• Nie Znaleziono Wyników

Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 7, Z. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 7, Z. 1"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

T r e ś ć :

1. D r. S t. S c h a tz e l: „O becne p o ło ż en ie p rz e m y s łu n a fto w e g o “ . . . . S tr. 2 2. P ro f. I n ż . Z. B ie ls k i: „W s p ra w ie ró ż d ż k i c z a ro d z ie js k ie j“ . . . . » 7 3. D r. In ż . S z a y n a i In ż . E h r l i c h : „A nalizy ro p m a ło p o lsk ic h “ . . . » 14 4. K o n fe re n c ja w spraw ne now ej o rg a n iz a c ji i p rz e m y s łu n afto w e g o . 17 5. D ział sp ra w o z d a w c z y . . . . ... « 22

6. « 23

7. li 27

8. V 3U

9. W iad o m o ści b i e ż ą c e ... 11 81

T a b le d e s m a tiè re s:

1. D r. St. S c h â tz e l: „L a s itu a tio n a c tu e lle de l’in d u s tr ie d e s p é tro le s “ P a g e 2 2. P ro f. I n z . Z. B ie lsk i: „La b a g u e tte d iv in a to ir e “ ... n 7 3. D r. I n z . S z a y n a i D r. E h rlic h :“ A n a ly s e s d e s h u ile s b r u te s p o lo ­

n a is e s “ ... » 14 4. C o nférence a u s u je t d e la n o u v e lle o r g a n is a tio n d e l'in d u s tr ie d es

p é tro le s “ ... î> 17 5. D o c u m e n t a t i o n ... n 22 6. R e v u e é c o n o m i q u e ... ... ... il 23 7. R e v u e s t a t i s t i q u e ... • ... • . » 27 8. Q u e stio n s j u r i d i q u e s ... V 30 9. C h ro n iq u e c o u ra n te ... . . . V 31

Inhalt:

1. D r. St. S ch ätze i : „D ie g e g e n w ä rtig e S itu a tio n d e r P e tr o le u m in d u ­

s t r i e “ ... .... . • . . S eite 2 2. P ro f. I n z . Z. B ielsk i : „ U e b e r die W ü n s c h e lru te “ ... V 7 3. D r. I n z . S z a y n a i In z . E h rlic h : „A nalysis d e r p o ln isch e n R o h ö le “ n 14 4. K o n fe re n z ü b e r d ie n e u e O rg a n is a tio n d e r p o ln is c h e n P e tro le u m ­

in d u s tr ie ... • . . . . . V 17 5 R e f e r a t e ... ... n 22 6. E k o n o m isc h e R u n d s c h a u ... .... li 23 7. S ta tis tis c h e N a c h r i c h t e n ... n 27 8. N eue G esetze u n d V e r o rd n u n g e n ... n - - 30 9. K leine N a c h r i c h t e n ... ... V 31

O d R e d a k cji.

R Ę K O P IS Y p rz e z n a c z o n e d la R e d a k c ji w y k o n y w a ć n a le ż y za w sze n a je d n e j s tr o n ie a r k u s z a zw y k łe g o p a p ie ru , z o d stę p e m m ięd zy w ie rsz a m i s z e ro k o ś c i około 15 m m , p ism em w y ra ź n e m , m ożliw ie m a szy n o w e m .

R ę k o p isó w R e d a k c ja n ie zw rac a.

R Y S U N K I te ch n ic zn e s p o rz ą d z o n e b y ć w in n y c z a rn y m tu sz e m n a k alce lu b b ia ły m p a p ie rz e ry s u n k o w y m . O p isy w an ie ry s u n k ó w w y k o n y w a ć n a le ż y zaw sze z w y c z a jn y m ołów kiem , a n ie tu sz e m .

F O T O G R A F J E w y k o n a n e b y ć w in n j w o d b itk a c h c z a rn y c h n a b ły sz cz ąc y m p a p ie rz e . W ra z ie b r a k u o d b ite k n a d s y ła ć m o ż n a k lisze lu b film y.

P R A C E O R Y G IN A L N E , R E F E R A T Y I A R T Y K U Ł Y o b ejm o w ać w inny w ra z z r y s u n k a m i 4 do 5 s tro n d r u k u (1 s tr o n a d ru k u o b e jm u je około 6.000 lite r).

T e m a ty o b s z e rn ie js z e d zielić za te m n ależ y , o ile m ożności, n a d w a lu b więcej a r ty k u łó w m n ie jsz y c h ro z m ia ró w .

N a k o ń cu k a ż d e g o a r ty k u łu u m ie śc ić n a le ż y k ró tk ie ze sta w ien ie tre ś c i w ję z y k u p o lsk im , a o ile m ożności ta k ż e w ję z y k u fra n c u s k im , n ie m ie ck im lu b a n g ie ls k im .

O D B IT E K z a rty k u łó w d o s ta rc z a m y a u to ro m b e z p ła tn ie w ilości 25 e g z em ­ p la rz y , ilości w ięk szy ch po cenie k o sz tó w w łasn y ch . O d b ite k ż ą d a ć n a le ż y za o ­ p a t r u j ą c rę k o p is o d p o w ie d n ią u w ag ą .

P R Z E D R U K dozw olony z p o d an iem źró d ła.

(3)

PRZEMYSŁ NAFTOW Y

D W U T Y G O D N I K

WYDAWANY NAKŁADEM KRAJOWEGO T O W . NAFTO W EG O W E LW OW IE

Rok VII 10 stycznia 1932 r. Z eszyt 1

K o m ite t R e d a k c y jn y : J . A R N IC K I, D r. S t. B A R T O S Z E W IC Z , P ro f . I n ż . Z . B I E L S K I , K . K O W A L E W S K I, D r. T. M IK U C K I, I n ż . W . J . P IO T R O W S K I, P ro f . D r. W . R O G A L A , D r. S t. S C H A T Z E L , I n ż . S t.

S U L IM I R S K I , D r. S t. U N G E R , D r. I . W Y G A R D , Cz. Z A Ł U S K I o ra z S T O W . P O L . IN Ż . P R Z E M . N A F T .

R E D A K T O R O D P O W IE D Z IA L N Y : D r. S t. S C H A T Z E L .

R O K 1931 m ia ł d la ro zw o ju naszego w y d a w n ic tw a b ardzo p o w a żn e z n a c z e n ie : W r o k u ty m p o s ta w iliś m y sobie za za d a n ie rozszerzenie poszczególnych d ziałów „ P rze m y słu N a fto w eg o “ i w zbo­

gacenie je g o treści, s ta r a liś m y się o p o z y s k a n ie w sp ó łp ra c y d u że j ilo ści w y b itn y c h fachow ców , 0 sta łe i bliskie u trz y m y w a n ie k o n ta k tu z n a szem i o r g a n iza c ja m i i s to w a rzy sze n ia m i n a fto w e m i, z Ictóremi p ra c o w a liś m y dotychczas, oraz o n a w ią za n ie tego k o n ta k tu z in s ty tu c ja m i, z Ictóremi n ie łą c zy ły n a s jeszcze bliższe sto su n k i.

Z esta w ia ją c b ila n s n a szej p r a c y za r o k u b ieg ły, d o ch o d zim y do w n io sk u , że j e s t on a k ty w n y . B lis k a w sp ó łp ra ca ze S to w a rzy szen iem P o lskich In ży n ie ró w P. N . w B o r y s ła w iu za p ew n iła nayń szereg p ierw szo rzędnych a r ty k u łó w z za la e su tech n iki, z a ś D y re k c ji i p r a c o w n ik o m S y n d y k a tu P rze m y s łu N a ftow eg o za w d zięcza m y szereg a k tu a ln y c h a r ty k u łó w g o sp od arczych, oraz sta łe w ia d o ­ m ości z ry n k ó w k ra jo w ych i za g ra n iczn yc h , k tó re u m o żliw iły n a m rozw inięcie d z ia łu gospodarczego.

Z Izb y P racodaw ców w B o ry sła w iu oraz od S ta łe j K o m is ji T echnicznej w J a śle o tr z y m a liś m y w iele ciekaw ych c y fr i w ia d o m o ści d la naszego d z ia łu sta ty sty c zn e g o i k r o n ik i w iertn iczej.

W r o k u u b ie g ły m w zro sła p o w a żn ie ilo ść a u to ró w , p u b lik u ją c y c h swe p ra ce n a ła m a c h naszego czasopism a, a p rze z rozszerzenie d zia łu g ospodarczego w „ P rzem yśle N a fto w y m “ p o z y s k a liś m y też d a lszą ilo ść czytelników .

Z eszytem n in ie js z y m ro zp o czyn a m y V II. ro k w y d a w n ic tw a „ P rze m y słu N a fto w e g o " . W y ty czn e n a szej p r a c y n a ro k 1932 są te sam e co w r o k u u b ie g ły m : p rzez d a ls z y w szech stro n n y ro zw ó j naszego czasopism a s łu ży ć ca łem u p rze m y sło w i n a fto w e m u .

