• Nie Znaleziono Wyników

Pytania istotą relacji: organ procesowy – biegły medyk sądowy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pytania istotą relacji: organ procesowy – biegły medyk sądowy"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Jó zef Gurgu l

Pytania

i

stotą

relacji:

organ procesowy

-

biegły

medy

k

sądowy

Motto: Prawdapojawia sic lam, gdz iejestpylnl/;e. lózefTisctmer

Spośród szeregu niedawnych wyd arze ń zwłaszcza dwaaktualizują potrzebę kontynuowania rozważa ń na temat pytań będ ących istotą relacjizachodzących po -międzyorgane m procesowym ibiegłym .

Oto Sąd Apelacyjny w K. za pozbawiony podstaw

uznałzarzutnaruszen iaprawa doobrony (art.6k.p.k.) przez niedopuszcz enie pytań do biegłych, które miały

na celu wyjaśni en i e wątpliwośc i odnoszących się do badania oskarżonego metodą testów psychologicz -nych.Sąd podzielił pogląddoktrynyizesp ołu biegłych,

że niewskazane jest ujawnianie stronom procesowy m tych sposobów opiniowa nia sądowo- psychiatryczn ego

i psychologicznego. Nieutajnienie "może nawet (...)

prowadzićdobłędnejinterpretacjize stronyosób do te -gonieprzygotowanychzawodowo".Ex cathedra zatem

orzekł de facto o niefachowości stron występujących wdanej sprawie i,chcącniechcąc,o niedostatkuwła­ snych kompetencji do zadawania biegłym specjali

-stycznych pytań, które by powinien formułować także zurzędu.

Z kolei wprawniczejdebacie w Hels ińs ki ej Fundacji PrawCzłowie ka przyczyn uchyb ieńwopiniowaniu do-patrzonosię w"wadliwych prakty kach w zakresie spo-sobuzadawaniapytań bieg łym.Usędz iówi prokurato-rówdominuje(zły- dop.J.G.) nawykpowoływan ia

bie-głych izakreś la niaim granic opinii przezzał ączani e li-stypytań.W tensposóbprowadzącypostępowan ie(...) utrudnia pracę biegłemu, który sam mógłby wszech-stronnie przeanalizowaćzagadnienie,do którego zba-dania został powołany". Dociekającpowodów wątłości ekspertyz, dyskutan ci wskaza li również "na problem możliwości zgłaszania(ad hoc - dop.J.G.)przez stro-nypytańbiegłemu,coprowadzi niejednokrotnie donie

-zupełności opiniispo rządza nych na potrzeby wymiaru

sprawiedliwości"[1].

Przytoczone,bardzozasta nawiającediagnozyi gno-rują normy k.p.k.(por. art.7,194 iin.),wskazania me-todologii nauk oraz prawie odwieczne doświ adczen i a

pou czające,żeprawda pojawiasi ętam,gdziesą pyta-nia,gdziesię wychodzi odważn iepoza utarte

schema-ty. Żywotną wartość mają pytania zwłaszcza funda-mentalne dające nadzieję na rozwi ązanie zagadek, dyktowane potrzebą współpatrzenia na ana l izowa n ą

sp rawę drugą, trzecią czy nawet czwartą parą oczu, podporządkowaną zróżnicowanym doświadczen iom.

Wynikatostąd,żeprawdysązreg uły złożoneikażda

wymaga prawdy ją uzupełniającej. W konsekwencji

mówi się nawet, że stawiający profesjona lne pytania

iproblemy bywarzeczywistym autoremodpowiedzi[2, 3, 4, 5, 6,7, 8,9]. Pytanie powinno być trafnie ujęte

i rozstrzygalne metoda mi intersubiektywnymi oraz do-tyczyć takich elementów stanu faktycznego, które są

dowod owoznaczące izagad nie ń dotychczas

niewyja-śn i onych.

