• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 6, nr 12 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 6, nr 12 (1920)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

N r . 1 2 .

€EKA FOJEDYŃCZESO NUME«U f 5 0 mk. ł a n . LUB 2 k o r . 2 0 Sial.

W arszaw a, niedziela, dnia 21 marca 1920 r. Rok VI.

Pieniądze i listy należy nad sy łać do Redakcji i Administracji:

Warszawa, Św iętokrzyska Ns 17, telefon „ 9 S S w o je n n y 11.

Prócz tego przyjmuje prenumeratę:

w Ł o d z i — Biuro F. GĘGALSKIEGO, ul. P i o t r k o w s k a Jfi 27, (w podwórzu).

WVCf40DZI

j m K f l ż D f l

J4IEDZIELE.

NACZELNIKU!

Wśród życzeń, jakie składać Ci dzi­

siaj będą, w dzień Twoich Imienin, Ko­

mendancie, przedstawiciele Sejmu i Rządu, generałowie i żołnierze, reprezentanci stanów i zawodów, dyplomaci mocarstw zaprzyjaźnionych z Polską, wśród tych wszystkich życzeń, życzenia Ludu pols­

kiego płyną jeno z głębi serc prostych.

Serce chłopa polskiego, tylko z ze­

wnątrz zaskorupiałe niewolą, niedolą i uci­

skiem, w głębi — pozostało zawsze wrażli­

we na ocenę ludzi i czynów, a rozum chłopski potrafi snadnie zozróżnić plewy od ziarna. Naczelniku, przez całe,* życie swoje rwałeś łańcuch niewoli Narodu, nie dałeś nam pogrążać się w śmiertelny sen zapomnienia i ugody. A żeś, wzo­

rem Twoich Wielkich poprzedników szedł do ludu i z ludem, te wydobyłeś z siebie i ludu nieocenione wartości, które zaważyły na losach Ojczyzny naszej, cześć Ci za to i błogosławieństwo. Naw iązae ; Naczelniku nić tradycji przerwanej latami niewoli, wskrzesiłeś w swojej osobie po­

stać Twego poprzednika — Wielkiego Tadeusza Kościuszki. Więc nie dziw, źe w duszy chłopa polskiego, mimo wieko­

wej niewoli, rozbudziły się uczucia obywa­

telskie. Chłop poczuł powstanie Nowej Polski, sięgającej swym początkiem do

D ó ł racławickich, d a uniwersału połaniec­

kiego.

Wielki Twój poprzednik targnął łań­

cuchem niewoli chłopskiej, Tobie Nac el niku, danem było powołać samego cmopa do zrywania tych łańcuchów. Przez walkę orężną w Legjonach, w Wojsku Polskim, przez powołanie chłopa do stanowienia praw w Polsce, pasowałeś go na obywatela Rzeczypospolitej.

Każąc wierzyć w własne siły i tylko na własnych siłach opierać przyszłość Rzeczypospolitej, wyprowadziłeś lud i jego Ojczyznę z domu niewoli.

Nauczycielu i Wodzu nasz! W dzień Twych Imienin miljonowe rzesze ludu pilskiego uczczą w Tobie przedewrzy s kiem człowieka, bo serca nasze zawsze jednako biją dla Józefa Piłsudskiego.

Mogą Tobie możni tego świata, bić pokłony i schlebiać jako Naczelnikowi, tak jak wczoraj bili w Ciebie i czyny Twoje, Komendancie; mogą faryzeusze wi­

dzieć w Tobie ostoję swoich ukrytych za­

mierzeń; mogą wreszcie inni osłaniać się Twojem Imieniem — dla ludu polskiego,

byłeś, jesteś i będziesz, pierwszym oby­

watelem R z e c z y p o s p o l i t e j , wzorem poświę­

cenia i ofiarności obywatelskiej.

Wolą Ludu, usługą żołnierskiej służby dla Narodu, wyniesiony zostałeś na najwy­

ższe stanowisko w Rzeczypospolitej. Na

dzień Twych Imienin — życzetik ludu:

zostań nam na długie lata Wodzem i Na­

czelnikiem Rzeczypospolitej.

Jan Dębski

' p o s e ł ziem i C hełm skiej.

W a ' . a 1920 roku.

P r z e d p ł a t a :

Rocznie , . . . , Mk. 40 — f. lub Kor. 5 8 — h.

Półrocznie , . . . 3 0 — „ £ 9 — , Kwartalnie . . . . 10 — ., 1$ — ,

Numer pojedynczy 1 mk. 3 0 lub 2 kor. 2 0 h.

i Rachunek Przekazowy W> 15 w Pocztowej Kasie Oszczędności.

(2)

2 G A Z E T A L U D O W„A Ka 12

Życiorys Józefa Piłsudskiego będzie naszą biblją narodową. Życie i czyny tego męża, staną się księga, z której przy sz łe pokolenia polskie z zaipartym od­

dechem będą się d ow ia dyw a ły, w śró d ja ­ kich niebezpieczeństw' i niesłychanych trudności Piłsudski w alczył o Polskę, jak tw o rzy ł wielkość i s ła w ę narodu. C z y ta ­ jąc o tem, będą nam, w spółczesnym , z a ­ zdrościć, że dane ni nam jest nie tylko uwielbiać i podziwiać sw ego naczelnika i wodza, lecz także w s p ó łp ra c o w a ć z Nim dla szczęścia i chw ały Ojczyzny.

Józef Piłsudski urodził się w roku 1867 w Ziemi W ileńskiej w m ajątku Zu- łowie.

Urodził się w c z te ry laita no w ybuchu ostatniego powstania, gdy cała Litw a ję­

czała pod k r w a w e mi rządam i okrutnego M uraw jew a i gdy k a ż d y dom. każ d a ro­

dzina polska? o p łak iw a ła kogoś z blizkich, który, jeżeli nie zginął w ipiowstaniu lub n a szubienicy, to kona? powolną śmiercią gdzieś w śniegach Sybiru.

Mały. Zjufc (tak bow iem nazy w a n o w domu rodzinnym ddesiejszego N aczel­

nika P a ń stw a ), słuchając opowiadań o bo­

h a te r s tw ie i poświęceniu pow stańców , 0 niewoli i poniżeniu narodu, s n u ł'w dzie­

cinnej główce plany przyszłych walk z Ha- iezdnikami i krzyw dzicielam i Polski.

To tro c h ę szczęścia, jakiego Polak doznał w kraju w latach dziecinnych, skończyło się dla Piłsudskiego z chwilą, gdy go oddano do szkół w Wilnie.

