• Nie Znaleziono Wyników

Godność pracy w perspektywie ładu społecznego.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Godność pracy w perspektywie ładu społecznego."

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan STRZELECK I *

GODNOŚĆ PRACY W PERSPEKTYWIE ŁA D U SPOŁECZNEGO

H um anizm przestał być dumną doktryną; stał się solidarny z głosem su­

mienia prostych ludzi, potrafiącego tak trafnie wskazać na różnicę między tym , co J u d z k i e ”, a tym , conie-ludzkie'\ W głosie tego sumienia odnajdy­

wał posiew ewangelicznego przesłania i pochylał przed nim czoło.

A b y zbliżyć się do zagadnień zawartych w tytule naszej konferencji -

„Tradycje chrześcijaństwa w umyslowości w spółczesnej” * - należałoby w pierwszym rzędzie postawić pytanie, zwracające się ku pewnym szczególnym ogniskom m oralno-intelektualnej wrażliwości um ysłów ludzi współczesnych.

Należałoby zapytać, jakie doświadczenia czasu znalazły się w samym cen­

trum tych ognisk wrażliwości i jak w płynęły na ich poznawcze i etyczne ukształtowanie. Mówiąc o doświadczeniach, m am na myśli c h a ra k te r tych zdarzeń, k tó re rozstrzygająco w płynęły zarów no na o braz świata, jak i na sposób ujęcia czynnego doń stosunku; na to, co mieściło się w kręgu lęków,

a co w kręgu nadziei, co człowiek uznaje za g łębo ko przeciwne swemu zes­

połowi wartości, a z czym się utożsam ia i o co gotów jest walczyć. Ponieważ chodzi nam o scharakteryzowanie pewnych cech umysłowości, a więc k a te ­ gorii pom ocnych w porządkow aniu i ocenie zjawisk, ważnymi dla nas zda-

* Sesja naukowa zorganizowana w kwietniu 1986 r. przez Polski Instytut Kultury Chrześci­

jańskiej w Rzymie. Tekst został przekazany przez Autora księdzu doktorowi M. Radwanowi wraz z listem, który załączamy. Red.

K siąd z D o k t o r W a r s z a w a 11. 6. 86

Marian R a d w a n

R z y m

W ie lc e M iły K s ię ż e P r o fe s o r z e

P o z w a la m s o b ie tą d r o g ą p r z e s ła ć M u w z g lę d n ie u p o r z ą d k o w a n e n o ty , k tó re p rzy ­ g o t o w a ł e m s o b i e , ja k o m a teria ł d o e w e n t u a l n e g o w y s tą p ie n ia na naszej k w ie tn io w e j K o n fe r e n c ji. S k ła d a m j e d o d y sp o z y c ji K s ię d z a P r o f e s o r a , c o z n a c z y , ż e u zn a ję p o k o r ­ nie k ażd ą d e c y z j ę , k tórą z e c h c e K siąd z p o d j ą ć , łą c z n ie z żad n ą.

P r o sz ę n a jse r d e c z n ie j o p r z e k a z a n ie m o ic h p o z d r o w ie ń ks. T a d e u s z o w i S ty c z n io w i, k tó r e m u z p rzyczyn w y ż s z y c h nie t o w a r z y s z y łe m przy J e g o o d lo c ie z W a rsza w y .

W y r a z y sz a c u n k u

Jan S trzeleck i

(2)

72 Jan S T R Z E L E C K I

rżeniami będ ą szczególnie te, poprzez które d o k o n u je się istotne przekształ­

cenie zestawu dotychczas przeważających kategorii, powstanie nowych krę­

gów problematyzacji stających przed ludźmi zadań, odm iennych niż dotąd ognisk widzenia i wartościowania pow ołań człowieka w świecie.

B udow a tego tekstu opiera się na założeniu, że jed n y m z najważniej­

szych zdarzeń, w zetknięciu z którym kształtow ało się ognisko wrażliwości umysłowej ludzi współczesnych, m ające być przedm iotem naszej uwagi, jest zjawisko t o t a l n e g o w ł a d z t w a , wraz z towarzyszącymi mu roszczenia­

mi ideologicznymi i organizacyjnymi w świecie społecznych stosunków. Opi­

sowi struktur władztwa totalnego towarzyszyć więc winno ukazanie tych cech przeżyć i postaw, wokół których kształtuje się w ludziach o p ó r przeciw­

ko uznaniu rozkazów L ew iatana za głos przeznaczenia, k tó re m u należy się podporządkow ać. Szczególnie - ze względu na nasz te m a t - chodziłoby

o p ró b ę odtw orzenia znaczeń, których nab ierają, wśród granicznych sytuacji losu zgotowanego ludziom przez ludzi, podstaw ow e symbole chrześcijań­

skiej tradycji.

