• Nie Znaleziono Wyników

Karta Wenecka czy Karta Konserwacji Zabytków?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Karta Wenecka czy Karta Konserwacji Zabytków?"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Lech Krzyżanowski

Karta Wenecka czy Karta

Konserwacji Zabytków?

Ochrona Zabytków 28/3-4 (110-111), 217-221

1975

(2)

KOMUNIKATY

DYSKUSJE

LECH KRZYŻANOWSKI

KARTA WENECKA CZY KARTA KONSERWACJI ZABYTKÓW ? *

A rtyk u ł jest sum ą reflek sji w y w o ła n y ch lek ­ turą tez A. G ruszeckiego i W. Ł ysiaka za ty tu ­ łow an ych P r o p o zy c ja n o w e j K a r t y W e n e c k ie j 1 W trakcie liczn ych dysku sji, k tóre nastąpiły później, m iałem okazję poznać opinie różnych kręgów , n iejed n okrotn ie skrajnie p rzeciw staw ­ ne. P odkreślić przy tym n ależy, że oceny po­ z y ty w n e w y n ik a ły z an alizy sform ułow ań ob ydw u autorów , próby d ysku tow an ia bądź p rzyjęcia propozycji. U znając otw artą w y m ia ­ n ę p oglądów za norm alny tok działania, przed­ staw iłem w e w stęp n ej fazie sw o je p oglądy w referatach 2.

P ojęcie „konserw acja” czy „k onserw atorstw o” są w zasadzie p rzyjm ow an e jednoznacznie w naszym środow isku. Z łożyło się na to w ie le przyczyn, a m iędzy in n ym i pub likacje J. R e­ inera i W. S lesiń sk iego 3. W śród d ysk u sji o ko­ nieczności przew agi takich czy in n ych nauk w k onserw atorstw ie, w stosu nk ow o m ałym stopniu zw raca się u w agę na strefę odbioru efek tów działalności konserw atorskiej. S kłon ­ n y jestem sądzić, że nasza św iad om ość znacze­ nia odbioru społecznego k onserw atorskiej dzia­ łalności jest proporcjonalna do w agi, jaką do tej działalności p rzyw iązu jem y. A przecież konserw acja zab ytk ów n ie jest k onserw acją dla konserw acji, lecz k onserw acją dla sp ołe­ czeństw a.

B ezd ysk usyjna jest też p odstaw ow a zasada, w m yśl której w sze lk ie zabiegi k onserw a­ torskie są d okon yw an e w im ię zachow ania i u trw alenia h istorycznego dorobku ludzkości, b y słu ży ł on nadal w sp ółczesności i przyszłości. W pojęciu fu n kcjon ow ania zabytku m ieści się

im p licite założenie o sp ołeczn ym jego odbiorze.

I w tym sen sie w szelk ie zabiegi tech niczne podporządkow ane są zam ierzonem u fu n k cjo­

* A rtykuł dra L. Krzyżanowskiego został opracowany przez autora na podstawie referatu wygłoszonego w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki w Warszawie 23 stycznia 1975 r.

1 A. G r u s z e c k i , W. Ł y s i a k , Propozycja nowej

wersji K arty W eneckiej, „A rchitektura”, nr 1—2,

1974, ss. 3 i n.

2 R eferaty wygłoszone na posiedzeniu naukowym In ­ stytutu Zabytkoznaw stw a i K onserw atorstw a

Uni-now aniu zab ytk ów w społeczności. Biorąc pod uw agę w szelk ie w artości zab ytk ów u sy stem a ­ ty zow an e przez teorię konserw acji, dochodzim y do w niosku, że spełniają się one w sferze od­ bioru. W tym też sen sie k on serw atorstw o n a­ leży do hum anistycznej działalności in terp re­

tacyjn ej. . . .

