• Nie Znaleziono Wyników

Wizyta we Lwowie po latach - Jerzy Skarżyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wizyta we Lwowie po latach - Jerzy Skarżyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY SKARŻYŃSKI

ur. 1921; Uchanie

Miejsce i czas wydarzeń Lwów, PRL

Słowa kluczowe Lwów, PRL, wizyta we Lwowie

Wizyta we Lwowie po latach

Byłem we Lwowie, jak tylko można było pojechać, Lwów był wtedy w Związku Radzieckim, pojechałem z wycieczką harcerską. Idę znajomym traktem po Lwowie do korpusu kadetów, zobaczyć to miejsce. Patrzę, coś inaczej wszystko jest. Tutaj były korty, tam taki stawik był, kąpielisko, to coś się zmieniło, i nie wiem, czy tędy iść, czy tędy? Idę, ale patrzę, siedzą dwie kobity. I ja mówię: „Izwinicje, ja nie znaju, do korpusu kadetów?”, „Niech pan nie mówi po rosyjsku, my jesteśmy rodaczki, ze Lwowa”. „No to jak panie wspominacie Lwów?”, „Proszę pana, żeby ten Lwów nam wrócił taki, jak był. My jesteśmy Ukrainki, ale tu urodzone, to my jak Polki”. Ulżyło mi wtedy, bo zrozumiałem, że są ludzie [wśród Ukraińców] także, a nie tylko ci, co przeżynali Polaków, UPA, i tak dalej. I jeszcze o jednym spotkaniu opowiem, to znamienne spotkanie. Wyszedłem od tego korpusu kadetów, jest tam taki pomnik dla gierojów sowieckich, i widzę, tego pomnika nie było, tu park Stryjski, rogatka stryjska, ale nowe domy wszystko. Nie chciało mi się wracać tą samą drogą, tylko skrócić.

Widzę, idzie starsza pani z dziewczynką za rączkę. Podchodzę i znowu mówię:

„Pażałsta madam, ja Polak, ja z Warszawy”. „Proszę pana, a my Polki”. No to ja mówię: „To pani pozwoli, że się przedstawię, Skarżyński się nazywam”. „Ma pan piękne nazwisko, ale ja mam też piękne, z Mazurka Dąbrowskiego”. Ja mówię: „Pani Dąbrowska?”, „Tak jest. Proszę pana, mieszkam tu”. „Co pani tu robi?”, „Mój mąż był dowódcą wojskowego portu lotniczego na Skniłowie, no to pan dobrze wie”. „No oczywiście, bo – mówię – tam mojego kolegi wujek sierżantem był lotnikiem”. Mówi:

„Proszę pana, jak przyszli Sowieci, to nam zabrali mieszkanie służbowe przy lotnisku, wywieźli, dali nam inne mieszkanie – opowiada – no, mój mąż już długo nie wytrzymał ze zdrowiem, zmarł. Ja zostałam z wnuczką, bo córka wyjechała do Polski i tam zagospodarowała się i mamy sobie zrobić coś wspólnego, jakoś się zorganizować. Proszę pana, niech mi pan powie. Czego chcą od tego Jaruzelskiego?

Co ci Polacy? Czego się go czepiają?”. Ja mówię: „No, widzi pani, jak pani się interesuje, a mąż był wojskowy, to pani wie, jak to było wtedy w służbie wojskowej, tu

(2)

się naradził czy tak czy owak, to historia oceni”. A ona mówi: „Proszę pana, to był mądry człowiek, Polacy powinni mu dziękować za to, co zrobił – mówi – proszę pana, mąż mi mówił, tu 70 tysięcy wojska stało ze Lwowa, w kierunku na Polskę, na Małopolskę i – mówi – proszę pana, jak oni by wpadli wtedy, to gorzej by było jak w Budapeszcie. Wyżynaliby – mówi – tych wszystkich! Nie pytaliby, kto jest kto. A on uratował Polaków od tego zalewu. Czego oni chcą?”.

Data i miejsce nagrania 2016-04-12, Warszawa

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W pewnym momencie widzi to Niemiec, że ja tak chodzę, a był to elektryk, który miał urwaną lewą rękę, miał tylko prawą, zawołał mnie do siebie i mówi tak: „Będziesz u

Oni wszędzie mieli też, zresztą była jednostka wojskowa i jak się przyjrzałem tej fotografii i tym wszystkim, to jego ojciec był jakimś starszym w tym oddziale

Otworzyły się sklepiki w ryneczku, który charakteryzował się architekturą taką dawną, był w kształcie czworokąta, a poszczególne mieszkania połączone były nie

A pan Du Château zrodził znowu sympatycznego syna, który jest notowany w Uchaniach, bo to artysta malarz był, z którym się znałem, jeździliśmy razem pociągiem, wyjeżdżając

Pamiętam, że raz zapomniałem biletu, to się nauczyłem, bo podpatrzyłem kolejarzy, że tam gdzie składy były pociągów wsiadałem, bo by mnie nie przepuścili

Moja mama bardzo chciała, żebym ja się dostał do Korpusu Kadetów nr 1 im.. Marszałka Józefa Piłsudskiego, bo przygotowywała do tego korpusu Józia Śmiecha, syna

Był taki Masłosojuz, organizacja mleczarska, która miała już wtedy nie tylko swoje zakłady mleczarskie, ale nawet samochody.. To dopiero dzisiaj jest takie modne, a wtedy

I do tego uczył się dobrze, bo jeszcze konserwatorium skończył i to dwa kierunki – śpiew, bo piękny tenor miał i grę na skrzypcach, którą mnie później starał się