W gimnazjum rosyjskiem młodziutki Ziuk stałisię sam bezpośrednią ofiarą tego b a rb a rz y ń sk ie g o system u szkolnego, k tó ­ r y obrażał uczucia, w y p a c z a ł um y sły 1 c h a ra k te r y m łodzieży polskiej. Silny c h a ra k te r Piłsudskiego zw ycięsko w y - . szedł z tej katowni moralnej, jaką b y ła

szkoła rosyjska dla dzieci polskich. P o ­ byt w niej z w iększył tylko Jego niena­

wiść do zaborców , z a h a rto w a ł i jeszcze bardziej n a p rę ż y ł wolę do walki z najaz­

dem-. Po, skończeniu gimnazjum, jako młodzieniec ośnimastołetni, Piłsudski w y ­ jechał do C h a rk o w a na uniw ersytet, lecz już z p ierw sz e g o kursu zostaje w ydalony za udział w rozruchach studenckich.

/ Od tej pory rozpoczyna się w ytę ż ona j n iezm ordow ana działalność Piłsudskie­

go w imię wolności i niepodległości-naro­

du. działalność p rz e ry w a n a jedynie odsia­

dywaniem więzienia i w ygnaniem do W schodniej S y b e rji.

O pracach jego, w ysiłkach i trudach bę d ą spisane z c zasem całe to m y ; dzi­

siaj chcę tylko w s k a z a ć na zasadniczy kierunek i c h a ra k te r działalności naszego Naczelnika i W odza.

G d y Piłsudski, p o w o d o w a n y uczu­

ciem i m yślą patrjotyczną, powziął po­

stanow ienie służenia Ojiczyźnie, widział Ojczyznę s w ą rozd a rtą i ujarzmioną, a ro d ak ó w —- popychanych pięścią obce­

go żołdaka. Piłsudski odrazu sobie uśw ia ­ domił, że naród ujarzmiony może o d z y s ­ k a ć w olność i niepodległość tylko z bro­

nią w ręku. P r a w a do niepodległego b y ­ tu nie m ożna w y szachrow ać, w yprosić i w y ż e b r a ć ; trzeba je zdobyć k r w ią i że­

lazem.

Żaden- zaborca dobrowolnie nie w y ­ puści ofiary ze sw ych szponów, nie ze­

chce się znią układać, jeżeli bez wszelkich u kładów m oże ją w y z y s k iw a ć i łupić.

W y c h o d zą c z tego założenia, Piłsudski całkowicie poświęcił się spraw ie p r z y g o ­ to w y w a n ia narodu do orężnej ro z p ra w y z ciemiężcami. R ozpraszał w narodzie lęk przed niezw yciężoną — jak n a w i a ­ no — siłą z aborców , budził w śró d r o d a ­ ków umiłowanie wolności,-wiarę w e w ła ­ sne siły i mocną wolę do walki z w r o g a ­ mi narodu.

A było to rzeczą nie łatwą. Po ostat- niem powstaniu, które się skończy­

ło klęską i jeszcze, sroższym ucis­

kiem, dwudziesto-milionowy naród polski spal „kam iennym snem niewolnika.u Tu i owdzie rozlegały się głosy, że kiedyś tam , p rzy sprzyjających, okolicznościach będziem y musieli p o rw a ć , za broń, lecz poniew aż nie p r z y g o to w y w a n o się m o ra l­

nie i materialnie do tego, aby te s p rz y ja ­ jące okoliczności w y z y s k a ć , to gdy one następow ały, cofano się bojaźiiwie przed myślą o. zbrojnym wystąpieniu.

Niespożytą zasługą Piłsudskiego jest właśnie to, że on nie pozwalał m ałodusz­

n y m w n a ro d z ie uciekać przed jutrem z m a rtw y ch w sta n ia Polski, a sam z ua.i- dzielniejszemi Polakam i z całą energją spracował, aby to jutro uczynić dniem dzisiejszym w yzw olenia Ojczyzny. S w ą p ra c ą bez spoczynku i wytchnienia Wciąż w' imię sw ego św iętego celu nasz W ódz Naczelny niejako mówił do narodu: ..Czu­

wajcie, bo nie wiecie dnia ani godziny, kiedy zda rz y się sposobność do .walki zbrojnej o niepodległość. Czuwajcie i bądźcie gotowi każdej chwili stanąć do szeregu.“

W ty m celu przerzucał się Piłsudski z miejsca n a miejsce, odwiedzał w s z y s t­

kie polskie m iasta i osady fabryczne, w y ­ szukując wszędzie ludzi gotow ych do czynu i pośw ięcenia; objeżdżał też m ia­

sta uniw ersyteckie od Londynu do K aza­

nia, w któ ry c h by ły skupienia polskiej m łodzieży kształcącej się.

Oglądając się bowiem za ludźmi zdolnemi do rozpoczęcia Walki z wrogiem , Piłsudski z a trz y m a ł swój w z ro k na r o ­ botnikach, k tó rz y znosili najw iększy ucisk i nia mieli nic do stracenia, prócz kajdan, o raz n a m łodzieży akademickiej, czyli studentach, najsilniej odczuw ających upo­

karzające jarzm o niewoli. * Zdarzało mi się z arów no na w olno­

ści, jąk wr więzieniach i na Syberji spo­

ty k a ć robotników, których Piłsudski w y ­ szukał i iDOwołał do p r a c y społecznej.

Miałem w rażenie, jak gdyby otrzymali oni od niego jakieś szczególne bierzm o­

wanie, które ich odróżniało od tylu in­

nych robotników , na z yw a ją c yc h się so­

cjalistami. Czynam i i słow am i swem i z a ­ przeczali na każdym droku temu pospo­

litemu, krzykliw em u socjalizmowi,, k tó ­ r y polega na podziale, zabieraniu i w y ­ dzieraniu. Łączyli oni w swej duszy ofiar­

n ą miłość dla Polski z dążeniem do s p ra ­ w iedliw ości społecznej. Byli to n a p ra ­ w dę ludzie zdolni do p rzebudow y spo­

łec z e ń stw a i oparcia go na zasadach p r a ­ cy i sprawiedliwości.

K ształtując , w ten siposób prze k o n a ­ nia społeczno-polityczne ludu pracujące­

go, Piłsudski jednocześnie zapraw iał je ­

go wolę do śm iałych wystąpiwi i czynów . O rganizow ał zbrojne dem onstracje i z a ­ m ac h y na o p r a w c ó w carskich, poniew aż naród w niewoli ustawicznie musi t a r ­ gać łańcuchem, k tó ry m go przem oc s k u ­ ła. P o c z ą te k wojny rosyjsko-japońskiej ożyw ił nadzieje i spotęgow ał energję P ił­

sudskiego.

