• Nie Znaleziono Wyników

Człowiek wobec problemu ochrony środowiska naturalnego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Człowiek wobec problemu ochrony środowiska naturalnego"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Franciszek M. Rosiński, Anna M.

Latawiec

Człowiek wobec problemu ochrony

środowiska naturalnego

Studia Philosophiae Christianae 25/2, 121-137

1989

(2)

Studia Philosophiae C hristianae ATK

25(1989)2

FRANCISZEK M. ROSIŃSKI, ANNA M. LATAWIEC

CZŁOWIEK WOBEC PROBLEMU o c h r o n y Śr o d o w i s k a n a t u r a l n e g o

ł. Wprowadzenie. 2. Postaiwa „sakralna” wobec naitury. 3. Postaw a „sekularna” wobec natury. 4. Degradacja środowiska naturalnego. 5. Podstawowe zasady i etyki środowiska. 6. Zakończenie.

1. WPROWADZENIE

W p aźd ziernik u 1978 roku odbyło się w Polsce spotkanie przedstaw icieli środow iska ekologicznego USA i Polski. Jeg o celem było zapoznanie am ery k ań sk ich uczonych re p re z e n tu ­ jących N ational A cadem y of Sciences z p rogram am i, in sty ­ tu cjam i i działalnością z zakresu o chrony środow iska. B yła to okazja do w zajem n ej prezen tacji p rac z zak resu ochrony śro­ dowiska, w y m ian y doświadczeń, ilu stra c ji k o n k retn y c h w y n i­ ków i w niosków z prow adzonych badań. W blisko 20 re fe ra ­ tach po d jęto m iędzy innym i p ro b lem aty k ę m odelow ania roz­

p rzestrzen ian ia zanieczyszczeń w atm osferze, pochodzenia

i p rzep ły w u tzw . kw aśnego deszczu, zależności pom iędzy ry zy ­ kiem ekologicznym a je'go oceną ekonom iczną, pom iędzy ochroną środow iska a rozw ojem gospodarczym i społecznym , itp .1. Inform acja o tego ty p u sp o tk aniach m iędzynarodow ych świadczyć może o zw iększającym się zakresie i w adze p ro ­ blem u.

Na podstaw ie analizy stosun k u człow ieka do przy ro d y p ró ­ b uje się ukazać drogę, jak ą pokonał człow iek niszcząc otacza­ jącą go przy ro dę w procesie podporządkow yw ania jej sobie, by obecnie ją ratow ać. Podczas teologicznych dyskusji zw raca się uw agę ma zagadnienie odpowiedzialności człow ieka za zagrożenie środow iska n atu raln eg o , n a d m ie rn ą eksploatacją zasobów p rzy ro d y . R. G u ardin i w ypow iada się proroczo: „Moż­ na śm iało powiedzieć, że zaczyna się obecnie n o w y okres

1 A. Hiilbrieht-Ilkowiska, Polsko-am erykań ska narada robocza na te ­ m at „Badania ekologiczne a ochrona środow iska”, Mogilany k. Krakowa, 16—23 X 1987 rok, Wiadomości Ekologiczne 34(1988)2, 231—233.

(3)

historii. O dtąd człow iek będzie żył zawsze n a kraw ęd zi n ie­ u sta n n ie w zrastającego niebezpieczeństw a, grożącego całem u jego istn ie n iu ” 2.

A nalizując stosunek człow ieka do p rzy ro d y szczególnie jasno ry su ją się dwie postaw y: gdy tra k tu je n a tu rę jako rzeczyw i­ stość św iętą, m am y do czynienia z postaw ą „ sak ra ln ą ” ; gdy zaś odnosi się do n a tu ry jak do rzeczyw istości pospolitej, m am y do czynienia z p ostaw ą „ sek u la rn ą ”.

2. POSTAWA „SAKRALNA” WOBEC NATURY

Dla człow ieka rep rezen tu jąceg o społeczność pierw o tn ą ota­ czająca go p rzy ro d a m a bardzo często c h a ra k te r sak raln y. P rz y ro d a jaw i się m u jako rzeczyw istość p e łn a nadp rzy rod zo ­ n y ch m ocy i istot, k tó re w przeszłości n ad a ły k ształt ziem i, n a p e łn iły ją życiem i in g eru jąc w bieg w y darzeń k ie ru ją jej losam i. W tak ie j w izji św iata p rzy ro d a i czas tra k to w a n e są jako elem enty sa k ra ln ej czasoprzestrzeni, tw orzące trw a ły po rządek kosm iczny, u stalo n y przez isto ty nadprzyrodzone. W ydarzenia, d zieje plem ienne, życie osobiste ww ożone są w odw ieczny n u r t (c o n tin u u m ) św iętych dziejów, pły n ący od n ajd aw n iejszy ch czasów. W obec tak ie j w izji św iata n a tu ra ln a jest chęć zachow ania w stanie n ienaru szo ny m p rzestrzen i życiow ej przek azan ej przez przodków . T aka p ostaw a pozw ala odpow iednio kształtow ać sw e relacje do św iata nad przyrodzo­ nego, daje poczucie w zględnego bezpieczeństw a, stabilności, n a w e t sensu życia 3.

Człowiek w spólnoty p lem ien n ej nie przep row ad za ostrego rozróżnienia m iędzy sferą św iętą i czysto świecką. Z darza się czasam i, iż okresow o jakiś przedm iot może stać się obiektem k u ltu , np. w sy tu acji, gdy „w ęd ru jący sam otnie w poszu­ k iw an iu zw ierzy ny zgłodniały Indianin z a trzy m u je się przed jakąś skałą i zanosi do n iej, jak do boga, sw ą sk arg ę i prośbę o pom oc, ba, m odli się n a w e t do swego tow arzysza łowów, do psa... Indianin zanosi m odły do łaźni paro w ej, do w ik lin y tw orzącej jej szkielet, do w ęgla drzew nego n a palenisku i do przyniesionego ze sobą tłuszczu. W ten sposób w m istycznej, podniosłej sy tu acji, rzeczy m artw e n a b ie ra ją cech życia, św ię­ tości, boskości” 4. Często tak ie w zajem ne przen ik an ie się

ele-2 R. Guardini, Koniec czasów nowożytnych, K raków 1969, 73.

3 R. Batside, La mythologie, w: Ethnologie generale, Bruges 1968, 1055—1080; J. F. Thiel, Religionsethologie, Berlin 1984, 69—70.