Z za d a ń specjalnych, k tó re w ty m r o k u n a s oczekują, j e s t ożyw ienie w sp ó łp ra c y z n a s z y m i geo­

loga,m i: w ty m celu ko o p to w a n y z o s ta ł je d n o g ło ś n ie do K o m ite tu R e d a k c y jn e g o Prezes R a d y G eologiczno-N aftow cj P ro f. W . R o g a la , k tó r y p r z y r z e k ł n a m ła ska w ie za o p ieko w a ć się d zia łe m g eologiczn ym „ P rze m y słu N a fto w eg o “ .

W p r a c y n aszej krę p o w a n i je s te ś m y częstokroć s k r o m n y m b u dżetem naszego w y d a w n ic tw a . O g ra­

niczone ś ro d k i m a te rja ln e n ie p o zw a la ją n a m n ie je d n o k ro tn ie n a rozszerzenie i p ow iększen ie obję­

tości poszczeg ó ln ya h zeszytów , w m ia rę j e d n a k n a szyc h slcrom nych m o żno ści fin a n so w y c h s ta r a ć się będziem y d a ć n a szy m czy te ln ik o m m ożliw ie b o ga tą treść.

O pierając się n a d obrej w oli i za p a le do p r a c y n a szych w sp ó łp ra c o w n ik ó w , ż y w im y n a d zieję, że ta życzliw ość i p o p a rcie, ja k ie m się cieszy d otych czas „ P rze m y s ł N a fto w y “, będzie n a m to w a rzy szyć 1 w r o k u bieżącym , i że czasopism o nasze, k tó re w yw a lczyło j u ż sobie w zu p ełn o ści p r a w o b y tu w p rze m y śle n a fto w y m i zd o b yło sobie j u ż p ra w d ziw y c h p r z y ja c ió ł i zw o len n ikó w , zd o ła sp ełn ić sw ój obow iązek słu że n ia ro zw ojow i g o sp o d a rczem u k r a ju .

R E D A K C J A „ P R Z E M Y S Ł U N A F T O W E G O “

(4)

Str. 2 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Zeszyt 1

D r. S ta n is ła w S C H A T Z E L

Krajowe Tow. Naftowe, Lw ów

O b e cn e położenie przemysłu naftowego

R e fe ra t w y g ło szo n y n a V. Z jeździć N a fto w y m we Lw ow ie, w g r u d n iu 1931 r.

Przem ysł naftowy przechodzi w ciągu roku 1931 przesilenie podobne do tego, jakie przecho­

dzą w szystkie inne gałęzie przem ysłu i handlu, z tą jeszcze na jego niekorzyść różnicą, że hy- perprodukcja ropy, trw ająca i w zrastająca ciągle w kilku nielicznych zresztą ośrodkach, przesi­

lenie to w dalszym ciągu podtrzym uje i potę­

guje.

P rzypatrzm y się cyfrom produkcji ropy naf­

towej w roku 1931 i porównajm y je z latami ubiegłemi.

niektórych tylko krajów, bez korzyści dla in­

nych, a z olbrzymią stratą gospodarczą dla ca­

łego świata, trw oniącego lekkomyślnie niezbyt już wielkie zapasy jednego z najcenniejszych su­

rowców.

Przechodząc poszczególne ośrodki produkcji widzimy, że:

R o s j a , zwiększając sw ą produkcję o 300.000 cystern, w ysunęła się w statystyce światowej przed Venezuełę, na drugie miejsce, zaraz po Stanach Zjednoczonych A.- P. Udział Rosji

K r a j

1 9 2 9 1 9 3 0 1 9 3 1

P r o d u k c ja ro c z n a

P ro d u k c ja r o c z n a

P r o ro c z n a

d u k c j a

d z ie n n a %

S ta n y Z je d n o c z o n e A. P. 13.405.000 12.000.000 11.410.000 31.400 62.3%

R o s j a ... 1 370.000 1.800.000 2.110.000 5.800 11.5 V e n e z u e l a ... 1.825.000 1.830.000 1.575.000 4.320 8.6

R u m u n j a ... • ... 475.000 556.000 640.0U0 1.750 3.5

P e r s j a ... 600.000 605.000 630.000 1.730 3.4

I n d je h o le n d ... 505.000 535.000 520.000 1.420 2.8

M e k sv k ... 595.000 526.000 455.000 1.250 25

K o lu m b ia ... 270.000 271.000 240.000 820 1.3

P e r u ... 178.000 166.000 154.000 420 0.8

T r i n i d a d ... 117.000 123.000 133.009 365 0.7

A r g e n t y n a ... 116.000 119.000 133.000 365 o;7

I n d je a n g ... 113.000 110.500 105.000 290 0.6

S a r a w a k ... 70.000 78.000 66.500 180 0.4

P o l s k a ... 66.000 64.500 59.000 155 0.3

J a p o n ja ... 27.000 26.000 26.500 75 0.1

S n c h a l i n ... 25.000 22.000 26.500 75 0.1

E k w a d o r ... 23.000 21.000 23.000 60 0.1

E g i p t ... 25.000 25.500 24.000 60 0.1

K a n a d a ... 15.000 20.000 23.000 60 0.1

N iem cy ... 10.000 15.500 16.000 45 I

I r a k ... 10.000 10.000 10.500 30 0.1

I n n e k r a j e ... 10.000 11.000 12.000 30 1

S u m a . . . 19.850.000 18.935.000 18.392.000 50.700 100.0%

C y fry za r. 1931 p o d a n o w p rz y b liż e n iu w ed le ź ró d e ł a m e ry k a ń s k ic h , ca ło ść ta b e li po p r z e ra c k o w a n iu a m e ry k a ń s k ic h m ia r o b ję to śc io w y c h n a c y s te r n y po 10 to n n .

Stw ierdzam y przedewszystkiem , że produkcja św iatow a w r. 1931 spadła w porównaniu do r. 1930 o około pół miljona cystern, w porów na­

niu zaś do rekordow ego dotychczas roku 1929, 0 blisko 1,5 miljona cystern.

Zw raca uwagę, że półkula zachodnia w y k a­

zała produkcję o 900.000 cystern mniejszą, ani­

żeli w roku poprzednim, podczas gdy półkula wschodnia, a w szczególności Rosja, Rumunja 1 P ersja zw iększyła sw ą produkcję o połowę poprzedniej sumy, t. j. o około 450.000 cystern, z czego wynika, że ograniczenie produkcji, le­

żące w interesie całości przem ysłu naftowego, odbyw a się, na razie przynajmniej, kosztem

w produkcji światow ej, zwiększany intenzyw- nie wszelkiemi do dyspozycji stojącemi środ­

kami, w ynosi obecnie około 11,5% produkcji światowej.

Na trzeciem miejscu znajduje się V e n e z u- e 1 a, która w roku bieżącym ograniczyła sw ą produkcję w drodze dobrowolnych umów, za­

w artych przez największe pracujące tam przed­

siębiorstwa, o 250.000 cystern w porównaniu do roku 1930. Udział Venezueli w produkcji św ia­

towej -wynosi obecnie około 8,6%.

W położeniu nader krytycznem znajduje się w skutek hyperprodukcji przem ysł naftowy w R u m u n j i. Produkcja rumuńska, zwiększo­

(5)

na o blisko 80.000 cystern w porównaniu do ro­

ku poprzedniego, stała się powodem zupełnej dezorganizacji przem ysłu rumuńskiego, oraz dzikiej i nieliczącej się z niczem konkurencji w kraju i zagranicą. Produkcja rumuńska w y ­ nosi obecnie około 3,5% produkcji światowej.

P e r s j a z udziałem w wysokości 3,4%

i I n d j e H o l e n d e r s k i e w w ysokości 2,8%

produkcji światowej, nie wykazują w roku bie­

żącym decydujących zmian. Produkcja ropy naf­

towej pozostaje tam w rękach dobrze zorgani­

zowanych, dużych przedsiębiorstw, które do­

stosow ać umieją jej wysokość do potrzeb bie­

żących.

W sposób trw ały i zdecydow any spada na­

tomiast z roku na rok produkcja w M e k s y k u , w ykazując w roku 1931 dalszy ubytek o 70.000 cystern w porównaniu z rokiem poprzednim.

Produkcja m eksykańska w ynosi obecnie już niespełna 2,5% produkcji światowej i przesunęła się na siódme miejsce w statystyce świata.

W iększy stosunkowo spadek produkcji w y k a­

zuje również K o 1 u m b j a, zajmująca w sta­

tystyce naftowej ósme miejsce, a ostatnie w śród krajów odznaczających się produkcją, przew yż­

szającą 1% produkcji światowej.

W ymienione w yżej kraje w liczbie ośmiu pro­

dukują prawie 96% ropy naftowej, a trz y pierw ­ sze z tychże krajów, t. j. Stany Zjednoczone A. P., Rosja i Venezuela łącznie praw ie 82,5%

produkcji światowej, z czego widać, jak silnie skoncentrowane jest kopalnictwo naftowe w kil­

ku tylko krajach, i jak znaczna jest wobec tego zależność wszystkich pozostałych państw w za­

kresie gospodarki naftowej.

