• Nie Znaleziono Wyników

DYASTAZY A ORGANIZM,

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "DYASTAZY A ORGANIZM,"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

jsfó. 3 3 (1 4 7 1 ). W arszawa, dnia 14 T o m X X I X .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA". PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W Warszawie: ro c z n ie r b . 8, k w a rta ln ie rb . 2. W R e d a k c y i „ W s z e c h św ia ta " i w e w sz y stk ic h k się g ai Z przesyłką pocztową ro c z n ie r b . 10, p ó łr . r b . 5. j niach w k ra ju i za g ra n ic ą .

W ciągu sierpnia redakcya będzie otwarta tylko od 4 do 6 popołudniu.

A d r e s R e d a k c y i: W S P Ó L N A JsTs. 3 7 . T e le f o n u 8 3 -1 4 .

D Y A S T A Z Y A O R G A N IZ M ,

Ju ż w ro k u 1878, K laudyusz, B ern ard , n a jw y b itn ie js z y fizyolog fran cu sk i, pisząc o ferm en ta ch , powiedział: „ich znaczenie w p rze ja w a c h życia j e s t kapitaln e; nie przesadzę, mówiąc, że f e r m e n ty zaw ie­

r a j ą w sobie zag adk ę ż y c ia “.

Od owego czasu k w e s ty a t a s ta ła się p rze d m io te m cią g ły ch b a d a ń ze s tr o n y uczonych; lecz re z u lta ty , do ja k ic h n a u k a doszła, są t a k doniosłe, że w zupełności odpo w iad ają z u ż y ty m w ysiłkom .

* * *

Co to j e s t dy a sta z a? By odpowiedzieć n a to p y tan ie , z ro b im y n a s tę p u ją c e do­

świadczenie: do soku żołądkowego psa lub świni w łożym y białko gotow an eg o ja j k a . Po u pły w ie godziny w t e m p e r a ­ tu rz e 37°, znacznie dłuższego czasu w t e m ­ p e ra tu rz e niższej, za uw a ż y m y , że białko zostało rozpuszczone.

To sam o dzieje się w żo łądku z m ię ­ s e m i w s z y s tk ie m i ciałam i białkowem i.

Fizyologow ie pow iadają, że ciała te pod- le g a j ą p epto n iz ac y i, to znaczy, że pod

w p ły w e m soku żołądkow ego z o stają z a ­ mienione na p e p to n y !).

Lecz cóż to j e s t sok żołądkow y? Sok żołądkow y s k ła d a się z w o d y (96$), ciał m in e ra ln y c h (k w a s solny i sole) i ciał organicznych (pepsyna, f e rm e n t mleka).

N ajw ażniejsze z t y c h skład nik ów to p e ­ psy n a i k w as solny. P e p s y n y z n a jd u j e ­ m y w soku żołądkow ym 3%, k w a s u sol­

n e g o — 2°/00 czyli 2 g k w a s u na litr soku żołądkow ego. W ła s n o ś c i k w a s u solnego znam y. J a k ie są w łasności pepsyny?

P e p s y n a rozpuszcza się w wodzie i g li­

cerynie; pod w pły w em alkoholu daje osad.

Prócz tego, j a k w idzieliśm y, posiada c h a ­ r a k t e r y s t y c z n ą w łasność tra w ie n ia ciał białkow ych ale ty lk o w obecności k w a s u solnego; s am a przez się n a b iałka nie w pły w a. Działalność jej j e s t zależna od t e m p e ra tu ry : ż a d n a w tem p. 0°, poczyna się prze jaw ia ć w 10° i w z m a g a się do 37°; po p rzejściu tej g ran ic y słabnie, a w 80° zupełnie zanika. Je śli do dam y do tego, że m in im a ln a doza p epsy n y, w k r ó tk im p rz e c ią g u czasu, potrafi roz-

i) P e p to n y —su b sta n c y e b ia łk o w e m niej zło­

żone od b iałk a i w d alszy m c ią g u rozpuszczalne.

(2)

514 W SZECHSWIAT JMó 33

łożyć z n a czną ilość ciał b iałk o w y c h — to b ę d z ie m y znali w s z y s tk ie zasa d n icz e w ła ­ sności teg o c ie k a w e go f e r m e n tu .

W e ź m y i n n y p rz y k ła d . P o d d a jm y m ą ­ czkę g o to w a n ą d z ia ła n iu śliny. Po p e ­ w n y m czasio z a u w a ż y m y , że n iero z p u s z ­ c zaln y w z w y k ły c h w a r u n k a c h k ro c h m a l z a m ien ił się w s u b s ta n e y ę słod k ą i roz­

puszczalną: c u k ie r g r o n o w y (glukoza).

T a k sam o, j a k p o w yżej, „ tr a w ie n ie " k r o ­ c h m a lu przez ślinę z a le ż y od t e m p e r a ­ tu ry : p o c z y n a się koło 10° ciepła, z w ię k ­ sza się aż do 40°, n a s tę p n i e słabnie;

w 100° zup ełn ie z a n ik a . Pizy o lo go w ie po w iad ają, że ś lin a z a w ie r a s p e c y a ln y f e r m e n t — p ty a lin ę , k t ó r e m u zaw d zięcza tę c ie k a w ą w łasno ść.

K ro c h m a l n ie g o to w a n y i g lik o g e n (m ą ­ czka zw ierzęca), pod d z ia łan ie m p ty ali- ny, ró w n ie ż p r z e c h o d z ą w c u k ry , tylko, że p r z e m ia n a t a o d b y w a się zn aczn ie wolniej.

Sok t r z u s tk o w y , prócz d w u p o w y ż sz y c h w łasności (rozszczepianie p o k a rm ó w b i a ł ­ k o w y c h i m ąc zny ch), k tó r e p o s ia d a w z n a ­ cznie w y ż s z y m s to p n iu , odd ziaływ a r ó ­ w nież i n a tłuszcze, z a m ie n ia ją c j e w k i ­ s z k a c h n a e m u ls y ę i ro z k ła d a ją c n a g li­

c e ry n ę i k w a s y tłu szczo w e. T rz y te w ł a ­ sności s o k u tr z u s tk o w e g o p rz y p is u je m y trz e m niezależnym fe r m e n to m , k t ó r e w so­

bie mieści: t r y p s y n ie , a m y la z ie i ste a p s y - n ie albo lipazie. I rzeczy w iście, d ro g ą o k reślonej m e to d y , z s o k u t r z u s tk o w e g o m o ż e m y o trz y m a ć r o z t w ó r k tó r e g o k o l ­ w ie k z w y m ie n io n y c h ciał; r o z tw ó r t e n od d ziały w a ty lk o n a j e d n ę z t rz e c h g r u p p o k a rm o w y c h .

P rz y to c z o n e przez n a s f e r m e n t y p o sia ­ d a ją w ła s n o śc i n a s tę p u ją c e :

1) R o zp u sz c za ln o ść w w odzie i g lic e ­ ry n ie ; śc in a n ie się pod w p ły w e m a lk o ­ holu.

2) D z ia ła ją c n a o k re ś lo n y z w iązek o r ­ g a n ic z n y , p r z e w a ż n ie b iałk o , c u k ie r lub tłuszcz, w y w o łu ją f e r m e n ta c y ę , czy li r o z ­ k ła d c h e m ic z n y szcz e g ó ln e g o ro d za ju ; p o d c z as r e a k c y i f e r m e n t się zużywa.

3) Mała doza f e r m e n t u p o w o du je p r z e ­ m ia n ę znacznej ilości ciała f e r m e n t u j ą ­ cego.

4) W 100° fe r m e n ty z o s ta ją zniszczo­

ne, to znaczy, t r a c ą w łasność w y w o ły w a ­ n ia ferm en ta cy i; raz j ą u tra c iw s z y , w ł a ­ sności tej więcej odzyskać nie m ogą.

5) N a jodp o w iedn iejsza dla ich c z y n ­ ności t e m p e r a t u r a —to 37° — 40°; w tem cieple, a j e s t to s ta ła w e w n ę tr z n a t e m ­ p e r a t u r a organizm u, ferm e n ta c y a ro zw ija się najlepiej.

Otóż ciała, m a ją c e w s z y s tk ie w y m ie ­ n ione własności, n a z y w a m y d y a s ta z a m i albo enzym am i.

Z aznaczm y jeszcze, że d y a s ta z a , a b y m ogła działać, m u si b y ć rozpuszczona lub zm ieszana z d o s ta te c z n ą ilością wody;

w s ta n ie s u c h y m nie w y w ie r a żadneg o w pływ u.

* * *

J e szcze do n ie d a w n a przy p uszczano, że f e r m e n ta c y a może być w y w o ła n a t y l ­ ko przez fe r m e n ty o rg anizo w an e. Pod fe r m e n te m o rg a n iz o w a n y m rozum iano d ro b n o u stro je , j a k g r z y b k i (pleśniowe, p ą c z k u ją c e —drożdże) lub b a k te r y e , k tó r e pobudzały do fe rm e n ta c y i ciała, m ogące ferm en to w a ć . K la sy cz n y pod ty m w z g lę ­ de m j e s t p r z y k ła d drożdży, ro z k ła d a ją ­ cych c u k ie r g ro n o w y n a alkohol i b e z ­ w od n ik w ę glow y. W k o n c e p cy i uczonych owego czasu f e r m e n ta c y a była zw iązana z życiem fe rm e n tu ; p a trz on o n a nią, j a ­ ko n a s k u te k p rze m ia n życio w y ch d a ­ nego d ro b n o u stro ju .