(4)

memtów nadprzyro dzo n ych z przyrodzonym i jest tak dogłębne, iż w p rzek o n an iu ludzi p ierw o tn y ch tru d n o n a w e t w yróżnić kategorię rzeczy luib fu n k cji o c h a ra k te rz e czysto świeckim . Takie ujm ow anie rzeczy i zjaw isk w yn ik a z fak tu , iż społecz­ ność p ierw o tn a w ogóle kategorii czysto św ieckiej w sw ej

w izji rzeczyw istości nie przew id u je. Szczegółowa analiza

obrazu św iata i w ierzeń pokazuje, że istn ieje bardzo siln y zw iązek św iata z isto tam i i m ocam i n adprzyrodzonym i, k tó re bezustannie n a ń oddziałują. D latego też człowiek, jako jeden z elem entów składow ych porządku kosm icznego, m a obowiązek dbać o n ienaruszalność istniejącego p orządku, a zatem i o o ta­ czającą go rzeczyw istość, w p rzeciw nym p rzy p ad k u zagrażałby sw ej egzystencji. Z badań teren o w y ch np. w śród A rapeszów n a Now ej G w inei w ynika, iż „nie udało się stw ierdzić zacho­ w ań lub rzeczy, k tó re m iały by c h a ra k te r czysto św iecki — pro ­

fanum ; stopień jed nak nasycenia ich sacrum może być bardzo

różny; są rzeczy i funkcje, k tó re m ożna by -określić jako w p ełn i sakralne, jak np. ry ty zw iązane z k u ltem tam b aran u , z m asalajam i, inne n ato m iast m ają c h a ra k te r „m ieszany” (pół- sakralny), np. sadzenie św iętych b u lw yam ów i m am i i ich zbiór, n ad to są tak ie czynności i rzeczy, w k tó ry c h elem ent św ięty jest stosunkow o słabo zauw ażalny, np. zw ykłe czyn­ ności domowe... N aw et tak pospolita dla E uropejczyka spraw a jak zabicie św ini m a dla A rapeszów głęboki sens wietrzeniowy, poniew aż zw ierzę to odgryw a znaczną rolę w ich m itologii, w obrzędach i w zasadzie jest zab ijane i zjadane tylko w zw iązku z uroczystościam i o ch arak terze w ierzeniow ym ... Podobnie spożyw anie yam ów i m am i jest u n ich silnie zw ią­ zane z w ierzeniam i, poniew aż w yarnach i m am i zn ajd u ją się d u c h y ” 5.

Jednocześnie m ożna zauw ażyć, iż ten sa k ra ln y porządek kosm iczny, odczytyw any z m itów , w ierzeń, obrzędów jest dla społeczności plem iennej w zorcem postępow ania. K ształt rze ­ czywistości n a d a n y jest przez czyny isto t nadprzyrodzonych, k tó re oragną, aby ten k sz ta łt został zachow any. P o rządek n a ­ d any w daw nych czasach m a n a celu u trzy m an ie egzystencji św iata w dotychczasow ej postaci, a jego n aru szenie może gro­ zić pow ażnym i konsekw encjam i. Ten kosm iczny p orządek sa­ k ra ln y stanow i dla tubylców rzeczyw istość podstaw ow ą, w spa­

5 W. Bęben, Obrzędy przejścia u Arapeszów (praca doktorska, maszy­ nopis UW), W arszawa 1986, 172; W. Bęben, Religijne aspekty tradycyj­

nych wierzeń i obrzędów ludu Ara,pesz w Papui Nowej Gwi/nei (praca

(5)

nialszą i b ardziej sensow ną, niż ak tu aln a. P ełn i więc zadanie wciąż aktualnego a rc h e ty p u i reg u ły ż y d a (regula vita e) e.

Życie a k tu a ln e tra k to w a n e jest jako k o n ty n u ac ja m itu , stale odnaw iająca się jego realizacja. P orząd ek kosm iczny, w jakim z n a jd u je się człowiek, istn ieje z woli isto t nadprzyrod zon ych i dobrze fu n k cjo n u je. J e st to w y starczająca racja, dla k tó re j tu b y lcy s ta ra ją się go zachow ać i przekazać w stan ie n ien a ­ ruszonym swoim potom nym ; ci z kolei, jeśli o d k ry ją te sam e dobrodziejstw a porządku kosmicznego, będą rów nież p ragn ęli go przekazać n astęp n y m pokoleniom . W iara w istnienie łącz­ ności ze św iatem nadprzyro d zo n ym w p ły w a n a sty l życia, po­ stępow anie tubylców 7.

W n iek tó ry ch m itach przy ro da jest tra k to w a n a jako bóstwo, wielość bóstw lub ich e m a n a e ja 8. P rz y ro d a tra k to w a n a jako rzeczyw istość sa k ra ln a, p ełn a bóstw , duchów, m ocy n a d p rz y ­ rodzonych, m a znacznie w iększe szanse n a zachow anie swego stan u pierw otnego, n a zachow anie w zględnej rów now agi m ię­ dzy jej eksploatow aniem przez człow ieka a odnaw ianiem jej zasobów. Człowiek p ierw o tn y nie dysponow ał tak dużym i m oż­ liw ościam i technicznym i, b y dokonać rad y k a ln y ch z,mian w n a ­ turze; nie w ykazyw ał ten d en cji do „u przedm iotow ienia” p rz y ­ rody, gdyż czuł się jej częścią składow ą, p a rtn e re m . M iał św ia­ domość zależności od n iej, choć rozm aitym i zabiegam i m agicz­ nym i próbow ał te rela cje i zależności zm niejszyć. Człowie­ kowi pierw o tn em u obca jest idea „pan o w ania” n a d przyrodą, m anipulow ania nią. P orząd ek kosm iczny zakładał w spółuczest­ nictw o w nim . Tak np. tu b y lcy z rejo n u Sepiku n a Now ej G w inei uw ażają ziem ię za w spólną w łasność m asalajów , p rzo d ­ ków i ich potom ków , stą d nie chcą oni sprzedaw ać jej. O ile mogą się zm ieniać kolejni właściciele, o ty le rozm aite duchy i m asalaje pozostają na n iej zawsze. N aw et klęska żywiołow a czy n ap ad przez inne plem iona nie może tego sta n u zm ienić 9. To są racje przem aw iające za zachow aniem otaczającego k r a j­ obrazu. Z daniem tubylców , isto ty nadprzyrodzone m ogłyby tak ie zm iany poczytać jako zam ach n a swe p re ro g a ty w y w łas­ nościowe, a w efekcie m ogłyby dokonać odw etu n a ludziach.

6 M. Eliade, M yth and rea lity, New York 1963, 13—14; B. M alinow­ ski,, Magic science and religion, New York 1955, 101—108.

7 W. Bęben, R eligijne aspekty..., dz. cyt., 266.

8 G. Cornfeld und G. J. Botterweck (Hrsg.), Die Bibel und ihre W elt,

II, Belgisch Gladbach 1969, 919—925.

9 W. Bęben, F. M. Rosiński, M asalaje w e w schodnim Sepiku, Acta U niw ersitatis W ratislaviensis (w druku).

(6)

W ty m św ietle jasną s ta je się w ypow iedź Eskimosa: „Nie zaw racam y sobie głow y różnym i problem am i; p o w tarzam y daw ne opow iadania ta k jak n am je przedstaw iono i tym i sam ym i słow am i, k tó re sobie przypom inam y. Z achow ujem y daw ne reguły, byśm y nie żyli w n ę d z y ” 10.

Pod staw ę sa k raln ą cechuje lęk zabobonny przed przyrodą, przed zjaw iskam i groźnym i i tajem n iczy m i (m y s te r iu m tre ­

m e n d u m , fa scin osum ). Cześć relig ijn a oddaw ana przyrodzie

w połączeniu z obawą, animiza-cja i p an teizacja zjaw isk p rz y ­ rodniczych nie sp rz y ja ły uczynieniu z n ich p rzedm iotu syste­ m atycznych bad ań naukow ych. Być może jest to jedna z p rzy ­ czyn niew ielkiego postępu technicznego w okresie p reh isto ­ rycznym i w różnych k u ltu ra c h staro ży tn y ch n .