S tw ierd zen ie p ow yższe n ie stoi b ynajm n iej w sprzeczności z inną p odstaw ow ą zasadą k onser­ w atorstw a, która zaleca k onserw ow ać, lecz n ie restaurow ać. U jm ując tę k w estię in n ym i sło ­ w y , jestem zdania, że tzw . ob iek tyw n e zab iegi k onserw atorskie, opierające się w przekonaniu ich w yk o n a w có w w yłączn ie na u trw alen iu m a­ terii dzieła sztuki, są tak że interpretacją. K o n ­ serw acja trw ałej ruiny zam ku polega p rzecież nie ty lk o na w zm ocn ien iu jego struktury, lecz i na u tw orzeniu tu rysty czn y ch ciągów k o m u n i­ kacyjn ych w obiekcie. W n iektórych p rzyp ad ­ kach w y b ran e partie m urów byw ają n ie ty lk o w zm ocnione, lecz m iejscam i podm urow ane lub uzupełnione. I chociaż każda z tych in terw en ­ cji jest realizow ana za pom ocą w yraźn ie w sp ó ł­ czesn ych m ateriałów i n ie fałszu je a u ten ty c z­ n ych m urów, trudno n ie zgodzić się z sądem , że jest to przecież nic inn ego jak jeden z z a ­ biegów technicznych, w efek cie k tórych kon­ serw atorzy interp retu ją zabytek w m yśl na­ szych teoretyczn ych poglądów . Podobnie ma się rzecz, gd y konserw ator dokonuje u sun ięcia przem alow ań rzeźby, czasam i aż do w arstw y drew na, kiedy polichrom ia nie ma cech a u ten ­ tyczn ych . Pom ijam w szelk ie n aw et najbar­ dziej czyteln e i u su w aln e retusze, punktow ania itp. U su nięcie brudu, w y k w itó w solnych i in ­ n ych produktów korozji brązow ego przedm io­ tu, co łączy się nierzadko z naruszeniem tzw . patyny, n ie w chodzi w zakres działań tech n

icz-w ersytetu Mikołaja K opernika i Oddziału Stoicz-w arzy­ szenia Historyków Sztuki w Toruniu (listopad 1974) oraz na spotkaniu Grona Konserwatorów W arszaw ­ skiego Oddziału Historyków Sztuki w styczniu 1975 r. 3 J. R e m e r, Społeczne znaczenie poczynań konser­

watorskich w XXX-leciiL PRL, [w:] Rola zabytków w kształtow aniu świadomości społecznej, Lublin 1974,

ss. 9 i n.; W. Ś 1 e s i ń s к i, Z rozważań nad miejscem

konserwacji zabytków wśród innych dyscyplin,

(3)

nych, jest — poza aspektem tech nicznym — interpretacją doprow dzeniem przedm iotu do stanu, k tóry ze w zględ u na asp ek ty techniczne, a także i estetyczn e w y d a je się nam m ożliw ie b lisk i stanu pierw otnego. N ie w id zę pow odu, dla którego m ielib yśm y przekonyw ać, że kon­ serw acja ma tylk o aspekt ob iek tyw n ych , tech ­ n iczn ych zabiegów .

C elem m ojego artyku łu jest n ie tylk o przed­ sta w ien ie reflek sji nad K artą W enecką i pod­ jętą już dyskusją, lecz p odzielen ie się uw agam i na tem at n iek tórych asp ek tów teorii i p rak ty­ ki konserw atorskiej. J eżeli uda się w zbudzić d ysku sję, m oja w yp ow ied ź sp ełn i sw oje zada­ nie. J estem b ow iem głęboko przekonany o po­ trzebie szerokiej d ysk u sji konserw atorskiej chociażby dla sprecyzow ania postaw , w y w o ła ­ nia reflek sji nad naszą działalnością.

Spojrzenie m f h istorię k onserw acji przekonuje, że od daw na starano się określać punkt w id z e ­ nia na podejm ow an e działania. Jest rzeczą zro ­ zum iałą, że w m iarę rozw oju działań konser­ w atorskich, sp ontanicznych lub u jęty ch już karbam i instrukcji, zarządzeń albo w skazań teoretyczn ych , starano się coraz bardziej w szech stron n ie i k om p eten tn ie form u łow ać za­ sad y działania. W ystarczy porów nać w skazania W ładysław a Ł uszczkiew icza, statu t T ow arzy­ stw a Opieki nad Z abytkam i Przeszłości, Zarzą­ dzenie P rezyd en ta RP z 1928 r. czy w reszcie U staw ę o ochronie dóbr k u ltu ry i o m uzeach z 1962 r., by u ch w ycić k ierunek rozw ojow y i podstaw ow e cechy każdego z ty ch sform u ło­ wań. L ektura K arty A teńsk iej z 1931 i K arty W eneckiej z 1964 r., d okum entów o charakte­ rze ponadnarodow ym , najdobitniej ukazuje postęp dokonany w re la ty w n ie krótkim czasie. Wśród cech, które charakteryzują w spom niane doku m enty podkreślić n ależy podstaw ow ą, która ma istotn e znaczenie dla toku m ojego ro­ zum ow ania. Otóż każdy z nich jest li tylk o dzieckiem sw ojego czasu, w yraża p oglądy p ew ­ nego określonego etapu rozw oju historycznego, co w ięcej — n iejed n okrotn ie w yraża tylk o p ew ną część poglądów w sp ółczesnych, jak na przykład K arta W enecka. K ażdy z w yżej cyto­ w an ych d oku m entów ogranicza stopień rozw o­ ju historycznej św iadom ości ich w sp ółtw órców . W historii ludzkości zdarzają się w p raw d zie p ew n e u stalen ia o charakterze ponadczasow ym . Można m ięd zy inn ym i w y m ien ić dekalog, n ie­ k tóre elem en ty prawa rzym skiego i tem u po­ dobne. Ich ogólny, n ie poddający się działaniu czasu charakter w yn ik a głów n ie z trafnego podjęcia zagadnień ogólnoludzkich, zw iązanych z n atu ralnym i potrzebam i człow ieka, choć w sp ółczesna antropologia w sk azu je na regiony, w k tórych n aw et te tak zw ane prawa ogólne n ie działają w p ełn ym zakresie. N ie ulega w ą t­

