• Nie Znaleziono Wyników

"Bistum Lebus : Studien zur Gründungsfrage und zur Entstehung und Wirtschaftsgeschichte seiner schlesich-polnischen Besitzungen", Herbert Ludat, Weimar, 1942 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Bistum Lebus : Studien zur Gründungsfrage und zur Entstehung und Wirtschaftsgeschichte seiner schlesich-polnischen Besitzungen", Herbert Ludat, Weimar, 1942 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

0 bitw ie pod Lign icą i użyciu w niej przez T a ta ró w nieznanych palących się m ateriałów (str. 18).

W drugiej części pracy, podzielonej rów n ież na siedem rozd ziałów , dał G reków przegląd najw ażn iejszych m om entów, jakie w X I I I i X IV w. zaszły m iędzy Rusią a Złotą H ordą w zględ n ie jej władcam i. O pracow anie Grekowa stoi jednak niżej niż Jakubowskiego pod w zględem w ykorzystan ia źródeł 1 literatury, choćby p rzyk ład ow o w spom nieć o b itw ie na K u lik ow ym Polu i ro li w niej Jagiełły, o czym G reków zupełnie nie w spom ina (str. 187— 9).

O gólny zarzut jaki by m ożna postaw ić całej pracy, to je j zaduża z w ię z ­ łość, znane fakty m ożna było tylko wspom nieć, lecz noAve w ym a ga ją szersze­

go rozprow adzenia. . Józef Skrzypek.

L u d a t Herbert, Bistum Lebus. Studien zur Gründungsfrage und zur Entstehung und W irtschaftsgeschichte seiner schlesich-polnischen Besitzun­ gen. W eim ar, Böhlaus 1942, s. 1 nlb і 398.

S praw ozdanie z pracy Ludata w y d a je się nie tylko potrzebne dla k r y ­ tycznego ośw ietlenia n ow ej książki o w ażn ym rozd zia le h istorii Kościoła w Polsce średniow iecznej, ale jednocześnie stanow i fragm ent w iększego za­ dania stojącego dziś p rzed h istoriografią polską, m ian ow icie zreferow an ia i w łaściw ego ustosunkowania się do pauki historycznej niem ieckiej, z w ła ­ szcza ostatnich dziesięciu lat. O bserw ow any p rzed w ojn ą w ytężo n y w ysiłek pracow n i humanistycznych, a w szczególności historycznych, n ow ej R zeszy rea lizo w a ł pośpiesznie postulat m ało zresztą ukryw any, rozpoznanie polskie­ go warsztatu naukowego, aby w yzysk ać je dla bu dow y niem ieckiego W elt- reic.hu rów n ież w kręgu kultury. Goście niem ieccy oglądali p rzed w ojn ą skw apliw ie, zbyt m oże dla nich otw arte, nasze arch iw a i biblioteki, muzea i uniwersytety, p ozn aw ali język i personel naukowy, p rzyjm u ją c w od ró ż­ nieniu od dotychczasow ego stosunku postaw ę pełną zainteresow ania w y n i­ kami nauki polskiej; w yn ik i te tłum aczyli na niem iecki, albo in extenso, jak w w yd aw n ictw a ch Osteuropa-Institut w e W rocła w iu , albo też p rzejm o w a li je do sw ych opracowań. Do w y n ik ó w polskich i do źród eł dochodziła ich własna interpretatio Germana, od razu zaczepna (Deutschland und Polen, 1935 r.) z zachow aniem p o zo ró w polem iki, w latach w ojen n ych depcząca w szystko co polskie. .

W drodze, jaką odbył Ludat od gościny w polskich bibliotekach do d o­ century na Reichsuniversilät Posen, zaw iera się p rzyk ła d tych przem ian. Om awiana przez nas praca Ludata w yrasta bow iem ze Spraw ozdań Tow . N au kow ego w e L w o w ie , gdzie w r. 1936 ogłosił on p ie rw s zy komunikat o odnalezionym przezeń rękopisie Catastrum ecclesiae Lubucensis, korzysta­ jąc z gościnności polskiej nauki, której zależało ró w n ież na udostępnieniu p opraw n ego tekstu najstarszego naszego in w entarza w iejsk iego, dóbr p o ło ­ żonych częściowo na ziem iach Polski 1939 r. P rzy g o to w y w a n a przez L. w ó w ­ czas na zam ów ien ie prof. Bujaka edycja Catastrum nie doszła jednak do druku, napotykając, jak L. chlubi się w 1942 r. na „w y g ó ro w a n e , szo w in i­ styczne żądania, aby p rzyp isy ogłosić po łacinie, albo po polsku, a nie po niemiecku“ (s. 1 nlb. i 37). Ł a tw o m ożna sobie w y o b ra zić z jakim przyjęciem w N iem czech spotkałaby się analogiczna polska p ropozycja, naw et w ok re­ sie rzekom ego odprężenia! Praca około publikacji źródła rozrosła sie na­ stępnie w opracow anie kilku zagadnień, gospodarczych, osadniczych i k o­ ścielnych, datujące się n iew ą tp liw ie jeszcze z przed" 1939 r. W ym agan ia w o j­ ny i habilitacji p o ło żyły na grubym tom ie L. sw e piętno w postaci w p r o w a ­ dzenia pop raw ek antypolskich i p rzejęcia fra zeo lo gii w ielkon iem ieckiej oraz mało skoordynow anego zczepienia tych kilku studiów. W ch w ili oddawania lo druku i ta redakcja w v d a ć się musiała au torow i zbyt nie aktualna; oto, v uzupełnieniach L. od w ołał sw ój pochlebny sąd o pracach Buczka i Labu- Ύ, odsyłając ciekaw ego tych jego przem ian duchow ych czytelnika do pro- fa m o w e j w y p o w ie d zi pt. D ie Anfänge des polnischen Staates, 1942 r. w se­ tí. krakow skiego Ostinstitutu, książki skąd inąd godnej rów n ież recenzji.