W śród pozostałych jedenastu krajów, posia­

dających produkcję ropy naftowej większą jak 0,1%, znajduje się Polska. W stosunku do pro­

dukcji światowej wynosi produkcja Polski około 0,3%.

*

Ograniczenie produkcji, przeprowadzone czę­

ściowo w kilku tylko krajach, nie zdołało zła­

godzić panującego w przem yśle naszym prze­

silenia. W ystarczył najzupełniej nieznaczny sto­

sunkowo, a zupełnie niezorganizowany i nieopa­

nowany w zrost produkcji w kilku tylko ośrod­

kach, aby przy istniejących jeszcze z roku po­

przedniego zapasach ropy i produktów final­

nych, i zrozumiałym w okresie ogólnego prze­

silenia spadku konsumcji, zderutow ać najzupeł­

niej rynki naftowe i w yw ołać dziką i niszczącą przem ysł konkurencję.

Jako przykład przytoczym y tu stosunki panu­

jące w połowie roku 1931 w Stanach Zjedno­

czonych Ameryki Północnej, a w szczególności w Stanie Teksas, w którego wschodniej części odkryty został z końcem r. 1930 nowy, obiecu­

jący teren naftowy. Na niewielkiej stosunkowo przestrzeni odwiercono tam w ciągu kilku mie­

sięcy przeszło 1.600 otworów. W tym samym przeciągu czasu w zrosła tam produkcja do

10.000 cystern dziennie w w ykazach oficjalnych, w rzeczyw istości zaś do wysokości około 13.000 cystern. (Dla porównania przypominamy, że obecna produkcja w Polsce utrzymuje się na wysokości około 170 cystern dziennie).

Jak doniosłe, a w rezultacie dla całego prze­

mysłu naftowego niekorzystne skutki w yw ołać musiało odkrycie i rozwój tego, zresztą tak nie­

znacznego, ośrodka produkcji ropy naftowej, w i­

dzimy z zestawienia całej produkcji Stanów Zjednoczonych w ciągu ostatnich kilkunastu mie­

sięcy. Produkcja ta, która w połowie r. 1929 w ynosiła blisko 40.000 cystern dziennie, zmniej­

szyła się następnie, po przeprowadzeniu pro­

gram owych ograniczeń z początkiem r. 1931 do 27.000 cystern, — a wskutek wymienionego w y ­ żej odkrycia nowego terenu w Texas w zrosła w połowie 1931 r. ponownie, tym razem do w y ­ sokości 35.000 cystern dziennie, będąc w dużej mierze powodem panującego obecnie w prze­

myśle naszym kryzysu.

Skutki lokalnej, a opisanej w yżej hyperpro- dukcji, odbiły się w sposób zdecydow any na cenie ropy naftowej w Texas, która ze swego normalnego poziomu w wysokości 80 dolarów za cysternę, spadła oficjalnie na 7,50 dolarów, a w niektórych momentach naw et na 2 dolary za cysternę. Podobne stosunki na rynku ropnym zauw ażyć można było w tym samym czasie w stanie Oklahoma, gdzie cena ropy ciężkiej spadła na 7 dolarów, a ropy lekkiej na 30 dola­

rów za cysternę.

Rzeczę konieczną dla ratow ania przem ysłu naftowego od ostatecznej klęski stało się w opi­

sanych w yżej warunkach ograniczenie produk­

cji, i to z wolą, lub nawet w brew woli najbar­

dziej zainteresowanych tu producentów. W szel­

kie porozumienia zawierane na ten tem at przez przedsiębiorstwa kopalniane doprow adzały do pożądanych rezultatów tylko wtedy, jeśli pro­

dukcja znajdowała się w rękach nielicznych, dobrze zorganizowanych i zasobnych przedsię­

biorstw. Tam, gdzie na niewielkich stosunkowo przestrzeniach pracow ała duża ilość przedsię­

biorstw mniejszych, porozumienia takie nie mia­

ły z reguły powodzenia, zawsze bowiem zna­

lazła się większa lub mniejsza ilość kontrahen­

tów, którzy nie umieli lub nie zdołali utrzym ać swej produkcji na obniżonym poziomie, w skutek czego konwencje takie ulegały zaw sze rozbiciu.

Znaczną przeszkodą było tu również istniejące w niektórych krajach ustaw odaw stw o, a w pierw ­ szym rzędzie ustaw a antitrustow a Stanów Zjed­

noczonych A. P., zakazująca ze względów za­

sadniczych wszelkiego porozumienia, dotyczące­

go ograniczania produkcji, i uniemożliwiająca w ten sposób uregulowanie tej dla przem ysłu naftowego tak zasadniczej spraw y.

W stosunkach tych spotykam y się w roku bie­

żącym po raz pierw szy z zastosowaniem w prze­

myśle naftowym nieznanych i niestosowanych dotychczas, a niezwykle drastycznych środków, zmierzających do ograniczenia produkcji i ochro­

ny przem ysłu naftowego przed grożącą mu klęską.

(6)

Str. 4 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Zeszyt 1 Z końcem lipca 1931 r. ogłosił gubernator Sta­

nu Oklahoma M urray ultimatum, skierowane do producentów, w którem zagroził zamknięciem kopalń naftowych, na wypadek, jeśli cena ropy surowej nie podniesie się do minimalnie 75 do­

larów za cysternę. W obec dalszego, i w ów czes­

nych stosunkach koniecznego zresztą spadku cen ropy zmobilizował w pierw szych dniach sierp­

nia 1931 r. milicję i zarządził zamknięcie w szyst­

kich otworów, których produkcja wynosiła w ię­

cej jak 1/3 cysterny. W ten sposób zamknięto w jednym dniu przeszło 3.100 szybów. Niesły­

chane to i niespotykane dotychczas zarządzenie nie napotkało w śród producentów na najmniejszy sprzeciw.

Podobne zarządzenie w ydaje w połowie sierp­

nia 1931 r. S. Sterling, gubernator Stanu Texas.

Zarządzenie to poprzedzone zostało jednomyślną uchwałą 1.200 producentów, żądających natych­

miastowego zamknięcia kopalń ze względu na grożącą przem ysłow i zupełną anarchję. I tu tak ­ że przeprowadzona została mobilizacja milicji i ogłoszony został stan wojenny, z tą jedynie różnicą, że zamknięciu uległy tylko kopalnie na niewielkim, lecz najbardziej produktyw nym obszarze wschodnim Stanu Texas.

Do zaostrzenia się kryzysu w przem yśle naf­

towym przyczynił się obok lokalnej nadproduk­

cji, także znaczny spadek konsumcji, spowodo­

w any ogólnem przesileniem gospodarczem. Spa­

dek konsumcji był tu tern przykrzejszy, że z roku poprzedniego pozostały jeszcze bardzo znaczne zapasy ropy surowej i produktów finalnych.

P rzyp atrzy w szy się stosunkom amerykańskim, decydującym zresztą dla w szystkich rynków światow ych, widzimy, że w pierwszej połowie r. 1931 zmniejszyła się przeróbka rafineryjna w porównaniu do tego samego okresu r. 1930 o blisko 8%, produkcja zaś benzyny o przeszło 5,5%. W tym samym okresie zmniejszył się eksport am erykański o przeszło 35%, co w skut­

kach sw ych odbić się musiało fatalnie na cenach eksportowych, i w dalszym sw ym ciągu na ce­

nach, notowanych na rynkach europejskich.

Spadkowi eksportu amerykańskiego odpowia­

da obniżka importu w najważniejszych krajach europejskich. I tak, w ciągu pierwszego półro­

cza r. 1931 obniża się import angielski ilościowo 0 6%, pod względem w artości zaś o 37%, import niemiecki ilościowo o 25%, pod względem w a r­

tości o 35%, holenderski ilościowo o 6,5%, pod względem w artości o 28%, i t. d. i t. d.

W zmożona konkurencja przedsiębiorstw i or- ganizacyj handlowych, poszukujących za w szel­

ką cenę zbytu dla gromadzących się zapasów produktów naftowych, połączona z dumpingiem, upraw ianym od dłuższego czasu przez Rosję, do­

prow adza do tranzakcyj tego rodzaju, jak eks­

port benzyny rosyjskiej do Ameryki północnej 1 południowej, nafty rosyjskiej do Chin, a ben- zynj' rumuńskiej do Stanów Zjednoczonych A.

P. po cenach znacznie niższych od parytetu św ia­

towego.

Spadek cen ropy i produktów naftowych na w szystkich rynkach św iatow ych jest w śród po­

w yższych stosunków rzeczą zupełnie zrozumia­

łą. Przykładow o przytaczam y tu następujące cyfry:

C eny krajo w e am erykańskie:

P ro d u k t 1929 r.

połow a 1930 r. 1931 r.

w § za b ary łk ę :

Ropa pensylw ańska 3,70 2,50 1,50

kalifornijska c. g. 900 1,05 1,15 0,70

O klahom a c. g. 845 1,35 1,25 0,33 Ceny eksp o rto w e am erykańskie:

P ro d u k t 1929 r.

potow a 1930 r. 1931 r.

ct. za galon

B enzyna U. S. M otor 8,50 7,50 3,50

N afta P rim e w hite 7,15 5,90 3,50

Nafta W a te r w hite 8,15 6,70 3,65

C eny eksp o rto w e rum uńskie:

koniec koniec druga poi.