*

F e n o m e n totalizmu cechuje dążenie systemu władzy politycznej do peł­

nego zawładnięcia człowiekiem w imię p o d p o rząd k o w an ia go celom zbioro­

wości, których jedynym przedstawicielem i wykonawcą uznaje się władza.

W ładzy, w różnych występującej wcieleniach, przypisane zostają różne m oce i właściwości, których zbiór czyni z niej najwyższą instancję we wszyst­

kich ludzkich sprawach. W ładza wyniesiona zostaje p o n a d wszelkie natural­

ne i historyczne zbiorowości, p o d p o rząd k o w u je je sobie, włącza w swój krąg wartości - lub rozwiązuje bądź niszczy; staje się jed yn ym praw odaw cą i nad­

zorcą wszystkich pozostałych. Cele głoszone przez władzę zyskują miejsce norm najwyższych; traktow ane być m ają ja k o wyłączne źródło wszelkich innych reguł, kierować mających postępow aniem człowieka. Sprzeciw wo­

bec władzy jest więc traktow any ja k o atak na najwyższe d o b ra zbiorowości;

na ludzi podnoszących sprzeciw spaść muszą najwyższe kary. Zbiorowość ludzka, której władza przewodzi w osiąganiu wszelkich wartości, traktowana jest jako niepodzielna jedność, od której człowiek totalnie zależy we wszyst­

kim, co dotyczy jego bytu i dobra; a więc winien jest jej służebność dosko­

nałą, jeśli m a uczestniczyć w pom nażaniu dobra. Życie publiczne, kultura, wychowanie - stają się d o m e n ą kontroli i zwycięstw władzy.

Z pojawieniem się tego fen o m en u na scenie dwudziestowiecznej Europy wiąże się lawinowy wzrost okrucieństw, popełnianych przez ludzi sprawują­

cych władzę na ludziach władzy poddanych. Dzieje się to w imię uprawnień władzy do pełnego posłuszeństwa podwładnych i w imię konieczności walki z wrogiem, naruszającym dobro wspólne. W rogiem staje się każdy, kto od­

mawia uznania tytułów władzy do wszechwładzy.

(3)

Godność pracy a ład społeczny 73

T o zjawisko o różnych twarzach, pojaw iające się na obu biegunach tra ­ dycyjnej skali polityczno-ideowych orientacji, spow odow ało głęboki wstrząs zastanego horyzontu poglądów i głębokie przekształcenia rozpowszechnio­

nych d o tą d p rz e k o n a ń o w zajem nym stosunku historii i nadziei. Historia, a więc otaczający ludzi bieg zdarzeń, tworzących horyzont oczekiwań na to, co nadejdzie lub nadejść m oże, przybrała postać nieoczekiwaną w swej gro­

zie. Świecki triumfalizm, tkwiący w języku i treści wyobrażeń dziewiętnasto­

wiecznych historiozofii, ogłaszających nadchodzące wyzwolenie człowieka, okazał się w swej najgłębszej strukturze o p arty na naiwności dziecka; każde z wielkich haseł, w których wyrażał się niegdyś żywotny duch Postępu, ujaw ­

niło swą niespodziew aną wykładnię. B ezbrzeżna wolność przybrała kształt bezbrzeżnej tyranii, zwolnionej z wszelkich wyższych nad nią praw; do rów ­

ności odwołali się rzecznicy totalnego wyrównania p rzek o n ań ; braterstw o odsłoniło się w swej najłatwiejszej potencji, wyrażającej się w nienawiści do tych, którym odm ów i się tytułu brata.

