• Nie Znaleziono Wyników

Lwowska grupa Ligi Narodowej w świetle własnych protokołów z lat 1918-1919

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Lwowska grupa Ligi Narodowej w świetle własnych protokołów z lat 1918-1919"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

S Z Y M O N R U D N I C K I

L w o w s k a grupa L ig i N arodow ej

w świetle w ła sn y ch protokołów z lat 1918— 1919

H isto rycy wiedzą o roli ja k ą w polityce „obozu narodow ego” o d g ry ­ w ała Liga N arodow a. B adania n a d jej dziejam i u tru d n ia szczupłość źró­

deł. Liczne relacje i p am iętn ik i zeb ran e przez S tan isław a K o z i c k i e g o i Jó zefa Z i e l i ń s k i e g o , z n a jd u jąc e się w arch iw ach PA N w K ra ­ kow ie i W arszaw ie *, stanow ią źródła w tó rn e; u ry w a ją się też w okresie I w o jn y św iatow ej.

W d ru k u ukazało się dotychczas zaledw ie k ilk a p rac om aw iających działalność Ligi N arodow ej 2. N ajw ięcej dan ych zaw iera książka St. Ko­

zickiego — w ybitnego działacza Ligi, k tó ry pisząc o działalności LN w po ­ szczególnych zaborach, opierał się przede w szystkim n a relacjach . W yni­

kało to ze sta n u zachow ania źródeł w ytw orzonych przez g ru p y tereno w e LN. P rz y om aw ianiu działalności w ładz c e n traln y c h LN korzy stał m.in.

z opub lik o w any ch przez P o b ó g - M a l i n o w s k i e g o dokum entów . W nie up o rządkow anych i nie paginow anych p ap ierach p o prof. S te­

fan ie D ąbrow skim , zn ajd u jący ch się w rę k u rodziny, zachow ały się liczne m a te ria ły do działalności lw ow skiej g ru p y LN z lat 1918— 1919. Są to przed e w szystkim n o tatk i i pro to k o ły z posiedzeń, listy sk ładek oraz spisy członków Ligi z ich n u m eram i i pseudonim am i. N o tatk i i pro toko ły p i­

sane są przew ażnie n a k a rtk a c h wielkości 8,5 cm X 10,5 cm, ołów kiem lu b atra m e n tem . Często są one m ało czytelne; ołów ek z a ta rł się, a a tr a ­ m e n t rozlew ał po papierze. N iew y raźn y je s t też c h a ra k te r pism a. Całość po p rzep isan iu liczy 170 stro n m aszynopisu. Na razie nie m a m ożliwości w y dania te k s tu w całości, ale w a rto go szerzej omówić. J e s t to je d y n y zn an y zapis posiedzeń teren o w ej g ru p y LN. Dla la t 1918— 1919 nie dy s­

p o n u jem y rów nież żadnym i bezpośrednim i źródłam i do działalności w ładz c e n traln y c h Ligi. D o k u m en ty te d a ją w gląd w m etody p racy LN, można też n a ich podstaw ie zorientow ać się jak im zasobem wiadom ości dyspo­

now ali członkow ie oraz prześledzić ich poglądy i stanow iska.

C iekaw e są one rów nież ze w zględu na te re n działania. O w alk ach w G alicji W schodniej pisał W itold H u p e r t: „T ak więc i n ad al głów ­ n y m źródłem do histo rii listo pad a 1918 r. pozostają niezgadzające się ze sobą pam iętniki, p rzed staw iające w ypadki zupełnie odm iennie, a to ze w zględów n a tu ry bądź osobistej, bądź po lity czn ej” 3. Słow a te są p ra w -

1 R elację R. Dm owskiego, znajdującą się w Bibl. Jagiell. w ydał A. G a r l i c k i , PH LVII, 1966, z. 3.

a H. J a b ł o ń s k i , Ze stu diów nad początk ami N arodowej Demokracji, PH XLIV, 1953; St. K o z i c k i , Historia Ligi N arodowej (1887—1907), Londyn 1964;

Wł. P o b ó g - M a l i n o w s k i , N arodowa Demokracja 1887—1918. F akty i doku ­ m e n ty , W arszawa 1933; Pobóg-M alinowski opublikował niektóre dokumenty LN z końca X IX w. w „Niepodległość” 1932—1933.

3 W. H u p e r t , W alki o L w ó w (1.ΧΙ.Ί918—I.V.1919), W arszawa 1933, s. 6.

F H Z E O L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , T O M L X V I I I , 1977 z e s z . 4.

(3)

7 1 2

dziw ę dla całego o kresu w alk o G alicję W schodnią. P rz ed w o jn ą ukazało się k ilk a opracow ań i w spom nień zajm u jący ch się stro n ą w ojskow ą w y ­ darzeń 4. K ilkanaście lat tem u nap isan a została praca pośw ięcona asp ek ­ tom m iędzynarodow ym 5. Nie pisano n ato m iast o ów czesnych n a stro ja c h

politycznych.

Liga N arodow a w latach dziew ięćdziesiątych X IX w. ze L w ow a w łaś­

nie zaczęła rozprzestrzeniać się na ziem ie polskie. Tu przez la ta m ieszkali jej przyw ódcy i w ychodził „P rzeg ląd W szechpolski”. P rzez k ilk a la t do­

m inow ali przybysze z zaboru rosyjskiego. P ierw si członkow ie ze Lwowa zostali p rzy jęci w 1895 r., je d n a k dopiero w 1902 r. p ow stała fo rm aln ie g ru p a lw ow ska. Czołową rolę o dgryw ał w n iej S tan isław G rabski.

W 1905 r. p rz y ję ty c h zostało do Ligi k ilk u m łodych działaczy Z etu, m.in.

E dw ard D ubanow icz i S tan isław S troński. W krótce też zaczęły się niepo- zum ienia pom iędzy nim i a G rabskim .

Do rozłam u doszło w 1908 r. kied y to k ilk u m łodych działaczy utw o ­ rzyło tzw. gru p ę „R zeczypospolitej”, od ty tu łu w ydaw anego przez nich od

1909 r. dw utygodnika. Je rz y J. T e r e j pisze, że rozłam n a stą p ił na tle niezgody m łodych n a politykę neoslaw istyczną. N atom iast członkow ie LN po d ają jako powód sp raw y w ew n ątrzg alicyjsk ie: zbyt ra d y k a ln y p ro ­ gram społeczny St. G rabskiego oraz sto sun ek do sp ra w y u k raiń sk iej.

„M łodzi” uw ażali, że należy podjąć w spółpracę z tzw. podolakam i oraz staro ru sin am i. Nie bez w p ływ u pozostaw ały osobiste a m b ic je 6.

Nie je st zupełnie jasn a sp raw a sto su n k u g ru p y „R zeczypospolitej” do LN. W edług Strońskiego stan ow iła ona odrębną, d ru g ą g ru p ę lw ow ską, z ty m że n ie należący do niej, ale zap rzy jaźnio ny Zdzisław Próchnicki pełnił rolę łącznika z w ładzam i Ligi. N atom iast P ró chn ick i podaje, że secesjoniści nie otrzy m ali zgody n a u tw orzenie osobnej g r u p y 7. Po w y ­ cofaniu się R osjan ze Lw ow a LN w znow iła działalność jesien ią 1915 r.

Znaleźli się w niej członkow ie „R zeczypospolitej” .

. W 1918 r. lw ow ska organizacja L N liczyła 43 członków ; 7 w stąpiło do iL ig i p rzed 1905, dalszych 7 w 1905 r., do w o jn y 10, podczas w o jn y 15.

N ieznana je s t d a ta w stąpien ia 4 członków . W śród ty ch, k tó rz y w stąpili podczas w o jn y znalazł się S ta n isław G łąbiński — prezes SD N Galicji, zw iązany z LN od 1902 r. Pow odem ta k późnego w stąp ienia G łąbińskiego było p rzek on an ie o niew łaściw ości podlegania jaw nego stro n n ictw a w ła- r dzom ta jn y m . Członkowie g ru p y „R zeczypospolitej” stan o w ili bardzo 'a k ty w n ą g ru p ę 4 osobową: S te fa n D ąbrow ski, Edw ard Dubanow icz.

A dam S kałkow ski i Józef B row iński. W 1919 r. dołączył do nich S tan isław W idom ski. Z aprzyjaźniony b y ł z nim i S tanisław Kasznica.

N ie w stą p ili oni do SDN, lecz założyli w łasną partię: Z jednoczenie N aro­

dowe, k tó re j odpow iednik pow stał rów nież w b. zaborze rosyjskim . W śród członków LN liczni b y li profesorow ie (13), było też k ilk u ziem ian, w śród nich przyw ó d cy ziem iaństw a w schodniogalicyjskiego: T adeusz Cieński i A lek san d er S karb ek. B yli w śró d członków posłow ie do p a rla m e n tu w ie­

4 W. H u p e r t , op. cit.; t e n ż e , Zajęcie Małopolski Wschodniej i W ołynia w ro­

ku 1919, L w ów 1928; Cz. M ą c z y ń s k i , Boje lw o w sk ie (1—24.XI.1918), Warszawa 1921; B. R o j a , Legendy i fakty, Warszawa 1931.

5 Z. Z a к s, A s p e k ty m iędzynarodow e sp r a w y Galicji Wschodniej 1918—1923, m aszynopis w Instytucie H istorycznym U niw ersytetu Warszawskiego.

6 J. T e r e j , Idee, m f y , realia, W arszawa 1971, s. 17; Arch. PAN, 30/k.l21—1 2 6: P. Panek, R elacja o LN, L w ów 1931; Tamże, k. 137: Z. Próchnicki, R elacja o LN, L w ów 1932.

7 St. S t r o ń s k i , Edward Dubanowicz [w:] S tra ty ku ltu ry polskiej t. I, Lon­

dyn 1945, s. 65; Z. Próchnicki, relacja cytowana.

