• Nie Znaleziono Wyników

S tą d o szczęd n o ść a p a r a t u k r y ty c z n e g o i n ie w d a w a n ie się w p o le m ik i, k tó r e n ie m o g ły b y z a in t e ­ r e s o w a ć n ie fa c h o w e g o c z y te ln ik a

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "S tą d o szczęd n o ść a p a r a t u k r y ty c z n e g o i n ie w d a w a n ie się w p o le m ik i, k tó r e n ie m o g ły b y z a in t e ­ r e s o w a ć n ie fa c h o w e g o c z y te ln ik a "

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

R E C E N Z J E

P iś m ie n n ic tw o c za só w B o le s ła w a C h ro b re g o , W stę p i k o m e n ta r z e J . K a r w a s i ń s k a , p rz e tłu m a c z y ł K . A b g a r o w i c z , W a rs z a w a 1966 P W N ss. 279.

P o „ K ro n ic e W ie lk o p o ls k ie j” (1965) P r a c o w n ia E d y to r s k a I H P A N i P W N d o s ta rc z y ły n a m d ru g i ju ż to m ik p r z e k ła d ó w ź ró d e ł ła c iń s k ic h do d z ie jó w P o ls k i. P ię k n ie z a p o c z ą tk o w a n a s e ria , k tó r a z a p e łn ia d o ­ tk l iw ą lu k ę w n a s z y m p iś m ie n n ic tw ie , n a w ią z u je do k la s y c z n y c h w z o ­ ró w s e r ii „D ie G e s c h ic h ts s c h r e ib e r d e r d e u ts c h e n V o rz e it” , n a ś la d o w a n e j z p o ż y tk ie m w w ie lu k r a ja c h . W z a m ie rz e n iu w y d a w c ó w le ż y d o s ta r ­ czen ie t e k s t u p r z e k ła d u , o p a rte g o o u s ta lo n ą p o d s ta w ę ź ró d ło w ą , o p a ­ tr z o n e g o w s tę p e m i d o s tę p n y m k o m e n ta rz e m . S tą d o szczęd n o ść a p a r a t u k r y ty c z n e g o i n ie w d a w a n ie się w p o le m ik i, k tó r e n ie m o g ły b y z a in t e ­ r e s o w a ć n ie fa c h o w e g o c z y te ln ik a . O m a w ia n y to m ik p rz y n o s i c z te ry ź ró d ła : J a n a K a n a p a r iu s z a Ś w ię te g o W o jc ie c h a Ż y w o t P ie r w s z y (s. 23—

8 6) — w y d a n y n ie d a w n o k r y ty c z n ie p rz e z J . K a r w a s iń s k ą w r a m a c h n o w e j s e r ii M o n u m e n ta P o lo n ia e H is to ric a , k tó r a to e d y c ja p o s łu ż y ła za p o d s ta w ę tłu m a c z e n ia , o ra z tr z y te k s ty B ru n o n a z K w e r f u r tu : Sw . W o jc ie c h a Ż y w o t D ru g i (s. 87— 154), Ż y w o t P ię c iu B ra c i M ę c z e n n ik ó w (s. 155— 246), L is t do k r ó la H e n r y k a I I (s. 247— 261); p o p rz e d z o n y j s s t w s tę p e m (s. 5—2 2), o p a tr z o n y w y k a z e m w a ż n ie js z y c h o p ra c o w a ń , (s. 265—

266) o ra z in d e k s e m (s. 267—277). W y ró ż n ia ją c y się p ię k n ą f o r m ą w s tę p p rz y n o s i z a ró w n o h is to ry c z n e tło p o w s ta n ia o m a w ia n y c h ź ró d e ł, ja k ró w n ie ż c h a r a k t e r y s t y k ę te k s tó w , w y lic z e n ie w y d a ń i p rz e k ła d ó w . W o d ró ż n ie n iu od p r z e k ła d u „ K r o n ik i W ie lk o p o ls k ie j” , k tó r y o p a rty je s t o n ie o g ło szo n ą jesz c z e e d y c ję k r y ty c z n ą te k s tu ła c iń s k ie g o , a w ię c n ie ja k o d o s ta rc z a s z e ro k ie m u c z y te ln ik o w i p r z e k a z w tłu m a c z e n iu , k tó r e u p rz e d z a je g o p o p ra w n e w y d a n ie , J . K a r w a s iń s k a i K . A b g a ro w ic z o p a rli się o is tn ie ją c e d r u k o w a n e e d y c je ź ró d e ł, p rz y czym ty lk o p ie r w ­ sze z n ic h je s t w y d a n e ja k n a jp o p r a w n ie j. W o d n ie s ie n iu do Ż y w o tu I za p o d s ta w ę tłu m a c z e n ia p o słu ż o n o się jeg o n a js z e rs z ą , tz w . „ o tto ń s k ą ” w e r s j ą (p o m ija ją c d w ie p o zo stałe). P r z e k ła d te k s tó w je s t ja s n y , c e c h u ją go z n a c z n e w a lo r y lite r a c k ie , p r o s to ta ; ja k zaw sze w w y p a d k u tł u m a ­ czeń k a ż d y b a d a c z b ę d z ie się s p ie r a ł o szczeg ó ły te rm in o lo g ic z n e , z w ła s z ­ cza w z a k re s ie p o ję ć p r a w n o - p o lity c z n y c h (np. w te k ś c ie IV ). N ie m y ś lim y cz y n ić z te g o z a r z u tu : k a ż d y p r z e k ła d je s t t u in t e r p r e ta c ją , zaś w y d a w c a strz e g ł się n a jw y r a ź n ie j in t e r p r e t a c j i s k r a jn y c h i z b y t h ip o te ty c z n y c h , ja k ie ś je d n a k m u s ia ł p rz y ją ć . M o ż n a je d n a k m ie ć p e w n ą p r e te n s ję , czy

(2)

słu s z n ie w p r z y p is k a c h i b ib lio g r a fii — p r z y ta c z a ją c e j w y b r a n e p o z y c je o b s z e rn e j l i te r a tu r y p rz e d m io tu — p o m in ię to k il k a p r a c o z n a c z e n iu p o d s ta w o w y m . C h y b a z b y tn ia sk ro m n o ś ć w y d a w c y sp o w o d o w a ła , że n ie m o g łe m z n a le ź ć w z m ia n k i o p r a c y p ro f . J . K a r w a s iń s k ie j: L e s tr o is r e - d a c tio n s d e „ V ita I ” de S. A d a lb e rt, R o m a 1960, ss. 28; w y m ie n iłb y m choć w b ib lio g r a f ii s tu d ia R. W e n sk u s a , z w ła sz c z a : S tu d ie n z u r H is to - ris c h - P o litis c h e n G e d a n k e n w e lt B r u n s v o n Q u e r f u r t, M iin s te r-K o ln 1956; m o że je d n ą z p r a c J . D ą b ro w s k ie g o itd . C z y te ln ik a , ja k o ta k o z n a ­ ją c e g o l i t e r a t u r ę p rz e d m io tu , u d e rz a — d o d a jm y od ra z u , że k o r z y s t­

n ie — o stro ż n o ś ć w k o m e n to w a n iu s p r a w d y s k u s y jn y c h . J e s t to w i­

d o czn e n p . g d y m o w a o p o s ta c i A s tr y k a (s. 122), A d a la jd z ie (s. 118, 134), m is ji B ru n o n a n a R u s i czy w k r a j a c h p ó łn o c y (s. 251 n., 260); c z y te ln i­

k ó w „ N a sz e j P rz e s z ło ś c i” z a in te r e s u je b y ć m o że, że p ro f. J . K a r w a s iń s k a n ie p r z y c h y liła się do h ip o te z y H. K a p is z e w s k ie g o o g ło sz o n e j n a ła m a c h n a sz e g o p is m a (t. V I, 1957) co do d ro g i św . W o jc ie c h a z S a k s o n ii do P o ls k i o k rę ż n ą d ro g ą p rz e z P a n n o n ię , o p o w ia d a ją c się za tr a d y c y jn y m p o g lą d e m , p o d tr z y m y w a n y m n ie d a w n o p rz e z M. U h lirz (s. 74). R e a s u ­ m u ją c — o tr z y m a liś m y p ię k n y to m ik , g o d z ie n p o le c e n ia w s z y s tk im , k tó ­ r z y i n t e r e s u j ą się n a jd a w n ie js z y m i d z ie ja m i P o ls k i, z w ła sz c z a zaś d z ie ­ ja m i K o śc io ła , to m ik ze w sz e c h w z g lę d ó w p o tr z e b n y , p ię k n ie o p ra c o ­ w a n y i w y d a n y . N ie z a s tą p i on te k s tó w o ry g in a ln y c h , a le n ie ro ś c i so ­ b ie ta k ic h p r e te n s ji, b o w ie m b a d a c z i t a k b ę d z ie u m ia ł o p rz e ć się o te k s ty ła c iń s k ie . N ie k a ż d y je d n a k , k to in t e r e s u j e się c z a sa m i B o le ­ s ła w a C h ro b re g o m u s i b y ć sa m o d z ie ln y m ic h b a d a c z e m .

A n d r z e j F e lik s G r a b s k i

R. A. S k e l t o n — T. E. M a r s t o n — G. D. P a i n t e r , w ith a F o re w o rd b y A. O. V i e t o r, T h e V in la n d M a p a n d th e T a r ta r R e - la tio n , N e w H a v e n — L o n d o n , Y a le U n iv e r s ity P r e s s 1965 ss. 291.