P o staw a sak ralizu jąca p rzyrodę stan ow iła dla człow ieka 0 m entalności p ry m ity w n e j duże niebezpieczeństw o pod w zglę­ dem relig ijny m . N ajczęściej łączyła się ona z politeizm em , anim izm em czy m agią. Sam zaś człow iek w różnych w ierze­ niach został podporządkow any obiektom i zjaw iskom przyrody, k tó ry m n iejed n o k ro tn ie składano n a w e t o fia ry ludzkie.

3. POSTAWA „SEKULARNA” WOBEC NATURY

O grom ną przew agę n a d św iatem , n a d p rzyrod ą człowiek zdo­ byw ał z dużym tru d em , stopniowo. W obec potęgi n a tu ry czuł się praw ie bezbronny. Obecie sy tu a c ja ta uległa nieom al od­ w róceniu; tera z p rzy ro d a w ym aga ochrony, jeśli w iele jej ele­ m entów m a nie ulec unicestw ieniu 12.

D ysponując n ajlep iej w ykształconym poziom em in te le k tu , człow iek zdążył dość rad y k a ln ie zm ienić „oblicze ziem i”. W m iarę w zrastający ch m ożliwości technicznych następow ało p rzekształcanie n a tu ry dla potrzeb człow ieka. Zaczęto zago­ spodarow yw ać obszary m ało a tra k cy jn e , jak pu sty n ie, bagna, te re n y anktyczne i wyosokogórskie. Coraz szybciej kurczą się p rzestrzen ie nie o b jęte działalnością ludzi.

Zdecydow anego zw ro tu w sy tu acji człow ieka pierw otnego 1 jego stosunku do p rzy rod y dokonał opis bib lijn y stw orzenia św iata. K onsekw encje teologiczne tego opisu przy czyn iły się do późniejszego szybkiego rozw oju n a u k przyrodniczych, a także do p ow stania n iek o rzy stn y ch zm ian w obrębie sam ej

î0 P. J. Btam entbal, Alle M ythen sind erdichtet. Jeder M ythus sagt

die reine W ahrheit, P. M. Magazin 12(1987), 117.

11 T. Doleaol, Der schwere Weg vom Tier zum Menchen, (3), P. M. Magain 12(1987), 33.

12 W. Fürst, Unsere Verantwortung fü r die Schöpfung, w: Begegnung (1988)3, 10—11.

(7)

przy ro d y 13. Poza sferą oddziaływ ania m yśli j u deo-chrz eścij ań- skiej m ożna zauw ażyć zaistnienie zjaw iska desak ralizaeji śro­ dow iska, „opanow yw anie” przez człow ieka n a tu ry i dokony­ w anie przez niego ogrom nych spustoszeń 14.

W zględy relig ijn e w dużym stopniu p rzy czyn iły się do de- rnitologizacji, odbóstw ienia” św iata, zwłaszcza w początkow ej fazie. Szczególnie silnie podkreśla się istotę kreaejomizmu w opisie w Rdz 1. i 2., gdzie w y raźn ie jest zaznaczony akt stw órczy przez jednego Boga, bez w spółudziału inn ych istot nadprzyrodzonych. Ziem ia nip. nie stanow i więc ciała jakiegoś uśm ierconego bóstw a, zaś pow szechnie czczone ciała niebie­ skie są zw ykłym i św iatłam i na u ży tek człowieka. W edług Rdz 1. Bóg bezpośrednio jest zangażow any ty lko przy stw a ­ rzan iu człowieka, podczas gdy ziem ia m a w ydać ro ślin y zielone n a rozkaz Boży (Rdz. 1,11); podobnie w ody m ają się zapełnić istotam i żyw ym i (Rdz. 1,20). N atom iast życie ludzkie posiada w y m iar duchow y. Bóg po stw orzen iu człowieka zw raca się do niego, a człowiek Boga rozum ie i jest w stan ie dać m u odpo­ wiedź n a jego w ezw anie 15.

Człowiek w edług Pism a św iętego m a być w ładcą ziemi i istot ją zam ieszkujących (Rdz. 1,26). Jak o w idom y znak sw ej w ła­ dzy n aw et n a d dużym i zw ierzętam i, A dam n a d a je im nazw y (Rdz. 2,19). Polecenie przejęcia panow ania n a d ziem ią z n aj­ du jem y w yrażone do ludzi w Rdz. 1,28. Z daniem Sehelklego, te n sta n rzeczy .upoważnia do rozum ienia histo rii A dam a i Ew y jako p reh isto rii, w k tó re j zaw arta jest h isto ria całej ludzkości i każdego człowieka. J e st to h isto ria Adam a, k tó ry m m y jesteśm y w.

Człowiek m a zatem , w edług P ism a świętego, realizow ać sw oje panow anie n a d ziem ią odbóśtw ioną, odm itologizow aną, n aw et zsekularyzow aną, n a d k tó rą o trzy m ał od Stw órcy w ładzę (do­

m in iu m terrae). W Rdz. 9,7 zn a jd u jem y polecenie: „Z aludnijcie

13 A. Auer, Der M ensch-„Partner” der Natur? w: Theologisches Jahr­

buch 1984, Leipzig 1984, 233—244; F. Gegarten, Der Mensch zwischen Gott und Welt, S tu ttg art 1956; K. Löwiith, W eltgeschichte und Heils- geschehen, S tu ttg art 1953.

14 T. S. Derr, Ecology and hum an liberation, Genf 1973, 19 i nast.; S. M. Daecke, A u f dem Weg zu einer praktischen Theologie der Natur, w: Theologisches Jahrbuch 1985, Leipzig 1985, 107.

15 A. S. Kapelrud, Die Theologie der Schöpfung im A lten Testament, w: Zeitschrift fü r alttestam entliehe W-issenchaft 1979(91)2, 159—170; L. Scheffczyk, Die biblisch-christliche Anthropologie in bezug zum m e ­

dizinischen Ethos, Offertenzeitung 1(1988), 14.

(8)

ziem ię i m iejcie n a d nią w ład zę”, zaś w Ps. 8,7: „O bdarzyłeś go w ładzą n a d dziełam i rą k Twoich; w szystko złożyłeś pod jego sto p y ”. Człowiek może więc dysponow ać ziem ią i jej zasobam i w edług sw ych potrzeb, m a stać się tw ó rcą k u ltu ry m ate ria ln e j i d u c h o w e j17.

Pan ow an ie człow ieka n a d p rzy ro d ą p rzekazane przez Boga należy, zdaniem K ohlera, pojm ow ać jako działalność k u ltu ro ­ tw órczą, k tó rą pow inno się realizow ać przez całe życie: „Pouczenie dziecka, każdy ty p szkoły, pism a, książki, techniki, badania, nau k i, w iedzy z jej m etodam i i in stru m en tam i, sta­ now ią realizację tego n a k a z u ” 18. N atom iast W olff sądzi, iż opa­ now anie ziemi przez człowieka nie zostało jeszcze w pełni w ykonane, przy czym realizacja tego zadania może ulec w y ­ paczeniu przez skierow anie jej n a niew łaściw e to ry , np. w p ro­ cesie niszczenia i zagrożenia życiu ludzkiem u. Z w raca się tu uw agę n a m an d at docelowy, skiero w an y do każdego człowieka, i do całej lu d z k o śc i19.