(4)

L I G A N A R O D O W A W E L W O W IE

7 1 3

deńskiego i sejm u galicyjskiego, urzędn icy nam iestn ictw a, w ładz m ie j­

skich ja k np. w icep rezy d en t Lw ow a L eo n ard S tah l, przem ysłow cy itp.

O sobna organizacja LN dla G alicji Zachodniej m iała siedzibę w K rak o ­ wie.

D la 1918 r. d yspo n ujem y w p ap ierach D ąbrow skiego dw om a w ersjam i n o tatek , z ty m że jed n a z n ich stanow i streszczenie d rugiej. Posiedzenie 23 października znam y jed y n ie z zapisu sum arycznego. W niedatow anym liście do S. D ąbrow skiego, L u c jan Szpor pisał, że „ n o ta tk i z treści obrad nie są żadnym protokołem , an i nie są k o m pletny m obrazem dy sku sji i refe ra tó w ; rzeczy poufne, co do k tó ry c h zastrzeżono d yskrecję, są po­

m in ięte w ty c h n o tatk ach; celem n o tate k było u trw a le n ie wiadomości po d aw anych n astęp n ie przez spisującego je (oczywiście bez u jaw n ian ia źródła) członkom kółka Z w iązku Z jednoczenia i Niepodległości, o rg ani­

zacji założonej przez Ligę i jej p o d leg łej”.

T aki c h a ra k te r in form acji czasem jednozdaniow ej m ają n o tatk i z pierw szych m iesięcy 1918 r. P ierw szy zapis, w k tó ry m zanotow ano po­

szczególne w ypow iedzi, nosi d atę 8 czerw ca 1918. N azw iska zostały w nim zastąpione liczbam i. W zasadzie, poza sporadycznym i w y ją tk a m i, nie zna­

m y w y stęp u jący ch aż do m o m en tu odzyskania niepodległości. D la 1918 r.

d y sp o n u jem y 33 n o tatk am i i p rotokołam i (lu ty — 2, m arzec — 3, k w ie­

cień — 4, m aj — 2, czerw iec — 5, lipiec — 1, sierp ień — 4, w rzesień — 3, październ ik — 7, g rudzień — 2). P rz erw a dw um iesięczna pod koniec ro k u w y n ik a częściowo z w aru n k ó w obiektyw nych. Po rozpoczęciu w alk w e Lw ow ie, większość członków LN znalazła się po u k raiń sk iej stro n ie fro n ­ tu. S ta n tak i trw a ł do 22 listopada, kied y to oddziały u k raiń sk ie opuściły Lwów. Dlaczego przez n a stę p n y m iesiąc n ie odbyw ały się posiedzenia LN, nie w iadom o. N ależy wziąć pod uw agę m ożliwość zaginięcia k ilk u p ro ­ tokołów.

O dnośnie protokółów z 1919 r. m ożna żywić przekonanie, że zaw ierają p e łn y obraz tego, o czym m ówiono. D ysponujem y 19 p rotokołam i (sty ­ czeń — 1, lu ty — 3, m arzec — 5, kw iecień — 1, m aj — 3, czerw iec — ], lipiec — 3, październik — 2). P odobnie ja k dla 1918 r. pow ody przerw y m ogą być rozm aite. O statn i proto kó ł nosi d atę 25 października 1919 r.

Z eb ran ia o dbyw ały się n iereg u larn ie, czasam i n aw et kilk a razy w ty ­ godniu. Celem ich b yła w y m iana poglądów i u stalen ie w spólnej linii działania. Stosunkow o rzadko dochodziło do fo rm aln y ch uchw ał. N a j­

częściej zabierali głos S. D ąbrow ski i A dam G łażew ski. D ysku sje podsu­

m ow yw ał n a ogół Z. Próchnicki. A k ty w n ie uczestniczył w pracach LN J a n K asprow icz. W 1919 r. nie b rali udziału w p racach LN St. G łąbiński i St. K asznica p rzeb y w ający w W arszaw ie. Rów nież praw ie cały czas nieobecni byli J a n C zekanowski, S tan isław K oźm iński, E. D ubanow icz.

T akże inni członkow ie opuszczali w iele posiedzeń. D w u k ro tn ie n o tu jem y udział członków spoza lw ow skiej g ru py , a w k ilk u in ny ch w ypadkach m ożem y dom niem yw ać, że ta k było. Z ogrom nej ilości zagadnień porusza­

n ych w ty ch d okum entach, w yb ran o ty lk o niektóre, m ogące m ieć znacze­

nie d la szerszego grona badaczy. Nie w szystkie sp raw y szczegółowe dało się rozszyfrow ać z pow odu skrótow ego sposobu podania.

Z adania, k tó re m iała realizow ać LN podczas w ojny, Rom an Dm owski ok reślił następu jąco: „Podczas w o jn y głów ną ro lą Ligi było u trz y m y w a ­ nie społeczeństw a w du ch u przeciw nym państw om c e n tra ln y m i p a ra li­

żow aniu tzw. po lity k i ak ty w isty czn ej ” 8. L inię tę realizow ała też lwowska

8 R. Dm owski, relacja cytowana.

(5)

S Z Y M O N R U D N I C K I

g ru p a LN. W 1918 r. ab so rb u je ją sy tu a c ja w ojskow a i polity czn a na zachodzie, sy tu acja w Rosji i zw iązany z ty m problem korpu só w polskich.

N astęp n ie sy tu a c ja polityczna na ziem iach b. zaboru rosyjskiego, polityka M iędzy p arty jn eg o K oła Politycznego i problem władzy. Od października 1918 r. zn a jd u jem y więcej w iadom ości o spraw ach w e w n ętrzn y ch G alicji i p roblem ie granic.

W iadom ości z fro n tu zachodniego i sy tu acja w alczących stro n nieraz w y raźn ie op arte są na pogłoskach. Rzuca się w oczy b rak in fo rm acji na te m a t rzeczyw istego położenia m ilitarn eg o i politycznego p ań stw c e n tra l­

nych. P rzew id y w an ia co do te rm in u zakończenia w o jn y nie są poparte żadnym i dowodam i. W zględne sukcesy i porządek pan u ją c y w Niem czech przeciw staw ia się stosunkom austriack im . 21 m aja zanotow ano: „A rm ia a u stria c k a w stan ie rozkładu n a froncie w łoskim ” . D ane o sy tu a c ji K oa­

licji p rzew ażnie o p ierają się n a w iadom ościach z p rasy p a ń stw c e n tra l­

nych. P ró b u je się w yciągać w nioski o sto su n k u sił np. na podstaw ie ku rsu w a lu t w Szw ajcarii.

B rak rów nież wiadomości o sta n ie sp raw y polskiej n a Zachodzie.

P ierw sza w iadom ość sta m tą d pochodzi dopiero z 21 m aja, m ianow icie że Żydzi i m asoni z L loyd G eorgem n a czele p rzeciw staw iają się in te r e ­ som polskim . Teza ta będzie stały m elem en tem propagandy, w te n spo­

sób będzie się próbow ało tłum aczyć w szelkie niepow odzenia. S ta n infor­

m acji p o p raw ił się dopiero w sierp n iu , kiedy praw dopodobnie został na­

w iązany bezpośredni k o n ta k t z K o m itetem N arodow ym Polskim , ale i w te d y narzek ano na niedostateczność ty ch kontaktó w . 17 sierp n ia zo­

sta ła zrefero w an a in stru k c ja jak ą politykę należy prow adzić w k raju , pochodząca praw dopodobnie od St. G rabskiego. Od tego czasu istniał sta ły k o n ta k t z Paryżem . 14 w rześn ia podano n a w e t do w iadom ości przy ­ czyny rozbieżności, jak ie m iały w ty m czasie m iejsce w K N P.

W ięcej w iadom ości docierało do L w ow a z Rosji. O d początku pano­

w ało przekonanie, że bolszew icy n ie u trz y m a ją się długo p rzy władzy.

8 m aja an alizu jąc sy tu ację w R osji zeb ran i uznali, że bolszew izm jest ro b o tą niem iecką i kończy się. W yrażano je d n a k w ątpliw ość czy sami R osjanie dadzą m u radę, zw ażyw szy słabość i rozbicie sił k o n trre w o lu c y j­

nych. W zw iązku z ty m liczono się z in te rw e n c ją obcą, p rzew id u jąc możli­

w ość w y stąp ien ia zarów no K oalicji ja k i Niemiec. N ie w y k lu czan o przv ty m odbudow y Rosji, ja k i o kupacji. P odobnie 7 w rześnia o sy tu acji w R osji inform ow ał n ieja k i J. (k ry p to n im u n ie rozszyfrow ano). Również d la niego up ad ek bolszew izm u nie ulegał w ątpliw ości. „Sam się zeżre”

ja k to określił. W iele m iejsca pośw ięcił też organizu jącej się k o n trr e ­ w olucji.

S tosunkow o m ało w iedziano o działalności Polaków w głębi Rosji, ogólnie ty lk o orien to w an o się w rozbieżnych ten d e n c ja c h panujących w tam tejszy m środow isku polskim . K ilk ak ro tn ie spotyka się wiadomości n iep raw dziw e, ja k np., że W ładysław G rabsk i i S ew ery n C zetw erty ń sk i u tw o rzy li Ligę zjednoczenia ziem polskim pod b erłem rosyjskim . Wiele uw agi pośw ięcano org anizacji arm ii polskiej w Rosji. W zm ianki o I K or­

p u sie n a p o ty k a m y od pierw szego posiedzenia w d niu 16 lutego. Oddziały polskie p o tra k ta c ie brzeskim znalazły się w n iezw ykle ciężkiej sytuacji, m iały do w y b o ru albo rozpocząć w alk ę z N iem cam i, alb o dać s:ę rozbroić.