Treści głębokich i prostych ludzkich afirmacji, wyrażających się w n a ­ dziejach na świat coraz „bardziej ludzki” , ujawniły się ja k o treści nieustan­

nie zagrożone. H u m a n iz m przestał być d u m n ą d oktryną; stał się solidarny z głosem sum ienia prostych ludzi, potrafiącego tak trafnie wskazać na różni­

cę między tym, co „ludzkie” , a tym, co „nie-ludzkie” . W głosie tego sum ie­

nia odnajdyw ał posiew ewangelicznego przesłania i pochylał przed nim czo­

ło. A Ja k u b M aritain, je d e n z wielkich ojców współczesnego Kościoła, tak mówił, patrząc na ogrom m oralnych zniszczeń niesionych przez „czasy ciem ­ ności” : „Czasy ciemności są zarazem czasami nadziei. G d y m iną cierpienia i wstrząsy dzisiejszych dni, okaże się, że świadomość n aro dó w , świadomość prostych ludzi wzbogaciła się o doświadczenie, którego nigdy nie zapomni.

P oznała o n a cenę wolności i sprawiedliwości... braterskiej miłości i w spół­

czucia” 1. Dalej zaś dodaje: „T rzeba nam ratow ać prawdziwą treść ludzkich aspiracji dziewiętnastego wieku i osiągnięty wówczas postęp; ratować zarów ­ no przed tkwiącymi w nich b łędam i, jak przed atakiem totalitarnego b a r b a ­ rzyństwa. M usimy stworzyć nowy świat autentycznego hum anizm u i a u ten ty ­ cznie chrześcijańskiej inspiracji”2.

Ognisko m oralnej i intelektualnej wrażliwości ludzi współczesnych, k tó ­ rych m łodość przypada na ta m te n czas, czas wojny, k tó ra toczyła się „w sa­

mym sercu naszej cywilizacji, w ojny wszystkiego, co sprzyja wolności, ze wszystkim, co sprzyja zniew oleniu”3, otw ierało się na p raw dę, zawartą w wyrażonej przez M aritaina powinności.

Refleksja skupiona w okół pojęcia godności towarzyszyła działaniom wy­

rażającym nieustającą wolę o p o ru w obec ciśnienia czasu, zm ierzającego do

1 J. M a r i t a i n , P our la justice. Articles et discours 1940-1945, s. 37.

2 Tamże, s. 147.

3 Tamże, s. 31.

(4)

74 Jan S T R Z E L E C K I

zniszczenia godności. Czas ten - czas totalnego ucisku - wpisał przecież do symboli swej tożsamości instytucję, godności ludzkiej najsystematyczniej za­

przeczającą; instytucję zbudow aną wokół p ro je k tu uczynienia z człowieka istoty wyzbytej zdolności do motywowania swych działań poczuciem godno­

ści. E d u k ac ja upraw iana nieustannie przez dozorców na ciałach i duszach niewolników, więźniów koncentracyjnych obozów , m iała uzyskać, jak o swój najważniejszy skutek, powstanie odruch u w aru nk ow eg o wygaszającego wszystko to, co w reakcjach więźnia wiązać by się m ogło z m otyw em godno­

ści. Egzystencja więźnia przebiegać m iała w dosko nałym rozłączeniu od wszystkiego, czemu w esencji człowieka przysługuje to m iano. T o pojęcie stać się miało p r a k t y c z n i e pojęciem „nie z tego świata” , pojęciem utra­

conym, do którego nie m ożna by się było odw ołać, gdyż wierność jego treści oznaczałaby odsłonięcie na cios, to rtu rę , głód, śm iertelny bunkier. T ak się stać m iało, aby czystą szansę przeżycia musiał człowiek okupić wyparciem się godności; aby wolę dozorcy przyjm ował ja k o najwyższą m aksym ę swojej moralności więźnia.

A przecież tak się nie stało. I to nie dlatego, że w systemie wychowaw­

czym koncentracyjnych obozów znajdow ały się luki, że nie do wszystkich wymowa jego przeciwnych godności nakazów docierała z rów ną siłą, że mo­

żna było znaleźć się w strefie mniejszego ciśnienia. T o wszystko się zdarza­

ło. A le nie w tej strefie p o d e jm o w a n o a k t y w o l n e zaświadczające o tym, że człowiek może stanąć wyżej, niż system, który chce go pozbawić cechy człowieczeństwa. A k ty te p o d e jm o w a n o w strefie najwyższego zagro­

żenia. W tej właśnie strefie okazywało się, że wolny w ybór m oże przekra­

czać sieć determ inizm ów o niezwykłej mocy; że sam a wolność takiego wybo­

ru, który rozsuwa zapory fizycznych niemal przyczynowości, nie jest wolnoś­

cią czystą, lecz osadzoną w wezwaniu wartości. Jest wolnością ku godności, ku braterstw u, ku świadectwu, że zło nie m a n a d człowiekiem ostatecznej władzy. B ohaterstw o, świętość - to nazwy różnych kształtów tej wolności, k tó ra ukazuje się w samym środku zagrożenia.