B yło by bow iem znaczną nieprzezornością, jak to się często praktykuje, ogtrzeć produkcję niem iecką ostatnich lat term inem propagan dy czy p o ­

(3)

litycznych nadużyć pozanaukow ych i przejść ponad nią w ten tylko sposób. T e okazale tom y ro zp ra w i przyczyn ków , po pierw sze, pozostały w druku, rozb ieg ły się po różnych krajach, zd ob yw ając n iepraw n ie rolę in form a­ cyjną, którą im z trudem w ypadn ie nam w w arunkach p ow ojen n ych w y d z ie ­ rać. Po w tóre, nie w oln o ze w zg lę d ó w poznaw czych stosować jednej m iary p rzy artykułach św iątecznych W arschauer Zeitung o niem ieckiej kulturze Ostraumu — i np. p rzy pismach Brackmanna, rów n ież tendencyjnych, ale napisanych w rozbudow anym w arsztacie naukowym i opartych o szeroki aparat p orów n aw czy. P ra c tego rzędu nie w oln o zapoznawać, choć trzeba je skutecznie zw alczać p rzez odsłanianie ich słabości m etodycznych. R efero ­ w anie prac niem ieckich tego okresu odsłania bow iem także na każdym kroku zalążki klęski niem ieckiej. W h istoriogra fii I I I R zeszy jej upadek du­ ch ow y w y ra z ił się m. in. w zaprzeczeniu podstaw nauki, odw rotem od d o­ ciek liw ego autentyzmu na rzecz konstrukcji silnie em ocjonalnych i tak su­ gestyw nych dla m łodszego pokolenia naukow ców niem ieckich w zakresie humanistyki, że poczynali oni tracić naw et na sprawności technicznej w nie- uświadam ionym całkow icie przekonaniu o drugorzędności ścisłego opisu fa k ­ tów w obec raz na zaw sze p rzy jętej w ię zi nacjonalistycznego procesu dzie­ jow ego.

Książka L. przynosi już liczne sym ptom y tego stosunku, w y ra ża ją c je ­ szcze zasadniczą trad ycję szkolarską zarazem : op raw ę m ikrograficzną, nie przepuszczającą najm niej istotnej literatu rze sąsiedniego naw et przedmiot\iy rozbudow aną polem iczność w najdrobniejszych szczegółach, ■'drukowanie w szelkich notât autora, naw et takich, które berz szkody dla czÿtëjnika m o ­ g łyb y pozostać w aparacie przygotow aw czym ., Sy-rhptomy w s p o m n ia n e '— to przede w szystkim dość niski gatunek tej uczoności, zależność/od r e fe ro y a '-'