Lecz z chwilą, g d y B u c h n e ro w i udało się w y c is n ą ć z k o m ó re k d rożdżow ych p ew ien płyn, k t ó r y t a k sam o w pły w ał n a c u k ie r gro n o w y , j a k drożdże, g d y t e ­ go rodzaju zdobycze zaczęły się coraz b ard ziej m n o ż y ć —pojęcie, że ty lk o isto ta ż y ją c a może w yw ołać f erm en ta cy ę , za­

częło tra c ić g r u n t. Zrozumiano powoli, że f e r m e n ta c y ę w y w o łu je nie s a m a ko­

m ó rka, lecz jej w yd zielin y. W y d z ie lin y te to d y a s ta z a .

A b y k on c e p cy i f e rm e n tó w o rg an iz o w a ­ nych p rz e c iw s ta w ić pojęcie m a t e r y i o r ­ ganicznej, ła tw o rozpuszalnej i mogącej działać n a z e w n ą trz o r g a n iz m u — d y a s ta z ę n a z y w a m y rów nież f e r m e n te m ro z p u s z ­ czalnym .

* * *

(3)

jNTo 33 W SZECHŚWIAT 515 Wymieniliśmy kilka zaledwie dyastaz.

Liczba ich je s t duża, a znajdujem y je zarówno w świecie zwierzęcym, ja k ro­

ślinnym. Tu wspomnę tylko inwertynę, spraw iającą przemianę cukru trzcinowe­

go (sacharozy) na cukier gronowy i owo­

cowy (lewulozę); amylazę 1), przeprowa­

dzającą mączkę w maltozę (cukier słodo­

wy); maltazę, zamieniającą cukier słodo­

wy na gronowy; laktazę, która rozkłada cukier mleczny (laktoza) na glukozę i ga- laktozę (odmiana cu k ru mlecznego). La- kaza należy do szeregu fermentów utle­

niających; ferment krwi wywołuje ści­

nanie się włóknika po wyjściu krwi z n a ­ czyń; ferm en t mleka strąca rozpuszczone w mleku białko czyli sernik.

W państw ie roślinnem dyastazy są ró­

wnież liczne. Z tych emulsyna, którą łatwo znaleść w nasionach różowatych, specyalnie zaś w gorzkich migdałach;

myrozyna, charakteryzująca rodzinę k rzy ­ żowych; papaina, dobywana ze znanego drzewa A m eryki podzwrotnikowej Carica papaya, amylaza i tyrozynaza — są n a j­

bardziej rozpowszechnione.

E m ulsyna i myrozyna rozszczepiają ciała zwane glukozydami. Są to związki cukru gronowego z innemi substancya- mi organicznemi, ja k alkohole, fenole, aldehydy. Do glukozydów należą: amy- gdalina, znajdowana w wielu nasionach np. w migdałach, synigryna, zaw arta w nasionach gorczycy czarnej (Sinapis nigra), synapina, dobyw ana z gorczycy białej (Sinapis alba) i inne.

Roztwór emulsyny ma własność ro z ­ kładania am ygdaliny na cukier gronowy, kwas prusk i i aldehyd benzoesowy, a m y ­ rozyna, działając na synigrynę, daje ole­

je k gorczycowy i cukier gronowy.

Papaina, skutkiem silnie rozwiniętej własności traw ienia ciał białkowych, ma pewne zastosowanie w medycynie i prze­

myśle; oczywiście, znajdując się w j a ­ kim kolwiek organizmie, funkcyę swoją również spełnia.

Pierwszym fermentem, odkrytym przez naukę, była amylaza. Już w roku 1823

]) A m y la za od anaylum — m ączka, krochm al.

D ubrunfaut zauważył, że pokarmy mącz- ne, pod wpływem kiełkującego jęczm ie­

nia, wody i ciepła, zostają zamienione na cukry. W roku 1833 Payenowi udało się wydzielić z kiełkującego jęczmienia ciało, powodujące tę przemianę; nazwał je dyastazą. Niegdyś więc pod słowem

„dyastaza" rozumiano to samo, co teraz pod nazwami amylaza albo ptyalina.

Niebawem przekonano się, że „dyasta­

za" znajduje się w owsie, kukurydzy, kiełkującym ryżu, bulwach ziemniaków kiełkujących i t. p., dziś zaliczają ją do enzymów najbardziej rozprzestrzenio­

nych.

Tyrozynaza należy do rzędu fermen­

tów utleniających. Zazwyczaj wyciąga się j ą z pewnego grzyba: Russula nigri- cans. Znajduje się jednakże i w innych

i grzybach, ja k B o letu s, Lactarius, Psallio- ta, a prócz tego w ziemniakach i b u ra­

kach. Największą wszakże siłę fermen­

tacyjną posiada w yciąg z Russula.

Działania tyrozynazy n a tyrozynę za­

wdzięczamy prawdopodobnie powstanie czarnego pigmentu, który nadaje barwę włosom i skórę zabarwia na czarno.

Obecność p epsyny i tryp sy n y w świe­

cie roślinnym nie je s t rzeczą ostatecznie dowiedzioną. Na szczególną pod ty m wrzględem zasługują uw agę t. zw. rośli­

ny owadożerne. Rośliny te zaw ierają gruczoły, wabiące rozmaite owady przez zapach i smak substancyi, k tó rą wydzie­

lają. Najbardziej z ty ch roślin znana je s t Rosiczka (Drosera rotundifolia). Owad, raz zwabiony, powoli zostaje przez nią pożarty. Zapomocą gliceryny z liści tej rośliny udało się wydobyć pewną dyasta- zę, traw iącą fibrynę w obecności kwasu solnego. Przypuszczają, że przez działa­

nie tej właśnie dyastazy, ciało złowione­

go owadu zostaje strawione.

Wspomnimy jeszcze je d n ą roślinę — muchołówkę (Dionaea muscipola) z A m e­

ryki północnej i Nepeuthes—z krajów podzwrotnikowych.

F ermenty, wydzielane przez rośliny owadożerne, przypominają pepsynę i try- psynę; czy istotnie niemi są — odpowie­

dzieć nie jesteśm y w stanie.

(4)

516 W SZECHSW IAT JSTo 33

W t y m s a m y m o rganizm ie, z w ie rz ę ­ cym lu b ro ślin n y m , m ożn a zn aleść kilka d y a s ta z . P r z y k ł a d y są liczne. W p e w n y m g r z y b k u —A sp e rg illu s n i g e r — s tw ie r d z o ­ no ob ecność a m y la zy , i n w e r t y n y , emul- sy n y , t r y p s y n y i in n y c h . A nie zapom i­

n a jm y , że g r z y b e k t e n n a le ż y do t a k z w a n y c h .„pleśni", czyli is to t p ra w ie n a j ­ m niej z ró ż n ic o w a n y c h w p a ń s tw ie ro- ślinnem .

*

J a k s tw ie rd z iliś m y , liczba d y a s ta z j e s t duża. Lecz j a k one d z ia łają ? W ie lu uczo­

n y c h p rzy p u sz c z a, że k a ż d a z n ich po ­ s ia d a p e w n ą in d y w id u aln o ść : może w p ły ­ w a ć ty lk o n a j e d e n o k r e ś lo n y związek.

P e p s y n a np. ro zp u s z c z a białka; nie p o­

b u d z a do ro z k ła d u c u k ró w i ciał tłusz- - czowych.

„ J a k dla o tw o rz e n ia z a m k ó w ró żny ch modeli, tr z e b a s p e c y a ln y c h kluczy, t a k sam o r o z s z c z ep ie n ie k a ż d e g o z w ią z k u w y m a g a innej d y a s t a z y “ 1).

M am y t u j a s n o z a r y s o w a n ą specyficz­

n o ść d y a sta z .

P o g lą d t e n n ie u z y s k a ł sobie p r a w a o b y w a te ls tw a . L iczne d o św iad czen ia p r ę d ­ ko dow iodły, że j e ś l i d a n y en zy m nie t r a w i r o z m a ity c h z w ią zk ó w chem icz n y c h , to w k a ż d y m raz ie j e s t w s ta n i e rozło­

żyć c a ły s z e r e g zw iązków , n a le ż ą c y c h do je d n e j rodziny. I t a k np. e m u l s y n a roz­

szczepia s z e re g ciał, j a k a m y g d a l in a , sa- licyna, a r b u t y n a , h e lic y n a , e s k u lin a itp., n a le ż ą c y c h do tej sa m e j g r u p y — gluko- zydów.

S t ą d ju ż ty lk o j e d e n k r o k do p r z e ­ ś w ia d cz e n ia , że t a s a m a d y a s ta z a może d z ia ła ć n a n a jr o z m a its z e ciała. I rz e ­ czyw iście, n ie b a w e m się p rze ko n a n o, że e m u ls y n a , f e r m e n t glu k o zy d ó w , r o z k ła d a tłuszcze, a s a p o n a z a r o zc iąg a swój w p ły w i n a g lu k o zy d y .

J a k b y w celu k o m p e n s a ty , am y la za n ie rozpu szcza s a c h a ro z y , a in w e rty n a nie w p ł y w a n a m ą c z k ę . S a c h a ro z a i m ą ­ c z k a — d w a ciała do sy ć s p o k re w n io n e — w y m a g a j ą dwóch' o d r ę b n y c h ferm en tó w .

l) Dr. itcftissy: „Ferments et fermentations“,.

W dzisiejszym stan ie wiedzy, w obec licznych, często s p rzeczn ych rez u lta tó w , w szelkie z b y t ogólne p raw o b y łob y w tej k w e s t y i przedw czesne; nie u le g a w s z a k ­ że wątpliw ości, że u z n a w a n a t y lo k r o tn ie

„specyficzność11 d y astaz, w św ie tle do­

świadczeń, nie może się utrzym ać.

A d a m Cygielsireich.

(Dok. nast.).

W IL L IA M M O R R IS D A Y IS.

(P ro f. u n iw e r s y te tu H arw a rd z k ie g o ).

