• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 1, nr 9 (27 kwietnia 1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 1, nr 9 (27 kwietnia 1828)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

N u m e r 9 . K W A R T A * I,

i i ,

— W NIEDZIELĘ dnia 27. Kwietnia 1828 roku. —

SZCZESCIE G&UPCÓW, NAŚLADOWANIE Z NEKERA.

« 9

Absurdum <juo<jue utile fieri potest*

Aby bydź szczęśliwym trzeba bydź głupim.

T a prawda moralna iest iedną z najdawniejszych w świecie.

Nic nie może zamieszać spokojnćj wesołości głupca: zaw iść, zazdrość, nie są mu znane, a że na niczem swą sławę opiera, wszędzie dla niej znajduie miejsce.

W trzydziestym roku, zostawszy Damon Sę­

dzią , trefi swe w łosy gdy idzie na sądy, a sko­

ro zastanowi się nad uszanowaniem sobie pow in- nem, przybiera maiestatyczną powagę, której a- toli utrzymanie z trudnością mu przychodzi. R oz­

rzucony kędzior na peruce sąsiada, dziecię z nóg obalone, motyl z osmalonymi skrzydłam i, w szy­

stko to rodzi w nim wyobrażenie własnej w yż­

szości i pobudza go do śmiechu. Kiedy mówić przychodzi, powaga iego na nowy szańc wysta­

wiona; nie podobna mu bowiem przeskoczyć za­

imków, i a , m ó j, bez zastanowienia 'sic nad tak słodką siebie własnością; wówczas skupione ry­

sy rozsnuwaią się i twarz iego ulega powabowi' rozkoszy.

Patrz na dwóch głupców rozmawiaiących; nie

słuchaią siebie v\zaiemmc, ale śrnicią się ciągle;

(2)

gdy ieden z nich co p raw i, drugi iest w zachwy­

ceniu , unaszaiącym g o , między tein co powiedział i tem co ma powiedzieć. Przy pożegnaniu obie- * cuią sobie powrócić wkrótce i wylać się ieden drugiemu z myślami, a każdy z nich ma przeko_- nanie, że bystrością dowcipu sp raw ił rozkosz przyiacielowi.

Rozumny z boiaźliwą często skromnością pod­

daje rzeczy dowcipne i w eso łe, delikatność gustu czyni go trudnym, chciałby sam siebie zadziw ić, docieka tajników miłości w łasn ej, poznaie że większa część ludzi, o tyle tylko dowcip równych sobie ceni, o ile ci nie zdaią się nań baczyć, a tak 1 zostawuie wielbicielom swoim zaszczyt odkrycia, iako pociechę za swoie tryumfy.

Podobne względy nigdy głupca nie udręczą.

Udziela myśli swoich z zupełnem zaufaniem, a niekiedy wzbiia się aż do poziomowego rozu­

mowania, otrębuie one po wszystkich katach, i świecąc chw ałą sw oią, sam się podziwuie, sam sic porozumiewa, i sam sypie kadzidło, któ­

re go hardością napawa.

Człow iek rozumny w zakochaniu nigdy za- dpwolnionym nie iest;, bystrość wzroku iest mu przeszkodą szczęścia, słów ko z ust kochanki w y- sliznione, spoyrzenie podchwycone, głos, porusze­

nie w ątpliw e, tysiąc mikroskopicznyćh odmian i odcieni, wszystko to zdolne iego •nadzieie obru­

szyć, i gdy wreszcie najtkliwszą poi się miłością, umysł go ieszcze prześladuie i dręczy przez naj­

subtelniejsze różniczki; powątpiewa czyli on iest kochanym, czyli też iest bałwanem miłości w ła ­ snej , lęka • się by go kochano przez wzaiemność tylko, a nie płzez magnesowy pociaog i rozbie- raiąc miłość, iej słodycz utraca.

Głupiec używa nie będąc kochanym; sądzi że na kobietach robi tak mocne wrażenie, iak na so­

bie samym. Szczęśliwa iego oczu soczewka zbic-

— 34 —

(3)

ra wszystkie rozproszone promienie; ledwie go ujrzą, iuż sadzi bydz przedmiotem powszechnej uwagi, mniema źe iest kochanym, gdyż iest przy­

jemnym , rozumie że iest przyiemnym bo iest głu­

pim i na tej nie wzruszonej zasadzie swe szczę­

ście buduie. Nietroszczmy się nigdy o niego. B y t on szczęśliwym kochankiem, iest też spokojnym mężem, a ponieważ mu się wszystko na dobre w iedzie, wiec oszukany, iest nim z takiem ukon­

tentowaniem, że mu i szczęśliwy kochanek po- z szdrości. Gdy widzi kogo z pokoiów żony w y­

chodzącego , biegnie do niej, otwiera szufladę, ra- chuię klejnoty i smieie się do rozpuku, że złodziej nie mógł ich znaleścK.

