zaborcze” 4, re p re z e n ta n t daw nego „obozu” pozytyw istów A lek san d er Św iętochow ski jako n a w iarygodne św iadectw o ich „prag n ień i dążeń p o lityczn ych ” , niem ożliw ych do w yrażen ia „pod dozorem cen zu ry ro sy jsk ie j” , ale „u ja w n ia n y c h poza g ran icam i jej w p ły ­ w u ” , w skazując, że było to forum , gdzie „toczyła się rzeczyw iście w alka 0 duszę społeczeństw a polskiego” 5.

Pom ysł założenia w W arszaw ie tajnego T ow arzystw a L iterackiego pow stał w 1887 r. — w ćw ierć w ieku p raw ie po w y b u ch u pow stania styczniow ego, w siódm ym ro k u ciężkiego dla K ró lestw a Polskiego pano­ w ania cara A lek san d ra III. Pow zięło go środow isko teo re ty k ó w i rea liz a ­ to ró w popow staniow ego legalistycznego p ro g ram u p o lity ki narodow ej, skupionych w większości w okół w ydaw anego przez Św iętochow skiego ty ­ godnika „ P ra w d a ” , w m om encie gdy przejście do k o n sp iracji uznali oni za konieczność narzu con ą przez e k ste rm in ac y jn ą po lity k ę p aństw a za­ borczego. Coraz w iększe od 1881 r. tem po ru sy fik ac ji in sty tu c ji polskich w K rólestw ie — zw łaszcza po objęciu w 1883 r. stanow iska g en erał-g u - b e rn a to ra przez Josifa H u rk ę realizująceg o w swej p rak ty c e a d m in istra ­ cy jn ej zasadę bezw zględnej un ifik acji K ró lestw a z p aństw em ro sy jsk im 1 ud arem n ian ia w szelkiej polskiej in ic ja ty w y jako p rze jaw u dążeń sep a­ raty sty c z n y c h — p rzekonało zw olenników legalizm u o iluzoryczności n a ­ dziei na osiągnięcie w działalności narodow ej jakich kolw iek po zytyw nych rezu ltató w , n a w e t w dziedzinach u zn an y ch w czasie form ow ania kon ­ cepcji pro g ram u za w zględnie niezależne od in g eren cji w ładz zaborczych, a więc ekonom icznej, społecznej i k u ltu ra ln e j. Rów nocześnie ogranicze­ nia cenzuralne, u n iem ożliw iające w łaściw e porozum iew anie się społe­ czeństw a polskiego w kw estiach narodow ych, doprow adziły do dezorien­ tacji, ap a tii i bierności, utożsam iania legalizm u z lojalizm em , a w dalszej

4 Zarzut taki postaw iono w książce: M. P a s z k o w s k a , K. D e m i d o -w i c z - D e m i d e c k i , W. M a z u r k i e -w i c z , K. P r a u s s , J. M i k l a s z e -w ­

s k i , Uwolnienie Piłsudskiego. (Wspomnienia organizatorów ucieczki). W arszawa

1924.

5 Ś w i ę t o c h o w s k i , Lib erum ve to („Gazeta W arszawska” 1924). Również w felietonie Garść wspom nień (W: Wspom nienia, s. 182— 183), poświęconym uczest­ nikow i tej akcji konspiracyjnej Józefowi Natansonowi, pisał: „Nie m ogę przy tych w spom nieniach powstrzym ać się od uwagi, że nowocześni dziejopisowie, [...] którzy przedstawiają »pozytywistów« jako »politycznie obojętnych i pogodzonych z lo ­ sem«, jeśli zechcą zaprzestać sw ego rzem iosła, a pragną je zastąpić sądem su­ miennym, powinni by zaznajomić się z wartością charakterów i kierunkiem dążeń ludzi owej epoki. Przekonaliby się bowiem , że jej »apolitycy« b yli politykam i [···]”·

(4)

fazie do rozw oju tend en cji ugodowych. Stw ierdziw szy, że w sy tu acji po­ litycznej K rólestw a Polskiego w drugiej połowie la t osiem dziesiątych

ta k ty k a legalizm u u tra c iła w artość polityczno-praktyczną i zm ieniła p rzy ­ ję tą w jej założeniu fu n k cję służąc już nie obronie p raw narodow ych i pozytyw nem u p rzekształceniu u k ład u stosunków narodow ych, lecz sa n k ­ cjonow aniu rez u lta tó w procesu rusyfikacyjnego, grono najbliższych w spółpracow ników Św iętochow skiego uznało pilną potrzebę utw orzenia konspiracyjnego organu polskiej opinii patrio ty cznej. Jego celem m iało być porozum iew anie się w zasadniczych kw estiach sam oobrony, odpo­ w iednie inform ow anie społeczeństw a polskiego we w szystkich zaborach o sy tu acji w K ró lestw ie oraz udzielanie w skazań wobec w y łan iający ch się, a k tu a ln y c h sp raw życia narodowego. Zbiegało się to z ogólniejszym odczuciem konieczności w ery fik acji program ów i ta k ty k działania n a ro ­ dowego, czego w yrazem była m. in. w yd ana w tym że 1887 r. broszu ra Teodora Tom asza Jeża R zecz o obronie narodowej. ,,N astaw ała wówczas pora — określał ten m om ent czujny obserw ator zachodzących procesów narodow ych S tan isław K rzem iński — w k tó rej u m ysły spokojne, w n a ­ u k ę n aw et uw ikłane, obw inięte w baw ełnę »od ludzkiego jęku«, zaczęły m yśleć, że trzeba coś ro bić” 6. '

Ze w stęp ny m p ro jek tem spotkań w celu rozw ażania i d y sk u sji n ad sposobam i w yw ierania w pływ u na szerszą opinię w y stąp ił w edług św ia­ dectw a K rzem ińskiego J a n K arłow icz, k tó ry w końcu r. 1887 w spólnie ze Św iętochow skim i k ilk u w tajem niczonym i osobami urządził w sw oim dom u pierw sze tego rod zaju zebranie. N astępne, na k tó re zaproszono w iększą ilość uczestników , poprzedzone b yły k o nsu ltacjam i w ściślejszym gronie, dotyczącym i organizacji i form planow anej działalności. W po­ czątkow ym okresie pracow ano w dw u rów noległych zespołach — w ęż­ szym , zajm u jący m się przygotow yw aniem p ro jektów k o n k retn y ch in ic ja ­ tyw , oraz w szerszym , w k tó ry m te p ro je k ty poddaw ano ogólniejszej d yskusji w ery fik acy jn ej. Ten drugi zespół stanow ił raczej luźno zw ią­ zaną g ru p ę osób w tajem niczonych i pełnił fun k cje konsultacyjne, a jego działalność zakończyła się po k ilk u zebraniach. N astępnie z członków obu zespołów uform ow ał się w łaściw y skład osobowy organizacji nazw anej T ow arzystw em L iterackim , praw dopodobnie rów nież w edług pom ysłu K a r­ łowicza, k tó ry w czasie swoich studiów na uniw ersytecie berlińskim w latach sześćdziesiątych był a k ty w n y m działaczem noszącej tak ą nazw ę organizacji polskich studen tó w .

W doborze członków Tow arzystw a kierow ano się, poza deklarow an ą gotowością do w spółpracy oraz odpow iednim i cecham i c h a ra k te ru , w przew ażającej m ierze przydatnością k a n d y d a ta do w ykonyw ania

(5)

za-łożonych zadań organizacji: in fo rm acy jny ch , publicystyczn y ch i historio- graficznych. Chodziło zw łaszcza o rozeznanie bądź k o n ta k ty in fo rm a c y j­ ne w poszczególnych dziedzinach życia narodow ego, ekonomicznego, spo­ łecznego i k u ltu ra ln e g o . B ran o n astęp n ie pod uw agę zdolności literack ie i naukow e kand y dató w ; nie bez znaczenia b y ły rów nież m ożliw ości w za­ kresie kolp o rtażu (m. in. u p raw n ie n ia do w yjazdów zagranicznych) oraz środki finansow e, konieczne ze w zględu na w y d a tk i zw iązane z p łatn y m zdobyw aniem in fo rm acji ze źródeł urzędow ych, d ru k iem i rozpow szech­ nianiem publik acji, w reszcie u rab ia n ie m sp rzy jającej opinii w prasie obcej. W ażnym k ry te riu m w y b o ru b y ł a u to ry te t p atrio ty czn y u p a trz o ­ nego k an d y d ata, m niej liczono się n a to m ia st z różnicam i światopoglądo-. w ym i, przynależnością do odm iennych o rien tacji społecznych. Cały ze­ spół m iał być połączony „w yższym n a k a ze m ” p racy narodow ej, k tó re m u pow inien zostać podporządkow any „su b iek ty w izm ” poszczególnych uczest­ ników 7. W rezu ltacie spotkali się w T ow arzystw ie ludzie zajm u jący do­ tą d przeciw staw n e pozycje św iatopoglądow e, ja k K rzem iński, niegdyś jeden z filarów „ sta rej p ra s y ”, w spółpracow nik „K łosów ” i „B luszczu”, stały ad w ersarz pozytyw istów w arszaw skich — z ich koryfeuszem , Św ię­ tochowskim , w ielo k ro tnie ścierający się n a fo ru m prasow ym . Z aproszenie K rzem ińskiego zaproponow ał p rzy ty m w łaśnie Św iętochow ski, k tó ry u p a trz y ł go jako w ykonaw cę jedn ej z zapro jek to w an y ch in ic ja ty w To­ w arzy stw a 8.