P ro d u k t 1929 r. 1930 r. 1931 r.

w § za 100 kg

B enzyna c. g. 720/30 4,15 1,70 1,45

Nafta 1,70 0,40 0,45

Olej gazow y 1,15 0,50 0,35

W P o ls c e u tr z y m u ją s ię c e n y r o p y i p r o d u k -

tów naftowych na poziomie znacznie w yższym od parytetu światowego dzięki zwiększonej ochronie celnej, a także dzięki istnieniu kartelu rafineryjnego, bez którego nie dałoby się pom y­

śleć, ani uporządkowanie rynku, ani też u trzy ­ manie cen ropy surowej na poziomie, umożliwia­

jącym istnienie w łasnego kopalnictwa naftowe­

go. W pływ na nasze stosunki rynkow e wzmożo­

nej aktyw ności małych i średnich rafineryj outsi- derskich, (wyzyskujących w całej pełni koniun­

kturę w ytw orzoną w skutek istnienia kartelu), oraz konkurencja, którą przem ysłow i naftowemu w ytw arza forsowanie mieszanek spirytusow ych i zwiększone w prowadzenie na rynek krajow y benzolu, — jest spraw ą dostatecznie znaną i nie wym aga w tern miejscu szczegółowego omó­

wienia.

Zupełnie inaczej przedstaw ia się natomiast obraz polskiego eksportu naftowego, obciążają­

cego w całości przedsiębiorstwa zrzeszone w Syndykacie Naftowym. Spraw ę komplikuje tu znaczna odległość naszych ośrodków naftowych od zagranicznych rynków zbytu, bardzo kosz­

tow ny transport produktów naftowych drogą lądową, zarów no do państw Europy środkowej, jak też do jedynego, wchodzącego tu w rachu­

bę, portu eksportowego, którym jest dla nas Gdańsk. Przem ysł naftowy w alczyć tu musi w śród najostrzejszych w arunków z konkurencją przetw orów amerykańskich, rosyjskich i rumuń­

skich, produkowanych w śród znacznie bardziej sprzyjających warunków, i przew ożonych na duże odległości najtańszą drogą wodną.

O trudnościach, z któremi w alczyć musi eks­

port polskich produktów naftowych, świadczą

(7)

ceny, które przy sprzedaży eksportowej przez Gdańsk, po zrekalkulowaniu ich na rafinerję w Drohobyczu wynoszą obecnie:

dla benzyny 730/40 $ 0,43 za 100 kg

dla nafty § 0,47 za 100 kg

dla oleju gazow ego § 0,05 za 100 kg

bez amortyzacji parku cysternowego i bez nie­

których drobniejszych opłat.

*

W śród powyższych w arunków odzywają się coraz częściej głosy, domagające się z całym na­

ciskiem uregulowania i uporządkowania stosun­

ków, panujących w przem yśle naftowym, w naj­

żywotniejszym interesie już nietylko tego prze­

mysłu, ale przedewszystkiem całej światowej gospodarki. Przedew szystkiem chodzi tu o ure­

gulowanie produkcji ropy surowej, niewątpliwie jednak uporządkowanie tej spraw y, chociaż naj­

ważniejsze, nie w yczerpuje jeszcze tematu, i nie rozwiązuje wszystkich trudności, z któremi w al­

czy cały przem ysł naftowy. P rzyszłe porozu­

mienie i w spółpraca objąć musi w kierunku po­

ziomym możliwie w szystkie kraje produkcyjne, a w kierunku pionowym w szystkie gałęzie i dzia­

ły produkcji, przeróbki i handlu naftowego.

W ciągu ostatnich miesięcy opracow any i ogło­

szony został nader ciekaw y projekt uregulowa­

nia światow ej gospodarki przem ysłu naftowego.

Projekt ten omówimy poniżej.

W jednym z zeszytów czasopisma „The P e ­ troleum Times“ ogłoszony został z początkiem w rześnia 1931 r. artykuł napisany przez inż. J.

B. Augusta Kesslera, dyrektora Tow arzystw a

„Koninldijke“ (Royal Dutch), p. t. „Rozwiązanie światow ego kryzysu naftowego“. W artykule tym przedstaw ia autor projekt, zmierzający do uzdrowienia przem ysłu naftowego, zagrożonego obecną hyperprodukcją. Plan ten polegać ma na zaw arciu międzynarodowego porozumienia w spraw ie ograniczenia produkcji, przy równo- czesnem częściowem ograniczeniu wierceń, i dzia­

łać ma w sposób autom atyczny, przy pełnem uwzględnieniu bieżących interesów kopalnictwa naftowego.

Dla przeprowadzenia wymienionego planu po­

trzebne jest wedle autora ścisłe porozumienie tylko trzech państw, a mianowicie: Stanów Zjed­

noczonych A. P., Venezueli i Rumunji. Inne pań­

stw a nie wchodzą tu bezpośrednio w rachubę, a to z następujących powodów:

Do pierwszej grupy należą tu kraje, których produkcja skoncentrowana jest w rękach bardzo niewielu silnych przedsiębiorstw. Należą tu P e r­

sja, Kolumbja, Egipt oraz Indje Holenderskie z Sarawakiem. W szystkie te kraje wykazują sta­

łą produkcję, wahającą się tylko w niewielkich rozmiarach, tak, iż niema zasadniczo obawy, aby w płynąć mogły ujemnie na uregulowanie pro­

dukcji światowej.

Do drugiej grupy należą te kraje, które produ­

kują mniej aniżeli ich w łasne zapotrzebowanie.

Należą tu Argentyna, Japonja, Francja, Kanada,

W łochy, Czechosłowacja, Boliwja, Equador, Niemcy i Indje Angielskie. Ponieważ jest rzeczą słuszną ażeby każde państwo pokryw ało całe sw e zapotrzebowanie przedewszystkiem własną produkcją, przeto ograniczanie produkcji w po­

w yższych krajach nie byłoby uzasadnione, w każdym razie tak długo, dopóki kraje te nie eksportują.

Do trzeciej grupy należą państw a, których pro­

dukcja zmniejsza się w ostatnich latach. Należą tu Meksyk, Polska i Peru. I tu także ogranicza­

nie produkcji nie byłoby słuszne, a praktycznie nie istnieje naw et obawa, aby zwiększenie pro­

dukcji w tychże krajach mogło mieć w najbliż­

szych latach w pływ decydujący na losy prze­

mysłu naftowego. Tu zaliczyćby również nale­

żało Trinidad, którego produkcja w ciągu ostat­

nich lat nie ulega poważniejszym zmianom.

Osobne miejsce należy się Rosji, ze względu bowiem na jej stanowisko polityczne, istnieje wątpliwość, czy poddaćby się wogóle chciała jakimkolwiek ograniczeniom w drodze umów międzynarodowych. Autor uważa zresztą poro­

zumienie z Rosją za zbędne, wobec spodziewa­

nego tak znacznego w zrostu jej w ew nętrznego zapotrzebowania produktów naftowych, że zrów ­ noważyć ono winno równoczesny przybytek pro­

dukcji.

W ten sposób pozostają, po wyeliminowaniu wszystkich innych krajów, Stany Zjednoczone A. P., Venezuela i Rumunja, których produkcja rozstrzyga obecnie o sytuacji na światow ym rynku naftowym.

Skuteczność porozumienia w spraw ie ograni­

czenia produkcji uzależnia autor od dwóch w a ­ runków. Pierw szym z nich jest zrozumienie i uznanie przez producentów wymienionych 3-cli krajów konieczności ograniczenia produkcji, — drugim zaś uznanie tejże konieczności przez rzą­

dy wymienionych krajów, i nakłonienie ich do w ydania zakazu przeprowadzania nowych w ier­

ceń tak długo, dopóki produkcja danego kraju nie spadnie poniżej poziomu, określonego przez międzynarodowe porozumienie. W miejsce ta­

kiego zakazu zastosow aćby można opłatę fis­

kalną w wysokości około 100 dolarów za każdy odwiercony metr.

Sam projekt międzynarodowego porozumienia w sprawie ograniczenia wierceń przedstaw ia się w sposób następujący:

Każdy kraj oznacza wedle swego własnego uznania wysokość t. zw. „produkcji minimalnej“.

Im niżej oznaczony zostanie jej poziom — tern szybciej spodziewać się należy przeprowadzenia planu, w yższe jednak oznaczenie tego poziomu nie ogranicza skuteczności porozumienia. „Mi­

nimalna produkcja“ poszczególnego kraju będzie sumą takiejże produkcji, oznaczoną przez po­

szczególne okręgi, względnie przedsiębiorstwa każdego kraju.

