Stanisław Olejnik
"Dobro wspólne : teoria i jej
zastosowanie", Jan Krucina, Wrocław
1972 : [recenzja]
Studia Theologica Varsaviensia 12/1, 321-325
[1 7 ] SPRAW OZDANIA I RECENZJE 3 2 1 stron licząca książka, ambitna w zam ierzeniu, stan ow i n ow e cenne osiąg n ięcie znanego w św iecie m oralisty. M ożna mu naprzód w yrazić uznanie za pod jęcie się tej pracy. Trzeba bow iem stw ierdzić, że w yd aw an ie prac etyczn ych o am bicjach w yraźn ie norm atyw nych nie jest dziś zbyt popu larne. N ie ma dziś odw ażnych do w yd aw an ia p odręcznikow ych syn tez m o ralności chrześcijańskiej w o góle, a zaw odow ej w szczególn ości. Podręcz nik etyk i lekarskiej Häringa, podobnie jak jeg o podręcznik teo lo g ii m oral nej, stanow i tu ch w aleb n y w yjątek . N ie w szystk o jest w tym d ziele dobrze rozplanow ane. D ziel H äringa w o g ó le n ie znam ionuje idealna system atyka. Pracy tu om aw ianej m ożna zarzucić dodatkow o słabość, której n ie stw ier d ziliśm y w w ielu innych jeg o dziełach, a m ianow icie nie dość w yraźne sk ie row anie, nieok reślon ość odbiorcy. N ie podoba nam się często sposób uza sadnienia, lub m oże brak uzasadnienia, p ew n ych staw ion ych tez, a czasem tylko polem iczne lub w ręcz persw azyjne ich ustaw ianie. N iem niej jednak ukazanie się teg o dzieła trzeba uznać za w ydarzenie p ozytyw ne, a samo dzieło za cen n e o sią g n ięcie w zakresie k atolickiej etyk i lekarskiej.
Stanisław Olejnik
Ks. Jan K r u с i n a, Dobro wspólne. Teoria i jej zastosowanie, W rocław
1972 ss. 461.
P ojęcie „dobra w spólnego" jest jednym z często u żyw an ych w życiu spo łecznym . Do niego odw ołują się w sw y ch w yp ow ied ziach i apelach działa cze społeczni, m oraliści, w y ch o w a w cy . Ono m obilizuje u w agę i troskę praw d ziw ych społeczników , ale też przesłania, jako zasłona dymna, nadużycia autorytetu i w ładzy, p rzejaw y bezm yślności, a naw et zw yczajn ego samo- lubstw a, oszustw a i w yzysku.
Zagadnienie, które się za nim kryje, czyli: co znaczy to pojęcie, jaka treść jest w nim zaw arta — nie jest spraw ą now ą, lecz posiada długą h isto rię. N a tem at treści p ojęcia „dobro w spólne" w yp ow iad ali się m y śliciele starożytni, np. R zym ianie k ied y rozw ijali im plikacje szeroko u nich znanej
i stosow anej zasady salus (bonum) rei publicae suprema lex esto.
P ojęciem tym m usieli się zająć i w sp ółcześn i teo rety cy ży cia sp o łeczn e go. N ie dziw w ięc, że posiadam y dość obszerną literaturę d otyczącą tego przedmiotu.. Z agadnienie, czym jest d o b r o w s p ó l n e , m oże być rozpa tryw ane na w ielu płaszczyznach, z różnego punktu w idzenia. W idać to w y raźnie, k ied y się rozpatruje literaturę przedmiotu. Istnieją w ięc prace d oty
czące ogóln ego znaczenia tego p ojęcia (np. L. B e r g , Gemeinwohl in me
thodischer Sicht, Jahr. Chr. Sejw iss., 1970; Ks. J. K o n d z i e l a , Pojęcie „bonum commune" na tle współczesnych kierunków etyki katolickiej, Sl.