P ra g n ie m y z a s y g n a liz o w a ć C z y te ln ik o m „ N a sz e j P rz e s z ło ś c i” n ie ­ z m ie rn ie i n t e r e s u j ą c e w y d a w n ic tw o ź ró d ło w e , k tó r e w y w o ła ło ży w e z a ­ in te r e s o w a n ie i p o le m ik ę n a Z a c h o d zie. J e s t to p u b lik a c ja n o w o o d n a ­ le z io n e j m a p y , k t ó r a m a b y ć p ie r w s z y m k a r to g r a f ic z n y m w y o b ra ż e n ie m

„N o w eg o Ś w ia ta ” p rz e d je g o o d k ry c ie m p rz e z K o lu m b a , o ra z n ie z n a n e j d o ty c h c z a s r e l a c ji o T a ta r a c h s p is a n e j w r o k u 1247. N a ty m m ie js c u z a jm ie m y się ty lk o d ru g im ze ź ró d e ł, o d s y ła ją c in te r e s u ją c y c h się z a ­ b y tk ie m k a r to g r a f ic z n y m do d y s k u s ji to c z ą c e j się n a ła m a c h „ T h e G eo - g r a p h ic a l J o u r n a l ” od n r 4 z 1965 r., w ią ż e się o no b o w ie m śc iśle z h i­

s to r ią K o śc io ła w P o ls c e . N o w o o d k r y ta i w y d a n a p rz e z G. D. P a i n t e r ’a r e l a c ja o M o n g o ła c h , d a to w a n a 30 V II 1247 w y s z ła sp o d p ió r a n ie j a ­ k ie g o C. d e B rid ia , p o d k tó r y m w y d a w c a d o s z u k iw a łb y się m oże Ś lą z a k a (z B rz e g u ? ); w k a ż d y m ra z ie a u to r b y ł f r a n c is z k a n in e m z p ro w in c ji c z e s k o -p o ls k ie j. D zieło sw e d e d y k o w a ł b r a t u B o g u sła w o w i, p r o w in c ja ­ ło w i w 1. 1247— 1251 i o p a r ł o in f o rm a c je , ja k ic h u d z ie lili m u J a n d e l P ia n o C a rp in i, B e n e d y k t P o la k i n ie z n a n y z in n y c h ź ró d e ł b r a t C zes­

ła w C zech. R e la c ja C. d e B r id ia z a le ż n a je s t w z n a c z n e j m ie rz e od k r ó ts z e j r e d a k c j i r e la c ji C a rp in ie g o , a le n ie li te r a ln i e : m o ż n a sąd zić, że t e k s t C a rp in ie g o z o s ta ł a u to r o w i n a s z e g o ź ró d ła o d c z y ta n y , m o ż e n a w e t p r z e tłu m a c z o n y z ła c in y n a ję z y k m ie js c o w y (sło w ia ń sk i? ). A u to r n a s z e g o ź ró d ła m ó w i ju ż w e w s tę p ie , że k o r z y s ta z in f o r m a c ji b r a t a B e n e d y k ta P o la k a ; c z te r o k r o tn ie zaś e x p r e s s is v e r b is p o w o łu je się n a ń w d a ls z y m te k ś c ie . N a p o d s ta w ie a n a liz y ź ró d ła m o ż n a s tw ie rd z ić z d u ­ ż y m p ra w d o p o d o b ie ń s tw e m , że o d B e n e d y k ta p o c h o d z ą jesz c z e in n e in f o r m a c je , w y d a je się te ż , że b y ł o n p o d s ta w o w y m in f o r m a to r e m a u to ­ r a . W ła ś n ie B e n e d y k to w i n a le ż y p r z y p is a ć z n a jd u ją c e się w ro z d z ia ła c h 27 i 28 r e l a c ji n o w e w ia d o m o ś c i o n a je ź d z ie T a ta r ó w n a P o ls k ę w 1241 ro k u . Z k r ó tk ie g o o p is u u z y s k u je m y p o tw ie r d z e n ie h ip o te z y p ro f . G. L a ­ b u d y co do lic z e b n o śc i a r m ii n a je z d n ic z e j — w e d le n a s z e g o ź ró d ła lic z y ła o n a 1 0 0 0 0 lu d z i; d o w ia d u je m y się o n ie z n a n y m s k ą d in ą d e p i­

zo d zie — ś m ie rc i je d n e g o z d o w ó d c ó w ta t a r s k i c h w S a n d o m ie rz u ; u z y ­ s k u je m y n o w y o p is b itw y le g n ic k ie j, z k tó r e g o w y n ik a , że H e n r y k P o ­ b o ż n y z o s ta ł w z ię ty ż y w c e m do n ie w o li, z m u s z o n y do u p o k o rz a ją c e g o o d d a n ia czci c ia łu z a b ite g o ta t a r s k i e g o w o d z a , n a s tę p n ie z a ś p o n ió s ł śm ie rć . W ia d o m o śc i te p o c h o d z ą w z n a c z n e j części od s tr o n y m o n g o l­

s k ie j, co p o d n o si ic h w a rto ś ć . N a jw ię k s z y je d n a k m a t e r i a ł p rz y n o s i n o w e ź ró d ło do r e k o n s tr u k c j i h o ry z o n tó w m e n ta ln y c h sa m e g o B e n e ­ d y k ta P o la k a , je g o z a in te r e s o w a ń itd . Z a jm ie m y się ty m n a in n y m m ie js c u .

A n d r z e j F e lik s G r a b s k i

„ E IN E B E R IC H T IG U N G E IN E R B E R IC H T IG U N G ” A n t w o r t

d e m I n s t i t u t f u r o s td e u ts c h e K u lt u r - u n d K irc h e n g e s c h ic h te

K s. P r a ł a t d r K u r t E n g e l b e r t ja k o r e d a k t o r o r g a n u n a u k o w e g o p t. „ A rc h iv f tir sc h le sis c h e K ir c h e n g e s c h ic h te ” , zało ż o n eg o w e W ro ­ c ła w iu w 1936 r o k u , o b e c n ie k o n ty n u o w a n e g o w H ild e s h e im , w y d a ­ w a n e g o „ im A u f tr a g e d e s I n s t it u t s f u r o s td e u ts c h e K u lt u r - u n d K ir ­ c h e n g e s c h ic h te ” , z a m ie śc ił n a ła m a c h te g o ż p is m a 1965, X X I I I , s. 243—

250 s p r o s to w a n ie n a te m a t m o je g o a r t y k u łu „L e ró le de l ’E g lise d a n s 1’h is to ire d e s lie n s e n tr e la S ile sie e t la P o lo g n e ” , k tó r y u k a z a ł się w „ C a h ie r s P o lo g n e - A lle m a g n e ” 1959, N . 3, s. 23— 37; 1960, N . 1 (4), s. 26— 37.

S p ro s to w a n ie je s t a n o n im o w e . P o d p is a n e je s t p o w a g ą „ I n s ti t u t f u r o s td e u ts c h e K u l t u r - u n d K ir c h e n g e s c h ic h te ” . Z a z n a c z o n o ta m w y ra ź n ie

„ im N a m e n ” . J a k to ro z u m ie ć ? A u to r p o z o s ta je a n o n im o w y , a w y s tę ­ p u je w im ie n iu I n s ty tu tu . D la u ła t w i e n ia n o m e n k l a tu r y b ę d ę G o n a ­ z y w a ł w to k u m eg o a r t y k u ł u „ R e c e n z e n te m ” , a c z k o lw ie k n a to n ie z a ­ s łu g u je . T y tu ł s p r o s to w a n ia b rz m i: „ P o ln is c h e G e s c h ic h ts fa ls c h u n g e n .

(3)

Eine Berichtigung”. Właściwie anonimowy arty k u ł nie zasługuje na odpowiedź. Skoro został w ydrukow any i okazał się napastliw y, należy zająć wobec niego stanowisko.

A bstrahując od bezstronnego stwierdzenia, że „Archiv fu r schłesi- sche Kirchengeschichte” zawiera cały szereg wartościowych rozpraw i przyczynków z dziejów Kościoła katolickiego na Śląsku, muszę sta­

nowczo podkreślić, iż sposób i ton sprostowania, delikatnie i oględnie mówiąc, jest wielce niewłaściwy, a naw et niedopuszczalny, jest pełen tupetu, i szczególniejszej napaści w stosunku do mnie.

Zdaniem Szanownego A utora „Berichtigung” artykuł mój zawiera

„nicht n u r historische Fehlschliisse, sondern auch schwere wissen- schaftliche F ehler”. Wśród tych błędów uwidacznia się chęć wykazania, iż Śląsk był „im m er polnisches L and” (s. 243). A utor anonimowy prag­

nie widzieć w moim artykule cel polityczny. Gorzej, posądza mnie o nieuczciwość: „Der Verfasser scheut sich nicht, seine Quellen falsch zu zitieren oder w esentliche verschweigen, um seine tendenziosen Aus- fiihrungen glaubhaft zu m achen”.

Oczywiście czytelnik zapoznając się z tego rodzaju „ciężkimi” za­

rzutam i wyrobi sobie przeświadczenie o nieuczciwości badacza. Tym ­ czasem zarzuty są nieuspraw iedliw ione. Metoda jest krzywdząca.

Na samym początku muszę zauważyć w imię praw dy naukow ej, że należy uczynić dokładne rozróżnienie między fałszowaniem tekstu a od­

m iennym sposobem jego interpretow ania. Różny sposób interpretow a­

nia jest dopuszczalny w nauce, zwłaszcza z rozwojem, postępem i zdo­

byciem nowych źródeł.

Recenzent zatytułow ał swoje „Berichtigung” bardzo ogólnie „Polni- sche G eschichtsfalschungen”. Sposób taki urąga wszelkiej zasadzie obiektywności. Skoro Recenzent m iał pretensje do jednego autora pol­

skiego i to do jednej tylko jego pracy, bardzo zacieśnionej publikacji, to powinien był dać tytuł właściwy, odpow iadający ram om przedmio­

towym, mianowicie: „Geschichtsfalschungen des Bischofs U rban”, w żad­

nym zaś w ypadku „Polnische Geschichtsfalschungen”. Wszak żadna za­

sada zdrowej logiki nie upoważnia nigdy i nikogo do wyciągania w nio­

sków ogólnych na tem at „Polnische Geschichtsfalschungen” z pojedyn­

czego szczegółu, mianowicie „rzekomych fałszerstw ” jednego autora.