Zrobił w s z y s tk o , co tylko było m o­

żliwe, a b y ten m om ent w y k o r z y s ta ć dla wzmocnienia m asow ej walki zbrojnej z caratem . B ył w Japonji, b y ł w A m e ry ­ ce w celu zapew nienia sobie pom ocy w zamierzonej walce.

Do powszechnej w alki nie doszło, lecz liczne z a stępy włościan- i robotników przeszły przez szkoły bojowe i o trz y m a ­ ły chrzest k r w a w y w starciach z żoł- d a c tw em i policją carską.

Wirogowie Piłsudskiego, któ ry c h po­

dłość d o ró w n y w a ich tchórzostw u, nie w a h a ją sie za tę jego działalność n a z y ­ w a ć go bandytą. Ct n ędzni i potulni nie­

wolnicy. k tó rz y ła p ó w k ą i ukłonami uzyskiw ali dla siebie od o p r a w c ó w z w ol­

nienie o b roży niewolniczej, ośmielają się dzisiaj tym obelżyw em słow em rzucać w b o h a te ra narodu, k tó ry kulą i bom bą odpowiadał na ucisk, który mścił za k r z y ­ wdy i poniewierkę całego narodu.

P r z e g r a n a wojna z Japonią i r e w o ­ lucja 1005-6 roku w s trz ą s n ę ły Rosją, lecz nie obaliły tego domu niewoli.

Rozbicie ' Rosji stanow iło p ie rw s z y punkt program u w y z w o le n ia _ i jednocze­

nia ziem polskich, jaki sobie nakreślił Piłsudski.

W tym celu w y k o r z y s ta ł tę odrobinę swobód politycznych, jakie P o la c y posia­

dali w Austrji, a b y .ł a m t w o r z y ć polską siłę zbrojną. Piłsudski organizował od­

działy strzeleckie, sz erz ył w iedzę w oj­

s kow ą, rozw ijał w o b y w a te la c h ducha żołnierskiej karności i obowiązkowości.

W ybuchła w o jn a . Piłsudski w dniu sierpnia 1914 r. w ystąpił z najmężniej­

szym i w narodzie, ab y „czynem wojen­

nym budzić Polskę do zm artwychwstać nia.“

Dzieje legionów najw ym ow niej stw ierdzają, ż e ’ Piłsudski s w y c h żołnie­

r z y nauczył nie tylko mężnie w a lc zy ć w polu, lecz rozw inął w nich głębokie po­

czucie honoru żołnierza ipolskiego, które­

go obow iązkiem jest z a w sz e i w szędzie dochow ać wierności Ojczyźnie.

Niemcy i austrjacy z nieufnością i bo jaźnią spoglądali na legjony polskie i usiłow ali pozbawić je charakteru w oiska polskiego.

Piłsudski rozkazał tw orzyć tajne w oj.

sko pobicie, tak zwianą Polską Organiza­

cję W ojskową. Niem cy dobrze zdawali sobie sprawę, że po upadku Rosji Piłsud­

ski zwróci oręż przeciwko nim: z niepo­

kojem śledzili jego działalność i żeb y ją przerw ać i udaremnić, zaaresztow ali dnia 20 lipca 1917 r. Piłsudskiego i jego dziel­

nego pomocnika 'Kazimierza Sosnkow - skiego i w yw ieźli ich do w ięzienia w Mag­

deburgu. Po więzieniach m oskiewskich zaipoznał się nasz Naczelnik z pruską twierdzą.

Spętano w'olę W odza, lecz nie zdoła-1 no wytropić i uw ięzić tych w szystkich, którzy zaprzysięgli pod jego (komendą

(3)

JVb 12 G A Z E T A ’ L U D O W A 3 w a lc zy ć do ostatniej kropli k r w i o nie­

podległość Polski.

Gdy tylko Niemicy i A ustrjacy po­

częli się chw ia ć, rzucili się na w o js k a niemiecko-aust r j ack i e zaprzysiężeni i c z y ­

hający na tę chwilę żołnierze Piłsudskie­

go. ‘Rozbroili w ro g ó w -i wyrzucili ich z ziemi polskiej.

P ę k ło ostatnie ogniwo łańcucha nie­

woli. Piłsudski po piętnastu miesiącach siedzenia w więzieniu m agdeburskim p o ­ w r a c a do Polski i staje n a czele P a ń s tw a Polskiego.

Św ieżo m a m y w pamięci, co P iłsu d ­ ski zrobił w ciągu tego krótkiego czasu.

Mamy dzisiaj państw o istotnie nie­

podległe, praw orządne z Sejmem U s ta ­ w o d a w cz y m , w y ra ż a ją c y m wolę całego na ro d u ; m am y armię, k t ó r ą o ta c s a c h w a ­ ła z w y c ię s tw ; maimy przed sobą wielkie

możliwości rozwoju państw ow ego, które za s p ra w ą Naczelnika i W odza i p rzy na­

szej pom ocy staną się rzeczywistością.

Należy sic. bow iem Józefowi Piłsud­

skiemu od nas .nie tylko cześć i w d z ię cz ­ ność. lecz 'wierność i posłuszeństw o za- to, iż z zapomnianego imienia Polski uczynił piorun, co błyska, zabija i spała tych, k tó rz y się ośmielają ta r g a ć na w o l ­ ność i m ajestat narodu polskiego.

Antoni Anusz, poseł.

i i w n » n ii w w w M e n u — i m mmmmm n m r i n i m - M w a m n ra w łrw m m iio

miT-Tcwr r ■•wr**1’— » »— »wi *m ■' — ntvm.ua

Co piszą A nglicy o naszym Naczelniku.

Oto co pisze o naszym Naczelniku ga zeta angielska „Revier“:

„Oceniając obecny stan Polski, po ro ku walki o życie, należy studjować tego wybitnego męża, generała Piłsudskiego, Naczelnika Rzeczypospolitej Polskiej. Nie­

ma wybitniejszej postaci w Europie i dziw- nem jest, jak mało się wie w Anglji o nim i o jego politycznych zamiarach. Dużo osób, które znały Polskę i które obser­

wowały ją w ciągu roku pracowitego, ale pełnego chwały, uważają Piłsudskiego nie­

tylko za główny filar Nowej Polski, ale także za. jednego z największych z dłu­

giego szeregu bohaterów,, a może w cza­

sie, gdzie tylu ludzi potrafi burzyć, -— za większego budowniczego naszych czasów.