Cyfry wymienione poniżej przykładowo, a ze­

stawione w oryginalnym referacie Kesslera w miarach amerykańskich, przedstawiam w za­

okrągleniu, po przeliczeniu ich na miary me­

tryczne.

(8)

Str. 6 „PRZEMYSŁ NAFTOWY" Zeszyt 1 Przypuszczam y np. że Rumunia zgłosi jako

minimum swojej produkcji dziennej 1.500 cystern, Stany Zjednoczone A. P. — 33.000 cystern, a Ve­

nezuela — 5.300 cystern. Aby przełam ać k ryzys św iatow y utrzym ać należy produkcję ropy naf­

towej na poziomie niższym aniżeli bieżące za­

potrzebowanie, tak, aby w yczerpać nagrom a­

dzone obecnie zapasy. Spraw ę tę rozstrzygnąć można z łatwością przy pomocy statystyki, któ­

ra w ykaże np. że produkcja wymienionych w y ­ żej trzech krajów nie powinna rocznie przekro­

czyć 11.700.000 cystern.

Obliczenie i wyznaczenie pożądanego pozio­

mu produkcji ropy nie jest rzeczą trudną, nato­

miast trzeba będzie uzgodnić termin, w ciągu którego zniknąć mają nagromadzone zapasy.

W edle wymienionego w yżej przykładu przed­

staw iają się „deklarow ane minima“ w następu­

jący sposób:

¡Rumunia 1.500 cyst. X 365 = 550.000 cyst.

S ta n y Zj. A. P . 33.000 „ X 365 = 12.070.000 V enezuela 5.300 „ X 365 = 1.950.000 14.570.000 cyst.

czyli okrągło 14.600.000 cystern, co w porów na­

niu do cyfry produkcji pożądanej, w ykazanej obliczeniami statystycznem i, daje nadprodukcję w wysokości 2.900.000 cystern.

Nadprodukcję tę, wynikającą z sumowania żą­

danych przez poszczególne kraje „produkcyj mi­

nimalnych“, oznacza autor jako „produkcję szczy­

to w ą“, t. j. taką, której koszty są już minimalne, i przyjmuje kw otę 15 dolarów za cysternę, jako koszt wyprodukowania tych nadwyżek.

Dla wykalkulow ania w ysokości czystego zys­

ku, jaki otrzym ać można z ropy, oznaczonej w y ­ żej jako „produkcja szczytow a“, a więc dla w y ­ liczenia tej przypuszczalnej straty, którą ponieść- by m usiały przedsiębiorstw a naftowe w skutek ograniczenia produkcji, przyjmuje autor 15 do­

larów za cysternę i stw ierdza, że dla p ow strzy­

mania tychże producentów od wyprodukowania wymienionych 2.900.000 cystern ropy w ypłacić- by im należało odszkodowanie w w ysokości po 15 dolarów za cysternę.

Odszkodowanie to jednak okaże się praw do­

podobnie niew ystarczające z chwilą podniesienia się ceny ropy, względnie produktów naftowych, jako natychm iastowego skutku ograniczenia pro­

dukcji. W tym wypadku podnieść należy odszko­

dowanie z 15 na 30 dolarów za cysternę. W ten sposób zapłacićby należało za każdą niew ypro- dukowaną cysternę z zadeklarow anej ilości 14.600.000 cystern po 30 dolarów, co kwartalnie w yniosłoby w zaokrągleniu 22.000.000 dolarów.

Sumę tę zebraćby należało z początkiem każde­

go kw artału w celu stw orzenia dla producentów należytej zachęty do planowego ograniczenia produkcji.

Suma potrzebna na odszkodowanie za ograni­

czenie wierceń zebrana zostanie w drodze samo- opodatkowania się całej produkcji wymienionych trzech krajów w w ysokości po 6 dolarów za

1 cysternę, co rocznie daje sumę 87.600.000 dok, a kw artalnie okrągło 22.000.000 doi.

Na wypadek, gdyby który z wymienionych krajów, względnie producentów w poszczegól­

nych krajach opłatę powyższą uważał za zbyt wygórow aną, to zmniejszyć ją może przez obni­

żenie zdeklarow anego minimum, k tó ry to środek stoi każdemu z nich zaw sze do dyspozycji.

W każdym z wymienionych krajów w ydany zostanie, wedle wymienionego już w yżej pro­

jektu, zakaz wierceń, względnie nałożona zosta­

nie na wiercenie opłata, na czas tak długi, do­

póki produkcja danego kraju przew yższa zade­

klarowane minimum. Pozatem może każdy z k ra ­ jów zupełnie dowolnie produkować tyle, ile tyl­

ko zechce, to znaczy albo powyżej zadeklaro­

wanego minimum, albo też poniżej niego.

Kwoty przeznaczone na odszkodowanie, ze­

brane przed zakończeniem kw artału, zostaną na­

tychm iast po jego upływie rozdzielone pro rata między te kraje, które w yprodukow ały ropę po­

niżej zadeklarowanego niminum. Jeśli przyjmie­

my, że w tym że kw artale w yprodukow ała Ve­

nezuela o 140.000 cystern, Stany Zjednoczone A. P. o 465.000 cystern, a Rumunja o 45.000 cy­

stern mniej, aniżeli zadeklarow ały, — czyli, łącz­

nie o 650.000 cystern mniej, — to suma 22.000.000 dolarów podzielona przez 650.000 cystern da w zaokrągleniu odszkodowanie w w ysokości 34 dolarów za każdą niewyprodukowaną w myśl planu cysternę.

O ile pierw szy kw artał zakończony zostanie z wynikiem dodatnim, i ceny produktów, względ­

nie ropy poprawią się w skutek ograniczenia pro­

dukcji, tak, że odszkodowanie w wysokości 30 dolarów za cysternę nie byłoby już w y starcza­

jące, w tedy należałoby zebrać fundusz wyższy, aniżeli 22 miljony dolarów na kw artał, co jednak wobec zwyżki cen ropy nie powinno przedsta­

wiać żadnych trudności. W każdym razie jednak nie należy odszkodowania normować zbyt w y ­ soko.

Autor proponuje aby plan ten w ykonyw ać w odstępach kw artalnych tak długo, póki cena rynkow a za olej opałow y fob Golf meksykański nie utrzym a się w ciągu 6-ciu następujących po sobie miesięcy conajmniej na poziomie 0,75 do­

lara za 100 kg, oraz dopóki w ciągu tego sam e­

go czasu cena benzyny 0.720/25 nie utrzym a się na wysokości 2,90 doi. za 100 kg.

Z chwilą zaistnienia tego w arunku dalsze w y ­ konywanie planu zostanie zawieszone, a rów no­

cześnie zniesie się zakaz wiercenia, względnie opłatę za wiercenie.

Autor proponuje dalej, aby na wypadek, jeśliby mniejsze przedsiębiorstw a nie były w możności już z początkiem kw artału wpłacić składkę po proponowanych 6 dolarów od w yprodukow ać się mającej cysterny, — stw orzyć „M iędzynarodo­

w y Naftowy Syndykat Finansow y“, którego zadaniem byłoby kredytow anie tych składek za zabezpieczeniem hipotecznem.

Autor rozwiązuje w dalszym ciągu swego pro­

jektu jeszcze wątpliwości, któreby się nasunęły na wypadek, gdyby nie w szyscy producenci da­

(9)

nego okręgu chcieli, lub mogli wziąć udział w po­

rozumieniu, dotyczącem ograniczenia produkcji.

Autor rozwiązuje w dalszym ciągu kwestję, któ- raby pow stała na wypadek, gdyby w okresie w ykonyw ania planu powstał nowy poważniej­

szy ośrodek produkcji ropy.

Na zakończenie swego artykułu stw ierdza autor, że przem ysł naftowy zrozumie niewątpli­

wie konieczność uratowania się od grożącej mu klęski.

*

Omówiony w yżej plan ograniczenia produkcji spotkał się w różnych krajach z bardzo niejedno- litem przyjęciem.

Naogół przychylnie omówiony został projekt Kesslera w prasie francuskiej, która mimo, iż Francja jest przedewszystkiem konsumentem produktów naftowych, i ogromne ilości impor­

tow ać musi z zagranicy, oświadcza się zasad­

niczo za przyjęciem tego planu, poddając go spo­

kojnej i rzeczowej krytyce.

W sposób nieprzychylny ustosunkow ały się natom iast do projektu Kesslera Niemcy. Zarów­

no w prasie fachowej jak i codziennej znajdu­

jemy szereg artykułów , które w sposób tenden­

cyjny wyszukują i podkreślają istniejące nie­

wątpliwie, a naw et nieistniejące słabsze strony projektu. Do trudności takich, które zdaniem pra­

sy niemieckiej uniemożliwiają urzeczywistnienie planu Kesslera, jest objęcie nim jedynie pro­

dukcji ropy, bez uwzględnienia jej przeróbki i sprzedaży, — dalej: ograniczenie planu do trzech tylko krajów, oraz pominięcie Rosji, — trudność ustaw owego przeprowadzenia zakazu wierceń, względnie obłożenia wierceń specjalnym podat­

kiem, niesłuszne zasady utworzenia i rozdziału funduszu na odszkodowania i t. p.