Synteza ogólna m usi opierać się na w ielu faktach. A utor „Berichtigung”

może wysuwać zastrzeżenia pod moim adresem, jeśli ma rzeczywiste ku tem u powody, ale nigdy Narodu polskiego. Sądzę, że już w tym jednym sform ułow aniu Recenzenta mieści się praw dziw a tendencja.

Pragnę to zaznaczyć, że „właściwa polityka jest u Recenzenta” nie u mnie.

Jasną jest bowiem rzeczą, że jeśli jednostka popełni w społeczeń­

stwie oszustwo, to to przestępstw o nie stanow i dowodu, że całe społe­

czeństwo składa się z oszustów.

Już sam w stęp „Berichtigung” jest obraźliwy. Skąd czerpał Prym as Polski Stefan kardynał W yszyński swoje wiadomości do wygłoszonej

mowy we W rocławiu 1 IX 1965 roku, to oczywiście nie kom petencja

„Berichtigung” na tem at rzekomych „Falschungen”, jakich m iał się dopuścić biskup Urban.

Recenzent sugeruje bezpodstawnie pewne insynuacje, które należy ocenić jako nieetyczne. Kazanie ks. S tefana kardynała Wyszyńskiego wygłoszone we W rocławiu 1 IX 1965 r. uznał on bezapelacyjnie jako

„m it der geschichtlichen W ahrheit vollig im W iederspruch stehende Rede” (s. 243). A utor „Berichtigung” w swych wywodach usiłuje „auf die unrichtigen Quellen hinzuweisen, aus denen er offenbar seine fal- schen Behauptungen aufgebaut h at”. Tymi fałszywymi źródłami, które posłużyły księdzu kardynałow i W yszyńskiemu za bazę przemówienia, m iały być i to „offenbar”, moje wywody, zaw arte w wymienionym a r­

tykule. W tym względzie Recenzent popełnił wielki nietakt, już nie tylko w stosunku do biskupa U rbana, ale przede wszystkim księdza k ard y ­ nała Wyszyńskiego. Pragnę zapewnić Szanownego Recenzenta, innych sposobów nie mam, że „biskup U rban” nie spełniał nigdy roli żadnego inform atora w stosunku do arcybiskupa Bolesława Kominka, a tym bardziej kardynała Wyszyńskiego.

Sądy Recenzenta wyszły w tym względzie za daleko. Uważam, że naw et „nienaw iść” pow inna mieć swoje granice.

Muszę tu zaznaczyć celem uniknięcia wszelkich nieporozumień, że mój artykuł nie był pisany ze względów politycznych. Przy jego pisa­

niu kierow ałem się zupełnie innym i motywami. Próbowałem w nim wyjaśnić, że propagowany w nauce pogląd, jakoby Kościół katolicki na Śląsku był jednym z głównych źródeł germ anizacji, jest przesadny w swych założeniach i zniekształca rzeczywistość. Pogląd ten stale się pow tarza w nauce i stara się zaprzeczyć, że „Kościół katolicki na zie­

miach polskich państw a niemieckiego po roku 1918 był ostoją polsko­

ści” l . Dla mnie m iarodajne w tym względzie były słowa, które napisał 4 lipca 1911 roku do Generalnego W ikariatu we W rocławiu ks. Teodor J a n k o w s k i , proboszcz z Wielkiego Kotorza, że w owym czasie wszystko sprzysięgało się przeciw polskiem u ludowi z w yjątkiem Ko­

ścioła: „wo alles gegen das polnische Volk eingenommen ist, bleibt ihm die K irche ais letztes Bollwerk der eigenen N otw ehr” 2.

W moim artykule chciałem podnieść szereg momentów, niezm iernie ważkich, że n a Śląsku mimo p aru wiekowego oderw ania tej dzielnicy od Polski zachowało się ogromnie dużo przekazów polskiej k u ltury i łączności z Macierzą, a uwidoczniły się one najlepiej w dziedzinie życia kościelnego. Recenzent nie usiłuje naw et dostrzec u mnie aspektu kościelnego, u p atru je jedynie m otywy polityczne.

1 Por. „K w artalnik Historyczny” R. 73: 1966 s. 1025, re ferat pt. K o ś ­ ciół k a t o l i c k i a p o l i t y k a g e r m a n i z a c y j n a na z i e m i a c h p o ls k ic h w X I X i X X w i e k u .

2 Archiw um Archidiecezjalne we Wrocławi-u (skrót: AAW), sygn.

APD. 798—800.

(4)

Kościół katolicki zdołał w zmienionych w arunkach politycznych, przy silnych założeniach germ anizacyjnych, system atycznie dobieranych i stosowanych konsekw entnie przez państwo, popieranych naw et przez dość liczne jednostki spośród duchowieństwa, um iał bronić w m iarę sił w artości i stanu polskiego elem entu ludnościowego przed próbam i i zamierzeniami germ anizacyjnym i. Mimo zmian politycznych na Śląsku w ciągu m inionych wieków ludność polska m iała w Kościele przy n aj­

m niej jakieś oparcie przed natężeniem germ anizacji.

A rtykuł mój m iał charakter popularnonaukow y, był szkicem, a nie w yczerpującym przedstawieniem .

W moim artykule wyszedłem ze stw ierdzenia faktu, że Śląsk nale­

żał do państw a M ieszka I. Nie wchodziłem bynajm niej w sposoby n a ­ bycia tej dzielnicy przez niego, gdyż to dla krótkiej syntezy, a nie dziejów Śląska, było zbyteczne.

Recenzent postaw ił mi zarzut, że przemilczam fak t zdobycia tych ziem przez Mieszka I, który „Schlesien bis die Sudeten erst 990 sei- nem Schwager Bolesław II. von Bohmen (972—99) m it G ewalt entrissen h a t” (s. 243). Do tego czasu (990), zdaniem Recenzenta, Śląsk na połud­

nie od O dry należał do państw a czeskiego.

Pragnę uprzedzić, że Recenzent nie może twierdzić z absolutną pewnością, iż Mieszko I „m it G ew alt” zdobył Śląsk. A może go tylko odzyskał. Nie brak bowiem poważnych uczonych, którzy podzielają inne zdanie i tw ierdzą, że już na początku panow ania Mieszka I, tj. „za­

pewne koło roku 960, należą doń poza zrębem rodzinnym Wielkopolski:

Śląsk, Małopolska, Mazowsze i nadw iślańska część Pom orza”. „O nie­

w ątpliw ej i zupełnej przynależności Śląska i Małopolski do państw a odziedziczonego przez Mieszka I świadczą wszystkie znane nam źródła.

Niestety jednak znaczna część historyków (dawniejszych i dzisiejszych) u patruje w ładanie w tych krainach Przem yślidów czeskich przez cały praw ie w iek X: od upadku Wielkich M oraw aż po schyłek panow ania Mieszka I, i to mimo że wymaga to całkiem sztucznych hipotez, sprzecz­

nych z wymową źródeł” 3. Inny badacz tych czasów tak pisze — gdy w roku 990 m iała miejsce w ojna polsko-czeska, to Polaków wspierali Niemcy, a po stronie Czechów stanęli Wieleci. W alka ta rozegrała się na „zachodnich kresach Śląska”. W czasie tej wojny „lewobrzeżny Śląsk” był „w posiadaniu M ieszka” 4. Jeszcze inni uczeni piszą, że na dość długiej przestrzeni lat (845—990) nie dysponujem y żadnymi wiado­

mościami „o granicy państw a piastowskiego”, aczkolwiek źródła nie- 3 J. N a t a n s o n - L e s k i , R o z w ó j t e r y t o r i a l n y P o l s k i od c z a s ó w n a j ­ d a w n i e j s z y c h d o o k r e s u p r z e b u d o w y p a ń s t w a w latach 15691572, W ar­

szawa 1964 s. 21.

4 Z. S u ł o w s k i , N a j s t a r s z a z a c h o d n i a g ran ica P o lsk i, „Przegląd Zachodni” R. 8: 1952, I, n r 3—4 s. 409; St. A r n o l d , G e o g ra fia h i s t o r y c z ­ na P ols ki, W arszawa 1951 s. 66, przyjm uje, że „poza granicam i państw a Mieszkowego pozostały plem iona śląskie i małopolskie znajdujące się w zależności od czeskich Przem yślidów”.

mieckie w ym ieniają plem iona zachodniosłowiańskie: spisy ich „ani razu nie przekraczają O dry”5. Profesor K arol M a l e c z y ń s k i przychyla się do poglądu, że przed rokiem 990 Śląsk cały należał „do państw a dwóch pierwszych Bolesławów czeskich”, ale opiera się tylko na „dość poważnych poszlakach” 6. Data 990 roku, w którym Mieszko I odebrał Śląsk Czechom, uchodzi za najdalszą 7. Nie brak też zapatryw ań o w ła­

daniu Czechów na części ziem śląskich po lewym brzegu O d ry 8.

Czyż więc na takim tle uzasadniona jest furia A utora „B erichti- gung” o przynależności Śląska w 990 roku do państw a Mieszka, czyż autor artykułu (biskup Urban) napraw dę „verschw eigt”, że aż dopiero Recenzent m usi przypomnieć czyn Mieszka I o przyłączeniu Śląska i to

„m it G ew alt entrissen h at”. Jedno jest pewne, że w każdym razie Mieszko I nie zabrał w 990 r. Śląska Niemcom. A jeśli praw dą jest, że Mieszka w spierali w tedy Niemcy, to w ina m usiałaby być podzielona.

