• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1949.04.03 nr 14

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1949.04.03 nr 14"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L I T E R A C K I

Rok VI Łódź, 3 kwietnia 1949 r. Nr 14 (193)

Cena 25

--- W NUMERZE --- ---

m ię d z y in n y m i:

M . Buczków na, M . Ochocki — Wiersze.

Nieznane lis ty Joachim a Lelew ela

M . Ż m ije w s k a — Drobnomieszczańska w iedza o k u l turze.

E. N iz iu rs k i — „W ę z ły życia “ N a łk o w s k ie j.

K . Sim onow — N ie śm ie rte ln e nazw isko.

K . S ław iń s k i — „C h in y bez m a s k i“ . P. P ig w a — „J a k n ig d y Polska nie ro sła “ . F . Jensen — C h ło p i chińscy.

Cz. Z ie liń s k i — L is t do „ W s i“ .

W . B łach u t — Z d zie jó w nauczycielstw a polskiego.

K . K a w e c k i — Z d zie jó w nauczycielstw a radzieckie­

go.

zł.

" \

J

Dyzmo Gałoj >

;

LUDZIE, KTÓRZY BUDUJĄ POKÓJ...

(N o fa tk i z w ę d ró w e k po kołchozach na Radzieckiej U k ra in ie )

1. B O L S Z E W IC K I P O J E D Y N E K 1^ , o o fic ja ln y c h p rz e m ó w ie n ia c h i toas- P k ta c h n a s tą p iło bezpośrednie poznanie się u c z e s tn ik ó w b a n k ie tu *)- N a jż y - w ie j re a liz o w a ł p rz y ja ź ń stół, p rz y 4B k tó r y m u m ie js c o w ili się k o łc h o ź n ic y

^ — p rz o d o w n ic y p ra c y . S ta m tą d też n a jw c z e ś n ie j w y b u c h ł śpiew . S e k re ta rz C. K . P a r t ii U k r a in y R a d z ie c k ie j C hruszczów , m i­

n is te r r o ln ic tw a M a c k ie w ic z i d e le gat U k r a ­ in y do O N Z M a n u ils k i otoczeni k o łc h o ź n i­

k a m i (w - te j c h w ili zresztą ju ż i n a szym i c h ło p a m i) ś p ie w a ją ja k „s w o i“ — z k o łc h o ­ zu. R ó w n ie ż d w ie sła w ne a r t y s t k i — śpie­

w a c z k i ś w ie tn ie „ z r ó w n a ły się“ z głosa m i a m a to ró w . N a si c h ło p i także p ró b u ją s w o je ­ go re p e rtu a ru . C hruszczów śm ie je się do 68- le tn ie j b o h a te rk i p ra c y , M a r ii C h o b ty i m ó ­ w i n a m o u k ra iń s k ic h k o łc h o ź n ik a c h , o r a ­ d z ie c k ic h lu d z ia c h . K oś z naszych ro z m a w ia z M a rią Deniezenko, p rz o d o w n ic ą , k tó ra osią­

gnęła n a jw y ż s z y u ro d z a j b u ra k a ć w ik ło w e g o . Do ro z m o w y w łą c z a ją się in n i. P rz e p la ta ją się sło w a: h e k ta r, k w in ta le , p u d y , chleb, tr a k to r , kołchoz, b ry g a d ie r. N a js ła w n ie js z y tra k to rz y s ta U k r a in y . G ita ło w , w z n o s i toast

— .za te c h n ik ę ! Rzeżka, .pełna w e r w y i n ie ­ z rów na neg o d o w c ip u , s ła w n a „b a b u s z k a “ — M a ria C hob ta w z y w a p u b lic z n ie G ita ło w a na p o je d y n e k . P r z y jm u je z a k ła d , że w s w o je j specjalności (p ro d u k c ja k u k u ry d z y ) osiągnie w yższy p ro c e n t n iż on w orce tra k to re m . M ała. ro z p ro m ie n io n a , G ajda, hu na st- usz­ ku z je d n e j stro n y i a u e \„ e z ir/, c z a rn y , m ło ­ d y b o h a te r — tra k to rz y s ta z d ru g ie j w y p o ­ w ia d a ją sobie p o je d y n e k . S p o ty k a ją się ic h ręce — ręce b u d o w n ic z y c h s o c ja liz m u . O k rz y k i, o k la s k i.

P o z n a je m y p rz o d o w n ic z k ę k o łc h o z u Ire n ę B o ch a cziu k, oraz sław nego prze w o dniczące­

go najbogatszego k o łc h o z u im . „Z d o b y c z y P a ź d z ie rn ik o w e j“ , D u b k o w ie c k ie g o . 1 9 -le tn i k o łc h o ź n ik S ie rioża Gołopaz, czło ne k C. K . K o m s o m o łu U k ra in y , tłu m a c z y m i, że cała k b m s c m o ls k a m ło d zie ż sw o ją d zia ła ln o ścią g ru n tu je re w o lu c y jn e zdobycze. T o sam o czy­

n i i on, to samo r o b ił je go o jcie c —- d a w n y d z ie d z ic o w s k i fo rn a l, z a b ity w czasie o sta t­

n ie j w o jn y przez N ie m c ó w — p a rty z a n t.

C h ło p i nasi dłu g o nie m ilk n ą po o k rz y k a c h na cześć P a r t ii K o m u n is ty c z n e j i S ta lin a .

T ańczono jeszcze po pó łn ocy. Nasze h o łu b ­ ce i o b e rk o w e p rz y tu p y z d o b y ły uznanie. A le o d o ró w n a n iu parze 19 -letniego S ie rio ż y G o- łopaza i 6 8 -le tn ie j M a r ii C h o b ty, tańczących zaw a d ia ckie g o kozaka, n ik t n ie m a rz y ł. P a ­ trz ą c na ta n c e rk ę p y ta liś m y siebie, od k tó ­ ry c h la t rozpoczyna się starość u u k ra iń s k ic h ko łch o źn ic.

codni. Ic h za ro b e k w y n o s i: 35,59 q pszenicy, nieć, s z p ita lik . Z k o łc h o z u w y s z ło 2 in ż y n ie - 10.40 q k u k u ry d z y , 657 k g słonecznika, 11,86 ró w , 7 na u c z y c ie li, 3 agronom ów , 4 o fic e ró w q k a r to fli, pasza d la b y d ła i 11860 r u b li go- A r m ii R a d z ie c k ie j, 3 le k a rz y i 7. in n y ę h fa - tó w k ą . T ra k to rz y s ta P ucien cow Iw a n w y r o - chow ców . 32 osoby z g in ę ły w czasie o s ta tn ie j b ił 1141 p ra c o d n i. O trz y m a ł 43.23 q pszenicy, w o jn y .

19.40 q k u k u ry d z y , 1227 k g słonecznika. K o łc h o z te n je s t u w a ż a n y na U k ra in ie za 11.41 q k a r t o f li i 11410 r u b li. Sam P o s m itn y j do b ry. A le są bogatsze. K o łc h o z , im . L ie b - oceniony został na 2340 pr& codni, co p rz y n io - k n e c h ta (787 ha obszaru) s p e c ja liz u je się w s ło m u 154 q pszenicy i 34 ty s . r u b li, nie l i - u p ra w ie W inogron. W o s ta tn im r o k u u z y s k a ł cząc in n y c h .' B ry g a d a Iw a n a C ze rnia ka na 4 m ilio n y 10 tys. r u b li dochodu. P racodzień obszarze 83 ha z e b ra ła po 31 q z h e k ta ra w y n o s i tu t a j: 2 k g pszenicy, 1,6 k g w a rz y w , pszenicy. W ko łch o zie je s t pasieka, h o d o w la 0,5 k g k a r to fli, 0,8 k g w in o g ro n i 22 r u b li go- d ro b iu , ow iec. K o łc h o z m a w ła s n ą e le k tro w - tó w k ą (z a ro b k i le k a rz y , n a u c z y c ie li w ynoszą nię, sad, w in n ic ę , m ły n . Jest szkoła, d z ie c i- ok. 1000 r u b li m iesięcznie). R o dzina R yb aka

S pra w d zanie o r k i 2. L IC Z B Y W K O Ł C H O Z A C H

K o łc h o z im . B udionnego. R e jo n berezow skf, n ie d a le k o Odessy. S zerokie p o la pocięte p a ­ sam i drze w , u trz y m u ją c y c h w ilg o ć i c h ro n ią ­ c y c h zboża przed w ia tra m i. M u ro w a n e , fo ­ rem ne, prze w a żnie czte ro p o ko jo w e d o m k i, p o k ry te czapam i śniegu. W stro n ę naszych cię ża ró w e k biegną uś m ie c h y i p rz y ja z n e p o ­ w ita n ia m ie szkań ców kołchozu. P rzed do­

m em lu d o w y m g ro m ad a lu d z i. C h leb i sól. W k ilk u n a s tu słow ach p o w ita n ia serdeczność i prostota. W sali k lu b u p rz e w o d n ic z ą c y k o ł­

chozu. P o s m itn y j, m ó w i o kołchozie. Z ie m i o rn e j 1600 ha. Z d o ln y c h do p ra c y 246 osóo.