Iakiż to nam widok szczęścia, ten acz słabo wydany obraz przedstawia. Pomóżcie mi więc rozumni, mnożyć głupców na ziem i; ia poiątem ich szczescie, lecz do was ie należy zasiewać, i gdy w łaściw ą cechą głupstwa iest, że bierze granice w zroku, za miedzę tego co na swiecie istnieie, w y przeto Ojcowie i matki, będziecież długo nieczuli na los potomków w aszych, nie zmienicież nigdy trybu ich edukacji, Iakże okru­

tni iestescie, mogliby wam powiedzieć: było w waszej mocy połączyć nasze szczęście z naszą o- pinją a w y ią uczyniliście zaw isłą od innych, mo­

gliście na nasze stawy prowadzić w odę, którą na cudze puściliście poła. Oczyśćcie sie więc od tych zarzutów, ze strony1 dzieci waszych, a zamiast mozolnego ich uczenia, dajcie im ieżeli można nie zwalczoną o nich samych opinję; a iej kirysem przyodzianych bezpiecznie na świat miećcie, nie troszcząc się bynajmniej czyli będą świata podzi­

wem , czyli pośmiewiskiem wszakże ich szczęście,, nic zaś ch w ała, iest wam poruczone.

CZŁO W IEK .

Nieścisły czas sprężyny uiarzinić słab-emi ,

W krótkich znakach na martwym głos kreślić p ap ierze,

— 35 —

(4)

— 36 —

D ra g i b lask k o ro n z tw a rd e j krzesać z ie m i.

Na piędzi płótna £ycie naturze dać swieSe, Zieiące śmiercią w spiżu zamknąć błyskawice , Dźwięk wabiący w uczonym znaieśdź stron przycisku, Postrach ludzkiej natury, srogie kiełznać lw ice ,

Ż ar słoneczny w okrągłym szkła mieścić ognisku , Cienką rozbraiać igłą z gubne niebios groty, KrąSąc w znikomej kuli pod .niebem dalekiem , Korzyć srogie bałw any liczyć gwiazd obroty,

Iest to bydź cząstką stwórcy, iest to bydź Człowiekiem. — Ale zdradzać niewinność zdradliwą słodyczą ,

Deptać ubogą cnotę zbrodnię wieńczyć mo£nq, Stawiać £onę i dzieci na kartę zw odniczą..., I T opić rozum i zmysły w powabnej tru ciźn ie, Mrzeć głód na worach złota które zbytki strwonią ,

D la podłych zysków wrogiem bydź samej ojczyźnie, Rwać krótki wątek Sycia świętokradzką d ło n ią , W dzierać się w dzieie świata przez mordy po£ogi , Zabiiać się o F ryny (1) co twe ło ie splamią , W niedościgłych szperaniach wieczne sądzić Bogi , L ub bełkotać przysięgi co na wargach kłam ią , Grzesz^ć z młodemi laty, gnuśnieć z późnym wiekiem , Oto są dzieła twoie co się zwiesz człowiekiem , T y coś zw alczył żywioły, zmierzyłeś świat cały, Gdy tak wielkim bydź inozesz, dla czegoś tak mały?

Gdy Pan Blanchard, w Roku 1784. czynił w Paryżu doświadczenia z balonem, na widzenie którego kupowano bilety z godłem , sic itur ad astra, znalazł sie w cyrkulacji, następny Epigram- mat.

T o mi to człowiek do kala, Za to że siedząc podlata, Za to że gaz rozrzedzony, Unosi go nad zagony,

Za to mu płaci szlachta i hałastra, Mości Panow ie, sic itur ad astra.

Znaczenie zeszłey zagadki, iest p u ls»

f \ ) S i a wnet c L y oraczka. ,

Cytaty

Powiązane dokumenty

miona , więcej przewidująca odemnie i dobrze znaiąca się na farbowanych lisach, bom ia też niemyślał szczerze, Wy­... Natuliwszy tedy czapkę na uch o ,

Kupiłem Waćpani w roku zeszłym welon blondynowy który zamieniłaś na tyftyk, h a n d lu j że teraz ieśli wola tyftyk na welon i niemasz się czego ru ­ m ienić:

d., tego potrzeba sama się da uczuć; dla tego więc przydam iedynie, aby podróżny wystrzegał się sądzić z pozoru, dawać wiarę wszystkiemu co usłyszy,

stwo duszy z duszą, iest to więcej iak miłość*, ta się osłabia przez posiadanie, przyiaźń wzmaga się ołrzymanem posiadania szczęściem, ona sama iest

Przypuszczam j, długie , nie iako nową literę, nie iako spółgłoskę, nie iako nawet spółsamo- głoskę, lecz iako proste, a najdogodniejsze i krótkiego

linją prostą pomykam, ale naprzód wyruszam od stolika do obrazu pomieszczonego w kącie, ztam - tąd przerzynam się bokiem ku drzwiom, a lubo moim początkowym

Rozumiem porządek rzeczy, w którym wszystko się odbywa na piśmie, w którym się kłócą bez wzaiemnego słuchania, gdzie nigdy nie ustepuią, gdzie się

Poznałeś przeto łaskawy Czytelniku, moie czem u i poco, możesz tedy się spuścić na ochotę pisania tego, który ustnej rozmowy dobrowolnie się wyrzeka. Ponieważ