Do uk o nstytuow anego n a ty ch zasad ach zespołu weszli: W ładysław A ndrychiew icz, A ntoni G u staw Bem, Odo B ujw id, Sam uel D ickstein, J a n K arłow icz, H e n ry k K onic, S tan isław K rzem iński, S tan isław Lesz­ czyński, Jó zef N atanson, F ranciszek Now odw orski, W ładysław Sm oleń­ ski, Adolf Suligow ski, A lek san d er Św iętochow ski i F ran ciszek Zieliński. P rzy bliższej c h a ra k te ry sty c e pozycji, fu n k cji i w k ład u poszczegól­ nych członków T ow arzystw a n a pierw szym m iejscu w zespole w ym ienić trzeb a Ja n a K arłow icza (1836— 1903) jako in ic ja to ra organizacji. N iegdyś

7 Ibidem.

8 Okoliczności nawiązania w spółpracy ze Św iętochowskim przedstaw iał K r z e ­ m i ń s k i (op. cit., s. 369—370) następująco: „Zbliżenie się moje do nowych ludzi może być psychologicznie ciekawym , ale nie tknęło w cale przekonań, tego, co było w nich w ięcej odczuwanym niż w yrozum owanym jądrem. [...] N ie my ciążyliśm y ku sobie, ale siła ciążenia obu nas porwała, każdego z osobna i jednym o drugiego uderzyła. [...] U K arłowicza tedy zetknąłem się po raz pierwszy w życiu w jednej komorze, w jednym powietrzu, ze Świętochowskim . B yło to w 3 lata po m oim przeglądzie teatralnym Niewinnych, w którym, dając charakterystykę sztuki, po­ dałem też i charakterystykę autora. Nie była ona dla niego korzystną: obawiałem się przedm iotowego chłodu i zakarbowania winy. Nic z tego: doznałem normalnej uprzejm ości towarzyskiej [...]”.

(6)

członek „m illen eró w ” — rzeczników „p atrio ty zm u budującego ” sprzed pow stania styczniowego, w latach popow staniow ych w y trw a ły realizato r pro g ram u pozytyw istów w arszaw skich, tłum acz D rapera, M acaulaya i Spencera, etnograf, m uzykolog i językoznaw ca, w spółtw órca S ło w nika

ję z y k a polskiego, przedstaw iciel i p o p ulary zato r polskiej w iedzy n a k o n ­

gresach naukow ych (m. in. w r. 1883 w Leydzie, w 1886 w W iedniu, w 1887 w Sztokholm ie), od 1887 r. red a k to r etnograficznego m iesięcz­ nik a „W isła” . Pow róciw szy po k ilk u letn im pobycie za gran icą do W ar­ szaw y uznał konieczność podjęcia przez społeczeństw o polskie środków obronnych przeciw ek sterm in acy jn ej polityce państw a zaborczego i zm o­ bilizow ania w ty m celu w ybitniejszych przedstaw icieli swego środow iska. P ropozycje K arłow icza sp otk ały się z ap ro b atą kierow niczej osobi­ stości tego k ręg u — A leksandra Św iętochow skiego (1849— 1938), k tó ry p rzy stąp ił do ich realizacji w raz z g ru p ą w spółpracow ników . W ydaw ca i red a k to r w pływ ow ego tygodnika polityczno-społecznego i k u ltu ra ln e g o „ P ra w d a ”, czołowy re p re z e n ta n t pozytw istów w arszaw skich i przyw ódca inteligencji liberalnodem okratycznej, a u to r osławionego m anifestu lega- listycznego W skazania polityczn e z r. 1882, jako p ublicysta polityczny śledzący od blisko dw udziestolecia rozwój życia narodow ego i posiada­ jący dokładne rozeznanie w jego sy tu acji — p ro jek to w ał Św iętochow ski większość akcji Tow arzystw a. Rozporządzając przy ty m dośw iadczeniem tra d y c y jn y c h ju ż w sw ojej p rac y red ak cy jn ej zespołow ych in icjaty w w ydaw niczych (m. in. w 1882 r. Ognisko, książka zbiorow a na jubileusz T. T. Jeża, w 1885 r. tom w zorow ej le k tu ry dla dzieci Św iatełko) w yko­ rzy sty w ał je w zakresie realizacji zaplanow anych akcji w yszukując od­ pow iednich w ykonaw ców .

Ze środow iska w spółpracow ników „ P ra w d y ” wszedł do T ow arzystw a przede w szystkim W ładysław Sm oleński (1851— 1926), znany już w ów ­ czas a u to r p rac historycznych, przew idziany do tego ro d zaju zadań. Jako uczestnik licznych zjazdów i sp o tkań n aukow ych m iał rów nież n aw ią­ zywać k o n tak ty z w pływ ow ym i osobistościami ze sfe r naukow ych i po­ lity cznych w zaborach a u stria c k im i p ru sk im oraz w k ra ja c h b ałk ań ­ skich 9. P onadto p racu jąc w P ro k u ra to rii G eneralnej K rólestw a Polskie­ go rozporządzał m ożliw ościam i info rm acy jn y m i z tego teren u .

W tym sam ym środow isku zw erbow any został A ntoni G ustaw Bem (1848— 1902), h isto ry k lite ra tu ry , k ry ty k i publicysta, w 1879— 1888 n a ­

9 Starania w tym celu podejm ował S m o l e ń s k i , w edług relacji podanej w e Fragmencie pamiętnika (s. 16, przypis) już wcześniej: „Przed powstaniem koła konspiracyjnego zabiegałem na w łasną rękę w r. 1885 (z Bronisławem Grabowskim, Janem Grzegorzewskim i doktorem Hubertem Krasińskim) o życzliwą postaw ę dla nas prasy chorw ackiej”.

(7)

uczyciel gim nazjum kieleckiego, p a tro n d eb iu tu pisarskiego Stefana Że­ rom skiego, od 1888 r. m ieszkający w W arszaw ie. Z n an y jako w y traw n y sty lista, a u to r p rac z tej dziedziny, u p a trz o n y został na red a k to ra p u b li­ kacji T ow arzystw a.

Gotowość do w ykonyw ania zadań publicystycznych oraz znajom ość stosunków w szkolnictw ie K ró lestw a w nosił k o lejny członek zespołu pochodzący z grona w spółpracow ników pism a Św iętochow skiego — Sam uel D ickstein (1851— 1939), m atem aty k , h isto ry k n au k i i pedagog, wówczas d y re k to r p ry w a tn e j szkoły rea ln ej w W arszaw ie oraz nauczy­ ciel Szkoły H andlow ej im. L. K ronenberga. Ze w zględu na o rientację w dziedzinie s p ra w nauk ow y ch i lekarskich, zaproszony został następnie Odo B ujw id (1857— 1942), lekarz, naukow iec, uczeń P a ste u ra i Kocha, tw ó rca pierw szych polskich pracow ni bakteriologicznych, a k ty w n y szer­ m ierz postępu w lecznictw ie.

O fiarną służbę celem T ow arzystw a środkam i finansow ym i oraz udział w organizow aniu p u b lik acji i ko lp ortażu d ru k ó w d eklarow ał i realizow ał Józef N atanson (1854— 1929), przy rod n ik, naukow iec, zesłaniec sy b e ry j­ ski z la t 1883— 1885, w spółpracow nik red ak cji „W szechśw iata’' i K om i­ te tu K asy im. J. M ianowskiego. Do zw iązanej ściślej ze środow iskiem Św iętochow skiego części zespołu T ow arzystw a L iterackiego zaliczał się rów nież H en ry k Konic (1860— 1934), adw okat i radca p raw n y D yrekcji Kolei N adw iślańskiej, w tajem niczony w polityczną sy tu a c ję kolejnictw a, k tó ry rozporządzając u praw n ien iem do służbow ych przejazdów krajo w y ch i zagranicznych zajm ow ał się przew ożeniem rękopisów i druków . O d­ daw ał ponadto do dyspozycji T ow arzystw a sw oje m ieszkanie jako m iejs­ ce sp otk ań kontak to w y ch , zwłaszcza z ludźm i spoza kordonów .

W śród członków T o w arzystw a L iterackiego pochodzących spoza śro­ dow iska „ P ra w d y ” na pierw szym m iejscu w ym ienić trzeb a S tanisław a K rzem ińskiego (1839— 1910), histo ryk a, p ublicystę p rasy k o n serw aty w ­ nej i tzw. środkow ej („K łosy”, „ K u rie r W arszaw ski” ), byłego członka Rządu N arodow ego w pow stan iu r. 1863, o czym ogólnie w iedziano i — o czym nie w iedziano — uczestnika K lubu W arszaw skiego, działającej od 1879 r. ta jn e j organizacji narodow ej w K rólestw ie Polskim . K rze­ m iński, posiadający a u to ry te t niezłom nego p atrio ty , zaproszony został (jak już w spom niano — na w niosek Św iętochow skiego) w zw iązku z p ro ­ jek te m przygotow ania h isto rii po w stania styczniowego; uznano bowiem, iż jego w iedza i dośw iadczenia pow inny być u trw alo n e i przekazane społeczeństw u.

