• Nie Znaleziono Wyników

Nawet społeczne pochodzenie legitymacji władzy nie czyni ani poszczególnych akto­ rów, ani tym bardziej widowni, partnerami, względem których stosownie jest mówić o jedynie symbolicznej, teatralnej roli konfliktu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nawet społeczne pochodzenie legitymacji władzy nie czyni ani poszczególnych akto­ rów, ani tym bardziej widowni, partnerami, względem których stosownie jest mówić o jedynie symbolicznej, teatralnej roli konfliktu"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

W ramach odniesień do omawianego tekstu, pozwolę sobie na końcową, a tak się składa, że i zasadniczą, z mojego punktu widzenia, uwagę. Czas spędzony z Socjotechnicznymi aspektami g iy politycznej to w m oim wypadku czas niezgo­

dy na myślenie o demokracji liberalnej w kategoriach gry kooperacyjnej. Nawet społeczne pochodzenie legitymacji władzy nie czyni ani poszczególnych akto­

rów, ani tym bardziej widowni, partnerami, względem których stosownie jest mówić o jedynie symbolicznej, teatralnej roli konfliktu. Nie tak należy pojmo­

wać zjawisko, które zwykliśmy nazywać estctyzacją polityki. To, co dziwi naj­

bardziej, to fakt, że Piotr Pawełczyk Foucaulta czytał, nawet wykorzystał pewne wątki, natomiast nic odniósł się w żaden sposób do samej istoty filozofii tego ostatniego. A u Foucaulta „nic ma i nic może być końca walki; jednostki pozo­

stają uwikłane w pajęczynie nieprzewidywalności (... ) walka jest zarówno wy­

mogiem, jak i warunkiem tego pozbawionego wszelkich prawideł procesu [ludz­

kiego istnienia - autor] (... ) Potrzebujemy walki, by uniknąć panowania, a mimo to walka nie gwarantuje wyzwolenia, skoro sprawowanie władzy nad innymi opiera się na założeniu, że stoły można zawsze odwrócić, zawsze wynieść i przy­

nieść nowe. ”8 Nie należy na pewno z odmiennego aparatu percepcji rzeczywisto­

ści, jakim dysponował autor Socjotechnicznych aspektów gry politycznej, czynić w tym m iejscu głównego zarzutu w stosunku do całej przedstawionej propozy­

cji. Byłoby to jednoznaczne z zaproszeniem do dyskursu ontologicznego, zbyt obszernego by poddać go jednoznacznym uogólnieniom. Pozostaje tylko żal, że Foucault nie był wystarczająco przekonujący.

Konrad Kubala

M argines wart uwagi

PIOTR ŻUK: Społeczeństwo w działaniu: ekolodzy, fem inistki, skłotersi. Socjo­

logiczna analiza nowych ruchów społecznych w Polsce. Warszawa: Wydawni­

ctwo Naukowe Scholar, 2001, 262 s.

Pojęcie nowych ruchów społecznych popularne w ostatnich dekadach w so­

cjologii zachodniej, a stosowane w odniesieniu do ugrupowań wywodzących się ideowo z kontestacji lat 60., w polskich warunkach początkowo nie miało zasto­

sowania. Dopiero u samego schyłku PRL-u i w okresie ustrojowej transformacji

K Philip Mark, M ichel Foucault, w: Q uentin Skinner (red. ), Powrót wielkiej teorii w naukach humanistycznych, Lublin 1998, UM CS, s. 93.

(2)

pojawiły sią u nas w zawiązkowej formie grupy ekologiczne, pacyfistyczne, anarchistyczne czy feministyczne, które można było uznać za odpowiedniki, aczkolwiek skromne, postkontestacyjnych ruchów zachodnich. Ich istnienie by­

wało ju ż przedmiotem zainteresowania rodzimych socjologów - opisywali je miądzy innymi Piotr Gliński w Polskich Zielonych i Wojciech Modzelewski w swym Pacyfizmie w Polsce. Tematyce tej poświęcona jest również opubliko­

wana ostatnio przez wydawnictwo Scholar rozprawa doktorska Piotra Żuka.

O tym, jakie konkretnie grapy były przedmiotem badań jej autora, informuje nas tytuł pracy: Społeczeństwo w działaniu: ekolodzy, fem inistki, skłotersi. N ie­

zorientowanych czytelników wypada jedynie poinformować, że tytułowi „skło­

tersi” (spolszczona wersja angielskiego słowa „squatters”) to młodzi ludzie nie­

legalnie zajmujący pustostany, po to by w nich mieszkać i tworzyć centra alter­

natywnej kultury - praktyka od dawna spotykana wśród uczestników kontrkultu- rowo-anarchistycznych ruchów na Zachodzie, która w latach 90. w pewnej mie­

rze rozwinęła się też i w Polsce. Podstawową m etodą badawczą, jak ą posłużył się autor Społeczeństwa w działaniu, była ankieta, na którą odpowiedziało pięćdzie­

sięcioro czworo aktywistów opisywanych przezeń grup oraz przeprowadzone z nimi - i rozwijające poruszone w ankiecie wątki - wywiady pogłębione.