ych pop rzed n ik ów i błędy form alne o p racow yw an ia źródeł.· W zasadnie ' w szakże dom inuje w tej p racy L. jeszcze znaczna u czciw ość'nau kow a. 77 1- mią ją niekiedy ozdobniki stylistyczne, w ycieczk i w stronę zw ycięskich lat w ojn y, ale jej nie przesłaniają. Docenia L. w całej rozciągłości dorobek nauki polskiej, i to w tald sposób, że chciałoby się naw et w id zieć nieco w ię ­ cej jego w łasnego polotu i niezależności od Polaków , cytow anych obficie i na ogół w iernie. Ogólne p oglą d y L. na genezę biskupstwa lubuskiego, na pochodzenie jego w łości oraz na jeg o uroszczenia m isyjne na Rusi C zerw o ­ nej stanowią w łaściw ie niezupełnie szczęśliwą w szczegółach rep lik ę tego, co w iem y z prac Tad. W ojciech ow sk iego, Abraham a i G ębarowicza. Bardzo n iew iele dają jego rozw ażan ia gospodarcze. W a rtość książki L., prócz p rz y ­ pom nienia sp ra w y biskupstwa lubuskiego, stanow ić zdaje się jego w y d a ­ nie Catastrum, choć i tu w ypada w ła ściw ie żałować, że edycja ta nie doszła pod okiem polskiego uczonego, k tóry by niejedno p o p ra w ił w komentarzu, a lekcje L. u w iarygodnił. Reszta w ok oło w yd an ia źródła, znanego dotąd z w a d liw e g o opublikowania go przez W oh lb riick a p rzed stu zgórą laty, jest p ra cow itym przedyskutow aniem źródeł i opracow ań bez n ow ej problem a­ tyki i bez now ych w yn ik ów , k tóre by nas m ogły przekonać, że są w obec­ nym stanie sp ra w y — ostateczne.

P ra cę swą zbudow ał L. na następującym planie: w rozdz. I om awia stan sp ra w y w nauce niem ieckiej i polskiej (s. 1— 26), w I I — bada form ę, genezę i w artość Catastrum (s. 26—72), w I I I — p rzedstaw ia w arunki spo­ łeczne i gospodarcze majątku biskupiego w W ielkopolsce i w M ałopolsce (s. 73— 175), w IV — d zieje uposażenia na Śląsku, w W ielkopolsce i Małopolsce (s. 176— 238), w V — om aw ia początki biskupstwa lubuskiego (s. 239— 271) z trze ­ ma ekskursami (s. 239— 310): o dokumentach książąt polskich dla Lubusza, o ry w a liza c ji askańsko-magdeburskiej w ziem i lubuskiej 1252 r. i o katalogu biskupów lubuskich, p rz y czym znajdu jem y tylko nieliczne i luźne pop raw k i bez p rób y uporządkow ania całego ich pocztu. D o tk liw ym brakiem jest p o ­ zbaw ienie książki ze w zg lę d ó w w ojen n ych m apy uposażenia, zapow iedzianej p rzez autora, i niezapow iadanych a ' pożądanych prób pisma Catastrum. N a końcu (s. 313— 398) następuje w yd an ie Catastrum ecclesiae Lubucensis. Bu­ dow a książki w istocie daleka jest od przejrzystości i oszczędności miejsca T r z y jej człony: rzecz o początkach biskupstwa, studium społeczno-gospc darcze i wstęp do ed ycji w ra z z edycją Catastrum, m ało są ze sobą sharm f nizowane, za w iera ją liczne p ow tórzen ia i dłużyzny, nie л уусгегр іщ с pr/ tym naw et tych kw estii, które autor sobie w yzn a czył jako zam ierzeni pracy.

(4)

