• Nie Znaleziono Wyników

Wywiad z adwokatem Witoldem Trojanowskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wywiad z adwokatem Witoldem Trojanowskim"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Witold Trojanowski, Stanisław

Wąsowicz

Wywiad z adwokatem Witoldem

Trojanowskim

Palestra 17/12(192), 119-121

1973

(2)

N r 12 (192) S p o tk a n ia i ro z m o w y 119 załatwianych przez organy administracji. Tu jednak udział adwokatów jest wręcz niepopularny. A może właśnie w tych postępowaniach leży nowe pole działania adwokatury?

Niemniej jednak w swoim zawodzie kol. Radzicki czuje się doskonale. Jest dumny z togi, którą nosi. To świetne samopoczucie osłabiają jedy­ nie warunki bytowe, dojazdy z miejsca zamieszkania w Poznaniu, nie­ pewność młodego adwokata, czy przyjdzie klient ze sprawą. Kol. Radzic­ ki twierdzi, że pomaga mu jednak ludzkie „dziękuję”, gdy sprawa dobrze wypadła. Chciałby, aby współpraca ze strony starszych kolegów była lep­ sza, aby stosunki w zespole były oparte na wzajemnym zaufaniu i życz­ liwości.

Kolega Radzicki zapewnia nas na koniec rozmowy, że do zawodu ad­ wokackiego szedł świadomie i gdyby miał jeszcze raz dokonać wyboru zawodu, wybrałby — adwokaturę.

Rozmowę przeprowadził W. K noppek

9.

Wywiad z adwokatem Witoldem Trojanowskim

Adwokat Witold Trojanowski urodził się w roku 1898. Ukończył gi­ mnazjum filologiczne im. Mikołaja Reja w Warszawie. Studia prawnicze odbył na Uniwersytecie Warszawskim. W studiach miał dwuletnią przer­ wę w latach 1918—1920, w czasie której służył zbrojnie Ojczyźnie. W la­ tach 1923— 1925 odbył aplikację sądową. W latach 1925— 1926 był refe­ rendarzem Sekretariatu Prawniczego Najwyższego Trybunału Administra­ cyjnego, a przez następne dwa lata — podprokuratorem przy Sądzie Okręgowym w Królewskiej Hucie.

Adwokatem jest od roku 1929. Do wybuchu wojny ma siedzibę w Ka­ towicach. W okresie okupacji przebywał w Krakowie. Po wyzwoleniu jest członkiem Rady Adwokackiej w Katowicach. Wiosną 1947 r. przeniósł siedzibę do Poznania, gdzie od kwietnia 1947 r. do chwili obec­ nej wykonuje zawód adwokata. W latach 1949—1950 był dziekanem Rady Adwokackiej w Poznaniu, a w dalszych kadencjach adwokackiego samorządu — rzecznikiem dyscyplinarnym, sekretarzem, a ostatnio skarb­ nikiem.

Jest kolegą powszechnie łubianym i szanowanym. Poważny, lecz skory do żartu i uśmiechu. Rzeczowy, serdeczny i koleżeński. Mimo swych 75 lat nie zgarbiony, chodzący prosto, dużymi krokami. Myślący trzeźwo i spra­ wnie, tak jakby czas przez niego nie płynął, a on się go nie bał i z nim nie liczył. Nasz dzielny, drogi Kolega Witold, który zwyciężył czas i nisz­ czące procesy biochemii ludzkiego organizmu, odpowiada na dalsze nasze pytania.

— Od w czesnych lat m iałem usposobienie obrończe. W idziałem w lu­

dziach tyle czynników usprawiedliwiających naw et złe czyny, ty łe dzia­ łających w nich sił niezależnych od ich woli i świadomości, ty le w yznacz­ ników ich zachowania się, że nigdy nie um iałem oskarżać łudzi na serio

(3)

120 S p o tk a n ia i r o z m o w y N r 12 (192)

zaledwie dwa lata. Pozwalałem w niej sobie zb yt często na luksus obiek­ tyw izm u , którem u dawałem w yraz w oskarżycielskich przemówieniach. To się nie mogło podobać m oim przełożonym. Dopiero będąc adwokatem czułem, że nie m inąłem się z życiow ym powołaniem. Zawód ten odpo­ wiadał mi, czułem się w nim dobrze. Najlepiej czułem się w sprawach karnych. W nich bowiem m am y do czynienia z ludzkim i upadkami, w nich też potrzeba kogoś, kto zanalizuje przyczyny tych upadków, kto w ydo­ będzie je z głębin ludzkiej duszy i ukaże oczom tych, od których zależy dalszy los jednostki.