P on ad to w okre sie w a k a c ji p ra c u je 45 ucz­

n ió w , P rz e c ię tn ie w r o k u w y p a d a 414 p ra co ­ d n i na osobę. P racodzień ob licza się na pod­

s ta w ie w y k o n a n e j pra cy. Zdarza się, że p rz y tru d n e j, ale dobrze w y k o n a n e j p ra c y k o łc h o ­ ź n ik m a zaliczone 3, a n a w e t 4 pra co d n i. w ciągu d n ia . P ersonel a d m in is tra c y jn o -te c h ­ n ic z n y sta n o w ią : b u c h a lte r, zastępca, k u ­ c h a rk a , k a s je r j 2 m ag a zyn ie ró w . K o łc h o z posiada 68 k o n i roboczych 1 75 w o łó w . 53 p ro ­ c e n t o r k i w y k o n a ły t r a k t o r y z m ie js c o w e j m o to ro w o -tra k to ro w e j s ta c ji. 270 sztuk sw in, 1000 s ztu k b y d ła rogatego, 172 tys. p u d ó w ogólnego sprzę tu zboża, 70 ty§. p u d ó w od­

s ta w dla pańśw a, 102 tys. p ra c o d n i w ro k u , 1212 lit r ó w m le k a ponad p la n w c ią g u ro k u , ponad 1 m ilio n r u b li czystego dochodu. Cena p ra c o d n ia — 3 k g pszenicy, 1700 g . k u k u r y - dzy, 1 k g k a r to fli, 550 g słonecznika. 4 kg paszy dla w łasnego in w e n ta rz a i 10 r u b li go­

tó w k ą . O czyw iście ka żd y pracodzień u zyska­

n y ponad no rm ę je s t p re m io w a n y . I ta k np.

ś w in ia rz K w a ś n ia k i je go żona (oboje ponad 60 la t) w y p ra c o w a li w ciągu ro k u 1186 p ra -

*) N a p rz y ję c ie w y c ie c z k i p o ls k ic h chłop ów

ze ZSCh. Nowe ziarno

Józefa w y p ra c o w a ła 1443 p ra c o d n i, za co u - zyskała: 34,39 q pszenicy, 26,02 q w a rz y w , 7,21 q k a r to fli, 1352 1 w in a i 31746 r u b li go­

tó w k ą .

3. R O Z M O W Y W K O Ł C H O Z A C H W k a ż d y m k o łc h o z ie s p o ty k a m y się n a j­

p ie r w z lic z b a m i, z du m ą p ro d u ce n tó w , w y ­ bie g a ją cych ponad n o rm ę i w ra ż e n ie m , że śpieszy im się rozpocząć w y ś c ig w n a stę p n ym r o k u ’ W szędzie ogrom ne, jasne, czyste o b o ry , s ta jn ie , c h le w n ie , e lektryczno ść, b ia łe f a r t u ­ c h y d o ja re k . O d przew odniczącego w ę d ru je ­ m y do / agronom a, po te m na uczyciela , k tó r y o d d a je nas le k a rz o w i. Z a g lą d a m y w k a ż d y k ą t.

W c h o d z im y do do m u ś w in ia rz a K w a ś n ia ­ k a . P rzedsionek, sp iża rka , k u c h n ia , p o k ó j, piec, d w a łó żka pełne po n ę tn ie b ia ły c h , ob­

fit y c h poduszek, s tó ł, s to lik , piec, c h o d n iczki, k o lo ro w e ta p e ty , f ir a n k i, ra d io a p a ra t, p a te - fo n . D w o je gospodarzy. K w a ś n ia k rusza o b fi­

t y m i w ą s a m i i sadza nas za stołem . K w a ś n ia - k o w a pe łn a uśm iechów . Z ja w ia się na stole w in o . C hleb b ia ły i w ę d lin a . Je m y. P ije m y za p rz y ja ź ń .

P y ta m K w a ś n ia k ó w , dlaczego jeszcze p ra ­ c u ją . N a le ż y im się opieka. S ta rz y ju ż są.

P rzecież k o b ie ty po 5 5 -ty m , a m ężczyźni po 60 -tyrn r o k u ży c ia ż y ją z fu n d u s z u społecz­

nego kołchozu.

— Jakżeż n ie pra cow ać — m ó w i K w a ś n ia k

—- od 12 la t b iję się o pierw sze m iejsce, ś w i­

n ie id ą coraz le p ie j, z d ro w y jestem , wesoły.

Po c h w ili d o po w ia da p ro s to i ostatecznie je s te m odznaczony ord e re m Lenina...

Do iz b y w ch o d zi dw ó ch m ło dzie ńcó w . J e ­ de n je s t b ra ta n k ie m K w a ś n ia k a , a z zaw odu m e c h a n ik ie m . D ru g i p ra c u je w b ry g a d z ie po- lo w e j. O b y d w a j od 16 r o k u życia są s ta tu to ­ w o c z ło n k a m i ko łc h o z u . Z a ra b ia ją sam o dziel­

n ie. O b y d w a j są kom so m olca m i. B ra ta n e k p y ta nas o Rzeszów. D o s ta ł ta m je s ie n ią 1944 r o k u od N ie m c ó w k u lę w brzuch.

P ow ie dzcie m i o w aszych b o ha te rach p r a ­ cy. C zy znacie kogoś z in n y c h w o je w ó d z tw ?

— p y ta łe m , c ie k a w y ja k d a le ko w y b ie g a ją ic h z a in te re s o w a n ia poza w ła s n ą okolicę.

K om so m olec p a trz y n a m n ie d z iw n ie , u - śm iecha się i m ó w i w reszcie — czyż m ożna n ie znać D u b k o w ie c k ie g o , M a rk a O ziernego, k t ó r y b ije w s z y s tk ie r e k o rd y w u p ra w ie k u ­ k u ry d z y , tr a k to r z y s ty G ita ło w a i Paszy A n ­ g e lin y ? M a ria Szewczenko z k o łc h o z u „C z e r­

w o n a Z orza“ w y d o iła po 6183 l i t r y m le k a od ka żd e j k ro w y , F astow a z „K o m u n y P a­

r y s k ie j“ osiągnęła 636 q b u ra k a ć u k ro w e g o z 1 ha. W k ołcho zie im . I ljic z a O g n iw o w a E u d o k s ja Z aozem a zebrała p o 42 q pszenicy z h e k ta ra . W iększość z n ic h to kom so m olcy.

L ic z y ć W am jeszcze? W naszym ko łch o zie 12 osób u z y s k a ło t y t u ł bo h a te ra p ra c y , a 47 je s t obecnie p rz e d s ta w io n y c h do odznaczenia. T o samo spo tkacie w ko łch o zie „K o m u n y P a­

r y s k ie j“ , „ L e n in a “ , „S ta lin a “ , „L ie b k n e c h fa “ ,

„Z d o b y c z y P a ź d z ie rn ik a “ , „C z k a ło w a “ , „Z ie ­ m i k ra s n y c h p a rty z a n tó w “ i wszędzie.

W d w a d n i pó źniej, na balecie w p rz e p ię k ­ n y m tea trze -ope rze w Odessie w czasie p rz e rw y o g lą d a liś m y na ścianach k o r y ta r z y i p a la rn i fo to s y p rz o d o w n ik ó w s z tu k i i r o l­

n ic tw a . A r ty ś c i i a r ty s tk i obok tr a k to r z y ­ stów , o g ro d n ik ó w , ś w in ia rz y , d o ja re k . P ro ­ s iliś m y p rz y g o d n y c h sąsiadów o ob ja śn ie n ia , k to zacz na ty m , a k to na ta m ty m p o rtre c ie . Po sposobie in fo rm o w a n ia nas tru d n o b y ło w y p ro w a d z ić w n iose k, k to tu k o m u s p ra w ia ł zaszczyt, czy a rty ś c i tra k to rz y s to m , czy do - ja r k i a rty s tk o m . N a jb a rd z ie j z a p a lili się do w y ja ś n ie ń m ło d z i m a ry n a rz e — uc z n io w ie o fic e rs k ie j szko ły w Odessie. Na p rz o d o w n i­

kach p ra c y z n a li się n ie gorzej n iż K w a ś n ia ­ k a siostrzenice, a o kołchozach odeskich, o ic h ż y c iu m ó w ili ze zn a w stw e m k o łc h o ź n i­

ka. O to k r a j, gdzie m a ry n a rz m ó w i o m le k u , ś w in ia c h i u p ra w ie k u k u ry d z y , tra k to rz y s ta p ro w a d z i 40-osobową o rk ie s trę , a km s o m o łk a - ko łch o żn ica a n a liz u je k ry ty c z n ie F a d ie je w a

„M ło d ą G w a rd ię “ ja k zaw od ow y k r y ty k . 4. N A U K A N A R Z Ę D Z IE M W S Z Y S T K IC H

P y ta n i o drogę d o jścia do ta k w y s o k ic h osiągnięć gospodarczych i społecznych — go­

spodarze uśm iechają się i m ó w ią — p o p a trz ­ cie jeszcze, a p o jm ie cie . O p ro w a d z a ją nas po śnichrzach, oborach, ch le w n ia c h , p rz e tw ó r­

niach. P o k a z u ją w łasne k ro w y , ś w in ie , k u r y , n ie będące w sp óln ą w łasnością kołchozu.

