• Nie Znaleziono Wyników

"Magnateria polska epoki saskiej. Funkcje urzędów i królewszczyzn w procesie przeobrażeń warstwy społecznej", Teresa Zielińska, Wrocław [etc.] 1977 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Magnateria polska epoki saskiej. Funkcje urzędów i królewszczyzn w procesie przeobrażeń warstwy społecznej", Teresa Zielińska, Wrocław [etc.] 1977 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Teresa Z i e l i ń s k a , M agnateria polska epoki saskiej. Funkcje u rzędów i k ró le w szczy zn w procesie przeobrażeń w a r s tw y społecznej.

Zakład Narodowy im. O ssolińskich — W ydawnictwo, W rocław-W arsza- w a-K raków -G dańsk 1977, s. 235, ilustr.

N iew iele m am y w naszej historiografii nowoczesnych prac pośw ięconych d zie­

jom społeczeństw a polskiego epoki feudalnej, zwłaszcza zaś w arstw ie magnackiej stanu szlacheckiego, w arstw ie, która co najm niej przez dw a stulecia — X V II i XVIII

— odgryw ała decydującą rolą w rządzeniu Rzecząpospolitą. W tej sytuacji za do­

n iosłe w ydarzenie naukow e trzeba uznać ukazanie się drukowanej w ersji rozpra­

w y doktorskiej Teresy Z i e l i ń s k i e j . Autorka, adiunkt naukowo-badaw czy Archi­

w um G łów nego Akt Dawnych, doskonała znaw czyni archiwaliów podworskich, za­

jęła s ię dziejam i m agnaterii koronnej w czasach saskich, a w ięc w okresie szczyto­

wym oligarchii m agnackiej. Spośród kryteriów przynależności do w arstw y magnac­

kiej proponowanych w naszej nauce historycznej Zielińska w ybrała kryterium zasia­

dania w senacie (elim inując kasztelanów drążkowych i biskupów, a dołączając dyg­

nitarzy koronnych). Problem d efinicji m agnaterii jest, jak wiadomo, dosyć dysku­

syjny i d alek i od ostatecznego rozwiązania.

W ten sposób w yodrębniono 190 rodów senatorskich, aczkolwiek zaledw ie 33 nazw iska w tej zbiorowości pow tarzają się kilka lub k ilk anaście razy. D o tej w łaśnie grupy 33 rodów ograniczała się ścisła elita w ładzy czasów saskich. S w oisty­

mi rekordzistam i byli Potoccy i Lubom irscy, którzy u/plasowali na krzesłach se ­ natorskich i urzędach dygnitarskich aż po 16 sw oich przedstaw icieli, dalej Czapscy

— 11, T arłow ie — 8, Dąmbscy i R zew uscy p o 7 przedstaw icieli itd. Można b y za­

tem m ówić o dosyć dużej koncentracji w ładzy w rękach tych rodów, aczkolwiek, jak słusznie stw ierdza autorka, n ie było w Rzeczypospolitej rodu czy naw et koalicji rodów zdolnych do przejęcia p ełn i rządów. Koncentracja ta była i tak znacznie wyższa n iż np. w drugiej (połowie X V II w. W badanym przeze mnie, krótszym co prawda n iż u Zielińskiej okresie 1648— 1696 spośród ok oło 210 rodów senatorskich prym w iodą, podbnie jak za Sasów Potoccy. Przew ija się ich przez senat i dygni- tarie „tylko” 11, Leszczyńskich było n a w ym ienionych stanow iskach 9, ODziałyńskieh, Koniecpolskich, Lubom irskich p o 8, Grudzińskich i Opalińskich p o 7.

Jest rzeczą godną uw agi, że n aw et w czasach uważanych, jak w łaśnie lata 1697—1763, za apogeum oligarchii m agnackiej, a z drugiej strony z a 'd n o upadku władzy królewskiej, m onarchowie (dotyczy ito zwłaszcza Augusta II) p otrafili się parokrotnie zdobyć na sam odzielne d ecyzje odnośnie obsadzenia w akansów, na , przełam anie oporu różnych „fakcji”. B yły to zresztą w yjątk i od reguły, którą stano­