Refleksja nad pojęciem godności, przebiegając na takim tle, dociera więc do zagadnienia stosunku norm y i wolności. N o rm a jawi się tu jako zarys najwyższych ludzkich możliwości; n o rm a nie jest tym, co ogranicza, lecz tym, co od potężnych ograniczeń wyzwala. Siła tych ograniczeń spra­

wia, że posłuszeństwo głosowi „bądź człowiekiem” w prow adza jednostkę w przestrzeń zachowań szczytowych. Bywa więc niekiedy tak , że akt afirmują- cy nasze człowieczeństwo równoznaczny jest z ak tem b o h a te rstw a lub świę­

tości. Kształt wolności równoważny jest wtedy treści najwyższych norm;

n o rm a oznacza wtedy nieomylne wskazanie, ja k nie naruszyć tego, co jest w nas zgodne z „istotą człowieczeństwa” , p o jm o w an ą ja k o zdolność do tak wysokiej wolności. A gdyby powiedzieć, że taka zdolność oznacza otwartość na głos pow ołania? - że w służbie pow ołaniu człowiek „realizuje sam sie­

bie” ? Refleksja otw iera się tutaj na chrześcijańską tradycję, dla której wol­

(5)

Godność pracy a ład społeczny 75

ność jest jednocześnie szansą zwycięstwa i przegranej; jest właściwością, p o ­ przez którą człowiek opadać może poniżej swego pow ołania i osiągnąć jego wysokość. Jest więc jednocześnie przedm iotem radości i troski.

G odność pracy? I ten tem at wtargnął w świadomość współczesnych p o ­ przez sceny, na których działy się zdarzenia, sprawić m ające krańcow e za­

przeczenie godności pracującego człowieka. Praca wróciła w przestrzeń zniewolenia; człowiek nie-wolny, niewolnik, ukazał się w środku współczes­

ności jako obraz losu czekającego wszystkich, którzy ośmielą się sprzeciwić władzy. Praca stała się z p ow rotem treścią zajęć tych, którzy byli w pełni zależni od nakazów cudzej woli. Stała się symbolem b rak u wolności. Oświę­

cimskie „A rbeit m acht frei” było najdobitniejszym wyrazem takiego właśnie położenia pracy. N adziejom na „wyzwolenie p racy” , na nasycenie każdej pracy ludzkiej świadomością wysokiej godności, świadomością swobodnego uczestnictwa w twórczym dziele, został naocznie położony szyderczy kres.

Przestrzeń pracy została tu uczyniona przestrzenią totalnego zniewolenia.

Ale to właśnie zaprzeczenie nadziei, tak doskonale spełnione, postawiło z nową siłą sprawę rzeczywistego stosunku pracy i godności. Na dnie u p o ­ dlenia pracy ukazała się cała doniosłość zadania „wyzwolenia pracy” . I ta sprawa, to zadanie uzyskiwało jakiś szczególny blask przez to, że stawało się jasnym , iż w jego środku mieści się wymiar godności.

Myśl ludzka, której u k azało się z taką siłą dno odczłowieczenia przez pracę, m usiała p od jąć sprawę uczłowieczenia pracy. „C oraz to nowe b o ­ wiem pow stają p y t a n i a i p r o b l e m y , coraz nowe rodzą się nadzieje,

ale także obawy i zagrożenia związane z tym podstawow ym wymiarem ludz­

kiego bytowania, z którego życie człowieka jest zbudow ane na co dzień, z którego czerpie właściwą sobie godność - ale w którym zawiera się zara­

zem nieustająca miara ludzkiego trud u, cierpienia, a także krzywdy i nie­

sprawiedliwości, sięgających głęboko w życie społeczne”4. „W iad om o prze­

cież, że pracy m ożna także na różny sposób u ż y w a ć p r z e c i w k o c z ł o ­ w i e k o w i , że m ożna go karać obozowym systemem pracy, że m ożna z p ra ­ cy czynić środek ucisku człowieka, że m ożna wreszcie na różne sposoby wyzyskiwać pracę ludzką, czyli człowieka p racy”5.