4 L. K r z y ż a n ow s к i, Kolokw ium poświęcone este­

tycznym problem om konserwacji m alowideł ścien­ nych, 4—6 października 1965, „Ochrona Zabytków ”,

nr 2, 1966, ss. 84 i in.; D yskusja o konserwacji

malo-p liw ości, że w sze lk ie u stalen ia zw iązan e z ochroną dóbr k u ltu ry m ają n iep orów n an ie krótszy żyw ot.

Jako elem en t św iad om ości h istorycznej nasz punkt w id zen ia na k onserw atorstw o i konser­ w ację podlega przem ianom takim , jak całe m yślen ie h istoryczne. Teoria k onserw acji już od ponad półtora w iek u m ów i w p raw d zie o po­ trzeb ie ochrony sp uścizny h istorycznej, lecz na p ytan ia „co, jak i d laczego” — w p rak tyce w k ażdym p okoleniu padają odpow iedzi praw ie n ow e. D oty czy to tak sfe ry pojm ow ania zakre­ su tego, co n azyw am y spuścizną historyczną, jak i sfe ry oceny estetyczn ej, k ryteriów w ar­ tościow ania itp. Sądzę, że można bez obaw y przed nadm ierną przesadą w y su n ąć hipotezę, że istotn e p rzysp ieszen ie przem ian ekonom icz­ no-sp ołeczn ych , a zw łaszcza k ultu row ych , tak ch arak terystyczne dla naszego czasu, m oże w p ły w a ć tak że na p rzysp ieszenie ew o lu cji po­ glądów k onserw atorskich. W 1960 r. m ój po­ przednik na stan ow isku konserw atora za b yt­ ków m. st. W arszaw y m ó gł w ahać się, czy ob­ jąć rejestrem konserw atorskim p óźn o k lasycy- styczn ą lub n eorenesansow ą k am ienicę o stu ­ letn iej m etryce. W 1975 r. u staw a zobow iązuje m nie do w ystąp ien ia z odpow iednim i nakazam i o ew en tu aln ej ochronie pom nika N ik e na placu T eatralnym lub kandelabrów na MDM. P o ­ w iem w ięcej — b y łob y to działanie zgodne z m oim w ew n ętrzn ym przekonaniem .

Z uw ag p ow y ższych w y n ik a konieczność sta­ łego w zajem n ego konfrontow ania ak tu aln ych poglądów k onserw atorskich i p orów nyw ania z obow iązującym i w tej m ierze przepisam i, które są przecież n iczym innym , jak zin sty tu cjon ali­ zow anym i poglądam i. Istn ieje także potrzeba p orów n yw an ia naszych u stalonych poglądów z n ow y m i koncepcjam i, a także z aktam i o ch a­ rakterze deklaracji, jakim jest na przykład K arta W enecka. D ok u m en t ten, p rzy jęty przez II M iędzynarodow y K ongres A rch itek tó w i T echników Z abytków w W enecji w dniu 25 m aja 1964 r., m ógł i p ow inien być d ysk u tow a­ n y i k om en tow an y w P o lsce już dnia n astęp ­ nego, chociażby z ty tu łu charakteru i podsta­ w o w y ch d efin icji naszej U sta w y . D ysk u sji ta­ kiej publicznie w P olsce do 1974 r. n ie podjęto. Wśród w ielu przyczyn, k tó re leżą u podstaw y tego zjaw iska, głów ną jest n iew ą tp liw ie skrom ­ n y poziom w ied zy teoretyczn ej całego środo­ w iska k onserw atorskiego i m ałe nią zain tere­ sow anie. W ystępu je przecież nagm innie prze­ k onan ie o zbędności sam ookreślenia zajętego stanow iska, uzasadnienia w łasn ego działa­ nia. N ie ma konieczności szerszego analizow a­ nia tego zjaw iska, ogólnie znanego, k o m en to ­ w an ego także w m oich artyku łach 4. W inniśm y

wideł ściennych, „Ochrona Zabytków”, nr 3, 1968,

ss. 67 i n.; Ratusz Głównego Miasta w G dańsku. K on­

serwacja, rola współczesnej plastyki w zabytkow ym wnętrzu, „Ochrona Zabytków”, nr 4, 1970, ss. 252

