• Nie Znaleziono Wyników

Teoria traumy jako siła lektury

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Teoria traumy jako siła lektury"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Cathy Caruth, Katarzyna Bojarska

Teoria traumy jako siła lektury

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (126), 125-136

2010

(2)

Rozmowy

Teoria traumy jako sita lektury.

Cathy Caruth w rozm owie z Katarzyną Bojarską

Trauma i teoria literatury

K ata rzy n a B ojarska: Obie Pani książki poświęcone teorii traumy - „Trauma: Explo­

rations in M emory” (1995) i „Unclaimed Experience: Trauma, Narrative and History” (1996) - uważa się za założycielskie dla studiów nad traumą w humanistyce. Jedna z hipo­ tez dotyczących narodzin tej dyscypliny mówi, że pojawiła się ona w reakcji na abstrakcyj- ność wysokiej teorii (w szczególności dekonstrukcji czy bardziej ogólnie rzecz ujmując, post- strukturalizmu), a nawet, by odkupić jej grzechy. M amy tu do czynienia z założeniem, że wysoka teoria stała się tak wysoka, iż straciła wszelkie odniesienie do tego, co historyczne czy powszednie. Studia nad traumą miałyby zatem stanowić próbę nawiązania łączności z rzeczywistością i znak powrotu do realnego, do tego, co polityczne, etyczne etc.

C a th y C a ru th : N ie zgadzam się ze stw ierdzeniem , że p o ststru k tu ralizm , a szcze­ gólnie d e k o n stru k c ja , jest a n ty h isto ry cz n y czy anty referen cjaln y . N a p rzy k ła d w tek stach Paula de M ana to w łaśnie zam knięcie system ów językowych, a w szcze­ gólności zam knięcie autoreferencjalnych, niereferen cjaln y ch te o rii języka zostaje postaw ione po d zn ak iem zapytania. Tak, jak to rozum iem , w jego ujęciu, „widmo referen c ji” 1 w raca w tych tekstach, które u siłu ją odwrócić się od problem ów refe- rencjalności. To w łaśnie podk reślan ie referencjalności - referencjalnego w ym iaru języka, którego już nie jesteśm y w stanie rozpoznać, czy też który, jak pisze C yn­ th ia C hase, jest „niesem antyczny” - wciąż pow raca w d ek onstrukcyjnych odczy­ ta n iac h tekstów. N azw y dla tych pow racających zakłóceń w n aszym ro zu m ien iu

(3)

12

6

m ogą się różnić. Jed n ak k o nfrontacja z odm iennością, sp otkanie (czy też p rzega­ p ione spotkanie) z tym , czego nie m ożna po p ro stu zam knąć w stru k tu rz e naszego rozum ienia, stanow i główny aspekt pracy d e k o n stru k c ji i częściowo jest tym , co pom ogło m i uchwycić teoretyczne im plikacje te o rii i dośw iadczenia traum y.

C hciałabym także podkreślić fakt, że m oja w łasna praca, choć m oże odnosić się do „tego, co realne, polityczne, etyczne etc.” w yłoniła się z k ilk u pól za in te re ­ sowań, z których w iększość dotyczyła w nikliw ej le k tu ry tekstów. N ależało do nich czy tan ie rom antyków , szczególnie W illia m a W ordsw ortha. W szystko, co piszę o tra u m ie wiąże się z czytaniem tekstów, czego nauczyłam się, badając R om an­ tyzm . Choć studia n a d tra u m ą krzyżują się z kw estiam i dotyczącym i dośw iadcze­ nia, m oje tw ierdzenia odnoszą się g eneralnie do szczególnych m om entów te k sto ­ wych, w lite ra tu rz e , film ie, psychoanalizie, teo rii lite ra tu ry czy w yw iadach z ko n ­ k retn y m i osobam i.

K B : Z czego w szczególności wyrasta Pani zainteresowanie traumą?

C C : M oja pierw sza książka, zatytułow ana Empirical Truths and Critical Fictions:

Locke, Wordsworth, Kant, Freud, dotyczyła koncepcji dośw iadczenia i n a rra c ji o nim

w te k sta ch filozoficznych i literac k ich doby O św iecenia, jak rów nież w psycho­ analizie. W ce n tru m tych tekstów, jak tw ierdziłam , zn ajd u je się sp otkanie z czymś, czego n ie m ożna nazwać „dośw iadczeniem ”, ale co jest raczej sp o tk an iem ze śm ier­ cią. Interesow ały m n ie szczególnie te niezjaw iskow e, niedośw iadczeniow e, nieem - piryczne m om enty, wokół których ogniskow ały się narrac je czy teorie dośw iadcze­ nia (czy, jak w w ypadku K anta, w aru n k i m ożliw ości dośw iadczenia).

W tym sam ym czasie, m y ślałam sporo o k o n cep cji języka de M ana. Z godnie z tym , jak ro zu m iem jego sposób m y ślen ia, p ęk n ięc ie znaczenia czy też niezja- w iskow y asp ek t (teorii) języka to m iejsce po w ro tu czegoś, o czym m ożna m yśleć jako czym ś „re fe re n cja ln y m ” (naw et jeśli ta k o ncepcja referen c jaln o ści nie jest już sem antyczna czy m ożliw a do u zn a n ia w k ateg o riac h zjaw iskow ych). P ęk n ię­ cie z a m k n ię ty c h system ów znaczenia to sposób, w jak i pow raca „w idm o re fe re n ­ cjalności” . M nie szczególnie interesow ały pęknięcia w literac k ich n a rrac jac h o do­ św iadczeniu.