Z acznijm y od kw estii n ajbardziej zasadniczej, od genezy diecezji lubu­ skiej i jej upraw nień na Rusi. K ilkakrotn ie (con ajm n iej trzy ra z y ) o m ó w io ­ na przez L. literatura przedm iotu sprow adza się do starej i znanej w P o l­ sce, cennej m on ografii W oh lbriicka (1829— 32) po stronie niem ieckiej, oraz do dwu tez polskich na ten tem at T. W o jciech ow sk iego (1904) i Abraham a (1893), z m odyfikacją godzącą poniekąd te stanowiska, autorstwa Gębarow i- cza (1934). Literatu ra niemiecka, p rzeciw staw ion a liczebnie, ale szczególnie jakościow o, polskim zainteresow aniom genezą biskupstwa lubuskiego w y ­ gląda niepozornie, i nie pom ogą tu m rów cze zestaw ienia bibliograficzne z czasopism krajoznaw czych, a to z prostego pow odu : Ziem ia lubuska w dobie sw ego p ierw szop lan ow ego znaczenia d ziejow ego jest Polską. N atu­ ralną przeto jest sprawą, że nauka polska zajm ow ała się nią stale i z p o w o ­ dzeniem. Jak w iadom o, teza T. W o jciech ow sk iego brzm i, że biskupstwo zo ­ stało erygow an e nad Odrą w początkach X I I w., p rzejm u jąc trad ycje m i­ syjne i uposażenie opatow skie jakiegoś biskupstwa polskiego na Rusi z lat 1060— 92. Abraham natomiast sądził, że uroszczenia lubuskie do m isji ruskiej pow stały z osobistych stosunków biskupów lubuskich na Rusi w I I p o ło w ie X II w., a zostały ożyw ion e z chwilą, g d y H enryk Brodaty, pan ziem i lubu­ skiej, objął także M ałopolskę i w yp osażył Lubusz kluczem opatowskim . M o­ d yfikacja G ębarow icza polega na ustaleniu daty założenia biskupstwa lubu­ skiego na r. 1124 i zw iązaniu z nim, już w tedy, północnej tra d ycji m iędzy- rzecko-kazim ierskiej i w schodniej opatow skiej (w fo rm ie patronatu?). U p o ­ sażenie opatow skie przeszło w szakże do Lubusza dopiero w X I I I w., przed tym zaś, w I I poł. X II w., biskupi m ogli p o w zią ć jakieś pretensje ju rysd yk ­ cyjn e ze sw oich rela cji z Rom anem halickim . Jak się ustosunkował do tych też autor? Zabrakło mu o d w a gi na sform ułow anie w łasnej koncepcji w zw artej form ie i z sam odzielnym uzasadnieniem. Poprzestał na niezdecy­ dow anych uwagach krytycznych do w ym ien ion ych tez polskich, zarzucając im przerost hipotetycznych przesłanek i zasłaniając się η o n 1 i q u e t. Z je ­ go uw ag nie m niej w y zie ra następujący p ogląd k om prom isow y: fundację diecezji, lubuskiej d atń jei.za G ębarow iczem rokiem 1124, obszernie ją om a­ w iając, zn ów w form ie ..referatu literatu ry polskiej, jako część plan ów p o li­ tycznych i kościelnych K rzyw ou stego, zrealizow an ych w czasie legacji kard. Idziego. P rzy jm u je dalej, że dobra opatow skie biskupi otrzym ali dopiero w latach 1232/8 po krótkim ich dzierżeniu przez dom inikanina Gerarda, bi­ skupa m isyjnego na Rusi. T w ie rd zi, że pretensje lubuskie do jurysdykcji nad katolikam i na Rusi, zgłoszone po raz p ie rw s zy w 1259 r., a wysuw ane przez X I I I i X IV w., są iednak znacznie starsze: sięgają zaginionego polskie­ go biskupstwa na Rusi X I w., którego zadania pow iązan o w 1124 r. z e ry g o ­ w aną w ów czas katedrą lubuską, jako drugie pole je i ekspansji. D latego bi­ skupi lubuscy chętnie n aw iazują stosunki z Rusią w X I I w., otrzym ują drugi klucz małopolski, Kunice i Krosno, od książąt Daniela lub Romana, a następ­ nie w X I I I w. O patów — od H enryka Brodatego.

N ie trudno zauważyć, że ta kom pilacja p oglą d ów nauki polskiej jest nie do p rzyjęcia, przed e w szystkim ze w zględu na m ałą zw artość takiej kon­ strukcji i nikłe praw dopodobieństw o je j punktu w y jś c io w e g o : diecezja p ó ł­ nocna, przeznaczana przez K rzyw ou stego do w ielk iego dzieła opanowania Pom orza, jednocześnie ma d ziedziczyć plany ruskie, którym ma sprostać, nie posiadając naw et jeszcze w tam tych stronach bazy m a ją tk o w ej! Zbierajac rozproszone dom ysły L. i badając ich podstaw ę źródłow ą, dochodzim y do wniosku, że jedynym jego w kładem własnym w zreferow a n e stanowisko G ębarow icza jest rzekom o wczesna i rzekom o ruska darow izna Krosna dla biskupstwa lubuskiego. Badając zaś dalej pogląd y Abraham a i Gębarowicza, z pom inięciem już zbyt dow olnych, choć w ew n ętrzn ie zw artych, p rzyp u ­ szczeń T. W ojciech ow sk iego, odw ażam y sie je w całości zakwestionować, gd y m ów ią o początkach uprawnień ruskich Lubusza. T rw a ły m w kładem w znajom ość piastow skiej organ izacji Kościoła jest ustalenie p rzez Gębaro- w icza roli lega cji Id ziego i zasięgu w ykonanych w 1124 r. reform , pośród których znalazło się także ufundowanie biskupstwa lumiskiego. Do p r z y ję ­ cia także choć ze znacznym i odchyleniam i, jest praw dopodobne biskupstwo polskie na Rusi w zględ n ie m isje polskie w X I a v., p rz y czym zastrzeżenia szłyby W kierunku ustalenia, jaki to spadek zostaw iły na w schodzie diece­ zje hipotetycznej, ale koniecznej do p rzy jęcia drugiej m etropolii polskiej,

(5)

której istnienie w vsoce upraw dopodobnił 'prof. SI. Kętrzyński. N ie w idzim y natomiast w źródłach X II i X I I I w. dostatecznych argum entów, aby spraw ę biskupstwa lubuskiego w ią za ć ze spraw ą polskich biskupstw na Rusi przed p ołow ą X I I I wieku.