Gdy w ykonyw ałem zawód adwokata przed w ybuchem ostatniej w oj­ ny w Katowicach, broniłem w interesującym procesie człowieka, oskarżo­ nego o w ytrucie talem rodziny sąsiadów. Oskarżony był człowiekiem obcym w środowisku, w któ rym mieszkał, przybyszem z innych stron. Ponadto był bezw yznaniowy, co rodziło niechęć i podejrzliwość ze strony środowiska. Toteż gdy rodzina sąsiadów jego uległa zatruciu talem, podej­ rzenia zwróciły się w jego stronę. Brak było jakichkolw iek bezpośrednich dowodów w iny. Istniały jedynie poszlaki. Po długo trw ającym procesie klient mój został uniewinniony, a w yrok utrzym ał się w sądach dalszych instancji. Chociaż uniew inniony, pod naporem wrogości środowiska zm u ­ szony był opuścić miejsce dotychczasowego zamieszkania. Starania moje jako obrońcy w ty m procesie zostały docenione przez publiczność sali są­ dowej. Dlatego od czasu opisanego procesu w praktyce m ojej przeważać zaczęły sprawy karne.

Ciekawe były również przed wojną obrony w procesach karnych osób oskarżonych o udział w działalności partii kom unistycznej. B yły one cie­ kawe ze względu na odsłaniane w nich m etody realizowania przez ów- szesną władzę państwową d yrektyw y „wszechwiedzy” czy też m aksy­ m alnej w iedzy państwa o działalności osób podejrzanych o ideologiczną wrogość. B yły to zarazem procesy sm utne, gdyż odsłaniały się w nich straszliwe niekiedy dla jednostki sku tki duchowej niezależności i odwagi głoszenia własnych przekonań.

Jak oceniam zawód adwokata z perspektyw y dotychczasowych do­ świadczeń? Uważam ten zawód za k o n i e c z n y w każdym współczes­ n ym państwie. Bez adwokata nie um iem wyobrazić sobie w ym iaru spra­ wiedliwości. W konflikcie: władza — człowiek, ten ostatni jest często zu ­ pełnie bezradny, co w ynika niekiedy z jego naturalnej bierności, a niekie­ dy z nieznajomości prawa i form działania, koniecznego do wykazania nie­ winności łub własnej racji. Nie ma ludzi tylko „czarnych” ani tylko „bia­ łych”. W każdym człowieku jest jakaś strona jego osobowości, która może stać się podstawą obrony i której ujawnienie, uw ypuklenie ma w pływ na ocenę czynu i jego m otyw ów .

Współczesne prawo jest zawiłe i niejednoznaczne. Ale choćby nawet było ono najprostsze, nigdy nie będzie tak prosty człowiek, ażeby nie można, w nim było znaleźć tego, co chociaż w pew nej m ierze czyn jego usprawiedliwia, a ocenę czynu łagodzi. Uwidocznienie tego jest i będzie zawsze podstawowym zadaniem adwokata.

Przeciwko oskarżonemu zwraca się potężna machina współczesnego państwa. Musi więc istnieć człowiek znający strukturę i działanie machi­ n y państwowej, ażeby oskarżonemu pomóc. Człowiekiem takim jest wła­ śnie adwokat. A b y adwokat mógł to zadanie wykonać, powinien on być

(4)

N r 12 (192) R e c e n z je 121

staranny i nie ustawać w pracy nad przyswajaniem sobie szybko nara­ stającej w iedzy ludzkiej: w iedzy o państwie, w iedzy o społeczeństwie, w iedzy o człowieku oraz o biologicznych podstawach ludzkiego działania. A dw okat powinien umieć od pierwszego zetknięcia z klientem i z aktami jego spraw y w yszukać w szystko to, co przemawia na jego korzyść. W ty m znaczeniu adwokat nie może być obiektyw ny.

Zawód adwokata jest nie tylko konieczny. Jest także wieczny, to zna­ czy potrzebny tak długo, dopóki człowiek żyć będzie w społeczeństwie.

Rozmowę przeprowadził S. Wąsowicz

H E C E I M M J E

J a n in a N o w o s i e l s k a - D e r e s i e w i c z : Egzekucja z wynagrodzenia za pracę, W ydaw nictw o P raw nicze, W arszaw a 1973, s. 152.