W I E L K I K A N J O N R Z E K I K O L O ­ R A D O .

W ie lk i k a n jo n rze k i Kolorado, w pół­

nocnej części s ta n u Arizona, m a dla trz e ch w zględów znaczenie z p u n k t u w i­

dzenia geograficznego: po pierw sze s ta n o ­ w i niezm iernie ła t w y do ujęcia p r z y k ła d d ziałalności z w y k ły c h spraw erozy jny ch, c z y n n y ch na n iesły c h an ie w ielk ą skalę w s p ra w ie rzeźbien ia p o sta c i współczes­

nej te g o k a n jonu ; podrugie, n a p ierw szy r z u t oka mniej może wyraźnie, lecz nie m niej p rze k o n y w ają co d o s ta r c z a dowodu, że z w y k ła działalność e rozyjna miała w ie lk i w p ły w w p o p rze d n ich o k resach dziejów ziemi; wreszcie św ia d cz y o m o ­ żliwości z u pełn eg o n o rm a ln e g o c y k lu e ro­

zyjnego, k tó re g o d zisiejszy k a n jo n ol­

b rzy m s ta n o w i przecież zaledw ie dobry p oczątek.

B a da nia n a u k o w e n a d k a n jo n e m Kolo­

rado z a p oczątk ow ane zo stały dopiero 50 la t tem u . W 1857 r o k u zwiedził, opisał i w y ja ś n ił p łask o w zg ó rz a i k a n jo n geolog N e w b e rry m ia n o w a n y później profesorem geologii n a u n iw e rs y te c ie K olum bijskim w N ow ym Yorku. W 10 la t po n im b a ­ dacz Powell, późn iejszy d y r e k to r Komisyi geologicznej St. Zjednocz., p r z e p ły n ą ł na łodzi c a ły k a n jo n Kolorado. J e szcze w 10 la t później D ulto n zb adał k a n jo n pod w zględem geologicznym , a H olm es—do­

skonale go przeniósł n a p a p ie r w s z ere ­ g u r y su n k ó w . W c z a s a c h n ajn ow szy ch

(5)

.N® 33 WSZECHSWIAT 517

w reszcie k raw ędź południow a płasko­

w zgórza k an jonu , w n a s tę p s tw ie zbudo­

w a n ia kolei, s ta ła się do stę p n ą n a w e t dla tu ry s tó w , i obecnie corocznie tysiące podróżnych zw ied zają to cudo przyrody.

W ielki k a njo n, — w b re w tem u, co wi­

d zim y w k ilk u bocznych k a n jo n a c h —nie j e s t w ą sk im w ąw ozem o ścianach p ro­

sto p a d ły c h . D ług ość je g o wynosi 150 km, głębokość — od 1 500 do 2 000 m, szero­

kość — od 8 do ‘20 km . Pomimo to, k ie ­ dy stoi się w lesie sosnow ym u k r a w ę ­ dzi południow ej i spogląda w dół ku ka njonow i, osiąga się w rażen ie raczej ogromnej głębokości, niż nadzw y czajn ej szerokości. D latego też k a n jo n te n j e s t d o skon ały m przyk ład em w czesnego sta- dyum w cyklu erozyjn y m , — cyklu, k tó ­ rego k o ń c o w y m w y n ik iem będzie z n ie ­ sienie p łask ow zgó rza n a prze strz e n i wie­

lu mil na północ i na południe oraz s k u r ­ czenie się obszaru do ró w n in y niskiej, j e d n o s ta jn e j, nieznacznie wznoszącej się nad poziom morza. Ale zmycie p ła s k o ­ wzgórza j e s t zadaniem t a k olbrzymiem, że o b se rw ato r, u z n a ją c te o r e ty c z n ą m o­

żliwość tak iej spraw y, niem niej je d n a k zasadnie p o w ą tp ie w ać będzie, czy p o d o b­

nie potężne dzieło erozyjne rozegrało się w sam ej rzeczy w dziejach ziemi k i e d y ­ kolwiek. W istocie dość tru d n o pogo­

dzić się ju ż n a w e t ty lk o z ty m faktem , że kanjo n, k tó ry przecież sta n o w i tylko p o rz ą d n y początek obiegu erozyjnego, j e s t w yłączn ie dziełem w ody i powietrza.

Ale w łaśn ie, k ie d y p o w s ta ją wątpliw ości co do dostateczności z w y k ły c h spra w znoszących do w y tw o rz e n ia ogrom nego dzieła n a ziemi, zobaczenie k a n jo n u p r z y ­ dać się może bardzo; albowiem uw ażny sp o strzeg acz może stw ierdzić, że b udow a o bnażonych ścian k a n jo n u ujawrnia dwa skończone zupełnie obiegi erozyjne, j a ­ kie zaszły w ciągu u b ieg ły c h okresów dziejów ziemi. A j e ś l i się m a czas n a w ycieczkę do północnego płaskow zgórza, to m ożna się przekonać, że trz e ci cykl e ro z y jn y zbliżał się ju ż do w ie k u zg rz y ­ białego, k ie d y obszar podniósł się do dzi­

siejszej w ysoko ści i ero zya rzeźbić po­

częła m łod zień czy k a n jo n dzisiejszy.

P rz y jrz y jm y się więc t e r a z płaskowzgó- rzu i szczególnie je g o budow ie w e w n ę trz ­ nej, t a k doskonale widocznej n a ś c ia ­ na c h ka njonu.

W e wschodniej części k an jon u, gdzie płaskow zgórze j e s t nieco niższe, cała ściana k a n jo n u s k ła d a się z m asy w nego s zeregu poziomych warstw , k tó re n a z w ie ­ m y w a rstw am i płaskowzgórzowem i. U d a j­

my się nieco dalej w k i e r u n k u zachod­

nim, gdzie płaskow zgórze się podnosi, a więc k a n jo n s ta je się głębszy, a p r z e ­ k o n a m y się, że owe poziome w a r s tw y płaskow zgórza, k tó ry c h miąższość docho­

dzi do 1500 m, spoczyw ają n a f u n d a ­ m encie ze skał k r y sta lic zn y c h . Oczywi­

sta, że m a m y tu do czyn ienia z dwom a w y ra ź n ie o drębne m i rozdziałam i w dzie­

ja c h form ow an ia się płaskow zgórza.

Zwiedźmy z kolei punkt, leżący m iędzy obudw om a w spom nianem i tere n am i: spo­

strzeżem y t u ta j s zereg w a r s tw n a c h y lo ­ n y ch k u wschodowi, sta n o w ią c ych n i e ­ ja k o k lin m iędzy poziom em i w a r s tw a m i p łaskow zgórza a ich p o d sta w ą k r y s t a ­ liczną. P r z y jr z y jm y się bliżej ty m w a r ­ stw om n achy lon ym , a p rz e k o n a m y się, że miąższość ich w iększa j e s t jeszcze od miąższości w a r s tw płaskow zgórza: z n a ­ chyleniem wschodniem , w yno sz ą c em o k o ­ ło 20° z n ik a ją one pod rze k ą j e d n a po drugiej, przy czem miąższość ich c a łk o ­ w ita dochodzi do 3 000 m. Idźm y w raz z niem i nieco dalej n a zachód, gdzie w i ­ dać n a dole p od staw ę k rystaliczną, a u gó­

r y w a r s tw y płaskow zgórza, a do trzem y wreszcie do ich ostrego zakończenia, s k ą d —na z w a w a r s tw k linow ych, bardzo dobrze rzecz oddająca. I oto dochodzi­

m y do w niosku, że dzieje płaskow zgórza rozpadają się na t r z y n a stę p u jąc e po so­

bie odrębne okresy. (Rys. 1).

(6)

518 WSZECHŚWIAT JSfe 33

A b y dok ład nie po z n a ć fazy rozwojowe, p rzez j a k i e p r z e s z ła m as a p łaskow zgórza, u p r z y t o m n ij m y sobie s to s u n k i g e o g r a ­ ficzne n ie k tó r y c h w a ż n y c h okresów . P r z e ­ d e w s z y s tk ie m z b a d a j m y p o d staw ę, na k tó re j osadziły się w a r s t w y płaskowzgó- rzow e. (Rys. 2).

J l i j j . 2 .

P rz e k ró j p o d s ta w y n a śc ia n a c h kanjo- n u j e s t zaw sze linią n ieo m a l poziomą;

stą d wnioszk, że podstawia b y ła r ó w n i­

ną. R o zm aite części p o d sta w y , widoczne w zd łuż ścian k a n jo n u , ro zrz u c o n e s ą na p rz e s trz e n i w iększej n iż 100 km, z atem p o d s ta w a była r ó w n in ą rozległą. J a k się t a r ó w n i n a u tw o rz y ła ?

N a tu ra ln ie j e s t rze c z ą niem ożliwą, a b y w a r s t w y k linow e, k t ó r y c h m iąższość p r z e ­ nosi 3 000 m, b y ł y p ie r w o tn ie t a k ścięte n a u k ó s, j a k s ą obecnie. M usiały one b y ły d a w n ie j z a jm o w a ć o b sz ar w iększy.

P o w ie rz c h n ia u k o ś n a p o d s ta w y m usiała się u tw o r z y ć n ie przez osadzanie, lecz przez zniesienie. (Rys. 3). Poniewraż w a r ­

s tw y klinowo dzisiaj jesz c ze c ią g n ą się n a w sc h ó d i n a dół popod poziom rzeki, więc ich prze d łu że n ie m usiało n ieg y ś i s t n i e ć w k i e r u n k u z a c h o d n im k u górze, a pod tem i w a r s tw a m i powinno się było rów n ież z n a jd o w a ć p rz e d łu ż e n ie p o d s t a ­ wy. T y m sposo bem m o że m y sobie uw i­

docznić p o c z ą tk o w ą b u d o w ę , k tó re j znie­

sienie w y tw o rz y ło p ł a s k ą p o d s ta w ę w a r s tw płask ow zg órz a .