(4)

zachow ać w ielk ą w d zięczn ość i szacunek dla J. D utkiew icza, K. P iw ock iego i J. Z achw a­ tow icza za ich teo rety czn y dorobek. Można w sk azyw ać na k on k retn ych przykładach pozy­ ty w n e działanie ich tez. N ie m ożna jednak nie zau w ażyć, że w dużej ilości realizacji k onser­ w atorskich, zw łaszcza w sferze architektury, b usolą przew odnią b ył i b yw a w ąsk i p rak ty- cyzm , m askow any dorobioną post factu m ar­ gu m en tacją „teoretyczn ą”. W tej konstatacji n ie m a chęci piętnow ania czy rozdzierania szat, bo ogólnie są znane w artości i cech y u jem ne n aszego dorobku k onserw atorskiego. Jest to po p rostu stw ierd zen ie faktu.

K arcie W eneckiej n ie nadano zresztą w P olsce istotn ej rangi. W redagow aniu tego p ięknego i jakże w ażnego d okum entu brał udział prof. J. Z achw atow icz. W ypada zw rócić uw agę, że M in isterstw o K u ltu ry i S ztu k i n ie nadało K ar­ cie charakteru dokum entu, jeżeli n ie ob ow ią­ zującego, to w każdym razie n ajistotn iejszego w p rak tyce k onserw atorskiej. Żaden oficjaln y akt n ie zalecił w y ty c zn y ch K arty do realizacji w praktyce. N adal n atom iast obow iązuje akt praw ny, który staw ia znak rów ności m ięd zy odbudow ą zabytku i rekonstrukcją, a czynność tę uznaje za jeden ze sposobów działania słu ż­ by konserw atorskiej. A kt ten to Zarządzenie nr 163 m inistra k u ltu ry i sztuki z dnia 13 grudnia 1963 r. w sp raw ie d okum entacji i ro­ bót k onserw atorskich przy zab ytk ach b udow ­ n ictw a i u rb anistyk i oraz instrukcja będąca jego załącznikiem . M am y zatem podstaw y praw ne p rzew idu jące rekon struk cję architek ­ tu ry jako jed en z in stytu cjon aln ych sposobów działania, co sto i w sprzeczności z K artą W e­ necką, m łodszą zaled w ie o pół roku. Istotną rangę K arty w kraju zaw dzięczam y w znacznej m ierze osobistem u a u torytetow i J. Z achw ato­ w icza, uznaniu m erytoryczn ych racji K arty, lecz na zasadzie w olu n tarystyczn ej.

N adanie ran gi idei K arty i u pow szech n ien ia jej zasad m ożna b yło realizow ać w sposób róż­ n y. A m eryk ańsk i N ational T rust for H istorie P reservation urządził sp otk anie typ u ok rągłe­ go stołu; w trakcie obrad w yp racow ano w ła s­ n y d o k u m e n t5. W ten sposób zasady K arty dostosow ano do potrzeb lok a ln ych w czasie szerokiej, odpow iedzialnej dysku sji. N ie jest chyba dziełem przypadku, że u nas K artę p rze­ tłum aczono i w yd an o je d y n ie jako w k ładk ę do kw artaln ika „Ochrona Z ab ytk ów ”, którego za­ kresu oddziaływ ania n ie n ależy przeceniać. W skrom nym nakładzie, jako fragm en t broszury szk olen iow ej o zasadach konserw acji, w y d a ły K artę P racow n ie K onserw acji Z abytków (1972 r., nakład 600 egz.), zaś w 1974 r. lu b el­ sk ie B iuro D okum entacji Z abytków z okazji sesji naukow ej w yd ało ów dokum ent jako p

re-i n.; rozdzre-iał: Ochrona re-i konserwacja zabytków [w:]

W stęp do historii sztuki, przedm iot, metodologia, z a ­ wód, praca zbiorowa pod red. P. Skubiszewskiego,

W arszawa 1973.

zent dla u czestn ik ów zjazdu i jako m em en to (nakład 250 egz.). N ie m oże zatem d ziw ić fakt ograniczonej raczej znajom ości zasad K arty w kręgach zain teresow an ych fachow ców .

W ty m św ietle uw ażam podjęcie d yskusji, za­ inicjow an e przez A. G ruszeckiego i W. Ł ysiaka, za fak t w ażn y i potrzebny. Można zastanaw iać się, czy należało ją rozpoczynać w form ie tak szeroko rozpropagow anej, tj. przenosić ją już w pierw szej fazie na forum m iędzynarodow e. Taką bow iem platform ę p rzyjęli autorzy w y ­ p ow ied zi opublikow anej w czterojęzyczn ym tłum aczeniu. Jest to jednak w gruncie rzeczy k w estia form y w ystąp ien ia, podczas g d y obyd­ w u autorom chodziło o zagadnienia m ery to ­ ryczne i na tej płaszczyźnie m oże przebiegać d ysku sja z ich tezam i.