P oka zują ziarno, k a rto fle . A g ro n o m p re ­ z en tuje wreszcie chatę - laboratorium . Za­

czyna m y ro zu m ie ć — oto np. w badaniach

Y

(2)

Str. 2 „W I E S" N r 14 (193)

Delegaci chłopów polskich zw iedzają Wesoiopodolańską Stację Selekcyjną p ro w a d z o n y c h przez słynnego a k a d e m ik a Ł y -

senkę na d w y p ro w a d z e n ie m od po w iedniego do g le b o w y c h i k lim a ty c z n y c h w a ru n k ó w ga­

tu n k u b a w e łn y w z ię ło u d z ia ł 20 tysięcy ta ­ kich chat-laboratoriów , 20 tysięcy kołcho­

zów. Cóż to znaczy? Z naczy to , że n a u k a p ły n ie s z e ro k im fro n te m od la b o ra to riu m u - czonego A k a d e m ik a do każdego kołcho zu, od p ro b ó w k i, d o n ic z k i, c ie p la rn i, do szero kich p ó l U k ra in y , od Ł y s e n k i do d z ie s ią tk ó w t y ­ sięcy a g ro n o m ó w — a syste ntów uczonego, p ra c u ją c y c h w k o łc h o z o w y c h la b o ra to ria c h , do setek ty s ię c y p r a k ty k ó w u fo rm o w a n y c h prze z tę naukę.

N a u k a n ie je s t w łasnością p ro fe s o ró w . R oz­

b iła ścia ny ic h g a b in e tó w i weszła uspołecz­

n io n a , um a sow ion a w działa ln ość p ra k ty c z n ą . Z k o le i od la t stąd, z ty s ię c y k o łc h o z ó w s z tu rm u je o s ią g n ię c ia m i i po strze że n ia m i do w r ó t in s ty tu tó w n a u k o w y c h , a b y ta m ją

„o p ra w io n o “ w książkę. S potkasz się zatem z n ią wszędzie. W ro zm o w a ch na p o lu , w śp ich rzu , oborze, k u r n ik u , c h le w ie , ogrodzie, m ły n ie , szkole, prze dszko lu, k u c h n i, w d o m u lu d o w y m . W szędzie w id z is z p la n , celowość, wszędzie w iedzą co, dlaczego i ja k to ro b ić . A g ro n o m , w e te ry n a rz , le k a rz , n a u czycie l, b ry g a d ie r, o g n iw o w y , tra k to rz y s ta , o g ro d n ik , m a s y k o łc h o ź n ik ó w w y c is k a ją z p rz y ro d y w szystko. G w a łte m u trz y m u ją w z ie m i w i l­

goć, w s trz y m u ją w ia tr y , u ja rz m ia ją rz e k i, z a m ie n ia ją c ic h s iłę w en erg ię ele kryczn ą , p ro d u k u ją n ie is tn ie ją c e dotychczas g a tu n k i z w ie rz ą t i ro ś lin . R e z u lta ty tego p o w ią z a n ia t e o r ii z p r a k ty k ą są oczyw iście n ie b y w a łe . P ro d u k c ja ro ln a o d b y w a się po masowych próbach i ju ż bez żadnego ryzyka. D a w n a nieśm ia ło ść i bezradność c z ło w ie k a w o be c ta je m n ic p rz y ro d y u s tą p iła m ie js c a p e w n o ­ ści, że m u s i ona służyć lu d z io m . P rz e c iw k o n ie j w y s tą p ił b o w ie m ro z u m , a n ie m agiczne zabiegi. R ozum z a trz y m a ł D n ie p r, z a rz u c ił U k ra in ę m aszyn am i, p ro s tu ją c ciężko s p ra ­ cow ane, c h ło p s k ie plecy. T e o ria k ie r u je p r a k ­ ty k ą , p r a k ty k a bogaci i ośm iela te o rię . M i­

c z u rin i Ł y s e n k o r o z b r o ili p rz y ro d ę . N a u k a ra d z ie c k a je s t zuch w a ła.

P ra w o L ie b ig a o m a le ją c e j w y d a jn o ś c i gle­

b y i d e p re s y jn a te o ria M a lth u s a z n a jd u ją o - c z y w is te zaprzeczenie na k a ż d y m k ro k u . K o ł­

c h o ź n ic y m a ją pewność, że w k a ż d y m n a ­ s tę p n y m r o k u osiągną cora z wyższe re z u lta ­ ty . N ie m a s ił o g ra n ic z a ją c y c h te osiągnięcia.

N ie m a, ja k się p rz y p o m n i, że ź ró d łe m spo­

łe c z n y m r o z w o ju n a u k i, je j p r a k y k i i e n tu ­ z ja s ty c z n e j p ra c y je s t n o w y u s tró j.

5. K O Ł C H O Z JE S T C Z Ę Ś C IĄ C A Ł E J U K R A IN Y

P o z w ie d z e n iu in s ty tu tu s e le k c y jn o -g e n e - tycznego im . Ł y s e n k i w Odessie, po zapozna­

n iu się ze s z k o ln ic tw e m ro ln ic z y m w s z e lk ic h s to p n i, po ro z m o w a c h z lu d ź m i zaintere so­

w a n y m i p ro d u k c ją ro ln ą , a p e łn ią c y m i w t y m procesie n a jró ż n o ro d n ie js z e fu n k c je zro­

z u m ie liś m y d y n a m ik ę te j d z ia ła ln o ś c i. Jasne, że ś w in ia rz K w a ś n ia k , czy o g n iw o w a M a n a C hobta n ie z a trz y m a ją się w p o ło w ie d ro g i.

T u ta j b o w ie m n ie ch o d zi o w ła s n y in te re s ekono m iczny. I m cho dzi o U k ra in ę , o Z w ią ­ zek R a dzie cki, o Chleb d la g ło d n y c h całego św iata. N a ic h polach, w ic h oborach i c h le ­ w n ia c h p rz e tw o rz y ł się ś w ia t w y z y s k u w ś w ia t ro z u m u , sw obody 1 d o b ro b y tu . Ś w ia t ten, jego porządek, u rz e k a ich , cho ćby n ie z d a w a li sobie czasem z tego s p ra w y . G d y w k tó r y m ś naszym p rz e m ó w ie n iu k o łc h o ź n ic y u słysze li słow a sw ej pio se n ki, że „ m y n ie z n a m y ta k ic h stron, gdzie ta k w o ln y m ż y je c z ło w ie k “ w y b u c h n ę !! g rz m ią c ą radością, gdyż cz u ją się w ła ś n ie w y ją tk o w y m i lu d ź m i, przez to, co czynią, co w o k rę g a c h ś w ia ta b u d z ić może u m as lu d o w y c h w ie lu , w ie lu n a ro d ó w na d zie ję na nowe, lópsze życie.

W b itw ie o w y n ik i, o w y s o k ie p lo n y , w s z y ­ scy s ta rz y i m ło d z i są w te j sam ej a r m ii i je d n a k o w o w y k o n u ją celow ą rob otę. Jedna i ta sama je st b o w ie m dla n ic h U k ra in a , je d n a i ta sama ziem ia, ta sama n a u k a k ie r u je w s z y s tk im i 1 ta sama idea soc ja liz m u p o b u ­ dza do n ra c y i m iło ś c i dla zie m i ojczyste j.' n a ­ ro d u , Z w ią z k u R e p u b lik i n a u k i, ja k o s iły 1 n a rzęd zia spe łn ien ia ty c h w ie lk ic h zadań dla k r a ju i św iata.

Czy k o łc h o z im . B udionnego, K o m u n y P a­

r y s k ie j. S zow czenki, K ir o w a z n a jd u je Się w

re jo n ie X czy Y , to je s t zup ełnie obojętne . D a ł się b o w ie m poznać n ie prze z g e og raficz­

n e położenie, a przez w zm ożoną działa ln ość, prze z spra w n ość p ro d u k c y jn ą . S to i u szczy­

t u r o ln ic tw a U k ra in y . W p ro d u k u ją c e j, r o l­

n ic z e j U k ra in ie , z a p e łn io n e j sow cho zam i i ko łc h o z a m i, k a ż d y z n ic h s ta n o w i je d n o s tk ę n ie o d izo lo w a n ą od reszty, ale p rze z ró żn o ­ rodność, bo ga ctw o sto su n kó w , p rze z og ólno- p a ń s tw o w y p la n gospodarczy, przez selek­

c y jn e z ia rn o , stacje tra k to ro w o -m a s z y n o w e , elektryczno ść, ra d io , k u rs y , szkoły, przez z w y ­ cię skie osiągnięcia gospodarcze je s t n a jś c i­

ś le j z in n y m i je d n o s tk a m i p o w ią z a n y . T w o ­ rząc całość je s t jednocześnie je j częścią. A d z ia ła n ie m m u s i u s p ra w ie d liw ić p rz y ję te przez k o łc h o z im ię . K o łc h o z „Z d o b y c z Paź­

d z ie rn ik a “ n a z y w a ł się p o czą tko w o „ U l i P szczoła“ , ale je go o lb rz y m ie osiągnięcia n a ­ k a z a ły p rz y ją ć o d p o w ie d n ią do rzeczyw isteg o r o z w o ju nazwę. I d lateg o w ś ró d k o ło c h o ź n i- k ó w w ia d o m o , że p e w ie n k o łc h o z w y p rz e d z ił in n e np. w h o d o w li ś w iń . W iad om o w te d y , co z ro b ił, w ia d o m o o ile w y p rz e d z ił, w ia d o m o ja k im je s t w zo rem . L e ż y o n w w y m ia rz e eko-- nom icznego i socjalistyczn eg o w z ro s tu n a ro ­ d u , a n ie w a d m in is tra c y jn o -g e o g ra fic z n e j prze strze n i.