A nalizując problem panow ania człow ieka n a d p rzy rod ą m ożna zauw ażyć, iż Pism o św ięte dostrzega ryzy ko zw iązane z m ożliwościam i, jakim i dysponuje człowiek i p rzestrzega przed ich n adużyw aniem , przed m egalom anią: „W przyszłości nie będzie dla n ich niem ożliw e, cokolw iek zam ierzą uczynić” (Rdz. 11,6). Taką sy tu a c ję zn a jd u jem y w .przypadku budow y wieżv Babel, tw orzenia dużych sku p isk m iejskich, będących w starożytności n iejed n o k ro tn ie c e n tru m w y bujałego poli- teizm u, dem oralizacji; z tak a sy tu acją spo tyk am y się w p rzy ­ padku u p raw y w innej latorośli, k tó re j zbiory źle w yk o rzystan e m ogą m ieć p rzy k re konsekw encje. Biblia z d ezap rob atą u k azu je odw rócenie porządku i h ierarch ii w artości ustalon y ch przez Stw órcę: człow iek u leg ając m ate rii podporządkow uje energię swą w ytw orom fan ta zji, czasem też k ie ru je ją przeciw sw em u Stw órcy, co z reg u ły kończy się dla niego k a ta stro fa ln ie 20. Nie w szystkie dzieła w ykonalne technicznie, człowiek może w y k o­ nać bez w łasnej szkody. Czasem fascynacja techn iką może doprow adzić do podporządkow ania jej elem en tarn y ch in te re ­ sów człowieka, n a w e t do jego zniew olenia. T ak dzieje się np. gdy podstaw ow e w zględy ludzkie, etyczne, relig ijn e schodzą

17 H. W. Wolff, Anthropologie des A lten Testam ents, München 1977, 238—240, 325—327.

18 L. Köhler, Der hebräische Mensch, 1953, 112.

19 H. W. Wolff, dz. cyt., 241; E. A. Jüngel, Grenzen des Menschseins, w: H. W. Wolff (Hrsg.), Probleme Biblischer Theologie 1971, 199—205.

(9)

n a plan dalszy w trak cie realizacji potrzeb m aterialn y ch , n a ­ w et jeśli działalność ta k a odbyw a się w im ię szczytnych haseł. Pano w an ie n a d p rzy ro d ą przez człow ieka m a c h a ra k te r w zględny, nie jest nieograniczone. A nalizu jąc te k s ty biblijne w idzim y, iż ab so lu tn ym i o statecznym decy dentem n a d p rz y ­ rodą, św iatem , kosm osem pozostaje Bóg, k tó ry w każdej chwili m oże ingerow ać w dzieje św iata i n iejed n o k ro tn ie ta k czynił poprzez znaki i cuda. Stw órca jest pełno praw ny m , niekw estio- n ow aln ym w łaścicielem w szystkiego, w ładcą istot w idzialnych i niew idzialnych: „Do P a n a n ależy ziem ia i to, co ją napełn ia, św iat i jego m ieszkańcy” (Ps. 24,1; 89,12); „Do m nie należy zw ierzyna cała po lasach... co się porusza n a polu... m ój jest św iat i to, co go n ap ełn ia (Ps. 50,10— 12). T eksty te su g eru ją jednoznacznie, iż w ładcą p rzy ro d y jest sam Bóg, zaś człowiek m a pełnić fu n k cje „zarządcy” n a d dobram i doczesnym i, w g ra ­ nicach przez Boga w yznaczonych.

4. DEGRADACJA ŚRODOWISKA NATURALNEGO

Z pow yższego w idać drogę, jak ą kroczył człow iek w sw ej h isto rii doprow adzając n a tu rę do stan u obecnego. K o rzystał w ięc z przy słu g u jąceg o m u p raw a do „odpow iadających jego psychofizycznej n a tu rz e w aru n k ó w środow iskow ych” , m im o iż sobie tego p raw a należycie nie uśw iadam iał i w cale go nie bronił. Dopiero w o statnich dziesiątkach la t dokonały się p ro ­ cesy, k tó ry c h sk u tk i zaatako w ały człow ieka od stro n y otacza­ jącej go p rzy ro d y i stw o rzy ły pow ażne niebezpieczeństw o, że z ab rak n ie m u w odpow iedniej jakości n aw et ta k ele m en ta rn y c h dóbr, jak pow ietrze, gleba czy woda. Chodzi o złożony zespół zjaw isk, k tó re obejm uje się ogólnym m ianem „degradacji śro­ dow iska biologicznego” człowieka. P o staw iły one ety kę wobec konieczności poddania zaistn iałej sy tu a c ji reflek sji filozoficznej i sform ułow ana n ajw ażn iejszy ch p rzy n ajm n iej zasad m oral­ ny ch obow iązujących człow ieka w jego stosunku do p rz y ­ ro d y 21.

Nowoczesny przem ysł, m otoryzacja, rolnictw o i zbrojenia w o jen n e to te dziedziny, gdzie w sposób szczególnie w idoczny u jaw n ia się działalność człow ieka w pły w ająca n a otaczającą go przyrodę. P o d ejm u je się próby oszacow ania s tra t z ty tu łu degradacji środow iska. P race tak ie w y k o nu je się też i w P o l­ sce 22.

21 T. Ślipko, Zarys e ty k i szczegółow ej, cz. 1, Kraików 1982, 293. 22 R. Janikow ski, A. Starzewska, S tra ty gospodarcze i społeczne w y ­ nikające z zan ieczyszczenia środow iska, IKS, W arszawa 1983.

(10)

D ruga połowa la t siedem dziesiątych p rzy nio sła w zrost zain­ tereso w an ia sk u tk am i gospodarczym i zanieczyszczenia środo­ w iska w Polsce. R o zpatryw ano m iędzy inn y m i s tra ty z ty tu łu w pływ u zanieczyszczonego p ow ietrza n a rolnictw o, leśnictw o, k orozji budow li i budynków , a także pogorszenia zdrow ia spo­ łeczeństw a. Te o statn ie szacow ane są p rzede w szystkim w aspekcie gospodarczym .

Rolnictw o ponosi w iele s tr a t z rac ji zakw aszona gleb zw iąz­ kam i siarki. K oszty odkw aszenia gleby (podwojone o koszty oddziaływ ania in n y ch su b stan cji n a glebę) w 1980 ro ku w y ­ niosły około 12 m ld zł. S tra ty w y n ik łe z obniżenia plonów podstaw ow ych zbóż n a s k u te k działania d w u tlen k u siarki oce­ niono n a 2,5 m ld zł w 1979 rok u . Łączna w artość s tr a t n a 1980 rok w ynosi około 16 m ld z ł 23.

S tra ty w leśnictw ie szacuje się n a podstaw ie spad k u pro ­ d u kcji drzew ostanu oraz z rac ji ograniczenia fu n k cji pozapro­ d u k cy jn ych lasu. W 1980 ro k u w yniosły one około 12 m ld z ł 24. O pierając się n a d an y ch am ery k ań sk ich m ożna przyjąć, iż korozy jn e działanie zanieczyszczeń pow ietrza przyczynia się do skrócenia okresu uży tk ow an ia b udynków o 20%, czyli ze 100 do 80 lat. A m o rtyzacja w zrasta w ięc rocznie o 25%, co odpow iada stracie 10,1 m ld zł. M inim um 25% kosztów p ochłaniają dodatkow o rem o n ty dom ów, n a p ra w y dachów i elew acji. S tą d ogólna su m a s tr a t z ty tu łu korozji budynków w ynosi około 20,2 m ld zł.