L uźniej ze środow iskiem K arłow icza i Św iętochow skiego zw iązani byli też pozostali członkow ie zespołu. N ależał do n ich Franciszek N ow odw or­ ski (1859— 1924), ad w o k at i znan y na teren ie p rasy w arszaw skiej s p ra ­ wozdawca sądow y, w spółpracow nik „G azety S ądow ej” i „K u rie ra W

(8)

ar-szaw skiego”, po p u larn y w ty m czasie rów nież jako a u to r patriotycznego w iersza G ladiator drukow anego w „Tygodniku Ilu stro w an y m ” (1887). Znajom ość fu n d am en taln ej dla egzystencji społeczeństw a polskiego w K ró ­ lestw ie dziedziny przepisów p raw n y ch w nosili rów nież pozostali człon- kow ie-praw nicy: W ładysław A ndrychiew icz (1848— 1902), by ły pracow ­ nik sądu apelacyjnego w W arszawie, po usunięciu ze stanow iska u rzęd­ nik sądu handlow ego i w ykładow ca w Szkole H andlow ej im. L. K ro n en - berga, a u to r licznych p rac z zakresu praw a handlow ego i gospodarczego, w spółpracow nik „G azety Sądow ej”, „P rzeglądu Sądowego”, „G azety W ar­ szaw skiej” i „A ten eu m ” , posiadający opinię adw okata o nieskazitelnej uczciwości; następnie S tanisław Leszczyński (1856— 1914), adw o kat p rzy ­ sięgły, specjalista od spraw hipotecznych i własnościowych, a k ty w n y działacz oświatow y, kierow nik, a później prezes W ydziału C zytelń Bez­ płatn y ch W arszaw skiego Tow arzystw a Dobroczynności, i A dolf Suligow - ski (1849— 1932), adw okat, znawca zagadnień sam orządow ych, organizator m iędzyzaborow ych zjazdów naukow ych i zawodowych, oraz Franciszek Zieliński (zm. 1912), ad w ok at i działacz społeczny, szczególnie p rzy d atn y T ow arzystw u p rzy kolp o rtażu tajn y ch druków , w czym pom agała m u żona K arolina z W olffów (zm. 1914), w edług określenia Sm oleńskiego „nieoszacow ana [...] w rozpow szechnianiu tego ro dzaju p u b lik acji” 10.

W ty m składzie Tow arzystw o L iterackie stanow iło zespół ludzi dojrza­ łych, w y b itn y ch działaczy posiadających długoletnie dośw iadczenie w p ra ­ cy publicznej.

Rów nolegle z organizow aniem zespołu założyciele T ow arzystw a p ro ­ w adzili a k cję naw iązyw ania kon tak tó w z liberalnodem okratyczną prasą polską w inn y ch zaborach, gdzie zam ierzali ogłaszać swe publikacje. S tałe m iejsce d ru k u pozyskano w „D zienniku Poznańskim ”, redagow anym od 1871 r. przez byłego uczestnika pow stania styczniowego Franciszka Dobrowolskiego oraz w krakow skiej „Nowej R eform ie”, zw iązanej w spół­ pracą i swego ro d zaju sojuszem ideow ym z „ P raw d ą ” . P onadto p ro ble­ m y działalności T ow arzystw a konsultow ano z w y bitniejszym i osobistoś­ ciam i galicyjskiej o rientacji lib eraln ej, takim i jak S tan isław Szczepa- now ski (1846— 1900), ekonom ista, pionier polskiego przem ysłu naftowego, poseł do sejm u galicyjskiego i p a rla m e n tu austriackiego, w spółzałożyciel T ow arzystw a Szkoły Ludow ej i a u to r głośnego tra k ta tu N ędza Galicji

w cyfrach i program energicznego rozw oju gospodarstwa krajow ego

(1888). Do konsultan tów T ow arzystw a należeli w G alicji ponadto: Józef K orw in-M ilew ski (1859— 1916), ekonom ista i polityk, profesor U niw er­ sy te tu Jagiellońskiego; K arol Lew akow ski (1836— 1912), p olityk i publi­ cysta, b y ły uczestnik pow stania styczniowego, w spółpracow nik „K u riera

(9)

Lw ow skiego” i „P rzy jaciela L u d u ”, późniejszy prezes T ow arzystw a D e­ m okratycznego Polskiego; Ju liu sz S ta rk e l (1834— 1918), pisarz i p u b li­ cysta, re d a k to r lw ow skiego „D ziennika L iterack iego ” ; W itold Lew icki (1859— 1931), ekonom ista, polityk i dziennikarz, członek red a k c ji „G azety L w ow skiej”, później poseł do au stria c k ie j R ady P ań stw a i założyciel tygodnika „ T ry b u n a ” , re d a k to r „E konom isty Polskiego” i liberalnego dziennika „Słowo Polskie” ; w reszcie najb liżej zw iązany ze środow iskiem „ P ra w d y ” jako jej galicyjski k o resp o n d en t — Adolf In le n d e r (1854— 1920), publicysta, działacz socjalistyczny, wówczas w ydaw ca pism a „R uch”.

A by zam ierzonej ak cji nadać szerszy rezonans, podjęto rów nież próby naw iązania k o n ta k tu z czasopism am i lib eraln y m i inn ych krajów , jak prask ie „N arodni lis ty ”, organ stro n n ictw a m łodoczeskiego, i a u stria c ­ kie „W iener A llgem eine Z e itu n g ” . W edług rela cji Św iętochow skiego za­ płacono tem u ostatniem u pism u za a rty k u ły „broniące sp raw y pol­ sk ie j” 11. Rów nocześnie k o rzy stając z pośrednictw a znajom ych pisarzy i naukow ców , a tak że bezpośrednio, podczas zjazdów i spotkań, starano się przedstaw ić działaczom politycznym Słow ian bałkańskich, zwłaszcza serbskim i chorw ackim , w a ru n k i narodow e i sy tu a c ję polityczną K ró ­ lestw a Polskiego.

Za głów ny cel sw ojej organizacji uznali członkow ie T ow arzystw a naw iązanie i u trz y m y w a n ie łączności m iędzyzaborow ej, dzięki k tó re j, ponad b a rie ra m i podziałów , m ogłaby się kształtow ać polska opinia p u ­ bliczna. Rozpoczęto od in form acji o rzeczyw istym położeniu społeczeństw a polskiego w K rólestw ie, poniew aż oficjalny obraz życia narodow ego był w sk utek kam u flująceg o działania cenzury fałszyw y i uniem ożliw iał w łaściw ą ocenę w a ru n k ó w jego rozw oju w przyszłości. A kcja in fo rm a ­ cy jn a m iała służyć dokładnem u zaznajom ieniu społeczeństw a polskiego, zarów no w K ró lestw ie ja k i pozostałych zaborach, z przebiegiem k a m ­ panii ru sy fik ac y jn ej, a ty m sam ym — zm obilizow aniu sił do w spólnej obrony. Liczono n astęp n ie n a osiągnięcie tą drogą pew nego w pły w u na polityk ę w ładz carskich poprzez u jaw n ia n ie faktów kom prom itujący ch ją wobec zagranicy, szczególnie zaś wobec narodów słow iańskich, o k tó ry c h zaufanie zabiegali zw łaszcza sło w ia n o file 12, posiadający dom inujące

11 Ś w i ę t o c h o w s k i , Wspomnienia, s. 181.

12 Rachuby te znajdowały uzasadnienie w wypowiedziach publicystów tej orien­ tacji na rzecz pozytywnego ułożenia stosunków ze społeczeństwem, polskim w za­ borze rosyjskim jako warunku pom yślnych rezultatów polityki panslawizm u wśród

Słow ian bałkańskich. P isał np. M. P o g o d i n (cyt. za: [A.] M. P y p i n , K w e s tia polska w literaturze rosyjskiej. Przekład z rosyjskiego. Warszawa 1881, s. 27): „Poparcie języka, historii i w ogóle ośw iaty w Polsce, poparcie zresztą w granicach ostrożności, bez krzyw dy dla pierwiastku rosyjskiego, może w yw rzeć dobroczynny w pływ i na inne narody słow iańskie, które patrzą na Polskę jako na przykład

(10)

w pływ y w ów czesnym rządzie rosyjskim . Znaczenie odpow iedzialnej inform acji jako podstaw owego m otyw u założenia T ow arzystw a n astęp u ­ jąco przedstaw ił Św iętochow ski:

Jak wiadomo, panowanie Aleksandra III było okresem spotęgowanego aż do dzikości gnębienia Polaków. Skargi na tę torturę polityczną płynęły z Kró­ lestw a za granicę nieprzerwanym ciągiem, a naturalnie głównym i dla nich upustami były dzienniki galicyjskie i poznańskie. W ysyłane wszakże stąd ko­

respondencje m iały jedną w ielką wadę: bądź z powodu trudności ścisłego usta­ lenia faktów, bądź dla wzmocnienia mocy obwinień m ieszały prawdę z prze­ sadą, a niekiedy z kłamstwem . Te domieszki dawały władzom rosyjskim moż­ ność łatw ego odpierania zarzutów, a nawet wyszydzania prawdomówności Polaków. Ponieważ przy tym stwierdzaliśm y, że oskarżenia rzetelne w yw oły­ w ały popłoch napiętnowanej przez nie administracji i ham owały jej samowolę, postanow iliśm y zorganizować tajemne koło literackie, które by zbierało wiaro- godny m ateriał dowodowy i układało z niego korespondencje pod względem faktycznym najdokładniej sprawdzone 13.