Jakie w artości w id zę w ich propozycji? P rzede w szy stk im sam fakt podjęcia dyskusji, co przy­ wraca do życia zapom niane na ogół sform u ło­ w ania K arty, nadaje im n ow ych rum ieńców , ak tu alizuje zm uszając do n ow ych przem yśleń. Już sam o zw rócenie w publikacji u w agi na potrzebę podjęcia d ysk u sji i uzasadnienie jej w ystarczy, aby w yrazić słow a uznania. D y s­ kusyjność K arty b yła dotychczas podnoszona bardzo rzadko, chociaż u w ażn e jej przestudio­ w an ie m usiało do w n iosk ów takich prowadzić. Inną jest jednak spraw ą w iedzieć, inną zaś — w yrazić to publicznie.

Istotnym , jak sądzę, osiągnięciem A. G ruszec­ k iego i W. Ł ysiaka jest zw rócenie u w agi na zagadnienia urbanistyczne, spojrzenie na za­ b iegi architektoniczne z szerszej p ersp ek tyw y, w yk azan ie, że ten sam zabieg inne ma znacze­ n ie w sk ali budynku, inn e w skali zespołu, a jeszcze in n e w skali m iasta czy regionu. Można zw rócić uw agę, że n ie są to sform ułow ania od­ kryw cze. Trzeba jednak podkreślić, że tego rodzaju relacji K arta W enecka n ie ujęła. N aj­ trudniej zresztą, jak w sk azu je praktyka, jest w yrazić p ub liczn ie po raz p ierw szy sform uło­ w ania, które potem każdy uważa za oczyw iste. N ie zam ierzam w d aw ać się w szczegółow e d y ­ w agacje na tem at zgłoszon ych propozycji uzu­ p ełnień. M oże to, m oim zdaniem , stać się przedm iotem rzeczow ej d ysk u sji grona kom ­ p eten tn y ch osób, a n astęp n ie być p rzeniesione na szersze forum .

Jest jednak jeden aspekt w ystąp ien ia obydw u autorów , który nakłania do kom entarza. Otóż w d efin icji pojęcia „restauracja” stw ierdza się, że j e j n ie o d z o w n y m w a r u n k ie m je s t dostar­

czona p r z e z sam z a b y t e k p ew n ość n aukow a, znikająca w m om en cie, w k t ó r y m z a czy n a się hipoteza. Jako h istoryk sztuki i konserw ator

n ie m ogę p rzyjąć założenia, że sam zab ytek ar­ ch itek tu ry daje nam p ew n ość naukow ą. Jest to, w m oim przekonaniu, u jęcie ahistoryczne, n

e-5 Historic Preservation Tomorrow. Revised Principles

and Guidelines for Historic Preservation in the Uni­ ted States, Colonial W illiamsburg, 1967, por. Gordon

(5)

g u jące dorobek i znaczenie nauk h istorycznych w przedm iocie poznaw ania dzieła sztuki. S ą ­ dzę, że sform ułow an ie to w y n ik a z p rzecen ia­ nia roli badań architektonicznych, które m ają isto tn e znaczenie w grom adzeniu p rzesłan ek do ustaleń ob iek tyw n ych .

W arto podkreślić, że sam o p ojęcie „pew ność n au k ow a” jest pojęciem w zględ n ym w od nie­ sien iu do tak złożonego zespołu problem ów , j a ­ kim jest struktura architektoniczna zabytku poddaw anego m odyfikacjom przez w iek i, za­ w ierająceg o dużo różnych elem en tów , w y m a ­ gających w spółdziałania k ilk u in n y ch sp ecja­ listó w . Można m ów ić o p ew ności nauk ow ej na m iarę n aszych ograniczonych m ożliw ości ba­

d aw czych, których n ie n ależy ograniczać elim i­ n ując źródła w ied zy o budynku, zn ajd u jące się poza nim .

D ysk u sja z takim czy inn ym p rojektem n o­ w y c h sform ułow ań, k oniecznych do zam ierzo­ n ej d y sk u sji nad K artą W enecką, n ie jest jed ­ nak p rzedm iotem artyku łu. W d otych czaso­ w y ch rozw ażaniach starałem się zm ierzać ku p o staw ien iu raz jeszcze zaw artego w ty tu le p ytan ia altern aty w n ego — K arta W enecka czy karta k onserw acji zabytków ? O tóż K arta W e­ necka n ie jest w b rew sw em u ty tu ło w i, k tóry brzm i „M iędzynarodow a karta k on serw acji i restau racji zab ytk ów i m iejsc za b y tk o w y ch ”, dok u m en tem konserw acji i restau racji zab yt­ ków , a d otyczy ty lk o ich części.