T a a tm osfe ra tw o rz y kołchozow ego czło­

w ie k a , tw o rz y oczyw iście i je go stosunek do p ra c y . T o tłu m a c z y postępow anie K w a ś n ia k a , C h o b ty i ty s ię c y im podobnych, to tłu m a c z y n a m po w ie dze nie je dn ego z k o łc h o ź n ik ó w :

„ P r z y z a k ła d a n iu w a szych s p ó łd z ie ln i p ro ­ d u k c y jn y c h o rg a n iz u jc ie n a jp ie r w bazę p r o . d u k c y jn ą , a p o te m d o piero m y ś lc ie o in te ­ resach poszczególnych je dn ostek, bo ty lk o w te n sposób d o jd ziecie do d o b ro b y tu i spó ł­

d z ie ln i, i je d n o s te k “ . O n i ta k c z y n ią is to tn ie . T a „ba za p ro d u k c y jn a “ , to baza s o c ja liz ­ m u , baza całości społecznej w s i, baza h u m a ­ n iz m u socjalistyczn eg o: życie d la w s z y s tk ic h , p ra ca w s z y s tk ic h d la w s z y s tk ic h !

6. P R Z Y S Z Ł O Ś Ć , J A K IE J P R A G N IE M Y S ło w a pro ste go k o łc h o ź n ik a , w k tó r y c h prze cie b rz m i echo p ra w d y h is to ry c z n e j w p ro w a d z a n e j w życie prze d la ty przez L e ­ n in a i S ta lin a , p rz y p o m in a ją M a rk s a , k t ó r y w „18 B ru m a ir e ‘a“ ta k p is a ł o c h ło p s tw ie fra n c u s k im z p o ło w y d ziew iętna ste go w ie k u :

„ D r o b n i c h ło p i s ta n o w ią o lb rz y m ią masę, k tó r e j c z ło n k o w ie ż y ją w je d n a k o w y c h w a ­ ru n k a c h , nie w chodząc je d n a k w różn oro dne s to s u n k i ze sobą. Ic h sposób p r o d u k c ji iz o lu ­ je ic h od siebie, m ia s t w y tw o rz y ć w z a je m n e sto s u n k i m ię d z y n im i. Ic h te re n p ro d u k c ji, pa rcela, n ie po zw a la na p o d z ia ł p ra c y p rz y je j u p ra w ie , n ie po zw a la na stosow anie n a ­ u k i, a w ię c na w ie lo s tro n n o ś ć ro z w o ju , ró ż ­ no rodność ta le n tó w , bo ga ctw o s to su n kó w społecznych. K ażd a poszczególna ro d z in a ch ło p ska w y s ta rc z a n ie m a l sama sobie, sama bezpośrednio p ro d u k u je w iększą część tego, co spożyw a, zdobyw a w ię c ś ro d k i do życia racze j prze z w y m ia n ę z p rz y ro d ą a n iż e li przez s to -

Mieczysława Buczkówna

M O N O L O G

Ciemne niebo — zgasło.

Zimna woda — ostygła, liście przylgnęły do ziemi,

kw iaty opadły — zasnęły.

Cmentarz milczącej jesieni;

gwiazdami niebo szeleści, deszcze płyną drobniutko, w ia tr rozrywa noc z szumem.

Ocal, ocal swe serce.

O nieulękły, uśmiechnięty

każdą minutą sprzedajesz się śmierci, ciemne twoje oczy — zgasły

zimne usta — ostygły twarzą przylgnąłeś do ziemi ręce opadły — usnęły

na cmentarzu milczącej jesieni głośno uderza twe serce.

Gwiazdami niebo szeleści deszcze płyną drobniutko w ia tr rozrywa noc z szumem ocal, ocal swe serce.

Mirosław Ochocki

K O M E N T A R Z

s u n k i ze społeczeństwem . P arcela, c h ło p i ro ­ d z in a ; ob ok in n a pa rcela, in n y chłop, i in n a rod zin a. K o p a tego s ta n o w i w ieś, a kop a w s i je s t de pa rta m en te m . W te n sposób p o dsta­

w o w a m asa n a ro d u fra n c u s k ie g o tw o r z y się prze z z w y k łe d o d a w a n ie je d n o im ie n n y c h w ie lk o ś c i, ta k m n ie j w ię c e j ja k w o re k z k a r to fla m i s ta n o w i w sum ie w o re k k a r t o f li. “ (18 B r u m a ir e ‘a s tr. 129).

U M a rk s a je s t opis i k r y ty k a . P arce la nie p o zw a la n a p o d z ia ł p ra c y , na s tw o rz e n ie n a ­ u k i, a w ię c na w ie lo s tro n n o ś ć ro z w o ju , ró ż ­ norodność ta le n tó w , bogactw o s to s u n k ó w społecznych. Iz o lu je je d n o s tk i społecznie. Z ta k ie g o m y w y c h o d z im y u s tro ju , z ta k ie g o system u. Goszcząc na z ie m i ra d z ie c k ie j o- g lą d a m y dokonane, żyjące i rozw ijające się to historyczne rew olucyjne przejście. I p rz y -

* *

*

Ostygną ich spojrzenia i usta ja k woda otoczy milczenie ich martwe już głosy będą jak szklanka pusta

po w inie czerwonym i mocnym.

Będą jak drzewo zimą

zamknięci po okaleczone gałęzie, ślepi jak noc.

Godzino, godzino szczęścia gdy ich ciała jeszcze czułe jak kw iaty i piękne godzino dobrych zamyśleń oczekiwań i rozstań pierwszych oszczędzaj im swojej mocy nie mieszaj przyzwyczajeń z gorączką radości

nie zm ywaj znudzeniem ich nieostygłych wzruszeń.

Jakże smutno —

patrzą na siebie przychylnie ale już z litością,

mówią do siebie jeszcze um iarkowani i zwięźli dotykają swych rąk

pozornie miękko i z troską — nie wiedzą jeszcze, nie wiedzą że to umiera ich miłość.

D O W I E R S Z A

b y liś m y tu u jrz e ć życie, p o tw ie rd z ić n im k r y t y k ę M a rk s a sprzed s tu la t. A b a rd z ie j może z samego ż y c ia w z ią ć je go m ąd rość p ra k ty c z n ą , je g o p ra k ty c z n e w z o ry , w z ią ć e n tu z ja z m sam ego życia.

W k o łc h o z ie im . K . L ie b k n e c h ta , le żą cym o k ilk a n a ś c ie k ilo m e tr ó w o d Odessy, p y ta ­ łe m m ie jscow eg o ag ron om a o ró ż n ic e m ię d z y lu d ź m i m ia s ta i w s i. J a k ie różnice? D z ie w ­ czyna — k o łc h o ź n ic a z w y c z a jn ie i bez n a j­

m n ie js z e j żenady m ó w i n a m o s w o im k o ł­

c h o z o w y m życiu . U c h ło p a k a a n i ś la d u n ie ­ śm iałości. P a trz ą c n a ic h zachow anie w id a ć , że w s z e lk ie k o m p le k s y , k tó r y m i h is to ria ob­

c ią ż y ła po d d a n ych p a no m c h ło p ó w zosta ły g ru n to w n ie , ja k osty, w yniszczone. C h c ia ło ­ b y się rzec, że je s t to p r o d u k t te c h n ik i. O - c z y w iś c ie te c h n ik i, w y ra s ta ją c e j w s o c ja liz ­ m ie i tw o rz ą c e j socjalizm , te c h n ik i w słu ż­

b ie społecznej, usp ołeczniającej a k ty w n o ś ć je dn ostek. A g ro n o m , m ó w ią c o b ra k u ró ż n ic m ię d z y lu d ź m i w s i i m ia sta , w s k a z y w a ł na n o w e z a w o d y tech niczn e na w s i, n a s p e c ja li­

zację w u p ra w a c h , h o d o w li, k tó ra d a je w y ­ k w a lifik o w a n e g o p ra c o w n ik a , a w z w ią z k u z ty m w y s o k ą p ro d u k c ję . J e j k o n s e k w e n c ją je s t po w sze chny szacunek d la p ro du centa .

I dla te g o ś w in ia rz , d o ja rk a , a rty s tk a , uczo­

n y i d o s to jn ik p a ń s tw o w y są tą samą k a te ­ g o rią lu d z i — o b y w a te li. Są o n i je d n a k o w o g o d n i u z n a n ia i je d n a k o w y is tn ie je do n ic h stosunek. P rze kre ślo n a zostaje ró ż ­ n ic a m ię d z y p ra c o w n ik ie m u m y s ło w y m i f i ­ z ycznym . A w a n s e m społecznym je s t n ie p rz e jś c ie do in n e j g ru p y zaw odow o-społecz- n e j, ale u zyska nie p rz o d o w n ic tw a w ra m a c h w y k o n y w a n e g o zaw odu. C z y li po zycję da je n ie przyn ależno ść do ja kie g o ś zaw odu, a ja ­ kość w y k o n y w a n e j w zaw odzie pra cy.

*

G d y b y m m ia ł k r ó tk o po w iedzieć, co w id z ia ­ łe m na U k ra in ie — p o w ie d z ia łb y m , że socjalizm . W id z ia łe m dziecko s o c ja liz m u : b u d o w a n y z e n tu zja zm e m p o k ó j d la lu d z ­ kości. W id z ia łe m b o w ie m b u d u ją c y p o k ó j m ię d z y lu d ź m i i d la lu d z i, w grom adzie, re jo n ie , re p u b lic e , w Z w ią z k u R a dzie ckim , A stąd te n p o k ó j, te n w z ó r p o k o ju p ro ­ m ie n iu je na ś w ia t.

Dyzm a G a ła j Angelina uczy młode kołchoźnice fachu traktorzystek...