W a r t o ś ć ge o g ra fic z n a tego w n io s k u nie p o leg a j e d y n i e n a tem , że p r z e k o n y w a ­

m y się o rzeczyw istości olbrzym iego znie­

sienia, lecz, że zmuszeni je s t e ś m y p rz y ­ jąć , iż w ciągu d o k o n y w a n ia się tego wielkiego dzieła, zaszedł zu p e łn y cykl e ro z y jn y i że n a s tę p o w a ł po sobie w od­

p o w ie d n im p o rz ą d k u cały szereg form p o w ie rz c h n i ziemi, młodych, do jrzałych i s ta r y c h . J e s t rzeczą zupełnie możliwą, że m iędzy pierw szem w ahnięciem w a rs tw k lin o w y ch w k i e r u n k u ich obecnego po­

łożenia uko śn eg o, a o s ta te c z n e m u f o r m o ­ w aniem się płaskiej podstaw y, o d by w a ły się rozm a ite r u c h y s k o ru p y ziem skiej, z k tó ry c h k ażd y p r z e ry w a ł poprzedni, n iez u p e łn y c y k l erozyjny i z a p o c z ą tk o ­ w y w a ł nowy; je d n a k ż e osta te cz n ie w s u ­ mie m u sia ł o db yw ać się całkow ity obieg erozyjny, s k u tk i e m k tó re g o g ó ry mono- klinalne, sk ła d a ją c e się z w a r s tw k lin o ­ wych, z o sta ły zniesione i przeobrażone w niską, j e d n o s t a jn ą rów ninę, n iez b y t w y ższą lub niższą od poziomu morza.

Czy erozya by ła głów nie dziełem s p ra w ląd o w y c h czy m o rs k ic h ,—j e s t to w danej chwili dla n a s obojętne. J a k k o lw ie k bądź p o s ta ć t a s k o r u p y ziem skiej m u sia ła do­

s ta te c z n ie długo z n a jd ow ać się w sta nie sp o k o jn y m , a b y m ogła b y ć zniesioną p r a ­ wie całkow icie,— i czas ten m u sia ł by ć znacznie dłuższy od czasu, ja k i b y ł po ­ tr z e b n y do w y rz e ź b ie n ia młodego k a n jo ­ nu. C opraw d a ocalało k ilk a niew y so k ic h szczątków , k tó re zaw dz ię c z ają swe za­

chow anie w a rs tw o m n iezw y kle opornym, atoli obecność ich te m silniej u w y d a tn ia płaskość części są sie d n ic h (patrz rys. 2).

Ale n ie ty lk o p o d s ta w a w a r s tw p łask o ­ w zgórza św ia d c z y o rzeczy w istości cy klu erozyjnego. Zupełnie p odobnego dowodu d o s ta rc z a p ła s k i spód skał k ry sta lic z n y c h , na k tó ry c h spoczyw a n a jniższe ogniwo w a r s tw klin o w y ch. Kiedy te w a r s tw y po tę ż n e zaczęły się osadzać, p o w ie rz c h n ia sk a ł k r y s ta lic z n y c h m u sia ła być zupełnie płaska; a n a w e t jeszcze przed tem , po­

w ie rz c h n ia ta m u siała być p ł a s k a —czy to n a s k u te k s p r a w m o rsk ich czy też lą ­ dow ych. (Rys. 4).

J a k pow ierzch nię tę zrozum ieć? Zgod­

nie ze w s z y s tk ie m i s p o strz eż e n ia m i i ba­

daniam i, s k a ły k ry s ta lic z n e nie m o g ą po­

w s ta ć ani n a p o w ie rz c h n i lądu, ani na

(7)

JNÓ 33 WSZECHSW IAT 519

i i jgluli

dnie m orskim . Dopiero głęboko pod zie­

mią z n a jd u je m y wyższe te m p e r a t u r y i ogro m ne ciśnienia po trzeb n e do w y tw o ­ rzenia sk ła d u chem icznego i własności fizycznych m inerałów , z ja k ic h sk ła d a ją się sk a ły k ry sta lic zn e . J e d y n ie z a k ła d a ­ j ą c t a k ą głębokość, w y tłu m a c zy ć sobie m ożna w e w n ętrzn e zakłócenia, k tó re do­

tk n ę ły sk a ły p od staw y . M usimy zatem przyjąć, że fu n d a m e n t b ył n ie g d y ś g łę ­ boko u k r y t y pod j a k ą ś p o k ry w ą i że do­

piero po zniesieniu tej ostatn iej p o w s ta ła płaska po w ie rz c h n ia —kadłub. (Rys. 5).

P rz y g lą d a ją c się bliżej budow ie pod­

sta w y , s tw ie rd z a m y , że płaska jej po­

w ie rz c h n ia prze c in a zarów no pow ierz­

chnie łu p k o w a to śc i je g o skał, j a k i czę­

ste żyły. W y soce j e s t ted y p raw do p o ­ dobne, że d a w n a p o k ry w a fu n d a m e n tu s k ła d a ła się z w y d ź w ig n ię te j części je g o w łasnej m asy, i s łu sz n e m b ędzie p r z y ­ puszczenie, że w ysok o ść tej m asy docho­

dziła do w ysokości gór. (Rys. 6), g d yż

to było k o n iec z n e do w y tw o rz e n ia odpo­

w iedniej t e m p e r a t u r y i ciśn ienia w czę­

ści f u n d a m e n tu , głęboko w te d y pod zie­

m ią się znajdującej.

S ta re góry, j a k i e n ieg d y ś w znosiły się pod fu n d am e n te m , zniesione zostały w s k u ­ tek n ieskończenie długo trw a ją c e j erozyi i przeobrażone w nizinę, leżącą mniej więcej n a poziomie morza. Płasko ść tej niziny j e s t t a k doskonała, że nie może być przesadzoną. Można j ą o bserw ow ać w obecnem położeniu nachylonem , nie tylko w jed n e j części k anjonu; z powodu uskoków płaszczyzna ta znalazła się w ta- kiem położeniu, że p rze k ro je je j wzdłuż k a n jo n u są widoczne k ilk a k ro tn ie w roz­

m aitych p u n ktac h; zatem płaszczyzna ta nie b y ła tylko z ja w isk iem lokalnem, lecz stano w iła pow ierzchnię rozległą. W s z ę ­ dzie, gdzie j e s t w idoczna, j e s t ona b a r ­ dzo płaska; lepszego p rzy k ła d u trzon u górskiego, doskonale zrów nanego, nie m ożna sobie w yobrazić.

W ten sposób ściany k a n jo n u o d k r y ­ w ają p rz e d nam i drug i prz y k ła d przebie- żonego do k o ń c a c y k lu erozyjnego, k t ó ­ rego e ta p y sta n o w i sz ere g n a s tę p u ją c y c h po sobie form m łodocianych, d ojrzałych i zgrzy biały ch.

Siła erozyi u ja w n ia się je d n a k ż e nie tylko w dziele zniszczenia, ja k i e s ta je przed n a m i w obec dw u d a w n y c h p łasz­

czyzn erozyjnych . Osadzeniu się p o tę ż ­ nego sz ere g u w a r s tw k lin o w y ch i płasko- w zgórzow ych m u sia ła to w a rz y s z y ć odpo­

wiednio w ie lka ero zy a n a jakichś o b sza­

rac h sąsiedn ich, które uleg ały powolne­

m u zniesieniu, w m iarę j a k w a r s tw y w y ­ m ienione n a ra s ta ły . I dopiero kiedy w s z y s tk ie te s p ra w y erozyi i osadzań się, z k t ó r y c h k aż d a tr w a ł a znacznie dłużej, niż form ow anie się dzisiejszego k a n jo ­ nu, — dobiegły końca, powstało płasko- wzgórze p o k r a ja n e później przez k a njo n.

Dobrze u g r u n to w a n a chronologia g e ­ ologiczna rozpoczyna się dopiero w raz z w a r s tw a m i płaskow zgórza. W w a r ­ stw a c h klinow ych b r a k skam ieniałości, ale najniższe w a r s tw y s z e r e g u p ła s k o ­ wzgórza, sk ła d a jąc e się p rzew ażnie z p ia ­ skowców, z a w ie ra ją t r y l o b i t y z o k re s u k a m b ry jsk ie g o . Ł upki w w a r s tw a c h ś r o d ­ k o w y c h zaw iera ją sk a m ie n ia ło śc i z de- wonu, w w a r s tw a c h zaś g ó rny ch, s k ł a ­

(8)

520 W SZECHSW IAT Na 33

d a ją c y c h się z w a p ie n ia i piaskow ca, z n a jd u je się faun a m o r s k a węglowa.

R z u ć m y te ra z o k ie m n a r ó w n ą po­

w ie rz c h n ię p łaskow zgórza, s k ła d a ją c ą się z najw y ż sz e j w a r s t w y p łask o w zg órzo w ej, a b ę d z ie m y m ieli w rażenie, że p od n iesie ­ nie się te g o o b s z a ru i u tw o rz e n ie się k a n jo n u trw a ło poprzez w s z y s tk ie o k r e ­ sy od w ę g low e g o aż do ch w ili obecnej.

W rze c z y w isto śc i było z u p e łn ie inaczej.