Przystąpm y teraz do spraw y przejścia władztw a na Śląsku z rąk książąt Piastow skich do Luksemburgów.

W artykule moim podkreśliłem zdanie, że dla „Luksem burgów pa­

nujących na czeskim tronie Śląsk stanow ił upragniony przedm iot opa­

now ania”. A utor sprostowania uznał takie ujęcie za „unrichtig”, a p raw ­ dziwy obraz ujrzał w poddaniu Śląska przez górnośląskich książąt P ias­

towskich jako „lenna” królowi czeskiemu.

W świetle praw dziw ej historii trudno będzie dopatrzyć się w ak­

tach Piastowiczów względów jakiejś idylli, dobrowolnego poddania, ale trzeba widzieć w nich bezwzględność polityki, w najłagodniejszym okre­

śleniu kom prom is ugody politycznej.

P anująca w Czechach dynastia Przem yślidów poniosła straty tery ­ torialne na korzyść Habsburgów, którzy opanowali „m archię austriacką”, posiadaną przez Przem yśla O ttokara II (zm. 1278). W skutek tych strat Przemyślidzi dążyli do rekom pensaty w Polsce. W tym celu król czeski, Wacław II, zabiegał n ajpierw usilnie o związanie z sobą książąt górno­

śląskich. Pierw szy wyłom ze spraw y ogólnopolskiej uczynił w tym względzie książę Kazim ierz Bytomski, który już w roku 1289 złożył Wacławowi hołd lenny i uznał zwierzchnictwo czeskie nad księstwem bytomskim. To był pierwszy krok późniejszych aktów poddania len­

nego książąt śląskich czeskiemu władcy.

Jeszcze gorliwiej działał król czeski, Ja n Luksem burczyk, który za cel swych dążeń uznał opanowanie Polski i uważał się za spadkobiercę roszczeń Przem yślidów względem polskiej korony, dlatego też W łady-

5 K. M a l e c z y ń s k i , N a js t a r s z a z a c h o d n i a granica P o l s k i na p o d ­ s t a w i e ź r ó d e ł X w i e k u , [w:] Początki Państw a Polskiego. Księga Tysiąc­

lecia. Tom pierwszy. Organizacja polityczna, Poznań 1962 s. 215.

6 M a l e c z y ń s k i , N a j s t a r s z a z a c h o d n ia gra nica P olski, s. 223.

7 K. P i w a r s k i , H isto ria Ś lą s k a w z a r y s ie , Katowice — W rocław 1947 s. 10.

8 P i w a r s k i , H isto ria Ś lą ska, s. 10.

15 — N asza P rzeszłość XXVI

(5)

s ła w Ł o k ie te k w ió d ł ta k c ię ż k ą w a lk ę z C z e c h a m i o w o ln o ść i je d n o ś ć P o ls k i.

K a z im ie rz W ie lk i z m ie n ił k ie r u n e k p o lity k i p o ls k ie j o d n o śn ie Ś lą s ­ k a , w k r a c z a ją c n a d ro g ę u s tę p s tw . Z g o d n ie z t ą m e to d ą n a s tą p ił a u m o ­ w a p o ls k o -c z e s k a w T re n c z y n ie w 1335 r., n a m o c y k tó r e j k r ó l J a n L u k s e m b u r s k i z rz e k ł się p r e te n s ji do k o ro n y p o ls k ie j i t y t u ł u k r ó le w ­ sk ieg o , a K a z im ie rz W ie lk i z re z y g n o w a ł z p r a w do ty c h zie m ś lą s k ic h , k tó r e b y ły w te d y p o d p a n o w a n ie m c z e sk im . W r o k u 1339 K a z im ie rz W ie lk i a k te m , w y d a n y m w K ra k o w ie , p o tw ie r d z ił u m o w ę z a w a r tą w T re n c z y n ie i z re z y g n o w a ł f o r m a ln ie z ziem , b ę d ą c y c h w 1335 r.

w u ż y w a n iu c z e sk im lu b s ta n o w ią c y c h le n n o c z esk ieg o w ła d c y . U k ła d y te b y ły u m o w a m i m ię d z y k r ó la m i o z w ie rz c h n o ś c i, a n ie o lu d y i ic h ziem ie. T o b y ło o d d a n ie „ z w ie rz c h n o ś c i” , a n ie „ w ła s n o ś c i” .

R e c e n z e n t u z n a ł te n a k t za „ fr e i a u s g e h a n d e lte r v o lk e r r e c h tlic h e r V e r tr a g ” (s. 244). M im o ta k ie g o s ta n o w is k a R e c e n z e n ta śm ie m y z a u w a ­ żyć, że k r o k u K a z im ie rz a W ie lk ie g o n ie m o ż n a je d n a k u z n a ć za „ o s ta ­ te c z n ą r e z y g n a c ję z p r a w P o ls k i do Ś lą s k a ” . U k ła d te n b y ł b o w ie m w y n ik ie m ó w c z e s n y c h o k o lic z n o śc i p o lity c z n y c h i s ta n u sił. W n ic z y m te ż n ie m o g ę o d s tą p ić od s tw ie rd z e n ia , że „ L u k s e m b u r g o w ie u s iln ie z a ­ b ie g a li o z a w ła d n ię c ie Ś lą s k ie m ” . S k ła d a n e h o łd y i o d d a w a n ie k ró lo m c z e sk im zie m p rz e z k s ią ż ą t ś lą s k ic h n ie s ta n o w iło d z ie ła m iło ś c i i d o ­ b ro w o ln o ś c i. B y li b o w ie m k s ią ż ę ta , k tó r z y o p ie r a li się c z e sk im p r o p o ­ zy cjo m . D la p r z y k ła d u m o ż n a w y m ie n ić k s ię c ia P r z e m k a z G ło g o w a , k tó r y n a w e z w a n ie k r ó la J a n a L u k s e m b u r c z y k a , b y u z n a ł je g o z w ie rz ­ ch n ic tw o , o d p o w ie d z ia ł, że „w o li n a je d n y m k o n iu o p u śc ić sw ą z ie m ię , n iż b y ć p o d d a n y m in n e g o m o n a r c h y ” 9. M o ż n a t u d o d a ć te ż k s ię c ia B o lk a I I Ś w id n ic k ie g o , o p ie r a ją c e g o się z w ie rz c h n ic tw u c z e sk ie m u . K r ó ­ lo w ie czescy d ą ż y li do o p a n o w a n ia Ś lą s k a ró ż n y m i d ro g a m i, n ie o b c a im b y ła p rz e m o c , s iła , w y k o rz y s ta n ie s ta n u ro z b ic ia d z ie ln ic o w e g o P o l­

ski. K s ią ż ę ta ślą sc y , o d d a ją c y sw e k s ię s tw a w le n n o k ró lo m c z e sk im , lic z y li się z p r a w e m siln ie js z e g o i w p ły w o w sz e g o .

T w ie rd z e n ia , że „ o p a n o w a n ie ziem ś lą s k ic h p rz e z k ró ló w c z e sk ic h b y ło d z ie łe m p rz e m o c y ” 10, n ie są b y n a jm n ie j o d o so b n io n e w h is to r io ­ g ra fii. A u to r s p r o s to w a n ia z b y t le k k o i t a r y f ą z d a w k o w ą p o tr a k to w a ł is to tę z a g a d n ie n ia i z b y ł z d a n ie m : „ u n r ic h tig i s t d ie B e h a u p tu n g U r b a n s ” .

J e s z c z e je d n a u w a g a o d n o śn ie m o c y „ v ó lk e r r e c h tlic h e r V e r tr a g ” . C zy t a k b y ło is to tn ie ? W n a u c e z z a k r e s u p r a w a m ię d z y n a ro d o w e g o w y s u w a się w y r a ź n ie z a s trz e ż e n ia , że K a z im ie rz W ie lk i n ie m ó g ł z r e ­ zy g n o w a ć z w ła s n o ś c i z zie m ślą s k ic h . T a k ie je s t z d a n ie p ra w n ik ó w . D la ilu s t r a c ji p rz y to c z ę z d a n ie P r o f e s o r a L u d w ik a E h r 1 i c h a, k tó r y w w y k ła d z ie p t. „ E w o lu c ja s ta n o w is k a p ra w n e g o Z ie m Z a c h o d n ic h i P ó łn o c n y c h ” w o p a rc iu o k a to lic k ie p o ję c ie w ła s n o ś c i „ z a k w e s tio n o w a ł

9 P i w a r s k i , H isto ria Ś lą s k a , s. 78.

10 P i w a r s k i , H isto ria Ś lą s k a , s. 85.

p ra w o m o c n o ś ć h is to ry c z n y c h u s tę p s tw te r y to r i a ln y c h ze s tr o n y w ła d c ó w p o ls k ic h n a Ś lą s k u i P o m o r z u ” u . J a s n ą je s t rz e c z ą , że ż a d e n w ła d c a , p r z y jm u ją c y k o lo n is tó w , n ie z a m ie rz a ł z a p ro s z o n y m i p r z y ję ty m o b co ­ k r a jo w c o m d a ro w a ć sw eg o k r a ju . M o ż n a t u u ży ć jeszcze in n e g o p o ­ r ó w n a n ia . J e ś li N iem cy o s ie d la li się n a d W o łg ą, to n ie po to, a b y p r z y ­ łą c z y ć te n k r a j do N iem iec, ty lk o p o to , b y p ra c o w a ć ja k o p o d d a n i P a ń s t w a R o sy js k ie g o .