S tra ty z ty tu łu zagrożenia ludności w y n ik a ją z nad m iern ej zachorow alności i um ieralności. P ierw szą w artość n a 1980 rok w yliczono w oparciu o absencję i zasiłki chorobowe. W yniosła ona 30,5 m ld zł. D ruga wielkość liczona była n a podstaw ie korelacji m iędzy jakością p o w ietrza n a d anym obszarze a w iel­ kością zgonów 25.

Zanieczyszczenie p o w ietrza znacznie podw yższa koszty u trz y ­ m ania czystości. Z przeprow adzonych bad ań w ynika, że średni roczny koszt u trz y m an ia czystości w ynosi koło 3— 5 m ld zł.

M ówiąc o sk u tk a c h zanieczyszczeń rozum ie się s tra ty po­ w stałe w środow isku n a Skutek zm iany w jego n a tu ra ln y m stanie. S k u tki te p o jaw iają się w postaci n aru szen ia ekosyste­ m ów, zakw aszenia gleby, uszkodzeń lasu. P roblem zakw asza­ n ia gleby jest szczególnie a k tu a ln y w zachodniej i południow

o-28 A. Starzewsfca, Próby szacunku strat z ty tu łu degradacji środowi­

ska, A ura 9(1988), 5.

24 A. Starzewsfca, dz. cyt., 5.

25 R. Janikowski, A. Starzewsfca, Stra ty gospodarcze..., dz. cyt.

(11)

zaehodnej części Polski. Wipływ n a ten sta n w dużej m ierze m ają zanieczyszczenia pochodzące spoza granic k ra ju . N ato­ m iast n ajh ard ziej zagrożone lasy z n a jd u ją się na teren ach południow ej i zachodniej części Polski. Ogół s tra ty z ty tu łu d egrad acji środow iska w yliczono n a blisko 400 m ld z ł 2e.

Las stanow i ten obszar, k tó ry w ym aga szczególnej opieki. W przeciągu niespełna pół w ieku człowiek doprow adził środo­ w isko leśne do sta n u graniczącego z k a ta stro fą ekologiczną. W lasach brodnickich np. od k ilk u la t leśnicy toczą w alkę 0 rato w anie drzew ostanu. Zniszczenia n a ty m obszarze, to przede w szystkim sk u te k zanieczyszczeń przem ysłow ych.

Na przełom ie la t 70— 80-tych w lasach górskich uw idoczniła się w całej rozległości k lęsk a ekologiczna. N ajtrag iczniejszy m w sk u tk ach jest zniszczenie drzew ostanu w G órach Izerskich, a ostatnio także uszkodzenie drzew ostanu K o tlin y K łodzkiej. N iekorzystne zjaw iska n ie om inęły lasów G orczańskiego P a rk u Narodowego, ale tu te jsz a p rzy ro d a broni się jeszcze sam a przed klęską. W dużym stopniu do szkód w G orcach p rzy ­ czyniła się zasnu ja w ysokogórska — owad, k tó ry był do tej p o ry zn an y jedynie entom ologom . J e j liczebność nagle w zro­ sła w lata ch 1979— 80 n a obszarze po n ad 2,5 tysiący ha. W drzew ostanach górnego reg la i w w yższych p a rtia c h dolno­ reglow ych. Na pow ierzchni 600— 700 ha zaobserw ow ano żery silne i gołożery. D egradacja zw iększała się do 1982 roku. Poniew aż szkody b yły bardzo znaczne, rozw ażano możliwość zastosow ania środków chem icznych. Jed nak że nie było to po­ trzebne; la rw y zasnui zostały zaatakow ane przez b akterie, k tó re zdziesiątkow ały populację szkodnika. Je st to p rzy k ła d n a tu ra ln e j obrony środow iska. W w alce ze szkodnikiem czło­ w iek zastosow ał m etod y biologiczne, w prow adzając do środo­ w iska leśnego drapieżne nicienie, k tó re p o żerały la rw y owada. Zasadniczym zagrożeniem dla środow iska leśnego jest za­

nieczyszczenie przem ysłow e d w u tlen k iem siarki, tlen kiem

azotu, fluorkam i, co pow oduje w lasach tzw. „chorobę łań cu­ chow ą” , to jest law inę w zajem nie ze sobą pow iązanych k a ­ taklizm ów (gradacje szkodliw ych owadów, infek cje b a k te ry jn e 1 grzybowe). S y tu acje tego rodzaju doprow adzają do całkow i­ teg o w y m ieran ia drzew ostanów n a dużych obszarach. W łaśnie tak i stan p a n u je obecnie w G órach Izerskich, gdzie „choroba łań cu ch ow a” postęp u je. Obecnie pierw sze jej oznaki obserw uje

(12)

się już w drzew ostanach T atrzańskiego P a rk u N aro d o w eg o 27. W arto także w spom nieć o w y k o rzy stan iu n a tu ry w celach leczniczych. Jednakże, na sk u tek degiradacyjnej działalności człowieka coraz tru d n ie j jest znaleźć uzdrow isko o nieskażo­ ny m środow isku.

Pism o św ięte nas poucza, iż człowiek nie jest udzielnym panem n ad przyrodą, lecz tylko w łodarzem . Z darza się jednak spotkać opinie n iek tó ry ch autorów , w edług k tó ry ch za kryzys ekologiczny i degradację środow iska n a tu ra ln e g o pow stałych m iędzy in ny m i w w yniku popełnionych błędów w procesie in d u strializacji, urbanizacji ltd. w inić n ależy jud eo-chrześcijań - ską koncepcję przy ro d y i św iata oraz ideę panow ania czło­ w ieka n a d nim i. Z daniem W h ite’a. d esakralizacja św iata, udział człow ieka w tran scen d encji Boga w stosunku do św iata, n akaz Boży, by człowiek p anow ał n ad p rzy ro d ą, głoszony przez wieki przez kościoły chrześcijańskie spow odow ały nie tylk o in te n ­ sy w ny rozw ój n a u k przyrodniczych, ale są one także odpo­ w iedzialne za sk u tk i uboczne p rzyrodoznaw stw a i techniki um y k ające spod k o n troli człowieka. Podobnie na ten problem p a trz y A m ery m ów iąc o „bezw gzlędnych konsekw encjach c h rześcijań stw a” 2S.

