Wł . B e ł z a .
DISCE PUER.
Siadł król Batory na swej stolicy, W sławy i blasku potędze,
Miecz mu połyskał w dzielnej prawicy, Dłoń drugą oparł na księdze.
Przed królem stało małe pacholę, Uśmiech miał w oczach swawolny, Ale myśl jakąś jasną na czole, A był tojbiedny żak szkolny.
Choć ubiór jego nie lśnił szkarłatem, Bo nosił świtkę siermiężną,
Nie drżał on trwożnie przed majestatem, Choć stał z pokorą należną.
A król i mędrzec w jednej osobie, Los chłopca mając na względzie:
„Ucz się! — doń rzecze — a ja to zrobię.
Że będziesz w pierwszym stał rzędzie!“
Bo wiedział król ten, że nie garść złota Darzy znaczeniem i władzą,
Ale nauka, prawość i cnota, Na szczyty sławy prowadzą.
I choć król dawno spoczął już w grobie, Dotąd brzmi jego orędzie:
„Ucz się, pacholę, a mówię tobie,
Że będziesz w pierwszych stał rzędzie!“
Bezpłatny dodatek do „Drwęcy“
R ok X. N o w e in ia sto , d n ia 26 w r z e śn ia 1933. Nr. 18
600 -letnia rocznica urodzin Stefana Batorego.
Dnia 27 w rześnia rb, obchodzimy 600-ną rocz
nicę urodzin drugiego z rzędu obieralnego króla polskiego, Stefana Batorego, któ ry odegrał wybitną rolę w historji państw a.
Po ucieczce H enryka W alezego szlachta, wy
łączając stronników M aksymiljana II., pod wpływem Jana Zam oyskiego obrała za królowe p ol
ską Annę Jagiellonkę, siostrę Zygm unta A ugusta, za męża dodając jej Stefana Batorego, wojewodę siedm iogrodzkiego. Po ślubie n astąpiła 1-go maja 1576 r. koronacja w Krakowie.
10-lecie rządów tego genjalnego W ęgra na tro nie polskim ujawniło wszelkie zalety jego um ysłu i charakteru . We w szystkich jego dziełach i sp ra wach przebija ogrom na m ądrość, żelazna wola i w ytrw ałość, energja, rycerskość i duma królew ska. Gdy bowiem zaraz na początku panow ania przyzw yczajona do samowoli szlachta (opozycja) opierała się na Sejmie toruńskim r. 1576 jego żą
daniom, nie chcąc uchwalić koniecznego podatku na wojnę z Gdańskiem, (który, ufny w potęgę swoją i bogactwa, nie chciał uznać Batorego k ró lem i tw arde i upokarzające staw iał w arunki), oświadczył stan o w czo : „jestem waszym królem , nie urojonym ani malowanym, umiem i chcę rzą
dzić i rozkazyw ać”. Był przedew szystkiem żoł
nierzem i wodzem, dzieląc z wojskiem trudy i niebezpieczeństw a. Wojna więc była jego żywio
łem. Umiał on też dobierać sobie ludzi, pośród nich Jana Zam oyskiego, znakom itego męża stanu i w o
dza, najlepszego doradcę i przyjaciela.
Poskrom iw szy Gdańsk buntowniczy, od czego zależało utrzym anie powagi m onarszej i dalsze powodzenie jego rządów, ruszył na Moskwę, by odebrać jej zagrabione za ostatniego Jagiellona, Inflanty. Skłonił sejm do ofiar, ulepszył jazdę, a przedew szystkiem utw orzył pułki piechoty z chłopów, (którym za waleczność nadaw ano szla
chectwo), a także i oddziały, złożone z cudzoziem
ców, przew ażnie Węgrów. Zastosow ał też sztukę budow ania i zdobyw ania twierdz. Pozwoliło mu to zaraz w pierwszej w yprawie odebrać Połock (1579), w drugiej, oprócz innych twierdz, zwłaszcza najsilniejszą W ielkie Łuki (1580), w trzeciej zapu
ścił się aż pod Psków. Około 10 tygodni trw ało oblężenie w śród srogich mrozów i niedostatku, mimo to Batory wymógł na Moskwie pełne zwy
cięstwo, bo 15. I. 1582 zaw arto w Jam ie Zapolskim pokój, mocą którego Polska otrzym ała praw ie całe Inflanty i województwo połockie z Połockiem i Wieliżem, prócz ziem, będących w ręku Szwecji.