w ił p łatny przetarg, znany zresztą i w e w cześniejszym okresie (por. prace na ten temat W. C z a p l i ń s k i e g o , J. M a t u s z e w s k i e g o i H. W i s n e r a ) . Bardzo ciekawe i głęboko słuszne jest stw ierd zen ie autorki, że obrót urzędam i odbyw ał sit;

w dwóch kierunkach: „pionowym — dysponent urzędu, czy raczej osoba (osoby) o najw iększym w p ły w ie na jego obsadę, a ubiegający się o nom inację, oraz pozio­

mym — zrzekający się urzędu i korzystający z tego zrzeczenia” (s. 37). K onstata­

cję tę można odnieść n ie tylk o d o panow ania „króla Sasa”; rów nież za Jana III osiągano urzędy tym i dw iem a drogam i (że przypom nę św ieżo przeze m nie znalezio­

ny w Sigillatach przykład z 1685 r. — objęcia kasztelanii raw skiej przez A leksan­

dra Załuskiego, chorążego raw sk iego p o st cessionem kasztelan ii przez Wojciecha Mokronowskiego).

N ieco zaskakujący jest fakt, że w śród senatorów m ianow anych przez obu W et- tyoów aż od 33 do 40°/o stan ow ili hom ines n ovi, ludzie w yw odzący się z rodów pozbawionych tradycji senatorskich. W stępne w yniki badań nad tym zjaw iskiem Przeprowadzonych dla drugiej połow y XV II w . upoważniają np. dla czasów Jana III

(3)

568 R E C E N Z J E

do podobnych w niosków (ze zrozum iałych w zględów Zielińska wspom ina o procen­

cie ludzi nowych wśród senatorów .mianowanych przez Sobieskiego ty lk o w ostat­

nim okresie jego życia — o tych, których zastało panow anie Augusta II). Zjawi­

sko to jest zaskakujące, bo przyw ykliśm y uważać, iż po tych w ielkich przesunię­

ciach, które nastąpiły w elicie w ładzy Rzeczypospolitej w XVI i na początku XVII w . w ciągu XVII w . i w następnym stuleciu następuje zam ykanie się w ar­

stw y m agnackiej, a dostęp do n iej staje się coraz trudniejszy. Inna rzecz, że często ten awans m iał charakter efem eryczny i ograniczał się tylko do jednego przed­

staw iciela rodu, któremu nie udało się z powodu słabości w łasnej p ozycji spowo­

dować w yniesienia współrodowców.

Trzeba iteż zauw ażyć za autorką, że m agnaci-nuworysze osiągali kasztelanie i dygnitarie, rzadko w ojew ództw a, nigdy n ie otrzym yw ali buław. Można też w tym m iejscu przytoczyć przykład z czasów Jana III, k ied y to homo novus Atanazy Wa­

lenty M iączyński (podskarbi nadw orny koronny, później w ojew oda w ołyński), zda­

niem J. W i m m e r a jeden z najw ybitniejszych dowódców polskich tego czasu, kan ­ dydujący w 1692 r. do buław y polnej m usiał ustąpić pola Szczęsnem u Potockiem u, znacznie m niej zasłużonemu, za to członkow i znakom itego rodu.

W łaśnie drogotm i typom karier urzędniczych poświęcony jest p ierw szy roz­

dział książki Zielińskiej. W drugim rozdziale autorka om awia udział senatorów i dygnitarzy w posiadaniu królewszczyzn.

W przypadku królewszczyzn jeszcze w yraźniej n iż w przypadku urzędów w y ­ stępuje obrót dwukierunkowy: k ról-osoba otrzymująca nadanie oraz zrzekająca się królewszczyzny i osoba, na rzecz której dokonyw ane jest zrzeczenie, naw et ze zdecydowaną przew agą tego drugiego, poziom ego kierunku. Duża liczba cesji była charakterystyczna również dla półw iecza poprzedzającego epokę saską. I w tedy też w ydaw ano w iele przyw ilejów z pustym m iejscem na w pisanie dowolnej osoby, na rzecz której będzie cedow ane starostw o (cum spatiis, „z okienkiem ” czy po prostu i sw ojsk o „z dziurką”). Przeprowadzona przez autorkę analiza doprowadziła do w niosku, że senatorow ie i dygnitarze koronni zdecydow anie d om inow ali wśród posesorów królewszczyzn, przy czym c i z nich, którzy osiągnęli najw yższe urzędy, zw łaszcza m inisterialne, m ieli starostw najw ięcej i to najbogatsze. I odwrotnie — wśród senatorów n ie posiadających królewszczyzn połow ę stanow ili ludzie nowi.