R ozpatrując przytaczane d o w o d y na te rzekom e zw iązk i Lubusza z Ru­ sią p rzed otrzym aniem przezeń uposażenia opatowskiego, które jak L. za Abraham em p ow tórzył, nastąpiło w latach 1232/8, w id zim y cztery ich grupy. P ierw szą stanowi domniemana p rzez T. W o jciech ow sk iego łączność m iędzy dw om a w edłu g niego erem am i w M iędzyrzeczu -K azim ierzu i w Opatowie, w yra ża ją ca się w jednym i tu i tam w ezw an iu św. Marcina. Uposażenia obu tych erem ów w eszłyby do majątku biskupów lubuskich, w ytycza ją c im dwa kierunki pracy m isyjn ej: sp ra w y hitycko-pom orskie i sp raw y ruskie. N ic w źródłach nie nakazuje nam p rzyjęcia jak iejk olw iek łączności m ięd zy tymi w ą tp liw ym i częściow o eremami, zwłaszcza, że w O patow ie starszym w iekiem od kościoła (k o leg ia ty ) św. M arcina był napewno kościół N P . M arii. Uposaże­ nie lubuskie pod K azim ierzem w W ielkopolsce pochodzić m oże z 1124 r., na co w skazów ek nie ma, natomiast m ajątek opatowski dostał się biskupom lubuskim w 1. 1232/38. na co są św iadectw a w ym ow n e, które dały się łatw o obronić przed zarzutam i T. W ojciech ow skiego. Że darow izna B rodatego stw orzyła podłoże dla pretensyj ruskich, na to zgoda, ale cofać ich wstecz nie można. D rugą gru ­ pą d o w o d ó w na zw iązk i rusko-lubuskie p rzed X I I I w . byłyby koneksje biskupa Arnolda, poprzednio opata m ogilneńskiego, z Rom anem halickim , co jest w y ­ nikiem bardzo już okólnych hipotez: aby koneksje te p rzyjąć, trzeba p rzed tvm u w ierzyć, że w O patow ie byli w X II w. benedyktyni, że z nimi, jako n ajbliż­ szym i sw vm i sąsiadami, u trzym yw ał stosunki Roman, znany nam ze źródeł do­ b rod ziej benedyktynów, ale w E rfurcie, i że w reszcie M ogilno m iało jakieś zw ią zk i z hipotetycznym opactwem benedyktyńskim w Opatowie. W ten tvlko, zupełnie nie przekonyw u jący, sposób dochodzim y do ow ych stosunków księcia ruskiego z biskupem lubuskim! T rzecia grupą argum entów jest spraw a uposa- sażenia biskupów lubuskich m ied zy W isłokiem a W isłoką, z Konicam i i K r o ­ snem. W ed łu g L. ta część majątku m ałopolskiego biskupów jest starsza od na­ dania O palow a i sięga w łaśnie dobrodziejstw książąt ruskich X I I w. Dom ysł ten jest bezzasadny. K onice i Krosno nie są zaw arte expressis verbis w daro­ w iźn ie Brodatego, ale nie znam y je j dokumentu, tylko — w zm ian kę kron ik ar­ ską, nie w yczerpu jącą p rzecież zakresu terytorialn ego d arow izn y Opatowa. N ie jest w ięc w cale wykluczone, że już w 1. 1232/8 dostały się one biskupowi jako aneks w puszczy pogranicznej polsko-ruskiej, gdzie m iały sw e obszary i Tyniec i K oprzyw n ica, bliski sąsiad Opatowa. K onice i Krosno w ystępują po raz p ie r w ­ szy w 1282 r. w dokumencie Leszka Czarnego, znanym z X V I w. k op ii tran- sumptu X IV w. L. p rzep row a d za obronę tego tekstu p rzed zarzutem in terpola­ cji nom enklatury Krosna, w ysuw anym p rzez naukę polską i ukraińską. N ie za ­ leżnie od w y n ik ó w L., osiąganych dość p rym ityw n ym i drogam i in terp reta cyj­ nym i bez stosowania m etody dyplom atycznej, w y d a je się nam, że, jeśli nawet staniem y na gruncie autentyczności dzisiejszego przekazu tego dokumentu, to jego w ykładn ia w cale nie popiera L. Ten bow iem sądzi, że Krosno, jako leżące poza granicam i Małopolski, m ogło być nadane tylko przez książąt ruskich. Tak było by w X IV w., ale w X I I I zapew ne było inaczej. O dpow iedni ustęp doku­ mentu Leszka brzm i: Item in Krossen versus Russiam cum omnibus suis perti- nentiis, co oznacza, że Krosno leżało w ów czas w granicach polskich. Jest to w okresie w alk Leszka z Rusią zupełnie praw dopodobne. N ie m oże przeto w tym k ryć się naw et cień argumentu, jakoby część uposażenia m ałopolskiego Lubusza pochodziła od książąt ruskich, i to sprzed r. 1232. N aszym zdaniem, dobra te p rzyp a d ły biskupom rów nocześnie z Opatowem . Jest w reszcie i c zw a r­ ta grupa przesłanek za dawnością pretensyj ruskich Lubusza. O tw iera ją bulla papieska 1257 r., w spom inająca o w yk on yw an iu p rzez pop rzed n ik ów petenta, biskupa lubuskiego, ju rysd yk cji ruskiej, i to a tem pore, cuius m em oria non existit. W pocz. X IV w. i w X V biskupi lubuscy lansują naw et w e rs ję o tym, że ich p ierw otn ą siedzibą był W ło d zim ierz, z którego przenieśli się do Lubusza. C zy są to pow ażn e argum enty? Autoram i tej koncepcji są, jak nam się w ydaje, sami biskupi, k tó rzy ją od 1257 r. starają się zrealizow ać. Ani z w ro t form u la­ r z o w y a tem pore etc., ani p o w tórzen ie papieskie słów supliki, nie przesądza, abyśmy i m y musieli w ie rz y ć w dawność ju rysdykcji ruskiej Lubusza, o któ­