In fo rm a c je lw ow skie przesadzały siłę ty ch jednostek, szczególnie stacjo­

n u jąc y c h na U k rain ie k orpusów II i III. W yrażano też rozczarow anie, że d ały się one rozbroić Niem com a n ie p ró bow ały przedrzeć się do k tórejś z arm ii k o n trrew o lu cy jn y ch . In fo rm a c je n a tem a t s y tu a c ji korpusów

(6)

L I G A N A R O D O W A W E L W O W IE

docierały bardzo szybko: n o ta tk a z 8 m aja zaw iera już tek st w aru nków rozb ro jen ia przedstaw ionych, ja k w iadom o przez Niemców dow ództw u II K orpusu 6 m aja 9. Po rozb ro jen iu korpusów nie zrezygnow ano z kon­

cepcji tw orzenia arm ii polskiej w Rosji, odkładając jej realizację.

17 czerw ca zapisano: ,,Co do nas p an u je opinia: w ojska polskiego fo r­

m ow ać nie m ożem y aż do stw orzenia fro n tu k oalicyjnego” . Planow ano o rganizow anie oddziałów polskich na Syberii. We w spom nianej in fo r­

m acji J. uznał, ż e „na w iosnę m ożliw e jest w ojsko polskie do 50 000 lu d zi”.

N ajw ięcej zain tereso w ania okazyw ano jed n a k U k rain ie i zachow aniu ta m polskich w pływ ów . Działacze Ligi nie uznaw ali dążeń niepodległoś­

ciow ych U kraińców , widząc w ich rząd ach tw ó r K oalicji lu b Niemców.

N iepokoiły ich bardzo w szelkie próby podziału g ru n tó w folw arcznych, zapow iadane przez Radę U kraińską. D la um ocnienia żyw iołu polskiego en d ecja zaczęła w ów czas propagow ać p arcelację ziem i pom iędzy P o la­

ków. 8 czerw ca przytoczono n a te n te m a t rozw ażania Joachim a B artosze­

wicza — p rezesa R ady P olskiej Z jednoczenia M iędzyp arty jn ego na U k rai­

nie. Mówił on o konieczności u trz y m an ia ziem i w ręk u polskim , ale nie w ręk u , jak to określił „żu brów ”, poniew aż ich polityka je s t op o rtu n is- tyczn a i serw ilistyczna. „Nam chodzi o stan śred n i, inteligencję, jako o w a rstw ę w y tw arzającą siłę państw ow ą. M usim y być d em okratam i (nie so cjal'stam i)” . Słowo d em o k rata zostało w tekście d w u k ro tn ie podkreślone.

P o stu la ty te w yw ołały ożyw ioną dyskusję, w zięli w niej udział:

A. Skałkow ski, J a n Opieński, J. Czekanow ski, St. K asznica, W ładysław Kozicki. D yskutanci zgadzali się z J. Bartoszew iczem , że konserw atyści przeszkadzają w organizacji społeczeństw a polskiego, w spółpracując z rządem u k raiń sk im . C zekanow ski posunął się ta k daleko, że użył sfo r­

m ułow ania, iż „w szyscy działacze żubrów są potom kam i targo w iczan”.

D rogą w yjścia m iała być parcelacja, „ n a w e t” m iędzy o fic ja lis ta m i10.

S p raw a g ran ic doczekała się pierw szej w zm ianki 1 czerw ca, kiedy w y ­ pow iedziano się za u n ią polsko-litew ską, m ając na m yśli L itw ę h istorycz­

ną, a nie etnograficzną. P u n k te m w yjścia była granica przedrozbiorow a, ze Śląskiem , przy czym m iano na m yśli Śląsk Cieszyński, ew en tu aln ie ze Spiszem . W ychodzono z założenia, że należy staw iać m aksy m alne żą­

dania, przeciw staw iając się program ow i granic etnograficznych. Do w iel­

kiej d e b a ty n a ten te m a t doszło w chw ili kiedy p an ow ało już p rzeko na­

n ie o bliskiej „likw idacji A u s trii” ll. R ozpatryw ano spraw ę stosunku do U k rain y i g ran ic na posiedzeniach 19 i 26 października. N a pierw szym posiedzeniu o stosu n k ach n a U krain ie m ów ił przybysz stam tąd , u k ry w a ­ ją c y się pod k ry p to n im e m Ba., n ajpraw do p o d ob niej S tan isław Biega, czło­

n e k lw ow skiej g ru p y LN, k tó ry w ycofał się z arm ią rosyjską, a w latach 1917— 1918 b y ł członkiem R ady P olskiej Zjednoczenia M iędzypartyjnego w K ijow ie. Ba. zaczął od postaw ienia tezy, że większość członków rządu S koropadzkiego dąży do odrodzenia Rosji, a nie U k rainy, początkowo w oparciu o N iem cy, ale w zm ienionej sy tu acji podejm ą oni próbę osiąg­

nięcia celu w oparciu o koalicję. D latego przyszłość sam odzielnej U k rain y je st problem atyczna. D ążeniem Polaków w inno b yć obalenie m itu sam o­

dzielnej U k ra in y od S an u po K aukaz. N ależy m ówić o U k rain ie stepow ej, pozostającej w zw iązku z k tó ry m ś z sąsiadów. D la Rosji, podobnie jak

9 L. G r o s f e l d , Polskie reakcyjne form acje w o jsk o w e w Rosji. 1917—1918, W arszawa 1965, s. 139.

10 Inne zarzuty w obec „żubrów” om ówione zostały przy spraw ie St. W ańko­

wicza.

11 Notatka z 5 października 1918.

(7)

7 1 6 S Z Y M O N R U D N I C K I

dla Polski, w ielka U k raina je s t niebezpieczna i należy się w tej sp raw ie porozum ieć z Rosją. „Zasadę sam ookreślenia uznajem y, ale z m o dy fik acja­

mi odpow iednim i do rozw oju danego społeczeństw a i do h isto rii” . Z da­

niem Ba. siły polskie na U k rain ie są bardzo słabe; o przyłączeniu U k rain y do Polski m ow y nie ma, g d y by kierow ać się w zględam i etnograficznym i, ale pow inny przew ażyć w zględy h istory czn e oraz strateg iczn e i dlatego należy żądać granic przedrozbiorow ych. N ależy oprzeć się na w arstw ach ludow ych polskich, drobnoszlacheckich. „ L aty fu n d ia m uszą u tra c ić zna­

czenie na rzecz ty ch niższych w a rs tw ” . N ależy też dążyć do przyciągnię­

cia ludności nie polskiej. Po lsk a m usi na ty ch tere n ac h zastąpić Rosję, p rzy n ajm n iej na tere n ac h zachodnich U krainy. T ydzień później podał, ja k jego zdaniem , w inna w yglądać gran ica po lsko-ukraińska: K am ieniec, Żytom ierz, potem linia D n iepru z W ołyniem i Podolem bez B racław - szczyzny. K onieczna, jego zdaniem , b y ła rów nież w spólna gran ica z R u­

m unią.

W dy sk u sji n ad ty m w y stąp ien iem zarysow ały się trz y stanow iska.

St. K asznica kład ł nacisk na konieczność p rzy jaźn i z Rosją. P rz y w y ty ­ czaniu g ran ic przew aży zasada etnograficzna. D latego w idziałby K oronę z g ran icą n a Bugu i autonom iczną U krainę, połączoną z P o lską jakiegoś ro d zaju unią. W sw ym d ru g im w y stąp ien iu w ypow iedział się za Polską ze Śląskiem i P ru sa m i W schodnim i, n a w schodzie zaś za gran icą e tn o g ra ­ ficzną z p ew nym i k o rek tu ram i oraz p ań stw am i zw iązkow ym i w g ra n i­

cach 1772 r. P o p arł w ty m K asznicę re fe re n t. Przeciw ko te m u w ystąpił, zab ierający k ilk a k ro tn ie głos, J. C zekanow ski, p o p a rty przez A dam a Sze- lągow skiego. N ie podzielał on ilu zji co do sielank i polsko-rosyjskiej. L inia B ugu jego zdaniem je s t niebezpieczna z dw óch w zględów: 1. je s t zbyt bliska W arszaw y, 2. w ładzę n a B iałorusi m ogliby zdobyć Żydzi. N ależy dążyć do P o lsk i w g ran icach h isto ry czn y ch lu b nieco p rzesu n iętej n a za­

chód, b y zw iększyć liczbę Polaków . P o śred n ie stanow isko rep rezen to w ał K ubala: poniew aż U k rain a nie będzie an i polską, an i ro sy jsk ą, obie kon­

cepcje -— autonom iczna lu b w cielenia do Polski — są w danej chw ili n ierealne. N ależy odsuw ać ostateczne rozstrzygnięcie, broniąc Polski „od gnijącego w schodu czy to bufo ro w ym państw em , czy odpow iednim skła­

dem sam ej P o lsk i”. D yskusję zakończył D ubanow icz stw ierdzen iem , że poniew aż nie znam y stanow iska K oalicji, rzecz należy odroczyć a w yniki d y sk u sji „podać do wiadom ości naszych czynników odpow iednich”.

Tylko jed e n d y sk u tan t, w y stę p u ją c y pod k ry p to n im e m P., zwrócił uw agę, że m ogą w ystąpić ten d e n c je zepchnięcia Polski n a w schód, kosz­

tem g ran icy zachodniej ; — łącznie z próbam i pozostaw ienia P oznańskiego Niemcom. R ozw iązanie to je s t nie do przyjęcia, poniew aż jed e n pow iat śląski w a rt je s t w ięcej od trz e ch w schodnich. J a k widać, n ie było jeszcze wówczas jednolitego stanow iska w sp raw ie granic. W ahało się ono od koncepcji unionistycznych do an eksjonistycznych. N ie padło w dy skusji a n i jed n o słowo n a tem a t stanow iska K N P w spraw ie g ranic. Dopiero w późniejszym okresie, p rzy n ajm n iej na zew nątrz, rep rezen to w an o je d ­ n olite stanow isko, zgodne z poglądam i Dm owskiego.