C zytałam rów nież F reuda. K iedy analizow ałam ze stu d e n ta m i książkę Czło­

wiek imieniem M ojżesz a religia monoteistyczna, m oje szczególne zain tereso w an ie

w zbudziła koncepcja w ypadku, jako że jest to figura, k tóra często pojaw iała się także u rom antyków . U F reu d a w ypadek jawił się jako figura traum y. W tym sa­ m ym m niej więcej czasie psychoanalityk, D o ri L au b , podarow ał m i n ag ran ie w i­ deo z konferencji, na której pew ien te ra p e u ta opow iadał o katastro fie l ’A m bience w B ridgeport, C onnecticut. D oszło ta m do zaw alenia b u d y n k u , w w yniku czego zginęło w ielu robotników . Pew ien m ężczyzna, który pracow ał obok swojego kole­ gi, w yszedł na chw ilę po jakieś n arzęd zie, a kied y w rócił, zobaczył, że ta m te n um iera. Po w ypadku zaczęły nękać go koszm ary i wizje, w k tórych pow racały ob­ razy okaleczonego oka i rzężący głos kolegi. T erap eu ta, k tó ry leczył tego człow ie­ ka i prezentow ał jego p rzypadek na konferencji, pow iedział, że sny osoby

(4)

strau-m atyzow anej są d okładne i spójne do czasu, kiedy osoba ta w ydobrzeje; wówczas stają się sym boliczne. U znałam za abso lu tn ie p arad o k saln e to, że dokładne przy­ w ołanie rzeczyw istości pojaw ia się jako sym ptom . N agle odkryłam , że wszystko, n a d czym pracow ałam w k ontekście problem ów referencjalności, m ożna dostrzec w dośw iadczeniu traum atycznym jako kryzys egzystencjalny. Doszło zatem do p rze­ cięcia kw estii teoretycznych i literac k ich z jednej strony i kryzysu egzystencjalne­ go z d ru g iej2.

Trauma i literackość

K B: Czy powiedziałaby Pani, że to, co nazywa Pani teorią traumy, jest rodzajem

czytania literatury? Innym i słowy, jaką rolę w teorii traumy odgrywa literackość?

C C : Z nakom ite pytanie. Po pierw sze, sądzę, że za tą koncepcją nieprzysw ajal- nego w ym iaru n a rra c ji o dośw iadczeniu stoi pew na h isto ria literatury. Ta tradycja literack a m oże w sposób p o śred n i stanow ić źródło in sp ira cji dla F reu d a - w ko ń ­ cu czytelnika lite ra tu ry - k iedy pisze swoje wczesne teksty o h iste rii czy też kiedy re p ro d u k u je swoją teorię tra u m y w Poza zasadą przyjemności czy w Człowieku imie­

niem M ojżesz.... Być m oże staje się tu , jak sugerow ał H aro ld Bloom, spadkobiercą

rom antyków (Bloom nazywa Poza zasadą przyjemności „wielce ro m antycznym po ­ em atem kryzysow ym ”) 3.

Po d rugie - i to jak sądzę, jest kluczow e dla studiów n a d tra u m ą - F re u d nie d ysponuje żadnym i b ezp o śred n im i te rm in a m i i pojęciam i, któ re m ogłyby p o słu ­ żyć m u do w yartykułow ania owego niedośw iadczonego dośw iadczenia, retrospek- cji, n ieuchw ytnych chw il, Nachträglichkeit, n aznaczenia w stecznego etc. Cokolwiek opisuje, zawsze uw ikłane jest w figury retoryczne. W Poza zasadą przyjemności na przykład, trau m a zostaje skojarzona z figurą p rze b u d zen ia i odejścia. S pójrzm y na pierw szą z nich. P rzebudzenie m oże m ieć dosłow ne znaczenie - ludzie rzeczy­ wiście b u d zą się z trau m aty czn y ch koszm arów - jed n ak język dokonuje p rze su ­ n ięcia, k iedy słowo to pow raca w opisyw anych przez F reu d a p oczątkach życia, które są „p rz eb u d ze n ie m ” ze stan u „nieożyw ionego”. Podobnie rzecz m a się ze słowem „zabaw a”, któ re pojaw ia się w sensie dosłow nym w kontekście dziecięcej zabaw y fort/d a (tam /tu ), i ponow nie, tym razem w znaczeniu figuratyw nym , na początku p o p ęd u życia, innego ro d zaju jego początków. A figura odejścia, która pojaw ia rów nież w k ontekście zabaw y dziecięcej, p rzechodzi z opisu tego k o n k ret­ nego zachow ania do początków popędów, a n astęp n ie do h isto rii Żydów w Czło­

wieku imieniem M ojżesz.... F igury te nie tw orzą fikcji, poniew aż k o m u n ik u ją coś,

Por. C. C a ru th Trauma, wremia i istoriia [Trauma, Time and History], przeł.

E. T rubina; Trauma: punkty [Trauma: Points], red. S. O u sh ak in e i E. T rubina, Nowoje litiernaturnoje obozrenije, M oskw a 2009, s. 561-581.

H. Bloom Freud’s Concepts o f Defense and the Poetic Will w: The Literary Freud. Mechanisms o f Defense and the Poetic Will, ed. J.H . S m ith, Yale U niv ersity Press, N ew H aven 1980, s. 9.

2

3

(5)

12

8

co zaśw iadcza o (przegapionym , niedokonanym ) dośw iadczeniu. K onotują więcej n iż d en o tu ją, ale jednocześnie zaśw iadczają o rzeczyw istości, o tym , co Jacques L acan m ógłby nazwać R ealnym , a co ja wolę nazywać rzeczyw istością, pew nym ro dzajem niepojm ow alnej rzeczywistości.