Z ró bm y w y c ie cz k ę n a p łasko w zg ó rze w k i e r u n k u północnym . W odległości około 70 k m od k a n jo n u n a tr a f i a m y n a s tr o m ą ścianę, z b u d o w a n ą z w y sta ją c e j k raw ę d zi opornego p ia s k o w c a p erm skie- go. O k ilk a km dalej n a północ s p o ty ­ k a m y na p u s te m p łask o w z g ó rz u in n ą ścia­

nę s tro m ą , jesz c ze wyższą; sk a ły je j s k ła ­ d a ją się z p ia s k o w c a czerw o neg o , p r a w ­ d o p o d o bn ie try a s o w e g o . S t o s u n e k t y c h s tr o m y c h ścian do p ła s k o w z g ó rz a i do k a n jo n u p r z e d s t a w ia m y w p r z e k r o ju pół­

nocno - p o łudn io w y m . (Rys. 7). W y n i k a

3W

z te g o p rz e k ro ju , że p o tę ż n y s z e re g w a r s tw m ezozoicznych, z n iż a ją c się s to ­ pniow o w k i e r u n k u półno cn ym , leży n o r ­ m alnie n a w a r s tw a c h w ę g lo w y c h , s t a n o ­ w ią c y c h g ó r n ą k ra w ę d ź k a n jo n u . W do ­ bie obecnej stro m e te ś c ia n y cofają się n a s k u t e k w ie ts z e n ia w k i e r u n k u północ­

nym, j e d n a k ż e d a w n ie j w a r s tw y ich ro z ­ c iąg ały się dalej n a południe, i są dane, p o z w a la ją c e p rz y p u sz c z ać , że potężn y s zereg m ezozoiczny sięgał zn aczn ie dalej, niż o bsz ar, p r z e c ię ty o b ecn ie p rzez k a n ­ jon. S z e re g m ezozo iczny s k ła d a się z u tw o r ó w w sp a n ia ły c h . Za d r u g ą ś c ia ­ n ą s tro m ą, tr y j a s o w ą , s k ła d a j ą c ą się z p ia s k o w c a c z erw o n e g o n a s tę p u j e po ­ s z a r p a n a śc ia n a s tr o m a z b iałego p ia s k o w ­ ca j u r a j s k i e g o , p ra w d o p o d o b n ie u tw o r z o ­ n eg o z p ia s k u , zno szon eg o n ie g d y ś przez w ia tr n a p u s ty n i. N a d t e m i w a r s tw a m i z n a jd u j ą się w a r s t w y k r e d o w e p o c h o d z e ­ n ia m o rsk ieg o , m niej g ru b e , i w re s z c ie w ie lk a m a s a lą d o w y c h w a r s t w eoceno-

wych, k tó r y c h miąższość całko w ita w y ­ nosi conaj mniej 1 500 m.

Osadzenie się tego w ielkiego szeregu w a r s tw w ym a g a ło je d n e g o długiego c y ­ klu czasu, a zniesienie tegoż szeregu z dużego o bszaru po łudniow ego— d r u g ie ­ go cyklu; długość czasu d w u t y c h c y­

klów b y ła znacznie w iększa od długości czasu, zużytego n a wyrzeźbienie k a n j o ­ nu. W o b e c fak tu , że w czesne w a r s tw y trzeciorzędow e tw o rz ą n a jw y ż sz ą ścianę s tr o m ą szeregu, pozostaje tylko trz e c io ­ rzęd ś ro d k o w y i późny n a u sun ięcie tego potężnego s z e re g u ze znacznej części płaskow zgórza, k tó re g o obnażona p o ­ w ie rz c hnia m u sia ła w t e d y być n iziną,—

oraz późny trzeciorzęd i czasy potrzecio- r z ę d o w e —n a w y dź w ig n ię cie się obnażo­

nego obszaru i erozyę k a n jo n u .

N au k a , j a k ą w y c ią g n ą ć po w inien g e ­ o g ra f z tego u c h y le n ia się zasłony z m i­

niony ch dziejów ziemi, polega p o p ro stu na tem , że istn ieją ce k s z ta łty p o w ie rz ­ chni ziem i są w y n ik iem powolnych, d łu ­ go c z y n n y c h s p ra w ruch ó w sk orup y , ero- zyi i osadzania, w r o z m a ity sposób od siebie zależnych. N ależy te zrozum ienie tej n a u k i u ła tw ia zrozum ienie i drugiej, polegającej n a tem , że opisy geog raficz­

ne is tn ie ją c y c h form ląd ow ych m uszą obejm ow ać i pochodzenie ty ch ostatnich;

oczyw iście—nie c a łk o w itą h isto ry ę ge ­ ologiczną w s z y s tk ic h s p r a w m inionych, ale z p e w n o ś c ią —ty le z tej historyi, ile p o trz e b a do z ro zum ien ia form w spółczes­

nych. In n em i słowy, t r a d y c y j n y opis em p iry cz n y form pow ierzch n i ziemi m usi być z a stą p io n y przez opis w y ja ś n ia ją c y , g e n e ty c z n y , rac y o n a ln y . Rozwinięcie s y ­ s te m a ty c z n ej m etod y o p isy w a n ia w y j a ­ śniającego s ta n o w i p rze d m io t, g o d n y p r a ­ cy geografa.

Tłum. L. H.

(9)

M 33 WSZECHSWIAT 521

O D Ż Y W I A N I E Z A R O D K Ó W P R Z E Z M A T K I U Z W I E R Z Ą T K R Ę G O ­

W Y C H Ż Y W O R O D N Y C H .

(C ią g d a ls z y ) .

2. R y . b y s p o d o u s t e . Do ry b ż y ­ w o ro d n y c h należy w dalszym ciągu cały s z e re g g a tu n k ó w z rzęd u sp od o u sty ch (Selachia). B ad ania histologiczne nad m acicą kilku żarłaczy (Squalides) i płasz- czków (Rajides) prze p ro w a d z iłB rin k m a n n , k tó ry opierając się też n a b a d a n ia c h D avyego, P e r u g ia i innych, w y c ią g a p e ­ wne w nioski, dotyczące odżyw iania z a ­ rodków ty c h ry b. R yb y b ad an e przez B rink m an na, ze w zględu na stosunki morfologiczne w m acicy podczas ciąży można podzielić n a dwie g ru p y . Do pierwszej n ależałyb y te g a tu n k i, u k t ó ­ rych w e w n ętrzn a pow ierzch nia macicy j e s t zawsze, a wrięc i podczas ciąży z u ­ pełnie g ła d k a (np. J a s z c z u r anioł— Squa- tia a n g e lu s albo r e k in —M ustelus laevis i v ulgaris). D ru g a zaś g r u p a ob ejm uje ry b y , u k tó ry c h n a ścianie w e w n ętrzn e j m acicy p o w s ta ją przed ciążą fałd y i b ro ­ daw ki, k tó re to u tw o r y szczególnie silnie ro zw ija ją się podczas ciąży (np. A c a n t- hias, d r ę t w a —Torpedo, o r le ń —Myliobatis i in.). Poniew aż z arodki ryb b a d a n y c h przez B rin k m a n n a poraź pierw sz y ro zw i­

j a j ą się w macicy, więc m u sim y sobie u p rzy to m n ić , j a k a j e s t zasadnicza b u d o ­ w a te g o o rgan u. W budowie ściany m a ­ cicy w y s t ę p u ją m ianowicie z reg u ły trz y w a r s tw y : 1) n a z e w n ą tr z otacza m acicę błona s u ro w icza,—pod nią leży 2) w a r ­ s tw a m i ę s n a , - - a n a jb a rd zie j n a w e w n ątrz j e s t 3) b ło n a śluzowa, p o k r y ta n a b ło n ­ kiem . Nie z w ra ca jąc u w a g i n a z m ia n y i różnice, j a k i e zachodzą podczas różnych s ta n ó w flzyologicznych i różnic, j a k i e w y s tę p u ją u od m iennych g a tu n k ó w zw ie­

r z ą t, m ożem y przyjąć, że trz y w sp o m n ia ­ n e w a r s tw y c h a ra k te r y z u ją k aż d ą m a c i­

cę. Po t y c h u w a g a c h w ra c a m y do s to ­ s u n k ó w zach odzący ch w ciężarnej m a c i­

cy spodoustych.

J u ż w pierwszej połowie zeszłego s t u ­ lecia D a v y stw ierdził dla pew ny ch g a ­ tu nków , że podczas ciąży z na jdu je się w m acicy pew nego rodzaju płyn. P ły n ten m aciczny we w cześn iejszych o k r e ­ sach ciąży j e s t in n y niż w późniejszych.

Zachodzi to np. u ja s z c z u r a anioła (Squ- atina Angelus). Na początku ciąży pły n m aciczny j e s t t u przezro czysty b e z b a r­

w ny o słabo słonym sm ak u , a za o g rz a ­ niem daje stosunko w o dużą ilość śc ię te ­ go białka. W okresach późniejszych ten płyn s ta je się daleko g ę s t s z y m - ś l u z o ­ w atym . Różnicę tę w k o n sy ste n c y i p ły ­ nu m acicznego ja k o też pochodzenie j e ­ go w y ja ś n ia B rin k m a n n . W a r s t w a n a ­ błonkowa, w y ściełająca światło macicy, składa się tu z k ilk u szereg ów kom órek, leżących na sobie. Ód ty pow ego w ielo­

w arstw ow ego n a b ło n k a c y lindrycznego ta w a r s tw a różni się j e d n a k tem , że we w s z y stk ic h sz ere g a ch są k o m órk i c y lin ­ dryczne. Komórki same, światło w y ś c ie ­ łające, a w'ięc z s z e re g u n a jb a rd z ie j po­

wierzchownego, są duże i p r o d u k u ją w y ­ dzielinę, z a w ie ra ją c ą m ucynę. Komórki te są z w y kłe m i k o m ó rk a m i wydzielnicze- mi i nie p rzy p o m in ają wcale b u do w ą sw oją kom órek k u bko w yc h. W p ie r ­ w szym okresie ciąży w ydzielina w y łą c z ­ nie ty ch k o m ó re k do staje się do ś w ia tła macicy, tw orząc p łyn p rz e z r o c z y s ty b e z ­ b arw ny. Prócz z w yk łych kom órek wy- dzielniczych p ow ierzch ow n ych w w a r s t ­ wie nabłonkow ej z n a jd u je się bardzo znaczna ilość o g ro m n y c h k o m ó re k k u b ­ kow ych. Rozrzucone pojedynczo albo w g ru p a c h , kom órki k u bk ow e mieszczą się prze w aż nie w śro dko w ych sz ere g a c h bliżej powierzchni. Przez długi czas p o ­ w ię k s za ją się one, grom adząc w sobie wydzielinę. W drugiej połowie ciąży wreszcie kom ó rk i k u b k o w e w y r z u c a ją n a g ro m a d zo n ą wydzielinę, k t ó r a w ś w ie ­ tle m acicy daje p łyn g ę s ty ślu zo w aty.