W yodręb n ien ie w now ym kodeksie p o stę p o w an ia cyw ilnego przepisów o eg zekucji z w ynag ro d zen ia za p racę z obszerniejszego zak resu , m ianow icie z egzekucji z w ierzytelności p ie n ięż­ nych, zachęciło p o zn a ń sk ą A u to rk ę do n a p isan ia p rac y d oktorskiej, a n a s tę p ­ nie — po p ew n y m skróceniu te k stu i pom inięciu ro zw ażań bard ziej te o re ­ tycznych — do p rz e d sta w ie n ia czytel­

nikom in te re s u ją c e j m onografii. K siążka J a n in y N ow osielskiej-D ere- siew icz nie zaw iera, niestety, w niosków i p o stu la tó w su m u jący ch jej rozw aża­ nia, ze b ra n y c h w ja k im ś niew ielkim rozdziale końcow ym , co je s t pew nym m a n k a m e n te m pracy, zn iew ala je d n a k czy teln ik a do p rze stu d io w an ia książki. O gólniejsze w nioski A u to rk a um ieściła ju ż w e w stę p n y m rozdziale o znacze­ niu sa m ej egzekucji z w ynagrodzenia za p ra c ę bąd ź też s ta ra ła się je p re c y ­ zować, k ie d y zaczęła om aw iać w k o ­ lejnych rozd ziałach p rze d m io t egze­ k u c ji z w y n ag ro d ze n ia za p racę, tok czynności egzekucyjnych, stanow isko w ierzyciela, d łu ż n ik a i poddłużnika, ro ­

lę kom ornika, p ro b lem aty k ę ochrony d łu żn ik a i zabezpieczenia interesów w ierzyciela o raz p ra k ty c z n e zag ad n ie­ n ia zw iązane z podziałem w yegzekw o­ w an y c h sum p rzy zbiegu k ilk u ty tułów egzekucyjnych.

T ru d n o nie zgodzić się z A utorką, gdy p o d k re śla zależność pom iędzy r e ­ alnością zasady p raw orządności a s p r a ­ w nym w y konyw aniem orzeczeń sądo­ w ych. P ra k ty c y w iedzą, ja k dość łatw o m ożna uzyskać ty tu ł w ykonaw czy, ale jednocześnie ja k tru d n o je s t w yegze­ kw ow ać o b jęte nim należności. To był też te n pierw szy pow ód, dla którego A u to rk a p o d ję ła o p racow anie niezbyt w dzięcznego te m a tu . D ru g im pow o­ dem było to, że w dzisiejszych sto ­ su n k a ch społeczno-ekonom icznych egzekucja z w y n ag ro d ze n ia za p racę je s t n ajczęściej sp o ty k a n y m i n a js k u ­ teczniejszym (poza egzekucją z r a ­ ch u n k ó w bankow ych) sposobem egze­ k u cji św iadczeń pieniężnych.

W artość p ra c y J a n in y N ow o sielsk iej- -D eresiew icz sta n ie się je d n a k w pełni zro zu m iała dopiero w ted y , k iedy u św ia ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Введення в експлуатацію житла в Україні в 2001 – 2017 рр., у % до попереднього року Згідно з даними консалтингової компанії CDS, на початку 2017 року

Bo przecież trudno zrozumieć czło­ wieka, którego największym pragnieniem je st ukształtowanie swo­ jej osoby w „istotę ludzką w ogóle”, żyjącą wśród

Sytuacja ta jednak stopniowo zmienia się na niekorzyść parafii: zwiększa się liczba dystansujących się od Kościoła i określają- cych siebie jako niewierzących

całkowicie wykroczyć poza standardy poznawcze wewnątrz niego obowiązujące, że mogę patrzeć tylko „własnymi oczami”), moglibyśmy powiedzieć, że Bachtin uprawia tutaj

Być może – znów opieram się tylko na własnych przypuszczeniach – były takie przypadki, że nikogo owe osoby nie spotkały, ale przez miesiące, a później lata spędzone

Potas jest pobierany przez rośliny w du­ żych ilościach, a w stosunkowo ograniczonym stopniu jest potrzebny zwierzętom (przy nadmiarze potasu w paszach jest on

Na nawożeniu gnojowicą najwyższe plony uzyskano w pierwszym pokosie, najniższe w trzecim, natomiast na na­ wożeniu mineralnym równoważnym gnojowicy różnice w

Dodatkowe nawożenie mineralne stosowane wraz z gnojowicą zróż­ nicowało w znacznym stopniu plon siana, białka surowego i karotenu w zależności od dawki