Z państw zainteresow anych bezpośrednio w przeprowadzeniu i wykonaniu planu, oświad­

cza się Rumunja w prost z entuzjazmem za na- tychmiastowem wprowadzeniem go w życie.

Kilkakrotnie odbyte zebrania przem ysłow ców ru­

muńskich ośw iadczyły się jednogłośnie za na-

P ro f. In ż. Z . B I E L S K I

Akademja Górnicza Kraków

tychm iastowem rozpoczęciem m iędzynarodowych pertraktacyj w spraw ie ograniczenia produkcji, i zadeklarow ały gotowość do poniesienia w szel­

kich ofiar wym aganych przez plan. Propozycje w tej spraw ie skierowane zostały do Am erykań­

skiego Instytutu Naftowego (A. P. I.).

Nieco chłodniej przyjęte zostały propozycje rumuńskie przez Instytut Amerykański, który w skazując na przeszkody ustawowe, dotyczące w Stanach Zjednoczonych A. P. wszelkich usi­

łowań ograniczania produkcji — oświadcza się jednocześnie za zwołaniem konferencji św iato­

wej, któraby pozwoliła zastanowić się nad środ­

kami, które na terenie poszczególnych krajów zastosować się dały w granicach obowiązują­

cych tam ustaw odaw stw .

Zainteresowana tu także Rosja śledzi z zacie­

kawieniem przebieg w ypadków i zajmuje w od­

niesieniu do projektu Kesslera stanowisko w y ­ czekujące.

*

W chwili obecnej trudno jeszcze przewidzieć jaki obrót weźmie pow yższa spraw a. W każ­

dym razie stwierdzić można, że niezmiernie ciężkie położenie przem ysłu przyczynić się może w dużej mierze do ułatwienia pertraktacyj, któ­

re — jeśli w ierzyć można ponawiającym się ciągle pogłoskom — nastąpią w niedługim czasie.

*

Chociaż nie objęta planem Kesslera, nie po­

zostaje jednak Polska w tyle poza państwami;

które należytą organizację uważają za koniecz­

ny i jedynie celowy środek uzdrowienia prze­

mysłu naftowgo.

W ostatnich czasach zapoznaliśmy się w szyscy z zasadami, na których oprzeć się ma przyszła organizacja polskiego przem ysłu naftowego. Do­

prowadzenie takiej, lub podobnej organizacji do skutku, oprze polski przem ysł naftowy niew ąt­

pliwie na mocnych i zdrow ych zasadach, i stw o­

rzy dla niego warunki do pomyślnego rozwoju.

W sprawie „różdżki czarodziejskiej"

S tara to jak św iat spraw a, gdyż zwolennicy tej „tajemnej siły“ powołują się na Pismo Święte i Mojżesza, który, jak wiadomo, laską spowodo­

w ał w ytryśnięcie wodnego źródła ze skały. Od

¡tak odległej starożytności począwszy, spraw a ta nigdy nie traciła na aktualności i zaw sze miała swoich zwolenników ł przeciwników.

Nauka wielokrotnie przystępow ała do zbada­

nia tych, w ytłum aczyć się nie dających zjawisk,

i kilkakrotnie zadaw ała różdżce czarodziejskiej rzekomo “śm iertelny cios“, ta jednak nie ginęła bynajmniej, i nie przestaw ała nigdy cieszyć się liczną rzeszą zwolenników czynnie lub biernie jej oddanych.

Spór o znaczenie względnie w artość różdż^- karstw a jest, praktycznie biorąc, sporem różdż- karzy z geologami. Pierw si powołują się na liczne pozytyw ne wyniki, naw et tam, a naw et

(10)

Str. 8 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Zeszyt 1 zwłaszcza tam, gdzie nauka geologji przeciwne

wypowiedziała opinje, drudzy przytaczają wie­

lokrotne niepowodzenia różdżkarzy, zaznaczając słusznie, że znaczna część tych niepowodzeń nie byw a wcale ujawnianą.

Ponieważ ściśle naukowe usiłowania w ytłu­

maczenia różdżkarstw a dotąd zawodziły, pozo­

staje tylko próba jako droga do wyjaśnienia te­

go problemu. P róba taka nie wyjaśni copraw da naukowo samej istoty różdżkarstw a, lecz pozwoli w yrobić sobie opinję o praktycznej wartości, względnie zastosowalności tej „sztuki“. P ró b y ta­

kie muszą być oczywiście przedsięw zięte w w a­

runkach wykluczających wszelki w pływ różdżka- rza i na niego, teren zaś, na którym byłyby w y ­ konywane doświadczenia, musi oznaczać się tak prostą budową geologiczną, by spraw dzenie orze­

czeń różdżkarskich nie przedstaw iało szczegól­

nych trudności, jak np. potrzebę wykonania wierceń, lub podobnych kosztow nych prac.

Stąd w ynika konieczność, by w ybór obszaru przeznaczonego na próby, był dokonany bez współudziału różdżkarza, oraz, aby ten ostatni dokonał swoich badań w tow arzystw ie geologa i ewentualnie swojego zaufanego, tak aby obaj tow arzyszący mogli wspólnie notować wszelkie reakcje różdżki i uwagi różdżkarza.

Byłoby bardzo dla spraw y pożądane, by je­

den i ten sam obszar był badany przez dwóch łub więcej różdżkarzy, oczywiście zupełnie nie­

zależnie od siebie.

P ró b y w ten sposób przeprowadzone nie do­

wiodłyby, copraw da, dlaczego różdżka reagu­

je, lecz w ykazałyby jej zastosowalność do w y ­ kryw ania wody i użytecznych m inerałów i przy­

czyniłyby się może do naukowego w yśw ietlenia tego problemu. Zarówno geologowie jak i ogół jest w wysokim stopniu zainteresow any w w y ­ jaśnieniu tej ciemnej do tej pory spraw y, a geo­

logowie powitaliły z pewnością z entuzjazmem instrument, któryby tak wybitnie ułatwił trudne ich zadania.

W Niemczech, tym kraju „gruntownej“ pracy i związków, istnieje „Związek Różdżkarzy“

i „Związek dla wyjaśnienia R óżdżkarstw a“. P rze­

wodniczący tego ostatniego związku dr. Aigner z Monachium, miał odczyt o tym przedmiocie w „Pruskim Krajowym Instytucie Geogologicz- nym “ w dniu 6 lutego 1920 r., który stał się przy­

czyną, iż instytut ten postanowił dokonać prób, o których w yżej mowa, a wyniki ich opubliko­

wać.

Poniew aż w ostatnich czasach pojawiły się w naszym przem yśle naftowym usiłowania za­

stosow ania różdżki, względnie w ahadełka cza­

rodziejskiego do w yznaczania otw orów wiertni­

czych i oceny nowych pól naftowych, sądzę, że spraw ozdanie z prób przeprow adzoych przez tak poważną instytucję, jak w yżej wymieniona, wzbudzi zainteresowanie fachowych kół. W obec aktualności tego tematu, nie ograniczę się na krótkim przytoczeniu w yników tych doświad­

czeń, lecz streszczę odpis całego przebiegu prac, z przytoczeniem zasad, jakich się przy ich w y ­ konywaniu obustronnie trzymano.

P rzew id y w an ia1), że różdżkarze skorzystają z nadarzającej się sposobności, by ze swej stro­

ny przyczynić się do wyjaśnienia tego problemu, nie ziściły się. Przeciwnie, „Związek dla w yjaś­

nienia różdżkarstw a“ spotkał się w kołach różdż­

karzy z zachowaniem, które można krótko okreś­

lić mianem biernego oporu. Było niezmiernie trudno znaleść chętnych do prób różdżkarzy, a ci, którzy byli gotowi do ich podjęcia, stawiali tak wysokie w ym agania materjalne, że było nie­

możliwością uczynić im zadość. Także i „Mię­

dzynarodow y Związek Różdżkarzy“ staw iał ze swej strony warunki, stojące w rażącej sprzecz­

ności z obiektywizmem i w yżej wzm iankowane- mi zasadami, na których próby m iały się oprzeć, tak, że przyjęcie tych w arunków byłoby uczy­

niło w artość prób zupełnie iluzoryczną.

Dr. Aigner, który zajmował się zorganizow a­

niem imprezy, napotkał na ogromne trudności w pozyskaniu różdżkarzy i kilkakrotnie w yzna­

czane term iny musiały być odraczane. W reszcie pięciu różdżkarzy zdecydow ało się podjąć te doświadczenia w początku grudnia 1930 r„ jed­

nak w oznaczonym dniu zjawił się tylko jeden z nich, dwóch przybyło w dniach następnych, tak, że doświadczenia dokonano z trzema różdż- karzami.