Bardzo często podczas w y rz u c a n ia w y ­ dzieliny z kom órek k u b k o w y c h , k o m ó rk i w a r s tw y pow ierzchow nej o d ry w a ją się i w świetle m ac icy u le g a ją rozpadowi.

Sam e też kom órki k u b k o w e po jednorazo- wem w y rz u c e n iu w y d z ie lin y g iną i w s t a ­ nie rozpadu d o sta ją się do płyn u m acicz­

(10)

522 W S Z E C H S W I A T M 33

nego. Oprócz ty c h s k ła d n ik ó w Brink- m a n n zn a la z ł też p e w n ą ilość leu k o c y ­ tów, w y w ę d ro w u ją c y c h z n a c zy ń k rw io ­ no śn y c h , k t ó r y c h ilość w czasie ciąży zw iększa się znacznie. Ś lu z o w a ta więc w yd zielina, z d e g e n e r o w a n e ko m ó rk i n a ­ błonkow e i k u b k o w e , j a k o też l e u k o c y ty d a ją r a z e m m ie sz an in ę ślu z u i ciał biał­

k o w a ty c h , k t ó r y to płyn, po zużyciu ż ó łtka służy z a ro d k o m za p o ka rm .

U i n n y c h g a tu n k ó w z te j g ru p y , gdzie w e w n ę t r z n a p o w ie rz c h n ia m acicy j e s t gładka, s to s u n k i są p ra w ie ta k ie sam e j a k u ja s z c z u r a . U H e p t a n c h u s c in e rc u s b r a k ty lk o le u k o c y tó w , a u rekin ó w p ły n su ro w ic z y d o s ta je się do ś w ia tła m ac icy też w p r o s t przez p r z e s ią k a n ie z p rz e s tw o ­ rów, z n a jd u j ą c y c h się w ścian ie m acicy, a w y p e łn io n y c h w s p o m n ia n y m płynem .

B ard ziej s k o m p lik o w a n e s to s u n k i pod w z g lę d e m m orfologiczn y m są, j a k wyżej już zazna c z y łe m , u t y c h s p o d ou sty ch , u k t ó r y c h w e w n ę t r z n a p o w ie rz c h n ia m a ­ cicy w y k s z ta łc a w zd łu żn e listec z k o w a te fałdy i brodaw ki. Zaznaczyć tu zaraz należy, że u tw o r y te j e d n a k nie służą do w y tw o r z e n ia ściślejszego z w ią z k u p o m ię ­ dzy m a c ic ą a z a ro d k a m i, j a k to j e s t u z w ie rz ą t inn y ch . J a k i e znaczenie m a ją te fałdy i b r o d a w k i, b ę d z ie m y m ogli w y ­

w nio sk ow ać z do k ład n ie jsz e g o ich opisu.

W ielkość j a k o też ilość t y c h u tw o ró w b y w a j ą różne, zależn ie od g a tu n k u . U A c a n t h ia s v u lg a r is np. po czątko w o są tylko f a łd y wzdłużne dosyć dalek o od siebie ułożone. Z fałdów ty ch później w p e w n y c h o d s tę p a c h w y r a s t a j ą d łu g ie b ro d aw k i, k tó r y c h ilość j e s t też s to s u n ­ kowo n iew ie lk a. P a trz ą c n a w e w n ę tr z n ą pow ierzch nię, otw orzo n ej m ac icy w id z i­

m y z u p e łn ie w y ra ź n ie g ła d k ą je j po ­ w ie rz c h n ię z dosyć rz a d k o ułożonem i f a ł­

dami i b ro d a w k a m i. U d r ę t w y (T o rpe­

do m a r m o ra ta ) p o w s t a ją w czasie ciąży w y łącznie ty lko f a łd y wzdłużne, a u T o r ­ pedo o c e lla ta p o w s t a ją w y łą c zn ie ty lk o b r o d aw k i rów nież d osyć rz a d k o ułożone.

Bardzo g ę s to ułożone b r o d a w k i s p o ty k a ­ m y u og ończy (T ry g o n violacea) albo u orlenia (Myliohalis aquila). Po otw o­

rze n iu m a c ic y u t y c h d w u o s ta tn io w s p o ­ m n ia n y c h ry b g ła d k ie j p o w ie rz c h n i w e ­

w n ę trz n e j nie w id ać wcale, gdyż całe pole z a jm u ją g ęsto ułożone brodawki.

Dla w sz y s tk ic h z w ie rz ą t żyw orodnych c h a r a k te r y s ty c z n ą rzeczą j e s t , że w or­

ganie, w k tó ry m ro zw ija ją się zarodki n a s tę p u je znaczne zw iększenie się ilości n a c z y ń k r w i o n o ś n y c h — j a k w ię k szy c h t a k i m niejszych. Zwiększone unaczy- nienie j e s t też i u ryb. Jeszcze przed n a s tą p ie n ie m ciąży w t k a n c e łącznej pod n a b ło n k ie m w y śc ieła ją c y m św iatło m aci­

cy z n a jd u je się znaczna ilość w iększych tętn ic, k tó re ro zgałęziają się na naczy ­ nia drobniejsze, tw o rzą c wreszcie deli­

k a tn ą a g ę s tą siatk ę n a c zy ń w łosow a­

tych. F a łd y i b ro d a w k i są też z r e g u ły bardzo silnie un aczynione. U p od sta w y ty c h u tw o ró w biegnie znacznej wielkości pień tętn ic z y , k tó re g o g ałązk i w n ik a ją do b r o d a w k i albo fałdu, ro zp a d a ją c się w reszcie n a g ę s tą s ia tk ę n aczyń włoso­

w a ty c h , leżących pod s a m y m n abłonkiem . W ie m y ju ż, że n aczynia krw io no śn e a w łaściw ie k rew , w nich się znajd ująca, m a znaczenie dla odżyw iania zarodków . P ły n n e części składow e krw i, p r z e n i k a ­ ją c m ianowicie przez naczynia, dostają się do otaczającej tk an ki, a stą d do św ia ­ tła macicy. Silnie więc u n a czyn ion e fał­

dy i bro d aw k i p o w s ta ją j a k m ożem y przy­

puścić, w celu p o w iększenia w e w n ę trz ­ nej p o w ierzch ni macicy, a tem s am em w celu z w iększenia ilości płynu limfa- ty cznego , d o stająceg o się z n a c zy ń do ś w ia tła macicy.

Podobnie j a k w poprzednio, opisanej g rup ie św iatło m acicy j e s t tu w y sła n e w ie lo w a rs tw o w y m nabłonk iem , k t ó r y po­

k r y w a oczywiście też fałdy i b rodaw k i.

Tego rodzaju n a bło nek j e s t je d n a k tylko u zw ierząt m łodocianych, to znaczy do pierw szej ciąży. Ju ż podczas pierw szej ciąży w okresie k ied y j a k np. u A c a n t ­ hias v u ]g aris zarodki m ają 6 —7 cm d łu ­ gości w w ę d ro w u ją do n a b ło n k a liczne leu k o c y ty , s k u tk ie m czego w k ró tk im c zasie^ w szystkie w a r s tw y n a b ło n k a prócz najniższej z o stają oderw ane. Nie w ty m j e d n a k celu je d y n i e w a r s tw y górne n a ­ błonka z o sta ją oderw ane, by, po ro z p a ­ dzie, służyły zarodkom za pokarm , lecz w celu u łatw ie n ia p r z e n ik a n iu p ły n u s u ­

(11)