Studia n a d trau m ą pow inny pozostawać w bliskiej relacji z tym językiem figu­ ratyw nym , który zawsze towarzyszy próbie w yartykułow ania dośw iadczenia niem a- jącego swojej własnej nazwy. F igury te nie są zwykłymi tropam i, które zastępują jedno znaczenie innym . One działają bardziej jak katachrezy, które nadają im ię czem uś, co go nie ma. Z definicji traum a dotyczy u traty dośw iadczenia lub św iado­ m ości, a jednocześnie u traty języka, który pochodzi z pewnego zestaw u zastanych znaczeń. D ośw iadczenie to nie m a swojej nazwy, więc należy ją powołać do życia za pom ocą figury, która oddaje coś, czego nie m ożna w p ełn i pojąć czy uchwycić.

To prow adzi nas do kolejnego istotnego literackiego asp ek tu języka traum y, k tó ry pojaw ia się w pism ach F reuda. Te figury n igdy po p ro stu nie należą do n ie ­ go. W eźm y na przy k ład figurę wyjścia, ta k kluczow ą dla Poza zasadą przyjemności i Człowieka imieniem M o jżesz.... F re u d w idzi dziecko baw iące się szpulką w fort/da i in te rp re tu je to jako grę odejścia i pow rotu, grę, której nie m oże w p e łn i zrozu­ m ieć. S konsternow any tw orzy teorię traum y, która dotyczy podjętej przez um ysł n ie u d an e j pró b y pow rotu do m o m e n tu sprzed urazu: pow rót okazuje się odej­ ściem . H isto ria ta pow tarza się w opisie początków życia, a w Człowieku imieniem

M ojżesz... organizuje opowieść o H ebrajczykach, którzy stają się Ż ydam i w d ro ­

dze pow rotnej do K anaan. O ni w łaśnie są niczym straum atyzow ana ofiara, która „o d ch o d zi” z m iejsca w y padku na pozór bez szw anku, a n a stę p n ie dośw iadcza sym ptom ów z opóźnieniem . F igura traum y, opowieść o n ie u d an y m pow rocie, k tó ­ ry staje się odejściem , to język zapożyczony przez F reu d a ze spotkania z dziec­ kiem , którego nie jest w stanie zrozum ieć. To język pochodzący ze sp otkania z In ­ nym , język Innego.

O to coś, czego uczym y się, czytając literatu rę : nasz język - rów nież język teorii - w łaściw ie w prost pochodzi z tekstów , które czytamy. W n ajlepszych odczyta­ n ia ch pożyczam y i pośw iadczam y ich język, nie zaś n arzu cam y im nasz własny. W tym sensie teoria trau m y i studia n a d tra u m ą pow inny być, p rzynajm niej w p o ­ lu h u m a n isty k i, przedsięw zięciam i z ducha literac k im i w ta k im stopniu, w jakim p o życzają one swój język z an a liz o w an y c h te k stó w i osób, oraz p o św iad czają w owym języku to, co nie daje się w p ełn i uchwycić.

K B : W Pani teorii traumy szczególnie cenię fa k t, że nie traktuje jej Pani jako patolo­

gii, ale jako inny rodzaj próby przekazania prawdy. To, co literackie, wydaje się dla tej operacji doskonałym wehikułem. Kiedy traktuje się traumę jako patologię, należy zam ilk­ nąć: tym, co normalne i powszednie, jest w tym wypadku porządek języka i ekspresji, któ­ re doświadczenie traumy na zawsze unicestwia, nie pozostawiając miejsca dla mowy, dzia­ łania, sprawczości czy kreatywności.

C C : Tak, jeśli stan straum atyzow ania utożsam ia się z niem o tą czy m ilczeniem , wówczas mowę i ekspresję w ogóle rozum ie się jako rodzaj w ym azyw ania czy

(6)

za-kłam yw ania praw dy, któ ra stoi za tym , co nigdy nie m oże zostać w ypow iedziane. W ydaje się jednak, że właściwsze byłoby stw ierdzenie, że tra u m a to rodzaj ucisze­ nia, który zawsze pozostaje w jakieś relacji wobec mowy. M ożna pow iedzieć, że sym ptom y traum atyczne, ta k ie jak nagłe retrospekcje czy przyw rócenia, m ogą sta­ nowić próby zaśw iadczenia o praw dzie, która nie jest dostępna czy m ożliw a do w yartykułow ania w języku św iadom ości. A zatem tra u m a zakłócałaby język świa­ dom ości i dom agała się języka innego rodzaju.

M ożem y na to spojrzeć poprzez Freudow ską figurę przeb u d zen ia. P rzebudze­ nie z traum atycznego koszm aru, które przeryw a sen, to nie tyle p rze b u d zen ie do świadom ości, co nakaz w idzenia i to odm iennego w idzenia, niem ożliw y być może nakaz, by zobaczyć śm ierć. W śnie o płonącym dziecku w Interpretacji marzeń sen­

nych i w L acanow skim odczytaniu tego fra g m en tu dziecko we śnie mówi: „ojcze,

czy n ie w idzisz, że płonę?” i ojciec odpow iada na te n nakaz, budząc się, by stać się św iadkiem w języku, k tó ry nie będzie już językiem św iadom ości ani językiem ojca. N igdy nie m am y gw arancji, czy ów język zwróci się do Innego, czy dokona p rze j­ ścia od trau m y do św iadectwa. Zależy to od tego, czy dochodzi do spotkania, p o d ­ czas którego n astęp u je p rzekazanie języka4.