Autorka podaje przykłady m agnatów , którzy zgromadzili n ajw ięcej panis be ne m erentium .

Do podobnych w niosków prowadzą m oje dotychczasowe badania nad drugą po­

łow ą X V II w . Największym iposesorem królewszczyzn był w ów czas wspom niany przez Zielińską, zmarły już za Sasa Stan isław Jan Jabłonowski, hetman w ielki , koronny i kasztelan krakowski, który zgromadził dobra dające około 188 tys. ?łp.

kw arty. Następne miejsca zajm owali: Stanisław „Rewera” Potocki, rów n ież hetman w ielki, posesor 12 starostw, z których 11 {bez drahimskiego) daw ało około 151 tys.

złp. kwarty (dla celów porównawczych i w yłącznie orientacyjnych stosuję tutaj za autorką dane z taryfy k w arty z 1771 r. zdając sobie spraw ę, że n ie są one adekwatne dla sytuacji г początków drugiej połow y XVII w,), dalej Jerzy Lubo­

mirski, hetm an polny i marszałek w ielk i koronny (121 tys. złp. — bez starostwa nieżyńskiego na Zadnieprzu), Jan Daniłowioz, podskarbi w ielk i koronny (ponad 104 tys. złp.), Konstanty Lubom irski, podczaszy koronny (95 tys. złp.), że poprze­

staniem y na tych kilku nazwiskach.

W zestawieniu dochodowości królewszczyzn w poszczególnych w o j e w ó d z t w a c h

koronnych zastanawiająca jest bardzo w ysoka intratność starostw na Kijowszczyz- nie: najbogatsze w Koronie starostw o białocerkiewskie, bardzo bogate starostwa bohusław skie, kaniowskie, czeh ryń sk iefi czerkaskie. Problem ten w ydaje się godny dokładniejszego zbadania.

(4)

Ostatni rozdział zatytułow any „Ród senatorski. Aw anse — trw anie — upadki”

stanow i w znacznej m ierze podsum ow anie dwóch poprzednich. Autorka dokonuje tutaj obserw acji poszczególnych w ażniejszych rodów senatorskich biorąc pod uwagę takie czynniki składające się na ich pozycję, jak zasiadanie w' senacie, posiadane królewszczyzny, a z elem entów dotąd nieuw zględnionych — koligacje oraz rozwój dziedzicznych fortun m agnackich. To ostatn ie jest zadaniem szczególnie ambitnym zw ażyw szy ubóstw o literatury na ten tem at — z jednej, a obfitość, ale i ogromne rozproszenie bazy źródłowej — z drugiej strony.

Okres dwóch pokoleń czasów saskich um ożliwia nam prześledzenie dynam iki zmian <w łon ie magnaterii, a znakom itą pomoc w lekturze tej partii książki stan o­

wią tablice genealogiczne — proste, a jakże bogate w treść.

W rozdziale tym zajęto się rów nież problem em duchownych senatorów -bisku- pów i ich rolą w budowaniu potęgi rodów.

W szystkie w yw ody autorki ilustrow ane są tabelam i i w ykresam i ukazującym i w syntetycznym skrócie opisyw ane procesy społeczne. Autorka dobrała rów nież in ­ teresujące ilustracje. Poniew aż m iałem sw eg o czasu okazję czytać m aszynopis pra­

cy doktorskiej Zielińskiej, w ypada mi jedynie żałować, że w książce n ie znalazły się niektóre diagram y (np. dotyczące rodów, które um ieściły w senacie najw iększą liczbę przedstaw icieli), ale o to należy w nosić żale do w ydaw nictw a. Szkoda też,

* że n ie starczyło papieru na zestaw ienie źródeł i bibliografię.

W artości tej książki nie pom niejsza drobna nieścisłość na s. 168: twierdzenie, że Tarłow ie przez 170 lat (1574—.1744) p iastow ali nieprzerwanie urząd w ojew ody

; lubelskiego jest niesłuszne, bo w ty m okresie na urzędzie ty m spotykam y obok Tarłów rów nież Mikołaja Zebrzydowskiego, Marka Sobieskiego, Gabriela Tęczyń- skiego, Piotra Firleja, M ikołaja Oleśnickiego, W ładysława Reya, Marcina Zamoy­

skiego i A leksandra Drzewieckiego.