Osobiste cechy tyczące się różdżkarzy nie są bez znaczenia, przytaczam je przeto w skróce­

niu, bez wymienienia nazwisk, podobnie jak to czyni spraw ozdanie Instytutu.

P an A. odbył wojnę jako oficer (arinji nie­

mieckiej) i odkrył w sobie własności różdżkar- skie w polu. Po wojnie kształcił się w tym za­

wodzie u p. v. G ra e v e 2), poczem był badany przez M iędzynarodowy Związek Różdżkarzy, musi on przeto być uw ażany za pełnow artościo­

wego fachowca. Pod względem geologicznym ma pewne, nie zaw sze jasne, poglądy. Zawód żołnierski w yrobił w nim w ybitną zdolność do ujmowania topografji obszarów, które bada. Brał on udział w próbach od pierwszego dnia.

Pan B. zajmuje się od 21 lat przedew szyst­

kiem poszukiwaniem wód. Nie stwierdzono u niego żadnych wiadomości z geologji, raczej przeciwnie, wobec tego, że dał w y raz swemu przekonaniu, iż w szystkie wody podziemne pły­

ną w kierunku W-O. W spółpracow ał od drugie­

go dnia.

Pan C. należy, podobnie jak A. do ludzi w y ­ kształconych i zajmuje się od szeregu lat różdż- karstwem . Zgłosił się do prób w trzecim dniu.

Każda z wymienionych osób pracuje inną me­

todą i posługuje się odmiennemi przyrządam i, i tak, p. A. używ a do w stępnych badań różdżki z żelaznego drutu, do szczegółow szych badań metalu delta, a do oznaczania głębokości drutu aluminiowego. Trzym a różdżkę podchwytem i rozróżnia reakcje praw ego lewego końca prę­

cika. Pan B. pracuje pręcikami wyciętemi z ja­

kiegokolwiek krzaka i trzym a je podchwytem.

P an C. wreszcie nie używ a żadnego przyrządu,

2) P ru sk ieg o Kraj. Instytutu Geologicznego.

2) Jednego z n ajw ybitniejszych niem ieckich ró żd ż­

k arzy.

(11)

lecz czyni spostrzeżenia na podstawie w rażeń odczuwanych w rękach względnie ramionach.

W rażenia określane przez niego jako „ujemne“

w yczuw a w praw em ramieniu, „dodatnie“ zaś w lewem, stosownie do przyjętego przez siebie

„podziału“ ciała ludzkiego na dwie części, a mia­

nowicie praw ą — ujemną, i lewą — dodatnią, nie tłum aczy jednak bliżej, coby podział ten miał za znaczenie. Dla kontroli w ten sposób odczuwa­

nych spostrzeżeń, posługuje się p. C. mniejszym lub większym wahadełkiem, które opisuje, wedle jego zdania, dla rozmaitych minerałów, rozmai­

tego kształtu i kierunku krzyw e.

W dalszych wyw odach, w yrażenie „różdżka“

będzie używane dla oznaczenia wszelkich przy­

rządów przez różdżkarzy używanych.

P róby wykonano w ten sposób, że podczas jazdy koleją na w ybrane miejsce, lub po przy­

byciu, odczytyw ano różdżkarzom jasno sformu­

łowane zadanie, a w odnośnych protokołach umieszczano bardzo dokładnie i sumiennie w szel­

kie ewentualne ich uwagi lub zastrzeżenia.

Różdżkarzowi tow arzyszył zawsze jeden lub dwóch geologów, którzy oznaczali trasę odby­

tej drogi na mapie i skrzętnie notowali w szy st­

kie jego oświadczenia, w strzym ując się bardzo starannie od wszelkiej krytyki lub jakichkolwiek uwag, mogących w yw rzeć jakikolwiek w pływ na różdżkarza. W ieczorem spisywano wspólnie protokół i podpisywano go.

Piewszy dzień prób. Pan A. otrzym ał zadanie oznaczenia na danym obszarze w ody zaskórnej, czy znachodzi się w jednym, czy też w kilku ho­

ryzontach, czy jest to w oda stała, czy płynąca, a jeżeli tak, to w jakim płynie kierunku i w ja­

kich głębokościach. Dalej, czy znajdują się na danym obszarze inne m inerały i jakie. Pan A.

oświadczył, że może oznaczyć tylko płynące wody, oraz, że nie jest w możności w yznaczyć wód znajdujących się w kilku horyzontach jeden pod drugim.

Badania w ykazały na głębokości więcej niż 1800 m szereg żył wodnych o praw ie stałym kierunku NW-SO, oraz w pewnem miejscu słabą reakcję na węgiel. Istotny stan rzeczy jest taki, że w danym terenie znajdowanie się wody jest wykluczone, co zresztą potwierdziły wiercenia dawniej w tym celu wykonane. Tak samo nie ma tam w arunków do powstawania choćby sła­

bych pokładów węgla. W skazany kierunek żył wodnych był dziwnym zbiegiem okoliczności w prost przeciwny kierunkowi spływu, panujące­

mu na powierzchni. Badania te dały zatem zu­

pełnie fałszywe, pod względem geologicznym wyniki.

Drugi dzień prób. Oprócz p. A. zgłosił się także p. B. Ten ostatni nie mógł brać udziału w ba­

daniu pierwszej części w ybranego terenu, ponie­

w aż na niego oddziaływała znajdująca się w po­

bliżu linja wysokiego napięcia. Pan A. był nie­

czuły na to oddziaływanie, natomiast musiał przerw ać pracę w końcowej partji trasy, po­

nieważ potw orzyły się mu na rękach pęcherze od różdżki. W obec tego tylko niewielka część terenu mogła być zbadana przez obu różdżkarzy.

Obrany teren znajduje się w pobliżu Stassfur- tu, a zadanie wym agało oznaczenia znajdujących się złóż soli kuchennej, potasowej oraz węgla brunatnego, z podaniem głębokości, a przy solach potasowych także kierunku upadu, przy -.węglu zaś grubości w arstw . Pan A. oświadczył, że sto­

sownie do postanowień M iędzynarodowego Zw.

Różdżkarzy, głębokość wolno podawać tylko przy wodzie. Mimo to będzie się starał podawać nieobowiązujące głębokości także przy innych:

minerałach. W ykazuje on zaraz na początku w ę­

giel brunatny, a potem sól, wszelako bez rozróż­

nienia soli sodowej od potasowej, jednak nie' w jednolitej masie, lecz w pasach o bardzo licz-’

nych przerw ach czyli interwałach. Istotny stan;

rzeczy, w tym bardzo dobrze znanym i częścio­

wo przez wiercenia spraw dzonym obrzarze, jest taki, że tam wcale niema węglą, zaś sól tw orzy jednolity m asyw, bez przerw , i zalega -w nie-' znacznej głębokości. Na samym szczycie solnego horstu reakcje były bardzo słabe. Pan A. odbył drogę około 2,5 klm. Pan B. rozpoczął pracę później, a długość jego trasy wynosiła około 2 kim, z tych 900 m identycznych z drogą p. A.

Pan B. nie wykazuje wcale węgla brunatnego,;

natomiast jego sól ma bardzo wielką ilość przerw, czasami bardzo szerokich, co się nie zgadza z rzeczywistością. Nadto znalazł on sól tam, gdzie jej istotnie niema. W istocie droga odbyta przez p. B. zaw iera w pewnym odcinku węgiel brunatny skonstatow any w sześciometrowej gru­

bości, przez wiercenie.

W spólny odcinek obu różdżkarzy nie w yka­

zuje jednolitych wyników. Na tej przestrzeni p. A.

znalazł tylko dwa wąskie paski soli, na ostat­

nich zaś 800 m niema, w edług niego, wcale soli, podczas gdy p. B. stale sól w ykazuje,przeryw aną w tym w łaśnie odcinku wąskiemi lukami. Obyj dwa wyniki są zatem błędne, niezgodne z rze->

czywistością.

Trafnie oznaczono jedynie kierunek zapadania złóż, nie da się wszelako z potrzebną tu ścisło­

ścią stwierdzić, czy nie było tu w pływu, pole­

gającego u p. A. na okoliczności, że już kształt powierzchni, pokryw ający się z przebiegiem ca­

łego siodła, zdradza poniekąd ten kierunek, p. B.

zaś tow arzyszył jakiś czas p. A., czego nie po­

dobna było uniknąć, mógł zatem naw et podświa­

domie stać pod w pływ em swego kolegi. : Trzeci dzień prób. W tym dniu przybył trzeci różdżkarz, p. C. Wspólne dla w szystkich zada­

nie brzmiało, by na oznaczonej przestrzeni, w in­

nej niż dni poprzednich okolicy, w yznaczyć zna- chodzenie się soli potasowych, uskoków znajdu­

jących się w jej złożach i ich kierunków, oraz ewentualnie znajdujące się w ody artezyjskie.

Faktyczny stan rzeczy jest taki, że większa część obszaru wziętego do badania, nie zawiera wcale soli, która dopiero w końcowej partji w y ­ stępuje.