Jesteś milczeniem milczeń. Jesteś, Gdy życie wschodzi — gdy zachodzi Daremne życie —

I gdy co dzień

Co noc odchodzę — pod noc, w przestrzeń Za którą nikniesz. Z lampą staję

W rozwartych drzwiach dni, lat. Tak stają Za moim cieniem w ielkie miasta

Rzucając przez me ramię blask

Odbity w płytkiej wodzie, w gwiazdach I w wierszu, gdy w mrok okien wchodzi Jak brzask.

P O D R Ó Ż E

Gdy tonie dzień — gdy stół jak brzeg N iknie w ciemności, gdy w zgarbionym Blasku k rw i mojej tają szyby —

W jakich to zimach trwasz! zgubiony Za jakim zmierzchem — i z snem w dłoni

* Wśród jakich nocy krążysz? Śnieg

Płynie przez światło ręki. Żyw y Jestem tam jeszcze — pod milczeniem Wojen. Powracam — ich przestrzenie Odmierzam biciem serca. Śnieg Zasnuwa światło dłoni, źrenic Otwartych w ciemność.

Z zatopionych Wiosen, ja k światło — wyrasta

Pod świtem najcichsze miasto.

Stajesz — i w pamięć ja k w odzież Podróżną szczelnie spowity —

Słuchasz, ja k w chłodnych mgłach świtu Rozbrzmiewa pogodne morze.

(3)

N r 14 (193) „W 1 E S“

S t r 3

Nieznane listy Joachima Le

H is to ry c y o p ra c o w u ją c y d z ie je W ie lk ie j E m ig ra c ji z n a jd u ją się dziś w tru d n e j s y tu a c ji n a u k o w o -b a d a w c z e j. U le g ło b o w ie m zniszczen iu w s k u te k dzia ła ń w o je n ­ n y c h po d sta w o w e a rc h iw u m e m ig ra c y jn e : z b io r y rę k o p iś m ie n n e ra p p e rs w ilk ie i b a tig n o ls k ie B ib lio te k i N a ro d o w e j w W arsza w ie . S zczęśliw ym tra fe m oca la ło za le d w ie k ilk a to m ó w a k t, a m ię d z y n im i je d e n fa s c y k u ł b ru lio n ó w k ilk u d z ie ­

s ię c iu lis tó w Jo a ch im a L e le w e la z la t 1828 — 1848 (rk p s — 1286). D r H elena W ię c­

k o w ska u ra to w a ła o d p is y 1253 lis tó w L e le w e la do ró ż n y c h osób i p rz y g o to w a ła je do w y d a n ia . P ie rw s z y to m te j k o re s p o n d e n c ji, o b e jm u ją c y 289 lis tó w z lat 1831 — 1835, u k a z a ł się w r o k u u b ie g iju n n a k ła d e m P o ls k ie j A k a d e m ii U m ie ję tn o ­ ści i s ta n o w i cenną p o d sta w ę ź ró d ło w ą dla s tu d ió w nad W ie ’k ą E m ig ra c ją . (L i­

s ty e m ig ra c y jn e J o a ch im a L e le w e la . W y d a ła i w stępem z a o p a trz y ła H elena W ię cko w ska . K ra k ó w , P . A . U . 1948, t. 1., s tr. 411).

W obec zniszczenia a rc h iw u m e m ig ra c y jn e g o B ib lio te k i N a ro d o w e j w W a r­

szaw ie n a b ie ra ją szczególnego znaczenia d la h is to ry k ó w z b io r y rę k o p iś m ie n n e O s tro w s k ic h z U ja z d u , k tó r e w n a s tę p s tw ie r e fo r m y ro ln e j zo sta ły p rz e ję te na w łasność p a ń stw a Z n a jd u ją się one od ik lk u ty g o d n i w A rc h iw u m W ila n o w s k im , d o ką d z o s ta ły p rz e w ie z io n e z M u ze u m R egio nalne go w T o m aszo w ie M a z o w ie c k im , w k tó r y m p rz e le ż a ły przez t r z y la ta (1945 — 1949) w n ie za słu żo n ym za p o m n ie n iu .

N a jc e n n ie js z y m n a b y tk ie m ze z b io ró w O s tro w s k ic h je s t a rc h iw u m A n to n ie g o h r . O stro w skie g o , w o je w o d y -s e n a to ra , ge nera ła w a rs z a w s k ie j G w a r d ii N a ro d o w e j, o b e jm u ją c e k ilk a ty s ię c y lis tó w o r y g in a ln y c h k ilk u d z ie s ię c iu n a jw y b itn ie js z y c h d zia ła c z y e m ig ra c y jn y c h z la t 1831 — 1845 oraz bogatą k o re s p o n d e n c ję W o je w o d y z je g o s y n a m i: S tanisław e m , Tom aszem , Józefem , K ry s ty n e m , b ra te m W ła d y s ła ­ w em , m a rs z a łk ie m s e jm u 1830/31 r., i in n y m i c z ło n k a m i ro d u .

N a jw a ż n ie js z ą p o z y c ją w ś ró d k o re s p o n d e n c ji są lis t y — o r y g in a ły Joachim a L e le w e la do A n to n ie g o O stro w skie g o z la t 1832 — 1843. Jest ic h og ółem 51. P o ­ n ie w a ż a rc h iw u m ro d z in n e O stro w sK ich b y ło z a m k n ię te na c z te r y s p u s ty przed n ie p o w o ła n y m o k ie m h is to ry k a , rzecz z ro z u m ia ła , że d r. H elena W ięckow ska n ie w ie d z ia ła o w y m ie n io n y c h 51 lis ta c h i n ie u m ie ściła ic h d latego w o p ra co ­ w a n y m przez sie b ie w y d a w n ic tw ie k o re s p o n d e c ji e m ig ra c y jn e j Jo a ch im a L e ­ lew ela .

L is ty L e le w e la do A n to n ie g o O stro w skie g o z a w ie ra ją w ażne in fo rm a c je do sp ra w s e jm u e m ig ra c y jn e g o , do ge nezy K o n fe d e ra c ji, Z je d n o cze n ia E m ig ra c ji P o ls k ie j, o d tw a rz a ją s to s u n k i p a n u ją c e w ś ró d w ych o d źstw a i o d d a ją d o kła d n ie n a s tro je ic h a u to ra w n a jc ie k a w s z y m o kre sie je g o ż ycia t j . od p o w s ta n ia K o - . m ite tu N a ro d o w e g o P o lskie g o do w y d a le n ia z F r a n c ji. P ierw sze 10 lis tó w , k tó re w c a ło ści ogłaszam y, pochodzą z la t 1832 — 1833 i do tyczą w ła ś n ie tego n a jc ie ­ kaw szego o k re s u w ż y c iu Joa chim a L e le w e la . S ądzim y, że lis ty te n ie będą bez p o ż y tk u d la z a in te re s o w a n y c h c z y te ln ik ó w .

W łod zim ierz D zw onkow ski i W ito ld Łukaszewicz (O R Y G IN A Ł Y )

1. J. L E L E W E L , P A R Y Ż 28. I I I . 1832, DO A N T . O S T R O W S K IE G O W S T R A S B U R G U ,

C O M IT E P O L O N A IS .

W o je w od o! Pisze m i kolega Z w ie rk o w s k i 9 0 z b liż e n iu się do nas W oje w od y. U w ia d a m ia m n ie , że W oje w od a spodziew a się i m ó j lis t nad g ra n ic ą zastać. C h w y ta m te d y za p ió ro 1 k ilk a Słów: d la p o w ita n ia na zie m i g o rz k ie ­ go p r z y tu łk u ; d la uczczenia z m o je j s tro n y o b y w a te ls k c h cnó t T w o ic h W oje w od o! ze szczerego prze św iadczenia m ego n in ie js z y m p rze syła m . P r z y jm ij to m o je ośw iadczenie, a pośpieszaj n a m tu do P aryża osobiście i nie ociąg ają c się, abyś b y ł ra d ą i p o dp orą s p ra ­ w y n a ro d o w e j. L e le w e l Joa chim .

' > Z w ie rk o w s k i W a le n ty , d e p u to w a n y w a rsza w ­ s k i. je d e n z w iceprezesów T o w a rz y s tw a P a trio ­ tycznego w czasie p o w sta n ia , p ra w a rę k a L e le ­ w e la na e m ig ra c ji, o p ie k o w a ł się p a p ie ra m i s e j­

m u 1830/31 r. i b y ł go rą cym zw o le n n ik ie m se jm u na e m ig ra c ji, k tó r y o rg a n izo w a ł A n to n i O stro w s k i.

2. J. L E L E W E L DO A N T . O S T R O W S K IE G O (A- S T R A S B U R G O U A K E H L O U A

K A R L S R U H E )

(u g ó ry w dw óch rog ach n a p is y d ru k o w a n e : Jeszcze P olska nie zginę ła; B y ć albo n ie być).

P a ry ż 4 k w ie tn ia 1832.