M ożna pow iedzieć, że język m arzenia sennego (jako m odel dla języka traum y) to żądanie odbiorcy, słuchacza, k tó ry będzie słuchać inaczej. To m om ent literacki, w którym m u si dojść do w ynalezienia, języka już niebędącego językiem św iado­ m ości. D latego też m ożna pow iedzieć, że praw da, któ rą w te n sposób się p rze k a­ zuje, nie jest praw dą św iadom ości. N ie m ożna jej przełożyć na kategorie g ram a­ tyczne, które k o n sta tu ją praw dę o przeszłych w ydarzeniach5.

K B: A więc wyłaniający się z doświadczenia traumatycznego potencjał literackości

jest czymś, co pojawia się po kryzysie rozumienia, kryzysie wiedzy. M oment uciszenia wydaje się leżeć w centrum tego kryzysu: w obliczu doświadczenia, które domaga się włas­ nego języka, a więc i rozumienia, człowiek zostaje wygnany ze swej mowy powszedniej.

C C : Jak rów nież w łasnego słuchania. D okonując tych k ategorialnych po d zia­ łów, na przy k ład m iędzy n arrac ją a dyskursem traum atycznym , należy jed n ak za­ chować szczególną ostrożność. Istn ie ją opowieści, które toczą się, jakby były zwy­ czajnym i n arrac jam i, któ re zachow ują ciągłość, ale nic nie k o m u n ik u ją. N ie ma w n ic h m iejsca na odbiorcę; jako odbiorca jest się z n ic h usuniętym . To m oże być jakiś rodzaj uciszenia, który przychodzi z mowy; mowy, która nie jest rodzajem kom un ik acji, ale przyw róceniem traum y. W tym kontekście, św iadectwo byłoby tym czymś, w czym mowa wytw arza swojego odbiorcę, gdzie pojawia się m iejsce

Zob. S. F re u d Objaśnianie marzeń sennych, przeł. R. Reszke, K R, W arszaw a 2007 oraz J. L acan Tuché and Autom aton, w: tegoż Four Fundamental Concepts o f Psychoanalysis, T he H o g arth Press, L ondon 1977, s. 53-64.

Por. P. de M an Semiologia i retoryka, w: Współczesne teorie badań literackich za granicą, t. 4, cz. 2, red. H. M arkiew icz, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1992 (wznowienie 1996), s. 209-230.

4

5

12

(7)

13

0

na relacyjność. N ie oznacza to koniecznie jakiejś form y ro zu m ien ia, ale być może, jak sugerow ał C laude L an zm an n , pew ną form ę „przek azu ”6.

KB: Kryzys byłby zatem tym momentem, kiedy zdajemy sobie sprawę, że aby przekazać

prawdę nowego doświadczenia, nie można dalej iść dobrze znaną drogą. Wówczas otwiera się pole nowych możliwości, przestrzeń aktu twórczego, by nie powiedzieć, stwórczego. Czy to właśnie wynika z tego, co Shoshana Felman nazywa „kryzysem rozumienia”?

CC : Albo też „kryzysem św iadectw a”, by odwołać się do pod ty tu łu książki, któ­ rą napisała w spólnie z D ori Laubem , Testimony: Crises o f Witnessing in Literature, Psy­

choanalysis and History. Chcę powiedzieć, za Felm an, że kryzys świadectwa to wy­

zwanie rzucone ram ie referencjalności, pęknięcie tej ramy. To, co się w ydarzyło, nie da się już zawrzeć w takiej ram ie, a samo jej pęknięcie ustanaw ia w ydarzenie w ta ­ kim sam ym stopniu, co ów em piryczny fakt, który doprow adził do kryzysu. Traum a jest tutaj (by posłużyć się słowami Paula de M ana) „kategorią językową” o tyle, o ile dośw iadczenie dom aga się języka jeszcze nieistniejącego, dom aga się świadka, n a ­ wet jeśli stawia opór językowi, w którym zazwyczaj dokonuje się świadectwo7.

Jeśli m yślim y o tym w kategoriach czasowości tra u m y u F reu d a, m ożem y p o ­ w iedzieć, że kryzys św iadectw a nie jest m ożliw y do zlokalizow ania, jest bow iem pow tarzalny. W yłania się jako w ezwanie do św iadectw a, które przychodzi później. D latego też p rze b u d zen ie z koszm aru jest w ezw aniem do w idzenia (nie zaś sa­ m ym w idzeniem ): niem ożliwość zaśw iadczania stanowi także wezwanie do zaśw iad­ czania, później, w przyszłości.

K B : Niemożność zlokalizowania traumy wydaje się jednym z trudniejszych do zrozu­

mienia momentów tej teorii. A zatem, co jest miejscem traumy? Albo innymi słowy, jaka jest relacja między traumą a wydarzeniem? Czy trauma przychodzi w raz z wydarzeniem, czy po nim? Czy w pewnych okolicznościach i pod pew nym i warunkami możemy spodzie­ wać się wydarzeń traumatycznych czy traumatyzujących?