(6)

re j nikt w latach trzyd zietych i czterdziestych X I I I w. nie słyszał, gd y w y ch o ­ d ziły z Polski na Kuś misje, uwieńczone sakrą biskupią Gerarda.

Gdy w ten sposób, zaaniem naszym, nie ma w ia rygod n ych św iadectw upraw nień lubuskich na Kusi p rzed nabyciem O palow a, m e w aham y się w ią ­ zać genezy pretensji biskupów lubuskich dopiero z d arow izn ą brodatego. O tw ierają się tu dw a uciążliw e, aie w ysoce ciekaw e i bynajm niej nie bez­ płodne Kierunki dociekali, których L. nie uw zględn ił zupełnie. Dokładniejsze ich w ytyczen ie przekracza ram y niniejszej recenzji, w spom inam y je tu w fo rm ie postulaiów. P o p ierw sze odłogiem leży historia Opatow a p rzed na­ daniem go biskupom lubuskim w 1. 1232/8. Urzekające, lecz dow olne h ipotezy W ojciecn ow sk iego od daw na leżą w gruzach, a na ich m iejsca pozostały za ­ gadkow e rela cje źró d ło w e i pytania, kto był posiadaczem Opatow a w X I, X II i X I I I w., benedyktyni, cystersi czy dom inikanie, tem plariusze czy joannici, kto fu ndow ał i dla jakich celów ogrom ną, na polskie w y m ia ry świątyń r o ­ mańskich, kolegiatę sw. Marcina. Spraw a nie w y d a je się ueznadziejna: w iele m ożna spodziew ać się po zbadaniu fo rm architektonicznych i w yposażenia rzeźbiarskiego kolegiaty, p ew ne poszlaki w yn ik a ją także ze studium stosun­ k ó w w łasnościow ych instytucyj duchownych w okolicy Opatowa. P rzyszły badacz tych kw estii nie p ow in ien także a iim ine odrzucać wschodnich trady- cyj opatowskich, w iążąc je z pow staw aniem innych fundacyj w Sandomierskim w X1JL w. (Zagość). D rugim kom pleksem zagadnień pom iniętych przez L. a k o ­ niecznych do zbadania z innego punktu w id zen ia po przekreśleniu ruskich uroszczeń Lubusza p rzed Х Ш w. jest p onow ne zbadanie, w jaki sposób do­ konała się darow izn a B rodatego, usunięcie biskupa G erarda z Opatowa, zm arłego rych ło po 1253 r. i sprow adzenie w te strony biskupów luuuskich. Ich usadowienie się musi znaleźć w ystarczające p ow iązan ie z polityk ą k o­ ścielną, zew nętrzną i gospodarczą H enryka, czym L. w ogóle nie zajm uje się. Zasadniczych, p ro gra m o w ych niedostatków p racy L. jest zresztą w iele. P o w ierzch o w n e potraktow anie przezeń początków biskupstwa na Ziem i L u ­ buskiej ogran iczyło się do zrefero w a n ia głosów polskich o znaczeniu tej d ie ­ cezji w ekspansji K rzyw ou stego z nikłym kom entarzem własnym. N ie zasto­ sow ał tu L. ani badania geograiiczn o-h istoryczn ego nad obszarem diecezji w pocz. X II w. i je j stosunkiem do terytorium plem iennego, ani nie p rzed ­ staw ił jej ro zw o ju w ew nętrznego, p ow odzen ia m isji i rozrostu orga n iza cyj­ nego. Obie sp raw y zarów n o w nauce polskiej, jak i niem ieckiej nie znalazły w łaściw ie dotąd potraktowania.