O s o b n y m z a g a d n ie n ie m je s t s p r a w a k o l o n i z a c j i Ś lą s k a n a p r a ­ w ie n ie m ie c k im . H is to ry c y tw ie r d z ą słu s z n ie , że za „z ie m ie p o ls k ie p o ­ ję te ja k o m a c ie rz y s te sie d z ib y n a r o d u p o ls k ie g o n a le ż y p r z y ją ć p rz e d e w s z y s tk im d o rz e c z e O d r y i W i s ł y s ta n o w ią c e p e w n ą c a ło ść w y ­ o d r ę b n ia ją c ą się od o ta c z a ją c y c h je te r y to r i ó w ” 12. N a te t e r e n y s ło ­ w ia ń s k ie , s ła b ie j z a lu d n io n e , p r z y b y w a li k o lo n iśc i n ie m ie c c y , w r a s t a li w te r e n , p o d n o s ili k r a j p o d w z g lę d e m g o s p o d a rc z y m , a le z c z a se m n a ­ r z u c a li m ie js c o w y m s w o je ż ą d a n ia , z b y t d a le k o n ie r a z id ą c e . O s a d n ic y n ie m ie c c y z a s trz e g a li so b ie, z w ła sz c z a p o m ia s ta c h , p ra w o u ż y w a n ia sw o je g o ję z y k a z a ró w n o w k o śc ie le , j a k i szk o le. P r a w a te g o c z ę sto n a d u ż y w a li. U s iło w a li p rz e k ro c z y ć „ n a tu r a ln e g ra n ic e ję z y k a n ie m ie c ­ k ieg o i n a r z u c a ć go w szk o le lu b k o śc ie le lu d n o ś c i p o ls k ie j” I3.

W sz a k n a te r e n ie sam e g o W ro c ła w ia , n a O stro w ie T u m s k im , m o ­ ż e m y o b s e rw o w a ć s to p n io w e u s u w a n ie p o ls k ie g o k a z n o d z ie js tw a n a j ­ p ie r w z k a te d r y do k o śc io ła św . K rz y ż a , a p ó ź n ie j do św . M a r c in a , g d zie o s ta tn ie p o ls k ie k a z a n ie w y g ło sz o n o w c z a sa c h n ie m ie c k ic h w 1939 r o k u .

W z w ią z k u z ty m p ro c e s e m K o śc ió ł w P o ls c e m u s ia ł z a ją ć s ta n o ­ w isk o w o b ro n ie „ p r a w ję z y k a p o ls k ie g o w sz k o le ” i „w o b ro n ie c h a ­ r a k t e r u n a ro d o w e g o s z k o ły ” . C z y n ił to p rz e d e w s z y s tk im p rz e z u s ta w y s y n o d a ln e .

K o lo n iś c i n ie m ie c c y ch c ie li te ż w p ro w a d z ić n a p o ls k ic h te r e n a c h

„ o d m ie n n ą p r a k ty k ę p o s tn ą ”, p r z e z co o d b ie g a li od p r a k ty k m ie js c o ­ w eg o s p o łe c z e ń s tw a p o ls k ie g o i p rz y c z y n ia li się do r o z lu ź n ie n ia k a r ­ n o ś c i k o ś c ie ln e j. P o s t w P o ls c e tr w a ł d łu ż e j, z a c z y n a ł się ju ż od n ie ­ d z ie li S ta r o z a p u s tn e j (S e p tu a g e sim a ), czy li tr z y ty g o d n ie w c z e ś n ie j od z w y c z a jó w n ie m ie c k ic h , ro z p o c z y n a ją c y c h p o s t d o p ie ro w ś r o d ę p o - p ie lc o w ą u .

T ę d ra ż liw ą s p r a w ę z a ła tw ił s y n o d l e g a c k i , o d b y ty w e W ro ­ c ła w iu w 1248 r o k u p o d p rz e w o d n ic tw e m le g a ta p a p ie s k ie g o , J a k u b a z L e o d iu m .

11 P o r. „ Z e sz y ty N a u k o w e K a to lic k ie g o U n iw e r s y te tu L u b e ls k ie g o ” R. 9: 1966, n r 1— 2 (33— 34) s. 144.

12 Z. K a c z m a r c z y k , K o lo n iz a c ja n ie m ie c k a na w s c h ó d o d O d r y , P o z n a ń 1945 s. 9.

13 P . K a ł w a, S ta n o w is k o K o śc io ła p o ls k ie g o w o b e c o s a d n ik ó w n ie ­ m ie c k ic h w ś r e d n io w ie c z u , L u b lin 1947 s. 15.

14 K a ł w a , S ta n o w is k o K o śc io ła , s. 1 1. A. K r a ś n i c k i , P o s ty w d a w n e j P o lsce, L w ó w 1931 s. 16.

(6)

Koloniści niemieccy skarżyli się przed legatem na biskupów pol­

skich, że pod grozą klątw y zm uszają ich do rozpoczynania postu od niedzieli Starozapustnej. Legat polecił biskupom polskim, by pozosta­

w ili Niemców w stosowaniu ich zwyczaju postnego.

Na tymże synodzie 1248 r. poruszono niezm iernie w ażną spraw ę języka o j c z y s t e g o . Na wspom nianym synodzie oprócz legata p a­

pieskiego, Jak u b a z Leodium, uczestniczył arcybiskup gnieźnieński, P ełk a Lis i siedm iu biskupów polskich. Synod nakazał duchownym od­

m aw iać „w języku ojczystym” w niedziele i św ięta po ewangelii mod­

litw ę „Ojcze nasz i Wierzę w Boga”.

W tym zleceniu synodalnym widzę rzeczywiście przede wszystkim podkreślenie roli języka polskiego stosowanego w duszpasterstwie, ale nie chcę przez to bynajm niej twierdzić, żeby Niemcom nakazano wtedy narzucać język polski. Wolno przypuszczalnie wnioskować, że biskupi polscy n a czele z arcybiskupem nie zebrali się na synodzie w tym celu, by bronić języka niemieckiego, lecz polskiego. Dlatego też mego stanow iska nie należy uważać, jak to czyni lekko Recenzent, „offen- sichtlich w ieder falsch” (s. 247). Biskupi polscy nie mogli obojętnie patrzyć, by koloniści niemieccy narzucali polskiej ludności swój język, jak to niejednokrotnie czynić u siło w ali15.

Jest rzeczą nieprawdopodobną, by biskupi polscy n a polskiej zie­

mi, w duszpasterstw ie polskiej ludności nie podkreślali n a pierwszym miejscu praw języka polskiego.

Jeszcze jedna uwaga nasuw a się w tym względzie ze strony znaw­

ców tego zagadnienia, że n a terenach, gdzie „Niemcy przeważali poli­

tycznie, narzucanie języka niemieckiego jako urzędowego uważano za równoznaczne z dokonaną już germ anizacją k raju , choć wieki całe m ieszkała tam jeszcze ludność słow iańska” 16.

S tatu t o stosowaniu w duszpasterstw ie odpowiedniego języka był konieczny. Obsada stanowisk kościelnych i dobór kandydatów nie zaw­

sze był odpowiedni. W w ielu miejscowościach obsadzano duchownych nie znających częstokroć języka ludu, stąd nie mogli oni nauczać go praw d w iary najbardziej elem en tarn y ch 17. Przytoczę tu jeszcze opinię ks. Profesora Józefa U m i ń s k i e g o w sprawie odnośnego postano­

wienia synodu z 1248 roku: „Celem nauczania ludności pacierza i zasad w iary katolickiej poleca w każdą niedzielę i święto odmawiać w każdym kościele po przeczytaniu ewangelii głośno z ludem Ojcze nasz i Wierzę w Boga. Ma to być o d m a w i a n e p o p o l s k u , albo przynajm niej W ierzę w Boga po polsku, podczas gdy Ojcze nasz może być i po ła-

15 Por. K a ł w a , S ta n o w isk o , s. 15. Koloniści niemieccy mieli za­

strzeżone używanie swojego języka w kościele i szkole, praw a tego nad­

używali, usiłując „narzucać go w szkole lub kościele ludności polskiej . 16 K a c z m a r c z y k , K o lo n iz a c ja n ie m ie c k a na w sc h ó d od O d ry , s. 6.

17 J. U m i ń s k i, A r c y b is k u p P e łk a L is na tle sw o ic h cza só w (1232 1258), W rocław 1952, cz. II s. 127. Rękopis w przechow aniu moim.

cinie. D ekret ten płynął, oczywiście z troski o w iarę w Polsce, ubocznie jednak godził u nas w tych duszpasterzy Niemców, którzy polskiego języka nie znali i uczyć się go nie chcieli” 18.

Ja k z tego można się przekonać, m oja in terp retacja nie jest od­

osobniona. A utor sprostow ania zaliczył ją jednak kategorycznie do

„Falschungen”.

Recenzent in terp retu je też niekiedy opacznie w ątek myśli autora.

Dla przykładu podaję w yjątek sprostow ania (s. 244): „U nrichtig ist die B ehauptung Urbans, dass das E indringen der deutschen Siedler dem Zwecke diente, „in Schlesien alles auszulóschen, was an Polen und die B andę erinnern konnte, welche dieses L and m it seiner Vergangenheit v erkniipfte”.

Tymczasem biskup Urban tak napisał, że Habsburgowie po przyjęciu Śląska dzięki układowi zaw artem u we W iedniu w 1515 roku i bitw ie pod Mohaczem w 1526 r., osiągnęli upragniony cel i od tej chwili rozpoczęło się „popieranie na Śląsku z nowym natężeniem pierw iastków niem ieckich w każdej niem al dziedzinie życia, a usuw anie tego wszystkiego, co przy­

pominało Polskę i łączność z jej przeszłością”.

Tłumacz oddał ten tekst w języku francuskim popraw nie: „Avec une intensite accrue, on favorisa 1’im plantation germ aniąue dans pres- que tous les dom aines cherchant sim ultanem ent a effacer en Silesie tout ce qui pouvait rappeler la Pologne et les liens qui rattach aien t ce pays a son passe” (s. 24).