•Na 33 WSZECHSWIAT 523

row iczego z n aczyń włosowatych. Tego ro d za ju w niosek B rin k m a n n w y sn u ł stąd, że n a b ło n e k o de rw a ny nie re g e n e r u je się j u ż nigdy, a więc ani po końcu pierwszej ciąży ani przed początk iem n astę p n y c h . Prócz p ły n u surow iczego z naczyń do­

s t a j ą się jeszcze do św ia tła m acicy l e u ­ k o c y ty i pew na ilość w ydzieliny k om ó ­ r e k k u b k o w y ch. W s z y s tk ie te sk ład niki d a ją m ieszan in ę s u b sta n c y j z a w ie ra ją ­ cych u A c a n th ia s vulgaris j a k w y n ik a z a nalizy wykonanej przez Perugiaego, około 4,27°/0 białka. Co dotyczę b r o d a ­ w e k i ich znaczenia, to u innych g a t u n ­ ków, opisan y ch przez B rink m ann a, s t o ­ s u n k i są w zasadzie tak ie same j a k u A c a n th ia s valgaris. Inaczej znów rzecz się m a z czynnością wydzielniczą n a b ło n ­ ka. U drętw , ogończy, orlenia i in ny ch w n a b ło n k u podczas ciąży rozw ijają się typow e gruczoły. W każdem oku siatk i n a c z y ń w łosow atych kom órki n a b ło n k o ­ we z a p a d a ją się w głąb. Komórki w tych za głęb ien iach ob e jm u ją zwolna czynność w ydzielniczą i w reszcie p o w sta ją typowe cew ki gruczołowe. W kom ó rkach tych prócz zwykłej w ydzieliny śluzow atej g ro ­ m ad z ą się też kropelki tłuszczu. Tłuszcz te n u d rętw j e s t, w edłu g B rin k m an n a, przy tra n s p o rto w a n y przez n aczy nia k rw io ­ nośne, gdyż ilość leuko cytó w j e s t t u p ra ­ wie n ied o strzegaln a. P rzeciw n ie ma się ta s p ra w a u orlenia i ogończy. Do k o ­ m ó re k gruczołow ych w w ę d ro w u ją tu l e u ­ k o c y ty , które, z n a jd u ją c się ju ż w s a ­ m y ch k o m ó rk a c h gruczołow ych, u legają d e g e n e ra c y i tłuszczowej. Po n a g r o m a ­ d z e n iu się tłu szczu z leu k ocy tu , k o m ó rk a t a k a zaczyn a się o dry w ać od ko m órek są sie d n ic h i wreszcie w p a d a do św ia tła gruczołu, a jej m iejsce z a s tę p u ją k o m ó r­

ki sąsiednie. Tego rod zaju o dryw anie się pojedyń czy ch k om ó rek gruczołowych zachod zi też bez udziału leukocytów . J ą ­ d ra ta k ic h kom órek, w yp ełn io ny ch w y ­ dzieliną i k ro p e lk a m i tłuszczu, u leg ają chrom atolizie, o d ry w a ją się od kom órek s ąsiedn ich i w p a d a ją do ś w ia tła cew ki gruczołowej. S tą d oczywiście w stanie ro z p a d u d o s ta ją się one w raz z w yd zie­

lin ą in n y c h k o m ó rek do ś w ia tła macicy.

W y n ik ie m w s z y s tk ic h ty ch wyżej opi­

s a n y c h przem ian j e s t n agrom adzen ie się w świetle m acicy g ę ste g o płynu, otac z a ­ ją c e g o zarodki, a służącego im za p o ­ k a rm . W skład tego p ły n u wchodzą więc:

1) płyn surowiczy z na c zy ń krw ionośnych, 2) wydzielina kom órek gruczołow ych, 3) tłuszcz, 4) leu k o c y ty i 5) kom órki n a ­ błonkowe. U ryb tych zatem m am y już w „mleku m ac icz n e m “ prócz su b sta n c y i w s ta n ie p ły n n y m dostarczonej n a po­

karm , również jeszcze p e w n ą ilość s k ła d ­ ników, pochodzących ze stałej tk a n k i o rg an iz m u m atczynego.

3. S t o s u n k i u i g l i c z n i . Na z a ­ kończenie s p ra w y odżyw iania się z a rod­

ków u ry b chciałbym podać jeszcze r e ­ z u lt a ty bardzo d o k ładn yc h, a ciekaw ych b a d a ń K olstera n a d ż y w oród ką (Zoarces viviparus), k tó ra n ależy do ry b k ości­

sty c h m iękopletw ycn. C h a ra k te ry sty c z- n em dla tej r y b y j e s t to, że rozwój z a ­ rodków odbyw a się w sam ym j a j n ik u Budow a j a j n i k a j e s t t u oczywiście do czynności tej odpowiednio p rz y s to s o w a ­ na. Organ te n p rz e d s ta w ia się w k s z ta ł­

cie cewki, któ re j ściany są w zasadzie zbudow ane tak, j a k ścian y macicy. A więc pod o trzew n ą z na jduje się bardzo siln a w a r s tw a m ięsna, ponad nią j e s t błona śluzow a, p o k r y ta nabło nk iem , w yścieła­

j ą c y m światło cewki jajn ikow ej. Dla zrozum ienia j e d n a k procesów, p r o w a d z ą ­ cych do odżyw iania zarodków żyworód- ki, m u sim y też przy jrzeć się p e w n ym szczegółom bu d o w y ś c ia n y ja jn ik a . Tuż pod w a r s tw ą włókien m ięsnych z n a jd u ją się znaczne p rz e s trz e n ie limfatyczne, oto­

czone wielkiem i naczyniam i krwionośne- mi. P r z estrz e n ie te, w ysłane n a b ło nkiem płaskim , z a w ie ra ją masę dro bnoziarnistą z nieznaczną początkow o ilością kom órek.

Komórki te są dwojakiego rodzaju: 1) d u ­ że t. zw. eozynofilowe ko m órki i 2) lim ­ focyty. L im fo c y ty są to białe ciałk a krwi, pochodzące z gruczołów limfatycz- nych. K o m órkam i zaś eozynofilowemi n a z y w a m y leu k o c y ty o d w u albo k ilk u ją d r a c h , a protop lazm a ich z aw iera duże ziarnka, m ające wielkie pow inow actw o do b arw ników k w a ś n y c h . W dalszym ciągu ponad tem i p rze stw o ram i limfa- tycznemi z n a jd uje się w a r s tw a tk a n k i

(12)

524 WSZECHSWIAT M 33

łącznej, k t ó r a p rz e d n a s tą p i e n i e m ciąży j e s t b ard zo u b o g a w kom órki. W w a r ­ stw ie tej j e s t g ę s ta s ia tk a n a c z y ń wło­

so w a ty c h , k t ó r a leży tuż pod n a b ło n k ie m k u b icz n y m , w y ś c ie ła ją c y m śwuatło cewki.

Na t a k z bu do w a ne j ścianie w znoszą się b ro d aw k i, z a w ie ra ją c e n a swoim szczy­

cie, d o jrz e w a ją c e j a j k a . W b ro d a w c e t a ­ kiej z n a jd u ją się bard zo liczne n a c zy n ia k rw io n o śn e i lim fa ty cz ne . W św ie tle cewki j a j n ik o w e j prze d n a s tą p ie n ie m cią ­ ży j e s t bardzo n ie z n a c z n a ilość gęsteg o p ły n u z a w ie ra ją c e g o nieliczne leu k o c y ty . Z chwilą, k ie d y z b r o d a w e k d o s ta ją się do cew ki d o jrzałe j a j k a , k t ó r e z o s ta ją tu zapłodnione, ro zp o c z y n a się ich rozwój.

J a j k a ż y w o ró d k i m a ją dość zna cz n y za­

p a s żółtka, k tó re g o k o s z te m w p ierw sz y m okresie o d b y w a się rozwój. Po p e w n y m j e d n a k czasie żółtko to z o s ta je zupełnie zreso rb o w ane, a z a ro d k i przez dłu ższy jeszcze czas p o z o s ta ją w łonie m atk i. To też ju ż w p ie rw s z y c h o k r e s a c h rozw o ju n a s t ę p u j ą w ścianie cew k i jajn ik o w e j w y b itn e zm ia ny , p ro w a d z ąc e , j a k zo b a ­ czymy. do p r z y g o to w a n ia p o k a r m u dla zarod k ó w . Z m ia n y te d o ty cz ą wyłącznie praw ie w a r s tw y z t k a n k i łącznej, leżącej pod n a b ło n k ie m . W a r s t w a ta, j a k w s p o ­ m niałem , przed n a s tą p i e n i e m ciąży j e s t bardzo uboga w kom ó rk i. Otóż z chw ilą rozpoczęcia się ro zw oju zaro d k ó w do w a r s tw y tej ww ędrowru je o g ro m n a ilość kom órek , a m ia n o w ic ie w sp om n ia n e ko ­ m ó rk i eozynofllowe i lim fo cy ty . K om ór­

ki eozynofllowe w w ę d r o w u ją t u z n a c zy ń głównie, lim fo c y ty zaś z p rze stw o ró w lim fa ty cz n y c h . D opók i z a ro d k i ro z w ija ­ j ą c e się w cew ce, p o s ia d a ją zapas żółtka, n a g ro m a d z a n ie się k o m ó re k p o stę p u je coraz dalej. J e d n o c z e ś n ie z w w ę d ro w y - w a n ie m k o m ó re k n a s tę p u je też silne przepojenie w a r s tw y p o d n a b ło n k o w e j p ły ­ nem lim fa ty cz n y m . W p e w n y c h m ie j­

scach n a g ro m a d z e n ia teg o p ły n u i k o ­ m ó rek są t a k znaczne, że m ie js c a te w p u k la ją w g łąb ścianę p rze stw o ró w lim fa ty cz n y c h , a z d ru g ie j s tr o n y s terczą w postaci gu z ó w n ie ja k o do św ia tła cewki. W ty m p ie rw s z y m o kresie ciąży, k ie d y z a ro d k i m a ją je s z c z e zapas żółtka, w św ie tle c e w k i ja j n ik o w e j z n a jd u je się

ty lko m ała ilość płynu, w k tó ry m choć rów nież w małej ilości z n a jd u ją się j e ­ d n a k ju ż n a s tę p u ją c e części składowe:

1) ciałka k rw i czerwone, 2) lim focyty, 3) kom órki eozynofllowe i 4) kro pelk i tłu s z ­ czu.

Kiedy z a ro d k i rozw iną się ju ż d o s ta ­ tecznie i opuszczą błony ja jo w e , a je d n o ­ cześnie w yczerpie się zapas żółtka, za­

rodkom m usi być dostarczo ny p o k a rm z zew n ątrz. Dzieje się to mianowicie w te n sposób. Opisane wyżej wielkie n ag ro m a d ze n ia kom órek i p ły n u limfa- tycz n e g o pękają, o d ry w a ją c p o k ry w a ją c y j e na błonek, i z całą z a w a rto śc ią d o sta ją się do ś w ia tła cew ki jajn ik o w e j. W s k u ­ te k tego rodzaju p ę k nięć z o s ta ją więc zarodkom d o sta jc zo n e n a s tę p u ją c e ma- terye: 1) p ły n lim fatyczny, 2) lim focyty, 3) kom órki eozynofllowe, 4) kom órki n a ­ błonkowe i wreszcie 5) tk a n k a łączna.