Gospodarz postępowania daje wyraz tym wska za-niom w sentencji i uzasadn ieniu decyzji o powołaniu

bi egłego. Niestety,czasem czyni to niefortunnie. Nie-bagatelny szkopuł często w tym, że porząd kowanie

rzeczy wyzwala u decydenta chęć do zastępowania

niepewności przyjemnymi złudzeniami wiedzy. Przy czym brzydka przywar a przywidzeń , że się rozporzą­ dza całą prawdą, niejestspecyficzna tylkodla prawni-ków. Biegłym także zdarza się grzeszyć niepam ięcią,

żenowe dowody wynikają bardziej z uporczywego za-dawaniapytań sobie i partnerom w sprawie niżz goto-wych,wartkichodpowiedzi,niekiedyprzecieżmylnych. Zdania pytajnesą ese n cjąmetod prowadzeniaspo

-ru naukowego,oskarżan ia i obronyoraz usta lania,co

w istociejest prawd ą. One też stymulują proces swo-bodnejocenydowodówłączniez wnioskowaniemo ist-nieniu względ ni e nieistnieniu wątpliwości niedających się us u n ąć (art, 7,92,410 k.p.k.).Pytanie,choćbyba

-nalne, dzięki poszerzaniu zasięg u refleksji prawnika i eksperta możesię staćfaktycznie istotnym.I to nieza-leżnieod tego,czy kiedykolwiek zostanie ono rozstrzy-gnięte ku zadowoleniu wszystkich zainteresowany ch osób.

Wiadomo, że kluczowe znaczenie przypada tzw. siedmiuzłotym pytaniom, a mianowicie:cosię

zdarzy-ło;gdziedokładnieczynnastą pił ;kiedy,w jakim czasie

zaistn iał ów incydent; w jaki sposó b,jakimi metodami

został zrealizowany; dlaczego , co spowodowało bez-prawnedz i ał a n i e ,czyiczymosoba pokrzywdzona mo-gła agresjęzainicjować; jakichnarzędzi użył sprawca;

(2)

W katalogu kwestii od powiadających naturze nauk empirycznych uderza ścisła, wzajem na zależn oś ć wszystkichpowyższych pytań i udzielanych na nie od-powiedzi biegłego. Wobec tego nie do przyjęci a jest zapatrywanie,jakoby medyksądowy miał pozytywnie reagować tylko na pytania:"jak" i"kiedy", a okazjonal -nieponadto na problem "kogo" skrzywdzono,jeśli zaj -dzie potrzeba zidentyfikowania ofiary przestępstwa. Zdaniem niektórych, biegły w zasadzie nie powinien zajmowaćstanowiskawobec kwestii:ktoidlaczegopo -pełn iłdanydeliktalbowiemnależą one do obszaru wy-łączn ej kompeten cjiprawnika[10J.

Zjużzasygnalizowanych racji niemai niemoże być zgody na ten punkt widzenia. Warto powtórzyć, że osobneorazwspólneprzezprawnikaibiegłegoo bmy-ślanie hipotez jako odmiany pytań warunkuje owocne rozwiązywanie zadań badawczych. Problem jest za-wsze w pryncypialnym ujawnianiuwątpl iwości czasem potrącających takżeocoś,cosię może znajdowaćj ak-by poza tekstemmateriałów dowodowych[8, 11,12J.

Opozycja przeciwzawęż an iuprzestrzenizaangażo­ wania bieg łeg o wynika równi eż z faktu,że do historii należy czytel noś ć granic dzielącyc h nauki prawnicze od medycynysądowej. Ustało już obowi ązywa nie p a-radygmatu ich rozdzielczości, co ilustruje szczególnie cecha pomostowości oraz pochodzenie reguł op

inio-wania z naukio stosowaniunormprawnych.W

rozwa-żan iach okatyńskiejzbrodniuczeńWachholza,Marian Wodzińskidobitnietwie rd ził, żew Katyniu "poszukiwał odpowiedzina siedemkardynalnych pytań sądowo-le­ karskich".Idlawyrugowania ewentualnychn ieporozu-mień zaraz doprecyzował , że w kryminalistyce są na -zywane złoty m i [9, 13, 14, 15, 16J. Nierozerwa ln ość oraz ws półza l eż noś ć przedmiotowych pytań oraz udzielanych nanieodpowiedzi prowadzą do wniosku,

że np.obducent zwłok identyfik ującyofiarę zabójstwa czy opiniujący modus operandi nie moż e się uchylać odartykułowaniasugestii,kto bymógł być sprawcą da-nej zbrodni. Przy czym liczni autorzy nadmieniają, że wskazanie przezbiegłego chociażbytylko jednejcechy identyfi kującej znacząco zacieśnia krągosób p odejrze-wanychodokonaniedanego zabójstwa [por.m.in.17, 18,19].