S zan ow ny W o je w o d o ! I słusznie i niesłusz­

nie m i p rzym a w ia sz, żem z P aryża żadnej nie d a ł w iado m ości. S łusznie, bom b y ł dość p e w ­ no u w ia d o m io n y , że W o je w o d a b y ł n a Podgó-

M ed al w y b ity na cześć Joachima Lelew ela rz u . N iesłu sznie, bo nie m og łe m w iedzieć, ja k to d łu g o trw a ło , a p o g ło s k i dość pew n e o d ro ­ dze do G ra tz u p e w n ia ły . W te j niepew ności będąc, nie pisałem . Teraz, Skoro m ię Z w ie r ­ k o w s k i u w ia d o m ił, że W oje w od a żąda m o je ­ go do S tra s b u rg a lis tu : w fe rie zaraz pisa­

łe m , w ita ją c p rz y g ra n ic y F r a n c ji i, stosow ­ n ie do ro z m ó w ie n ia się z gen. L a fa y e tte m . za­

praszałem , a b y W oje w od a do P a ry ż a pośpie­

szył. T e ra z o trz y m u ję lis t na ręce g e ne rała R y ­ b iń s k ie g o p is a n y i n ie z w ło c z n ie n a ń od p isu ję . D ro g ie m i są w s p o m n ie n ia , k tó re w n im w y c z y tu ję , k tó re m ię rz e w n e m i n a p e łn ia ją u c z u ­ c ia m i, a in te re s p u b lic z n y n a g li do odpisa­

nia.

N ie ra d z ib y ś m y W o je w o d y na ja k ie n a ra zić p rz y k ro ś c i, ale w naszym p o ło ż e n iu b y w a często tru d n o ich u n ik n ą ć . Pana B o n a w e n tu ­ r y N iem ojow slcie go 4) w y ja z d w y n ik n ą ł z d o ­ b re j w o li. Te napaści, ja k ic h p rz y p a d k a m i d o ­ zna ł, n ie z a s łu g iw a ły może na ta k g w a łto w ­ n e żale. N ic n ie szko d ziło k o rz y s ta ć z o k a ­ z ji, z n im i w y s tą p ić i o fu k n ą ć się: w y je żd ża ć n ie b y ło po trze b y. T a k nie w ie d z ie ć poco w y ­ je c h a ł z P a ryża ja k nieg dyś z P łocka.

N ie w ie m ja k ie będzie zdanie ge ne rała K n ia z ie w ic z a 2), w zg lęd em p rz y ja z d u W o je ­ w o d y : może być że będzie o d ra d z a ł i z e b ra n iu S ejm u będzie się s p rz e c iw ia ł. J a b y m ra d z duszy i serca w id z ie ć S ejm zebrany, boby m o ja bieda g ła d k i k o n ie c w z ię ła . D la te g o m o- żebym go ja k n a jp rę d z e j żądał. A le o czasie i m ie js c u tru d n o przez pism a u k ła d a ć , d la ­ tego osobista bytn ość W o je w o d y tu u nas zdaje m i się je s t nieodzow na. P rz e k o n a n y je ste m o po trze bie, ab y się życie n a ro d u głoś­

no o b ja w ia ło ; d la te g o w y tr w a m w m o je m s ta n o w is k u , m im o z ło ś liw y c h przeszkód gene­

ra ła B e m a 3) i naszej c a łe j d y p lo m a c ji; w y ­ tr w a m chociaż do opóźnionego ze b ra n ia się S e jm u ; je ś li t y lk o w y je d n a n y m przez m a c h i­

n a cje g w a łte m z P a ry ż a w y p a r ty nie zosta­

nę. Lecz o tern w s z y s tk ie m u s tn ie le p ie j się ro z m ó w ić . J u tr o będę się w id z ia ł z genera­

łe m L a fa y e tte . S podziew am się, że on toż sa­

m o napisze i zdoła w y je d n a ć u c h y le n ie prze­

szkód do p rz y b y c ia do P aryża.

L is t W o je w o d y będę się s ta ra ł ja k n a i- śpieszniej k o m u n ik o w a ć L e d ó c h o w s k ie m u 4) i in n y m . M o je uszanow anie s k ła d a m i s łu ż b y m o je o fia ru ję . S ługa na jn iższy, L e le w e l Joachim .

1) N ie m o jo w rk i B o n a w e n tu ra , poseł k a lis k i na s e jm y , p rzyw ó d ca o p o z y c ji lib e ra ln e j ..ka lisza n *, przezes R ządu N aro dow e go w p o w sta n iu (1831).

N a e m ig ra c ji b y ł p rz e c iw n ik ie m L e le w ela, prze ­ w o d n ic z y ł p ie rw sze m u k o m ite to w i w ychod źstw a pod nazwa K o m ite t T ym cza so w y E m ig r a c ji; w lu ty m 1832 r. w y je c h a ł z P a ryża do B ru k s e li, u ra żo n y na p o lic ję p a ryska i p re m ie ra K a z im ie rz a P e n e m za stosunek do e m ig ra c ji p o ls k ie j; b y ł p rz e c iw n ik ie m se jm u na e m ig ra c ji i łą c z y ł się z c z a rte ryszczyka - m i; zm a rł w o b łą k a n iu w r. 1835. .

2) Gen. K n ia z ie w ic z c h w ia ł się w ty m czasie m ię ­ d z y dw iem a k o n c e p c ja m i: c z a r to r yszczy.rów 1 le -

le w ę łis tó w , ■ _

S) G en. Jó ze f B em b y l c z a rto ryszczyfce rn . z d e c y ­ dow anym p rz e c iw n ik ie m se jm u na e m ig ra c ji l K o ­ m ite tu N arodow ego P olskiego , k tó re m u prezesow ał

L e le w e l. , . . . .

4) Poseł Jan L e d ó ch o w ski b y ł p rz e c iw n ik ie m K o m ite tu Lele w ela, m ia ł w łasne p o m ysły stw o rze ­ n ia w ła d zy e m ig ra c y jn e j z w y klu cze n ie m leletwe- lis tó w i e za rto ryszczykó w ,

3. J. L E L E W E L , P A R IS (R U E T A R A N N E 12) 11. X . 1832, DO A . O S T R O W S K IE G O

W S T R A S B U R G U

(za p o ś re d n ic tw e m M r. S. F . Klose).

W o je w o d o ! L u b o n ie m a m co pisać, żebym się je d n a k n ie d b a ły m n ie okazał, rz u c a m te s łó w k ilk a z ty m g o rz k im zawsze prze czu­

ciem , że się k o m p le tu sejm ow ego n ie docze­

k a m y . O bodaj m ożna in t r y g i w y d o b y ć na ja w . J e ś li m i k o le d z y n ie dopom ogą, sam p a l­

n ę złorzeczenia, p rz e łd ę s tw a i o h y d y na s p ra w c ó w tego, że d o tą d k o m p le tu niem a. Ju ż r o k ! — na w s z y s tk ic h co się nie S ta w ili, na in try g a n tó w , n a p o tw a rc ó w .

O d O lric h a ’ ) lis t od eb rałe m . W aha się! po­

w ia d a , że w id z i, że nie p o ż y te c z n y będzie. P a ­ r ę d n i tem u, w ła ś n ie b y ło w ro czn icę ro z ­ sta n ia się naszego w e F r a n k fu rc ie n a d O drą (rozstan ia się z m a rs z a łk ie m W ła d y s ła w e m 1 2), p is a łe m do niego, do O lric h a . N ie n a k a z u ję m u, n ie na le gam n a niego, bo n ie m a m z w y ­ czaju n a k a z y w a ć mego p rz e k o n a n ia , ale :ń u w y ja ś n iłe m p ra w ą i le w ą i w y s ta w iłe m m u do w y b o ru : oh ydę lu b nędzę. N a m w esoło w nędzy, ś m ia ło o k o po d n o sim y, na oszczer­

s tw a nie d b am y, n ie d b a m y o ś w ia t i lu d z i, d b a m y o po stępo w a nie nasze, o d o p e łn ie n ie o b o w ią z k u , do k tó re g o z io m k o w ie i zdarzenia p o w o ła ły .

M a c h in a c je M o c h n a c k ic h 8) dochodzą do końca. A m y w y k o łą ta n y m K o m ite te m n a ­ szym z a ła tw ia m y , a b y w ypocząć. Na g w a łt d r u k u je m y trz e c ie „Z d a n ie s p ra w y “ 4). H u ­ bę 5) p o w ie d z ia ł że p ra w d z iw e , że słuszne, ale zło śliw e., S tu rb o w a n y p o d m u c h a m i k o m i­

te to w y m i, a bo d a j podnoszeniem głosu n a ­ rodow ego, z K o m ite tu się u su ną ł. T a k te d y k o lle g iu m nasze uszczupla się.

L is t ten, gdzie W oje w od ę dogną, w S tras­

b u rg u czy w N a ncy, nie w ie m . A d re s u ję go do pierw sze go m iejsca. Łącząc w y ra z y p o ­ w a żan ia, w ie rn e s łu ż b y m o je o fia ru ję . L e le ­ w e l.

f) Poseł O lb ry c h S za n ie cki, w r . 1832 b a w ił w e W ro c ła w iu .

3) W ła d ysła w e m h r . O s tro w s k im , m a rs z a łk ie m s e jm u 1830/31 r., b ra te m A n to n ie g o , do k tó re g o p i­

sze L e le w e l. L e le w e l c h c ia łb y go w id z ie ć na czele s e jm u e m ig ra c y jn e g o , k tó r y z b ie ra ł się z w ie lk im i tru d e m i po zg ro m a d ze n iu się w s ty c z n iu 1833 r.

p rze w id zia n e g o u c h w a ła m i z dn. 19 i 26 lute go 1831 r. k o m p le tu 33 po słó w i s e n a to ró w łącznie, r o z b ił się w s k u te k secesji l l e za rto ryszczykó w .