Gdzież tu jest w moim tekście, pytam , mowa, że „das Eindringen der deutschen Siedler” służyło takiem u celowi. Jest w yraźna mowa o H absburgach i ich metodzie.

Ciekawie usiłuje Recenzent staw iać mi zarzut i polskim history­

kom, tym razem poruszył zbiorowość, że „Die polnischen H istoriker verschw eigen geflissentlich, dass die polnischen Piasten seit Mieszko I.

... im m er w ieder sich F rauen aus deutschen Adelsgeschlechtern hol- ten ” (s. 244—245).

W tym względzie pragnę nadm ienić, że polscy historycy tej spraw y nie przem ilczają. Nie taił jej znakom ity profesor Oswald B a l z e r w pracy pt. G en ea lo g ia P ia stó w , w ydanej w Krakowie w 1895 roku.

O statnio uczyniła to, w krótkim zarysie, Profesor Ewa M a l e c z y ń s k a w książce pt. W r o c ła w s k ie p a n ie p ia s to w s k ie i ich p a r tn e r z y , Wroc­

ław — W arszawa — K raków 1966. Nie widzę też powodu, by polscy historycy mieli przemilczać te fakty. Trzeba jednak podkreślić, że m ał­

żeństwa tego rodzaju służyły po większej części interesom politycznym.

Związki tego rodzaju nie mogły nigdy oznaczać jakiejkolw iek rezyg­

nacji z w łasnych praw czy interesów narodowych. Przeciwnie, spodzie­

wano się na tej drodze pomoc, a przynajm niej bodaj spokój, uzyskać.

18 U m i ń s k i , A r c y b is k u p P e łk a L is, II s. 132. A utor dodał do tego postanowienia synodalnego uwagę, że „dekret używa tu zwrotu „in vul- gari”, tzn., że dla ludności niem ieckiej nie po polsku, lecz po niemiecku.

(7)

Można tu uczynić pew ną m ałą dygresję. Od X V III w ieku carowie rosyjscy brali żony z Niemiec, ale z tego nie rodziły się żadne tytuły do zaw ładnięcia Rosją przez Niemców.

Najwięcej zastrzeżeń podniósł pod moim adresem Recenzent w związku z tekstem B artłom ieja S t e i n a . Oto tak pisze (s. 245): „Um nachzuweisen, dass Schlesien zu Beginn des 16. Jah rh u n d erts iiberw ie- gend von Polen besiedelt w ar, beruft sich U rban auf Bartfrel S tein”.

Również i w tym m iejscu należy uczynić zastrzeżenie. Biskup U r­

ban przy pisaniu swego arty k u łu nie m iał takiego celu, ale stw ierdzał stan faktyczny, że pod wpływem procesów kolonizacji, germ anizacji i protestantyzacji „zarysował się dość w yraźnie na Śląsku stan zasięgu ludności polskiej i niem ieckiej, który pokryw ał się też z granicam i zasięgu języka polskiego na tymże teren ie” (sur la delim ination des zones habitees p a r des Polonais et p a r des Allemands, s. 26).

W arty k u le mym powołałem się rzeczywiście na pracę B artłom ieja S t e i n a pt. „Descriptio tocius Silesie et civitatis Regie V ratislavien- sis” (Scriptores R erum Silesiacarum , Breslau 1902, XVII, herausgege- ben von H. M arkgraf, s. 8): „Due naciones, ut m oribus ita loco sepa- rate, hanc inhabitant: culciorem, que ad occasum et m eridiem spectat, Alemani, silvestiorem et incultam m alignam ąue ad ortum et septen- trionem Poloni tenent; has Odera dividit certissim o ab Nisa flum ine recepto lim ite, u t eciam civitates, que citra sunt, Teutona, que ultra, Polona freąuencius u ta n tu r lingw a”.

Sens tek stu Steina, moim zdaniem, jest następujący. To co na za­

chód od Nysy mówi „przeważnie” (freąuencius) po niemiecku, co na wschód po polsku. Od Nysy przyjm uje granicę zupełnie pew ną Odra (certissimo ab Nisa flum ine recepto limite). Tu na południe od Odry mówi się przew ażnie po niemiecku, a na północ przeważnie po polsku.

Łaciński tek st Steina, m iarodajny w tym w ypadku, nie m a term inu

„ujście Nysy”, ma go tłum acz M arkgraf „von der Neissemiindung” (ab Nisa flum ine recepto limite). Naw et w sensie Steina możnaby bronić tłum aczenia M arkgrafa, że O dra dzieli od Nysy, bo do jej ujścia po obu stronach Odry mówi się po polsku. Biskup U rban użył n astępują­

cego sform ułow ania: „Ludność, zam ieszkująca okolice po lew ej stronie tych rzek (tj. Nysy Kłodzkiej i Odry) używ ała przeważnie języka nie­

mieckiego, a po praw ej polskiego. Tłumacz oddał ten tek st przez „en generał”. Może odpowiedniejszym na to mogło być słowo „pour la plu- p a rt”, niemieckie „iiberw iegend”, polskie „pospolicie” (przeważnie).

Recenzent sform ułow ał tu zarzut ciężkiego gatunku, że U rban „hat hier das W esentliche weggelassen, dass nam lich die Neissemiindung der S chnittpunkt fu r die Sprachengrenze w a r”.

Dla ułatw ienia dajm y pewny szkic. W edług mego ujęcia na te re ­ nach „A”, a więc po lewej stronie Nysy i Odry,przeważa bezwzględnie język niemiecki, na „B i C”, czyli między Nysą i Odrą oraz po praw ej

stronie Odry, polski w myśl relacji Steina. Recenzent p u nkt zasadniczy widzi w ujściu Nysy. Stąd kształtuje tę granicę.

Według Recenzenta „Urban will also durch seine U bersetzung den Anschein erwecken, ais ob nur die Bevólkerung siidlich der Oder und w estlich der Glatzer Neisse „im allgem einen” deutsch gesprochen hatte. H ier h at U rban den T ext offensichtlich gefalscht” (s. 245).

Na takie ujęcie Recenzenta trudno się zgodzić. Tekst Steina jest jasny i trzeba go chcieć dobrze odczytać.

H. M arkgraf przetłum aczył cytowane miejsce Steina następująco:

„beide tre n n t ais eine ganz sichere G renze die Oder von der Neisse- m iindung ab, sodass auch in den Stadten diesseits die deutsche, jenseits die polnische Sprache v o rh errsch t” (s. 9). Sam M arkgraf zdaw ał sobie spraw ę z trudności dokładnego rozgraniczenia. W przypisku do tegoż tek stu (s. 86) zaznaczył, że „das V erhaltnis zwischen Deutschen und Polen nach Zahl und Gegend fu r die alteren Zeiten genauer feststellen ist aus M angel an zuverlassigen H ilfsm ittel nicht moglich”.

Dla porów nania podaję polskie tłum aczenie odnośnego tek stu S tei­

na: „Dwa narody, różniące się nie tylko miejscem zam ieszkania, ale i zwyczajami, zajm ują ten k raj, część zachodnią i południową, lepiej zagospodarowaną, zam ieszkują Niemcy, wschodnią zaś i północną część, lesistą, m niej upraw ną, a także nieurodzajną zajm ują Polacy; w yraźną granicę między nimi, począwszy od ujścia Nisy, stanowi Odra, tak, że naw et w m iastach, leżących z tej strony (tj. na lewym brzegu), używ any jest pospolicie język niem iecki, z tam tej zaś częściej używa się języka polskiego” ,9.

W edług A utora sprostow ania w yraźna granica językowa i ludnoś­

ciowa ma się rozpocząć od ujścia Nysy. Według tekstu Steina na te re ­ nie m iędzy O drą i Nysą Kłodzką w jego czasach, tj. Steina, przew ażał pospolicie język polski. „Has O dera dividit certissimo ab Nisa flum ine recepto lim ite”, (beide tre n n t ais eine ganz sichere Grenze die Oder von der Neissemiindung ab, w yraźną granicę między niemi, począwszy od ujścia Nissy, stanow i Odra).

Sens więc jest taki. Oba narody na Śląsku dzieli Odra, przyjm ując pew ną granicę od Nysy Kłodzkiej; to co jest na zachód od Nysy, mówi przew ażnie po niemiecku, co na wschód po polsku. Od ujścia Nysy przyjm uje O dra granicę zupełnie pewną.

Stein (s. 10) pisał wyraźnie na tem at ludności niem ieckiej, że jest napływowa: „Gentem ergo nostram , quam lingwa dixim us u ti Teutona, e t que huius te rre dim idium tenet, advenam credimus et huius p artis oc- cupatorem ”. Tenże autor nadm ienił o Polakach: „Połonos autem totam olim Silesiam habuisse, p reter argum entum lingwe, que bonam eius partem adhuc obtinet, ostendunt principes quos inscripciones conaito- rum ab eis tem plorum Polonos fuisse produnt, indicant naciones,

19 B. O l s z e w i c z , N a j s t a r s z e o p i s y g e o g ra f ic zn e Ś lą ska, Katowice 1936 s. 35.

(8)

Boemi, Sarm atę, Lusacii, que omnes in V andalicum idioma consonant, declarant oppidorum veterum nomina, ąuorum Brigam ąuasi ad ripam suo vocabulo”.