W wyniku swych badań Żuk dochodzi do wniosku, że nowe ruchy społeczne stały się w warunkach współczesnej Polski oazą etosu inteligenckiego. Badani przez niego aktywiści to nie tylko bowiem osoby w większości posiadające wyż­

sze wykształcenie lub studiujące, ale i charakteryzujące się jego zdaniem takimi, często przypisywanymi inteligencji, cechami, jak gotowość do działań na rzecz wspólnego dobra, sceptycyzm wobec oficjalnych definicji rzeczywistości oraz zdolność do utopijnego myślenia, a zatem odznaczające się postawami i predy­

spozycjami, z którymi w czasach, gdy niegdysiejsza inteligencja aspiruje do przekształcenia się w klasę średnią, spotkać się można jedynie „w stosunkowo nielicznych enklawach” (s. 91).

Fakt, iż opisywani przez Żuka ekolodzy, feministki i skłotersi wykazują się ta­

kimi właśnie cechami, sprawia, że w ich działalności upatru je on szansy na roz­

wój społeczeństwa obywatelskiego pojmowanego jako sfera społecznej samoor­

ganizacji, autonomiczna tak wobec państwa jak i rynku, a oparta na wspólnocie wartości. Jakie jednak konkretnie wartości stanowiłyby w ich przypadku podsta­

wę owej wspólnoty? Z przeprowadzonych przez autora Społeczeństwa w działa­

niu badań wynika jasno, że aktywiści i aktywistki opisywanych przez niego grap zdecydowanie przedkładają cele takie jak „stworzenie ludziom większych m oż­

liwości wpływania na decyzje władz” czy „dążenie do tego, aby inne cele i ide­

ały stały się dla ludzi ważniejsze niż pieniądze” nad „utrzymywanie porządku w społeczeństwie” czy „szybki rozwój ekonomiczny kraju” (s. 159-160). Jego respondenci w większości odrzucają również zinstytucjonalizowaną religię oraz wartości patriotyczne, preferując bardziej zindywidualizowane formy „życia du-

(3)

chowego”. Sytuuje to ich w opozycji zarówno wobec przednowoczesnego trady­

cjonalizmu, jak i nowoczesnego konsumpcjonizmu i czyni zdaniem Żuka rodzi­

mymi inicjatorami procesu, który Ronald Inglehart określa mianem postmoder- nizacji, a który polegać ma na rozpowszechnianiu się we współczesnych krajach rozwiniętych postaw postmaterialistycznych, czyli kładących nacisk na jednost­

kowe prawa do autocksprcsji, samorealizacji i współdecydowania o własnym otoczeniu. Żuk podkreśla również, iż identyfikacja z dysydenckimi wartościami kulturowymi sprawia, że opisywane przez niego grupy przyjm ują specyficzny model polityki nastawiony na tropienie niesprawiedliwości i zniewolenia nie tyl­

ko w sferze polityki i ekonomii, ale także właśnie w kulturze.

Obraz polskich feministek, ekologów i skłotersów, z jakim spotykamy się na kartach Społeczeństwa w działaniu, zasadniczo wydaje się prawdziwy. W istocie wszelkie dostępne dane i opracowania potwierdzają, że przedstawiciele opisywa­

nych przez Żuka grup wyraźnie skłaniają się ku wartościom postmaterialistycz- nym. Waga, ja k ą w ramach postawy postmaterialistycznej przykłada się do ak­

tywnego kształtowania własnego otoczenia, pozwala przypuszczać, iż rodzimi ekolodzy, feministki i skłotersi przyczynią się w jakiejś mierze do rozwoju spo­

łeczeństwa obywatelskiego (aczkolwiek trzeba stwierdzić, że biorąc pod uwagę liczebność wspomnianych środowisk będzie to jak na razie miara skromna). N ie­

mniej jednak wobec Społeczeństwa w działaniu wysunąć można szereg zastrze­

żeń.