„Jeżeliśmy błądzili w poznaniu wartości tego wojownika, który miecz swój prze­

mienił na kielnię, który cierpliwie kroczy ku urzeczywistnieniu swych nadziei, ło Polska nareszcie poznała się na tern, jaki to jest człowiek. W ostatnich czasach wszędzie go witano, jako zbawcę kraju, prawdziwego apostoła Polski. We Lwo­

wie, w Poznaniu, w Krakowie w czasie ostatniego objazdu, witano go jako szla­

chetnego odnowiciela, który zbudował jedność narodową w kraju, rozdzielonym przez trzy państwa, mówiące różnemi ję ­ zykami. Nie tylko chłop go witał, lecz również i obszarnik, nie partja tylko, lecz cały naród. Musiał on prowadzić twardą walkę i ostateczna równowaga jeszcze nie osiągnięta, ale, zdaniem ogółu, Piłsudski jest uważany za człowieka odpowiedniego—

człowieka, który nietylko wyciosał Polskę terytorjałną, ale który jej dał duszę.

A. dalej piszą: „Naród jest zmienny, popularność przemija, ale historja napew- oo zapisze imię Piłsudskiego obok imie­

nia Kościuszki. Szczęśliwszy, niź wielki powstaniec, Piłsudski widział urzeczywist­

nienie swoich patrjotycznych marzeń. Cóż to jest za człowiek, który pomimo nieuf­

ności polityków, starych dyplomatów za­

jął właściwe miejsce, jako rzeczywisty kie­

rownik Polski?

„Główne cechy jego zewnętrzne są;

skromność i spokój. Jest pierwszym oby watelem, ale żyje skromnie, pogardza nie­

potrzebnym ceremonjaiem, pozostał bied­

nym, poświęcając się nietylko szerokim sprawam państwowym, lecz takżę losowi swych żołnierzy, jak i potrzebom swego ludu. Zapał j-ego równa się jego abnegacji (wyrzeczenie się wygód), ale zachowuje zawsze pozory stali: zimny, umiarkowany, taktowny, odważny, dalekowidzący, bez tych osobistych słabostek, które często psują najsilniejsze charaktery w powodze­

niu. Niewzruszony, spokojny, wobec zdań określonych jest ustępliwy. Gdy politycy, obawiając się tego dziwnego człowieka, który cierpiał w rosyjskich i niemieckich więzieniach, sprowadzili Paderewskiego, aby przeciwstawić jego wpływowi, przyjął Paderewskiego z otwartemi rękoma i z ro ­ bił z niego najlepszego przyjaciela i pra^

cownika”

w u a m u m a m m i i I ' l i t m i n i i n i 1 'iin iiii i > iiiiii 111 n hi ■ ■ MB ■> — n » — 1 i n mniiir m ir r iir

Pieli § M M PIM sM i.

Ani kontusz na nim aksamitny, Ani pas go zdobi lity, slucki,

W szarej burce, lecz duchem błękitny Jedzie polem brygadjer Piłsudski.

R ęc e cicho na lęku oparte,

Patrzy twardo w wir śnieżnej zawiei, Śród pustkowia sprawuje swą wartę, Nieśmiertelnej brygadjer nadziei.

Były lata zła, nędzy i głodu,

Aż się ozw ał g ło s walki z barykad — Zapomniano już krzywdy narodu, Kto dziś m ściw y — romantyk, unikat.

N iew oln ictw o z m ro c z y ło krwi tętno, P rzygłuszyło w ohjości g ło s ludzki;

Tenci krwią ją miłuje namiętną, Wartujący brygadjer Piłsudski.

Poczerniały od mroków więzieni, Kędy nicmasz uśm ie c h ó w radości, — Termopilczyk, gdy inni znużeni,

Czuwa bacznie, w se r d e c z n e j wierności.

I ołow iem tnie w ruskie okopy, A Strzał każdy wśród w rogów śmierć

[wznieca, S toi w mroku pod bokiem Europy N ie podległe j O jczyzny forteca.

Sztandar z o rłem pow iewa na wale — Któż się zdobył na ten trud nadludzki?

Sztandar Polski w zniósł w niebo zuchwale Wartujący brygadjer Piłsudski.

A i f o n s D z i ę c i o ł o w s k i .

Naczelnik Piłsudski o pokoju z bolszewikami.

Redaktor jednego z wielkich dzienni­

ków francuskich zgłosił się niedawno do Naczelnika Państwa Piłsudskiego i zapytał Go, jak się zapatruje na pokój z bolsze­

wikami. Naczelnik chętnie udzielił wyjaś­

nień, które pomieściły gazety francuskie.

Przytaczamy za niemi wywiad ten w stresz­

czeniu. Oto, co powiedział Naczelnik:

„Polska chce zawrzeć pokój, gdyż była ona zawsze pokojowo usposobiona.

Właśnie daje tego dowody, przygotowuje odpowiedź na propozycję pokojową bol­

szewików. Ale nie zgodzimy się na roko­

wania pod wpływem gróźb bolszewickie!).

„Z początku sądziłem, źe bolszewicy szczerze chcą z nami rozmawiać bez żad­

nych ukrytych myśli i planów. Kiedy jednak patrzę na postępowanie ich, nabie­

ram przekonania, że nie chcą oni z nami się układać, lecz wydrzeć nam pokój siłą pięści, tak jak to zrobili z Estonją. Nigdy nie zawrzemy pokoju pod wpływam, gróźb bolszewickich! Albo pokój rzetelny, za­

warty z dobrej woli, albo wojna!

„Wiem dobrze, źe bolszewicy gromadzą wielkie siły na naszym froncie. Popełniają wielki błąd, jeśli sądzą, że nas .w ten spo ­ sób przestraszą. Masza armja jest gotowa.

Kam zupełne zaufanie sio naszego żołnie­

rza. Wiem, że, kiedy mu ktoś grozi, to on może się stać groźnym ze swej strony.

„Nie obawiam się też agitacji bolsze­

wickiej w kraju. Nie będzie- ona miała powodzenia u nas. My, którzy sąsiaduje­

my z Rosją, wiemy dobrze, jak wygląda rajlbolszewicki. -Najwięksi radykali w Pol sce są przerażeni tą otchłanią, w jaką stoczył Rosję bolszewizm i nie zechcą Polski do tego samego prowadzić.

„Narodom europejskim, które dalej od Rosji mieszkają, bolszewizm niekiedy wy­

daje się czemś pięknem. Liczą one. źe Rosja zaopatrzy Europę w zboże. Jakżeż jednak Rosja może dostarczyć innym ży­

wności, kiedy jej sama nie posiada W większości gubernji Rosji sowieckie,' ludność wymiera z głodu w sposób przera­

żający. .Śmiertelność dzieci jest tak skrop na, źe caie jodno pokolenie przestało ist­

nieć dzięki rządom Lenina i Trockiego.