Z tekstu Steina w ynika, że do ujścia Nysy Kłodzkiej po obu stro ­ nach Odry pospolicie mówi się po polsku. Stein przy opisie Odry mówi wyraźnie (Descripcio, s. 6), że jest ona m niej zdolna do żeglugi, „dum partem Silesie, que lingw a u titu r Polonica, p e rla b itu r”. M arkgraf (s. 7) tłum aczy ten tekst: „so lange sie das polnisch redende Schlesien du rch - stro m t”, czyli płynie O dra przez Śląsk mówiący po polsku po obu brzegach. Pozostawia ona, tj. Odra, potem m iasta: Racibórz, K rapko­

wice, Opole, a więc część Śląska, zgodnie z poprzednią uwagą, „que lin ­ gua u titu r Polonica”, i zbliża się do Brzegu, przyjm ując „Nisam ra - cium capacem fluvium ”.

Stein opisuje też szczegółowo księstw a na praw ym brzegu Odry, część tę zwie naw et „polskim Śląskiem ” (Seąuitur e Polonica Silesia, s. 18). W ymienił tu Oleśnicę, Bierutów, Milicz, Trzebnicę. Potem po­

daje księstw o Opolskie i m iasta Opole, Głogówek, Gliwice, Krapkowice, Prudnik, Koźle, Toszek, Strzelce, Bytom, dalej księstwo Raciborskie i m iasta Racibórz, Cieszyn.

Na tych obszarach po drugiej stronie Odry przeważnie używany jest język polski (Hec fere tra n s Oderam, que plurim um Polona ... lin ­ gwa, s. 20), „Das sind die Gebiete jenseits der Oder, in denen gróssten- teils polnisch gesprochen w ird ” (s. 21).

Stein w swoim opisie w ym ienił m iasta po obu stronach Odry.

Jasne jest, że O dra dzieli w yraźnie Śląsk dopiero od ujścia Nysy, bo do jej ujścia po obu stronach odrzańskich pospolicie mówi się po polsku.

Gdy Stein chce opisywać m iasta n a zachód od Nysy i południe od Odry, w prow adza tym i słowy: „Redeamus rursum ad ea, que citra sunt, quibus et sermo e t cultus pollicior, ubi ducatum unum reliquim us”

(s. 20). Zw rot ten jest już znany. Gdy autor nadm ienia o dwóch naro ­ dach zam ieszkujących Śląsk, w yraźnie podkreśla, iż „cultiorem , que ad occasum et m eridiem spectat, Alem ani, silvestiorem et incultam m alignam que ad ortum et septentrionem Poloni ten en t”. Jakież tu m iasta w ym ienia? Na pierwszym planie księstw o Nyskie i jego „ca- p u t et urbs prim aria Nisa”, później Grodków, Otmuchów, Wiązów, Jo- hannisberg.

Jeszcze jedno. Określenie Steina (s. 8) na w yrażenie stron św iata jest pouczające. Niemcy przew ażają na zachód i południe, Polacy na wschód i północ. Jeśliby praw dą było, że ujście Nysy jest, jak u trzy ­ m uje Recenzent, „der S ch n ittp u n k t”, to jak ułożyć te cztery strony?

Doskonale tłum aczy się wszystko, gdy się czyta tak, jak napisał Stein, jak to w ykazano n a podstawie jego tekstów , jeśli granica biegnie Nysą do Odry, a od ujścia Nysy samą już Odrą, w tedy na zachód od Nysy i południe od Odry słyszy się częściej język niemiecki, a na wschód od Nysy i północ od Odry język polski.

Ale to jeszcze nie wszystko. Stein nie bez sensu użył słowa ,,que citra sunt, Teutona, que ultra, Polona frequencius u ta n tu r lingua”

(s. 8). C itra — to po tej stronie; que u ltra — po tam tej stronie. N a­

suw a się pytanie, po tam tej stronie czego? Jeżeli O dra dzieli od Nysy, to w k tó rą stronę, w -dół, czy w górę. Widzieliśmy, że w dół. Od ujścia Nysy w górę Odra przecież płynie, jak sam Stein pisze, przez polski Śląsk (tam en adhuc et navium minim e capax, dum p artem Silesie, que lingua u titu r Polonica, p erlab itu r, s. 6).

Takie świadectwo w ystaw ił Stein o ludności niem ieckiej i polskiej na Śląsku w XVI wieku. P am iętać jednak należy, że jego dzieło jest już „dowodem rozw ijającej się coraz silniej n a Śląsku niem ieckiej świadomości narodowościowej”20. Stein nie faw oryzuje nacji polskiej, w ręcz przeciwnie, w yraża się o niej cierpko zarówno o szlachcie jak i o ludzie prostym . Mimo wszystko zmuszony był w ystaw ić świadectwo o stanie polskim. Dodać tu można i to, że Stein idzie w swych poglą­

dach za Eneaszem Sylwiuszem Piccolominim, który uznaw ał „Odrę za granicę dzielącą germ ańską i słow iańską część Śląska”21. Słowa Steina o w yraźnej granicy pomiędzy Polakam i i Niemcami należy rozumieć w ten sposób, że jest tu mowa o granicy przew agi tej czy drugiej n a ­ rodowości, zresztą „zbyt jednostronna (na korzyść Niemców)” 22.

Zechciejm y przyjrzeć się obrazowi między Nysą Kłodzką a Odrą jeszcze w świetle innych wyników naukowych. Stwierdzono, że w kie­

ru n k u górnego biegu Nysy Kłodzkiej zmierzało osadnictwo śląskie z basenu Odry, który stanow ił „naturalne zaplecze osadnicze dla Kłodczyzny” 23. W samym okręgu Nyskim zgodnie z rejestrem pt. „Li­

ber fundationis Episcopatus V ratislaviensis”, sporządzonym z począt­

kiem XIV w., zachowanym w kopii z końca XV w., k tó ry niemczył nazwy czysto polskie, profesor Stanisław R o s p o n d przyjął 139 nazw o brzm ieniu polskim, a 43 niem ieckim 24. Dla ilustracji w arto podać tu, że jeden dokum ent mimo już wzmożonej akcji kolonizacyjnej z 17 grudnia 1409 roku wym ienia we wsi Nowag w okręgu Otm uchowskim nazw iska chłopów o pięknym brzm ieniu słowiańskim: Noczisch, Miczke, Strzeze, Owgorska, Starost, Rawske, Bogata, Morfin, Neczesch, Polofnik;

20 A. S k o w r o ń s k a , Z s z e s n a s t o w i e c z n y c h p o l e m i k o p o ls k o ś ć Ś lą ska. „Sobótka” R. 10: 1955 n r 3 s. 435.

21 S k o w r o ń s k a , Z s z e s n a s t o w i e c z n y c h p o le m ik , s. 435. O l s z e - w i c z , N a j s t a r s z e opisy... pisze, że Eneasz Sylwiusz Piccolomini (1405—

1464), późniejszy papież Pius II, w dziele „Europa”, napisanym przed ro­

kiem 1458, będącym częścią w ielkiej pracy geograficzno-historycznej („Cosmographiae libri duo”), podaje opis szeregu krajów , między innym i o Śląsku, mówi, że „trans Oderam Polonica lingua” przeważa.

22 O l s z e w i c z, N a j s t a r s z e o p is y , s. 36.

23 St. R o s p o n d, D z ie j e p o l s z c z y z n y ś lą s k ie j, Wrocław — Opole 1958 s. 69.

24 R o s p o n d, D z i e j e p o l s z c z y z n y ś l ą s k ie j , s. 169.

(9)

a w e w s i S m o lic z ta k ie n a z w is k a , ja k S tr ic z k e , W a b ir s k ie 25. P r z y p u s z ­ c z a ln ie n ie w y m a r li ic h p o to m k o w ie w X V w .

G d y b is k u p w ro c ła w s k i, P r z e c ła w z P o g o rz e li, lo k o w a ł m ia s to O t­

m u c h ó w w 1369 r o k u n a p r a w ie n ie m ie c k im , c z y n ią c z a d o ść p ro ś b o m n ie m ie c k ic h m ie s z k a ń c ó w , to w d o k u m e n c ie lo k a c y jn y m w s p o m n ia n o w y ra ź n ie , że m ia s to to b y ło od d a w n a lo k o w a n e n a p r a w ie p o ls k im :

„ a lo n g is r e t r o a c t is te m p o r ib u s J u r e P o lo n ic o sic lo c a tu m ” 26. M im o lo ­ k a c ji m ia s ta n a p r a w ie n ie m ie c k im p o z o s ta ł n a p e w n o je s z c z e p rz e z d łu ż s z y czas e le m e n t p o ls k ie j lu d n o ś c i. W a rto p rz y p o m n ie ć w ty m w z g lę d z ie , że p o p r z e d n i b is k u p w ro c ła w s k i, T o m a sz I (1232— 1268), p r o ­ w a d z ą c y z w ie lk ą p la n o w o ś c ią k o lo n iz a c ję w o k rę g u N y s k im u ż y w a ł c h ę tn ie P o la k ó w n ie ty lk o ja k o k o lo n is tó w , a le i ja k o s o łty só w , a d a w ­ n e lic z n e w sie p o ls k ie k o ło O tm u c h o w a p rz e n ió s ł n a p ra w o n ie m ie c ­ k ie 27. W p ra w d z ie z a z n a c z y ł k s . K o n s ta n ty D a m r o t h w sw e j p r a c y p t. „D ie a lt e r e n O r ts n a m e n S c h le s ie n s , ih r e E n ts te h u n g u n d B e d e u tu n g ” (B e u th e n O. S., 1896, s. 43), że w N y s k im i Z ię b ic k im o k rę g u p rz e z k o lo n iz a c ję n ie m ie c k ą w X V w ie k u „d ie B isc h ó fe v o n B r e s la u Z u m T e il e in e s e h r g e w a lts a m e G e r m a n is ie r u n g i h r e r p o lo n is c h e n U n te r th a n e n v e r b a n d e n ” , a le c a ło ś c i sp o łe c z e ń s tw a n ie z d o ła li w s z y b k im te m p ie z g e rm a n iz o w a ć .