W ten sposób B atory na blisko 100 lat położył kres rozpościeraniu się Moskwy ku zachodowi. W m arcu zaś wjechał do Rygi, w itany entuzjastycznie, a na jego cześć wybito medale.
Co do polityki wewnętrznej Batory w ciągu swego panow ania, nie chcąc być powolnem narzę
dziem szlachty, um iał sejm zmusić do posłuszeń
stw a i w ielokrotnie dał wyraz swej władzy, będąc nieubłaganym dla przestępców i wichrzycieli. Chcąc atoli zjednać sobie szlachtę na wojnę m oskiew ską, zrzekł się na jej korzyść sądow nictw a w spraw ach cywilnych, co jednak przyspieszyło wymiar sp ra
wiedliwości. Nie zdołał też przeprow adzić reform y skarbu i elekcji w skutek opozycjonistów, urażo
nych na króla za faworyzowanie Zamoyskiego
i Węgrów. Ujął w pewne k arb y dzielny, lecz nie
bezpieczny żywioł kozacki, wyznaczając mu hetm ana i zobowiązując go na każde wezwanie stawić 6000 kozaków, gotow ych do wojny. Jako gorliwy k a tolik popierał usiłow ania Jezuitów około szerzenia katolicyzmu. Rozumiejąc wielkie znaczenie ośw ia
ty w ręce ich oddał szkolnictwo i wychowanie młodzieży, a szkołę jezuicką w Wilnie podniósł do godności akadem ji — mimo to przestrzegał tole
rancji religijnej, w yrzekłszy te pam iętne s ło w a :
„Ja panuję nad ludem, a Bóg nad sum ieniem ”.
Złamawszy anarchiczną opozycję m ożnowładz
twa i skupiw szy około siebie w szystkie dodatnie żywioły, mógł Batory naród poprowadzić do wiel
kich przeznaczeń. W r. 1584 um arł Iwan Groźny, a na tron m oskiew ski w stąpił tegoż syn niedołęż
ny, Fedor. O tw ierała się możność podbicia i po zyskania Moskwy, a B atory łączył z nią także myśl wielkiej wyprawy przeciw Turkom , aby przy pomocy Moskwy i ludów bałkańskich wypędzić ich z Europy. Zaczęły się rokow ania dyplom a
tyczne. Papież S ykstus V, Hiszpanja, W enecja i inne księstw a chrześcijańskie z zapałem popie
rały zam iary królew skie. Zwołano wreszcie sejm na
lutego
r. 1587, kiedy przedw czesny nagły zgon króla dnia 12 grudnia 1586 r. w Grodnie położył kres tym wielkim planom, mającym być dziełem Polski, postaw ionej na czele niemal całej Słow iańszczyzny !
Sprawiedliwość nie jest dziedziczką sam odziel
nego i potężnego królestw a, ale jest tylko dam ą do tow arzystw a, k tó ra wówczas wychodzi do gości, gdy się tak podoba gospodarzowi.
Bolesław Prus.
Jak Polska nagradzała swych wiernych synów?
(Z czasów Stefana Batorego).
N iem ały m iała Polska królów wielkich i zasłużonych, surow ych na wojnie, a sp raw ied li
wych w pokoju, do nich zaliczyć trzeba i króla Stefana Batorego.
Car m oskiewski Iwan, dla swej srogości nazy
wany Groźnym, zagarnął Polsce Inflanty. Król Stefan wyruszył ze swem wojskiem, odbierając miasto za miastem , jedną fortecę po drugiej.
Przegraw szy już wiele bitew, m oskiew skie wojsko zam knęło się w fortecy, w W ielkich Łu
kach, ale król Stefan postanow ił dalej szturm em dobywać fortecę.