K w e stię tę rozstrzyga defin icja zaw arta w ar­ ty k u le p ierw szym , który m .in. podaje: P o j ę ­

cie z a b y t k u o b e jm u je za ró w n o odosobnione dzieła a rch itek to n iczn e jak te ż z e s p o ł y m ie js k ie i w i e j s k i e oraz m ie js c a ... Jeżeli ma się p rzy­

stąp ić do d ysk u sji nad Kartą, n ie m ożna p om i­ nąć re flek sji nad jej p odstaw ow ą d efin icją zaw ężającą p ole działania do arch itek tu ry. W p raw d zie w paragrafie 15 „W yk opalisk a” m ow a jest o archeologii, ale i tam d om inu je p un k t w id zen ia uznający w gru n cie rzeczy ty lk o zab ytk i sp uścizny architektonicznej, w ięk szość b ow iem tego paragrafu d otyczy ruin i trw ałej ochrony elem en tów arch itek ton icz­ n ych . Taka d efin icja zabytku n ie m oże być p rzyjęta w P olsce chociażby z p un k tu w id zen ia U sta w y o ochronie dóbr k u ltu ry i o m uzeach, która p ojęciu „dobro k u ltu ry ”, a n astęp n ie „za­ b y te k ” n adaje znaczenie szerokie. N ie m ożna podjąć rzeczow ej d ysku sji nad K artą W enecką, je żeli ak cep tu je się jej w ąsk i zakres zw iązany z architekturą i jej zespołam i, którego korzenie sięgają w czasy odległe, bo p rzyn ajm niej do q u attrocen tow sk iej teorii, staw iającej w śród sztu k na p ierw szym m iejscu architekturę. W ar­ to zatem przypom nieć, że od czasu u trw alen ia się pojęcia siedm iu sztuk w y zw o lo n y c h poglą­ dy na zn aczen ie takiej czy innej sztu k i u le g a ły m od yfik acji. N iejed na epoka w yk azała, że p o­ stęp sztu k odbyw a się n ie tylk o k anałem ar­ ch itek ton iczn ym , w ręcz od w rotn ie — m ożna cy tow ać przykłady, gdy głów ną rolę grały róż­ n e rodzaje sztuk p lastyczn ych . C ok olw iek sobie p o w iem y i jak ich kolw iek u ży je m y argu m en ­

tów — niepodobna podjąć próby form ułow ania postu latów ogólnych czy d efin icji, w ychodząc z tego punktu w idzenia.

W spółczesna nauka dąży do k om p lek sow ego ujm ow ania rzeczyw istości, co o czy w iście nie przekreśla autonom icznego rozw oju sp ecja li­ zacji. H istoria sztuk i daw no już przeszła do w stęp n y ch zadań w eryfik acji, k la sy fik a cji czy naw et interp retacji p oszczególnych d zieł i po­ d ejm u je z dobrym sk u tk iem zadania sy n tezy dziejów sztuk i i k ultu ry, w ty m oczyw iście i architektury, w u jęciu ponadnarodow ym . O bejm uje grupy krajów , p rzyb liża się do to­ talnej historii sztuk i całych k ontyn en tów , by znaleźć płaszczyznę do spojrzenia na sztukę naszego św iata — jednego z n iezliczon ych w arian tów m aterialn ego bytu kosm osu. N ie m ożem y stać na uboczu ty ch tend en cji. Z b li­ żenie się do w sp óln ego m ianow nika jest naka­ zem czasu.

Jak iek olw iek b ęd ziem y p rzyjm ow ali podzia­ ły k lasyfik a cyjn e w stosunku do m aterialnej sp uścizny przeszłości, czy będzie to podział d y - chotom iczny, jak chcą tw órcy K arty W enec­ kiej — na architekturę w raz z urbanistyką i resztę, czy też dokonam y podziału na k ilk a­ naście bądź w ięcej dziedzin, jedna praw da po­ zostaje fak tem — spuścizna h istoryczna jest p ew n ą zam kniętą całością, do której czas do­ rzuca n ow e ilości i w artości, i którą czas uszczupla. C ok olw iek p ow iem y, n ie m ożna n e­ gow ać p od staw ow ych jej cech, a m ianow icie, że każdy jej elem en t jest d okum entem p rzesz- szłości, że każdy z tych elem en tów , o ile ma charakter m aterialny, ulega d ziałaniu czasu, rozpadowi. W ynikać stąd m oże w n iosek , który dla m n ie jest o czyw isty, że istn ieje m ożliw ość u stalen ia gen eraln ych zasad obow iązujących nas w ob ec m aterialnych św iad ków przeszłości. B iorąc pod u w agę nasz etap m y ślen ia h isto­ rycznego można, jak sądzę, przyjąć, że celem k onserw acji i restauracji zab ytk ów jest zacho­ w a n ie d zieł sztuk i i św iad ectw h istorii — a tak w ła śn ie brzm i artyku ł trzeci K arty W eneckiej i ta k onstatacja zastrzeżeń n ie budzi.