3) B ra c ia M o riin a o c y (M a u ry c y . a za jego poduszczendem K a m il) b y li p rz e c iw n ik a m i se jm u n a e m ig ra c ji i zw a lcza li p o lity k ę k o m ite to w ą L e ­ lew ela .

4) P o r. „Z d a n ie S p ra w y “ z d zia ła ln o ś c i K o m i­

te tu N arodow ego P o lskie g o w „C a ło roczn e T r u d y K o m ite tu N arodow ego P o ls k ie g o “ . P a ry ż 1834.

3) R e fe re n d a rz M ic h a ł H ubę . a u to r b ro s z u ry

„R u ssisch e s S chreckens- u n d V e rfo lg u n g s s y s te m “ . P a ry ż , 1832 r „ cza rtó ry s z c z y k z przekona ń, trz y m a ł początkow o z L e le w e le m i Z w ie rk o w s k im zasiada­

ją c w K o m ite c ie N a ro d o w y m P o ls k im , z k tó re g o w y s tą p ił, zniechęcony ty m , że prezes d z ia ła ł „n ie z K o m ite te m , lecz poza K o m ite te m “ . Z a siadał po­

tem w k o n k u re n c y jn y m K o m ite c ie D w e rn ic k ie g o . W początkach 1833 r . w y je c h a ł do S trassb urg a.

4. L E L E W E L D O A N T . O S T R O W S K IE G O W F O N T A IN E B L E A U , R U E H O N O R E 11.

P A R Y Ż R U E T A R A N N E 12, W T O R E K 30 P A Ź D Z IE E R N IK A 1832.

S tosow nie do życzenia W o je w o d y dziś ran o piszę c z y li o d p is u ję . N ie w ie m k to m ógł c z ło n k ó w now ego K o m it e t u 1) u w ia d o m ić o m o im doń p rz y s tą p ie n iu . W À d o m e je s t m oje ośw iadczenie, w ia t r m ną nie po w ie je . W so­

botę p ra g n ą łe m , a b y m p rz e s ta ł zawadzać.

S p ro s iłe m O gół P a ry s k i, rzecz całą op ow ie­

działe m , p y ta ją c co K o m ite t m a w ta k im po­

ło ż e n iu czynić. Po dysku sja ch... o nowo- tw o rz ą c y m się a n ie z n a n y m K o m ite c ie , na­

znaczono K o m is ję do o b ja ś n ie n ia b ra c i po za­

k ła d a c h . P re te s ta c ji po zakładach do tąd n ie ­ ma, t y lk o w A v ig n o n g o tu ją się nielegalność n o w e j b u d o w y w y ja ś n ić . Z n a ra d O gółu so­

b o tn ic h n ic o d a w n y m K o m ite c ie naszym nie rzeczono. P ra g n ą łe m ab y go rozw iąza no , to n ie n a stąpiło. W a ru n e k m ó j p ie rw szy, aby activitatem O g ó ło w i P a ry s k ie m u w rócono,

k t ó r y je s t s k rz y w d z o n y prze z kore spo nde n­

tó w d e le gató w i w P a ry ż u in s ta lu ją c y c h K o ­ m ite t. B y łe m w c z o ra j w p o n ie d z ia łe k u D w e r­

n ic k ie g o i p ro s iłe m go, a b y ze sw ego K o m i­

te tu a lb o od siebie O gół P a ry s k i lu b s ta ry K o ­ m ite t o s w o im n o w y m z a w ia d o m ił, że to z b li­

ż y i k rz y w d ę w y rz ą d z o n ą c o k o lw ie k u k o i.

A le w ysze dłszy z L e d ó c h o w s k im słyszałem od Le dóchow skiego, że O gó łu P a ry s k ie g o niem a, że n ie m a z k im gadać, w in o w a ł m n ie , że J o ­ z a fa t 2), że C z y ń s k i3 4 * 2 3)) są na nogach, że ic h n a z w is k a n a obradach O g ó łu P a ry s k ie g o w y ­ s taw ian e, to są m o je w in y , ja te m u w in ie n . U p a d a m do nóg! T a k n ig d y n ie skoń czym y.

Ż le W o je w o d o ! źle!

P ro p o n o w a łe m też D w e rn ic k ie m u , aby się o św ia d czył, że uw aża s w ó j K o m ite t czasowy, d o p ó k i nie na stąpią porządniejsze e le k c je i głosow ania, to m u się n ie zdaje, chociaż p rzyzn a je , że u tw o rz e n ie jego K o m ite tu n ie - n a jfo re m n ie js z e . M y tym czasem , ju ż le d w ie dysząc, o d b ie ra m y b ra te rs k ie i serdeczne słow a z w y s p y A ix z C h a te a u -ro u x i in n y c h m iejsc.

Z w y s p y A ix piszą n a m n ie z m ie rn ie czule, u b o le w a ją c n a d niechęcią, ja k a , p o strze g li, że Się z z a k ła d ó w k u n a m o b ja w ia ; n a rz e k a ją n a R o śłako w skiego5) i Nieszokocia, n ie w y ­ łączają, że p rz e c in a ł z n a m i k o m u n ik a c ję , że im u f a li a ona ic h zaw odzi, n a m a w ia ją c ic h do P o rtu g a lii. O p in ię m o ją sądzą. Z b ie ra m y na n ic h s k ła d k ę te ra z w P aryżu . W y p ra w iłe m po kw e ście m a jo ra H o ro d y ń s k ie g o 6). „K w e s ta zaczęta w niedzielę, w dzień im ie n in K o ­ ściu szki i mego ś. p. O jca i żyjącego s y n o w ­ ca '), k tó re g o n ie c h B óg chowa na pociechę.

Przepraszam . W ojew odo, że ta k ie b a n ia lu k i piszę. W rócę do po w a ż n ie js z y c h : o trz y m a łe m lis t od Szanieckiego, zawsze w ą tp i, żeby się p rz y d a ł. W idać, że w z o ru je m a rg ra b ie g o , k tó ­ r y się w z m a c n ia n o w y m i z w ią z k a m i z S u ł­

k o w s k im i. Pisze S zaniecki, że m a rg ra b ia W ie ­ lo p o ls k i, h r. G. M a ła c h o w s k i, gen. W o y c z y ń - ski, s e n a to ro w ie B ie liń s k i i W o d z ic k i o ra z A le k s a n d e r P o to c k i s ta ra ją się w ró c ić i p e w ­ n ie w ró c ą do P o ls k i ko n g re so w e j. D ziś piszę do S zanieckiego n a now o.

W ra c a ją c do K o m ite tu , W o je w od o! jesteś w o p o z y c ji dogodnej, bo u s tro n n e j, możesz sobie czas zyskać, fa z y ocenić, ale ja w o g niu, com n a p is a ł i w y rz e k ł od tego cofać się nie mogę.

1) W rócić activitatem O g ó ło w i p a ry s k ie m u w a ru n e k sine qua non. 2) M uszę się u w o ln ić z dotychczasow ego urzędu. 3) M ie ć zaręczenie, że n ie b a w e m e le k c je porządnem głoso w an ie m

4) K o m ite t D w e rn ic k ie g o u k o n s ty tu o w a ł się 22 p a źd zie rn ika 1832 r . w P a ry ż u . B y ł on w y b ra n y na zjeździe de le gató w ró żn ych za kła d ó w e m ig ra c y j­

nych (z w y ją tk ie m lele w e listye zn e g o O gó łu P a ry ­ skiego) w B ourges dnia. 18 w rześn ia. L e le w e l, Z w ie rk o w s k i i k ilk u in n y c h , k tó r z y z o s ta li w y b ra ­ n i do K o m ite tu D w e rn ic k ie g o , z a p ro te s to w a li prze ­ c iw lega lności w y b o ró w i o d m ó w ili zasiadania w K o m ite c ie . B y t to w y b ie g ta k ty c z n y zm ie rz a ją ­ cy do zd e kom ple tow an ia now o w y b ra n e g o K o m ite ­ tu i u trz y m a n ia p r z y ż y c iu K o m ite tu L e le w ela.

2) Józe fat B o le sła w O s tro w s k i g ło ś n y pole­

m ista na e m ig ra c ji, w yd a w ca e m ig ra c y jn e j „ N o ­ w e j P o ls k i“ od 1833 do 1835, w ty m czasie (1832) le le w e łis ta , odznaczał się b ra k ie m kośćca m o ra l­

nego.

3) Jan C zyń ski. u ta le n to w a n y , n u b lic y ś ta i l it e ­ ra t, b y ły k lu b is ta -— ja k o b in p o ls k i, podczas p o w ­ stan ia, na e m ig ra c ji trz y m a ł się początkow o L e ­ lew ela, p ó źn ie j T o w a rz y s tw a D em o kratyczn ego P olskiego , k r y ty k o w a ł zaw zięcie M ic k ie w ic z a Ba m istycyzm , zasłużony działacz na p o lu em ancypa­

c ji ż y d ó w . P rze ją ł się fo u rie ry z m e m , w r. 1835 re ­ da gow ał w raz z Szym onem K o n a rs k im pism o ra ­ d y k a ln e (ko m u n iku ją ce ) „P ó łn o c “ . W ie lb ic ie l de­

k a b ry s tó w i p rz y ja c ie l lu d u ro s y js k ie g o . N a ze­

bra n ia ch w „ T a ra n ie “ a ta k o w a ł e za rto ryszczykó w i D w e rn ic k ie g o .