Dla celów projekto w an ej inform acji oraz opartej na niej dyd akty k i patrioty czn ej podjęto w T ow arzystw ie jednocześnie kilka ak cji p u b li­ cystycznych: opracow anie broszur ilu stru jący ch w y b ran e problem y sy­ tu acji politycznej Polaków w K rólestw ie w perspektyw ie historycznej od czasu pow stania r. 1863, przygotow yw anie i drukow anie w zakordo- now ych pism ach korespondencji przedstaw iających ak tu a ln e w ydarzenia życia narodow ego, w ydaw anie i rozpow szechnianie ulotek okolicznościo­ wych oraz publikow anie obszerniejszych m onografii z zakresu dziejów narodow ych. A kcje finansow ano z funduszu pow stałego ze składek człon­ ków Tow arzystw a, uiszczanych zależnie od możliwości, jakimi, każdy z nich rozporządzał. Znaczną część kosztów pokryw ał Józef N atanson.

P ierw szą akcję, tj. opracow anie broszur inform acyjnych, pow ierzono kilk u członkom zespołu, pozostawiając im inicjatyw ę w zakresie w yboru tem aty k i oraz sposobu jej przedstaw ienia.

rosyjskich rządów. Opieka ta jest niezmiernej wagi dla przyszłych m ożliwych sto­ sunków Rosji ze św iatem słow iańskim ”. A dalej (s. 32): „Pozostali Słow ianie i inne narody p r z y g n ę b i o n e w Austrii, jako to: Czesi, Kroaci, Serbowie, Węgrzy, mieszkając tuż obok szczęśliwej, samorządzącej się Polski, zapragną, oczywiście, równej swobody. Słow ianie tureccy pójdą za nimi — i oto będzie nas s t o m i ­ l i o n ó w ”. Podobnie A. B u d i ł o w i c z (cyt. jw., s. 107): „według naszego głębo­ kiego i niewzruszonego przekonania lepiej jest nawet u t r a c i ć Polskę, aniżeli z r u s z c z y ć ją p r z y m u s o w o . W pierwszym razie utracim y związek i w pływ na jeden tylko z narodów słowiańskich, w drugim — odepchniemy od siebie w szystkie [...]”.

(11)

Zaczęła się wspólna praca, wybieranie kontrybucji um ysłow ej od każdego, kto m iał coś do dania z siebie innym. N ie w szystko szło do druku, n ie ze w szystkiego m iał być omłot na zboże.

— pisał o tej fazie działalności K rz e m iń s k i14. Do opublikow ania w y bran o pięć tekstów , w yd an y ch n astęp n ie w serii zatytułow an ej w edług po­ m y słu K arłow icza: „Z D om u Niewoli. (Głos P olski)”, pod k ry p to n im em T. L., pochodzącym od n azw y T ow arzystw a (a rozszyfrow yw anym nie­ kiedy jako in icjały Teofila L enartow icza). K ażda broszura opatrzona b yła m ottem ze Słowackiego:

Więc się koło tortury całe obróciło,

Każdy ząb je rozdziera, każda śruba ciśnie.

Poniew aż tę serię zam ierzano publikow ać w e Lw owie, naw iązano k o n ta k ty z A ntonim Skotnickim i A leksandrem H irszbergiem 15 z Z akła­ du N arodow ego im. O ssolińskich. U kazała się tam jed n ak ty lk o pierw sza broszura, d ru k n astęp n y ch zaś, z pow odu bliżej nie zn any ch trudności, nie doszedł do s k u tk u we Lw owie. O publikow ane zostały, dzięki s ta ra ­ niom N atansona, w D ru k a rn i Polskiej A dolfa R eiffa w P a ry ż u 16.

R ękopisy do d ru k a rń dostarczali członkow ie Tow arzystw a, do P a r y ­ ża — N atanson, do d ru k a rń w zab o rach au striack im i p ru sk im — Konic, Sm oleński i Suligow ski, k tó rz y przyw ozili rów nież gotowe w ydaw nictw a. W p rzem ycaniu d ru k ó w przez granice k orzystano też z pośrednictw a pracow ników k olejow ych p ełniących usługi kolportażow e oraz z pom ocy n ielegalnych organizacji socjalistycznych, częściowo odpłatnie. Rozpro­ w adzanie p u b lik acji na tere n ie K ró lestw a odbyw ało się głów nie drogą pocztową, a w W arszaw ie także przez posłańców . W rozpow szechnianiu d ru k ó w T ow arzystw a uczestniczyły ponadto osoby w tajem niczone, od­

14 K r z e m i ń s k i , op. cit., s. 371.

15 Antoni S k o t n i c k i (1842—1897) — dziennikarz lw ow ski. — Aleksander

H i r s c h b e r g (1847— 1907) — historyk, bibliotekarz, sekretarz naukowy w ydaw ­ nictw a Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, w r. 1881 współzałożyciel, a w latach 1883—1901 prezes Tow arzystwa Oświaty Ludowej w e Lwowie.

16 Adolf R e i f f (1832—1902) — b yły uczestnik pow stania styczniowego, w yem i­ grował do Francji, tam początkowo kierow ał działem polskim drukarni E. Mar- tineta w Paryżu, następnie założył w łasną Drukarnię Polską (przy 9 Place de Cambrai, następnie 9 Place du Collège de France, 3 rue du Four). W ydawał poezje M ickiewicza, Słow ackiego, Rzecz o obronie czynnej i skarbie n arodow y m T. T. Jeża. B ył również założycielem i w ydaw cą pism polskich: „Kurier Paryski” (1881), „Kurier Polski w Paryżu” (1884—1887), „Wolne Polskie Słow o” (1887— 1899), „Głos W olny” (1899—1900). Drukował pismo „Goniec P olski”, organ Związku W ychodźstwa Polskiego, polskie periodyki socjalistyczne: „Pobudka” (1889—1893), „Przegląd S o­ cjalistyczny” (1892), „Sprawa Robotnicza” (1893—1896) oraz serię „Biblioteka S o ­ cjaldem okratyczna”.

(12)

znaczające się, jak K aro lina Zielińska czy A dolf Inlend er, dośw iadcze­ niem i inw encją w w ykonyw aniu tego rod zaju zadań.

Serię otw ierała b roszu ra napisana przez Świętochowskiego, opubli­ kow ana pod ty tu łem Z d om u niew oli (1889), p rzy ję ty m następn ie jako nazw a serii (w późniejszych spisach zaw artości serii nadano tej pierw szej broszurze fingow any ty tu ł S ta n ogólny K rólestw a Polskiego). Z aw ierała c h a ra k te ry sty k ę sy tu acji Polaków w zaborze rosyjskim od u pad ku po­ w stania styczniowego do końca la t osiem dziesiątych. W ekspozycji stw ie r­ dzał Św iętochow ski niepodw ażalność fa k tu egzystencji Polski m im o roz­ biorów i u tra ty państw ow ości, czego podstaw ą i dowodem jest siła św ia­ domości p atrio ty czn ej Polaków .

Losy nasze od lat stu rozwijają się pasmem boleści, której psalm iści pol­ scy zaledwie cząstkę w ysnuli na sw e obrazy wstrząsającego m ęczeństwa i łza­ wych skarg; niewola nasza była i jest cierpieniem strasznym, nie tylko ze względu na srogość tortur, ale także skutkiem cywilizacyjnej wrażliwości na­ rodu, który całym rozwojem historycznym przygotowywał się do swobody; w walkach, w bezsilnym szamotaniu się z przemocą i doznawanym ciem ię- stwie m ieliśm y chw ile ciężkiego smutku i rozpaczy; a jednak w tej naszej tragedii nie straciliśm y wiary, że żyjemy, i nadziei, że żyć będziemy. [...]

Jeżeli mistrz filozofii nowoczesnej istnieniem Boga w umysłach ludzkich mógł dowodzić Jego istnienia w świecie, to my bytem poczucia polskości w du­ szach kilkunastu m ilionów możemy również udowodnić b yt nasz rzeczywisty,

[s. 3, 5] 37

Zachow anie świadomości narodow ej je st rów nież g w aran cją p ra w do dalszej egzystencji.