N iew ątpliw ie tek st b ib lijn y był w ielokrotnie jedno stron nie in te rp re to w a n y , bez należytego uw zględnienia k o n tek stu h isto ­ rycznego, w jak im pow stał. W in te rp re ta c ja c h tego ty p u cho­ dziło o ukazanie p rzede w szystkim stw órczej roli Boga, cał­ kow itą zależność w szelkich bytów od Niego, oraz tę w y ją t­ kow ą pozycję przyznaną człowiekowi w p rz y ro d z ie 2i. P ra w a człowieka do rozporządzania bytam i ziem skim i na ogół nie kw estionow ano w przeszłości. Swego rod zaju problem em asce­ tycznym b y ła atrak cy jn o ść ziem skich bytów dla człow ieka,

27 Problem atyka poruszana w niniejszym artykule jest tak ważna, iż można znaleźć szereg interesujących publikacji naw et w miesięcznikach popularnych jak цр. P rzyroda, Poznaj sw ó j kraj. Przytoczone dane pochodzą spod pióra dziennikarza, biologa z wykształcenia Sławomira Trzaskowskiego. Jego artykuły przepełnione są ogromną troską o stan środowiska naturalnego w Polsce. Por. m .in.: Natura uzdraw ia, Poznaj swój k ra j 3(1988), 26; Zdaniem leśników , Poznaj swój k ra j 4.(1988), 24;

Zanim w yrośn ie las, Poznań swój kraj 4(1988), 25—26; W G orczańskim Parku N arodow ym , Poznaj swój k raj 6(1988), 22—23.

28 L. White, The historical roots of our ecological crisis, Science 155 (1967), 1203—1207; C. Amery, Das Ende der Vorsehung. Die gnadenlosen Folgen des C hristentum s, Reinbek 1972.

29 G. Cornfeld u. G. J. Botterweck, dz. cyt., 919—931; T. S. Wojcie­ chowski, Z p ro b le m a ty k i stosunku teo rii ew olu cji do w ia ry, Studia Philosophiae Christianae, 1(1987), 169—197.

(13)

zwłaszcza po grzechu p ierw orodnym , gdyż m ogły one stanow ić zasłonę dla dobra nadprzyrodzonego. D obra ziem skie m ogły

być także obiektem niepraw idłow ego użycia. Stosunkow o

rzadko poddaw ano analizie w przeszłości problem ew e n tu al­ n y c h Obowiązków człow ieka wobec dzieła stw orzenia. O statnie la ta p rzy n iosły w tej dziedzinie n iew ątp liw y przełom , m ię­ dzy in ny m i w zw iązku z in ten sy w n y m rozw ojem tzw . teologii m aterii, czy też p rzyrody, rzeczy, dzieła stw orzenia itp .80. Coraz w ięcej uw agi pośw ięca się także m o ralny m aspektom zw ią­ zanym z tą p ro b lem aty k ą 31.

5. PODSTAWOWE ZASADY ETYKI ŚRODOWISKA

S tale w zrastająca d ew astacja n a tu ra ln e g o środow iska czło­ w ieka jest efektem stałej ekspansji cyw ilizacji technicznej.

Je st to cena jaką człowiek płaci za zdobycze techniki. Coraz częściej po jaw ia się p y tan ie, czy w rela cji m iędzy człow iekiem a p rzy ro d ą mogą być realizow ane jakiekolw iek w artości mo­ raln e, in n y m i słowy, czy istn ieje możliwość e ty k i środow i­ skow ej 32. Niszczenie p rzy ro d y przez człow ieka nie jest bez­ pośrednio czynem sk ierow an y m p rzeciw innem u człowiekowi. Jed n ak że sk u tk i tak ie j działalności dosięgają człow ieka. Czyn wobec środow iska jest w konsekw encji czynem wobec czło­ w ieka, a jak o tak i podlega ocenie m o raln ej.

Istn ieje k ilk a koncepcji u p raw ian ia i rozum ienia etyk i śro­ dow iska 3S. Je d n a z n ich jest efektem dostrzeżenia w zajem nej zależności m iędzy człow iekiem a p rzy ro d ą i uchw ycenie tego sprzężenia, jakie zachodzi m iędzy działalnością człow ieka na niekorzyść p rz y ro d y i zw ro tne oddziaływ anie u jem n y c h s k u t­ ków te j działalności n a niego. D ostrzeżenie więc złego czynu w ym aga oceny m o raln ej.

30 Zob. np. Bonifazi, Eine théologie der Dinge, S tu ttg art 1977; H. Dembowski, Ansatz und Umrisse einer Theologie der Natur, Ev. Th. 1(1977); M. Ziółkowki, Teologia kosmosu, Sandomierz 1970; R. Dubos,

A theology of earth, I. G. Barfoour (ed.), W estern m an and environ­ m ental ethics, Reading, Mass. 1973; G. Altner, Schöpfung am Abgrund, Die Theologie vor der U m weltfrage, NeuM rehen 1974.

31 О. Jensen, Unter dem Zwang des W achstums, Ökologie und Re­

ligion, München 1977; J. Passmore, Man’s responsibility for nature. Ecological problems arid w estern traditions, London 1974; M. Hafemann, Die Suche nach einer U m w eltethik, Psychologie Heute 2(1988), 41—45;

T. Ślipko, Podstawy etyki środowiska naturalnego, w: Chrześcijanin w świecie, 4(1985), 56—66.

ss Pytanie to jasno postawił M. M. Bonenberg, O możliwości etyki

środowiskowej, A ura 7(1988), 3—4.

(14)

W edług n iek tó ry ch au to ró w przy rod a nie jest celem zacho­ w ań m oralnych. Stosunek człowieka do n iej m a c h a ra k te r czy­ sto u ty lita rn y . T roska o nią, o jej sta n jest oczyw istą kon­ sekw encją w alki o p rze trw a n ie człowieka, dlatego m usi podle­ gać ochronie. Istn ieje jed n ak obawa, że w sy tu acji, gdy zosta­ nie utw orzone środow isko sztuczne p rzejm u jące rolę n a tu ra l­ nego, zachow anie dotychczasow ego sta n u p rzy ro d y może oka­ zać się w pew nej m ierze n ie a k tu aln e . Takie podejście do p rzy ­ rody nie spow oduje w sam ej etyce w iększych zm ian, gdyż nie pojaw iają się now e h o ry zo n ty aksjologiczne, ani nie określa się n a nowo rela cji człow iek—przyroda.

Jeszcze in n a w izja up raw ian ia etyki środow iska w yn ika z fa k tu w arto ścio w an ia sam ej p rzyrody. M oralny obowiązek ochrony środow iska n a tu ra ln e g o w y pły w a z afirm acji w łaści­ wych^ w artości sam ego środow iska bez w zględu n a i.ch rodzaj.