W sp raw ach w ew n ętrzn y ch n ajw ięcej uw agi pośw ięcano stosunkom ,w b. zaborze rosyjskim , często k ry ty c z n ie ko m en tu jąc stanow isko to w a­

rzyszy p a rty jn y ch . O, Radzie R egencyjnej m ów iono w lu ty m , że „zd ra­

dziła n a ró d ” ; jednocześnie w y rażano obaw y przed m ożliw ością w stąp ie­

nia „n aszych” do R ady S ta n u lu b w p rzeciw nym w y pad k u rozbicia M KP.

O baw y te nie by ły bezpodstaw ne. W M K P od dłuższego czasu dochodziło .do rozbieżności n a tle sto su n k u do R ady R egencyjnej. S tro n n ictw o Poli-

(8)

L I G A N A R O D O W A W E L W O W IE

7 1 7

ty k i R ealnej ju ż w cześniej w p ra k ty c e ją popierało. W raz z rozw ojem sy tu a c ji rew o lu cy jn ej i w zrostem poczucia zagrożenia rów nież inn e p a r­

tie w chodzące w skład M K P angażow ały się coraz bardziej w budow ę a p a ra tu w ładzy.

N a posiedzeniu 27 m arca n ieja sn e dotychczas stanow isko M K P zostało w yjaśnione. M K P ustaliło, że R ada R egencyjna m a panow ać, a nie rz ą ­ dzić. W obec rząd u J a n a Steczkow skiego postanow iono zająć stanow isko w yczekujące, popierając go od w y pad k u do w ypadku. Z decydow ano ró w ­ nież wziąć udział w w y borach do R ady S tanu . Było to zgodne ze stan o ­ w iskiem K N P, k tó ry p rzy zn aw ał Radzie R egencyjnej „praw o organizo­

w ania a d m in istra c ji i obrony in teresó w polskich w obec o kupan ta, a nie rep rezen to w an ia n a ro d u ” . O becnym przekazano zapew nienie prezesa M K P Z y g m u n ta C hrzanow skiego, że M K P „nie zejdzie z lin ii”, ale ró w ­ nocześnie J a n S tecki — p rzyw ódca M K P działającego n a te re n a c h zaję­

ty c h przez A u strię, całkow icie zaangażow ał się po stronie R ad y R egen cyj­

n ej w chodząc w skład rząd u Steczkow skiego. N a posiedzeniu m ówiono 0 nim jako o spiritu s m o ven s Steczkow skiego. Poinform ow ano rów nież zebran y ch o zam iarze n aw iązania k o n ta k tu z lew icą. M iesiąc później stw ierdzono, że „stosunek M K P z lew icą n iezły ”.

1 czerw ca zanotow ano zalecenie nieprow okow ania p a ń stw c e n tra l­

nych. Je d n a k k o n k retn e posunięcia M K P w yw oływ ały zaniepokojenie w e Lw ow ie. 17 czerw ca stw ierdzono, że w K rólestw ie „tam tejsze Koło M ięd zy p arty jn e w gru ncie rzeczy ak ty w isty czn e”. M ianow anie Ju liu sza Zdanow skiego — członka LN i jednego z przyw ódców SDN — rez y d e n ­ tem R ady R egencyjnej p rzy g e n e ra ł-g u b e rn a to rz e w L u blin ie skom ento­

w ano: „ P rz y k re w ra ż en ie ”. 17 sierp n ia d o tarła do Lw ow a in stru k c ja St.

G rabskiego, w k tó re j zalecał usunięcie R ady R egencyjnej przed k o n g re­

sem pokojow ym , dążenie do stw orzenia w k ra ju rząd u narodow ego (ew en­

tu a ln ie tajnego) i zaw arcia ad, hoc porozum ienia z lewicą.

W e Lw ow ie zw iększały się zastrzeżenia co do polity ki M K P. 31 sie rp ­ nia stw ierdzono, że K rólestw o „cierpi na m ikrom anię — nie w ierzy, nie czuje naszej w ielkiej przyszłości” . Szczególny niepokój bu d ziły k o n tak ty z o k u p an tem niem ieckim . K rólew iacy ta k ty k ę sw oją tłum aczy li w rogim wobec Niem ców n a stro je m społeczeństw a. N otując ab so lu tn ą niem oc poli­

tyczn ą ziem iaństw a K ró lestw a, lw ow iacy postulow ali dem okratyzację polity ki oraz zaktyw izow anie G alicji i Poznańskiego. Zgadzano się z za­

leceniam i Grabskiego. 7 w rześnia ju ż po uznaniu K N P przez rząd y K oa­

licji, uznano, że pow inien on pełnić fu n k cje rząd u , uzu p ełnio ny przez lewicę.

4 października 1918 r. rzą d y p ań stw c e n traln y c h zw róciły się do W ilsona z prośbą o p rzy stąp ien ie do rokow ań pokojow ych. W tej sy tu acji R ada R eg en cy jna p o d jęła k ro k i w k ie ru n k u usam odzielnienia się od o ku­

pantów . W yrazem tego było jej orędzie „Do N aro du Polskiego”, w k tó ­ ry m zapow iadała pow ołanie rzą d u „złożonego z przedstaw icieli n a jsz e r­

szych w a rstw n arod u i k ieru n k ó w polity czn y ch” 12.

J a k w y nik a z n o tate k z 13 p aździernika, część członków M K P b y ła za w ejściem do rządu. Pow oływ ali się oni n a żądania opinii publicznej 1 rozm ow y J. Zdanow skiego w L u b lin ie o przejęciu w ładzy. Zadaniem rzą d u byłoby zw ołanie do W arszaw y sejm u, z ty m że z G alicji w eszliby do niego posłow ie do parlam en tu . N astępn ie szeroko om aw iano w a ru n k i techniczne przejęcia w ładzy, ja k i poszczególnych in sty tu cji.

12 K. K u m a n i e c k i , O dbudow a państw ow ości polskiej. N ajważniejsze doku ­ m e n ty , W arszawa 1924, s. 122.

(9)

7 1 8

19 paźd ziernik a pow zięto w e L w ow ie uchw ałę o n iew y sy łan iu d ele­

gacji do W arszaw y z akcesem L w ow a do Polski. K to w y stąp ił z in ic ja ty ­ w ą tak iej delegacji n ie wiadom o. Jednocześnie zakom unikow ano, że „m yśl zaniechania udziału w rządzie u p a d ła ”. W ysunięto n a stę p u jąc e w aru n k i;

„w p ły w nasz, uznanie rzą d u paryskiego, w ykluczenie skom prom itow a­

n y ch ak ty w istó w , udział 3 zaborów ”. W a ru n k i te będą p o w tarzan e aż do chw ili pow ołania rzą d u P aderew skiego.

W ty m czasie toczyły się rok ow an ia m iędzy przedstaw icielam i M K P a Jan u sz e m R adziw iłłem re p re z e n tu ją c y m R adę R egencyjną. O ro ko w a­

n iach ty c h dow iad ujem y się w ielu n iezn an y ch szczegółów. P rz ed sta w i­

ciele M K P żądali te k m in istró w sp ra w zagranicznych d la W ładysław a S ey d y i w e w n ętrzn y c h dla Z. Chrzanow skiego. Jak o członków rzą d u w i­

dziano ró w n ież S te fa n a B ądzyńskiego, St. G łąbińskiego, W incentego W i­

tosa. M owa też b y ła o Ja n ie M ichalskim i W itoldzie C zartoryskim . Ż ąda­

no ró w n ież u stąp ien ia J. Radziw iłła. R okow ania te je d n a k przerw ano.

W ich tra k c ie w y su nięto rów n ież żądanie pow ołania n a ok res przejścio­

w y R ad y N arodow ej zam iast sejm u. J a k podano zebranym , z in ic ja ty w ą ta k ą pow inno w y stąpić Poznańskie. Ż ądan ie to en d ecja będzie popierała jeszcze w styczniu 1919 r.

23 paźd ziernik a poinform ow ano zeb ran y ch o przejściow ym w zroście p restiż u R ad y R egen cy jn ej, a n a stę p n ie o przyczynach sp ad k u p o p u la r­

ności. R okow ania nie pow iadły się, poniew aż R ada R eg ency jna w ysuw ała J. R adziw iłła n a m in istra sp ra w w ew nętrzn ych. N atom iast M K P w y su­

w ało na p rem iera S. Bądzyńskiego, w icem arszałka R ady S tan u . Ze w zglę­

du na złe sto su n k i z reg e n tam i w dalszych rokow aniach zastąpiono jego k a n d y d a tu rę Józefem S w ie ż y ń sk im 13. M K P p odtrzym ało sw e w aru n k i;

z góry założono, że rzą d n ie uzna R ad y R egency jn ej i n ie będzie n o ty ­ fiko w an y państw om cen traln y m . Za je d y n ą rep re z e n ta c ję zagraniczną uzn any zostanie K N P. S tano w isk a w rządzie m iały być obsadzone w edług n astęp u jąceg o klucza: M K P — 8 tek , lew ica (ludow cy, P P S i Zjednocze­

nie Ludow e) — 5, aktyw iści — 2 teki. Istn iał rów nież p ro je k t pow ołania in te rre x a w osobie arcy b isk u p a E d m u nda D albora, m ów iono ró w n ież o W i­

toldzie C zartoryskim .

O statecznie 23 października R ada R eg encyjn a pow ołała rzą d J. Św ie- żyńskiego. O bjęcie rządów m otyw ow ano koniecznością u ch ro n ien ia k ra ju przed an a rc h ią i koniecznością tw o rzen ia arm ii z w e rb u n k u . Z w racano uw agę, że nie udało się osiągnąć porozum ienia z P P S . W e L w ow ie (27 paź­

dziernika) akceptow ano zaangażow anie się „obozu narodow ego” w tw o­

rzen iu rządu. N ie om aw iano n a to m ia st u działu w nim St. G łąbińskiego — jednego ze sw ych członków.

N ajm niej wiadom ości m am y w n o ta tk a c h o sam ej G alicji. M ało p ra w ­ dopodobne, by sp raw y te n ie b y ły om aw iane, raczej zostały opuszczone w n o tatkach . N iek tó re zanotow ano w form ie skrótow ej, ja k np. „rozsze­

rzenie — fin an se — rad a nfarodow a] —■ M ichał”, ta k że n ie zaw sze można zorientow ać się o czym mowa.

Od m aja w iele uw agi pośw ięca się stosunkom z Czecham i. W ted y to delegacja galicyjska udała się do P ra g i n a obchody rocznicy T e a tru N a­

rodow ego. Z lw ow skich ligow ców b ra li w niej udział St. G łąbiński i J.

13 Bądzyńskiego w ysunięto na to stanow isko jeszcze w sierpniu. Wobec sprze­

ciw u realistów odłożono w ówczas sprawą bezpośredniego udziału M K P w rządach.

Cz. K o z ł o w s k i , Działalność polityczna K o la M iędzypartyjnego w latach 1915—

1918, Warszawa 1967, s. 239; O powtórnym w ysunięciu Bądzyńskiego K ozłow ski nie w spom ina, traktując Sw ieżyńskiego jako jedynego kandydata.

(10)

L I G A N A R O D O W A W B L W O W IE

K asprow icz. Podczas spraw ozdania z tego p o bytu (21 m aja) nie w spom nia­

no o naw iązan y ch k o n tak tach . 31 lipca zanotow ano, że „Czechom nie w y ­ starcza państw ow ość z H ab sb u rg am i”, ale rów nocześnie, że nie zgodzili się n a p ro je k t uznania ich za sprzym ierzeńców koalicji. N ie o w szystkich rozm ow ach inform ow ano doraźnie; 23 p aździernika podano do w iad o ­ mości, że uzgodniona została w ym ian a p rzedstaw icieli. W rozm ow ach ty ch Czesi stali na stanow isku przynależności do nich Śląska Cieszyńskiego i kolei K oszyce—Bogum in. M am y tu do czynienia z k o lejn ą w e rsją w y ­ ników rozm ów polsko-czeskich w spraw ie g ran ic 14. Zakom unikow ano ze­

b ran y m , że Czesi p rag n ą zaw rzeć z P olakam i poufny układ. Z eb ran i p rzy ­ jęli uchw ałę o przyśpieszeniu finalizacji rozmów.

Z n o ta te k w ynika, że Czesi w yprzedzali Polaków w podejm ow aniu kro kó w zm ierzających do oderw an ia się od W iednia. Zm iana n astąp iła do­

piero po otrzy m an iu u chw ał K N P (posiedzenie 5 października), k tó re p rz e ­ w idyw ały: 1. w y stąp ien ie przeciw ko rządow i w arszaw skiem u w w ypadku, gdyby te n próbow ał w iązać P olskę z p aństw am i cen traln y m i; 2. niedo­

puszczenie do tw orzenia arm ii pod w ładzą o k upacyjną; 3. zbliżenie do lew icy w celu zw iększenia opozycji wobec Niemców; 4. u jaw n ie n ie w za­

borze p ru sk im p rog ram u ogólnopolskiego, a w G alicji podjęcie w alki przeciw polityce Koła Polskiego. N a ty m sam ym posiedzeniu poinform o­

w ano, że W. W itos, W łodzim ierz T etm ajer, St. G łąbiński i A. S k arb ek próbow ali skłonić socjalistów do u tw o rzen ia R ady N arodow ej, p rzy zało­

żeniu w ykluczenia k o n stru k c ji P olski z A u strią lu b H absburgam i.

D opiero 19 p aździernika om aw iana była na posiedzeniu g ru p y lw ow ­ skiej sp raw a u tw o rzen ia w G alicji k o m itetu „dla lik w id acji naszego sto ­ su n k u do A u s trii”. W sk ład jego w eszłyby poszczególne stro n n ictw a, „bez m ożności w ystępow ania politycznego”. N a n a stęp n y m posiedzeniu sp raw a ta nie b y ła om aw iana, ale 26 października podczas dy sk u sji n a d k ształ­

tem g ran ic S. D ąbrow ski uznał za n ajp iln iejsze objęcie rząd ó w i lik w i­

dację zaboru austriackiego. J a k w y n ik a z protokołu, pom ysł pow ołania K om isji L ikw idacyjnej zam iast R ady N arodow ej w yszedł z K rakow a.

W p rzed edn iu jej pow ołania okazało się, że istn ieją różnice m iędzy PS L i P P S D a ligow cam i. Ci o statn i uzależniali w stąp ienie do P K L od uznania K om isji przez rząd polski oraz um ieszczenia jej siedziby w e Lw owie. N ie­

zadow olenie w yw oływ ał rów nież przew id y w an y podział stanow isk oraz ogólna po lity k a PPSD , co odbiło się w sform ułow aniu: „Socjaliści chcą n as ju tr o użyć do głosow ania”.

28 października u k o n sty tu o w ała się w K rakow ie PK L . W g ru n cie rze ­ czy żadnego z pow yższych zastrzeżeń nie w zięto pod uwagę. P rzeto tego sam ego dnia n a posiedzeniu lw ow skiej g ru p y LN stw ierdzono: „Obok ko ­ m isji lik w id acy jn ej po trzebna R ada N arodow a jako o rgan polityczny idący z pom ocą kom isji lik w id acyjn ej i rządow i polsk iem u”. Tym zdaniem k o ń ­ czą się n o ta tk i z pierw szego okresu.

*

D w ie n o ta tk i z g ru d n ia 1918 r. pod w zględem tre śc i zaliczają się ju ż do następnego okresu. W okresie ty m zm ieniła się też problem aty ka, istn ie ­

14 Według A. S z k l a r s k i e j - L o h m a n n o w e j , Polsko-czechosłowackie sto­

sunki dyp lo m a ty czn e w latach 1918—1925, W rocław 1967, s. 16 n. rozm owy rozpo­

częto na początku 1918 r. i następnie kontynuowano. „Nie znamy protokołów z tych rozm ów _— pisze ona — a relacje o nich są nader skąpe i naw et sprzeczne”. Z pol­

skich źródeł wynika, że uzgodniono w ów czas podział Śląska Cieszyńskiego. W sierp­

niu uzgodniono w ym ianę reprezentantów. Protokół KNP z 2 października 1918, T. K o ź m i ń s k i , Protokoły KNP, „Najnowsze Dzieje P olsk i” t. II, 1959, s. 122.

(11)

7 2 0

je niepodległe państw o polskie, toczą się bow iem w alk i w G alicji W schod­

niej . Posiedzenia LN pośw ięcone są p rzed e w szystkim tem u o sta tn ie m u za­

g ad n ien iu choć nie b ra k rozw ażań n a d stosu nkiem do rzą d u i sy tu a c ji w e­

w n ą trz „obozu narodow ego”. Ze zrozum iałych w zględów n a plan dalszy zeszły in fo rm acje o sy tu a c ji w R osji i n a Zachodzie. N o tatk i z gru d n ia w sk azu ją na niepokój, ja k i budziła s y tu a c ja Lw owa. Ligow cy m ieli za­

strzeżen ia do w szystkich polskich dowódców. N ajch ętn iej w idzieliby we Lw ow ie Józefa H a lle ra z jego oddziałam i. Gotow i b y li rów nież skorzystać z pom ocy w ojskow ej K oalicji. Bez k o m en ta rz a pozostała w izyta Józefa P iłsudskiego w e Lw ow ie 21 g ru d n ia 1918 r.

25 g ru d n ia doszło do kolejnego a ta k u ukraiń skiego n a Lw ów. 5 stycz­

nia 1919 p rezy d iu m Tym czasowego K o m itetu Rządzącego w e Lw owie zw róciło się do gen. T adeusza Rozw adow skiego o rozpoczęcie p e rtra k ta c ji z U k raińcam i. Ż ądał tego ró w nież szef sztab u g eneralnego gen. S tanisław S zeptycki, szy k u jący o perację n a p ółnocnym wschodzie. 10 stycznia do­

ta rła do L w ow a g ru p a gen. J a n a R om era. Bez ty c h posiłków Lw ów p raw ­ dopodobnie nie b y łb y się obronił. 27 stycznia T. Rozw adow ski n a Radzie W ojennej sprzeciw ił się rozejm ow i, ale jednocześnie tw ierdził, że nie u trz y m a się bez posiłków 15. W alki w yczerp ały obie s tro n y i w ydaw ało się słuszne tw ierd zenie A. G łażew skiego n a posiedzeniu 6 lutego, że „dziś ani U kraińcy, ani m y nie m ożem y u d e rz y ć ”. 17 lutego zaczęła się nowa ofensyw a u k raiń sk a. Ale ju ż w cześniej, od połow y stycznia, pod nacis­

kiem m isji E n te n ty prow adzone b y ły rok ow an ia 16. D oprow adziły one do zaw arcia 25 lutego k ró tk o trw ałeg o rozejm u.

Z aw arcie ro zejm u poprzedziła d y sk u sja w d n iu 22 lutego. N ie bez w pływ u n a jej przebieg b yła in fo rm acja E. D ubanow icza (15 lutego) o sta ­ now isku K N P, o czym będzie m ow a d alej. Z eb ran i orien to w ali się w roz­

bieżnościach m iędzy przedstaw icielam i K oalicji i że w rozgry w ce tej niem ało w ażną rolę o dgryw a n afta. Rów nież U kraiń cy nie chcieli w y puś­

cić z r ą k tego a tu tu 17.

P rz y b y ła do G alicji nieo ficjaln a m isja am ery k ań sk o -an g ielsk a dążyła do p rze rw a n ia działań w ojennych, z ty m że obie stro n y m ia ły pozostać na zajm ow anych pozycjach. W ty m okresie K oalicja sta ra ła sią doprow adzić do ugody polsk o -u kraiń sk iej, op ierając się n a podziale G alicji w edług k ry te rió w narodow ościow ych, by skierow ać w o jsk a obu n aro dów prze­

ciw ko R osji radzieckiej 18. S tro n a polska była niezadow olona z istniejącej lin ii fro n tu i A. S k arb ek żądał p rzerw an ia rozm ów do przy b y cia m isji gen. Jo sep h a B arthélém y. W iększość w niej posiadali F ran cu zi i Polacy nie bez podstaw spodziew ali się po niej bardziej p rzychylnego stano­

w iska 19.

P ierw sze rozm ow y S. D ąbrow skiego z J. B a rth é lém y w ykazały, że b y ł on p rzeciw nikiem osobnego pań stw a u kraińskiego w G alicji, zw olen­

nikiem zaś w spólnych rządów polsko-ukraińskich, do czego przyw ódcy

16 W. H u p e r t , Walki o L w ów , s. 143 nn; Dokum enty i m ateriały do historii stosunków'‘polsko-radzieckich t. II, s. 64 n, Warszawa 1965 [cyt. dalej: Dokumenty], Memoriał gen. Szeptyckiego do J. Piłsudskiego z 10 stycznia 1919.

16 A r c h iw u m polityczne 1. Paderewskiego [cyt. dalej: Archiwum] t. II, Wrocław 1974, s. 16 n.: List A. Skarbka do I. Paderew skiego z 21 stycznia 1919.

17 S p r a w y polskie na konferencji po k o jo w ej w P aryżu 1919 [cyt. dalej: S prawy polskie] t. II, Warszawa,, s. 236 n., 263 nn.: S prawozdanie S. Szcze panowskiego z roz­

m ó w z gen. Barthélémy w spraw ie nafty; Z. Z a k s , op. cit., rozdz. III, s. 19 nn.

18 R. B i e r z a n e k , Państw o polskie w politycznych koncepcjach m ocarstw za­

chodnich 1917—1919, Warszawa 1964, s. 81 n.

19 Z. Z a k s , op. cit., rozdz. I, ę. 26.

(12)

L I G A N A R O D O W A W E L W O W IE

7 2 1

lw ow scy nie byli skłonni. D yskusja w ykazała że większość biorących udział w zeb ran iu odnosiła się n iech ętn ie do zaw ieszenia broni. Nie chcia­

ła jed n a k b rać n a siebie odpow iedzialności za zerw anie rokow ań. Liczyła, że U kraiń cy nie zgodzą się n a rozejm lu b go nie dotrzy m ają. Było to tym dziw niejsze, że 24 lutego Tym czasow a K om isja Rządząca, w k tó re j znacz­

ną rolę odgryw ali n iek tó rzy z obecnych, w ysłała do P iłsudskiego list 0 rozpaczliw ym położeniu L w ow a 2°. S y tu acja U kraińców była rów nież niezw ykle ciężka, poniew aż trw ało n a ta rcie A rm ii C zerw onej. Z ebrani p rag n ęli poza tym , b y zaw ieszenie bro ni nastąp iło n a polecenie K oalicji licząc, że w w ypadku zerw ania go przez U kraińców , K oalicja przychyli się do stanow iska stro n y polskiej.

D yskusja na tem a t zaleceń dla d elegacji polskiej na rozm ow y rozej- m ow e toczyła się rów nież 1, 4 i 8 m arca. J a k refero w ał 1 m arca S. D ą­

brow ski, obie stro n y postaw iły m aksym aln e żądania: U k raiń cy linię Sanu, P olacy Zbrucza. O statecznie m isja k oalicy jna n arzu ciła linię dem ark a- cyjn ą: Sokal, Bug, K am ionka, Jaryczów , H orbacze, Bilcze — zachodnie g ran ice pow iatów stry jsk ieg o i sokalskiego. P olacy k ilk a k ro tn ie p o d k re­

ślali tym czasow ość tej linii. U m ow a reg u low ała tak że spraw ę nafty. Dą­

brow ski zastanaw iał się, czy wobec niechęci U kraińców galicyjskich do bolszew ików nie m ożna by dojść z nim i do porozum ienia. Tego w ątk u nie po d jął n ik t. A. Skałkow ski zw rócił uw agę, że linia d em a rk ac y jn a u s ta n a ­ w iała pew ną rów now agę — na w schód od niej pozostało około 1 m in Po-

• laków , na zachód 1,2 m in U kraińców . A. G łażew ski uw ażał, że linia jest w zględnie k o rzy stn a dla Polaków , poniew aż groziła im u tra ta Lwowa.

P rz y p an u jący m rozgoryczeniu wobec narzuconej linii, K asprow icz zw ró­

cił uw agę, by nie w ystępow ać publicznie przeciw K oalicji a zrzucić odpo­

w iedzialność za rozejm n a czy nn iki w ew n ętrzne. P o p a rli go w ty m R acz­

kow ski, B ykow ski i Skałkow ski. W iększość obaw iała się, że linia rozej- m ow a może przem ienić się w stałą i żyw iła nadzieję, że U k raiń cy nie zgodzą się na nią. T akie stanow isko rep rezen to w ał m .in. Cz. M ączyński.

W skazał on n a n a stro je w ojska przeciw ne rozejm ow i i grożące rew oltą p rzeciw w innym . Był zdania, że w razie przyjęcia linii rozejm ow ej przez U kraińców należy dalej walczyć. Z aniepokojeni ty m w y stąp ien iem W. K o ­ zicki i J. P ie ra c k i zastanaw iali się, jak ie k rok i n ależy przedsięw ziąć by zapobiec rew olcie. P od w pływ em d ysku sji większość obecnych skłaniała się k u stan o w isk u K asprow icza p lan u ją c obarczenie Piłsudskiego i Roz­

w adow skiego w iną za rozejm .

N a posiedzeniu 4 m arca przy b y ł A. S karbek, k tó ry obok gen. T. Roz­

w adow skiego b ra ł udział w p e rtra k ta c ja c h i poinform ow ał, że W arszaw a poleciła podpisać rozejm p rzy zastrzeżeniach co do praw su w eren n y ch 1 h isto ry czn y ch Polski. Postanow iono, ze w zględu na n a stro je ludności, nie podaw ać w aru n k ó w ro zejm u do publicznej wiadom ości, a ogłosić ty l­

ko n o tatk ę o zgodzie n a rozejm . D la po dtrzym ania n a s tro ju żołnierzy po­

stanow iono w ydaw ać pismo.

C ałe n a stę p n e posiedzenie (8 m arca) poświęcono dy sk u sji czy stoso­

w ać re p re s je wobec U kraińców pozostających po polskiej stronie. Z pow o­

du rozbieżności zdań nie podjęto uchw ały. D yskusja ta toczyła się ju ż po w ypow iedzeniu ro zejm u przez U kraińców . Postąpili ta k w chw ili, kiedy pod w pływ em rew o lu cji w ęgierskiej i w ypadków w Rosji ogólne n a s ta ­ w ien ie K oalicji wobec sp raw p o lsk o-uk raińskich uległo zm ianie na ko­

20 W. H u p e r t, Walki o L w ów , s. 203.

(13)

7 2 2 S Z Y M O N R U D N I C K I

rzyść Polski 21. M isja N oulensa uznała, że U kraiń cy okazują złą wolę. Na posiedzeniu R ady N ajw yższej m arszałek Foch stw ierdził, że up ad ek Lw o­

w a spow oduje up ad ek rządu polskiego i zażądał przesłania do Polski arm ii H allera. R ada N ajw yższa zażądała p rzerw an ia w alk. P o d ję te pod koniec m arca roko w an ia nie przyniosły re z u lta tu 22. P olacy gotow i byli zgodzić się n a linię rozejm ow ą z lutego, U k raiń cy żądali ak tu aln ej.

Na posiedzeniu z 19 m arca dokonano przeg ląd u sy tu a c ji w G alicji W schodniej. 27 m arca dy sk u sja toczyła się w okół zagadnień zw iązanych z p o d jęty m i tego dnia rokow aniam i. Po dłuższej dy sk u sji postanow iono sprzeciw iać się, w m iarę możności, rozejm ow i a w każdym razie stać na stano w isk u linii z lutego. Postanow iono rów nież dążyć do obciążenia członków rzą d u ukraińskiego odpow iedzialnością za tra k to w a n ie Polaków za linią fro n tu i zwrócić się z ty m i po stu latam i do KN P. O pisam i o k ru ­ cień stw u k raiń sk ich, rzeczyw istych i dom niem anych, p rzepełn ion a b yła wówczas p rasa n a ro d o w o -d e m o k ra ty cz n a 23. P ro testo w an o rów nież (J.

B row iński) p rzeciw nasy łan iu sam ozw ańczych m isji koalicyjnych, m ając n a m yśli m isję am ery k ań sk ą D uponta. Ż ądane przeniesienia rokow ań p olsko -u kraińskich do Lwowa.

R ada M inistrów 23 k w ietn ia p o d jęła rezolucję o od w lekaniu odpow ie­

dzi w sp raw ie zaw ieszenia b ro n i i ta k ty k ę ta k ą stosow ali P olacy w P a ry ­ żu (K om isja Botha) 24. K om isja ta proponow ała pozostawić Lw ów po stro ­ nie polskiej a zagłębie naftow e po u k raiń sk iej, co ju ż stanow iło linię ko­

rzy stn iejszą d la Polaków od linii gen. B arth élém y . Polacy o drzucili t ą w aru n k i. Chcąc za w szelką cenę sprow adzić do k ra ju arm ię H allera, Ig n a­

cy P ad e re w sk i 12 m aja zobowiązał się, że nie będzie ona u ż y ta w G alicji W schodniej 25. Stanow isko gen. B otha b yło dyskuto w ane n a dw óch k o lej­

n y ch posiedzeniach g ru p y lw ow skiej LN — 17 i 18 m aja. Z astanaw iano się n ad w ysłaniem delegacji do P ary ża, ostatecznie zrezygnow ano z tego i postanow iono n a razie w ysłać ją do W arszaw y, pozostaw iając rządow i decyzję czy m a jechać dalej. O drzuciw szy zaw ieszenie b roni, P olacy przy udziale w ojsk H allera rozpoczęli ofensyw ę. Ligow cy p ostanow ili podjąć d w u k ieru n k o w ą akcję propagandow ą: 1. zbierać dla K o alicji dowody u k raiń sk ieg o bestialstw a, 2. pokazyw ać, że R usini z entuzjazm em w itają w ojska polskie, w yzw alające je spod rządów u kraińskich.

W m aju sy tu a c ja polityczna zaczęła ju ż się zm ieniać n a niekorzyść U kraińców . P rzew ażył jeszcze w ted y głos A nglików , w y ra ż ają cy c h oba­

wę, że w alk i pchną U kraińców w ram io n a bolszewików. W ynikiem tego b yła groźba w strzym an ia pom ocy w ojskow ej i politycznej dla Polski, jeżeli P olacy nie w strzy m ają ofensyw y. 16 czerw ca m iało n astąp ić p rz e r­

w anie w alk i n a w aru nk ach, k tó ry c h U k raiń cy ostatecznie nie p rzyjęli.

P o d ję li oni ofensyw ę i zagrozili Lw owowi. A le w ty m czasie nastąpiło zetknięcie arm ii polskiej z A rm ią C zerw oną i n aw et A r tu r B alfo u r na posiedzeniu 18 czerw ca sta n ą ł na stanow isku, że nie należy ham ow ać Polaków , gdyż to u tru d n ia im w alk ę z bolszewizm em . Z ajął stanow isko, k tó re F ran cu zi rep rezen to w ali ju ż w m aju , godził się na tym czasow ą oku­

21 R. В i e г z a n e k, op. cit., s. 56.

22 Z. Z a k s, op. cit., rozdz. I, s. 42„

23 W 1921 r. K om itet budowy pomnika dla ofiar mordów ukraińskich wydał broszurę pt. Z k rw a w y c h dni Złoczowa.

24 Archiw um , s. 90: 1Q kw ietnia 1919 St. Grabski w liście do Paderew skiego pro­

sił o w płynięcie na P iłstd sk iego by nie godził się na rozejm; Dokum enty, s. 245:

26 kw ietnia T. Rozwadowski otrzym ał instrukcję od Naczelnego Dowództwa WP by w Paryżu przeciwdziałać każdemu zaw ieszeniu broni.

25 Z. Z a k s, op. cit., rozdz. I, s. 46 nn.

(14)

L I G A N A R O D O W A W E L W O W 'IE

p ację G alicji W schodniej przez Polskę. 25 czerw ca w ielkie m ocarstw a upow ażniły Polskę do tym czasow ego zajęcia teren ó w po Z brucz S tro n a polska w ysu w ając sw e p o stu la ty argum en tow ała: 1. ty lk o P o lsk a może przeciw staw ić się postępom rew o lu cji a nie może tego dokonać bez G a­

licji W schodniej, 2. jeżeli jej nie otrzym a, P ad erew sk i będzie m usiał po­

dać się do dym isji, a w te d y dojdzie do zaburzeń w Polsce 27.

N ie w iem y ja k szybko wiadom ości powyższe docierały do Lw owa. O ba­

w y członków LN budziło stanow isko Piłsudskiego, k tó ry w ów czas po raz d ru g i przy b y ł do Lw owa. Pośrednio dochodziły do nich pogłoski, że istn ie ­ je p ro je k t uczynienia z G alicji W schodniej pań stw a buforow ego. O baw ia­

no się rów nież stanow iska sejm u. N a posiedzeniu 26 czerw ca p ostano­

w iono być przygotow anym „na w szystkie w y p ad k i” . Na czym m iały po­

legać te przygotow ania, nie podano. D yskutow ano rów nież zakres ew en ­ tu a ln e j autonom ii dla U kraińców w G alicji W schodniej P ro je k ty a u to ­ nom ii ro zp atry w an o na posiedzeniach 14 i 20 lipca. Podstaw ę stanow ił re fe ra t E. D ubanow icza, k tó ry zaczął od om ów ienia polskiego p ro je k tu przedstaw ionego w P aryżu . P ro je k t przew idyw ał u tw o rzenie z G alicji W schodniej jed n o stk i autonom icznej z w łasnym sejm em i n am iestnik iem oraz u rzęd n ik am i w yłącznie z ludności m iejscow ej. S ejm w arszaw ski m iał pow ołać m in istra bez tek i dla sp ra w G alicji W schodniej. P ro je k t te n sta ­

now ił w łaściw ie kopię autonom ii G alicji w ram ach m onarchii A u stro - - W ęgierskiej.

D ubanow icz om aw iając ro zm aite propozycje, m .in. sam orządu w o je­

wódzkiego, głów ną uw agę sk up ił n a analizie rozw iązania w yraźn ie m u bliższego — autonom ii narodow ościow ej. P rzew id yw ał podział na k u rie narodow ościow e, pow ołujące dw a ciała ustaw odaw cze. Rów nież p ro je k t W ydziału G alicyjskiego przew id y w ał sejm z k u riam i narodow ościow ym i.

K o m p etencje jego obejm ow ałyby dobroczynność, sp raw y w yznaniow e i ośw iatę, ale w szystko w ram a ch ku rii. D ubanow icz w y rażał obawę, że K N P „zagalopuje się w autonom ii te ry to ria ln e j”. P róchn ick i zw rócił u w a­

gę na rozbieżności w ty ch sp raw ach m iędzy D m ow skim a P aderew skim , k tó ry uznaw ał D m owskiego za im p erialistę. Do żadnych w niosków ze­

b ra n i nie doszli. Na m arginesie protokołu dopisano ołów kiem uw agę, że

„autonom ia narodow a p e try fik u je sto su n k i narodow ościow e”.

N a n astęp n y m posiedzeniu p rzeg ląd stanow isk rep rezen to w an y ch w P a ry ż u wobec autonom ii G alicji W schodniej p rzed staw ił p rzy były z F ra n c ji J a n Rozwadowski. Z ajął się on także sp raw ą w y słan ia delegacji do P a ry ża , co w yw ołane było obaw ą jak ą w zbudził w e L w ow ie p ro je k t P aderew skiego. R e fe re n t nie w iedział czy w y jech ał z nią I. Daszyński. J a k w iadom o D aszyński nie w yjech ał, a le z tego w ynikałoby, że prow adzono z n im n a ten tem a t rozm owy. K om isja Cam bona w ysłuchała opinii d ele­

gacji 29 lipca. J. Rozw adow ski był zdania, że w ysłanie delegacji było n ie ­ potrzebne, a m oże n aw et ryzykow ne, gdyż „ig no rancja czasem pożądana u obcych — a pozoram i m ożna dobrze operow ać” . R ozw adow ski om ówił ró w nież rozbieżności w K N P n a te m a t G alicji W schodniej 29 oraz poglądy K N P n a in n e granice. Ośw iadczył, że K N P stoi p rzy sw ojej m apie, m ając

26 S p r a w y polskie, s. 344 n., 353: M emoriał Balfoura.

27 Z. Z a k s , op. cit., rozdz. II, s. 1; Historia Polski t. IV, cz. 1, W arszawa 1969, s. 278 n.

28 A rch iw u m , s. 149: Dmowski w m aju 1919 r. żądał podjęcia przez sejm u chw a­

ły o natychm iastow ym opracowaniu projektu autonomii.

28 D okum en ty, s. 322: D elegacja ta w ystąpiła w Paryżu z w nioskiem rozszerze­

nia autonom ii na całą Galicję. Dm ow ski uznał wniosek za nierealny i odmówił poparcia.

(15)

S Z Y M O N R U D N I C K I

n a m yśli tzw . linię Dmowskiego. K N P przeciw n y je s t niepodległej U k ra i­

nie i zadzieraniu z Rosją. O pow iada się za e w en tu aln ą u n ią L itw y etn o ­ graficznej z Polską, ale polska część L itw y m usi być złączona z Polską.

B iałoruś m iała sam a decydow ać o sw ym losie. W strzy m an ie polskiej ofensyw y (17 lipca Polacy osiągnęli Zbrucz) uznał za błąd.

18 i 25 p aździernika spraw ozdania ze swego pobytu w P a ry ż u składali J. C zekanow ski i A. S karbek. P ierw szy przeb yw ał w P a ry ż u od stycznia, d ru g i od lipca. Czekanow ski określił stanow isko L w ow ian jak o p a rty k u ­ larne. P ro g ra m m inim alny, rep re z en to w a n y m .in. przez rzą d w arszaw ski, p rzełam ał Dm owski p ostulatem w spólnej g ran icy z R um unią. D la osiąg­

nięcia tego celu P ad erew sk i gotów b ył ofiarow ać R um unom n a w e t P o k u ­ cie. W w ielu p u n k tac h obaj refe re n c i byli zgodni. W dysku sji, czy grać n a zwłokę, czy tw orzyć fa k ty dokonane w G alicji W schodniej, obaj opo­

w iadali się za pierw szym rozw iązaniem . G łów ną przeszkodę w rozw iąza­

niu sp raw y G alicji po m yśli polskiej w idzieli w Anglii. Zgodni b y li w oce­

nie Piłsudskiego, że chce w łączyć ty lk o część G alicji W schodniej do P o l­

ski, resztę tra k tu ją c jako przedm iot targ u . S k arb ek w ypow iedział się za sam orządem w ojew ódzkim , chcąc u n ik n ąć sejm u prow incjonalnego.

W d y sk u sji S tan isław Szczepanow ski w ypow iedział się przeciw ko spi­

sowi ludności, poniew aż m ógłby się przeistoczyć w rodzaj plebiscytu. Był rów nież p rzeciw n y u n iw ersy teto w i u k raiń sk ie m u w e Lw ow ie p rzew id u ­ jąc, że utw orzony gdzie indziej upadnie. Zdania b y ły podzielone czy k u l­

tyw ow ać narodow ość u k raińską. N ieobecny K asznica b ył za ty m roz­

w iązaniem . Czekanow ski rad ził w płynąć n a Kasznicę, ab y „zap atryw anie o sp raw ie ru sk iej zbliżyć do naszego”. P o p arł Szczepanow skiego w sp ra ­ w ie u n iw e rsy te tu . D yskusję podsum ow ał Z. Próchnicki. W ypow iedział się za o strożnym tw orzeniem „fak tó w d o k o nan ych ”. Nie w iadom o ja k pobór r e k ru ta i w y b o ry pow szechne zostałyby p rzy ję te przez U kraińców i K oa­

licję. N ależy dążyć do podziału G alicji na ja k n ajw iększą ilość w oje­

w ództw , bo to zm niejsza ich znaczenie polityczne. G dy zaczął mówić o u reg u lo w an iu stosunków językow ych, z sali rozległy się głosy: nie tykać tego. Z astan aw iając się czy nie w prow adzić k u rii narodow ościow ych w szkolnictw ie, zw rócił uw agę, że U k raiń cy podjęli próbę zorganizow ania tajn eg o nauczania. Pod koniec d y sk u sji Czekanow ski przytoczył opinię K oalicji o Polakach, że „obiecam y ale n ie dop ełn iam y ”. O pinia ta w w y ­ pad ku G alicji W schodniej była słuszna. P olska nie d o trzy m ała sw ych zo­

bow iązań w sp raw ie autonom ii.

W alki w G alicji W schodniej nie p rze rw a ły p rac nad organizow aniem w ładzy. W g ru d n iu 1918 r. zatw ierd zo ny został s ta tu t K om isji Rządzącej w yłonionej z PK L. A le jeszcze w d n iu jej m ianow ania n a posiedzeniu g ru p y lw ow skiej LN m iano w ątpliw ości co do jej p rz y d a tn o ś c i30. W walce o w ładzę, ja k a toczyła się m iędzy P K L a daw nym ap a ra te m n am iestn ic­

tw a w e Lw ow ie, LN stan ęła po stro n ie nam iestnictw a. Do spięcia doszło na początku m arca 1919 r., kiedy to n am iestn ictw o przyw róciło starostw a, co było po m yśli ligowców. Rząd p o parł w ty m w y p ad k u decyzję n a­

m iestn ictw a 31.

4 m arca zastanaw iano się k to m a zastąpić proponow anego na delegata rządow ego d la G alicji K azim ierza G ałeckiego. U bolew ano, że nie chce nim zostać A. S karbek. S am S k arb ek zaproponow ał n a to stanow isko L. S tah la, na którego korzyść przem aw iał arg u m e n t podniesiony przez

30 Kom isję Rządzącą powołano 28 stycznia 1919 w składzie: Witos, Skarbek, Ma­

rek, Stesłow icz. Komisarzem został K. Gałecki.

31 Historia pań stw a i praw a Polski. 1918—1939 cz. I, Warszawa 1962, s. 187 n.

(16)

L I G A N A R O D O W A W E L W O W IE 7 2 5

S. D ąbrow skiego, że nie n ap o tk a tru dn ość ze. *■' ony socjalistów . W brew oporom LN G en eraln y m D elegatem Rządu dl >. G alicji m iano w any zo­

stał Gałecki. P rz e ją ł on u p raw n ie n ia zaró w f ïam iestnictw a, ja k i K o­

m isji Rządzącej. <_

S p ra w a obsadzenia w ładz w G alicji рог.. ,-ała więc w k ręg u z a in tere ­ sow ań LN. Dążono do ograniczenia w ładzy Gałeckiego. 24 m aja S ta h l proponow ał, by p rzy zarządzie w ojskow ym powołać kom isarza cyw ilnego, n ato m ia st przy delegacie g e n eraln y m rad ę przyboczną złożoną z przed ­

staw icieli partii. Podał n aw et jej e w e n tu aln y skład. Poza ty m w inien być m ianow any -lwowski zastępca gen eralnego delegata. S ta h l p rzew id y­

wał, że m in iste r sp raw w e w n ętrzn y ch W ojciechow ski będzie obstaw ał przy udziale U kraińców w radzie, dlatego proponow ał p rzy ją ć tak ty k ę zw lekania, uzasadniając ją w aru n k a m i w ojennym i. G dyby ta ta k ty k a m iała zawieść, T. Cieński proponow ał w ogóle zrezygnow ać z p ro jek tu , nato m ia st A. G łażew ski — ograniczyć k o m p etencje rady. Zam ierzano tak że podjąć staran ia, b y powołać T adeusza K ąckiego n a zastępcę G ałec­

kiego. In n e głosy by ły przeciw ne radzie. W. Kozicki w y stąpił jako zwo­

len n ik ad m in istra c ji w ojskow ej. W dłuższej w ypow iedzi Z. P ró chn icki w y raził przekonanie, że zasadniczą rzeczą je s t opór przeciw ko degrado­

w an iu Lw ow a n a rzecz K rakow a. N ajlepsza b y łab y a d m in istra c ja w oj­

skow a, ale b ra k odpow iedniego k an d y d ata, a poza ty m nie godzi się na to P iłsudski. D ążyć więc należy b y G ałecki przeniósł się do L w ow a lub sta ra ć się o m ianow anie w e Lw ow ie jego zastępcy. C ieński i G łażew ski byli przeciw ni G ałeckiem u w e Lw ow ie, zwłaszcza bez ra d y przybocznej, i dlatego proponow ali pow ołanie osobnej ra d y przybocznej dla Lwowa.

J. K asprow icz przekazał słow a S k arb k a, że G ałecki obiecał przenieść się do Lw owa. O statecznie postanow iono: 1. dążyć do ściągnięcia G ałeckiego do Lw ow a, 2. stw orzyć deleg atu rę czysto polską, pro p onu jąc by weszli do niej S k a rb ek lu b K asznica, 3. zobowiązać delegata by nie czynił nic, co by przesądzało spraw ę uk raiń sk ą przed decyzjam i sejm u.

W w alce z przeciw nikam i politycznym i LN podejm ow ała p róby ich d y sk red y to w an ia m oralnego, p osługując się nieraz plotką, oszczerstw em i półpraw dą. N a łam ach p rasy n arodow o-dem okratycznej pow szechne

było oskarżanie przeciw ników o w spółpracę z zaborcam i 32. 4 m arca K as­

prow icz poruszył spraw ę dokum entów K un d sch aftstelle, po stu lu jąc p rze­

jęcie ich, „zwłaszcza że to p otrzeb n e do w alki, do usunięcia szkodników z p la tfo rm y życia politycznego”. Cieński ju ż k o n k retn ie proponow ał uży­

cie ich przeciw ko ludziom ty p u W. Sikorskiego i T. Rozwadowskiego. Dla załatw ien ia ty ch sp raw oddelegow ano do K rakow a Ja n a Paw likow skiego.

Z am ierzano rów nież zebrać m a te ria ły o w łasnej działalności podczas w o j­

ny. N a w niosek D ąbrow skiego uchw alono: „Z ebrać m a te ria ły c[ontr]a przeciw nikom — zrobić spraw ozdanie z działalności g ru p y galicyjskiej, po w ierzając to zadanie kom isjom o rg anizacyjnej i p ro g ram o w ej”.

U w agę ligow ców p rzy k u w ała rów nież w alka o władzę c e n traln ą . Od początku planow ano w y korzystać do w alki z rządem arm ię H a lle ra (21 grudnia). W ystąpienie przeciw ko rządow i M oraczew skiego nastąp ić m iało pod hasłem w alki z bolszew izm em . Panow ało przekonanie, że sy tu acja w ym aga szybkiego działania i zam ierzano je podjąć „choćby się m iało nie u d a ć ”. S y tu ację w W arszaw ie refero w ał 28 stycznia gość ze stolicy u k ry ty pod k ry p to n im em G. (St. G rabski? J e rz y Gościcki?). M ówił o po­

32 Szczególnie duży rezonans w yw ołała nagonka na A. Lednickiego. Proces L ed ­ nickiego. Według stenogramów opracował i w s tę p e m zaopatr zył Z. Wasilewski, War­

szaw a 1924; W. L e d n i c k i , 20 lat w w oln e j Polsce, Londyn 1974r

Cytaty

Powiązane dokumenty

W rezultacie północnoamerykańscy badacze postrzegani są jako pionierzy, dynamiczni propagatorzy oraz autorytety w zakresie kształcenia myślenia kry- tycznego.

ском языке й на основании данных восточнославянских языков делается попытка выявить новые возможности толкования

W drugiej i trzeciej grupie wycofało się kilku zawodników z powodu obrzucenia ich piaskiem i kamieniami przez nieznanych wyrostków, którzy po swym niecnym czynie

Szum owski W., Historia m edycyny filozoficznie ujęta.. B ednarski J., Spostrzeżenia z przebiegu tegorocznej

Dworska Więcławice

Duży obszar diecezji i w ysoka liczba ludności rzym skokatolickiej sprawiały, że największa ilość 322 placów ki duszpasterskie przed I w ojną światową nie

El enchus cleri

Równie dobrze można by jednak potraktować Peipera jako poetę świadomości, w któ- rej nie ma niczego, czego wcześniej nie byłoby w zmysłach, jako twórcę szczególnie