A nie zrzeczemy się ich nigdy, nigdy, dopóki tylko jedno serce drgać bę­ dzie m iłością dla ojczyzny. Pod gniotącą nas stopą, w szponach tyranii przysię­ gać będziemy jak śpiewak Melodyj biblijnych:

Jeruzalem, Jeruzalem! Biedna ziemio ty! Gdy twej m ęce nie poświęcę każdej mojej łzy, Jeśli ciebie nie ogarnę mym synowskim żalem, To mnie przeklnij i zapomnij, matko Jeruzalem! [s. 7]

W przedstaw ionym po ty m ślubow aniu zarysie dziejów popow stanio­ w ych społeczeństw a polskiego w K rólestw ie charak teryzo w ał Św ięto­ chowski dążności do przezw yciężenia klęski, m otyw y i koncepcję pro­ g ram u „p racy organicznej” oraz próby jego realizacji udarem n iane przez politykę caratu . W ykazyw ał postępujące rep re sje ekonomiczne, likw i­ d ację prób sam opom ocy narodow ej, zakazy in icjaty w społecznych, re ­ stry k c je w stosunku do in teligen cji polskiej — pozbaw ianie jej praw a do pracy w ad m in istracji i szkolnictw ie, co, wobec b rak u perspek tyw

37 W ten sposób w całym artykule odsyłamy do tekstu książeczek wydawanych w serii „Z Domu N iew oli”.

(13)

zarobkow ych, zm uszało ją do em igracji, ogałacając k ra j z twórczego elem entu społecznego. P rzed staw iał proces rusy fik acji szkolnictw a, usu ­ w anie języ ka polskiego z in sty tu c ji publicznych, ucisk relig ijn y i w y ­ n arad aw ian ie unitów , urzędow e rep re sje przeciw polonizow aniu się m niejszości narodow ych. D łuższy fra g m en t poświęcił działalności cenzu­ ry , skutkom skręp o w an ia w ypow iedzi publicznej, k tó re pozbawiało słowo polskie jego zasadniczej fu n k cji — w y rażan ia treści życia narodow ego — oraz pow odow ało p ostępujące ubożenie dorobku k ultu raln eg o . Cenzura, „gilotyna d uchow a”, służąca do „w y p ru w an ia nerw ów ru ch u i czucia z m yśli publicznie głoszonych” — stw ierd zał — unicestw ia od la t „co n ajm n iej szóstą część naszego piśm ien n ictw a” (s. 30— 31). C harak tery zo ­ w ał system d ziałan ia cen zu ry sprow adzający się w p rak ty ce, m im o istn ie ­ nia u staw y prasow ej, do nieograniczonej sam owoli cenzorów. Toteż pol­ ska publicystyk a zm uszona została do stosow ania specyficznego szyfru:

Dla przesunięcia m yśli swoich wąskim i szparami cenzury literaci w y tw o­ rzyli sobie osobny język, rozumiany tylko przez ich czytelników, nadający wyrazom szczególne znaczenie i kryjący m yśl między wierszami, rodzaj mowy mimicznej z niew idzialnym i ruchami dopełniającymi. Tak np. „powody nieza­ leżne od redakcji” — to zakaz cenzury, „zakres m ożliwości” — to swoboda, „ostatnia zawierucha” — to powstanie 1863 r., gubernia w ileńsk a lub grodzień­ ska — to Litwa, itd. [s. 33]

Inform ow ał następn ie, że w ostanich lata ch cenzu ra obok fu n k cji zakazow ej w y k o n u je nakazow ą, zalecając d rukow anie w ypow iedzi o za­ dow oleniu P o lak ó w z istn iejący ch w a ru n k ó w i ich zgodzie na dokonane fa k ty ru sy fik acji. W skazyw ał, że propagow anie lojalizm u przez stro n ę polską ułatw ia p ań stw u zaborczem u ek sterm in acy jn ą politykę, w y rz ą ­ dzając szkodę w łasnem u narodow i oraz Słow ianom n a B ałkanach, pod­ d anym w pływ om panslaw izm u, k tó ry m ask u je im perialistyczne cele caratu .

P ow racając do sp raw y p o lity k i polskiej w ostatnim dw udziestopięcio- leciu Św iętochow ski z a ją ł się szczegółowo zagadnieniem p rogram u „ p ra c y organiczn ej” jak o jedynego p ro g ram u ukazującego p e rsp ek ty w y efek­ ty w nej działalności w sy tu a c ji w ytw orzonej po upad k u pow stania stycz­ niowego, a także p rzy ję te j przez ten p ro g ram ta k ty k i legalizm u. M oty­ w acja ta w y daje się w a rta obszerniejszego przytoczenia ze w zględu na rolę Św iętochow skiego jak o w spółtw órcy i ak tyw nego p ro p ag atora tego program u:

Społeczeństw o nasze, wziąw szy rozbrat z tradycją tajemnych knowań i zbrojnych buntów i zw róciwszy się na drogę pracy organicznej, musiało w stosunku do państwa stanąć na gruncie prawa. Chociaż w szyscy uznawali, że pozostaw iony nam zakres swobody um ożliw iał zaledwie życie niewolnicze i rozwój bardzo powolny, jednocześnie w szyscy pragnęli, ażeby i on był w

(14)

y-. zyskany, ażebyśmy nie zaniedbali niczego i zrobili wszystko, co w granicach postępowania legalnego zrobić zdołamy. Rzeczywiście odezwała się w nas m oc­ na i szczera chęć dążenia drogą otwartą ku celom dozwolonym. „Naród po­ w inien walczyć za sw e prawa jak za swe m ury” — powiada Heraklit. Zasada ta w yryła się głęboko w naszych sercach i umysłach, a chociaż nądane nam prawa były mizernymi okruchami warunków życia w cywilizacji, przyjęliśm y je przecież za prawa swoje, za obowiązujące, postanowiliśm y im ulegać i bro­ nić ich. [...] N iestety, wkrótce rozczarowaliśmy się [...]. Nie porzuciliśmy tej drogi bez prób i zawodów: przez czas jakiś od niesłusznych postanowień i w y ­ roków władz niższych odwoływaliśm y się do wyższych; ale ujemne skutki tej w alki przekonały nas dowodnie, że daremnie tracimy na nią siły, że żyć m u­ simy pod bezprawiem [...]. [s. 35—37]

D arem ne okazało się gaszenie w ulkanu w alki zbrojnej.

Na jego law ie, na ścianach jego krateru chcieliśm y rozpostrzeć winnicę, ale nam ją zdarto i pozostawiono nagą skałę [s. 40]

— kończył swój tre n na zgon nadziei zw iązanych z program em pracy legalnej.

W ostatnim fragm encie bro szu ry ponownie apelow ał Św iętochow ski do narodów słow iańskich, aby śledziły los Polaków pod panow aniem caratu , oraz do tej części opinii rosyjskiej, k tó ra nie aprobow ała nacjo­ n alistycznej polityki rządu.

Nie om ijajcie w ięc naszej żałobnej groty, Słowianie, ona wam tymi zna­ kami m ęczeństwa w ypow ie głęboką naukę. Zajdźcie do niej również wy, pra­ w e i krzywdami naszym i nie pokalane dusze rosyjskie. My w as tą skargą obrażać nie chcemy, bo — jak was zapewniał w ielki poeta polski:

Gorycz, wyssana z krwi i z łez mej ojczyzny, Niech żre i pali nie was, lecz wasze okowy. [s. 41]

N astępna broszura serii „Z Domu N iewoli”, zatytułow ana Szkoła

w K rólestw ie P olskim (1889), napisana została przez Sam uela D icksteina.

Zaw ierała zarys dziejów szkolnictw a polskiego, k tó ry c h p un ktem w yjś­ cia była ustaw a o w ychow aniu publicznym przygotow ana w ram a ch re ­ fo rm y szkolnictw a przez A leksandra W ielopolskiego, jako naczelnika rząd u cywilnego, na zasadzie pełnej polskości w szystkich szkół, zatw ier­ dzona przez cara A leksandra II w 1862 r. i gw aran to w ana jeszcze w 1864 r. w tzw. ukazach jungenheim skich. D ickstein p rzedstaw ił prze­ bieg rusy fik acji szkolnictw a, począwszy od zm ian w prow adzonych przez K o m itet U rządzający po u p adku pow stania, jak zniesienie w 1867 r. k rajo w ej K om isji O św iecenia i ustanow ienie O kręgu Naukowego W ar­ szaw skiego podległego M inisterstw u Oświecenia w P e te rsb u rg u — do ostatniego etapu jej realizacji po objęciu w 1879 r. urzędu k u rato ra O kręgu przez A lek san d ra A puchtina, bezwzględnego lik w id atora odręb­ ności narodow ej K rólestw a. W zakończeniu relacji akcentow ał niesp ra­ w iedliw ość eksterm in acy jn ej polityki władz zaborczych, przekreślającej

(15)

upraw nienia społeczeństw a polskiego, chociaż przestrzegało ono zasad legalizm u:

Jest to jedno w ielkie pasmo krzywd zadawanych nam od dwudziestu pię­ ciu lat przeszło, mimo że ukazy carskie zapowiadały nam sprawiedliwość i gw arantow ały prawidłowy rozwój szkoły swojskiej, mimo że naród polski najzupełniej spokojnym zachowaniem się nie dał najm niejszego powodu do tak krzyczącej zniew agi prawa, przyznanego nam przez samych zwycięzców, [s. 47]