T. Ślipko 34 fo rm u łu je szereg zasad i norm w zakresie etyki

środow iska. P u n k te m w yjścia dla n iej jest zasada, iż w in te ­ g ralnie w ziętej n a tu rz e osoby ludzkiej jest b ran a pod uw agę także jej rela cja do otaczającej człow ieka p rzyro dy. Za po śred ­ nictw em tej relacji środow isko wchodzi w s tru k tu rę człowieka i przyczynia się do jego w ew nętrznego doskonalenia. D y na­ m izm człow ieka uw idacznia się, w edług niego, w trzech fo r­ m ach: kontem placji, sym biozy, pracy. Podczas kontem placji p rzy ro d a dostarcza człowiekowi w artości w yzw alających w n im bogate przeżycia duchowe: relig ijn e, gdy dostrzega w p rzy ro ­ dzie p rzejaw y istn ien ia i n a tu r y Boga jako p rzy czy n y w szel­ kiego by tu ; estetyczne, gdy zauw aża piękno i bogactw o p rz y ­ rody; in tele k tu a ln e , gdy zn ajd u je w n iej in sp iru ją c e źródło dążeń poznaw czych. „S ym biotyczny” aspekt pow iązań czło­ w ieka z p rzy ro dą w y rażo n y jest w ty m , że odpow iednie u k ład y elem entów środow iskow ych są niezbędnym i czynni­ k am i bidpsychicznego zdrow ia i spraw ności działania czło­ w ieka. Trzecim p rzejaw em dynam izm u człow ieka w zględem przy ro d y jest praca. A by zaspokoić podstaw ow e potrzeby, czło­ w iek przekształca p rzy ro d ę n a dobra m aterialn e, środki kom u­ nik acji itp. Działalność ta realizow ana jest kosztem przyrody, z n aru szen iem jej n a tu ra ln e g o porządku. W szystkie trz y p rze­ jaw y dynam icznej relacji człow ieka w zględem p rz y ro d y s ta ją się p rzedm iotem p raw i obowiązków człowieka. Oznacza to, iż istn ieje p raw o osoby ludźkiej do k o n tem p lacji przyrod y , p raw o do k o rzy stan ia z życiow ych usług sym biotyeznego

(15)

w spółdziałania z p rzyrodą, i w reszcie p raw o do p racy. Tak brzm i d ru g a zasada e ty k i środow iska.

Z asada trzecia m a za zadanie usunięcie anty no m ii m iędzy ten d en cją do zachow ania p o rządku n a tu ra ln e g o w przyrodzie, a te n d e n c ją do n aru szan ia go poprzez jej p rze tw a rza n ia i opano­ w yw anie, m iędzy p raw e m do kon tem p lacji i sym biozy z p rzy ­ rodą, a p raw em do jej w yk o rzy sty w an ia n a w łasny u żytek. P raw o człow ieka do kontem p lacji i sym biozy z przyrodą w pływ a na ograniczenie funk cjo n ow an ia p raw a do p rac y eks­ plo atu jącej przyrodę, a jednocześnie z p raw em do p ro du ko ­ w ania dóbr m ate ria ln y c h jaw i się obowiązek uszanow ania u p raw n ie ń do k o n tem p lacji i sym biozy z przy rod ą.

Zasada o w spółzależnościach u p raw n ień człow ieka w zględem środow iska n a tu ra ln e g o stanow i p u n k t w yjścia do sform uło­ w ania bard ziej szczegółow ych n o rm i zaleceń m o raln ych tw o­ rzących reg u ły postępow ania w n a jb a rd zie j ty pow ych sy ­ tu ac jac h odzw ierciedlających rela cje zachodzące m iędzy czło­ w iekiem i przyrodą. N aczelną ideą obow iązującą tu w in na być zasada m ak sy m aln ej red u k cji działań d egrad u jący ch środo­ wisko, zw iązanych z rozw ojem przem ysłu, m otoryzacji, rol­ n ictw a i zbrojeń. Chodzi tu o podjęcie w szelkich środków zapobiegających skażeniu środow iska n a tu ra ln e g o (np. poprzez budow ę oczyszczalni, filtró w itp.).

O soby odpow iedzialne za działalność degradu jącą środow i­ sko m ożna uw ażać za jednostki nieśw iadom e m o ralny ch aspek­ tów sw ych działań, bądź o g arn ięte znieczulicą m oralną, czy w reszcie za jednostki uległe ogólnem u „technokratyzm ow d” , w edług którego człowiek jest n iejako w k alku low an y w dzia­ łalność n a rzecz uzyskiw ania m ak sym alnych w yników w p rze­ m yśle, rolnictw ie, m otoryzacji, zbrojeniach. Człowiek s ta je się w ten sposób przedm iotem m an ip u lacji ze stro n y tych, dla k tó ry c h zachow anie podstaw ow ych zasad etyki środow iska są obce luib obojętne.

Jednocześnie okazuje się, n a podstaw ie przeprow adzonych badań, iż 23% ank ietow anych tw ierdzi, że d ylem aty m oralne z pow odu ekologicznego k ry zy su p rzeży w ają w szyscy ludzie, k tó rzy zanieczyszczają przyrodę, zaś 17% uw aża, że do w in y poczuw ają się tylko nieliczni d e c y d e n c i35.

W b ad aniach ankietow ych postaw iono także py tan ie, jaką rolę m ógłby odegrać a u to ry te t o charak terze religdjno-m

oral-!5 A. Biela, Degradacja środowiska jako problem moralny, A ura 9 (1988), 6—7.

(16)

n ym , jak nip. papież P o lak w k szatłto w an iu świadom ości m o­ ra ln e j dotyczącej problem ów ekologicznych. D la 21% badanych pąpież P olak i Kościół stanow ią a u to ry te t w skazujący, jak należy postępow ać, aby żyć zgodnie z norm am i m oralnym i. Dla 15% fak t, iż głos w spraw ie ochrony środow iska zabiera naw et papież, św iadczy o doniosłości problem u dla św iata współczesnego. Dla 25% ank ietow anych zainteresow anie się Ojca św iętego ty m problem em w ynika z troski o ludzi (10%), o ich zdrow ie (7%), o całą przy ro d ę (4% )36.

A nalizując te k sty biblijne zauw ażam y, iż sform ułow anie o ,.poddaniu” sobie ziemi niekoniecznie należy rozum ieć w se n ­ sie jej ujarzm ien ia. Niszczenie zaś przy ro d y , bezm yślna jej eksploatacja, przekształcanie zdrow ego środow iska na chorobo­ tw órcze czy śm iercionośne dla człow ieka jest sprzeczne z za­ m iaram i Bożymi. W niek tó ry ch sy tu acjach działanie takie może stanow ić n a w e t n aru szen ie konk retn ego przykaziania np. piątego. Człowiek sw ój m an d a t p an ow an ia n a d stw orzeniam i otrzym ał z ra c ji swego „podobieństw a” do Boga; m a być jego rep rezen tan tem , szafarzem , w ładzę zaś sw oją m a w yko­ nyw ać w im ieniu Boga. R elacja tego ty p u w yklucza możliwość niszczenia p rzyrody, k tó ra jest przecież w łasnością Boga. Czło­ w iek dokonując dew astacji sprzeciw ia się niejako jego woli. To polecenie panow ania n a d ziem ią wiąże się z w yraźny m błogosław ieństw em Bożym. Ju ż choćby z tej rac ji m usi słu ­ żyć w yłącznie dobrym celom, rozw ojow i życia, a nie jego uszkadzaniu czy niep o trzeb n em u niszczeniu. Podobnie pozy­ ty w n a ocena całego dzieła stw o rzen ia pozw ala tylko n a pozy­ ty w n e u stosunkow anie się do p rz y ro d y 37.