Jeżeli takie stosunki dogadzają Rosji, to jest to jej własna wewnętrzna sprawa, Ale Polska nigdy nie zgodzi się pójść dobro­

wolnie na śmierć, byle zakosztować boi- zewizmu

TYSiAC MIL JONÓW, CZYLI MIlIJARD MAREK NA ODBUDOWANIE POL-

SKIEGO ROLNICTWA.

W zeszłym numerze „G azety LYdo- wej“ pisał poseł Jan Dąbski o uchwale­

niu przez Sejm wniosku Ministra Rolnic­

tw a p. Bardla w sprawie 1 miliarda m a­

rek na odbudowę rolnictwa. Obecnie po­

dajemy tu dosłownie całą ustawę uchw a­

loną w tej sprawie przez Sejm d. 13 lu­

tego r. b. 1 ,2#

Artykuł 1. Celem gospodarczego u- porządkowania zniszczonych w - czasie wojny obszarów rolnych Rzeczypospoli­

tej Polskiej, nie ' w yłączając Kresów W schodnich, zajętych przez wojsko pol­

skie, jakoteż w celu zwiększenia produk­

cji rolnej na potrzeby aprowizacji publicz­

nej, otwiera się Rządowi na rachunek Mi nisterstwa Rolnictwa i Dóbr Państwo­

w ych na rok 1920 kredyt nadzwyczajny do wysokości jednego miliarda marek.

A rtykuł 2. Korzystać z kredytu po­

w yższego w naturze lub gotów ce będą mieli prawo rolnicy, posiadający albo chcący wziąć w dzierżaw ę użytki rolne, odłogiem leżące lub odłogiem zagrożone, którzy dadzą dostateczne rękojmie, ae już

(4)

4 G A Z E T A L U D O W A 1 12

w ciągu roku poczynione przez nich z te­

go kredytu nakłady potrafią uczynić pro­

dukcyjnemu

Artykuł 3. Kredyt p o w y ższy będzie udzielany bez zabezpieczenia hypotyez- nego, spłacany najdalej w Ciągu 6 lat, przez pierwsze 2 lata bez procentów, a pnzez dalsze 4 lata oprocentow any po 4 od sta. Pożyczka może być spłacona przed upływem 6-ciolecia.

Artykuł 4. W y k o n y w a n ie niniejszej ustaw y poleca się Ministrowi Rolnictwa i Dóbr P aństw ow ych.

Inaczej mówiąc z tego miljarda marek będą udzielane pożyczki czy to w g o tó w ­ ce, czy to w narzędziach, inwentarzu lub nasionach w szystkim ' tym rolnikom, któ­

rzy dadzą gwarancję, że jeszcze w roku bieżącym potrafią obrobić i obsiać leżą­

ce odłogiem grunta. Rozdzielać te po­

życzki będzie M inisterstwo Rolnictwa.

P rócz pow yższej ustawy, która już praw nie obowiązuje, lada dzień ukaże się rozporządzenie p. Ministra Rolnictwa, n a ­ kazujące jak ma ona być wykonana, Sejm uchwalił jeszcze 8 niżej podanych rezo­

lucji. Rezolucje te ustaw am i nie są; mają one dla rządu tylko znaczenie życzeń, w y ra ż o n y ch przez Sejm, żeby rząd to a to zrobił i rząd obowiązany 'jest stosować się do takich życzeń tylko w miarę możno­

ści, gdy tym czasem Ustawy święcie rząd obowiązują i ministrom nie wolno ani na krok od nich odstępować.

Rezolucje.

1. Sejm w z y w a Rząd, aby falę emi­

gracyjną do Niemiec starał się skierować dla upraw y roli w Rzeczypospolitej P o l­

skiej, czyli a b y ludzi; w yjeżdżający do P ru s za kaw ałkiem chleba, pozostawali lepiej w Polsce dla pracy w rolnictwie.

2. Sejm stwierdza, że zboże do sie­

w u nic qioże ulegać rekwizycji, a konie woj&icowe powinny być na wiosnę odstę­

pow ane rolnikom do robót rolnych.

3. Sejm w zyw a Rząd, a b y dla celów rolniczych dostarczył jak najspieszniej węgla, koksu i wszelkich potrzebnych m ateriałów.

4. Sejm w z y w a Rząd, 1) aż eb y w y­

dał potrzebne zarządzenia, iżby ustaw a z dn. 8 marca 1919 r., dotycząca w y d z ie r ­ żawienia odłogów, została w całej pełni w y k o n a n a ; 2) ażeby przedłożył nowelę dc tej ustawy, przedłużającą na okres umożliwiający upraw ę dzierżaw io­

nych obszarów. (Nowela jest do dodat­

k o w a ustawa. P rz y p is e k Redakcji).

5. Sejm w zyw a Rząd, a b y niezwłocz­

nie ogłosił p o wszystkich gminach w pań­

stwie, gdzie i na jakich warunkach mogą rolnicy otrzym ać w dzierżawę ziemie m a ­ jorackie i rządowe. Stosuje się to r ó w ­ nież do Kresów Wschodnich.

6. Sejm w z y w a Rząd, aby, p rz y w y ­ dzierżawieniu m ajątków majorackich da­

w a ł pierw szeństw o drobnym dzierżaw­

com i pociągnął do surowej odpowiedzial­

ności organy władzy, które się do tego nie stosują.

7. Sejm w z y w a Rząd, aby, przy w y ­ dzierżawieniu ziemi uwzględnił w ydalaną służbę folwarczną.

8. Sejm w z y w a Rząd, aby powołał do życia J^adę Rolniczą, składającą się z przedstawicieli Sejmu, rządu i organi­

zacji rolniczych z wszystkich dzielnic.

Proszę przeto W as, Czytelnicy, o uważne przeczytanie tej ustawy i rezo­

lucji, abyście mogli osięgnąć korzyści, Jakie ta ustawa Wam przynosi,

Józci Kowalczuk, poseł do Sejmu.

Co mówi nasza arysto­

kracja między sobą.

Pan dżiedz/c Bonifacy opisuje hrab/emu Pankracemu jak to było ładnie na balu

u hrabiego Józia.

Mój najdroższy!