Przywołanie najcięższych doświadczeń wieku, pośród których praca słu­

żyła „degradacji człowieka ja k o p odm iotu pracy”6, poprzedza skierowanie myśli ku takiem u stanowi rzeczy, w którym by praca, uznana za fundam ent bytowania i godności człowieka, nie doznaw ała żadnego uszczerbku, była dla ludzi „d o brem godziwym, czyli odpow iadającym godności człowieka, wyrażającym tę godność i pom nażającym j ą ” 7. Myśl kieruje się tu ku idei

4 J a n P a w e ł II, Laborem exercens, dalej (L E ), 1.

5 LE, 9.

6 LE, 8.

7 LE„9.

(6)

76 Jan S T R Z E L E C K I

pewnego ładu, pewnej struktury zbiorowego bytowania, k tó rą J a n Paweł II nazywa s p o ł e c z n y m ł a d e m p r a c y , który miałby pozwolić człowieko­

wi w pracy bardziej „stawać się człow iekiem ” , a nie degradow ać się przez pracę, tracąc nie tylko siły fizyczne (co do pew nego stopnia jest nieuniknio­

ne), ale nade wszystko właściwą sobie godność i p o d m ioto w ość”8.

D ążenie ku takiem u rodzajowi ładu uznane jest w tym tekście za podsta­

wową powinność ludzkich zbiorowości. Z tego stanowiska form ułow ane są oceny przeszłości, zadania bieżące, cele przyszłe. Z tego stanowiska pada spojrzenie na dziewiętnastowieczny ruch robotniczy, „wielki zryw solidarnoś­

ci pomiędzy ludźmi p racy” , widziany ja k o doniosła i w ym owna „reakcja p r z e c i w k o d e g r a d a c j i c z ł o w i e k a j a k o p o d m i o t u p r a c y , po­

łączonej z niesłychanym wyzyskiem w dziedzinie zarobków , w arunków pra­

cy i troski o osobę pracow nika”9.

Z tego stanowiska p a d a spojrzenie na sytuację ludzi pracy w różnych krajach i ustrojach, z których żad n em u nie zostaje wręczone świadectwo zgodności jego założeń z tym obrazem ład u , który nazwany został społecz­

nym ład em pracy. Każdy z nich oceniany jest tą wym agającą m iarą, zbudo­

waną wokół natury i praw ludzkiej osoby; każdem u wskazane są te jego cechy, które stanowią o rozbieżności między jego p raktyk am i a wymogami, płynącymi z miary. Instrum entalizm zysku i instrum entalizm władzy, ekono- mizm i totalizm: tak nazwane zostają rodzaje zagrożeń ciążących nad godno­

ścią pracy w obu systemach społecznych, uchodzących za wyrosłe wokół przeciwstawnych zasad; a przecież skłonnych do analogicznego naruszenia godności człowieka pracy przez p o trak to w an ie go j a k o n a r z ę d z i a p r o ­ d u k c j i 10. Naruszenie to „bez względu na to , w imię jakiego programu i pod ja k ą nazwą się d o k o n u je 11, uderza w podstaw ow e d o b ro ludzkiej osoby i dlatego a r g u m e n t p e r s o n a l i s t y c z n y n i e t r a c i s w o j e j m o c y zarówno z a s a d n i c z e j , j a k i p r a k t y c z n e j 12 w obec żadnego z nich.

Nie dzieje się bowiem tak, jakby sam o zniesienie pryw atnego w ładania środ­

kami produkcji znosiło wszelkie „stare ” w arunki, zagrażające godności pra­

cy, i nie tworzyło „nowych” . Rozw iązania nie przynosi nom inalny udział każdego człowieka pracy we własności uspołecznionej, k tó rą w łada pań­

stwo. Zasadzie prym atu pracy nad k ap itałem nie przynosi zwycięstwa zmia­

na grupy dysponentów środkam i produkcji. Sama ta zm iana nie stanowi królewskiej drogi, wiodącej do tego stanu rzeczy, który został nazwany spo­

łecznym ładem pracy. Jan Paweł II posługuje się pojęciem „uspołecznienia”

w sposób ostrożny i zróżnicowany, zdając sobie sprawę z jego skażenia przez zabiegi politycznej semantyki. Niekiedy stosuje nawias, niekiedy poprzedza