6. ZAKOŃCZENIE

W agę zjaw isk ekologicznych p odkreśla fa k t ograniczoności fizyczno-przestrzennej Ziemi, jej zasobów, zdolności absorp­ cy jny ch ogólnego ekosystem u. W 1972 ro ku została opubli­ kow ana p rac a będąca efektem w y tężonej p rac y naukow ców sk upionych w okół tzw. K lub u Rzym skiego. W całości pośw ię­ cona została najw ażn iejszym problem om rozw oju społeczno- -dkonomdcznego lu d z k o śc i88. D okonując analizy stan u cyw ili­ zacji ludzkiej K lub Rzym ski zakw estionow ał szereg p o p u lar­

38 A. Biela, Degradacja..., dz. cyt., 7. 37 S. M. Daeoke, dz. cyt., 16.

39 D. H. Meadows, D. L. Meadows, J. Randers, W. W. Behrens III,

(17)

n y c h m itów p o jaw iający ch się w m yśleniu o świecie. M iędzy in n y m i podw ażono k ateg o ry cznie p rzekonanie, że człowiek może robić z ziem ią to, co m u się p o d o b a 39. K lu b R zym ski słusznie w skazał, że istn ieją nieo d n aw ialn e zasoby n a tu ra ln e , k tó ry c h niszczenie w sposób isto tn y zab urza porządek n a tu ­ ra ln y p rzyro dy. Do ty ch zasobów należą m iędzy in ny m i glin, w ęgiel, kobalt, złoto itp .40. W raporcie ty m omówiono też sta n zanieczyszczenia środow iska 41.

W dysk u sjach n a d odpow iedzialnością m oraln ą za środo­ w isko należałoby uw zględnić także in te re sy przy szły ch poko­ leń. K o rzy stam y z dorobku przodków , ponosim y w ięc odpo­ w iedzialność za los p rzy szły ch generacji 42. Szczególnie oględ­ nie i dalekow zrocznie pow inien zachow yw ać się człowiek p la ­ n u j ą c koncepcję św iata zindustrializow anego. Istn ie ją obaw y 0 u trz y m an ie się dotychczasow ej rów now agi klim aty czn ej 1 ekologicznej. N ieraz bow iem re z u lta ty ta k ie j działalności uw id aczn iają się dopiero po w ielu latach. K onsekw encje n e ­ gaty w n e m ogą się stać p raw ie nieodw racalne.

Być może ideologiczne korzenie czysto racjo naln ego tra k to ­ w an ia p rzy ro d y tk w ią głęboko w naszej zachodniej spuścdźnie filozoficzno-teologicznej. W cyw ilizacji chrześcijańskiej, zda­ niem B rau n a, dokonuje się podziału całej organizacji życia zbiorow ego n a stre fę św iętą i św iecką. T akie podejście m a sw e odbicie w w izji św iata. N atom iast w cyw ilizacji W schodu dom inuje s a k ra lia m 43. J e st to uproszczona opinia, lecz p rz y j­ m u jąc koncepcję św iata zdesakralizow anego istn ieją pow ażne trudn o ści we w prow adzeniu k ateg o rii m o raln y ch i w artościo­ w ań n adprzyrodzonych. T ru d no też w tak im p rzy p a d k u do­ strzec w przyro dzie w spaniałe dzieło Boże, k tó re m a p ro w a­ dzić człow ieka do Boga.

Z aprezentow ane poglądy i fa k ty w n in iejszym opracow aniu p o d k reślają w ielką w agę ochrony środow iska. U chw ycenie problem u od stro n y ekologicznej, n ad an ie m u in te rp re ta c ji teologicznej w y d ają się p o tw ierdzać tezę o konieczności sze­ rzenia zasad chrześcijańskiej ety k i środow iska, uśw iadam iania sobie ran g i problem u, w skazyw ania zagrożeń ludzkości a n aw et jej egzystencji. A pel o p rzestrzeg an ie zasad e ty k i środow iska,

3S St. Gzaja, K lub R zym ski a problem y ekologiczne, A ura 1 (KI 988), 3—5. 43 Por. D. H. Meadow i in., dz. cyt., 72—85.

41 Tamże, 85—102.

42 Papież Paw eł VI, Encykl. Populorum Progressio, 17.

43 J. B raun, E kum enizm w uchwałach Soboru i w okresie posobo­

(18)

w alk a o p raw o m oralne do k o n tem p lacji p rzy ro d y nieskażo­ nej, p raw o do sym biotycznego w spółżycia z p rzy ro d ą nieska­ żoną, n aw oływ anie do przestrzeg an ia zasad p rac y w ytw órczej człow ieka, jest m o ralnym obow iązkiem każdego człowieka. W pogoni za coraz lepszym i osiągnięciam i w przem yśle, mo­ toryzacji, ro lnictw ie i zbrojeniach nie m ożna zapom nieć, iż człowiek p ełn i wobec p rzy ro d y podw ójną rolę: z jed n ej stro n y jest jej n a tu ra ln y m elem entem (więc niszcząc przy ro d ę szkodzi sobie), z drugiej zaś — w y k o rzy stu jąc ją i in g eru jąc w nią tw orzy dobra m ate ria ln e . Nie m ożna dopuścić do „sam obój­ stw a gorącego” — w przy p ad k u k o n flik tu n u k learn eg o an i do „sam obójstw a zim nego” — w p rzy p a d k u żywiołow ego nisz- szczenia biosfery naszej p lan ety . P rz e d tak im i m ożliw ościam i p rzestrzeg a np. W. M iohajłow u .

DIE VERANTWORTUNG DES MENSCHEN FÜR SEINE NATÜRLICHE UMWELT

Zusammenfassung

Im vorliegenden A rtikel w urden 2 prinzipielle V erhaltenweisen: die sakrale und profane gegenüber der Umwelt hervorgehoben; beide haben eine sehr lange T radition und ihre B efürw orter berufen sieh auf theologische und philosophische Argumente. Die Bedrohung der Umwelt bedeutet eine ernste Gefährdung der physischen und psychi­ schen In teg rität des Menschen; er muss sich dessen bew usst werden, dass er nicht nur Rechte gegenüber der N atur hat, aber auch m ora­ lische Pflichten, deren Begründung in vorliegender A rbeit erö rtert wurde.

u Wi. Michajłoiw, Bezpieczeństwo ekologiczne świata, A ura 2(1988),

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zróżnicow anie filozofii religii płynie jed n ak nie tylko z w ielkości kierunków filozoficznych, lecz także z m ożliwości różnorodnego potraktow ania zjaw iska

Mapa drogowa ochrony środowiska budowana jest, m.in., działaniami Inspekcji Ochrony Środowiska, - w następstwie:. Działań kontrolnych wobec

Pomimo, obowiązującego do ponad roku, cał- kowitego zakazu palenia tytoniu na terenie placó- wek ochrony zdrowia – 35,6% badanych było świadkiem palenia papierosów

dowiska jest tu konieczna skoro chce się całe zagadnienie badawcze ujmować holitycz- nie oraz interdyscyplinamie.. W zasadzie główne założenie i idea rozprawy Pana

Gdy ginie jakaś wartość przyrodnicza, na przykład: las, jezioro, ga­ tunek zwierzęcy czy roślinny lub przynajmniej ich część, mówi się często tylko o

Opór wobec władzy przejawia się zatem przede wszystkim w sferze tekstualności, bowiem „Kontestacja postkolonializmu to rywalizacja w obrębie reprezentacji” (tamŜe,

ra ją one szkielety dinozaurów lub ich frag ­ m enty, natom iast rzadziej pojaw iają się poje­.. dyncze

Z pom iędzy różnych teoryj zdaje się być najbliższą praw dy podana przez M otturę, inżyniera kopalń we W łoszech, a objaśniająca pow stanie siarki reakcyam i