Donoszę ci, że tymi dniami bawiłem się znakomicie, tak że lepszej z a b a w y i w P a r y ż u nie znalazłbyś. W ogóle czuć, że P o lsk a z a czyna przychodzić do siebie, bo życie to w a rz y sk ie rozkw itło w całej pełni, jak za najlepszych czasów . Nie rozum iem , dlaczego Ludzie narz e ka ją na głód, na drożyznę i na wojnę, bo przecie g d y b y nie wojna byłbym takim sa m ym dziadem jakim byłem 5 lat temu. A ileż to dzisiejszych milionerów zaw dzięcza swój m ajątek wojnie. W ojna nie jest więc taka zła. jak się ludziom zdaje —- tylko trz e b a się m ądrze urządzić. Nie t rz e b a b y ć takim głupim, aby się. dać, w y p c h a ć na front, do ro w ó w strzelec­

kich lub do okapów , bo od tego są chłopi i robotnicy. Jeżeli się siedzi w W a r s z a ­ wie, zwłaszcza przy inteudanturzc, to wojna jest w o a le przyjemlna i niejeden w z d y c h a do tego. a b v się nigdy nie skoń­

czyła.

Oto tymi dniami hrabia Józio P o d r y - galski dal bal c zy raut. T o w a r z y s tw o p ierw sza klasa, połow a „milionerzy w o­

jenni", ale i tych (przecie nie m ożem y o d ­ trą c ać od siebie, bo pójdą przeciw nam.

A mogliby się sta ć niebezpiecznymi, bo m ają pieniądze. Ozdobą t o w a rz y s tw a b y ło kilku rodow itych hrabiów, jeden książę i kilka hrabianek. Materiał p ie rw ­ szej klasy, z samej .porcelany'. K rólow ą t o w a r z y s tw a była hrabianka Cesia — ty ją znasz t a czarna, w y so k a , co chodzi z aw sze z baronem Maniem. Nasze panie z zazdrością na nią p a tr z y ły i opowiadały, że ma suknię w p ro s t z P a r y ż a , p r z y w ie ­ zioną przez kurjera dyplom atycznego.

Było na co p o p a trz y ć. Nóżki jak u sarny, pończoszki jedw abne, ale takie .jakby ich nie było, sukienka po kolana, aż się pa ­ nowie oblizywali. A z góry idąc ram io­

na jak u bogini, dekolcik iście p a ry sk i tak że widziało się w łaściw ie w sz ystkie ta ­ jemnice. z przodku, a z tylu aż do samego pasa, dosłownie — pow iadam ci — do s a ­ mego pasa. Władzio i Gucio patrzyli na nią jak na m arzenie i ani krokiem od niej nie odstępowali.

W peumej chwili pow iada Henio na boku —- wskazując na hrabiankę Cesię;

— T a b y się nie p o trz e b o w a ła już .rozbierać, g d y b y wytnadło jej stanąć przed komisją poborow ą dla stw ierdzenia jej zdolności do pracy! W s z y s tk o u niej na w ierzchu!

— I w idać na p ie rw s z y rzut oka, że zdolna do p r a c y — dorzucił Fredzio, ze złoś 1 iwym uśmiech em .

Młodzi panow ie wy buchnęli -śmie­

chem a s k rz y w io n y p. Niedomagalski z czaszką łysą jak kolano szepnął:

— To też nie próżnuje! — ale to już nie dla n a s i pociągnął sw ego to w a rz y s z a do drugiego pokoju.

Zwrócorio r a z m o w ę na ostatnie a w a n tu ry ludow ców w Sejmie z powodu oględzin kobiet p rze z komisje w ojskow e a Fredzio rzekł:

— I ipo co te c h a m y robią takie a w a n ­ tury z pow odu oględzin kobiet. Co to kom u SEkod-zi, że się m iody człow iek tro ­ chę z a b a w i? Ukąsi ją, czy c o ? Jestem

p rzekonany o tern, że niejedna z p rz y ­ jemnością się rozb ie ra jak na p rzy k ła d

— t a czarna.

R ozm ow ę ucięto, bo się zbliżył ks.

kanonik Masny.

— Tego zrobić m inistrem a prow iza­

cji — szepnął W ładzio do ucha Stasiowi, w skazując na p o w a ż n ą tuszę ks. kanoni­

ka. A potem z a gadnął głośno:

— A jakże tam będzie z patronatem księże kanoniku?

— Z jakim p a tro n a te m ?

— A tym, co go poczciw y i bogoboj­

ny lud uchwalił w Sejmie.

— Na zniesieniu pa tronatu straci przedewiszystkiem szlachta, bo już odtąd właściciel ziemski nie będzie miał iprawa dobierania sobie proboszczów, jak to b y ­ ło dotychczas w Malopolsce. A ks. pro­

boszcz czasem może się przydać, moi pa­

nowie. To jeszcze m y powstrzym ujem y ten ciemny lud od dworów, bo inaczej d a w n e b y was nie było.

1 'Westchnął głęboko i pobożnie. .Za­

c h m u rz y ły sic oblicza w e so ły ch panów.

A kiedy ks. kanonik poszedł dalej —•

Gucio rzekł półgłosem:

— C zy to praw da, że on pochodzi z c hłopów ?

je g o sę d ziw y sąsiad rze k ł głosem na pół — urażonym :

— Z chiopów czy nie z chłopów — to w sz y s tk o jedno. Jak sam o tem nie mówi, to nie trz e b a takich rze c z y poru­

szać. G dy jest w naszem to w a rz y stw ie

— to jest nasz i koniec!

Zakończono rozm ow ę, bo zbliżała się hr. Cesia. Boże miłosierny, co za r a ­ miona, co za ręce, co za .plecy.

P rz y s z e d łe m późno do domu, ale za­

snąć do rana nie mogłem, bo śniły m i się oględziny kobiet, a ja b yłem p rz e w o d n i­

czącym komisji wojskowej,

Całuję ciebie Tw ój

Benio,

je ż e li org anizm i e s t o d pornym . O d pornym je s t on, jeżeli nerwy, mózg i s t o s p acie i zowy posia--

ła ją d o s t a te c z n ą ilość p o k a rm u dla nich n ie ­ z b ę d n e g o (lecytyny). N e i - v i v f t je s t owym ś r o d ­ kiem u z d raw iający m nerwy, dają c ym organizmow i n a s z e m u siłę, o d p o r n o ś ć , św ieżość i rz e ś k o ś ć i^ e rw iw S i usuwa w sk u te k tego w szelk ie objawy jak: ból gtowy, migrenę, b e z s e n n o ś ć , bicie s e r e r lęk i t. d. Ń a r v 5 v i t zw alcza w ięc po śred ni, wsz elkie c h o ro b y p r z e z odżyw ia nie s y s te m u nei wowego. N c i ' v S v ! i o tr z y m a ć m o ż n a we w s z y s t­

kich a p te k a c h i s k ła d a c h a p te c z n y c h .

fłtW M W W W B W M M W a ilŁ B M M O T B W IW IW ffllW illlllllll 1 —1 1 — — II11W W — U-.i

(5)

M 12 G A Z E T A L U D O W A 5

Z POWIATU HRUBIESZOW SKIEGO, Z. LUBELSKIEJ.

Braki aprowizacyine, godne potępienia.

W „Gazecie Ludowej" Nr. 1 z dnia 4 stycznia b. r., czytaliśmy wyjaśnienie po­

sła ziemi podlaskiej p. Józefa Kowalczuka, który jest członkiem Państwowej Rady Aprowizacyjnej, że sól powinna być w y­

dzielana w stosunku 10 kilogramów, czyli 24 i pól funta rocznie na jedna osobę, co wynosiłoby 2 funty na osobę na jeden mie­

siąc. Nafta zaś według wyjaśnienia te-' goż posła winna być w ydaw ana 4 kilo­

gram y, czyli 9 i trzy ćwierci funta, rów­

nież rocznie na jedna osobę.

U nas naogół dzieje się przeciw ni;, bo aietylko, że nie dają tego, co się nale­

ży, ale naodwrót potrącają z tego, co w poprzednim miesiącu wydali. Ma mie­

siąc styczeń wydano z wydziału aprowi- zacyjnego do wszystkich stow arzyszeń, które posiadają koncesje na podział tych artykułów pomiędzy ludność, po 1 i pół funta soli na jedna osobę i siedem łutów cukru, nafty zaś wydano po 1 funcie na miesiąc na kartę, która posiada 'każdy go­

spodarz demu tylko jedna. Otóż z po­

wyższego widać, że tego nie dają, co po­

winni w ydaw ać. A teraz p rzy p a trz m y się, jaki porządek stosują do podziału pomię­

d z y ludność. ' Jeszcze w początkach g ru d ­ nia 1919 roku sołtysi spisali ludność po wsiach i podali do władz .gminnych, te zaś odesłali do wydziału aprowizacyjnego do Hrubieszowa. I właśnie to miało posłu­

ż y ć do w yd a n ia 'dla poszczególnych sto­

w arzyszeń tyle towaru, ile dane sto w a ­ rzyszenie; posiada według spisu ludności do poboru.

Urząd Aprowizacyjny w y d a ł za po­

średnictwem, Urzędów Gminnych k a rty poborowe dla wszystkich, którzy byli za­

pisani przez sołtysów na rek 1920, a towar zaś wydano stow arzyszeniom do podzia­

łu pom iędzy lu d n o ś ć . wełdug spisu z r o ­ ku zeszłego i zakazano pod karą, że nie wolno zarządom poszczególnych stow a­

rzyszeń strącać dla tyeh, którzy maja k a r­

ty, a towaru dla nich nie wydano. Otóż już z tego możecie zm iarkow ać Szanowni Czytelnicy, ijs to z tego zamętu wychodzi, k l ą t w zemsty, narzekań i ob raz y Boga, gdyż jedni pobierają, a drodzy, którzy przychodzą później, idą z niczem do do­

mów. Otóż pytam y się tych wszystkich, którzy mają powierzone czuwanie nad po­

rządkami aprowizacyjnymi, a przew aż­

nie p. Ministra Aprowizacji, kiedy to się raz nareszcie uporządkuje, a czas przecie na to. Sejm, uchwalając ustaw ę o odda­

niu komyngieritu po cenach •maksymal­

nych', między innemi. uchwalił d ać ludno­

ści a rty k u ły pierwszej potrzeby'; otóż p y ­ tamy, gdzie one s ą ? Ja d ą widocznie na pasek do pa sk arz y ż ydów . Żydowskie sklepy aż trzeszczą od tow arów aprowi-

z a c y j n y c h , a nam rolnikom, którzy je­

steśm y żywicielami i podpora państw a, tylko tatami m ydlą oczy. Gdy zarządy stow arzyszeń jadą po to w a ry do w ydzia­

łu aprowizacyjnego, a brakuje kwitów do kompletu, gdyż są i tacy, co z jakichkol­

wiek przyczyn nie 'zdążyli zabrać towarów ze sklepu, to w w ydziale za brakujące kwity strącają i zaliczają na przyszły mie­

siąc, i ci właśnie nie dostaną już tow aru za ubiegły miesiąc. A czy nie lepiej b a ło b y zaliczyć brakujące kw ity i dla s p ra w d z e ­

nia pod k arą k a zać donieść do kontroli?

Więc z tego widać, Bracia Czytelnicy, jacy to oszczędni nasi urzędnicy aprowi- zacyjni; w y d a ją mało, a cudownie zasyca- ją ludność, bo do obecnej pory nie wydali ani kaw ałka rzemienia, ani m ateriału łok­

ciowego. W iem y jednak, że na powiat Hrubieszowski p rzy w o ż ą te to w a ry z Mi­

nisterstwa Aprowizacji. Co się dzieje z temi towaram i, to w szyscy chyba do­

brze wiemy, bo aż wróble na dachach o tym świergoczą. Więc my, k tórzy to piszemy, stajemy z pomiędzy 64 stowa­

rzyszeń, istniejących w powiecie, jako pierwsi i w oła m y głosem potężnym : Sprawiedliwości! Sprawiedliwości! i jesz­

cze raz sprawiedliwość/! Bo inaczej mo­

ż e 'w y jść ze szkoda dla całego społeczeń­

stwa, a tym sam ym i młodego naszego Państw a. '

W oła m y do wszystkich zarządów istniejących stow arzyszeń w powiecie, ażeby raczyli coś o powyższej gospodar­

ce pedać do wiadomości naszego społe­

czeństwa.

Stowarzyszenie S pożyw cze ,,Zgcda“ w Ornatow/cacli.

Członkowie Zarządu: Marcin G m szka. .łan Grenhsk, Paw eł Gre- nitik, Antoni Kulik.

r..v wr;' .n- .■skt; v rryK* wMMU -TŁ-łfwoirBU i sa a r nerurm imaea—łi M * . 't w u u u f i - :^jafxarsasuxeA w y j uor^tz ^ . M C \ j .'A u w n i u i f t i

zrTrspr-r 'oisgnp

r bH a

Uprr^siy spsću pozfeyclti

gośćca, r e u m a ty z m u , n e rw obólu, p o s t r z a łu ,- p o d a ­ gry u;.boli przy z a p a le n ia c h , h i s z p a n c e i t. d., je s t prz y k ła d a n ie R h e s a m o n u . S p o s ó b użycia podany w ka ż d e j a p t e c e i składzie a p te c z n y m przy n a ­

byciu K b e u mi? o stu.

t FRONTÓW! BOJOWYCH.