I za króla Batorego chłopi ochoczego serca szli bronić ojczyznę, rów ną m atką w szystkich, tak chłopów, jak i panów. Między nimi znalazł się i ro sły jak dąb Grześ W ieloch z M iastkowa, który przybył ze swoim dziedzicem, panem Lasockim.
Kiedy więc król Stefan dobyw ał W ielkich Łuk, trzeba było podpalić drew niany parkan, k tóry z jednej strony zasłaniał Moskali.
Nie zważając na broniących przystępu tam nieprzyjaciół, szli nasi naprzód, a między nimi het,
na przedzie Grześ Wieloch z M iastkowa, ktorego przedew szystkiem wzięli na cel Moskale.
Raniony lekko w nogę Wieloch rozzłoszczony sunie naprzód, a wszyscy za nim i pierw szy ogień podkłada pod parkan.
Nie minęła godzina, a cały park an w ogniu, a ku schyłkow i dnia M oskale wysłali posłów do króla Stefana.
Poddali się nieprzyjaciele, król Stefan wjechał do Wielkich Łuk. Zaledwie stanął na rynku i zsiadł z konia, a ze w szystkich stron otoczyli go hetm ani, wojewodowie, kasztelani, starostow ie i wszyscy cisnęli się do króla i radow ali się ze zwy
cięstwa.
A król szukał oczyma kogoś i naraz zawołał :
— Hej, żyje ten zuch, co pierwszy z ogniem podsunął się pod p a rk a n ?
— Żyje ! — wołali niektórzy.
— Niechże stawia przedem ną — rozkazał król.
Zaczęto szukać W ielocha: Stał het w szeregu i w łaśnie setny kaw ał chleba w yciągnął z zana
drza, kiedy go wołali do króla. Niebawem stan ął przed królem , naokoło panowie długim rzędem , a ze w szystkich aż kapało złoto i bogactwo. Za
ledwie go król zobaczył, a zaraz uśm iechnął się łaskaw ie i postąpił ku niemu.
— Jak się nazywasz, zuchu ? — rzekł i rękę położył mu na ram ieniu.
— Grześ W ieloch, chłop z M iastkowa.
— Dobrześ się spisał, i jużeś nie chło
pem więcej -— król na to, a obracając się do pa
nów, r z e k ł:
— Hej, panowie, pokłońcie się temu junakowi, bo od dziś on już wasz równy. Na wieczne czasy robię go szlachcicem !
I król sam uchylił swej sobolowej czapki ze złotym guzem i ezaplem piórem , a za nim wszy
scy panowie.
W ieloch stał narazie jakby mu nogi w rosły w ziemię i oczy przecierał, czy go sen nie łudzi, a potem rzucił się do nóg królowi i zawołał z p ła czem :
— Miłościwy królu, nie zasłużyłem ci ja takiej łaski, zrobiłem tylko moją po w in n ość; przecież sam Pan Bóg nakazał bronić ojczyzny od nie
przyjaciół !
A król na to :
— Praw da, zrobiłeś tylko coś powinien dla ojczyzny, ale wiedz, że ojczyzna urnie nagradzać swych dobrych synów.
I Grześ W ieloch z M iastkowa został szlach
cicem. Król darow ał mu ziemi n ie m a ło ; a p a
nowie w szyscy hurm em przypadali do niego, ten mu konia nadstaw iał, ten złoty pas podaw ał, tam ten szablę kosztow ną mu w ręk ę w tykał, ów szpinkę złotą przypinał do koszuli, a inny czapkę sutą w sadzał na głowę.
Gdy Grześ Wieloch wrócił z wojenki nikt go nie poznał, a gdy się dowiedziano, że został szlachcicem, nie było końca radości.
I w ogień zapału trzeba miechem dać.
*
I droga życia ma swoje tunele.
*
W g ó r a c h b o liw ijsk ich odkryto ta je m n ic z e m ia s to z p rz e d 1 4 .0 0 0 lat.