Część gospodarcza pracy L. nasuwa nam tylko u w agi przygodne. Jest to dokładne rozpisanie w iadom ości Catastrum o stanie dobr śląskich, w ie l­ kopolskich i m ałopolskich ok. 1405 r. w edłu g następujących zagadnień: użyt­ kow anie ziem i (gospodarstw o leśne, łąkow e, rybackie i rolne), ludność (lic z ­ ba, ciężary, kategorie za w o d o w e), św iadczenia kościelne i n arodow ość osad ­ ników. Ostatni punkt budzi zn ów niejedno zastrzeżenie. Stosuje tu L. za ­ wodną, jak w iadom o, m etodę rozpozn aw an ia narodow ości w edle im ion chrzestnych i przezw isk, określanych p rz y tym w ysoce osobliwie. W yk a zu je L. na każdym kroku, że opanow anie język a polskiego w ystarcza mu do k o ­ rzystania z opracow ań polskich, ale że mu nie dostaje podstaw filo lo g ic z­ nych. Np. (s. 151): „Cochonus ist wahrschenlich verd erb t aus coqus, K och“ , lub „Staskow kann nur von einem Ortsnamen abgeleitet w erd en “ , „M a low itz ist sicher ein ON, der zum Personennam en gew ord en ist“ itp. M niej n iew in ­ ne są jego statystyczne ujęcia spraw n a rod ow ościow ych w kluczu op atow ­ skim" w pocz. X V w. Osiąga tam bow iem 8% „höchstens 10%“ p rzy czym da­ lej m ow a jest już tylko o 10%, ludności niem ieckiej — w ten sposób, że zn aj­ duje tam 2 N iem ców pew n ych (jeden z nich z w ie się M ertzin, obok w ystę­ puje Czerne Mertin, co dla L. jest „undurchsichtiger N am e“ , nb. pisarz Ca- lastrum był N iem cem ), dalej 74 P o la k ó w i 66 „w ą tp liw y c h “ (np. Benack, Po- pew itz, Jan, Swach). W ą tp liw ych dzieli w edłu g im ion chrzestnych niem iec­ kich i polskich, otrzym ując stąd jeszcze 8 „N ie m c ó w “ (P eter, P o ytir, Petir, Peter, Sag, K retz, P oyter, Clement). P o dodaniu do tam tych dwu „p ew n ych “ otrzym u je upragniony znak m agiczny % — 8 (w ed łu g naszej copraw da aryt­ m etyki 7,04!). W lej zabaw ie z % % i narodow ością leży głęboki symptom upadku m etodycznego. Katuje nieco opinię L. w tym rozd zia le trzeźw a ocena w y siłk ó w i w y n ik ó w osadniczych biskupstwa. L. w ystępuje tu odw ażnie

(7)

p rzeciw bredniom Liicka, k tó ry w biskupach lubuskich u patryw ał p ion ierów niem czyzny w Polsce. S prow adza ich ro lę do eksploatacji m ajątku opatow ­ skiego o polskim „p rzew a żn ie“ osadnictw ie i do prób k olon izacji na suro­ w ym korzeniu z udziałem elementu śląskiego nad W isłokiem .

W ła ściw y wstęp w y d a w n ic zy odü zielii L. od ed ycji p ra w ie całą za w a r­ tością książki. Jest on drobiazgow y, podając rzeczy w ażne obok błahych. Zasługą L.‘ pozostanie ustalenie, jak się w y d a je popraw ne, genezy Catastrum, którego dzisiejszy rękopis z lat 1462— 7 jest kopią inw en tarza m ajątkow ego i dziesięcinnego z 14U5 r. z liczn ym i uzupełnieniami z lat następnych. Część in w en tarza z x405 r. w orygin ale łub odpisie była dostępna D ługoszow i, letory ją obucie w yk orzysta ł w biû er beneliciorum . N a tie szczegoiow ych rozw a- zań L. nad papierem , pism em i zaieznością poszczególnych partu Catastrum od w z o ró w za d ziw ia brak w yd ob ycia najstarszej części Catastrum, bo datu­ jącej się 2-gim łub 3-cim dziesiątkiem lat X IV w . w postaci często w tekście i4Uo r. k om ron tow an ego Registrum dom ini Stelani episcopi, zßytego jednym przypiekiem w edycji. P rzed ru k tekstu Catastrum z jedyn ego rękopisu m e nasuwa uwag, jest to w yd a w n ictw o ściśle trzym ające się podstaw y w y d a w ­ niczej naw et tam, gdzie Długosz p od aje jed yn ie zrozum iałą n azw ę m iejsco­ wości. P ew ien niepokój p a leograiiczn y budzi na s. 330 F e l l a n c k a , zam. zapew ne S e l l a n c k a (Słonka); na tejże stronie błąd drukarski q u i t a m s o l v i l n t; na s. 342 p a t r o u a t u s zam. p a t r ó n u s; na s. a49 K a r ­ n o w e, zam. K a r u o w e (K a rw ó w ). Obíite p rzyp isy zbudował L. na n ie­ zbyt pełnej znajom ości rzeczy, skoro p rz y P e t r u s P o d l o d o f f (P o d lo - dow scy h. Janina) daje odnośnik: „identifizieru ngsversu che w aren leid er ohne Jirfolg“ . Z tym w szystkim w yd a n ie Catastrum ecclesiae Lubucensis jest jeszcze n ajtrw alszą i n ajw artościow szą częścią książki Ludata. O innych tego p o w ied zieć nie można, a naw et pow stają w ątpliw ości, czy w takim u ję­