C C : M oim zdaniem , w p ism ach F reu d a o trau m ie chodzi o przem yślenie k o n ­ cepcji „w ydarzenia”, a zatem także „h isto rii” . W ydarzenia em piryczne nie m uszą stać się w y darzeniam i historycznym i. W ydarzenia historyczne to takie w ydarze­ nia, które pozostaw iają archiw um , czy to w form ie tek stu , czy też zapisane w p a ­ m ięci. W ydarzenie trau m aty czn e, m oglibyśm y pow iedzieć, to takie w ydarzenie, które podw aża proces swojej w łasnej archiw izacji, podw aża swoją w łasną pam ięć. W Poza zasadą przyjemności św iadom ość i pam ięć rozum ie się w p o rząd k u sekw en­ cji: pew na ilość im pulsów przyjęta przez organizm w pew nym określonym czasie. T raum ę określa się jako zbyt wiele im pulsów , przedostających się zbyt szybko. To

Zob. M an ifest C a lu d e ’a L an zm an n a Hier is kein Warum, w: Claude L anzm ann’s Shoah: Key Essays, ed. S. L iebm an, O xford U niv ersity Press, O xford, N ew York 2007, s. 51.

Por. P. de M a n Autobiografia jako od-twarzanie, przeł. M.B. Fedew icz, „P am ię tn ik L ite rac k i” 1986 z. 2.

6

(8)

czasowe zerw anie czy też zab u rzen ie pew nego ro d za ju czasowości. W ydarzenie trau m y ustanaw ia się zatem nie tyle przez w ydarzenie em piryczne, ale przez n ie ­ m ożność w łączenia danego w ydarzenia, um ieszczenia go w czasie. Tym, co u sta ­ naw ia w ydarzenie traum atyczne, jest zatem niem ożność jego zlokalizow ania. M o­ glibyśm y więc pow iedzieć, że niem ożność przysw ojenia danego w ydarzenia jest sam ym w ydarzeniem . T raum a to przegapione dośw iadczenie. Albo - w ydarzenie to przegapione w ydarzenie. N ależy jed n ak p am iętać, że kiedy m ów im y w te n spo­ sób, dokonujem y odczytania szczególnych tekstów i pow inniśm y uważać, aby nie brzm iało to, jak kreślen ie jakiś filozoficznych abstrakcji.

Traumatyczna czasowość i literatura

K B: Czasowość traumy, o której teraz rozmawiamy, bardzo przecież przypomina li­

teracką czasowość (czy też czasowość przejętą z literatury). Wszystkie te przesunięcia, ze­ rwania i przeskoki w czasie wydarzały się ju ż w literaturze i ciągle mają tam miejsce, szczególnie w tak zw anym pisarstwie eksperymentalnym, gdzie narracja pozwala sobie na bardzo wiele.

C C : Z pew nością istnieje wiele tekstów literack ich , któ re w ytw arzają s tru k tu ­ ry pow tórzenia i problem y z czasowością, mogące przypom inać dośw iadczenia tra u ­ m atyczne. M ożem y sięgnąć naw et do tych s tru k tu r językowych, któ re w ystępują nie tylko na poziom ie narracji. W analizie fragm entarycznego p o em atu Percy’ego Bysshe Shelley’a The Triumph o f Life, przedstaw ionej przez Paula de M ana w te k ­ ście Shelley Disfigured, m am y do czynienia z w zorcem postulow ania i połow iczne­ go w ym azyw ania, które de M an o d n ajd u je w c e n tru m tego w iersza. Owo pojaw ia­ jące się raz za razem w ydarzenie postulow ania i połow icznego w ym azyw ania m oż­ na by uznać za przejaw tego, o czym F re u d pisze jako o trau m aty c zn y m p rzy m u ­ sie pow tarzania. Je d n ak naw et jeśli nie w p ełn i rozdzielam y lite ra tu rę i dośw iad­ czenie trau m aty czn e, nie chcem y ich ze sobą utożsam iać. Istn ieje pokrew ieństw o m iędzy n im i i to w tym w łaśnie p u n k cie pokrew ieństw a zaczynają dziać się rzeczy najciekaw sze, zarów no w literatu rz e, jak w te o rii psychoanalitycznej.

K B: Przypomina mi to takie teksty literatury Zagłady, w których autorzy opisują

swoje traumatyczne doświadczenia jako przeżycie metafory. Ję zy k rzeczywistości ulegał bowiem pomieszaniu z językiem literatury, to, co rzeczywiste, z tym, co figuralne. S ą to niezwykle paradoksalne momenty: ludzie piszą teksty literackie o życiu, które przeżywali, którego doświadczali i które pamiętają ja k literaturę; literaturę zastępującą rzeczywi­ stość, gdyż to, co realne, zostało tak silnie zapośredniczone przez niemożność jego doświad­ czenia; w pew nym sensie figura stała się bardziej rzeczywista niż sama rzeczywistość.

C C : W iele osób będzie tw ierdzić, że te k sty dotyczące tra u m y są p odrzędne wobec n adrzędnego dośw iadczenia traum atycznego. Jed n ak , jak sam a zwraca P ani uwagę, już sam o dośw iadczenie trau m y m oże wydawać się nierzeczyw iste i do­ stępne tylko poprzez figurę. Podobną rzecz m ożna pow iedzieć o dobrej literatu rz e krytycznej, któ rą często tra k tu je się jako po d rzęd n ą wobec jej p rze d m io tu (lite ra­

13

1

(9)

13

2

tury), a która w istocie zawsze jest przez ów p rze d m io t „zarażona” . N ajlepsze te k ­ sty krytyczne w ydobywają z lite ra tu ry to, czego ona sam a o sobie nie wie. Z atem ru c h m iędzy te k sta m i literac k im i a krytycznym i to ru c h m iędzy tym , co nie jest w p ełn i dośw iadczone w tekście literack im , a tym , co nie w p ełn i dośw iadczone w tekście krytycznym . N apraw dę przekonująca krytyka literacka m a pew ien rys św iadectw a, k tó ry pozostaje n ie p rz ek ła d aln y na język św iadom ości. To sam o może się rów nież tyczyć te o rii literatury. Każde św iadectwo - trau m aty c zn e czy lite ra c ­ kie - m a w ym iar perform atyw ny, k tóry p rzekazuje siłę traum y, lub tek stu , n ie k o ­ niecznie ją pow tarzając.