Sens zagadni enia uprzyt omn i doświad czen i e szczeci ńs kieg o śledztwao pozbawienieżycia Bron isła­ wy A. przez wielokrotnego przestępcę obawiającego się denuncjacj i. Oglądający poćwiartowane zwłoki A.biegły chirurgspontanicznie i - jaksię później oka -za/o- trafnie orzekł, że zrobiłto ktoś , kto jestdobrze obeznany z anatomią oraz nabył pewne praktyczne umiejętnościchirurgiczne.

Złota siódemka, któr ej poznawcz ą użytecz ność przetestowały pokolen ia fachowców w rozmaitych sprawach, ma charakter pytań dopełnienia a nie ro

z-48

st rzyg nięcia.Nażadnez nich nie sposób odpowied zieć

tylko stanowc zo"tak" lub "nie". Każda od powi edź m e-dyka sądoweg o musi być odpowiednio rozbudowana i uargumentowana.W praktyce może osiągać zróż n i ­ cowany stopień hipotetyczności,wyrażanym.in.wpr o-centach[20,21J.

Redag ujący pytaniepowinien się zatroszczyć o ja -kość języka, aby uniknąć zafałszowania rzeczywisto -ści, której śledczei naukowe poznanie jest poznaniem językowym. Przedmiot i cele ekspertyzy wyraża się słowam i. Ich klarowność, jednoznacz ność eliminuje szumy informacyjn e, zakłócaj ące zarówno sam prz e-bieg ,jakteż efekty opiniowania. Powstawaniu szumów zapobiega języ k prosty,potoczny, dla prawnikai bie -głegowspólny,czylidopasowanydotakżewspólnejich wiedzy pomostowej.

O profesjonalizmie i aspiracjach autora zlecenia wiele mówi intensywność pytań do biegłego . Nie ma jednakże pełn ejzgody w zakresie,czego rzeczywiście można żądaćodmedyka.Sporadyczniedałosięnawet za u ważyć,żepodwyż szaniepoprzeczkioczekiwańp o-nadstanda rd przeciętn ośc i było przyczyną p oirytowa-niaeksperta.Możn aprzypuszczać,że zg ołanietypowe reakcje na pytania trudne iniesztampowesą pochod n ą opacz nej obawy o wizerunkowe skutki powiedzenia

-neseio!

Najlepszym podsumowaniem powyższych rozwa -żańjest sentencjaJ.S.Milla,że uczeń (w tym przypad -ku - ekspert, bieg/y),od któregonigdynieżądano cze-goś,czego zrobić niemoże, nigdy niewykona wszyst-kiego,co faktycznie może. Pozatym nic niepowinno prz eszkadzać w nawi ązaniu dobrych,roboczych k on-taktów z biegłym. Rozbieżności w postrzeganiu tras i strukturalnych powiąz ań badanego obiektusprzyjają wszak rozrostowi semantycznego pola śledztwa oraz wyostrzają sporne problemy jego i samej ekspertyzy [10,22,23J.