Bardzo często też, podczas opisany ch p ę k n ię ć w y s tę p u ją z n a c z y ń do ś w ia tła j a j n ik a czerwone ciałka krwi. Oprócz tych w s z y s tk ic h s k ła d nik ów Kolster z n a ­ lazł też w płynie, otaczającym zarodki, znaczn ą ilość tłuszczu i p e w n ą ilość gli- kogenu. Tłuszcz do staje się za p o ś re d ­ n ic tw e m w ę d r u ją c y c h leu k o c y tó w ja k o też z n a c z y ń w ło s o w a ty c h ,—g lik og e n zaś zn a jd u je się głównie w lim focytach.

W s zy stk ie w sp o m n ia n e m a te ry e K o lster znalazł również w przew odzie p o karm o­

wym zarodków . T a okoliczność, że od ­ r y w a n ie się części tk a n k i m atc zy n e j n a ­ s tę p u je dopiero po z rzuceniu przez z a ­ rodki błony ja jo w e j, naprow adza K o lste­

ra na przyp uszczenie, że j a j k a z a w ie ra ją ja k i ś płyn, działający h isto lity cz n ie na

tk a n k ę ja jn ik a .

W k o ń cow ym okresie ciąży u s ta je zu­

pełnie w w ę d ro w y w a n ie k o m órek do w a r ­ s tw y podnabło nk ow ej, a p r z e r w y w n a ­ błonku zabliźn iają się. Zw olna u s ta je też zupełnie p rz e w ę d ro w y w a n ie le u k o c y ­ tów. N a to m ia s t widoczno j e s t b ard zo liczne u chodzenie z n a c z y ń w łosow atych ciałek c zerw onych k rw i. U chodzenie to n a s tę p u je per diapedesin, co znaczy, że k o m ó rk i te uchodzą poprzez rozluźnioną su b s ta n c y ę k ito w ą ś ró db łon ka n aczyń, nie p r z e r y w a ją c go wcale. Skład p ły n u

(13)

M 33 WSZECHŚWIAT 525 odżywczego różni się tera z w y b itn ie od

tegoż w s ta d y a c h poprzednich. Zawiera t e ra z głównie cia łk a k rw i czerwone, gli- kogen, a tylko m in im a ln ą ilość lim focy­

tów i ko m ó rek eozynofllowych. T łu s z ­ czu j e s t też coraz mniej. Odpowiednio do tego, głów ną z aw artością przew odu pok arm ow ego są ciałka krw i czerwone.

N a tem kończym y opis procesów p r o ­ w a d z ą c y c h do odżyw iania zarodków ryb żyworodnych.

Stanisław Powierza.

(C. d. nast.).

K R O N I K A N A U K O W A .

Brownowski ruch obrotowy. Obserwując ru c h Brownowski ziarenek mikroskopowych, unoszących się w cieczy, spostrzeżemy nie­

bawem, że ciałka te, obracając się dokoła siebie w sposób nieprawidłowy, ujawniają jednocześnie ruch postępowy. To kręcenie się nieprawidłowe, k tóre nazwano obrotem Brownowskim, nie było dotąd badane w spo­

sób ściślejszy. Daje się ono w ytłum aczyć łatwo na podstawie teoryi cynetycznej g a ­ zów ja k o wynik działania uderzeń moleku­

larnych na ziarenka, uderzeń, które wywo­

ływać mogą zarówno obroty, jak i ruchy postępowe. E instein w swoich badaniach term odynam icznych nad ruchem Brownow­

skim wyprowadził wzór na obrót ziarenka k ulistego o promieniu «, unoszącego się w cieczy o lepkości j i tem peraturze bez­

względnej T. Wzór ten orzeka, że a 2 = P T 1 J . _ .

— T ^---ó > gdzie l i jest znaną stałą

JSI 4-.7Cja*

gazów doskonałych, N stałą Avogadry, t. j.

liczbą molekuł w cząsteczce gramowej, a a średnim obrotem względem dowolnej osi w czasie x.

Równanie powyższe poddał P errin spraw ­ dzeniu doświadczalnemu. W tym celu przy­

gotował on zawiesinę z większych ziarenek w te n sposób, że do alkoholowego roztworu smoły pozwalał sączyć się powoli wodzie przez lejek o mocno wyciągniętej szyjce, skutkiem czego ziarenka, tworzące się w stre­

fie mieszaniny osiągały przed opadnięciem na dno jakieś 12 mikronów w średnicy.

Ziarenka grubsze zawierają zazwyczaj w swem w nę trzu skazy, które ułatwiają znakomicie obserwowanie ich obrotu. A by ziarenkom cięższym nadać większą swobodę ruchów w pobliżu dna; dolewa się odpowiedniego

roztworu o gęstości zbliżonej do gęstość samych ziarenek. Wielką przeszkodę (skąd­

inąd bardzo pouczającą) stanowi w tem ba­

daniu zlepianie się ze sobą ziarenek, k tó re ­ mu zapobiedz można przez zastosowanie 27°/0 roztw oru mocznika, przyczem część ziarenek pozostaje na dnie, część na po­

wierzchni, a część w warstwie środkowej, co umożliwia obserwacye zarówno ruchów postępowych ja k i obrotowych.

Dla mierzenia ruchów obrotowych ozna­

czano w równych odstępach czasu położe­

nia znaczków względem środka obrotu, i z tych wartości wyprowadzano przybliżo­

ną wielkość obrotu. Z 20-tu takich p om ia­

rów kątowych, uskutecznionych na k u le c z ­ kach o średnicy równej 13 mikronom, o tr z y ­ mano na N we wzorze E insteina liczbę 65.1022, gdy ścisłą wartością tej stałej jest prawdopodobnie liczba 7 0 , 5 . 1022. Innemi słowy, obierając za p u n k t wyjścia tę o s ta t­

nią wartość na N , otrzymamy w stopniach na k ą t a liczbę 14°, gdy doświadczenie opi­

sane daje liczbę 14,°5.

J a k widzimy, zgodność jest ta k wielka, jak tego tylko życzyć było można wobec przybliżonego ch a rak teru pomiarów. „Zgod­

ność ta jest tembardziej zastanawiająca, powiada P errin, że a priori nie znaliśmy n a ­ w et rzędu wielkości danego zjawiska. Wo- góle, coraz to wyraźniej daje się zauważyć, że w badaniu ru c h u Brownowskiego najistot­

niejsze p u n k t y cynetycznej hypotezy czą­

steczkowej znalazły znakomitą podstawę do- świadczalną“.

S. B . (N atur. Rund.).

Gaz oświetlający. Dopóki oświetlenie g a ­ zowe polegało na swobodnem spalaniu gazu w atmosferze, wydajność cieplna używanego gazu nie przedstawiała specyalnego in tere­

su. Silnie wydłużony otwór rożka gazowe­

go miał na celu uczynić płomień szerokim, skąd też wynikało lepsze zetknięcie części palnych z tlenem otaczającego powietrza.

Od czasu jednak wprowadzenia lamp żaro­

wych, z chwilą kiedy niektóre z ta k zwa­

nych „metalów rzadkich11 a więc itr, tor i cer a także lantan i dydym znalazły sze­

rokie zastosowanie przemysłowe pod posta­

cią siatek A u e ra— wydajność cieplna spalo­

nego gazu poczęła odegrywać niepoślednią rolę. Siatki świecą mniej lub więcej zależ­

nie od t e m p e ra tu ry płomienia, na pierwszem więc miejscu o użyteczności świetlnej gazu należy sądzić z jego potęgi cieplnej.

Wydajność ciepła niezmienna dla gazów prostych, podczas spalania gazów złożonych waha się zależnie od składu chemicznego mieszaniny. Oto kilka liczb użytecznych do zanotowania:

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sposób wytwarzania gęstej zawiesiny popiołów lotnych w wodzie o quasi-stałych włas- nościach reologicznych, w którym następuje ciągłe mieszanie doprowadzanych nieprzerwanie

Masowe narkotyzowanie się i to głównie przez młodzież jest chyba pierwszą tego rodzaju psychozą w dziejach ludzkości. Odnosi się wrażenie, że ludzkość

Liczba naturalna zapisana w systemie dziesiętnym jest podzielna przez 3 wtedy i tylko wtedy, gdy suma jej cyfr jest podzielna przez 3.. Udowodnij i uogólnij tę powszechnie

Tę historię Owen Gingerich opisał w Książce, której nikt nie przeczytał (Warszawa 2004), ale znam ją także bezpośrednio z ust Owena.. W 1946 roku przypłynął on do

Sam Wolter pod wpływem listów od carycy Katarzyny po- strzegał Polskę jako kraj „wirujących kołtu- nów”, gdy czytał, że w kraju nad Wisłą „każda głowa jest wirem,

Głównym powodem ustalenia wartości parametrycznej żelaza w przepisach prawnych na ni- skim poziomie – 200 μg/l (0,2 mg/l) (rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 7 grudnia 2017 r.

mowania decyzji związanych z poszczególnymi stylami tożsamości oraz charakterystyki stadiów rozumowania moralnego wyróżnionych przez Kohlberga pozwala przypuszczać, że nie tylko

Jędrek przesiedział dobrą godzinę przy stole, zastanawiając się, po co w ogóle wpuszczał byłą żonę.. Przez lata zmywał ją z siebie setki razy: alkoholem,