Tę sam ą p ro b le m aty k ę k o n ty n u o w ała trzecia pozycja serii: Na dzień

ju b ileu szu pięćdziesięcioletniej słu żb y A . L. A p u ch tin a (1891) — opatrzo­

na pseudonim em : Poczitatiel. B ył to polski p rzekład b roszu ry w ydanej w 1890 r. w M oskwie, a nie dopuszczonej przez cenzurę do rozpow szech­ nienia w K ró lestw ie Polskim , poniew aż otw arcie przed staw iała polako­ żercze m o ty w y działalności A puchtina, a także u jaw n ia ła szereg jego zakazów u d a rem n iający ch in ic ja ty w y społeczne i k u ltu ra ln e oraz lega­ lizację zapisów n a cele publiczne (jak lata m i nie opuszczająca k ancelarii urzędow ych sp raw a znanego zapisu K a je ta n a Kickiego i inne). A utor tego p an eg iry k u jubileuszow ego (przypuszczalnie N ikołaj Troicki, d y ­ re k to r II G im nazjum w W arszawie), en tu zjasty czn y zw olennik p olityki A puchtina w „ K ra ju P rzy w iślań sk im ”, pom iędzy p rzejaw am i „polskiej in try g i”, zw alczanym i jako „szkodliw e dla państw ow y ch w idoków ro sy j­ sk ic h ”, w ym ieniał rów nież p ro g ram „pracy organicznej” , od kryw ając za­ razem , ja k szeroki zak res działań społeczeństw a polskiego był przedm io­ tem podejrzeń „diejatieli” urzędniczych, doszukujących się wszędzie ce­ lów separaty sty czn y ch i niepodległościow ych:

Podobną dążnością przejęte są mniej lub więcej otwarcie w szystkie te objawy, które wchodzą do programu tak zwanej „pracy organicznej”. Tu n ale­ żą i zjazdy dla wybierania Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, i w yścigi konne, i kluby m yśliw skie, i różne wystawy, i ochotnicze straże ogniowe, i to­ warzystwo w ioślarskie, i gospody chrześcijańskie, i pielgrzym ki na Jasną Górę, i kolonie letnie, i ochronki, itp. Wszystko to, zgodnie z planem, znosić mą ce­ giełki do zbudowania „ojczyzny”, [s. 31]

O publikow nie w serii „Z Dom u N iew oli” p rzek ład u wypow iedzi rzecz­ nika polityki ru sy fik ac y jn ej m iało pełnić fu n k cję d o k u m en tu — a u te n ­ tycznego dow odu oskarżenia.

C zw arta broszura, Prześladow anie u n itó w w K ró lestw ie P o lskim (1891), napisana przez W ładysław a Sm oleńskiego, stano w iła ko m entarz do obchodzonego uroczyście w r. 1889 w W arszaw ie pięćdziesięciolecia zniesienia unii brzeskolitew skiej z 1596 roku. P rzed staw iała dzieje oporu u n itó w przeciw praw o sław iu i trw ająceg o od czasu likw idacji unii — tj. od r. 1839 n a ziem iach litew sk o -ru sk ich daw nej Rzeczypospolitej i od r. 1875 w K rólestw ie P olskim — urzędow ego odryw ania ich od k ato li­

(16)

cyzmu. R elację u zupełniały opisy faktów , d ok um enty, listy i zeznania zesłańców — ofiar prześladow ania ze stro ny władz państw ow ych i du­ chow ieństw a praw osław nego.

P ro b lem aty k a ostatniej, piątej broszury w ym ienionej serii: W spra­

w ie ugody po lsko -ro syjskiej (1891), zredagow anej przez Sm oleńskiego,

jako swego rodzaju exposé zespołu, dotyczyła d yskusji o układzie sto­ sunków m iędzy społeczeństw em polskim a państw em zaborczym . N aw ią­ zując do wypow iedzi n iek tó ry ch publicystów rosyjskich w ystęp ujący ch z propozycjam i pojednaw czym i, jak M ichaił Filipow na łam ach „Revue N ouvelle” w r. 1889 i 1890 (w a rty k u le La Réconciliation polono-russe) oraz Siergiej Szarapow na łam ach „D ziennika Poznańskiego” w r. 1890, zaw ierała o tw arte określenie stanow iska stro ny polskiej i w a ru n k i ko­ nieczne do podjęcia dyskusji. Jak o pierw szy w arun ek w skazyw ano p rzy ­ jęcie pozycji rów norzędnego p a rtn e rstw a obu stron, czyli uznanie rów n o­ up raw n ien ia stro n y polskiej.

Polakom nie chodzi o łaski, nie o ustępstwa w e w łaściw ym tego słowa zna­ czeniu, lecz o przywrócenie tego, co stanowi ich własność. Żadne, choćby naj­ obfitsze koncesje nie załatwią kw estii polsko-rosyjskiej, jeżeli nie ogarną du­ cha i zakresu praw, jakie się nam należą. W yrozumienie praw owych powin­ no być, zdaniem naszym, punktem wyjścia do dyskusji w kw estii polsko-ro­ syjskiej, powinno też być podstawą do praktycznego jej rozwiązania. Bez uwzględnienia ich dyskusja publicystyczna w tej sprawie będzie bezużyteczną, ustępstwa rządu rosyjskiego chybionymi się okażą, będą próbami, [s. 12—13]

W uzasadnieniu staw ianego w a ru n k u dowodzono:

Posiadamy prawo zdobyte dziesięciowiekową pracą w e w szystkich dzia­ łalności ludzkiej kierunkach. Ogarnęliśmy obszary od Bałtyku do Morza Czar­ nego, od Odry za Dniepr, posiedliśm y je zaś nie siłą brutalną, lecz przewagą kultury. Nie była nam obcą żadna zdobycz cyw ilizacji europejskiej, krzewienie jej śród szeregów litew sko-ruskich zasługą jest naszą, rozpoczęliśmy organiza­ cję polityczną, której charakter federacyjny zapewniał narodom Rzeczypospo­ litej poszanowanie ich indywidualności; najrozleglejszy samorząd stanow ił treść naszych urządzeń społecznych. Nieostatni był udział nasz w dorobku intelektu­ alnym ludzkości, a zawsze św ieciliśm y obecnością tam, gdzie rozbrzm iewały w ielkie hasła wolności, [s. 12—13]

Przekonanie o ważności ty ch praw , nie m niejszych od uznaw anych przez c a ra t p raw R um unów , B ułgarów i Serbów do sam odzielności p ań­ stw ow ej, poczucie żyw otności narodow ej i niezachw iana w iara w przysz­ łość pow odują, że Polacy nie uw ażają się za pokonanych, „nie k a p itu lu ją p rzed system em zagłady ” i nie rezyg n ują z aspiracji państw ow ych. Za­ akceptow anie takiego ich stanow iska przez rep rezen tan tó w pojednania stanow i więc bezw zględny w a ru n e k dyskusji o układzie stosunków w zajem nych. N astępne w arun k i — to k o n trola prow adzona przez sp ra ­ w iedliw ych Rosjan n ad polityką rząd u wobec Polaków i zaniechanie rusyfik acji.

(17)

Niech społeczeństwo rosyjskie zdobędzie się przede w szystkim na głośne uznanie praw naszych do bytu, niech m echanizm owi państw owem u dostarcza ludzi uczciwych i rozsądza system dzisiejszy. Wtedy dopiero, gdy okrucieństwa system u znikną, będzie m ógł Polak bez narażenia się na śm ieszność rozprawiać z Rosjanami, [s. 32]

W yjaśnienia zw rócone były zarów no do zaintereso w any ch sp raw ą R osjan jak i do społeczeństw a polskiego. O statn ia broszura se rii zaopa­ trzona była w n a stę p u jąc y ap el do u działu w rozprow adzaniu ta jn y c h p ublikacji:

Rozpowszechnianie książeczek treści politycznej, jak w ydaw nictw o objęte serią pt. „Z Domu N iew oli”, jest obowiązkiem Polaków, pozostających w jarzmie rosyjskim . Prosim y zatem was, czytelnicy, którym książeczka ta w granicach Rosji wpadnie do rąk, o najszersze jej rozpowszechnianie, o przejęcie się cią­ żącym na w as obowiązkiem , o sprowadzanie i przywożenie książeczek tego rodzaju w jak najw iększej m ożliwie liczbie. Poza zaborem rosyjskim książeczek naszych dostać można w każdym polskim m ieście, w księgarniach polskich w Paryżu i Berlinie. W ydawnictwo nasze bynajmniej n ie jest obliczone na zysk, ale podjęte dla idei. Ma ono na celu w yśw ietlenie ciężkich warunków życia naszego nieszczęśliw ego narodu, a rozchodzić się powinno tam, gdzie żadna m yśl polityczna ani żaden fakt polityczny w należytym ośw ietleniu narodowi przedstawione być nie mogą. Liczymy na to, że w Polakach państwo rosyjskie zam ieszkujących znajdziemy żarliwych roznosicieli i krzew icieli na­ szych usiłowań. Oby z pracy tej był pożytek dla nieszczęsnego naszego narodu,

[s. 33—34]

O dezwę u zu p ełn iał spis k sięg arni posiadających na składzie b rcszu ry w ydane w serii „Z Domu N iew oli” 18.