Ilustracjąproblemumog ą byćznakizapytaniai ucie-ranie stanowiskwśledztwieo zabójstwo m.in.Zofii G. wersyjnie zaliczane go do serii zamachów nażycie do-konywanychna podłoż u dewiacji seksualnych.Bi egły medyksądowy pod ważałtę hipotezę ,głoszącz apatry-wanie,że ob rażen ia twarzoczaszki pokrzywdz onej G. powstały od urazówczynnych, zadanych dwomaróż­ nymi narzędz i a mi. Trzy mog ły być spowodowa ne przedmi otemtępym, obłym, czwarte natomiast z lokali-zowane na kości jarzmowej i żuchwie - podłuż nym, prostokątnym.Zewzględunaodmiennośćmodusope -randi charakteryzowane go użyciem niejednakowych

narzędzi przez, najprawdopodobniej, dwóch sp raw-ców,incydent G. - zdaniembi egłeg omedyka- niena -leżał dobadanegopasma zbrodniczy ch napadów.

W przytoczon ym stanie faktycznym doszło na po

-czątku do porozumienia,że odbędziesi ęwspólnan

(3)

ocznia lokalna znadziejąna odkryciejakiegośnowego

detalu sensownie wyjaśniającego wątpliwości na tle

różnicy zdań. Istotnie, penetrując dane miejsce, do-strzeżono wystający z ziemi fragment szyny wąskoto­

rowej. Skrupulatne pomiary, symulacje i porównania

przesądziłyo wnioskowaniu eksperta, że cechy szyny ioznaczonego jako czwarte obrażenia ciałazm a rłej są całkowi ci e zbieżne i zachodzi prawdopodobieństwo graniczącezpewnością, a praktyczniepewność,że n

i-niejszy ślad powstał od urazu biernego po upadku

Zo-fii G. na ową szynę, wzwiązku z czym brak

jakichkol-wiek przeciwwskazańdoprzyjęciawersji sprawstwa

te-gożczynu przezjedną osobę.

Wieloletnia obserwacja praktyki dowodzi,że

umie-jętnośćzadawania fachowych pytań nie jest

powszech-na. Nic w tym szczególnie zaskakującego, ponieważ

chodzi tutaj o sztukę prawdziwą, bo w grę wchodzą

zdarzenia niepowtarzalne, niepodatne na

algorytmizo-wanie. Trudności pogłębia nadto okoliczność, że

wkażdympytaniuwystępujątrzy elementy:słowny

ko-munikat,jego nadawca iodbiorca, którzy mogą się

po-rozumieć pod warunkiem sine qua non, że w przybliżeniu obaj tak samo będą pojmować treść

konkretnego przekazu.Nawet niewielka zmiana

zna-czenia terminów naukowych przez zlecającego

opinio-wanie zagraża poważną modyfikacją danego

znacze-niaprzez eksperta (i na odwrót,gdy biegły pyta

decy-denta).To ryzykomożna zmniejszać bądżnawet elimi

-nować, posługując się językiem potocznym,wyróżnia­ jącym się wysokim stopniem strukturalnej stabilności

przekazu. Gdy na styku prawnika z biegłympowstanie

tekst niekomunikatywny,nieprotesjonalny wolno

przy-puszczać, że sporządził go ktoś, kto nie wie, o czym rozprawia [6, 24, 25, 26, 27].

Autor wierzy,że biegły lekarz (i nie tylko on) może

i powinien się dzielićz prawnikiem, z którym współpra­

cuje,problemami oraz sugestiami, co i dlaczego

nale-żałoby zrobićosobno lub razem celem poznania praw-dy [31,32 ,33,34,35] .W znanym artykule pt."Wiedeń­ czycy" w .Polskie]Gazecie Lekarskiej" z 1932 r.

Wach-holz, cytując Słowackiego, symptomatycznie wyznał:

"Do nagiej prawdywielką mam estymę". Jednocześnie wyrażał podziw dla Teichmanna za "popęd do

zdoby-wania prawdy we współpracyz prawnikami, opłacany

rozmaitymiprzykrościami", bo prawda zawsze wznieca

nienawiść.

E. Locard z kolei,jakby naużytek niniejszej dysku-sji, interesująco i trafnie komentował zjawisko obawy lekarza o popadanie w morainy kontlikt sumienia

w przypadku niezachowania właściwego dystansu

między własnym powołaniemzawodowym i zadaniami procesu karnego.Pisał zwłaszcza,że "biegłyjest

czyn-nikiem wymiaru sprawiedliwości, do wymiaru

sprawie-dliwości należy i jemu jest poświęcony" [10J.