4) i 5) W yspa A ix na A tla n ty k u , u u jś c ia rz e k i C harente. W s ie rp n iu r. 1832 / w s k u te k b u rz y w y ­ lądo w ało tu 400 ż o łn ie rz y p o ls k ic h , w y sła n ych przez P ru s a k ó w z G dańska na s ta ry c h okrętach . Z pomocą p rz y s z ły k o m ite ty po lskie w e F ra n c ji, a łe le w e liści p o tr a fili p o lity c z n ie zjednać , d la siebie w ia ru s ó w przez zab ie gi p łk . R ośłako w skie go.

6) H o ro d y ń s k i B ogu sła w , m a jo r.

7) S ynow ca t. j, H ugona L e le w e la , syna P ro ta L e le w e la . Joa chim b y ł o jce m c h rze stn ym H ugona.

lewela

w s z y s tk ic h p o djęte będą, że ta k a zasada p rz y ­ ję tą zostanie, tego je ste m po w s z y s tk ic h za­

k ła d a ch apostołem . 4) Muszę w .edzieć ic h po rząd ku, t. j. ja k d z ia ła n ia k o m ite tu po­

przedniego od następnego uw ażane będą?

etc. etc. A k to nasze d łu g i op ła ci, a k to grosz, ja k ib y do nas m ó g ł nadejść, p o chw yci?

Ju ż poczynam od bierać w iado m ości o k r z y ­ k a c h na m n ie po zakład ach za ostre o ś w ia d ­ czenie, że w e jś ć do K o m ite tu nowego nie m o ­ gę. S ługa n a jn iż s z y L e le w e l.

5. J. L E L E W E L , L A G R A N G E 2 .II. 1833, D O A . O S T R O W S K IE G O

W F O N T A IN E B L E A U

Już k ilk a lis tó w do L a fa y e tte ‘a pisałem , choć w czo ra d o p ie ro tu ta j stan ąłe m — k a ­ b rio le te m . — Piszę s łó w k ilk a i do S zanow ­ nego W o je w o d y , a to p rin c ip a ln ie , aby go u w ia d o m ić , żem je d n ą rzecz z m y ś lił i w je d ­ n y m z lis tó w do L a fa y e tte ‘a p o c h w a lił się.

N ie w id z ia łe m go p rz e d m o im z P aryża w y ­ jazdem . K ilk a osób od niego u p o w a ż n io n y c h u w ia d a m ia ły m n ie o z ły m h u m o rze d ‘A r - g o u t 1). ale im n ie p o le c a ł w iado m ości, że d ‘ A rg o u t cieszy się, że coś o m n ie w ie , co je s t blam a ble , tres blam a ble . W je d n y m z lis tó w , k t ó r y do L a fa y e tte ‘a stąd p is a łe m i ty c h s łó w d ‘A rg o u t d o tk n ą łe m i p o w o ła łe m się w n im na lis t W o je w o d y , ja k o b y m n ie W oje w od a z F o n ta in e b le a u z a w ia d o m ił. L is t m ó j do La->

fa y e tte ‘a — je s t tro c h a (dokończ z da nia n ie ­ czytelne)."

D ‘A r g o u t z ło ś liw y , a b y m ię k k o . z ło ś liw y , ta k że go może L a fa y e tte jeszcze prze kon ać, i n a w e t w te j . m y ś li pisałem . O p u ściłe m P a ­ ry ż w ś ró d w ie lk ie g o z g ie łk u , k t ó r y w y p ra w a w s c h o d n ia 2) n a ro b iła . S a n ie w s k i3) po w ia d a , żem od L a fa y e tte 'a w z ią ł 6000 fr . K rz y c z ą n a m n ie in n i. Może to i le p ie j, W ojew odo, żeś­

m y sta m tą d w y je c h a li. N a jle p ie j z p la c u uciec, gdzie tru d n o dostać, je s t to m oda n ie ­ k tó r y c h k o le g ó w naszych i m n ie się d o b ra z d a rz y ła okoliczność. W szakże podobno z po­

w o d u w s c h o d n ie j w y p r a w y dziś w no cy n ie ­ w ie le pisać będę. Id ę te ra z prze gląda ć b ib lio ­ te k ę L a fa y e tte 'a . Sługa L e le w e l.

1) H ra b ia D 'A r g o u t (1782—1859) z n ie n a w id zo n y pow szechnie m in is te r sipraw w e w n ę trz n y c h za L u d w ik a F ilip a , w ró g re p u b lik a n ó w i e m ig ra n tó w p o lity c z n y c h , prześladow ca Joachim a L e le w e la .

2) W y p ra w a w schod nia — L e le w e l ma tu na m y ś li w raże nie, ja k ie w y w o ła ło w P a ry ż u w m ie ­ szanie się R o s ji do k o n flik t u eg ip sko - tu re ckie g o . W lu ty m 1833 r. flo ta ro s y js k a w p ły n ę ła do .Bosfo­

r u rzekom o z pomocą s u łta n o w i. F ra n c ja p o p ie ra ­ ją ca zbu ntow an ego paszę E g ip tu , M ehm eda - A li p rz e c iw s u łta n o w i z a trw o ż y ła się in te rw e n c ją ro ­ s y js k ą i u s iło w a ła ją p rz y po m ocy A n g lii i A u s tr ii un ice stw ić.

3) S a n ie w s k i F e lik s , e m ig ra n t-o u b lic y s ta . au­

to r „T a b le a u géogra phiq ue, s ta tis tiq u e e t h is to r i­

que du R oyaum e de P ologn e d'ap res le tr a ite de V ie n n e “ , w y d a n e j w ro k u 1833.

I

6. J. L E L E W E L , L A G R A N G E B L E N E A U PRES R O S A Y E N B R IE 9 .II. 1833, DO

A . O S T R O W S K IE G O

S zan ow ny W o je w o d o ! Jeszcze n im e m z P a ­ ry ż a w y je c h a ł, słyszałem o z m a rw y c h w s ta - n iu ka n o n a d y B em a ’ ). N ie m ia łe m czy cza­

su, czy c ie ka w o ści (nie w ie m ) n a d s ta w ić ucha.

Jeszcze do tąd tego nie znam , co o n ta m p o ­ pisał. N ie ty lk o w o je w o d a , ale n a w e t H łu s z - n ie w ic z , i in n i w o ła ją , że ju ż czas m nie sa­

m em u, n ie k o m u odpisać; bo ja sam ta m n a j- m o w n ie j a ta k o w a n y jestem . A chociaż ta k są poważne zdania, wszakże ja p o w ia da m , n is zna ją c jeszcze rzeczy, że nie czas i sam o d p i­

syw ać n ie będę, jako ja. S podziew am się, że się znajdą, co . się w d adzą w o d p is y w a n ie i obronę. Może sam w o je w o d a nie o d m ó w i pióra , k ie d y c h y tre fałsze dostrzeże. Piszą m i z P aryża , że L e d ó c h o w s k i m y ś li o d p is y ­ w a ć i d ru k o w a ć , w sza k ju ż ra z B e m o w i od­

p is y w a ł i d ru k ie m to p u b lik o w a ł. Z n a m y się!

A je ś li n ic h t się nie odezw ie, to i to dobrze.

Żadne k r z y k i, w rz a s k i, p o tw a rze , oszczer­

stw a, gro źby n ie przerażą m nie, n ie p rz e ­ straszą, nie spędzą z pola, na k tó ry m m ię zbieg oko liczn o ści p o s ta w ił. A je ś li z tego po­

la u s tą p ić będę m u s ia ł, albo ustą pić bez szko­

d y p o tra fię , to ustę p u ję bez żalu.

O so b liw e też to położenie m o je ! k tó re kogo in n e g o m og ło b y w z b ić w n ie p o s p o litą du m ę!

J a k p rz e c iw ja k ie m u m o c a rz o w i ś w ia ta ogrom ne m ach in a cje , in tr y g i, k n o w a n ia , s p i-

t) Gen. Józe f B em o g ło s ił a r ty k u ł w „P a m ię t­

n ik u E m ig r a c ji“ z dn. 23 s ty c z n ia 1833 r. p. t . t ,,H is to ry c z n a w iadom ość 6 K o m ite c ie pana L e le ­ w e la “ . L e le w e l na zyw a ł ten a r ty k u ł „k a n o n a d ą B e m a ",

(D alszy ciąg na str. 8)

Cytaty

Powiązane dokumenty

skiego farmera, dla którego jego zagon ojczysty wcale nie jest święty, a jeśli przedstawia jakąś wartość, to tylko w do­. larach obliczoną, jak inne towary

Do dziś jednak nic się nie zmieniło. Przykładów jest bardzo wiele, ale niech jeden wystarczy. Oto działalność samorządu na je­. go najniższym szczeblu,

kładanie świetlic i budowa domów ludowych, praca organizacyjua ogniw

Następnie Pracę zapisaną na swoim komputerze i podpisaną wyślij na adres mail (jako załącznik), który został Wam wcześniej przekazany do kontaktu do mnie na

Przyjrzyj się mapie Polski i wykonaj polecenie 1-2 z podręcznika na str.. Spróbuj dopasować rysunki

Po wyjściu z teatru, rzuca się go obojętnie, jako rzecz niepotrzebną, nie zastanawiając się zupełnie, że przecież ten kawałek zadrukowanego papieru, ma za

„Nie bój się iść powoli, obawiaj się jedynie stania w miejscu.” – autor nieznany. „Czas, energia i talent mogą być ważniejsze od budżetu!” – Scott

czonych uzyskaniem stopnia m agisterskiego w yiaskraw iało je ­ szcze bardziej różnice położenia iedn ych i drugich absolw entów.. Program egzaminu m agisterskiego