• Nie Znaleziono Wyników

Takie to były czasy, że uczyłem wszystkich przedmiotów - Czesław Tarkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Takie to były czasy, że uczyłem wszystkich przedmiotów - Czesław Tarkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

CZESŁAW TARKOWSKI

ur. 1926; Motycz

Miejsce i czas wydarzeń Polska, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieści o mieście, Lublin, praca w szkole, Bystrzyca Stara, nauka, egzaminy

Takie to były czasy, że uczyłem wszystkich przedmiotów

To dzisiaj się różnie ocenia, ale powiedzmy sobie, ta władza otworzyła szkoły na oścież. Do mojej szkoły przyszła młodzież ze wsi, z miasteczek, biedna. Myśmy nie mieli nic. Myśmy dostali mieszkanie, szkołę, wyżywienie. Uczcie się. Oczywiście po skończeniu gimnazjum wysłali nas do szkół, bo musieliśmy odpracować, bo nauczycieli nie było, było mało, przecież inteligencja została wyniszczona i przez Niemców, i przez Rosjan. Tutaj oni niczym się nie różnili, jedni i drudzy robili to samo.

Ja pamiętam, że jak poszedłem do szkoły, bo uczyłem w Bystrzycy Starej niedaleko Lublina. Kierownik dał mi drugą klasę, i w tej drugiej klasie miałem wszystkie przedmioty, łącznie z religią. Powiedział: „Ksiądz jest stary, nie przychodzi, tak że religii musi pan uczyć”. Wtedy jeszcze religia nie była likwidowana, przez cały rok uczyłem dzieci religii. Takie to były czasy, że uczyłem wszystkich przedmiotów. W starszych klasach uczyłem śpiewu, bo uważali, że śpiewać umiem, że miałem muzyczne przygotowanie. Uczyłem śpiewu, uczyłem gimnastyki. Byłem najmłodszym nauczycielem. Jak nauczyciel matematyki wyjeżdżał, to czasami podrzucał mi w starszych klasach zastępstwo. Wtedy po prostu znalazłem się w takiej sytuacji, że miałem 21 lat, w [19]47 roku miałem 21 lat. Miałem małą maturę, tak się to wtedy nazywało. I rozmawiam z nauczycielem, i mówię: „Przecież już przychodzą absolwenci ze szkół wyższych. Przygotowani, to przecież, jak tylko skończy się mi ten przydział, to mnie przecież zwolnią”. A on mówi: „ Tak, bo pan nie ma pełnego przygotowania do szkoły wyższej”. Jednocześnie nie mogłem pójść do szkoły, bo miałem nakaz odpracowania. Miałem te wszystkie przywileje w szkole, ale trzeba pracować. I wtedy z innym kolegą ze szkoły wpadliśmy na pomysł, że trzeba po prostu rozpocząć liceum korespondencyjnie. I proszę sobie wyobrazić – [19]47 rok, myśmy się zapisali do takiego liceum korespondencyjnego. Oni przysyłali nam powielane materiały z poszczególnych przedmiotów. Wtedy, z poszczególnych przedmiotów, do Bystrzycy Starej otrzymywałem [materiały], dlatego, że lekcje trwały w Warszawie. Ktoś to w ogóle spisywał, ktoś to drukował, powielał, i przysyłali nam.

(2)

Ja się z tego uczyłem, oczywiście [też] z książek różnych innych, i proszę sobie wyobrazić, że po niecałym roku dostałem pismo, że jestem dopuszczony do egzaminu maturalnego. Byłem trochę zdziwiony, ale wszystko co tam trzeba było spełniałem. Pojechaliśmy z kolegą, on pracował w Fajsławicach, a ja w Bystrzycy Starej, aleśmy się ciągle ze sobą kontaktowali. To było na Bielanach w starym gimnazjum, znanym. Pytali nas przez cały tydzień. Chodziliśmy do poszczególnych profesorów, Bystroń pytał z języka, [ktoś] z biologii, z matematyki, ze wszystkich przedmiotów. Coś tam sobie notowali, zapisywali i nic nie mówili. Pamiętam, że było nas chyba koło sześćdziesięciu osób. Z całej Polski, ze wszystkich stron poprzyjeżdżali ludzie. Po tygodniu wezwali nas i odczytali żeśmy zdali. To ja mówię:

„Ty, słuchaj, w gimnazjum mieliśmy świetnych nauczycieli. Świetnych, przedwojennych nauczycieli. Fantastycznie nas uczyli”.

Data i miejsce nagrania 2013-09-19, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Róża Domarecka

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I opieka medyczna, z jakiej korzystam, że tak pokrótce chcę tylko wspomnieć, że dlatego, że taki dostęp miałem, jaki nie wszyscy mieli, że mnie zmuszała [do leczenia] żona i

Miałem takie stypendium, ale wtedy pamiętam, że sobie sporo zarobiłem na tym pawilonie.. I pamiętam takie zdarzenie, że na tą wycieczkę przyjechał

Jak tam gdzie dom stawiał to z ciekawości wskoczułem na rower i do ojca [jechałem], z ciekawości jak tam długo robi się.. Tak pomału przyglądałem się jak tam te zamki się

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Opowiadali mi, że ojciec mi powiedział: „Jak się skończy wojna, to będziemy mogli modlić się do Boga”.. Odpowiedziałam: „Jak się skończy wojna, nikt nie

Wielu ludzi mających za złe, że inni się „przefarbowali”, całkiem dobrze sobie teraz żyje – więc nie powinni mieć pretensji do tych przefarbowanych.. Pretensje i żale

Staram się nie zanudzać za bardzo, staram się też zauważać czy to co mówię jest w ogóle słuchane, czy jest zapotrzebowanie - jak nie, to zmieniam temat albo inaczej mówię,

Za czasów niemieckich było tak, że jak się odwoziło tytoń do Opola, to się dostało za premię wódkę, papierosy i cukier.. Wtedy się uczyłem palić papierosów,