Są n atu ralnie zasadnicze różnice m ięd zy różny­ m i rodzajam i zabytków . F unkcja architektury jest odm ienna od sztuk p la sty czn ych dzięki szczególnej form ie u tylita rn ej, realizow anej przez d łu gie w ieki. A le tę sp ecy fik ę można określić odpow iednim i sform ułow an iam i m ają­ cym i zastosow anie do tej d zied zin y sztu k i i nie w y k lu cza to próby spojrzenia na całość zagad­ nienia i w yciągn ięcia stąd w n iosk ów ogólnych. O popularności tak iego spojrzenia m oże św ia d ­ czyć p ow ołanie S ek cji O chrony Środow iska K u ltu row ego W arszaw skiego O ddziału S tow a­ rzyszenia A rch itek tów P olskich. Przypuszczam , że p rzy jęcie takiej n a zw y dla sek cji konser­ w atorskiej w sk azu je na ten d en cje objęcia jej zakresem n ie tylk o architektury, urbanistyki czy elem en tów pejzażu.

N ie m am zam iaru p rzedstaw iać w ła sn y ch p r o ­ p ozycji form u łu jących p odstaw y poglądów na ochronę i k onserw ację dóbr k u ltu ry. Pozosta­

(6)

w iając tę k w estię do d alszych p rzem yśleń, w ła sn e d efin icje zatrzym u ję do roboczej d y s­ k usji. Już teraz jednak w arto zw rócić uw agę na d w a w ażne asp ek ty proponow anych sfor­ m ułow ań. Po p ierw sze — pozw olą one pojm o­ w ać ochronę i k onserw ację dóbr k u ltu ry jako p roblem w ielo a sp ek to w y w praw dzie, lecz po­ siadający w sp óln y m ianow nik. Po drugie — w sp ó ln e podjęcie problem u au ten tyzm u i ory­ ginaln ej m aterii zab ytk u przez k onserw atorów architektury i zab ytk ów ruchom ych m oże przyn ieść korzyści tym p ierw szym . N ie jest w końcu tajem nicą, że zasada szacunku dla orygin ału u stęp u je w k on serw acji architektury zb yt często i zb yt ła tw o fu n k cji obiektu, tech ­ n ologii prac b ud ow la n ych czy kreatorskim in ­ tencjom projektanta.

N ie sądzę, aby b y ł ob ecn ie w ła ściw y czas do form ułow ania w n iosk ów w ob ec K arty W enec­ kiej. Jest to d oku m ent p ew n ego etapu m y śle­ nia, nadal w p ełn i ak tu aln y, choć ujm ujący ty lk o część sp u ścizn y historycznej. J estem na­ tom iast zdania, że n a le ży doprow adzić do sze­ rokiej d ysku sji i p rób y sform ułow an ia zasad konserw atorskich ob ow iązu jących w naszym kraju, zasad p o jęty ch szerzej an iżeli n iektóre ustalen ia K arty, a le p rzecież n ie k w estion u ją­ cych jej w ielk ieg o znaczenia. W prow adzenie do K arty podaje m .in., że pozostaw ia się każdem u narodow i troskę o zap ew n ien ie zastosow ania gen eraln ych stw ierd zeń K arty w ram ach jego w łasnej k u ltu ry i rod zim ych tradycji.

N asze tradycje w te j m ierze są na p ew n o inne niż tradycje p ozo sta ły ch sygn atariu szy om a­ w ianego d okum entu; in n e są w łaściw ości na­ szej k ultu ry n arod ow ej. Inne są także zagad­ nienia i kierunki rozw oju k u ltu ry w p ań stw ie

so cjalistyczn y m w porów naniu z tren dam i k u ltu ro w y m i p ań stw o ustrojach od m ien nych. Inne są w reszcie p odstaw y praw ne naszej dzia­ łalności k onserw atorskiej, choć zb yt często jeszcze n ie d ocen iane przez kręgi n ie m ające rozeznania w fak tyczn ej pozycji u staw od aw ­ stw a i służb konserw atorskich w in n ych kra­ jach. N ie m a zatem , jak sądzę, pow odu, aby obecnie k o n tyn u ow a ć d yspu tę nad tak im czy in y m u zu p ełn ien iem K arty W eneckiej, ch ociaż­ by dlatego, że próbę now ej redakcji m oże pod­ jąć je d y n ie od pow iedn ie ciało m iędzynarodow e, d yspon u jące ok reślon ym i upow ażnieniam i, ta­ kim i jak ostatn i K ongres A rch itek tów i T ech ­ n ik ów O chrony Z abytków .