D rugą, zak rojo n ą na znacznie szerszą skalę a k cją publicystyczną To­ w arzystw a Literackiego b y ły korespondencje, k tó re zam ierzano d r u ­ kować w form ie ciągłych cyklów oraz pojedynczo w pism ach polskich zaboru au striack iego i pruskiego. J a k w spom ina Sm oleński, nie zdołano od raz u dojść do porozum ienia z p ra są g alicyjską:

Pragnęliśm y dla stałego om awiania spraw zaboru rosyjskiego zdobyć jeden z dzienników galicyjskich, lecz zam iary te, chociaż je na zebraniu u K arło­ w icza przyrzekł popierać sw ym i w pływ am i hr. K orwin-M ilew ski, spełzły na niczym. Zawiodły nas obietnice bawiącego w W arszawie posła do parlam entu w iedeńskiego, Karola Lew akow skiego. N ie osiągnęła również skutku k onfe­ rencja w tej spraw ie u K onica z lw ow ianam i: Juliuszem Starklem, Stanisław em

Szczepanowskim , W itoldem Lew ickim i Adolfem Inlenderem 19.

18 J. K. Żupański w Poznaniu, G. Gebethner i Spółka w Krakowie, W. Gubry- nowicz i W. Schmidt w e Lw ow ie, Księgarnia Luksem burska w Paryżu, Drukarnia Polska A. R eiffa w Paryżu.

(18)

Udało się nato m iast uzyskać możliwość publikow ania w „D zienniku P oznańskim ” redagow anym wówczas przez F ranciszka Dobrowolskiego, em igranta z K rólestw a.

W zbieraniu m ateriałó w do korespondencji uczestniczyli wszyscy członkow ie zespołu. Znaczną część inform acji czerpali z te re n u w łasnej działalności zawodowej i społecznej, ponadto zdobyw ali m ate ria ły po­ przez pracow ników b iu r i urzędów krajow ych, a także m inisterialnych, m ieszczących się w P e tersb u rg u , k tó rzy sprzedaw ali lu b dostarczali bez­ interesow nie odpisy w ew nętrzn y ch rozporządzeń, okólników, ta jn y c h m e­ m oriałów itp. M iejscem k o n tak tó w byw ały często księgarnie prow adzące sprzedaż polskich w ydaw nictw . Połączone ze znacznym ryzyk iem zdoby­ w anie inform acji od u rzędników ułatw iała ich sprzedajność. Św ięto­ chowski np., w edług rela cji podanej w e W spom nieniach, inform acje o spraw ach szkolnictw a otrzym yw ał od se k re tarz a A puchtina, C zystia- kowa, byłego cenzora, k tó ry dostał dym isję m. in. za „przepuszczenie” k ilk u arty k u łó w w „P raw d zie” :

Poprzednia znajomość, a nade wszystko powód jego [tj. Czystiakowa] katastrofy urzędniczej utrzymał nas w stosunku pewnej życzliw ości i pobudził mnie do zaproponowania sekretarzowi polakożerczego kuratora, ażeby mi do­ starczył odpisy niektórych jego okólników szkolnych. Zgodził się, ale nie na w szystkie, tylko na te, które komprom itowały samego Apuchtina, a nie rząd rosyjski w ogóle. Otrzymywał za to rozmaite honoraria, dochodzące do 100 r b .20

Z ebrane m ate ria ły info rm acy jn e odczytyw ano na w spólnych n a ra ­ dach, najczęściej w m ieszkaniu K arłow icza, Konica lu b N atansona, n a ­ stępnie jed en z członków zespołu redagow ał tek st korespondencji, k tó ry dyskutow ano jeszcze na n astęp n y m zebraniu.

P ierw szy list, noszący ty tu ł Z zaboru rosyjskiego, u kazał się w „Dzien­ n ik u P oznańskim ”, oznaczony datą: „W gru d n iu 1891 r .” Po zam ieszcze­ niu w piśm ie korespondencje w ydaw ane były seriam i w odbitkach i roz­ pow szechniane jako oddzielne b ro s z u ry 21. O dbitkę pierw szej serii opa­

20 Ś w i ę t o c h o w s k i , W s p o m n ien ia , s. 180. Cenzor Czystiakow został zw ol­ niony za przepuszczenie atrykułu Świętochowskiego: W zm ocn ien ie j ę z y k a p olskiego

w g im n a zja c h („Prawda” 1882, nr 19) — według informacji w liście Św iętochow ­

skiego do J. Karłowicza z 30 VI 1882 (Biblioteka Akademii Nauk URSS w e L w o­ wie, zbiór J. Karłowicza, rkps 4758, k. 322).

21 W „Dzienniku Poznańskim ” ukazały się następujące serie korespondencji

Z za b o r u r o s y js k i e g o : Seria I: listy 1 (XII 1891) — 14 (20 VII 1892). Trzy pierwsze listy, nie podpisane, autorstwa F. Nowodworskiego, od listu 4 podpis: Tadeusz Ra­ cław icki [A. G. Bem]. Odbitka: Sp o d za b o r u ro s yjsk ieg o . Poznań 1892. Nakładem drukarni „Dziennika Poznańskiego”, ss. 128. — Seria II: listy 1 (15 X 1892) — 13 (1 VII 1893). Podpis: Tadeusz Racławicki [A. G. Bem]. Odbitka: Poznań 1892 (właśc.: 1893), ss. 115. Tytuł, nakład i drukarnia jak w serii I. — Seria III: listy 1 (13 VII

(19)

trzono przedm ow ą podpisaną k ry p to n im e m T. R., k tó ry był sk ró tem używ anego n astęp n ie do sygnow ania k orespondencji pseudonim u Tadeusz Racław icki, w skazującego na p a tro n a t Tadeusza Kościuszki, otaczanego k u lte m w ty m środow isku (zwłaszcza przez Św iętochow skiego). P rzed m o ­

w a uzasadniała potrzebę a k c ji ko respo n d en cy jnej jak o „środka kom u­

n ik acji um ysłow ej dla ro zd arteg o na tro je n a ro d u ” . U zasadnienie to ro z­ w in ięte zostało ponadto w S łow ie w stę p n y m , którego s ty l i sform uło­ w ania w skazują w y raźnie na a u to rstw o lub znaczny udział red a k c y jn y Św iętochow skiego:

Przesyłając z zam kniętego strzeżonym i zewsząd granicami w ięzienia pierwszy głos sprawozdawczy, pragnęliśm y m ieć tę wiarę w jedność naszego narodu, jaką był przepełniony „Lirnik w iosk ow y” z nad 'Wilii, gdy na ziem i W ielko­ polskiej w znosił toast:

Nie rozerwą uścisku choć potrójne siły, Nie rozdzielą granice, co w ieki spoiły.

[.,.] Przekonani jesteśm y, że gdy skrępowana surową cenzurą prasa nie m oże dać w iernego obrazu stosunków m iejscowych, a bracia zakordonowi znać je przecież powinni, to sługa w asz spełni powinność obywatelską, jeśli su ­ miennie, w tonie poważnym relacje o naszym życiu, a raczej cierpieniu kom uni­ kować będzie. [I 3—4] 22

In fo rm u jąc o sp raw ach obchodzących cały naród, korespondencje służyć m ają u trz y m an iu poczucia w spólnoty oraz „w ew n ętrzn ych dźw ig­ n i” życia polskiego, jak im i są: a k ty w n a świadomość narodow a, uczucia patrioty czne oraz w iara w przyszłość ojczyzny.

Pierw szym red a k to re m k o resp on d encji był F ran ciszek Now odworski, po k ilk u ty g o d n iach fu n k cję tę p rz e ją ł A ntoni G ustaw Bem i w ykonyw ał ją do połow y 1894 roku. K iedy n a sk u te k osobistych tru d ności nie mógł już system atyczn ie w yw iązyw ać się z ty ch zadań, po półrocznej p rz e r­ wie w d ru k o w an iu listów redagow anie pow ierzono u sch yłku r. 1894 S tanisław ow i K rzem ińskiem u, k tó ry p row adził je przez blisko 8 lat, do końca działalności T ow arzystw a.

1894 (właśc.: 1895), ss. 142. Tytuł, nakład i drukarnia jak w serii I. — Seria IV: listy 1 (16 I 1895) — 18 (początek listopada 1895). List 1 bez podpisu (prawdopodob­ nie autorstwa Świętochow skiego i Krzemińskiego), list 2 podpisany: A nhelli [S. Krzemiński], od listu 3 podpis: Jan z Zarzewia [S. Krzemiński]. Odbitka: Po­ znań 1895 (właśc.: 1896), ss. 224. Tytuł, nakład i drukarnia jak w serii I. — Seria V: listy 1 (XII 1895) — 13 (20 V 1896). Podpis: Jan z Zarzewia [S. Krzemiński]. Odbitki brak. — Seria VI: listy 1 (VI 1896) — 16 (15 X 1896). Podpis: Jan z Zarzewia [S. Krzemiński]. Odbitki brak.

22 W ten sposób odsyłam y do tekstów korespondencji Towarzystw a Literackie­ go opublikowanych w „Dzienniku Poznańskim ” i w „Nowej R eform ie”. Cyfra rzym ­ ska oznacza numer serii, arabska — stronicę.