ciu w ogółe były potrzebne. Aleksander Gieysztor.

H. Ł o w m i a ń s к i: U w agi w spraw ie podłoża społecznego i .gospo­ darczego Unji Jagiellońskiej. W iln o 1934. [O dbitka z K sięgi pam iątkow ej ku uczczeniu czterechsetletniej roczn icy w yd an ia pierw szego Statutu L ite w ­ skiego],

Od czasu opanow ania Podlasia p rzez Giedym ina o 70 km od W a rsza w y rozcią ga ły się d zierża w y litewskie. B yło to niby blisko, a przecież bardzo daleko. Puszcze i m oczary stanow iły p rzegro d ę ró w n ie niedostępną jak łań­ cuchy górskie. P o d osłoną tych naturalnych fo rty fik a c ji pow staje w X IV w. ro zległe państwo G iedym ina i jego w ielk ich synów O lgierda i Kiejstuta. W szeregu zw ycięskich w y p ra w w ojen n ych częściow o siłą, częściowo p o d ­ stępem poddane zostały w ła d zy w . książąt litew skich ziem ie od m azow iec­ kiego L iw c a aż po D źw inę, poza D niepr i Prypeć. N a pograniczu m iędzy wschodem i zachodem, m ięd zy Polską, Rusią a Zakonem K rzyżack im "p o ­ w stał tw ó r now y, k tóry m iał niem ało na losach tej części E u rop y zaw azyć. lióżn olite pod każdym w zględ em : język ow ym , w yzn an iow ym , ustrojo­ w y m było to państwo G iedym inow iczów . Obok litew szczyzn y na ogrom nych obszarach panow ał język ruski, na Podlasiu p rzew ażała polszczyzna, w paru w iększych miastach liczna była ludność niemiecka. Jedni składali o fia ry bo­ gom pogańskim, inni m od lili się w cerkw iach wschodnich, inni w rzym skich kościołach.

W ła d ca siedzący na dw óch d ziw n ie koło siebie położonych stolicach, na W iln ie i T rok a ch nie starał się nadać sw oim dzierżaw om jednolitego cha­ rakteru. B yłoby to zresztą usiłowaniem niewykonalnym .

Dzielnice położone na północnym w schodzie, daw ne księstwa Połockie, W itebskie i Smoleńskie stanow iły w spólnie p ew ien typ u strojow y o p rze ­ w ad ze czynników „dem okratyczn ych “ . W każdej z tych dzielnic utrzym ało się „w ie c ze “ — sejm ik lokalny z udziałem duchowieństwa, bojarstw a i „p r o ­ stych ludzi“ . A u torytet nie tylko m oraln y ale i p olityczn y rep rezen tow ali ru ­ scy w ła d y cy czy ihum enow ie w ielk ich m onasterów. W starych cerkw iach i dokoła nich pan ow ał św iat zam ierającej m oże ale jeszcze bogatej c y w ili­ zacji wschodniej, całkow icie obcej litew skim zdobywcom .

Cytaty

Powiązane dokumenty

U podstaw rozważań nad komunikacją medialną prowadzonych z per- spektywy badań nad językiem w mediach sytuuje się artykuł Walerego Pisarka pt.. Język w mediach, media w języku,

(c) Image result obtained using directionally constrained migration from the synthetic earthquake displayed in (a), using the same laterally invariant velocity model as employed for

In the analysis, a set of expenditures (variables characterising the linear infrastructure and means of transport) and results (variables characterising the result

ślady osadnictwa kultury łużyckiej (środkowa epoka brązu — wczesna epoka żelaza) osada kultury przeworskiej (młodszy okres przedrzymski — okres wpływów rzymskich) osada

Zdaniem autorów geografia tu- ryzm u bada: prawidłowości w rozmieszczeniu turystycznych zasobów i ich wykorzystanie, terytorialne różnice w rozwoju m aterialnej bazy

Historical case study analysis is the key method of this research, that examines the meeting point of modern urban planning and informal self-organised urbanisation, using as

[r]