Istn ieje natom iast pilna potrzeba, o czym już w sp om n iałem , rozw ijania naszych p rzem yśleń , głosów k ry ty czn y ch i propozycji dla stw o rze­ nia d oku m entu o charakterze n arodow ym . D o­ k u m en t taki, po odpow iednio opracow anej for­ m ie, po u zysk aniu akceptacji od pow iedn ich środow isk zaw odow ych, m ógłby być u dostęp ­ n ion y środ ow isk om in n ych krajów , lecz n ie jako now a w ersja K arty W eneckiej, a nasz pogląd na sp raw ę pojm ow ania n aszych obo­ w iązk ów w ob ec całej sp uścizny h istorycznej w P olsce. D ok u m en t taki m ógłby, być m oże, dać asum pt do d y sk u sji m iędzynarodow ej. W ty m w id zę szan sę p rzeniesienia dośw iadczeń i p rzem yśleń n aszych k onserw atorów na forum szerokie. W tym , jak sądzę, tk w i m ożliw ość uzasadnienia, a także udokum entow ania p oję­ cia „polska szk oła k onserw atorska”.

dr Lech K rzyżanow ski Urząd K onserw atorski m. st. W arszawy

HISTORICAL MONUMENTS CONSERVATION? THE CHARTER OF VENICE, OR A CHARTER OF

In reference to the discussion th at is being led in this country w ith concern to application of provi­ sions contained in th e C harter of Venice the author expressed a view th a t the a rt of conservation can be considered as the interpretative hum anist activi­ ty which is by no means in conflict w ith the main rule of conservation. The rules of conservation tre a t­ ments form ulated in various times, though ranging over the national levels and progressive in their n a­ ture, while gathered to form a collection grew to an expression of views typical of a certain defined stage of historical development. Thus there arises a need of perm anent confronting the present views of conservators w ith the relevant regulations in for­ ce and w ith documents declaratory as to their cha­ racter. The C harter of Venice, a docum ent th a t was not subjected to discussion in Poland until 1974 may be considered such an act. It did not also have any essential ran k of a document governing the p ra c ti­ ce of conservation. On th e o th er hand a legal act that makes the sign of equality betw een the reb u il­ ding and reconstruction which, however, is in con­ tradiction w ith rules of the Venice Charter. Accor­ ding to th e author the C harter of Venice does not constitute a document covering th e problems of

both conservation and restoration of all historical m onuments, but it relates to p a rt of them only. So it seems quite easy to arrive at a reflection th a t the C harter of Venice has been confined in its coverage to architectural objects alone. But a definition of historical m onum ents is considered inadequate, for the m aterial succession of the past forms a certain contained entity to which the passing years has been making th e ir contributions and which is being also lessened w ith elapsing time. Each of its com­ ponents is a docum ent of the past. The app ro p ria­ te form ulations m ade by conservators relating to one area of a rt do not, however, exclude the integrated approach to the problem. In the case of conserva­ tion of architecture and te movable historical m onu­ ments the common undertaking of the problem of authenticity and of original m atter of a historical m onum ent will prove profitable for conservation of architecture w here the prim ple of respect for an original object too often gives to place in favour of the object’s function and of technology. There is an urgent need to prepare a document on conservation having national character th at could ' give a rise for international discussion.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Umożliwia nie tylko przyswojenie odpowiedniej teorii, ale także kształto­ wanie potrzeby i umiejętności dokonywania obserwacji własnej pracy, re­ fleksji nad nią,

The critical value

The progress of air temperature values for an average twenty-four hour period from the re- searched period for measurement points located on the coastal sand dune and on a

Elem enty konserw atyw ne w programie rew olucji nakreślonym, przez Garaśamina n ie wynikają tylko z dw ulicow ości serbskiej polityki pań­ stw owej, która chciała

Do szybkiej feminizacji zawodu nauczycielskiego przyczyniło się jednak głównie znacznie późniejsze (od 1 lipca 1919 r.) zrównanie zarobków nauczycielek i nauczycieli

Swie- boda na udział młodzieży w ruchach i organizacjach patriotycznych, a następ- nie na działalność uczniów szkoły rze- szowskiej w różnych organizacjach po- litycznych

The road-segments are considered to be in good condition if they have a condition value of 1 while a value of 0 represents bad condition. As the paper

The objective of this study was to develop and verify with ship service data engineering guidelines for the evaluation of fatigue and corrosion repairs to critical structural