(20)

W edług początkowego założenia, korespondencje, wychodząc od a k tu a l­ nych w ydarzeń, przedstaw iać m iały w ażniejsze kw estie życia narodow ego w ujęciu sproblem atyzow anym , w form ie całościowego opisu w yodręb­ nionych jego zjaw isk. Rozpoczęto od szkicu ch ara k te ry sty k i carskiego „ diejatiela” w K rólestw ie, opracow anego w edług powieści pisarza ro sy j­ skiego W. Pokrow skiego: Blednow . N astępne, podobnie zredagow ane listy zaw ierały zarysy dziejów prześladow ania języka polskiego i katolicyzm u w okresie popow staniow ym . P rzy jęteg o na w stępie założenia form alnego nie udało się jed n ak na bieżąco realizow ać, poniew aż rozwój w yd arzeń n arzu cał konieczność bezpośredniego przekazyw ania inform acji o nich, form ułow ania k o m en tarzy i wskazań, bądź podejm ow ania polem ik. Nie pozw alał ograniczać się tylko do pew nych problem ów w yodrębnionych z n u rtu życia. P o pierw szych dośw iadczeniach p rzy ję li więc red ak to rzy form ę k roniki, m ając świadomość, że n aw et i tej fo rm y nie b ędą m ogli całkow icie k onsekw entnie stosować. K o nspiracyjny c h a ra k te r p racy nie sp rz y ja ł zachow aniu ścisłej chronologii w referow an iu w ydarzeń; nieraz zdobyw ano szersze lub dokładniejsze inform acje o spraw ach wcześniej ju ż om aw ianych, co powodow ało konieczność pow racania do n ich w n a ­ stęp n y ch listach. O trud n ościach dotyczących fo rm y korespondencji św iadczy n astęp u jąca w ypow iedź redaktorów :

Rozpoczynając tę drugą serię listów nie będziemy komunikowali czyteln i­ kom planu, jakiśmy sobie z góry ułożyli; bo przewidujem y, że okoliczności potargają go nam na strzępy. Sprawozdań takich jak niniejsze w karby ści­ słego porządku ująć niepodobna. Próbujem y w nich odmalować nie dobę skoń­ czoną, ale trwającą, nie przedmiot m artwy, lecz organizm żywy, m am y przed sobą zadanie publicysty, nie historyka. [II 3]

Istotniejsze od problem ów form alnych b y ły problem y m erytoryczne. R edagow anie korespondencji trak to w an o jako odpow iedzialne zadanie przede w szystkim polityczne i otaczano baczną uwagą. D eklarow ana praw dziw ość info rm acji oznaczała w zasadzie zgodność z fak ta m i, ich dobór, selekcja i kom en tarze uzależnione b yły od a k tu aln ej sy tu a c ji oraz podporządkow ane p rzy ję te j linii politycznej i funkcji, jaką podana w ia­ domość m iała spełniać. W celu profilaktycznego oddziaływ ania n a postę­ pow anie w ładz zaborczych nie ograniczano się np. do u jaw niania ich ta j ­ nych bądź k o m pro m itujący ch posunięć, lecz próbow ano stosować rów nież pew ne zabiegi taktyczne, m. in. przedstaw iając konsekw encje n iek tó ry ch zarządzeń skierow anych przeciw społeczeństw u polskiem u — jak o szkod­ liw e czy w ręcz groźne dla całości p aństw a. (Tak np. w kom entarzu, k tó ­ ry m opatrzono w iadom ość o pow oływ aniu do w ojska stu d en tó w polskich relegow anych za udział w zaburzeniach na U niw ersytecie W arszaw skim , w ykazyw ano, że grozi to przecież w noszeniem ferm en tu i n astro jó w opo­ zycyjnych do arm ii.)

(21)

R ealizacji zam iaru przek azyw an ia in fo rm acji w ja k najszerszym za­ kresie tow arzyszyć m usiała świadom ość złych skutków , jak ie m ogą w y­ niknąć dla społeczeństw a polskiego z u jaw n ian ia pew nych faktów , kosz­ tów, k tó re p rzyjd zie m u może za to zapłacić. T rzeba było z m aksym alną ostrożnością form ułow ać kom entarz, w yw ażać w szystkie m ożliw e jego następstw a, uciekać się do odpow iedniej tak ty k i, jak sygnalizow anie tylko lub pozorne bagatelizow anie n iek tó ry ch doniosłych w ydarzeń, uży­ w ać i tu n a w e t szczedrinow skiego „ezopowego języ k a” , w praw dzie już nie dla obejścia carskiej cenzury, lecz dla porozum iew ania się w yłącznie w k ręg u w tajem niczonych. K onieczne to było zwłaszcza wówczas, gdy Tow arzystw o, k tó re uw ażało się za organ patrio tycznej opinii, poczuwało się do obow iązku przed staw ian ia i osądzania n eg atyw ny ch zjaw isk w społeczeństw ie polskim . N ależało pam iętać rów nież o niebezpieczeń­ stw ie dostarczania arg u m en tó w n a rzecz antypolskich w ystąpień n ie­ p rzy jaznej p u b licy sty ki ro sy jsk iej, a co groźniejsze, dla ek ste rm in ac y j­ nych posunięć ad m in istracji zaborczej; uważać, aby grom iąc i p iętn u jąc jednostkow e szkodnictw o bardziej nie szkodzić ogólnym spraw om n a ro ­ dow ym .

Źródłem ro zte re k tego ro d zaju było m. in. w ystąpienie ziem ianina K onstantego Śnieżki-Błockiego w r. 1892 z a ta k iem na T ow arzystw o K red ytow e Ziem skie, jed n ą z ostatn ich polskich in sty tu cji ekonom icznych w K rólestw ie, w a rty k u le opublikow anym na łam ach pism a „Варшавский дневник” (1892, n r 267). Do a rty k u łu tego n a ty c h m ia st naw iązał polako­

żerczy organ nacjonalistycznej opinii „Новое время”, posiadający w tym okresie poważne w p ły w y polityczne w rządzie, dom agając się ru sy fik ac ji T ow arzystw a K redytow ego Ziem skiego, m ianow ania przez w ładze p a ń ­ stw ow e członków d y rek cji i w prow adzenia do niej Rosjan. R elacji ko­ respondenta T ow arzystw a L iterackiego o przebiegu sp raw y i k o m en ta­ rzow i do niej tow arzyszyła w ym ow na skarga:

Jakie ujście w danych warunkach może mieć naturalna dążność do w yp o­ w iadania poglądów społecznych? [...] Rozpaczliwe są zaiste warunki naszego istnienia, ale uwzględniać je musimy, jeżeli nie chcemy w dalszym ciągu służyć, w brew w łasnej woli, za św itę honorową takim szubrawcom, jak p. Śnież- ko-B łocki. [III 38]

P ub liko w anie k o respondencji było akcją, n a k tó rej k oncentrow ano w T ow arzystw ie L iterack im m aksim um w y siłk u zbiorowego. W yłan ia­ jące się wciąż tru d n o ści pokonyw ano przez w spólną pracę, ko nsultow a­ nie i szczegółowe dy sk utow an ie tek stó w p rzygotow anych przez re d a k to ra danego listu. W ysiłek ten zm niejszono po k ilk u latach, k iedy ówczesny re d a k to r L istó w — S tan isław K rzem iński — zdobyw szy pełne zaufanie zespołu p rzygotow yw ał już korespo n d en cje w zasadzie sam odzielnie. B yła to jed n a k w dalszym ciągu akcja otaczana ogólną uw agą jako podstaw o­

Cytaty

Powiązane dokumenty

3 shows the topology of the three sub-converters in the EV-PV charger: an interleaved boost converter (IBC) for the PV, an interleaved bidirectional flyback converter (IBFC) for the

Dodatkowo om aw iane zagadnienie dotyczy nie tylko zagw arantow anego jednostce w licznych um owach międzynarodowych praw a do poszanow ania życia rodzinnego, ale także

Dzięki temu, pomimo hekatomby II Wojny Światowej, zdziesiątkowania uczonych i nauczycieli, w nowej rzeczywistości w PRL można było w zreformowanym w 1948 roku szkolnictwie zachować

Omówimy parę przykładowych zadań Paula Hewitta (publi- kowanych w The Physics Teacher). Jak pisze Hewitt we wstępie do swojego podręcznika Fizyka wokół nas „fi- zyka jest nauką

Piotr Piszczek Kazimierz K o r z a m: Wykonanie orzeczeń to sprawach o roszczenia pracowników ze stosunku pracy (Studium teoretycznoprocesowe), Wyd. Korzana pod

Wé wszystkich innych momen­ tach zachodzi odrębność, Misterium chrześcijańskie różni się od pogańskich swoim historycznym charakterem (Bóg chrześcijan jest

In education, we make use of collections, descriptions, recordings, images, schemes, models, simulations and prototypes to represent selections of the world in the best possible

Można do tego dodać jeszcze dwie pozycje grodzieńskiej chyba proweniencji, które znalazły się u benedyktynek w Łomży, mianowi­.. cie Skarby niebieskich tajemnic,