8 Tamże.

9 LE, 8.

10 LE, 7.

11 Tamże.

12 LE, 15.

(7)

Godność pracy a ład społeczny 77

jego użycie przym iotnikam i, mówiąc np. o tym, że „każde celowe i owocne uspołecznienie środków p ro d u k c ji” winno uwzględniać personalistyczny ar­

gument; w przypom nieniach tych tkwi zarów no przestroga, jak i zalecenie, wyłożone w kolejnych zdaniach encykliki: „Należy uczynić wszystko, ażeby człowiek również i w takim systemie mógł zachować poczucie, że pracuje

«na swoim». W przeciwnym razie muszą powstawać w całym procesie e k o ­ nomicznym nieobliczalne straty - i to nie tylko straty ekonom iczne, ale p rz e­

de wszystkim straty w człow ieku” 13.

W racam y w ten sposób w sam środek problem atyki godności pracy, roz­

patrywanej w odniesieniu do cech ustroju własności „uspołecznionej” . Ustrój ten podlega rozbiorowi ja k o doświadczenie otw arte, którego stopień czbliżenia lub oddalenia od wartości, mieszczących się w obrazie społeczne­

go ładu pracy, zależy o d stopnia zabezpieczenia - w ew nątrz stru k tu r i fu n k ­ cji tego ustroju - podm iotowości społeczeństwa. O becność lub brak p o d m io ­ towości stanowią o tak znacznej odmienności dwu możliwych postaci tego ustroju, że zasadniczo odm iennie w ypada każdej z tych dwu postaci ocena.

U strojow i, w którym d om inu je publiczna własność środków produkcji, przy­

pisuje encyklika dwie możliwości istnienia: personalistyczną i totalistyczną.

Tylko ta pierwsza możliwość u zn an a jest za zgodną z k a n o n e m zarów no humanistycznych, ja k i religijnych wartości, których encyklika jest wyrazem.

*

T en szkic dotyczyć miał spojrzenia współczesnego człowieka na tradycje chrześcijaństwa. W odpowiedzi musiała zawrzeć się przyjęta koncepcja zarów ­ no „współczesności” , jak i ogniska wartościującej wrażliwości współczesne­

go człowieka. Jeśli w ośrodku tej koncepcji ukazało się zjawisko władzy totalnej, ja k o negatywny biegun pragnień i dążeń współczesnych ludzi, a wartości godności, wolności i podmiotowości jak o biegun dodatni, to między innymi dlatego, że tekst ten pochodzi z k raju , który nie został oszczędzony przez żaden z dwudziestowiecznych totalizmów. Spojrzenie na tradycję chrześcijaństwa, p ad ające poprzez warstwę tego rodzaju doświadczeń, widzi je w najściślejszym związku z najgłębszymi źródłam i podm iotowości czło­

wieka i społeczeństwa, którym eksperym enty te niosły zaprzeczenie. T o tło ukazywało przekaz Ewangelii, jak o niewymierne wsparcie i afirmację god­

ności człowieka.

13 Tamże

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pyta uczniów, w jaki sposób można sprawdzić faktyczną objętość akwarium i kończy rozmowę wyjaśnieniem, że podczas tej lekcji uczniowie nauczą się obliczać

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Kiedy światło dociera do tylnej części oka, przemieszcza się wzdłuż wiązki nerwów znajdujących się w siatkówce.. Otrzymane obrazy są następnie przekazywane do mózgu

Stworzenie mechanizmu przenoszącego wąskospecjalistyczne profile do szpitali specjalistycznych wielo- profilowych – podział świadczeń zgodnie z klasyfikacją świadczeń wg

Częstym sposobem działania szpitali prywatnych, a zarazem elementem ich krytyki jest cream skimming (zjawisko spijania śmietanki – przyp. red.) – szpita- le te skupiają się

Na wolontariacie w SZLACHETNEJ PACZCE Damian nauczył się jak zarządzać projektem – zrekrutował zespół kilkunastu wolontariuszy, którzy odwiedzali rodziny

Strauss w odniesieniu do pracy jaką wykonuje się nad pacjentem, a konkretnie nad jego tożsamością by pomóc mu przezwyciężyć problemy osobiste oraz życia codziennego, by

Zgodnie jednak z inną tezą, która mówi, że niemożliwe jest dokonanie całościowego oszacowania tego, co się dostało, ani oddanie w słowach całej wdzięczności wobec tych,