• Nie Znaleziono Wyników

Karol Prozor oboźny W. W. Ks. Litew. Przyczynek do dziejów Powstania Kościuszkowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Karol Prozor oboźny W. W. Ks. Litew. Przyczynek do dziejów Powstania Kościuszkowskiego"

Copied!
350
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

. . . .. ; ■

'i- -''.- • r • r -

"•H.^•'Vv U ''-:-

‘ ‘ C , r'r . s istwmsfflses®

1 1 1 ' . I l i ■ i . a

l i i ’1

■ ■ i ' .■

g w

>• i l l ł l i ? -I! l ' ? l l i i ; !

i f # 4 Ä ® ® « » t a 5 ^ a T a V,:..:...

■•T a 7- / :T7 ' .77.''"'.V - - a ' : V :a ;--:;7 . '.; 7a"7v' ■ T .1: :■:■;• a-' ■. :r ,; ^ :: ' ■ ■■ 'aą.v^

i i f i l l ; 7 ' . 7;

V : '

■ ■ ■

'1- ■ ■ I ■

v . :7. i . '■ . :7'.'7- i 7■: 7 - 7 7 ^ 7 iV7 ■ v : i '.,,

7'7l77;r7l7 , 77; 77-7,1

•'■7 77 .z1'7>''n: :• ;7 .•'7 :v 7777: 7 .,: ;

-••-'•• -• '•• /• • .- 7;: 7' / 7

. . 7 . . , , r . - , ^ -/ \

■' : .' ,7777.7 7-. 7 7 1: ' a ,7;; X , 7;-7^ 1-77.77- 77 7 ■ 77:7:; 7 7 7 ::.7 7 7 -. " ;7 7'

' . ■, ' .

1 7 : ' 7'' ' ' • '

? - p is v 1 .

i l i i l ! W fó i;.

w M .

: a ■ t # ■

is»;«»® ‘ S ł ias; 0 ■ -fi ja? P

l l l K l S l l l l l ^

-tI;:-i7'77t 7_7. .'7V771:77. - ,7 .p 7.7- 777 ■ 77/ ,^7• ■ i/.-i-

. - 7 : 7 ;,77-; - 7. s r .

l i l l ^ i i 7 ' | 7 . 7 . 7 ' ■ ■■' , ; 7 77 p ili.

i l i f t ^ ' i i 11 ^ ■ . l i i i i s i

1 i 7i i ^ : S ' I i i :'7; i i - ■■ 7 v ' -1 . 7 l l f i i

7 7 7 .v ; 7 .7 '. . . - . 7

' . 7 ' ' 7 ;

i i i ^ 1 7 i i i '7 i i !

■ ,, f • .1 7 - .

7 .I-;! ■77;.' v77 '.7 7 • 7 7 - • ‘.7 .■ 7.1777 7 '7 7":'; ; -T” '■

, 771 '1 '!f i l | p

.

- 1 •

' i , -

. 7- .;

-77 .p.;'7? .! ■ .77777 'I'7 - 7 - . l '| - ; :i;l 117' 7 ! 7 1 :;;7'77; 7--771 1 7'77.7 7I ;.; ! ; 7 ! l l ! ; l l l l i p l i l l

7 :7 l^ - 7 7- . . 1 . 7v - , .;77 7'7

7 ; I S i 7 7 i 7 i : t t ! 7 7 p 7 i S l - l

;7 # lS 7 7 ll3 Ä 3 7 7 7 7 l7 l7 ß 7 7 l7 g :7 ;7 7 7 7 l7 l|7 7 7 7 7

1 7.;.' ' 1 - 7 ‘I 771717p tp ?-.'7 .i.77 7 - ; 'p 1 -7 7 '

' '} ' 7 ' . - . - . . . . '

l l l l f l l - l - / i ' ' ' . ■ ■■ 7 , - i l : , i

'I ■■ . 7 - ..1 P I " 7- > ' 7 ■ 7.i7v7 777i 7 l i .l 7 ''^ '7 v , - 7 l l '''7 ' - 7- 7^ - i l 7 7 ?7 l l 7 7 ■ -. . 7 7 : i l l :7'777;7?p7f- 7777-./ 7;:'l7.'777: ;7;777'7i77;7',7p77.77,

i ■ ' 7i ' i " i i 7 i i ■ - i ■ ■ 1

' . i 7 7: 7 7 1 7 7 . 1 7:,;vl l l 7 7 7 l ’|;l;1717777.7 s l i i i : :..7 .7 ;7 :il7 7 llp lisppV P i ■■ ipIP r-; yv-.. ' - i P i Pti/v-'lK ■/: S

a ■ > -

liii-'"' iS p I ■ : 7 P i - 7- 7.7 7. . ■ . i

w Ę w

7'. 7 7 7 1 : 7.7I I i l i | 7 7 l 7 l l l :i l 77I .77 .7' ■. .

■ • ■ 7: " ' „ 1 77:7'7-i 71 ;" • ' , :

77 .

' 1 ' i 7

- . ■ i i i 7 . 1 7 ■

7 i7 1 .'.77iii,'777l l 7.7.;.7:i'I';"7:17,7l 7.'

i . .' ' 1 ' :

> 7 : 7 1 l '

7 " 1 7 77 . 7 7 c i . -77. i 7^ " 7. ■' 7 77 .",7. i7 77".,7. ' i l l ,7 .1

(4)

. , -

i m >

|go ą g 1^ ' ‘

m m i m

m i m

<:v: :;^ 7 . tó:— • ' I 1

aa^«Sfe

.

>

a a i i i i i Ä '■ i

■ySt. ''"-/lyt: ■ . ' ' . ■ . S ||Ś m w

' . . 'i

''t ’ '’fi I, - ,i, ~ • ' ( (ff s •'’

... . ... , >r ‘ h X > * ’ , • !‘>JA 'iV ^ ■' i Ä ;^*i i .. ,. ____ ___

- . i 1 ■. / - . ' "

'. . . > - o ■■ " . . . - : ■ i K r A - m - y - :

i Ę A W / m : : f - W V A :- X A ' A ^

/ > . . : - / ;

7 ■ .'W-W. 7

S Ä

^ f c i S p e ®

' ' 7

i j i l P

. .' ;v .' ■ ; .■., ■; ■ ■

. 1

m m m x x o :

| M » i " • '

i ; i I S 7

AA: ■ i-

.■' i A 1 '- i m

P i t t e i l

^ ' ' ,

- ' y i ■.

,- • •■ ;■ V- • ' ' - ,i> i, . .1; .'V .-‘

\ - i ,

y ; . : . , .

X X iX :i 0 ' : A . :C

? V ,

« t

'.’y ? y ' , ; - r y

o . . ' ' ■

: A

W ::Ar:tm:A1'-

.i i'i

p i s i li i f a y ,

m ,

77

7 , O j I

l i s i a i i

i }> ’ V “' - = P \ . .. .. .. ..

-

X X 'm X ;;'' ■ r m . ' - i. '.-''.'’■'-...r.yv

i'-}'.) r ' ’[

W Ę B '■ ś 1 ,

f o ■ ' j o ® - » ,i

m A A A . ~

a

' ■ ' . - O ,■

' 04 ' ; « . ! ^ ' , "

/r’'-1 Am

• y 7 s y . y o

y- ;SMa ' Of ■ , 7. 1 , ;

l ' ' . ' . 0

(

y ' : y - y

I mmmm p®«

A m ,

^''A A A ^iA A A

.. y ' ' y ^ A '

v ■ •. :.y7r., -V y. ..yo ' y, A y y ^ . y ' i y;.;.' ■ I ■ :.-.V;':y.^. . .y : ■1 :'-'v x

7 7 7 . 7 ,

" ' ■ y . . . .

' X / f a s A - .

-m Ar. iiyrAAy ,r ,, :

' / ‘ .

■.- ' . f : / , .

.

;y

Ż A A AaA A A A

\ * l y

P ' ' r ...*' (■

A a i l i l

.

(5)
(6)

K A R O L P R O Z O R ,

Oboźny W. W. Ks. Litew.

(7)

K A R O L P R O Z O R

O B O Ź N Y W . W . K S . L I T E W ,

PRZYCZYNEK DO D Z IE JÓ W P O W S T A N IA K O ŚC IU SZK O W SK IEG O

MONOGRAFIA

opracowana na podstawie nowyoli źródei aroliiwalnyoh

przez

m a r y a n a d u b i e c k i e g o .

Mi f r # . K f c ',

, v / 1 ' a t b ' w i c a c h 1. ■

i — - r -

W KRAKOWIE

W D R U K A R N I « C Z A S U » PR. K L U C Z Y C K I E G O i S P Ó Ł K I pod zarządem Józefa Łakocińskiego.

1897.

(8)

N AKŁADEM A U TO RA .

(9)

■a ‘ptöffMam xrfAfjmumnw;-//.

wax/iMtf/xanwc/i ńo mta&u i na. aaczn&nłe

' w n a c / u m .

w n n ź ń - K / i / / /r./j/ '/! K i / , 'f r / /

f y a m r f v d x a c u m w

(10)

p s i

■■■ "■' ' ^

_ _ . . . - , . . , .. ' y ’ :■ f> ^ '■•L.1’ - ‘iV i r - ’w« 'Z ', ^ V ro /'/,S 'K ‘

. , " ■ '

wsmmyryr :

P Ä S * ’^ \ ' - ■,■■■■ ' \ . V- i . : ' , . , ' - ; : - . ; - . " . . ' . ' , .

: ' . - . :■■ . •. ' ■ ' ■.;:■■ ■ . ' >■ ;■' . . . . : . v

r/^ęy.-;^ ■ , ■■ y y-yyy ■ , ■ :;

,

: ■ . . . ' . .

.

S : : - , ; . : V -vV."-' : ' V ‘ ■' :v :,

■ ■■ 1 ■' .-■ ■■> : ' i '1 ■ ■ ..'V.';

mi^y-yr-y:-- y ■ \.. - v

. ' ; .

S C ' C --\; ^

-5 ' c ' > .Vv ,c;-c'C.CCi

C > : a \ .. "a

' a ' ; . a .

ą ;.1 ,■■■•• a • .: ■ . . a. . • '. / • . a - - . a . ' . : : : . . a ■ a;-. 1 ■■,.•.■ J ' " v ^ /:y a ; .a : v-_a, r; ; ':

al'a.-aC : ; ' ; 1 • ■ '' ■ s . ' Ca .•■''’ ' a '1 ;a s\.. a T • 1 : .''C'". ' '' '' .i; '■•’'''•'•a-'a.'C j

• ,

a a . a . a a' ■■ . a , , ; . .a ' a . . .■

’ - i , , < a t|,

C :C C ;:C a C a C ; C ^ ' ^

; a :' : a a .< ■ . ■ . aa.aaa',a:,t:

. ’ - ; , : CCa". - C U C " ■- '

' C ■

■ ' a . 1 ' ^ a / c , a ;

:C.'Caa; CaC

C ^ ; « C 7a C : ; H ''a a C ś : '• ■ . a . ' " ' v a ; ’'a a C a ; a a: a a a r ; a a a a ' a ' ' a ; a a . a , " a . a . a " äY- - C a . . . ': - ; - '‘a-.a';' .a a '.:;a 'va a '

; i ' ' ' - - . '

'CC ';C'' ■''var'.-, a ■ ' , ’ . .. ,a: "CC.'C C-C ^.C'.' C"' -a ^C:-- C,;aC^ ,C-C' : a ,:C .v';CC:-.C-:', ••-Caaa,a '■ '.aXCaa

: y yy - . / ; .. . ć- c

C : " a v . " a r ^ a a r . , a a ' a . ■ ; ,

! . , - ' '

S i f C C Csa a: a a ' .. a . a . a '. 'a '

a C C . C a C -.'.'aa ' 1 . " , ' . '

.. a . : C: ' ■ . : '• - • . C

(11)

E p o k a w ielkiej niedoli na stulecia liczy u nas swe istnienie. Cały w iek u p ły n ął już od dni m ocow ań się ostatnich upadającej R zeczypospolitej, a postacie, stojące podczas owych m ocow ań się na szerszej widowni dzia­

łania, nie w y n urzyły się należycie z cieniów przeszłości.

T łum otaczający pole w alki K ościuszkow skiej, w spół­

czesny u p ad k u godzinie, jeszcze nie p rzestał być dla nas — potom ków owej odległej doby — ciżbą, znaną ty lk o z imienia, o rysach wcale niew yraźnych. M ało dotąd czyniono zabiegów , aby z chaosu w ypadków , klęsk , ciągłych zmian losu i coraz groźniejszych n ie­

szczęść, w ydobyć im iona zapomniane, otrząść je z kurzu niepam ięci, przypatrzyć się rysom ich oblicza, coraz bardziej zacierającym się. Z odległości czasu, mierzącej już sto lat, tru d n o dopatrzyć w łaściw ej fizyognom ii m o­

ralnej w ielu głów niejszych naw et działaczy, zwłaszcza, iż m ate ry a łó w , źródeł piśm iennych a wdarogodnych, niew iele po nich zostało. Zasłona tajem nicy, k tó rą p o ­ spolicie ich działania b y ły okryte, u trudniała dokładniej­

sze zapoznanie się, z czynnością tajem ną, z działaczami, z im ienia n iekiedy m ało znanymi. Źle zrozum iani, lub niezrozum iani, schodzili do g ro b u ci nieznani pracow nicy, nie zapisując sw ego im ienia w rocznikach dziejów po- rozbiorow ych; często nad ich trum ną m ogiłę zapom nienia u s y p y w a n o ; pokolenia zaś bezpośrednio po nich idące, niew iele pow iedzieć m ogły o swych poprzednikach, którzy, pośw ięcając w szystko dla publicznego dobra,

(12)

dalekim i byli zawsze od upam iętniania siebie, swej pracy, swej ofiarności b ezb rzeżn ej: przeszłość ich p o chłaniała b ezp o w ro tn ie, naw et bluszcz leg e n d y niezawsze u rasta ł na ich g'robach.

C ierpienia, łzy, ofiary olbrzym ie, ze w szystkiego co najdroższe dla człow ieka, pośw ięcenia niezrów nane, za­

p e łn ia ły życie wielu w śród n ich : ale i spuścizna w ielka, i te n cenny d o ro b ek n a ro d u zginęły b e z p o w ro tn ie ...

Częściej w iedziano o upadkach, słabostkach, niż o czy­

nach, k tó re m ogły przyśw iecać i przy św iecały w ielekroć narodow i, podczas jego m ęczeńskiej p ie lg rz y m k i...

Pierw sze po k o len ia po u p a d k u godzinie przeszły drogę mniej ciern istą; nadzieja bliskiego •wyzwolenia ich p o k rz e p ia ła ; o Swych ojcach i starszych braciach w y b o r ii i e w iedziały i p a m ię ta ły ; krew ojców i ofiarne czyny, nie szły na m arne, staw ały się nasieniem , k tó re na niw ie nieszczęść w iekow ych narodu u rastało na kłos now ych pośw ięceń, w y tw arzały ogniw a, łączące pierw sze p okolenia porozbiorow e w całość o barw ie dość jednolitej.

Z czasem, i pod tym w zględem zaszły znaczne zmiany.

P ojęcia społeczeństw a, a przynajm niej pew nych kół, w nie­

k tó rych dzielnicach szczególniej, u leg ły stanow czym p rz e ­ kształceniom i tem sam em przyczyniły się do usunięcia w g łą b całej przeszłości porozbiorow ej. W raz z k ilk u dziesiątkam i lat ostatnich, z epoki porozbiorow ej, i K o ­ ściuszkow skie czasy o k ry ły się szatą zapom nienia. M ało bardzo o nich w iem y. P o stacie n aw et bardziej znane zni­

k a ją we m gle niew iadom ości.

Im ię K a ro la P rozóra, ostatniego pboźnego w. w. ks.

htew ., rów nież im ioną i działalność w ielu z owej doby, w chodzą pow oli do cieniów zupełnego zapom nienia; cho­

ciaż im ię P ro z o ra zapisane w rocznikach dziejow ych epoki u p a d k u na naczelnem m iejscu, chociaż i rady cyc najpow ażniejsze naro d u staw iły to im ię obok K ościuszki, w spraw ach ro b ó t przygotow aw czych r. 1794, i ofiarność

(13)

je g o m atery aln a dla owej w alki przeszła w ysokością sw ą w szelką ofiarność pryw atną. -— P o stać K a ro la P ro zo ra i przedtem , i potem , zarów no w R zpltej. jeszcze nieupa- d łe j, ja k i w. godzinie upadku, a później w epoce po^

rozbiorow ej, lat szereg dłu g i świeci n a ;L itw ie blask iem praw dziw ej cnoty obyw atelskiej, cieszy się uznaniem 'paru pokoleń, k tó re W Prozorze upatrują , odblask , doby K o ­ ściuszkow skiej.

Mężowie czynu, k tó rzy z owej doby nadziei i klęsk, k tó rz y z doby K ościuszkow skiej wyszli,, na życie cale zachow ali pew ien h a rt niezłom ny i coś posągow ego spo­

ty k an o w czynach ich, m yślach. ' Bój M aciejowicki, p o ­ n u ry dzień P ra g i rzuciły na te dusze jakiś cień w ie k u ­ istego Smutku, a ogień ofiarny nie w ygasał w ich piersi, g o rz a ł w nich przez życie całe. K a ż d y z bojow ników 1794 r. m ó g ł rzec O sobie to^ co g ło sił o Julianie N iem ­ cew iczu — m ężu owej doby — napis w yryty na jeg o n a ­ g ro b k u : »Przez życie całe ojczyznę k o c h a łe m « ... Lecz m iłość ojczyzny owych pokoleń przedew szystkiem czynną i ofiarną m ienić sio pow inna; b y ła bow iem nie inną ty lk o taką.

Innej nie rozum iano, nie z n a n o ... R az poślubiw szy sztandar p rac y w yjarzm iania ojczyzny, z pod ow ego .sztandaru nie w ystępyw ano aż do końca swych d n i ...

W śró d pokolenia, k tó re na M aciejow ice patrzało, w ytw orzył się pierw szy zaw iązek robót konspiracyjnych;

aczkolw iek i rycerze Barscy,..z pod sztandaru N. P. M a­

r y i, tw orzyli już niekiedy stow arzyszenia tajem ne, b o ­ jowe, ślubując czystość obyczaju podczas potrzeby, a cześć d la B ogarodzicy na zawsze. Pokolenie-z. pod M aciejowic tw orzy pierw sze ogniw o długiego łańcucha prac, w y ­ siłków7, tajem nych zabiegów , m ocow ań się licznych a bez- otvocnych, boleści, ofiar niezm iernych, k tó rem i znaczone w tr z e c h . zaborach dzieje lat .kilkudziesięciu rozpoczyna­

jących niew oli okres.

(14)

D roga tajem nych zabiegów , sprzysiężeń — ciężka, strom a, przep aścista — k tó rą szło społeczeństw o w ciągu siedem dziesięciu lat, dro g a krw ią najlepszych synów n a ­ rodu Zbroczona, a tysiącem k lęsk znaczona, p rzeb ieg a Obszar czasu ogrom ny. P o czątki owej drogi pełnej znoju, drogi tajem nych sprzysiężeń, g iną we m gle m ało znanych spiskow ań, za dni obalanej przez w ro g a U staw y M ajo­

w ej, a ślad jej ostatecznie się zatraca dopiero w śród pow odzi krw i w ylanej, w drugiej połow ie X I X w i e k u ...

N ie nadeszła jeszcze chw ila g ru n to w n eg o zbadania owej drogi. U jej p o czątk u , obok g arstk i ludzi biorących udział w świeżo zakończonych pracach sejm u cztero­

letniego, obok k ilk u nazw isk p rzedtem nieznanych, k tó re m iały stać się w k ró tce głośnem i, obok w ojskow ych, k tó rzy b rali udział w wojnie 1792 r., a po jej gw ałto- .w nem przez k ró la przerw aniu, opuścili sztan d ary arm ii, lecz nie opuścili chorągw i narodow ej, w idzim y k ilk a p o ­ staci nienależących do żadnego z w ym ienionych z a stę ­ pów — w śród nich sp o ty k a się K a ro l P rozor.

P ro z o r — ostatni oboźny w. w. ks. litew . — nietylko, w epoce p rzy g o to w ań do w alki K ościuszkow skiej pew ną, bardzo znaczną n aw et rolę o degrał, ale i z w ielu innych w zględów , w innych życia sw ego epokach, godzien , stu- dyów szerszych, gruntow niejszych, godzien, aby m u p rzy ­ patrzono się p iln iej, w szechstronniej. N iety lk o czasy w k tó ry c h ż y ł, ale i dostojeństw a, k tó re p iastow ał, i spraw y k tó ry m się o d d a w a ł, po staw iły go na g ra n ic y dwóch ep o k ; łączy on. je w sobie; i w każdem z dwóch, stuleci i dw óch ep o k — przedrozbiorow ej i porozbioro- wej K- odgryw a w y b itn ą ro lę , acz na k a rc ie dziejowej im ię to jak b y przeoczone; tern w iększa przeto potrzeba, w ydostania tej postaci z otchłani zatracenia, w k tó re ją.

w trąc iły czasy p rzep ełnione klęskam i.

Giosy uderzające o naw ę narodu, w ciąg u ostatnich k ilk u dziesiątków la t, n iety lk o z a b ra ły i zniszczyły

(15)

- 5

p raw ie w szystko, co oszczędziły dawniejsze dni niew oli, lecz zd ru zgotały w n iek tórych dzielnicach m oralny do­

ro b e k uprzednich p o k o le ń : spaczyły charaktery, znisz­

czyły tra d y c y e , przyspieszyły zatracenie w spom nień o w szystkiem , co god n e o c a le n ia ...

W życiu K a ro la Prozora. spo ty k am y następujące chw ile w y b itn e : przew odnictw o w T rybunale Litew., czynny udział w pracach przygotow aw czych przed w alką K ościuszkow ską i uczestniczenie w ow ych w ypad k ach ; em ig racy a po up ad k u Polski;, zabiegi w y k o ła ta n ia cze­

g o ś u rządu R zeczypospolitej francuskiej dla kraju uja­

rz m io n e g o ; wreszcie, pow rót do ojczyzny; uczestniczenie w R ządzie tym czasow ym Litw y, za dni zajęcia W iln a przez w ojska N apoleona, i stosunki ze spiskow ym i w osta­

tn ich latach panow ania A leksandra I , co poprow adziło P ro zo ra, już starzejącego się., do w ięzienia w P e te rs ­ bu rg u . W ięzienie petersb u rsk ie zam knęło dobę jeg o działalności publicznej; w ychodzi z poza m urów w ię ­ ziennych nie złam any, ale już wcale niebiorący udziału w spraw ach szerszego zakresu. N adchodzi doba starości, czaSy konlem placyp rozm yślań nad przeszłością, za dni k tó rej nie do jednej sp raw y publicznej , dło ń sw ą s k u te ­ cznie p rzy k ład ał.

K ażd a z ow ych chwil p am iętnych będzie p rze d ­ m iotem naszych szczegółow ych badań, w śród k tó ry ch znaczną część pracy niniejszej pośw ięcić zam ierzam y dobie w alki K ościuszkow skiej.

(16)

R O Z D Z IA Ł I.

P ochodzenie rodziny Prozorów , — T radycye rodzinne; legendy nieuzasa­

dnione. — K siążęta Pro/.urowscy w Kwsyi. — P ro to p laści ro d u ; ich nia- jątki, miejsce zamieszkania. — S tosunki rodziny daw ne z królem S tan , Leszczyńskim. — W ychow anie Józefa P ro z o m . ojca K a ro la, i pierw sze k r o k i, n ą polu wojskow eni w L otaryngii. —• W ra c a J . P ro zo r do lęrajń;, zestosunkowanie. zW rólew iczem K aro lem , ks. K u rlan d zk im , k tó reg o im ię

daje najstarszem u synowi. ; "

R o d zin a P rozoröw zalicża się do tych, k tó re n a L itw ie Stawiano w szeregu m ożniejszych, bardziej zn a­

n y c h , zasiadających k u końcow i istnienia P o lsk i na se ­ n ato rsk ich krzesłach i w X V II I w . sięgających do sfe r praw ie m agnackich.

P rozorow ie nie urośli z g ru n tu litew sk ie g o ; u źró­

d eł pochodzenia ro d z in y ‘w idzim y ich przybyszam i: z poza w schodnich gran ic L itw y nad ciąg n ęli oni do polskiej R zeczypospolitej w owej epoce, g d y despotyzm w p a ń ­ stw ie m oskiew skiem sta ł się brzem ieniem nie do znie­

sienia, g d y pojedyńcze jednostki, n iek ied y i całe rodziny, u cie k a ły z państw a w ielkich książąt m oskiew skich pod

b e rło Jag iellonów . . ,

Za dwóch o statnich Z ygm untów , zam ykających dy- n astyę J a g ie llo ń s k ą , najw ięcej ty c h przybyszów ciśnie się pod p o g o d n e niebo P o lsk i ówczesnej, chociaż i za K azim ierza. Ja g ie ll. w idziano już ich sporo. Prozorow ie przybyw ają do P o lsk i z M oskw y, ja k św iadczyły i tr a ­ dycye , i d o kum enta; p rzybyw ają przy końcu X V I w., p rzybyw ają z ty tu łe m książęcym , z herbem w yobraża­

jącym dw ugłow ego o rła i z nazw iskiem »P rozorow ski«.—

T a k głoszą tra d y c y e rodu.

Ów przybysz pierw szy do P o lsk i b y ł to » P rokop Prozorow ski«, P ochodził on nie z m oskiew skiego szczepu, acz z M oskw y p rzy b y w ał; zaliczał się bow iem do ty ch latorośli książąt w aregskich, litew sko-ruskich, k tó re mo-

(17)

Cno rozrodzone szukały chw ilow ych korzyści, przenosząc się z L itw y pod b e rło - w ielkich książąt m oskiewskich) bądź znowu w racając na dawne siedziby, a w spólnego nic z M oskw ą nie m ia ły : latorośl to szczepu innego, k tó ry ż P o lsk ą zespolił się n ajz u p e łn ie j; przynajm niej ta k tw ierd z ą tra d y c y e rodzinne P rozorów i na nich op arte ich tablice genealogiczne. Źródła poważniejsze, historyczne, nie dają nam żadnych w tym w zględzia w ska­

zówek.

T akich rodów książęcych, w aregskich, od R u ry k o - wych potom ków pochodzenie swe wyprow adzających, k tó re n a czas dłuższy lub krótszy do M oskw y zaglądały, później zaś w litew skich wojew ództw ach osiadły,- ustaliły1 się, i w życiu R zeczyplitej udział brały, stając się całą duszą P o la k am i, niem ało widzim y u nas; ale czy do nich zaliczyć m ożna P rozorów — h erald y k a i h istoryä w ątpią.

O d dni zam ykających panow anie Z ygm unta A u g u sta te przenosiny, przejścia z jednej dziedziny cyw ilizacyi do in nej, w ciąż się pow tarzają: lecż zarazem i ustalają się.

w prędce ci w ędrow cy pod pogodnem niebem 1 R zeczy­

p o s p o lite j; asśym ilacya, acz z g ó ry nie narzucana, staje się z u p e łn ą , i już te zjaw iska przenosin za następnych panow ań nie ponaw iają się wcale. B atorego i pierw szego z W a zó w czasy patrzą nie na przyrost tych przybyszów, lecz na ich assym ilacyę z organizm em państw ow ym i społecznym państw a Jagiellonów .

Z P rózoram i -— jeżeli rzeczywiście z M oskw y przyr- b y i i —- działo się to -samo, co z innem i licznem i rody z poza g r a n i c . M oskw y prżybyłei.ni. k tó re na L itw ie szybko zlew ają się z polską cyw ilizacyą i z. polskiem społeczeństw em , zlew ają się aż do zatracenia tradycyi) iż, g niazda ich pierw otne gdzieindziej istn iały ; assymi- lują się aż do przyjęcia naw et c h arak teru i usposobień ogółu polskiej szlachty, wnosząc do ogólnego tła ch ara­

k te ru pew ne w łaściw ości odrębnego szczepu, k tó re stają

(18)

się zaw iązkiem now ych, pospolicie dodatnich, znam ion i przym iotów , n a d e r dla naszego społeczeństw a k o rzy ­ stnych. W R o sy i rzeczyw iście istn iał do niedaw na ród książąt Prozorow skich, R urykm w skiego pochodżenia, lecz zarów no nasze, jak rosyjskie prace heraldyczne nie w spom inają, a b y by ło coś w spólnego m iędzy rosyjskim i P r o z o r o w s k i m i , »kniaziam i«, a naszym i P rozoram i.

K o n sta n ty O żarow ski, w swej p ra c y K niaziow ie Litezasko- R uscy (wydanej pod nazw iskiem Józ. W olfa, W arszaw a, 1895) b ad a tę k w esty ą i -w ustępie p. t. Pseudo-kniazioznie (str. 668) pow ołując się na h e ra ld y k ó w , i rosyjskich (Rodosłazmiaja... I, 190— 193) i naszych, ośw iadcza się p r z e c i w p r a w u P r o z o r ó w d o k n i a z i o w s k i e g o t y t u ł u , m ów iąc: »O kniaziow skiem pochodzeniu P ro- zorów żaden z h e ra ld y k ó w krajo w y ch (polskich) nic nie wie«... L e g e n d a jed n a k dom ow a P ro zo ró w m ówi inaczej:

m y ją tu w całości podajem y, acz dla nas zdanie Oża­

row skiego p o w ag ą jest tu zupełną. P rozorow ie p o sia d a ­ jąc w swym rodzie, w X V I I I w„ Józefa i syna jeg o K a ro la , dość m ają rodzim ego b lask u , niem niej zapisu­

jem y tu i leg e n d y otaczające k o leb k ę K a ro la P rozora.

W sp o m n ian y w trad y cy ach i g en ealo g iach z X V III w ieku, p ro to p la sta P rozorów , P ro k o p książę P rozorow - s k i, p rzy b y ł — ja k tw ierdzą — z M oskw y do P olski, przy końcu X V I w .; tw ierdzi ta k zarów no tra d y c y a rodzinna, ja k i n o tatk a archiw um B obcińskiego (gniazda rodzinnego P ro zo ró w na Żmudzi) i osiedlił się n a Inflantach.

P ro k o p P ro zo ro w sk i m iał przybyć n a L itw ę z ty ­ tułem książęcym . »Prozorow scy» bow iem , co nam w sk a­

zują dzieje R o s y i, są potom kam i książąt Jarosław skich, i jedynie krw aw e dom ow e zatargi, ustalająca się w M o­

skw ie centralizacya w ładzy, sk ło n iły go, że pospieszył pod łag-odne b e rło R zeczypospolitej. Część rodziny p o ­ została w M oskw ie i tam orężem d łu g ie la ta zdobyw ała zasługi. Je d e n z p o zo stały ch , W a s y l, zbrojnie idzie na

(19)

L itw ę , w r. 1564/ d rugi Sym eon, n ą początku X V II w., osłania swenii piersi w ładzę cara W asy la Szujskiego (pod K orom ną, w r, 1608), wreszcie jeden z nich, Iwan, daje szyję rów nież w obronie caratu, za dni knvaw ego lountu S teń k i Razina,.; a epoka K ata rz y n y II, k tó ra dużo ludzi now ych w yrzuciła' na szerszą falę w ypadków , p a ­ trz a ła na zasługi w w alkach z T urkam i potom ka tych:

R urykow iczów , najzupełniej z M oskwą assymilówanych,:

na księcia A lek san d ra P ro z o ro w sk ie g o , gen. wojsk rös., k tó re g o pam ięć uwiecznia dotąd nazwisko jednego z fortów kijow skiej tw ierdzy. W idzim y tam i obecnie ta k zw aną »Prozorow ską basztę«. R ossyjski ten książę, P ro zo ro w sk i b ra ł udział w uw ięzieniu naszych se n ato ­ rów , w r. 1767, i w upędzaniu się na czele zbrojnych szereg ó w za oddziałam i B arskich K onfederatów , w rok później (1).

L osy gałęzi Proąorów zespolonych z P o lsk ą długo nie św ieciły żadnym niezw yczajnym blaskiem , ale cnotą obywmtelską w cześnie sły n ę ły i krw ią cem entow ały swe zjednoczenie z gm inem szlacheckim polskiej R zeczy ­ pospolitej. P ro to p la sta , P rokop, w yrzeka się ty tu łu ksią­

żęcego i, otrzym ując polski indy gen at »nazwisko swoje i herb po połow ie przeciął«: nazw ał się P r oz o r, za­

m iast P ro z o ro w sk i; a herb, którym b y ł orzeł dw ugłow y, przeciąw szy na dw ie części, jedną część zatrzym ał, na drugiej, zaś połow ie herbow ej tarczy położył trzy gw ia­

zdy i o k ry ł cały k lejnot gro n o stajam i, u szczytu zaś um ieścił książęcą m itrę. .

Owa m itra książęca, zdobiąca szczyt tarczy h e rb o ­ wej Prozorów , jedynym pozostała śladem R u ry k o w sk ieg o pochodzenia, k o lebki ro d u zespolonego przed w iekam i z różnem i gałęźm i dynastyi k sią ż ą te k , urosłych z linii Świat.oława Jarosław ow icza. M itra w herbie przypom ina pochodzenie książęce Prozorów , lecz ty tu łu książęcego

(20)

w P olsce w cale oni nie używają. Indy g 'en ät p o lsk ie g o szlachcica starczył im za w szystko.

P ro k o p posiadał m ałżonkę z caram i m oskiew skim i podobno spow inow aconą, jak m ówią n o tatk i i tra d y c y e rodzinne — co naw et nie B yłoby w ielką k o lig a c y ą , bo- carow ie ówcześni zą koligaęyam i i sam i nie upędzali się — lecz raz już w szedłszy .do rzeszy szlacheckiej w P o l­

sc e , b ra ta się i koligaci w yłącznie z bracią szlachtą.

Synow ie i w nucy jeg o nie sięgają n aw et po m ałżonki do senatorskich p ro g ó w ; w śród gm inu szlacheckiego u w a ­ żany jeszcze b y ł wciąż jak o homo noviis, acz m itra z gro^:

nostajow ym płaszczem , na herbow ej tarczy św iecą mu.

W Polsce mniej m a ty tułów , lecz spokój zupełny. Raz.

uniósłszy z M oskw y cało szyję sw ą , wie, że w P olsce w ładza najwyższa, nie Zakłóci m u sp o k o ju ,. jeno gw oli k a p ry so w i; wie, że bez sądu i w yroku, ja k się to sta ło z jeg o pow inow atym i, książętam i P ro n s k im i: — »Proński- R yhin« i »Prohski-T uruntaj« dali gło w ę na rusztow aniu, stosownie- do w oli Iw ana G roźnego, w łaśnie: około tej- epoki, g d y P ro k o p opuszczał nazaw sze posiadłości panów na K rem lin ie (2).

N a pograniczu Inflant, w P ołockiem , o pięć m il od D zisny, spo ty k am y m iasteczko P ro zo ro k i, k tó re podobno' b y ło pierw szą siedzibą w P o lsce P ro k o p a P ro zo ra, po jeg o ucieczce z p aństw a m oskiew skiego; Od ow ego czasu P rozorow ie coraz bardziej, ku zachodow i, posuw ają się.: osiedleni b y li w w ileń sk iem , a ostatecznie u stalają się później w tro ck iem wojew.,- gdyż za dni eiekeyi J a n a K a z im ie rz a / P a w e ł K azim ierz P ro z o r z tro c k ą szla­

chtą podpisuje tę e le k c y ą ; a w reszcie, w rastają w g ru n t kow ieńskiego pow iatu, na żrnudzkich pograniczach, gdzie widzi ich początek X V.U l. w. i la ta późniejsze. Z k o w ie ń ­ skiego pow iatu, A dam P ro z o r podpisuje e lek cy ą J a n a III, inni zaś' członkow ie tej rodziny wciąż w kow ieńskiem p iastują urzędy ziem iańskie (3).

(21)

Już wnuk- pierw szego z polskich Prozorów , P n ę kopa; M a cie j, rozsiadł się na szerokich zagonach, oże­

nio n y z H o łu b ic k ą , Jfest zamożnym szlachcicem, posiada w w ojew ództw ie w ileńskiem : O wile, B astuhy, Towiany,.

Ł any, Pom usze i U szkajnie; ale siedzi na urzędzie nizkim, pow iatow ym ; jest on chorążym Suderskim . Syn zaś jego, a p raw n u k p ro to p lasty , w spółczesny licznym .potrzebom — żył w połow ie. X V II w. — nie szczędzi swej krw i, k tó rą przelew a pod Żółtem i W odami, i na innych pobojow iskach i teni w k upił się najzupełniej do rzeszy szlacheckiej, p rze­

stał być »wmieszkałym« ,a stał się »rodzonym Polakiem «, ja k się ongi wyrażano.

Od pierw szego osiadłego W Polsce Prózofa, P r o ­ kopa, w X.VI w., do początku X V III w, patrzano na osiem p o k oleń tego ..rodu, . Przedstaw icielem ósmego po k o len ia b y ł Jó z ef P rozor, w ojew oda1 w ite b sk i,. ojciec K aro la, ostatniego w. oboźhego w. ks. litew skiego (4).

L egendę rodzinną uszanow aliśm y, i z całą' ścisłością po ­ daliśmy'; lecz od X V II w. dopiero jest pew ną h istorya rodu P rozorów , ro d u dobrze zasłużonego, wszakże je ­ dynie ziem iańskiego.

K a ro l P ro z o r, chlubnie zapisujący swe imię w ro ­ cznikach czynów obyw atelskich, za dni ostatecznego upadku P olski, po siad ał niepospolitego ojca. W ojew oda w itebski to postać górująca nad owoczesnym tłum em możniejszej szlachty. Św iatło i kieru n ek k ró la Stanisław a Leszczyńskiego, o k tó ry m tyle w swoim czasie mówiono i p isa n o ,1 oddziaływ ały silnie a skutecznie, na Józefa Prozora, późniejszego w ojew odę w ite b sk ie g o , i jeżeli z biegiem czasu wciąż w tym dom u widzimy patfyoty- czne uczucia rozwielmożniając.e się- i górujące w iek cały, od p o łow y X V II I stul. praw ie do p o ło w y X IX , to kró l Leszczyński b y ł tu źródłem bezpośredniem dobrych n a ­ tchnień, p atryotycznych czynów,, k tó re mi w ciągu k ilk u ­ dziesięciu lat dzieje dom u Prozorów b y ły znaczone.

(22)

12

W ychow aw cą niejako Józefa P ro zo ra, ojca K a ro la ,

"był k ró l S tan isław Leszczyński. J ó z e f P ro z o r urodził się na Żmudzi w B obcinie, »w ojczystym dworze« r. 1723 z ojca S tan isław a, w ojskiego kow ień., i R ó ż y z Siru- ciów (5). Z okolicy dalekiej od w iększych ognisk życia, w cześnie on idzie w św iat szeroki i ów św iat kształci go, w ytw arza dlań z ukształcenia ścieżkę do wyższych godności, k tó re w nosi Jó z ef P ro z o r do skrom nego jeszcze w ów czas dom u swego. In n e ro d y w nosiły p od swój dach se n ato rsk ie krzesła jed y n ie d ro g ą zasługi przeszłości, d ro g ą przez przodków u d e p ta n ą , lub ścieżką p rz y p a d k u ; ojciec K a ro la P ro z o ra zdobyw a je w łasnem św iatłem i zapobiegliw ością; n ik t go w szeregu an ten ató w na tem p o lu nie poprzedza, gdyż przodkow ie jeg o trzym ali się w yłącznie ziem iańskich stanow isk.

Ja k ie ś stosunki, p rzy p a d k o w e, bliżej n iezn an e, za dni najścia na P o lsk ę K a ro la X I I , zbliżyły bardzo w cze­

śnie rodzinę P ro zo ró w do k ró la L esz cz y ń sk ie g o ; p o s ia ­ dam y na to dow ód w archiw um P rozorów , iż L eszczyń­

ski, zaledw ie intronizow any, w ydaje jednem u z tej r o ­ dziny p a te n t n a stolnikostw o kow ieńskie. T rzym anie się w ierne p a rty i Leszczyńskiego później zostało w ten sposób nagrodzone, źe m łodziutki Jó z ef m iał m ożność kształcenia się w L unew ilu. W y c h o w a ł się tam w g ro n ie paziów k ró le w sk ic h , a p rzeb y w ał długo, od chw ili za­

w iązania ow ego k o rp u su paziów do r. 1741, g d y osiem ­ n asto letn i Jó z ef opuszcza słu ż b ę , i, praw d o p o d o b n ie, w n et wówczas w raca do kraju. B aro n de Schack, m a r­

szałek k ró la »eh rześciańskiego« i dow ódzca zarazem dw óch kom panij paziów »N. K ró la po lsk ieg o a k sięcia L o tary n g y i. i B a ru « , poch leb n y mu w y d a ł certyfikat m oralności i dobrze od b y ty ch studyów , a nazajutrz k ró l

»Stanisław I«1 zaszczycił m łodzieniaszka paten tem na porucznika in fa n tery i księstw L o ta ry n g ii i B aru (6).

(23)

— 13 —

W rzeczonym patencie w spom ina również Leszczyński o dobrze odbyw anych studyach., S tudya te wszakże, lu b o staw iły m łodego Józefa P ro z o ra ponad poziom ówcze­

snego w ykształcenia og ó łu szlacheckiego i daw ały mu m ożność być bardziej pożytecznym oficerem, niż wielu innych było w owym czasie, w Polsce, nie posuw ały go szybko po drabinie stopni wojskowych. D la ówczesnej R zeczypospolitej specyalne, bodaj najwyższe, w ojskowe u kształcenie jej synów obojętną staw ało się rzeczą. P o ­ rucznik wojsk L o ta ry n g ii zaledwie po dziesięciu latach otrzym uje w R zeczypospolitej stopień majora, a po n a ­ stępnych pięciu obersztleitenanta i , doszedłszy do p u ł kow nikostw a, d. 6 m aja 1762 r., w ystępuje z Szeregów, ja k o tem św iadcz)’ dym issya, w ydana mu pod pow yższą d atą przez H etm ana P ol. Li te w. księcia M assalskiego (7);

G odności senatorskie zaczęły odtąd nawiedzać dom Józefa P rozora, k tó ry pierw szy ponad poziom m iernego stanu szlacheckiego i ponad ziem iańskie urzędy urasta.

S p o k rew nienie z Siruciam i, a wreszcie przez żonę z Za- b iełłam i i M atuszewiczam i, otw iera mu drogę stosunków . W y Chowaniec lunew ilski m iał wstęp na pokoje k ró le ­ w skie, za dni dru g ieg o Sasa i staje w szeregu tych, co g ru p o w ali się około osoby królew ica K .aroia, ks. kur- landzkiego. W ła śn ie g d y książę saski, a królewfic polski, otrzym aw szy in w esty tu rę na K u rlan d y ą , jech ał obejmy- wać swe państew ko, p rzy b y ł Józefowu Prozorow i syn, k tó rem u dano im ię K a ro l, na cześć owego królew ica.

Żmudź, K ow ieńszczyzna, o miedzę tylko od K urlan d y i oddalone, żywo in tereso w ały się spraw am i kurlandzkiem i, a przytem do osoby królew ica przyw iązyw ano w wfielu okolicach R zp litej nadzieje niem ałe na dni dalszej przy ­ szłości : zabiegano o jego w zględy w owej chwili na pograniczu nadniem ieńskiem i m anifestow ano tam b a r­

dziej niż gdzieindziej swe sym patye.

(24)

14

Jó z ef P ro zo r, idąc. szybko po drabinie dostojeństw , otrzym uje w r. 1774 kasztelanią w ite b sk ą , a po sześciu latach już jest w ojew odą witebskim:.

R O Z D Z IA Ł II. .

W p ły w kró la Śt. Leszczyńskiego n a Józefa Prozora. P o b y t w Lunę- w ilu ; stosunki rodzinne i jego charakter, — W ychow anie K a ro la .-— K ró L zn,a m ło d zian a; nieskazitelność obyczajów K a ro la ; jego ożenienie się. — W zro st pozycyi m a te ry a ln e j.— Przeszłość ojcow ska; król, szukając stro n ­ ników , otacza P rozorów względami. -— K r ó l popiera m ałżeństw o F r. B uka- tegó z P rozorów ną. — S tanow isko B ukätego w L ondynie. — U sługi oddane

katolikom angielskim . —- Przym ioty B ukatego.

D oba saska m iała się już k u końcow i, k ied y K a ro l P ro z o r przyszedł na św iat. P ię ć lat ty lk o oddzielało ow ą chw ilę od pierw szych dni rządów S tanisław a A u ­ g u sta ; czasy więc saskie, apz chronologicznie na schyłku m ienić się m ogły, w rzeczyw istości b y ły jeszcze w całym rozkw icie; i im do dalszych zakątków prow incyi oko spostrzegacza sięgało, tem bardziej uw idoczniała się saska doba, tem dłużej ją w idziano trw ającą w życiu i obyczaju.

Zadom ow anie w ielk ie, zam knięcie się wr zakresie d ro ­ bnych spraw pojedynczych je d n o ste k , w zakresie inte­

resów pew nych koteryj,. cechow ało g łów nie usposobienia ówczesnych m as w yk ształceń szy ch , bo gm in szlachecki w bardziej jeszcze ciasnym o b ręb ie p o glądów , i aspiracyj zam ykał się. N a tle ciem nem życia prow incyi u w id o ­ czniały się jed y n ie'g d zien ieg d zie dom y możniejsze, które, w iększym blaskiem cyw ilizacyjnym świecąc, przyczyniały się do utrzym ania, bodaj w m ałym stopniu, pew nego ro ­ dzaju czujności na spraw y wyższego poziom u. P rz o d o ­ w nictw o to niezawsze b y ło p o ży teczn em ; rd za p ry w aty do głębin niem al społeczeństw a sięg ała; niem niej jed n a k dom y i ro d y ze. św iatłem bardziej obyte i innych do czuw ania zachęcały, z uśpienia budziły.

(25)

Jednym z takich dom ów na pograniczu księstw a zm udzkiego i w ojew ództw a w ile ń sk ie g o , m ienić się m ó g ł dom Prozorów . P a n w ojew oda w iteb sk i, ojciec K a r o la , nietylko p olor ż Lunew ilu w yw iózł: zasoby gruntow ńiejszego w ykształcenia -i nieskalaną żadnem i .szalbierstw y m iłość ojczyzny posiadał on w niem ałym stopniu; jaśniej przeto od innych zapatryw ał się na sto ­ su n k i kraju i skuteczniejsze od innych sposoby m ógł obm yślać ku ich p o d źw ig n ięciu .. W jeg o m yśli przez życie całe sta ła postać ow ego starca, k ró la z Lunewilu,,- k tó ry d łu g ie lata stra w ił na obczyźnie, pracując dla sw oich m yślą, czynem , radą. S tary k r ó l, na przeszło

■półwiekowem fułactw ie, rzucał wciąż ziarna lepszej p rz y ­ szłości dla swej ziem i, co go zrodziła, a nie m iał już n ig d y jej ujrzeć. R z u c a ł ziarna pom ysłów w ielorakich, zm ierzających do podniesienia kraju z upadku: św iatło szerzył przedew szystkiem . Zakłada więc szkołę dla m ło­

dy ch paziów, polaków , którem i otacza, się, nie szczędzi im rad i u w a g , g d y po ukończeniu kursów spieszą do z ag ró d rodzinnych; pisze w iele o rzeczach tyczących się stan u P olsk i ów czesnej: m niejszą część tych prac piśm ien­

nych d ru k u je , w iększa pozostaje w księdze olbrzym iej, rękopiśm iennej, złożonej z sześćdziesięciu czterech m an u ­ sk ry p tó w (8).

W ażniejszem i nad rękopism a było kształcenie w ro ­ zm ow ach, rad ach , jakich nie szczędził stary król tułacz skupiającej się około niego młodzieży. Z owych pokoleń, co przesu n ęły się przez pokoje lunew ilskiego pałacu, u ro sły później zastępy niosących odrodzenie narodow i, k tó ry politycznie upadał, lecz m oralnie, w dniach swej państw ow ej ruiny, wznosić się zaczął. Józef P ro zo r za­

liczał, się do ow ych pokoleń, na "których czole pło n ął b lask ju trzen k i narodow ego odrodzenia, ja k i etui ścieżki m iał on dążyć, może jasno Sobie nie fo rm u ło w ał; było k u .tem u zawcze.śnie; niem niej wszakże stał w szeregu

(26)

—- i6 —

tych, co doszli do zupełnej św iadom ości złego, i z g łę ­ bin ducha sw egp w ydobyli iskrę praw dziw ej m iłości ojczyzny, niczem n ieskalanego oddania się sp raw ie narodu.

W śró d atm osfery wyższego poloru, pod zbawczom działaniem prom ieni uczucia narodow ego, p rzyszedł na św iat i w zrastał K a ro l P rozor. R o k ie m jeg o uro d zen ia b y ł ro k 1759.

T rad y cy e daw ne, od L unew ilu p ły n ące, łączy ły się w jeg o um yśle z w rażeniam i la t dziecinnych w alki B a r­

skiej, dó k tó re j i ojciec, ów w ychow anek L eszczyńskiego, dłoń podobno p rz y k ła d a ł; chociaż dow odów na to ńie m am y. B ardziej stanow czo m ożna rze c , iż w śród B a r ­ skich ry cerzy nie by ło Józefa P ro z o ra , niż że tam g o spotykano. T ra d y cy a o udziale w B arskich ro b o ta c h Józefa P ro z o ra — p o d a n a przez D r. A nto n ieg o J. (Rol- lego), bez w skazania ź ró d ła — nie znajduje p o d staw y , ani w źródłach archiw alnych rodziny P rozorów , k tó re m am y p od rę k ą , ani w listach ow ego w ojew ody w ite b ­ skiego, później do syna pisanych, w spom inających o B a r­

skich usiłow aniach n a d e r k ry ty c z n ie ; czego nie zanie­

dbam y tu, na dalszych k a rta ch niniejszej pracy, uw ydatnić.

W rażen ia te b rzm iały nie leg e n d ą , nie p ie śn ią , ale czy­

nem w życiu K a ro la . W o jew oda w iteb sk i to postać p o ­ ważna a surow a dla dom ow ników i dzieci. Nie dość,, iż rodzinne w spom nienia, iż późniejsze opow iadania K a ro la P ro z o ra m ów ią o tej surow ej pow adze w ojew ody, lecz posiadam y jeg o listy pisane do syna, w praw dzie jeszcze m łodego, ale już zaszczyconego stanow iskam i pow ażnem i, w śród społeczeństw a, już sięgającego po przew odnictw o w try b u n ale litew sk im , w k tó ry c h to listach w ojew oda dość bezw zględnie syna upom ina i trzym a go znać w s to ­ sownej ryzie p o w ag i ojcow skiej aż do zgonu sw ego.

K a ro l P ro z o r poddaje . się ojcow skiej w oli w e w szystkiem , zawsze i szczerze, znosi cierpliw ie szorst-

(27)

— 17 —

kość ojcow skiej praw icy, może niekiedy przytw ardej, a zastosow uje do niej swe postępow anie jeszcze i w tedy, g d y sam już je s t ojcem rodziny, g d y na w yżynach spo­

łecznych stanow isk im ię swe zapisuje.

W ojew oda trzy k ro ć w stępyw ał w związki m ałżeńskie i m iał kilk o ro dzieci. Z pierwszej żony Szczytównej, k a ­ sztelanki M ścisław skiej, doczekał się p ięc io rg a , trzech synów — K a ro la , A ntoniego, Ig n aceg o — córek zaś m iał dwie, jed n a b y ła za K a re n g ą , dru g a za B ykow skim ; obie bezdzietnem i zm arły. D ru g ą żoną w ojew ody b y ła Z a ran k ó w n a -H o rb o w sk a , z k tó rej jed n a córka, R óża, b y ła za S tanisław em Je lsk im , druga, B a rb a ra , za Buka- ty rn , posłem R zeczypospolitej w L o n d y n ie; wreszcie po raz trzeci w stąp ił w ojew oda w związki m ałżeńskie z Szuj- s k ą , m łodą w dow ą po księciu A dam ie Szujskim . Z tej ostatniej żony w praw dzie nie m iał już dzieci, ale trzecia żona w prow adziła w dom w ojew ody córkę m alutką, sie­

ro tk ę po swym pierw szym mężu, L udw ikę, która, w ycho­

w ując się razem z m łodszem i dziećmi w ojew ody, w cieliła się niejako do teg o grona, stając się ósm em dziecięciem .

W śró d licznego zastępu starszych i m łodszych dzieci, dorosłych i dorastających, K a ro l b y ł najstarszym : k u niem u przeto zw rócono w szystkie usiłow ania, aby w ykształcić go stosow nie do poziom u n a k tó ry m sta ł ojciec, na którym stali przedniejsi w ówczesnem sp o łe ­ czeństwie. U kształcenie to, rozpoczęte w domu, a u k o ń ­ czone w W arszaw ie, p rz e d e A v sz y stk ie m . m iało na celu krzew ienie zam iłow ania św iatła i rozbudzenie w duszy m łodziana dążności k u w szystkiem u co wzniosłe. S tro n a m oralna w tem w ychow aniu nietylko nie b y ła zaniedbaną, . lecz niem ało rozw iniętą. Zam iłow anie p ięk n a m oralnego strzegło go c ł wszelkich w ybryków , usuw ało od to w a­

rzystw a ludzi zw róconych k u zm ysłow ym lub gm innym upodobaniom . M łodzież ówczesna i późniejsza, z dom ów zam ożnych, chętnie szukała przelotnych a n iew ybrednych

2

(28)

i 8 -

ro zry w ek w tow arzystw ach k o b iet z gm inu. K a ro la P ro - zora niedość iż w idziano od teg o dalekim za dni m ło ­ dości, ale w w ieku sędziw ym urządzenie dom u usuw ało zupełnie w szelką w iejską k o b ietę z pokojów zajm ow a­

nych przez oboźnego. »K obietę pojm ow ał jak o istotę id ea ln ą; tę czcił i szanow ał — czytam y w notatce tra- dycyj rodzinnych P ro zo ró w —- do k o b iet nieokrzesanych, k o b iet z g m inu, m iał pew ien rodzaj w strętu , do teg o n aw et s to p n ia , że w zbronionym b y ł dla nich w stęp do dworu C hojnickiego«, k tó ry rezy d en cy ą b y ł oboźnego w późniejszych latach życia (9).

W archiw um dom ow em P ro zo ró w nie spotykam y śladu p o b y tu K a ro la na dw orze królew skim , w dniach wczesnej m łodości, aczkolw iek m ówi o terh podanie r o ­ dzinne; nie w idzim y n aw et w śród lat jeg o m łodocianych dłuższego okresu czasu, k tó ry b y m ógł być pośw ięconym ow em u pobytow i. Z ojcem, w ojew odą w itebskim , jeździł do stolicy, przedstaw iano go k ró lo w i, i n a te rn , o ile sądzić m ożem y ze źródeł, k tó re w naszem są p o sia ­ daniu, skończyły się za dni wczesnej m łodości stosunki z dw orem przyszłego oboźnego. W ojew o d a w iteb. zbyt b y ł rozum nym , zbyt dobrze znał, św iat, b y nie widzieć, iż p o b y t dłuższy na dw orze S tanisław a A u g u sta do m o­

raln eg o zdrow ia syna w cale się nie przyczyni; chować go tam niety lk o nie chciał, nie m ógł, ale i nie p o trz e ­ bow ał. P o lo ru wojewodzie dość zdobyć zdołał p od d a­

chem rodzicow ego dw oru, gdzie w idocznem i b y ły ślady szkoły lunew ilskiej i w pływ ów zbaw iennych »króla-filo- zofa« ... Że S tan isław A u g u st znał i p a m ię ta ł dobrze m ło ­ dego P rozora, nie jest to dow odem w ychow yw ania się m łodziana n a królew skim dworze. O statni nasz k ró l m iał dar zapam iętyw ania ludzi, ich fizyognom ij, ich spraw dom ow ych; pom nażał naw et i rozw ijał w sobie ten p rz y ­ miot, k tó ry m po słu g iw ał się nieraz skutecznie w swych rządach. Jeżeli fizyognom ia i pew ne okoliczności życia

(29)

19

d robnego szlachetki; znanego-jeno z teg-o, że w dalekiem wojew ództw ie burczał na sejm ikach, w p ad ały do pam ięci k ró la i w niej pozostaw ały, co m u w ielokroć pom ocnem było, tern mniej dziw nem , że sym patyczna postać naj­

starszego z wojewodziców w itebskich, m łodziana p ełnego poloru, uderzyła k ró la i w rażenie to pozostało trw ałem w um yśle. Jeżeli zaś i rzeczyw iście czas pew ien — b a r ­ dziej bądź mniej k ró tk i — p rzebyw ał w stolicy, je s t w szelkie praw dopodobieństw o, iż gościem tylko u dw oru byw ał, a nie staw ał się wcale dw ór dla niego szkołą.

K o rzystał przeto ze wszelkich dodatnich następstw p o ­ b y tu w stolicy, nie będąc narażonym na w pływ y ujem ne, grożące jego m łodzieńczej w rażliw ości i niedośw iad- czeniu.

Za dni Stan. A u g u sta z dw oru królew skiego, obok p o lo ru i zam iłow ania św iatła, szeroką stru g ą na kraj p ły n ę ły p rą d y kosm opolityczne, p ły n ęła pew na lekkość w obyczaju, w sposobie zapatryw ania się na życie i na spraw y najdonioślejsze, krajow e. Żadna wszakże z tych przyw ar nie stała się w łaściw ością K a ro la P ro zo ra —- dow ód to dla nas wym owny, że tej szkoły dw orskiej uniknął, a przynajm niej m ało z nią m iał do czynienia.

W dniach wczesnej m łodości na naukę ścisłą, p o ­ rządną, czasu zużyw ał niew iele; niepodobna go było znaleść tem u , k tó ry w nad er m łodzieńczych latach za­

k ła d a ł gniazdo rodzinne i dziw nie wcześnie, zaledwie dojrzałym m łodzianem , po godności wyższe w R zeczy­

pospolitej sięgał. Pom im o k ró tk ic h la t nauki, K a ro l P ro z o r dużo zdobył w iadom ości i posiadał niem ało p o lo ru , w ćo go wcześnie zaopatrzono, a Wrodzone zdolności tudzież um ysł chciw y w iedzy zawsże go ku św iatłu zw racały. S ą ślady n iew ątp liw e, iż w później­

szych latach czytaniem uzupełniał niejeden brak z za­

k resu swych w iadom ości, w czem się mocno różnił od w spółczesnych z jednakiej z nim tow arzyskiej sfery.

(30)

20

W czesne zakładanie o gniska rodzinnego i wczesne sięganie po godności w R zeczplitej stanow iły objaw y należące do ogólnej c h a ra k te ry sty k i obyczaju -ówcze­

snego. N ie w szystkim jednostkom i nie w szystkim g o d ­ nościom w on Vcli latach pośpiech ten na dobre w ycho­

dził; niem niej jed n a k ostatni obożny w w. ks. litew skiem chlubnym tu w yjątkiem m ienić się pow in ien : zarów no w życiu publicznem , g d y niety lk o godności ale i obo­

w iązki z godności w ypływ ające na b a rk i b ra ł i odw ażnie a um iejętnie dźw igał, lecz i w życiu rodzinnem w zoro­

w ym go w idziano; w yróżniał się od całych p o k oleń ów czesnych, »obyczajów b y ł nieposzlakow anych, w owym w ieku ogólnego , zepsucia« (10).

W ojew oda w itebski św iecił dzieciom w dom u p rz y ­ kład em dob reg o obyczaju, a że bez zaprzeczenia mężem m ądrym m ienić się m ó g ł, postanow ił syna związać b a r­

dzo w cześnie ślubam i m ałżeńsldem i, sądząc, nie bez słu ­ szności, iż przysporzy m u to zarów no zdrow ia m oralnego ja k i fizycznego. P a d ła m yśl troskliw ego ojca na bu jn ą r o lę , gdzie nic poziom ego nie urastało, a g d y i okoli­

czności tem u sprzyjały, zam iary w ojew ody urzeczyw i­

stn iły się , w ojewodzie K a ro l w cześnie sta ł się człow ie­

kiem .

M łodzianem , zaledw ie dw udziestodw uletnim , K a ro l P ro z o r zakochał się w księżniczce L udw ice K o n stan cy i Szujskiej, pasierbicy ojca sw ego a córce m acochy, w dow y po księciu A dam ie Szujskim , staroście Zahalskim. T rz e ­ cia żona w ojew ody w itebskiego, M aryanna, z dom u Cha- lecka, ow dow iaw szy po Szujskim , a w ychodząc p o w tó rn ie za Józefa P rozora, w ojew odę w iteb., p ra g n ę ła , b y jed en z pasierbów ożenił się z jej jedynaczką. Jed y n ac z k a owa w kolebce w eszła w dom P ro z o ró w ; ojciec jej bowiem,, dw adzieścia trzy. lata zaledw ie licząc, o d u m arł m ło ­ d ziutką żonę, a c ó rk a w k ilk a ty g o d n i po jeg o zgonie n a św iat przyszła. N ajliteralniej więc w kolebce m alu tk a

(31)

— 2 1

księżniczka L udw ika K bnstancya S z u jsk a , do rodziny P rozorów wchodzi i już w niej pozostaje więcej niż p ół w ie k u , przyśw iecając praw dziw ie staropolską cnotą do­

m ow i) rodzinie, wieśniaczej rz e s z y ... Los mieć chciał, że nadzieje wojewodziny szybciej i łatw iej urzeczyw i­

stn ia ły się, niż m arzyć zdołała. N ajstarszy z jej p a sie r­

bów, K a ro l, w yróżniający się w sposób dodatni w śród rodziny, nieszukający łatw ych sukcesów m iłosnych w śród dziewic starszych, czy też pań dw oru S tanisław ow skiego, pokochał w dom owem zaciszu rodzicow ego gniazda, o dziesięć lat od siebie m łodszą, a jeno dw unasty ro k życia liczącą, pasierbicę ojca swego, L udw ikę Szujską.

R ządkiem w ludzkich, codziennych dziejach zdarzeniem , w szystko ta k się składało, iż nietylko zam iary K a ro la nie sp o ty k a ły się z przeszkodam i, ale drobne naw et o ko­

liczności im sp rz y ja ły : w ybór w ojew odziny p a d ł b y ł już oddaw na na najstarszego z p asierbów ; tern bardziej zaś k u tem u b y ła sk ło n n ą , iż jej jedynaczka z całego g ro n a p rzy rodniego rodzeństw a najbardziej go k o c h a ła ; ża­

dnych przeszkód i trudności nie widziano i być nie m o g ło : a więc p a n n a , zaledwie z niem ow lęctw a w y­

szedłszy, oddała mu rę k ę , a rodzice związek ten naj­

chętniej pobłogosław ili. N o ta tk a rodzinna w spom ina o owej chwili z życia K a ro la w w yrazach, k tó re są od­

biciem trad y cy i domowej i odtw arzają takow ą z całą praw dą, ■oUszczęśliwiony m iłością dziecka przyszły obo- in y — pow iada rzeczone w spom nienie — na ręk ach w y ­ niósł z salonu m alutką narzeczone ; która, kończąc dw u­

n asty ro k życia swego, już żoną jego została i do śm ierci najsilniejszą m iłość dla niego przechow ała« (i i).

Ślub K a ro la P rozora z księżniczką Ludw . Szujską o d b y ł się x6 stycznia 1783 r. D nie owe godów w e se l­

nych b y ły niejako słupem granicznym w dziejach roz­

w oju jego dni m łodocianych. G asną prom ienie doby pierw ocin życia bez tro sk i cięższych obowiązków, za­

(32)

czyna się okres rzeczyw istego w stąpienia na d ro g ę p rac obyw atelskich.

W stą p ien ie na gościniec życia p rak ty c zn e g o K a ­ rola P ro z o ra przy p ad a w łaśnie w chwili n a d e r ważnej dla ów czesnego społeczeństw a. D ojrzew ały w ted y w ła ­ śnie coraz liczniejsze jed nostki przejęte p o trzeb ą r a to ­ w ania k r a j u ; do św iadom ości rzeczyw istych p o trzeb k rajow ych dochodzono wówczas coraz tłum niej i prze- m yśliw ano n ad środkam i podźw ignięcia społeczeństw a.

N iebezpieczeństw a, grożące n iep o d leg ło ści, zeznaw ano w coraz szerszych k o ła c h ; ale b y ły to niem niej poje- dyńcze usiłow ania jednostek, n iek ied y korporacyj, nie dorastano do ogólnego poczucia. W g ronie tych lepszych w yjątków , w szeregu św iallejszych, w yróżniających się cn o tą o b y w a te lsk ą , bezinteresow nem pośw ięceniem , stoi ten, k tó ry później b y ł przyjacielem K ościuszki i w p ro ­ w ad ził go niejako na arenę działań w 1794 r .,, stoi K a ro l P ro zo r.

W y ch o w an ie sta ra n n e , tow arzy sk a o g ład a n a d e r w y tw o rn a , stosunki znaczne rodziny, a w reszcie w ielki m ajątek, daw ały m u m ożność szybkiego zużytkow ania w rodzonych uzdolnień i w ielkiej fortuny, k tó rą po ojcu z czasem m ó g ł odziedziczyć, a pom nażał ją znacznie ożenieniem się. P o żonie b r a ł obszary w ielkie, przew a­

żnie leśne w w ęgle półn o cn o -w sch o d n im kijow skiego w ojew ództw a, a n a północnych kończynach pow iatu ow ruckiego — k tó ry c h centrum by ło m iasteczko Choj- n ik i (między dolną P ry p e c ią a D nieprem ) o 25 k ilo ­ m etrów od Prj^peci — i tem sam em p rzenosił p u n k t ciężkości sw ych stosunków i w pływ ów na inny, przeciw ­ le g ły a bardzo daleki b ieg u n ziem litew sk o -u k rain n y ch . Chojniki — to P o lesie u k raiń sk ie , P o lesie u krańców R z p lte j po ło żo n e, u m iedzy Siew ierszczyzny. Żmudź i rzeczycko-m ozyrskię lub ow ruckie o k o lice, wreszcie źaś w ybrzeża Soży, ściana w schodnia R zeczypospolitej, .

Cytaty

Powiązane dokumenty

•wynik cyfrowego (uproszczonego) zapisu dostępnych w nim informacji •pozorne ograniczenia wymiaru odległości (globalna komunikacja multimedialna) sprawia, iż jego współtwórcy

Tematyka narodowa widoczna jest potem w badaniach recepcji kanonu polskiej kultury narodowej i w Socjologii kultury, a więc w książce dającej syntetyczny obraz

El enchus cleri

Ocena dopuszczajàca [1]Ocena dostateczna[1 + 2]Ocena dobra[1 + 2 + 3]Ocena bardzo dobra[1 + 2 + 3 + 4] Uczeƒ: –opisuje budow´ soli –wskazuje metal ireszt´ kwasowà we wzorze

Er wordt in deze paragraaf dan ook alleen kort melding gemaakt van de sedimentstrategie (bagger- en stortstrategie) welke voor de Westerschelde is ontwikkeld in het kader van de

W stronie południowo-zachodniej od miasta Rawy, pomiędzy dro- gami, wiodącemi do Inowłodza i Głuchówka, na miejskich mokrych łą- kach (F) przy osadzie (II) miejskiego

Ponadto oświadczam, iż wyrażam zgodę na opublikowanie przez Kosakowskie Centrum Kultury z siedzibą w Rewie oraz Urząd Gminy Kosakowo w formie drukowanej i/lub na

Umieść urządzenie Firefly 2+ w stacji dokującej do ładowania: dioda LED miga na niebiesko podczas ładowania i świeci na niebiesko, gdy urządzenie jest w pełni naładowane.. Aby