W ielkie zw y cięstw o w ojsk polskich pod Mozyrzem.

R ozpoczęta przez bolszew ików ofen- zyw a n a froncie poleskim, k tó ra miał;a za zadanie przełam anie polskiego frontu i posunięcie się aż do P ińska, by w ten sposób z a stra s z y ć Polskę i w ym óc jaknaj- dogodniejsze dla bolszew ików warunki pokojowe, sko ń c zy ła się wielką klęską bolszewicką. W ojska polskie pokazały bolszewikom, że mają jeszcze dość siły, by mietylko odeprzeć w sz e lk ą napaść na polską ziemię, ale że potrafią d ać w rogom tęgą 'nauczkę, by ręki po cudze nie w y ­ ciągali. Rozpoczęło więc dow ództw o n a ­ sze k o n tro fe n sy w ę iprzeciw bolszewikom na tym sa m y m froncie poleskim, gdzie oni "anadli n a nas i skutek był taki, że

wojska bolszewickie zostały doszczętnie rozbite a miasto Mozyrz w raz ze stacją kolejową tej samej n a z w y oraz stacja Ka- linkowi.cze dostały się w 'nasze ręce. Z a ­ brano dużą ilość bolszewików do niew o­

li, w ra z z całym sztabem dyw izyjnym , kilkanaście arm at, wielką ilość karabinów m aszynow ych i amunicji. Zajęcie Mo’zy- rza jest dla nas niesłychanie ważne, gdyż jest to w ę z ło w a stacja kolejowa, dzięki której mogli bolszewicy skutecznie p r z e ­ wozić swoje wojska z północy na połu­

dnie wzdłuż całego swojego frontu. Nic też dziwnego, że bolszewicy wytężyli, w sz ystkie swoje siły by miejscowość tę odebrać z pow rotem . By więc odciągnąć część wojsk naszych z pod M ozyrza z e ­ brali w iększe siły w całkiem innem miej­

scu, bo aż między jeziorem O sw eja i rze ­ ką Dzw iną i tam uderzyli na nasz front.

Po zaciętych walkach i przy pomo­

c y r e z e r w ataki odparto. Na północ od Mozyrza odziały nasze otoczyły i zniosły doszczętnie jeden z pułków rozbitej uprze­

dnio 57 dywizji bolszewickiej, który b łą ­ k a ł się, s tr a c iw s z y łączność z innemi od­

działami.

iW w alce tej wzięto 8 kom pletnych dział, cały tabor, kancelarjc i znaczną ilość jeńców.

Na- przedpolu N ow ekonsfantynow a b olszew icy za ata kow a li n a s z e pozycje we Wsi Tessy. W walce, która się tu w y ­ w iązała, w zięliśm y 3 k a ra biny m asz y n o ­ we i jeńców, odpierając atak n a całej W ostatnich dniach jednak akcja bo­

jowa pq obydw óch stronach osłabła, a to z powodu silnych roztopów.

Co mówią bolszew icy o z w y c ię ­ stw ie polskim raod Mozyrzem. Moskwa, d. 15 m arca. Komunikat bolszewickiego sztabu generalnego głosi: Polskie w oj­

ska rozpoczęły ofenzyw ę w kierunku Homla (miasto nad r ze k ą Dnieprem). P o zaciętej walce zostały oddziały nasze zmuszone do w yc ofa nia *się z m iejscow o­

ści Mozyrz i ze stacji w ęzłow ej tejże na­

z w y, a tak ż e i Kalinkowiez.

M o s k w a , d. 15 m arca. B olszew ic­

ka gazeta „ P r a w d a 41 m ówi o zajęciu przez w ojska polskie M ozyrza co następuje:

Stracenie M ozyrza jest nadzw yczaj nieko­

rzystne dla armji sowieckiej, to jest bol­

szewickiej i budzi pow ażne ob a w y o los całego frontu. W sk u te k zajęcia M ozyrza przez w ojska polskie, uległa przerw aniu Iinja kolejowa, w iodąca wzdłuż frontu a W itebska przez Mohylew, Żłobin, Mo­

zyrz, Korosteń do Żytom ierza i B e rd y c z o ­ w a, a więc linia niesłychanie doniosłego znaczenia strategicznego, czyli w ojsko­

wego. Można przypuszczać, że w ojska polskie pragną przez rozpoczęcie, ofenzy- wy pokrzyżow ać plany rokowań pokojo­

wych i dotrzeć do linja Dniepru. W dalszej części artykułu alarmuje sowiecka „Praw­

da" ludność robotniczą i w zyw a ją do śpieszenia pod broń.

= N ow y telegram bolszew icki do rządu polskiego z propozycją zawarcia pokoju. W sk u tek widocznie nieudania się bolszewikom ich ofenzyw y na froncie po­

leskim i z w ycięstw a, jakie odniosły przy- tem nad bolszewikami wojska polskie, w ysła ł rzą d bolszewicki ponow ny tele­

gram do rządu naszego z propozycją za­

w arcia pokoju. T en drugi telegram jest zupełnie zbyteczny, bo rząd polski pra­

gnie skończyć przelew krw i i ■zawrzeć po­

kój 1 teraz właśnie kończą się już w War­

szaw ie n a ra d y nad tą sprawą ź delega-

Cytaty

Powiązane dokumenty

dą regulowały ten powrót i opiekowały się uchodźcami, których los jest bardzo ciężki.. Jeńcy wojenni będą mogli

Zaraza szerzy sie nietylko wprost przez tykanie się sztuk chorych ze zdrowemi,. >le także pośrednio przez ludzi, paszę, pochodząca z obór zapowietrzonych i

Jak tylko bolszewicy dowiedzieli się, że delegacja polska na podobne głupstwo nigdy się nie zgodzi, zaraz zmiękli 1 oświadczyli, że gotowi są na dalsze

Tak również na nic się przydadzą całe zastępy panów, aptekarzy, księży, sędziów i urzędników, jeżeli chłop nie będzie mógł w ytrw ać i zniechęci się

Jeżeli jednak bolszewicy, choć obecnie pobici, będą chcieli przez swoje niepomierne żądania przedłużać wojnę, to Polska potrafi im dać jeszcze większą

mii polskiej1 do 50 tysięcy ludzi. 3) Polska wydaje Rosji wszystek s>przęt wojenny poza Ilością, niezbędną dla 50-tysięcznej armji. 4) Zlikwidowanie, to jest

dostał się w kilku miejscach przez rzekę został przez nasze oddziały odrzucony. W bitwie pod

mali. Nie mając zaufania ani dr> panów, ani do urzędników, którzy pańską stronę trzymają, dali za wygranę i więcej się o dzierżawę nie