Identycz-niemyśleli Olbrycht [36),Jaegermann [3J i liczna

pleja-da innych znawców opowiadających się za nie tylko

jedno podmiotowym czy jednokierunkowym wydłuża­

niem łańcucha pytańjako metody doskonaleniaproce -su opiniowania.

Zalecane rozumowanie wynika logicznie z

wcze-śniej wzmiankowanych, nierozerwalnych oraz wielo

-stronnych powiązań medycyny sądowej z prawem.

Specyficznesprzężenierólbiegłego i organu

proceso-wego ma ponadto dwie prawne strony - formalną

i funkcjonalną. W tej materii wreszcie sporo znaczą

znane różnice celów finalnych medycyny klinicznej

isądowej. Lekarz świadomie wybierający specjalizację sądowąiprzyjmującymandat biegłego dobrze wie,że

pierwsza skupia się na diagnozowaniu chorób,

obmy-ślaniu metod leczenia oraz prognozowaniu. Druga zaś dąży głównie do ustalania związku przyczynowego, klasyfikacji, identyfikacji i ewentualnie rekonstrukcji zdarzeń [3, 28,37, 38J.Widać, że klinicysta na pierw

-szym miejscu stawia dobro pacjenta, medyk sądowy

natomiast - dobro wymiarusprawiedliwości, czego nie

wolno mu ignorować.

Przywiązaniedo zasad,a nade wszystko do

naczel-nej zasady prawdy bezwzględu na to,jakąona by nie

była, samo przez się intensyfikuje współdziałanie

de-cydenta procesowego zbiegłymlekarzem. Częston

ija-kie i niemrawe, bo polegająceli tylko na niemej

wymia-nie dokumentów, to jest postanowienianaopinię. Prze

-kazywanie tych pism w kompletnym milczeniu

powoduje powstawanie błędów śledczych i

eksperc-kich. Milczenie może świadczyćo deficycie myślenia,

które, jeśli występuje, obfituje wzajemnym

zadawa-niem py1ań wporę powściągających skłonnoścido

wy-gaszania wątpliwości zleceniodawcy i zleceniobiorcy

oraz do zamykania spraw.

Stąd bierze się teżuwaga,że zwłaszcza prokurator

nie jest tym prawnikiem,który na pewno wszystko wie,

lecz tym,kto zdrużynąprzez siebiedobraną namiętnie

rozgryza przeszłośćwżadne ramy niedającą się wtło­

czyć. Zastanawianie nad treścią postanowienia o po-wołaniu biegłego sprzyja kreowaniu pytań także

nie-stereotypowych, innowacyjnych. Prokuratora z klasą

mogąi powinnykontentowaćpytania i wypowiedzi b

ie-głego uzmysławiające muwiedzę o niewiedzy,wobec

których zajmuje konstruktywne stanowisko.

Stwierdzenia generowane w analizie około stu akt

spraw sprowadzą ten dyskurs niejako bliżej ziemi.

W pierwszym z brzegu przypadku powołujący biegłe­

go medykasądowegopolicjantprzesłałmu wraz z

po-stanowieniem jedynie"Zaświadczenielekarskie" o tre-ści: "Złamania szyjki kości ramiennej lewej". Dlatego

zdumiewa, że w półtorastronicowym maszynopisie

opinii ów zleceniobiorca dwukrotniepodkreśla

(4)

kwalifi-kacją "złamań"(kwestiailu i jakich złamań?) z art.157 § 1 k.k.

W drugim postępowaniu specjaliście medycyny są­ dowej przekazano do wglądu samą "Kartę informacyj-ną" o leczeniu pokrzywdzonego Jana O. w szpitalu. Adresat decyzji,niedopytującjej autora o dalsze fakty, w przedłożonej ekspertyzie epatował formułą: .Po przestudiowaniu materiału"i znowu stanowczo,bez ja-kichkolwiek zahamowań określił skutki czynu w myśl przepisów k.k.

W trzeciej nareszcie sprawie najpierw prokurator, anastępnie sąd zleciłprzeprowadzenie ekspertyzy ce-lemwyjaśnienia niepewności wokół zabójstwa konku-benta przez jegokonkubinę. Badającegoakta proceso-we po prawomocnym wyroku uderza przeoczenie "Kar-ty informacyjnej" pogotowia ratunkowego, sporządzo­ nej przez lekarza obecnego na miejscu zdarzenia. Ten-że udokumentował masywne podbiegnięcie krwawe okolicy oczodołu oskarżonej. Z jeszcze innego zapisu wnikało , że doznała ona krwawiącego naderwania płatka małżowinyusznej.Przy czym zebrane dowody wcaleniewykluczają,żena ciele sprawczynimogły się znajdować dalsze zmiany pourazowe.Domyślnie nale-żało założyć,lecz tego nie zrobiono,żezanimw domo-wej. pijackiej awanturze kuchennym nożem śmiertelnie

zraniła konkubenta, wpierw została przezeń zaatako-wana. Pytanie czy skazana za zabójstwo niedziałaław obronie koniecznej chociażby z przekroczeniem jej granic? Prymitywna, oględnie rzecz ujmując, osobo-wość podsądnej. która nie eksponowała doznanego pokrzywdzenia, częściowo może tłumaczyć nierozpa-trywanie niewykluczonegoprzecieżkontratypu.

Na koniec trzebazadaćpytanie,co faktyczniełączy w jedno ów mini zbiór dośćtrywialnych incydentów kry-minalnych? Otóż przede wszystkim to, że absolutnie nikt spośród podmiotów procesowych nie wysuwał znaków zapytania sygnalizujących niedostatki po-szczególnych opinii.Oskarżyciele iobrońcy,biegli isę­ dziowiemilczącouznawaliprofesjonalnośćopinii, które wświetle akt przedstawiały się niezadowalająco.

Dlaporządkupowinno sięjeszczezauważyć, żewe wspólnym prawniczo-eksperckim przenikaniu krain pewnościistnienia niepewnościwkażdejsprawie war-to stosować różne klucze. Posługującemu się nimi zdrowy rozsądek podpowiada pamiętanie i wykorzy-stywanie fundamentów położonych przez poprzedni-ków iwspółczesnych znawców problemu. Z tym tylko, żeczasem jednaknależy iść swoją ścieżką, gdy prze-ciwneargumenty, zewzględu na ichkruchość,nie wy-starczają na obalenie własnych. I czynić to konse-kwentnie z poczuciem odpowiedzialnościza rozstrzy-ganie spraw podługkryterium prawdy,do której w po-stępowaniu karnym wiedzie droga bez widocznego kresu.

50

BIBLIOGRAFIA

1. Pietryka A.:Biegli sądowi - na reformę już czas, In

Gremia2009, nr 6,s. 28-29.

2.Heller M.:Pięknateoria wszystkiego, .Polityka" 2002,

nr 18.

3.Jaegermann K.:Pomostowycharaktermedycynysą­

dowejjakoodrębnej dyscypliny,"AMSiK" 1981,nr 1.

4.LipczyńskaM.:Pytaniawprocesiekarnym,"Problemy

Kryminalistyki"1963,nr 43, s.340--356.

5. Markowski M.P.: Pragnienie i bałwochwalstwo, Wy-dawnictwoZnak,Kraków 2004,s.52.

6. Skarga B.:Musisz zmienić swoje życie, "Gazeta Wy

-borcza"2002,nr 90.

7. Tischner J.:Wielce pouczająca lekcja, "Tygodnik Po-wszechny"1998, nr 35.

8.Wachholz L.:Cesare Lombroso, "P rzeg l ąd Lekarski" 1910,nr1.

I

9. Walłoś 5.: O związku prawa karnego procesowego zkryminalistyką,[w:] Nauka wobecprzestępczości. Księgaku

czci Profesora Tadeusza Hanauska, [red.] J. Błachut, M. Szewczyk,J. Wójcikiewicz,WydawnictwoInstytutu Eks-pertyzSądowych, Kraków 2001,s.172, 177-178.

10. Służba śledczai taktyka kryminalna, [red.] B.Łukom­

ski,WydawnictwoM.Sodek,Lwów 1924,s. 611.

11.Hirszfeld L.:Historiajednegożycia ,Instytut Wydawn i-czy PAX, Warszawa 1967,s.131,143.

12.WachholzL.,Olbrycht J.S.:Medycyna kryminalna, Warszawa1924,s. 206, 240.

13. Dubs H.:ZurStellung undAufgabe des Psychiaters im

8trafverfahren, Schweitzerische Zeitschrift fur Strafrecht

t 989,Heft 4.

14.Olbrychl J.S.:Medycynasądowajakoodrębna dyscy-plina,"Nauka Polska"1959,nr 1.

15.Raszeja 5.: Deontologialekarza eksperta, .Polski

Ty-godnik Lekarski" 1995, nr 36-39, s.95-96.

16.WodzińskiM.:[w:]Zbrodniakatyńskawświetle doku-mentów z przedmową Władysława Andersa, Gryf, Londyn

1982,s. 167.

17.ChróścielewskiE., Raszeja S.: Sekcjazwłok, PZWL, Warszawa 1970,s.127-128.

18.GurgulJ.:Spojrzenieprokuratoranamedycyną sądo­ wą,"Prokuratura i Prawo"2002,nr 1,s. 139.

19. Marek Z.:Głośne zdarzenia wświetlemedycynysą­

dowej, WydawnictwoMedyczne, Kraków 2009,s.9.

20.Sehn J.:Sędziaabiegły,"zZagadnień Kryminalistyki" 1967,1.II.

21.Wojenski J.: Siedem złotych pytań wświetle filozofii nauki, [w:]Nauka wobecprzestępczości,op.cit., s. 12-13.

22.FourastieJ.:Myśliprzewodnie,PIW, Warszawa 1972, s.20.

23.TischnerJ.: Etyka solidarności , Wydawnictwo Znak, Kraków 2005,s. 45.

(5)

24. Gurgul J.: Biegli i specjaliści w procesie karnym wsprawach ztłem obrony koniecznej, "Problemy Krymi nali-styki" 2002. nr 236,s.29.

25. KołakowskiL.:Świadomośćreligijnaiwięźkościelna , PWB, Warszawa 1975,s.181ipassim.

26.StróżewskiW.:Ontologia,Wydawn ictwoAureusi Wy-dawnictwo Znak,Kraków2004, s.31jpassim.

27.Żywucka-Kozłowska E.:Dowodowe znaczeniec zyn-ności oględzinzwłokw miejscuichznalezienia, [w.] Proceso-wo-kryminalistyczneczyn n ościdowodowe, [red.] M.Lisiecki, M. Zajdler, Wyższa Szkoła Poficji w Szczytnie 2003 , s.221-227.

28. Jaegermann K.:Dwagłówne sprzężenia rolisędzie­ gozrolą biegłego, [w:] Wybranezagadnienia teoriiimetod o-logii kryminalistyki,[red.]J.Widacki, UniwersytetŚląski, Ka-towice1983, s.82.

29. Kapuściński R.: Lapidaria, Czytelnik, Warszawa 1997,s.218.

30. Myers D.G.: Intuicja. Jej siła i słabość, Moderator, 2005 ,bez miejscawydania, s.104.

31.Gromotf S.:Medycynasądowa,Warszawa1837,s.6,

48-49.

32. Popielski B.: W sprawie przesyłan ia dowodów r ze-czowych do badań sądowo-lekarskich , "G łos Sądownictwa" 1937, nr6.

33. Wachholz L.: Błędne i trafne drogi kryminalistyki, "Przeg l ądPolicyjny"1937,nr 3.

34. Widacki J.: Stulecie krakowskich detektywów, Wy -dawnictwo Prawnicze,Warszawa 1987,s.87 .

35. WidIa T,: Metodykaekspertyzy,[w:]Ekspertyzasądo­

wa. Zagadn ienia wybrane, [red.] J. Wójcikiewicz, Oficyna WoltersKluwer business, Warszawa2007,s.25-26.