N ajstarszem m iastem na świecie jest niew ąt
pliwie Tiahuanako, znajdujące się na płaskow zgó- rzu boliwijskiem, na wysokości 3.700 metrów, nad pow ierzchnią morza. A m erykańska ekspedycja archeologiczna, k tó ra przeprow adziła tam badania, ogłosiła niedawno ciekawe dane o tern zagadko- wem mieście. Na podstaw ie różnych wyliczeń astronom icznych przypuszczają uczeni, że T iahua
nako egzystow ało już 10.000 naw et 14.000 lat temu.
W ten sposób to tajemnicze m iasto jest o wie
le stuleci starsze od piramid. Mimo to naród, k tó ry go wybudował, posiadał nadzw yczajną wie
dzę m atem atyczną i astronom iczną.
Miasto kryje cały szereg tajemnic. Dotychczas nie udało się ustalić, jaka rasa zam ieszkiwała m ia
sto, z jakiej przyczyny było porzucone przez m ie
szkańców, skąd oni przyszli i dokąd się udali — dlaczego żyli w tym rozrzedzonym powietrzu pła- skowzgórza boliwijskiego. Nawet dziś ruiny Tia
huanako przedstaw iają jedyne w swoim rodzaju widowisko. Na pierwszy rzut oka w ydaje się, że było zam ieszkane przez tytanów lub stw orzenia z innej planety.
Miasto zajmuje przestrzeń dwu i pół kilom etra i jest zabudow ane gmachami z kolosalnych b ry ł kam iennych, połączonych ze sobą nie cementem, lecz masywnemi spojeniam i srebrnem i. W jego centrum znajduje się piram ida, mająca 60 m etrów wysokości, na szczycie której jest urządzony ba
sen, widocznie przeznaczony do kąpieli.
Główna św iątynia m iasta posiada obszerne po
dwórze, na którem znajdują się setki kolumn, wy
sokości 6 m etrów każda i kam ienne posągi bóstw, mające po 18 metrów wysokości.
Najwspanialszym pom nikiem atoli są „W rota sło ń ca”, nie tylko dlatego, że w rota te uderzają swemi rozmiaram i, lecz dlatego też, że są ozdobio
ne w spaniałem i rzeźbami. Ogromne w rażenie ro bią kam ienne bryły, użyte do budowy. Bryły po 60—80 ton spotykane są często, lecz są i takie, k tóre ważą 200 ton i więcej. W szystkie są oszli
fowane i spojone ze sobą z nadzw yczajną d o k ła d nością, tak jakby przedhistoryczni budowniczowie używali w spółczesnych maszyn i ułatw ień technicz
nych.
Gdyby bry ły te nie były spojone srebrem , to budynki zachow ałyby się zapewne nienaruszone do tej chwili. Lecz masywne, ważące po kilka k i
logram ów spojenia srebrn e wzbudziły żądzę posia
dania ich u hiszpańskich zdobywców, którzy wy
dłubyw ali je z kamieni, powodując rozw alanie się budynków, podczas licznych trzęsień ziemi. Na
stępnie Indjanie rozciągnęli b ryły kam ienne, roz
bijając je na mniejsze i brukow ali niemi swoje brudne w ioski.
Obecnie zachow ała się w całości tylko p ira mida Kalasaja czyli św iątynia słońca, plac 10 wrót i A kapana — tw ierdza na sztucznie wniesionem wzgórzu, z kam iennym rezerw uarem . Z tysiąca postaci kam iennych ocalała tylko jedna statu a i to silnie uszkodzona przez Hiszpanów. Je st nią
„Człowiek b ro d a ty “, który przypom ina legendę Azteków o brodatym przybyszu, któ ry nauczył ich sztuki pisania, dał religję i przepow iedział przy
bycie Hiszpanów^.
Ucieczka ludności z tego tajem niczego m iasta nastąpiła praw dopodobnie na dłńgo przed zburzę-
Jesień nadchodzi.
Z im ne sz k ło .