Studia H ist.-Teol., 1968; J. M e s s n e r , Das Gemeinwohl. Idee, Wirklichkeit,
Aufgabe, Osnabrück2). Są prace historyczne, a w śród nich takie, które ana lizują bardzo rozw iniętą i po dzień d zisiejszy żyw ą teorię dobra w
go — tom istyczną filozofię społeczną (np. ks. J. M a j к a, K o n cep cja dobra
w sp ó ln e g o w to m is ty c z n e j iilo zoiii społeczn ej, Roczn. Fil., 1969, z. 2;
A. P. V e r p a a l e n , Der Begriii des G em ein w o h ls bei Thomas v o n Aquin.
Ein Beitrag zum Pro blem d e s Personalismus, H eidelberg 1954). Istnieją
w reszcie liczn e prace, które m ają za przedmiot bardziej szczeg ó ło w e aspek ty dobra w sp ó ln eg o lub też zastosow ania ogólnej jeg o teorii do określonych bliżej sp ołeczn ości (np. G. F e s s a r d , A u to r i té et bien com mun, Paris 1954; ks. J. К o n d z i e 1 a, G o s p o d a r c z y a sp e k t „bonum comm une", Si. Studia Hist.-Teol., 1970; E. M i n o l i , Bene co m une della politica e integrazione
internationale, w: Spr. z XXX VI Settim. sociale, Roma 1965; Cz. S t r z e
s z e w s к i, Hierarchia dóbr w s p ó ln y c h a naturalna hierarchia sp o ł e c z
ności, Roczn. Fil., 1966, z. 2; E. T o s a t o , Corpi interm edi e ben e comune,
w .w. spr. XXX VI Settim. sociale; E. W e 1 1 y, Das G em ein w oh l als Recht
sgr undlage, w; Natu ro rdnung in Gesellschaft, Staat, Wirtsch aft, pod red. J. Höffnera, Innsbruck 1961).
B yłoby natom iast rzeczą niezm iernie trudną, ale nie jest potrzebną, w y m ienić tak liczne prace so cjo lo g iczn e lub filozoficzne natury bardziej og ó l nej, w których zagadnienie dobra w sp óln ego znalazło m iejsce i zostało, bardziej lub m niej szeroko, rozw inięte. To zap lecze i w ielk iej tradycji i sze rokiej literatury trzeba m ieć na uw adze, k ied y się bierze do ręki now ą pra cę pośw ięcon ą zagadnieniu dobra w sp óln ego.
Tę pracę przygotow ał i w y d a ł drukiem ks. dr Jan Krucina. N azw isko to jest już dość znane u nas w P olsce, szczególn ie w kręgach ludzi zaintere sow an ych so cjologią i ety k ą społeczną. Co w ięcej, jest ono znane i w p ew nych kręgach zagranicznych. Ks. Krucina opublikow ał w ie le artykułów, recenzji i spraw ozdań, w tym także — co nie jest u nas rzeczą częstą — kilka p ozycji w w yd aw n ictw ach zagranicznych. Rozprawa Dobro w sp ó ln e jest jego pierw szą książką, jeśli n ie brać pod u w agę redakcji pr. zb. K o ś
ciół na Ziemiach Zachodnich. Jest to książka pierw sza, ale na pew no nie
ostatnia. Z teg o też pow odu dom aga się bardzo rzetelnej i odpow iedzialnej, m oże naw et w ym agającej krytyki.
Do przygotow ania tej obszernej, bo liczącej 461 stron, rozpraw y prow a dziły A utora prace m niejsze, w ycin k ow e. Znajdujem y je rozsiane po róż n ych czasopism ach, poczynając od r. 1967, k ied y to opublikow ał artykuł
Struktura sp o ł e c z n e j z a s a d y dobra w sp ó ln eg o , w Roczn. F ilozoficznych KUL.
W roku następnym ukazał się jeg o artykuł w jęz. ang. w czasopiśm ie Apo-
linaris w R zym ie na tem at dobra w sp óln ego jako p odstaw ow ej zasad y spo
łecznej. W latach n astępnych najbardziej interesują A utora zagadnienia struktury i życia sp ołeczn ości k ościeln ej, a w śród nich sprawa „dobra sp o łecznego" tej sp ołeczn ości (W s p ó ln o t o w a struktu ra Kościo ła, Znak, 1968, z. 9; Kieru nki i granice przem ia n w Koście le, C oli. Salutis 1969; Społecz ne
za s a d y p ra w a naturalnego w K o ście le, C oli. Theol. 1970, z. 1; D obro w s p ó l ne K ościo ła a je g o sto su n e k do świata, Zesz. N auk. KUL 1970, z. 1; W iara a K ościół ja k o w sp ó ln o ta , w; W nurcie za gadn ień p o s o b o r o w y c h , pod red.
bp. B. Bejze, W arszaw a 1970; W s p ó łr z ę d n e m i ę d z y kolegialn ością a p o
mo cniczo śc ią w Koście le, C oli. Salutis 1970). M ając na uw adze ilo ść i roz
[19]
SPRAW OZDANIA I RECENZJE323
i w k siążce zagadnienie dobra w sp óln ego sp ołeczn ości k o ścieln ej znajdzie m y opracow ane w sposób najbardziej dojrzały.Zam ierzenie, jakie p ostaw ił A utor w rozpraw ie, ujaw nia jej w stęp. Cho dzi mu w ięc o rozpatrzenie k rytyczne, czym jest dobro w spólne, jaka jest treść teg o pojęcia, a n astępnie o ukazanie dobra w sp ó ln eg o w zastosow aniu do konkretnych sp ołeczn ości, tzn. sp o łeczn o ści ■naturalnych i sp ołeczności k ościeln ej. S zczegółow ych pytań, jakie się A utorow i nasuw ają u progu zam ierzenia jest w ie le , ale zbiera je w „cztery g łó w n e z e sp o ły ”, które starają się „w yjaśnić rozw ażania zebrane w tej książce" (s. 13). Układ tych pytań trzeba chyba uznać za pew ną tylk o konstrukcję m yślow ą tow arzy szącą przeprow adzaniu niektórych dociekań, bo struktura p racy nie poszła po w skazanych przez nie torach m yśli.
O góln y układ treści książki jest przejrzysty. Poza w stępem i zakończe niem wraz z końcow ym i dodatkam i, obejm uje ona cztery części: pierw sza pośw ięcon a jest dokonaniu zarysu teorii dobra w spólnego; druga — to dobro w sp óln e śled zi w oficjalnym nauczaniu K ościoła; w trzeciej doko nuje A utor zastosow an ia teorii dobra w sp ó ln eg o do sp ołeczn ości natural nych; czw arta w reszcie ukazuje zastosow an ie tej teorii do w sp ó ln o ty k oś cielnej.
Już z p ow y ższeg o zestaw ien ia w idać, a ujaw nia się to jeszcze w yraźniej, k ied y się ma przed oczym a szczeg ó ło w y spis treści — że rozprawa ogar nia szeroki zesp ół zagadnień. Spaja je w szy stk ie jak b y klamrą zagadnienie dobra w sp óln ego. A le to jest ty lk o klamra. Już podtytuł książki zdradza pew ną d w oistość jej treści. Struktura p racy jeszcze bardziej uw ypukla sła bą zw artość jej problem atyki. A utor n ie u siłu je zresztą w cale sprow adzić jej do jed n ego problem u, deklaruje naw et autonom ię p oszczególn ych jej części. Praca jest w ię c raczej czym ś w rodzaju s u m m y o dobru w spólnym , a n ie rozpraw ą m ającą odpow iedzieć na jed en ze ściśle ok reślonych i w y odrębnionych problem ów . M a to p ew n e w alory dodatnie, ale także pew ne m inusy.
Dodatnią stroną tak iego zam ierzenia jest to, że tylk o niektóre elem en ty rozpraw y mają charakter bardziej sp ecja listy czn y i m ogący interesow ać sam ych sp ecjalistów . Najbardziej o g ó ln y charakter posiada część pierw sza, w której dom inują w y w o d y d otyczące ogóln ej teorii dobra w sp óln ego. Ta w łaśn ie część jest w dużej m ierze niedostępna dla p rzeciętnego czyteln ik a i chyba n ie sposobna do zainteresow ania go sobą. D alsze trzy części nato m iast napisane są w sposób przystępny dla szerokiej rzeszy odbiorców ka tolick iej m yśli społecznej. Interesująco przedstaw iona jest historia roz w oju nauki K ościoła d otyczącej rozum ienia i stosow an ia zasady dobra w sp óln ego. Przeciętnie p rzygotow an ego czyteln ik a najbardziej zainteresuje treść dw óch ostatnich części pracy, w których znajdujem y zastosow an ie ogóln ych w y w o d ó w d otyczących teorii dobra w sp óln ego do najw ażniejszych sp ołeczn ości naturalnych, tzn. rodziny, państw a, przedsiębiorstw a i sp ołecz n ości ogólnoludzkiej, jak rów nież sp ołeczn ości nadprzyrodzonej — K oś cioła. Taki oto zakres zagadnień om ów ion ych w rozpraw ie m oże pociągnąć do jej przeczytania i to jest jej w alor, k tóry m ożna nazw ać p u b licystycz nym. M a to jednak i sw oją złą stronę. D o ty czy ona ścisło ści niektórych
tw ierdzeń, n ied ostateczn ego p ogłębienia argum entacji i uzasadnień, prze prow adzenia niek tórych analiz.
Uderza w pracy szerokość im plikacji zagadnienia dobra w sp óln ego. Trudno b yłob y znaleźć coś, czego b y — jako pytania i w ątku m yśli — A utor n ie uw zględnił. N a brak zatem pytań szczeg ó ło w y ch i w ątk ów dociekań n ie m ożna się tu skarżyć. Przeciw nie, uderza, a m oże naw et m ęczy, ich nadmiar.
Z ogrom nego zakresu spraw poruszonych w k siążce — co się zresztą uw idacznia w sam ych jej rozmiarach, jak rów nież w sp isie treści — płyną w szy stk ie jej słabe strony. A nalizę w w ielu m iejscach zastępują stw ier dzenia czysto deklaratyw ne, n iek ied y pow ierzchow ne, dość często budzące g łęb ok i sprzeciw . W nioski w prow adzone w p ew n ych jej partiach trudno przyjąć za słuszne i praw dziw e. N iektóre inne są m oże i słuszne, ale nie dość uzasadnionej w yrażone stylem persw azyjnym zm ierzają do zasugero w ania czyteln ik a w kierunku ich przyjęcia bez dowodu.
Jak z góry m ożna b y założyć, praca tak szeroka w zam ierzeniu i w efek c ie pisarskim , jest nierów na w p oszczególn ych sw oich częściach co do za sadności dokonanych w niej stw ierdzeń. N ajw ięcej zastrzeżeń m erytorycz n ych i form alnych rodzi część I, a w szczególn ości zaw arte w niej w y w o d y d otyczące filozofii życia sp ołeczn ego i m etafizyki dobra. Za dużo lepszą m ożna uznać część II, w której przedstaw ia A utor teorię dobra w sp óln ego w oficjalnym nauczaniu K ościoła. C zęści III trzeba postaw ić zarzut, że A utor przy szukaniu w niej określenia dobra w sp óln ego niektórych sp o łeczności naturalnych n ie odcina się od im plikacji m ało w ażnych, rzeczy zaś istotn e traktuje n iek ied y nie dość w n ikliw ie, czasem naw et tylk o dekla ratyw nie. W reszcie część ostatnia zasługuje na najw ięk sze uznanie. Chodzi w niej o zastosow an ie dobra w sp óln ego do w sp ó ln o ty k ościeln ej. D okonuje tu A utor próby określenia dobra w sp óln ego K ościoła i jeg o stosunku do św iata, n astępnie rozw aża to dobro w sp óln e jako podstaw ę integracji w sp ól not lok aln ych w K ościele uniw ersalnym , a w reszcie analizuje je w aspekcie dynam icznym i progresyw nym jako zadanie posoborow ej odnow y.
A utor dba na og ó ł o to, b y w yrażać sw e m yśli w sposób p rzystępny i zro zum iały. N ie zaw sze mu się to jednak udaje. W ie le jest zdań w jego ogrom nej pracy, których znaczenia trzeba się tylk o dom yśleć, a niem ało i takich, które prow okują do dyskusji. C zasem m am y żal do A utorą, że nazbyt bez trosko przechodzi z język a stw ierdzeń na języ k norm ow ania. Ks. Krucina w pracy przejaw ia znaczną erudycję. Z estaw literatury cytow an ej w pracy podany na jej końcu obejm uje w ięcej niż 150 pozycji, przy czym w skazują one, poza n ieliczn ym i w yjątkam i, na prace naukow o rzetelne. O dnośników jest dużo, n iek ied y naw et aż nazbyt w iele, bo ubogacają i takie stw ierdze nia, które nie potrzebują poparcia w literaturze przedm iotu. Trudno to jed nak traktow ać jako p ow ażn iejszy zarzut. N iek ied y staw iam y sob ie pytanie, dlaczego A utor preferuje w odnośnikach prace nie zasługujące na to w y różnienie, bo np. n ie sp ecjalistyczn e lecz ogólne. Istnieją w pracy pew ne braki w dokum entacji źródłow ej. Przykładow o m ożna w skazać na refero w an ie p ogląd ów Platona albo św . Tomasza bez od w oływ an ia się do ich w łasn ych dzieł, referow anie nie dość ściśle, jak się w yd aje, oddające auten tyczną m yśl referow anych autorów.
[ 2 1 1 SPRAW OZDANIA I RECENZJE 3 2 5 Istnieją w pracy tu i ów dzie potknięcia sty listy czn e w yp aczające naw et treść w yp ow ied zi. M oże niektóre z nich trzeba b y zaliczyć na konto dru karni, mimo, że nie um ieszczono ich w erracie.
Zam ieszczone tu uw agi krytyczne nie podw ażają przekonania o dużej w artości om aw ianego dzieła. Jest to praca ambitna w zam ierzeniu i cenna w osiągnięciach. Dla jej dokonania potrzebny b y ł w ielk i w y siłe k badaw czy. A utor m usiał dokonać zebrania w ielk ieg o m ateriału źródłow ego i jeg o kry tyczn ego rozpatrzenia, b y w reszcie zarysow ać w p oszczególn ych zagadnie niach w łasn e stanow isko. Przejaw ia znaczną erudycję, odw ołuje się do w ielu prac, ale n ie poprzestaje na referow aniu poglądów . Umie je k rytycznie ocenić. Przeprowadza um iejętnie m yśl w łasną, przy czym jest ona na ogół uzasadniona, a przy tym w yw ażon a i ostrożna. Potrafi krytyk ow ać, ale n igd y nie czyn i teg o agresyw nie. C hciałoby się dyskutow ać z Autorem , sprzeczać się z nim o p ew n e rzeczy, zarów no o to lub ow o rozw iązanie, jak też, głów n ie, o drogę dojścia do niego. A le trzeba przyznać mu odw agę w podejm ow aniu zagadnień i pew ną k on sek w en cję w przeprow adzaniu ich rozw iązań.
Zbierając w jedno w yżej przeprow adzone u w agi n a leży stw ierdzić, że praca ks. Jana Kruciny, choć posiada p ew n e braki, jest w sum ie pracą cen ną i w noszącą dużo n ow ego do naszego piśm iennictw a w zakresie kato lick iej nauki społecznej.
Sta nislaw O le jn ik
Tadeusz S t y c z e ń , Problem m o ż liw o ś ci e t y k i ja k o e m p iryczn ie upra
w om o c n io n e j i ogólnie w a ż n e j teorii moralności. Studium m e t a e ty c z n e , Lu
blin 1972, Tow. N auk. KUL, ss. 223.
Zainteresow anie się ks. Stycznia problem atyką m etaetyczn ą m ieści się w nurcie bardzo dziś aktualnych i ż y w y ch dyskusji, toczon ych na ten temat w różnych ośrodkach badań etyczn ych zarów no zachodniej jak i w sch od niej Europy. N atom iast jeżeli chodzi o filozofię chrześcijańską, m ożna z sa tysfak cją stw ierdzić, że polska m y śl etyczna, przede w szystkim dzięki pra com ks. Stycznia, w ykazuje na polu m etaetyk i znacznie w ięk szą aktyw ność aniżeli jej zachodnioeuropejskie czy am erykańskie reprezentantki. Prezen tow ana książka, będąca ukoronow aniem dziesięcioletn ich studiów autora, jest teg o najlepszym dow odem .
Istotn y problem pracy sform ułow ał autor już w sam ym tytu le, jeg o zaś obszernem u rozw inięciu p o św ięco n y został p ierw szy rozdział pracy. Autor w ychodzi z założenia, że n aukow y i realny kształt ety k i jako norm atyw nej teorii m oralności za leży n ie tylk o od jej zw iązku z dośw iadczeniem , ale także od n ależytego opisu i interpretacji tego dośw iadczenia. Z teg o po w odu przeprow adza obszerną d yskusję z w szystkim i stanow iskam i, które w im ię ciasno p ojętego dośw iadczenia, bądź w o g ó le odrzucają m ożliw ość