Traum a i historia

K B : W „Unclaimed Experience” pyta Pani, co oznaczałoby dla historii bycie historią

traumy. Czy może Pani powiedzieć o tym coś więcej? Czy aby zrozumieć (jakąś) historię jako traumatyczną, wystarczy prześledzić momenty traumatyczne w historii, czy też cho­ dzi tu o coś więcej i o coś bardziej złożonego?

C C : Po pierw sze, chcę w yraźnie pow iedzieć, że n ie tw ierdzę, iż w szelka h isto ­ ria jest trau m ą. P ostaw iłam to p ytanie w kontekście odczytania h isto rii Żydów, k tó rą F re u d przedstaw ia w tekście Człowiek imieniem Mojżesz a religia monoteistycz­

na. P ostaw iłam je za F reudem , za jego tek stem i nie um iem na nie po p ro stu odpo­

w iedzieć. Jakaś część tego p y ta n ia odsyła do tego, co pow iedziała P ani wcześniej o relacji m iędzy w iedzą a niew iedzą. Istn ie ją h istorie, które defin iu je się poprzez to, co w n ic h nieuchw ytne i w pew nym sensie niew iadom e. Istn ie ją h isto rie, które defin iu je się przez to, jak sam e siebie w ym azują. Ów w ym iar niew iedzy m oże mieć znaczenie etyczne o tyle, o ile trau m ę określa się n ie tylko w kategoriach episte- m ologicznych, jako to, czego nie m ożem y w iedzieć, ale rów nież etycznych - jako to, co stanow i afront dla św iadom ości, coś, czego nie pow inno być. W ięc załam a­ n ie w w iedzy m oże być także p orażką etyczną i w ezw aniem do odpow iedzialności (wobec ludzi, pam ięci, praw dy etc.).

Jak rozum ieć w ydarzenie traum atyczne w Człowieku imieniem Mojżesz czy w Poza

zasadą przyjemności? Jako coś, co stawia opór św iadom ości i pow raca bez końca,

a jednocześnie jako w ydarzenie, które sam o się w ym azuje i dom aga się św iadka tego wym azyw ania. M ożna także pow iedzieć, że tw orzy ono h isto rię wym azyw a­ nia - to nieco parad o k saln a koncepcja, n a d któ rą ak tu aln ie pracuję. Także H a n ­ n a h A ren d t, jak sądzę, pisząc o h isto rii jako now oczesnym kłam stw ie, jak je nazy­ w ała, m iała na m yśli h isto rię dokonującą sam ow ym azania. Choć u F reu d a tra u ­ m a, pow racając, dom aga się swojego św iadka. N ie m a jed n ak żadnej gw arancji, że św iadek się pojawi. W jaki bow iem sposób ta sam ow ym azująca się h isto ria m oże w ogóle m ieścić w sobie m ożliwość św iadectw a?8

Zob. H. A re n d t Truth and Politics, tejże Lying in Politics oraz C. C a ru th Thinking in Dark Times, w: Hannah A rendt on Ethics and Politics, ed. R. Berkow itz, J. Katz, T. K eenan, F o rd h am U niv ersity Press, F o rd h am 2009.

(10)

Sztuka i świadectwo

K B: A zatem jaka literatura i jaka sztuka miałaby zaświadczać o tej historii wym a­

zywania? Czy tylko sztuka może udźwignąć ciężar takiego świadectwa i jakie zadania stałyby przed taką sztuką-świadectwem? N a czym miałoby polegać zadanie zaświadcza­ nia o czymś, co samo się wymazuje?

C C : A czy P ani m a jakiś pom ysł, jak odpow iedzieć na te pytania?

K B: Nieszczególnie. Tym, co interesuje mnie najbardziej, jest (ten założycielski) wysi­

łek, ja ki musi podjąć pisarz czy artysta, by ujawnić i sproblematyzować niewystarczalność uprzednio dostępnych form, form uł i konwencji (języka), z jednej strony, z drugiej zaś, ja ki rodzaj sprawczości przypada w udziale podmiotowi tworzącemu (a nie odtwarzają­ cemu) w takich okolicznościach. Wydaje się, że to nowy rodzaj paradygmatu sztuki w ogóle, który zasadza się na pewnym utopijnym aspekcie (nie chcę powiedzieć, paradygmatu „prze­ pracowania”, choć zdaję sobie sprawę, że tego się właśnie oczekuje, a niekiedy wydaje się

to wręcz niezbędne).

C C : Tak, w ydaje m i się, że chodzi tu o tw orzenie now ych początków : o popęd życia. Sądzę, że u F re u d a p o p ęd życia to m ożliwość p o w tarzania z różnicą, jak sam to robi, kiedy pow tarza słowa baw iącego się dziecka w Poza zasadą przyjemno­

ści w p ostaci teo rii tra u m y jako pow rotu i odejścia. Owo pow tórzenie pozw ala na

nowe otw arcie. Sięgając znów do A ren d t, w idzim y, że staw ia ona p y tan ie o to, co k o n sty tu u je praw dziw y akt polityczny i odpow iada, że chodzi o stw orzenie czegoś nowego, w ytw orzenie nowego początku. W ydaje m i się, że zad an iem czy też pow o­ ła n iem zaśw iadczania nazywa P ani tw orzenie czegoś nowego i w tym sensie świa­ dectwo m a także w ym iar silnie polityczny. To w ytw arzanie czegoś nowego w sfe­ rze publiczn ej, co zrywa z p o rząd k iem w ym azyw ania, jaki ustanow iło nowoczesne kłam stw o. (U nikałabym jednak w tym kontekście koncepcji „przepracow yw ania”, bo, jak się zdaje, pochodzi ona z innego p ara d y g m atu psychoanalizy.) P rzejście od tra u m y do św iadectw a to język, któ ry m posługiw ałabym się, by wysłowić tę n o ­ wość. To rów nież p u n k t, z którego w idać nową przyszłość. I to jest rola w yobraźni.

K B: Tak, wyobraźni, która w ytwarza przyszłość pew nej konkretnej przeszłości. C C : Tak, tu chodzi o w ytw arzanie innej przyszłości pewnej przeszłości czy też przeszłości, k tóra w ym azała sam ą m ożliwość własnej przyszłości albo w ręcz p ro ­ jektow ała swoją przyszłość jako w ym azyw anie raz za razem - tj. jako b ra k przy­ szłości. K iedy m ów i się, że dośw iadczenie trau m aty czn e się nie skończyło, że n i­ gdy się nie skończy (to częsta charakterystyka trau m y ), wówczas nie zostaw ia się m iejsca na przyszłość. A jeśli jest się pojm anym przez trau m ę, jest się rów nież pojm an y m przez w ydarzenie; jest się wciąż w W ietnam ie, w A uschw itz etc. Tak, jak P ani m ów iła, tę przyszłość trzeba pom yśleć inaczej; jej język n ie przyjdzie z języka, który już jest, z gram aty k i przeszłości, teraźniejszości, przyszłości, p o ­ niew aż to uległo w ym azaniu. Trzeba więc stworzyć n ie tylko nową przyszłość, ale nowe w aru n k i m ożliw ości przyszłości i na tym w łaśnie polega rad y k aln y ch a ra k ­

13

(11)

134

te r tego ro d zaju (artystycznego) świadectw a. Nowy początek jako w aru n ek m ożli­ wości nowej przyszłości a nie po p ro stu przyszłość.

Przyszłość studiów nad traumą

K B : Pomówmy o krytyce studiów nad traumą. Istnieje taka dezinterpretacja teorii

traumy, która zasadza się na przekonaniu, że idea traumatycznej historii zatrzaskuje nas w pułapce niewyrażalności, patologii, nieuleczalnej melancholii i wiecznego powrotu tej samej grozy. N a przykład Dominick LaCapra pisze często o konieczności wyjścia z pułap­ ki opłakiwania abstrakcyjnej nieobecności na rzecz przepracowania rzeczywistej utraty; wyjścia z negatywności i melancholii9. Zajmując się teorią traumy, najtrudniej uchwycić ów twórczy potencjał czy też ten paradoksalny ruch od przeszłości ku przyszłości, najtrud­ niej znaleźć potencjał owej różnicy w powtórzeniu.

C C : M owa tu o k ilk u problem ach. Po pierw sze, wokół tra u m y jako pola b ad a ń za dużo jest podejrzliw ości, za dużo lęku wobec tego, co nazywa się „p o ststru k tu - ralistycznym um iłow aniem śm ierci”. N igdy nie pow iedziałabym o sobie - choć n iek tó rzy to sugerow ali - że zajm uję się trau m ą, bo kocham śm ierć (śmiech). Jak m aw ia H aro ld Bloom, teksty n as sam e w ybierają. N ie zawsze ich szukam y podług naszych uśw iadom ionych zainteresow ań badaw czych, p otrzeb in te le k tu aln y ch czy pragnień. Oczywiście, jest tu m iejsce na św iadom y wybór, ale sam a n ie wiem , jak w ielki m am y wybór, kiedy stajem y w obliczu czegoś, co nas inspiruje.

Po dru g ie, m am y do cz ynienia z g łębokim n ie z ro z u m ie n ie m F reudow skiej k oncepcji traum y, kiedy mowa o nieskończonym pow rocie do przem ocy i grozy z przeszłości. Takie m yślenie zakłada, że tra u m a to pojedyncze, za m k n ięte d o ­ św iadczenie. Ju ż z pism sam ego F reu d a o trau m ie jasno w ynika, że tra u m a to ro ­ dzaj nieud an eg o dośw iadczenia, przegapionego sp otkania n ie tylko ze śm iercią, ale i z w łasnym przeżyciem . N ie sposób uchwycić nie tylko własnej śm ierci, ale i przeżycia. T raum a dotyczy więc zawsze fu n d am en taln eg o pęknięcia: tym , co p o ­ w raca, jest zarówno śm ierć, jak przeżycie. To pęknięcie otw iera szansę i m ożli­ wość przyszłości, która nie zawsze jest tym samym.

K B : A skoro mowa o przyszłości, ja k z dzisiejszej perspektywy rysuje się przyszłość

studiów nad traumą? Czy teoria traumy może być jeszcze twórcza i znacząca?

C C : N ajb ard ziej in te resu je m n ie przyszłość koncepcji Nachträglichkeit czy n a ­ znaczenia wstecznego. Szczególnie, że to ew olucja rozm aitych k o ncepcji te o re­ tycznych (w tym tej w łaśnie) spraw ia, że dzieło F reu d a jest ta k bogate i in sp iru ją ­ ce. K oncepcja czasowości n aznaczenia w stecznego pozostaje kluczow a dla m ożli­ wości pow tórzenia z różnicą, dla otw arcia na różnicę. Sądzę, że m ożem y odnaleźć przykłady takiego sposobu m yślenia, który uw zględnia tę złożoną stru k tu rę cza­ sowości w analizach m ediów, w ojen nowego rodzaju, ideologii etc.

Zob. D. L aC ap ra Writing History, Writing Trauma, Jo h n s H o p k in s U niversity Press, B altim ore 2001.

(12)

K B: Wydaje się jednak, że dziś, 15 lat od czasu publikacji Pani książek o traumie, to

pojęcie stało się wszechobecne w języku codziennym. Każde wydarzenie jest traumą, nie w złożonym sensie filozoficznym, ale bardzo potocznym. Tak dziś nazywa się rzeczy i rze­ czywistość: wciąż ulegamy „straumatyzowaniu”.

C C : Proszę p am iętać, że istn ieje różnica m iędzy klasycznym i te k sta m i k u ltu ­ ry a dyskursem p o pularnym . Traum a m oże się pojaw iać i znikać w dyskursie po ­ p u la rn y m , ale na zawsze pozostanie w Poza zasadą przyjemności, choć m oże być inaczej odczytyw ana i kom entow ana przez nowych czytelników. W ielkie in sp iru ­ jące teksty n igdy nie stają się passé. M ogą na nas inaczej oddziaływ ać i to jest sp ra­ wa zasadnicza. P roblem dyskursu p opularnego, k tó ry P ani podnosi, to częściowo pro b lem perform atyw ności teorii, co każe n am wrócić do postaw ionego wcześniej pytania o literackość. M oim zdaniem literac k i aspekt d y skursu teoretycznego ma siłę perform atyw ną; zakłóca i zaskakuje, spraw ia, że m u sim y ponow nie p rzem y­ śleć nasze ram y odniesień, spraw ia, że zaczynam y inaczej słuchać. T rudność pole­ ga na tym , że często ci, którzy czytają, p rzek ład ają siłę perform atyw ności na ko n ­ cepcje.

Jeśli m yślim y o lite ra tu rz e jako tym , co nie tylko znaczy, ale rów nież działa, w te n w łaśnie sposób pow inniśm y myśleć o tek stach krytycznych czy teoretycz­ nych. Jeśli ta k nie jest, w recepcji n iektórych tekstów krytycznych czy teoretycz­ nych dochodzi do tego, że to, co m iało nas zaskakiw ać, zostało zam ienione w do­ gm at, który jest czysto sem antycznym czy k o n ce p tu a ln y m znaczeniem bez siły. N iebezpieczeństw o, że do tego dojdzie, zawsze na nas - piszących i czytających - czyha. K iedy piszę, zawsze czytam in n e teksty, teksty Innych, i m am n adzieję, że przekazuję trochę ich radykalnej, zaskakującej siły. N ig d y nie serw uję u niw ersal­ nych, tra n sc en d e n tn y c h praw d. M am n adzieję, że od F reu d a p rzejęłam i p rze k a­ zuję w rażliwość - n ie tyle na to, co w idzę, ale na w ezwanie do p rzeb u d zen ia, które kazało m i w racać do jego tekstów i pisać o tra u m ie przez ostatnie 15 lat.

Ith aca, NY, m aj 2010

Przełożyła Katarzyna Bojarska

13

(13)

136

Abstract

Cathy CARUTH

Emory University (Atlanta) Katarzyna BOJARSKA

The Institute of Literary Research of the Polish Academy of Sciences (Warszawa)

Theory of Trauma as Strength of Reading. Cathy Caruth Talks to Katarzyna Bojarska

This interview consists of six parts, each referring to a different thread of the theory of trauma: its associations with the literary theory; relation with respect to literarity; a peculiar ‘traumatic' concept of timeness and its literary reflections; a connection between trauma and history; the art and testimony relationship; and, figured-out future studies on trauma as a discipline. A loyal Freud reader, Ms. Caruth reconstructs the history of trauma studies, tracing down their beginnings in 1990s, their literary and philosophical inspirations. She rebuts the opponents' charges as well as problematises the mutual relations between litera­ ture, history and theory.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale zażądał, by poddano go egzaminom (ostrość wzroku, szybkość refleksu), które wypadły pomyślnie, toteż licencję, w drodze wyjątku, przedłużono na rok. Kilka lat

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Kiedy wszystkiego się nauczyłem i swobodnie posługiwałem się czarami, to czarnoksiężnik znów zamienił mnie w człowieka... 1 Motywacje i przykłady dyskretnych układów dynamicz-

Celem niniejszych rozważań jest próba odpowiedzi na pytanie, czy powyż- sza teoria ma zastosowanie w naukach prawnych oraz czy wykształcił się na przestrzeni wieków

Z uwagi jednak na fakt, że w łodziach próbujących pokonać Morze Śródziemne znajdują się obok Erytrejczyków, Sudańczyków i Somalijczyków również Gambijczycy, Senegalczycy

Wydaje się, że na rynku polskim, ale także zagranicznym, nie było do tej pory publikacji podejmującej całościowo zagadnienie religii w nowoczesnym ustroju demokratycznym

Kiedy państwo pozwala wykorzystywać swe instytucje do tego, aby można było wprowadzić w czyn wolę zniszczenia dziecka poczętego, wyrzeka się jednego ze

Zgodnie jednak z inną tezą, która mówi, że niemożliwe jest dokonanie całościowego oszacowania tego, co się dostało, ani oddanie w słowach całej wdzięczności wobec tych,