Trudno się też chyba zgodzić z autorką, gdy pisze na s. 199 o m ianowaniu Stefana Potockiego w ojewodą pomorskim, jako o w dzieraniu się w regionalną strefę w pływ ów rodów pomorskich. Jak bowiem p isał P. C z a p i e w s k i 1 nom inacja ta -, była czczą form alnością, bo Potocki chcąc nadal m arszałkować izbie poselskiej . nie korzystał ze sw ej godności, zresztą już p o kilkunastu m iesiącach został prom o- . w any na w ojew ództw o m azowieckie. Przeglądając książkę C zapiew skiego (szkoda, i- że n ie znalazła się ona w bibliografii ipracy Zielińskiej) m ożna zauw ażyć, że nie i wspomin-ą on dla czasów saskich o jakichś poważniejszych próbach oporu w obec obdarzenia nieindygany urzędem czy starostw em , może z w yjątk iem Pucka, o któ­

rego w yk u p ien ie z rąk Sobieskich i oddanie „krajowcowi” stan y czyniły usilne, choć przez długi czas bezskuteczne starania. N adania pruskich królew szczyzn Czartory­

skim, Szembekom czy W iśniowieckim czynione przez obu A ugustów n ie w yw oływ ały już takich em ocji, jak podobne fakty w X V II stuleciu. Podobnie n ie w zbudziła ra­

czej oporu nom inacja Potockiego, bo n ie wspom ina o tym w sw ej m onum entalnej syntezie Gottfried L e n g n i c h , sum iennie odnotowujący reakcje sw ych ziom ków na (podobne fakty, ani cytujący g o Czapiewski.

Mimo tych drobnych zastrzeżeń otrzym aliśm y w su m ie n iezw yk le interesującą i rzetelną książkę, nic zatem dziw nego, że bardzo szybk o zniknęła ona z półek księgarskich.

A utorka „Magnaterii polskiej epoki saskiej” w ysunęła szereg postulatów opra­

cowania p ew nych zagadnień w iążących się z jej tem atem . Proponuje zatem pod­

jęcie prac kom paratystycznych nad odpow iednikam i m agnaterii w innych krajach europejskich. Zielińska korzystała z prac Węgra E. F ü g e d i i z fundam entalne­

1 p . C z a p i e w s k i , S e n a t o r o w i e iw ie c c y , p o d s k a r b i o w i e i sta ro sto w ie P rus K ró lew ­ skich 14541772, „ R o c z n i k i T o w a r z y s t w a N a u k o w e g o w T o r u n i u ” t . X X V I—X X V I I I , T o r u ń 1921, s . 16.

(5)

570 R E C E N Z J E

go dzieła L. S t o n e ’a, ale sam a zdaje sobie spra-wę, że to bardzo n iew iele; zresz­

tą szersze porównania wykraczają poza zakres jej tematu. Badając dzieje magna- terii w czasach saskich autorka niejednokrotnie m usiała się odw oływ ać do cza­

sów poprzedzającego je panowania Jana III, a le dokładniejsze przeanalizow anie tego okresu jak i następującej p o czasach saskich epoki stanisław ow skiej, też zasłu­

guje na podjęcie. Na sw oich historyków czekają rów nież takie problem y, jak kształ­

tow an ie się dziedzicznych fortun m agnackich czy układ stosunków pom iędzy po­

szczególnym i rodam i i koteriam i magnackim i. Opracowania w ym aga rów nież elita w ładzy W ielkiego K sięstw a L itew skiego, chociaż należy się liczyć z dużym i trud­

nościam i (specyfika tam tejszych stosunków, zasadnicze braki w bazie źródłowej) w tej dziedzinie. W szyscy ci, którzy zechcą się zająć tym i problem am i n a pewno sięgną po pionierską pracę Tesresy Zielińskiej.

S tefa n Ciara

Europa i św ia t w epoce napoleońskiej, pod redakcją M oniki S e n ­ te o w s к i e j - G l u c k , „Wiedza Pow szechna”, W arszawa 1977, s. 516,

tabl. 24.