Zacznijmy od tego, iż Żuk klasyfikując opisywane przez siebie grupy oraz ich poglądy czyni to niekiedy w sposób niedostatecznie zniuansowany. Razi na przy­

kład jednoznaczne opatrywanie wszystkich opisywanych środowisk mianem „no­

wych ruchów społecznych”, mimo że niektórzy teoretycy zachodni - o czym au­

tor Społeczeństwa w działaniu skądinąd wspomina - definiowali owe m chy jako ugrupowania powstałe w wyniku odchodzenia od rewolucyjno-millenarystyczne- go etosu nowej lewicy i stanowiące wyraz dążeń do realizowania kontestacyjnych idei na gruncie akceptacji formalnych zasad państwa demokratycznego1. Tymcza­

sem znaczna część spośród respondentów Żuka - skłotersi, anarchofeministki i ra­

dykalni ekolodzy, których autor zalicza pospołu do pozasystemowego „czwarte­

go sektora” (patrz: s. 122-123) - akceptacją taką bynajmniej się nie wykazuje.

Jeszcze większe zastrzeżenia budzi jednoznaczne uznanie opisywanych grup za spadkobierczynie tradycyjnego etosu inteligenckiego. Autor, wymieniając niewątpliwe podobieństwa pomiędzy postawami feministek, ekologów i skłoter­

sów a tradycyjną wersją owego etosu, nie wspomina niestety o występujących pomiędzy nimi wyraźnych różnicach. Najbardziej rzucającym się w oczy wyra­

1 Z takim sposobem pojm owania now ych ruchów społecznych spotykam y się np. w om aw ia­

nym przez Zuka tekście Jean L. Cohen, Strategy or Identity: New Theoretical P aradigm s and Con- tem porary Social M ovem ents, „Social Research” , 1985, vol 52, nr 4.

(4)

zem owych różnic jest oczywiście odrzucanie przez opisywane grupy wartości patriotycznych, które tradycyjnie stanowiły fundament tożsamości rodzimej in­

teligencji. Istnieją jednak podstawy by przypuszczać, że jest to jedynie pewien spektakularny przejaw odmienności o charakterze bardziej fundamentalnym.

Wydaje się bowiem, że charakterystyczny dla postawy postmaterialistycznej etos indywidualnej samorealizacji siłą rzeczy musi sytuować opisywane na kartach Społeczeństwa w działaniu grapy w opozycji wobec tradycyjnych (czy też, w e­

dle stosowanej przez Żuka terminologii, „przedmaterialistycznych” i „przedno- woczesnych”) wzorów inteligenckiego społecznikostwa, opartego na samowy- rzeczeniu w imię kulturowych ideałów, i skłaniać ich do przyjęcia nowego wzo­

ru owego społecznikostwa, który - jak utrzym ują niektórzy badacze - wykształ­

cił się wraz z ruchami kontrkulturowymi, a który miałby się opierać na założe­

niu, iż działalność społeczna musi być satysfakcjonująca dla działającego, gdyż

„uczynić z siebie przedmiot, który służy sprawie, byłoby szkodą dla sprawy”2.

Żuk, który w kafeterii pytania o motywy, jakim i kierują się respondenci w swej działalności, sztywno rozróżnia pomiędzy działaniem w interesie własnym a działaniem w interesie otoczenia (s. 246), utrudnia być może ujawnienie się tej nowej na polskim gruncie - i często zapewne nie mającej w pełni świadomego charakteru - postawie.

Pracy, oprócz uproszczeń w dziedzinie klasyfikowania opisywanych zjawisk, można zarzucić także pewne braki. Żuk zdecydowanie zbyt mało uwagi poświę­

ca prezentacji opisywanych przez siebie środowisk. Autor zastrzega się wpraw­

dzie, że jego celem nie było sporządzanie „historyczno-dzicnnikarskiej kroniki poszczególnych wydarzeń” (s. 15), ale niezorientowany w temacie czytelnik chciałby zapewne nie tylko zapoznać się z wynikami ankiet i wywiadów - które autor popiera okazjonalnymi cytatami ze środowiskowych publikacji - lecz tak­

że dowiedzieć się, na czym właściwie polega aktywność wymienionych w tytu­

le grup, jak są liczne i kiedy powstały. Tymczasem Żuk informacji tego rodzaju notorycznie nam skąpi. Stąd też niewiele dowiadujemy się na tem at tego, w jaki sposób wyznawane przez bohaterów książki postmaterialistyczne wartości prze­

kładają się na podejmowane przez nich działania.