36. Locard E.: Dochodzenieprzestępstw według metod naukowych,KsięgarniaPowszechna ,Łódź1937,s.70.

37.Olbrycht J.S.:Medycynasądowaw procesiekarnym, PZWL,Warszawa 1964,s. 5.

38.Jaegermann K.:Opiniowanie sądowo-lekarskie , Wy -dawnictwo Prawnicze,Warszawa 1991,s.18-22.

39. Sehn J.: Kryminalistyka a prawo procesowe, Nowe Prawo1958, nr 6,s.30-37.

Streszczenie

Autordzielisię wynikami analizy akt spraw karnycJloraz

własnymidoświadczeniamiugruntowanymi podczasdługolel­

niejpraktykiśledczej, które konfronluje

z

poglądami

prezento-wanymi przez osobynależące do różnych zawodów.Swoimi

uwagami i wą tpliwościami pragnie prowokować sędziego,

prokuratora, adwokata,policjanta oraz eksperta (biegłego) do

wymiany zapat rywań na tematfundamentalnegoznaczenia

-we wszystkich etapach postępowania karnego - profesjonalnie

opracowanych pytań zleceniodawcy do zleceniobiorcy

opiniotuania i na odwról. Jakość stawianych pytań decyduje

zasadniczo o poziomieekspertyzy.Przy czymsenszagadnienia

polega też na systematycznym, ciągłym informotoaniu się

owątpliwościachprzeżywanychprzezobie strony partnerskiego

układu: organprocesowy- biegły. To jest warunekkonieczny nienarażania na szwank dobra wymiaru sprawiedliwości ipomyślnegorozwiązywan iaśledczychzagadek.

Słowa kluczowe: wersja, pytanie, biegły, identyfikacja,

opinia,prawda.

Summuru

Ttteauthotsharestheresults of analysis ofcriminalcasefiles

and his own experiencega/ned dl/ringnumyyearillvestigalion

practice. These have heen confronted with thc vietoe of persons

roprcecnting uarious profess ions. Connnents and doubts

expresscd in the papcr are aimed at cncouraging judges,

prosecutors, barristers,police officers and expert witnesscs lo

exchangc their viewpoints on a crucial mcaning of

proJessiollally drajted queeiione jormulated by orderingparty to

aforensic service provider and thcotherwayround .The qualily

of these ouesticnsflllldal1lelltallyimpactsthe qualily oj provided

casework.The authotalso points lotheimportanceoj censtani

exchangeojinjonnat ion ondoubts which migllt arise0/1both

sides of [udicial body - experl toitness reiation, This is a

prerequisite for successJuI atcidancc oj mistakes by justice

systemsandconetitutcea key to solvingdetectitxpuzzles.

Keywords: iereion.question,experfuntness,identification, opinion.truth.

Cytaty

Powiązane dokumenty

nie o pewności przez odwołanie się do zdrowego rozsądku nie jest rozwiązaniem wartościowo poznawczym, o tyle w porządku praktycznym odwołanie się do intuicji w

All isotherms show an increase in equilibrium moisture content with increasing water activity, at each temperature.. For HPMC 603 and HPMC 615 an increase in temperature causes

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/2,

Konferencja miała na celu u p o ­ wszechnienie wiedzy z tej dziedziny poruszając między innymi zagadnienia ety­ ki lekarskiej, m etody in vitro i naprotechnologii, ochrony

Liść dopiero wtedy jest suchy, kiedy jego ogonek i n em środkowy łamią się przy nagięciu, sama bowiem blaszka liściowa wysycha szybko i kruszy się, gdy

Nie można zaś poznać ak tu poznania spontanicznego, jeśli się nie pozna przedm iotu tego aktu, k tó ry jest relacją myśli do przedm iotu.. Dane zatem

Jak u mnie było wesele w zimie, po Trzech Królach, to sanie, były takie, dwa konie i młody woził nas.. To się prosilo, i