D la z ilu s tr o w a n ia , że n a o b sz a rz e m ię d z y N y są K ło d z k ą a O d rą b y li P o la c y , m o ż n a p rz y to c z y ć ź ró d ła p ó ź n ie js z e , św ia d c z ą c e o p o l­

s k im e le m e n c ie lu d n o ś c io w y m . W o ln o p o słu ż y ć się w ty m w z g lę d z ie p r o s ty m w n io s k o w a n ie m . J e ś li z a c h o w a ły się tu ś la d y p o ls k ie g o ję z y k a w X V II, X V I I I czy X I X w ie k u , to m o ż n a są d z ić , że b y ł o n s to s o w a n y ró w n ie ż w c z a s a c h B a r tło m ie ja S te in a w X V I w ., k tó r y p o d a ł jeg o g ra n ic e .

N a p o d s ta w ie w iz y ta c ji k o ś c ie ln y c h , a w ię c ź ró d e ł n a p r a w d ę a u t e n ­ ty c z n y c h , d o w ia d u je m y się, ż e w a r c h ip r e z b ite r a c ie K o źle w la ta c h 1687—

1688 o g łoszono k a z a n ia p o ls k ie w sa m y m K o ź lu i in n y c h p a r a f ia c h : G ie ­ ra łto w ic e , N a c z e sła w ic e , M ilicz, M a c io w a k rz e , R a d o sz y n y , R zeczy ce, K rz a n o w ic e , Z a k rz ó w , D z ierg o w ice, M a z u ró w , P o ls k a C e re k ie w , O s tro ż n ic a , Ł ężce, S ła w ik ó w , M e c h n ic a , T w a r d a w a . C ie k a w e o b lic z e w a r c h i p r e z b i te r a c i e K o z ie ls k im w ty m c zasie m ia ła p a r a f ia G o śc ię c in , w k tó r e j m ie s z k a ła lu d n o ś ć n ie m ie c k a , a le o ta c z a ją c e ją w io s k i b y ły p o l s k i e 28. S tą d te ż p rz y m ie js c o w y m k o ś c ie le w G o śc ię c in ie z n a jd o ­ w a ła się „ k a p lic a p o ls k a ” (— ) i „ p o ls k a a m b o n a ”. S p ra w o z d a n ie z l a t 1713— 1715 n a d m ie n ia o p o ls k ie j a m b o n ie i k a p lic y , z t e j to a m ­ b o n y „ d a w n ie j g ło szo n o p o ls k ie k a z a n i a ” 29. P ó ź n ie j te k a z a n ia w y g ła ­ sz a n o v/ k o ś c ie le z a m b o n y g łó w n e j po p o ls k u p rz e d n ie m ie c k im k a -

25 A A W ., d o k u m e n t, s y g n a t u r a X . 29.

20 A A W ., d o k u m e n t, s y g n a tu r a DD. 46 (17 I 1369).

27 K a c z m a r c z y k , K o lo n iz a c ja n ie m ie c k a n a w s c h ó d od O d ry , s. 79.

28 A A W ., I I b 76 c. „ P a g i P o lo n ic i” .

23 A A W ., II b 152 „in q u a o lim f i e b a n t c o n c io n e s p o lo n ic a e ” .

z a n ie m . P o d o b n ie w z a się g u a r c h i p r e z b i te r a t u G ło g ó w e k w y g ła s z a n o k a z a n ia p o p o ls k u , j a k m ó w ią o ty m s p r a w o z d a n ia p o w iz y ta c y jn e z l a t 1687— 1688, w n a s tę p u ją c y c h m ie js c o w o ś c ia c h : R a c ła w ic z k i, K u ja w y , S tr z e le c z k i, R o zn o ch ó w , W alc e, K o rn ic a , O tm ę t. A r c h ip r e z b it e r a t B ia ła u tr z y m a ł te ż p o w a ż n ie js z e ś la d y p o ls k ie j m o w y w d u s z p a s te r s tw ie . W S ta r y m M ieście m ia ło m ie js c e p o ls k ie k a z a n ie , d a le j Ł ą c z n ik , S m ie rz , P rę ż n o , L ig o ta , K o rfa n tó w , G o s to m ia , W ie rz c h , Solc.

Z a z n a c z y ć tr z e b a , że k a z a n i a p o ls k ie n ie b y ły tu w y łą c z n e , o b o k n ic h w y g ła s z a n o ró w n ie ż k a z a n ia n ie m ie c k ie . N a m id zie je d y n ie o ś la d y p o ls k ie .

W Ł a m b in o w ic a c h o d p r a w ia ł p ro b o s z c z , ja k m ó w i w iz y ta c ja z 1688 ro k u , n a b o ż e ń s tw a n a p rz e m ia n po p o ls k u i p o n ie m ie c k u . N a w e t w P a c z k o w ie w ty m ż e r o k u z a u w a ż o n o , że w ie r n i ś p ie w a li t u t a j w e M szy ś w ię te j i in n y c h n a b o ż e ń s tw a c h „ m o re a n ti ą u o p o lo n ic o ” 30.

S ta n ję z y k a p o ls k ie g o k u r c z y ł się n ie w ą tp liw ie p od w p ły w e m p r o ­ c e s u s to p n io w e j g e r m a n iz a c ji, a le m im o w s z y s tk o z n a jd u j e m y c ie ­ k a w e p rz e k a z y , k tó r e św ia d c z ą o je g o t r w a n i u . K r ó l F r y d e r y k I I po z d o b y c iu Ś lą s k a w c e la c h g e r m a n iz a c y jn y c h w y d a ł 8 c z e rw c a 1764 r o k u ro z p o r z ą d z e n ie d la „ z a p ro w a d z e n ia ję z y k a n ie m ie c k ie g o n a G ó rn y m Ś lą s k u i w in n y c h o k o lic a c h p o ls k ic h n a Ś lą s k u ” , w k tó r y m p isz e :

„ u s iln ie p r a g n ie m y , a b y w ty c h o k o lic a c h i m ie js c o w o ś c ia c h , g d z ie p o d ­ d a n i w ła d a ją ty lk o ję z y k ie m p o ls k im , ję z y k n ie m ie c k i c o ra z w ię c e j się ro z p o w s z e c h n ia ł, w o b e c czego p o ls k im p ro b o s z c z o m p o leco n o w p rz e c ią g u r o k u w ję z y k u n ie m ie c k im się w y d o s k o n a lić ” 31. D o ty c h

„ in n y c h o k o lic p o ls k ic h n a Ś lą s k u ” w r o k u 1764 zaliczo n o m ię d z y in ­ n y m i ja k o s to lic ę p o w ia tu w N ie m o d lin ie , a w ię c m ię d z y O d r ą i N y są K ło d z k ą , a n a w e t N y sę i G r o d k ó w 32. P ro c e s ta k ie g o n a tę ż e n ia t r w a ł n ie m a l do o s ta tn ic h l a t p rz e d w o je n n y c h , k ie d y to z m ie n ia n o n a Ś lą s k u n a z w is k a p o ls k ie , n a z w y m ia s t i w si. P rz e k o n a ć m o ż e m y się o ty m z z e s ta w ie n ia p o d a n e g o p t. „ V e rz e ic h n is g e a n d e r t e r O r ts n a m e n ” w „ H a n d b u c h d es E r z b is tu m s B r e s la u f u r d a s J a h r 1941” (s. 182— 203) o ra z „ S c h le s is c h e s O r ts c h a f ts v e r z e ic h n is ” (B re s la u 1941). G d y w 1936 r o k u p o ja w iło się w ie le z m ia n p o ls k ic h n a z w m ie js c o w o ś c i n a Ś lą s k u n a n ie m ie c k ie , p is a n o w te d y : „ z e w n ę trz n e p r z e m ia n o w a n ie m ie js c o w o ś c i n ie z m ie n i ic h c h a r a k t e r u . L u d n a d a l p o z o s ta n ie p o ls k im , a s k a z a n e n a z a g ła d ę n a z w y p o ls k ie po w ie k i ro z b r z m ie w a ć b ę d ą w je g o p r z e ­ p ię k n e j m o w ie s ta r o ż y tn e j” 33.

D la p o p a r c ia n a sz e g o s ta n o w is k a m a m y jesz c z e je d e n p r z e j a w z r o ­

30 A A W ., I I b 33, s. 54.

31 Z. W o j c i e c h o w s k i , P o ls k a — N ie m c y , P o z n a ń 1945, s. 173.

32 W o j c i e c h o w s k i , P o ls k a ■— N ie m c y , s. 174, m a p a .

33 P o r. „ W ia d o m o śc i U rz ę d o w e K u r ii B is k u p ie j Ś lą s k a O p o lsk ie g o ” 1958 n r 9 s. 392.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Politechnika Wrocławska, Wydział Inżynierii Środowiska Wykład: Budynki niskoenergetyczne i pasywne PODSTAWOWE SYSTEMY

Zachęcam Was również do zapoznania się z poradami dr Lisy Damour, która ukazuje, w jaki sposób, każdy z nas, może zadbać o swoje dobre samopoczucie w tym trudnym czasie....

[r]

- numer, datę i miejsce zebrania oraz numery podjętych uchwał, - stwierdzenie prawomocności zebrania, tzw.. Protokoły numeruje się cyframi arabskimi, zaczynając i kończąc

warszawski zachodni, legionowski, pruszkowski, nowodworski, grodziski, miński, wołomiński, piaseczyński i otwocki) nie będą objęte możliwością skorzystania z regionalnej

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom

2) projekty realizowane z udziałem środków unijnych w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa (POPC), w tym POPC.001 - projekt „Utworzenie Krajowego

 Make sure you collect sufcient information/measurements to perform the mathematical processes you mentioned in Criterion A..  Include all your raw information/measurements in