Dla badań utworzono trzy grupy, które w odr stępach 10 minutowych w yruszyły w drogę.

P. A. znalazł dwa pasy solne w początkowej partji, w której wcale soli niema, dalej soli nie znalazł. Nie było jej też u niego na wybitnym

(12)

Str. 10 „PRZEMYSŁ NAFTOWY“ Zeszyt 1 i znanym m asyw ie solnym. Oprócz tego znalazł

p. A. w głębokości 14 do 17 m. wodę, podczas gdy w pobliżu istnieje studnia o głębokości 4,25 m. P. B. otrzym ał zupełnie inne wyniki, a mianowicie w połowie wolnej od soli prze­

strzeni zaczęły się u niego często przeryw ane reakcje na sól, które skończyły się definitywnie tam właśnie, gdzie zaczął się m asyw solny. Nad­

to miał p. B w pierwszej partji 16 reakcyj na ropę, tam, gdzie stosunki geologiczne obecność złóż roponośnych wykluczają. Pan C. odmówił odpowiedzi na pytanie o wodę artezyjską, a zo­

bowiązał się mówić tylko o zwykłej wodzie. Co do soli, to w ykazał ją w przeryw anych partjach na całej przestrzeni pozbawionej tego minerału.

Informacje o wodzie nie mogły być z w ym a­

ganą ścisłością stw ierdzane, nasuwają jednak, ze względów geologicznych, poważne wątpliwości.

Droga odbyta w tym dniu przez różdżkarzy wyniosła około 5 kim.

Czwarty dzień prób. Celem tego dnia było stw ierdzenie, jak dalece można w płynąć na różdż­

karza, przez narzucenie mu niejako pewnych faktów . Postawiono pytanie, czy na danym ob­

szarze, k tóry należało obejść drogą tw orzącą zamknięty trójkąt, o łącznej długości boków nie­

co więcej niż 4 km znajduje się sól potasowa i węgiel brunatny, a ewentualnie napotkane zło­

ża należy dokładnie umiejscowić, t. zn. w skazać ich granicę. Stan faktyczny jest taki, że na tym obszarze ani sole potasowe, ani węgiel brunatny znajdować się nie mogą.

W szyscy trzej różdżkarze, pracujący oczy­

wiście zupełnie niezależnie od siebie, znaleźli je­

den i drugi minerał, przyczem orzeczenia ich stały w sprzeczności do siebie. P. B. znalazł w za­

chodniej części pola węgiel, w e wschodniej zaś sól; p. C. w prost przeciwnie. W pewnem miej­

scu orzekł nawet, że węgieł znajduje się w głę­

bokości 40 m, nie wiedząc, że w małej odległości od tego miejsca znajduje się m ała kopalnia wul­

kanicznej skały, w takiejże w łaśnie głębokości.

P. C. zastrzegł się ustnie i pisemnie, że wobec tego, iż powtórzone przez niego na drugi dzień doświadczenie z wahadełkiem, dało nad solą w y ­ chylenia eliptyczne o innych w ym iarach niż dnia poprzedniego, a on niema doświadczenia w po­

szukiwaniach soli, należy jego wyniki oceniać pod tym kątem widzenia. W szyscy trzej różdżkarze mieli także reakcję na ropę, której znajdowanie się na tym obszarze jest zupełnie wykluczone.

Doświadczenie czw artego dnia udowodniło, że różdżkarz ulega podświadomie sugestji, a jak­

że często byw a on w zyw any by odpowiedzieć na konkretne pytania, jak w tym właśnie w y ­ padku!

Piąty dzień prób. W ybrano do zbadania w tym dniu pewien bardzo dobrze znany m asyw soli potasowych, znajdujący się naw et częściowo w eksploatacji, którego rozm iary b yły stw ier­

dzone licznemi wierceniami. Postaw ione pytanie brzm iało: „Ustalić granice masywu solnego na wyznaczonej drodze“. Droga ta tylko w środko­

wej części przecina ów masyw, w początkowej

zaś i końcowej przebiega po terenie zupełnie ja- łowym.

W szyscy różdżkarze, którzy co 10 minut ru­

szali w drogę, uzyskali wyniki znacznie od siebie różniące się, w tern tylko jednolite, że w szy st­

kie były fałszyw e, pokazyw ały sól tam, gdzie jej niema i odwrotnie. Pan A. konstatował w kil­

ku miejscach również ropę, która na danym ob­

szarze nie jest znana.

Na tern zakończono doświadczenia, o d b y to . końcowe posiedzenie, uzgodniono i podpisano protokoły, które znajdują się w archiwum P ru s­

kiego Instytutu Geologicznego, i są dostępne dla poważnych badaczy.

Spostrzeżenia ostateczne. W yżej opisane ba­

dania dokonane z najdalej idącą bezstronnością i obiektywnością, ujawniane przez wszystkie w nich udział biorące osoby, miały za cel w y k a­

zać, czy istnieje jakiekolwiek oddziaływanie uży­

tecznych m ateriałów, znajdujących się w skoru­

pie ziemskiej, na człow ieka-różdżkarza, choćby oddziaływanie to miało być podświadome, po­

średnie i narazie naukowo niewytłumaczalne.

W szyscy zdawali sobie dokładnie spraw ę z fak­

tu, że gdyby tak było, gdyby takie oddziaływ a­

nie było z dostateczną ścisłością stwierdzone, ale tylko w tym wypadku, różdżka, względnie różdżkarstw o stałoby się potężną pomocą dla teoretycznego w ykształconego i praktyką w te­

renie wyrobionego geologa, co przyniosłoby nie­

zmierne korzyści gospodarstwu narodowemu, przez ułatwienie w wyszukiwaniu użytecznych minerałów. Niestety, wyżej opisane doświadcze­

nia nie udowodniły takiego oddziaływania, a na­

w et nie uczyniły go choćby prawdopodobnem.

Szczegółowy rozbiór zaobserw ow anych zja­

wisk będzie poparciem tego twierdzenia: W ob­

szarach, w których złoża tw orzą jednolite m asy­

w y, w szystkie różdżki w ykazują liczne, mniej lub więcej szerokie przerw y czy luki w złożu.

Tego ogólnie spostrzeżonego zjawiska, jakkol­

wiek ono zdaw ałoby się św iadczyć przeciwko różdżce, uczestnicy prób nie interpretow ali tak radykalnie. Uznano go jako nieporządaną w łaści­

wość, przeszkadzającą spostrzeżeniom, ale nie uniemożebniającą ich, coś w rodzaju szmerów w telefonie, które są nieprzyjemną właściwością, nie wykluczającą jednak korzystania z tego apa­

ratu.

Być może, że niniejsze doświadczenia będą miały conajmniej ten dobry skutek, że spowo­

dują zniknięcie tych tak częstych u różdżkarzy

„żył w odnych“, zwalczanych przez geologów z powodu tego, że one w przyrodzie bardzo rzadko występują. Zachodzi przypuszczenie, że w nich, podobnie jak w owych lukach w solnych m asyw ach zaznacza się ten sam rytm w reakcji różdżki.

Jeżeli jednak różdżki, lub inne podobne przy­

rządy w terenie nieprzepuszczalnym znajdują liczne „żyły wodne“, w innym zaś węgiel bru­

natny, gdzie go wcale niema, jeżeli naodwrót, nie potrafią w ykryć soli tam, gdzie ona nieomal na powierzchnię występuje, jak to miało miejsce w wyżej przytoczonych doświadczeniach, to za­

Cytaty

Powiązane dokumenty

dew szystkiem w odniesieniu do Rosji Sow ieckiej mimo, iż w Stanach Zjednoczonych A. oraz w szeregu innych krajów ro zw iązać się dało bez zbytniego

kszości przedsiębiorstw sztyw ne elementy kosztów administracyjnych, opierając się bowiem na umowach prywatno - prawnych, zawartych na długi termin i przewidujących

Autor przypom ina, że koleje tran sk aspijska ii itranskau- kazka, jakoteż flo ty kaspijska i w ołżań ska, śą opalane m azutem , czyli pozostałościam i ropy po

PRACE ORYGINALNE, REFERATY I ARTYKUŁY obejmować winny wraz z rysunkami 4 do 5 stron druku (1 strona druku obejmuje około 6.000 liter) Tematy obszerniejsze dzielić

niony. benzyną w św ietle prom ieni ultra-fioletow ych. m etoda rozdzielania rud sposobem flotacji,.. S tąd dodaw anie go do sm oły jest korzystne. Nieodpow iedni

róbczych; przydzielone kontyngenty nie mogą.. być przenoszone na inne przedsiębiorstwa ani też organizacje, z wyjątkiem kontyngentów, nie przekraczających dla

gólnych krajach, w zględnie okręgach nietylko że nie udało się ograniczyć w ydobycia, lecz n aw et ustabilizow ać go na pew nym poziom ie.. 1931 kilkunastu

szenia ekonomji, a tem samem i do obniżenia kosztów w ydobyw ania ropy, zw łaszcza z mniej wydajnych otworów, może być zastosowanie pompowania o małej ilości