W poczytnej serii „Konfrontacje H istoryczne” ukazał się n in iejszy tom studiów zaw ierający rozprawy dziesięciu autorów: Ludwika B a z y l o w a , Leopolda G1 и с ­ к а , Stanisław a G r o d z i s k i e g o , Tadeusza Ł e p k o w s k i e g o , Kazim ierza P i e - s o w i c z a , M oniki S e n k o w s k i e j - G l u c k , Jerzego S k o w r o n k a , M arii W a w - r y k o w e j , Andrzeja Z a h o r s k i e g o i M ieczysław a Ż y w c z y ń s k i e g o . K siąż­

ka rozeszła się bardzo szybko, co św iadczy n iew ątp liw ie, że tem atyka napoleońska posiada w P olsce liczn e rze sze c z y te ln ik ó w *.

Redaktorka tomu kierowała się dwom a celam i. Cel p ierw szy to konfrontacja obrazu utrwalonego w polskiej św iadom ości historycznej z „rozległą panoramą dzie­

jową, w której sprawa polska stanow i w ażny co prawda i najbliższy nam — ale jednak fragm ent. Wydaje się, że takie ujęcie może przyczynić się rów nież i do lepszego zrozum ienia p olskiego kom ponentu tej panoram y” (s. 6). Cel drugi to chęć przybliżenia polskiem u czyteln ik ow i aktualnego stanu w ied zy historycznej o Francji, Europie i św iecie w epoce konsulatu i cesarstw a. N ie w szyscy autorzy w ystępujący w tym tom ie w jednakowym stopniu zajmują się źródłowo epoką na­

poleońską, a le zgromadzono pióra znakom ite i zaprezentow ano bardzo sumienny przeląd w ydarzeń i w ęzłow ych problem ów politycznych, prawnych i społecznych Francji (M. Senkow ska-G luck) oraz niektórych innych krajów jak A nglia, Austria, państw a niem ieckie, częściow o Prusy, Rosja i k raje słow iańskie. O czyw iście po­

czesne m iejsce zajm uje spraw a polska w dobie napoleońskiej (J. Skowronek).

Tom rozpoczyna znakomity esej A. Zahorskiego pt. „Napoleon—człowiek w ieku”.

Autor barw nie nakreślił środow isko rodzinne, osobowość i karierę Napoleona Bo­

naparte. Wyborny jest obraz stosunku cesarza do in stytu cji parlam entarnych i w tym w łaśnie obrazie dostrzegam lelew elow sk i sceptycyzm autora w obec w ielu przed­

sięw zięć politycznych Napoleona. Z drugiej w szakże strony Zahorski przypomina na tem at Napoleona: „Nie b ył on jednak w ładcą krw aw ym . Ilość przeciwników politycznych, którzy zostali zabici z jego rozkazu, jest bardzo niew ielka. Pod jego rządam i nie m iały m iejsca m asow e m ordy polityczne” (s. 62). Autorzy nawiasem mówiąc, n ie posiadają jednolitego spojrzenia na eppkę napoleońską. Różnice ocen, czasem m oże iibyt przytłumione, dodają moim zdaniem barwy i urody tem u tomo­

1 B . G r o c h u l s k a , Obraz epoki n apoleońskiej, „ N o w e K i i ą ż k i ” n r 22 z 30 l is to p a d a 1977, s . 28—29.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ięcej niż dyskusyjne są podane przez autorkę dane statystyczne odnoszące się do liczby Polaków w yjeżdżających do Parany w latach trzydziestych naszego

Bardziej istotne, choć też w ykraczające poza przyjęte d la całości założenia, stosunki polsko-fińskie, kw alifikow ały się raczej do łącznego om ów ienia

[r]

[r]

Według danych zaczerpniętych z akt wizytacji diecezji przeprowadzo­ nych przez biskupa M. — Nie uwzględniono w powyższym ze­ stawieniu dekanatu Szczurowice, dla

Furthermore, the test should discriminate between different categories of athletes (e.g. sex, playing standard) which it is known from the.. Besides valid results, the test should

Chcę powiedzieć, że dociekliwy badacz nie poprzestaje jednakże jedynie na zewnętrz- nym (etic) rozumieniu i poszukuje uzasadnień oraz wewnętrznych (emicznych) koncepcji leżących

Analizując sposób, w  jaki zmienność cen i  stóp zwrotu na rynku towa- rowym znajduje odzwierciedlenie w poziomie ryzyka banku, należy stwier- dzić, że banki narażone