W jednej z hut szklanych we Francji dokonano w ynalazku fzimnego szkła. G atunek tego szkła odznacza się przepuszczalnością prom ieni sło necznych świetlnych oraz zatrzym y
waniem, w chłanianiem ciepła promieni.
Szkło zimne przepuszcza 65 proc. świa
tła, ale zatrzym uje 85 proc. ciepła.
Zaopatrzone w szyby z tego szkła m ieszkanie otrzym uje w ystarczającą ilość św iatła, natom iast podczas n aj
większych upałów panuje w niem chłodna, miła tem peratura.
N ie w s z ę d z ie jed n a i ta sam a godzina.
W Europie obowiązuje czas czwo
raki : środkow o-europejski, przyjęty także w Polsce, holenderski o 40 mi
nut późniejszy, przyjęty tylko w Ho- landji, zachodnio-europejski o godzinę wcześniejszy. Podobnie rozm aite czasy obowiązują też w innych częściach świata, stosownie do pory wschodu słońca. W chwili, gdy w Toruniu zegar w skazuje południe, w A m ster
damie jest dopiero 20 minut po jed e
nastej, w Londynie i Paryżu 11, n ato m iast w Moskwie już 13. W tym samym czasie w Bombaju w Indjach jest godzina 16,30, w Pekinie w Chi
nach — 19, w Jokoham ie w Japonji
— 20. Na antypodjach Europy śro d kowej znajduje się Honolulu, gdzie w tym samym czasie jest 0,30. — N atom iast w San Francisco (Stany Zjednoczone) jest dopiero 3 godzina, a w Nowym Jo rk u — 6-ta.
niem Babilonu. W każdym razie naw et Inkowie nie zachowali o swoich sąsiadach żadnych legend i opuszczone miasto nazwali Tiahuanako — „Mia
sto um arłych”.
N a jszy b sz y p o cią g na ś w ie c ie .
Najszybszym pociągiem na świecie był dotąd ekspress na kanadyjskiej Pacific-Railway, k tóry biegł z szybkością 133 km. na godzinę. Obecnie palmę pierw szeństw a zyskał ekspres na angielskiej G reat W estern Railway, który biegnie z szybkością przeciętną ) S 8 k^m. na godzinę, a miejscami pędzi naw et z szybkością 153 km. na godzinę.
W ypełnianka.
uł. H istoryk.
o o a Puste pola figury wypełnić a 1 s literam i tak, żeby utw orzyły P r h słowa o zn aczen iu :
y
1 g 1. Postać człowieka.h V e 2. K siążka geograficzna.
a t k 3. Miasto w A ustralji.
4. A m erykańskie gry ruchowe (wspak).
5. Miasto we Francji.
6. Cenny przedm iot.
Rzędy drugi i czwarty, pionowo czytane (z gó
ry na dół), dadzą imię i przydom ek króla polskiego.
Szarada.
Gdy do pierwszego dodasz pół drugiego, Każdy woźnica go zna.
A pierwsze z trzeciem część to jest naszego Grzbietu, któ ry je ma.
Zaś drugie z trzeciem są tyle, co drogi.
Całe : mąż wielki to był,
Ale zawcześnie zabrał go los srogi, Bo dla ojczyzny on żył.
R o z w ią za n ie u zu p ełn ia n k i lite r a c k ie j z Nr. 15.
Kiedy ranne w stają zorze, Tobie ziemia, Tobie morze....
n ad esłali: Balladyna, Bronia Ch-ska, Echo z za gór, W anda D., Gorliwa czytelniczka, Jaś i Janka, Kirgiz z pod Lubawy, M urzynek, Myśliwy z nad Drwęcy, Ryś z Lubawy, S tały czytelnik.
R o z w ią za n ie sza ra d y z Nr. 15.
Kopernik.
nadesłali : A. B. z R«, Bronia Ch-ska, Echo z za gór, Fircyk, Jaś i Janka, Kirgiz z pod Lu
bawy, Myśliwy z nad Drwęcy, N astusia i Piotruś, Ryś z Lubawy, Stały czytelnik.