Autor w niedostateczny sposób zajmuje się również kw estią przyczyn po­

wstania opisywanych przez siebie grap, a szczątkowe wyjaśnienia, jakich m oże­

my się u niego przy pewnej dozie dobrej woli dopatrzeć, wydają się nieadekwat­

ne lub niewystarczające. Za wyjaśnienie w polskich warunkach niezbyt adekwat­

ne uznać należy przywoływaną przez Żuka tezę Ingleharta, zgodnie z którą roz­

przestrzenianie się we współczesnym świecie wartości postmaterialistycznych jest rezultatem „wzrostu ekonomicznego i wynikającego z niego dobrobytu”

2 W. Reich, Z ieleni się A m eryka, przekład: Daniel Passent, „Książka i W iedza” , Warszawa, 1976.

(5)

(s. 154). Zarówno bowiem członkowie opisywanych przez Żuka grup - stanowią­

cych w polskich warunkach wyraziste enklawy postaw postmaterialistycznych - jak i ich rodziny na ogół nic należą do majątkowych elit. Trafniejsze wydaje się wyjaśnienie sugerowane pośrednio w rozdziale „Baza społeczna”, zgodnie z którym ideologia wspomnianych grup stanowi wyraz protestu inteligencji wo­

bec sprowadzania jej do roli wykwalifikowanej siły roboczej w ramach nastawio­

nej na ekonom iczną efektywność gospodarki wolnorynkowej. Jednak i to wyja­

śnienie wydaje się niewystarczające, gdyż w końcu opisywane na kartach Społe­

czeństwa w działaniu środowiska obejmują jedynie znikom ą mniejszość współ­

czesnych polskich studentów czy też ludzi legitymujących się wyższym wy­

kształceniem. Być może - biorąc pod uwagę niewielką liczebność wspom nia­

nych grup - przyczyn ich powstawania oraz przystępowania do nich należy upa­

trywać przede wszystkich w czynnikach psychologicznych nie związanych bez­

pośrednio z uwarunkowaniami makrospołecznymi. Jednakże nawet jeśli autor w istocie uznał, iż mamy tu do czynienia z problemem badawczym, którego roz­

wiązywaniem powinien się zająć raczej psycholog niż socjolog, nie zwalnia go to od obowiązku zasygnalizowania jego istnienia.

Powyższe zastrzeżenia dowodzą, że Społeczeństwo w działaniu jest pracą nie pozbawioną wad. Ale przybliża ona nam niewątpliwie zjawiska, które przez ba­

daczy współczesnego polskiego życia społecznego są wciąż słabo spenetrowane i w tym sensie spełnia zadanie, jakie autor postawił sobie we wstępie. Ukazuje nam to, co „niepopularne, niedostrzegalne, marginalizowane z punktu widzenia

„zdrowego rozsądku” i panujących ideologii” (s. 15). Ktoś mógłby w tym m o­

mencie zapytać: ale jaki sens ma zajmowanie się tym, co marginalne? Autor, przewidując to pytanie, ma w zanadrzu dwie odpowiedzi. Po pierwsze stwierdza, iż to, co jest marginalne dziś, niekoniecznie musi być marginalne jutro. Po dru­

gie podkreśla, że nawet gdyby opisywane przezeń grupy miały na trwałe pozo­

stać na marginesie życia społecznego, nic znaczy to, iż są niegodne uwagi, gdyż stanowią „swoiste sumienie moralne i krzywe zwierciadło ukazujące problemy i zjawiska szczególnie ignorowane i niedostrzegane w życiu codziennym, a za­

sługujące choć na chwilę refleksji” (s. 243). I są to niewątpliwie powody, dla których po Społeczeństwo w działaniu warto sięgnąć.

Piotr Rymarczyk

Cytaty

Powiązane dokumenty

We wspomnieniach swych wychowanków i pracowników na zawsze zostawiasz obraz pełnej energii, ciągle gdzieś pędzącej, pani dyrektor, która jednak zawsze znajdowała czas,

Jest to raczej sensotwórczy Duch, który aktualizuje się w samym procesie objawiania się naszym umysłom, albo też w sens wyposażony Byt, „co staje się, czym jest” dzięki

Wyjaśnienia pierwszego rzędu nie wychodzą poza analizowany poziom rzeczywistości społecznej (analizowany poziom integracji zjawisk społecznych). Wyjaśnienia drugiego

Zdrowie to stan pełnej fizycznej, duchowej i społecznej pomyślności, stan dobrego samopoczucia – dobrostan, a nie tylko brak choroby, defektów fizycznych czy. niedomagań

1) Są składnikami niezbędnymi w żywieniu człowieka dla normalnego przebiegu szeregu procesów zachodzących w jego tkankach. 2) Nie mogą być wytwarzane przez organizm i muszą

2. Zauważalna jest koncentracja na zagadnie ­ niu znaczenia wyrażeń, nie rozwaza się zaś wcale kwestii użycia wyrażeń ani kontekstu takiego użycia 3. Jest to, rzecz

Tak więc zarówno pojedyncze stany psychiczne, jak i całe ich zespoły mogą kojarzyć się z pewnymi czysto materialnymi zjawiskami, zupełnie tak samo jak kojarzą się

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony