• Nie Znaleziono Wyników

Wieloznaczny ton liryki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wieloznaczny ton liryki"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Leszek Szaruga

Wieloznaczny ton liryki

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (10), 169-173

(2)

Wieloznaczny ton liryki

J e s t powieść Tadeusza N ow aka poem atem : język p oezji rozsadza 'tok opisowej n a r ­ racji, k o n k ret u m y k a w sym bol, św iat zew n ętrzny w essany zostaje i z a trza śn ięty w sk upioną rzeczyw i­ stość lirycznego ,,ja” . Pop rzed n ie trz y książki —

P rzebudzenia, O bcoplem ienna ballada oraz W pu chu alleluja — przesycone p oetyckim sposobem w idzenia

św iata, rozsy p y w ały się jeszcze w ciągi frag m entó w czy opow adań. T u taj m am y już do czynienia z żelaz­ ną k o n stru k c ją całości. A ja k kró lem , a ja k k a te m

będziesz to powieść, k tó ra w pow ojennej prozie pol­

skiej stanow i jedno z n a jb a rd zie j w ażkich dokonań. Myślę, iż w prozie, podobnie ja k w sw ej poezji, p ró ­ b u je N ow ak dotrzeć do p raw d y języ k a nieskażonego. W om aw ianej pow ieści w idoczne je st to p rzede w szy­ stkim w próbie rozw iązania jej cen traln eg o p ro b le ­ m u — m iast racjo n aln y ch i uśw ięconych tra d y c ją tłu m aczeń konieczności w y k o n yw ania w yroków na w rogu, uciek a się b o h a te r do gestów o c h a ra k te rz e m agicznym :

„Ale rów nież n ie m iałem odwagi powiedzieć sobie: — Za­ biłeś, Piotrze. Zabiłeś. I jak ci rozkażą, znowu będziesz za­ bijał. To jak nie powiedziałem : — Tyś zabił. Ty, Stachu

Magiczine gesty

(3)

L E S Z E K S Z A R U G A

1 7 0

Piotr jest katem

i Ty, Mojżeszu — i nie odważyłem się rzec głośno: — Za­ biłeś Piotrze. Ty zabiłeś. Ty, ty, ty — w ówczas pom yślałem 0 nas wszystkich: sobie, Heli, Stachu i Mojżeszu, i chłopcach z partyzantki, nazywając nas — ON. (...) szepnąłem: ON. Zabił ON. I powiedziałem to głośno. I krzyknąłem na całą rzekę”.

W końcu — w y d aw ałob y się — cóż to za problem ? J e s t w ojna, w róg, w roga się zabija, bo takie są p ra ­ w a w ojny. Ale — i tu ta j sp ra w a zaczyna istnieć w innym już w ym iarze — w o jn a czy nie w ojna: zabicie człow ieka jest przed e w szystkim zabiciem człow ieka. Tym bardziej, iż chodzi o k o n k re tn y c h ludzi:

„— Wyściie, dziadku, zabili na wojnie. Żołnierzy zabiliście, A ja m usiałem zabijać znienacka, z ukrycia. M usiałem prze­ chytrzyć listonosza, sołtysa zza wody, policjanta. Dopiero gdy ich przechytrzyłem , zabiłem ”.

P a rty z a n t P io tr nie je s t żołnierzem , nie jest jedną ze stro n w alczących na rów ny ch p raw ach — je st k a ­ tem , w ykonaw cą w y ro k u na k o n k retn y m człow ieku, człow ieku, k tó reg o nie m ask u je anonim ow y m u n d u r. A le k a t w y stę p u je zawsze w m ajestacie praw a, w o- b ronie k o n k retn y c h w artości. W czasie w ojny — 1 tu ta j znakomicie, w idoczna je st owa próba d o ta r­ cia do p raw d y języ k a nieskażonego — w szystkie t r a ­ d y cją uśw ięcone w artości u leg ły ja k b y rozm yciu. P rzy p o m n ijm y k a p ita ln ą scenę oblizyw ania s z ta n d a ­ ru z m iodu:

„— To może w yliżem y ten złocony napis? Tylko musimy się w pierw ugodzić, co komu do lizania przypadnie. Wolisz BOGA czy OJCZYZNĘ?

— Jakby oi tu rzec. BÓG nie mój, OJCZYZNA przyszywana. Odpychali nas od niej poniektórzy. Naw et wtedy, w Tarno­ w ie. To chyba zostało mi to «1».

— Zaraz, zaraz, bratku. O «1» inie ma co się spierać. Tak samo dobrze należy się tobie, jak i mnie. A le zostaje BÓG. Zostaje OJCZYZNA. Zakapane miodem. Trzeba je wylizać. Do czysta. Do złota. Do ostatniej nitki. To pytam się, co wolisz?

— Jeśli już co, Piotr, to i BOGA krztynę, i OJCZYZNY ociu­ pinkę. Jak się nam trafiło, to użyjemy trochę. Zaczęliśmy od BOGA”.

(4)

Cóż owo w ylizyw anie słów „do c zy sta” m oże zna­ czyć, jeśli nie p ró b ę d o tarcia do ich istoty, do p ra w ­ d y niezafałszow anego języka? Ów gest, ja k i cała twórczość Now aka, 'posiada d w o isty c h a ra k te r: jest w połowie b lu źn ierstw em , w połow ie a k te m w iary . S ytuacja tu ta j stw orzona przy p o m in a n ajb ard ziej sugestyw ne obrazy tw órczości G om brow icza i M roż­ ka. Jej absurdalność i iro niczn o -sark asty czn y ton sp latają się w obraz — choć niejed no znaczn y i na pewno stw a rz a ją c y duże (trudności in te rp re ta c y jn e — ostro w rz y n a ją c y się w czytelniczą w yobraźnię, rozsadzający u trw a lo n e w św iadom ości sch em aty za­ chow ań uczestn ikó w o sta tn ie j w ojny.

W róćm y w szakże do c e n traln e g o p ro b lem u powieści. W ojna p a rty z a n c k a nie je s t (a p rzy n a jm n ie j nie b y ­ ła) w ojną w p e łn i sw ego m a je sta tu . P am iętajm y , iż nie tylko N iem cy w czasie II w o jn y chrzcili p a rty ­ zantów m ian em bandytów . S p ecy fik a w ojny p a rty ­ zanckiej, uk azan a w książce N ow aka, czyni ją w ojną podw ójnie o k ru tn ą : tra d y c y jn e pojm ow anie sztan d a­ row ych sym bolów BÓG i O JC ZY ZN A m usi zostać odrzucone. Ta w o jn a bardziej niż jak ak olw iek staje się sp raw ą osobistą, każda decyzja m usi być p odjęta indyw idualn ie. Tak też d zieje się wówczas, gdy P io tr o trz y m u je rozkaz — propozycję zabicia listonosza:

„Więc jak, kapralu, zgadzacie się? Nie m usicie się sp ie­ szyć. Macie do namysłu dziesięć minut. Przymusu też nie m a”.

To nie je st w a lk a o tw a rta :

„W yście, dziadku — powiada bohater — zabili na wojnie. Żołnierzy zabiliście. A ja m usiałem zabijać znienacka, z ukrycia”.

S y tu a c ja sk o n stru o w a n a w pow ieści N ow aka służy analizie c h a ra k te ru w ojny, k tó re j zasięg w w iększym niż dotychczas sto p n iu o g a rn ą ł całe życie społeczne n aro d u . W ieś leży z d ala od m iasteczka, w ojna do n iej w sw ej w łaściw ej postaci nie dociera. J e s t to w ieś pół senna, pół w yśniona, z dala od głównego te a tr u d z ia łań w ojskow ych i politycznych. I oto w

Dotrzeć do istoty słów

Wojna sprawą osobistą

(5)

L E S Z E K S Z A R U G A 1 7 2 Skrytobój­ stwo Przenieść zjawisko w sferę symbolu

ten św iat p rzen ik a konieczność w alki. K onieczność ta jest nie w yjaśn io na do końca, ale je st czym ś oczy­ w istym , n a tu ra ln y m , je s t swego rod zaju im p e ra ty ­ wem . Pow iedzielibyśm y, iż rozum ie się sa m a przez się. Ale w tej konieczności tkw i jed n a k coś, co je st przeciw ne lu d zk iej n a tu rz e, coś p rzed czym cały czas b roni się b o h a te r N ow aka: sk ry to b ó jstw o , Oto szabla zo staje p rzerob ion a na sztylet:

„—Masz ty jeszcze moją szablę?

— Niie mam już, dziadku. Zrobiłem z niej sztylet. Ten nad drzwiam i”.

L iry czn y ton, jak im p rze siąk n ię ta je s t proza N ow a­ ka, pow oduje rozsadzenie w szystkich praw d , jak ie n a tem a t o sta tn ie j w o jn y w ypow iedziane zo stały w polskiej powieści. S y tu a c je tu przed staw io n e o k a z u ­ ją się w o stateczn y m ra c h u n k u n iejed noznaczne. N iem ożliw a je st też jednoznaczna ocena p ostęp ow a­ nia bohaterów . N iejednoznaczne w reszcie o k a z u ją się kateg o rie ocen, jak im i rozporządzają ta k au to r, jak bohaterow ie i czytelnik. J e d y n e p raw d y — b ę d ące zarazem tajem n icą i cu dem — to p ra w d y n arodzin i śm ierci: niem ożność d o tarcia do ich isto ty p ow o duje konieczność u ciek an ia się do m agii g estu i słow a. T u taj — ja k choćby w o b u przytoczonych fra g m e n ­ tach: nazw a zabójcy ON i oblizyw ania lite r sz ta n ­ d a ru — bezradność w obec rzeczyw istości o k iełznan a zostaje przez p rzen iesienie jej zjaw isk (św iadom ie bądź nie) w sfe rę sym bolu. Zabieg ten w prozie No­ w aka p ow oduje gw ałtow ne jej zdynam izow anie. P o­ zornie staty czn y , w sferze opisu, obraz poczyna w i­ brow ać sw ą w ieloznacznością, k o n k ret p rzek ształco­ n y w pojęcie — a d zieje się ta k w praw ie każdym u k azan y m tu zjaw isku — s ta je się p ro b lem em o w ielkiej doniosłości poznaw czej i etyczn ej.

W sw ym szkicu P oetyza cja poim eści pow iada T. B u­ rek, iż ,,na naszych oczach dobiega k re su lub w cho­ dzi w stad iu m m u ta c ji k lasy czn a sztu k a opow iada­ nia, sztu k a opisow ej n a rra c ji, rozsadzana nie tylk o przez inw azję eseistycznych fo rm w ypow iedzi, ale

(6)

także — i to o w iele skuteczniej — niw eczona przez ten sposób ujm ow ania rzeczyw istości, k tó ry n azw a­ liśm y tu ta j poetyckim ” . Pow ieść N ow aka zdaje się tę praw dę potw ierdzać w całej rozciągłości. J e j do­ niosłość w naszej lite ra tu rz e polega na przekroczeniu pew nego pro g u — p rzy n ajm n iej w w y pad k u prozy zajm ującej się p ro b lem aty k ą o statn iej w ojny. Otóż język tej p rozy stał się m artw y . N ajbardziej w idocz­ ne stało się to zjaw isko wówczas, gdy prozę ow ą za­ częto tłum aczyć n a języ k film u — K olu m b o w ie B ratn ego w serialu telew izy jn y m to typow a powieść przygodow a. K siążka N ow aka pow oduje istotne przesun ięcia akcentów . T u ta j — podobnie jak w p ro ­ zie K onw ickiego — uczestnictw o w ru c h u oporu u k a ­ zane zostaje jako skom plikow any p roblem etyczny: niem ożności wartościowanlia tow arzyszy rozpad do­ tychczasow ych w artości. P rzed staw ien ie tego stan u rzeczy m ożliw e było ty lk o dzięki g ru n to w n em u p rze ­ kształcen iu języka, k tó ry m o ow ych zjaw iskach m ó­ w im y. A to w łaśnie N ow akowi się w pełni udało: język om aw ianej pow ieści staje się narzędziem nie­ zw yk le p recy zy jn y m , głęboko w n ik ający m w tk an k ę dośw iadczeń n aro d u i o d słaniającym m iejsca n a jb a r ­ dziej w rażliw e.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okre´ sl dla jakich warto´ sci c iloczyn macierzy z tego zbioru te˙z nale˙zy do tego

Z powy˙zszych dw´ och przyk lad´ ow wida´c, i˙z przy ustalonej zmiennej losowej X, prawdopodobie´ nstwo z wyj´sciowej przestrzeni probabilistycznej daje si e ,,przetrans-

W og´olnym przypadku mo˙ze nie by´c jednak latwe okre´slenie takiej warto´sci, a jej niedoszacowanie grozi oczywi´scie pora˙zk a ֒ algorytmu i nieznalezieniem rozwi azania,

sieciowe protoko ly trasowania (routing ), takie jak OSPF, oraz znajdowanie drogi na mapie w nawigacjach GPS. W tych ostatnich zastosowaniach, ze wzgl edu na wielko´s´c grafu,

moduł rea| izowany W ramach programu poowoJnego.. moduł rea| izowany W ramach programu podwójnego lvnlomu.. min

[r]

Napisz algorytm zach lanny znajduj¸acy minimalne pokrycie wierzcho lkowe dla dowolnego drzewa nieskierowanego, dzia laj¸acy w cza- sie wielomianowym.. Udowodnij, ˙ze

M etody w yboru społecznego przyporządkow ują profilom indywidualnych preferencji lub użyteczności, określonych n a zbiorze alternatyw społecznych: (1) społeczne